Tawerna pod płaczącym Mamutem - Page 2 DpyVgeN
Tawerna pod płaczącym Mamutem - Page 2 FhMiHSP


 

Tawerna pod płaczącym Mamutem

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Hector Collado
Hector Collado
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Sro 19 Sty 2022, 13:27

Hector tym bardziej tego nie rozumiał, skoro Gabriela wyraźnie określiła się w kwestii ich dalszej relacji. Rozstali się, miał ją zostawić w spokoju i nigdy więcej się do niej nie odzywać. Tymczasem teraz, wyczuwając najpewniej jakąś okazję do wbicia szpilki, rozpoczęła z nim dyskusję, co dla niego takie oczywiste wcale nie było. Miał przecież się od niej trzymać z daleka, dlatego też gdy tylko ją zobaczył, od razu spróbował skryć twarz pośród swoich masywnych barków, byleby tylko nie dać jej pretekstu do niczego. Nie chciał jej przecież psuć wieczoru i sam też nie miał ochoty na kolejną kłótnię, która z pewnością by się pojawiła jeśli nie od razu, to po pierwszych kilku słowach Collado.
I tak siedzieli oboje w ciszy, jednak w dalszym ciągu w miarę blisko siebie (jak na nich). Dla syna Frejra była to bardzo dziwna sytuacja i po Gabrieli również było widać, że nie za bardzo wie, jak się zachować. Chociaż bardziej to nie wiedziała po co jeszcze tu siedzi, skoro dosadnie przedstawiła mu swoje postanowienie. Mimo wszystko, Hector nie wyczuł w tym żadnej podstawy do tego, by spróbować naprawić ich relację. Głównie dlatego, że nie był przygotowany na to, by jeszcze raz podjąć rękawicę i o nią zawalczyć. Teraz był już raczej na etapie godzenia się z nową rzeczywistością.
Ostatecznie jednak odezwał się do niej jako pierwszy, wyczuwając gdzieś tam głęboko w środku swoją szansę, by jeszcze być szczęśliwym u jej boku.
- Mówiłem ci już, że skończyłem z Aegirem - przypomniał nieco zmęczony tym przekonywaniem jej, że naprawdę nie jest już w żaden sposób powiązany z jej ojcem. Nie udawał przecież załamania, on naprawdę był teraz nieszczęśliwy, a w jego przypadku było to nader widoczne, bo nawet jako szczęśliwy człowiek, nie okazywał tego jakoś przesadnie mocno. - Wiem, że mi nie wierzysz, ale taka jest prawda... - wyszeptał cicho, jakby nie mając odwagi, by powiedzieć to głośniej.
Zaraz wrócił do picia alkoholu, by zamówić kolejny, tym razem inny specyfik. Postawił na czarnego ruska, bo po dzisiejszym spotkaniu już wiedział, że jedyne co go czeka to chlanie do utraty przytomności. Nie na to się dziś nastawiał, ale zobaczenie Gabrieli nie pomogło mu w ogarnięciu się, wręcz przeciwnie. Dostrzegając jednak to, że Chorwatka pije zbyt dużo jak na czas, który spędziła przy nim, skinął głową na jej kufel.
- To ci nie pomoże, uwierz mi - czy ją krytykował? Nie. Chciał ja po prostu przestrzec przed tym, że potencjalne uzależnienie od alkoholu nie było niczym przyjemnym o czym sam doskonale wiedział. - Pewnie nic dla ciebie to nie znaczy, ale cieszę się, że w ogóle się do mnie odezwałaś. Nawet jeśli teraz patrzysz na mnie jak na najgorsze zło - wyrzucił nagle, po czym spojrzał na nią i mimowolnie uśmiechnął się. Dalej ją kochał i przy niej nie potrafił nawet być zły na siebie, a to z kolei wywoływało u niego uśmiech. Chociaż ważniejszym czynnikiem była jej śliczna twarz, która mimo niechęci, dalej była przepiękna. Minęło trochę czasu, ale uczucie dalej było świeże...
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Sob 22 Sty 2022, 20:25

Chorwatka sama nie wiedziała czego oczekiwała i co tak naprawdę chciała tym razem usłyszeć. Przecież i tak nie wierzyła w jego słowa i chyba nie było takich, które już nie padły. Przeprosiny, próby tłumaczeń, wyznania miłości... Słyszała to wszystko, a i tak po cichu liczyła na coś nowego. Coś co pozwoli jej uwierzyć choćby w najmniejszym procencie, że słowa które padły są wreszcie szczere. Z drugiej strony po co, skoro go nie chciała, nie wybaczyła i nie miała tego w planie? Po co samej sobie utrudniała życie? Czy tak właśnie wygląda miłość naprawdę? Kłamstwa, ból i katowanie się nim? Pytała wielokrotnie o to matkę w najbliższym czasie, ale ta zaprzeczała. Gabriela jednak zatraciła tą romantyczną stronę odziedziczoną właśnie po matce.
Zerknęła na niego przelotnie, gdy sam zauważył, że mu nie wierzy. Przynajmniej z tego zdawał sobie sprawę. Tylko co to zmieniało? Nawet jeśli jego drogi z Aegirem się rozeszły (w pierwszej chwili zabiło jej serce szybciej na tą wieść) nie zmienia to faktu tego, co zrobił oraz tego, że ciężko odróżnić w tym momencie gdzie kończyła się gra w ich relacji, a gdzie był prawdziwy Hector - o ile ten w ogóle się pojawiał.
Na dłuższy moment skupiła się na kuflu z piwem, w myślach przekonując samą siebie do opuszczenia baru i pozostawienia syna Frejra - tak by zrobiła każda rozsądna osoba. Biła się w myślach i nieświadomie przyśpieszyła picie alkoholu, bo kufel dłuższy czas był przy jej ustach, choć głowa zdawała się być nieobecna. Dopiero na jego słowa się ocknęła i nieco za mocno odstawiła szkło na bar robiąc przy tym lekki hałas, jednak nic poza tym. Zerknęła to na kufel, to na niego, ale nie skomentowała tego wszystkiego. Nie zamierzała wpadać w ciąg alkoholowy i to, że jednego wieczora wypije więcej, o niczym to nie świadczyło.
- Jak ja mam komukolwiek zaufać po tym, co mi zrobiłeś? - spytała po dłuższej chwili ignorując jego wypowiedź sprzed chwili. Zatrzymała na nim spojrzenie, jakby naprawdę liczyła na jakieś rozwiązanie, którego i tak nie dostanie przecież.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 24 Sty 2022, 15:00

Collado siedział cały czas w jednym miejscu i dumał, dlaczego Gabriela jeszcze stąd nie poszła. Różne myśli przelatywały mu przez głowę, ale koniec końców nie dotarł do żadnych sensownych wniosków. Serce podpowiadało mu, że Glavas dalej coś do niego czuje i nie potrafi tak po prostu odejść, mózg mówił jednak co innego: nie było żadnego większego powodu. Hector był w takim stanie, że nie potrafił określić zupełnie nic, dlatego jedyne na co było go stać, to pozorne utrzymywanie chęci rozmowy, bo tak prawdę powiedziawszy, to on nie chciał z nią rozmawiać. Chciał ją pocałować, przytulić, postokroć przepraszać, ale nie rozmawiać.
Sączył kolejne łyki alkoholu, starając się w jakikolwiek sposób nie wyglądać na takiego, któremu ostatnie tygodnie dały się we znaki. Nie udawało mu się to, bo ilekroć tylko patrzył na pijącą córkę Aegira, znów ogarniało go te nieprzyjemne poczucie winy, które towarzyszyło mu od samego początku, jak tylko cała prawda wyszła na jaw. To przez niego Gabriela była w takim stanie i nic nie było w stanie jej przekonać do tego, że Collado faktycznie się mylił w swoich osądach.
Spojrzał na nią z tą bezradnością wypisaną na twarzy, kiedy zadała mu pytanie. Zaraz jednak opuścił wzrok, nie będąc w stanie utrzymywać z nią kontaktu oko w oko przez dłuższą chwilę.
- Nie wiem... - wydukał cicho, nie wiedząc, co tak naprawdę ma powiedzieć. Wiedział, że to jego wina i że Glavas może mu nigdy nie wybaczyć, ale wiedział też, że czegokolwiek by nie zrobił, nic to nie da. Po co miał jej zatem cokolwiek radzić, skoro to i tak nie pomoże?
- Mogę cię tylko znów przeprosić i błagać o to, żebyś spróbowała żyć normalnie - dodał od razu, choć mogło to zabrzmieć dość słabo, biorąc pod uwagę ich stan.
Przełknął głośno ślinę i znów odważył się spojrzeć jej w oczy, bo ta zdawała się patrzeć na niego od samego początku, odkąd tylko padło te pytanie.
- Aegir nic mnie nie obchodzi. Dla mnie liczysz się tylko ty i dlatego chcę, żebyś wiedziała, że wszystkie moje uczucia były szczere - zebrał się w końcu na odwagę. - Kochałem cię bardziej, niż moją żonę. Przysięgam na jej grób, że to prawda - to powiedział już nieco odważniej. - Dalej kocham... - to już było jednak na tyle ciche, że przez gwar panujący w barze, Gabriela raczej nie była w stanie tego usłyszeć. Chyba, że mocno się skupiła. I jeśli tak się stało, to Hector tylko odwrócił spojrzenie i skupił się na alkoholu, w którym znów zaczął topić smutki.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Wto 25 Sty 2022, 11:33

Jasne, że Gabriela wciąż coś do niego czuła i te niecałe trzy miesiące niewiele tu zmieniły. Jasne, zranił ją jak nikt inny, bo prawdę mówiąc zdrada ojca tak nie bolała jak Collado. Po bogu zwyczajnie spodziewała się krzywych akcji, ale nie po tym, który deklarował jej miłość. Czuła dziwną mieszankę miłości i nienawiści, choć ta pierwsza była głęboko zakopana i wyparta, a ta druga z jakiegoś powodu zdawała się maleć. Czuła się oszukana i zraniona przede wszystkim.
Gabriela patrząc na niego uwierzyła w tą bezradną minę, ale zaraz sprowadziła siebie na ziemię. W miłość i szczerość też wierzyła, co jej z tego przyszło? Hector był po prostu dobrym aktorem i choć niektórzy mogliby mu pozazdrościć talentu, to jednak nie ona. Tak grać mógł sobie na deskach teatru, a nie robiąc z jej życia tani melodramat dla uciechy swojej, jej ojca i każdego, kto żył w tym obozie i miał dzięki temu temat do plotek.
Westchnęła tylko cicho słysząc, że on nie wie. A kto miał wiedzieć? Na pewno nie ona, bo teraz na każdą osobę patrzyła jak na potencjalnego wysłannika Aegira. Nawet na zwykłych znajomych, bo skąd pewność że nimi są z własnych chęci? Może nie była tak lubianą osobą, jak jej się do tej pory wydawało. Wątpiła w szczerość każdej jednej relacji w swoim życiu za sprawą tej dwójki. Niełatwo było odwrócić się od wszystkich, ale w jej opinii tylko to pozostało.
- Normalnie - mruknęła pod nosem bardziej do siebie, niż do niego i upiła nieco piwa nie wiedząc co ze sobą począć. Jedyną osobą, której mogla ufać wydawała się jej matka. Teraz już nawet zaczęła wątpić w to czy przyjazd Eizy był faktycznie przypadkiem. Strasznie dołująca perspektywa.
Glavas zbierała się w sobie, by zakończyć to spotkanie, kiedy to Hector się ponownie. Spojrzała na niego zdziwiona, bo deklaracja miłości większej jak do żony wprawiła ją w osłupienie. Może nie znała ich dobrze, ale kojarzyła małżeństwo Collado i wydawali się naprawdę szczęśliwi. Pomimo wszystkiego Chorwatka była pewna, że jego uczucia względem do żony były szczere. Tłumaczyła nawet sama sobie, że jego okrucieństwo wzięło się z jej straty i dlatego on taki jest. Był gotów sponiewierać dobre imię żony i ich uczucia, by dopiąć swego czy tym razem mówił prawdę? Ciężko było jej w to uwierzyć, dlatego dłuższą chwilę gapiła się na niego z rozdziawioną gębą. W końcu jednak wbiła wzrok w swój kufel. Wiedziała, że jej wątpliwości mogli niektórzy półbogowie rozwiązać w kilka sekund, ale bała się tego, co mogła usłyszeć.
W końcu zerwała się ze stołka potrącając przy tym kufel z resztą piwa. Przeprosiła nieskładnie barmana i niczym poparzona opuściła lokal po drodze zgarniając kurtkę. Wiedziała, że potrzebuje się wydostać, bo jeszcze moment i straci nad sobą panowanie całkowicie. A nie chciała rozklejać się przy publiczności.

ZT x2
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Nie 26 Lut 2023, 18:31

Minęło już sporo czasu od tych dziwnych, nieprzyjemnych sytuacji, które ostatnio wydarzyły się między Jade i Jellalem, a mimo to mężczyzna ciągle to wspominał. Na samą myśl o widoku Grey całującej się z Erykiem z przyszłości miał ochotę zabić mężczyznę i jedyne co go przed tym powstrzymywało to ogłada. Od dawna nie czuł już takiego gniewu i dlatego też sobie z tym nie radził. Dotąd najlepszym sposobem na znalezienie ukojenia była po prostu rozmowa z Jade, od jakiegoś czasu jednak szukał substytutów w postaci innych wrażeń, ot choćby bijatyk w pubie, które nie były w ogóle do niego podobne. Wszystko to jednak z powodu tego jednego widoku, który bardzo go zranił. Niby córka Melinoe nic mu nie obiecywała i mogła się spotykać z kim chciała, ale w takim razie dlaczego wtedy podczas rozmowy kłamała i powiedziała, że nic do Eryka nie czuje, po czym jakiś czas później nakrywa ich całujących się? To go zastanawiało.
Musiał jednak się w końcu opamiętać, dlatego zamiast unikać Jade, jak mogłoby to mieć miejsce, wolał udawać, że nic takiego nie miało miejsca i niejako chciał wybadać, co się dzieje. Grey z różnych powodów mogła całować się z Erykiem i nie chciał od razu zakładać najgorszego scenariusza. Za każdym razem jednak jak o tym myślał, zaskakująco dużo rzeczy spinało mu się w dążenia tej dwójki do stworzenia związku. No bo jak inaczej wytłumaczyć to, że całowali się, a Jade z Jellalem spędzali ostatnio mniej czasu ze sobą niż wcześniej? Dziś jednak w końcu mieli się spotkać i dlatego pojawił się w umówionym miejscu: pod pomnikiem Odyna. Stamtąd mieli wyruszyć cholera wie gdzie.
Denerwował się jak przed pierwszą randką, dlatego zjawił się już 20 minut przed czasem i po prostu siedział jak ten cep na ławce, rozglądając się co dwie sekundy, czy Jade może już nie zmierza w jego kierunku. Trochę schizował, bo jak tylko nie rozglądał się za nią, to zaraz myślał o niej i przypominał sobie ten widok Grey z Erykiem... negatywnie nakręcał się z każdą kolejną retrospekcją tego zdarzenia w głowie. Wszystko jednak zmieniło się, gdy w końcu dostrzegł zmierzającą w jego kierunku Jade.
Szczena niemal mu opadła, gdy blondynka pojawiła się przed nim w dość odświętnym stroju. Wyglądała jak milion dolarów, w dodatku miała zrobiony makijaż, zupełnie jakby szła na jakąś imprezę. Od razu przypomniała mu się sytuacja, kiedy znalazł ją pijaną na ławce, aczkolwiek wtedy była w zupełnie innym nastroju. Teraz wyglądała na dużo szczęśliwszą... i pewnie była to sprawka Eryka, bo przecież dla niego się tak nie ubrała, prawda?
Nerwowo podniósł się z ławki i od razu objął przyjaciółkę, jednocześnie nachylając się do pocałowania jej w policzek. Było to jednak tak spontaniczne, że Grey przypadkowo przekręciła głowę w jego stronę najpewniej z zaskoczenia i tym samym pocałował ją w usta, zamiast w policzek. Syn Gullveig, jak to on, od razu się zarumienił i odsunął nieznacznie, po czym zaczął się drapać po głowie z głupkowatym uśmiechem.
- Wybacz - przeprosił i zachichotał lekko zakłopotany. - Myślałem, że idziemy tylko na piwo - dodał już poważniej, po czym jeszcze raz zlustrował wzrokiem dziewczynę. Afrodyta mogła jej buty czyścić, Jade wyglądała zjawiskowo i od razu rozbudziła w Jellalu dwuznaczne myśli, no bo jakżeby inaczej?
- Wyglądam jak idiota przy tobie. Mogłaś chociaż powiedzieć, że zrobisz się na gwiazdę, to chociaż bym koszulę założył, żeby być twoim szoferem - zaśmiał się głośniej, po czym pomasował po karku. - Jade, wyglądasz przepięknie. Jeszcze lepiej niż na weselu Nero - przypomniał sobie wtedy strój Grey i choć wtedy również była zjawiskowa (zaciągnęła go przecież do łóżka, heloł), tak dziś przebiła tamten strój. Chociaż on miał pewnie spaczoną zdolność do oceny i najpewniej następnym razem powie, że Grey przebiła dzisiejszy strój.
Spod pomniku Odyna udali się prosto do tawerny pod płaczącym mamutem, gdzie mieli zarezerwowany stolik. Na całe szczęście nie było jakichś wielkich tłumów w środku, bo nie odbywała się żadna tematyczna impreza i dzięki temu nie musieli się martwić, że będzie tam zbyt tłoczno. Herosi od razu usiedli w loży oddalonej kilka metrów od baru i tym samym mieli zarówno widok na sporą część parkietu, jak i nie siedzieli na średnio wygodnych krzesłach. Dostrzegając, że Grey chce usiąść naprzeciw niego, Jellal od razu pokiwał głową i zrobił miejsce obok siebie, żeby usiadła znacznie bliżej.
- Ostatnio nie mogliśmy się złapać, Elisa aż tak cię zarzuciła pracą? - powiedział głośniej, starając się nieco przekrzyczeć grającą muzykę, po czym zachichotał lekko. No i wcale to nie było tak, że od tego pocałunku z Erykiem, Jellal trochę unikał Grey, ale robił to na tyle umiejętnie, by nie zostało to dostrzeżone (a przynajmniej nie od razu). Tym się jednak w ogóle teraz nie przejmował, gdyż całkowicie zapomniał o negatywach. Skupił się jedynie na tym, że zobaczył Jade, na której widok od razu zrobiło mu się lepiej i za którą bardzo tęsknił, co okazał chociażby w taki sposób, że nie odrywał od niej wzroku, odkąd tylko spotkali się pod pomnikiem Odyna.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Nie 26 Lut 2023, 19:40

- 13 -

Postanowiła odwiedzić niezapowiedzianie Jellala i przekazać mu to, co siedziało w niej od dawna. Dostała zielone światło od brata, więc chciała mu powiedzieć, niby ot tak, że dostała za zadanie uwieść Eryka. Wiadomo, że chodziło o to, by sobie nie dodał, gdy będzie ją widzieć z herosem, ale tego głośno nie powie. A przy okazji też liczyła na dobrą kolację, bo przecież miała go wziąć z zaskoczenia na to gotowanie. Zaskoczona była natomiast ona, gdy pociągnęła za klamkę od mieszkania Fernandesa zupełnie, jakby wchodziła do siebie. Widok ten wypalił jej się w mózgu. Centralnie przed nią Tanja w samej bieliźnie grzebiąca coś przy zapięciu stanika, a sekundę później zza rogu wyłonił się Jellal w samych bokserkach. Stała jak wryta do momentu, gdy Albanka nie wydarła się, że dlaczego wszyscy wszędzie wchodzą jak chcą i zawsze oglądają ją rozebraną. Grey bąknęła tylko, że nie będzie im przeszkadzać, a potem zamknęła za sobą drzwi. Co to kurwa było? Czuła jak zalewa ją fala złości, dlatego niewiele myśląc poszła biegać do lasu. Biegała i darła się na zmianę. Łamała gałęzie i znowu biegała. Do domu wróciła dobrych kilka godzin później wycieńczona, jednak nadal wściekła.
Niby nic sobie nie obiecywali, ale nic nie mogła poradzić na złość. Rozmawiała nawet z Elisą (czy raczej piła dość srogo, przy okazji rozmawiając) i zrozumiała w końcu, że zakochała się w Fernandesie. No kurwa po prostu no nie. To tylko przyjaciółka, wciąż dźwięczało jej w głowie przypominając sobie jedną z ich rozmów, gdy Jade zasugerowała, że Tanja nie zachowuje się jak koleżanka. I po co on kłamał? Chyba to najbardziej ją wkurwiało, dlatego dość umiejętnie unikała go. Zresztą sama Elisa jej w tym pomagała, sprytnie układając grafik tak, by się mijali. Skarb, nie przyjaciółka.
Nie bardzo chciała spotykać się z Jellalem, ale wiedziała, że w końcu musi. Musiała przecież udawać, że wszystko w porządku. W końcu nic między nimi nie było, nie miała więc powodu do tej złości. Zgodziła się na spotkanie, jednak robiąc się na bóstwo. A co, niech zobaczy co stracił, bo Grey wcale nie uważała się za gorszą od Tanji. Wręcz przeciwnie. Zrobiła więc sobie mocny makijaż, ubrała się ładnie i wyperfumowała rzecz jasna.
Na miejscu spotkania była punktualnie, odwzajemniając uścisk na przywitanie. Zaskoczył ją tym całusem, ale jak widać siebie też. Uśmiechnęła się lekko.
- Nic się nie stało przecież - odpowiedziała, by zaraz się zaśmiać. - No idziemy przecież - piwo jak piwo, patrz co straciłeś dla jakiejś Tanji.
- Och, tak nie przejmuj się. Spontanicznie mnie naszło, gdy zrozumiałam, że chcę potańczyć. I dziękuję - idź komplementuj swoją przyjaciółeczkę, a nie zgrywasz debila. Musiała się opanować, bo przecież zaraz wybuchnie jeśli tego nie zrobi. W końcu niczego jej nie obiecywał, więc mógł sypiać z kim chce. A jednak fakt, że była to Gashi niż jakiś random kłuł zdecydowanie mocniej.
Chciała usiąść w barze naprzeciwko, by zachować dystans, a jednocześnie by mógł patrzeć co sobie odpuścił. Kiedy jednak wskazał miejsce obok siebie, Grey je zajęła.
- Tak, sporo pracy mam ostatnio. No ale rozumiem, dwóch toksykologów się połamało, a ktoś musiał zająć się oddziałem - wyjaśniła siadając nieco bliżej, by nie musieć krzyczeć do siebie. Gdy tylko zobaczyła kelnera, zamówiła sobie mocnego drinka.
- A ty co porabiałeś? - spytała lekko w oczekiwaniu na alkohol. Pewnie pieprzyłeś się z Tanją, pomyślała i znowu jej ciśnienie podskoczyło. Nic więc dziwnego, że wypiła duszkiem pół szklanki, gdy tylko drinki pojawiły się przed nimi.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Czw 02 Mar 2023, 16:20

Ta sytuacja dawała się we znaki Jellalowi, gdyż zdecydowanie zbyt często myślał o Jade i tym samym nawet jego obowiązki nie były wykonywane tak sumiennie jak zawsze. Nie widywali się ze sobą, mieli różne dyżury i przez to Fernandes zastanawiał się, co u Grey i jak się ma. Ilekroć jednak chciał do niej napisać, kończyło się to zawsze tak samo: przywołaniem w głowie retrospekcji z jej pocałunku z Erykiem, co tak go grzało, że przez te kilka chwil nie chciał mieć z córką Melinoe nic do czynienia. Wiedział doskonale, że to była zazdrość i wiedział też, że nie ma jak jej odreagować, dlatego zamiast wyżywać się chociażby na losowych herosach w barze, tłumił to w sobie i jedynie od czasu do czasu dawał upust tej złości. Musiał jednak przyjść moment, w którym zobaczy się z Jade, bo cholernie za nią tęsknił i każdy kolejny dzień bez niej był dla niego pusty.
Postanowił jednak zachowywać się jak gdyby nigdy nic, żeby nie zepsuć dobrej atmosfery między nimi. Był przede wszystkim jej przyjacielem i tak jak jeszcze jakiś czas temu robił sobie ciche nadzieje na związek, tak jej pocałunek z Erykiem i brak kontaktu ostatnio kierowały go w zupełnie innym kierunku. Obiecał jednak, że będzie ją wspierać w każdej decyzji, jednak miał trochę żal o to, że blondynka nie powiedziała mu wprost o swoim zainteresowaniu Solisem. Wcześniej przecież w ogóle temu zaprzeczała, dlaczego więc go okłamywała?
- Potańczyć? - spytał lekko zaskoczony. - Myślę, że bez problemu znajdziesz kogoś do tańca - rzucił głupio i zaśmiał się w podobny sposób, by zaraz skarcić się w myślach za tą idiotyczną sugestię. Nie miał przecież żadnych krępacji i mógł zaoferować siebie jako partnera do tańca, co jeszcze kilka tygodni temu na pewno by zrobił. Dziś jednak sytuacja wyglądała trochę inaczej i starał się odgrywać dobrego kumpla, z którym Grey już nawet nie sypia, a jedynie przyjaźni się trochę z przyzwyczajenia. Friendzone z pewnością mu nie służył.
Kiedy znaleźli się w tawernie i usiedli obok siebie, humor Jellala natychmiast się poprawił, gdyż tak działała na niego obecność przyjaciółki. Skinieniem głowy potwierdził, że dotarło do niego to, co powiedziała blondynka i zgodził się z nią, że ostatnio mają deficyt toksykologów, wszakże dochodziły do niego takie głosy. Nie spodziewał się jednak po niej takiego apetytu na alkohol, gdyż Grey z reguły nie piła dużo i dlatego wlanie w siebie połowy zawartości szklanki było dość zaskakujące. Nie skomentował jednak tego.
- Praca, praca i praca... - westchnął teatralnie. - Odkąd przybyli tutaj ci nowi herosi, mam dwa razy więcej roboty, bo oczywiście nie mogły tu przybyć ciepłe kluchy, które siedzą i korzystają z pawilonu jadalnego, tylko zabijacy. Nawet te dzieci Nero... Luna jest tu raptem kilka tygodni, a już ją łatałem ze dwa razy. Nosz kurwa - prychnął niby wkurzony, po czym zaraz się roześmiał. - Ale przynajmniej widać, kogo to córka - zaśmiał się znów, bo tak jak wiele osób mogło się spodziewać, że to syn odziedziczy więcej cech po ojcu, tak okazało się, że talent bojowy Giotto odziedziczyła córka. Powoli zaczynał rozumieć, skąd biorą się stwierdzenia typu "córeczka tatusia", choć to akurat można było podpiąć do wielu sytuacji.
- Corvus ma już jakiś plan, żeby ich odesłać? - spytał z ciekawości, po czym upił łyk drinka. - Oczywiście nie musisz nic mówić, jeśli to tajne - założył jednak, że blondynka może coś wiedzieć, w końcu była bardzo blisko swojego brata i z pewnością miała szerszą perspektywę wspartą komentarzem generała.
Znów się zdziwił, gdy Grey wydudniła całego drinka, gdzie raptem ze trzy minuty temu przyniósł im je kelner. Ponownie jednak tego nie skomentował. Sam natomiast napił się nieco więcej, bo kiedy tylko wspomniał o herosach z innych czasów, to od razu przypomniał mu się ten pocałunek Jade i Eryka. Mało brakowało, żeby szklanka pękła mu w dłoni pod naporem jego nacisku. Na szczęście jednak nic się nie stało.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Nie 05 Mar 2023, 19:37

To dość zabawne, że oboje oskarżali siebie o kłamstwo, a w sumie żadne z nich nie kłamało... Powiedzmy, bo ona na pewno nie kłamała, a co do Jellala i "tylko przyjaciółki" można mieć tak czy siak wątpliwości. Gdyby tylko Jade wiedziała to, co narrator, to na jedno by wyszło. Sądziła, że Jellal bzykał się z Tanją i w rzeczywistości tak było, choć akurat nie w tej sytuacji, w której ich nakryła w samej bieliźnie. Grey natomiast wykonywała tylko zadanie i chyba dość dobrze jej to szło sądząc po reakcjach obu panów, którzy to łyknęli. Niby mogła mu nadal napomknąć o tym, że takie zadanie ma, ale teraz już nie widziała sensu. On ją okłamywał i go nie interesowała, to dlaczego miałaby się tłumaczyć z potencjalnie tego, co by zobaczył? Nie jego sprawa, na to wychodziło.
Uniosła lekko brwi z zaskoczenia, jednak głowę miała pochyloną i o ile Fernandes nie patrzył na jej twarz wprost, to nie zauważył. To już potańczyć nawet z nią nie chciał? A porozmawiać w ogóle chciał? Zaczynała mieć wątpliwości tak szczerze mówiąc.
- Też tak myślę - odpowiedziała bez emocji po chwili. O co mu chodziło? A może te spotkanie było po to, by powiedzieć, że jest z Tanją? W końcu nie rozumiała tego dystansowania się. Z przypadkowym gościem mogła tańczyć, ale z nim już nie? Raczej sam by na to nie wpadł, skoro byli "przyjaciółmi". Heh, czyżby była tylko kolejną przyjaciółką do ruchania?
- O tak, Luna ma charakterek... Luca za to, to wykapana Elisa - uśmiechnęła się lekko, bo tak jak nie podzielała entuzjazmu przyjaciółki i dzieciaki darzyła niewielkim zaufaniem, tak musiała przyznać, że to, co sobą pokazywali (szczerze czy nie) dawało właśnie taki obraz, jak powiedziała.
- Corvus też mi nie mówi za wiele, ale z tego co wiem to głowią się z bogami jak to zrobić. Nie sądzę, by szybko zniknęli - powiedziała cicho, by przypadkiem nikt nie podsłyszał, bo jeszcze plotek i paniki brakowało w tej sprawie. Choć pewnie niektórzy się ucieszyliby się z tej sytuacji, Nero na przykład.
Zaraz zamówiła kolejnego drinka, ale tym razem jakiegoś fikuśnego, kolorowego, jednak nie napiła się nawet gdy się przed nią znalazł. Uspokoiła się póki co.
- Myślę, że niektórym to marzy się zostać w naszych czasach - dodała po chwili myśląc przede wszystkim o nastoletnich dzieciach Nero, które w swoim świecie sporo przeszły. Pewnie zresztą nie byli jedynie, którzy mieli chrapkę, ale tego jeszcze nie wyciągnęła od Eryka. Swoją drogą strasznie drażniło ją to, że musi się upewniać obecnie, że rozmawia z właściwą dla tych czasów osobą. Jak bardzo pojebane to było...
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 06 Mar 2023, 16:43

Owszem, Jellal przespał się z Tanją, ale była to bardziej jednorazowa przygoda, okraszona w dodatku hektolitrami alkoholu oraz pragnieniem, które byli w stanie zrealizować dopiero po wielu latach. Fernandes wcale nie czuł się z tym dobrze, bo tak jak nie obiecywał niczego Grey, tak uważał, że było to nie w porządku wobec blondynki, która dotychczas była jego jedyną partnerką seksualną przez ostatnie miesiące. Głupio było mu jednak przyznać się do tego i też Jade sama raczej nie interesowała się sprawami jego i Tanji, dlatego też ostatecznie nic jej o tym nie mówił. A ta sytuacja z bielizną to był czysty przypadek i ot coś normalnego dla pary przyjaciół, która nie ma problemu ze swoimi ciałami. Skąd mógł jednak wiedzieć, że córka Melinoe wyciągnęła błędne wnioski?
Skinął głową zgadzając się z blondynką, bo Luci jeszcze nie zdążył poznać, więc nastolatek był dla niego tajemnicą. Ale skoro Jade szybko przyrównała go do Elisy, nie pozostało mu nic innego jak zaakceptować to, bo wobec podobieństwa Luny do Giotto, logicznym wydawało się podobne dziedziczenie osobowości w przypadku Elisy i Luci.
- Dość zabawne biorąc pod uwagę, że Giotto średnio nadaje się na ojca... a co dopiero do relacji córeczka tatusia - zaśmiał się lekko, bo dla niego było to pewien sposób ironiczne. Prędzej spodziewałby się lepszego kontaktu z męskim potomkiem, bądź w ogóle jego braku. Tymczasem syn Fobosa faktycznie sprawdzał się w roli ojca zajmując się nie tylko bobasami, ale też i nastolatkami, którzy przybyli do obozu i chyba szybko zaczęli się tu zadamawiać.
Westchnął zrezygnowany i wzruszył ramionami, bo skoro Juarez nie miał sposobu na odesłanie półbogów, to najwidoczniej utkwili z nimi na dłużej, niż ktokolwiek zakładał. To go też podirytowało, bo od razu uzmysłowił sobie, że Eryk dalej będzie kręcić się w pobliżu Jade, co z kolei było nie na rękę Jellalowi. Z tej frustracji upił nawet kilka łyków alkoholu duszkiem, co zdarzyło mu się pierwszy raz dzisiaj. Najwidoczniej skończyło się zauroczenie obecnością Grey i wrócił do rozmyślań z ostatnich kilku tygodni, które zawsze sprowadzały się do jednego: był zazdrosny o Jade i przez to nie znosił Solisa.
- Masz kogoś konkretnego na myśli? - spytał, choć domyślał się, że może tu chodzić właśnie o bliźnięta Nero, o których rozmawiali kilka chwil wcześniej. Jego jednak nie zdziwiłby fakt, gdyby Eryk też chciał tu pozostać, a i zapewne znaleźliby się również inni, którzy chcieliby z jakiegoś powodu odbijać partnerów innym. Nie każdy miał bowiem tyle szczęścia, że przeżył fajne życie ze swoją drugą połówką, która nieoczekiwanie mogła żyć w tych czasach. On pewnie sam skorzystałby z takiej sytuacji, gdyby znajdował się w podobnym położeniu.
- Dobrze, że nasze wersje nie przybyły. Nie wyobrażam sobie tego - rzucił do rozmyślenia i od razu przypomniał sobie chociażby o Aronie, który już spotkał się z młodszym sobą. Jakby mało było tego, że mężczyzna walczył z amnezją i na nowo poznawał całe swoje życie. - Chociaż z drugiej strony, gdybym spotkał młodszego siebie, najpierw bym się skopał, a później sam za fraki zaniósł do obozu - zażartował, choć nie zaśmiał się w ogóle. Zamiast tego upił kilka łyków alkoholu i zaraz spojrzał na Jade, która wydawała się rozmyślać nad czymś.
- A ty co byś powiedziała samej sobie sprzed lat? - może nieco filozoficzne pierdolamento, ale był ciekaw, czy Grey żałowała czegoś i czy podzieli się tym z nim. Co prawda spodziewał się, że wspomni o Eryku i o tym, że chciałaby żyć z nim cały czas, ale jakoś wybitnie się z tego powodu nie zirytował. Ot tylko podtrzymał stan, który był obecny już od dobrych kilku chwil.
- A i z tym znalezieniem do tańca kogoś... to jakbyś chciała, ja mogę zatańczyć. Chociaż dawno tego nie robiłem - pomasował się ręką po karku i zaśmiał głupkowato, jednak całe szczęście w porę zreflektował się po poprzedniej swojej sugestii, o której od razu wiedział, że była nietrafiona. Poza tym, od kilku chwil zastanawiał się, jakby wyglądał taniec między nimi i wizja ta była bardzo przyjemna, więc dlaczego miałby jej sobie odmawiać? Przecież wszystko było ok między nimi, prawda?
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 13 Mar 2023, 21:10

Wystarczyło odwrócić sytuację i zastanowić się co by pomyślał sam, gdyby wszedł do niej i zastał ją w bieliźnie i innego gościa też. Nawet niech to będzie taki Chris, gdzie Jellal wiedział, że to tylko bliski znajomy. Na pewno pomyślałby sobie "o, nie wstydzą się swoich ciał dlatego są rozebrani z dupy" albo "na pewno przed sekundą oboje oblali się winem, niewinna w stu procentach sytuacja".
- Gio to typowy tatuś córeczki - zaśmiała się, bo gdy tylko przypominała sobie ten widok, była niezmiernie rozbawiona. Jednakże jak widać nawet takiej osoby bez serca, własne dziecko sprawi, że to serce się pojawi i będzie bić tylko dla niego. Czy całej gromady w przypadku Nero.
- Wiem, że bliźniaki chcą wybłagać, by zostać. W ich świecie Elisa nie żyje, Gio popadł w ruinę przez to i zapomniał o nich. Co prawda Luca nie ufa naszemu Gio, ale i tak wolą tą rodzinę. No zresztą Elisę pokochali chyba od pierwszej sekundy - uśmiechnęła się ciepło, bo jeżeli dzieciaki były szczere (a miała ogromną nadzieję, że tak jest nawet jeśli byłby tu spisek. Niech one znajdą się tu przypadkiem), to nie tylko one zatrzymania by chciały, ale i ta rodzina Nero. - Pewnie nie tylko oni by chcieli zresztą, ale nie słyszałam, by ktoś o tym mówił wprost - zresztą raczej by to źle wyglądało. Co innego dzieci, które odzyskały matkę, choć z drugiej strony to świetny kamuflaż mógł być.
- Użerać się z sobą samą? Podziękuję - skwitowała śmiejąc się cicho. Zaraz upiła nieco alkoholu i nieco się nad tym faktem zamyśliła. Czy mogli jeszcze przybyć inni? Teoretycznie nie zapowiadało się na to, ale kto to wie?
- Nigdy nie wiąż się z człowiekiem, sprowadzisz na niego śmierć - kącik ust jej drgnął niby to do uśmiechu, ale od razu opadł, co dało ostatecznie smutny efekt. Choć Eryk wiedział o zagrożeniu, Jade uważała, że nie był świadom jak było wielkie. Bo jakby mógł, skoro to nie jego świat? A wziąć abstrakcyjne zagrożenie jest łatwiej aniżeli realne. Była odpowiedzialna za jego śmierć i dobrze to wiedziała.
- Och? - zdziwiła się tą nagłą zmianą zdania. - Dobrze wiedzieć - dodała zaraz po tym i upiła kilka łyków drinka.
- To może chodźmy od razu - zaproponowała, bo leciała fajna piosenka, więc warto było skorzystać. Złapała więc za dłoń Jellala i dała się poprowadzić. I bawiła się naprawdę fajnie dopóki nie usłyszała strzępku rozmowy kogoś. Kto by pomyślał, że ten Fernandes taki obrotny. Najpierw mizdrzy się z tą szmatą z NoGods, a teraz z Grey? Co on niby ma w sobie?. Więcej już Jade nie zarejestrowała, bo już się wściekła. Mimo, że utwór jeszcze nie skończył się, blondynka odsunęła się gwałtownie od niego.
- Muszę do toalety - rzuciła pierwsze, co jej przyszło na myśl i poszła właśnie tam. A tam? O mało co nie rozwaliła wszystkiego, ale jedyne co zrobiła to pokurwiła trochę i kopnęła w drzwi od jednej z kabin, ale z wyczuciem, więc niczego nie rozwaliła.
Dopiero po kilku minutach wróciła do niego do stolika i tym razem siadła naprzeciwko jakoś nie mając ochoty dotykać się z nim. Od razu przysunęła swoją szklankę i wydudniła ją do dna, a jakże.
- Mam nadzieję, że się nie wynudziłeś - rzuciła niby to rozbawiona. - Zadzwonił do mnie Eryk i dlatego mi się zeszło - powiedziała pierwsze, co jej przyszło na myśl. Przecież nie powie, że kilka minut klęła i kopała wściekła na Jellala i jednocześnie na siebie za tą głupią zazdrość.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Sro 15 Mar 2023, 14:52

Faktycznie wystarczyło odwrócić sytuację i Jellal spoglądałby na to zupełnie inaczej. Na razie jednak nikt mu tego nie zasugerował, a że był to prosty chłopak, to raczej nie ma co liczyć na jakąś autorefleksję z jego strony. Niemniej jednak było to trochę zabawne, że wystarczyłoby jedynie postawić się w sytuacji Jade i zamienić Tanję na Eryka, żeby syn Gullveig odczuł dokładnie taki sam zastrzyk zazdrości, jaki towarzyszył w tym momencie blondynce. Zamiast tego jednak zbagatelizował nieświadomie problem i poniekąd doprowadził do tego, że potem jego obiekt westchnień był w ramionach innej osoby, to bolało.
Pokiwał głową rozbawiony na stwierdzenie Jade, bo też nie miał co do tego wątpliwości, gdy już Grey tak pewnie określiła Giotto "tatusiem córeczki". Miała przecież bardzo dobre relacje z Elisą, która zwierzała się jej z różnych spraw. Zaskoczyło go natomiast to, że bliźnięta chciały zostać w ich rzeczywistości nie bacząc na konsekwencję tego wszystkiego. To mu dało do myślenia, bo zaczął się zastanawiać, czy dzieci Nero są w odosobnieniu z tym podejściem, czy może raczej początkiem całej listy półbogów, którzy z chęcią zakotwiczyliby tu na dłużej niż to konieczne.
- Myślisz, że Eryk chciałby zostać? - spytał z ciekawości i od razu też niemal zagotował się na samą myśl o swoim rywalu. Takiej bezpośredniości się po sobie nie spodziewał, ale poniekąd zastanawiało go to, czy Jade go okłamie i zaprzeczy, czy też odpowie w jakiś wymijający sposób. On potrafił dodać dwa do dwóch i po przedstawionej przez niego historii, której Jellal był świadkiem, nie miał żadnych wątpliwości, że gdyby Solis miał jakiś wybór, to wolałby zostać tutaj. W końcu tam był po rozwodzie z Jade i wyglądało na to, że ich relacja nigdy nie odżyje. Tu z kolei całował się z jej odpowiedniczką z tych czasów, więc wybór był prosty z perspektywy przybysza.
Wcale nie zaskoczyło go to, co blondynka powiedziała na temat przestróg, jakie miałaby dla samej siebie. I poniekąd zabolało go też to w pewien sposób, bo chodziło jej o człowieka. Eryk z innych czasów był półbogiem, więc tym samym w pokrętnym rozumowaniu Jellala, Jade nie wykluczyła możliwości zejścia się z Solisem. Musiał więc upić kilka łyków alkoholu, tym samy opróżniając szklankę do końca, po czym od razu zamówił kolejnego drinka, tym razem znacznie mocniejszego niż poprzedni.
Niedługo po tym znaleźli się na parkiecie i tańczyli ze sobą. Jellalowi się to bardzo podobało, bo mógł w określony sposób dotykać Grey, co ostatnio nie było dla nich czymś pospolitym. Nie spodziewał się jednak tak szybkiego końca, jednak on nie usłyszał tych rozmów, będąc skupionym jedynie na odczuwaniu przyjemności z bliskości Grey. Zrozumiał jednak, że potrzeba mogła wynikać z ilości wypitych cieczy, które przecież córka Melinoe wlała w siebie w dość szybkim tempie. Nie wiedząc, co ze sobą zrobić, Jellal stał jeszcze chwilę na parkiecie, po czym wrócił do stolika i najwyżej jeszcze raz się podniesie, kiedy Jade wróci i dalej będzie chciała podensić.
Kiedy Grey wróciła do stolika, początkowo zdziwił się, że nie usiadła obok niego, jednak zaraz potem wszystko było dla niego jasne. Nie dostrzegł jej podminowania, gdyż skupił się w całości na tym, co mu przekazała. Nie trzeba było więc długo czekać na to, by i jego nastrój się zepsuł, bo tak jak do tej pory co jakiś czas Eryk pojawiał się tylko w rozmowie, tak teraz okazało się, że uczestniczył pośrednio w tym spotkaniu. Skupił się zatem na piciu alkoholu i na tym, by nie wybuchnąć, bo w końcu nic mu do tego, z kim Jade się spotyka.
- Pozdrów go następnym razem - powiedział niby spokojnie i uprzejmie, a jednak dało się dostrzec pewnego rodzaju niechęć. To jednak nie było niczym zaskakującym, bo przecież Jellal nie raz nie dwa mówił, iż nie dogaduje się z Solisem i przez wzajemne uprzedzenia są w stanie się jedynie tolerować wzajemnie.
- Zjemy coś? - spytał neutralnie, bo też nie wiedział, o czym ma rozmawiać z Grey. Nie chciał ciągnąć tematu Eryka, żeby jeszcze bardziej się nie wkurwiać, ale też zżerała go zazdrość i najchętniej wypytałby córkę Melinoe o wszystko: czy się spotykają, czy czuje coś do niego, czy sypiają ze sobą i czy planuje z nim coś poważniejszego... Nie miał jednak na to odwagi, bo też w pewien sposób nie poczuwał się do roli osoby, która powinna rozmawiać z Jade o tych rzeczach. Zapewne Elisa była tą, której Grey się zwierzała.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Czw 16 Mar 2023, 17:33

- Nie wiem, bo nie powiedział mi tego wprost, ale myślę, że gdyby była okazja, to by skorzystał - przyznała szczerze po krótkim zastanowieniu, bo nie widziała powodów by kłamać w tej sprawie. Eryk nic dla niej nie znaczył, więc powiedziała co sądziła. Inna sprawa, że zdawała sobie sprawę, że pytanie jest nieprzypadkowe. Panowie się nie znoszą i oboje chcieliby, aby druga strona zniknęła. A każdy to robił przez zwykły brak zaufania. Gdyby ona miała wypieprzyć każdego, komu nie ufa, to obóz by praktycznie świecił pustkami.
Jade w ogóle nie brała Solisa pod uwagę w kwestii związku, bo po pierwsze była zakochana w kimś innym, a po drugie miał on koniec końców zniknąć. Już nic nie mówiąc o tym, jakby się nieswojo czuła z kopią swojego ex, ale jednak kimś innym.
Łazienka była dobrą wymówką, ale gdzieś złość musiała wyładować, a trzaskać Fernandesa po twarzy nie wypadało. Przecież ani niczego jej nie obiecywał, ani też koniec końców byli nikim dla siebie. Musiała się wiec wyładować na przedmiotach nieożywionych, o dziwo nie rozpieprzając łazienki. Jakoś jednak swoją długą nieobecność musiała wyjaśnić.
Wywróciła tylko oczami słysząc o pozdrowieniu, bo oboje zdawali sobie sprawę, że on go pozdrawiać nie chciał. Nie wiedziała więc po co ten złośliwy komentarz nie wiedząc czy ofiarą złośliwości miała być ona czy jednak Eryk.
- Możemy - odpowiedziała i na migi pokazała kelnerowi, że chcą kartę. Gdy ją tylko dostali, Jade zaczęła ją bardzo uważnie studiować, byleby nie patrzeć na niego. Zamiast jedzenia zamówiła mocniejszego drinka, bo właśnie dopiła to, co miała w szklance. Głodna w zasadzie nie była, a apetyt w ogóle zniknął, gdy przypomniała sobie słowa nieznanego herosa sprzed kilku minut.
- Deskę przystawek - rzuciła więc do kelnera licząc na to, że skubiąc cokolwiek zabije to, co podpowiadała jej wyobraźnia. Kiedy i Jellal zamówił, a oni zostali sami, upiła znowu drinka. Tak jak zawsze miała z nim mnóstwo tematów i cisza nie krępowała, tak dzisiaj było zupełnie odwrotnie.
- Jakieś ciekawe przypadki w pracy? - spytała w końcu wchodząc na bardzo neutralne tematy. Zupełnie jakby mijały się randomy na szpitalnym korytarzu, a nie siedziała w barze dwójka przyjaciół.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Czw 16 Mar 2023, 19:21

Coraz ciężej było mu wyrażać się neutralnie o Eryku, bo nie ulegało wątpliwości, że od samego początku panowie nie zapałali do siebie sympatią. I tak jak mógłby go zdzierżyć po prostu w obozie, tak po pierwszej próbie przystawienia się do Jade, Solis był już na czarnej liście Fernandesa i prawdę mówiąc, syn Gullveig życzył mu jak najgorzej. Zazdrość zżerała mężczyznę od środka i nie potrafił sobie z nią radzić w normalny sposób, więc też niejako wyładowywał się na wszystkich wokół. Najbardziej oczywiście obrywała Tanja, która siłą rzeczy spędzała z Jellalem najwięcej czasu i tak na dobrą sprawę tylko Grey udawało się jakoś nie dostawać z tego powodu. Być może dlatego, że gdy Fernandes się z nią spotykał, to wiedział, że Eryk tego nie robi.
Spodziewał się tej odpowiedzi, ale mimo to i tak mocno go ona wkurzyła. Rzecz jasna nie dał po sobie nic poznać, ale w środku zakotłowało się, gdy Jade powiedziała, że Eryk chciałby zostać w obozie, jeśli miałby taką możliwość. Sama myśl o tym, że krąży gdzieś wokół Grey była nie do zniesienia, a tutaj jeszcze istniała opcja, że nie wróciłby do swoich czasów. To na pewno skończyłoby się jakąś tragedią prędzej czy później. No chyba, że Jellal znalazłby inny obiekt westchnień, ale na to były marne szanse. Pragnął tylko Jade i to już od dawna.
On zamówił sobie frytki i stripsy z kurczaka, a do tego jakiś dip, by móc wszystko jeść wyłącznie za pomocą rąk. Sam też wychylił kolejną szklankę alkoholu i zamówił następnego drinka korzystając z okazji, kiedy kelner zabierał od nich karty razem z zamówieniem posiłku. Ta cisza jednak zaczęła go denerwować i całe szczęście, że w końcu córka Melinoe się odezwała, bo jego myśli i tak już krążyły tylko wokół jej domniemanego związku z Erykiem. Alkohol, który w siebie wlał, potęgował wszystkie negatywne odczucia i nawet nerwowo zaczął się rozglądać wokół, byleby tylko nie patrzeć na Jade. Kiedy spoglądał na nią, widział też całującego ją Solisa, dokładnie w ten sam sposób, jak wtedy, gdy ich nakrył... Mało brakowało, by Fernandes nie zgniótł dłonią szklanki, co skończyłoby się wielokrotnymi skaleczeniami.
- W zasadzie to nie - odpowiedział z udawanym spokojem. - Wiecznie rany kłute od ostrzy i zębów, jakieś popękane żebra czy połamane kończyny. Każdy dzień taki sam - wzruszył ramionami, bo akurat w ostatnich tygodniach niewiele działo się w szpitalu pod względem "niezwykłych obrażeń", a o to przecież Grey właśnie go pytała.
- Całe szczęście Tanji nie muszę łatać, bo wraca cała z tych misji ze Scottem - rzucił neutralnie i wychylił kolejnych kilka łyków ze szklanki. Oczywiście nie dostrzegł wyrazu twarzy Jade, gdy wspomniał o swojej przyjaciółce, bo przecież ten cymbał nic nie kuma i nie dostrzega tego, że Gashi jest największym triggerem na Grey. Po co w ogóle o niej wspominał? Bo w sumie to była jedyna osoba, o której coś niecoś wiedział i z którą utrzymywał bliższe kontakty. Przyjaciele opowiadali o swoich przyjaciołach, tak to już się odbywało.
Kiedy kelner przyniósł im zamówione rzeczy, Fernandes od razu zaczął częstować się frytkami, które maczał w jasnym dipie, przypominającym w smaku sos czosnkowy.
- Jak masz ochotę, to nie krępuj się - zaznaczył, bo często im się przecież zdarzało, że jedli od siebie nawzajem. Kiedyś przecież byli w obozowym parku rozrywki i próbowali od siebie nawzajem hot dogów, przez co jeden z herosów wziął ich za parę, w końcu tak wyglądali przez większość czasu. - Tylko nie upaćkaj się jak zawsze - zachichotał lekko, przypominając sobie tendencję blondynki do tego, by jakieś drobne ilości sosów zostawały na jej policzkach. Trzeba było mieć co prawda niesamowity talent do ubrudzenia się frytką z sosem na jej czubku, ale Grey już udowodniła mu jakiś czas temu, że dla niej nie ma rzeczy niemożliwych.
- Mówiłem ci, że bardzo ładnie wyglądasz? - palnął nagle z rozmarzonym uśmiechem, spoglądając na przyjaciółkę, po czym wyprostował się nagle niczym rażony piorunem i na jego policzkach od razu pojawił się róż związany z zawstydzeniem. Nerwowo chwycił szklankę i upił kilka łyków z niej, po czym zamówił następnego drinka.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pią 17 Mar 2023, 22:33

Jade nie była głupia i wiedziała, że Solis skorzystałby z takiej opcji, gdyby tylko była okazja. Nie mogła jednak tego powiedzieć wprost, bo przecież wynikało to niejako z tego, że kusiła i wodziła go. A jakoś od sytuacji z Tanją nie miała ochoty jednak dzielić się z nim informacją o swoim zadaniu. Jeszcze powie tej szmacie, a ta rozniesie dalej. Nie ufała jej w żaden sposób, a fakt, że kręciła się tak bardzo przy Fernandesie wcale jej nie pomagał.
Słuchała go spokojnie, przynajmniej do czasu, kiedy nie wspomniał o Gashi. Tu już miała ochotę wrzasnąć i powiedzieć, że wolałaby ją martwą jednak.
- Na całe szczęście - mruknęła z trudem opanowując swoją mimikę. Dopiła drinka i trzasnęła jednak szklanką w stół odrobinę mocniej niż powinna. Wraca cała z misji ze Scottem? Chyba musiała uciąć sobie pogawędkę z dawnym kumplem, bo przecież on powinien zarżnąć Tanję przy pierwszej okazji. Naprawdę musiała go do tego zachęcać? Nie do wiary.
- Nie, dzięki - rzuciła niby neutralnie sięgając po koreczek z własnej deski przekąsek. Gdy tylko go zjadła zaczęła się bawić wykałaczką, a w zasadzie ją łamać na coraz to mniejsze kawałki. Uśmiechnęła się jedynie niby to rozbawiona jego sugestią, ale tylko sięgnęła po następny koreczek, gdy już nie miała jak łamać kawałka patyka. Zjadła więc zawartość, a z kolejnym drewienkiem zaczęła robić to samo.
Po grzyba poruszał on temat Gashi, skoro już ustalili, że Jade jej nie ufała, a tym samym rozmowy o niej były zbędne? Zaraz jednak ciśnienie trochę spadło, a Grey uśmiechnęła się lekko na ten komplement.
- Dziękuję, nie ty pierwszy dzisiaj - zażartowała, bo idąc tu wpadła na swojego brata, który od razu zasugerował randkę, ale nie mógł się bardziej mylić. To było bardziej spotkanie dla zachowania pozorów, przynajmniej z jej strony, bo ostatnie czego teraz chciała, to spotykać się z nim jako koleżanka wiedząc, że zakochała się, a on pieprzy się z Tanją. Może powinna wyjechać na trochę z obozu? Nie, Corvus jej przecież nie pozwoli. Ech...
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Nie 19 Mar 2023, 18:48

Jellal mimowolnie wspominał o Tanji, gdyż w ostatnim czasie to z nią spędzał najwięcej czasu i jeśli miał cokolwiek o kimś opowiadać, to wolał właśnie o niej, bo tutaj mógł rzucić chociaż czymś nowym. Nie zapomniał co prawda o tym, że Grey nie pała sympatią do jego przyjaciółki, ale nie sądził z kolei, by jedno wspomnienie o niej striggerowało ją tak, żeby ta zaraz zrobiła mu jakąś awanturę. On przecież nie przepadał za Erykiem, a mimo to zachowywał się normalnie i uprzejmie cały czas. Inna sprawa, że w głowie opracował już dziesiątki planów egzekucji Solisa.
Zdziwiło go z kolei to, że Jade odmówiła częstowania się jego posiłkiem, bo to akurat było coś niezwykłego w jej wykonaniu. Z reguły nawet jeśli nie była głodna, to i tak zjadała prawie połowę jego dania. Stąd też właśnie plan zamówienia frytek i stripsów, które można było bez problemu wziąć w rękę, co ułatwiało wspólną konsumpcję. Nie było to jednak coś strasznego, bo przecież sama zamówiła sobie jakieś przekąski i najpewniej po prostu nie była głodna zbyt mocno. Z jej perspektywy lepiej było zjeść coś mniej tłustego niż smażone frytki i piersi kurczaka w panierce.
- Więcej dla mnie - odparł z udawanym rozbawieniem, po czym poczęstował się kilkoma frytkami i podgryzł kawałek stripsa. Przez to nie dostrzegł, jak Jade zaczęła bawić się pierwszą wykałaczką i dopiero zauważył to przy drugiej. Zastanawiało go to, czemu łamie je na kilka razy, zupełnie jakby denerwowała się i próbowała zająć jakoś ręce, ale uznał ostatecznie, że mogło to być zwykłe zajęcie z nudów, bo przecież rozmowa nie kleiła im się aż tak dobrze jak zawsze.
Uśmiechnął się szczerze w odpowiedzi na podziękowania za komplement, ale w środku wrzało. Od razu oczywiście pomyślał o tym, że Eryk widział się z nią już dzisiaj i to właśnie on był tym, który pochwalił ją jako pierwszy. Z drugiej strony, gdyby to był on, to mógłby mieć jakieś "ale" w stosunku do jej stroju i tym samym mógłby zgłosić jakieś obiekcje. Wychodziło więc na to, że to raczej kto inny ją komplementował, ale na to już Fernandes nie wpadł, bo od razu zatrzymał się przy Solisie i dalej już zaczął się tylko wkurwiać bardziej, zamiast przeanalizować wszystko na spokojnie.
- A ty trafiłaś na coś nowego w szpitalu? - odbił piłeczkę odnośnie wcześniejszej kwestii, o której rozmawiali, byleby tylko podtrzymać jakkolwiek rozmowę. Widział po Jade, że ta nie jest dziś tak wesoła i gadatliwa jak ma to miejsce normalnie podczas ich spotkań, ale koniec końców on chciał się z nią dobrze bawić i cieszył się jej towarzystwem. Zatem choćby miał prowadzić całą rozmowę, będzie z niej wyciągać coś raz po raz. Nie po to przecież się spotkali, by potańczyć 20 sekund, zjeść coś, pouśmiechać się i pójść każde w swoją stronę.
- Albo na jakiejś misji byłaś? Ostatnio tyle się mijamy, że nie zdziwiłbym się, gdybyś wyjechała na kilka dni - zasugerował, choć w to akurat za bardzo nie wierzył. Z drugiej strony, dopuszczał do siebie możliwość, że Grey były przydzielane jakieś pomniejsze zadania i to był też poniekąd powód ich rozmijania się w ostatnich tygodniach.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pią 24 Mar 2023, 21:31

Mógł też zwyczajnie celowo nie mówić o innych. Nie było przecież nakazu mówienia o kimś innym przy rozmowie i biedny Jellal tylko mógł powiedzieć o Gashi, bo jej sytuację znał. Mógł po prostu stulić dziób i nie mówić o niej wcale, tak po prostu.
Tu akurat nie bardzo myślała o tym, by nie dzielić się jedzeniem, a zwyczajnie tym, że głodna naprawdę nie była. Dla pozoru zamówiła lekką deskę przekąsek, by czymkolwiek się zająć. Jak widać bardziej w oko wpadły jej same wykałaczki aniżeli ich zawartość, choć tą z nich zjadła nim przeszła do dwukrotnego łamania drewienka.
Rozmowa wybitnie im się nie kleiła, a ona tego nie ułatwiała. Nie chciała tu siedzieć i na niego patrzeć. Nie po tym co widziała i usłyszała raptem kilkanaście minut temu. Nie, od kiedy zrozumiała, że jest w nim zakochana, co samo w sobie było trudne z racji ich przeszłości, a teraz jeszcze musiała się zmagać z jednostronnym uczuciem i palącą ją zazdrością. Może nic sobie nie obiecywali, ale Grey z czystej przyzwoitości (chociażby by czymś kogoś nie zarazić) spała tylko z Fernandesem. Jaką miała pewność, że Tanja jest zdrowa i niczego nie przekazała Jellalowi, a on Jade? Od tamtej wpadki więc nie zamierzała z nim spać, a kontakt musiała jakoś rozluźnić. Najprościej byłoby wyjechać, ale to było utrudnione ze względu na obozową sytuację.
- Niestety nie. Wiem, że jedynie ja i Erron się nie poddaliśmy, ale dalej próbuję rozgryźć chorobę Lary. Ta druga Lara jednak kręci mi się po oddziale, co mnie niezwykle wkurwia. Ślepy widzi, że ma chrapkę na Blacka - i miała dziwne wrażenie, że mężczyzna temu ulegał, w końcu czasami z nią wychodził. Może nie wiedziała czegoś, co on wiedział, ale dziwnie to wyglądało. I gryzło ją, pewnie dlatego, że widziała codziennie sztucznie podtrzymywaną prawdziwą Larę, która nawet nie mogła nic z tym zrobić.
- Nie, nie byłam, ale chyba mnie to czeka - przyznała stwierdzając jednocześnie, że wybłaga brata o kilka dni wolnego. Raptem wydłużony weekend, by mogła ochłonąć z daleka od Jellala, Tanji i nieszczęsnego Eryka. Chyba na tyle się zgodzi Corvus?
- A tobie się jakaś szykuje? - spytała popijając drinka, a właściwie sącząc go powoli, póki nie opróżniła szklanki. Cały czas wracała do niej Gashi, co co chwilę podnosiło jej ciśnienie. Nawet w pewnym momencie myślała, że Albanka weszła do baru, ale tylko włosy heroska miała podobne. Na szczęście, bo wtedy mogłaby nie wytrzymać.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Wto 28 Mar 2023, 15:54

Może i Jellal trochę nadinterpretował wszystko to, co wynikało ze zwykłego braku apetytu u Jade, ale trochę zaczynał odnosić wrażenie, że się od siebie oddalają. Już pal licho brak spotkań w ostatnich tygodniach, bo to mogło się zdarzyć każdemu. Dziś jednak zachowywali się jak momentami obcy ludzie dla siebie, a przecież tytułowali się wzajemnie przyjaciółmi. Fernandes dodawał do tego swoją teorię: Eryk gadał na niego i siłą rzeczy miał jakiś wpływ na Grey, która co prawda nie dawała sobą manipulować, ale koniec końców takie negatywne oddziaływanie miało po prostu znaczenie. No bo przecież to Solis był problemem, prawda?
Sączył alkohol trochę szybciej niż zwykle, bo nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Rozmowa ewidentnie im się nie kleiła, wyglądali jak para ze studiów, która spotkała się po latach i przez różne sytuacje ich życia poszły w zupełnie innych kierunkach. Zupełnie tak, jakby nie mieli nic wspólnego ze sobą, a przecież od miesięcy się przyjaźnili i dlatego raczej powinni mieć o czym rozmawiać. Dotąd mieli.
Skinął głową, kiedy Jade opisała to, co dzieje się u niej z perspektywy zawodowej.
- Odnoszę wrażenie, że może się to źle skończyć – przyznał cicho i choć nie życzył Larze śmierci, tak wszystko wskazywało na to, że ta prędzej czy później dokona żywota. Ile można wegetować w taki sposób, bo przecież to nie jest życie.
- Nie ona jedna ma na kogoś z naszych czasów – rzucił nagle, po czym zamknął się i upił kilka łyków drinka. Wiadomym było, że nawiązywał do Eryka, który ślinił się na widok Jade. Szybko więc na nowo się rozgniewał, co próbował w jakiś sposób ukryć. Szklanka z alkoholem była idealnym do tego przedmiotem.
- Czeka? – spytał zdziwiony, gdyż nie spodziewał się, że akurat ona może ruszyć gdzieś poza obóz. Była potrzebna tu na miejscu i dziwiło go to, że Corvus przydzielił jej jakieś zadanie. Z drugiej strony, może musiała zrobić coś, czego inni nie mogli? Była przecież zaufanym człowiekiem generała.
Pokiwał przecząco głową, po czym odłożył szklankę na stół.
- Nigdzie się stąd nie ruszam – powiedział pewnie.
Jemu Corvus niczego nie zlecił, jedynie Elisa zasypywała go kolejnymi obowiązkami w czasie dyżurów, co było oczywiste z racji jej zaufania do niego oraz zwiększonych potrzeb wobec przybyłych z innych czasów półbogów.
- Gdzie chce cię wysłać? – spytał po chwili. Był ciekaw, czy zdradzi mu cokolwiek, czy pominie temat. Ewentualnie skłamie, ale tego przecież nie będzie wiedział, więc prawdopodobnie uzna za prawdę. - Pewnie z Erykiem... – rzucił nagle i znów się zamknął, a w dodatku nawet na nią nie patrzył.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pią 14 Kwi 2023, 21:46

Było to poniekąd przykre, że musi wykopać ze swojego kolejną osobę ze swojego życia z różnych względów. Dodając do tego, że sama ich relacja była kontrowersyjna, to było to podwójnie trudne. Najpierw zdradziła samą siebie dopuszczając go do siebie, a teraz była w nim zakochana i musiała go od siebie odepchnąć, skoro mężczyzna miał w zwyczaju sypiać ze wszystkimi swoimi przyjaciółkami. Nie chciała na niego patrzeć, nie póki była w nim zakochana. Gdy to uczucie minie, to kto wie?
- Plusem obozu i tego oddziału jest to, że nie jest zawalony. Lara może więc leżeć cały czas, dopóki nie znajdzie się sposób, by jej pomóc... albo gdy Erron się nie podda, bo to jemu Corvus zostawił tą decyzję jak dobrze zrozumiałam - wzruszyła lekko ramionami, bo była to ciężka sytuacja. Z jednej strony długie podtrzymywanie przy życiu mogło być kotwicą u nogi Blacka nie pozwalającą mu ruszyć do przodu, a z drugiej jednak pozwalało szukać lekarstwa do skutku.
- To na pewno i pewnie w drugą stronę w niektórych przypadkach też to działa - ona nie odniosła tego do Eryka, być może dlatego, że w ogóle o nim nie myślała, bo miała go gdzieś po prostu.
- Tak wywnioskowałam, ale nie powinno być to coś długiego - przyznała, bo przecież nie mogła mimo wszystko brać tego za pewnik. Raczej uda się Jade przekonać brata to kilkudniowego urlopu, a z drugiej strony mogło być wręcz przeciwnie. Okaże się.
Ściągnęła brwi słysząc o Eryku.
- Przecież przybyli gniją w obozie, więc jak Eryk ma jechać ze mną na misje? - upiła trochę alkoholu wciąż nie rozumiejąc o co mu chodzi. - W każdym razie nie wiem póki co nic tak naprawdę, bo to jeszcze nic pewnego. Kilka dni w pojedynkę, tyle wiem - co prawda bardzo rzadko misje odbywały się w pojedynkę, ale mogło to się wpasować w kwestie istotności i zaufania. Dopiła drinka i machnęła kelnerowi, że chce następnego. Coś nowego.
Miała ochotę zatańczyć, ale nie chciała, by Fernandes jej dotykał, westchnęła więc tylko cicho, gdy poleciała jedna z jej ulubionych piosenek. Upiła nowego drinka i zerknęła na mężczyznę nie mając pojęcia o czym w ogóle z nim rozmawiać. Palnęła więc pierwsze co jej przyszło do głowy, tym bardziej, że nie rozumiała nadal o co mu chodzi.
- Co masz do Eryka tak naprawdę? Bo to, że mu nie ufasz, bo nie jest z naszych czasów to jedno, ale mam wrażenie, że jednak zalazł ci za skórę czymś jeszcze - była ciekawa, bo być może wydarzyło się między nimi coś, o czym nie wiedziała, a co mogłoby jej pomóc w wyciąganiu z niego informacji.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 17 Kwi 2023, 15:21

Fernandes mógł się poniekąd spodziewać takiego obrotu zdarzeń, bo nie bez przyczyny ograniczyli kontakty ze sobą i tym samym zaczęli się od siebie oddalać. Co prawda połączenie pewnych faktów było już poza jego zasięgiem, ale koniec końców wystarczyło się porządnie zastanowić, co tak naprawdę może być tego powodem. Uparł się jednej wersji, która przecież niekoniecznie mogła być prawdziwa. Spotkanie Jade i Eryka nie musiało o niczym świadczyć, to był przecież świat herosów – pełen gier, sekretów i niejednoznaczności. To wszystko jednak tak wryło mu się w psychikę, że jego niechęć do Solisa z każdą kolejną minutą jego obecności w tym świecie się zwiększała.
Pozostało mu jedynie westchnąć cicho na wieść o Larze i Erronie, których on co prawda nie ubóstwiał, ale koniec końców było mu szkoda ich. Guseva od miesięcy wegetowała, nie było z nią praktycznie kontaktu i tym samym Black sam pchał się w objęcia tej drugiej Rosjanki, która przybyła tu z innych czasów. On sam nawet nie wyobrażał sobie, jak wielką tragedią byłaby dla niego utrata Jade w taki sposób. Widzieć ją codziennie, a jednocześnie nie móc spędzać z nią czasu w taki sposób, w jaki zapewne oboje by chcieli. Serce miałby złamane, to na pewno.
- Nie chciałbym być na jego miejscu – podsumował tylko, gdy Grey powiedziała, że to Erron miał podjąć decyzję odnośnie odłączenia Lary od aparatury podtrzymującej życie.
Jellal uniósł lekko brew, po czym upił łyka drinka, bo przecież palnął w tym momencie głupotę. Doskonale przecież wiedział, że nowi półbogowie mają zakaz uczestnictwa w misjach, mogli jedynie przebywać na terenie obozu i brać udział w jego zajęciach wewnątrz. Tymczasem on zasugerował (z zazdrości oczywiście), że córka Melinoe wykona ów zadanie z Erykiem.
- Uważaj na siebie, proszę – powiedział, a następnie znów napił się swojego drinka i rozejrzał po całym barze. Za nic jednak nie spodziewał się tego, że Grey pociągnie temat i prosto z mostu spyta go o to, co ma personalnie do Solisa. Syn Gullveig jedynie spojrzał na blondynkę, a w głowie oczywiście zrodziła się w pierwszej kolejności myśl, by powiedzieć jej wprost: „nie podoba mi się, że przebywa wokół ciebie, bo cię kocham, jestem o ciebie zazdrosny i uważam go za konkurencję”. W porę jednak ugryzł się w język, bo nie chciał się w ten sposób uzewnętrzniać. Nie po tym, co wtedy zobaczył.
- Nie ufam mu, to prawda – nie kłamał, ale też nie do końca zdradził swoje prawdziwe pobudki. To był jeden z powodów, ale znacznie słabszych w stosunku do chociażby zazdrości o siostrę generała. - Zachowuje się dziwnie, jakby wcale nie zamierzał wrócić do siebie. Zadomowił się tu – dodał po chwili i znów upił łyka drinka. - Ciężko jest patrzeć na kogoś, do kogo śmierci się przyczyniło... – dodał na koniec kolejny powód, również z tych mniejszych. Wybaczył sobie, ale to było poniekąd tak, jakby Eryka go nachodził i chciał mu uprzykrzyć życie za krzywdę, którą Fernandes mu wyrządził.
- No i traktuje cię tak, jakbyś była tamtejszą Jade. Zupełnie lekceważąc to, że tutaj sytuacja ma się nieco inaczej – podgryzł lekko wargę i nie kontynuował tematu, gdyż nie chciał zdradzić więcej. Koniec końców jednak nie wytrzymał i podzielił się tą istotniejszą rzeczą, a jednocześnie nie otworzył się tak, by Grey mogła wyciągnąć odpowiednie rzeczy. Jellal wykazał się troską po prostu. Pominął jedynie fakt, że to troska z miłości.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Wto 25 Kwi 2023, 21:27

Ona też nie bratała się jakoś szczególnie z tą parką i miała na nich wywalone, podobnie pewnie jak oni na większość obozu. Blacka jednak coś tam poznała, bo facet spędzał mnóstwo czasu na oddziale, więc chociaż w wolnej chwili starała mu się zapewnić jakieś towarzystwo, a i przy okazji - nie oszukujmy się - zabić swój czas, jeżeli nie miała nic do pracy. Pewnie mogłaby się polubić z Erronem, gdyby ten miał nieco więcej życia w sobie.
- Chyba nikt by nie chciał - wzruszyła lekko ramionami, bo nie wyobrażała sobie tej sytuacji. Samo patrzenie na to z boku było ciężkie wiedząc, że aktualnie nie mają jak jej pomóc. Pewnie i przez to Jade zagłębiała się w różne lektury chociaż próbując coś robić. Niemoc była najgorsza.
- Zawsze uważam - uśmiechnęła się nawet lekko, bardziej automatycznie niż z własnych chęci, ale lubiła to, gdy Fernandes się o nią troszczył. Jak widać nawet teraz, choć on nie robił tego z tych samych przyczyn co ona. Dlatego właśnie potrzebowała się od niego uwolnić.
Jade popijała piwo słuchając wyrzucanych przez Jellala powodach w różnych odstępach czasowych, jakby to trawił albo układał w głowie. Nie sądziła bowiem by nie wiedział, z czego to wynikało.
- Może nie zamierza wracać, ale zdaje się, że nie bardzo mają wybór, co nie? - wzruszyła lekko ramionami, a potem delikatnie się uśmiechnęła.- A o mnie martwić się nie musisz, poradzę sobie z nim - jeszcze tego brakowało, by przejmowała się jakimś dupkiem, który sobie wyobraża nie wiadomo co. Nie mogła się jednak ugryźć w język i po dopiciu drinka powiedziała to, o czym od razu pomyślała powiedział o zadomowieniu się.
- Poza tym to trochę śmieszne, że mówisz o tym, że mu nie ufasz mimo, że kompletnie go nie znasz i większość obozu akceptuje to, że obecnie tutaj są nie z własnej woli. Podczas gdy spora część obozu chętnie by co najmniej wyjebała z obozu Tanję za to co zrobiła i co wiemy, że zrobiła przeciwko obozowi, a ty bronisz jej niczym prywatny rycerz - pokręciła z niedowierzaniem głową i uśmiechnęła się do kelnera, który wychwycił brak alkoholu u niej i sam od razu jej przyniósł kolejnego drinka. Od razu wypiła kilka łyków.
- Nawet nie trochę śmieszne, tylko w chuj... - mruknęła z nad szklanki pomiędzy kolejnymi łykami. Może nie było to głośno, ale wciąż słyszalnie dla niego. Czyżby cierpliwość Jade się kończyła?
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Czw 27 Kwi 2023, 15:32

Jade mogło się wydawać nieco dziwne to, że niespecjalnie pałał zaufaniem do Eryka, ale wszystko miało swoje uzasadnienie. Fernandes nie należał do ludzi szczególnie ufnych, więc to było zgodne z jego charakterem. Dochodził tu też fakt zazdrości, do której sam się chyba jeszcze nie przyznawał. Ilekroć widział Solisa, tylekroć go irytował samym swoim jestestwem. Nie musiał nawet przebywać w towarzystwie Grey, by prowokować w ten sposób syna Gullveig. To była po prostu relacja, do której brunet w żaden sposób nie przywyknie i której nie ma zamiaru w żaden sposób pielęgnować. Niechęć, brak sympatii, a w pewnych momentach nawet wrogość ostatecznie definiowały kierunek, w którym ta znajomość może pójść.
On także uśmiechnął się na wieść o tym, że blondynka zawsze uważa i jest ostrożna. Jellal doskonale o tym wiedział, jednak usłyszenie tego bezpośrednio było czymś zdecydowanie satysfakcjonującym.
Atmosfera między nimi gęstniała i syn Gullveig zaczął to dostrzegać. Ilekroć tylko pojawiał się temat Eryka lub Tanji, któreś z nich było podjudzone. Oboje wychodzili na cymbałów, bo wystarczyło się tylko pochylić nad problemem i szybko doszliby do odpowiednich wniosków. Zamiast więc wyznać sobie prawdę, lawirowali między kolejnymi domysłami, które z racji emocjonalnego zaangażowania obojga schodziły zawsze w tym złym kierunku.
Upił łyk drinka, po czym westchnął lekko.
- Masz rację, jesteś dużą dziewczyną – skwitował tylko krótko, bo tym razem jego troska została odebrana chyba w nie do końca pozytywny sposób.
Za nic jednak nie spodziewał się takiego wyrzutu ze strony Jade, która trochę mu nawtykała prawdę mówiąc. Jednocześnie podkreśliła, że źle postępuje względem Eryka i że jest hipokrytą jej zdaniem, bo zgodnie z tym podejściem powinien unikać Tanji jak ognia. Tymczasem herosi się przyjaźnili.
Przyjął cały jej wywód ze spokojem, jednak w kilku momentach miał chęć odburknąć coś, bo nie do końca zgadzał się ze słowami córki Melinoe. Zrobił to dopiero wtedy, gdy Grey skończyła mówić.
- Mnie też spora część obozu dalej chce wyjebać. Od kiedy ilość opinii definiuje jej trafność? – pytanie retoryczne. - Bronię Tanji, bo to moja przyjaciółka. Między innymi to dzięki niej udało mi się jakoś przeżyć i nie stać się takim, jak pozostali NoGods – wyjaśnił spokojnie, jednak pewne napięcie nerwowe dało się usłyszeć w jego głosie. - Ona w porównaniu do tych wszystkich podróżników w czasie zachowuje pokorę i ciężko pracuje na to, by zmienili o niej zdanie. Nie czuje się jak u siebie, nie miesza się w sprawy innych i nie łamie granic. Rozumiem, że jej nie trawisz i jej nie ufasz. Masz do tego prawo. Pamiętaj jednak, że byłem na jej miejscu, a jednak mnie dopuściłaś – teraz to on wytknął nieco niekonsekwencji w jej poczynaniach. Musiał jednak przyznać, że trochę się zirytował tym wywodem, co było widać po jego twarzy.
- Jeśli jest coś złego w próbie znalezienia domu tutaj, to najwidoczniej mnie też nie powinno tu być – rzucił podirytowany, a następnie wychylił całą szklankę napoju.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Wto 02 Maj 2023, 12:18

Jego oschła odpowiedź zdziwiła ją i zdenerwowała. Powiedziała normalnie, że sobie poradzi, a ten wyskakiwał o tym, że była duża? Zupełnie jakby rozmawiał z dzieckiem, a nie dorosłą kobietą, która potrafi dbać o siebie. A to ją oczywiście zdenerwowało, choć nie tak jak to, co nastąpiło później.
Uniosła brew na jego retoryczne pytanie. Naprawdę chciał znać odpowiedź? Bo tak szczerze, to zgadzała się z opinią większości, że kwestie przyjmowania byłych NoGods powinny być ustalane z obozem, a nie być samodzielną decyzją jej brata. Ona sama przez to prawie życia nie straciła, inni zostali wyrzuceni za zabicie wpuszczonej gnidy. Pełnoprawny obozowicz wyrzucany za zemstę na kimś, kto coś istotnego odebrał? Ciężko się nie wkurwić. I tak podziwiała Gavirię, że nie wyrżnęła ich wszystkich, bo nie wątpiła, że tego właśnie chciała. Grey podejrzewała, że właśnie dlatego niemal zawsze ją widzi z alkoholem i raczej nie przypomina dawnej siebie. Nie żeby znała ją jakoś super, ale przez wspólną przyjaźń z Elisą znała ją trochę lepiej niż inni. A raczej znała.
Musiała jednak go wyśmiać, gdy powiedział, że Tanja wykazuje się pokorą, nie czuje się jak u siebie i tak dalej. Mówili o tej samej osobie? Miała spore wątpliwości, bo jednak Jade (i nie tylko) postrzegali postawę Gashi daleko od tej rzekomo pokornej.
- Tylko ty widzisz jej pokorę - prychnęła i upiła drinka. Zaraz jednak sobie coś przypomniała i uniosła brwi. - A Eryk czuje się jak u siebie, miesza się w sprawy innych i łamie granice, tak? Do tego pijesz? To w czyje sprawy się miesza i jakie granice łamie, bo mi nic o tym nie wiadomo - widziała, że się zirytował, jak zawsze zresztą, gdy powiedziało się cokolwiek negatywnego o tej piździe. Była jednak ciekawa o co mu chodzi, bo wyglądało na to, że wymyślał sobie powody na poczekaniu byleby tylko usprawiedliwić swoją przyjaciółeczkę, a pogrążyć Eryka. Nie żeby przejmowała się nim, ale wkurwiał ją Jellal tym podejściem. Tak po prostu.
- Idąc twoim tokiem rozumowania, nie możesz mieć pretensji do Eryka, że tu jest. Nikomu krzywdy nie robi i znalazł się tu nie ze swojej woli. Zupełnie jak twoja Tanja w NoGods, prawda? Z tą różnicą, że ona robiła krzywdę obozowi - uśmiechnęła się niby słodko, ale widać było po niej, że jest wkurwiona i zwyczajnie chce mu dopiec. Lubił jednak i siebie i Albankę usprawiedliwiać tym, że nie byli w NoGods z własnej woli. No to proszę, Eryk też nie był... Rzekomo, tak jak i oni. Dopiła drinka i kiwnęła do kelnera po następnego.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 08 Maj 2023, 15:48

Fernandes nie był zadowolony z tego, że Jade nie akceptowała obecności Tanji w obozie, jednak nie miał na to tak naprawdę wpływu. Wszystko rozchodziło się o przeżycia Grey z NoGods i tak jak jemu potrafiła dać drugą szansę po bardzo długim czasie, tak tłumaczył sobie, że Gashi również musi na nią zapracować. Córka Melinoe swego czasu stosunek do niego miała niemal identyczny co do Albanki, dlatego też starał się znosić wszystkie jej docinki, jednak im więcej tego było, tym trudniej było to puszczać mimo uszu. Na szczęście w drugą stronę to nie działało, więc przynajmniej Tanja nie podchodziła tak krytycznie do towarzystwa Jade.
Nie przejął się tym, że trochę go wyśmiała, choć bardziej nie dał po sobie po prostu tego poznać. Grey kwestionowała jego spojrzenie na tę sprawę, wytykając mu w pewien sposób zapatrzenie w przyjaciółkę. Ona jednak nie wiedziała, jak trudno jest żyć byłym NoGods w obozie i prawdę mówiąc nie dziwiło go to, że podchodziła tak zero jedynkowo do tej sprawy. Zastanawiało go jednak to, dlaczego Jade pała aż taką niechęcią co córki Chronosa, skoro ta bezpośrednio nie wpłynęła na jej życie w przeciwieństwie do Jellala, któremu później wybaczyła.
- Nie mówię tylko o Eryku – odpowiedział spokojnie, ale z trudem. - Mówię między innymi o nim – dodał, a gdy widział, że blondynki w żaden sposób to nie przekonało, postanowił zagrać czymś zupełnie nowym. - Czyli rozumiem, że wasz pocałunek nie był łamaniem granic? – znów mogła to potraktować jako pytanie retoryczne, jednak nawet jeśli chciałaby na nie odpowiedzieć, tak syn Gullveig nie dał jej żadnej możliwości, bo od razu kontynuował. - Tak, widziałem was. Ale skoro twoim zdaniem nie łamie granic, to rzeczywiście tak jest. Tylko po co ta gadka o braku zainteresowania nim? – odpowiedział wyraźnie zdenerwowany, nawet nieco arogancko.
- Naprawdę uważasz, że druga szansa dla kogoś, komu się nie poszczęściło jest aż tak zła? Więc powiedz mi, dlaczego tu ze mną siedzisz? Czym się różnię od Tanji? Przeze mnie zginął twój Eryk, ona w tym nie brała udziału. Dlaczego nie możesz założyć, że jej również jest potrzebna druga szansa? Żałujesz, że mi ją dałaś? – wiele pytań, ale jak już jedno się udało wydukać, to reszta poszła lawinowo. Fernandes nie potrafił już gryźć się w język, bo wkurwiała go masa rzeczy w podejściu Jade. Głównie chodziło oczywiście o krystalicznie czystego Eryka, który wcale się do niej nie dobierał. To siedząca cicho i w spokoju Tanja była problemem, nie facet pchający łapy w gacie Grey.
Nerwowo chwycił za szklankę i niemal duszkiem wypił całego drinka, nie spoglądając w tym czasie w ogóle na córkę Melinoe. Wtedy miała czas na wszelkie odpowiedzi, jednak Jellal nie miał zamiaru dawać za wygraną. To, że kochał Jade nie oznaczało, że zawsze się z nią zgadzał i nie potrafił podchodzić do pewnych spraw krytycznie.
Jade Grey
Jade Grey
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Nie 14 Maj 2023, 21:53

Wiadomo czemu Tanja działała jej tak na nerwy, ale to też nie chodziło wyłącznie o zazdrość. To, że Jade wybaczyła Jellalowi nie oznaczało, że teraz będzie Matką Teresą obozu i wybaczy od ręki każdemu, kto był w NoGods. To tak nie działa. Fernandes zabiegał o wybaczenie i po długiej drodze to nastąpiło. Gashi miała w dupie, a biorąc pod uwagę, że kobieta nie próbowała zaskarbić sobie wybaczenia jej czy innych sprawiał, że nie miała zamiaru jej wybaczać. Czy innym, którzy mieli podobną do nich przeszłość. Zresztą jedno wybaczenie to chyba i tak sporo, prawda?
- Jedyny przybysz, który panoszy się tu za bardzo to moim zdaniem ta Lara - wtrąciła się wzruszając ramionami. Wiedziała, że to wykręt z jego strony, ale nie przejmowała się tym. Kto wie, może Jellal widział faktycznie takie zachowania u innych przybyłych herosów, a ona nie. Niemniej wiedziała, że ma problem do Eryka i to od samego początku, gdy go tylko zobaczył. Tak jak rozumiała, że dziwnie było na niego patrzeć po tym wszystkim, tak ten powód wydawał się jednak zbyt mały biorąc pod uwagę jego zachowanie.
Zdziwiła się, gdy powiedział o pocałunku, bo nie sądziła, że ktokolwiek ich widział. Niemniej jednak od razu chciała odpowiedzieć, ale znów odezwał się mężczyzna. Uniosła lekko brwi na jego słowa i uśmiechnęła się nawet lekko, drwiąco.
- Zdaje się, że nie jestem zobowiązana do tłumaczenia się tobie czy proszenia o zgodę. Jestem wolna i tak jak ty możesz się pierdolić z kim chcesz, ja mogę się całować z kim chce niezależnie czy jestem zainteresowana czy jest to zwykły kaprys - zdziwiło ją to, że Jellal zwątpił w jej słowa i wkurzyło, czego dała właśnie upust. Mówiła jasno, że nie jest zainteresowana Erykiem, więc powinien w to uwierzyć i nawet jeśli widział ich całujących się, to znaleźć inny powód tej sytuacji. Już jednak rozumiała dlaczego był taki cięty na Eryka. Nie chciał, by on tutaj został by patrzeć niemal na ducha codziennie, a przecież Jade jako siostra generała miała minimalne szanse na przekonanie go, by pozwolił jemu jednemu zostać. Co innego patrzeć na własne sumienie ze świadomością, że zniknie, a czym innym, że tak się nie stanie. Dlaczego jednak nie mógł z nią normalnie porozmawiać, tylko naskakiwał na nią? Jak widać za bardzo jej nie ufał.
- Kurwa Jellal... - mruknęła podirytowana na tą lawinę pytań nie wiedząc od czego zacząć i czy w ogóle ma na to ochotę. Pojawił się przed nią nowy drink, więc upiła łyka i postanowiła powiedzieć coś, co może uda się być także odpowiedzią na jego pytania. Nie była pewna, co ślina jej na język przyniesie.
- W dupie mam Tanję czy kogokolwiek innego z NoGods, kto teraz szuka domu bo już nie ma swojej organizacji. Więcej, w dupie mam dawanie drugiej szansy komukolwiek z NoGods tylko i wyłącznie, że ty ją dostałeś. Nie dostałeś jej od ręki. Corvus może dał wam szansę, ale ja nie. Ty starałeś się miesiącami, przez co omal się nie zabiłam, ale koniec końców starałeś się dla mnie bym ja ci wybaczyła. W dupie miałam to, co robisz na rzecz obozu, to sprawa Corva i Eliski. To samo jest z całą resztą. Jeżeli Tanja czy ktokolwiek inny chce mojego wybaczenia, ma na nie pracować - wyrzuciła z siebie niczym karabin maszynowy. Nie odpowiedziała czy żałuje, bo zaczynała żałować, a jednak głośno tego nie chciała powiedzieć. Nie chciała go ranić mimo, że była niemiłosiernie na niego wkurwiona. Wypiła drinka do końca i złapała przechodzącego kelnera za łokieć.
- Daj mi po prostu butelkę whisky i colę - szkoda, że dopiero teraz na to wpadła, ale było to efektywniejsze rozwiązanie.
- Jeżeli Tanja jest taka idealna jak ją malujesz, to idź z nią spędzaj wieczór. Nieidealna ja pobawię się sama w swoim towarzystwie - powiedziała niezwykle spokojnie polewając sobie samej drinka, więc nawet na niego nie patrzyła, a na tym w sumie jej zależało.
Jellal Fernandes
Jellal Fernandes
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem Pon 15 Maj 2023, 15:20

Zwątpienie było uzasadnione z jego strony, gdyż Jade nie zdawała się być dziewczyną, która zacznie się całować z powodu zwykłego kaprysu. Jasne, z nimi było podobnie, przespali się przecież ze sobą żywiąc do siebie ogromną urazę i niechęć, ale to było podyktowane alkoholem i frustracją, a przede wszystkim później tego żałowali. Oboje byli też wtedy w zupełnie innym stanie pod względem emocjonalnym i to zwiększało podatność na tego typu irracjonalne zachowania. Od jakiegoś czasu jednak oboje odzyskali równowagę i nie odpieprzali w żaden sposób, nawet ich relacja ozdrowiała i przerodziła się w coś naprawdę wartościowego. Nie można było mu się zatem dziwić, że gdy zobaczył ich całujących się, zwątpił w wiele rzeczy.
- Nie jesteś – powtórzył za nią, zgadzając się, że do niczego nie potrzebuje jego zgody i jest w pełni wolną osobą. Jeśli jednak jej wolność ma się objawiać właśnie w taki sposób, to szczerze mówiąc, zawiodła Fernandesa, który widział w Jade kogoś więcej niż tylko kobietę oddającą się swoim zachciankom.
Syn Gullveig zaczął się zastanawiać, czy tak naprawdę zna osobę, w której się podkochuje, bo jej reakcje i czyny często sobie zaprzeczały. Z jednej strony mówiła o braku zainteresowania Erykiem, po czym Jellal widzi ją całującą się z przybyszem. Z jednej strony ma Tanję gdzieś, po czym na samo wspomnienie o niej dostaje białej gorączki. Wiele było tu sprzeczności i córka Melinoe też nie dawała mu możliwości zrozumieć tego. Jego zdaniem Grey sama nie wiedziała, czego tak naprawdę chce i co ją drażni.
- Masz to w dupie, a jednak za każdym razem Cię to porusza – wytknął jej, bo taka była prawda. Zapierała się rękami i nogami, że jest to jej obojętne (wszakże tak interpretował jej słowa „mam to w dupie”), po czym gdy tylko temat się pojawiał, od razu ją to triggerowało. Jak można brać na poważnie coś takiego?
- No i pracuje. Robi wszystko to, co jej każą i siedzi cicho. Chyba, że przez zapracowanie masz na myśli skakanie wokół Ciebie. No to tak, tego akurat Tanja nie robi – stwierdził podirytowany, po czym westchnął lekko zrezygnowany i na pytanie kelnera o kolejnego drinka, podziękował gestem dłoni. Czuł się niesprawiedliwie potraktowany przez Jade, która widziała w Gashi główną winowajczynię tej sytuacji, gdzie ona jedyne co zrobiła złego, to po prostu trafiła do NoGods zamiast do obozu. Tak jak on.
Uśmiechnął się krzywo na jej słowa o idealnej Tanji i nieidealnej Jade. Zaczął jednak rozumieć, z czego mogła wynikać jeszcze większa niechęć Grey do Albanki.
- Czy ty myślisz, że ona wpłynie na twoją pozycję w szpitalu? – spytał wprost, bo tak jak wielu komunikatów nie rozumiał, tak zachowanie blondynki zaczęło mu to sugerować. Może więc córka Melinoe widziała w niej jeszcze rywalkę na gruncie zawodowym? Może myślała, że zajmie jej pozycje obok Elisy? To mogło być wyjaśnienie, aczkolwiek nie sądził, by w rzeczywistości ambicje zawodowe Grey aż tak ją zaślepiły. Wychodzi więc na to, że Grey nienawidziła Gashi z jakiegoś innego powodu, który chowała w sobie.
Sponsored content
Re: Tawerna pod płaczącym Mamutem

Tawerna pod płaczącym Mamutem
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Taverna pod "płaczącym Mamutem"
» Tawerna "Jolly Roger"
» Tawerna "Jolly Roger"



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Nordycka-
Skocz do: