Giotto w ogóle nie podzielał entuzjazmu nikogo, bo on był tu tylko z dwóch powodów: na prośbę Folklore, który zobowiązał go jako swojego zastępcę, by pilnował drużyny Dionizosa, mogącej tutaj nabroić oraz przez wzgląd na Alvę, która została natychmiast poproszona na scenę i zapewne długo z niej nie wróci, bo jest kilka rzeczy, o których musi powiedzieć - między innymi to, że rezygnuje z funkcji kapitana drużyny Aegira, ponieważ jest w ciąży i nie będzie w stanie wykonywać swoich obowiązków. Natenczas Nero miał do zabawy tylko jedną rzecz: szklankę whiskey. Po wypiciu pierwszej i drugiej szklanki, których zawartości przelał do gardła bardzo szybko, przyszedł czas na chwilę przerwy. I jak to Giotto Nero, do nikogo nie zagaił, po prostu skrzyżował ręce na klatce piersiowej, pochylił się nieznacznie, rozsiadł wygodnie na krześle i przymknął oczy, chcąc wyłączyć się myślami od tego (trafnie określonego przez Elisę) cyrku. Z zamyślenia wyrwał go dopiero ton dziewczyny, z którą spędził ostatnio przyjemny wieczór pełen zwierzeń i uśmiechów nad wodospadem. Na sam widok oszołamiającej kreacji kobiety zareagował skinieniem głowy, będąc dumnym z przyjaciółki, że zdecydowała się tu przyjść i w dodatku w taki sposób reklamuje drużynę Asklepiosa. Dla takich asklepiosek można było dołączać do niebieskich. Po tym jednak jego spojrzenie stało się bardziej chłodne i giottowe, co oznaczało, że Elisa nie uzyska żadnej odpowiedzi na tą małą uszczypliwość. Nie musiał się nikomu zwierzać z tego, że jest tutaj z obowiązku nie z przyjemności. - Zasłonięte plecy? Zaskakujesz - rzucił, przenosząc od razu temat rozmowy na nią. To był rzadki widok, gdy brunetka podczas zakładania wieczorowych kreacji nie odsłaniała pleców i nie ukazywała blizny, z której była nad wyraz dumna. Trochę go to intrygowało, dlaczego dziś zdecydowała się na jej zakrycie. - Wolę odsłonięte - dodał od razu, ale nie po to, by ją skrytykować. Powiedział to tak, jakby celowo chciał przypomnieć jej o ich ostatnim spotkaniu nad wodospadem, gdzie oboje odsłonili trochę ciała i był to co najmniej satysfakcjonujący dla oczu widok. Nie krytykował jej też z powodu tego, że zajęła miejsce Alvy. Ruda i tak pewnie przez najbliższe piętnaście minut będzie na scenie. - Sama przyszłaś? - zapytał.
Gość
Gość
Re: Stoliki Nie 30 Cze 2019, 02:06
Sama Gatti spacerując po okolicach zdążyła wypić lampkę wina, czerwonego rzecz jasna. Nie zamierzała jednak się spijać, prawdę mówiąc nie planowa pić więcej, a wtedy głównie i tak gasiła pragnienie. To nie tak, że takie wytrawne wino jej nie smakowało. Jasne, że tak, dlatego też lampką trunku, a nie wody się uraczyła. Nie rozumiała jednak jakim cudem wśród herosów, zarówno jak i w śród mało inteligentnych warstw społecznych ludzi, cała impreza kręciła się właśnie wokół alkoholu. Dlatego nie przepadała za tymi wszystkimi organizowanymi imprezami. Na sam początek jeszcze zwykle przychodziła, bo wszyscy byli trzeźwi. Wraz z większą ilością wypitego przez współobozowiczów alkoholu, ona się ulatniała. Niewielki uśmiech wpełzł na jej twarz, gdy Gio skinął do niej głową. Nie była ślepa, widziała jak przesunął po niej wzrokiem i widok okazał się całkiem nie najgorszy. On sam wyglądał tak, jak zwykle, ale nie spodziewała się zastać innego widoku. Gdyby tylko zobaczyła go w jakiejś koszuli, w którą ruda go wcisnęła, to już wiedziałaby, że pies pogrzebany. Nie ma szans na uratowanie go z jej macek. Choć nie da się ukryć, że ciekawił ją widok jego w koszuli, najlepiej czarnej i rozpiętej, ale... to zachowa dla siebie. Nie musiał jej tego mówić, przecież doskonale to wiedziała. Znała go, a jego spojrzenie tylko potwierdziło jej przypuszczenia. Jak zwykle wytrzymała jego długie, chłodne spojrzenie. Nie musiał nic mówić, już od lat do jego różnych spojrzeń przypisała sobie różne teksty, które próbował jej tym zapodać i wiedziała, co tym razem jej wyrzucał. - Jak widać i ja potrafię czasem zaskoczyć - uśmiechnęła się delikatnie. Może duma, to nie jest odpowiednie słowo. Było jednak w tym coś... Uchwytnego tego, co zostawiła za sobą. Dawne życie oraz przejście do zupełnie innego świata i ta blizna właśnie to dla niej oznaczała, chociaż i tak nikomu nie powie dlaczego tak właśnie jest. Nie była aż tak otwarta, jak mogło by się niektórym z pozoru wydawać. - Zapamiętam - mruknęła bardziej do siebie niż do niego uśmiechając się przy tym nieco szerzej. Wiedziała doskonale, że to usłyszy, byli za blisko siebie, by mogło być inaczej. Niemniej nie było to coś, z czym zamierzała się kryć. gdyby tak było, jedynie przemknęłaby przez głowę jej taka niewypowiedziana myśl. A tak? Powiedziała to uśmiechając się i bezczelnie patrząc mu w oczy, jakby próbowała go sprowokować do... czegoś, ale tak przecież nie było. Jej myśli od razu powędrowały do ich ostatniego spotkania, gdy i ona mogła spojrzeć na jego blizny z nieco innej perspektywy. - A niby z kim miałabym tutaj zawitać Giotto? Oczywiście, że sama. Tak łatwiej jest wyjść po kilku chwilach pokazania się na miejscu - wzruszyła lekko ramionami cały czas go uważnie obserwując.
Giotto Nero
Re: Stoliki Nie 30 Cze 2019, 03:11
Młodzi chcieli się wybawić i Giotto doskonale to rozumiał. Znakiem firmowym herosów były biesiady okraszone tańcami, swawolą, hektolitrami alkoholu i najbardziej tłustego jedzenia. Obóz półkrwii był mały i ciasny, ale własny i jeśli tylko była możliwość na uczczenie czegoś, to półbogowie korzystali z okazji, bo przecież ich życie jest krótkie i nie wiadomo czy nie jest to czasem ostatnia impreza w ich krótkich żywotach. Przywykł do picia na umór i mając za kumpli takich pionierów rzygania pod siebie jak Folklore, Ragnar czy James, nie zwracał już uwagi na zepsucie i zgorszenie. Co innego Elisa, która widać miała uprzedzenie do spożywania alkoholu w takich ilościach. Nie ona pierwsza i nie ostatnia. Nero stawiał wygodę ponad wszystko, dlatego próżno było go zobaczyć w koszuli. Musiałoby się niebo na łby wszystkim spierdolić, by Giotto sam z siebie założył coś eleganckiego. Co prawda bywał w garniturach, ale na bardziej oficjalne okazje - wszakże był obecny na kilku ślubach w tym obozie oraz był świadkiem przy okazji adopcji przez Folklore tajskiego dziecka z mongolizmem. Musieli go jednak odesłać z powrotem, bo Galichet wywołałby tym międzynarodowy skandal. Nie miał jednak okazji pokazać się w tym bardziej oficjalnym ubraniu Elisie. Powiedzieć, że wyglądała zjawiskowo, to nic nie powiedzieć. Zatrzymał się jeszcze kilkukrotnie na pewnych elementach jej stroju, między innymi na dekolcie, nie robiąc sobie nic z tego, że gdyby Alva zobaczyła jego wzrok, to pewnie dałaby mu po pysku. Jakoś w obecności Gatti nie dbał o to, czy ktoś go skarci za coś, czy jednak ujdzie mu to płazem. Ten widok był wart każdego grzechu. Przejechał palcami po obu policzkach i zaroście, spoglądając w oczy Włoszki. Ewidentnie to prowokowała i dostrzegał to już od spotkania przy wodospadzie. Wtedy coś się zmieniło między nimi i te napięcie można było dostrzec niemalże gołym okiem. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i ponownie oparł się o krzesło, nie spuszczając z niej wzroku. - Z chłopakiem na przykład - rzucił prowokacyjnie. Wiedział, że brunetka z nikim się nie spotyka teraz, ale dla swojej własnej uciechy wolał to po prostu usłyszeć. Satysfakcja z tego, że Elisa nie miała nikogo, była nieopisaną wręcz przyjemnością dla niego. Najlepsze w tym wszystkim było to, że wystarczyło kilka słów Gatti, by Włoch zapomniał o tym, że przybył tu z Alvą i całkowicie zatracił się w tych różnych słowach oraz gestach. Przełknął ślinę i przechylił głowę w bok. - Napijesz się czegoś? - spytał, mając w planie szybki skok do baru po kolejną szklankę whiskey. O jej nadwrażliwości w sprawach alkoholu wiedział, ale pamiętał też, że dziewczyna toleruje jedną czy dwie lampki wina. Nikt przecież nie kazał im się upijać, a w obecności Włoszki Giotto zamierzał trzymać fason.
Gość
Gość
Re: Stoliki Nie 30 Cze 2019, 11:17
Może i była trochę skrzywiona przez własne dzieciństwo, a picie na umór było wręcz wyśmienitą zabawą nie tylko dla ludzi, ale także dla herosów. Może i drobne problemy z kontrolą myśli i ciała były świetnym przeżyciem, a ona nie miała pojęcia, co całe życie traci. Nie miała jednak zamiaru testować tej wątpliwej teorii i wolała trzymać się swojej trzeźwości, a własne przemyślenia zostawić w swojej głowie, a nie wypowiadać je półświadomie na prawo i lewo. Czy oni nie widzieli tego, jak często pod wpływem alkoholu się kompromitowali? No cóż... W głowie zaświtała jej myśl, że gdyby chciała go zobaczyć w koszuli, wiedziała jakim sposobem go do tego przekonać. Wcale nie potrzebowali ku temu okazji i przede wszystkim wyjścia z mieszkania. W końcu nie chodziło o to, by zobaczyć go w koszuli publicznie, a zwyczajnie zobaczyć jak materiał idealnie opina jego ciało. Przygryzła dolną wargę na tą myśl, bo wyobraźnia bardzo szybko podsunęła jej obraz, który siłą rzeczy musiał jej się podobać, skoro Gio był dla niej atrakcyjny. Szybko jednak porzuciła to wszystko i powróciła do rzeczywistości. Jej z całą pewnością nie przeszkadzał sunący czy zatrzymujący się momentami jego wzrok. Wręcz przeciwnie, niezwykle jej to schlebiało. Suknię pokochała, tak tylko ją zobaczyła. Miała wrażenie, że została stworzona właśnie z myślą o córce Nyks, a srebrna nic przepięknie mieniła się zarówno w sztucznym świetle lamp, jak i w samym blasku księżyca. Coś się między nimi zmieniło od ostatniego spotkania i wcale jej to nie przeszkadzało. Sama wtedy zdała sobie sprawę, że być może gdyby odrobinę się postarała, mieliby dla siebie szansę. Nie zamierzała za nim się uganiać, a jedynie prowokować i podsycać myśl, która być może tak jak w niej, zakiełkowała i w nim na ostatnim spotkaniu. - Wiesz, że aktualnie go nie mam - mruknęła patrząc mu w oczy, ale zaraz rozejrzała się powoli po całej sali, spojrzenie zatrzymując jedynie na kilku osobach, które mogła uznać za interesujące z całego tego spędu. - Może z jakimś jednak wyjdę, to mogło by być interesujące - powiedziała cicho kończąc wypowiedź patrząc już intensywnie na niego. No dobra, teraz to go trochę prowokowała, a powaga bijąca z jej spojrzenia tylko to wzmacniała. Ciekawiła ją reakcja Nero na jej słowa. - Czerwonego wina - uśmiechnęła się wreszcie łagodnie. Co prawda nie miała w planach pić już więcej tego wieczora, ale dla niego mogła jeszcze tą jedną lampką się uraczyć. Gdy wstał zapewne chwilę później, odprowadziła go wzrokiem do baru, a potem przymknęła oczy bawiąc się przy tym zawieszką księżyca na długim łańcuszku.
Giotto Nero
Re: Stoliki Nie 30 Cze 2019, 15:39
Paradoksalnie to wcale nie było takie trudne, bo Giotto choć był uparty, to jednak był bardzo prosty w obsłudze. Jeśli Elisa poprosiłaby go o to, by gdzieś z nią poszedł albo po prostu, by ubrał koszulę, to najpewniej zrobiłby to i to nie tylko dlatego, żeby dała mu święty spokój, ale również po to, by zrobić jej jakąś przyjemność. Wymagał od niej mnóstwo, a sam od siebie co oferował? Przyjaźń? Ona musiała się przy nim nagimnastykować, podczas gdy on rzucał jej jakieś ochłapy i kazał się z tego cieszyć. Tak to wyglądało do tej pory, bo przecież wylewność Nero ograniczała się tylko do spytania "co tam?" i to też nie zawsze. Dostrzegał te prowokacyjne spojrzenia Elisy i nie przechodził wobec nich obojętnie, bo przecież sam pozwalał sobie na zbyt dużo. Alva zdzieliłaby go za to, w jaki sposób na nią patrzył i że tego wzroku praktycznie nie spuszczał z niej. Podobała mu się, a w tej kreacji podkreśliła jeszcze wszystkie swoje walory. Było to jednak na tyle kulturalne i subtelne, że nie stawał się przez to namolny. - Nie ma tutaj odpowiedniej partii dla ciebie - rzekł pewnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej i przymykając oczy. Miał rację, gdyż żaden heros nie prezentował odpowiedniej klasy, zwłaszcza, że większość z nich była już napruta jak sam messerschmitt. Inna sprawa, że choć rzadko odczuwał uczucie zazdrości, to teraz coś w nim drgnęło i to była jego naturalna reakcja. Bezpośrednio nie przyzna, że jego zdaniem jest jedynym odpowiednim partnerem dla niej, ale zapewne Gatti mogła sobie sama z kontekstu wszystko wyciągnąć. Udał się do baru, by zaopatrzyć się w szklankę szkockiej oraz lampkę czerwonego wina, które przyniósł od razu do stołu, przy którym siedziała Włoszka. Podstawił jej kielich pod sam nos, podczas gdy swoją szklankę trzymał na stole. - Uważasz, że będzie dobrym kapitanem? - spytał, przenosząc rozmowę na nieco bardziej neutralny temat niż ich uczuciowość i zgrywy. Ciekawiła go opinia Gatti o Corvusie, bo Nero znał go dość słabo, raz czy dwa zdarzyło im się uczestniczyć w jednej misji i poza tym, że był dobrym wojownikiem, niewiele mógł powiedzieć na ten temat. Ona, jako członkini jego drużyny z pewnością mogła rzucić więcej światła na tę sprawę. A wypadało czegoś się o nim dowiedzieć, w końcu cały ten cyrk jest na jego cześć.
Gość
Gość
Re: Stoliki Pon 01 Lip 2019, 15:18
Wiedziała, że ona przy nim może sobie pozwolić na więcej i zdecydowanie też więcej od niego otrzymuje. Nie spodziewała się jednak, że sprawa mogłaby być tak banalna w tej kwestii, jak zwykła prośba. Okej, Elisa potrafiła ładnie prosić, gdy coś chciała, to nie ulegało żadnym wątpliwościom. Prosiła i uśmiechała się jeszcze ładniej, gdy ta nie była całkowicie niewinna i jakieś jej pragnienie się za tym kryło. Nie przypuszczałaby nigdy, by Gio sprawa była tak prosta, ale też nigdy nie postrzegała tego tak, jakby dawał jej tylko ochłapy. Otrzymywała od niego wiele, nieważne co tam sobie on wymyślił. Jego skupione na niej spojrzenie, było dostatecznym docenieniem jej starań i nagrodą za pojawienie się w tym miejscu w ogóle na dłużej, niż trzy minuty. Mógł więc patrzeć i namolnie, jej by to nie przeszkadzało. Co innego jego partnerce, ale tej w ogóle nie dostrzegała w pobliżu, więc Nero był bezpieczny. Chociaż i tak nie sądziła, by pozwolił rudej zrobić jemu scenę przed wszystkimi. - Och tak? To kto twoim zdaniem jest odpowiednią partią dla mnie? - uniosła brew w pytającym geście i skupiła na nim zaintrygowane spojrzenie. Dostrzegała te zawoalowane słowa, ale chciała, by je wypowiedział. Ona, choć niby w żarcie, który do końca nim nie był, powiedziała mu, kto do niego pasuje. Chciała usłyszeć jego odpowiedź na bezpośrednie pytanie. Zignoruje jej pytanie, załga czy powie, co myśli? Była ciekawa czy choć trochę byłby zazdrosny, gdyby kogoś sobie znalazła i choć rozmowa na ten temat w takim miejscu to czyste szaleństwo, to przecież mówili cicho, a i tak inni byli zajęci piciem. Nie odpowiedziała od razu, a na jej twarz wkradło się rozbawienie, gdy zrozumiała o co chodzi w tej niezbyt subtelnej zmianie tematu. Nie zamierzała się sprzeczać i robić na siłę czegoś, co chciał odpuścić. Przynajmniej dzisiaj i w tym miejscu. W końcu jego zachowanie z ostatniego spotkania świadczyło o czymś zupełnie odwrotnym, ale właśnie tym bardziej pozwoliła mu na to. Rozumiała jego potrzebę i szanowała to, zresztą jak zawsze. - Jest odpowiednią osobą i będzie nam z nim dobrze - przyznała dopiero po dłuższej chwili. Lubiła Corvusa i całkiem szczerze uważała, że sobie na to zasłużył. Nie wątpiła w to, że nie ma o co się martwić będąc w jego drużynie. Oderwała od Gio spojrzenie, by oprzeć się wygodniej o krzesło i skupić spojrzenie na moment na nowym kapitanie. Upiła odrobinę wina i minęła dłuższa chwila zanim nie dostrzegła w pobliżu mężczyzny Alvy. Uśmiechnęła się szerzej i powróciła wzrokiem do przyjaciela (czyżby?).
Ostatnio zmieniony przez Elisa Gatti dnia Pon 01 Lip 2019, 21:44, w całości zmieniany 1 raz
Giotto Nero
Re: Stoliki Pon 01 Lip 2019, 20:38
Miał specyficzne podejście do życia i ciężko było go rozgryźć, bo miewał różne pomysły oraz wyłamywał się ze wszelkich schematów kultury czy obycia. Znali się jednak na tyle długo, że Gatti zaczynała wyłapywać te istotne niuanse, które potem wykorzystywała na swoją korzyść. Nauczyła się go "obsługiwać" i to chyba był klucz do odpowiedniej relacji z nim. Oczywiście miała pole position, bo jednak poznali się jeszcze za czasów młodości przed pobytem w obozie, toteż nawiązali przyjaźń w momencie, gdy Giotto był nieco bardziej towarzyski, a przynajmniej nie tak gburowaty i zimny. Z drugiej strony, wypielęgnowała to tak, że efektem tego było teraz to, iż zwykłą prośbą była w stanie wskórać więcej u niego, niż zwierzchnik swoim rozkazem. Alva miała swoje obowiązki i on to respektował. Inna sprawa, że nie widział dalszego sensu, by tutaj być poza oczywiście zleconym mu zadaniem pilnowania drużyny Dionizosa przez Folklore. Gatti zjawiła się w odpowiedniej chwili, by umilić mu czas i sprawić, by ten wieczór nie był spisany na straty. Tak naprawdę to on dopiero się zaczynał. Spojrzał na nią tym samym, groźnym wzrokiem, którym szkaluje wszystkich innych. - Wielbiciel wodospadów. W jego tonie słychać było powagę i powieka mu nawet nie drgnęła, gdy to mówił. Inna sprawa, że była to też swego rodzaju deklaracja, którą ona powinna zrozumieć. Chciała trochę jego zazdrości, to dostała jej aż nadto, ale raczej powinno jej się to spodobać, jeśli w rzeczywistości właśnie tego pragnęła w chwili obecnej. Zerkał co jakiś czas na scenę, pilnując wszystkiego i wszystkich. Sporą część uwagi poświęcał jednak swojej przyjaciółce (czyżby?), która od kilku minut zabawiała go podczas tego wieczoru i czyniła to nad wyraz dobrze. Był jej wdzięczny za towarzystwo, zwłaszcza że nie przepadał za takimi imprezami i czuł się tutaj nieswojo. - Wierzę - odparł krótko, jak to on. Uniósł szklankę whiskey i przechylił część jej zawartości do gardła, zmieniając pozycję na krześle. Położył łokieć na stole i oparł się prawą częścią głowy o otwartą dłoń. Spoglądał zadowolony na Elisę, choć z jego oczu niewiele dało się wyczytać. Zdecydowanie lepiej czytało się z niego, gdy jego ślepia miało się nieco bliżej siebie.
Gość
Gość
Re: Stoliki Pon 01 Lip 2019, 22:20
Tak naprawdę za wiele się od siebie nie różnili. Znaczy się jasne, ona była tą, która zdecydowanie więcej mówi, a uśmiech znacznie częściej pojawia się na jej twarzy. Wielki, szczery i ciepły sięgający jej oczu. W gruncie rzeczy jednak byli podobni, on też mógł z nią zdziałać więcej, niż sobie wyobrażał. Szczególnie teraz, a wystarczyłoby, aby tylko to powiedział albo w inny sposób jej przekazał własne chęci. Nie wiedziała czy zdawał sobie sprawę, ona z pewnością nie wiedziała, że ma na niego aż taki wpływ, bo zdawała sobie sprawę od wielu lat, że może zdecydowanie więcej od innych, prawdopodobnie od jego obecnej partnerki także. Oboje sobie umilali czas, bo gdyby nie on, pewnie pokręciłaby się jeszcze kilka minut, a potem by zniknęła gdzieś w lesie jak zwykle o takiej porze. Nie przepadała za takimi imprezami, choć z całą pewnością z innych powodów jak Nero. Może większość przestraszyłaby się tego spojrzenia, ale ona szczególnie w takim kontekście, jedynie uśmiechnęła się szeroko zadowolona z jego reakcji. - Miałoby to sens, gdyby nie fakt, że ten przystojny wielbiciel wodospadów jest r z e k o m o zajęty. Jeszcze - powiedziała cicho po dłuższej chwili celowo przeciągając jedno ze słów. I jakby dla podkreślenia ostatniego z nich na moment oparła dłoń o jego kolano, całkiem niewinnie, gdyby na moment nie przesunęła jej wyżej uda. Trwało to zaledwie mruknięcie powieką, a ona już tą samą ręką unosiła lampkę z winem. Zanim jeszcze się napiła, na krótką chwilę na jej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech, a w oczach pojawił się jakiś błysk. Elisa nie zamierzała kryć się z czymś oczywistym. Jeśli jej chciał, nie mógł mieć innej. To po jego stronie pozostawała decyzja, którą z nich zamierza wybrać, choć doskonale zdawała sobie sprawę, że przyszłe potomstwo z rudą utrudniało całą sprawę. Nie miała najmniejszego zamiaru być tą drugą bez względu na to, co przy nim czuła. Jeżeli zdecyduje się trwać przy boku Alvy ze względu na dziecko, ona ułoży sobie życie z kimś innym i na nic się zdadzą jego groźne spojrzenia. Milczała dłuższą chwilę zwyczajnie jego obserwując, w końcu jednak oparła się wygodnie plecami o oparcie krzesła, chwilę wcześniej nieco je przestawiając, by była bardziej przodem do niego, aniżeli krawędzi stołu. To zresztą dało jej pewną możliwość, więc gdy zupełnie przypadkowo swoją nogą dotknęła jego, po chwili namysłu zsunęła sandałki ze stóp i jedną z nich dyskretnie przesunęła po jego łydce, a raczej materiale spodni, ale jednak. Owszem całkiem świadomie go prowokowała i nie dlatego, że ruda była w pobliżu. Ta była w takim miejscu, że z całą pewnością nie mogła tego dostrzec. Chciała jedynie mu o czymś przypomnieć, by miał pewność, gdy już zdecyduje się podjąć jakąś decyzję.
Giotto Nero
Re: Stoliki Pon 01 Lip 2019, 23:40
Giotto ostatnio złożył kilka deklaracji i powiedział wiele słów, zwłaszcza w stronę Elisy, które ta powinna potraktować jednoznacznie. Nero nie dawał po sobie poznać niczego, ale swoje uczucia ulokował zupełnie gdzie indziej niż w matce swego dziecka. Nie rozmawiał o tym jeszcze z Alvą, którą zwyczajnie oszukiwał, że wszystko jest między nimi w porządku i będą szczęśliwą rodziną. Podyktowane było to jednak jej zdrowiem oraz tym, że uznał, iż nie ma co jej niepokoić na razie. Przyjdzie czas na takie rozmowy, a Gatti cierpliwie poczeka na to, aż będzie wolny. Włoska para, która tworzyła się na naszych oczach, musiała więc zatem jeszcze trochę poczekać z ujawnieniem się. Gdy się przechylił w jej stronę, byli trochę zbyt blisko siebie, jak na zwykłą parę przyjaciół. Elisa nie zamierzała się z niczym kryć, przynajmniej do momentu, gdy Alva ich nie zobaczy. Wdzięczny był jej za to, że wytrzymała te kilka dni z myślą, że jej teraźniejszy-przyszły chłopak na razie spędza wieczory z inną. Kiedy jednak mieli okazję porozmawiać, tak jak teraz, bariery zaczęły przeszkadzać i dlatego postanowili je usuwać. Nic sobie nie robił z jej dotyku, bo miała do tego święte prawo. Nero należał do niej w tej chwili, jeszcze nie oficjalnie, ale po przygodzie nad wodospadem oboje wiedzieli, że ten moment zbliża się nieubłaganie. Giotto spoglądał na ukochaną tak, jak gdyby świata poza nią nie widział. Stąd też jego chwilowe zagapienie się, bo przecież wyglądała tak pięknie, że musiał na kilka chwil znów oko na niej zawiesić. - Jeszcze - zapewnił ją, bo oboje znali plan działania. Spodziewał się, że prędzej czy później Włoszka będzie musiała trochę z nim poflirtować. Dobrze, że wybrała akurat taki moment, gdyż nie potrzebne były tu teraz scysje między jego ukochaną, a matką jego dziecka. Pozwolił więc na to, by pogładziła go stopą po łydce, a sam nawet wysunął rękę, by przejechać nią po jej kolanie zasłoniętym przez materiał sukienki. Nikt akurat na nich nie patrzył, ale gdyby ktoś to widział - było widać na kilometr, że są sobą zainteresowani. Czując odpowiednio wysoko jej nogę, przesunął dłoń tak, by nieznacznie ścisnąć ją za łydkę. Przekaz był jasny - zaznaczał tą mało wyszukaną pieszczotą swój teren. A jednocześnie potwierdził, że pamięta o tym, co ustalili. - Wyglądasz przepięknie - w końcu wydukał to z siebie.
Gość
Gość
Re: Stoliki Wto 02 Lip 2019, 01:02
Elisa była cierpliwa i przy okazji uparta przeganiając każdą pannę, więc gdy wreszcie mężczyzna dostrzegł to, co oczywiste i złożył jej obietnicę, jej cierpliwość naprawdę miała się dobrze. Wiedziała doskonale, że nie wparuje do Alvy i nie oświadczy jej nagle, że to koniec bez przemyślenia sprawy i próby wyjaśnienia tego kobiecie. Choć Włoszka wciąż widziała w tym wszystkim spisek, to tak czy siak kobiecie wyjaśnienia się jakieś należały. Niemniej czuła nieposkromione zadowolenie z tego, że plan rudej nie wypali tak, jak sobie to zaplanowała. Gdyby była mądrzejsza, dostrzegłaby to, że Gatti przegoniła wszystkie jego partnerki i ją czekało dokładnie to samo. Jakby się nie starała, nawet gdyby Nero Włoszki nie kochał, to pani kapitan i tak była na straconej pozycji. A dziecko mężczyzny z inną kobietą nigdy nie będzie jej przeszkadzać, bo te nie było niczemu winne. A była też szansa, że siłą rzeczy częściowo wychowywane w ich domu, stanie się nieco inne od matki, mając drugą kobietę w swoim życiu. Ciotkę? Nie wiedziała, pogmatwane to było, ale wiedziała, że przejmować to się dopiero będzie bliżej porodu. Pomimo obietnic i tego, co niedawno miało miejsce, Elisa obawiała się kilku rzeczy. Po pierwsze, że poczucie obowiązku ostatecznie przeważy szalę i zdecyduje się na inną kobietę. Po drugie, że pomimo ostatnich wydarzeń, uzna za nieodpowiednie jej zachowanie w tym miejscu i pośle jej jedno z tych swoich spojrzeń mówiących więcej, niżby mógł wyrazić to słowami. Albo zwyczajnie odejdzie chcąc zachować zdrowy dystans, co by co prawda zrozumiała, ale mimo wszystko... Uśmiechnęła się lekko słysząc jego potwierdzenie tego, co sama przed chwilą podkreśliła. Cieszyła się, że nie zmienił zdania, choć spodziewała się, że gdyby tak się stało, to jednak dowiedziałaby się w bardziej prywatnych warunkach. Elisa nie zamierzała tutaj robić scen z kilku powodów. Nie była tego typu osobą, ta impreza była na cześć jej nowego kapitana i ostatnie co chciała, to zepsuć to, a poza tym nie chciała mieć rudzielca na sumieniu, bo gdyby ta rzuciła się na nią z pretensjami, Włoszka w końcu by dała upust własnej złości do niej, choć i tak jedynie w kontekście słownym, bo nie uderzyłaby ciężarnej. Czując jego dłoń na swoim ciele, wszelkie obawy poszły gdzieś w niepamięć. Oto Gio publicznie, choć w ukryciu zrobił coś, co ewidentnie świadczyło o tym, że zdania nie zmienił i Włoszka ma na co czekać. - Cieszę się, że tak uważasz. Ty jak zawsze wyglądasz cholernie dobrze - mruknęła uśmiechając się szeroko. Choć widziała jego wzrok, to jednak fakt, że przyznał to na głos, wiele dla niej znaczył. Wsunęła się nieco ze swoim krzesełkiem bardziej pod stół, tym samym dając mu możliwość zatrzymania ręki tak, by było to niewidoczne. Przynajmniej dopóki nie stanie ktoś bezpośrednio za nimi.
Giotto Nero
Re: Stoliki Wto 02 Lip 2019, 15:24
Cierpliwości nigdy nie można było jej odmówić. Nie wiedział, ile Elisa czekała na to, by Nero zrozumiał w końcu, że to z nią powinien się związać, ale podejrzewał, że nie trwało to dzień czy dwa. Musiała więc mieć ogromne pokłady spokoju i pewności w sobie, by nie prowadzić natrętnie do tego, co wydarzyło się między nimi nad wodospadem. Poza tym wyróżniała się również wyrozumiałością, gdyż pozwoliła Giotto skończyć wszystko tak, jak on to chciał skończyć. Ufała mu dokładnie w takim stopniu, jak on ufał jej i to go budowało, bo rzadko kiedy otrzymywało się tyle wsparcia od drugiej osoby. A już zwłaszcza w sprawach, które bezpośrednio ją dotykają. O dziecku myślał praktycznie cały czas, z tym, że na razie zastanawiał się nad prozaicznymi rzeczami: płcią czy potencjalnymi imionami. Sytuacja prawna oraz wychowanie go to były myśli na zupełnie inny czas. Nie rozważał jeszcze w jakiej roli miałaby występować Elisa dla jego potomka. Dotąd wiedział tylko jedno: matką dziecka będzie Alva Dahlbergh, a ojcem Giotto Nero. I na tym się kończyły sprawy instytucjonalne oraz wychowawcze, które przemyślał. Byli dość zgrani, dlatego nie chcieli wywoływać zgorszenia wśród ludzi ani jakichś znaczących podejrzeń. Wszyscy zaaferowani byli przemowami Corvusa i Ragnara, a oni mogli w tym czasie chociaż na chwilę zająć się sobą, poflirtować i poczuć się jak te kilka dni temu przy wodospadzie. Dostrzegłszy jej wzrok i szczery uśmiech, był bardzo zadowolony z siebie, że obsypał ją tym komplementem. Mówił prawdę, a przy okazji sprawił jej przyjemność, co w przypadku tak świeżo odkrytych uczuć jak te, którymi darzył Elisę, potęgowało tylko odbiór wszystkich pozytywnych emocji. Nic więc dziwnego, że poszedł o krok dalej i gdy wsunęła się bardziej z krzesłem pod stół, on dłonią zawędrował na jej udo, nie dbając o to, że zgniótł nieznacznie materiał jej sukni i podwinął ją, uzyskując tym samym dostęp do jej gładkiego kolana. Poruszył wymownie brwiami, a na jego twarz wstąpił na chwilę mały, zawadiacki uśmiech, bo wiedział, że pozwolił sobie na bardzo dużo i że gdyby ktoś ich zobaczył teraz, to mógłby nabrać ogromnych podejrzeń. - Lubię takie przemowy - położył nacisk na słowo "takie", bo nie chodziło mu o treść, a o efekt. Ściągnęli uwagę wszystkich, a oni mogli bez większej krępacji chociaż chwilę pożyć tak, jak będą żyć niedługo. Mogli pobyć parą.
Gość
Gość
Re: Stoliki Wto 02 Lip 2019, 22:22
Nie chciała go siłą wepchnąć w swoje ramiona, to nie miałoby sensu, gdyby faktycznie tego nie odwzajemniał. Próbowała mu jednak mniej lub bardziej subtelnie dać do zrozumienia, że jest nim bardziej zainteresowana, niż przyjaciółka być powinna. Gdyby związał się pomimo jej sprzeciwów i kłótni z jakąś kobietą na stałe, musiałaby to zaakceptować, co nie równało się z polubieniem jego partnerki. Może i część niej chciałaby, aby zakończył sprawę z Alvą w pięć minut. Z drugiej strony wiedziała, że potrzebuje on czasu i spokojnego, przemyślanego działania i pozwoliła mu na to. Całe życie mu ufała, że jej nie zrani, więc tym bardziej teraz w to nie wątpiła. Gatti starała się o dziecku nie myśleć i to nie dlatego, że było to coś przykrego. Jasne, że wolałaby aby jej mężczyzna nie miał dziecka z inną, ale nie działało jej to na nerwy. Akceptowała to w zupełności, a tematu unikała głównie dlatego, że było jeszcze do rozwiązania daleko. Chociaż nie dało się ukryć, że od ostatniego spotkania ruda działała jej zdecydowanie bardziej na nerwy, chociażby gdy widziała ją taką radośnie świergolącą o Gio czy ich dziecku. Krew ją zalewała, ale nie okazywała jej więcej niechęci niż na co dzień. Wierzyła, że nie będzie się ta sytuacja przeciągać w nieskończoność i w końcu po raz pierwszy w życiu to ona pośle szeroki, pełny zadowolenia uśmiech w stronę rudej. Naprawdę starała się skupić na przemowie swojego nowego kapitana, ale Gio znacznie lepiej skupiał jej uwagę. Może zostanie jej wybaczone takie olewcze podejście do pierwszej przemowy, ale nic nie mogła na to poradzić. Na sekundę przygryzła dolną wargę próbując zamaskować zadowolony uśmiech, gdy poczuła jego dłoń wyżej. Dokładnie tyle samo rozważała pomysł dość odważny, by pokusić się o kolejny krok, ale odpuściła. Obiecała być grzeczna, tak? Przynajmniej w jakimś stopniu, chociaż i tak cieszyła się w tym momencie, że sukienka miała rozcięcie na nodze, które znacząco ułatwiło mu zadanie. - Mhm, ja też lubię - mruknęła rozglądając się jeszcze jedynie po to, by upewnić się, że wszyscy byli skupieni na zupełnie innym końcu sali. Patrząc mu prosto w oczy nakryła jego dłoń swoją jedynie po to, by przesunąć ją wysoko na wewnętrzną stronę swojego uda. Uśmiechnęła się szerzej i zaraz położyła jego dłoń na stole, a sama poprawiła materiał sukni. Musiał zdawać sobie sprawę, że nie mógł w tej chwili mieć wszystkiego, choć taka zabawa w tym miejscu i prowokowanie go sprawiło, że na jej twarzy pojawiło się lekkie rozbawienie.
Giotto Nero
Re: Stoliki Wto 02 Lip 2019, 23:12
Ostatnim czego by chciał było zranienie kogokolwiek. Wiedział, że Alva będzie zawiedziona, sfrustrowana i być może nawet go znienawidzi, ale musiał wybrać: albo Gatti albo Dahlbergh i wybrał swoją przyjaciółkę, która jak się okazało, już dawno powinna być dla niego kimś więcej. By jednak to wszystko mogło się ziścić, musieli doprowadzić swoje sprawy do końca, co wiązało się z szeregiem rozmów i prób podjęcia tego tematu. Ponadto stan błogosławiony córki Freyi nie pozwalał na szybkie podjęcie tematu, musiał być taktowny i wyczuć odpowiedni moment, by przekazać jej wieść o rozstaniu. Druga sprawa, że im dłużej to trwało, tym coraz bardziej lgnął myślami w stronę Elisy, za którą zwyczajnie tęsknił. Podszedł do sprawy dość zapobiegawczo i pewnie dlatego jeszcze był z rudą. Przez zaaferowanie całą imprezą oraz sprawami instytucjonalnymi, tzn. zrezygnowaniem z funkcji kapitana przez Dahlbergh na rzecz swojego zastępcy Arthura wszystko to się nawarstwiało. Nie chciał wyskakiwać z takim czymś, póki Alva nie ogarnie wszystkich spraw zawodowych. A to miało się stać już dzisiaj, bo przecież poniekąd po to wyszła na scenę, by poinformować wszystkich o rezygnacji. Pozwolił sobie na bardzo dużo, ale mógł przecież zwalić na pokusę w postaci zachowania Elisy, która ewidentnie oczekiwała od niego właśnie takich gestów. Swojej kobiecie należało dogodzić i to nawet kosztem innych, toteż nie tylko zawędrował dłonią pod jej sukienkę, ale również pogładził ją po udzie i już miał sam sobie pozwolić na wykonanie kolejnego kroku, gdy to sama Gatti skierowała jego rękę nieco bardziej wewnątrz. Westchnął zrezygnowany, gdy zsunęła z siebie jego dłoń i wzrokiem skarciła, by nabrał trochę ogłady. Był trochę sfrustrowany, ale rozumiał to wszystko i nie powinni ryzykować awantury tylko dla chwilowej przyjemności. Oboje przecież wiedzieli, że i tak niedługo już nie będą musieli mieć żadnych zahamowań. Przechylił ciało nieznacznie w prawo i oparł głowę o rękę, którą miał zgiętą w łokciu oraz postawioną w pionie na ramionach krzesełka. Spojrzał na brunetkę tym chłodnym wzrokiem, który sugerował, że wcale mu się nie podobało przerwanie tego. - Tego już nie lubię - rzekł giottonerowym głosem i to po włosku! Mimo to szybko wrócił do dość neutralnego wyrazu twarzy, nie dając po sobie poznać, że temperatura podskoczyła w jego ciele i z trudem powstrzymuje się od tego, by nie skorzystać z okazji i nie wyciągnąć na mały spacer Włoszki, najlepiej nad wodospad, gdzie mieli zamiar kiedyś dokończyć pewne sprawy.
Gość
Gość
Re: Stoliki Sro 03 Lip 2019, 00:38
Zastanawiała się momentami czy ruda będzie umiała tak po prostu odpuścić. Byli przecież małym obozem i choć może nie zdawała sobie sprawy, że wszystkie związki Gio rozpadły się w większym czy mniejszym stopniu przez nią, to przecież od zawsze była jego przyjaciółką, chyba wszyscy zdawali sobie z tego sprawę. Co innego zakończony związek z powodu niedopadania, kłótni, ale niesnasek z Gatti, a co innego wybranie jej ponad inną. Siłą rzeczy to w jakiś sposób właśnie się zawsze odbywało, ale to ona teraz została obdarzona tym szczerym uczuciem. A to napawało ją nieskrywaną radością i nie mogła się doczekać kiedy publicznie będzie mogła pokazać, że Nero jest tylko jej. Włoszka nie poruszyła tego tematu więcej jak pod wodospadem. Dzisiaj wystarczyło jej krótkie podkreślenie słowa "jeszcze" i nie zamierzała dopytywać, dlaczego Alva wciąż uważa się za jego partnerkę. Rozumiała, że jej stan sporo utrudniał i nie naciskając na niego czekała, aż załatwi to po swojemu. Domyślała się, że nie jest to dla niego proste tym bardziej, że był bardzo zamkniętą osobę i z całą pewnością musiał dokładnie to przemyśleć, co zamierza jej powiedzieć. Rozumiała. Oczywiście, że najprościej było zrzucić całą winę na nią, ale gdy się nad tym chwilę zastanowiła, to wcale jej to nie przeszkadzało. Ba, gdyby ktoś ich złapał na gorącym uczynku, mogłaby nawet tej roli się trzymać i pozwolić Gio wyjść z tego twarzą. Ruda i tak jej już nienawidziła, więc to żadna dla niej różnica. Jasne, że najchętniej pozostawiłaby tak jego dłoń i pozwoliła mu podjąć decyzję, ale nie dzisiaj i nie tutaj. Niestety. Słyszała wyraźnie, gdy westchnął i doskonale go rozumiała. Sama była sfrustrowana tymi hamulcami, które musieli na siebie nałożyć. Dlatego też obecnie go trochę prowokowała, chcąc choć przez chwilę i odrobinę poczuć jego bliskość. Musieli być cierpliwi, tak przynajmniej sobie powtarzała. - Cierpliwości mój drogi - odparła cicho w ich rodzimym języku. Powtarzała to jak mantrę sobie i teraz i jemu, choć jej spojrzenie sugerowało coś zupełnie innego. Gdyby tylko Alva nie była w ciąży, nie wstrzymywałaby siebie tak bardzo i zdecydowanie zaleciłaby mężczyźnie, by się pośpieszył z tym całym zrywaniem. Bądź cierpliwa.... Miała dodać coś jeszcze, gdy jej uwagę przykuł Folk wykrzykujący imię jej ukochanego. Zerknęła niepewnie w kierunku sceny, choć w duchu szczęśliwa, że przed chwilą przerwali uroczy moment, bo teraz mogłoby być nieciekawie. Zaraz jednak przeniosła na swojego-jeszcze nie-ale przyszłego mężczyznę zaintrygowane spojrzenie. - Czy on właśnie mianował ciebie zastępcą? - posłała jeszcze krótkie spojrzenie w kierunku pijanego mężczyzny, a potem skupiła się już całkowicie na Nero, choć zachowując dystans, bo czuła kilka ciekawskich spojrzeń.
Giotto Nero
Re: Stoliki Sro 03 Lip 2019, 02:27
Alva była dumną osobą, ale na pewno nie była mściwa. Jest na tyle dojrzała, że na pewno zrozumie jego decyzje i choć nie będzie zadowolona z tego powodu, to nie będzie też uprzykrzać im życia. Dziecko było ważniejsze od kłótni, racji czy robienia sobie na złość i oboje na pewno są tego świadomi. Oczywiście niechęć do Gatti zwiększy się i nigdy nie będzie między kobietami dobrze, ale tak już musiało być. Tak się kończą miłosne podboje oraz pewne wybory, których konsekwencje należy ponosić. On musiał również je ponieść, ale chciał to robić u boku Elisy, nie Alvy. Nie dbał o opinię innych w tym przypadku. Liczyło się tylko zdrowie Dahlbergh, która nosiła w sobie jego dziecko. Tylko dlatego zwlekał z tą rozmową, bo dotąd nie nadarzyła się żadna odpowiednia okazja, by zacząć temat. Nero wiedział, że długo już nie wytrzyma, dlatego postanowił, że cokolwiek się nie stanie, jutro powie jej o wszystkim i zadecydują wspólnie co dalej z dzieckiem. Natenczas Elisa musiała powstrzymywać się od większości rzeczy, które chciała z nim i przy nim robić. Oboje z resztą musieli. Ciąża była jedynym problemem. Gdyby nie to, to Giotto już dawno opuściłby Alvę i związał się z Gatti. Na razie jednak musieli trzymać wszystko w sekrecie oraz samych siebie w ryzach, co biorąc pod uwagę wszystkie gesty oraz to, jak lgnęli do siebie i jak bardzo chcieli skonsumować związek, było bardzo trudne. Na pomoc przybył im jednak nie kto inny jak Folklore, który pomógł im się w końcu ogarnąć po swojemu. Gdy Giotto usłyszał przekaz Galicheta, przekręcił głowę w stronę przyjaciela i wyraźnie nie był zadowolony z tego wszystkiego. Wystarczyła mu funkcja cichego zastępcy, bo przecież sam się nigdy nim nie tytułował mocno. Spojrzał kątem oka na Elisę, która była równie zdziwiona tym wszystkim co on. - Zabiję go - rzucił, pochylając głowę i chowając górną część twarzy w swojej dłoni. Wiedział, że to koniec ich romantycznych chwil oraz że teraz oficjalnie będzie brany za zastępcę Galicheta, co wiązało się z tym, że jeszcze więcej spraw będzie na jego głowie. Nie obchodziło go teraz ani dumne spojrzenie Alvy, której ewidentnie podobał się awans społeczny Nero, ani też zadowolenie Folka, że zrobił sobie z niego teraz tarczę. Był zły i to tak zły, że gdyby nie obecność Gatti, z pewnością skończyłoby się to źle dla kilku przebywających obok herosów.
Gość
Gość
Re: Stoliki Sro 03 Lip 2019, 22:22
Nie znała na tyle Alvy, by ocenić, jak zachowa się odrzucona w ten sposób i z takiego powodu. Wiele kobiet przegrywało z Gatti, ale nigdy ta po prostu nie zajęła miejsca jednej z nich. Nie przejmowała się jednak tym, co pojawi się w głowie rudej i czy jakieś obrazy miałyby ją nękać czy to wypowiedziane przez Nero czy też wynikające z jej wyobrażeń. Choć tak szczerze mówiąc wątpiła też to, jakoby kobieta pokochała Gio. Nie, żeby było to trudne, ale raczej Alva chciała sobie z niego zrobić ludzką tarczę i znaleźć najlepszy materiał genetyczny. Może i coś do niego czuła, ale miłość to z pewnością nie była. Miała tym samym gdzieś, że ruda będzie nienawidzić jej jeszcze bardziej. Nigdy się przecież nie dogadywały, a gdy Elisa dostrzegła jej zaloty pod przykrywką irytacji i niechęci do mężczyzny, to już w ogóle zyskała sobie zajęcie miejsca bardzo nisko w hierarchii. A potem przez lata udowodniała tylko, że brunetka w ogóle się nie myliła, czego z jakiegoś powodu jej przyjaciel dostrzec nie potrafił. Przynajmniej do teraz i to i tak w pewnym jedynie stopniu, bo pamiętała jak nadal przy wodospadzie upierał się przy swoim. Widziała bardzo wyraźnie niezadowolenie malujące się na twarzy Gio i choć zdawała sobie sprawę z bliskiej relacji między nimi, to nadal krzywiąc się nieco ze zdegustowania patrzyła na Folka. Wydawałoby się, że kapitan powinien trzymać jakiś poziom, przynajmniej do początku imprezy, by jeszcze w stanie trzeźwym wygłosić tych kilka obowiązkowych słów. Jego krótki komentarz tylko utwierdził ją w tym, co widziała w jego oczach. Wiedziała, że nie zrobi tego dosłownie (chyba), ale kapitan napytał sobie biedy z całą pewnością tą nowiną. Upiła nieco wina i widząc pustą szklankę przed swoim mężczyzną, podniosła się z gracją z krzesełka. Stanęła za Nero i przyjacielskim gestem ścisnęła jego ramię, by po chwili pochylić się nieco nad jego uchem. Nie tak, by muskać je swoimi ustami, choć miała na to ochotę, a raczej w geście, który już nie raz u niej widzieli. Nic nadzwyczajnego. Spojrzenie miała jednak skupione na scenie i wyłapując spojrzenie rudej, uśmiechnęła się najpiękniej jak potrafiła ciesząc się z tego, że ta nie wie, co ją niebawem czeka. No cóż, Elisa nie zawsze była miła. - Oddychaj, za sekundę wracam - szepnęła, po czym zwinnie przecisnęła się między herosami, by po kilku chwilach postawić przed nim pełną szklankę z whisky i ponownie zająć miejsce obok niego. Tym razem jednak nawet nie spojrzała w inną część sali, skupiła się na nim.
Giotto Nero
Re: Stoliki Pią 05 Lip 2019, 00:20
Z pewnością dziewczyny bardziej się nie polubią, co było oczywiste, bo nawet jeśli Alva była tylko chwilowo zauroczona Giotto, tak jednak Elisa teoretycznie weszła na jej teren i odebrała jej coś, co należało do niej właśnie. Choć Nero nie spodziewał się akurat takich motywacji, tak Dahlbergh mogła też to odebrać niejako jako chęć rywalizacji. Miał jednak nadzieję, że wszystko rozejdzie się po kościach i całą potencjalną nienawiść Alva przerzuci na niego, ale jednocześnie nie będzie im uprzykrzać życia. Byli dorosłymi ludźmi i musieli dokonywać pewnych wyborów, córka Freyi doskonale wiedziała, że gdyby Włoch został przy niej, oboje prędzej czy później byliby nieszczęśliwi. Syn Fobosa uspokoił się dość szybko, bo przecież ekspresja nie była jego mocną stroną. Był zły na Galicheta i z pewnością rozmówi się z nim, gdy przyjdzie czas, ale nie miał zamiaru popadać w jakąś paranoję. I tak wszyscy wiedzieli, że Giotto będzie wykonywać zadania tak, jak będzie chciał i jeśli będzie mu się chciało. Teoretycznie więc drużyna Dionizosa miała najmniej obowiązkowych zarządców ze wszystkich, ale cóż - taka decyzja. Kiedy spojrzenia przeniosły się znów na Alvę i Arthura, Nero spojrzał na Elisę, która właśnie przyniosła mu szklankę z jego ulubionym alkoholem. Uniósł lekko brwi, dziwiąc się, że zdobyła się na taki gest. Co prawda po niej wręcz należało się tego spodziewać, w końcu sam próbowałby jej dogodzić w normalnych okolicznościach, ale jednak sam tego nie wymagał i zazwyczaj radził sobie z każdą negatywną sytuacją we własnym zakresie. Kącik ust uniósł się dosłownie na moment. Szepnął bardzo cicho "kocham Cię" w języku włoskim, jednocześnie mocno starając się przekazać to mimiką twarzy. Gatti bez problemu mogła wyłapać, co Nero jej w tej chwili przekazał. Mała konspiracja nigdy nie zaszkodzi, a przy nielicznych gapiach oraz jeszcze mniejszej ilości osób potencjalnie znających język włoski - ryzyko zdemaskowania było minimalne. Przechylił zawartość szklanki do gardła i upił kilka łyków, czując jak ciepło rozprowadza się po całym jego organizmie. Rozluźnił się jeszcze bardziej, czego efektem było dwuznaczne spojrzenie, jakim obdarzył Elisę, gdy już alkohol zaczął w jakimś stopniu działać na jego zachowanie. Był to niewielki wpływ, ale zawsze jakiś, w końcu głowę miał świetną do trunków. Westchnął cicho i upił kolejny łyk, w dalszym ciągu spoglądając na Gatti. Nie patrzył na nią jak przyjaciel na przyjaciółkę i tym razem było to po nim widać.
Gość
Gość
Re: Stoliki Pią 05 Lip 2019, 02:11
Kwestia perspektywy, w końcu dla Elisy to ruda weszła na teren, który do niej należał od dawien dawna, tylko właściciel jeszcze nie do końca to sobie uświadamiał. Do teraz przynajmniej, a raczej do kilku dni wstecz, do których zresztą bardzo chętnie się cofała. Kiedy nie mogła spać, starała się właśnie myśleć o jego dotyku i obietnicy, a nie Alvy śpiącej obok niego. Celowo nawet zorientowała się w zmianach tamtej w szpitalu, by wiedzieć, gdzie śpi. Fakt, że Włoszka nie mogła spać tymi nocami, kiedy ruda nie miała nocnego dyżuru, też wiele mówił. Nie zamierzała jednak z nikim dzielić się swoimi przemyśleniami i narastającą frustracją, którą zresztą schowała głęboko w kieszeń, by Gio jej nie zauważył. Nie było mu to potrzebne. Wiedziała i widziała zresztą, jak bardzo szybko się opanował, a przynajmniej swoją mimikę. Jak zawsze zresztą, ale to nie zmieniało faktu, że cała sytuacja jej się nie podobała. Nie żeby Nero nie zasługiwał na pozycję, bardziej niż komukolwiek innemu się należało to stanowisko (i nie tylko to jej zdaniem), ale sposób w jaki zrobił to Folk, ją zirytowało. A to nowość. Mało, że pijany już na początku imprezy, to potraktował coś tak istotnego nie jako obsadzenie osoby godnej, a zwyczajnej żywej tarczy. A ta myśl nie tylko już ją irytowała, co niezmiernie wkurzała i miała ochotę mu przyłożyć (nie jedna z całą pewnością). Może i nie przepadała za alkoholem, ale wiedziała, że czasem zwyczajnie ktoś potrzebuje się napić i rozumiała to. O ile nie wlewali w siebie tyle, co Folk, a przecież jej mężczyzna trzymał fason, więc dla chwili ukojenia nerwów, mogła mu przynieść tą jedną szklaneczkę. Sięgała właśnie po własną lampkę z winem, ale zamarła w połowie drogi. Patrzyła na Gio swoimi wielkimi oczami, które na sekundę się zaszkliły, a ona musiała mocniej przygryźć dolną wargę, by powstrzymać się przez pocałowaniem go z całą namiętnością i miłością, jaka się w niej kłębiła. Mrugnęła zaraz pozbywając się łez, które się cisnęły i większość z pewnością na ten widok by pomyślała, że właśnie Gio powiedział coś, czym ją zranił. A to było tak dalekie od prawdy, jak tylko się dało. Włoskie "ja Ciebie też kocham" wyrwało się jej niemal od razu szeptem, choć nawet i w nim można było usłyszeć, jak jej głos drży, chyba po raz pierwszy w życiu. Wiedziała, że ją kocha, widziała to w jego spojrzeniu już kilka dni temu. Nie spodziewała się jednak, że usłyszy to tak szybko. Prawdę mówiąc nie sądziła, by padło kiedykolwiek w takiej formie. Wiedziała jaki był, ostrożny w słowach nie lubiąc za bardzo wyrzucać z siebie swoich myśli. W czynach było już lepiej i to tu spodziewała się dowodów tej miłości. Zaskoczył ją i niesamowicie dużo to dla niej znaczyło, co on znając ją tyle lat, bez problemu mógł wyczytać z jej twarzy. Sięgnęła w końcu po wino chcąc ochłonąć po tej dawce emocji i upiła całkiem sporo czerwonego trunku. Przez sekundę chciała zaproponować wyjście na świeże powietrze, ale widząc jego spojrzenie wiedziała, że nie może. Gdyby znaleźli się tylko w mniej uczęszczanym miejscu, nie umiałaby się powstrzymać. Szczególnie po jego wyznaniu, dlatego tylko westchnęła z trudem się powstrzymując przed takim spacerem. Szukała w głowie jakiegokolwiek neutralnego tematu, który mogłaby rozpocząć, ale w głowie w kółko słyszała jedynie jego wyznanie. Pozostało więc patrzyć jej na Gio z miłością.
Giotto Nero
Re: Stoliki Pią 05 Lip 2019, 02:49
Od momentu złożenia deklaracji Elisie, Giotto nawet nie pomyślał o tym, bo zrobić cokolwiek z Alvą, co mogłoby być potraktowane jako zdrada. Był osobą słowną i zdeterminowaną, a w tym momencie wiedział już czego chce. Prawdę mówiąc, nie w smak były mu wspólne noce z rudą, którą trzymał w swoim pokoju tylko dlatego, by spełniać jej ciążowe zachcianki. O Dahlbergh dbał na pół gwizdka, bo główną myślą było zapewnienie wszystkiego dziecku, rozwijającym się w łonie córki Freyi. Spodziewał się, że Gatti ma obawy co do tych wspólnych nocy z rudą, ale wiedział też, że ma jej bezgraniczne zaufanie i tym samym nie będzie musiał się tłumaczyć z niczego. Bo przecież niczego złego nie zrobił - trzymał blisko matkę swojego dziecka przy sobie i to tyle. Nero dość szybko pogodził się z tym faktem, bo można było jeszcze to odkręcić. I tak był już nieoficjalnym zastępcą, a słowa Folklore tylko potwierdziły to, co mówiło się w kuluarach. Włoch opanował się, bo nie chciał ukazywać zbyt dużo ekspresji, której z resztą pokazywać nie potrafił. Widział gniew Gatti, bo jego zdaniem też wyszło to niefortunnie, ale z drugiej strony znał Galicheta i wiedział, że to było w jego stylu. Być może właśnie dlatego tak szybko się z tym pogodził, co nie jest równoznaczne z akceptacją. Kwestia perspektywy z tym wyznaniem, bo cholera wie, ile Giotto czuł już miętę do Elisy. Jeśli trwało to kilka lat, to równie dobrze mogła mieć za złe, że dopiero tak późno się to stało. I chyba coś w tym było, bo syn Fobosa nie rzucał takich słów zbyt często, a już na pewno nie tak szybko. Jak widać zaczynał rozumieć, że to co było między nimi, kształtowało się już latami. W ostatnich dniach dopiero się uzewnętrzniło. Kącik jego ust drgnął i przez moment można było dostrzec w nim mały uśmiech. Tym wyznaniem sprawił sobie i jej przyjemność, a to było najistotniejsze. W mig zapomnieli o troskach i o tym, co przed chwilą miało tu miejsce. Cud, że powstrzymali się od tego, by nie paść sobie w ramiona po tym wszystkim, bo jednak w dobrym tonie było poparcie tych słów pewnymi czynami. Wiedział, że teraz na jego barkach spoczywa uspokojenie sytuacji, bo jeśli zostawi to dla Elisy, to skończy się to w jeden sposób: ekspresją uczuć, na co jeszcze nie mogli sobie pozwolić. Odetchnął więc, spijając chwilę później kilka łyków whiskey i ponownie przeniósł spojrzenie na Włoszkę, która epatowała wręcz uczuciem, którym go darzyła. Choć nic nie mówiła, to jej ciało, spojrzenie i gesty mówiły wszystko to, co potencjalnie chciałby usłyszeć. - Wiedziałaś dokładnie, którą whisky wziąć, kochanie - rzekł oczywiście po włosku, by uniknąć jakichkolwiek podejrzeń. Dbała o niego i ten gest, który wykonała wcześniej z przyniesieniem alkoholu oraz pocieszeniem go, był jak najbardziej na miejscu i do niego trafił. W zamian on wyznał jej to, na co zasługiwała i w dodatku zwracał się do niej tak pieszczotliwie przy wszystkich, wiedząc, że może sobie na to pozwolić. To był win-win deal, ponieważ ona rozumiała to i dostawała jego atencję oraz trochę czułości, inni zaś nie mogli tego odgadnąć, bo przecież nikt nie znał w tym obozie włoskiego z wyjątkiem kilku osób, których wokół nie było. - Wiszę ci twoją ulubioną pizzę - dokończył również w ich rodzimym języku, pamiętając doskonale słabość Włoszki do tego przysmaku. Wielokrotnie mu powtarzała, że gdyby mogła, to jadłaby pizzę cały czas. Kiedyś na urodziny przyniósł jej biżuterię i gorącą pizzę z jej ulubionymi dodatkami. Zgadnijcie z czego się bardziej cieszyła?
Gość
Gość
Re: Stoliki Pią 05 Lip 2019, 22:51
Nie potrzebowała, a wręcz nie chciała jego tłumaczeń odnośnie spotkań z rudą. Ufała mu bezgranicznie i wiedziała, że do niczego pomiędzy nimi nie dojdzie. Złożył jej bardzo poważną obietnicę, a doskonale wiedziała, że tych nie łamie. Pozostało jej jedynie uzbroić się w cierpliwość, bo była pewna, że nawet gdyby Alva naciskała i coś próbowała, to mężczyzna znalazłby drogę, by się z tego wycofać. Niemniej pomimo całej tej racjonalizacji, wciąż nie podobała jej się ta sytuacja i miała nadzieję, że jak najszybciej się zakończy, no ale nie oszukujmy się. Kto by się dobrze czuł na jej miejscu? To i tak dobrze się trzymała i nie wariowała z zazdrości, choć i tak będzie musiał jej wynagrodzić jakoś te wszystkie dni oczekiwania. Jasne, że te plotki do niej docierały i jedyne co ją interesowało w tym wszystkim, czy Nero w ogóle tego chciał. Niby był to zaszczyt i tak dalej, ale nie każdy tego oczekiwał w swoim życiu. Zresztą gdyby Folk zrobił to w innych słowach, pewnie ciśnienia by tak jej nie podniósł, a co najwyżej zirytował, że uwaga została pokierowana w ich stronę przynajmniej na moment. Zrobienie sobie jednak z Gio prywatnego ochroniarza bez względu na to, czy jej ukochany w ogóle zamierzał coś z tym zrobić, było wysoce nie na miejscu. Niby wiedziała jaki jest Folklore, ale to wcale nie poprawiało jego wizerunku czy sprawiało, że rozumiała jego nieśmieszne zachowanie bardziej. Z trudem powstrzymała się przed pocałowaniem go, bo jego wyznanie obudziło w niej jeszcze więcej emocji. Miała jednak na tyle silną wolę, że była w stanie się powstrzymać. W końcu jej pragnienia się nie zmieniły, chciała go mieć na wyłączność. Jasne, już się całowali i nie były to niewinne buziaczki. Niemniej nie chciała wywoływać poruszenia, bo przecież wszyscy zgromadzeni dalej jeszcze byli święcie przekonani, że Giotto był z Alvą. Nawet sama kobieta tak myślała, co dla niektórych (patrz Elisa) było nawet zabawne. No nie lubiła rudej delikatnie mówiąc, ale czy musiała każdego darzyć sympatią? Ona również na moment skierowała swoją uwagę na alkohol czując, że potrzebuje odwrócenia uwagi choćby na sekundę. Zaraz jednak skupiła na nim swoje spojrzenie i choć nie miała zielonego pojęcia, że tak od niej bije miłość, to nie pozostało nic, jak się cieszyć, że mężczyzna to zauważył. Pytanie jednak czy inni także. Ucieszyła się jednak, że mężczyzna podjął jakikolwiek temat, by mogli oderwać się od tego, co właśnie się stało. - Oczywiście, znam ciebie tyle lat, chyba nie spodziewałeś się błędu? - cieszyła się, że przerzucili się na język włoski. Wiedziała, że ktoś tam go jeszcze zna, ale to możnaby ich zliczyć na palcach jednej ręki prawdopodobnie. Zresztą jej zdarzało się czasami przechodzić na rodzimy język, nierzadko zresztą w obecności ówczesnych partnerek Gio, by udowodnić im, że i tak są rzeczy, które jak będzie chciała, to nie będą dla nich przeznaczone. Okazuje się jednak, że Gatti to nie taki znowu ułożony kotek, jakiego wrażenie momentami mogła sprawiać. Poza tym to, że zwracał się do niej tak pieszczotliwie, było miodem dla jej serca. - Wolę ciebie skarbie. Możemy się tak umówić? - uśmiechnęła się odrobinę szerzej ani myśląc rezygnować z ich języka w rozmowie między tymi wszystkimi ludźmi. Co prawda wciąż skupionymi na scenie, ale jednak. No cóż, skoro nawet na moment nie rozważyła pizzy, to powinno mu wiele wyjaśnić. To też nie tak, że wtedy biżuteria jej się nie spodobała! Nosiła ją do tej pory przecież i miała być z nią na zawsze, a pizza gorąca jest tylko przez chwilę.
Giotto Nero
Re: Stoliki Sob 06 Lip 2019, 02:37
Giotto był nieugięty w tej sprawie i zamierzał trzymać się wszystkich obietnic, założeń i ustaleń. Z Alvą był definitywny koniec, musiał odwlec to jednak w czasie, póki impreza się nie skończy. Dla niego jednak żadne współżycie nie miało już prawa bytu, dlatego unikał nie tylko bezpośrednich stosunków, ale również drobnych czułości. Co prawda musiał co jakiś czas powiedzieć coś, co nie pasowało do jego standardowego charakteru, ale nie chciał póki co dać Dahlbergh pretekstu do tego, by się na niego wkurzała. Nosiła w sobie jego dziecko, dlatego dbał o jej dobre samopoczucie i widząc zaaferowanie cała imprezą oraz masę papierkowej roboty, jaką musiała wypełnić, nim wyrzekła się stanowiska kapitana, nie chciał jej zamęczać dodatkowo myślą o rozstaniu. Na to przyjdzie czas po wszystkim. Bycie zastępcą było zaszczytem, ale Nero nie dbał o takie tytuły. I tak był już znany w obozie z tego, że jest jednym z najsilniejszych, o ile nie najpotężniejszym herosem. Nigdy nie był skłonny do zachwycania się samym sobą, bo choć znał swoją wartość, tak daleko było mu do gwiazdorstwa. Pozostawał w cieniu, zawsze szedł własną drogą i preferował bycie samemu. Dopiero gdy jego wizja świata pokrywała się z tą obozową, użyczał mu swojej siły. Widział i po niej i po sobie, że długo nie wytrzymają bez kontaktu fizycznego, dlatego w głowie zrodziła mu się pewna myśl, której jednak nie był pewien. Potrzebował przerwy od tej gry pozorów. Potrzebował jej dotyku, tego jednego (ale kilkuminutowego) pocałunku. Potrzebował tego, co dostał wtedy nad wodospadem. Był złakniony tych pozytywnych uczuć, które tylko ona potrafiła mu zagwarantować. - Nie myślałem, że zwracasz na to uwagę - odrzekł, udając nieco zaskoczonego. Znał ją i wiedział, że brunetka znała go lepiej, niż on sam siebie. Gdyby przyszło im wymienić teraz rzeczy, które lubią i których nie lubią, to Elisa odpowiedziałaby odnośnie jego preferencji szybciej niż on sam. Wiele lat poświęciła temu, by nauczyć się go obsługiwać i dzięki doświadczeniu mogła uchodzić za ekspertkę w postępowaniu z Giotto Nero. - Liczę na to - odpowiedział po włosku, jak ostatnie kilka razy. Giotto nie był zbyt przykładnym przyjacielem i wielokrotnie zapominał o jej urodzinach czy innych świętach, które obchodziła. Na te ponad dwadzieścia lat znajomości dał jej może ze trzy prezenty urodzinowe? W tym ten jeden naszyjnik, który był szczególny, bo przecież Włoch wykosztował się i został on stworzony na zlecenie przez palermskiego jubilera. Dalej wpatrywał się w nią intensywnie, bo całą swoją lekko osłabioną uwagę kierował właśnie na Włoszkę. Fascynowała go pod każdym względem i coraz ciężej było mu to ukryć. Jego spojrzenie zdradzało bardzo wiele, z czym nawet nie próbował się kryć.
Gość
Gość
Re: Stoliki Pon 08 Lip 2019, 00:42
Elisa domyślała się, że ta impreza pochłania mnóstwo uwagi ze strony wszystkich kapitanów i nie tylko. Wiedziała, że muszą chwilę przeczekać i wytrzymać. Nie spodziewała się jednak, że Alva zrezygnuje ze swojego stanowiska. Po sekundzie zaskoczenia, spłynęło to niej jak po kaczce, bo co ją obchodzi fakt, że ona sobie czegoś odmawiała nie mając całego obrazu? Dla ich dziecka z całą pewnością jej mniejszy nakład obowiązków z stresów będzie o wiele lepszy. Nawet jeśli ruda nie będzie nikogo miała po ręką, by ktoś podawał jej soki do picia czy masował obolałe stopy. Ona w sumie też nigdy nie rozumiała tej cichej (albo nawet i nie) pogoni za stanowiskiem kapitana. Dla niej to nie miało znaczenia. To nie tak, że była leniem i nie chciała dodatkowych obowiązków czy uważała, że się nie nadaje. Nic z tych rzeczy. Zwyczajnie nie potrzebowała tego do swojego szczęścia; wiedziała, że jej opinie mogą być często odmienne; a przede wszystkim nie chciała rezygnować nawet z kilku godzin w szpitalu na rzecz tego rzekomego prestiżu. Zdecydowanie wolała ratować faktycznie życia współobozowiczów, aniżeli nad tym rozprawiać w (podobno) zacnym gronie. Chciałaby udać się gdzieś, gdzie chociaż przez chwilę mogłaby poczuć jego usta na sobie. Wiedziała jednak, że to igranie z ogniem i średnio możliwe ze względu na sytuację. Nie chciała się przypalić - wywołać oburzenia czy innego skandalu, choć z drugiej strony patrząc po pijanym tłumie, prawdopodobnie większość nawet by tego nie pamiętała. Odetchnęła więc głęboko, by się uspokoić i myśli, które ją naszły. - Wiesz, że na wszystko zwracam uwagę, zwłaszcza przy tobie - uśmiechnęła się cieplej. Równie dobrze i rudzielec mógłby stać im nad głową, a i tak z samej włoskiej rozmowy, niczego by nie wywnioskowała. Ot, co najwyżej zirytowała, że ona znowu robi jej na złość. Co innego jednak, gdyby jakimś cudem rozszyfrowała ich spojrzenia. Wtedy miałaby wszystko na tacy, a Gio nie musiałby nawet jakoś szczególnie się tłumaczyć. - Nawet nie wiesz, jak tego pragnę - szepnęła rzecz jasna po włosku patrząc mu prosto w oczy. Dłuższą chwilę nie mówiła nic, tylko właśnie patrzyła mu prosto w oczy nie mogąc się napatrzeć. W połowie ruchu zorientowała się, że chciała przylgnąć dłonią do jego policzka, ale szybko zacisnęła palce na swoim kieliszku z resztką wina. Dopiła do końca, jednak nie odstawiła naczynia. Wciąż go obserwowała, aż w końcu wyrwało jej się ciche westchnięcie. - Pożerasz mnie kochanie, a próbuje być silna - znowu szepnęła i choć jej słowa świadczyły o jednym, to i tak pragnęła, by tak właśnie na nią patrzył. By jej pożądał jak żadnej innej i to właśnie jej spojrzenie mówiło.
Giotto Nero
Re: Stoliki Pon 08 Lip 2019, 01:55
Nie każdy nadawał się na stanowisko kapitana i to było oczywiste. Poza wiedzą i doświadczeniem powinno też posiadać się takie cechy jak charyzma, umiejętność pracy w grupie czy wielozadaniowość, bo przecież już po kilku dniach spędzonych wspólne z Alvą, Giotto dostrzegł, że jej obowiązki wykraczają szeroko poza przydzielanie odpowiednich osób do misji oraz zarządzanie własną drużyną. Była matką, ojcem, ciocią, najlepszą przyjaciółką i trenerem dla wszystkich z drużyny Aegira. Miała nieco inne, dużo dojrzalsze podejście do tych spraw od Folklore, dlatego ruda była uważana za jednego z lepszych kapitanów. Jej odejście to z pewnością spory cios dla grupy Aegira, bo Arthur nie wydawał się być osobą tak komunikatywną i doświadczoną w relacjach obozowych jak właśnie Dahlbergh. Gdyby się ulotnili, być może nikt by ich nie zauważył, wszakże w obozie było mnóstwo miejsc, które teraz stały opustoszałe i wręcz czekały, by ta dwójka tam zawędrowała. Biorąc jednak pod uwagę sytuacje oraz to, że Alva zerkała co jakiś czas na Giotto, spodziewał się, że gdyby odszedł choć na chwilę, to od razu pojawiłyby się jakieś podejrzenia. A przy tym córka Freyi zaczęłaby się zamartwiać i być może nawet zaczęłaby go szukać. I gdyby ich nakryła... nie tak powinno się to odbyć i Włosi to wiedzieli. Skinął głową, zgadzając się z nią, że Elisa na masę rzeczy zwraca uwagę. Takie z pozoru nieistotne gesty były dla niego czymś fajnym, bo dotąd z żadną dziewczyną nie dogadywał się tak bardzo jak z Gatti. Już pal licho to, że byli zakochani i nie dostrzegał jej wad. Chodziło o pewną nić porozumienia, która wywiązała się między nimi. Znali się już ponad dwadzieścia lat i to z pewnością procentowało, zwłaszcza w takich drobnych gestach. Spoglądał na nią dalej łapczywie i niepoprawnie, co całe szczęście uchodziło uwadze zebranym, gdyż byli zaaferowani przemowami oraz swoimi rozmowami. Tak naprawdę, to nawet jeśli by się tu teraz pocałowali przy wszystkich, to była spora szansa, że nikt by tego nie dostrzegł. I choć chciał to zrobić, musiał się powstrzymać, nie chcąc doprowadzić do skandalu. - Zachwycam się moją kobietą, nie mogę się powstrzymać - odparł znów po włosku, przegryzając na moment dolną wargę. Choć nic teoretycznie nie robili, to jej spojrzenie spod wymalowanych oczu zdradzało wszystko i tylko rozbudzało go coraz bardziej. Czuł, że to nie zasługa whisky, którą popijał. Rozpalała go samym swoim wzrokiem, który mówił mu wszystko to, co chciałby usłyszeć od niej tez na głos, ale nie mógł, bo przecież byli w towarzystwie. Było jednak jasne, że oboje myślą o tym samym i prawdopodobnie robią coś, co bardzo mogłoby się nie spodobać Alvie. Oczywiście w myślach. Dopił szklankę do końca i odłożył ją na bok, a gdy tylko Arthur zaczął przemawiać i cała uwaga skupiła się na nim. Jego ręka znów zawędrowała na jej kolano, a przez wcięcie w sukience, natychmiast mógł przesunąć ją znowu trochę wyżej na wewnętrzną stronę uda Elisy. Rozchylił nieznacznie wargi i już miał zamiar coś powiedzieć, jednakże ograniczył się tylko do skinięcia głową. Nie umiał łap trzymać przy sobie.
Gość
Gość
Re: Stoliki Pon 08 Lip 2019, 15:17
Gatti prawdę mówiąc nie za bardzo obchodziły inne drużyny. Owszem, jeśli już na jakiejś poza swoją skupiała uwagę, to wiadomo na której. Wiedziała, że Gio sobie poradzi ze wszystkim, ale wątpliwości do rozsądku Folka miała co nie miara, więc czasem wolała wiedzieć, co tam się dzieje. Co nieco wiedziała zresztą od swojego mężczyzny, ale nie zmienia to faktu, co sądziła o rudej. Mogła jej nie lubić, mogła jej nie szanować jako kobiety i widzieć w niej obłudę zwłaszcza względem Nero, ale kapitanem była świetnym. Zresztą nie bardzo Włoszkę to dziwiło, bo kobiety jej zdaniem miały lepszą rękę do takich spraw. Do odnajdywania się w każdej roli, jakiej w tym momencie potrzebowały osoby z drużyny. Dziwiło ją zresztą, że tylko ona jedyna sięgnęła po kapitana, ale z drugiej strony przecież sama nie była zainteresowana. Wolała opatrywać ludzi, a część osób pomimo tego, że nie była kapitanem, miało w niej oparcie w każdej sprawie. Owszem wiedzieli, ale silna wola słabła z każdą chwilą. Co prawda piła dopiero drugą lampkę wina, więc nie zrzucała na nie winy. Zdecydowanie jego bliskość tak na nią wpływała, że z każdą chwilą miękła coraz bardziej. Lepiej, by takimi propozycjami nie rzucał, bo jednak chciała zachować się właściwie wobec rudej, Gio i samej siebie zresztą też. Czułaby się źle w swojej skórze (pomijając wściekłość, jeśli faktycznie by im przerwano), że złamała samą siebie i dopuściła do takiej sytuacji. Miał być tylko jej, kropka. Przez tyle lat z pewnością można nauczyć się obsługi nawet kogoś tak trudnego, jak on. Chociaż to też nie tak, że postrzegała go jak coś niezwykle opornego przez co musiała się przebić. Wiedziała, że odkąd tutaj jest ma taryfę ulgową i choć wiele osób w tamtym czasie patrzyło zszokowanych na to, że ktoś do niego dotarł, kto ledwo przekroczył prób obozu, to tak teraz ludzie byli do tego przyzwyczajeni. Tęskniła na jego ustami, chciałaby je poczuć na swoich, ale także w tych miejscach, które nad wodospadem obsypywał pocałunkami. Chciała, by chociaż czule podrapał ją po głowie, choć to też nie był za dobry pomysł, by rozpływała się pod jego niewinnym dotykiem w momencie, kiedy chciała go więcej. Między innymi dlatego zresztą, włosy miała związane w warkocz. Uśmiechnęła się odrobinę szerzej słysząc jego wyjaśnienie. Komplementy słyszała już nie raz i nie dwa od różnych osób, ale żadne tak na nią nie działały jak jego. Tym bardziej, że nie była ślepa. Widziała, jak na nią patrzy i to ją rozpalało w środku. Chciałaby mu wyszeptać wprost do ucha to, co mówiło jej spojrzenie, ale wiedziała, że nie mogą sobie na to pozwolić. Przede wszystkim sądziła, że nie dadzą rady się powstrzymać, gdy zwerbalizuje to wszystko, a poza tym takie zbliżenie mogłoby nie ujść uwagę rudej. Eliza ostatnie czego teraz chciała, to awantura zazdrosnej kobiety, która nie ma o niczym pojęcia. A przecież i tak musiałaby gryźć się w język nadal chcąc dać jemu możliwość rozwiązania tego problemu. Przygryzła dolną wargę czując jego dłoń na kolanie, ale gdy zawędrował wyżej, wzięła głęboki powolny wdech. Czy on wiedział, co teraz z nią robił? Przez dłuższą chwilę patrzyła mu pożądliwie w oczy, by w końcu odzyskać mowę. - Nie krępuj się kochany - mruknęła po włosku nieco zachrypniętym od emocji głosem. Rozchyliła lekko zarówno nogi, jak i usta, które zwilżyła językiem czując jak spierzchnięte są.
Giotto Nero
Re: Stoliki Wto 09 Lip 2019, 02:54
Zawsze istniała jeszcze opcja numer dwa, na którą Giotto wpadł wraz z uzyskaniem nieco większej ilości alkoholu w swoich żyłach. Był synem Fobosa, a to oznaczało, że może tworzyć iluzje samego siebie. Pod jego czarną czupryną zrodził się plan, w którym to porwie Elisę gdzieś na bok, najlepiej w jakieś ciche miejsce, byle nie dalekie, by się nią zająć, a na straży zostanie klon, którym przecież mógł sterować bez problemów. Kłopot pojawiłby się wtedy, gdyby ktoś zobaczył jednocześnie opuszczającego teren Nero oraz siedzącą przy stole jego projekcję astralną. Owszem, na to też znalazł rozwiązanie - pomyślał o wywołaniu chwilowej paniki wśród wszystkich obozowiczów, tworząc w ich głowach ponure wizje koszmarów. Nie wiedział jednak, czy zasięgiem obejmie wszystkich i czy nie wykończy go to, co było równoznaczne z omdleniem albo innymi problemami natury kondycyjnej. Jej doświadczenie w obsłudze Nero było niebywałe wręcz, jednakże poparte latami prób i błędów, których nie uniknęli. Taki ktoś jak on z pewnością był trudniejszym obiektem, niż każdy inny heros w obozie, ale być może satysfakcja była podwójna, gdy już udało się nauczyć pewnego schematu myślowego czy reakcji na pewne zachowania. Elisa była najbliżej do takiej osoby, którą Włoch uznałby za kogoś, kto go bardzo dobrze zna. Takimi gestami jak przyniesienie ulubionego alkoholu w sytuacji, w której go bardzo potrzebował, tylko potwierdzała jego tezę, co ogromnie mu odpowiadało. Wszakże to dobrze, jeśli twoja partnerka świetnie cię zna - wie do czego jesteś zdolny i do czego nie jesteś. Gdyby miała rozpuszczone włosy, pewnie prędzej czy później musiałby się nimi pobawić, a to byłby jednoznaczny gest. Alva doskonale wiedziała, jakiego fioła Giotto miał na punkcie zabawy włosami i pewnie nie puściłaby mu tego płazem. Wtedy wszystko by się wydało, więc całe szczęście, że Gatti pomyślała za dwóch i spięła je w warkocz, który uniemożliwiał mu pełną zabawę. Jego spojrzenie mówiło wszystko, a ruchy, które coraz śmielsze podejmował, tylko dopełniały dzieła zniszczenia. Dość szybko uzależnił się od kontaktu fizycznego z Włoszką, dlatego nie potrafił sobie odmówić tego dotyku. Widział, jak bardzo była rozpalona, bo jemu również się to udzieliło i napięcie było czuć na kilometr. Gdy zadrżała pod wpływem dotknięcia wewnętrznej strony jej uda, uniósł lekko brew, nie mogąc się doczekać, aż zobaczy te reakcje w nieco innych okolicznościach. - Bądź pewna, że nie będę - odparł również po włosku i przejechał wewnętrzną, rozgrzaną częścią dłoni po jej udzie, pozwalając sobie nawet na to, by skierować ją nieco głębiej. Gdy na brzegu małego palca u ręki poczuł materiał jej bielizny, zerknął na nią, gdy ta właśnie oblizywała swoje usta językiem. Rozejrzał się ostrożnie wokół, czy aby nikt nie patrzy na nich i widząc doskonałą okazję do tego, by pogrzeszyć trochę z ukochaną, przesunął całą dłoń na materiał, gładząc go delikatnie. Pierwszy raz dotykał tych jej okolic, dlatego szybko odsunął rękę, by nie czuła się niekomfortowo. Podniecenie nie mogło wziąć nad nim góry, ponieważ to mogłoby doprowadzić do przedwczesnego stosunku, a po obojgu z nich było widać, że gdyby w tym momencie mieli sposobność - zrobiliby to choćby na stole. Mimo to, przejechał dłonią jeszcze raz, palcami zahaczając o wgłębienia, czując lekką wilgoć. To go bardzo uradowało, bo reagowała na niego tak, jak chciał, by reagowała. Przesunął ponownie dłoń na jej udo i ścisnął je trochę mocno, ale jednocześnie w granicach pieszczoty. Coraz trudniej było mu się opanować i było to widać po tym, jak ponownie podgryzł dolną wargę i oblizał ją, gdy tylko Elisa ponownie na niego spojrzała. - Tak bardzo cię pragnę - rzekł znów po włosku, uzewnętrzniając tylko swoje myśli oraz emocje, które nim targały. Bardzo chciał być już tylko jej.