Tawerna "Jolly Roger" DpyVgeN
Tawerna "Jolly Roger" FhMiHSP


 

Tawerna "Jolly Roger"

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
Admin
Admin
Admin
Tawerna "Jolly Roger" Sro 03 Cze 2020, 11:34

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sob 06 Mar 2021, 14:31

Ostatnimi czasy Jin był bardziej otwarty na kontakty z Carlą, głównie z tego powodu, że od wesela działo się między nimi bardzo dużo. Co prawda dalej nie wylądowali w łóżku, ale to akurat była wina różnych okoliczności, niekoniecznie tylko ich podejścia do tej sprawy. Poza tym, że nie chcieli się spieszyć, to tak na dobrą sprawę nie wyjawili sobie żadnych uczuć z wyjątkiem tych typowo przyjacielskich, ewentualnie z podtekstem seksualnym, Kyoya przez jakiś czas był niedysponowany ze względu na swój uraz, a później jakoś tak to odwlekali, bo albo to Carla była wysyłana na misje gdzieś albo on. W końcu jednak mieli ten czas dla siebie, który postanowili odpowiednio zagospodarować, dlatego gdy tylko Japończyk usłyszał o tym, że w końcu po wielu miesiącach żadne z nich nie zostanie wysłane na marcową misję, postanowił zorganizować im wieczór.
Jak zwykle z rana pisał z Carlą przez komunikator Messenger (choć tym razem dużo grzeczniej niż kryptosexting), rozmawiając o pierdołach przed śniadaniem. W pewnej chwili jednak zaproponował jej spotkanie wieczorem w tawernie Jolly Roger, na które blondynka ochoczo przystała. Na to przynajmniej wskazywały mu emotki, które Garrido wysyłała zazwyczaj, gdy ma dobry nastrój i gdy podobało jej się to, co Kyoya napisał. Umówili się zatem na godzinę 19:00, bo żadne z nich dnia wolnego niestety nie miało, musieli wykonać swoje obowiązki, a już zwłaszcza on w warsztacie.
Po zakończonej pracy Jin wrócił do mieszkania się odświeżyć, ubrał ciemne spodnie, czarną koszulę oraz wygodne buty, dołożył do tego elegancki zegarek i narzucił na siebie skórzaną kurtkę, która dość dobrze wpasowała się w jego styl. Wcześniej jeszcze ułożył włosy, pozwalając sobie na nieco szaleństwa z żelem, no i ogolił się przed wyjściem, by być w jak najlepszym swoim wydaniu.
Przybył do tawerny nieco wcześniej, niż było to planowane i od razu przywitał się z herosami, którzy tam pracowali, wszakże wielu z nich nie widział od tygodni, między innymi przez wspomniane wcześniej misje oraz obowiązki. Tymczasowo usiadł przy barze i popijał sobie szklankę zamówionego wcześniej burbonu, czekając na Carlę, która miała być już za parę minut. Stolik w bardzo intymnym miejscu (czyt. rogu) czekał na nich, ale póki jego partnerki tu nie było, nie zamierzał tam siadać sam.
Wymienił kilka uprzejmości z barmanem i popytał go o parę rzeczy, ciesząc się, że u niego też nie najgorzej. Nie żeby byli to jacyś przyjaciele, ale robił dobre drinki i czasami słuchał narzekań Japończyka. To wystarczyło, by być dobrym barmanem.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Nie 07 Mar 2021, 21:30

- 7 -

Carla była zaskoczona nieco własną postawą w relacji z Jinem. Spodziewała się po samej sobie, że po wydarzeniach na weselu wskoczą sobie do łóżka w pierwszej wolnej chwili, choćby miała to być jedna wolna godzina w środku nocy w ich życiu. Cóż, spodziewała się po sobie mniej (albo więcej, zależy kto patrzył), a tymczasem mimo, że od wesela minęło sporo to nadal udało im się uniknąć seksu. A to wcale nie oznaczało przecież, że siebie unikali. Wciąż widywali się możliwie jak najczęściej jak na dobrych przyjaciół przystało. Hiszpanka musiała już kilka razy przed sobą przyznać, że to nie jest jedynie sympatia i pociąg fizyczny. Z całą pewnością nie była to ani miłość, ani nawet zadurzenie, ale był to zalążek czegoś w tym kierunku. Była córką Afrodyty, potrafiła to rozpoznać u samej siebie. Mimo, że to był pierwszy raz w jej życiu, kiedy jej serduszko szykowało się do szybszego zabicia, to z jakiegoś powodu jej to nie denerwowało. Czyżby była pewna odwzajemnienia? A może chodziło o to, że wiedziała jak to działa i że tego nie uniknie, choćby miała później cierpieć? Kto jak kto, ale ona wiedziała, że bardzo często ból wiąże się z miłością.
Garrido była bardzo zadowolona z propozycji mężczyzny, dlatego też ochoczo zgodziła się na spotkanie o dziwo poza ich mieszkaniami. Co prawda częściej byli u niego ze względu na wannę, ale to nie było tak, że nigdy go nie ugościła. Tuż po tym blondynka była zmuszona pójść na patrol, ale nie była nastolatką, która nie umiała wytrzymać bez pisania. Lubiła z nim rozmawiać również w ten sposób dzieląc się nawet pierdołami, ale rozumiała fakt, że oboje mają swoją pracę.
Popołudniu będąc już w domu Carla chillowała dopiero po jakimś czasie zabierając się za przyszykowanie. Prysznic poszedł szybko, makijaż też, bo poza podkreśleniem tuszem i zalotką rzęs oraz pomalowanymi na ciemny róż ustami nie zrobiła kompletnie nic. No ale po co miałaby nakładać podkład na nieskazitelną twarz niewymagającą przykrycia czegoś? Co do ubioru jednak... Czy ktoś mówił, że nie wypadało w miejscach publicznych pojawiać się w wyeksponowanej bieliźnie? Cóż, chyba zapomniał poinformować o tym córkę Afrodyty. Niemniej Garrido lubiła podkreślać swoje atuty, więc ten ubiór nie mógł być jakimś wielkim szokiem. Czy chciała się spodobać Jinowi? No jasne. Nie wątpiła w to, że dla niego byłaby idealna w dresach, ale zdecydowanie chciała, by jej pożądał. Skoro zapowiadało się na kilka luźniejszych dni, może to wreszcie wykorzystają?
Do baru przybyła dwie minuty przed umówioną godziną. Od razu zrzuciła z siebie kurtkę, którą powiesiła na specjalnym wieszaku niedaleko wejścia i zmierzyła w kierunku Japończyka przy barze, który wyglądał na zajętego rozmową z barmanem. Temu będąc już blisko puściła oczko, gdy na nią spojrzał, a chwilę później nachyliła się nad uchem Jina.
- Cześć przystojniaku, zechcesz ze mną spędzić ten wieczór? - spytała szeptem, by później z małym rozbawieniem cmoknąć go w policzek. Dopiero teraz przystanęła obok niego wcześniej znajdując się za jego plecami.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Pon 08 Mar 2021, 18:05

Jin spodziewał się, że Carla przyjdzie o czasie, bądź chwilę przed, dlatego też zajął się czymś, by mieć trochę oczekiwania z głowy. Rozmowa z barmanem trwała w najlepsze i faktycznie przyspieszyło to cały ten okres, kiedy to czekał na pojawienie się Hiszpanki. Z czasem nawet tak się w to wszystko wkręcił, że nie dostrzegł kiedy Carla weszła do tawerny oraz obłapiała go swoim spojrzeniem. Popijał sobie alkohol, prowadząc rozmowę z barmanem, kiedy to nagle usłyszał lekko za swoim uchem znany i oczekiwany głos, na co w reakcji uśmiechnął się szerzej i odłożył szklankę na blat.
Obrócił się więc lekko i uniósł brew zaintrygowany, a Carla mogła doskonale odczytać odpowiedź.
- Cześć śliczna, ten i każdy inny - poruszył wymownie brwiami, po czym lekko rozbawiony odwzajemnił pocałunek w policzek, korzystając z tej okazji na przylgnięcie wargami do jej gładkiej skóry.
- Zorganizowałem nam stolik, chodź - delikatnie chwycił jej dłoń swoją i poprowadził ją do stolika najdalej od wejścia w rogu, który również było oddzielany pewną ścianą, przez co nawet barman ich nie widział, co dopiero goście. Naprzeciw siebie mieli wyłącznie ścianę z jakimiś rzeczami nawiązującymi do charakterystyki tego miejsca, czyli jakieś obrazy piratów, wypchana papuga czy też puste butelki po rumach z całego świata.
- Rozsiądź się wygodnie, a ja zorganizuję nam coś do picia - powiedział, gdy blondynka zajmowała miejsce na ławeczce pod ścianą i szybko poszedł do baru, by zamówić kilka przekąsek, głównie jakieś chipsy i paluszki oraz dwa drinki, decydując się od razu na coś słodkiego z rumem.
Wrócił do stolika po kilku chwilach, mając w dłoniach dwie całkiem spore szklanki, czy może raczej nawet kielichy, w których znajdował się rum z colą i kilkoma innymi składnikami, mającymi osłodzić im goryczkę alkoholu. Przysiadł się obok i od razu pozwolił sobie na przybliżenie się do Carli, dzięki czemu miał teraz lepszą perspektywę ocenienia jej “kreacji”.
Zaskoczyło go trochę to, że Garrido tak odważnie eksponowała swoją bieliznę, ale w sumie do niej to pasowało. Jemu to nie przeszkadzało, zwłaszcza dlatego, że miał bardzo ładne widoki przed sobą.
- Wyspana? - zaczął rozmowę, nawiązując do tego, że smsowali całą noc i oboje mieli jakieś zajęcia rano, przez co mogli się nie wyspać. Jego co prawda kawa postawiła na nogi od razu i już się rozbudził, ale prawdę powiedziawszy, jego zdaniem trochę wydłużyli te pisanie. Z drugiej strony, podobało mu się to, zwłaszcza, że Carla potrafiła flirtować nawet przez komunikatory.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Wto 09 Mar 2021, 23:45

Z całą pewnością ta relacja dla Carli była bardzo wyjątkowa, głownie dlatego, że jeszcze się ze sobą nie przespali. A możliwości mieli mnóstwo, już na pierwszym "oficjalnym" spotkaniu, kiedy to po treningu wylądowali razem w wannie. W każdej innej sytuacji kobieta na pewno by to wykorzystała, ale było w Jinie coś tak intrygującego, że chciała zobaczyć jak to będzie, jeżeli do seksu dochodzić nie będzie. A im dalej w las, tym znajomość ta zyskiwała co nie oznacza, że Hiszpanka nie miała na niego ochoty. Bo miała, ogromną w dodatku.
- Bardzo dobra odpowiedź - mruknęła zadowolona, po czym dała się chwycić za rękę i podprowadzić do wybranego stolika. Jakoś ją to nie dziwiło, że mężczyzna wybrał ten najbardziej intymny. Prywatność na pewno była czymś, co oboje zdawali się sobie cenić w ich relacji. Gapiów nie potrzebowali, wystarczający popis dali na weselu Nero.
Zajęła wygodnie miejsce poprawiając narzutkę tak, by na niej nie siedzieć i nie naciągać jej przy każdym ruchu ciałem. Skinęła więc głową na jego prośbę, w spokoju jego oczekując. Z nudów przyglądała się ozdobom na ścianie - głównie butelkom - bo niektóre etykiety były naprawdę piękne. Jednak pojęcie estetyki jest bardzo ważne i to takiej, która wpisuje się raczej w gusta większości, a nie gdy oni uznają to za kicz, a mała grupka będzie piała z zachwytu nad kakofonią barw, czcionek i całej reszty.
Uśmiechnęła się lekko do Japończyka, gdy wrócił, jedynie kątem oka rzucając na alkohol oraz przekąski. Nie to ją interesowało w tym wieczorze, więc musieli też ostrożnie do picia podchodzić. Nie za dużo, bo to może pokrzyżować jej plany na ten wieczór i noc również.
Zaśmiała się cicho na jego pytanie ciesząc się jednocześnie, że usiadł tak blisko niej. To dość ciekawe, że tak szybko przełamała w nim wiele barier, które wielokrotnie widziała w stosunku do innych. Dystans, pewien chłód, nie wspominając o takim dotyku czy całej reszcie, która zazwyczaj toczyła się w jego mieszkaniu. Czyżby zdystansowany Japończyk nie był aż tak Japoński?
- Powiedzmy, kawa pomogła - odpowiedziała po chwili z uśmiechem uważnie obserwując jego twarz. - A ty? Nie włożyłeś zmęczony komuś pod maskę samochodu części broni? - spytała rozbawiona, choć o ile rano mogła sobie pomarudzić w łóżku na brak wyspania, koniec końców nie planowała tego ukrócać. Za bardzo jej się to podobało.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Czw 11 Mar 2021, 23:01

Jin tę relację traktował raczej normalnie, a przynajmniej nie postępował jakoś bardzo inaczej niż w przypadku pozostałych, choć oczywiście zdarzały mu się takie gesty czy reakcje, które przy innych dziewczynach się nie pojawiały. Choćby ta jego otwartość już na tak wczesnym etapie relacji. Nie miał przecież żadnego wstrętu czy niechęci do kobiet, a mimo to nigdy ich nie kokietował w taki sposób, jak robił to z Carlą. Nie dotykał ich, nie kusił, nie spał z nimi "tak o", nie brał z nimi pryszniców czy kąpieli w wannie. Można powiedzieć więc, że Garrido była w tej kwestii odejściem od normy, ale w przypadku pozostałych swoich założeń, Kyoya zachowywał się raczej zwyczajnie. Dał się poznać jako on, nie ukrywał swojej dumy z japońskiej kultury, nie kłamał, nie mącił.
Być może te przełamanie się wynikało po części z mocy córki Afrodyty, ponieważ Jin uznawał Carlę za najpiękniejszą kobietę, jaką widział kiedykolwiek. Dlatego też można wysunąć stwierdzenie, jakoby czar córki Afrodyty działał na niego cały czas, co miało swoje uzasadnienie. Biorąc jednak pod uwagę preferencje syna Heliosa, którego od zawsze fascynowały latynoski, Hiszpanki i podobnej urody dziewczęta, może być to bardziej naciągana, albo wygodniejsza dla gapiów teoria. On o to nie dbał.
- Bez kawy mógłbym zaliczyć jakąś wpadkę - odpowiedział nieco rozbawiony. - Naprawiałem samochód Errona, więc wolałem się przyłożyć - przyznał, bo choć nie bał się Blacka w żadnym stopniu, tak dla własnej wygody i spokoju lepiej było nie spartolić roboty, wszakże syn Njorda mógłby mieć inne zdanie co do stosowania pokojowych rozwiązań.
Zabrał się za picie drinka, który nie podszedł mu aż tak bardzo, ale nie był na tyle zły, by odsunąć go na bok i więcej nie tknąć. Nie wypije go po prostu duszkiem, tylko będzie się nim delektować.
- Bardzo ładnie wyglądasz - rzucił po chwili bez namysłu, chcąc nie tylko podkreślić jej urodę, ale również swój zachwyt, który niewątpliwie dostrzegła, jak tylko do niego zagadała. - Choć muszę przyznać, że spodziewałem się czegoś mniej wyzywającego - nawiązał rzecz jasna do sytuacji z wesela, kiedy to Carla Garrido nie narzuciła na siebie kiecki, która więcej odsłaniała niż zasłaniała. Teraz chyba wyszła z zupełnie innego założenia, ale jemu to akurat było na rękę. Lubił na nią patrzeć, a zwłaszcza na jej ciało, które było idealne.
Przełknął ślinę łapiąc się na tym, że jego spojrzenie mimowolnie kierowało się w stronę dekoltu, ale robił to na tyle subtelnie, by nie wyjść na jakiegoś napaleńca. Niewzruszony więc przeniósł wzrok na bok i upił kilka łyków drinka, jednocześnie dziękując skinieniem głowy barmanowi, który przyniósł im kilka przekąsek: chipsy, słone paluszki, orzeszki, a nawet trochę żelków.
- Pierwszy raz będę jeść żelki w tawernie - zachichotał cicho, biorąc od razu do ust dwa standardowe misie o kolorze zielonym i żółtym, najpewniej jakieś Haribo. - Odnośnie tawerny... byłaś kiedyś w takiej prawdziwej, poza obozem? - spytał z ciekawości, znów zerkając mimowolnie w jej cycki. Nie umiał się opanować.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Nie 14 Mar 2021, 20:43

Hiszpanka z całą pewnością nie zakładała, że mężczyzna ją okłamywał albo udawał kogoś, kim wcale nie był. Widziała jego zachowania wobec innych i o ile wyróżniało się to zdystansowanie, to jednak wydawał się być dokładnie tą samą osobą. Dostrzegała jednak też to, że potrafi przy niej w szeregu sytuacji zachować się inaczej oraz że naprawdę mocno się ośmielił, chociażby porównując to do ich pierwszego wieczoru po wspólnym treningu. Czy to jej zasługa? Pewnie w mniejszym bądź większym stopniu tak, na co ona nie zamierzała w żaden sposób narzekać. Przecież podobało jej się to, jak coraz śmielej sobie mężczyzna poczynia, choć jeszcze żadnej granicy na poważnie nie przełamał. Ona zresztą też nie, ale coś czuła, że dzisiaj się to zmieni.
- No to faktycznie, wpadka nie za mile widziana - zaśmiała się cicho słysząc nad czyim samochodem dzisiejszego ranka pracował. Kawa zdecydowanie była jednym z jej ulubionych napojów, zarówno w wersji mocnej, pobudzającej, jak i tej lżejszej pitej dla smaku. Ona co prawda również nie bała się Blacka, nieco go przecież znała. Znacznie bardziej przerażała ją Lara, która była bardzo zaborcza o niego zawsze (i ona wiedziała dlaczego), a od kiedy są razem tak oficjalnie, to nawet trochę strach na Errona w jej pobliżu spojrzeć.
- Dziękuję - uśmiechnęła się szeroko ukazując urocze dołki w policzkach, by zaraz zaśmiać się cicho. Nie była jednak pewna czy jest to pewien przytyk czy ot, zwykła uwaga. Z całą pewnością Garrido nie była kobietą, której facet będzie narzucał, jak może a jak przede wszystkim nie może się ubierać. - Zbyt wyzywająco? - spytała więc wprost chcąc poznać jego opinie. Ona sama nie widziała w tym zestawie niczego złego i o ile nie wybrałaby się tak na patrol, zebranie czy w bardziej oficjalne miejsce, to na randkę z Jinem albo na co dzień? No pewnie, że tak.
Hiszpanka również upiła kilka łyków drinka, który akurat dość mocno wpisał się w jej preferencje. Posłała mały uśmiech barmanowi, który podał im przekąski, a potem skupiła się ponownie całkowicie na Japończyku. Kilka razy kątem oka dostrzegła spoglądanie w jej dekolt, ale to nie jest coś, czym zamierzała się denerwować. Ba, po coś to założyła i raczej nie dlatego, by cały czas patrzył w jej oczy. A tam też udawało mu się zerkać, więc nie minusował w żaden sposób.
- Nie, nie zdarzyło mi się jeszcze. Udało mi się być w kilku klubach nocnych, też w dość obskurnym barze z pewnym przystojniakiem, ale to chyba tyle - rzuciła po chwili namysłu sięgając po kilka orzeszków, które zaczęła sobie chrupać. - A ty? - rzuciła od razu ciekawa upijając nieco drinka.
- Co myślisz o tej sytuacji z Iris i jej historią? - spytała po chwili ciszy, bo właściwie nie mieli okazji o tym jakoś bardziej porozmawiać. Jakoś zawsze mieli lepsze tematy, na przykład co mieli na sobie.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Wto 16 Mar 2021, 16:20

Jinowi nie przeszkadzało wcale to, jak Carla się ubrała, ale na pewno nie był to strój grzeczny. Głupi by się tylko nie domyślił, że tak odziana panna ma tylko jeden cel: zaciągnąć obiekt swoich flirtów do łóżka. A skoro tym obiektem był Kyoya, to na samą myśl o potencjalnym stosunku z Garrido robiło mu się gorąco. Jednocześnie jednak nie był jakimś tam napaleńcem, który o niczym innym myśleć nie potrafił. Już wielokrotnie udowodnił, że jej urok na niego działa, ale on potrafi się temu oprzeć i prowadzić rzeczową dyskusję. A to, że zajrzał sobie od czasu do czasu w uwydatniony dekolt Hiszpanki? Skoro już tak ochoczo się zaoferowała (czy raczej odsłoniła przed nim cycki), to czemu miałby nie skorzystać?
- To zależy od intencji - odpowiedział spokojnie. - Jeśli chciałaś przykuć moją uwagę, to nie. Jeśli kogoś innego, to tak - zaśmiał się cicho, bo przecież oboje wiedzieli, że wybór tego stroju był podyktowany nie tylko jej poczuciem stylu, ale również chęcią zrobienia na nim wrażenia. On koszulę przyodział z analogicznych powodów względem niej samej. Nie zaszkodziło jednak zabawić się chwilę w japońskiego zazdrośnika, któremu nie podoba się, iż jego znajoma chce przyciągać uwagę kogoś innego niż jego. Miał nadzieję, że blondynka potwierdzi mu jego wersję: "ubrałam się tak dla ciebie".
- Ciekawi mnie co to za bar - podroczył się z nią, bo choć domyślał się, że chodzi jej o wspólną misję w Nowym Orleanie, tak do końca nigdy nie mógł być tego pewnym. Carla na pewno miała za sobą dziesiątki randek, więc istniała możliwość, że ktoś zabrał ją do równie obskurnego baru, co ten w którym niemal go zabili.
- Tylko raz. Po misji kilka lat temu wyskoczyliśmy uczcić sukces. No i pożegnać poległych - pomasował się ręką po karku, bo tego typu oddawanie honorów nie było dla niego czymś, co napawało go dumą. Wolał bardziej coś w stylu minuty ciszy, jakiejś żałoby czy ograniczeniu zabawy. Tymczasem dał się wtedy namówić na porządne picie, trochę tak jakby nie przejmował się śmiercią dwóch innych herosów.
Kiedy spytała go o Iris, Japończyk odsunął się nieznacznie i skrzyżował ręce na piersiach, jednocześnie opierając się nieco wygodniej o ławeczkę i chwilę się zastanowił.
- Wierzę jej - zaczął od najważniejszego. - Chyba nie miałaby powodów, żeby informować nas o wskrzeszeniu herosów, gdyby była jakimś podwójnym agentem - przyznał, bo przez moment nawet pomyślał, że Grimsdóttir również została wskrzeszona, tylko Tartar umieścił ją w obozie pod przykrywką. - Zastanawiam się nad zgłoszeniem się na tę misję - dokończył, choć co do tego nie był pewien, gdyż wydawało się to być bardzo niebezpieczne, a Corvus przecież go nie powołał. - Joanne też idzie. Trochę się martwię o nią... - przyznał, bo choć ostatnio z siostrą nie utrzymywał jakichś bardzo aktywnych kontaktów, tak cały czas przecież mu na niej zależało.
Spojrzał niepewnie na Carlę, jakby oczekując, że albo poprze go, albo kategorycznie zabroni mu udania się do Tartaru. Nie żeby zwalał na nią decyzję, ale na pewno miała po swojej stronie bardzo dużo argumentów. Abstrahując ją od pewnych obaw, Jin miał wątpliwości właśnie przez wzgląd na Garrido. Co jeśli nie wróci i jej więcej nie zobaczy? Ta myśl go mocno niepokoiła. Tym bardziej, że ich relacja zmierzała we właściwym kierunku i było coraz bliżej tego, by "myśli przelać na papier", o ile tak można nazwać wcielenie swoich wyobrażeń w życie. A wyobrażał sobie dużo. I oboje wiedzą co.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sob 20 Mar 2021, 23:46

- Wiesz, zwykle ubieram się dla siebie - cmoknęła niby to nie  do końca zadowolona z jego odpowiedzi, ale po chwili na jej surowej twarzy pojawił się rozbawiony i uroczy jednocześnie uśmiech. - Tym razem zrobiłam to także dla ciebie - odpowiedziała już znacznie milej, bo przecież taka była prawda i ona nie jest osobą, która się będzie tego wstydzić czy wypierać. Po części jednak mówiła prawdę, bo ubiera się dla siebie, a nie dla innych. Podobne stroje potrafiła już nosić nie zważając na westchnienia czy syki innych osób.  Lubiła podkreślać swoje atuty i ubierać tak, że czuła się bardzo atrakcyjna. Niechęć do tego innych to ich sprawa, ona miała to gdzieś.
- Taki jeden, w Nowym Orleanie - dodała, gdy okazało się, że miał jakieś wątpliwości. To już powinno rozjaśnić całkowicie sytuacje, choć Kyoya powinien od dawna wiedzieć, że jej się podoba. W końcu to była Carla, ona nie szczędziła takich słów właśnie jak przystojny, atrakcyjny i tak dalej.
Przekrzywiła głowę lekko na bok, gdy z jej perspektywy wstydził się tego, co zrobił. Sięgnęła ręką do jego twarzy i przesunęła kciukiem po linii jego szczęki.
- To dość normalne w tym obozie, nie ma w tym nic złego - powiedziała spokojnie, by nie miał co do tego wątpliwości. Zabrała dłoń, by napić się drinka zerkając na mężczyznę cały czas. Ona też co prawda nie przepadała pić nad czyjąś śmiercią, ale rozumiała ten sposób. Ba, bliska jej koleżanka, która poległa chciała właśnie być żegnana w ten sposób. Nie mogła jej tego odebrać, prawda?
Uniosła lekko brwi w geście zdziwienia, bo ona nawet nie rozważała podwójnego agenta. Do głowy jej to nie przyszło, ale przecież sens całkiem spory miało. Czy jednak wtedy Corvus swoimi mocami nie wyczułby, że zmarła wcześniej? W końcu z jej opowieści wynikało, że jednak to się nie wydarzyło. Co sens miało, bo wtedy tylko jedna osoba mogłaby ją wskrzesić na to wychodziło.
Szybko jednak o tym zapomniała na jego kolejne słowa. Na jej twarzy malowała się mieszanka szoku i niedowierzania na to, co właśnie usłyszała. Zacisnęła usta w wąską linię nie chcąc powiedzieć czegoś w emocjach nie zastanawiając się bardziej nad tym. Chwilę to trwało nim westchnęła ciężko przenosząc spojrzenie ponownie na jego twarz.
- Nie będę ci mówić, co masz robić. Nie ukrywam jednak, że byłabym szczęśliwsza, gdybyś był bezpieczny w obozie - przyznała z uśmiechem, jednak dało się w nim wyczuć smutną nutę. Nie zamierzała w żaden sposób go do zostania zmuszać, ale nie będzie ukrywać tego, że nie podoba jej się ten pomysł. - Poza tym, jeśli chcesz iść tam dla Joanne, żeby ją chronić, to obawiam się, że przy tym oboje zginiecie - dodała całkiem sensownie. Bo czym innym jest wzajemna pomoc i ochrona, a czym innym wybranie się, by chronić życie konkretnej osoby. To jak z ratownikiem, najpierw myślisz o własnym bezpieczeństwie, by pomóc innej osobie. W podanym przez niego powodzie, nie myśli się o sobie w takiej sytuacji, a to jest niebezpieczne dla wszystkich.
Popijała drinka i skubała paluszki przez dłuższą chwilę nic nie mówiąc niezależnie czy skontrował jej słowa czy nie. Ona nie zamierzała go przekonywać, nie była taką osobą, a manipulować nim nie chciała, za bardzo go szanowała. W końcu jednak oparła głowę na jego ramieniu delektując się zwyczajnie jego towarzystwem.
- Żebyś nie miał wątpliwości, jakakolwiek twoja decyzja nic nie zmieni między nami. Oczywiście pod warunkiem, że wrócisz żywy - rzuciła spokojnie, bo musiał to wiedzieć.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Wto 23 Mar 2021, 16:35

Jin poruszył wymownie brwią, bo bardzo podobało mu się to, że Carla wzięła pod uwagę również jego zdanie przy wyborze stroju i postarała się trafić w jego gusta. Nie żeby tego od niej wymagał, ale to było po prostu miłe, że ktoś starał się ci dogodzić, tak jak ty próbowałeś dogodzić tej osobie swoim postępowaniem. Bo nie da się ukryć, że Kyoya raczej nie szalał w eleganckich koszulach, ale skoro umówił się na te spotkanie z Garrido, to wypadało pokazać się z jak najlepszej strony. Chociaż biorąc pod uwagę podejście córki Afrodyty, to nie jestem pewien, czy jakikolwiek strój wygrywa z jego brakiem. If you know, what i mean.
- Nowy Orlean powiadasz... - pokiwał głową z udawanym zainteresowaniem, po czym wdało się na jego twarz małe rozbawienie. Doskonale wiedział o kogo chodzi.
Dotyk Carli bardzo mu odpowiadał, dlatego nigdy nie oponował, kiedy przybliżała dłonie do jego twarzy, czy też za przeproszeniem macała go po innych częściach ciała. Może i trochę wstydził się tego, że akurat w taki sposób uczcił z resztą poległych, ale skoro Garrido nie uważa tego za nic złego, to szybko odrzucił te negatywne myśli i bardzo szybko to zaakceptował. Nie żeby miał zamiar to powtarzać regularnie, ale jej aprobata na pewno była czymś, czego w tym momencie oczekiwał. Tym bardziej, że aż takiego żalu do siebie o to nie miał przecież.
Spoglądał z zainteresowaniem na blondynkę, kiedy ta przekazała mu swoje wątpliwości. Jin miał mętlik w głowie i cały czas nie miał pewności, czy jest na tyle odważny, żeby udać się na tak niebezpieczną misję. Chciał chronić obóz, chciał mieć na oku Joanne, ale przede wszystkim chciał bezpieczeństwa Carli. To była jego główna motywacja, bo jeśli pomógłby pozostałym herosom zdobyć tą Mroczną Esencję, to może to doprowadzić do zwiększenia bezpieczeństwa wewnątrz. Nie chciał jednak opuszczać Hiszpanki, gdyż bardzo się do niej przywiązał i w tym momencie chciał z nią spędzać jak najwięcej czasu.
- Nie tylko Joanne jest powodem - przyznał cicho. - Chcę, żebyś była bezpieczna. Dlatego się nad tym zastanawiam - dodał, po czym od razu chwycił za szklankę z drinkiem i upił z niej kilka łyków, przenosząc spojrzenie naprzeciwko.
Dopiero kiedy odezwała się ponownie, znów na nią spojrzał.
- Nie zamierzam tam zginąć - odparł równie spokojnie. - Jest taka Carla, która na mnie czeka. I dla której chcę wrócić. Nieważne gdzie by mnie wywiało - uśmiechnął się delikatnie w jej kierunku i dłonią pogładził ją po policzku. - Choć z drugiej strony, po co wracać, skoro nigdzie nie muszę iść? - spojrzał na nią z zaintrygowaniem w oczach, bo tak na dobrą sprawę, był coraz bardziej przekonany do tego, by jednak nie zgłosić się na ochotnika i pozostać w obozie. Nie zaszkodziłby jednak jeszcze jakiś argumencik za tym. Zwłaszcza, że odkąd jej głowa była oparta na jego ramieniu, Jin przestał interesować się jej biustem i skupił się na twarzy, głównie na ustach Garrido. Bardzo chciał ich zasmakować, ale póki co na nic się nie odważył.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sob 27 Mar 2021, 20:57

W takim miejscu wolała go dobrze ubranego, ale w ogólnym rozrachunku rzeczywiście wolałaby mężczyznę nagiego. Tym bardziej dzisiaj, gdy już naprawdę nastawiła się mentalnie na złamanie tej bariery i pójście razem do łóżka nie dla filmu czy spanka, ale dla seksu. Nie żeby tamte dwa były złe, bo przecież lubiła tak z nim spędzać czas. Ale z drugiej strony ile można odkładać coś, co zanosi się od pierwszego spotkania? Chyba już dostatecznie udowodniła sobie, że nie jest to kolejna, pusta relacja, a naprawdę coś fajnego i wartego rozwijania czego seks nie powinien popsuć. Taką miała nadzieję przynajmniej.
Uśmiechnęła się lekko rozbawiona słysząc jego ton głosu. Ich wypowiedzi chyba były dość jasne i oboje wiedzieli co mają na myśli. Ona chwaliła jego wygląd, on cieszył się z bycia chwalonym. Wszyscy zadowoleni.
Obóz rządził się swoimi prawami i opijanie zmarłych to nic niezwykłego w obozie, zwłaszcza dla Nordów. Zresztą w wielu krajach po pogrzebie organizowało się stypy, na których alkohol też potrafił być. Jedni pili by uczcić czyjeś życie, inni by zapomnieć na moment o bólu straty. Takie prawidła rządziły światem i oni tego nie zmienią choćby chcieli, było to wpisane w naturę człowieka niejako.
Ona patrzyła na to trochę w innych kategoriach, ale była w stanie pewne argumenty zrozumieć. Nie na tyle, żeby ją przekonać do tego pomysłu, ale była w stanie wczuć się w sytuację innej osoby. Miała empatię i całą resztę złożonych cech osobowości, które jej na to nie pozwalały. Czy jednocześnie była nieco egoistyczna chcąc, by pozostał w obozie? No pewnie, ale kto by tego nie chciał wiedząc, że z logicznego punktu widzenia ten heros musi iść? Wystarczy spojrzeć na ciężarną Nero.
Potrzebowała chwili (i to już po swojej pierwszej wypowiedzi w tej kwestii) żeby zrozumieć, że mówiąc o Joanne ma na myśli Collins. Jakoś do tej pory nie połączyła faktów, że są rodzeństwem. Za blondynką nie przepadała delikatnie mówiąc, ale jak tu lubić kogoś, kto się do ciebie przypierdolił chuj wie o co od pierwszej minuty poznania? Może do tej pory była naczelną pięknością i Hiszpanka siłą rzeczy jej to odebrała? W sumie pasowało to do Jo. Postanowiła więc tego nie komentować ponownie, a skupić się na drugiej części wypowiedzi.
- Nie potrzebuję byś narażał się dla mnie. Jestem dużą dziewczynką, umiem o siebie zadbać - uśmiechnęła się lekko rozbawiona, choć to było urocze na swój sposób. Niemniej, zdania nie zamierzała zmienić.
- Nikt nie zamierza, a każdy wie, że to misja samobójcza - rzuciła wywracając oczami. Niestety zamiary zawsze mieli jasne i one może poza minimalnie większą determinacją nic nie dawały. Nie chroniły w żaden sposób. Na dalsze jego jednak słowa uśmiechnęła się słodko przyglądając się jego twarzy z perspektywy jego ramienia. Pewnie gdyby nie była sobą, zawstydziłaby się teraz jak typowa laska.
- Widzisz, zaczynasz sensownie mówić - rzuciła podnosząc głowę z jego ramienia, by powoli zbliżyć się do jego ust. Z wolna rozpoczęła (wreszcie) prawdziwy, czuły pocałunek. Nie trwał on szczególnie długo, ale kilka dobrych sekund im to zajęło. Odsunęła się odrobinę ewidentnie z siebie zadowolona. - Taki argument może być? Dostatecznie przekonany? - spytała przyglądając mu się uważnie.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Nie 28 Mar 2021, 19:32

U Jina obudziły się jakieś dziwne heroiczne zapędy, które były związane z pewnym strachem nie tylko o Carlę czy Joanne, ale również o cały obóz. Być może inni traktowaliby to jako objaw jakiejś głupoty, ale Kyoya wiedział, że w obozie panują pewne zasady i trzeba podejmować się pracy organicznej na jego rzecz. W końcu to jedyne bezpieczne miejsce na świecie dla ich rasy, dlatego też należało dbać o kampus i wspólnie pracować na dobro całej społeczności. Udanie się na tak trudną misję na pewno byłoby aktem heroizmu, ale Jin poza potrzebą ochrony dziewczyn uważał, że ma też pewien dług względem tego miejsca, którego nigdy nie spłaci, ale idąc do Tartaru na pewno byłby tego bliżej niż dalej.
Skinął głową, rozumiejąc doskonale to, co Carla ma na myśli. Japończyk nie brał jednak pod uwagę tylko jej, dlatego też argumentacja go nie przekonywała aż tak bardzo. On nie zamierzał narażać się tylko dla niej. Głównie dla niej, ale nie tylko, dlatego też póki co myślał o czymś zupełnie innym.
- Niby tak... - wtrącił, kiwając niepocieszenie głową. - Ale nie byle kto tam idzie. Uważam, że nie doceniasz takich herosów jak Lara, Giotto czy Samuel - przyznał, bo on choć miał pewne obawy, widział to w nieco bardziej kolorowych barwach. Nigdy co prawda nie miał przyjemności obcować podczas zadań z wyżej wymienionymi herosami, ale skoro wykonali tyle trudnych zadań, musieli być świetni. Mało tego, Nero już przecież raz stamtąd wrócił i to będąc od początku sam. Więc dlaczego nie miałoby się im udać grupą?
Kiedy jednak zaczęła go przekonywać do swojej wizji, coraz bardziej czuł, że jego angaż w te zadanie nie jest wcale tak potrzebny, jak mu się zdaje. Ostatecznie został przekonany do pozostania, kiedy Carla uniosła się lekko i pocałowała go, tym razem zupełnie inaczej niż tylko dla jakiejś zabawy. Poczuł różnicę od razu, a już zwłaszcza kiedy go odwzajemnił. Słowa nijak oddawały jej intencje w porównaniu do tego całusa.
- Zdecydowanie - odparł z małym uśmiechem na ustach. - Choć jeśli masz więcej takich argumentów, to może jednak nie aż tak zdecydowanie...? - uniósł lekko brew, chcąc ją sprawdzić czy łyknie ten tani flircik i obdaruje go jeszcze jednym albo nawet kilkoma krótkimi pocałunkami. Nie zamierzał ukrywać, że mu się to nie podobało, a sama Garrido na pewno nie odbierze tej łapczywości jako coś złego.
Przysunął się kawałek bliżej i objął blondynkę ręką, drugą zaś chwycił drinka i trochę go upił.
- Wybacz ten głupi pomysł, nie wiem skąd mi to przyszło do głowy - przeprosił, bo tak naprawdę wziął pod uwagę podlizanie się jej w taki sposób, zamiast poprosić ją wprost o wyrażenie swojego zdania. Carla była kobietą, która nie potrzebowała ryzykowania dla niej życia, byleby tylko być bliżej niej. I miało to swoją logikę, bo co jej po martwym przyjacielu, kochanku czy partnerze?
- Jak tam w ogóle twoje jedzenie pałeczkami? - zmienił temat dość łatwo, sącząc sobie drinka w spokoju i obserwując ją. Postanowił nawet skosztować jakichś przekąsek, które mieli na swoim stoliku.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sro 07 Kwi 2021, 00:25

Carla nie zamierzała jakoś długo go przekonywać czy na niego naciskać. Uważała, że może mu powiedzieć co o tym sądzi tak na poważnie i tak trochę mniej, ale koniec końców to była całkowicie jego decyzja. Ona nie zamierzała na nią wpływać, choć przecież jej umiejętności dawały jej taką możliwość.
- Doceniam i wiem, że to nie są osoby, które mogłyby polec tak szybko jak ja. Nero już tam był, więc pewnie też wie czego mniej więcej się spodziewać. Niemniej przypuszczam, że wróci znacznie mniej niż wyruszy. W końcu gdyby to nie było wręcz awykonalne, to raczej Corvus nie byłby taki głupi, by tyle z tym zwlekać - choć z drugiej strony co ona tam wiedziała? Nie znała za bardzo Juareza, mógł jedynie się wydawać rozsądny i kompetentny.
No i w końcu się pocałowali, tak na serio. Dziwne, że nawet z tym tyle była w stanie się wstrzymywać, ale jak widać nie była taką puszczalską, za jaką wszyscy ją mieli. Zwłaszcza jego siostra chyba, o ironio. No cóż, ten sam rodzic nie świadczył o podobnym poziomie inteligencji, zwłaszcza że nie raz i nie dwa przekonywali się, że to bogowie należą do tego głupszego gatunku.
Uśmiechnęła się szerzej na jego potwierdzenie, by zaraz unieść jedną brew w rozbawieniu. Już miała rzucić jakiś kąśliwy komentarz, nim przejdzie do dalszej części, ale ostatecznie skupiła się na dalszym ciągu, więc cmoknęła go kilka razy ostatniego całusa przedłużając, nie chcąc za bardzo odrywać się od jego warg. W końcu jednak to zrobiła wracając z zadowoleniem do swojej poprzedniej pozycji - opierania głowy na jego ramieniu.
Zaraz jednak znowu podniosła głowę i uśmiechnęła się ciepło, gdy tylko usłyszała jego słowa. Nim jednak odpowiedziała, sięgnęła po swoją szklankę i upiła nieco z drinka.
- Nie masz za co przepraszać, każdy miewa głupie pomysły. Niektórzy latają nago po obozie, inni chcą się udać do tartaru - zaśmiała się cicho rozumiejąc jego słowa chyba nieco błędnie. Myślała, że chodzi mu o sam pomysł z tą misją, a nie sposób w jaki spytał czy został przekonany do porzucenia go.
- Nijak. Nie jadłam w ten sposób więcej - zaśmiała się, bo chociaż raz ją kusiło, by spróbować ponownie, to odpuściła sobie na rzecz wygody. Mogła tak jeść przy nim, zawsze to dodatkowa zabawa, a może i znowu nagrodę jakąś zgarnie?
- Odprowadzisz mnie później do domu? - spytała z małym uśmieszkiem patrząc mu w oczy, a jej ręka akurat przypadkiem znalazła się wysoko na jego udzie, gdzie właściwie koniuszkami palców dotykała już raczej części zwanej kroczem, aniżeli dalej nogą.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sro 07 Kwi 2021, 23:08

To była dość smutna perspektywa. Część herosów była świadoma tego, że misja do Hadesu jest misją samobójczą i niektórzy stamtąd nie wrócą. Mimo to, wielu z nich było zdecydowanych, by tam pójść i nie odmówiło Corvusowi, który przecież nie miał żadnych argumentów poza tym, że trzeba dbać o bezpieczeństwo obozu w tak trudnych czasach dla półbogów. On sam przez moment chciał być wolontariuszem, ale nie był do tego aż tak bardzo przekonany, a kiedy jeszcze usłyszał zdanie Garrido na ten temat, całkowicie zaniechał tego niebezpiecznego pomysłu.
- Niestety - pokiwał głową, patrząc z lekką dezaprobatą na Carlę. Oboje nie mieli żadnego wpływu na to, co się wydarzy, dlatego też nie warto było ciągnąć tego tematu, skoro i tak nie ustalą nic więcej poza tym, co właśnie miało miejsce. Najważniejsze było to, że Carla odwiodła Jina od pomysłu zgłoszenia się na misję.
Pocałunki z Hiszpanką bardzo mu się podobały i nawet bez swoich supermocy mogła to wyczuć, zwłaszcza, że każdy kolejny był coraz bardziej łapczywy, a on sam nie wiedział, skąd bierze się to zaangażowanie. Nakręcało go to, ale póki co nie był jeszcze tego świadom. Przygryzł nawet odrobinę dolną wargę, kiedy po kilku minutach dłuższych lub krótszych pocałunków, w końcu się opanowali i powrócili do rozmowy.
Uniósł lekko brew rozbawiony jej odpowiedzią.
- Nago z siusiakami na wierzchu udając helikoptery? - zaśmiał się cicho, nawiązując do starej obozowej historii, którą jakiś czas temu Carla mu wyjaśniła. Dotąd myślał, że to właśnie ona nakłoniła tych dzieciaków Aresa do robienia z siebie idiotów. Jak się okazało, wcale nie musiała tego robić - sami wpadli na taki durny pomysł.
- Musisz ćwiczyć, bo czeka nas jeszcze kawał japońskiej kuchni - uśmiechnął się przyjaźnie, zapowiadając jednocześnie, że jeszcze niejeden obiad i niejedną kolację zjedzą w swoim towarzystwie. Nierzadko będzie to właśnie coś z azjatycką nutą, która wręcz stworzona jest do tego, by jeść pałeczkami.
Poczuł przyjemne mrowienie z tyłu pleców i mimowolnie przygryzł delikatnie dolną wargę, kiedy blondynka najpierw zadała mu pytanie, a następnie przesunęła dłoń tak, by końcówkami palców dotykać go w okolicach krocza. Z zainteresowaniem spojrzał na Carlę, by później bezczelnie skierować wzrok niżej, na jej wyeksponowane do granic możliwości piersi.
- Jest taka szansa - poruszył wymownie brwiami, sugerując jej, że jakaś zachęta by się jeszcze przydała. Oboje wiedzieli, że to zwykła gra, bo przecież Kyoya się na to zgodzi, ale kto mu zabroni wywalczyć trochę więcej już teraz. Tym bardziej, że jej ręka dotyka go tam, gdzie nie dotyka go nikt inny.
- Może nawet pod same drzwi? - przesunął wolną dłonią po jej szyi, by później robić to samym palcem i sunąć w dół od obojczyków aż do dekoltu, przed którym cofnął dłoń i wrócił do poprzedniej pozycji. - Albo nawet do samego łóżka? - to była już czysta kokieteria, zwłaszcza, że znów zbliżył swoją twarz na odległość sprzyjającą kolejnemu pocałunkowi.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Nie 11 Kwi 2021, 22:45

Wzruszyła lekko ramionami na koniec widząc jego minę. Mogło mu się nie podobać jej czarnowidztwo, ale pokładała w generale inteligencję, zatem skoro tyle zwlekał oznaczało to same problemy. Swoją drogą to śmieszne, że bogowie nawet trochę nie mogli im ułatwić tej wędrówki po zaświatach, skoro o ich dupę w tym wszystkim też chodziło.
Głuchy i ślepy by wiedział, jak bardzo mężczyźnie te pocałunki się podobały, więc nic dziwnego, że i kobieta zdawała sobie z tego sprawę. Zresztą nie było tu nad czym dywagować, bo ona przecież czuła podobnie. Już na weselu była gotował złamać tą granicę i tylko jego stan zdrowia to uniemożliwił. A gdy już wyzdrowiał z jakiegoś powodu wrócili na w miarę grzeczne tory i do niczego do tej pory nie doszło. Dzisiaj jednak miało się to zmienić, bo o ile nie zamierzała rzecz jasna Jina do czegokolwiek zmuszać, tak czuła, że on będzie równie chętny jak ona.
- Na przykład - zaśmiała się cicho nadal nie wierząc w to, że pijany Folk rozpuścił taką plotkę i jeszcze twierdził, że ona sama mu to powiedziała. Jednak nawet herosom alkohol lasuje mózg, gdy wpadną w alkoholizm.
- To będę ćwiczyć przy tobie, nie ma problemu - puściła mu oczko zachęcając go do częstszych posiłków razem, skoro chciał ulepszać jej umiejętności w tej kwestii. Jej to w żaden sposób nie przeszkadzało tym bardziej, że ostatnia próba poszła jej przecież całkiem dobrze.
Przyglądała mu się z zadowoleniem, gdy zauważyła to przygryzienie wargi. Aż miała ochotę przesunąć dłoń jeszcze dalej, by sprawdzić jego reakcję, ale to może kiedy indziej. Już po tym jak w końcu się ze sobą prześpią. Małe rozbawienie wkradło się na jej twarz, gdy zaczął się patrzeć na jej piersi, jednak nie skomentowała tego w żaden sposób.
- Tylko szansa? - uniosła lekko brew ostatecznie przesuwając na moment dłoń na jego krocze, które lekko ścisnęła i dopiero wtedy przesunęła ją ponownie na udo. Jak dobrze, że w tym miejscu mieli całkiem sporo prywatności.
Przyglądała mu się z małym uśmiechem słysząc jego słowa oraz czując jego dotyk, który w ogóle jej nie krępował, a zwyczajnie się jej podobał. Oblizała powoli usta na jego kolejną propozycję przypadkiem też dotykając i jego warg.
- Skoro tak przedstawiasz sprawę, to może zachęć mnie, bym ciebie do niego wpuściła? - rzuciła zaczepnie, bo miała ochotę, by to on teraz zainicjował pocałunek i pokazał jej jak bardzo mu zależy na takim planie na późniejszy wieczór.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Czw 15 Kwi 2021, 17:02

Jin też nie wiedział, jakież to myśli nimi targały, że po jego wyzdrowieniu odkładali ten seks niemal w nieskończoność. Ślepy by dostrzegł, że mieli się ku sobie odkąd tylko nawiązali bliższą znajomość i tak jak poprzednio ich wstrzemięźliwość można było usprawiedliwiać jego ranami po ostatniej misji, które musiały się zasklepić, tak późniejsze zwlekanie z pójściem do łóżka było co najmniej zastanawiające. Przez moment nawet Kyoya pomyślał, że może Carla nie jest nim zainteresowana w tym aspekcie, ale zaraz po tym przypominał sobie nie tylko wiele wspólnych wieczorów, ale przede wszystkim ich pobyt na weselu, kiedy niemal rżnęli się na parkiecie. Tak więc wstrzemięźliwość pozostawała jedną wielką zagadką.
Uśmiechnął się lekko, kiedy Garrido tak pewnie przyznała, że będzie ćwiczyć przy nim.
- Nie jestem wiarygodnym nauczycielem - rzucił. - Zbyt pobłażliwie patrzę na co po niektóre uczennice - zaśmiał się cicho, bo przecież wszystko to miało żartobliwy kontekst i nikt z nich raczej się nie spodziewał jakiegoś ostrego reżimu trenowania tych pałeczek. Jasne, Jin czułby dumę, gdyby nauczył Hiszpankę jedzenia w taki sposób, bo przecież był to pierwszy krok do zapoznania jej z japońską kulturą, ale z drugiej strony aż tak o to nie dbał, bo przecież w tej relacji chodził o coś więcej, niż o umiejętność jedzenia pałeczkami.
- Duża szansa - potwierdził, dalej bezwstydnie patrząc w jej dekolt, zanim ta rękę przesunęła na jego krocze. Mogła pod dłonią poczuć coś bardzo twardego, co chyba satysfakcjonowało ich oboje w tej chwili. Przeniósł wzrok na nią i z niezadowoleniem na twarzy spoglądał jej w oczy, kiedy zdecydowała się przesunąć dłoń ponownie na udo.
- Tylko w jaki sposób... - udał zamyślonego, po czym z zaskoczenia wpił się w jej usta, reagując na tą zaczepkę, która ewidentnie miała prowadzić do kolejnego pocałunku. Zależało mu na tym, by wieczór nie kończył się na odprowadzeniu jej pod dom, dlatego też szybko podjął jej grę i chyba całkiem dobrze sobie radził.
Instynktownie nawet przesunął rękę wzdłuż jej nogi, zatrzymując ją najpierw na udzie, a następnie zachęcając ją do tego, by na moment przechyliła się na bok i pozwoliła mu złapać oraz ścisnąć pośladek. Zdecydowanie miał dziś na nią ochotę i tak jak dotąd wstrzymywał się z poważniejszymi deklaracjami, tak dziś sam przed sobą już przyznał, że to ten dzień, w którym pójdą razem do łóżka.
Odsunął się po dłuższej chwili, po czym z rozbawieniem spojrzał na barmana, który przez moment widział, jak się do siebie dobierali, gdyż akurat wracał z zaplecza i miał minimalny wgląd na ich stolik. Udał jednak, że nic nie widział i wrócił do mycia szklanek kawałek dalej, tracąc ich ze swojego wzroku przez wypukłą ścianę.
- Chyba niejedno już tu widział - nawiązał do sytuacji, spodziewając się, że przy pewnych herosach można było oczekiwać nawet rypania się na stole. Kto wie czy taki Erron z Larą się tutaj nie zabawiali? Oni nie mieliby przecież żadnych hemulców.
Po chwili dopiero zabrał dłoń z jej pośladka i pozwolił jej usiąść nieco wygodniej, zamiast opierać się na jednej stronie biodra.
- Zachęciłem cię? - spytał z uśmiechem na ustach.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sob 17 Kwi 2021, 00:52

- Nie musisz być wiarygodny, a jedynie umieć mnie zachęcić - mruknęła zadowolona nie wątpiąc w to, że Japończyk będzie potrafił ją zmotywować do kolejnych prób jedzenia pałeczkami różnych dań. A ona zresztą będzie pewnie bardzo skrzętnie wykorzystywać możliwość dostania zachęty przed kolejną podejmowaną próbą, także niech Jin sobie nie wyobraża, że ona będzie pilną uczennicą. Ona raczej z tych podrywających swojego nauczyciela, zwłaszcza jak miała takiego jak Jin przed sobą.
Uśmiechnęła się szerzej, bo ta odpowiedź znacznie bardziej jej się podobała. Nieco rozbawiło ją niezadowolenie, które nieśmiało malowało się na jego twarzy. Czyżby chciał być bezwstydnie macany w miejscu publicznym? Ciekawe, ciekawe... Co ona z nim robiła? Niemniej póki co nie wróciła dłonią tam, gdzie by chciał. Mieli sporo czasu dzisiaj, wieczór dopiero się zaczął przecież.
Uniosła lekko brew w geście zdziwienia, gdy tak udawał zawahanie, by wręcz zaraz westchnąć na ten niespodziewany pocałunek. A może spodziewany, ale nie tak nagły i z zaskoczenia. Odwzajemniała pocałunek przenosząc dłoń z uda na jego biodro, tym samym pochylając się nieco, by dać mu dostęp do swoich pośladków. A właściwie jednego pośladka. Jin zaskakiwał ją tą otwartością, ale to nie było coś na co zamierzała narzekać. Nie była głupia.
Po chwili wsunęła dłoń pod jego koszulkę, zatrzymując ją jednak całkiem grzecznie tuż nad spodniami, na umięśnionym brzuchu. Całować by się mogła bez końca, ale mężczyzna chyba potrzebował oddechu, dlatego uśmiechnęła się lekko z zadowolenia całą sytuacją. Kelnerem nawet się nie przejęła, bo co on ją obchodził? Mógł sobie jedynie plotkować jak chciał, jakby miała się przejmować jedną dodatkową w tej sporej ilości, które krążyły na jej temat.
- W to nie wątpię - rzuciła rozbawiona sięgając dla ochłody po drinka, którego upiła nieco już po tym, jak mężczyzna cofnął dłoń z jej pośladka. Po chwili odstawiła szklankę zachęcona jego pytaniem. Skupiła na nim spojrzenie uśmiechając się zalotnie. Nie było wątpliwości co do jego zachęty, ale kto powiedział, że nie może się trochę podroczyć?
Odsunęła się więc od mężczyzny, podsuwając się na drugi koniec ławeczki tak, by oprzeć się plecami o ścianę, a do niego będąc w miarę możliwości przodem, czy raczej niemalże przodem.
- No... Mam wątpliwości - mruknęła cmokając niby w niezadowoleniu ewidentnie sobie żartując. Niemniej miała nadzieję, że mężczyzna zrozumie o co jej chodzi i podejmie drugą próbę "przekonania jej".
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sob 24 Kwi 2021, 14:25

To już raczej nie była rola nauczyciela a jakiegoś mówcy motywacyjnego, który samą erudycją będzie w stanie przekonać kogoś do ćwiczeń. Niemniej Jin miał zamiar zastosować się do sugestii Carli i skoro pobłażanie jej odpowiada, to on pewno znajdzie jakiś sposób do tego, żeby zachęcić ją do kolejnych prób jedzenia pałeczkami. Wystarczyło tylko poćwiczyć kilka dni i już nabierało się wprawy, zwłaszcza jeśli jest się kimś takim jak Garrido, która wyglądała na bardzo ponętną uczennicę. Znaczy pojętną!
Kyoya zdobył się na odwagę i kolejny raz pocałował Carlę, co było ściśle powiązane z tym, o czym ostatnio rozmawiał ze swoją siostrą. To de facto dzięki Joanne, Japończyk zmienił trochę swoje podejście i postanowił bardziej otwarcie mówić o swoich potrzebach, a także je realizować. Ta randka to tak naprawdę efekt szczerej rozmowy z Collins, która zachęciła go do tej bezpośredniości. Początkowo było to dla niego w pewien sposób ciężkie, ale im dalej w las, tym nabierał więcej pewności i teraz mieli tego efekty. Tak więc śmiało można powiedzieć, że dzięki tej nielubianej przez Hiszpankę córce Heliosa, Jin jest teraz taki śmiały.
Nie spodziewał się jednak, że to nie będzie wystarczające i że Carla zamierza go jeszcze wykorzystać. Patrzył na nią pytającym wzrokiem, kiedy tak się odsuwała od niego i oparła plecami o ścianę. Kiedy jednak się odezwała w ten teatralny sposób, Japończyk odetchnął z ulgą, patrząc na córkę Afrodyty z pewnym rozbawieniem w oczach.
- A więc tak chcesz się bawić... - rzucił cicho sam do siebie, spoglądając na siedzącą przodem do niego Carlę.
Syn Heliosa podjął zatem kolejną próbę przekonania jej do zaproszenia go w swoje progi i przysunął się bliżej, niwelując dość sporą odległość między nimi. Przejechał dłonią po jej kolanie, by następnie odważnie przenieść łapkę wyżej i masować nią wewnętrzną stronę jej uda. Nachylił się również w tym czasie i ponownie pocałował Carlę, tym razem dużo delikatniej. Z czasem zaczął się on jednak pogłębiać, a i jego ręka nie pozostawała dłużna, bo w tej chwili znajdowała się na jej kroku, palcami dociskając materiał jej spodni, które swoją drogą idealnie opinały jej biodra.
Przeniósł usta na jej szyję i obojczyki, które zaczął całować z zaangażowaniem, a następnie pozwolił sobie nawet musnąć ustami kilkukrotnie obie jej piersi i nie zawahał się nawet wtedy, kiedy zbliżył się do materiału, który zasłaniał jej sutki. Podniósł głowę na moment, by zobaczyć reakcję Carli, po czym bez pytania palcem zsunął materiał z jej prawej piersi i natychmiast wziął do ust jeden sutek, zasysając go i liżąc. Dopiero słysząc kroki kelnera, który najpewniej szedł z zamówionymi przez nich drinkami, szybko poprawił jej ubranie i odsunął się na przyzwoitą odległość, by nie wywoływać zgorszenia. Zrobił to jednak w ostatniej chwili, więc gdyby jeszcze sekundę to przedłużał, to być może heros też dostrzegłby kątem oka odsłoniętą pierś Garrido.
Odwaga strzeliła mu do głowy i z tego zaaferowania aż musiał się czegoś napić, bo to było coś bardzo niezwykłego w jego wykonaniu. Im dłużej jednak był z córką Afrodyty w jednym pomieszczeniu, tym ciężej było mu pohamować to, czego Carla była cały czas świadoma, wszak mogła odczytywać jego uczucia bez problemu.
- Dalej są jakieś wątpliwości? - spytał, sącząc drineczka i uśmiechając się przyjaźnie w kierunku blondynki.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Tawerna "Jolly Roger" Nie 25 Kwi 2021, 17:22

A tu nikt nie mówił o mowie motywacyjnej czy erudycji w całości. Chodziło o zachęty czynami, obietnicami, pieszczotami. Tak to widziała Hiszpanka prędzej, aniżeli mowy wygłaszające plusy takiej umiejętności. Te niewątpliwie były, ale Carla myślała bardziej o innych korzyściach, które mogły na nią czekać podczas takiej nauki.
Garrido jak najbardziej podobała się większa odwaga mężczyzny, bo to jej zdaniem świadczyło o pewnej zażyłości dla kogoś tak konserwatywnego - bo tak postrzegała Jina - jak syn Heliosa. Zależało jej bowiem na doświadczeniu zupełnie innej relacji i na innym, głębszym poziomie jak d tej pory. Nigdy nie była w prawdziwym związku, nie była też zakochana, więc ciekawiło ją to - zwłaszcza jako córkę Afrodyty, bo jej rodzeństwo właśnie bardziej do tej kochliwej części obozu należało, a ona nie. Nie zmieniała co chwilę obiektu westchnień, co najwyżej partnerów seksualnych, ale tu poza pociągiem fizycznym nic do tej pory nie było. A Kyoye lubiła, nawet bardzo.
Blondynka lubiła kokietować, flirtować, bawić się, więc nic dziwnego, że widząc odwagę mężczyzny postanowiła sprawdzić, jak długo ona będzie trwała i czy będzie wzrastać. Poza tym lubiła pocałunki, więc czemu miałaby ich sobie odmawiać?
Przyglądała mu się z odrobiną rozbawienia, ale i zaintrygowania, gdy załapał o co jej chodzi. Uśmiechnęła się nieco szerzej, gdy się do niej zbliżył ciekawa dalszych ruchów. Musiała jednak przyznać, że zaskoczył ją tą dłonią na udzie, choć nie miała zamiaru protestować. Jedną dłoń oparła na jego karku, gdy tylko zaczął ją całować, przyciągając go jeszcze delikatnie do siebie. Kiedy pocałunek pogłębiał się, ona uniosła jedną brew w reakcji na dłoń mężczyzny, która znalazła się na kroku Carli. Tego to z pewnością się nie spodziewała, ale ani nie przerwała pocałunku, ani inaczej na to nie zareagowała.
Kiedy pocałunek się skończył, miała go pochwalić, ale najwidoczniej Kyoya nie chciał kończyć. Odchyliła nieco głowę ułatwiając mu dostęp do szyi w duchu przyznając, że mężczyzna potrafi znaleźć balans między delikatnością a stanowczością. Czuła narastające w niej podniecenie z każdą kolejną sekundą jego pieszczot. Kiedy przeniósł się na piersi, przygryzła na moment dolną wargę chcąc rzecz jasna więcej. Zacisnęła zęby mocniej, kiedy to zajął się jednym z jej sutków, który niemal od razu zesztywniał. Drugi zresztą też od tej ogólnej przyjemności.
Kiedy się nagle odsunął, przybrała neutralny wyraz twarzy, nieco zmieniając pozycję, by zasłonić piersi, których sutki teraz mogły być bardzo widoczne. Spojrzała na drinki i dopiero kiedy barman odszedł na pewną odległość, westchnęła pod nosem w reakcji na to wszystko. Już miała sięgać po drinka, kiedy jego pytanie przykuło jej uwagę.
- Już nie - odparła z rozbawionym uśmiechem dopiero po chwili sięgając po alkohol. Upiła kilka porządnych łyków skupiając się na jakimś nieistniejącym punkcie przed sobą, byle ochłonąć. Po kilku sekundach odstawiła szklankę patrząc na niego z typowym dla siebie uśmiechem.
- Przyznam szczerze, że takiego łamania konwenansów po tobie się nie spodziewałam - skomentowała spokojnie tą sytuację, choć jak widać bardzo jej się to podobało. Sięgnęła po jakiegoś paluszka, którego zaczęła spokojnie chrupać. - To co, chcesz mnie już zanieść? - spytała po chwili szeptem, wcześniej nachylając się nad jego uchem. Odsunęła się odrobinę i patrzyła na niego z uśmiechem oczekując odpowiedzi.
Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Tawerna "Jolly Roger" Czw 29 Kwi 2021, 23:58

Jin szukał w zasadzie tego samego co Carla, choć on akurat nie mógł wybrzydzać, jeśli chodziło o potencjalne partnerki. Z reguły był na tyle nijaki i nieciekawy, że herosi szybko traciły nim zainteresowanie, przez co nie był w stanie wykształcić porządnej relacji. W obozie było dużo więcej zawadiaków, pewnych siebie facetów, badassów etc. którzy zabawiali je w dużo lepszy sposób niż robił to nieco przygaszony Kyoya. Cieszył się jednak, że Carla dała mu szansę i chciała z nim naprawdę coś stworzyć, choć trzeba też przyznać, że zachęciła go do dużo śmielszych gestów niż wcześniej.
Jeśli chodziło o te konwenanse, to Japończyk zdecydowanie łamał wszelkie swoje schematy, nie pozwalając w żaden sposób pomyśleć Garrido, że chce się wycofać z tego wszystkiego. Tutaj jednak wchodziło do gry nie tylko jego podejście, ale przede wszystkim ostatnia rozmowa z siostrą, która uświadomiła mu, że jeśli ma coś mu wyjść z tą Hiszpanką, to musi być bezpośredni. Musi mówić o swoich potrzebach i musi robić to, czego pragnie. A pragnął Carli i chciał jej to okazać, choćby poprzez te pocałunki, dotyk czy nawet nakręcanie jej poprzez bawienie się jej piersiami.
Przygryzł lekko wargę, kiedy zostały przyniesione drinki, ale nawet nie spojrzał na kelnera, zachwycając się widokiem nabrzmiałych sutków córki Afrodyty, które przez materiał były bardzo widoczne. Pracownikowi tawerny ich nie pokazała, ale on z pewnej perspektywy je widział i ten widok bardzo go pobudzał.
Wziął drinka do ręki, po czym zaczął go pić zadowolony, tym razem dużo pewniejszy swego. Skinął tylko porozumiewawczo głową, kiedy potwierdziła to, co chciał usłyszeć.
- Ja też przyznam szczerze, że sam się po sobie tego nie spodziewałem - zaśmiał się lekko. - Ale rozmawiałem ostatnio z pewną osobą i... - tu na moment się zająknął. - Powiedziała mi, że jeśli kogoś lub czegoś pragnę, to muszę mówić i robić coś wprost - pomachał sugestywnie brwiami, ciesząc się z tego, że przez te ostatnie miesiące nabrał odwagi i potrafił mówić o swoich potrzebach oraz o tym, że Carla interesuje go nie tylko jako przyjaciółka, ale też obiekt seksualny i nawet ktoś dużo, dużo więcej.
Sączył drinka i kiedy nachyliła się nad nim, szepcząc mu sugestię do ucha, od razu zrobiło mu się gorąco. Nie był głupi. Wiedział, co Carli chodziło po głowie. I nastrój mu się bardzo udzielił.
- Nie tylko zanieść... - wyszeptał jej cicho, będąc nader odważnym nawet jak na tą nową wersję Jina Kyoyi, którą dziś zaszczycił swoją partnerkę weselną.
Zatem nie przeciągając, wzięli sobie na drogę po jakiejś przekąsce, dopili drinki, ogarnęli wszystkie swoje rzeczy, Japończyk nawet pomógł ubrać płaszcz Carli, by ta poczuła się niczym prawdziwa dama, o którą partner bardzo dba, po czym udali się w kierunku osiedla mieszkaniowego, konkretniej do lokum córki Afrodyty.

zt oboje -> Mieszkanie Carli
Killian Torres
Killian Torres
Re: Tawerna "Jolly Roger" Wto 05 Kwi 2022, 11:41

Dzień Killian rozpoczął dość zwyczajnie od porannego patrolu, do którego został wyznaczony jakiś czas wcześniej. Później ogarnął się i przywędrował do warsztatu, mając do wykończenia kilka pojazdów, które zdali mu herosi w ostatnim czasie. Czas mijał mu szybko i spokojnie, głównie dlatego, że wiele części zostało w końcu dostarczonych i dzięki temu mógł skupić się na poważnych naprawach, które niestety były też czasochłonne. Dopiero gdzieś w okolicach godziny piętnastej, czyli jakieś cztery po wejściu na teren warsztatu, miał okazję zerknąć w telefon. Dostrzegł tam wiadomość od Aidy, co go wcale nie zaskoczyło, ostatnio smsowali dość często, bo ich kontakt znacznie się polepszył. Co innego treść, która wskazywała na niepokój Gongory - to przynajmniej sugerowała prośba o spotkanie dziś wieczorem. Syn Bragiego zgodził się na wieczór w kantynie i kiedy tylko Aida potwierdziła mu godzinę oraz aktualność prośby, umówił się z nią, po czym wrócił do pracy.
Na jakąś godzinę przed umówionym spotkaniem wrócił do mieszkania, znów się umył, ubrał w coś bardziej eleganckiego (choć nie do przesady) i był gotów do opuszczenia domu. W tawernie "Jolly Roger" był jakieś kilkanaście minut przed czasem i nie dostrzegłszy w środku swojej byłej, postanowił zająć jeden ze stolików, bo tych było wyjątkowo dużo wolnych jak na wieczór w obozie. Zamówił więc drinka i usiadł gdzieś w jakimś przytulnym kąciku, by nie być bezpośrednio na widoku, ale by też nie ukrywać się nie wiadomo jak przed Aidą, bo ta przecież miała go wypatrzeć.
Kelner przyniósł mu drinka, więc Torres z braku laku zaczął go pić, czy może raczej dziubać tylko, bo mililitry, które dostawały się do jego gardła z każdym łykiem były naprawdę niewielkie. Obrócił rękę, by zerknąć w kierunku zegarka na nadgarstku i trochę zaczął się niepokoić, gdy właśnie wybiła godzina 19:00, a Gongory jeszcze tutaj nie było. Córka Gullveig rzadko kiedy się spóźniała, a jeśli już, to naprawdę musiało ją zatrzymywać coś pilnego. Killian więc cierpliwie czekał, choć ręka go trochę świeżbiła, by napisać do Aidy. Nie chciał jej jednak niepokoić, bo może faktycznie robiła teraz coś ważnego?
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Tawerna "Jolly Roger" Pon 11 Kwi 2022, 21:18

- 3 -

Aida od jakiegoś czasu miała wątpliwości właściwie co do wszystkiego. Jej obecny chłopak zaczynał angażować się coraz bardziej, kobieta coraz częściej słyszała, że mu zależy, coś tam o wspólnej przyszłości... No i - jak zwykle - ją to przerastało. Musiała z kimś o tym pogadać i chociaż Killian nie wydawał się być do tego dobrą osobą z wielu powodów, to właśnie jemu Gongora ufała najbardziej. Stwierdziła więc, że może samo wygadanie się pomoże mimo, że na żadną radę nie liczyła, ostatecznie napisała do Killiana czy ma czas dzisiaj wieczorem się spotkać. Miała nadzieję, że wiadomość zabrzmiała dość neutralnie, ale w sumie nie była pewna.
Kobieta uśmiechnęła się, gdy dostrzegła wiadomość przyjaciela wchodząc tym samym do mieszkania. Niestety dla niej, dzisiaj zamiast pracy w warsztacie miała patrol i chociaż średnio się jej to podobało, to jednak za wiele do powiedzenia nie miała. Poszła więc się umyć, choć patrol wcale nie wymagał od niej wiele wysiłku, ot jedna palua do ubicia się jedynie znalazła. Gdy wyszła, ubrała się w swoje typowe casualowe ciuchy i siadła przy stole, by na szybko coś przekąsić, skoro miała czas.
Nie spodziewała się, że do mieszkania wpadnie na chwilę Thomas (czy jakkolwiek go nazwałam) i postanowi się sprzeciwić jej wyjściu z Killianem. Umówmy się, Aida nie jest osobą, której można mówić (poza poleceniami służbowymi) jak ma żyć i co robić. Siłą rzeczy wywiązała się z tego spora kłótnia, a ona z każdą chwilą nie przebierała w słowach coraz bardziej. Nie powiedziała jednak ostatniego słowa, nie powiedziała, że nic do niego nie czuje albo, że ma się wyprowadzić. Jeszcze. To między innymi chciała obgadać z przyjacielem.
Zła na Toma, że przez niego się spóźniła kilka minut, weszła pośpiesznie do baru jeszcze z papierosem w ustach, którego odpaliła przed domem. Rzuciła do barmana, że chce jakiegoś kolorowego drinka i siadła od razu naprzeciwko mężczyzny, sekundę późnij gasząc papierosa w popielniczce po tym, jak zaciągnęła się po raz ostatni.
- Wybacz spóźnienie, coś mnie zatrzymało - wydawałoby się, że niemal warknęła, ale wtedy podniosła w końcu głowę i dostrzegając Killiana tak w pełni świadomie, aż się lekko uśmiechnęła.
- Skąd ludzie wiedzą, że kogoś kochają? - rzuciła zerkając tylko przelotnie na barmana, który postawił przed nią szklankę. Naprawdę liczyła na jakąś podpowiedź, bo kilka minut temu usłyszała właśnie takie wyznanie i cóż, nie wierzyła, wolała zaprzeczać albo uciec. Albo wszystko na raz.
Killian Torres
Killian Torres
Re: Tawerna "Jolly Roger" Wto 12 Kwi 2022, 14:49

Killian był przygotowany na to, że Aida będzie chciała porozmawiać o czymś poważnym, bo rzadko kiedy zdarzały się takie wiadomości od niej. Stąd też ta koszula u niego (co w zestawieniu z Gongorą okazało się głupotą) oraz mniej spokojnie nastawienie. Nie uważał siebie za odpowiednią osobę do doradzania w czymkolwiek, bo sam przecież nie potrafił uporządkować swojego życia prywatnego, odkąd tylko pożegnał się z gronem przyjaciół podczas bitwy. Dlaczego więc Aida prosiła go o radę? Jego zdaniem - była zdesperowana i nawet fakt wieloletniej przyjaźni tutaj nie pomagał, bo kto normalny pytałby akurat jego o tego typu opinie?
Instynktownie wstał, kiedy Aida podeszła do stolika i zaraz znów usiadł, widząc jej poddenerwowanie. Skrzywił się też na widok papierosa, którego rzecz jasna nie cierpił.
- Nic nie szkodzi - odpowiedział nieco kurtuazyjnie, bo jednak podirytowało go to, że spóźniła się te kilkanaście minut. Wszystko jednak zniknęło gdy obdarowała go swoim uśmiechem, co od razu w pewien sposób go rozczuliło. Nie potrafił być na nią zły przez długi czas, dlatego też jej spóźnienie szybko odeszło w zapomnienie, a on skupił się na tym, by być dobrym przyjacielem.
Jej pytanie jednak totalnie zbiło go z tropu, bo w pierwszej kolejności spodziewał się jakiejś neutralnej gadki, która dopiero naprowadzi go na temat. Tymczasem Aida walnęła z grubej rury i Killiana tak wryło, że przez blisko kilkadziesiąt sekund nawet się nie ruszał. Czego ona się po nim spodziewała, że taka ameba emocjonalna jak Torres raptem odpowie jej na tak złożone pytanie?
- Nie wiem... - był trochę przygaszony, bo to były akurat kwestie, na których on się kompletnie nie znał. Jasne, że kochał kiedyś Aidę i w sumie dalej ją kocha, ale skąd to się brało, to nie miał pojęcia. I nie był pewny, czy jest to miłość, czy może raczej przywiązanie oraz tęsknota za czymś, co było dobre i niewinne. - Jeśli lubisz z kimś spędzać czas, zależy ci na jego opinii i bierzesz ją pod uwagę oraz pociąga cię przy tym fizycznie... to chyba wtedy jest zakochanie - rzucił pierwszą lepszą i składną myślą, która przyszła mu do głowy po tym, jak rozczarował ją zapewne wcześniejszą wypowiedzią.
- Wszyscy mówią, że to się po prostu czuje - wzruszył teatralnie ramionami, by zaraz zacząć sączyć swojego drinka.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Tawerna "Jolly Roger" Sro 20 Kwi 2022, 14:03

Czy Aida była zdesperowana? Tak by tego nie nazwała, ale z całą pewnością miała mętlik. Przecież to nie tak, że lubiła krzywdzić czy łamać serca. Kilka razy zaznaczało obecnemu partnerowi, by nie angażował się za mocno. W pewien sposób ostrzegała go przecież, więc czemu nie słuchał? Niemniej dzisiejsza sytuacja jeszcze bardziej pchnęła ją w kierunku zakończenia tego związku, relacji. Zwał jak zwał, po prostu chodziło o pozbycie się faceta z jej życia.
Papierosy to okropny nawyk, zwłaszcza gdy nabywa się go jako dzieciak podpatrując turystów. Teraz był jej nieodłącznym elementem, choć trzeba przyznać, że paliła tylko wtedy, gdy była zła. Na co dzień ich nie ruszała, więc to też jest ciekawe na swój sposób.
Może Torres nie był odpowiednią osobą do takich pytań, ale przecież nie będzie o tym rozmawiać z dziećmi Afrodyty. Im, o ironio, nie ufała w takich kwestiach. Wolała opinie kogoś, kto podchodzi do wszystkiego w podobny sposób jak ona, czyli na chłopski rozum. Patrzyła więc intensywnie na niego widząc, jak zdziwienie zastępuje niepewność. Cóż, sama też nie wiedziałaby jak odpowiedzieć w odwrotnej sytuacji.
Wysłuchała jednak jego propozycji, na którą westchnęła nieco sfrustrowana. Bo tak można powiedzieć o szerokiej grupie, a przecież ciężko kochać ileś osób na raz. Ba, Killian w jej przypadku łapał się pod tą definicję, a przecież byli przyjaciółmi. Do tych cech wystarczy przecież atrakcyjny przyjaciel, więc chyba jednak nie to świadczyło o zakochaniu. Upiła dość sporo swojego drinka, a później znowu westchnęła.
- No tak mówią - mruknęła bez przekonania dumając jeszcze chwilę. - No nic, zerwę z Thomasem jak wrócę do domu - powiedziała to tak lekko, jakby nie była z gościem od dłuższego czasu, tylko oświadczyła, że musi rozklepać kotlety na obiad.
- I po co pajac wyznawał mi miłość? Co prawda od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad sensem tego wszystkiego, ale po co takim tekstem walić podczas dzisiejszej kłótni? - ciężko stwierdzić czy bardziej mówiła do Torresa czy jednak głośno się tylko sama zastanawiała. Wyzerowała zaraz po tym drinka i machnęła do barmana po kolejnego.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Tawerna "Jolly Roger" Czw 21 Kwi 2022, 20:11

Nie uznawał się za najlepszą osobę do udzielania miłosnych rad, bo sam nie potrafił uporać się ze swoim życiem uczuciowym, co dopiero nakierować kogoś innego na odpowiednie rozwiązanie. Jeśli ktoś mówił, że łatwiej jest doradzać innym niż pomóc samemu sobie, to gówno wiedział o tym. Zarówno i jedno i drugie było trudne, zwłaszcza dla osób, które w tej przestrzeni mają wiele do nadrobienia bądź przypomnienia sobie. Dla części herosów była to prościzna, ale on zaliczał się do tej grupy, która była wybitnie upośledzona w tej kwestii.
- Aida... - rzucił nieco rozgoryczony jej zachowaniem. - Wiesz jak to jest w nerwach. Czasem mówisz coś, czego żałujesz albo co chciałaś powiedzieć już dużo wcześniej. Nie bądź dla niego taka surowa... - jego serce mówiło mu, by jeszcze bardziej ją nakręcał na zerwanie z Thomasem, w końcu im mniej facetów wokół niej tym lepiej dla samopoczucia Torresa. Mózg jednak przeczył temu, bo przecież syn Bragiego nie był manipulantem i egocentrykiem, by korzystać na cudzym nieszczęściu, bądź do niego po prostu prowadzić.
Jego stosunek do byłej dziewczyny nie poprawił się, kiedy ta zamówiła kolejnego drinka, jak tylko wyzerowała poprzedniego. W takim tempie Gongora upije się szybciej niż najgorsi obozowi zawodnicy.
- Liczy się to, co ty czujesz - odezwał się po chwili, kiedy sam zamoczył dzioba w drinku. - Jeśli nie chcesz z nim być, to nie bądź - a jednak serce wygrało. Jak widać nie taki kryształowy był ten Killian, jaki mógł się wydawać na samym początku. Swoją drogą ta sytuacja była dla niego w pewien sposób niekomfortowa, bo która ex rozmawiała ze swoim byłym chłopakiem o aktualnym związku? I jeszcze prosiła go o radę? Niewiele było takich relacji. Z jednej strony było to dziwne, z drugiej nawet miłe, że pomimo rozstania, dalej byli dla siebie przyjaciółmi i liczyli się ze swoim zdaniem.
- Ochłoń trochę, przecież takie rzeczy cię nie ruszają z reguły... - to była trochę szpilka w jej kierunku, bo doskonale pamiętał ich rozstanie i wtedy Gongora była oszczędniejsza w reakcjach i słowach. Albo przynajmniej taką przed nim zgrywała w momencie kłótni, a gdy tylko się od niego oddaliła, dała upust złości. Tak też mogło być.
Sponsored content
Re: Tawerna "Jolly Roger"

Tawerna "Jolly Roger"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 5Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5  Next
Similar topics
-
» Tawerna "Jolly Roger"
» Tawerna pod płaczącym Mamutem



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Skraj obozu :: Jezioro-
Skocz do: