San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 - Page 6 DpyVgeN
San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 - Page 6 FhMiHSP


 

San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sob 27 Sty 2024, 22:16

Uśmiechnęła się lekko zadowolona, gdy Scott przyznał, że chce być jej. Zdążyła też wyłapać, jak Adan wywraca oczami, któremu w żaden sposób to nie imponowało. On pomimo chęci przerżnięcia Tanji od lat nigdy nie zniży się do tego, by uznać się za własność kobiety. Miał swoją godność. A przynajmniej tak temu dupkowi się wydawało.
Gashi starała się nie myśleć o tym, że znów była bardzo blisko Mercera i czuła ciepło jego ciała, a jednocześnie twarde mięśnie. Mimo jednak, że próbowała trzeźwo myśleć, ta bliskość ją rozpraszała. A działo się to na tyle, że nie dostrzegła, że jeden z członków NoGods zniknął.
Wysłuchała jego propozycji na to wszystko, a gdy spojrzał jej w oczy, Tanji spojrzenie było pewne. Niemal niezauważalnie skinęła głową zgadzając się na to wszystko. Dała się więc zaprowadzić na środek pokoju i gdy tylko tam się znaleźli, obróciła się do niego przodem. Zarzuciła mu ręce na szyję przytulając się do niego nie tylko dla tej sekundy pozorów, ale też im bliżej niej był, tym łatwiej było jej go chronić przed swoją mocą.
Gdy tylko to zrobiła, wszystko wokół nich zamarzło w połowie ruchu. Skupiła się na tym, by objąć całą przestrzeń z wyłączeniem przyklejonego do niej Scotta. Było to męczące, jednak dawała radę. Wiedziała, kiedy Mercer zaczął używać swoich zdolności, bo i ona je odczuła. Przymknęła oczy skupiając się na utrzymaniu swojej mocy, jak i utrzymaniu się na nogach, w czym sobie pomogła wtulając się w niego jeszcze mocniej nieco się na nim wspierając.
Odetchnęła tylko głęboko na jego komentarz skupiając się na swoich zadaniach. Wiedziała, że długo to nie potrwa, choć pierwszy raz ktoś z nią znajdował się poza czasem i nie sądziła, że będzie to aż tak męczące. Po kilku kolejnych chwilach poczuła, jakby jej nogi znów należały do niej. Niemniej jeszcze przez kilka chwil trzymała swoją moc, gdyby Scott wyczuł, że kogoś pominęli. Czekała na jego potwierdzenie, więc dopiero gdy się odezwał, Albanka odpuściła używanie swojej mocy.
- Żyję - próbowała się uśmiechnąć pewnie, ale przez to, że ciężko oddychała, wyszedł jej krótki uśmiech pomiędzy kolejnymi haustami powietrza.
- Tak, spierdalamy - mruknęła i dopiero jak mężczyzna ją puścił poczuła, jak nogi się pod nią uginają. Udało jej się jednak zatrzymać w porę przed upadkiem walcząc ze swoim ciałem. Wyprostowała się próbując udawać, że ich moce wcale jej nie wykończyły, ale kolejny chwiejny krok już dobrze pokazał, że ledwo stała na nogach. No nic, poradzi sobie. W końcu mieli się nie ratować wzajemnie, prawda? Co prawda wyglądało na to, że wszystkich zabili, ale wciąż lepiej było stąd jak najszybciej uciec. A ona w tym momencie to utrudniała.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 29 Sty 2024, 11:26

Mercer sam musiał przyznać, że ciepło bijące od ciała Tanji było momentami obezwładniające. Przypuszczał, że ów zaaferowanie tym faktem jego organizmu wywołane było wspomnieniem niesamowitego seksu, jaki odbyli kilka chwil temu, jednak chyba chodziło tutaj o coś znacznie głębszego. Mężczyzna jednak nie miał czasu zastanawiać się zbyt długo nad tym faktem, gdyż niemal od razu po wtuleniu się Albanki rozpoczęli działania mające na celu egzekucję wszystkich NoGods oraz przy okazji ćpunów w pomieszczeniu.
Cała akcja trwała bardzo szybko i Scott zdał sobie sprawę z tego, że ich moce idealnie ze sobą współgrały. Przez myśli przeszło mu wiele starć, które odbył w trakcie całej swojej herosowej kariery i na samą myśl o tym, jak łatwo mogłoby to pójść, mając u boku Tanję, aż nieco dziwił się. Ona stopująca czas, on zgniatający na miazgę przeciwników. Minuta roboty, nawet rąk nie pobrudzą, a efekty są dalej niż zadowalające. Tylko nie mówcie o tym Giotto, który ma już tyle supermocy, że syn Hollera nie zdziwiłby się, gdyby opanował gyro i chronokinezę.
Widział po niej zmęczenie, co było dość oczywiste z racji używania tak intensywnych zdolności. Sam nie próbował również ukrywać tego, że zwiększanie ciążenia było bardzo trudne i tym samym jego organizm również w pewien sposób musiał odreagować ten wzmożony wysiłek. Jednak w porównaniu do Gashi, on wyglądał na kogoś, kogo aż tak bardzo nie poruszyło używanie tych mocy.
- Na pewno? – upewnił się, słysząc jak dziewczyna dyszy i przez moment jeszcze nie może złapać odpowiedniej równowagi po przywróceniu ciążenia do normalnego stanu. Z drugiej strony taki widok nie był wcale niczym dziwnym, gdyż ciało od nowa musiało przyzwyczaić się do innej fizyki wokół niego, toteż Tanja mogła mieć wrażenie, że jej nogi są teraz niesprawne, czy może raczej zbyt lekkie, by utrzymać jej ciało. To był jeden z efektów ubocznych oddziaływania zwiększonego ciążenia wobec osób, które nie miały z tym zbyt dużej styczności. Zresztą… kto miał?
Był niejako pod wrażeniem jej zdecydowania i pewności siebie, jednak pierwsze kroki, które wykonała w przód, pokazały mu, że Gashi osłabła znacznie bardziej, niż sama twierdziła. Instynktownie pochylił się, łapiąc ją jedną ręką za ramię, które nieco przymocno ścisnął. Sytuacja była jednak na tyle dynamiczna, że nie zdążył wyważyć odpowiedniej siły nacisku. Najważniejsze, że pomógł jej w tym, by blondynka nie upadła.
- W tym stanie niewiele zdziałasz – stwierdził cicho i wywrócił oczami, bo choć jej determinacja była godna podziwu, tak w tym momencie była jedynie balastem. Budynek należało opuścić jak najszybciej i to też miał zamiar zrobić syn Hollera.
- Zaniosę cię – rzucił i nie czekając na jej zgodę, wsunął jedną rękę pod jej uda, a drugą pod plecy, a następnie przechylił ją i uniósł z pomocą siły rąk. Poprawił uchwyt i zachęcił ją do tego, by bardziej się skuliła oraz w miarę możliwości przylgnęła do niego, dzięki czemu będzie mógł oprzeć jej ciężar na znacznie większej liczbie mięśni, niż tylko samych rękach. Rzecz jasna bez problemu mógł ją przenieść do samochodu zaparkowanego kilka przecznic dalej, ale nie zaszkodziła współpraca z jej strony.
Przemierzali w ciszy kolejne metry, aż dotarli do wyjścia.
- Trzeba pozbyć się dowodów – rzucił na koniec i zamiast udać się w stronę samochodu, najpierw zawędrował w kierunku prowizorycznej skrytki na zewnątrz, pod którą schowany był detonator. Budynek został obstawiony przez Mercera ładunkami wybuchowymi niewielkiego zasięgu, które miały na celu wzniecenie pożaru oraz zniszczenie kilku punktów w konstrukcji, co powinno doprowadzić do zawalenia się budynku. I tak też się stało, gdy uruchomił ładunki – reakcja łańcuchowa zrobiła swoje.
W celu ucieczki syn Hollera przyspieszył znacznie kroki, by nie znaleźć się w zasięgu pyłu, jaki pojawił się, gdy kolejne kondygnacje budynku waliły się pod wpływem siły eksplozji. Na szczęście nikogo przy nich nie było, więc w spokoju dotarli do samochodu, przed którym Scott postawił Tanję na ziemię, jednocześnie kontrolując, czy blondynka ma siły, by stać na własnych nogach. Okazało się, że odzyskała część nadwątlonych sił i już bez problemu wsiadła do samochodu sama, on zaś zajął miejsce kierowcy.
- Dobrze się spisałaś – rzucił chłodno, jednak z jakąś dozą sympatii i podziwu w głosie. - Muszę się porządnie napierdolić dzisiaj – dodał znacznie łagodniejszym, rozbawionym tonem. Był poniekąd ciekaw czy Gashi pozwoli mu na to, czy jednak będzie się trzymać tego, o czym mówiła jeszcze kilkadziesiąt minut temu i nie zezwoli na to, by Scott się upił. Wszakże obiecali sobie coś po zakończeniu tej misji, jednak przez ten czas wiele mogło się zmienić, tym bardziej pod wpływem adrenaliny. Z drugiej strony w niektórych przypadkach adrenalina pobudzała pewne emocje i z tego też wynikał jego sposób jazdy, który był znacznie agresywniejszy niż zazwyczaj.
Gdy dojechali do swojego hotelu, Mercer odstawił Tanję przed samym wejściem, a następnie wysiadł z wypożyczonego auta i rzucił kluczyki pracownikowi hotelu, który miał za zadanie zaparkować wóz.
- Zostaw na recepcji, zgłoszę się po nie – poinformował i wszedł do budynku, a następnie westchnął cicho i spojrzał kątem oka na córkę Chronosa. - Odpocznij, należy ci się – powiedział, nie chcąc przymuszać jej do niczego.
Wspólnie z Tanją udał się na piętro, w którym znajdowały się ich pokoje i odprowadził ją niemal pod same drzwi. Nie był to jednak żaden akt kurtuazji, a zbieg okoliczności, który wiązał się z tym, że jego lokum znajdowało się drzwi dalej, więc siłą rzeczy musiał tędy przejść, by się tam dostać.
Uśmiechnął się lekko i zlustrował Tanję wzrokiem. Na początku było to taktowne, później jednak było widać po nim, że ewidentnie ją obczajał i myślał sobie o wielu rzeczach.
- Za godzinę w hotelowym barze? – spytał z pewnym siebie uśmieszkiem, choć domyślał się, że było to pytanie retoryczne i się tam spotkają. Jeśli nie chciała za godzinę, to przynajmniej będzie wiedzieć, gdzie go szukać. Jakoś trzeba uczcić udaną misję, prawda?
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 29 Sty 2024, 20:40

Tak, ich moce idealnie ze sobą współgrały, co było niezłym żartem od losu w ich przypadku. Jakby wszechświat próbował zakomunikować im coś, czego słuchać nie chcieli. Albanka musiała się skupić, by wykluczyć Scotta z objęcia swojej umiejętności, dlatego tak w niego się wtulała, choć trzeba przyznać, że jego ciepło i stanowczy, bezpieczny dotyk jej pomagał. Czy ona właśnie nazwała bycie w jego objęciach bezpieczną? Jej szyję nadal zdobiła przecież blizna po ich spotkaniu sprzed laty. A jednak... Niemniej odczuwała też jego użycie mocy, z którą do pewnego stopnia musiała walczyć. Ciążenie było ciążeniem i choć przeżyła, więc nie dotknęło jej to w taki sposób, to jednak odczuła to mocno, co zrozumiała dopiero, gdy to się zakończyło.
Kiwnęła tylko głową bardziej skupiając się na oddychaniu niż rozmawianiu. Wiedziała, że odzyska siły, potrzebowała tylko chwili dłużej od niego. Wszakże jego mocy nie odczuła chyba nigdy do tej pory, jeśli dobrze kojarzyła. Skrzywiła się lekko, gdy ścisnął jej ramię niespodziewanie na mocno, ale nic nie powiedziała wiedząc, że próbował ją uchronić przed upadkiem.
Wywróciła oczami i już miała mówić, żeby spierdalał zgodnie z obietnicą, kiedy zaskoczył ją kolejnymi słowa. Zaniesie? Zdążyła tylko przenieść na niego spojrzenie, kiedy ją pochwycił w swoje ramiona. Wtuliła się w jego tors znów od razu czując się lepiej tak blisko jego ciepła. Przymknęła nawet na moment oczy skupiając się na oddychaniu wdychając przy okazji jego irytująco piękny piżmowy zapach. Czuła jak niemal rozpływa się po raz kolejny w jego ramionach czując się znów bezpiecznie. Jakby mu ufała i była pewna, że ją ochroni. Było to na swój sposób romantyczne... Gdy tylko o tym pomyślała, zbeształa się w myślach. Popierdoliło jej się już chyba od tej zbiorowej masakry, bo co by nie mówić, widok był obrzydliwy choć starała się nie patrzeć na to, co znajdowało się wokół nich w domku. Między innymi jednak dlatego zamknęła oczy.
Blondynka nie zareagowała na jego słowa wiedząc, że mężczyzna się tym zajmie. Zaplanowali przecież to, wystarczyło tylko zdetonować to, co wcześniej przygotował. Ona za to się nie zabierała, gdyż kompletnie się na tym nie znała. Zostawiła więc to wtedy i teraz w rękach fachowca.
Kiedy się zatrzymał domyśliła się, że są przy samochodzie, co zaraz jego łagodne próby postawienia jej potwierdziły. Gashi na szczęście nie miała problemu z utrzymaniem się na nogach, ani zajęcia miejsca pasażera. Kiedy Mercer się odezwał, przechyliła głowę opartą o zagłówek w jego kierunku. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa, choć na jej twarzy było widoczne zaskoczenie. On ją chwalił? Zaraz jednak zaśmiała się cicho słysząc o napiciu się. Ona nie brała jego słów tak dosłownie, więc nie wątpiła w to, że mężczyzna podoła obietnicy, którą jej złożył. Szybka, agresywna jazda jej nie przeszkadzała, bo prawdę mówiąc taką preferowała. Albanka za kierownicą była trochę narwana i lubiła depnąć gaz tak samo jak mężczyzna teraz.
Wysiadła spokojnie z samochodu, jednak poczekała na niego nim ruszyła do środka hotelu. Wspólnie więc przemierzyli lobby kierując się w stronę wind. Uniosła lekko jedną brew ku górze, a pewny uśmiech powrócił na jej twarz. Chyba odzyskiwała siły.
- Tobie też się należy - skomentowała krótko, bo przecież był to ich wspólny sukces.
Zatrzymała się przy swoich drzwiach i uniosła znów brew z pewnym rozbawieniem na twarzy, gdy przyłapała go na rozbieraniu jej wzrokiem. Już miała coś powiedzieć, gdy zaproponował on coś innego. Skinęła więc głową.
- Do zobaczenia - mruknęła tylko, nim zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Pierwsze co zrobiła, to ściągnęła z siebie te obrzydliwe ubrania, a następnie poszła pod prysznic. Po szybkim i dokładnym umyciu się, legnęła na łóżko czyniąc sobie półgodzinną drzemkę dla urody... Czy tam sił na później.
Gdy wstała postanowiła trochę podjudzić mężczyznę nałożyła ponownie makijaż, upięła luźno włosy, a następnie wcisnęła się w ultra krótką oraz obcisłą sukienkę. Kozaki na obcasie tylko dopełniły dzieła zniszczenia, jakie sobie zaplanowała - klik.
Godzinę i dziesięć minut później weszła pewnym krokiem do baru, od razu zajmując stołek tuż obok Scotta. Założyła nogę na nogę nie przypadkiem przeciągając stopą po jego łydce. Gdyby mężczyzna dobrze się schylił, zobaczyłby, że kobieta jest bez majtek, bo brak stanika był raczej oczywisty. Po co jednak psuć sobie niespodziankę? Z pewnym siebie uśmiechem spojrzała na niego unosząc lekko jedną brew.
- To, co mi postawisz? - mruknęła jakby wcale nie mówiła o drinku. Mercer jeszcze nie wiedział w co się wpakował, ale ta diablica umiała doprowadzać mężczyzn do szaleństwa samą swoją bliskością.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 30 Sty 2024, 14:50

Tanja nie była jedyną osobą, której koniec końców podobało się zanoszenie jej do samochodu. Scott również czerpał z tego ogromną satysfakcję, mogąc nie tylko dotykać Gashi, co bardzo lubił, ale też mogąc chłonąć jej zapach oraz trzymać ją blisko siebie, co z jakiegoś powodu bardziej go uspokajało aniżeli trzymanie jej na dystans. Było to więc na swój sposób urocze, że żadne z nich nie wyraziło tego wprost, jak wiele przyjemności, ciepła i bezpieczeństwa dało im coś tak błahego jak wzięcie na ręce Albanki.
Cieszyło go to, że blondynka szybko odzyskała większość utraconych sił i tym samym dawało to nadzieję na przyjemniejsze rozwinięcie się wieczora. Co prawda w dalszym ciągu miał gdzieś z tyłu głowy, że Tanja może zrezygnować z pomysłu spędzenia ostatniej wspólnej nocy w San Jose, jednak coś podpowiadało mu, że córka Chronosa jest niemniej podekscytowana na tą myśl od niego. Upewnił się w tym dopiero kiedy potwierdziła mu, że zobaczą się na dole, co było tak sugestywne i jednoznaczne, że mogło skończyć się tylko w jeden sposób.
Wszedł do swojego pokoju i rozejrzał się po wnętrzu. Stan pomieszczenia był niemal nienaruszony z wyjątkiem walizki leżącej gdzieś na podłodze oraz łazienki, z której korzystał dzień wcześniej. Najwidoczniej ekipa sprzątająca była już w jego pokoju i ogarnęła wszystko tak, żeby mógł wrócić do posprzątanego lokum. Tym lepiej.
Ściągnął z siebie od razu ciuchy i śladem Tanji powędrował pod prysznic, chcąc zmyć z siebie wysiłki ostatnich kilkunastu godzin. On jednak znacznie dłużej tam przebywał, gdyż poza dokładnym obmyciem całego ciała, pozwolił sobie również porozmyślać trochę, co bardzo lubił robić właśnie przy jakichś strumieniach. Kolejne strumienie wody uderzały jego plecy, powodując przyjemne mrowienie, które nasiliło się, kiedy Scott wyobraził sobie, jak Tanja zachodzi go od tyłu i dociska się do niego swoim ciałem. Było to tak realistyczne w jego głowie, że nawet poszczególne receptory ciała nastroszyły się, jak gdyby faktycznie miało to miejsce. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że to był wyłącznie wytwór jego wyobraźni. Bardzo przyjemny wytwór.
Wyszedł spod prysznica i wytarł się, a następnie wysuszył włosy dostrzegając, że nie zostało mu aż tak dużo czasu jak zakładał. Uczesał się, a następnie przebrał w coś eleganckiego: narzucił na siebie ciemną koszulę, dobrał do tego materiałowe spodnie oraz marynarkę nieco jaśniejsze od tego co miał pod nimi oraz wygodne, ale w dalszym ciągu eleganckie, ciemne buty – klik. Użył też perfum, które sam uważał za jedne ze swoich najlepszych i które były dla niego na szczególne okazje, z jakiegoś powodu wziął je ze sobą…
Mercer poczuł, że musi się pokazać i narzucić coś eleganckiego na siebie. I wiadomo co było tym powodem, czy raczej kto, dlatego też nie zwlekając dłużej zjechał windą na dół i usiadł przy barze, zamawiając sobie pierwszego drinka na rozgrzewkę. Czekał ponad 20 minut na Tanję, sącząc sobie powoli drinka i spojrzeniami odtrącając raz po raz próbujące złapać go w swoje sidła gorące singielki (lub nie) przebywające w restauracji hotelowej, ale w końcu się doczekał.
Wzrokiem zlustrował Gashi i trzeba było przyznać, że ten widok był bardzo… sycący. Nie spotkał piękniejszej kobiety od Albanki i kolejny raz potwierdziło się, że ona potrafi ten fakt doskonale wykorzystać. Zrobiła na nim ogromne wrażenie swoją krótką i obcisłą sukienką, która idealnie eksponowała jej cycki oraz pośladki. Na moment jego wzrok spoczął właśnie na nich. Następnie przeszedł niżej i przygryzł delikatnie wargę, dostrzegając jej kozaki, które świetnie podkreślały z kolei jej długie nogi. Wzrokiem wrócił do jej twarzy, gdy już znalazła się nieco bliżej i uśmiechnął pewnie, pozwalając sobie podziwiać ją przez chwilę. Delikatny makijaż, spięte włosy, biżuteria i usta podkreślone pomadką, które zdawały się błagać o to, by zlizać ją całą z jej warg tu i teraz. Tak przynajmniej sobie wmawiał.
Spojrzał na jej nogę, którą delikatnie przejechała po jego łydce i uniósł lekko brwi, gdyż podobało mu się to, że od samego początku przeszła do ofensywy i zaczęła go kusić. Wzrokiem powrócił do jej twarzy, jednak tylko na moment, gdyż zaraz znów skupił uwagę na jej piersiach oraz delikatnie odznaczających się sutkach pod materiałem sukienki, które w tym momencie były ledwo dostrzegalne. Ale on dokładnie to chciał zobaczyć, więc celowo skupił na tym swoje oczy.
W końcu znalazł w sobie nieco ogłady i nawiązał kontakt wzrokowy na chwilę przed rozpoczęciem rozmowy.
- A na co masz ochotę? – z trudem powstrzymał się od tego, by kolejny raz dzisiaj nie przywdziać roli jej chłopaka i nie zwrócić się do niej pieszczotliwym „kochanie”. I choć miał ogromną ochotę kontynuować grę sprzed kilku godzin, tak teraz sytuacja mogła ulec zmianie i syn Hollera musiał po prostu wybadać, czy Gashi jest dalej tym zainteresowana. A może chciałaby na ten wieczór zostać kimś innym?
Skinieniem ręki poprosił barmana do siebie i gdy ten przyszedł, Scott od razu zwrócił się w jego kierunku:
- To samo dla mojej… – celowo zrobił pauzę i zerknął na Tanję, by ta dokończyła zdanie za niego i sama określiła się, kim chce być dla niego tego wieczora. Mogła być jego dziewczyną, kobietą, koleżanką, przyjaciółką, kochanką czy nawet nieznajomą. Wszystko zależało od niej i od tego, co chodzi pod tą jej blond czupryną.
Mercer uśmiechnął się pewnie i zmienił odrobinę pozycje, przekręcając się nieco bardziej w stronę córki Chronosa.
- Twoje ciuchy to zdecydowanie jeden z lepszych elementów tej misji – połasił się na komplement. - Bardzo seksowny element – dodał, ale czy na pewno mówił już o jej ciuchach czy może raczej o ich właścicielce? Odpowiedź była raczej oczywista.
Wolna dłoń spoczywała na jego udzie, od czasu do czasu zjeżdżając na kolano Scotta, jednak od samego początku miał ochotę przenieść ją na nogę Tanji, która znajdowała się w zasięgu. Na razie jednak nie szarżował, chcąc poznać zamiary Albanki, wszak nigdy z nią nie flirtował i może ona wyznawała inną taktykę niż Soga z Mostu nad Sundem: „chcesz uprawiać seks?” „tak”, po czym szła z kimś do apartamentu.
- Dość cicho było za ścianą. Regenerowałaś się, rozumiem? – rzucił z jednej strony uszczypliwie, a z drugiej strony celowo, by pobudzić jej wyobraźnię do myślenia w kategoriach wokół seksu. Poza tym… Scotta naprawdę kręciło to, że najpierw słyszał ją masturbującą się, a następnie ją widział i nawet dostał fragment prywatnego pokazu.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 30 Sty 2024, 21:03

Tanja wiedziała, że schodzi na dół do mężczyzny, by się zabawić. Ich wcześniejsze stosunki... cóż, albo zwierzęce albo choć soczyste to jednak naprędce biorąc pod uwagę, że byli w gnieździe NoGods. Tym razem nie zamierzała się śpieszyć. Skoro to miał być ich ostatni raz, zamierzała to wykorzystać do granic możliwości. A Albanka uwielbiała doprowadzać facetów do szaleństwa.
Zmierzyła mężczyznę wzrokiem, gdy tylko weszła do baru i instynktownie oblizała widok. Jak widać nie tylko ona miała dzisiaj plan, by zaszaleć. Nie musiała długo wypatrywać Scotta w barze, bo pomimo sporej ilości ludzi, od razu przyciągnął jej spojrzenie. Wyróżniał się zarówno swoją posturą, jak i urodą. A fakt, że się dla niej postarał z ubiorem tylko dodawał smaku temu wszystkiemu.
Uśmiechnęła się lekko, gdy znalazła się blisko niego, a co za tym poczuła jego perfumy. Przyjemny zapach. Z pewnym rozbawieniem obserwowała jak jego spojrzenie koncentruje się na biuście Gashi dając mu chwilę tym, by się nasycić. Jeśli teraz nie mógł się opanować, co będzie później? W końcu podniósł wzrok, a kobieta rozpoczęła rozmowę kokieteryjnym spojrzeniem.
Zerknęła na szklankę mężczyzny, gdy spytał o jej preferencje, a następnie nie śpiesząc się wróciła spojrzeniem do jego oczu.
- To samo, co ty masz - uśmiechnęła się lekko kątem oka dostrzegając kelnera, który kręcił się w pobliżu. Szybko znalazł się przy nich na gest mężczyzny, ale Tanja nie opuszczała wzroku z Mercera. Widząc, że się zawahał i oczekiwał od niej podpowiedzi uśmiechnęła się szerzej pewna siebie. Z całą pewnością nie zamierzała mu tego ułatwiać, więc w odpowiedzi tylko uniosła kokieteryjnie brew prowokując go do skończenia własnego zdania. Jak zamierzał to rozegrać? Była ciekawa w którym kierunku pójdzie, bo nie sądziła, by porzucić myśl tchórząc przed nią. Musiał coś wymyślić i to teraz.
- Ty też wyglądasz dobrze... w tym wydaniu - uśmiechnęła się jednym kącikiem ust znów nieco go prowokując. Co prawda nie sądziła, by podchwycił to, na co zwykle nabierają się kobiety. Niemniej może da mu do myślenia tym, że w tym wydaniu wyglądał seksownie jak diabli?
- Drzemka dla urody - wyjaśniła, a wcześniej odrobina rozbawienia wkradła się na jej twarz. Wcale nie speszyła ją w żaden sposób ta sugestia. Oboje od początku myśleli o seksie, z czego doskonale zdawali sobie sprawę. Przelotnie zerknęła na barmana, który postawił przed nią szklankę niewielkim ruchem głowy mu za to dziękując. Upiła niewielkiego łyka przeciągając ten gest tylko po to, by Scott skupił się na jej ustach. Miała już nawet coś mówić, ale widziała zaciętą twarz kobiety, która za nim podchodziła. Ostatecznie kobieta stanęła przy jego drugim boku odważnie kładąc mu dłoń na ramieniu. Tanja miała ochotę ją przegonić, ale zamiast tego postanowiła pewna siebie i rozbawiona obserwować scenę.
- Zostaw tą dziwkę i chodź zabawić się ze mną - mruknęła, a Albanka uniosła lekko jedną brew i z pogardą zmierzyła tamtą wzrokiem. Zapraszała go w pierwszym zdaniu na seks, a to ona była dziwką? No Mercer, jak to rozegrasz?


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 31 Sty 2024, 15:01

Mercer również traktował to jako pewną formę zabawy, jednak sytuacja nieco różniła się od tego, co przeżyli dziś po południu i wczoraj w nocy. Scott ekscytował się na samo spotkanie z Tanją, a nie tylko na możliwość przelecenia jej po raz kolejny. To była zasadnicza różnica, gdyż nawet jeśli przybyłaby ubrana znacznie skromniej i nawet nie chciała zrealizować obietnicy danej sobie kilka godzin wcześniej, to dalej byłby zadowolony ze spotkania. Seks oczywiście był miłym, a nawet bardzo miłym dodatkiem, ale gdyby do niego nie doszło, to syn Hollera nie byłby aż tak sfrustrowany, jak mogłoby to mieć miejsce jeszcze jakiś czas temu.
Kiedy jednak zjawiła się w stroju jednoznacznie mówiącym o tym, że blondynka poszukuje przede wszystkim dobrego rżnięcia, wszystkie potencjalnie niepewności dotyczące jej nastawienia w mig zniknęły. Zamiast tego zwiększyła się ekscytacja Mercera, która świadczyła o tym, że mógł się nieco oszukiwać z poprzednią postawą. Najwidoczniej jego podświadomość pragnęła doprowadzić do seksu między nimi i kiedy tylko pojawiły się pierwsze znaki w tym kierunku, natychmiast pobudziła jego wyobraźnię, umysł i serce.
Tanja rozpoczęła swoistą grę między nimi i już w pierwszej rundzie postawiła go w pozornie niezręcznej sytuacji. Spodziewał się tego, że jej pewność siebie nie pozwoli podjąć decyzji za nią i kobieta wypowie się w swoim imieniu, jednocześnie prezentując swoje stanowisko w tej sprawie. Był też ciekaw tego, czy Gashi ma jakiś konkretny plan na postać, którą będzie grać tego wieczora. Bo jak inaczej można było nazwać tytułowanie się nawzajem zwrotami w stylu „kochanie” czy „skarbie”, jak nie grą właśnie?
Uniósł zatem wymownie brew i oblizał subtelnie wargi, co mogła dostrzec jedynie córka Chronosa, wpatrująca się w niego w tym momencie. Mercer przekręcił głowę w kierunku barmana.
- Mojej ukochanej – uśmiechnął się pewnie i od razu przeniósł wzrok na Tanję, ciekaw jej reakcji. Początkowo rzuciły mu się na myśl inne określenia, ale to właśnie nazywając ją swoją ukochaną przeżył najlepszy seks w swoim życiu i odczuł niesamowite podniecenie związane z tym faktem. Jej późniejsze słowa, które były oznajmieniem tego, że jak misja się zakończy, powtórzą to w znacznie przytulniejszych warunkach, tylko utwierdziły go w pewności tego wyboru.
Mimowolnie wdarło się na jego twarz pewne rozbawienie. Cmoknął delikatnie powietrze, patrząc jej intensywnie w oczy, co miało być z jednej strony delikatną szpileczką w stylu „nie zagniesz mnie, śliczna”, a z drugiej uroczym gestem, który mogła przeczytać w znacznie przyjemniejszy dla siebie sposób. I obie wersje były z pewnością prawdziwe, a przynajmniej były jego intencją, bo już jej interpretacja to inna sprawa.
- W innym wyglądam jeszcze lepiej – rzucił pewnie, odnosząc się w nieco pokrętny sposób do jednego, konkretnego wydania. Dokładniej tego, które Tanja za kilkadziesiąt minut, czy ile zajmie im flirt w hotelowej restauracji i podróż do jego apartamentu, będzie mogła podziwiać przez najbliższe kilka godzin. Celowo też Scott nachylił się do niej, by bez problemu mogła zerknąć pod jego koszulę, korzystając z luki utworzonej przez niezapięty pierwszy guzik jego górnej odzieży.
- Nie potrzebujesz takich drzemek – odpowiedział pewnie i z małym uśmiechem na twarzy, prostując się jednocześnie. I jakby nie patrzeć, właśnie stwierdził, że jest przepiękną kobietą, której uroda oszałamia i jest tak idealna, że nie potrzebuje dodatkowych zabiegów upiększających, w tym krótkich drzemek właśnie.
Zgodnie z niewypowiedzianym życzeniem córki Chronosa, Scott obserwował ją uważnie, kiedy ta piła bardzo wolno drinka i tym samym mógł przez moment podziwiać, jak ciecz delikatnie otulała jej wargi. Na sam ten widok westchnął cicho, a jego wyobraźnia ponownie dała o sobie znać i zażądała wręcz tego, by malutki strumyk nie trafił do gardła Tanji, a spłynął po jej podbródku, a następnie szyi, aż w końcu zadomowiłby się w jej dekolcie. Syn Hollera z pewnością pomógłby oczyścić ten rejon jej ciała, gdyby Gashi wyraziła zainteresowanie takim zabiegiem.
Przyjemne wizje przerwała mu jakaś kobieta, która położyła dłoń na jego ramieniu i zagadała do niego, oferując mu seks. Heros przeszył chłodnym wzrokiem niebrzydką klientkę restauracji, a następnie ręką zbił jej dłoń na bok.
- Jeszcze raz nazwij ją dziwką, a cię zabiję – zagroził, a jednocześnie powiedział to z taką stanowczością i realizmem, że kobieta natychmiast odsunęła się na dwa kroki, a jej serce zabiło mocniej w reakcji na zwiększające się poczucie strachu. - Nie psuj mi wieczora z ukochaną – powiedział cały czas spoglądając na kobietę, by na chwilę przenieść wzrok na Tanję. - Za którą szaleję, którą ubóstwiam, uważam za najseksowniejszą kobietę na świecie i która obiecała mi, że na zawsze zapamiętam tę randkę – uśmiechnął się kącikiem ust do Gashi, by następnie obrócić się znów do tajemniczej kobiety. - Dwie ulice stąd masz spelunę, w której bez problemu znajdziesz kogoś, skoro tak cię swędzi pizda – powiedział dosadnie, a zarazem wulgarnie, by przekaz dobrze dotarł do kobiety. - Spróbuj jeszcze raz nam przeszkodzić – rzucił na koniec, jednak nie była to sugestia do zrobienia czegoś, a subtelna groźba, która wypowiedziana w tym tonie nabrała bardzo jednoznacznego wydźwięku. Było to o tyle łatwe do interpretacji, że wcześniej zagroził jej śmiercią, tutaj już po prostu nie musiał tego dopowiadać.
- A spierdalaj – prychnęła wyraźnie niezadowolona i koniec końców odeszła od nich, dając im spokój.
Heros przeniósł wzrok na Tanję i uśmiechnął się znów kącikiem ust, niesamowicie pewnie. Był również dumny ze swojej postawy, czego nie zamierzał ukrywać.
- Po co mi 7, jak mogę mieć 10? – rzucił patrząc jej w oczy i jeszcze raz potwierdzając to, co o niej myślał. W skali jego preferencji fizycznych Tanja była najwyżej w rankingu i to powodowało, że uważał ją za ideał. - Zazwyczaj takie rzeczy dzieją się w klubach albo spelunach, nie w restauracjach czterogwiazdkowych hoteli – zachichotał lekko, bo to było dość zaskakujące, że akurat w takich okolicznościach trafił na adoratorkę.
Poruszył wymownie brwiami i uśmiechnął się lekko.
- Podjarało cię to, co? – spytał pewnie, a zarazem ze spokojem, domyślając się, że każda dziewczyna w mniejszym lub większym stopniu chciała być adorowana oraz broniona w ten sposób przez swojego mężczyznę. A dziś, na te kilka godzin Scott był jej mężczyzną. A ona jego kobietą, za którą szalał, którą ubóstwiał, uważał za najseksowniejszą kobietę na świecie i której ufał w spełnienie obietnicy o zapamiętaniu tego wyjazdu na zawsze.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 31 Sty 2024, 19:33

Tanja przeniosła na chwilę spojrzenie na usta mężczyzny, gdy ten je oblizał. Kiedy zdecydował się ją nazwać ukochaną, na jej twarzy pojawiły się delikatne sugestie, że była z tego wyboru zadowolona. Nie chciała jednak zdradzać za dużo mimo, że od razu zrobiło jej się goręcej.
Kącik ust Tanji nieco się uniósł w odpowiedzi na jego cmoknięcie, by później uniosła jedną brew na jego pewne siebie słowa. Oczywiście, gdy Scott się nachylił, Albanka bez krępacji spojrzała na kawałek jego odsłoniętego torsu przeciągając to o kilka długich sekund. W końcu jednak wróciła do niego spojrzeniem.
- To się jeszcze okaże. Nie miałam okazji delektować się tym... ciałem - wymruczała wręcz ostatnie słowo przeciągając. Wiedziała, że świetnie wyglądał, ale jak bardzo? Nie miała czasu, by na tym się skupić w poprzednich dwóch sytuacjach i teraz zamierzała to nadrobić, nie było żadnych wątpliwości.
Uśmiechnęła się szerzej na jego komentarz nie tylko dlatego, że był on miły, ale dlatego też, że powiedział to, co właśnie chciała usłyszeć po swoich słowach. Oboje więc rozumieli tą zabawę i wyglądało na to, że ten wieczór będzie niezapomniany.
Być może jakaś zbłądzona kropelka alkoholu popłynie po jej ciele, ale póki co było za wcześnie na tak śmiałe gesty. Chciała się zabawić, a ona - w sensie zabawa - mogła trochę potrwać. Im dłużej będzie w stanie wytrzymać palącego się Mercera, tym bardziej będzie z siebie dumna. Chciała to poprzeciągać, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę jak bardzo go pragnie.
Uśmiechnęła się szerzej jednym kącikiem ust na groźbę mężczyzny w stronę kobiety. Z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu dawała jej mnóstwo satysfakcji reakcja nieznajomej - przerażenia, które na kilka chwil zagościło na jej twarzy. W końcu kto normalny grozi śmiercią w takiej sytuacji. Ciekawe co rozważała, może mafie? Ze spokojem i pewnym rozbawieniem obserwowała cały czas sytuacje, głownie skupiając się na twarzy kobiety, która zmieniała się co chwilę. Gashi jednak spojrzała na Scotta, gdy ten zaczął ją chwalić, a na jej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Wierzyła w te słowa, bo przecież wieczór miał być wyjątkowy, wiedziała że fizycznie za nią szaleje... a więc i ją ubóstwia na swój sposób. Te słowa wywołały przyjemny dreszcz wzdłuż jej kręgosłupa nie spodziewając się, że aż taką reakcję u niej to wywoła. Prychnęła cicho nie mogąc się powstrzymać na komentarz ukochanego, który nie był ani zbyt miły ani delikatny, choć ta wulgarność pasowała do tej kobiety. Takie odniosła wrażenie. Oczywiście wrażenia na niej nie zrobił ledwo wypowiedziany komentarz z ust tamtej, bo od razu o niej zapomniała, gdy ta się wycofała. Skupiła się spojrzeniem na swoim towarzyszu upijając nieco ze swojej szklanki.
Wzruszyła lekko ramionami z zadowoleniem, nie zamierzając odpowiadać na jego pytanie, jakby z góry je traktując jako pytanie retoryczne. Po jego kolejnych słowach rozejrzała się uważniej po barze, w końcu wracając do Mercera spojrzeniem.
- Jesteśmy w hotelu, który często odwiedzają biznesmeni. Rozejrzyj się, to są głównie jakieś sfrustrowane żony, których dawno mężowie nie tknęli i chcą się poczuć atrakcyjne - wywróciła oczami na te ich problemy, których nigdy w swoim życiu nie doświadczy. Nie dlatego, że nie mogła mieć w przyszłości męża, ale była tak kurewsko pewna siebie, że wiedziała, że nie ma możliwości, by ktokolwiek się nią znudził. Tak jak Scott powiedział, była dyszką i to nie tylko w wyglądzie.
- Ujęłabym to inaczej. Poczułbyś moje niezadowolenie, gdybyś choć na sekundę się zawahał... Ale tak, było to seksowne - odparła kryjąc szeroki uśmiech za szklanką, gdy zerowała alkohol. Znów powoli i umyślnie przejechała stopą po jego łydce, robiąc kilka kursów w górę i w dół nie spuszczając przy tym z niego spojrzenia. W międzyczasie skinęła barmanowi prosząc o dolewkę dla nich.
- Kotku, nie rozbieraj mnie tak wzrokiem. Na to... - przerwała, bo wcześniej nie zwróciła uwagi na czterdziestolatkę, która stała przy barze obok Scotta czekając na drinka. Od razu jednak wyłapała znacznie subtelniejszy sygnał, jakim było przejechanie dłonią po udzie mężczyzny. Można by to uznać za przypadkowy dotyk, gdyby nie fakt, że tak długo trwał. Teraz Gashi nie miała ochoty zostawiać tego w jego rękach. Zamiast tego szybko chwyciła kobietę za nadgarstek i pociągnęła ją mocno sprawiając, że znalazła się pochylona między Mercerem a blatem baru. Albanka położyła zaborczo dłoń na udzie Scotta zdecydowanie zbyt blisko krocza, by pozostawić jakiekolwiek wątpliwości. Siłą ucisku na nadgarstku zmusiła frustratkę, by to na niej musiała skupić wzrok mimo bliskości mężczyzny, który jej się podobał.
- Jeszcze raz choć muśniesz jednym palcem mojego mężczyznę, a gwarantuję ci, że go połamię - powiedziała spokojnie, wręcz upiornie słodko przywdziewając pewny siebie, nieco sukowaty uśmiech. Kobieta syknęła prawdopodobnie z bólu, który ona wywoływała, co znów u Tanji wywołało szerszy uśmiech. Nie żeby lubiła krzywdzić niewinnych (może głupich, ale niewinnych), ale męczyło ją to, że te suki nie dadzą im rozegrać tego wieczoru tak, jak sobie zaplanowała. Puściła w końcu nadgarstek kobiety z satysfakcją patrząc na złość wymieszaną z bólem i przerażeniem na jej twarzy. Będzie z tego pamiątka na kilka dni.
Wyprostowała się pewna siebie na swoim krześle wracając wzrokiem do Mercera. Kiedy kobieta odeszła, pochyliła się znów w jego kierunku tak, by móc mu wyszeptać do ucha.
- Jesteś mój, lepiej żebyś o tym pamiętał - mruczała wręcz kokieteryjnie muskając ustami jego płatek ucha. Jednocześnie dłoń, która wciąż spoczywała na jego udzie zacisnęła się na kilka sekund mocniej, nim się odchyliła zabierając ją na nową szklankę z drinkiem, w którym zwilżyła usta.
- Na czym to...? - spytała cicho z małym uśmiechem znów trącając go stopą.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Czw 01 Lut 2024, 15:54

Uśmiech nie schodził z jego twarzy, odkąd nazwał ją swoją ukochaną i dostrzegł, że ta opcja podobała jej się bardzo, co zdradzała całą swoją mimiką. Nie wiedział co prawda, czy było to najlepsze możliwe rozwiązanie, bo może Gashi miała pomysł na coś jeszcze trafniejszego, ale określenie ukochana zajmowało dobrą pozycję na jej tierliście, skoro uraczyła go tak cudownym uśmiechem. A to jej spojrzenie, które było tajemnicze, a jednocześnie pełne jednoznaczności dodatkowo go nakręcało. Czemu ona nawet rzęsami trzepotała w taki sposób, że wywoływała ciarki na jego plecach?
- Noc jest długa, kochanie – wyszeptał z odpowiednią czułością, a jednocześnie pokusą w głosie, oznajmiając jej, że będzie mogła się nacieszyć jego ciałem, ile tylko będzie chciała. Liczył na odwzajemnienie tego, więc na samą myśl poznawania każdego skrawka ciała Albanki znów przeszedł go przyjemny dreszcz, co zbiegło się też z jej kolejnym spojrzeniem, tym razem nieco bardziej subtelnym.
Na razie syn Hollera potrafił kontrolować swoje żądze i choć zdawał sobie sprawę, jaki będzie finał tego długiego wstępu, tak sam flirt dawał mu tyle przyjemności, że chciał go kontynuować. Poniekąd rozumiał już, dlaczego w NoGods tak bardzo pragnęli Tanji, gdyż ta potrafiła grać na emocjach i pobudzać wyobraźnię nie tylko za pomocą stroju, ale też za pomocą gestów, słów i nawet subtelnych znaków, których nie można było gestami nazwać.
Scott nie sądził, że przesadził z komplementowaniem córki Chronosa, gdyż tak naprawdę dzisiaj mogli zabawić się w nieznany dotąd sposób. Mogli sobie wcisnąć wszystko, co chcieli, byle byłoby to przyjemne. Mercer skłamał o niezapomnianej randce, bo przecież o niczym takim nie było mowy, ale skoro Tanji podobało się to, co stwierdził po jej coraz szerszym uśmiechu, to kto się tym przejmował? Na pewno nie on.
Wychylił kolejne kilkadziesiąt mililitrów ze szklanki, po czym powrócił spojrzeniem do blondynki.
- Sfrustrowane żony i dziwki liczące na dobry zarobek – sprecyzował, gdy zdał sobie sprawę z tego, co Gashi mu przypomniała. Od razu w jego głowie obraz hotelu się zmienił, przypominając sobie jego rzeczywiste funkcje w takich miejscach. To był po prostu burdel premium dla szanujących się biznesmenów, którym nawet do głowy by nie przyszło, by tykać jakieś brudne prostytutki, które godzinę wcześniej obciągały znudzonemu robotnikowi po pracy byleby tylko coś zarobić.
Uśmiechnął się pewnie, a zarazem zawadiacko w pewnym stopniu.
- Nie pozwolę na to, byś była niezadowolona – rzucił niemal szeptem, co oczywiście odnosiło się do sytuacji, która nastąpi po flircie w barze i na której Tanji być może zależało najbardziej. Miała być zadowolona, zwłaszcza seksualnie i Mercer zamierzał o to zadbać na każdej płaszczyźnie, wszak miał już pewien plan dotyczący ich podróży na górę. Windę można było przecież zatrzymać na chwilę.
Przeszedł go mały dreszczyk, kiedy znów przejechała stopą po jego łydce, jednak pierwszy raz poczuł też, że było mu mało tego kontaktu. Nie dał po sobie tego poznać, ale liczył na coś znacznie śmielszego w tej chwili niż zwykłe smyranie go stópką. Czyżby Scottowi kończyła się już cierpliwość? Raczej nie, to była po prostu niekontrolowana reakcja jego ciała, które domagało się coraz więcej i więcej.
Odwrócił się nagle, gdy Gashi przerwała flirt z nim oraz czując dłoń na swoim udzie, którą jakaś kobieta przejechała po nim sugestywnie. To Tanja miała to zrobić, nie jakaś znudzona czterdziestolatka, której najwidoczniej życie było niemiłe. Już miał zamiar nawet się odezwać, gdy nagle córka Chronosa wzięła sprawy w swoje ręce i spacyfikowała zalotnicę, starając się wyperswadować jej jakiekolwiek próby przystawiania się do półboga. Ciarki przeszły go w chwili, kiedy Gashi położyła dłoń na jego udzie, ocierając ją najpewniej celowo o jego krocze, które już teraz zdradzało oznaki nakręcenia seksualnego.
Choć sam zachował się agresywnie chwilę wcześniej, tak w pierwszej chwili groźba Tanji nie spowodowała, że uznał walkę o niego za coś seksownego. Kiedy jednak wyprostowała się i usiadła z powrotem na krześle, po kręgosłupie mężczyzny przeszedł przyjemny dreszcz związany z pewną ekscytacją. Zdarzało się, że dziewczyny były o niego zazdrosne, ale nigdy żadna w tak jednoznaczny sposób nie zaznaczyła swojego terenu jak Albanka. Serce zabiło mu więc mocniej na myśl o tym, że przez ten jeden moment dominowała sytuację całkowicie i był de facto jej własnością. Chciał nią być.
Jej mruczenie spowodowało, że Scott uśmiechnął się, a muskając wargami jego ucho, Mercer nie mógł pozostać obojętny na to wszystko. Przekręcił więc delikatnie głowę, ocierając się ustami o jej policzek i wykonując nimi naprawdę mikroskopijny ruch. Pobudzona Tanja mogła jednak odczuć te subtelne dotknięcie, które z pewnością mogła zinterpretować jako cmoknięcie. Nie było jednak żadnego dźwięku przy tym, a jedynie sama wyobraźnia Gashi, która musiała jej podpowiedzieć, że to nie było zwykłe otarcie się wargami o jej skórę.
Zerknął na jej dłoń, która przez moment spoczywała na jego kroczu, na co w odpowiedzi pozwolił sobie pogładzić ją po kolanie. Następnie przesunął dłoń nieco wyżej na jej udo, jednak cały czas w bezpiecznej odległości od krocza, za to bardzo blisko dolnej krawędzi jej sukienki.
Nie dane mu było wsunąć jej głębiej, gdyż blondynka odsunęła się, ponownie zabierając się za drinka. On zrobił to samo. Uśmiechnął się pewnie na kolejne już tego wieczora gładzenie go nogą przez Gashi.
- Na tym, że ty też jesteś moja. Tylko moja – powiedział to bardzo pewnie i stanowczo, pochylając się też na moment, jakby ten gest miał dodać wiarygodności tej wypowiedzi. Było w tym jednak coś naprawdę wyjątkowego, gdyż zdecydowanie z jakim to powiedział sugerowało coś znacznie więcej, niż tylko zabawę dwójki spragnionych wrażeń cielesnych kochanków. - I połamię każdego, kto się do ciebie zbliży – ostrzegł ją, by nie próbowała igrać z jego uczuciami i nie skazywała nikogo na dość przykry los.
Nie musiała, bo znalazł się jakiś pacan, który stanął między nim a Tanją i jak gdyby nigdy nic obrócił się w jej kierunku, podpierając się przy okazji łokciem, a Scottowi prezentując swoje plecy.
- Jak chcesz dobrze zarobić, śliczna, to chodź ze mną do pokoju – rzucił kuszącym tonem około 50-letni facet w garniturze, całkiem niezłej postawy, jednak z pewnymi brakami we wzroście, gdyż mierzył raptem jakieś 175 centymetrów.
Mercerowi drgnęła powieka i nie czekając ani na odpowiedź Tanji, ani też na jakąkolwiek reakcję ze strony amanta, szturchnął mocno jego łokieć, przez co facet stracił na moment równowagę. Zdążył ją odzyskać w porę, nim nie walnął głową o blat i od razu odwrócił się szybko w kierunku Scotta. Ten nie dał mu czasu na reakcję i korzystając z momentu obrotu, chwycił go dłonią za bok głowy, a następnie naparł nią z ogromną siłą, czego efektem było uderzenie twarzą o blat, przy którym siedzieli kochankowie.
Facet przewrócił się na podłogę i złapał od razu za nos, który został złamany. Mercer bez słowa i również bez chwili zawahania zsunął się z krzesła na obie nogi, pochylił się i kopnął lowelasa, czym wymusił na nim przeturlanie się na środek pomieszczenia. W dalszym ciągu bez żadnych słów i emocji na twarzy, sięgnął go ręką za dość drogą koszulę i przeciągnął go po podłodze jak jakąś walizkę. Kiedy ten próbował się wyrwać, dostał od razu pięścią w twarz, czy może raczej pocisk, gdyż momentalnie ogłuszyło to go do tego stopnia, że przez chwilę chyba nawet umysł nie wiedział, gdzie ów gość się znajduje.
Doszedł do wyjścia z hotelowej restauracji i rzucił chłopa gdzieś na sofę przy bocznej ścianie, jednak było to na tyle mocne, że mebel zamiast zamortyzować część upadku, dołożył swoje, wbijając się w plecy jegomościa i wywołując u niego kolejny zastrzyk bólu. Ten zsunął się z miękkiej części na podłogę i położył na brzuchu. Organizm nie wiedział, co boli go bardziej, więc co jakiś czas nerwy sugerowały mocniejszy ból to w twarzy, to w plecach, którymi zarył o kant sofy.
Nagle Mercer nadepnął na dłoń mężczyzny, łamiąc mu przy tym kilka kości w niej. Tanja, choć nie widziała mężczyzn, którzy zniknęli za rogiem, doskonale mogła usłyszeć krzyk pełen bólu. Scott omiótł spojrzeniem zaskoczonych pracowników, których również postraszył dość mocno, dzięki czemu ci zamiast zareagować i go wyprosić, postanowili zająć się ofiarą syna Hollera.
Ten wrócił po kilku chwilach do Albanki, która w dalszym ciągu czekała na niego. Zanim usiadł z powrotem na swoim miejscu, nachylił się i bez pytania pocałował Tanję. Czule, namiętnie i tak erotycznie, że nie powstydziliby się tego aktorzy porno. Następnie Scott zlustrował wzrokiem całe pomieszczenie, dostrzegając kilku mężczyzn i kobiety, którzy albo byli zniesmaczeni jego działaniami, albo nawet przestraszeni. Wiadomość zatem dotarła, nie musiał jej doprecyzowywać słowami.
Usiadł z powrotem na stołku przy barze i wychylił do końca drinka, prosząc chwilę wcześniej barmana o następnego.
- Nie chcesz mnie wyprosić, zaufaj mi – rzucił do niego, gdy dostrzegł, że barman poczuł chyba jakiś przypływ odwagi i tym samym chciał zachować się jak wzorowy pracownik oraz poprosić Scotta o opuszczenie lokalu. Na szczęście chwilowy przypływ kozaczenia minął wraz z ostrzeżeniem Mercera, wrócił więc do robienia drinków, w tym tego zamówionego przez syna Hollera.
Heros obrócił się w kierunku Tanji i uśmiechnął kącikiem ust.
- Jesteś moja – rzucił pewnie, nawiązując do słów sprzed całej sprzeczki z amantem, która została poprzedzona jego wstępem i informacją, że ktokolwiek zbliży się do jego kobiety, zostanie połamany. No i tym samym biznesmen leżał teraz na podłodze ze złamanym nosem oraz kośćmi w dłoni. Połamany? Połamany. A jak na to zareagowała Tanja?
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 16 Lut 2024, 22:14

Przytaknęła lekko, gdy mężczyzna sprecyzował grupę kobiet w tym lokalu. Może i były wśród nich pojedyncze męskie dziwki, ale nie oszukujmy się, kobiecie znacznie łatwiej jest kogoś znaleźć na seks niż odwrotnie.
- Nie wątpię - uśmiechnęła się pewna siebie, bo nawet na chwilę nie sądziła, że mężczyzna nie da jej kilku wspaniałych orgazmów. Nie wątpiła w to, że o nią zadba pod tym względem i oczywistym jest, że ona o niego też zadbać zamierzała.
Sytuacja z kolejną kobietą nieco wyprowadziła ją z równowagi, choć tej czterdziestolatce trzeba oddać, że była znacznie grzeczniejsza niż wcześniejsza pannica. Miała jednak tego pecha, że była drugą, która próbowała zepsuć im wieczór. Albanka jednak nie łamała jej przecież nadgarstka, a jedynie mocniej przytrzymała zadając co prawda nieco bólu, ale to tak dla otrzeźwienia i zrozumienia sytuacji, w jakiej nieznajoma się postawiła. A ta była dla niej iście niekorzystna.
Uśmiechnęła się zadowolona, gdy Scott otarł się wargami o jej policzek, co odczytała jednoznacznie. Ręka mężczyzny najpierw na kolanie, a następnie na udzie oczywiście jej nie przeszkadzała. Wręcz podobała się, jednak w realizacji jej planu pomagał fakt, że miała założoną nogę na nogę, więc mężczyzna choćby chciał, to nie miał jak wsunąć palców między jej uda.
Uśmiechnęła się lekko jednym kącikiem ust, gdy zaznaczył, że blondynka jest jego. Następnie schowała się za szklanką, z której upiła drinka próbując ukryć rozbawienie, gdy Scott stwierdził, że połamie podrywaczy. Nie żeby cos, ale to do niego już dwie kobiety uderzały. Mężczyźnie o dziwo wiedzieli, żeby się nie wpierdalać.
I oczywiście wywołali wilka z lasu, gdyż tuż przed nią wyrósł starszy mężczyzna. Dlaczego do kurwy brali ją za dziwkę? Może i nie był to burdel, ale była znacznie lepiej ubrana niż niektóre kobiety szukające wrażeń. Mimo ewidentnego zadania jej ubioru, czyli kuszenia, jej zdaniem nadal wyglądała z klasą. Nie oceniłaby swojego wyglądu jako kurwy, co niezwykle ją zirytowało. Nie zdążyła jednak zareagować, gdyż Scott postanowił zająć się prawdopodobnie tym, co zapowiedział kilka sekundy wcześniej. Gashi spokojnie obserwowała scenę, póki ta odbywała się w zasięgu jej wzroku, a gdy mężczyźni opuścili hotelową restaurację, skupiła się na spokojnym popijaniu swojego drinka. Nic sobie nie zrobiła też z tego, że po chwili usłyszała krzyk starszego podrywacza, któremu najpewniej zgodnie z zapowiedzią coś połamano. Nie żeby cieszyła ją krzywda głupca, ale już wystarczająco im naprzeszkadzano, więc frustracja była zrozumiała.
Nie spodziewała się za nic pocałunku Mercera, dlatego zaskoczona na niego odpowiedziała tym samym, choć przecież miała tego nie robić, by doprowadzić go do szaleństwa. No nic, ten jeden raz musiała sobie wybaczyć, bo prawdę mówiąc nie umiała się powstrzymać, gdy tylko poczuła jego miękkie wargi na swoich.
Kącik ust drgnął jej w rozbawieniu, gdy Scott pouczył barmana na temat jego chwilowej odwagi. Z rozbawieniem tez obserwowała jak mężczyzna po drugiej strony baru wygląda, jak balonik, którego nakłuto i z którego nagle zaczęło uciekać powietrze - czy też odwaga.
- Cóż, do trzech razy sztuka - spojrzała na niego rozbawiona podsumowując próby zepsucia im wieczoru. Dopiła swojego drinka i poprosiła o kolejnego tuż po tym. Nachyliła się nieco w stronę Mercera patrząc mu głęboko w oczy, a dłonią sunęła w tę i z powrotem po jego udzie. - Czy naprawdę wyglądam jak dziwka? - spytała unosząc lekko brew, bo być może ona nie dostrzegała czegoś, co widział on.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 19 Lut 2024, 15:07

Przez dłuższą chwilę Scott zaczynał myśleć o tym, że bogowie bawią się nimi i tym razem znów nie dadzą im przeprowadzić flirtu tak, jak sami by tego chcieli. Wcześniej przecież ulegli pokusom, które stworzyła niecodzienna sytuacja oraz delikatnie maczała w tym paluchy Alexandra z NoGods, a teraz wyglądało na to, że nim uda im się w całości skupić na sobie, najpierw będą musieli powybijać zęby wszystkim klientom hotelu lub restauracji. Jak bowiem wyjaśnić to, że w pierwszej kolejności podbijają do niego dwie kobiety, a następnie jakiś facet próbuje zyskać uznanie w oczach Tanji. Nie widać było, że pożerają się wzrokiem, lecą na siebie i zamierzają niebawem pognieść trochę pościel u niej lub u niego w wynajętym apartamencie na górze? Na pewno bogowie bawili się ich kosztem, co było wręcz ich domeną.
Scott przez moment brał pod uwagę to, by gładzenie jej po kolanie czy udzie zakończyć subtelnym wsunięciem paluszków tam, gdzie tylko on mógł ją dziś dotykać, jednak założenie nogi na nogę skutecznie uniemożliwiało mu to, jeśli nie chciał wyjść na jakiegoś zboczeńca. Ograniczył się więc zatem do tego prostego gestu, którego i tak nie było mu dane pociągnąć zbyt długo, bo zaraz przyszedł kolejny człowiek, chcący przeszkodzić im we wzajemnym uwodzeniu się.
Prawdę mówiąc, w przypadku mężczyzny Mercer znacząco przesadził, jednak na swoje usprawiedliwienie miał to, że nie należał do najcierpliwszych osób i każde kolejne próby przeszkadzania mu w rozmowie z Tanją potęgowały jego frustrację. Ironiczne natomiast było to, że zachował się jak… typowy NoGods, który zaznaczał swój teren w najbardziej agresywny i inwazyjny sposób, czego efektem było mocne obicie twarzy bogu ducha winnego mężczyzny. Syn Hollera natomiast czuł ogromną satysfakcję z wysłania wiadomości wszystkim wokół, teraz dwa razy pomyślą, zanim będą chcieli wtrącić się w ich dyskusję.
Prychnął na jej słowa, mając na dzieję, że bogowie znudzili się już nimi i pozwolą im dokończyć flirt, wszakże oboje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że te spotkanie w barze to tylko preludium do czegoś znacznie bardziej przyjemnego.
- Następny straci głowę, dosłownie – celowo użył takiej gry słów, gdyż nie wątpił w to, że niejeden mężczyzna (i kobieta) mógł stracić głowę dla Tanji, która nie tylko była wyjątkowo piękna, ale też emanowała aurą kobiecości oraz seksapilu, tworząc obraz wyjątkowej, pełnej zalet, niemal idealnej kobiety, u której każdy chciałby mieć szansę. Gdyby Gashi chodziła do ogólniaka, to z pewnością byłaby najpopularniejszą laską w szkole, to nie ulegało wątpliwości.
Gdy blondynka nachyliła się w jego kierunku, wzrok Mercera natychmiast powędrował w kierunku jej dekoltu, który w tej pozycji uwydatnił się i spowodował, że piersi córki Chronosa wydawały się być znacznie większe. Biorąc pod uwagę ogólny ich rozmiar, blondyn miał wrażenie, że te zaraz mogą wylać się z jej sukienki, wszak wcięcie było dość spore.
Dopiero po chwili opanował swe żądze i pozwolił jej spojrzeć sobie w oczy, utrzymując wzrok jeszcze przez kilka chwil, nim nie powędrował on na jej biust oraz na dłoń, którą delikatnie gładziła go po udzie. Po jej pytaniu rozejrzał się wkoło i uniósł lekko brew, spoglądając znów na córkę Chronosa.
- Nie wyglądasz – powiedział pewnie, a jednocześnie spokojnie. - To stare capy w trakcie kryzysu, którzy mają szansę tylko wśród dziwek i ćpunek – zaczął po chwili. - Chcą mieć u ciebie szanse, a skoro oni mają je tylko u dziwek i ćpunek, wmawiają sobie, że jesteś jedną z nich. Inaczej… jak mogłabyś być nimi zainteresowana? – pytanie retoryczne.
- Poza tym… – rzucił już nieco bardziej kuszącym tonem. - Dziwkom się płaci, a ty nie szukasz tutaj zarobku. Szukasz czegoś innego i już to znalazłaś – oblizał na koniec subtelnie wargi, ewidentnie sugerując jej to, że Albanka szukała mężczyzny do spędzenia z nim upojnej nocy i to właśnie Mercer nim jest.
Położył dłoń na tej jej, którą masowała go po udzie.
- Dziwkę może mieć każdy, ciebie nie może mieć nikt… poza mną – przygryzł delikatnie wargę, nachylając się przy tym i próbując jej zasugerować to, że gdyby teraz go pocałowała, on nie miałby nic przeciwko.
Nagle wyprostował się i chwycił szklankę z drinkiem przygotowanym przez barmana.
- Jesteś po prostu marzeniem każdego faceta, Tanja – powiedział już bez erotycznego brzmienia, za to z ogromną pewnością i spokojem, jak gdyby właśnie stwierdzał oczywistą oczywistość. I chyba tak było.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wto 19 Mar 2024, 21:53

- Ktoś ją straci na pewno - uśmiechnęła się lekko jednym kącikiem ust, ale bardzo pewnie. Czy piła do niego? Być może, w końcu taki miała plan. On miał dosłownie zwariować, a ona umiała do tego stanu doprowadzać. Zazwyczaj, choć nie sądziła, by Mercer był tu wyjątkiem.
Albanka wiedziała, że pochylając się uwydatnia dekolt, więc oczywiście, że nie miała nic przeciwko, gdy mężczyzna to właśnie tam wlepił wzrok. Ba, poniekąd na tym właśnie jej zależało. Kiedy w końcu udało mu się opanować i spojrzeć kobiecie w oczy, blondynka zadała pytanie, na które oczywiście znała odpowiedź. Zdarzyło jej się w NoGods ubierać jak dziwka, a ta sukienka i buty zdecydowanie nie należały do tego typu strojów. Może i jakieś ekskluzywne dziwki tak wyglądały, ale w takim razie czy każda dobrze ubrana kobieta była dziwką? No właśnie. Była jednak ciekawa jego odpowiedzi, dlatego bacznie go obserwowała.
Uśmiechnęła się lekko na jego odpowiedź i upiła nieco drinka zadowolona z tego, co od Scotta usłyszała. A przynajmniej taka była jej reakcja na pierwszą część, bo przy drugiej uniosła lekko brew zaintrygowana zmianą tonu głosu.
- Zdaje się jednak, że mężczyźni lubią nazywać dziwkami nie tylko kobiety, które na tym zarabiają, ale też te, które tak jak oni szukają przygodnego seksu, czyż nie? - czy go prowokowała? Oczywiście, ale czy nie mówiła prawdy? Czy w jego oczach była dziwką, bo chciała z nim uprawiać seks i chociaż on chciał dokładnie tego samego, to nie czyniło to z niego kurwy, a po prostu faceta?
Pochyliła się do pocałunku widząc, że tego oczekuje, jednak zamiast wpić się w jego wargi, odezwała się szeptem, każdym ruchem ust muskając te jego niczym w delikatnym jak piórku pocałunku, ale jednak tym go nie czyniąc.
- To się jeszcze okaże - uśmiechnęła się łobuzersko i odchyliła się nieco do poprzedniej pozycji. Upiła nieco drinka i zaraz uniosła lekko brew na kolejne słowa mężczyzny. Od razu pomyślała o tych licznych facetach, którzy ją odrzucili jako partnerkę łącznie z jej przyjacielem. Nie żeby planowała związek z Jellalem i go kochała w sposób romantyczny, ale uważała, że ten związek z rozsądku byłby naprawdę udany. A miłość może z czasem by się pojawiła? Nie zamierzała jednak nad tym płakać czy jakimkolwiek innym potencjalnym związkiem, który nie doszedł do skutku, bo nie była zakochana, więc i powodu do rozpaczy nie miała.
- Wiedziałam, że o mnie marzysz - odparła z pewnym siebie uśmiechem, choć początkowo chciała zaprzeczyć jego słowom, tak postanowiła je wykorzystać w drugą stronę.
Wykorzystując fakt, że mężczyzna spojrzał w przeciwnym kierunku, by zamówić drinka, Gashi opuściła jedno ramiączko sukienki powodując odsłonięcie nieco większego fragmentu piersi. Dalej nie było to nie wiadomo co, bo sukienka była bardzo dopasowana, ale wiedziała, że samo wrażenie opadającego materiału robi efekt, co wyłapała od razu po jego spojrzeniu, gdy nim do niej wrócił. Nachyliła się do jego ucha, nim jednak na nie coś powiedziała cmoknęła go w szyję.
- Czy mi się wydaje, czy jest ci gorąco Scott? - wymruczała wręcz w tym samym czasie przesuwając dłoń na guziki jego koszuli i powoli odpinając dwa najwyższe. Druga dłoń nieco wyżej podjechała niemal już będąc na jego kroczu, niby to dla wsparcia ciała. Po kilku chwilach wyprostowała się zabierając obie dłonie.
- Lepiej... skarbie? - spytała z pewnym siebie uśmiechem.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 20 Mar 2024, 14:42

Uwodzicielska strona Tanji bardzo mu się podobała i wcale się nie dziwił temu, dlaczego inni tracili tak szybko dla niej głowę. Nie musiała być córką Afrodyty i używać swoich mocy, by w inteligentny sposób zarządzać pragnieniami swoich potencjalnych „ofiar”, które dosłownie jadły jej z ręki. Choć sam Mercer był odporny na tego typu manipulacje, tak dziś specjalnie nie trzymał aż tak wysoko gardy i co więcej, zachęcał Gashi do dalszego flirtowania z nim, wszakże po to spotkali się tutaj na dole. Oboje pragnęli uwagi, adoracji i nakręcania się wzajemnego, a skoro swoje zadanie wykonali tip top, to mogli w końcu odebrać swoją niewątpliwą nagrodę.
- Mam taką nadzieję – powiedział kuszącym tonem, przygryzając delikatnie dolną wargę i wyjawiając tajemnicę poliszynela, że w tej całej krótkiej grze słownej chodziło głównie o niego.
Mercer starał się trzymać fason, ale jak zostało wspomniane wyżej, Albanka doskonale potrafiła bawić się obiektami swoich flirtów, czego efektem było chociażby zahipnotyzowanie go na moment dekoltem, z którego niemal wylewały się jej piersi. Zdecydowanie łatwiej było mu się temu poddać, gdyż uznał to za celowe działanie córki Chronosa, jednak nie zatracił się w tym do samego końca, gdyż to w dalszym ciągu była gra, pewien test, który Scott zamierzał zaliczyć, bo to prowadziło z kolei do zaliczenia Tanji, na czym w tym momencie zależało mu najbardziej.
Wyprostował się na moment, zwilżając od razu gardło drinkiem, kiedy blondynka zadała mu kolejne pytanie.
- Słyszałaś o podwójnych standardach? – spytał z lekkim rozbawieniem, bo to właśnie do tego sprowadzały się słowa większości facetów, którzy byli hipokrytami i krytykowali kobiety szukające przygodnego seksu, podczas gdy sami również się za nim rozglądali. Nazywanie ich dziwkami było na tyle wulgarne i obraźliwe, że wystarczyło, by okazać swój brak szacunku do tego typu praktyk, jednak Mercer znacznie mniej krytycznie podchodził do tego typu zachowania. Jeśli żadna strona nie miała zobowiązań wobec kogokolwiek, to co go obchodziło, kto z kim sypia i czy celowo poszukuje się partnerów do jednorazowych wyskoków?
Dreszcze przeszły go po całych plecach, gdy Gashi pochyliła się w jego kierunku i zaczęła go muskać ustami po wargach, jednak nie robiła tego w formie pocałunku, a jedynie jako „efekt uboczny” przekazywanej przez siebie krótkiej wiadomości. Czy potraktował jej słowa jako wyzwanie? Z pewnością, wszakże od samego początku zdradzał swoje zamiary i nie miał w planach porzucenia jej tutaj, a zakończenie tego wszystkiego intensywnym zbliżeniem, które będą wspominać jeszcze na długo po powrocie do obozu. Niemniej jednak figlarstwo Tanji w pewien sposób mobilizowało go do tego, by starał się jeszcze mocniej. Wiedział, że warto.
Spuszczona garda spowodowała również, że jego język stał się znacznie bardziej giętki, a to oznaczało też i większą liczbę wyznań. Deklarację o tym, że byłaby marzeniem każdego faceta powiedział bardziej ogólnikowo i trochę tego nie przemyślał, gdyż nieumyślnie wliczył w to grono również siebie. Z drugiej strony, czy to było kłamstwo? Nie.
Dopił drinka i przekręcił głowę, by wzrokiem ściągnąć do siebie barmana i w niemym geście poprosić go o kolejną kolejkę tego samego trunku. Chwycił ponownie szklankę w dłoń i powrócił spojrzeniem do Gashi, która zaszczyciła go bardzo przyjemnym widokiem, co syn Hollera od razu zauważył. Opuszczone ramiączko sukienki rozbudziło jego wyobraźnię, a wzrok zawędrował od razu tam, gdzie kierowała go Albanka. Mężczyźni byli bardzo prości w obsłudze i Tanja do perfekcji opanowała sztukę kokietowania, bowiem tak naprawdę nie pokazała mu nagiej piersi, a jedynie odsłoniła jej większy fragment, co wystarczyło zupełnie do tego, by heros niemal nie zaślinił się na ten widok.
Z zaskoczeniem natomiast przyjął fakt, że blondynka pochyliła się w jego kierunku, przez co w pierwszej chwili pomyślał, że ta ma już dość flirtu i chce przejść do bardziej konkretnych rzeczy, np. pieszczot przy barze. I tak w rzeczywistości było, jednak Gashi ograniczyła się najpierw do cmoknięcia go w szyję, co wywołało przyjemne mrowienie kręgosłupa, a następnie odezwała się do niego tak kokieteryjnym tonem, że siłą rzeczy zadziałało to na jego i tak bujną wyobraźnię.
- Tak, zdecydowanie… Tanja – odpowiedział na tyle kuszącym tonem, na jaki go było stać, z zachwytem spoglądając na jej dłonie, z których jedna rozpinała mu guziki koszuli, a druga zaś znajdowała się bardzo blisko jego krocza, co tylko rozbudziło jego apetyt.
Gdy nazwała go swoim skarbem, po raz kolejny przyjemny dreszcz przeszedł całe jego ciało, a jednocześnie serce zabiło mu trochę mocniej, co było wyrazem ekscytacji i zadowolenia z takiego rozwoju sytuacji. Już wcześniej nie miał co do tego wątpliwości, ale Gashi raz po raz udowadniała mu, jak wprawiona jest we flirtowaniu i jak świetnie radzi sobie z rozbudzaniem męskiej wyobraźni. Z damską pewnie byłoby podobnie.
- Skarbie? – spytał z udawanym zaskoczeniem, a następnie pochylił się w kierunku Albanki, odstawiając chwilę wcześniej szklankę z alkoholem. - Powiedziałaś to tak, jakbym był twoim facetem – rzucił pewnie, a następnie bezczelnie zaczął wpatrywać się w dekolt córki Chronosa. - Jeśli bym nim był, zrobiłbym coś takiego – dodał po chwili i na moment wyprostował się, by następnie palcami wyciągnąć ze swojego świeżo zrobionego drinka kostkę lodu, którą następnie delikatnie podsunął do Gashi i przejechał nią po jej skórze tuż nad piersiami. Szybko zanurkował głową w jej biust i językiem polizał jej rowek między piersiami, zatrzymując go przy okazji tuż nad nimi. Kilka kropel wody zmieszanej ze składnikami drinka spłynęło po skórze blondynki aż dotarły do jego języka, którym on wszystko zebrał, a potem jeszcze pociągnął nim nieco wyżej, zahaczając o jej obojczyk.
Podnosząc głowę zrobił to bardzo powoli i ostentacyjnie zasymulował ponownie ruch, którym przed chwilą zlizał ciecz z jej ciała, czubkiem języka idąc od swojej dolnej wargi aż do górnej, robiąc to kilkanaście centymetrów od jej twarzy, a co miało na celu danie jej odpowiedniej perspektywy. On może nie był tak wprawiony w kokieterię jak ona, ale też coś niecoś potrafił.
Odsunął się od córki Chronosa i ponownie chwycił w dłoń swojego drinka, przechylając przy okazji nieznacznie głowę w bok i unosząc lekko brew pewien siebie.
- Wyobraź sobie, co jeszcze nim potrafię – nawiązał celowo do obietnicy z ich dzisiejszego zbliżenia, w którym to Gashi domagała się od niego po wszystkim wypieszczenia jej językiem. - A nie użyłem jeszcze palców, skarbie – uśmiechnął się pewnie i przesunął dłonią po jej udzie, tym razem nieco wyżej niż wcześniej, o ile mu na to pozwoliła. Nadal jednak nie zbliżył się do jej łona, chyba, że po tej całej scenie Tanja jednoznacznie zasugerowała mu rozkraczeniem nóg, by to zrobił. Tym samym nawiązał też do drugiej części tej obietnicy, w której Albanka domagała się nie tylko wylizania, ale też wsuwania palców do środka, co Mercer oczywiście zamierzał uczynić, gdy już przejdą do dania głównego.
- Czyżby tobie też zrobiło się gorąco, kochanie? – uśmiechnął się pewnie, znów bezczelnie spoglądając w jej biust, dostrzegając przy tym, że jej sutki znacznie stwardniały i były teraz bardzo widoczne przez materiał. Zapewne była to kwestia lodu, który jeszcze chwilę temu oddziaływał na jej skórę. Ale coś mu się wydawało, że nie tylko.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Sro 20 Mar 2024, 21:09

Uśmiechnęła się lekko słysząc, że mężczyzna liczy na stracenie głowy. Dobrze, była więc ich dwójka, która miała na to nadzieję. Ona też zresztą zamierzała później stracić dla niego głowę, ale najpierw planowała się ponapawać tym, jak on jej pragnął i nie będzie mógł się opanować. A przynajmniej taką miała nadzieję, że tak to właśnie będzie wyglądać.
- Słyszałam. Też je stosujesz? - spytała zaintrygowana w pewien sposób. Nie żeby porzuciła całkowicie pomysł przespania się z nim, jeśli oświadczy, że ma ją za dziwkę. Tak czy inaczej już uprawiali seks, więc ta opinia by nie minęła, a mogłaby jeszcze skorzystać z tym dobroci. Chciała jednak wiedzieć na jakie konsekwencje się nastawiać. Czy po powrocie do obozu, to będzie jej nowa obelga?
Reakcja Mercera na opuszczone ramiączko była dokładnie taka, jakiej oczekiwała. Uśmiechnęła się więc zadowolona przygryzając przy tym lekko dolną wargę. Miała ochotę się z nim podroczyć, ale zaraz to wpadła na inny pomysł, dlatego tez pochyliła się w jego kierunku.
Uśmiechnęła się zadowolona na jego słowa, czego jednak mężczyzna nie miał za bardzo jak dostrzec, bowiem wciąż była pochylona nad jego uchem. Miała nawet ochotę wsunąć dłoń pod rozpięte guziki koszuli, ale koniec końców powstrzymała się zabierając całkowicie dłonie. Żeby też nie kusiło, przechwyciła szklankę ze swoim drinkiem, by przynajmniej jedną z nich zająć.
- Czy nie przedstawiłeś mnie barmanowi jako swoją ukochaną? - spytała z lekko uniesioną brwią i cholernie pewnym siebie uśmiechem na jego zwątpienie, co do czułego słówka. To on zaczął tę wersję, a ona nie miała nic przeciwko, więc też zamierzała się jej trzymać.
Zaciekawiona przyglądała się Scottowi co zrobi, a gdy przyłożył kostkę lodu do jej skóry westchnęła z zaskoczenia. Poczuła też jak sutki momentalnie jej twardnieją, nie oponowała jednak, gdy i język mężczyzny zamienił się miejscem z zimną kostką. Chwilę później poczuła, jak w zupełnie innym miejscu robi się mokra od tego prostego gestu, ale czy można się dziwić, skoro już od kilku godzin myśli o tym, by znów pognieść z nim pościel?
- To chyba nim jesteś, skoro ci na to pozwoliłam - mruknęła obserwując jego ruchy języka co miało wiadomo co zasugerować i aż dreszcz ekscytacji przeszedł przez jej ciało, jak zrozumiała co ją czeka.
- Nie muszę, niedługo się o tym przekonam - uśmiechnęła się pewna siebie i upiła nieco drinka, by zaraz podgryźć lekko dolną wargę słysząc jego komentarz o palcach. Owszem, mogło coś takiego paść z jej ust, choć była w pewnym amoku seksualnym i do końca swoich słów nie pamiętała. Jakie jednak to miało znaczenie, skoro on wiedział? Poczuła uderzenie gorąca w podbrzuszu, gdy wyobraziła sobie Scotta między jej nogami.
- Tak - niemal szepnęła zerkając na opuszczone ramiączko jakby do tej pory nie zdawała sobie z niego sprawy. - Ups? - rzuciła rozbawiona ostentacyjnie je poprawiając, by zaraz nachylić się i czule go pocałować. Ten trwał zaledwie kilka sekund, a po nim kobieta dotknęła opuszkiem ust jakby ścierała z nich niewidzialną kropelkę.
- Twój drink też jest dobry - rzuciła nieco rozbawiona, jakby to był cel tego całego pocałunku, bo wcale przecież nie pili tego samego. Zaraz i ona wychyliła nieco ze swojej szklanki bacznie go obserwując.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Czw 21 Mar 2024, 15:25

Z pewnością Tanja mogła ponapawać się widokiem Scotta pragnącego jej, bo mężczyzna wyrażał to niemal każdą komórką ciała. Napięcie, które zrodziło się między nimi, było nie do okiełznania, więc oboje postanowili się temu poddać, przynajmniej do momentu wyjazdu z San Jose, po którym na pewno nic nie będzie już takie jak wcześniej. Na razie jednak Gashi mogła poić się tym flirtem, jego pożądaniem oraz pragnieniami, bo Mercer z minuty na minutę pragnął jej coraz bardziej, a już wcześniej pragnął córki Chronosa bardzo mocno.
Wychylił kilka kolejnych kropel ze szklanki, a następnie spojrzał pewnie na blondynkę.
- W pewnych sytuacjach… tak – rzucił dwuznacznie, co miało wydźwięk typowo kokieteryjny i nawiązanie do rodzaju zabaw łóżkowych, w których to jedna ze stron jest nazywana w wulgarny sposób, np. dziwką. Co prawda nie zamierzał tego wcielać w życie akurat dzisiaj, ale jemu też zdarzyło się kilka razy, by na czas gry wstępnej czy na późniejszych etapach stosunku przybierać rolę dominatora oraz w pewien sposób agresora, któremu brakuje szacunku do partnerki. Wszystko to rzecz jasna robił w granicach dobrego smaku, tak mu się przynajmniej wydawało, bo żadna dotąd się nie skarżyła, ale też próba nie była na tyle duża, by snuć jakieś poważniejsze wnioski z tego.
Skinieniem głowy potwierdził, że przedstawił ją jako swoją ukochaną i zaraz uśmiechnął się lekko.
- Tak było, ale ty nie nazwałaś mnie przy nim swoim skarbem w taki sposób. Aż do teraz – jedna brew drgnęła mu w geście pewności siebie, a jednocześnie pewnego rozbawienia, które było reakcją na jego próbę wybrnięcia z tej sytuacji, w której mógł się okazać być kimś, kto papla trochę więcej, niż potem przyswaja.
Scottowi wyobraził sobie, jaką przyjemność, a jednocześnie zastrzyk seksualnej adrenaliny Gashi musiała odczuć, kiedy jej skóra zetknęła się z lodem, a następnie została popieszczona jego językiem. Stwardniałe sutki zdradzały mu bardzo wiele, ale domyślał się, że prawdziwy gorąc pojawił się w zupełnie innych rejonach. On miał przecież podobnie, wszakże zrobiło mu się znacznie cieplej przy okazji rozpinania guzików, ale to przyrodzenie sugerowało wizualnie najbliżej, w jakim stanie znajdował się w tym momencie.
I prawdę powiedziawszy, mało brakowało do tego, by syn Hollera zaspokoił swoją ciekawość i wsunął rękę pod jej sukienkę, a następnie skierował ją na jej łono, jednak odnalazł w sobie jakieś siły, które pozwoliły mu nie podjąć tej próby.
- Skreśl to „chyba”, kochanie – poprawił ją, jednocześnie znów chwytając za szklankę, która była przez niego opróżniana w znacznie szybszym tempie niż zazwyczaj. W ogóle miał dzisiaj ogromną chęć na alkohol, co nie zdarzało się przecież zbyt często, wszakże Scott nie pijał praktycznie w ogóle. Dziś jednak należało mu się to za trud, jakiego podjął się wspólnie z córką Chronosa przy egzekucji NoGods.
Wbił w niej pewne siebie spojrzenie i uśmiechnął się równie zdecydowanie, będąc ciekaw, czy Tanja dalej będzie panować nad całą sytuacją, czy może i jej silna wola osłabnie i tym samym pozwoli sobie na kolejny gest w jego stronę. Zdawał sobie sprawę z tego, że Albanka mogła mówić różne rzeczy w trakcie seksualnego uniesienia, jednak wychodził też z założenia, że gdyby nie pragnęła tego, to powstrzymałaby się od takiej sugestii nawet w tego typu sytuacji. A skoro napomknęła o minetce wspartej wsuwaniem palców, to kimże Scott był, by jej odmówić tej przyjemności? I wcale nie chodziło tu o to, że chciał po raz kolejny jej zasmakować i spić tyle soków, ile tylko jest w stanie. Skądże znowu.
Z jednej strony podobało mu się to, że Tanja zagrała przez moment zaskoczoną, kiedy dostrzegła opuszczone ramiączko, a z drugiej trochę go to zirytowało, gdyż jego oczy nie były gotowe na to, by kawałek piersi, w którą teraz się wpatrywały, został zakryty w znacznym stopniu. Wiedział jednak, że to nie była odmowa ani wycofanie się, a jedynie przedłużenie gry wstępnej, którą niewątpliwie zaczęli już w momencie, jak tylko rozdzielili się na górze, wchodząc do swoich wynajętych apartamentów.
Zaraz jednak o wszystkim zapomniał, gdyż blondynka zaskoczyła go pocałunkiem, na który on odpowiedział równie mocnym zaangażowaniem. I oczywiście kiedy się odsunęła, brunet przygryzł dolną wargę w akcie frustracji, gdyż jego ciało domagało się zdecydowanie więcej. Zamiast tego Tanja położyła palec na jego ustach i potarła nim lekko o nie, nie kryjąc rozbawienia.
- To teraz moja kolej spróbować twojego – rzucił pewnie w chwili, kiedy Gashi odsunęła się znów od niego i wlała sobie do gardła nieco zawartości ze szklanki trzymanej w dłoni. Gdy tylko ją odłożyła, Scott przysunął się i tym razem to on zainicjował pocałunek, nieco dłuższy, ale równie czuły. Pod koniec pozwolił sobie nawet na to, by językiem polizać najpierw fragment jej dolnej wargi, a następnie górnej, chcąc zaprezentować tym razem w pieszczotliwy sposób namiastkę tego, co czeka ją w momencie, kiedy głowa Mercera znajdzie się między jej udami.
- Masz jeszcze coś do spróbowania? – przygryzł dolną wargę, nie odsuwając się zbytnio od niej i spojrzał jej w dekolt, w który miał ochotę znów zanurkować twarzą, a jednak od czego powstrzymywał się. Chłodną dłoń, w której dotąd trzymał szklankę, położył na jej udzie i tym razem przesunął ją tak, by wyraźnie zasugerować, że chciałby ją dotknąć. Zanim jednak wsunął ją głębiej, zaczekał na jej pozwolenie i spojrzał na nią tak, by zdawała sobie sprawę, iż drinka z jej ust już spróbował i to „jeszcze coś do spróbowania” może tyczyć się tego, co pojawia się między jej udami przez niemal całą ich podróż do San Jose, gdy tylko córka Chronosa pomyśli o Scottcie.
Warto było też zauważyć, że Mercer znacznie przysunął się na krześle barowym do swojej kochanki i teraz nie dzieliło ich już tak dużo, jak na początku. Mogli bez problemu dotykać się gdzie i jak chcieli, więc powiedzmy, że syn Hollera zrobił to w interesie ich obojga.
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pią 29 Mar 2024, 21:56

Uniosła lekko brew na jego odpowiedź domyślając się do czego mężczyzna pije. Nie skomentowała tego jednak w jakiś inny sposób porzucając ten temat, w końcu skoro zrobił z nich parę, to raczej w ten sposób bawić się nie będą, skoro sam "związek" to już zabawa dla nich, skoro takie relacje ich nie łączą. Zresztą już trochę się poniewierali w łóżku, choć bez takich tekstów, więc zobaczymy co z tego wyjdzie.
- Nie wiedziałam, że muszę mu to potwierdzać, ale... - skinęła na barmana i gdy ten podszedł, poprosiła by uzupełnił im szkło. - A jakby to nie było oczywiste po cóż... wiadomym, to ten seksowny mężczyzna to mój facet, mój skarb - wyjaśniła pracownikowi, który tylko skinął głową przyrządzając im drinki. Ona zaś pełne uśmiechu i rozbawienia spojrzenie przeniosła na Mercera. - Lepiej? - spytała z lekko uniesioną brwią.
Uśmiechnęła się tylko szerzej, gdy nakazał z jej poprzedniej wypowiedzi wykreślić niepewność. Ona sama też upiła kilka mililitrów alkoholu bacznie obserwując swojego mężczyznę.
Pocałunek nieco jej się wymsknął, bo tak naprawdę obiecała przecież, że będzie go kusić i nęcić, ale nie dotknie go w sposób znaczący, dopóki on nie straci panowania nad sobą. Choć czy ten krótki pocałunek można nazwać znaczącym? Można mieć wątpliwości. Uśmiechnęła się tylko lekko zza szklanki na jego słowa, by w końcu odpowiedzieć na pocałunek, gdy ten zainicjował.
- Być może mam, ale zostawmy to na później - uśmiechnęła się pewnie siebie i założyła nogę na nogę, by zblokować jego dłoń między swoimi udami tak blisko, a jednocześnie daleko tego, co tak pragnął.
- Chyba, że już opuszczają ciebie resztki przyzwoitości? - spytała prowokacyjnie, choć nie wyglądało jej na to, by mężczyzna był gotowy opuścić bar. Zwilżyła usta językiem, robiąc to powoli i z premedytacją, by mężczyzna mógł skupić się na tym geście. Zaraz po tym wzięła ze swojej szklanki truskawkę i zamiast po prostu się w nią wgryźć, przez kilka sekund ją ssała patrząc oczywiście przy tym mu głęboko w oczy.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Czw 04 Kwi 2024, 15:37

Scott nie miał tak naprawdę preferencji co do tego, kogo mieli odgrywać podczas dzisiejszego spotkania. Był tak nakręcony na Tanję, że kobieta mogła być dla niego wszystkimi możliwymi rolami. Jedynym warunkiem było to, by ich romans zakończył się namiętnym seksem w łóżku w jego lub jej apartamencie kilka pięter wyżej, uwzględniając przy tym nie tylko czas stosunku, ale też ich częstotliwość, bo chyba oczywistym było, że tacy napaleńcy jak oni na jednym orgazmie nie zakończą swoich dzisiejszych zabaw. Dużo więc zależało od Gashi, czy wolała być dziś uległą, słodką, zdecydowaną, kokietującą, sponiewieraną lub poniewierającą.
Z pewnym rozbawieniem, a jednocześnie ogromną satysfakcją spoglądał na blondynkę, która nieco wyolbrzymiła jego odpowiedź i postanowiła wszem i wobec zakomunikować, że Scott jest jej skarbem. Normalnie takie coś nie zrobiłoby na nim wrażenia, jednak pewność siebie z jaką wypowiedziała to Tanja mogła nawet sugerować, że była szczera w tym, co mówiła. Musiał jej przyznać, że aktorką była pierwszorzędną i gdyby był w ciemię bity, to sam zachłysnąłby się ich „miłością”, którą udawali od dobrych kilku chwil. Niedziwne, że kobieta wytrzymała tak długo pośród NoGods, jednocześnie tłumiąc swoją prawdziwą osobowość i udostępniając ją jedynie dla tych, którzy byli tego warci. A takich nie było zbyt wielu w tej organizacji.
- Znacznie lepiej – potwierdził tylko i skinął głową w kierunku Gashi, po czym nachylił się nieznacznie. Początkowo planował wynagrodzić ją za podjęty trud i po prostu pocałować, jednak w ostatniej chwili wycofał się z tego, przez co córka Chronosa mogła jedynie poczuć oddech Mercera na swoich ustach, które znajdowały się przez moment bardzo blisko jej warg.
Mężczyzna wyprostował się i korzystają z okazji na uzupełnienie płynów wychylił całkiem sporo zawartości drinka. Następnie przyszedł czas na skupienie się na opuszczonym ramiączku sukienki oraz przyjemnym pocałunkom z Tanją, które zostały zainicjowane właśnie przez nią. To było z jednej strony zaskakujące, a z drugiej bardzo satysfakcjonujące, wszakże z ich dwojga to ona bardziej mogła się uważać za osobę kontrolującą przebieg spotkania.
W rewanżu Scott zdecydował się na obdarowanie jej jeszcze bardziej przyjemnym i namiętnym pocałunkiem, który jednocześnie miał podkreślić, na jakim etapie zafiksowania na jej punkcie syn Hollera się znajduje. I śmiało Albanka mogła stwierdzić, że totalnie zawróciła mu w głowie, bowiem całował ją nie tylko zdecydowanie i namiętnie, ale też z całym zestawem uczuć i czułości, które zapewne u obojga powodowały przyjemne mrowienie poszczególnych części ciała.
Prychnął pewien siebie i przygryzł delikatnie wargę, gdy Gashi celowo ostudziła jego zapędy i nie wciągnęła się w dwuznaczną grę, dociskając jego dłoń swoim udem i tym samym blokując jej dojście do łona córki Chronosa. Mimo wszystko Scott nie patrzył jej w oczy, a na uda, wszak w tej chwili sugerował jej to, iż myśli o spróbowaniu jej szparki i Tanja doskonale o tym wiedziała, zbywając go poniekąd na te kilka chwil. On jednak potraktował to jako swego rodzaju wyzwanie, które może potrwać dłużej, ale za to nagroda będzie wtedy jeszcze lepsza. Na pewno w smaku.
- Mnie? – spytał, udając zaskoczonego. - Skądże znowu – dodał już pewniej, po czym spokojnym ruchem odsunął dłoń i wrócił nią do chwytania szklanki z drinkiem na potwierdzenie tego, iż potrafi się opanować nawet komuś tak niewiarygodnie seksownemu jak Tanja Gashi.
Gorąco natomiast zrobiło mu się wtedy, kiedy Albanka oblizała swoje wargi. To mu wystarczyło, by jeszcze bardziej rozgrzać atmosferę, a mimo to kobieta postanowiła jeszcze dać mu kolejne kilka powodów do tego, żeby zapomnieć o wszelkiej przyzwoitości. Niemal jak w transie spoglądał na Tanję, która oblizywała i ssała truskawkę ze swojego drinka, wyobrażając sobie, że z taką uwagą, delikatnością i pieszczotliwością zastosowałaby tą samą technikę wobec jego przyrodzenia. Scott poczuł momentalnie, jak jego penis nabrał większych rozmiarów, wszak ciężko było się oprzeć takim widokom, jednak nie to było najistotniejsze w tym wszystkim. Syn Hollera otwartą dłoń położył najpierw na swoim udzie, a następnie przesunął ją w kierunku krocza, dotykając się tak, by w subtelny sposób podkreślić jeszcze mocniej kształt wypukłości w spodniach, a jednocześnie by sprawić sobie tym przyjemność. Przygryzł do tego dolną wargę i przez chwilę wpatrywał się w blondynkę robiącą mu pokaz, by zaraz uśmiechnąć się pewnie.
Nie odsuwając dłoni z okolic krocza, do akcji weszła również druga, w której cały czas znajdował się drink. Scott przechylił nieznacznie szklankę, ale zamiast wychylić z niej kilkanaście mililitrów napoju, pochylił odrobinę głowę w jej kierunku i wystawił język, który zaczął moczyć w jej środku. Po chwili przyspieszył pracując językiem tak, jak robił to zazwyczaj gdy pieścił kochanki oralnie. Nie pozostał zatem dłużny Gashi i kiedy ona robiła mu inscenizacje loda, on odpowiedział minetką, która na pewno dziś będzie miała miejsce, wszak Tanja wyraźnie zaznaczyła, iż jej na tym bardzo zależy.
Dopiero po dłuższej chwili uwodzenia w dość sprośny sposób odsunął twarz od szklanki i uśmiechnął się lekko, wycierając kciukiem fragment podbródka oraz zlizując z palca pojedyncze krople alkoholu, który wylał się ze szklanki podczas jego występu.
- Wolę słone – rzucił dwuznacznie, sugerując jej rzecz jasna walor smakowy kobiecych soków, którym z pewnością najbliżej było do słonego. - I bardziej lepkie – dodał celowo, bo choć doskonale wiedział, że blondynka od razu załapała, co miał na myśli, tak poczuł potrzebę bycia jeszcze bardziej bezpruderyjnym, z czego był nawet zadowolony.
- Przysuniesz się? – poruszył wymownie brwiami przez krótką chwilę, po czym obrócił się nieco wygodniej, będąc jednocześnie ciekaw czy Tanja oprze się pokusie i nie zbliży się do niego ze swoim krzesłem. Co prawda i tak niewiele ich już dzieliło, ale kto zabroni im jeszcze bardziej zniwelować ów dystans?
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Nie 21 Kwi 2024, 21:26

Uśmiechnęła się jedynie lekko, gdy zaprzeczył pewny swoich sił, by zaraz dać mu mini pokaz wiedząc, że takie gesty działają na napalonych facetów. A on bez dwóch zdań do nich się zaliczał. Robiła więc to powoli i z rozmysłem, skupiając pewne siebie, prowokujące spojrzenie na jego oczach. Mimo, że jego wzrok był gdzie indziej (nic dziwnego), to cieszyło ją obserwowanie jego reakcji. Czasami miała wrażenie, że Scott nigdy nie był z pewną siebie kobietą w łóżku, dlatego jego reakcje początkowo wyrażały zdziwienie na jej zachowanie. To dość zabawne, że mężczyźni z reguły lubią takie jak ona, ale jednocześnie nie podejmują wyzwania i do łóżka wyrywają raczej te ciche myszki.
Automatycznie jej wzrok na chwilę padł na jego przyrodzenie, gdy tam znalazła się jego dłoń prezentująca to, jak zaczynało mu brakować miejsca w spodniach. Chyba będzie trzeba coś z tym zrobić.
Zaskoczył ją tym, co nastąpiło zaraz po tym, bo pokazu ze szklanką się nie spodziewała. Kreatywnie, choć nadal nieco dziwnie. Uniosła jedną brew i uśmiechnęła się lekko w reakcji na jego prezentację umiejętności języka. Uśmiech jej nieco się powiększył, gdy skomentował smak, a na jego drugi komentarz zaśmiała się cicho.
- Kto wie, co ciebie czeka dzisiaj - skomentowała lekko drażniąc się z nim myślą, że ich wspólna noc to jeszcze nic pewnego. Oboje wiedzieli, że to czyste kłamstwo, ale była ciekawa jego reakcji pomimo tej świadomości.
Zerknęła na niewielki dystans dzielący ich ciężkie stołki barowe i choć w pierwszej chwili chciała nieco zagrać mu na nosie, tak ostatecznie schodząc na chwilę pchnęła krzesło na tyle, by się połączyły. Wróciła na swoje miejsce i uśmiechnęła się przebiegle.
- Lepiej? - spytała lekko i zwilżyła usta w swoim drinku, by następnie przygryźć dolną wargę i przechylić się w jego kierunku. Sprawnie przerzuciła nogę nad jego kolanami momentalnie siadając na nim okrakiem. Przytrzymała sukienkę, dzięki czemu siadła na materiale nie pozwalając mu się zwinąć ku górze. Z przodu jednak był dość mocno naciągnięty i z racji rozstawienia jej nóg, widziałby jej brak bielizny, ale z racji pozycji było to niemożliwe. Docisnęła biodra czując pod sobą jego penisa.
- A może wolisz tak? - szepnęła mu do ucha wcześniej zarzucając mu ramiona na szyję. Diablica.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Pon 22 Kwi 2024, 15:48

Scott miał w swoim życiu różne partnerki seksualne i o różnym temperamencie, więc z pewnością trafił i na taką, która czułą się bardzo pewnie w swoich poczynaniach. Z Gashi jednak łączyło go coś wyjątkowego, co nie pozwalało przyrównywać jej do jakiejkolwiek innej kobiety, z którą Mercer się przespał. A jeśli już, to te zawsze wychodziły na takie, którym czegoś brakowało w stosunku do Albanki. Pod kątem czysto seksualnym i preferencyjnym, wyrzucając całą niezdrową zażyłość między nimi, Tanja była chodzącym ideałem dla Scotta zarówno pod względem wyglądu, jak i temperamentu seksualnego. W innych okolicznościach bardzo prawdopodobne, że zabiegałby o jej uwagę i być może nawet starał się ją usidlić, jednak tutaj został im tylko seks. Ta dwójka miała zbyt dużo za sobą, by myśleć o czymś więcej, niż tylko o zaspokojeniu swoich cielesnych potrzeb. Ciekawe, czy istniała jakaś linia czasowa, w której ich stosunki były podobne, ale jednak skończyły się poważną relacją w typie związku? Pewnie nie.
Syn Hollera brał cały czas udział w tej grze między nimi, bo poza ciekawością tego, jak daleko zabrną, nim wszystkie hamulce im puszczą, sprawiało mu to przyjemność. Nawet jeśli część tych gestów, spojrzeń i słów była fikcją na potrzeby ich zabawy, czymś sztucznym, to on i tak czerpał z tego ogromną satysfakcję, która wpływała na jego nastrój. Nie miał najlepszego okresu za sobą, a mimo to o wszystkim zdołał w mig zapomnieć, skupiając się jedynie na pożądaniu, które z sekundy na sekundę było coraz większe, a jego zadurzenie się w Tanji tylko postępowało.
Mimo, że Mercer był od kilkudziesięciu minut gotowy na to, by posiąść blondynkę, nie brnął w to na razie, gdyż trochę go strofowała i jakby nie patrzeć, kontrolowała całą sytuację. Oczywiście Scott miał w dalszym ciągu pewną niezależność, ale tak na dobrą sprawę kto tu kogo rozgrywał? On, który zdążył już wpić się spragniony w jej usta, który chciał włożyć dłoń w jej majtki i który właśnie dotyka się przez materiał spodni na jej oczach, czy ona, która poza kilkoma gestami i przedstawieniem z owocem tak naprawdę niewiele zrobiła? Odpowiedź była oczywista.
Inscenizacja minetki z kolei była podyktowana jedynie tym, co zaprezentowała mu Tanja, gdyż najpewniej Scott nie posunąłby się do czegoś takiego, gdyby nie został do tego sprowokowany. Na palcach jednej ręki można było zliczyć kobiety, które dostąpiły czegoś takiego z jego strony i warto dodać, że ta liczba zamknęłaby się w obrębie 1. Gashi była pierwszą, której Scott w taki sposób zaprezentował swoje językowe umiejętności.
- Oboje doskonale wiemy, co mnie dzisiaj czeka – oblizał się ostatni raz i bez jakiejkolwiek krępacji spojrzał na jej uda, które przysłaniały mu w tym momencie to, na co tak bardzo chciałby w tym momencie popatrzeć i nie tylko.
Mercer w mig przypomniał sobie smak soków Albanki i nawet nie ukrywał tego, że bardzo by chciał skosztować ich jeszcze, i to w znacznie większych ilościach niż wcześniej. To było wręcz zadziwiające, że ze wszystkich kobiet, które Scott pieścił oralnie, to właśnie Tanja smakowała mu najbardziej, albo przynajmniej w ten sposób żartowała sobie z niego jego własna wyobraźnia.
Z przyjemnością wypisaną na twarzy mężczyzna spoglądał na córkę Chronosa, która przysunęła się swoim krzesłem barowym do jego, zgodnie z propozycją Mercera. Nie spodziewał się jednak, że kochanka zaraz rozmyśli się i nie tylko znów zmniejszy dystans między nimi, ale w dodatku przerzuci nogi przez niego i tym samym usiądzie okrakiem na nim, niwelując już praktycznie każdą pustą przestrzeń między nimi, jaką się tylko dało zniwelować.
Temperatura ciała Scotta podniosła się momentalnie, gdy zdał sobie sprawę z tego, o co podejrzewał blondynkę niemal od samego początku tej schadzki. Poczuł bowiem odrobinę przyjemnej cieczy na swoim wybrzuszeniu w spodniach tuż po tym, jak otarła się o nim swoim skarbem, co było jednoznacznym dowodem na to, że kobieta nie ma na sobie bielizny. Scott oblizał górną wargę i rozchylił nawet usta, czując jak oddech odrobinę mu przyspiesza.
- To było tak oczywiste – uśmiechnął się pewnie, odpowiadając jej przy okazji szeptem i wzrok przeniósł w dekolt Tanji, który z racji pozycji widział w ograniczonym zakresie. - Jesteś niegrzeczna, diablico – powiedział kusząco i tym razem nieco ciszej, jakby nie chciał za bardzo zwracać na siebie uwagi. Średnio to wyszło, bo pomimo zmniejszonych decybeli pozostali goście baru komentowali ich działanie, a barman nawet nie starał się kryć zniesmaczenia tym, co właśnie widzi. Najwidoczniej nawet pojawiające się tu prostytutki nie były aż tak bezpruderyjne jak oni.
- A jeśli powiem, że wolę od tego zabrać cię do windy i zrobić ci w niej dobrze językiem, to co zrobisz? – rzucił pewnym tonem, a jednocześnie na tyle neutralnym, by Tanja do końca nie mogła wydedukować, czy była to propozycja czy może raczej gra, mająca na celu obniżenie przez nią gardy. Inną sprawą natomiast było to, że jak już opuszczą bar i udadzą się do któregoś apartamentu, to z pewnością dojdzie do tego w tej windzie.
Gdy Gashi poruszyła się na nim, Scott poczuł jak w spodniach robi mu się jeszcze ciaśniej, co oznaczało iż jego penis był już w stanie całkowitego wzwodu. Blondynka z pewnością mogła to wywnioskować na podstawie zmniejszonej odległości między jej szparką, a jego spodniami. Mercer w jednej dłoni trzymał drinka, drugą zaś objął na moment Tanję, ale niemal od razu przesunął rękę tak, by gładzić ją po pośladku. Przez moment szukał nawet sposobności do tego, by nieco podwinąć jej materiał i wsunąć łapę pod, ale córka Chronosa bardzo sprytnie pozycją blokowała mu taką możliwość. Pozostał więc przy macaniu ją przez fragment sukienki.
- Jak ci się wydaje, kto z nas jest bardziej? Ty mokra, czy ja twardy? – spojrzał jej w oczy i uśmiechnął się pewnie, a następnie wychylił kolejnych kilkadziesiąt mililitrów drinka ze swojej szklanki, jednocześnie robiąc to na tyle nieumiejętnie, że kilka kropel spłynęło z jego podbródka i z samego szła prosto na jej dekolt.
Syn Hollera to dostrzegł i uniósł lekko jedną brew na moment.
- Jestem do dyspozycji – zasugerował, choć sam miał ogromną ochotę zanurkować w jej biust i zlizać wszystkie krople z piersi Tanji, tak opanował swoje najdziksze żądze i czekał na to, czy Albanka w ogóle jest tym zainteresowana. Zawsze przecież mogła go znów rozgrywać, tak jak miało to miejsce jeszcze chwilę temu, gdy cały czas kontrolowała sytuację. Może dalej to robi, a jemu się po prostu wydaje, że ugrał tu coś więcej niż blondynka mu pozwoliła?
Tanja Gashi
Tanja Gashi
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Nie 05 Maj 2024, 21:36

Uśmiechnęła się nieco mocniej jednym kącikiem ust na jego pewne siebie słowa. Nie skomentowała tego, bo jak by miała? Zaprzeczać nie było sensu, bo to byłoby śmieszne. Potwierdzanie też nie miałoby za wiele sensu, bo choć oboje wiedzieli co się wydarzy, ta nutka niepewności jednak robiła swoje. A raczej nie niepewności, a niedopowiedzenia.
Uśmiechnęła się obserwując jego reakcje ciała na to, gdy na nim usiadła i się otarła. Szczerze mówiąc nie sądziła, że już jest tak mokra, że mężczyzna to wyczuje. Niemniej nie wzięła pod uwagę, że zamiast jeansów miał na sobie cienkie, materiałowe spodnie.
- Co takiego skarbie? - spytała niewinnie jakby faktycznie nie miała pojęcia o czym mówi. Domyśla się, że chodzi o pewną mokrość na jego wybrzuszeniu w spodniach, ale pewności nie miała. W końcu może to był jakiś dziwny komentarz do jej zmiany pozycji, jakby czuł w kościach, że tak będzie? Kto wie?
- To dobrze, bo taką mnie lubisz - odpowiedziała szeptem z kuszącym uśmiechem. Nie przejmowała się zupełnie krzywymi spojrzeniami, bo do tego całe życie ją zahartowało, by teraz przejmować się spojrzeniami jakiś randomów. Ciężko też było uwierzyć, że w miejscu, gdzie przychodziły prostytutki nikt nigdy nie usiadł na kolana. No cóż, może nie tak jak ona, ale nie wątpiła, że wizyty na kolanku były. A Tanja? Tak właściwie to poza tym, że usiadła na jego kolanach ludzie chuja widzieli, bo dosłownie za plecami miała bar, który ją osłaniał.
Udała, że chwilę duma nad jego pytaniem przygryzając przy tym lekko swoją wargę.
- To powiem, żebyś się postarał, to wtedy ci pozwolę - uśmiechnęła się lekko na chwilę dla odmiany zassała jego dolną wargę. Poruszyła się ponownie, tym razem jednak subtelniej tylko dla pobudzenia odrobiny tego, co już wydawało się mocno pobudzone. Uśmiechnęła się lekko, gdy zaczął ją gładzić po tyłku. Sama dla wygody oparła dłonie o jego tors, ale przy okazji rozpięła najwyższy guzik jego koszuli.
- Wydaje mi się, że ty twardy. Póki co - odpowiedziała pewnie bez jakiegokolwiek zawstydzenia. Ona była mokra, ale z całą pewnością dało się to spotęgować pewnymi ruchami... na przykład językiem. Na sytuację z drinkiem podobnie jak on, uniosła jedną brew patrząc najpierw na swój mokry biust, a następnie na niego.
- Nie krępuj się - mruknęła tylko wiedząc, że to mu wystarczy do tego, by zanurkować do jej piersi po to, by zlizać pojedyncze krople alkoholu. Było to oczywiście niezwykle przyjemne, co mógł wyrażać jej uśmiech.
- Coś pominąłeś - mruknęła, jednak by nie odniósł mylnego wrażenia, że mówi o swoich piersiach, przylgnęła do niego mocniej. - Pomogę - szepnęła, a następnie przejechała językiem po jego brodzie, po której również kilka kropli poleciało. Zatrzymała się na jego dolnej wardze, którą przez kilka chwil ssała, by w końcu otworzyć usta i dać mu dostęp do jej języka.


    Tanja Gashi

Scott Mercer
Scott Mercer
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022 Wczoraj o 16:01

Scott musiał przyznać, że Tanja rozgrywała go perfekcyjnie i nie miał z tym żadnego problemu. Mężczyzna miał w swoim życiu kilka czy nawet kilkanaście kochanek, ale żadna nie dorastała do pięt byłej członkini NoGods, która miała w sobie coś takiego, co nie pozwalało mu trzeźwo myśleć. Choć Mercer znany był ze swojego zdecydowania i trzeźwego umysłu, tak tutaj był gotów oddać całkowicie wodze Gashi, byleby tylko ta w zamian za to obdarowała go odrobiną swojej uwagi. Brunet zadurzył się w niej dość mocno i coraz trudniej było mu to ukrywać, choć póki co jako tako dawał radę utrzymywać jeszcze tą pełną pewności siebie maskę.
Blondynka pobudzała go, a każdy kolejny ruch jej bioder, jej spojrzenie czy uśmiech wywoływały w nim kolejne napady adrenaliny. Córka Chronosa na pewno czuła między swoimi udami jego wzwód, co skrzętnie wykorzystywała na swoją korzyść, kokietując go raz po raz. Nie spodziewał się jednak tego, że Tanja na moment przybierze twarz słodkiej, niewinnej istotki, która po kilku chwilach wzajemnego rżnięcia się wzrokiem, nagle będzie udawać, jakby nie wiedziała, o czym jest mowa. To nie zirytowało Scotta, ale zaskoczyło. Takiego poziomu samokontroli nie spodziewał się u kogoś, kto nie był dzieckiem boga lub bogini miłości czy emocji.
Heros nachylił się, by raz jeszcze wyszeptać coś do ucha swojej kochance, tym razem z odpowiednią intonacją.
- Że skoro nie masz na sobie stanika, to była bardzo duża szansa, że majtek również – przygryzł delikatnie wargę. - Co mi się bardzo podoba i za co wynagrodzę cię tym – possał w tym momencie płatek jej ucha. - Oraz tym – polizał je również, chcąc tylko kolejny raz zapowiedzieć to, co zapowiadał już kilkukrotnie. Dziś otrzyma tyle jego języka, ust, palców i wszystkiego innego, że zostanie zaspokojona… do pewnego czasu, znając ją.
Przygryzł delikatnie wargę, bo nie mógł zaprzeczyć temu, że taką wersję Gashi bardzo lubił. Co więcej, nie znalazł też w sobie hamulców do tego, by nie podzielić się tym stwierdzeniem z samą Albanką.
- Nie tylko taką, kochanie – rzucił spokojnym, pewnym siebie, a jednocześnie na tyle kuszącym tonem, by sugerować jej coś i dokładnie w tej samej chwili też tego nie robić. Niebezpiecznie jednak nie skontrolował tego, że tak naprawdę pomyślał o nieco innym kontekście i tak jak jeszcze wczoraj jej nienawidził, tak po nocy spędzonej razem zapragnął jej, a teraz… nawet poczuł do niej sympatię. To był prawdziwy rollercoaster emocji w ciągu całego tego wyjazdu, jednak ostatecznie chyba dużo rzeczy zmieniło się miedzy nimi na plus.
Nagle mężczyzna prychnął na jej odpowiedź.
- Nie sądzisz, że zrobienie ci dobrze językiem będzie większą nagrodą dla ciebie, niż dla mnie? – uniósł lekko brew. - To tobie powinno na tym zależeć, ty powinnaś się postarać – prowokował ją, jednak zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że te chwilowe odbicie piłeczki zostanie przez nią jakoś sprytnie skontrowane i koniec końców przyzna jej, iż minetka będzie nagrodą głównie dla niego. Dla niej będzie po prostu naturalną koleją rzeczy za to, jak bardzo zajebista Tanja jest.
Prawdę powiedziawszy, Mercer był gotów pieprzyć się z Albanką już teraz, dlatego kiedy rozpięła guzik jego koszuli, ten momentalnie zaczął sobie wyobrażać, że blondynka na tym nie poprzestanie. Miała też rację w tym, że jeśli jakkolwiek mieli porównać skalę tego, jak bardzo on jest napalony i jak bardzo ona jest mokra, to jemu zdecydowanie bliżej było do osiągnięcia maksymalnego poziomu twardości, podczas gdy ona, choć trochę z niej ciekło, miała jeszcze potencjał na wiele mililitrów cieczy więcej. Plama na jego spodniach nie była tak duża, jak mogłaby być w tej sytuacji.
Kiedy uzyskał jej pozwolenie, natychmiast zanurkował twarzą w jej dekolt, zlizując wszystko do cna, w kilku miejscach nawet zostawiając więcej śladów swojej śliny, aniżeli cieczy, którą miał zlizać. Tylko przez sekundkę spojrzał na nią po podniesieniu wzroku i widząc jej zadowolenie uśmiechnął się lekko, pozwalając sobie nie tylko na tworzenie nieregularnych ścieżek po jej cyckach z pomocą języka, ale też na ściśnięcie jej za pośladki oraz kilkukrotnie cmoknięcie w biust, z czego część pieszczot była już typowymi pocałunkami.
Zadowolony z siebie podniósł głowę i był już gotów brać udział w kolejnej części ich małej gry, gdy okazało się, iż Gashi nie była do końca zadowolona z jego skuteczności. Nawet nieznacznie rozszerzył źrenice, gdy okazało się, że tak dobrze prześwietlone przez niego piersi córki Chronosa okazały się zostać niedoczyszczone i niedopieszczone. Okazało się to jednak błędnym myśleniem, gdyż blondynka zaraz po swoich słowach jeszcze bardziej przylgnęła do niego i ułożyła się tak, że jej wargi sromowe idealnie znalazły się po obu stronach wybrzuszenia w jego spodniach. Następnie zaproponowała mu pomoc, na co syn Hollera przystał i został za to wynagrodzony w niemal najlepszy możliwy sposób.
Oblizał się jedynie na moment po tym, jak zlizała resztki cieczy z jego podbródka oraz zassała na moment jego wargę, po czym bez ceregieli wpił się w jej usta zgodnie z jej niemą prośbą. Do pocałunku od razu zaangażował oba języki, które rozpoczęły swoisty taniec i tym razem też Mercer miał na celu pobudzić Tanję bardziej, prezentując jej nie tylko siłę ale także zwinność swojego mięśnia, którą oczywiście Albanka doskonale znała. Ręce herosa spoczęły na pośladkach kochanki, które mimo okrycia materiałem, były z pewnością odpowiednio pobudzane poprzez odpowiednie ruchy i zaciski. Sam Scott poruszył się nawet niespokojnie na krześle, czując jak kształt odznaczony przez jego penisa w zwodzie idealnie pomyka między jej wargami sromowymi. Jednocześnie poczuł też nieco więcej ciepła, a i również czegoś wodno-kleistego, co tylko utwierdziło go w tym, że materiał spodni, choć nienajgorszy jakościowo, w pewnych fragmentach przeszedł sokami Albanki.
Z ledwością półbóg powstrzymał się od tego, by nie przenieść ust na szyję i dekolt byłej członkini NoGods, bo to skończyłoby się próbą dobrania do jej piersi, które aż same prosiły się o to, by je wycałować, wyssać i wymiętosić. Zamiast tego więc skupił się na jeszcze intensywniejszym pocałunku oraz obmacywaniu kochanki, którego dużą częścią były próby wsunięcia dłoni pod materiał. Chciał poczuć jej skórę, chciał jej pośladków, ud i tego, czym będzie się zajmował dziś przez sporą część wieczoru.
Na moment odsunął się od niej i próbując złapać oddech, przygryzł delikatnie wargę.
- To już ten moment, w którym zerżnę cię w windzie, czy jeszcze sobie nie zasłużyłem, moja pani? – sam nie wiedział, skąd u niego ta uległość, ale ton w jakim do niej przemówił był co najmniej taki, jakby różniła ich poważna ranga. Można by nawet powiedzieć, że chyba nawet odczuł pragnienie bycia pod nią, co miało swoje plusy, ale też i kilka minusów. Ot choćby nie mógł wziąć tego, czego najbardziej teraz chciał.
Sponsored content
Re: San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022

San Jose - Tanja Gashi, Scott Mercer | 18.07.2022
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 6 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6
Similar topics
-
» Tanja Gashi
» Tanja Gashi
» Tanja Gashi
» Mieszkanie 18 - Tanja Gashi
» Scott Mercer



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: USA-
Skocz do: