Sala treningowa #2 DpyVgeN
Sala treningowa #2 FhMiHSP


 

Sala treningowa #2

Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Admin
Admin
Admin
Sala treningowa #2 Wto 02 Cze 2020, 21:33

Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Wto 21 Lip 2020, 12:11

Corinne postanowiła ten dzień spędzić dość produktywnie, dlatego też zamiast kręcić się po pobliskich lasach jak obłąkana, jako swój cel obrała sale treningowe. Najpierw udała się do szatni damskiej, gdzie przebrała się w coś co będzie nadawało się do ćwiczeń. Przez głowę zaciągnęła bluzkę bez rękawków, a dżinsy zastąpiła o wiele elastyczniejszymi leginsami. Potem zaczęły się schody, ponieważ córka Chione chciała ujarzmić jakoś swoje niesforne włosy. Złapała je więc z obu stron rękami i zaczęła ściskać je, by w dużym stopniu zmniejszyć ich objętość. Następnie szybko naciągnęła gumkę do włosów i przeplotła ją parę razy. Potem wystarczyło już użyć tylko kilku spinek, by schować zakręcone kosmyki, które niestety nie podjęły wcześniej współpracy. Wizja ogolenia głowy na łyso robiła się coraz bardziej kusząca.
Wywlokła się wreszcie z tej nieszczęsnej szatni i weszła do sali, gdzie znajdowało się mnóstwo wiszących worków treningowych, gdzieniegdzie były poustawiane jakieś manekiny, a na samym środku był rozłożony ring. Corinne nie było spieszno do obijania huśtającego się na łańcuchu worka, więc zaczęła się najpierw rozciągać. To była dla niej najprzyjemniejsza część treningu, ale była także potrzebna, by nie nabawić się żadnych zakwasów lub nic sobie nie naciągnąć. Znalazła sobie dogodne miejsce na sali i po kolei rozciągała różne partie ciała. Zaczęła oczywiście od karku, potem ramion i tak dalej, aż wreszcie znalazła się w pozycji siedzącej, by porozciągać także nogi.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Wto 21 Lip 2020, 19:48

Był dzisiaj cholernie niewyspany. Nie żeby różniło się to od jego codziennej rutyny, w końcu Samuel w tygodniu potrafił przespać tyle co normalny heros w jedną noc. Nauczył się jednak z tym żyć, chociaż musiał przyznać, że dzisiaj to życie przychodziło mu wyjątkowo trudno, a trzecia wypita kawa do godziny 12 była tego najlepszym przykładem. Idąc na salę treningową miał nadzieję na to, że ćwiczenia nieco pobudzą go do działania, dlatego ubrany w czarne dresy zwężane na kostce i białą koszulkę bez ramion wyszedł z mieszkania.
Kiedy w końcu wszedł na salę treningową, kierując się w stronę drabinek, z początku nie zauważył towarzystwa Corinne, która rozciągała się po drugiej stronie sali. Dopiero kiedy złapał za górny szczebel, żeby nieco wyciągnąć zastałe mięśnie, jego wzrok padł na siedzącą kawałek dalej córkę Chione. Zamarł na chwilę po czym opuścił ręce, z nieco zmarszczonym czołem, jakby zastanawiał się co mogła tutaj robić i jak śmiała zakłócać jego treningową przestrzeń. Chociaż oczywistym było, że to raczej on był w tym momencie intruzem.
- Co robisz? - mruknął być może nieco nieprecyzyjnie, bez zastanowienia się wcześniej nad sensem tego pytania. Dotarło to do niego dopiero po kilku sekundach więc w ramach naprostowania podszedł do niej, bezapelacyjnie złapał za ramiona i wyprostował je, tak żeby ściągnęła łopatki. Jednocześnie mogła poczuć, że przez tę małą aczkolwiek dość brutalną poprawkę, mięśnie ud z pewnością zabolały ją od jeszcze dokładniejszego rozciągnięcia. - Prostuj się bo skończysz z garbem na plecach i chuja się rozciągniesz.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Sro 22 Lip 2020, 19:38

W trakcie rozciągania się dostrzegła, że ktoś wszedł do sali treningowej. Nie mogła się oprzeć, więc wyjrzała lekko i przyjrzała się nowo przybyłemu, którym okazał się Samuel. Na jej twarzy odruchowo zawitał nikły uśmiech. Mimo wszystko nie zwracała na siebie usilnie uwagi, bo zdążyła już zauważyć, że heros nie zawsze jest skory do rozmowy. Właściwie to rzadko kiedy był, ale to jej ani trochę nie przeszkadzało. Chciała uczynić mu przyjemność i nie obrzucać go kolejnymi historiami i pytaniami, ale tym razem to on podjął się inicjatywy i podszedł. Otworzyła lekko usta, chcąc od razu odpowiedzieć mu na pytanie, choć zapewne było retoryczne. Bez względu na jego wydźwięk, nie zdążyła tego zrobić, ponieważ Sam zaczął poprawiać jej ramiona i plecy. Wtedy malutki grymas zastąpił uśmiech, którym go poczęstowała na dzień dobry, ponieważ w tym momencie poczuła, że jej ciało rzeczywiście się rozciąga. Pomimo bólu pod kolanami nie narzekała, bo z góry uznała, że mężczyzna pewnie ma rację. Walczył o niebo lepiej od niej, choć w grę wchodziło większe doświadczenie, zdobywane jeszcze zanim dziewczyna w ogóle na świat przyszła.
- Tak jest, mistrzu.- odparła żartobliwie, gdy wreszcie udało jej się wyprostować i uwolnić z jego nacisku. Rozluźniła się, potrząsając lekko ramionami i wstała.
- Może sam pokażesz jak powinno się to robić, hm?- zaproponowała i uśmiechnęła się szeroko. Właściwie to trudno było jej wyobrazić sobie Samula, który wygina swoje ciało niczym gumę. Uwielbiała obserwować go w walce, bo sama dążyła do takie poziomu, jaki on osiągnął. Do niego bardziej pasowało podnoszenie ciężarów i trenowanie z włócznią.
- Jeszcze jakieś wskazówki?- zapytała, poruszając jednocześnie nogami, by i je odrobinę rozluźnić przed dalszymi ćwiczeniami.- Mistrzu.- dodała i zaśmiała się krótko pod nosem, obserwując jego reakcję.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Sro 22 Lip 2020, 20:26

Samuel sam nie wiedział dlaczego podszedł do córki Chione, która słynęła z tego, że zasypywała go swoim entuzjazmem do relacji międzyludzkich, której nie potrafił pojąć. Była zupełnym przeciwieństwem Blade’a, a jednak jakimś cudem wcale nie wywoływała w nim jedynie rozdrażnienia czy irytacji.
Puścił jej ramiona chwilę po tym jak zauważył grymas na jej twarzy. Kiedy zdarzało mu się uczyć młodszych herosów, bywał wymagający i surowy, a Corinne z pewnością bardzo dobrze znała go z tej gburowatej strony. Z pewnością należałby jej się jakiś order za cierpliwość i wytrwałość, skoro wciąż uśmiechała się na widok syna Tanatosa.
Kiedy nazwała go „Mistrzem”, Blade mruknął pod nosem z niezadowoleniem, jak zwykle w swój niewyartykułowany bliżej sposób i odsunął się pozwalając jej wstać.
- Może lepiej nie – odparł na jej propozycję, wydymając lekko wargi spod zarostu, patrząc gdzieś nad lewym ramieniem Corinne, jakby nie mógł patrzeć bezpośrednio na jej uśmiechniętą twarz bojąc się, że się zarazi tym entuzjazmem. - Nie lubię wypinać dupska na macie.
Kiedy w końcu na nią spojrzał mogła dostrzec cień nieco złośliwego a jednak uśmiechu na jego twarzy. A może to był grymas?
Był rozciągnięty i cenił sobie tę metodę rozgrzewki, ba, bez rozciągania nie można było mówić o treningu. Jednak miał na to swoje sposoby i dlatego też zaraz udał się w kierunku drabinek, kontynuować to, co przerwała mu zła postawa córki Chione. Kilka razy przeciągnął każdy łokieć za głową, czując jak jego plecy i mięśnie podłopatkowe powoli budzą się do życia. Chciał jej odpowiedzieć na pytanie odnośnie wskazówek, jednak kiedy znowu użyła wobec niego tego nieznośnego tytułu, spojrzał na nią spode łba.
- Nie przeginaj, Elsa – burknął, używając swojego ulubionego pseudonimu dla córki Chione, odkąd ktoś mu kiedyś wytłumaczył kim jest ta dziwna postać z bajki, widoczna na każdym jednym artykule dziecięcym. I chociaż zabrzmiało to groźnie, zaraz przywołał ją do siebie skinieniem głowy. Wskazał na drabinki. - Połóż tu stopę. Wyżej. - Poprawił ją tak, że dziewczyna miała piętę na wysokości bioder. Klepnął ją w brzuch wierzchem dłoni. - Napnij mięśnie. - Druga dłoń wbiła koniec palca wskazującego między łopatki, zmuszając je do wyprostowania się, zaraz jednak złapała stanowczo za kark. - Plecy proste, ale szyja zostaje rozluźniona.
Przez chwilę patrzył jak Corinne łapie równowagę w tej pozycji po czym położył jej otwartą dłoń na plecach i powoli przesunął do skłonu w stronę nogi na której stała, pilnując odpowiedniego ustawienia.
- Oddychaj – mruknął, czując pod ręką, że rozciąga ją już na pewnej granicy jej możliwości, wtedy jednak też szturchnął ją jeszcze w kolano, które powoli zaczynało się zginać, dopełniając odpowiedniej pozycji. Odpuścił dopiero po kilku dobrych sekundach.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Pią 24 Lip 2020, 12:53

Na jego mruknięcie pełne niezadowolenia prychnęła lekko rozbawiona, bo właśnie tego się spodziewała. Z niewiadomych przyczyn jego dość ponure usposobienie nigdy jej nie odstraszało. Już dawno stwierdziła, że on już tak ma i nie wymagała od niego niczego więcej niż tego co zazwyczaj sobą prezentował.
- Myślę, że jakieś córeczki Erosa chętnie by na to popatrzyły.- zasugerowała żartobliwie, choć jak zwykle nie spodziewała się, że będzie się z tego śmiał. Nikły uśmieszek na jego twarzy mógłby sugerować, że była minimalnie bliższa temu, by nakłonić go do śmieszkowania, ale nie nastawiała się na to zbytnio. Właściwie to nigdy nie widziała, by się specjalnie z kimś spoufalał, dlatego tym bardziej ciekawiła ją jego reakcja na myśl o kochliwych półboginiach, które patrzą na niego jak się wygina na macie.
- No co?- zapytała, zgrywając niedomyślną, ale doskonale wiedziała o co mu chodziło.- Jak położę cię kiedyś na łopatki, to ty będziesz się tak do mnie zwracać.- odparła, choć w gruncie rzeczy wiedziała, że ten dzień pewnie nigdy nie nadejdzie. Dla podkreślenia swojego postanowienia przyjęła na moment bojową pozycję i szturchnęła lekko piątkami jego ramię. Zaraz po tym wyprostowała się z powrotem i postąpiła posłusznie za jego wskazówkami. Uniosła nogę, a stopę uwięziła między szczebelkami drabinki. Kiedy poklepał ją po brzuchu, posłusznie go napięła, a potem gwałtownie wyprostowała się, czując palec wrzynający się jej między łopatki. Westchnęła cicho pod nosem, myśląc o tym, że Samuel zwraca uwagę na każdy detal, poprawiając ją tu i tam. Nie powiedziała jednak nic, bo w końcu powinien mieć rację. Zaczęła schylać się powoli w dół i złapała dłońmi swoją kostkę, by dociągnąć swoją głowę do kolana. Przytrzymała tak jeszcze przez chwilę i czekała aż jej "mistrz" pozwoli się wyprostować.
- Tak w sumie, to kto by pomyślał, że z ciebie taki fan "Krainy Lodu"?- zażartowała znowu i zerknęła na Samula. Zaraz po tym wyprostowała się z powrotem spodziewają się, że będzie ją znowu poprawiał.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Sob 25 Lip 2020, 12:14

Samuel uniósł lekko brwi do góry, kiedy Cori zażartowała o córkach Erosa, zastanawiając się przez chwilę nad jej słowami.
- Jesteś za młoda żeby o tym usłyszeć – mruknął tylko z cieniem złosliwego grymasu na ustach, jakby w odpowiedzi na pewną wizję przeszłości, która właśnie powstała w jego głowie. Zaraz też uśmiechnął się do siebie z pomrukiem jakby ta z dawna niewspominana wizja była naprawdę ciekawa. Powstrzymał się przed tym żeby jeszcze potargać włosy na głowie córki Chione - widział na filmach, że tak się robi małym dzieciom, jednak nie potrafił powiedzieć po co. Oho, chyba faktycznie był już blisko śmieszkowania.
Nie mógł nic poradzić na to, że mimowolnie parsknął krótkim śmiechem, kiedy spróbował sobie wyobrazić Sullivan rozkładającą go na łopatki.
- Masz wyobraźnię – przyznał jej, a w złotych oczach pojawiło się szczere rozbawienie. - Jeżeli syn Tartara pozbawi mnie obu nóg, obu dłoni i połowy mózgu… wtedy być może. Ale nie jestem pewien czy byłbym w stanie nazwać cię jakkolwiek. Musiałby mi oszczędzić ośrodek mowy. - Uśmiechnął się do niej w swoim autorskim stylu. Nie znosił jej za to, że zarażała go dobrym humorem bez powodu, jednak nie potrafił też nic na to poradzić. Cholerne babsko.
Patrzył jak posłusznie wykonuje jego zalecenia, a kiedy wyprostowała się w taki sposób, że nie miał żadnych zastrzeżeń do jej sylwetki, mruknął pod nosem w formie czegoś, co mogło być wyrazem zadowolenia. Na jej słowa jednak zmarszczył czoło.
- Czego? - spytał nieco skonfundowany, bo chociaż faktycznie wiedział kto to Elsa, reszta szczegółów animacji Disneya jakoś ominęła jego uwagę, włącznie z samym tytułem. Przykro mi Cori, przecież wiesz, że to przypadek beznadziejny xd
Zostawił córkę Chione przy drabinkach pod ścianą, podczas gdy sam poszedł kawałek dalej, pod bramę treningową, podskoczył do najwyższego szczebla i zaczął się rozciągać. Wbrew pozorom jego rozbudowane ciało było zwinne i dobrze rozciągnięte, czym różnił się od ordynarnych osiłków, którzy trzymali słuchawkę telefonu lewą ręką przy prawym uchu i nie potrafili podrapać się po plecach.
Po kilku szybkich ćwiczeniach rozciągających, zaczął wprowadzać elementy siłowe jak podciąganie czy unoszenie nóg do klatki piersiowej, z każdym kolejnym czując jak jego mięśnie przyjemnie budzą się do pracy. Spojrzał na białowłosą.
- Masz jakiś plan treningowy czy idziesz.. jak to się mówi, na żywioł?
Można było się domyślać, którą odpowiedź uznawał za jedyną słuszną, a jeżeli Cori nie miała faktycznego planu, z pewnością liczyła się z brakiem jego aprobaty. Nie żeby groziło jej cokolwiek więcej poza burkliwymi komentarzami pełnymi złośliwego niezadowolenia, przecież nie był jej kapitanem. Ale lubił się wtrącać w jej treningi, szczególnie jeżeli widział, że robiła coś nie po jego myśli. No taki już był.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Nie 26 Lip 2020, 22:36

Corinne zmrużyła lekko oczy, próbując posłać Samuelowi mordercze spojrzenie, ale bądźmy szczerzy, w jej wykonaniu wyszło to co najmniej marnie. Mogła się teraz kojarzyć z co najwyżej z szczeniaczkiem, który próbuje pogonić kogoś obcego. Jeżeli chodzi o ogólną prezentację, to przy synu Tanatosa wyglądała bardzo niegroźnie i nieszkodliwie, a nawet zbyt niewinnie, by móc ją podejrzewać o jakieś zdolności bojowe.
- Wcale nie taka "za młoda".- burknęła, a przez jej twarz przeleciał nikły grymas, jak to u nastolatki, która chce nagle być uważana za dorosłą. Tak czy siak, nie spodziewała się, że Samuel nagle w drodze wyjątku potraktuje ją poważnie, więc nie upierała się przy podkreślaniu swojej dojrzałości, zwłaszcza, że heros mógłby spokojnie być jej ojcem.
Córka Chione lubiła wywoływać uśmiech na twarzy Samuela, bo wiedziała, że nie jest to aż takie łatwe, a w niektórych sytuacjach wydaje się to nawet niemożliwe. Już dawno pojęła, że jest bardzo wstrzemięźliwy w okazywaniu emocji i nie wymagała przez to od niego zbyt wiele. Kiedy zdarzyło mu się nawet zaśmiać, to jej serducho od razu radowało się z takiego osiągnięcia. Wielu młodszych herosów denerwowało się i pyskowało do starszych, próbując coś udowadniać, a ona jednak wolała nie mówić nic, jeśli nie miała niczego miłego do powiedzenia.
Na jego odpowiedź odnośnie wizji skopania mu kiedyś tyłka zareagowała tylko rozbawieniem, czego dowodem był krótki śmiech, jaki wydobył się z jej ust. W tej sytuacji nawet nie było sposobności, by mu zaprzeczyć, bo w rzeczywistości sama nie wierzyła, by taki dzień kiedyś nadszedł. Dlatego pozostawało jej żartowanie z tego, bo nie dało się o tym nawet myśleć na poważnie.
- Kraina Lodu. Elsa. Czego nie rozumiesz?- odparła, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Nie mogło zabraknąć tej gówniarskiej nuty w jej głosie, choć to był chyba taki mimowolny efekt, gdy taka osóbka rozmawia z kimś znacznie starszym od siebie.- Tej połowy mózgu to nie zabrał ci już nikt przypadkiem?- spytała retorycznie i uśmiechnęła się do niego zadziornie, jakby była dumna z siebie, bo posiliła się na jakiś zgryźliwy tekst. Rzucanie ripost nie wychodziło jej najlepiej, więc rzadko kiedy się nawet starała. Wolała jakiś prymitywny żarcik niż produkowanie się nad tym, by wymyślić jakiś błyskotliwy tekścik. Wielu herosom weszło to już mocno w krew, ale pod tym względem chyba zawsze będzie odstawać.
Zawiesiła na moment swój wzrok na Samuelu, gdy złapał się rękami drabinek. Odruchowo zaczęła zastanawiać się nad tym ile razy potrafiłby się podciągnąć i z góry uznała, że pewnie zrobiłby niemożliwie dużo takich powtórzeń.
- Eee, noo..- zaczęła i chyba pierwszy raz tego dnia nie miała pojęcia co powiedzieć. Musiała się najpierw psychicznie nastawić na ocenę jej przygotowania się do treningu, bo było dość słabe.- Chciałam z workiem potrenować, że zrobić coś w końcu z tym czymś.- odpowiedziała wreszcie i uniosła lewą rękę. Zaczęła klepać lekko swoje smukłe ramię, wskazując, że właśnie to jest to "coś" o czym mówiła. Corinne była zwinna, wiotka i wygimnastykowana. Z ogromną chęcią podjęłaby się rozwijania swoich umiejętności akrobatycznych, ale ostatnio nie może przeboleć faktu, że siłowo jest już z nią gorzej. Co jak co, ale podbudować swoje mięśnie było warto, a nie wiecznie się wyginać, choć to wydawało jej się najprzyjemniejsze. Zgodnie z tym co oznajmiła, podeszła do wiszącego na łańcuchu worka. Zanim zaczęła się z nim przepychać, bo pewnie tak to będzie wyglądało, podniosła taśmy bokserskie i zaczęła owijać nimi swoje dłonie.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Pon 27 Lip 2020, 19:58

Zdawało się, że Samuel w ogóle nie zauważył tego istnie morderczego spojrzenia Cori, ponieważ na jej burknięcie zareagował tylko powątpiewającym uniesieniem brwi. Ile to ona już miała lat, 14? No chyba nie więcej, pamiętał przecież jak przyszła do obozu, nie mogło to być aż tak dawno temu. Chociaż z jakiegoś powodu pamiętał również, że nie tak dawno temu urządzała swoją osiemnastkę, uznał jednak że być może kopnęła się w obliczeniach, a reszta obozu po prostu wykorzystała to jako dobry pretekst do upicia się w trupa.
A tak na poważnie, nawet za dwadzieścia lat, o ile przeżyją tyle co wcale nie było tak oczywiste w tych czasach, pewnie dalej będzie ją traktował jak dziecko, musiała zacisnąć wargi i przywyknąć. Na razie szło jej to przecież bardzo dobrze.
Kiedy wytknęła mu brak znajomości tytułów filmów Disneya, których postaciami się wysługiwał, posłał jej istnie infantylny grymas, idealnie pasujący do jej przytyku o połowie mózgu.
- Próbuję dopasować się do poziomu swojego rozmówcy – mruknął mrużąc oczy i doskonale zdając sobie sprawę z tego, że zachowywali się jak kłócące się dzieciaki, a delikatny uśmiech na jego ustach tylko udowadniał, że to wszystko było robione z premedytacją. Miał jedynie nadzieję, że ta jego dobra relacja z Cori nie świadczyła o tym, że był najzwyczajniej w świecie zbyt niedojrzały na kontakty ze starszymi herosami.
Patrzył na nią, kiedy podeszła do worka treningowego i zaczęła zawijać sobie dłonie i zanim nie stanęła wyprostowana naprzeciwko swojego materiałowego przeciwnika, po prostu jej się przyglądał. W końcu jednak pokręcił głową i podszedł do worka, przytrzymując go dziewczynie, żeby łatwiej zadawało jej się ciosy.
- Wal ty koksie mój – burknął niemalże urokliwie do dziewczyny, chociaż efekt został nieco popsuty przez złośliwy uśmiech, który pojawił się chwilę później na jego ustach. Niewątpliwie jednak chciał z własnej, nieprzymuszonej woli pomóc córce Chione w treningu, jeżeli oczywiście miała na to ochotę. Jeżeli nie… no cóż, miałaby problem z tym żeby w tym momencie się go pozbyć.
Zaczęli ćwiczyć, a Samuel co rusz poprawiał Cori jeżeli wymierzała ciosy niezbyt trafnie bądź błędnie technicznie. Szybko nakazał jej również dołączać kopniaki. Był bezlitosny, szybko jednak dziewczyna podłapała wyznaczony przez niego rytm, a jego poprawki stały się coraz rzadsze.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Wto 28 Lip 2020, 13:20

Corinne nie spodziewała się cudów, choć w świecie herosów naprawdę wiele rzeczy okazywało się możliwych. W każdym razie, podświadomie wiedziała, że przez półbogów pokroju Blade'a, będzie traktowana choć minimalnie z góry, choćby przez dużą różnicę wieku. Kiedy oni byli doświadczonymi wojownikami, ona dopiero pojawiła się w obozie jako dziesięciolatka. W pewnym sensie nie dziwiła im się i pogodziła się ze swoim losem. Pomimo wszystko darzyła Samuela pewnego rodzaju sympatią, bo choć cały czas traktował ją jak dzieciaka, nie robił tego w takim sposób, by poczuła się urażona. Było wielu jej rówieśników, którzy obnosili się dumą i denerwowali się słysząc od niego uwagi, ale ona w jakiś magiczny sposób się na to uodporniła.
Westchnęła ciężko odrobinę zrezygnowana na jego kolejny przytyk, ale nie mogła się przecież obrazić. Uśmiech, który widniał na jego twarzy wyraźnie sugerował, że nie taki był zamysł. To jedynie utwierdziło ją w fakcie, że takie potyczki na riposty średnio jej wychodziły, więc i z tym musiała się pogodzić. W głębi duszy liczyła, że znajdzie się chociaż jedna rzecz, w której będzie lepsza od niego i może kiedyś ją odkryje.
- Ah, poddaję się.- pokręciła głową, odwróciła wzrok i ściągnęła brwi. Stała tak przez krótką chwilę, a gdy znowu spojrzała na Samuela nie mogła powstrzymać uśmieszku, który wkradł jej się na usta.
Skończyła już owijać drugą rękę i zaczęła obracać swoje dłonie, zastanawiając się czy w ogóle dobrze to zrobiła. Nie pierwszy raz używała takich taśm, ale nigdy nie była pewna czy prawidłowo. W końcu podeszła bliżej worka, rozstawiła odpowiednio nogi i uniosła lekko ręce. Miała już brać pierwszy zamach, kiedy zauważyła, że Samuel podchodzi i łapie za worek.
- To teraz patrz jak rośnie ci twoja przyszła konkurentka.- odparła żartobliwie i zaczęła w końcu uderzać w worek. Cały czas pilnowała się, by pracować nogami i odpowiednio prowadzić ręce. Do większości poprawek starała się zastosować, ale niekiedy nie mogła powstrzymać lekko zrezygnowanego westchnięcia. Choć wynikało to bardziej z myśli o własnej nieudolności, a nie czepialstwa syna Tanatosa. Pierwszy wymierzony przez nią kopniak był stosunkowo słaby. Kolejne wychodziły jej zdecydowanie lepiej. W końcu odsunęła się o krok od worka, by na moment odetchnąć. Oparła się dłońmi o kolana i pracowała nad oddechem.
- Błagam, powiedz, że ty też kiedyś byłeś taki słaby.- odparła niemal błagalnym tonem, by zachować resztki nadziei o tym, że zrobi jeszcze jakieś postępy.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Wto 28 Lip 2020, 19:55

- Za szybko się poddajesz – uznał tylko, chociaż przecież nie mógł jej winić, do niego nie sposób było dotrzeć w jakikolwiek sposób.
Mruknął tylko w sposób, który mógł wyrażać rozbawienie, kiedy Corinne rzuciła swoim tekstem o rosnącym przeciwniku, po czym przystąpiła do prawdziwego treningu. Być może na początku faktycznie uderzała nieco nieporadnie, był jednak usatysfakcjonowany tym jak szybko dodała nieco pewności siebie do swoich ciosów. Patrzył jak się męczy, raz za razem próbując spełnić jego wygórowane wymagania. Gdyby mu nie zależało, nie byłby wobec niej taki surowy, w końcu im bardziej jej pilnował tym bardziej wierzył, że uda jej się osiągnąć sukces. No przecież nie marnowałby swojego czasu na kogoś, kto tego czasu nie był wart. Jednak niestety musiała się tego sama domyślić, bo Samuel nie potrafił wyartykułować takich skomplikowanych rzeczy na głos.
Przyjął jej przerwę z lekkim uniesieniem brwi, jednak nie oponował. Pozwolił jej odsunąć się od worka treningowego żeby nabrała tchu, sam w tym czasie sam poszedł po łapy trenera, gdzieś po drodze łapiąc z podłogi bidon z wodą i rzucając w jej stronę.
- Nie użalaj się nad sobą – odparł krótko. - To ponad wszystko inne sprawia, że nie jesteś tak silna jak byś chciała.
Podszedł do niej z ochraniaczami założonymi na dłonie. Poczekał aż chwilę odpoczęła i napiła się wody. Uniósł łapy trenera na wysokość piersi.
- A teraz na zmianę, prawa i lewa ręka, lewa i prawa noga. Patrz gdzie jest twój cel.
Kiedy systematycznie zadawała kolejne uderzenia przed każdym zmieniał położenie łap, żeby musiała zadawać to wysokie to niskie ciosy. Po kolejnych kilku minutach takich ćwiczeń odsunął się i kiwnął głową.
- Dobrze.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Wto 28 Lip 2020, 21:05

Corinne przewróciła malowniczo oczami w reakcji na jego uwagę. Choć w sumie odrobinę ją to tchnęło. Zabrzmiało to jak zarzut dla jej ducha walki, ale ona widziała to inaczej. Nie traktowała potyczki słownej jak misji czy też konfrontacji z wrogiem, tudzież potworem. Tego nie można było jej zarzucić i myśl o tym nasuwała jej aż pewne wspomnienie ze swojej przeszłości. Mimo wszystko, potraktowała tą sytuację w tradycyjny dla siebie sposób i uznała, że Samuel nie miał na myśli tego co właśnie przyszło jej do głowy. Kiedy przyswoiła tą teorię, łatwiej było jej przełknąć te słowa.
Śledziła wzrokiem poczynania Samuela i kiedy rzucił w jej kierunku bidon z wodą, natychmiast go złapała. Wyprostowała się i odczepiła dziwny koreczek.
- Dzięki.- odparła i od razu napiła się wody. Dała jej ogromne orzeźwienie, które dość szybko ją owładnęło ze względu na chłód, który ją otaczał.
- Nie użalam się nad sobą.- wyparowała natychmiast. Odłożyła zakręcony bidon niedaleko i poprawiła taśmy na swoich dłoniach.- Po prostu dużo od siebie wymagam.- dodała, jakby to miało wytłumaczyć jej chwilowy kryzys wiary w siebie. Niestety nie poznała odpowiedzi na swoje pytanie, ale nie drążyła tego dalej. Zamiast tego postanowiła kontynuować trening, który okazał się bardziej owocny niż się spodziewała, a to dzięki obecności Samuela.
Spojrzała na uniesione łapy i słuchała uważnie wskazówek syna Tanatosa. Wymierzała ciosy prosto w ruchome cele, będąc gotową do ewentualnych uników, bo wiedziała, że z użyciem tych łap mogła równie dobrze zostać w pewnym sensie zaatakowana. Obserwowała ruchy Samuela, nawet jego nóg, jakby próbowała przewidzieć jego następne kroki. Celowała w łapy raz rękami, raz nogami, angażując w te ćwiczenia całe swoje ciało. Kiedy usłyszała pochwałę, uśmiechnęła się i spojrzała na Blade'a z małym niedowierzaniem, że z jego ust padło takie słowo. Poruszyła rękami i nogami dla ich rozluźnienia.
- Dziękuję ci za pomoc. Jeśli potrzebujesz potrenować, to możesz iść śmiało, wystarczająco dla mnie dziś zrobiłeś.- odparła i posłała mu kolejny ze swoich uśmiechów, których miała chyba nieograniczony zasób.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Sala treningowa #2 Sob 01 Sie 2020, 19:53

Samuel miał to do siebie, że pewne rzeczy mówił mocno bezpośrednio, nie zastanawiając się co rozmówca może sobie pomyśleć po ich usłyszeniu. Zbyt intensywne analizowanie jego słów nigdy nie przynosiło dobrego efektu.
Trening z Corie był swego rodzaju odskocznią od własnych myśli, dlatego nie marudził nawet przez chwilę na to, że zajmowała mu czas, ponieważ dzięki niej nie musiał się zastanawiać jak rozwiązać własne, nierozwiązane problemy.
Jej wytłumaczenie podsumował jedynie pomrukiem, który mógł być interpretowany naprawdę w rozmaity sposób i nijak nie wyrażał jego stosunku do sytuacji. Nie czuł się jak ktoś, kto mógł oceniać Corinne odnośnie jej wymagań wobec siebie, więc najprawdopodobniej po prostu przyjął jej wyjaśnienie do zrozumienia i zakończył temat. Cały Blade, który pozostawia wszystkie ważne szczegóły do dopracowania przez wyobraźnię rozmówcy.
Po skończonym treningu, zdjął łapy z dłoni i odrzucił na bok. Kiwnął głową w ramach przyjęcia podziękowania córki Chione.
- Pójdę na papierosa – mruknął i ruszył w stronę wyjścia żeby za chwilę rzucić przez ramię. - Pamiętaj żeby potem się dobrze rozciągnąć po wszystkim.
Nie wątplił, że będzie miała zakwasy. Zostawił ją na chwilę samą, żeby mogła albo odpocząć, albo po prostu potrenować bez jego spojrzenia na sobie – w zależności na co miała ochotę. Kiedy wrócił, poszedł na maszyny i zaczął robić typowy trening siłowy. Przez dobrą godzinę trenował systematycznie każdą partię mięśni. Na koniec sam poszedł pod worek treningowy aby to właśnie tam zakończyć swoje dzisiejsze zmagania. Powoli robił się głodny.
Corinne Sullivan
Corinne Sullivan
Re: Sala treningowa #2 Nie 02 Sie 2020, 11:40

Corinne w przeciwieństwie do Samuela dość często próbowała czytać pod wierszami. Jednak syna Tanatosa znała chyba od swoich początków w obozie, więc miała na uwadze to, że jego słowa nie miały drugiego dna. Mimo to nie umiała powstrzymać się od tej chwilowej analizy, a dopiero jak skończyła, uznała, że to nic takiego.
Uśmiechnęła się, gdy skinął jej głową w odpowiedzi na jej słowa. Właściwie to nie spodziewała się nawet żadnych ckliwych słów, bo Blade wydawał jej się do nich najzwyczajniej niezdolny. Czasami zastanawiała się czy on po prostu nie rozumiał i nie potrafił okazywać silniejszych emocji, czy może tłamsił je tak głęboko i nie pozwalał im się wydostać. Jego zachowanie jednak wskazywało raczej na tą pierwszą opcję. Kolejne słowa Samuela odebrała jako ucieczkę od jej dalszych podziękowań, więc pozwoliła mu na to, akceptując to jaki najzwyczajniej był.
- Tak jest.- odpowiedziała mu zdecydowanym tonem.- Mistrzu.- zawołała za nim dla skwitowania tej rozmowy. Wiedziała jak to na niego zadziała, więc tym bardziej chciała to powiedzieć. Pokręciła lekko głową, jakby była rozbawiona i wedle jego polecenia porozciągała się chwilę.
Kiedy Samuel wrócił na salę, córki Chione już tu nie było. Udała się do szatni, gdzie się szybko przebrała i wróciła do siebie, by wziąć orzeźwiający prysznic.

zt.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Wto 08 Gru 2020, 20:21

#3

Dziś miał się odbyć jego kolejny trening, który miał być w dalszym ciągu poświęcany wybudzeniu przez niego boskiego potencjału. Zalążek swoich zdolności poznał już wczoraj, gdy Viviana poinstruowała go, jak wytworzyć w odpowiednim skupieniu elementy śniegu czy lodu. Spodobało mu się to do tego stopnia, że nawet po powrocie do domu jeszcze trochę sobie potworzył płatki śniegu, dostrzegając w tym nielubianym przez siebie klimacie coś fajnego. Oczekiwał też w spokoju na wiadomość o następnym treningu i kiedy takową otrzymał, wiedział już dokładnie jak zaplanować następny dzień.
Tym razem mieli widzieć się w sali treningowej, dlatego też narzucił na siebie same sportowe odzienie oraz wziął jakąś kurtkę, by bezproblemowo przedostać się ze swojego mieszkania do koloseum. Gdy już zabrał ze sobą wszystko co potrzebne, w tym wodę oraz ręcznik, przypomniał sobie wczorajszą sytuację z przystawieniem mu kosy do gardła. Wtedy nie zrobiło to na nim wrażenia, gdyż odpowiedział na to kpieniem z Viviany. Teraz jednak miał nieco inne zdanie na ten temat i uznał, że nikt by za nim nie płakał, gdyby Gaviria go zaciukała.
Na miejscu pojawił się trochę wcześniej, chcąc nieco poprawić swój wizerunek w jej oczach. Co prawda pewnie palnie kilka głupot, jak to Odysseas, ale przybył tutaj z zamiarem nawiązania nieco lepszych kontaktów ze swoją trenerką, która siłą rzeczy została mu przydzielona odgórnie. Wczoraj mu przyznała, że nie pchała się do trenerki nigdy i dlatego też pewnie nie miała do niego tyle cierpliwości, jaką mógłby mieć każdy inny coach.
Czas przed treningiem postanowił wykorzystać na odpowiednie rozgrzanie się oraz na, bo jakżeby inaczej, wytworzenie w dłoniach kilku płatków śniegu, które wydawały się być z godziny na godzinę coraz lepsze. Kiedy już osiągnął odpowiedni poziom skupienia oraz czuł, że jego mięśnie zostały rozruszane, spojrzał na zegarek wiszący na ścianie, oczekując cierpliwie Kolumbijki, która powinna zjawić się punktualnie. Nie wyglądała na taką kobietę, która przychodzi spóźniona. Wyglądała raczej na taką, która za spóźnienia karała odcinaniem kończyn. Zdecydowanie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Sala treningowa #2 Pią 11 Gru 2020, 22:46

- 3 -

Uśmiechnęła się kącikiem ust do samej siebie poprawiając ramiączko swojej sportowej bluzki, a następnie związując włosy w koński ogon wysoko osadzony. Jeśli mężczyzna nie będzie próbował za wszelką cenę jej rozdrażnić, to dzisiejszy trening nawet jej się podobał. W końcu zaplanowała na dzisiaj przegląd broni drzewcowej, a to był jej konik. Uwielbiała tą broń, tak samo jak walkę wręcz, no i rzecz jasna najprostsze rozwiązania w postaci broni palnej. Dzisiaj jednak zmierzała ku zarezerwowanej uprzednio sali treningowej z dość pozytywnym nastawieniem i nadzieją, że utrzyma się ten stan do końca treningu.
Kilka godzin wcześniej poprosiła herosa pracującego przy koloseum, by ściągnął jej wszystkie potrzebne rzeczy - manekiny, słupy i inne tego typu przedmioty, które będą potrzebne przy tego rodzaju broni. Ona sama już przed samym treningiem zaszła do zbrojowni skąd wzięła po jednym egzemplarzu broni drzewcowej i ich treningowe, tępe wersje. Z wielką torbą, wodą i ręcznikiem przewieszonym przez ramię przyszła równiutko w punkt wyznaczonej godziny.
- Cześć - rzuciła zerkając na niego, by ostrożnie odłożyć torbę pod ścianą, a mniejsze fanty na jedno z pudeł treningowych. - Widzę, że się rozgrzałeś, to świetnie. Dziś mamy trochę roboty, zacznijmy jednak od małego przypomnienia - skinęła głową na rozłożona na podłodze matę, na której sama chwilę później usiadła po turecku. Gdy i on to uczynił, skinęła głową z nadzieją, że wie co robić. Westchnęła jednak po chwili jeszcze zanim zdążył zareagować.
- Ponawiamy kriokinezę. Skup się i postaraj się coś wytworzyć, mówię poważnie - rzuciła spokojnie mając nadzieję, że chociaż na moment odpuści sobie żarty. W końcu to, że wczoraj mu wyszło dwa razy nie oznacza, że wyjdzie dzisiaj. W końcu Odysseus był ostatnią osobą, którą podejrzewałaby o bycie "kujonem" i trenowanie we własnym zaciszu, by nabrać większej wprawy.
- Dzisiaj przerobimy broń drzewcową, będzie zabawa - rzuciła z małym uśmiechem na zachętę, choć nie wiedziała czy dla niego brzmi to interesująco. Albo że nawet wie czym jest broń drzewcowa, w końcu różnie bywało.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Sro 16 Gru 2020, 20:59

Odysseas przygotowywał się w ciszy, dlatego też każdy dźwięk jaki był wywołany był nie przez niego, zostawał zarejestrowany. Nic więc dziwnego, że szybko spostrzegł Vivianę, na której obecność zareagował małym uśmiechem. Sam nie wiedział, skąd u niego ten gest, ale widząc ją uśmiechniętą, uznał, że powinien postąpić w podobny sposób. Poza tym też niejako lubił swoją trenerkę, która (kiedy nie miała kija w dupie) była nawet w porządku personą.
Zawędrował do swoich rzeczy, chwycił ręcznik i wytarł pot z czoła, po czym spojrzał na kobietę.
- Cześć - odrzekł spokojnie, przyglądając się jej chwilę, jak odkładała wszystkie rzeczy pod ścianą.
Skinął porozumiewawczo głową, dalej przyglądając się Gavirii. Było to tak widoczne, że pewno po chwili zwróciło i jej uwagę. Spyros nie potrafił długo trzymać języka za zębami, dlatego też postanowił od razu zainicjować jakoś rozmowę, by nie ograniczać jej wyłącznie do treningu.
- Do twarzy ci z tym uśmiechem, Vivciu - rzucił całkiem szczerze, choć przy lekkości wypowiadania tej kwestii można byłoby pomyśleć, że była to jakaś wyuczona formułka albo kurtuazja z jego strony. Niemniej jednak teraz był szczery i jeśli Kolumbijka odczytała to prawidłowo, to może nawet i zapunktował u niej w jakiś sposób.
Usiadł na macie naprzeciwko niej i podparł się jedną ręką, znów obserwując ją przez moment. Postanowił więc ją zaskoczyć i nie droczyć się z nią, ani jej nie denerwować.
- Dobrze, pani trener - skinął głową, jak gdyby był jakimś młokosem pod nią i zamierzał wykonać bez zająknięcia ćwiczenie. Szybko poprawił pozycję i wytworzył bez problemów trochę więcej śniegu między rękami. Cały poranek to ćwiczył, więc nic dziwnego, że teraz był już odpowiednio rozgrzany.
Uniósł lekko brwi, gdy skończył kriokinetyczny pokaz i spojrzał znowu na Gavirię, która na pewno miała dzisiaj świetny humor.
- Na co dzień wyglądasz ładnie, ale ten uśmiech to zdecydowanie twój atut - przyznał odważnie, nawiązując nie tylko do tego, że sam pogodny nastrój dziewczyny wpływał na jej odbiór przez innych, ale również na fakt posiadania cudownych ust, które córka Hodra podkreślała czerwienią. - Broń drzewcowa, to znaczy jaka? - szybko jednak zmienił temat, by ani nie wychodzić na jakiegoś taniego podrywacza, ani by jej nie onieśmielać w żaden sposób tymi komplementami. Tak czy siak swoje już powiedział i teraz tylko od Viviany zależało, jak to wpłynie na ich relację.
- Macie bardzo wygodne łóżka w tym obozie - dodał po chwili, przeciągając się przez moment. Po co chciał się tym podzielić? Cholera wie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Sala treningowa #2 Sro 23 Gru 2020, 21:08

Szybko wyłapała, że mężczyzna przygląda jej się dłużej, niż zwykle. Sama zatrzymała na nim spojrzenie ściągając przy tym brwi. Już miała pytać o co chodzi, może dręczyło go jakieś pytanie, ale ją uprzedził. Nie spodziewała się takiego komentarza, dlatego z łatwością mógł zaobserwować małe zdziwienie na jej twarzy. Nie widziała jednak u niego żadnej kpiny, dlatego ze skinieniem głowy przyjęła ten komplement. Nie żeby oczekiwała tego, ale to mogło świadczyć o zmianie podejścia do niej Odysseasa. Może nie będzie jej już traktował jak wroga, a kogoś, kto próbuje mu pomóc i poniekąd uratować życie?
Uniosła jedną brew słysząc jego kolejne słowa i obserwując, że za nimi idą czyny. Skupiła się na przestrzeni między jego dłońmi i ku jej pozytywnemu zaskoczeniu, szybko pojawił się tam śnieg w ilości większej, niż podczas wczorajszego treningu.
- Okeej - spojrzała na niego dziwnie trochę się gubiąc. Jasne, że mógł sobie zrobić rachunek sumienia i zmienić podejście, ale to było 180 stopni. Coraz bardziej spodziewała się, że to forma żartu z niej, która zaraz się skończy albo po treningu ktoś mu ostro przywalił w głowę, w której się poprzestawiało. Niemniej póki co tym się nie przejmowała, bo wolała już jego sztuczną miłą osobowość, niż użerać się z nim przez większość treningu zamiast go odbywać.
- Włócznia, glewia oraz długa kosa - na ostatni wymieniony przedmiot poruszyła wymownie brwiami przypominając sobie tym samym i może jemu o przygodzie z jej boską bronią. Humor jej dopisywał głównie ze względu na rodzaj broni, ale nie rzucający się Grek, też miał na to swój wpływ, stąd i przystępniejsza wersja kobiety. Powiedzmy.
- Plus, gdy ma się nieograniczony budżet - zaśmiała się krótko, by zaraz spoważnieć. - Tylko nie świruj, świeżaki muszą otrzymywać zgody na kupno droższych rzeczy. Składasz prośbę do któregoś z zarządców obozu, pamiętasz którzy to? - spojrzała na niego z uniesioną brwią nie będąc wcale tego taką pewną czy zanotował to, co mówiła do niego na pierwszym treningu.
W końcu podniosła się i przyniosła do niego sportową torbę, wcześniej sygnalizując, by się podniósł, ale został w miejscu. Na start wyciągnęła z torby treningową oraz prawdziwą glewię, którą mu podała. Musiał je poważyć w ręku, spróbować chwycić, by cokolwiek mogli dalej zrobić.
- Przypuszczam, że wiesz jak wygląda włócznia, kosę poznałeś z bliska. To jest glewia - wyjaśniła robiąc mu przestrzeń, by mógł swobodnie się poruszać z bronią w ręku. Ciekawa była czy wybierze treningową czy prawdziwą, choć ta pierwsza była dość dobrze odwzorowana poza oczywiście brakiem ostrych elementów. Skinęła mu też głową na manekiny i słupy stojące za nim, by w ogóle spróbował w jaki sposób taką bronią atakować.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Czw 31 Gru 2020, 19:04

Jego podejście znacznie uległo zmianie, aczkolwiek było to podyktowane wyraźnie tym, że Odysseas chciał osiągnąć jakieś konkretne cele. Nie żeby Viviana zawróciła mu w głowie i zamierzał ją wyrwać za wszelką cenę, ale przez ostatnie dni zastanawiał się, jak do niej dotrzeć i czy Kolumbijka będzie w stanie opowiedzieć mu swoją historię. Trochę plotek w obozie usłyszał, zauważył także jej obrączkę, ale powiązując to ze wszystkim, co mu się obiło o uszy, był bardzo ciekaw, czy jej mąż naprawdę zginął czy to jest tylko jakaś metafora, bo na ten przykład jest w jakiejś śpiączce i w sumie zachowuje się tak jak by nie żył.
Po zakończeniu prezentacji swoich umiejętności, skrzyżował obie ręce na klatce piersiowej i słuchał przez chwilę Gavirii, gdy ta tłumaczyła mu specyfikację broni drzewcowych. Włócznie i kosy znał, z glewią było gorzej, gdyż nigdy nie słyszał tego określenia, ale domyślał się, że kiedy tylko brunetka sprezentuje mu ten rodzaj oręża, szybko połączy to z czymś co już ma w swojej głowie.
Pewien siebie wypiął klatę, prostując ręce.
- Asklepios, Dionizos i ci dwaj od Nordów... Aegir? - spojrzał nieco błagalnym wzrokiem, jak gdyby Viviana miała mu udzielić jakiejś podpowiedzi. - I Tyr? - chyba dobrze pamiętał, ale nie był tego taki pewny, bo w gruncie rzeczy usłyszał te nazwy zaledwie dwa czy trzy razy i to też nie wszystkie. Wydawało mu się jednak, że nie popełnił gafy, a po jej reakcji tylko się w tym utwierdził, dlatego też na jego twarz wstąpił delikatny uśmiech.
Powstał za nią i dociągnął mięśnie na plecach, wyginając się nieznacznie w kilka stron.
- Nareszcie - stwierdził, bo do tej pory trochę się nudził.
Zlustrował wzrokiem oba egzemplarze glewii i jak to duży chłopiec, wybrał od razu poważniejszą zabawkę, którą była ta prawdziwa. Tą treningową odrzucił z powrotem w ręce trenerki.
- Znam tę broń, ale powiem szczerze, że dotąd nie wiedziałem, jak się nazywa - rzucił ot tak, ważąc ją w ręku, po czym pozwolił sobie na jakieś prowizoryczne ruchy, chcąc tym samym poznać jej właściwości. Jako takie wyczucie do broni miał, oglądał mnóstwo filmów, w których stosowano wiele jej rodzajów, dlatego też podświadomość podpowiadała mu, w jaki sposób ma trzymać glewię i się z nią obchodzić.
Po zasugerowaniu przez Gavirię celów, Spyros spojrzał z tajemniczym uśmiechem na kobietę, unosząc lekko brew.
- Przyznaj, że lubisz patrzeć jak ćwiczę - rzucił prowokacyjnie, przez chwilę udając nawet, że oczekuje jakiejkolwiek odpowiedzi. Szybko jednak z tego zrezygnował i zawędrował w stronę manekinów, które zaczął tłuc na różne sposoby glewią. Dzięki swojej ogólnej wiedzy, potrafił zrobić jakiś pożytek z tej broni, co było dobrym prognostykiem na resztę treningu. Trochę machał glewią, uderzał po skosie, od prawej, lewej, z góry, czasem nawet pozwolił sobie uderzyć manekina tą nieostrą częścią broni i miało to jakiś rytm.
Dopiero po chwili zaprzestał, mimo tego, że nie usłyszał od Viviany żadnego polecenia, by to przerwać.
- Jak wyglądają u was wesela? - spytał, nawiązując do zaproszenia, które otrzymał od państwa Nero. Było to dla niego doprawdy zaskakujące, bo nawet ich jeszcze nie widział na oczy, a już miał być gościem na weselu i to nie jako ktoś towarzyszący.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Sala treningowa #2 Pon 04 Sty 2021, 18:19

Viviana miała trudny charakter i choć przez tyle sporą część jej relacji można było nazwać poprawnymi, to rzadko zdarzały się te typowo pozytywne. Negatywnych za to nie brakowało, ale czy można się dziwić, skoro miała ciężki i raczej nieprzystępny charakter? Nie była słodkim skowronkiem, to i ludzie za nią nie przepadali. A to, że o niej plotkowano, zwłaszcza gdy stała się cieniem dawnej siebie po bitwie, jakoś nie bardzo ją interesowało. Niezależnie od tego co tam wygadywali.
Była ciekawa czy da radę wymienić choćby jednego, więc piersi dwaj wymówieni bez zawahania ją zdziwiły. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona jego kłopotami tuż po tym i przede wszystkim tym błagalnym spojrzeniem. Ona była ostatnia do podpowiadania komuś, gdy w jakiś sposób testowano ich wiedzę. Typowa kosa szkolna, ale nie bez powodu to właśnie tą broń lubi, co nie?
Skinęła głową, gdy z pewnymi problemami, ale poprawnie wymienił wszystkich zarządców. A jednak jej słuchał, dziwne.
Kącik jej ust drgnął, gdy usłyszała to nareszcie, ale nie mógł tego zauważyć, bo była zwrócona plecami do niego. Dobrze, że chociaż przez chwilę miał ochotę potrenować. Przejęła broń treningową, póki co jej jednak nie chowając, tylko trzymając luźno w dłoni.
- A walczyłeś z jej pomocą? - spytała, bo przecież taka informacja była dla niej samej bardzo istotna.
Chwilę później przyglądała się mu, gdy testował broń i uderzał na różne sposoby manekina. Początkowo nic nie odpowiadała na jego durne pytanie, jedynie wywracając oczami. Po chwili jednak postanowiła zabrać głos.
- Tak, uwielbiam - przyznała z prowokacyjnym uśmiechem, po czym się zaśmiała, nieco szyderczo. - Oznacza to, że oboje wykonujemy swoją pracę - dodała już normalnym tonem nieco się z niego nabijając.
Skupiła się na przyglądaniu się jego prowizorycznej walce i widząc, że nie idzie mu źle, miała już pewien pomysł. Podeszła nieco bliżej czekając na odpowiedni moment i... Nie zrobiła nic, bo on przestał. Westchnęła ciężko na jego pytanie, ale uznała, że ma prawo pytać ją o takie rzeczy. Szkoda tylko, że nie ćwiczył dalej.
- To zależy kto je wyprawia. Jedni robią zgodnie ze swoimi narodowymi zwyczajami, inni próbują wpisać się w mitologię. Jedni z pompą i zapraszają wszystkich, inni w małym gronie. Z tego co wiem, wesele Nero ma być według ich włoskich zwyczajów. Bo o nich ci chodzi, nie? - spojrzała na niego z małym uśmiechem, który po chwili już zniknął, a na nowo zastąpiło go skupienie.
- Wracaj do treningu - rzuciła wręczając mu treningową glewie, a odbierając prawdziwą. Po chwili sparowała ich broń sugerując, że przeciwnik zmienił mu się na dość żywego. Dała mu sekundę na zrozumienie tego, a tuż po tym wyprowadziła atak w jego kierunku uważając, by za bardzo go nie skrzywdzić. W końcu nie chodziło o zrobienie z niego szaszłyka.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Sro 06 Sty 2021, 18:55

Odysseas szybko pokiwał głową, że nie miał do tej pory w ręku glewii, dlatego też Viviana nie powinna od niego oczekiwać bóg wie czego. Biorąc pod uwagę jednak brak nadmiernej ilości komentarzy w jego stronę podczas obijania manekinów uznał, że idzie mu całkiem dobrze, dlatego sam sobie pozwolił na zaprzestanie treningu, uważając, że mogą przejść do dużo ciekawszych rzeczy. No i żeby trochę odsapnąć, bo machanie tą glewią, zwłaszcza na początku by dość pokracznych ruchach było męczące. Dopiero potem zbalansował to wszystko tak, by otrzymywać efektywność i jednocześnie nie tracić zbyt dużo sił.
Uniósł brwi, słysząc tym razem żart z jej strony. Mógł to być trochę przytyk, ale Spyros wcale tego tak nie traktował. Dobrze było wiedzieć, że Viviana ma jakieś tam poczucie humoru i potrafi czasem powiedzieć coś innego poza "spierdalaj" czy "zaraz cię zabiję". To był dobry prognostyk na przyszłość.
- Win-win deal, nieprawdaż? - zaśmiał się cicho, nawiązując do jej żartu. On trenuje, ona wykonuje swoje obowiązki, wszyscy są szczęśliwi. A i przy okazji się nie kłócą, co też jest dość zaskakujące. Czy może raczej, Odysseas nie prowokuje swojej trenerki, bo chyba zbadał już jej cierpliwość i mniej więcej wiedział, na ile może sobie pozwolić.
Oparł kij glewii na swoim lewym barku i skrzyżował ręce na klatce piersiowej, słuchając opowieści Gavirii.
- Tak, dostałem zaproszenie - przyznał bez problemu, bo raczej nie interesowałyby go hipotetyczne sytuacje. - Zobaczymy się tam? - spytał chwilę później, nie kryjąc się z tym, że jej obecność najpewniej zachęciłaby go do pójścia na imprezę. - Pewnie masz na takie okazje jakieś zajebiste kiecki, nie? - spytał. - Masz takie ciało, że możesz sobie wybierać, czy chcesz podkreślić nogi, brzuch, dupę czy cycki. Pewnie inne ci zazdroszczą - rzucił może mało kulturalnym, ale jednak dalej komplementem. Odysseas jak tylko pomyślał sobie, że mógłby zobaczyć Vivianę w jakiejś sukni, od razu się na to napalił. Leciał przecież na nią w stroju sportowym, co dopiero w wieczorowej kreacji. Nie wiedział tylko, czy wolałby żeby podkreśliła nogi, piersi czy tyłek. Choć z drugiej strony, mogłaby odnaleźć taką kreację, która zaakcentowałaby wszystkie jej atuty.
- Tak tak... - chciał na początku ją zbyć i machnąć ręką, ale kiedy wręczyła mu od razu drugą, treningową glewię, a sama wzięła prawdziwą, wiedział już co się święci. - Tylko nie zrób mi kuku - zaśmiał się głośno, choć wcale go to nie śmieszyło, ot po prostu chciał sobie zażartować. Starał się parować wszystkie ciosy Viviany, które wyprowadzała w jego stronę. Dostrzegał jednak, że kobieta nie wykorzystuje nawet znacznego procenta swoich zdolności, bo gdyby tak było, to najpewniej szybko by trafił do piachu. Mimo to jednak starał się pokazać z dobrej strony i gdy tylko dostrzegał szansę na atak, starał się go wyprowadzać, próbując punktować ją w okolice tułowia, nogi czy nawet głowę. Większość ciosów nie dochodziła co prawda celu, ale należało docenić jego starania, bo wziął to bardzo poważnie.
Popełnił jednak pewien błąd, który poskutkował tym, że zamachnął się zbyt mocno i stracił nieco równowagi, odsłaniając niemal cały prawy bok ciała na atak. Oby Kolumbijka nie wpadła na to, żeby teraz wbić mu ostrze w tułów, bo w sumie miała na to okazje. Jakiegoś kopniaka przeżyje, najpewniej połamie mu tylko żebra, co to dla nich, nie?
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Sala treningowa #2 Nie 10 Sty 2021, 19:21

- Win-win? Byłam pewna, że dla ciebie to jest kara. Takie podejście bardziej reprezentowałeś - przyznała zdziwiona, oczywiście nie zamierzając wchodzić w zbędną dyskusję na ten temat. Podzieliła się własnymi spostrzeżeniami, ale hej skoro zmienił podejście, to ona jest jak najbardziej zadowolona. To oznaczało mniej przepychanek i więcej treningu, więc z jej strony to byłoby na plus. Z jego też, ale kto wie co mu siedziało w głowie?
Skinęła lekko głową słysząc o zaproszeniu. Doszły ją słuchy, że zaproszenie dostał każdy mieszkaniec obozu. Zaskakujące, ale miłe z ich strony. Może chcieli wszystkim zastąpić wspomnienia poprzedniej imprezy? Dobry trop, ale z nie wszystkimi ten numer przejdzie, na pewno nie z nią. Nie oznaczało to jednak, że nie zamierzała się tam pojawić, w końcu małżeństwo Nero bardzo lubiła i szanowała.
- Planuję się pojawić - odparła nieco pokrętnie na jego pytanie, ale w końcu jedno nie oznaczało koniecznie drugiego. W końcu to impreza na kilkaset osób, nawet jeśli nie wszyscy przyjdą, to wciąż będą tam setki osób. Następne jego pytanie i stwierdzenie skwitowała w pierwszej chwili westchnięciem i wywróceniem oczami. Po kilku chwilach na jej twarzy pojawiło się rozbawieniem, gdy zdała sobie z czegoś sprawę. - Mi? Raczej córkom Afrodyty. Nie widziałeś ich jeszcze? - spojrzała na niego ewidentnie rozbawiona. Może powinna zainicjować jakieś spotkanie, by facet przepadł odkrywając piękno tych potomkiń boskich? Zabawna byłaby obserwacja, jak któraś z kobiet a może nawet i syn Afrodyty nim manipuluje.
Na całe szczęście szybko zrozumiał, że obijanie się skończyło i przyszedł czas na walkę. Wywróciła oczami słysząc o kuku. Zabić go nie planowała aktualnie, ale mniejszych czy większych obić ciężko było uniknąć. Jasne, robiła to na pół gwizdka, bo facet nie wybudził potencjału jeszcze i inaczej by go zabiła od razu. Niemniej zamierzała go przycisnąć i nie zamierzała unikać większej fizyczności. To był trening różnego rodzaju walki, nie medytacji.
Przez chwilę myślała, że Odysseas traktuje to olewczo, jednak widząc z jaką zawziętością próbuje ją zaatakować, aż kącik jej ust drgnął w uśmiechu. A to, że ciosy nie dochodziły do skutku? Po co miała się poobijać, skoro mogła nie? On miał jednak walczyć na poważnie, jakby właśnie walczył o swoje życie i cieszyła się, że to właśnie widzi.
Gdy się odsłonił, zamachnęła się chcąc go uderzyć tępą stroną glewii, ale szybko zdała sobie sprawę, że przy jej sile i tą stroną jest w stanie uszkodzić poważnie jego tkanki. Dlatego wyhamowała ruch w międzyczasie się na kopnięcie przy lekkim pochyleniu do boku. Uderzenie nastąpiło wierzchnią częścią stopy i z użyciem mniejszej siły, choć mogło sięgnąć jego nerki. Starała się jednak celować w miejsce pomiędzy biodrem a żebrami, nie chciała mu połamać kości - spowolniłoby to znacząco trening. Zatrzymała się i spojrzała na niego gdy upadł. Nie była pewna czy da radę podjąć walkę od razu czy jednak potrzebuje chwili, bo zdechnie.
Po chwili skarciła się w myślach i wyprowadziła cios w kierunku leżącego mężczyzny, próbując jednocześnie wykopać broń daleko od niego. Miała go zajeżdżać, tak?
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Wto 12 Sty 2021, 22:46

Odysseas spojrzał z lekkim zdumieniem na Vivianę, co można było poznać po uniesieniu przez niego jednej brwi. Mało kumata była jeśli sądziła, że te jego złośliwości to kara. Oczywiście ciężko było się domyślić, że Grek ją testował w jakiś sposób, ale gdyby dla kogoś takiego jak on te treningi były czymś nieprzyjemnym, to raczej by się na nich nie zjawiał. Miał przecież opinię niezdyscyplinowanego gangusa, który trochę spóźnił się z dotarciem do obozu, w dodatku myślał o - za przeproszeniem - cipce swojej trenerki, a nie o tym, żeby przeżyć na zewnątrz. Nic bardziej mylnego, nie był wszakże takim debilem, za jakiego go Viviana miała.
- Karą byłoby dostać 40-letniego alkoholika na trenera. Gorąca Kolumbijka to nie taka zła opcja raczej - mrugnął okiem w jej kierunku, prawiąc jej prymitywny, ale dalej komplement.
Temat wesela został poruszony przez niego spontanicznie, dlatego też nie miał przygotowanej żadnej wersji tego, by namówić ją na przyjście czy nawet na pójście razem. Liczył tylko na to, że jeśli już podejmie decyzje o pójściu tam, to będzie szansa spotkania z nią. Jakby nie patrzeć, była mu najbliższa w tym obozie i jakoś pewniej czułby się w jej towarzystwie. Także od jej decyzji zależało to, czy oboje w ogóle pójdą, bo bez niej byłaby lipa totalna i raczej nic nie zachęciłoby Spyrosa do balowania.
Syn Chione wzruszył ramionami.
- Nie widziałem - nie przejmował się tym zbytnio. - Vivciu, nawet jeśli one są sexy, to ty albo bijesz je na głowę albo co najmniej im dorównujesz. Trochę wiary w siebie, ma... rudo - już chciał nazwać ją "małą", ale ostatecznie się powstrzymał. Druga wersja była "matka wszystkich wpierdoli", ale nie chciał ryzykować z poruszeniem tematu jej rodzicielstwa, bo do tego akurat dotarł w obozowych researchach i nie była to miła sprawa. I na pewno nie na tą chwilę.
Po rozpoczęciu sparingu Odysseas przez dłuższą chwilę dawał oznaki, jakoby załapał dość szybko sposób walki tym rodzajem oręża. W pewnej chwili jednak popełnił błąd i oberwał dość mocno kopniakiem między biodro oraz żebra. Upadł na kolana, czując jednocześnie sporą dawkę bólu, bo chyba nawet jego nerki zarejestrowały ten nieprzyjemny cios. Złapał się nawet wolną dłonią za to miejsce i zacisnął mocno zęby, by nie wyjść na mięczaka.
Zanim jednak zdołał wstać, Gaviria już wyprowadzała cios w jego kierunku, chcąc mu jednocześnie wybić broń z ręki, którą dalej przecież trzymał. Przyszły heros uniknął obu ataków, a następnie przeturlał się kawałek na bok, by zyskać trochę przestrzeni. Podparł się tępą stroną glewii i ruszył do przodu z zamiarem szarży. Celował we wszystkie możliwe części ciała, byleby tylko trafić trenerkę i jednocześnie nie dać się zabić.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Sala treningowa #2 Sro 13 Sty 2021, 01:00

No cóż, dla niej ktoś, kto od początku się tak rzucał, nie bardzo chciał być w tym miejscu. Raczej robił co musiał, przy czym nawet by ją nie zdziwiło, gdyby nagle po tylu latach znalazł się w obozie przez naciski innych herosów, ich manipulacje i groźby. Sporo "spóźnionych" herosów zaczęło nagle po bitwie pojawiać się w obozie i Kolumbijka szczerze wątpiła w to, że półbogowie masowo zaczęli zmieniać zdanie z dupy. Raczej ich do tego zachęcano w ten czy inny sposób, nie wątpiła w to. W końcu trzeba było szykować żołnierzy na bitwę, a byle jaki heros broniący przyszłości bogów, to nadal jakaś dodatkowa obrona. Choćby chwilowa.
- O, poznałeś Folklora? - spytała zdziwiona i nic w tym dziwnego, bo tego byłego kapitana częściej nie było w obozie jak był. No i raczej już by trenerem nie był, chociaż jeszcze nie tak dawno szkolił kilku herosów. Współczuła im pod wieloma względami, choć tylko w tej sekundzie, bo zaraz będzie mieć wyjebane. Mogli wywalczyć zmianę trenera, a może właśnie wywalczyli i stąd jego odejście? A zresztą, w dupie to miała. Jak widać z jego pseudo komplementu nic sobie nie zrobiła, bardziej dziwiąc się na opis Galicheta.
Prychnęła na jego słowa zdając sobie sprawę, że facet zwyczajnie nie wie o czym pierdoli. To się dopiero zdziwi, gdy już taką zobaczy.
- Ja wiem, że jestem zajebista, nie potrzebuję do tego twojego potwierdzenia. Dzieci Afrodyty są stworzone po to, byś jedynie myślał o przeleceniu jej... Czy jego. Tak tak, ty pewnie stuprocentowy samiec alfa, ale zobaczysz syna Afrodyty i sam zobaczysz. Orientacja przy nich nie ma znaczenia - wyjaśniła mu kpiąco, choć była pewna, że będzie tu się stawiał, że jak to mógłby uznać faceta za pociągającego! Cóż, witamy w obozie spierdolenia.
Gaviria widziała herosów krzyczących z bólu na treningu z nią albo i jej się nie raz i nie dwa wyrwało głównie w sparingu z Giotto, bo nie bawili się w półśrodki. Poza tym krzyk pomagał rozładować ból, co było udowodnione naukowo, więc nie widziała sensu w hamowaniu się. Co innego płakanie.
Gaviria była na siebie zła, bo gdyby nie ta sekunda czy dwie zastanawiania się, Spyros skończyłby "martwy", bo nie udałoby mu się uniknąć jej ciosów. Jej błąd jednak, więc brawa dla niego, że to wykorzystał. Gdy tylko ruszył z szarżą na nią wyprowadzała kolejne ciosy w jego kierunku, blokując w międzyczasie jego. Walka faktycznie zaczynała być interesująca, choć pracowała tylko na procencie swoich umiejętności. Z pełną celowością wycofywała się nieco z każdą chwilą znając dokładnie układ wszystkich przedmiotów.
W pewnym momencie najpierw zaatakowała go wymuszając wycofanie się albo przyjęcie ciosu na tors, by tuż po tym wybić się od jednego z przyrządów i wykorzystując umiejętności akrobatyczne, znaleźć się za jego plecami. Kopnęła go mocno w ścięgna jednej nogi i gdy tylko ta się ugięła, przyłożyła tępą stronę glewii do jego kręgosłupa pokazując mu, jak właśnie skończył.
- Nie najgorzej - rzuciła, obchodząc go i sięgając do torby, gdzie wrzuciła sprzęt. W zamian wyciągnęła dwie włócznie - standardowo treningową i prawdziwą. - Rozgrzewkę już miałeś - podrzuciła mu tą oczywiście stępioną broń, gdy tylko pozbył się poprzedniej. Sugestia była jasna, czas na drugą rundę.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Sala treningowa #2 Sob 23 Sty 2021, 14:52

Odysseas zaśmiał się lekko, bo jak widać jego porównanie było do tego stopnia trafne, że Viviana zdołała powiązać ten opis z jakimś herosem, którego Spyros nawet nie znał. Postanowił więc wyprowadzić kobietę z błędu, by nie miała wątpliwości, że owego Folklore Grek nie zna i prawdopodobnie w najbliższym czasie nie pozna, skoro jego życie i tak toczy się od treningu do treningu.
- Nie - odparł. - A co? Opis pasuje do niego? - znów cicho się zaśmiał, nie rozprawiając dłużej nad tą kwestią.
Spyros chwilę się zastanowił, pozwalając sobie nawet na chwilkę przerwy i przejechanie palcami po podbródku.
- Zatem powinnaś być córką Afrodyty - mrugnął okiem w jej kierunku, jak gdyby wcale właśnie nie potwierdził, że myśli o przeleceniu jej. Z drugiej strony, czy to była jakaś obraza, że Gaviria znajdowała się w jego sferze zainteresowań? Nie komplementowałby jej na różne sposoby, gdyby mu się nie podobała fizycznie, a w przypadku ludzi dorosłych prowadzi do z reguły do fantazjowania. Nie żeby coś już z tym zrobił, ale kto zabroni mu myśleć o córce Hodra w takich kategoriach?
Po krótkiej wymianie uprzejmości kontynuowali trening, a brunetka zaczynała mieć coraz większą przewagę. Odyseusz starał się jak mógł, by chociaż zbliżyć się do jej poziomu, ale gdy do gry weszły już akrobacje i inne fikołki, to był bez szans. Gaviria tak szybko znalazła się za nim, że nawet nie zdążył się obrócić, kiedy nagle oberwał w ścięgno jednej nogi, a później poczuł drugą stronę, tą nieostrą, glewii na swoich plecach.
- Dzięki - uśmiechnął się szczerze, bo pochwała od Viviany bardzo mu się podobała.
Poczekał cierpliwie na kolejne polecenie trenerki, nie zamierzając jakoś specjalnie jej prowokować, w końcu miała niebezpieczne narzędzia w rękach. Złapał włócznię, która wydawała się być podobną bronią do glewii, jednakże już po samym kształcie (co prawda tępego, ale) ostrza można było wywnioskować, że stosuje się ją zupełnie inaczej.
- Tylko mnie nie ukłuj, dobrze? - zakpił sobie, jak gdyby był bezbronną dziewczynką, która boi się nawet odrobiny bólu.
Zgodnie z jej propozycją, zaczął kolejną rundkę sparingu, co w tej sytuacji średnio mu wyszło, gdyż dopiero po trzeciej czy czwartej próbie pchnięcia, Odysseas zakumał, jak używać włóczni. Wyprowadził kilka ataków na jej tułów, kierując w tamte rejony sam czubek broni. Nie było sensu obijać jej kijem, póki nie znalazł się w odpowiedniej odległości od niej.
Sponsored content
Re: Sala treningowa #2

Sala treningowa #2
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Specjalna sala treningowa
» 2. Sala Treningowa
» 1. Sala Treningowa
» Sala treningowa #1
» Sala treningowa #3



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Koloseum-
Skocz do: