Sala treningowa #3 DpyVgeN
Sala treningowa #3 FhMiHSP


 

Sala treningowa #3

Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Admin
Admin
Admin
Sala treningowa #3 Wto 02 Cze 2020, 21:34

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Nie 14 Cze 2020, 23:31

#1

Propozycja treningu ze strony Carli była dość zaskakująca, ale jednocześnie intrygująca. Dziewczyna była trudna do rozszyfrowania, choć paradoksalnie należała do grupy córek o wątpliwej reputacji. Obozowe stereotypy odnośnie potomków i potomkiń Afrodyty początkowo wywoływały u niego mieszane uczucia, im dłużej jednak rozmawiał z Garrido, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to tylko gra z jej strony i pewne uprzedzenie ze strony pozostałych obozowiczów. Sam odczuł to przecież przez swoje pochodzenie i bycie synem niszowego boga, dlatego teraz był bardziej uważny oraz nieco ostrożniejszy w kontaktach z Carlą - nie traktował jej jak tępej cipy, wręcz przeciwnie. Wydawała się być inteligentną, grającą na stereotypach personą, która osiąga wszystko jeszcze większym sprytem, niż najwięksi spryciarze.
W sali treningowej pojawił się trochę wcześniej, wszystko po to, by dogrzać odpowiednio partie mięśniowe i utrzymywać treningowy reżim. Carla może i potrzebowała trochę więcej przeszkolenia, ale lekceważące podejście Kyoyi pozwoliło mu myśleć, że sama porcja ćwiczeń z Hiszpanką mu nie wystarczy.
Zaczął od rozgrzania ramion, pleców oraz brzucha, później zajął się nogami i po kilkudziesięciu minutach od wejścia na salę, jego czarny tank top był już nieco przemoczony od potu.
Po wstępie przeszedł do obijania worka z pomocą pięści i tylko czasem kopnął go dla zasady, dzisiaj chciał potrenować siłę swoich sierpowych i prostych, dlatego naprzemiennie stosował te uderzenia, które z minuty na minutę były coraz mocniejsze i szybsze.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Wto 16 Cze 2020, 00:46

#1

Propozycja treningu była właściwie dość spontaniczną decyzją, ale wynikającą z pewnego zaintrygowania Jinem. Wszyscy "wiedzieli" jakie były dzieci Afrodyty - piękne, próżne, puste i sukowate. To dość zabawne, że pomimo tylu lat obcowania przez niektórych w obozie, wciąż nie dostrzegali, że sporo z nich robiło z innymi herosami co chciało, co raczej nie świadczyło o ich głupocie. Z resztą można teoretycznie się spierać, ale z drugiej strony czego oni oczekują? Że córka Afrodyty będzie niepewna siebie i swojej urody, skoro "zatwardziałe" hetero kobiety za nią się oglądały zarówno z zazdrości i w tym samym czasie pożądania? Może to jej urok, może to Maybelline. Tak czy inaczej ten konkretny mężczyzna zdawał się dostrzegać trochę więcej, niż pozory którymi notabene Garrido lubiła się bawić.
Wiedziała, że jest młoda i treningi są jej potrzebne nieco bardziej, ale z drugiej strony uwielbiała flirtować. Wbrew pozorom naprawdę flirtować, aniżeli używać czaromowy - to raczej robiła rzadko i bardziej by dopiec komuś, kto niepochlebnie się o niej wyraził, niż faktycznie po to, by taką osobę zauroczyć sobą. Łatwiej było jednak jej (i innych) powodzenie zrzucić na "ee, czaromowa". Lepiej się wtedy czuli innym ujmując, tak przynajmniej to postrzegała na ogół.
Zanim jednak pojawiła się na sali, postanowiła się rozgrzać albo po prostu nieco potrenować. Znała siebie i wiedziała, że jeśli mężczyzna jej na to odrobinę pozwoli, ona zmieni ten trening w lekcję flirtu. Natury się nie oszuka? Ubrana w sportowy top, legginsy, ze związanymi włosami w ciasny koński ogon biegała wokół obozu. Nie maszerowała, nie truchtała, tylko naprawdę porządnie biegała. Jeszcze kilkanaście minut przysiadów, podskoków oraz innych ćwiczeń na rozgrzanie w pełni wszystkich partii ciała i w końcu weszła na salę, w której się umówili. Wcześniej zaszła jedynie do domu po ręcznik, którym przetarła przed wejściem czoło i napiła się jeszcze odrobinę wody.
- No cześć, gotowy? - rzuciła, jakby wcale nie widziała tego, że już trochę tu był, co jasno wskazywał jego top. Położyła z boku ręcznik i wodę, by zaraz podeprzeć rękę na biodrze z tym swoim pewnym siebie, zadziornym uśmiechem. Nie flirtowała, jeszcze nie. Chociaż...?


Ostatnio zmieniony przez Carla Garrido dnia Sob 27 Cze 2020, 16:35, w całości zmieniany 1 raz
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Sro 17 Cze 2020, 02:37

Wrzucenie jej do jednego wora z wszystkimi pozostałymi dziećmi bogów operujących miłością było podstawowym błędem, który mógł popełnić już na samym początku. Jednakże, poniekąd dzięki swoim doświadczeniom związanym z przypinaniem różnych łatek, mógł dać jej na samym początku czystą kartę, nie spuszczając jednak gardy, by dać się omotać. Najzwyczajniej w świecie zamierzał ją poznać i wysuwać wnioski dopiero po wielu interakcjach z nią, a nie po tym, co mówią o niej przeważnie zazdrosne obozowiczki.
Zaskoczyła go pozytywnie po raz kolejny, gdy zawitała na salę treningową w stroju ćwiczeniowym, a nie w porno-kostiumie, który miał go tylko dekoncentrować. Co prawda Garrido i tak wyglądała obłędnie w sportowym topie i legginsach, bo strój odpowiednio podkreślał jej atuty, co w obu przypadkach było bardzo istotne, bo przecież miała potężny biust i świetnie wytrenowane pośladki. Niemniej nie zrobiła tego z myślą o tym, by mieć na sobie jego wzrok w tym sensie, a nawet jeśli, to zrobiła to na tyle sprytnie i wyrachowanie, że Kyoya będzie potrafił się jeszcze skupić.
Zatrzymał worek, w który jeszcze sekundę wcześniej uderzył i pomasował się lewą dłonią po nadgarstku, po czym wytarł za pomocą dołu koszulki pod z czoła, unosząc ją aż do głowy. Prowizoryczny ręcznik. Zawsze działa.
- Gotowy - odparł krótko, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Spoglądał na nią uważnie, chcąc doszukać się jakiejś gry pozorów, którą oczywiście odnalazł. Flirtem nazwać tego nie można było, ale powoli robiła już zakusy w tą stronę, spoglądając na niego inaczej, niż jak żądna krwi kobieta. Jin nie był ślepy i widział to, że Carla lubi go kokietować. Druga sprawa, że on lubił być kokietowany przez nią, bo przecież gdyby tak nie było, nie zgadzałby się na to wszystko i nie zabiegałby tak ochoczo o kontakt z nią.
Przejechał dłonią po włosach, odgarniając je do tyłu, choć wcale nie musiał tego robić, bo przecież były krótkie.
- Chcesz się uczyć czegoś konkretnego? - spytał. - Stójka, parter, obezwładnianie przeciwnika? - wiedział, że to on występuje w roli nauczyciela, bo przecież zjawili się tu bez broni. Gdyby chodziło o walkę biczami, to wtedy mógłby brać u niej nauki, tak samo jak ona mogła by brać u niego w przypadku mieczy i siekająco-tnącej broni.
- A może obalenia? Wiesz, rzucanie przeciwnika na matę, siadanie na niego, krępowanie go... - zasugerował, z wyraźnym podtekstem, chcąc trochę podpuścić Garrido, by wyjawiła swoje intencje, o które ją podejrzewa już od jakiegoś czasu.
Swoją drogą, to było bardzo miłe, że nie stosowała czaromowy, by przekonywać go do wszystkiego. Skąd wiedział, że tego nie robiła? Pozostawiała mu wybór i nie czuł ogromnego pociągu seksualno-emocjonalnego, który towarzyszył zawsze tej zdolności. Już parokrotnie był tego ofiarą, tak jak i 3/4 obozu zapewne. Punktowała u niego.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Czw 18 Cze 2020, 00:35

Każdego wypadałoby poznać, zanim wyda się na niego wyrok, ale jak widać nie zawsze i nie wszędzie. Pomimo dzieci miłości w doprawdy różnym wieku, wiele osób postrzegało ich dokładnie tak samo. Puste, próżne, sukowate. Była niemal pewna, że jej kapitan myśli o niej dokładnie to samo mimo, że nawet nie próbował jej poznać. I kto z ich dwójki był głupi? Tym bardziej, gdy posłucha się obozowego "szacunku" do jej kapitana.
Jasne, że mogła się ubrać w jakąś szatę pokutną, jak niektóre heroski podczas treningów, ale po co? Lubiła wyglądać seksownie, a przy tym jej dopasowany strój był praktyczniejszy. Po co plątać się w materiale, skoro może mieć pełną swobodę? Nie trafiało do niej to, że w każdej sytuacji może ich zaskoczyć bitwa. Jakby nie wiedziała, bo tragedii sprzed roku, kiedy to trzeba było sobie radzić w dopasowanej kiecce i szpilkach. Poza tym Carla to i pewnie w tych brzydkich szmatach, by wyglądała świetnie.
Też tak robiła, gdy miała lat 10 i nie eksponowała tak ciała. Obecnie wolała jednak sportowy top i ręcznik, aniżeli wciąż wycierać się koszulką i nawet nie próbować dekoncentrować przeciwnika swoimi atutami.
Natury się nie oszuka, a ta kobieta kocha flirtować czy kokietować mężczyzn, chociaż dla zakładu zdarzyło jej się podrywać i kilka herosek. Jinowi zdawało się jednak to nie przeszkadzać, co w połączeniu z tym, że dostrzegł dość szybko nieco prawdziwej Carli w Carli, naprawdę u niej plusował.
Zastanowiła się chwilę nad jego pytaniem bawiąc się mimowolnie swoją kitką. Owijała sobie włosy wokół nadgarstka i rozwijała myśląc nad jego propozycjami. Nie myślała o tym do tej pory w kontekście tego spotkania.
- Sama w sumie nie wiem - odparła bardziej do siebie niż do niego, dopiero po chwili wracając do niego obecnym spojrzeniem. Wszystko przez to, co powiedział, a czego skutkiem był mały uśmiech na jej twarzy. Myślał, że wziął ją pod włos?
- Nie, wiesz co? Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie dystans i półdystans - rzuciła pewna siebie puszczając swoje włosy. Zaskoczony? Domyślała się jakiej odpowiedzi oczekiwał po tej sugestii, ale ona nie da się tak łatwo podpuścić. W końcu to ona bawi się innymi, którzy często nie zdają sobie sprawy z mniejszej lub większej manipulacji.
Poprawiła kitkę, napiła się wody i weszła na mate nie bojąc się tego, że może ją zranić. Jakby pierwszy raz w tym miejscu miałaby zostać obita, ból to jest coś, do której każdy heros siłą rzeczy musi przywyknąć. - Odpowiada ci to? - spytała jeszcze, bo koniec końców to był ich trening, a nie jej choć on miał nad nią przewagę bez wątpienia.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Czw 18 Cze 2020, 01:10

Kyoya cenił praktyczność, dlatego zawsze wybierał stroje, które nie krępowały jego ruchów, a jednocześnie osłaniały pewne elementy ciała. Zamiast ciężkich zbroi nosił wyprofilowane uniformy z metalowymi płytkami we wrażliwych miejscach, zawsze miał przy sobie dodatkową broń, gdyby został pozbawiony hakomieczy i też uczył innych herosów, by stawiali na komfort w poruszaniu się oraz pragmatykę, a nie na odjazdowy wygląd. Peleryny, długie szaty, ciężkie zbroje odsłaniające ręce i nogi, to były relikty przeszłości. Dziś technologia poszła do przodu i nawet ze zwykłych materiałów można było stworzyć niezwykłe przedmioty.
Stojąc ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej, obserwował uważnie Carlę, która była dość urocza w tym wydaniu. Większość herosów postrzegało ją jako cipę do przerżnięcia, bo przecież najważniejszymi cechami jej osobowości były duże cycki, krągła pupa i zmysłowe wargi. Jin jednakże dostrzegał w niej coś więcej, ot choćby ten dziewczęcy urok, który ukazała, bawiąc się kitką. Cały czas też działał na niego pozytywny wpływ związany z brakiem rzucania na niego czaromowy.
Uśmiechnął się kącikiem ust, gdy Garrido nie wpadła w zastawioną przez niego pułapkę. Niewinny flirt, ale wiedziała dobrze, gdzie to skończyć, żeby nie przegrać tej potyczki słownej. Akurat po córce Afrodyty takiej zagrywki się spodziewał, bowiem flirtu na pewno Jin mógł się od niej uczyć.
Pomasował się jedną ręką po karku i pokręcił trochę głową, rozluźniając przy tym mięśnie.
- Oczywiście - rzucił szybko, spodziewając się ciekawych wymian ciosów z Carlą.
Mimo pozorów, córka Afrodyty świetnie walczyła i można to było dostrzec między innymi podczas walki z potworami przyzwanymi przez potomka Tartaru oraz w starciach z NoGods. Carla nie odstawała od dzieci bogów wojny, a stosując dodatkowo rzadko spotykane bicze, była trudnym przeciwnikiem.
Kyoya wysunął prawą nogę do przodu, jak również rękę i rozluźnił palce, unosząc nieznacznie ręce ku górze.
- Popracujmy nad twoim dystansem w walce z większymi od ciebie - zasugerował, bo to z pewnością mogło sprawiać jej problem. Jin dzięki swoim warunkom fizycznym mógł kontrolować starcie poprzez odpowiedni dystans, ona będąc mniejszą od niego musiała go skracać, dlatego warto było ją przyuczyć tego, jak atakować potężniejszych posturą.
- Na początek krótki "taniec" - rzucił i zaczął delikatnie podskakiwać, chcąc złapać odpowiedni rytm, a jednocześnie poruszał się w prawo, by narzucić dobre tempo. - Gdy wyprowadzę cios prawą ręką, uchyl się w swoją lewą stronę i szybko zbliż się do mnie, bo czym uderz mnie w korpus albo w ramię - zasugerował, by dziewczyna nie przesuwała się do wewnątrz i nie narażała się na potężniejszy lewy sierpowy później.
- Później powtórzymy to kilkukrotnie, a ja będę uderzać coraz szybciej - ostrzegł blondynkę i kiedy ta wydała znak do startu, rozpoczął trening wyprowadzając prawy prosty w stronę jej słodkiej buźki.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Sob 27 Cze 2020, 17:48

Garrido też była zwolenniczką takich rozwiązań, dlatego na treningi zwykle ubierała się tak jak dzisiaj. Strój bojowy czy jakkolwiek to nazwać był właśnie mocno dopasowany z wzmocnieniami w kilku miejscach. Skórzany strój, do tego buty z metolowymi płytkami i była gotowa do zabijania.  Broń, którą się posługiwała też była dość nietypowa, dlatego też miała pewną przewagę nad innymi. A mogła przy okazji zachowywać pewien dystans od osób, które w walce wręcz mogłyby mieć z nią większe szanse. Dobrze więc stało się, że dzisiaj będą to trenować. A przynajmniej podejmą taką próbę, bo z nią to nigdy nie wiadomo przecież.
Carla pomimo bycia bezsprzecznie seksowną, o ile nie najseksowniejszą w obozie, miała w sobie też dużo uroku typowej dziewczyny. Nie była tylko chodzącą, prowokującą seks bombą. Miała też uczucia, zdarzało się (choć niemiłosiernie rzadko) ją zawstydzić. Wynikało to raczej z pewnego prawdziwego zainteresowania jakąś osobą, być może pewnego zauroczenia się. Kilka razy jej się to zdarzyło, jednak nigdy - co jest śmieszne biorąc pod uwagę kogo jest córką - nie była zakochana. Kto wie? Może Jin to zmieni za jakiś czas.
Prawda była taka, że blondynka trochę obawiała się tego starcia. Kyoya górował nad nią w kilku kwestiach, więc siłą rzeczy była na przegranej pozycji. Miał dłuższy staż, był większy oraz silniejszy i chociaż sama była całkiem niezła w walce wręcz, to jednak on był z pewnością lepszy. Nie lubiła przegrywać dlatego jako cel postawiła sobie prędzej czy później zaskoczyć go choć jedną rzeczą. Może jej się uda.
Uśmiechnęła się jednym kącikiem, gdy przytaknął w głowie mając jeszcze jego podpuchę sprzed kilku sekund. Całkiem sprytne z jego strony, ale  nie z nią takie numery. Kto wie, może i przejdą do obalania przeciwnika, jednak nie zamierza go w tym uprzedzać ewentualnie.
Przytaknęła tylko głową, bo pomijając wszelkie chęci flirtu, to z całą pewnością to była jedna z tych kwestii, w których chciała się podszkolić. Sama stanęła w pewnym rozkroku przygotowując się zarówno do słownych instrukcji, jak i reagowania na wyprowadzane ciosy. To był ten jeden z nielicznych razy, kiedy na jej twarzy można było dostrzec stu procentowe skupienie i zero uśmiechu. Przynajmniej dopóki nie wpadnie w jakiś rytm ich treningu, bo wtedy mały uśmieszek najpewniej się pojawi. Jak zwykle zresztą.
Słuchała go uważnie przy okazji nieco go naśladując, to znaczy również zaczęła delikatnie podskakiwać i poruszać się po macie. Gdy już wszystko jej objaśnił, zrobiła głęboki oddech i skinęła głową na znak startu. Gdy tylko zobaczyła ruch, uchyliła się na lewo, by jednocześnie zbliżyć się do niego na tyle, by wyprowadzić szybki cios lewą ręką w jego korpus. Póki co zabawa była łatwa, jednak każdy kolejny cios Jin wyprowadzał szybciej, a Garrido również przyśpieszała unikając potencjalnego siniaka, by coraz szybciej się do niego zbliżać i atakować go prawą bądź lewą ręką.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Sob 27 Cze 2020, 22:33

Oboje byli herosami, więc musieli brać pod uwagę to, że nie zawsze jest czas na stosowanie swoich mocy dla własnych korzyści. Jaki sens miałby trening, gdyby Carla stosowała chociażby swoją czaromowę i tym samym miała fory u niego? Półbogowie musieli dostosowywać się do najgorszych sytuacji i polegać na wszystkich swoich umiejętnościach, nie można było opierać taktyki na wyuczeniu się jednej zagrywki czy na posługiwaniu się jedną bronią, jedną sztuką walki, jedną mocą. Cieszył się więc, że Garrido traktowała to wszystko poważnie i zamierzała się doskonalić, to tylko utwierdzało go w przekonaniu, że nie jest ona pustą lalą, za jaką ma ją część obozu. Swoją drogą, nawet bawiło go trochę jak zdołała bez pomocy czaromowy zmanipulować swoją opinią tak, by później raz po raz zaginać różnych napalonych na nią kolesi.
Kiedy rozpoczęli taniec, Jin szybko dostrzegł, że ma do czynienia z wojowniczką - córka Afrodyty potrafiła się ruszać i wyprowadzać ciosy. Widać było u niej pewne braki, ale w porównaniu do większości herosów w obozie Kyoya z całą pewnością mógł stwierdzić, że Carla potrafi się bić. Przypominała mu ona chociażby Sylvię z jego drużyny, z którą Japończyk czasem ma okazję współpracować przy misjach i treningach, obie są dobrze wyszkolone.
Wyłącznie dzięki swojemu doświadczeniu blokował ciosy na korpus oraz w ramię, by nie oberwać jakoś stosunkowo mocno. Z każdym kolejnym uderzeniem, który członkini drużyny Dionizosa unikała, Jin nabierał pewności co do swoich ruchów i przyspieszał tempo. Dwukrotnie nawet Carla ledwo uchyliła się od jego pięści, czując zapewne fizykę ciosu i powiew przecinającego powietrza na twarzy czy przy niewielu wolnych kosmykach swoich włosów.
- Świetnie, tak trzymaj - rzekł na wydechu, przyspieszając jeszcze bardziej. Garrido radziła sobie doskonale i każdy jego cios lądował gdzieś obok jej głowy. W pewnej chwili jednak złamał schemat i po uderzeniu, od razu przesunął się w prawo, co z kolei poskutkowało wyzerowaniem pozycji, bowiem Carla znów znajdowała się naprzeciw niego.
Wysunął rękę do przodu i uderzył ją w klatkę piersiową przy pomocy otwartej lewej dłoni, niezbyt mocno, ale tak by odsunąć ją i by jednak trochę ją zapiekło. Ewentualnie może zamortyzowały to cycki, które jakby nie patrzeć, musiał też dotknąć.
- Ruszasz się dobrze i to jest twoja przewaga z kimś mojej postury - rzucił, korzystając z chwili przerwy. - Teraz będę przy każdym ciosie przesuwał się w bok za tobą i uderzał drugą ręką w ten sam sposób, twoim zadaniem jest unieszkodliwić mi rękę, celuj tutaj - wskazał na wewnętrzną część lewego przedramienia. - Bądź tutaj - pokazał palcem nieco wyżej wewnętrzną część swojego ramienia. - Kiedy odparujesz tym mój drugi cios, przejdź szybko do dwóch uderzeń w klatkę piersiową, celuj zawsze w mostek, bądź inne wrażliwe punkty na ciele: wątrobę, jelita, podbrzusze. Nigdy nie uderzaj w żebra ani w brzuch, bo to działa tylko na tych, którzy nie ćwiczą nic - zasugerował i rozpoczął od razu atak, by nie dać Carli chwili wytchnienia. Najpierw zaatakował prawym prostym i gdy dziewczyna uniknęła ciosu, natychmiast przesunął się stopami w tą samą stronę i zaryzykował szybki cios w jej klatkę piersiową, który oczywiście nie miał jej uszkodzić, a lekko zapiec i odepchnąć, dał jej jednak czas na skontrowanie tego i zmniejszenie dystansu.
Garrido potrafiła walczyć, więc trzeba było pracować nad niuansami, a to wymagało pochylenia się nad każdym ciosem pojedynczo. Była już przecież zaawansowana w sztukach walki.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Nie 28 Cze 2020, 00:39

No jasne, że tak i chociaż wielu właśnie tak sobie wyobrażało treningi dzieci Afrodyty. O ile w ogóle ktoś był skłonny pomyśleć o tym, że oni w ogóle potrafią walczyć, a nie jedynie czeszą włosy i smarują się balsamem. Wystarczyło jednak spojrzeć na taką Larę, córkę Sif i od razu powinno dać do myślenia, że nie zawsze jest tak, jak mit by wskazywał. Co prawda Sif i Afrodyta to jednak inne kobiety, ale siłą rzeczy no. To, że Carla zdawała sobie sprawę, że część sobie przysłowiowo owinie wokół palca i nie będą jej atakować, to jednak chciała być gotowa na wszystko. Dlatego szkoliła się w wielu aspektach, choć oczywiście najbardziej w walce wręcz i biczami. Bicze tak samo jak czaromowa były sporym atutem, ale nie mogła liczyć tylko na to, bo skończy jako trup. Wiedziała, że nawet najlepsi herosi czasem polegają, więc nie miała zamiaru udawać, że jest mistrzem i samą gadką wszystkich spacyfikuje. To byłoby czcze gadanie, a nie była naiwna wbrew pozorom.
Jej postura mogła być zarówno problemem, jak i atutem. Dlatego też wykorzystywała ją jako to drugie, douczając się jak radzić sobie z minusami bycia tą drobniejszą. Choć przez wzgląd na typowe kobiecie cechy raczej w tym aspekcie nie była postrzegana, ale siłą rzeczy on był większy. Kilkanaście centymetrów różnicy, waga i siła też znacząco się różniła, choć jak wiadomo są sposoby na wykorzystanie siły przeciwnika dla siebie. Między innymi tego próbowała się właśnie dzisiaj nauczyć.
Jedynie na sekundę uniósł się kącik jej ust, gdy usłyszała ten mały komplement. Była jednak skupiona na uniku i ataku zaraz po tym. Nie spodziewała się jednak złamania schematu, jednak próbowała uniknąć ciosu uchylając się do tyłu. A przynajmniej taki był plan, bo jednak o sekundę Jin ją ciosem uprzedził. Cofnęła się odrobinę czując niewielki i chwilowy ból w miejscu, gdzie jego dłoń się znalazła. Na upartego mogłaby się przyczepić, że miał ją podszkolić, więc mógł uprzedzić i wytłumaczyć jak ma się poruszać, zamiast ją od razu atakować. Nie miała jednak mu tego za złe, bo przecież w realnej walce nie masz pojęcia, jakie przeciwnik ma umiejętności i może ciebie zaskoczyć na każdym kroku.
- Okej, zobaczmy jak to wyjdzie - rzuciła pewna siebie mając jednak z tyłu głowy, że może jej się to nie udać, a przynajmniej nie za każdym razem. Nie wierząc jednak w swoje możliwości nie uniknie żadnego ciosu, dlatego też taki pewny ton przez nią przemawiał. Mówiąc jak to wyjdzie nie wątpiła właściwie w swoje umiejętności, a raczej była to ogólna uwaga do ogółu, której właściwie nie potrafiła nawet sprecyzować. Ot, taki zwrot.
Zrobiła szybki unik widząc, że nie daje jej czasu na odsapnięcie. Ruszyła od razu na lewo zgodnie z poprzednią taktyką, jednak tym razem za wskazówkami zatrzymała atak lewą ręką uderzając ją w przedramię, by potem wyprowadzić dwa szybkie ciosy w podbrzusze. Oczywiście wcześniej i obecnie nie wykorzystywała całej siły do kontrowania, bo przecież nie chodziło o to, by narobić mu siniaków, a jedynie zaprezentować atak i siłą rzeczy wyuczyć się pewnego schematów walki z kimś podobnej postury do niego, gdyby biczów nie miała w dłoniach.
Zdawała sobie sprawę, że Kyoya będzie przyśpieszał, więc uważnie robiła to samo tylko też odpowiednio szybko starając się zarówno uniknąć ciosów, jak i go skontrować zgodnie z instrukcją.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Pon 29 Cze 2020, 01:30

To było dość zabawne, że większość obozowiczów tak stereotypowo podchodziło do przygotowania bojowego potomków bogów i bogiń specjalizujących się w uczuciach. Tak jak moja przedmówczyni wspomniała, Carla nie była jedynym przykładem łamiącym standardy naznaczone przez historyczne widzimisię. Poza nią była przecież jeszcze w obozie Lara, która jak córka bogini Sif prezentowała dość... chłodne podejście do spraw miłosnych, za to wojowniczką była świetną i tego nie mógł jej odmówić. Co prawda Kyoyi nie zdarzyło się zbyt wiele rozmów z Gusevą, ale szanował ją jako wojowniczkę i podobne zdanie zaczynał mieć również o Carli - nabierał do niej jeszcze większego respektu, niż ten który posiadał jeszcze kilka dni wcześniej.
Garrido radziła sobie świetnie i Jin dostrzegał coraz większe zaangażowanie z jej strony. Widać było, że dla niej ten trening był istotny i przykładała do niego dużą wagę. Miała dość zwyczajne jak na dziewczęce standardy 170 centymetrów wzrostu, dlatego każda wskazówka w walce z potencjalnie silniejszymi i przede wszystkim wyższymi przeciwnikami była na wagę złota. W obozie przygotowywano herosów na różnych płaszczyznach, ale jeśli chodzi o walkę wręcz to nic nie równało się z azjatyckimi sztukami walki, które w tajemnicy syn Heliosa przekazywał swojej sparingpartnerce.
Blondynka szybko załapała schemat i już po wyuczonym uniku, parowała jego drugi cios, punktując go we wrażliwe miejsca ręki, by później przysuwać się szybko i atakować jego odsłonięty brzuch. Pierwsze kilka razy Jin uniknął bez problemu, bo tempo nie było aż tak szybkie i mógł zachowywać kontrolę, z czasem jednak było o to coraz trudniej i w końcu Carli udało się uderzyć go w podbrzusze kilka razy, czego nie odczuł aż tak boleśnie tylko i wyłącznie dzięki swojej tolerancji na ból.
Zdawał sobie też sprawę z tego, że córka Afrodyty nie chce go uszkodzić i nie używa całej swojej siły, za co on (i jego podbrzusze) był wdzięczny. Po kilkunastu powtórzonych sekwencjach przy różnej prędkości, Kyoya odsunął się od partnerki i wystawił rękę do przodu, sugerując chwilową przerwę.
- Powiedz szczerze - zaczął, łapiąc oddech. - Potrzebujesz tego treningu czy tak się tylko zgrywasz? - spytał szczerze, dostrzegając jej spore umiejętności. Być może miała pewne braki, ale nie były one rażące i z pewnością była wprawioną wojowniczką, dlatego wolał się upewnić, że nie uczy jej banałów które już wypracowała wcześniej z innymi trenerami.
- Bo moim zdaniem, znasz te wszystkie podstawy i możemy przejść do trudniejszych rzeczy - zasugerował, choć Carla nie musiała się przecież na to zgadzać.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Pon 29 Cze 2020, 16:35

Cóż niemałe grono obozowiczów wykazywało się taką ignorancją i głupotą, którą porównać chyba można jedynie do obecnych wyborców 40+. Były tylko dwie partie i jak chorzy pojeby nie dostrzegali całej reszty świata. Trochę jak Real z Barcą. Barca ssie, najgorszy klub na świecie albo Real właśnie. Jakby nie można było pochwalić za coś przeciwnika albo dostrzec, że na tym świecie są inne równie mocne kluby. Czy partie, no... albo umiejętności. Sif? Afrodyta? Och, na pewno puszczalskie szmaty, które tylko myślą o swoich cyckach, romansach i seksie. Magni i Ares? Och, tylko zabijanie, krew i treningi im w głowie. W ogóle o niczym innym nie myślą. A nie, zaraz. Zdaje się, że było to jednostronne patrzenie na dzieci miłości, prawda? Jeszcze bardziej żenujące.
Carla natomiast nie była ograniczoną blondynką, trenowała więc całkiem sporo swoje umiejętności walki (i nie tylko). Gdyby się uparła prawdopodobnie palców by jej zabrakło by wymienić nazwiska tych "wojowniczych dzieci", które trenują zdecydowanie rzadziej od niej. Nie miała nic przeciwko, by świadomie bądź nie uczyć się azjatyckich sztuk walki, bo chodziło jedynie o skuteczność, a nie przylepianie łatek. W każdym rodzaju sztuki walki można wynieść jej zdaniem coś cennego i nie widziała sensu w ciśnięciu beki z trenujących jeden czy drugi rodzaj.
Garrido właściwie całkiem dobrze się bawiła, ale wynikało to z kilku rzeczy. Przede wszystkim lubiła Jina za to, że nie osądził jej nim nawet na oczy jej nie zobaczył. Poza tym nie traktował jej jak głupiego dzieciaka i widząc, że zależy jej na treningu nie traktuje jej chociażby protekcjonalnie, bo miał większą wiedzę od Hiszpanki. Przykładała się do treningu, choć niemal pewnym było, że jeśli będzie miała dość, to zakończy to na swój sposób, a nie stwierdzeniem, że koniec na dzisiaj.
Widząc wysuniętą rękę sama odetchnęła głęboko, opierając dłonie na kolanach. Kilka głębokich wdechów i wydechów, by znów stała wyprostowana. Ruszyła jednak jeszcze po wodę, upiła z niej całkiem sporo, a później przetarła twarz ręcznikiem.
- Potrzebuję, nie widać? Nie jestem młodzikiem, całkiem sporo trenuję, ale dostrzegam swoje braki - odparła szczerze i skinęła pytająco na swoją butelkę z wodą. Jego żadnej nie dostrzegała, ale właściwie nie czekając na odpowiedź, po prostu mu ją podrzuciła. Ręcznik odłożyła i wróciła na matę naprzeciw niego.
- Jeśli tak uważasz, to możemy spróbować. Ja nie mam nic przeciwko, poważnie - puściła mu oczko, bo przecież to on tu występował w roli trenera i to jego opinia była bardziej wiążąca w tym momencie.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Pon 29 Cze 2020, 23:51

Nie chciał jej w żaden sposób traktować protekcjonalnie, bo taki trening nie miałby wtedy sensu. Herosi musieli się uczyć walki nawet w najgorszych warunkach, często mając za przeciwników większych i silniejszych od siebie, nie wspominając już o tym, że dysponowali oni szeregiem umiejętności, których półbogom mogło brakować. Ponadto pozostawała jeszcze kwestia bestii, które miały swoją biologię, swoje moce i swoje przewagi. Dziś jednak skupiali się na walce z potencjalnymi, większymi od Carli półbogami, do których Jin także się zaliczał.
Złapał butelkę rzuconą przez córkę Afrodyty i upił dwa małe łyki, bo nie był jakoś niesamowicie zmęczony. Co innego ciekawy jej doświadczeń bojowych, które zdawały się być zdecydowanie większe, niż na początku zakładał. To dość dobrze świadczyło o Garrido, że dostrzegała swoje braki i pracowała nad wadami, by przynajmniej doprowadzić je pewnego poziomu, które wykreślałyby je z kategorii słabości. Musiała jednak mieć na uwadze to, że Kyoya też miał ograniczony potencjał w tej kwestii i na pewno nie przekaże jej tak wiele wiedzy, jak mógłby to zrobić jakiś potomek Aresa.
- Nie widać - odparł całkiem szczerze, co w jego głowie brzmiało jak komplement w jej stronę. Carla naprawdę dobrze walczyła, świetnie poruszała się po macie, miała dobre reakcje i celowała we właściwe miejsca, dlatego Jin zaczął się zastanawiać, czy aby na pewno jest jej potrzebny taki wycisk? Może zamiast instruktarzu powinni odbyć zwykły sparing?
Odrzucił zakręconą butelkę blondynce, by ta ewentualnie napiła się jeszcze przed kolejną częścią wspólnych ćwiczeń.
- Odpowiednio skracasz dystans, masz refleks i wiesz gdzie uderzać, więc więksi przeciwnicy nie powinni ci sprawić problemu w stójce - odezwał się po chwili, gdy wytarł koszulką swoją mokrą twarz. - Pytanie, czy potrafisz ich obalać i unieszkodliwiać? - spytał, choć właściwie nawet nie oczekiwał odpowiedzi, bo i tak zamierzał jej przedstawić kilka podstawowych chwytów.
Przeszedł kilka kroków i podszedł do Carli. Będąc naprzeciw niej, chwilę się jej przyglądał, po czym rzekł:
- Jest na to kilka sposobów i wszystkie opierają się na wrażliwych punktach - zaczął. - Wątroba, nerki, splot słoneczny, kolana, uda czy strefy intymne to najlepsze miejsca do punktowania, żeby kogoś powalić. Gwarantuję ci, że nawet Giotto upadłby po dwóch ciosach w splot słoneczny - zobrazował, nawiązując do bodaj najsilniejszego członka drużyny Dionizosa, którego Carla z pewnością kojarzyła. - Tak samo te punkty na rękach, które pokazałem ci wcześniej. No i oczywiście twarz, każdy cios na głowę może być bardzo groźny, dlatego staraj się nie przyjmować ich zbyt wiele. Po pierwsze to niebezpieczne, po drugie szkoda twojej ładnej buzi - dodał spokojnie.
- Zdarza się jednak, że przeciwnik jest zbyt dobry, by dać się trafić w któreś z tych miejsc, dlatego trzeba skorzystać wtedy z jego siły i nielicznych błędów - mówił dalej. - Wiesz na czym polega Aikido? - spytał, bo jeśli Carla miała jakieś pojęcie w tym temacie, to nie musiał kontynuować wywodu i mogli przejść do ćwiczeń.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Pon 06 Lip 2020, 18:43

Zdawać by się mogło, że bardziej szkolić teraz wypadałoby się z całej reszty, jak z walki wręcz. Tą głównie toczyli z NoGods, których już nie ma, choć niekoniecznie tylko z nimi. Garrido wolała nie zaniedbywać pewnych umiejętności, bo "e tam, tamtych już nie ma". Tego typu walka mogła się przydać w wielu sytuacjach i ona nie zamierzała być ślepą i mówić jak co poniektórzy, że teraz tylko moce boskie trzeba trenować i ewentualnie walkę z bronią. Po ataku na obóz właściwie wszystkiego była gotowa się spodziewać, więc i tego typu trening mógł okazać się tym, co uratuje jej niebawem dupę.
Jin nie był jedyną osobą, z którą blondynka trenowała przecież. Niemniej nie uważała, żeby trening z nim był jakiś gorszy od innych. Każdy był inny, skupiał się na różnych kwestiach i z każdego wyciągała coś bardzo ważnego dla swojego rozwoju. Poza tym samo trenowanie nawet posiadanych już umiejętności je rozwijało, więc zdecydowanie na takie treningi nie zamierzała narzekać. Poza tym Garrido ciężko było znaleźć trenera, który nie liczył na coś więcej podczas treningu, także tu dochodziły te stereotypy, które Kyoya zdawał się mieć gdzieś.
Uśmiechnęła się lekko na ten komplement, bo tak to wszakże potraktowała. Skoro na pierwszy rzut oka nie dostrzegał jej braków, to pozostawało się cieszyć z własnych umiejętności. Jak będzie dalej, to już się okaże, choć wbrew pozorom trochę już trenowali. Czas płynął szybko w dobrym towarzystwie. Złapała butelkę, jednak od razu ją odłożyła nie czując potrzeby nawadniania się dalej. Wróciła za to na matę.
- Pewnie zaraz się przekonamy - odpowiedziała wcześniej uśmiechając się nieco szerzej z powodu wypunktowania tego, co szło jej dobrze. Nic w tym dziwnego przecież, każdy lubił być doceniany na wielu płaszczyznach. Nie tylko za duże cycki i ładną dupę, co mógł jej powiedzieć każdy, bo przecież "taka rola" córki Afrodyty. Być zjawiskowo seksowną, kropka. Tyle.
Słuchała go uważnie, a uśmiech z jej twarzy zniknął. Znowu była całkowicie skupiona na tym, co mówił i nadchodzących ćwiczeniach. Zobrazowanie tego na Giotto dało jej do myślenia, w końcu to tego półboga uważała za właściwszego kapitana i z całą pewnością najlepszego wojownika w obozie. Każdy słyszał o jego możliwościach, a ona żyjąc tu już trochę, wiele z nich sama mogła zaobserwować. Nie mogąc się jednak powstrzymać, zrobiła krok w jego stronę i teraz dzieliło ich naprawdę niewiele. Zadarła głowę, by spojrzeć mu w oczy - co z pewnością z jego perspektywy jeszcze bardziej je uwydatniło wraz z długimi rzęsami - a w dłoń złapała swoją kitkę się nią bawiąc.
- Ładnej mówisz? - spytała dość cicho z typowym dla siebie uśmiechem, by jednak po chwili na jej twarzy pojawiło się rozbawienie, a ona krótko się zaśmiała przy okazji odsuwając się nieco. Ot, krótki przerywnik, ale trening wciąż trwał.
- Pi razy drzwi, możemy przejść do ćwiczeń - odpowiedziała już poważnie zapominając o sytuacji sprzed chwili. W końcu to nie było nic takiego, niewinny, iście krótki flirt.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Wto 07 Lip 2020, 13:11

Większość herosów w obozie poza walką wręcz było jeszcze mistrzami w walce różnymi rodzajami broni, często nie ograniczając się wyłącznie do jednej preferowanej przez siebie. Życie półboga nie było bajkowe i nie ćwiczyli oni wyłącznie dla sportu, czy rywalizacji w konkretnej dziedzinie. Oni tak naprawdę walczyli codziennie o życie, mając często za przeciwników różne potwory czy niemniej wyszkolonych wojowników niż oni sami. Każdy z nich cechował się mistrzostwem w innej broni, a to oznaczało, że trzeba było mieć się na baczności i poszerzać zakres swoich zdolności. Jego zdaniem Carla prezentowała właściwą postawę, która polegała na ciągłej chęci doskonalenia się, bo przecież nawet półbogowie nigdy nie byli tak dobrzy, żeby nie być jeszcze lepsi.
Nie spodziewał się jednak tego, że Garrido po usłyszeniu tych kilku słów nagle zbliży się i zacznie trzepotać rzęsami, chcąc go uwieźć dla zabawy. Schlebiało mu to i pewnie wprowadziłoby go w jakieś zakłopotanie gdyby nie fakt, że znajdowali się w miejscu, w którym Kyoya czuł się bardzo dobrze. Ponadto, udzielił mu się już bitewny nastrój i takie delikatne flirty nie robiły na nim aż takiego wrażenia.
Kiedy bawiła się tak swoją kitką, uniósł podejrzliwie jedną brew i uśmiechnął się nieszczerze.
- Skup się, Carla - uniósł nieznacznie dłoń i pstryknął ją palcem w nos, co pewnie nie było przyjemne, ale przynajmniej oddało w pełni jego stosunek do tej sytuacji. Żadnych flirtów podczas tłumaczenia jej sposobu walki, na to przyjdzie czas być może później.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i spojrzał na trochę rozbawioną, a trochę zaskoczoną faktem pstryczka Carlę.
- Zatem wiesz pewnie, że w Aikido chodzi o korzystanie z siły przeciwnika - zaczął. - To bardzo proste, tylko potrzeba trochę wprawy - podszedł do sparingpartnerki i zasugerował jej, by spróbowała uderzyć go pięścią w splot słoneczny, robiąc odpowiedni zamach. Nie zamierzał jej skrzywdzić, tylko zaprezentuje na jej przykładzie jak wygląda przykładowe odparcie ataku stylem Aikido. Na tym akurat się znał, więc nie robiło mu to większych problemów.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Czw 09 Lip 2020, 21:46

Tak naprawdę mieli przejebane życie, jeśli się tak dobrze zastanowić. Niby nie chorowali za bardzo, byli silniejsi i tak dalej, ale w imię czego? Codziennej walki o życie i kręcenia się całego sensu istnienia wokół tego? Byli jak te ludzkie korposzczury, dla których robotaju było celem życia. Oni za bardzo się od tego nie różnili poza tym, że sami sobie tego nie wybrali, niejako ostali do tego zmuszeni. Tak na dobrą sprawę bycie człowiekiem w szerszej perspektywie miało więcej plusów, niż bycie takim herosem. Nie była jednak to zbyt popularna opinia, a przynajmniej z tych mówionych na głos. Ona generalnie nie narzekała też jakoś bardzo, przywykła. Gdyby jednak ktoś dał jej wybór którą krew woli? No cóż...
Raczej był to krótki przerywnik, aniżeli coś poważniejszego. Tak naprawdę Jin jeszcze nie widział jej w akcji, więc niech ma się na baczności, bo nigdy nie wie, kiedy Garrido postanowi go uwieźć i nie mówimy tu o czaromowie. Spodziewała się, że raczej coś tak niewinnego nie zrobi na nim wrażenia, bo to raczej forma żartu była. To może by podziałało na młodzików.
Niemniej nie spodziewała się tego pstryczka, więc odruchowo zmarszczyła na chwilę nosek, niczym mała dziewczynka. Na jej twarzy poza zdziwieniem malowało się spore rozbawienie. Zresztą, widząc go takiego pewnego siebie i skupionego też na nią działało. No, no... Niech naprawdę uważa.
Skinęła głową na jego stwierdzenie ponownie skupiona i zgodnie z sugestią szybko wysunęła pięść w stronę jego splotu słonecznego. Wiedziała, że zdąży ją powstrzymać, niemniej nie zrobiła pełnego ruchu ręką, by przy ewentualnym jego potknięciu zatrzymała się milimetry od ciała, a nie faktycznie w to miejsce uderzyła. Gdy wylądowała na macie zgodnie z przewidywaniami, uśmiechnęła się tylko lekko i po chwili z jego pomocną dłonią, była już na nogach. Kyoya przerzucił ją jeszcze kilka razy, a później przyszła kolej na nią. Za pierwszym razem całkowicie nie wyszło, bo ręka jej się usunęła. Kolejne kilka były jednak jak najbardziej udane, a ona poczuła jakąś satysfakcję z tego wszystkiego.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Pią 10 Lip 2020, 19:00

To było dość przewrotne, że wraz z końskim zdrowiem, odpornością na niemalże wszystkie choroby, zwiększoną percepcją, siłą, dynamiką, szybkością i wytrzymałością, żyli jednocześnie w tak kruchym świecie, gdzie większość z nich nie dożywa podeszłego wieku. Na co komu odporność na takie schorzenia jak Alzheimer czy Parkinson, jak oni nie dożyją wieku, w którym te choroby najczęściej się objawiają? Na co komu unoszenie ciężkich przedmiotów, skoro ich ciała i tak są palone na stosie, nie chowane w trumnie? Ten świat był pełen dziwności i z pewnością niewykorzystane profity były tego zdecydowaną częścią.
Kyoya może i chciał, może i nie chciał widzieć Carli w akcji flirtingu, ale nie było to miejsce teraz na takie zachowania. Japończyk traktował ją bardzo poważnie i poza chęcią przekazaniem jej swojej wiedzy, nie chciał również jej pokazać, że jest nią zainteresowany tylko przez jej biust, tyłek i ładną buzię. Co prawda póki co nie przejawiał tej fascynacji jakoś mocno widocznie, ale córka Afrodyty była chyba na tyle wprawiona w wyłapywaniu spojrzeń, że pewnie już dostrzegła dwuznaczność i pociąg z jego strony, gdy tylko na moment spuścił gardę i patrzył na nią nie jak na heroskę, a na piękną kobietę.
Nie spodziewał się jednak, że bycie sobą (czyt. skupionym i pewnym siebie) zadziała na nią właśnie w tym bardziej erotycznym kierunku. Z drugiej strony było to dość przewidywalne, bo przecież kobiety lubiły tego typu mężczyzn, a charyzmatyczni ludzie w ogóle przyciągali do siebie tłumy. Kyoya może i nie szczycił się takim respektem jak Corvus, Kate czy Elisa, ale z pewnością nie można było mu odmówić tego, że ludzie za nim idą i czasem widzą nawet kogoś w stylu dowódcy.
Gdy przeszli do ćwiczeń, Jin natychmiast skontrował jej uderzenie, przewracając ją na matę. Powtórzył to jeszcze kilka razy, pokazując jej różne chwyty oraz ruchy pomocnicze takie jak podcinanie nogami czy opieranie oponenta na plecach. Spodziewał się, że Carla może mieć problem z nim, gdyż był sporym facetem i tak naprawdę Aikido tylko w teorii polegało na korzystaniu z siły przeciwnika, swoją własną też trzeba było mieć. Dzięki boskiej krwi jednak te dysproporcje zatarły się i Garrido w końcu udało się go przerzucić przez ramię, tak jak pokazał jej to wcześniej. Gruchnął plecami o podłogę i odetchnął głęboko, gdy tak leżał.
- Widzisz? Świetnie sobie poradziłaś - powiedział, cały czas leżąc i spoglądając na nią z dołu. Z tej perspektywy miał widok na jej nogi oraz płaski brzuch, który na chwilę przyciągnął jego uwagę.
Efektownie podniósł się z pozycji leżącej, wyrzucając nogi w powietrze i unosząc plecy, dzięki czemu stanął od razu na nogach, delikatnie kucając na nich. Obrócił się znów w stronę Carli.
- Im większy przeciwnik, tym większą krzywdę mu zrobisz, jak go tak przerzucisz - dodał, choć to akurat wiedziała na pewno, w końcu to absolutne podstawy fizyki: im cięższy obiekt, tym większa grawitacja na niego działa. - Powtórzmy to jeszcze kilka razy i na dziś koniec - zarządził, mając w pamięci to, że dziś miał jeszcze kilka innych zaplanowanych rzeczy.
Gdy Carla była gotowa, Jin kolejny raz wyprowadził cios, licząc na to, że blondynka się wybroni i przerzuci go przez swoje ramię, bądź w jakiś inny sposób, byleby skorzystać głównie z jego impetu.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Pią 10 Lip 2020, 22:34

Z całą pewnością ich życie było pełne sprzeczności. Jako potomkowie bogów nie powinni jedynie być silni, ale i móc bardziej się chronić niż barierą w małym obozie pod miastem. Co innego, gdyby taka ochrona obejmowała jakieś duże miasto, wtedy już nieco inaczej by się żyło. Wygodniej, na innym poziomie i z dostępem chociażby do rozrywek, które ludzie mają zapewnione. A tak? Ludzie się bawili, bogowie się bawili, a ich mieszanki walczyły codziennie o życie. Jaki w tym sens? No ale Hiszpanka już oduczyła się szukania lepszych rozwiązań i narzekania na obecne, bogowie i tak ich nie słuchają, a nawet jeśli, to nie mają w planach ułatwić im życia. A po co, męczcie się.
Garrido nie miała nic przeciwko temu, że Jin czy ktoś inny dostrzegał w niej atrakcyjną kobietę. Właściwie w jej przypadku ciężko było, żeby ktoś tego nie zrobił. Czym innym była fascynacja czy nawet pożądanie, a czym innym było postrzeganie jej tylko jako dupy do przelecenia. Poza tym blondynka lubiła dostrzegać to, że mu się podoba, to miłe uczucie jeśli idzie za tym coś więcej, a tu przecież mowa o pewnej sympatii.
Te cechy zawsze były w cenie, a jeśli dodamy do tego pewną stanowczość i to w kwestiach, w których ona bardzo chętnie by się postawiła, to już tym bardziej może jej to ciśnienie nieco podnieść i to w tym pozytywnym wydźwięku, aniżeli tym drugim. Kyoya z pewnością był bardzo lubiany i Carla to dostrzegała w tym obozowym życiu, może właśnie między innymi za to, że dawał herosom realną szansę?
Wiadomo, uderzenie o matę nie było czymś przyjemnym, ale to też nie tak, że jutro będzie cała obolała. Na szczęście boska krew im w tym pomagała, bo gdyby nie to, to już w ogóle mieliby przesrane te żywoty. Za pierwszym razem się nie udało, ale za kolejnym już tak, więc na jej twarzy gościł mały uśmiech satysfakcji. Łatwe wbrew teorii zadanie to nie było i z pewnością sporo wkładu własnego musiało w czymś takim być. Przechyliła nieco głowę na bok patrząc na niego rozwalonego na macie. Wydawało jej się, że za wygodnie mu tam jest i nie planuje się w ogóle podnosić.
- Wszystko dzięki twojej umiejętności tłumaczenia - wyjaśniła z małym uśmiechem. Uniosła jedną brew widząc jak się podnosi, sama mogłaby równie efektownie się podnieść. Niemniej, miło się na to patrzyło.
- Okej, może tak być - skinęła jeszcze głową mając już w głowie jakiś plan. Skoro i tak kończyli, to co to za różnica? Mogli się trochę powygłupiać, pobawić. W końcu trzeba też mieć trochę życia z tego życia.
Skinęła lekko głową dając mu znać, że może zaczynać. Gdy wyprowadził cios, ona przerzuciła Jina tak, że wylądował na plecach. Pech chciał, że się bidulka poślizgnęła od użytej siły i tego ruchu, kończąc nigdzie indziej jak właśnie na nim. Przypadkiem nawet głową na wysokości jego, może ciut wyżej, ale nie było problemu z patrzeniem sobie w oczy. Chwilę mu się w ciszy przyglądała i zamiast się podnieść, to jedną nogę zsunęła z niego na matę tak, że siedziała na nim okrakiem. A raczej siedziałaby, gdyby się podniosła do tej pozycji.
- Wykończyłeś mnie tym treningiem - powiedziała z małym uśmiechem, bo choć zmęczona była, to chyba oboje zdawali sobie sprawę, że upadek przypadkowy nie był.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Sob 11 Lip 2020, 19:14

Carla miała słuszność w tym, że półbogowie powinni żyć w zupełnie innym miejscu. Abstrahując już od tego, że cały świat był zainfekowany przez różnej maści potwory, to wytworzenie bariery wokół jakiegoś miasta i zarządzanie nim byłoby dużo lepsze w dzisiejszych czasach, niż mieszkanie w skrytym za barierą miasteczku w lesie. Całe szczęście chociaż, że tarcza odwracała wzrok gapiów i nie widzieli oni półbogów na przykład patrolujących okolice przy granicy, bo wtedy musieliby regularnie czyścić pamięć gapiom, którzy bez tego opowiadaliby różne dziwne historie aż w końcu East Lansing stałoby się jakimś miejscem kultu i celem wielu wycieczek freaków od teorii spiskowych. Tego raczej nikt nie chciał. Choć prawda jest taka, że żyli w lesie, bo zapewne bogom mieszkającym tutaj nie chciało się przenosić manatków do jakiegoś miasteczka. Pieprzeni egoiści.
Powtórka ćwiczeń okazała się być trochę klapą, a trochę sukcesem, gdyż Carla co prawda przerzuciła sprytnie Jina przez ramię, tak jednak nie utrzymała równowagi i poleciała od razu na niego, zajmując sobie miejsce na całej rozciągłości jego ciała. Był większy od niej, więc znalazła sobie odpowiednio dużo miejsca i miała miękkie lądowanie, chociaż tyle dobrego.
Tak bliski kontakt wprawił go w lekkie zakłopotanie, którego jednak nie dał po sobie poznać. Czuł jej oddech na swojej twarzy, a ta pozycja mogła być dla wielu gapiów bardzo dwuznaczna. Ponadto w opanowaniu się nie pomagał fakt, że tak pochylonej Carli uwydatnił się biust, który niemalże wylewał się ze sportowego stanika. Przełknął cicho ślinę, łapiąc się na tym, że chciał bardzo spojrzeń właśnie w miejsce jej górnego odzienia, bo takiego widoku nie odmówiłby sobie żaden facet na jego miejscu. On jednak póki co jeszcze się kontrolował i spoglądał jej w oczy, dostrzegając dużo większą pewność siebie u Garrido, niż u samego siebie.
Kiedy usiadła na nim okrakiem, przymknął oczy i westchnął lekko, spodziewając się, że może być to część afrodyckiego flirtu.
- Mówisz? - spytał, bo naprawdę nie wiedział jak na to odpowiedzieć.
Mimowolnie jego dłoń zawędrowała na jej prawą nogę, pozwolił sobie nawet przejechać po jej udzie, zatrzymując rękę w miejscu, gdzie umownie zaczynał się pośladek Carli.
- Zasugerowałbym rozciąganie się, a później kąpiel z solą - nawiązał do zakwasów, które Carla teoretycznie mogłaby mieć, gdyby Jin faktycznie wykończył ją tym treningiem. - Ewentualnie azjatycki masaż, może od jakiegoś Japończyka - no proszę, pan Kyoya ośmielił się odflirtować i chyba wyszło mu to nader sprawnie. Czyżby odzyskiwał pewność siebie mimo tak intymnej sytuacji z Carlą?
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Nie 12 Lip 2020, 23:32

Tak naprawdę z mocami bogów mogliby zrobić wszystko. Mogliby mieszkać w prawdziwie cywilizowanych warunkach i nikt nie mówił tu o jakimś Los Angeles od razu. Coś mniejszego, blisko natury i z dostępem do wszelkich dóbr cywilizacyjnych. Mogli mieć nawet swoje osiedle na obrzeżach takiego miasta, które dla ludzi byłoby niedostrzegalne. Możliwości było naprawdę wiele, gdyby tak naprawdę się nad tym zastanowić i zabrać się za to, można by było spokojnie to zrobić. Do tego potrzebna jednak była wola bogów, a oni nie byli chętni na jakiekolwiek ułatwienie życia swoim dzieciakom. W końcu po co, nie ich problem, nie? Oni chcieli tylko przelecieć człowieka, a konsekwencje mieli w poważaniu.
Może jeżeli chodzi o samo ćwiczenie, była to pewna porażka, ale jeśli chodzi o ich relację, to tu już widziała sukces. Nie żeby uważała, że pokazanie trochę cycków i poocieranie się, to jest jedyny sposób na zdobycie faceta, ale... lubiła fizyczność, lubiła czuć czyjąś bliskość. A to dla niej była jakaś forma flirtu i nic więcej. Wiele stereotypów o dzieciach miłości krążyło, ale chyba w kwestiach seksualnych większość była bardziej otwarta od innych i ich flirt potrafił otrzeć się właśnie o cielesność, a nie tylko trzepanie rzęsami i granie księżniczki, którą trzeba uratować. Albo wielce wyzwolonej kobiety, teraz różnie bywało.
Przez cały ich trening nikt inny tu nie zajrzał, więc mieliby ogromnego pecha, gdyby teraz ktoś wszedł. Znaczy chyba Kyoya by miał, bo Garrido nie przejęłaby się intruzem oraz tym, co on mógł sobie o niej pomyśleć. Mogłaby i walczyć w sutannie, a i tak jej opinia by się nie zmieniła w obozie.
W końcu podniosła się do pozycji siedzącej chcąc chociaż trochę oddać mu pewności siebie. Choć jeśli miałaby być szczera, wolałaby nadal na nim leżeć, przyjemne to było.
- Mówię - potwierdziła z małym uśmiechem nie zwracając uwagi na jego wędrującą dłoń. Czy było to fajne? Z całą pewnością, ale nic czym mogłaby się ekscytować czy przejmować.
- Zapraszasz mnie do swojej wanny? - wtrąciła z zadowolonym uśmiechem nie mając jednak bladego pojęcia czy on ją posiadał. Carla niestety nie, choć zostało już jej obiecane, że dostanie zgodę po następnej misji. Wreszcie. - I do swojego łóżka też? No proszę - uśmiechnęła się rozbawiona nie wiedząc jak on na to wszystko zareaguje. Lewą dłoń opierała na swoim udzie, druga natomiast spoczywała na jego umięśnionym brzuchu, dwoma palcami zahaczając o skórę w miejscu, gdzie koszulka się mu podwinęła.
- Chętnie skorzystam z oferty. Znasz jakiegoś Japończyka? Ja jednego tak, ale nie jestem pewna czy nie będzie się wstydził - uśmiechnęła się szeroko lekko przechylając głowę na bok, jednocześnie pozostałe palce z brzucha Jina znalazły się pod jego koszulką i cała dłoń powędrowała nieco w górę. Z całą pewnością nie chciała go zawstydzić, ale trzeba przyznać, że często wprowadzała rozmówców w ten stan niechcący.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Wto 14 Lip 2020, 22:37

Warto było się zastanowić nad tą kwestią i przekazać ten pomysł gdzieś wyżej, gdyż założenie miasteczka herosów było dużo bardziej cywilizowane niż założenie obozu, który przypominał jakąś wioskę. Mieli tutaj co prawda prąd, internet, dostęp do całej technologii z której chętnie korzystali, ale jednak życie w tej dziczy nie było tak komfortowe jak w mieście, a już zwłaszcza, że większość herosów pochodziła z wielkich miast i metropolii. Na kilku półbogów z Los Angeles przypadał jeden ze wsi i tak to się jakoś trzymało. Gdyby bogowie chcieli i wykazali się odpowiednią inwencją, mogliby to miasto urządzić w kilka dni, bo przecież można było zaangażować w to magię, która pomogłaby postawić wiele budynków, herosi byli też uzdolnieni w wielu dziedzinach i bez problemu znalazłoby się takich, którzy operowaliby w knajpach, inni działaliby w elektrowniach, warsztatach i tak dalej. Tak na dobrą sprawę, to mogli stworzyć małe miasteczko za barierą, które byłoby ukryte dla wszystkich poza istotami posiadającymi boską krew w sobie. Pomysł warty przemyślenia.
Spodziewał się po niej wiele i takiej zagrywki również mógł się po niej spodziewać, jednakże przygotowanie było czym innym niż faktyczne zderzenie się z tym i tutaj poniósł małą porażkę, bo dał po sobie poznać, że jest lekko zawstydzony tą sytuacją. Nie wynikało to jednak z niechęci, a raczej z dziwnej przyjemności którą odczuł, gdy leżała na nim tak blisko. Nie ona jedna lubiła fizyczność i ocieranie się, ale tylko ona była w tym tak doświadczona, by uważać to za coś totalnie normalnego.
Kyoya też raczej by nie przejął się obecnością kogokolwiek tutaj, bo choć trochę się zawstydził, to jednak przywykł do tego, że na jego temat są rozpowiadane różne brednie i przeinaczenia. Tak więc w tej kwestii akurat się zgadzali.
Spoglądał na nią z uwagą, dając jej pole do popisu, wszakże to ona czuła się bardziej komfortowo w tej sytuacji.
- Zazwyczaj zapraszam dziewczyny na spacer - rzekł cicho, bo pewnie było to wsiuńskie i sztampowe. - Ale skoro już się podłożyłem, to czemu nie? Do wanny i do łóżka, tak w ramach zawodowej uprzejmości - naprawdę na więcej nie było go stać, bo nie był ani wyspecjalizowany we flircie, ani też tak naprawdę nie chciał jej tego odmówić. Podobało mu się to, że taka dziewczyna teoretycznie może być nim zainteresowana. Schlebiało mu, że Carla proponowała mu takie rzeczy, nawet jeśli mówiła to pół-poważnie albo dla swojej własnej satysfakcji.
Nie przerywał jej dotyku, chcąc być tak na dobrą sprawę przez nią dotykany. Miała przyjemny dotyk i bardzo delikatną skórę, jak to córki Afrodyty, które nie uświadczały takich schorzeń jak suche czy popękane dłonie. Ponadto jej pazurki nie cięły go, a przyjemnie drapały, jeśli używała ich w tym momencie.
Przełknął ślinę, czując jak jej dłoń sunie się nieco wyżej. W tych rejonach rzadko kto go dotykał, nie licząc starć. Z drugiej strony całe szczęście, że nie zawędrowała niżej, bo przecież zawsze mogła być bezczelna i wsunąć mu łapę w spodnie.
- Jestem jednak interesownym człowiekiem - rzucił nagle. - Co będę mieć w zamian? - spytał, oczekując, że teraz ona przesunie granice nieco dalej i czymś go zaskoczy. Jak widać, szybko chłonął nową wiedzę i flirt nie był jednak aż tak obcy dla niego, niż mogłoby się wydawać. Tym bardziej, że jego dłoń cały czas spoczywała na jej udzie, które było masowane. Aż korciło go, by drugą dotknąć jej płaski brzuch i przejechać nią równie wysoko, co ona swoją pod jego koszulką.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Pią 17 Lip 2020, 00:00

Można by było i w ten sposób, choć Garrido kiedyś bardziej rozmyślała o życiu wśród ludzi. W końcu raczej za wielu chętnych do obsługi kina czy kręgielni na przykład by nie znaleźli, a robienie to w ramach zadań na rzecz obozu... miasteczka, to trochę marnowanie dobrych sił. Wolałaby aby ludzie pracowali sobie jak ludzie, a oni z tych usług by zwyczajnie korzystali. Wiadomo, trzeba by było płacić, ale pieniądze dla bogów to nie problem, mają je dosłownie na pstryknięcie. Typowa dzielnica dla herosów mogłaby już leżeć poza granicami miasteczka, ale wciąż pod barierą. A i dzięki temu te kilka tysięcy czy kilkanaście tysięcy ludzi byłoby pod nią teoretycznie bardziej bezpieczne, bo przecież ta mogła działać jedynie na potwory wszelkiej maści. Tylko pytanie ile dzieci by powstało na lewo bądź nie, gdyby półbogowie mieli więcej wyboru pod ręką? Ciekawe.
Totalnie normalnego może nie, w końcu nie kładła i nie ocierała się o wszystkich. Dla niej jednak nie było żadnej przestrzeni osobistej czy nawet intymnej i regularnie je przekraczała. Dlatego też taka bliskość nie robiła na niej większego wrażenia, chociaż sama sytuacja na pewno bardzo jej się podobała. Tak samo jak i Jin, tak nawiasem mówiąc, jeśli jeszcze ktoś nie dostrzegł. W końcu mogła być potomkinią bogini miłości, ale też miała swoje preferencje i nieatrakcyjnemu (w jej mniemaniu) uwagi większej nie okaże. Będzie miłą koleżanką... albo i nie, ale to już kwestia charakteru drugiej osoby.
- Nie ma nic złego w spacerze, zwłaszcza w jakieś ustronne miejsce - uśmiechnęła się ciepło, bo Carla nie tylko świeciła cyckami, ale rozmowy też bardzo lubiła i niekoniecznie sam flirt, choć często on przeplatał się krócej bądź dłużej przez te rozmowy. - Zawodowej? Myślałam, że przynajmniej koleżeńskiej - udała zawiedzioną wzdychając ciężko, jakby poczuła się tym urażona w jakiś sposób. Oczywiście Hiszpanka traktowała mężczyznę z sympatią, a nie jak "kolegę po fachu", ale nie sądziła, by Jin tak zapraszał innych w ramach "zawodowej uprzejmości". - Niemniej, skorzystam - dodała zaraz rozbawiona, by nie miał żadnych wątpliwości. Już przepadł w tej kwestii i się nie wycofa.
Aż tak bezczelna to ona nie była, by sięgać od razu do spodni. I to jeszcze na początku znajomości i flirtu, a dodatku w takim miejscu. Co prawda byli sami, ale no. Miała umiar, umówmy się.
Uniosła jedną brew zaskoczona na jego słowa, ale podobało jej się to, o czym świadczył uśmiech na jej twarzy. Westchnęła cicho, spojrzała w górę jakby się zastanawiała, a potem powoli ponownie na nim się położyła. Dłoń pod jego koszulką siłą rzeczy zawędrowała wyżej podwijając tym samym materiał. Drugą oparła na jego głowie nad uchem, lekko go drapiąc po skórze.
- Moją wdzięczność? - szepnęła mu wprost do ucha drażniąc przy tym jego płatek. Uniosła nieco głowę układając ją nad jego tak, że stykali się brodami. Spojrzała mu w oczy. - A co byś chciał? - spytała z małym uśmieszkiem wprost ciekawa jego odpowiedzi. No i reakcji na tą bliskość i drobne pieszczoty.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Sob 18 Lip 2020, 23:29

Ciężko byłoby stworzyć taką barierę, która wyklucza wyłącznie bestie, a zwykłym ludziom pozwala przechodzić. Pewnie było wiele magicznych sposobów na obejście tego w jakiś sposób, ale jak widać nie były one znane zarządcom obozu i ci musieli zaniechać jakichkolwiek prób przeniesienia obozu gdzieś do jakiegoś miasteczka. Jin uważał, że bogowie są trochę mądrzejsi od nich i przy całej tej arogancji oraz lekceważeniu pewnych spraw, gdyby istniała możliwość stworzenia bariery, która przepuszczałaby ludzi i półbogów a bestie nie, to raczej by ją tu wprowadzili. Jedynym argumentem przeciw wydaje się sprowadzanie ludzi do środka w jakimś celu, bo przecież tak czy siak mieszkaliby tu tylko półbogowie. Może ci z Olimpu i Asgardu stwierdzili, że tylko oni chcą mieć monopol na wykorzystywanie seksualne zwykłych ludzi? Było to bardzo prawdopodobne, znając popędy seksualne Afrodyty, Zeusa czy Erosa.
Jin wzruszył ramionami, nie mogąc nic poradzić na to, że póki co jest tylko jej kolegą z pracy, a nie dobrym znajomym, z którym łączy ją koleżeństwo. Taka była kolej rzeczy, ale trzeba było przyznać, że jak na japońskie standardy bratania się, Carla zadziwiająco szybko otrzymała od Jina coś takiego. Normalnie przecież dużo dłużej badał ludzi, by zbliżyć się do nich. Japończycy cenili sobie prywatność i stabilizację, dlatego nie szukali wielu przyjaciół, a gdy już ktoś miał się nim stać, bardzo dokładnie ich prześwietlali, by ograniczyć możliwość wpadki.
Skinął głową, zgadzając się z nią i tym samym niejako umówił się z nią na dziś wieczór. Dalsza część rozmowy szła jak zwykle pod dyktando Garrido, a Jin niby coraz pewniej się w tym wszystkim czuł, ale jednak dalej miewał jakieś opory względem poważniejszych deklaracji. Nie powie przecież, że na nią leci i że z chęcią wyszedłby z nią gdzieś w ramach randki, to byłoby zbyt bezpośrednie jak dla niego. Mimowolnie jednak co raz wychodziły z jego ust słowa, które tak na dobrą sprawę powinny zostać w jego głowie.
Pieszczota mu się podobała, ale nie zrobiła na nim jakiegoś gigantycznego wrażenia, gdyż jakby nie patrzeć, głowę zawsze miał odsłoniętą i przywykł do jakiegoś kontaktu (choćby bolesnego) w tych partiach. Dużo większy efekt uzyskała poprzez szepnięcie mu do ucha i podrażnienie jego płatka, a później gdy ułożyła swoją głowę nad jego.
Spoglądał na nią nieco zaskoczony, ale dalej kontaktujący z rzeczywistością. Pamiętał z kim miał do czynienia i że to co robi blondynka, nie musi być w żaden sposób zobowiązujące.
- Wdzięczność za udostępnienie wanny i masaż? - spytał, unosząc lekko brwi. - Jest wiele rzeczy, które bym chciał - rzucił ogólnikowo, przechylając głowę w bok, bo troszkę dziwnie się czuł z jej twarzą tak blisko swojej. - Tylko czy ty byłabyś w stanie mi to dać, hmmm - spojrzał na nią poważnie, udając zamyślonego, po czym na jego twarz szybko wstąpiło pewne rozbawienie.
- Powiedzmy, że jeśli nie zaproponujesz nic, co mi się spodoba, to któregoś dnia odbiorę swój "dług" - dorzucił, chcąc zakończyć temat, który przecież sam zaczął. Miał kilka pomysłów co prawda, ale było za wcześnie, by się z tym wszystkim afiszować, wszakże jakby którykolwiek z nich wyjawił, to Carla natychmiastowo zorientowałaby się, że podoba mu się bardziej, niż ona sądzi już w tym momencie. Na zauroczenie było jeszcze za wcześnie, a przynajmniej - na to, by ona o nim wiedziała.
Przesunął dłonią po jej udzie i zahaczył nosem o jej nos, spoglądając w jej tęczówki, które tak ochoczo mu się przypatrywały.
- Umowa stoi? - spytał, przesuwając łapkę nieznacznie wyżej, dzięki czemu poniekąd dotykał jej pośladka. I tak długo wytrzymał.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Sala treningowa #3 Nie 19 Lip 2020, 22:58

Spojrzała ku górze na chwilę, gdy on tak zwyczajnie wzruszył ramionami. Nie oburzała się, bo nie miała przecież powodu. Co prawda trochę prezentowanego przez niego podejścia nie rozumiała i nie chodziło tu o relacje seksualne. Ona jednak była bardzo otwartą i towarzyską (szokujące, wiem) osobą, więc nie rozumiała takiego ograniczania się na siłę. Ludzi poznaje się z czasem i jeśli ktoś okaże się nie być wart, to nie ma znaczenia czy wyjdzie to po miesiącu czy trzech latach. Znajomymi nazywała niemal każdego, z którym miała okazję kilkukrotnie porozmawiać i naprawdę mówimy tu o rozmawianiu. Bliżsi znajomi, to już nieco węższe grono, a przyjaciele to już w ogóle. Dopuszczała jednak do siebie ludzi i nie dystansowała się. Już dawno pogodziła się, że nieważne jak będzie postępować, to znajdą się wokół niej osoby fałszywe czy takie, które ją zranią. Żyćko.
Uśmiechnęła się zadowolona, że mają plany na dzisiejszy wieczór, a to dokąd ich to poprowadzi i czy grzecznie się rozejdą przed nocą, to dopiero się okaże. Nie żeby planowała go wykorzystać seksualnie (choć nie miałaby nic przeciwko), ale może ta kąpiel czy masaż się przedłuży do późnych godzin nocnych? Albo tak ją zrelaksuje swoim dotykiem, że uśnie w jego łóżku? Niczego nie zakładała, ale też niczego nie wykluczała.
Jakkolwiek to nie zabrzmi, nie było to zobowiązujące ani dla niej czymś nadzwyczajnym, ot nieco mniej niewinny flirt. Zanim jednak padnie na nią wyrok rozpustnicy, niech jednak rzucą kamieniem ci, którzy nie zachowują się tak jak ona albo i gorzej. Miała Garrido oczy i widziała, jak heroski potrafią się zachowywać. Jej zdaniem dość często dużo bardziej bezczelnie i wulgarnie od niej samej. Niemniej wiadomo jak to działało, ona była córką Afrodyty, więc choć inne robiły to samo co ona, to jednak tylko Hiszpanka zyskiwała łatkę puszczalskiej. Śmieszne w ch...
Pokiwała lekko głową, bo przecież jej wdzięczność mogła się objawiać na wiele sposobów, a nie tylko w słownym tego stwierdzeniu. Nie wiedział co traci.
- Takich jak? - wtrąciła na jego pierwsze ogólnikowe stwierdzenie minimalnie odsuwając swoją głowę, gdyż wyłapała, że to chyba dla niego za wiele. Duży postęp to jednak nie był, ale może wystarczający? Uniosła zaciekawiona jedną brew ku górze, gdy w nią ewidentnie zwątpił. Co mogło mu chodzić po głowie?
- Och, liczyłam na to, że zdradzisz co chodziło ci po głowie. Chętnie bym ci udowodniła, że dam radę - powiedziała z małym, nieco rozbawionym uśmiechem licząc na to, że nie chodzi tu o naprawę samochodu, bo to byłoby... no cóż, przykre.
- Stoi - odparła z małym uśmiechem trącając lekko jego nos swoim. Tak naprawdę zaintrygował ją na tyle, że nawet w planach nie miała proponowania mu czegokolwiek. Przynajmniej póki co. Czuła jego lekko przesuwającą się dłoń, ale nie zareagowała na to w żaden sposób. Zerknęła jeszcze na zegarek na ścianie za jego głową, a potem wróciła do niego spojrzeniem.
- Mamy jeszcze chwilę czasu, zanim zaczną się rozpisane treningi - przesunęła palcem po jego dolnej wardze zerkając to na nią, to jemu w oczy. W końcu przeniosła dłoń ponownie na jego włosy w międzyczasie zwilżając swoje usta językiem. - To co robimy? - szepnęła wręcz, by złapać się go mocno nogami oraz dłońmi za jego szyją i chwilę później obrócić się tak, że teraz on znajdował się nad nią. Tak, na jej twarzy malował się zadowolony uśmieszek.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Sala treningowa #3 Pon 27 Lip 2020, 23:27

Japończycy cenili bardziej stateczność i swego rodzaju tajemniczość, to była inna kultura niż ta Zachodnia. Wystarczy chociażby pokazać przykład małżeństw, które w Japonii są czymś popularnym, ale działają na nieco innej zasadzie. Często rodzice nie znają partnerów swoich dzieci aż do zaręczyn albo nawet do dnia ślubu. Nie wtrącają się w ich życie i byłoby to całkiem normalne, gdyby nie fakt, że na starość rodzice z powrotem zamieszkują ze swoimi dziećmi, tym razem jako ci, nad którymi trzeba sprawować opiekę. Tym samym rodziny w małych mieszkaniach stają się wielodzietne i jest dużo głów na metr kwadratowy.
Jin również niczego nie zakładał, bo był osobą dość stonowaną i pragmatyczną, potrafiącą dostosować się do każdej sytuacji. Z seksualnego punktu widzenia, nie miałby nic przeciwko, gdyby Carla zechciała spędzić u niego (a najlepiej z nim) noc. Nie planował co prawda jej zatrzymywać w mieszkaniu, ale można było śmiało założyć, że jeśli nie pojawi się żadna wymowna sugestia odnośnie opuszczenia jego lokum, to nic nie będzie stało na przeszkodzie, by Garrido tam została. Pytanie tylko co ona sądzi o czymś takim, wszakże Kyoya ma tylko jedno łóżko i to dość małe, biorąc pod uwagę możliwość spania we dwójkę.
Na jego twarz wstąpił mały, zadziorny uśmiech. Podobało mu się to, że zaciekawił w jakiś sposób Carlę i że nawet przez chwilę próbowała wyciągnąć z niego jakieś informacje. Zapewne gdyby wypowiedział to wszystko o czym myślał, to zaskoczyłby córkę Afrodyty. Aczkolwiek z drugiej strony mogło to być dla niej dość powszechne, bo przecież taka kobieta jak ona pewnie nie raz nie dwa słyszała mniej czy bardziej zboczone propozycje w mniej lub bardziej otwarty sposób.
Zarumienił się lekko, gdy Carla trąciła lekko jego nos swoim, było to przyjemne i dziwne, gdyż akurat w tych rejonach rzadko był dotykany akurat w taki sposób i to nawet pomimo tego, że sam to przecież zainicjował.
Jeszcze chwilę dotykał jej pośladka, który był delikatnie masowany przez jego dłoń. Garrido jednak zakończyła tę pieszczotę i obróciła ich tak, że teraz to on był na górze. Swoją drogą, podobało mu się to równie mocno, co bycie na dole. Plus ten wzrok Carli... nie mógł od niej oderwać swoich oczu przez dłuższą chwilę.
- Możemy jeszcze poćwiczyć, albo... - zaczął. - Udać się pod prysznic, albo... Udać się prosto do wanny i na masaż - zasugerował, gdyż takie odpowiedzi właśnie tliły mu się gdzieś w głowie.
Na samą myśl o tym, że poniekąd zasugerował jej wspólną kąpiel w wannie trochę się zarumienił. Było to jednak ledwo widoczne, ale przy córce Afrodyty raczej nie był w stanie tego uchować. Wystarczyło przecież, że rozczyta jego emocje i tyle będzie z tajemniczości.
Podniósł się, a przy tym uniósł też za pomocą siły Carlę, którą trzymał przez chwilę na rękach. Spojrzał na nią z zadowoleniem w oczach i postawił na ziemi, nie odsuwając się nawet na krok.
- Tak czy siak, idę pod prysznic. Tylko nie podglądaj - zerknął za siebie, gdy od niej odchodził i w sumie nie dbał o to, czy będzie próbowała go podglądać pod strumieniem wody. Poniekąd nawet na to liczył, skoro miał czym się chwalić. Nie zamierzał też sobie szczędzić innych widoków, dlatego miał nadzieję, że córka Afrodyty również postanowi wziąć prysznic przed miłym wieczorem.
Udali się najpierw do szatni, w której zostawili rzeczy, później Jin poszedł pod prysznic i jeśli Carla również to zrobiła, trochę ją podglądał. Zadowolony wyszedł, wytarł się, ubrał i udał się z Hiszpanką do swojego mieszkania, w którym miał odbyć się dalszy ciąg tego przedziwnego spotkania.

zt oboje -> https://demigods.forumpolish.com/t1110-pokoj-9-jin-kyoya?tt=1
Admin
Admin
Admin
Re: Sala treningowa #3 Czw 30 Lip 2020, 14:38

Podsumowanie treningu:
+ 3 punkty zwykłe
+ 1 punkt boski
Sponsored content
Re: Sala treningowa #3

Sala treningowa #3
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Similar topics
-
» Specjalna sala treningowa
» 2. Sala Treningowa
» 1. Sala Treningowa
» Sala treningowa #1
» Sala treningowa #2



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Koloseum-
Skocz do: