- Na szczęście nie zależy to od ciebie - wywróciła oczami, by zaraz zaciąć się na moment. Miał racje, kiedyś gapiów miałaby gdzieś. - Z tymi gapiami to prawda, ale gdyby to nie była twoja zazdrosna ex, która tobie starała się dopiec, nie miałabym oporów przed strzeleniem ci w pysk - wszystko co go wtedy broniło to fakt, że Kolumbijce zrobiło się żal Greka, gdy jego niedoszła żona dosrywała mu kilkukrotnie. Chciała mu poprawić nastrój i dać szansę na dopierdolenie ex. Nie spodziewała się jednak, że będzie miał to odwagę obrócić przeciwko niej samej. Mruknęła cicho coś niezrozumiałego, gdy zdrobnił jej imię. Uniosła jednak zaskoczona brew, gdy powiedział, że nie zależy mu na seksie. Inne wrażenie można odnieść, chyba, że Odys uwielbia błaźnić się w oczach kobiet i tracić ich jakikolwiek szacunek. Wtedy miałoby to sens. Upiła drinka, by zaraz wywrócić oczami, gdy usłyszała o sobie. - Ja wiem, że jestem zajebista, ale szukaj szczęścia gdzieś indziej - upiła drinka i kontynuowała, bo sobie przypomniała, że zadał jej pytanie. Co prawda mogła je potraktować retorycznie, ale postanowiła udzielić mu odpowiedzi. - A skąd założenie? No nie wiem, bo średnio co kilka minut pierdolisz o tym, że zaliczyłbyś laskę? - wzruszyła lekko ramionami patrząc na niego jak na durnia. - Jesteś - odpowiedziała od razu bez ogródek, bo ona akurat nie jest znana z tego, że kręci i owija w bawełnę. Zresztą to pytanie było iście retoryczne, bo oboje zdawali sobie sprawę z odpowiedzi jaka padnie. Kolejnego pytania się nie spodziewała, więc i na jej twarzy było lekkie zaskoczenie. Musiała się chwilę nad tym zastanowić, bo mogłaby mu rzucić "nie, spierdalaj", ale skoro od dwóch minut Grek umiał zachować powagę rozmowy, ona też postanowiła to utrzymać. - Waham się. U ciebie zależy od dnia. Jednego dnia by mnie ruszyła, innego sama najchętniej bym ciebie zatłukła - uśmiechnęła się lekko chcąc dodać żartobliwego tonu do tego wszystkiego, choć w sumie nie kłamała, bo miała niejednokrotnie ochotę go zabić. Uśmiechnęła się lekko, gdy przyznał, że ją lubi. Co prawda zdawała sobie z tego sprawę, ale dawno nikt jej wprost nie mówił takich rzeczy. Mogło to też wynikać z bardzo wąskiego grona znajomych, ale kto tym by się przejmował. Po chwili ciszy przyszedł na jej telefon sms od restauracji, która dostała kontakt od właściciela willi. Podsunęła mężczyźnie telefon pod nos z listą proponowanych posiłków na kolację. Ona sama rzuciła tylko okiem, ale wpadła jej w oko sałatka z owocami morza. Jeszcze to przestudiuje, gdy telefon do niej wróci.
Kolejny raz Viviana próbowała ubrać to wszystko w półśrodki, jednak Odysseas swoje już wyciągnął z tej całej sytuacji. Najpierw wersja z gapiami, później podłączenie do tego ex… jemu dało to bardzo do myślenia, biorąc pod uwagę zupełnie inne odczucia w momencie tego pocałunku. To brzmiało tak, jakby córka Hodra nie potrafiła sama przed sobą przyznać, że opuściła gardę i zaczyna go dopuszczać do siebie. Rzecz jasna mogło być w tym sporo racji, że okoliczności sprzyjały cmoknięciu, ale jak zostało zauważone przez Spyrosa, wcześniej nie byłoby żadnej możliwości na coś takiego. Tymczasem nie dość, że doszło do pocałunku, to jeszcze nie poniósł on z tego powodu żadnych konsekwencji. I ona próbowała mu wmówić, że to tylko przez gapiów i by dopiec jego ex? W takie bajki nawet on nie wierzył. Dostrzegając jej wyraźną irytację postanowił spuścić z tonu i jej nie prowokować dalej, choć już swoje wiedział. Wzruszył zatem ramionami. - To w takim razie ta ex musi się kręcić częściej przy nas – obrócił wszystko w żart i choć dalej nie przyjmował tego argumentu oraz twierdził, że za jej reakcją kryło się coś więcej, nie prowadził do eskalacji. I tak poczynili już znaczący progres, więc głupio byłoby zaprzepaścić te miesiące docierania do siebie, byleby tylko udowodnić jej, że nie ma racji. Zdecydowanie wolał od czasu do czasu cmoknąć Vivianę w usta i przyjmować jej wymówki, niż ich nie przyjąć i tym samym nigdy więcej nie posmakować jej warg. - Dużo rzeczy pierdolę i akurat to bierzesz do siebie? – zachichotał lekko, gdyż Kolumbijka znała go dobrze i wiedziała, że on lubi sobie gadać dla samego gadania. Jasne, miał pewnego rodzaju styl i tematykę, w której się poruszał, jednak zarzucanie mu chęci przelecenia kogoś jedynie na podstawie jego słów było dość naiwne. Tym bardziej, że spędzili ze sobą już całkiem sporo czasu i dotąd na żadną kobietę nawet nie spojrzał w jej obecności, co dopiero dobierał się do niej. A to, że powiedział, iż którąś z chęcią by zaliczył? Tak sobie gadał, głównie po to, by spróbować wywołać w niej zazdrość oraz skłonić ją do jakiejkolwiek interakcji. Nie do końca wyszło tak, jak chciał. Uśmiechnął się lekko na jej słowa. Choć spodziewał się tej odpowiedzi, tak zdecydowane potwierdzenie bycia „jej palantem” ucieszyło go, bo to oznaczało, że chociaż stosował różne, czasem bardzo pokrętne metody docierania do niej, jakoś mu się to udawało. - Ale przyznaj, że tych dni, w których chciałabyś mnie zatłuc, jest znacznie mniej – zaśmiał się lekko, bo na to odpowiedź przecież też znał. Gdyby tak nie było, nie całowaliby się, nie spędzaliby razem wakacji, nie pisałaby do niego w wigilię, by dotrzymał jej towarzystwa i nie spotykała się z nim tak chętnie przez ostatnie miesiące. Oboje mówili różne rzeczy, ale ich czyny świadczyły o jednym: zbliżali się do siebie. Jak widać, owa samotność Viviany nie była aż tak przez nią pożądana, jak przedstawiała to Kolumbijka. Spojrzał na podsunięty pod nos telefon i przechwycił go na moment, żeby wybrać jakieś danie. On miał ochotę na różne rzeczy i do końca nie wiedział, na co się zdecydować. Postawił więc na mięso (a jakże), jednak tym razem w formie gulaszu z sosem oraz różnymi dodatkami. Do tego dobrał też sałatkę cezar, bo znał swoje potrzeby i wiedział, że jeden obiad to dla niego za mało. Oddał smartfona Vivianie i poprawił okulary przeciwsłoneczne na nosie. - Weź mi ten gulasz wołowy i sałatkę cezar – rzucił od razu, po czym nim znów się odezwał, dał kobiecie chwilę na ponowne przestudiowanie listy i wybranie czegoś dla siebie. Kiedy puściła wiadomość z zamówieniem, od razu przekręcił się odrobinę w jej stronę i zaczął sączyć drinka. - Zabierzesz mnie kiedyś do Kolumbii? – rzucił ni z gruchy ni z pietruchy. Był ciekaw jej reakcji.
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Nie 21 Maj 2023, 21:23
Wywróciła oczami na jego komentarz o tym, że musi jego była się częściej przy nich kręcić. Ta aktualnie pewnie zajęta jest rozpaczaniem albo udawaniem, że to robi. Aż czekać jak greckie gazety podchwycą temat, że w pień został wycięty gang, a raczej jego członkowie stojący na czele. Takie coś nie przejdzie bez echa, ale widać było jak bardzo się tym przejmowali. W jaki sposób ktoś miałby powiązać dwie osoby z wyrżnięciem tylu ludzi. To było niemożliwe, prawda? Tym bardzie przy zniszczonych nagraniach i usuniętych danych z systemów. - A to ty nie mówisz na poważnie tego wszystkiego? - spojrzała na niego autentycznie zdziwiona, a przynajmniej tak właśnie miała wyglądać. Wiedziała, że dużo w jego gadce jest samej gadki bez pomyślunku, sensu i konsekwencji tego, co pierdoli. Jednak tak po prawdzie pasował do niego obraz gościa, który próbuje ruchać wszystko, co się rusza. Może dlatego, że od dnia pierwszego na takiego się pozorował, a ona mu przecież do łóżka czy kibla nie zagląda. Nie słuchała też plotek, a i więc nie miała pojęcia czy w jego łóżku nie gości codziennie inna. Może i Grek był przygłupem, ale przystojnym, więc wcale na taki scenariusz by się nie zdziwiła. - Teraz tak, kiedyś... Aż dziw, że jeszcze dychasz - zaśmiała się, choć miała sporo racji. Nie raz i nie dwa Odys wpakował siebie w niebezpieczną sytuację i nie myślała tutaj o treningu z lodowym gigantem, a porządnym wkurwieniu Kolumbijki. A mimo to małymi kroczkami do niej docierał, aż znaleźli się dzisiaj w wynajętej willi i cieszyli się swoim towarzystwem. Mniej lub bardziej otwarcie. Przejęła ponownie swój telefon, najpierw zapisując to, na co on miał ochotę. Po przestudiowaniu menu, dopisała dla siebie sałatkę z owocami morza oraz souvlaki, które kiedyś jadła w obozie i jej smakowało. Ciekawe czy tu będzie podobnie. Po wysłaniu wiadomości, zaraz dostała kolejną. Z przyjęciem zamówienia oraz listą dań na dzień jutrzejszy. Śniadanie, obiad i kolacja. Zauważyła, że pierwszy posiłek i drugi były raczej lżejsze, a to kolacja była potężna. Tylko gdzie w tym sens? Zanim o tym zdążyła powiedzieć, padło pytanie, którego się nie spodziewała. A co wyrażało jej zdziwione spojrzenie. - A miałbyś ochotę? - spytała odruchowo, bo raczej Kolumbia to nie był kierunek, do którego ludzie chcieli podróżować mając do dyspozycji cały świat. A ona i tak kocha ten kolorowy, choć nie taki bezpieczny fragment ziemi. - Jasne, kiedyś możemy pojechać - dodała wciąż zaskoczona, gdy jej potwierdził. Aż musiała napić się drinka, by jakoś się ogarnąć. Niby nic takiego, ale jeszcze nikt poza jej mężem nie miał na to ochoty. - Menu na jutro, już od razu wszystko mamy wybrać. Tylko weź mi wytłumacz dlaczego te śniadania takie liche są? Chyba z dziesięć porcji będę musiała zamówić - zażartowała, choć nie do końca. Co prawda znowu nie przestudiowała go jeszcze do końca, ale to, co rzuciło jej się w oczy to lekkie rzeczy albo słodkości.
Spyros jeszcze jakiś czas temu pewnie by nie zaprzeczył, że część jego dwuznacznych tekstów miała funkcję flirtu, ale odkąd zaczął zadawać z Gavirią, przestał na to zwracać aż taką uwagę. Widział przecież, że tego typu zgrywy do niej nie trafiają, więc należało zmienić taktykę (czego jednym z etapów jest choćby ten wyjazd), a same dwuznaczności stały się już bardziej elementem komicznym, utożsamianym z nim samym, aniżeli próbą poderwania Kolumbijki. Można więc powiedzieć, że był zdziwiony jej zdziwieniem na te słowa, bo myślał, że to było oczywiste. - Nieee – przeciągnął słowo, by podkreślić, w jak wielki błędzie była Gaviria. - Na poważnie mówiłem tylko to, że Cię lubię i że jesteś sexy – poruszył wymownie brwiami z pewnym rozbawieniem, testując ją w pewien sposób. Mogła odebrać to na wiele sposobów i teraz kwestia, czy faktycznie mu uwierzy w te zgrywy, czy też w część z nich albo w ogóle odrzuci ich prawdziwość. No ale skoro już się tak nastawiła, to aż żal było nie skorzystać z szansy na zabawienie się jej kosztem. Nikt przecież od tego nie ucierpi… raczej. Uśmiechnął się szerzej na jej odpowiedź, gdyż w pewien sposób schlebiało mu to, że mimo jej początkowej (i długiej) niechęci do niego, jakoś udało mu się przeżyć ten najgorszy etap między nimi. To świadczyło w pewien sposób o wyjątkowości tej relacji, bo dostrzegł, że poza nim w obrębie zainteresowań towarzyskich Viviany znajdowali się tylko Nero i może jeszcze jakiś kucharz Steve – kulinarny kozak, który robi najlepsze kanapki w Subwayu. - Nudziłabyś się beze mnie – znów poruszył wymownie brwiami, ale tym razem sugerował jej coś nieco lżejszego, do czego bez problemu mogła się przyznać. Samo stwierdzenie przecież niewiele zmieni między nimi, bo oboje doskonale wiedzieli, jaka jest prawda. Nie zaskoczyło go wcale zdziwienie Viviany, która nie oczekiwała takiej inicjatywy z jego strony. Wspólna podróż do Kolumbii nie była co prawda żadną deklaracją czegokolwiek, ale biorąc pod uwagę okoliczności, o których Odysseas nie miał pojęcia, a jedynie się ich domyślał, było to dość znaczące. - No to jesteśmy umówieni – skwitował wszystko skinieniem głowy i uśmiechnął się, zabierając się znów za swojego drinka, który przez ostatnie kilka chwil leżał na stoliku. Przechwycił telefon od córki Hodra i od razu przyjrzał się liście dań do wyboru. Trochę zajęło mu odszukanie czegoś, na co prawdopodobnie będzie mieć jutro ochotę, więc i odpowiedź na pytanie Viviany się nieco przeciągnęła. Na szczęście nie tak bardzo, by odrąbała mu łeb z nudów. - Szczerze, to nigdy się nad tym nie zastanawiałem – rzucił i nawet zaczął chwilę dumać. - Powiedziałbym po prostu, że Grecy są popierdoleni i nie należy się nad tym zastanawiać. Chyba się z tym zgodzisz, co? – dodał już bardziej rozbawiony, bo przecz jasna nawiązywał do samego siebie. Wielokrotnie przecież słyszał od niej podobne „obelgi”, które z czasem nabrały nieco pozytywnych konotacji na potrzeby relacji między nimi. Tym samym syn Chione czasami będąc nazywanym przez Kolumbijkę popierdoleńcem, tak naprawdę odbierał to jako komplement, w końcu latynoska lgnęła do tego zjeba jak ćma do światła, prawda? - Co ostatecznie wybrałaś? Nie wiem na co się zdecydować, to może się do ciebie dołączę – rzekł po chwili już nieco bardziej neutralnym tonem, a następnie spojrzał na biust Viviany, który wobec jej aktualnej pozycji, nieco lepiej został wyeksponowany. Nie gapił się jednak nie wiadomo jak długo, by nie prowokować córki Hodra, której nie warto było psuć nastroju w tym momencie. Był on zbyt dobry. - I nie zamówisz 10 porcji, bo będziesz od tego grubolem. A ja nie chcę się ślinić do grubola – teatralnie wywrócił oczami, co raczej nie było widoczne przez jego okulary przeciwsłoneczne, ale może w jakiś sposób to wychwyciła? Zaraz po tym zaśmiał się lekko i znów wrócił do rozkminiania, co może jutro zjeść, wszak jeszcze nie podjął żadnej decyzji.
- Z tego akurat zdaję sobie sprawę - odpowiedziała diabelnie pewna siebie, gdy przyznał co mówił na poważnie. - I zdaję sobie sprawę z twojej durnoty przy mnie. Bardziej miałam na myśli to, jak mówisz o wszystkich innych laskach - co drugą w końcu chciał przeruchać i Kolumbijka zakładała, że z częścią mu się to udało. Nawet z większą częścią. To też ją odrzucało w mężczyźnie, bo tak jak powoli coś ją pchało w jego kierunku, tak fifarafa bzykanko i nara się obawiała. Wolała schnąć w jego towarzystwie, niż raz się przespać i stracić jego zainteresowanie. Przyzwyczaiła się do jego towarzystwa. A miała go za typowego bawidomka, nie ma co się oszukiwać. - To na pewno - prychnęła rozbawiona, bo wprowadził Grek wiele kolorytu do jej życia. Miała z kogo się nabijać, a to już sporo poprawiało jej nastrój. Między innymi dlatego robiła wszystko, by ta relacja nie poszła dalej. Znowu by się nudziła, bo nie była typem, który szuka kontaktu. Z Nero spotkania wcale więc by się nie zwiększyły, tylko więcej brunetka siedziałaby sama w swoich czterech ścianach. - Tak... Z tym ciężko się nie zgodzić - spojrzała na niego rozbawiona, bo oboje wiedzieli, że się teraz celowo podkładał. I choć mieli tego świadomość, to jednak mieli też z tego trochę uśmiechu na twarzy, więc dlaczego by nie? Zresztą Spyrosowi chyba już w krew weszło takie podkładanie się dla jej prychnięcia albo uśmiechu. Najwidoczniej to lubił, z nią czy ogólnie. Wyciągnęła rękę po telefon, gdy mężczyzna spytał, co ona zamawia. Chwilę studiowała listę dań na poszczególne posiłki, a następnie oddała mu telefon. - Na śniadanie 1 i 4. Obiad 2 i 4. A kolacja 5 - nazwy były długie i jakieś dziwne, więc zapamiętała numeracje po prostu. - Jak się namyślisz, to napisz od razu twoje i moje - dodała zaraz i o ile przekazanie telefonu było łatwiejsze niż czytanie mu menu, to jak Odys się nad tym zastanowił to spory gest zaufania z jej strony to był. Wszak przymknęła oczy i skupiła się na padającym na nią słońcu, a on mógł sobie co tylko chciał... Choć wiadomo, jakby to się skończyło. - A więc w tym szaleństwie jest metoda - zażartowała, gdy powiedział, że nie będzie się do niej ślinić jak przytyje. Sięgnęła po drinka, którego dopiła i poszła wskoczyć na nowo do basenu.
Spyros pokiwał głową z lekkim rozbawieniem. - Wiesz jak to jest… można mówić i patrzeć, ale nie dotykać – nie żeby mężczyzna bał się kogokolwiek lub czegokolwiek (z wyjątkiem ognistych gigantów w Muspelheimie), ale nawet ktoś taki jak on wyznawał pewne zasady. Mógł uchodzić za buca i nadętego pajaca, ale koniec końców od wielu lat nie tykał kobiet bez ich zgody, a i o te które się godziły specjalnie też nie zabiegał. On tylko kreował się na naczelnego ruchacza, jednak bardziej wynikało to z chęci zabawy, aniżeli faktycznym zafascynowaniem seksem z przypadkowymi osobami w takim stopniu. - Kobiety coraz częściej bardziej się szanują, więc nie tak łatwo je przelecieć jak kiedyś – podzielił się obserwacją z Vivianą, choć niektórzy mogli mieć nieco inne zdanie na ten temat, zwłaszcza biorąc pod uwagę etapy kobiecych wyzwoleń, promocję sexworkingu i podobne, szkodliwe inicjatywy, które spaczają ogólne pojęcie współżycia seksualnego. On jednak dostrzegał pewną przemianę, choć może wynikało to też ze zmiany środowiska – w gangu było znacznie łatwiej o znalezienie kogoś do łóżka i po części mogło to też wynikać z pewnej hierarchii lub nawet strachu. W obozie wyglądało to trochę inaczej. Owszem, były tu wyzwolone osoby, które seks traktowały bezrefleksyjnie, ale wielu półbogów prezentowało znacznie wyższy poziom kulturowego obycia i tym samym nie wyciągali spraw swojej seksualności na przysłowiową ulicę. W pewien sposób podobała mu się ta wersja Gavirii. Kobieta zdawała się być bardziej ufna i pogodniejsza, dzięki czemu wykazywała też typową kobiecą wrażliwość czy delikatność. Cieszył się w duchu, że potrafił wzbudzić w niej aż takie zaufanie, by ta mogła swobodnie się przy nim czuć i nie przywdziewać aż tak często maski zimnej suki. Skinął porozumiewawczo głową i przechwycił znów telefon. Zastanawiał się przez dobre kilka chwil, co ostatecznie zamówi na jutro i zdecydował się na coś zupełnie innego niż Viviana. Z jednej strony miał ochotę na trochę greckiej kuchni, w końcu w domu smakowała ona lepiej niż zagranicą, ale z drugiej przywykł do innej kuchni i paradoksalnie uważał ją za lepszą od rodzimej, o czym już rozmawiali jakiś czas temu. - Wziąłem zupełnie co innego, więc jak będziesz chciała zamoczyć dzioba, to daj znać. Podzielę się – zażartował, bo nie zamawiał jedzenia z myślą o dzieleniu się z Gavirią, jednak dopuszczał tę możliwość, jeśli kobieta wyrazi taką ochotę. Oddał jej smartfona i zamiast opalać się jak ona, znów wziął do ręki drinka i bezwstydnie gapił się na nią przez dobre kilka chwil, skupiając się rzecz jasna na jej biuście, który w słońcu wyglądał jeszcze bardziej kusząco. Poprawił nawet okulary, żeby nie zostać na tym przyłapanym, choć istniała spora szansa, że Kolumbijka domyśliła się co robi, lub po prostu widziała, w którą stronę jest zwrócona jego głowa. - Nawet nie żartuj w ten sposób – odpowiedział jej i pogroził palcem, bo za nic w świecie nie chciał, by Viviana mocno przytyła i straciła tym samym na atrakcyjności. W tym momencie była dla niego idealna pod względem proporcji i prawdę mówiąc, jakby się tak zastanowić, to syn Chione nawet nie wiedziałby, co potencjalnie mogłaby w swoim wyglądzie Kolumbijka poprawić, by być jeszcze atrakcyjniejszą. Miała w końcu długie nogi, wyrzeźbione pośladki, foremne piersi, płaski brzuch i przepiękną twarz, którą potrafiła odpowiednio podkreślić makeupem (no i tymi czerwonymi ustami oczywiście!), co tworzyło obraz niemal idealnej pod względem wyglądu kobiety. Przynajmniej w jego mniemaniu. Odprowadził Gavirię wzrokiem do basenu i chwilę się jej przyglądał, jak sobie pływała, zgarniając kilka chwil ze słońcem dla siebie. Zaraz jednak postanowił do niej dołączyć i po dopiciu drinka, od razu wskoczył do wody, nie przejmując się tym, że od dobrych kilkunastu minut wygrzewał się na słońcu i istniało tym samym ryzyko jakiegoś szoku termicznego, czy innego rodzaju chujostwa związanego z różnicą temperatur. Grek podpłynął do przyjaciółki, bo chyba mógł ją tak nazwać, w końcu z odpowiednimi ludźmi można konie kraść, a z nią to nawet zabijać gangusów. Zatrzymał się dopiero na metr przed nią. - Z ciekawości, robiłaś to kiedyś w basenie? – oczywistym było, że chciał ją trochę sprowokować, bo lubił ją wyprowadzać z równowagi. Z drugiej strony, chciał też skorzystać z jej fantastycznego nastroju i może wyciągnąć z jej życia nieco więcej pikantnych smaczków niż tylko ogólną wiedzę o tym, że zdarzało jej się uprawiać seks czy masturbować. To robili prawie wszyscy przecież.
- A ja myślałam, że w twoim łóżku co chwilę gości inna laska - odpowiedziała lekko i wzruszyła ramionami. Nie żeby nie wiadomo jak to zaimponowało Kolumbijce, ale na pewno inaczej na to patrzyła. W końcu widziała siebie w jego oczach głównie jako seksualny obiekt fascynacji, który musi zdobyć tylko dlatego, że się tak uparł. Skoro inne mu uległy, to ona też musi. Skoro jednak nie miał częstych gości, to może Odys nie patrzył tak płytko na ich relacje? - Mam odmienne zdanie. Kiedyś kobiety puszczały się, bo tak tylko mogły zapewnić byt swoim dzieciom albo były do tego zmuszane nie mając nic do powiedzenia. Dzisiaj to wręcz hobby i sprawa wymagająca chwalenia się i bycia dumną, że zamiast wziąć się za robotę na porządny człowiek, woli wypiąć dupę do kilku oblechów - podzieliła się swoim zdaniem. Nawet w tak lewackim obozie, gdzie właściwie niewiele musisz robić, spotykała się z tym, że herosi mieli oferowany seks w zamian na klepnięcie, że były na treningu albo przygotowaniu za nich eliksirów, posiłków czy czegokolwiek innego. Teraz, kiedy kobiety mają możliwość zaoferowania tak wiele światu, te sprowadzają same to do dupy tylko i wyłącznie. O ironio. Spojrzała tylko na niego rozbawiona, gdy zaoferował jej swoje zamówione potrawy. Nie zamierzała tego robić, po to właśnie wybrała dla siebie konkretne dania, żeby je zjeść. Nie skomentowała jednak tego w inny sposób, poza tym krótkim spojrzeniem. Telefon od razu odłożyła na stolik, bo wcale go nie potrzebowała. Wystarczyły jej okulary, leżak i słońce. No i drink, ale tego niebawem już dopiła. Przez to, że miała przymknięte oczy, nie widziała, że Grek bezwstydnie gapi się na jej cycki, ale niewiele ją to tak po prawdzie obchodziło. Jak sam powiedział wcześniej w innym nieco kontekście, patrzeć mógł, ale dotykać nie. Prychnęła rozbawiona, gdy mężczyzna przejął się jej potencjalnie większą wagą. Gavieira rzecz jasna nigdy by tak się nie zapuściła, za bardzo kochała swoje ciało. Poza tym nie miała pojęcia ile przy takim metabolizmie i dawce ruchu musiałaby jeść, żeby znacząco przytyć. Brunetka pływała sobie spokojnie, wszak robiła to dla relaksu, a nie ćwiczeń. Zatrzymała się jednak, gdy mężczyzna do niej podpłynął. W pierwszej reakcji wywróciła oczami na jego pytanie, no bo czego mogła się po nim spodziewać? - No jasne i to nie raz. Dobra rada, jeżeli na obozowym basenie, saunie, łaźni czy czymkolwiek takim drzwi są zaryglowane, nie mocuj się. Chyba, że chcesz wkurwić bzykającą się parkę. Co prawda niektórzy nie mają żadnego wstydu i robią to przy wszystkich, ale to inna para kaloszy - postawiła na bycie całkowicie szczerą. Zresztą chyba tylko ktoś naiwny pomyślałby, że ona by takich rzeczy nie robiła. - Właściwie to jest w obozie mało miejsc, gdzie nie uprawiałam seksu - tym razem to ona go prowokowała, bo skoro tak chciał grać, to i ona mogła. Odpływając kawałek dalej musnęła stopą udo blisko jego krocza. Wyglądało to na zupełnie przypadkowe, ale takie nie było. Tylko na cholerę ona tak go prowokowała? Podpłynęła do brzegu basenu, na który wyciągnęła ramiona i wsparła na nich głowę.
Odysseas z pewnością nie patrzył płytko na ich relację, bo zaangażował się w nią dość intensywnie i prawdę powiedziawszy, nie miał nikogo innego poza Vivianą obecnie, więc w jego interesie były dobre układy z nią, by najzwyczajniej w świecie nie być samotnym. Nie żeby same kontakty z Kolumbijką nie przynosiły mu przyjemności, bo lubił spędzać z nią czas, ale gdzieś tam z tyłu głowy miał to, że głupio byłoby spieprzyć tak długo budowaną relację i dlatego też trochę się hamował z różnymi rzeczami. Mało tego, w dalszym ciągu na nią leciał, więc poniekąd chciał doprowadzić do tego, by i ona go zapragnęła, a większe szanse na to były przy przyjaźni niż neutralności czy nie daj boże wrogości. - Kiedyś kobiety puszczały się dla rodziny, dziś dla siebie. Faktycznie, niewielki progres - podsumował to, o czym rozmawiali przez ostatnie kilkadziesiąt sekund i na tym tak naprawdę zakończył temat, gdyż jakby się zastanowić, to prostytucja (zwłaszcza internetowa) była coraz powszechniejsza. Kiedyś kobiety wybierały taką drogę pod przymusem lub po prostu z braku wyboru, dziś robią to dla łatwych pieniędzy. Jak widać rewolucja seksualna przyniosła niezbyt dobre rzeczy. Spyros chwilę zastanowił się nad ich słowami i starał się odnaleźć w pamięci jakiegoś herosa, który mocno się zaniedbał przez co przytył. Takowych można było zliczyć na palcach jednej ręki i to też było ich coraz mniej, gdyż dzięki odpowiedniemu podziałowi obowiązków półbogowie nie mieli tyle wolnego, ile by chcieli. Tym samym, nie było kiedy żreć i tyć, skoro nawet jeśli ktoś lubił zjeść, to siłą rzeczy spalał to gdzieś podczas misji, patroli czy obowiązkowych treningów. Nieco zaskoczyło go to, że Gaviria tak otwarcie mówiła o swoich przygodach seksualnych na basenie, bo przecież dotąd zazwyczaj wywracała oczami albo nie komentowała w ogóle tego. A tutaj nie dość, że się przyznała, to jeszcze z pewną ekscytacją opowiedziała o pikantniejszych szczegółach, co trochę podniosło temperaturę jego ciała. Nie było tajemnicą, że syn Chione z chęcią byłby kolejną osobą, która przeleciałaby Vivianę w basenie, więc wyobraźnia szybko zadziałała i stworzyła już odpowiednie scenariusze w jego głowie. - To było aż nazbyt oczywiste - skomentował drugą część jej wypowiedzi odnośnie pieprzących się herosów w łaźniach. Nie musiała go przed tym ostrzegać, gdyż szybko zauważył, że akurat kontekst seksualny jest wszechobecny u półbogów i zdziwiłoby go, gdyby nie robili tego też w wodzie, skoro spora część mieszkańców robiła to gdzie popadnie. Już kilka razy natknął się na parki w dwuznacznych sytuacjach, kilka razy nawet w trakcie penetracji czy pieszczot oralnych i to nie tylko par heteroseksualnych. Czasami miał nawet wrażenie, że tu więcej ludzi się bzyka niż pracuje. Vivka pewnie miała podobne odczucia. Uniósł też lekko brew na drugą część jej wypowiedzi, bo to go bardzo zainteresowało. Był ciekaw w jakich miejscach brunetka uprawiała seks, aczkolwiek dostrzegł też tą nutkę prowokacji w jej głosie, toteż zaczął chwilę dumać, czy jest to prawda czy tylko taka gra z jej strony, by nie czuł się aż tak komfortowo jak do tej pory. - Niektórzy nie mają żadnego wstydu - powtórzył jej słowa celowo, by trochę wytknąć jej to, na co jeszcze kilka chwil wcześniej sama narzekała. Rzecz jasna zrobił to w ramach żartu, co od razu podkreślił delikatnym chichotem ze swojej strony. - Pewnie spodziewałabyś się teraz, że rzucę jakimś tekstem w stylu "mogę ci pomóc w zaliczeniu pozostałych miejsc" czy coś, ale tego nie powiem - znowu sobie zażartował i tym razem zaśmiał się głośniej. - Co nie zmienia faktu, że nie spodziewałbym się po tobie aż takiego szaleństwa. Wydawałaś się bardziej osobą, która jak już ma uprawiać seks, to robi to w domowym zaciszu albo w komfortowych warunkach. No chyba, że dla ciebie wiele miejsc w obozie znaczy kilka pokoi w twoim mieszkaniu - zażartował na koniec, chcąc delikatnie naprowadzić ją na to, że z chęcią dowiedziałby się, gdzie córka Hodra uprawiała seks w obozie, a co nie wydaje się takie komfortowe i przede wszystkim oczywiste. Zaskoczony poczuł jej stopę na swoim kroczu i nawet spojrzał na nią, gdy od niego odpływała, zastanawiając się czy było to celowe czy też zwyczajnie przypadkowe. Z jednej strony nie zwróciła na to zbytniej uwagi, więc może było to celowe, by go sprowokować? Z drugiej jakiś przepraszający gest w stylu "sorki, że cię zahaczyłam nogą" nie był w jej stylu, więc równie dobrze mogła się nie odnieść do tego zdarzenia przez swój charakter. Obstawił więc tą drugą opcję, no bo po co niby miałaby dotykać go celowo w tych rejonach, skoro już dawno się określiła, że za przeproszeniem - jej cipka nie należy do niego. - Idę po kolejne drinki - rzucił neutralnie i wyszedł z basenu celem przygotowania kolejnych napojów. Popołudnie i późne popołudnie minęło więc im w bardzo fajnej atmosferze, w której to naprzemiennie rozmawiali, żartowali, pływali i wygrzewali się na słońcu, które powoli zaczęło zachodzić. Właśnie wtedy Spyros zaproponował, by przenieśli się do wynajętej willi i tam spędzili resztę wieczoru oraz część nocy, gdyż nie zakładał, że pójdą wcześnie spać. Jako herosi potrzebowali zdecydowanie mniej snu niż zwykli ludzie, a i niezbyt namęczyli się przez ostatnie godziny, toteż mieli więcej energii do spożytkowania, choćby na zwykłe rozmowy. Mimo powrotu do budynku, Spyros nie narzucił na siebie koszulki, bo póki co jeszcze nie odpalili klimatyzacji i tym samym w pomieszczeniu wciąż było gorąco. Poza tym, Gaviria również siedziała cały czas w stroju kąpielowym, więc nie chciał być gorszy. - Tym razem z innym sokiem, poeksperymentujemy trochę - poruszył wymownie brwiami i wręczył kolejnego już drinka brunetce, tym razem z sokiem na bazie leśnych owoców. Mimo tego, że wypili całkiem sporo i w dodatku przebywali na słońcu, syn Chione wcale nie czuł się jakoś mocno podchmielony. Może to kwestia tego, że jedli też sporo w międzyczasie i tym samym nigdy nie pili na pusty żołądek? Heros spojrzał na zegarek na ścianie. - Za chwilę powinno być żarcie - zbliżała się pora kolacji, zamówienie złożyli już kilka godzin wcześniej i teraz po prostu oczekiwali przyjazdu cateringu, który na świeżo powinien im przygotować kolację. Bycie bogatym miało swoje plusy. - Z ciekawości, masz jakieś inne stroje kąpielowe? - rzucił ot tak, by ją czymś zagaić w oczekiwaniu na jedzenie. No i fajnie byłoby wiedzieć, czy zrobi mu pokaz bikini czy będzie musiał zadowolić się jedynie tym dzisiejszym.
Prychnęła rozbawiona słysząc o wstydzie. Sama się podłożyła, choć wiedziała doskonale, że jest to żart. Zaraz zaśmiała się głośniej, gdy mężczyzna sam z siebie zażartował. - To byłoby w twoim stylu - wtrąciła nim zaczął kolejną wypowiedź. Wywróciła też na nią oczami i uśmiechnęła się trochę szerzej. Nie była głupia, wiedziała, że próbuje z niej to wyciągnąć. - Meble to meble, a miejsca to miejsca. I nie wiem o co ci chodzi z tym szaleństwem... Jeżeli wyobrażasz sobie kible w barach to zapomnij. Obóz jednak jest długi i szeroki, nie brakuje w nim fajnych miejscówek - nie żeby jakoś mocno zależało jej na byciu szczerą tudzież jego wyobrażeniach, ale nie chciała by myślał, że bzykała się po obrzydliwych i przypadkowych miejscach jak bary, toalety i tak dalej. Kiedy przenieśli się do willi, nawet nie pomyślała by coś na siebie ubrać z racji pogody, która nie sprzyjała ubraniom. Niby mogli odpalić klimatyzację, ale gorąco nie dawało się w kość, więc było zwyczajnie przyjemnie. Co innego na noc, bo pewnie Kolumbijka zafunduje sobie delikatne ochłodzenie w sypialni. Wzięła do ręki eksperymentalnego drinka i upiła małego łyczka, nie chcąc chlupnąć, jeżeli nie będzie jej smakować. Zamiast tego skinęła lekko głową. - Pasuje mi ta wersja - przyznała i upiła jeszcze trochę jakby na potwierdzenie swoich słów. Z automatu też spojrzała na godzinę, gdy mężczyzna wspomniał o kolacji, ale zaraz zaśmiała się cicho. - Mam ich kilka - przyznała i zaraz po tym zadzwonił ktoś do bramy. Viviana podniosła się i widząc w wideodomofonie chłopaczka w koszulce z nazwą restauracji, wpuściła go do środka, a następnie otworzyła drzwi szeroko i czekała na niego przy nich. Kilka minut później wróciła do Spyrosa, układając torby na stoliku przy nich. Zanim jednak siadła, poszła jeszcze po sztućce i dwa talerze, bo prawdę mówiąc nie pamiętała już co zamawiali i czy będzie potrzeba przedkładania z pudełek. Po kolacji siedzieli jeszcze długo, jednak Kolumbijka w końcu postanowiła pójść spać. I tak też uczyniła biorąc wcześniej prysznic w swojej łazience. Obudziła się wcześnie rano, dlatego postanowiła skorzystać z tego, że Grek jeszcze śpi. Wskoczyła w lekką sukienkę, zabrała ręcznik pod pachę i to byłoby tyle. Początkowo zastanawiała się jak dotrzeć do plaży, ale dostrzegła na tyłach ogrodu wąskie schodki w dół prowadzące właśnie do niej. A na niej okazało się, że nikt tak wcześnie nie wstaje (na szczęście), dlatego zrzuciła z siebie sukienkę i tak jak bogowie ją stworzyli (dosłownie) poszła sobie popływać, ubranie i ręcznik zostawiając oczywiście na plaży.
- Kible w barach od razu... - wywrócił oczami. - Mam ciebie za laskę z klasą, więc tam spodziewałbym się raczej córek Afrodyty czy coś. Liczyłem na to, że podpowiesz mi, gdzie są jakieś fajne miejscówki - poruszył wymownie brwiami i zachichotał lekko. - I pewnie tym razem też myślisz, że dodam coś w stylu "żebym wiedział, gdzie Cię zabrać najpierw", ale tego też nie powiem, bo mógłby być przypał - zaśmiał się głośniej, odwołując się do żartu w podobnym stylu sprzed chwili. Rzecz jasna Gaviria nie była głupia i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że dokładnie to chciał powiedzieć i że dokładnie to miał na myśli, ale zawsze pozostawała mu przecież poduszka w postaci "ale tego nie powiem". Humor miał doprawdy wyborny, a skoro Kolumbijka tolerowała go i nawet śmiała się z jego żartów, to dlaczego miałby tego nie pompować dalej? W oczekiwaniu na jedzenie nie poruszyli zbyt wielu tematów, choć odpowiedź Gavirii o kilku strojach była bardzo interesująca. Nie dane było im jednak zgłębić tego tematu, gdyż zaraz trzeba było wpuścić młokosa z żarciem, czym zajęła się córka Hodra. On w tym czasie przygotował im kolejne drinki, tym razem z sokiem ananasowym i żurawinowym dla odrobiny kwaskowatości. Po spróbowaniu jednak pokiwał głową na boki, gdyż nie było to idealne połączenie. Na pewno do wypicia, ale nie tak dobre jak drink z owocami leśnymi sprzed kilku minut. Spyros nie był zbyt rozgarnięty teraz i poza drinkami nie przyniósł do salonu niczego, tak więc nie dość, że Gaviria musiała odebrać jedzenie, to potem jeszcze naprawiła jego błąd i przyniosła dodatkowo sztućce oraz talerze, by w razie czego wspomóc ich w konsumpcji. Zjedli, posiedzieli jeszcze z dobre dwie godziny i rozeszli się do swoich sypialni. Syn Chione obudził się nieco później od Viviany, jednak nie jakoś mocno. Dzięki swoim boskim genom nie miał kaca, a jedynie lekkiego kapcia w mordzie, toteż od razu udał się pod prysznic, choć głównym celem było oczywiście umycie zębów. Dostrzegłszy otwarte drzwi do sypialni córki Hodra zerknął, czy ta zostawiła je otwarte i dalej śpi, czy po prostu wstała już. Nie dostrzegając jej w pokoju zawołał ją dwa razy, a gdy ta nie odpowiedziała, zszedł na dół, by jej poszukać. Zerknął przez oszklone drzwi na basen, przy którym nie było Viviany i pierwsze o czym pomyślał, to to, że pojechała gdzieś w miasto. Samochód jednak stał i dopiero jak wrócił go sprawdzić, przypadkiem zerknął przez inne oszklone okna. Dostrzegł jakąś postać pływającą w morzu, co dla niego było oczywiste, że była to właśnie Kolumbijka. Już miał zamiar do niej zejść, gdy nagle spostrzegł, że jej strój kąpielowy suszy się gdzieś na słoneczku w ich wynajętej willi i choć najpierw pomyślał o tym, że założyła po prostu inny komplet, tak jakaś część jego miała cichą nadzieję, że brunetka postawiła tego poranka na nudyzm. Tylko jak miał to sprawdzić? Postanowił nieco zaryzykować i zrobić jej mały żarcik, toteż podstępnie zszedł na dół dokładnie tą samą drogą, którą ona znalazła się na plaży i gdy ta skupiała się na odpoczynku pływając sobie na plecach z głową ku górze, Spyros szybko zajumał jej ręcznik oraz sukienkę z pomocą swoich mocy aerokinezy. Oba materiały po prostu zwiały gdzieś dalej i wpadły w jakieś krzaki, gdzie ciężko było je dostrzec. Z nieukrywaną ekscytacją zerkał co jakiś czas na plażę i czy Viviana już wyszła z wody, a gdy tylko to się stało, zajął odpowiednie miejsce na balkonie, by spoglądać na nią, kiedy ta (zapewne wkurzona) szuka swoich rzeczy oraz udawać, że to wcale nie jego sprawka. Co prawda nie przemyślał tego, że Viviana może się domyślić, iż to sprawka jego aerokinezy, ale był w tej mocy tak niebiegły, że może z jakiegoś powodu nie pomyśli akurat o tym. Miał też nadzieję, że Viviana ruszy do willi i tym samym pozwoli mu popatrzeć na swoje nagie ciało, nim nie znajdzie czegoś do okrycia, kiedy już się tu znajdzie. Jak umierać, to tylko w taki sposób - spoglądając na najseksowniejszą kobietę na tej planecie.
Uśmiechnęła się lekko, gdy powiedział, że ma ją za laskę z klasą. Zaraz jednak prychnęła rozbawiona i wywróciła oczami. - Jest nad jednym z wodospadów taka jaskinia za ścianą wody. Więcej miejsc szukaj sobie sam - mieli w obozie chyba dwa albo trzy wodospady, więc to już jego sprawa czy to sprawdzi czy pyta jedynie po to, by coś sprawdzić i ot dla ciekawości. Kolumbijki już naprawdę nie ruszały z reguły te sugestie co do ich zbliżeń. Co prawda gdy było tego za wiele, to już się irytowała, ale tak pozostało jej właśnie wywrócić oczami i mieć to w dupie. Następnego dnia Vivaina od rana postawiła na relaks, dlatego zdecydowała się na kąpiel w nieco chłodnej wodzie całkowicie nago. Trwało to długo czas, bo z racji pustki w okolicy i świętego spokoju, to było coś, co bardzo jej się podobało. Dopiero po długim czasie nieco zmęczona, wyszła z wody i nieco się zdziwiła nie dostrzegając swoich rzeczy. Rozejrzała się jeszcze, ale na plaży niczego nie dostrzegła. Przeklęła i zaczęła przeszukiwać krzaki, które ciągnęły się wzdłuż posiadłości. Po dłuższym czasie znalazła swoje rzeczy i tak jak w planach miała jeszcze poopalać się topless, tak teraz była zirytowana i zarzuciła na siebie sukienkę. Co prawda była pewna, że to silniejszy podmuch wiatru zrobił, ale kto je zabroni wściekać się na wiatr? Wróciła do willi zgarniając jeszcze sprzed bramy ich śniadanie od innego chłopaczka, który akurat podjechał. Widziała jak młodzieniec ją obczajał, na co zaśmiała się pod nosem i rozsiadła się nad basenem, ale nie na leżakach, tylko na przygotowanej sofie, rozkładając jedzenie na dużym stoliku. Weszła jeszcze do willi i w kuchni przy fancy ekspresie zaczęła przygotowywać sobie kawę. - Odys! Nie śpij! - krzyknęła dość głośno, a gdy się pojawił uśmiechnęła się lekko. - Śniadanie jest już nad basenem. Chcesz kawy, bo sobie robię - taka miła! No popatrzcie, nawet przy okazji mogła i jemu zrobić. W zależności od odpowiedzi po swojej albo jemu zrobiła taką, jaką sobie zażyczył albo jeśli nie chciał, to wzruszyła ramionami i ruszyła ze swoim kubkiem nad basen. Tam się rozsiadła i aż musiała spojrzeć w telefon, by przypomnieć sobie które dania były jej. Jako, że zamówiła dwie rzeczy, zaczęła od sałatki z kurczakiem. - Byłeś kiedyś tu na Krecie? Jest coś ciekawego do zobaczenia? - spytała nieco zaciekawiona, ale z całą pewnością nie była osobą, która całe dnie zwiedza. Chciała leżeć do góry dupą, ale zobaczenie dwóch ładnych miejsc przez ten tydzień by jej nie zaszkodziło w sumie.
Spyros zareagował jedynie uniesieniem jednej brwi, próbując zachęcić Vivianę do jakichś większych, pikantniejszych szczegółów, jednak jej reakcja dobitnie udowodniła mu, że nie miał na co więcej liczyć. Niemniej jednak zapamięta na pewno tę miejscówkę, bo kto wie kiedy zabierze tam Kolumbijkę. Skoro o niej najpierw pomyślała, to musiała ją dobrze wspominać i pewnie z chęcią jeszcze raz by się tam zabawiła. A że z mężem tak jakby już nie miała możliwości, to pozostawał jej tylko superancki Odysseas, który najpewniej zrobiłby to tylko ze zwykłej litości, w końcu kto się w ogóle obróci za taką Gavirią, nie? Poranny widok Viviany nago zrobił mu dzień już na samym początku, a gdy tylko doszła do tego cała quasi-komedia z szukaniem ciuchów i ręcznika, syn Chione nie mógł być już bardziej ukontentowany. Brunetka nerwowo szukała czegokolwiek, by przykryć swoje nagie ciało, tymczasem Grek z wygodnej pozycji obserwował raz po raz, jak to cycki podskakują jej z każdym gwałtowniejszym ruchem lub jak wypina się w jego kierunku, pokazując mu co nieco swojej kobiecości. Co prawda dzielił ich dość spory dystans, ale jako heros miał przecież wyostrzony wzrok i widział znacznie więcej oraz dokładniej niż zwykły człowiek. Nie żeby miał lornetkę w oczach, ale swoje dostrzec mógł, stąd też banan na jego ryju, który nie schodził aż do momentu, w którym show się skończył, a córka Hodra odnalazła coś do okrycia się. Postanowił nie udawać, że śpi i odpowiedział na wołanie brunetki. - Tak kochanie, zrób mi kawę! - odpowiedział przekornie, celowo nazywając ją swoim kochaniem, jak gdyby na moment wcielił się w rolę jej partnera życiowego. Zaraz potem mogła usłyszeć salwę śmiechu, która nastąpiła z jego ust, co miało tylko potwierdzić, że był to żart z jego strony i nie powinna się tym raczej przejmować, tak jak wszystkim innym. Na dole znalazł się po kilku chwilach i zajął miejsce po drugiej stronie stolika, zabierając się od razu za swoją kanapkę wypchaną po brzegi dodatkami. - Byłem kilka razy - odparł spokojnie między kęsami, by ta mogła go zrozumieć. W międzyczasie popijał kawę, która nie była może najlepszą jaką pił, ale z pewnością była dobra i nie miał co na nią narzekać. - Głównie w Heraklionie, ale widziałem też kilka innych miasteczek - powiedział i znów ugryzł kanapkę, by po chwili od razu dodać odpowiedź na drugie pytanie. - Dużo plaż i pozostałości po antycznych miastach. No i tam też był ten słynny minotaur na to wychodzi - zaśmiał się cicho, bo jeszcze kilka lat temu traktowałby mit o minotaurze, Tezeuszu i nici Ariadny jako właśnie mit, tymczasem okazało się, że to prawdziwa historia. - Ale nie mam pojęcia, gdzie on jest - stwierdził, bo jakoś nie przyszło mu do głowy, gdzie ów labirynt mógł się znajdować. Ukrycie go było pewnie elementem planu, by historia stała się mitem-legendą i zapewne paluchy maczali w tym bogowie, jednak nie zdziwiłby się, gdyby to ówcześni królowie zrównali te miejsce z ziemią. Albo może jest gdzieś, tylko ukryte pod jakimiś zaklęciami, barierami czy innymi niewiarygodnościami? To też było możliwe. - W Grecji masz do zwiedzania resztki starożytnych budowli, stare jak ja pierdole, nieprzystosowane do dzisiejszych czasów ulice i burdele, kluby nocne albo jakieś inne trefne bary - wzruszył ramionami, gdyż jego zdaniem Grecja pod względem zwiedzania zabytków była przereklamowana, tak jak zresztą jej jedzenie. Z drugiej strony, dla niego mogło to nie być nic wyjątkowego, bo urodził się i wychował w tym kraju, a przy tym swoje już zobaczył. Dojadł kanapkę i dopił kawę, by zaraz podnieść się z siedzenia. - Dzięki za śniadanie, Vivciu - poruszył wymownie brwiami i ostentacyjnie, zrzucił z siebie koszulkę prezentując jej przez dobre kilka sekund swój umięśniony tors podkreślony kilkudniową opalenizną. - Idę popływać - rzucił niewinnie i przeszedł kilka kroków do basenu. Nim jednak do niego wskoczył, poprawił jeszcze spodenki i to również zrobił bardzo ostentacyjnie, dzięki czemu Gaviria przez jakiś czas mogła dostrzec fragment jego tyłka, gdyż dopiero po chwili podciągnął spodenki na odpowiednią wysokość. Z impetem wskoczył do basenu i zanurkował na kilkanaście sekund. Wynurzył się gdzieś na drugim końcu i zaczął sobie pływać z jednej strony na drugą, od czasu do czasu spoglądając na Gavirię, której może coś odjebie i zacznie się opalać toples właśnie tutaj. Na pewno by na to nie narzekał.
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sob 19 Sie 2023, 11:54
Viviana nie miała problemu z nagością, ale z całą pewnością nie lubiła jak życie płata jej figla. No i nie chciała, by Odys zobaczył ją nagą, tak po prostu, bo nie dla psa kiełbasa i w ogóle. Lepiej, żeby nigdy nie wkopał się, że to widział, a już tym bardziej, że to jego wina. Mógłby wtedy stracić co nieco. Słysząc jak nazywa ją kochaniem, tylko wywróciła oczami i mruknęła coś pod nosem w rodzimym języku. Co prawda wiedziała, że Grek jak to Grek tylko ją drażni, co potwierdził tylko śmiech. Nie oznaczało to jednak, że chciała czy lubiła być tak nazywana. Spyros nie zdradził jej jednak jaką kawę chce, więc zrobiła mu zwykła americanę. Jak mu nie będzie smakować, to jego problem. Ona sama też od razu zabrała się za sałatkę, która okazała się nie tylko bardzo smaczna, ale też i zaskakująco sycąca. W międzyczasie oczywiście popijała to kawą i słuchała odpowiedzi mężczyzny. Nie oczekiwała zbyt wiele od odpowiedzi Greka, bo nie wyglądał jej na kogoś, kto jeździ zwiedzać, o ile gdziekolwiek jeździ. No tu akurat był, choć jak podejrzewała bardziej w interesach. - Nie interesują mnie takie miejsca. Muzea i tego typy też nie. Lubię ładne miejsca, widoki. Znajdziemy tu coś takiego? - w sumie nie wiedziała, bo droga z lotniska nie była zachwycająca, ale to akurat nie jest wyznacznik. W najpiękniejszych miejscach na świecie może to wyglądać podobnie na takiej trasie. - Nie ma za co - mruknęła tylko ignorując zdrobnienie, jakim się do niej zwrócił. Siłą rzeczy spojrzała na niego, gdy tak teatralnie zrzucił z siebie koszulkę, ale i zatrzymała na nim spojrzenie, gdy poprawiał spodenki. Tego akurat już widzieć nie mógł, choć nieszczególnie by tym się też przejęła, gdyby ją na tym przyłapał. Robił to celowo, by przyciągnąć jej spojrzenie, więc nic dziwnego, że patrzy, prawda? Gdy wskoczył do wody, wróciła do kończenia śniadania i kawy. Chwilę jeszcze posiedziała na sofie, a potem zniknęła w domu. Zaniosła śmieci i kubki do środka, a przy okazji przebrała się dość kusy strój kąpielowy. No ale jeśli chciała się opalić, to jak najlepiej mieć najmniej śladów po bieliźnie. Gdy tylko wróciła na taras wskoczyła od razu do basenu i przepłynęła spory kawałek, nim się nie zatrzymała i odetchnęła z przyjemności. Zaczynało robić się ciepło, a woda miała wręcz idealną temperaturę.
Z pewnością to też był aspekt, który podobał się Odysseasowi, gdyż zdecydowanie więcej przyjemności odczuwał z oglądania nagiej Viviany, kiedy był to dla niego swego rodzaju "zakazany owoc". Nie żeby nie chciał mieć tego widoku codziennie w przyjaznych okolicznościach, bo z pewnością by się nim nie znudził, ale takie coś zdecydowanie miało swój urok i dodawało odrobiny pikanterii. Spyros w końcu zobaczył ją nago i to zrobiło cały jego dzień, choć ten dopiero co się rozpoczął tak naprawdę. Nie przejmował się zbytnio tym, że córka Hodra może zareagować negatywnie na nazwanie ją kochaniem, bo od samego początku był to wyłącznie prowokacyjny żart, który nic za sobą nie niósł. Mogła sobie tam poprzeklinać po hiszpańsku, on i tak nic z tego nie zrozumie, to nawet nie będzie mu smutno, jak nazwie go cymbałem. Zresztą, nawet gdyby nazwała go tak po grecku czy angielsku, to również nie zrobiłoby to na nim żadnego wrażenia. - Zależy, w której części Grecji jesteś - zaczął. - Na Krecie na pewno znajdziesz fajne widoki, na przykład na wybrzeżach. W środku wyspy jednak o to ciężko, sama widzisz, że to trochę pustynia i jest tu bardziej brązowo niż zielono - wzruszył ramionami, bo przecież pojeździli już trochę po wyspie i większość widoków była właśnie taka, jakie mieli tutaj. Im bliżej plaż, tym było tutaj ładniej i bardziej zjawiskowo. Im bardziej w głąb, tym więcej pustyni, czyli piachu i kamieni. Nie musiał patrzeć na nią, by wiedzieć, że gdy ostentacyjnie przygotowywał się do zanurzenia w basenie, Gaviria obserwowała go: najpierw jego tors, a później fragment pośladków. Zrobił to przecież celowo i doskonale wiedział, że taka kobieta jak Viviana nie odpuści sobie możliwości na podejrzenie go. Mogła uchodzić za zimną sukę, ale widać było, że fizycznie ją pociągał i tylko różne inne rzeczy przeszkadzały im w pójściu razem do łóżka. Aparycja akurat do tego zachęcała. Kiedy Kolumbijka poszła wszystko ogarniać, on skupił się wyłącznie na pływaniu w basenie, chcąc zrobić kilka rundek z jednej na drugą stronę dla sportu. Nieco zaniedbali trening przez ostatnie dni i wyłączając masakrę w siedzibie gangu, która wymusiła na nich trochę ruchu, spędzali dość leniwe wakacje w Grecji. Jego ciało jednak było na tyle wyrzeźbione i wytrenowane, że spokojnie wytrzyma jeszcze kilka, a może i nawet kilkanaście dni nic nie robienia bez żadnych perspektyw na powikłania. Wynurzył się z wody, gdy Gaviria właśnie wychodziła na taras i aż odgarnął włosy na bok razem z wodą spływającą mu po powiekach z wrażenia, kiedy zobaczył w jakim stroju kąpielowym kobieta przyszła. Z reguły śmiał się z dziewczyn, które wybierały bikini odkrywające więcej niż zakrywające, ale w tym przypadku to było wskazane. Viviana miała ciało bogini i to była sama przyjemność spoglądać na nią w tym wydaniu. Wiedział doskonale, że nie zrobiła tego dla niego, ale co mu zaszkodzi trochę przyśmieszkować? - No no... ten strój to dla mnie? - poruszył wymownie brwiami, a następnie odprowadził kobietę wzrokiem, gdy ta wskoczyła do basenu i przepłynęła się. On podpłynął tylko delikatnie, więc siłą rzeczy nawet po jej wynurzeniu, dalej dzieliło ich jakieś kilka metrów odstępu. Niemniej jednak widok mokrej Viviany w kusym stroju kąpielowym działał na wyobraźnie. Na szczęście nie tak mocno, by wywołać u niego wzwód, co mogłoby być nieco krępujące w tej sytuacji. Choć nie ma co ukrywać, że odrobinę ciaśniej zrobiło mu się w spodenkach. Spyros podpłynął bliżej do brunetki i teraz dzielił ich już raptem jakiś metr. - Co muszę zrobić, żebyś pozwoliła mi się nasmarować? - znów poruszył brwiami, ale tym razem nie żartował. Naprawdę pytał o to, jakie warunki musi spełnić, żeby pozwoliła mu nasmarować plecy (a nuż może i pośladki) kremem z filtrem, w końcu trzeba zadbać o opaleniznę. Odysseas delikatnie przygryzł wargę, gdy przez gwałtowniejszy ruch Viviany w wodzie, górna część stroju odrobinę się zsunęła i tym samym na chwilę odsłoniła sutek prawej piersi brunetki. Poruszył nawet brwiami znów, po czym spojrzał nieco wyżej, nie chcąc wprowadzać Kolumbijki w zakłopotanie, choć i tak przecież swoje zobaczył przez tą sekundę czy dwie. - Jak chcesz rewanżu, to zawsze mogą mi się odrobinę zsunąć spodenki - mrugnął do niej rozbawiony, po czym obrócił się w wodzie i znów zaczął pływać, zostawiając Vivianę w miejscu, w którym obecnie stała. Co jakiś czas zerkał jednak za siebie, czy kobieta płynie za nim i jeśli to zrobiła, to zatrzymał się po chwili. Chyba, że chciała po prostu płynąć obok niego, wtedy kontynuował wysiłek.
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Nie 27 Sie 2023, 22:40
- Pomocny jak zawsze - mruknęła ni to podirytowana, ni rozbawiona. To, że wybrzeża zwykle są piękniejsze zdawała sobie sprawę. Pytała o konkretne miejsca. Sięgnęła więc po telefon i to wujek google razem ze zdjęciami innych podróżników pomógł jej znaleźć kilka pięknych miejsc. Na jej nieszczęście jednak po sprawdzeniu odległości, wszystkie te miejsca okazały się leżeć na zupełnie innej części wyspy. Jeździć 2 godziny jej się jednak nie chciało, by zobaczyć piękną plażę czy okolice. Po kolejnym szperaniu w komórce okazało się, że miasteczko, w którym się zatrzymali ma swój urok. Zwłaszcza wieczorem, gdy pali się mnóstwo małych, rozwieszonych lampek. Warto chociaż to sprawdzić. Kolumbijka nie zwracała uwagi na Greka do momentu aż się nie zwrócił do niej. Chciała jedynie wskoczyć do wody, ale na jego słowa pierw wywróciła oczami, a potem się odezwała. - Marzenie ściętej głowy - rzuciła tylko i następnie już wskoczyła do wody. A ta była cudowna. Przepłynęła się właściwie niewiele, ale zależało jej na samym początku bardziej na schłodzeniu, jak pływaniu. Gaviria uśmiechnęła się rozbawiona na pytanie mężczyzny, lecz gdy spojrzała na jego minę zrozumiała, że on wcale nie żartuje. Uniosła więc zaskoczona nieco brwi i cmoknęła zastanawiając się. - Pomyślę nad tym - podnóżek to zawsze coś przyjemnego, więc może i powykorzystuje go teraz, by dać (albo i nie) mu za jakiś czas skrawek nagrody? Mógł jednak być pewien, że zamierzała to podłożenie się wykorzystać. Machnęła mocniej ręką chcąc utrzymać się na powierzchni, kiedy drugą poprawiała włosy. Co prawda nie widziała tego, ale czuła jak na moment materiał stroju odchyla się na piersi. Po minie Spyrosa widziała, że też do dostrzegł. On to zawsze musiał dostrzec takie rzeczy, choć to świadczyło o tym, gdzie on się gapił. - Nikomu to potrzebne nie jest - prychnęła gdy zaproponował zsunięcie spodenek. Viviana popłynęła w zupełnie przeciwnym kierunku jak Odys i pierwsze długości pokonała spokojnie, by kilka następnych narzucić sobie spore tempo. Na koniec znów zwolniła i oparła się o brzeg basenu. - Idź po drinki - rzuciła gdy zauważyła Spyrosa niedaleko siebie. To nawet nie przypominało prośby, ale też tym nie było. Wszak, chciał sobie zasłużyć, tak?
Spyros nie należał do osób, które bardzo dużo podróżowały i zwiedzały, toteż czego Viviana się po nim spodziewała? Jak chciała widoków, to tutaj znajdzie jakieś na wybrzeżach i właśnie to jej powiedział. Jak chciała konkretnych wytycznych razem z godzinami, w których jest najlepsze oświetlenie w danym miejscu, to zawsze mogła wynająć sobie jakiegoś przewodnika Darka i ten by ją po całej wyspie oprowadził. Jego ekscytacja jej strojem wynikała oczywiście z zauroczenia się Vivianą, która po prostu podobała się Spyrosowi, a ten wyrażał to właśnie w taki sposób. Niemniej jednak strój Gavirii był dość specyficzny, gdyż chociaż zasłaniał wszystko co trzeba, to jednak zdecydowanie był z gatunku tych, które mogą nosić wyłącznie singielki albo narzeczone/mężatki, które szukają bolca na boku. Gdyby byli razem, Odysseas za nic w świecie nie pozwoliłby paradować jej w czymś takim z wyłączeniem właśnie takich luksusów jak własna willa z basenem, tutaj by mogła. - Czym bylibyśmy bez marzeń? - uśmiechnął się rozbawiony, gdyż spodziewał się niejako takiej odpowiedzi i tym samym Viviana w żaden sposób go nie zaskoczyła. Co innego na propozycję masażu, której nie wykluczyła, a co jeszcze jakiś czas temu wydawało się być nieosiągalne. Wiadomo, że oboje myśleli o zupełnie innym rodzaju masażu i że Kolumbijka miała na myśli głównie swoją przyjemność, ale kto powiedział, że Grek nie będzie jej mieć poprzez dotykanie jej? Wiadomo, że nie będzie jej wsadzać palców w szparę, ale przecież nic się nie stanie, jeśli jego dłonie całkiem przypadkiem zjadą na moment w boczne sektory jej biustu czy na pośladki, które z pewnością też potrzebują odpowiedniego ugniecenia mięśni. Wzruszył ramionami, gdy Gaviria nie chciała rewanżu w postaci zsunięcia spodenek. Jemu nie zależało na ekshibicjonizmie, za to Viviana mogła zyskać całkiem przyjemny widok, ale jednak z tego zrezygnowała. Nie jego problem. Zaczęli więc pływać, by trochę rozruszać mięśnie i kości, a przerwę w tym zrobili sobie dopiero po kilkunastu minutach. Grek poprawił mokre włosy, które zaczesał do tyłu jednym ruchem dłoni i spojrzał na brunetkę. - Mówisz do mnie jak do psa - rzucił spokojnie. - Ale chcę cię pomacać, więc hau hau - dodał rozbawiony, po czym wyszedł z basenu i po pobieżnym wytarciu się ręcznikiem oraz założeniu klapek zawędrował do kuchni, w której zaczął przygotowywać kolejne drinki dla siebie i swojej przyjaciółki. Opalił telefon by tym razem znaleźć inny przepis i kiedy dostrzegł ciekawego drinka o nazwie Green Fairy na bazie absyntu, postanowił go przygotować z racji tego, że miał większość składników. Jedynie sok z białego winogrona zastąpił zwykłym sokiem winogronowym. Po kilku minutach wrócił na teren basenu z dwoma drinkami ozdobionymi przy okazji plasterkami cytryny i spoglądał na Vivianę z podziwem oraz pewnym podnieceniem. Widok seksownej, mokrej Kolumbijki w tak kusym stroju kąpielowym działał na wyobraźnię i chyba nawet Gaviria zdawała sobie z tego sprawę, bo odniósł wrażenie, że jej gesty i ruchy mają znamiona kokieterii. Z reguły się tak nie wypinała, ani nie prężyła tak cycków w jego stronę. A może tylko mu się wydawało? Obszedł basen i kiedy znalazł się obok przyjaciółki, położył jej zimnego drinka na brzegu, by miała do niego swobodny dostęp. - Zobaczymy, czy to ci posmakuje - rzucił i stuknął delikatnie swoją szklanką o tę jej i usiadł na brzegu, jednocześnie zamaczając nogi w wodzie. Następnie upił kilka łyków z naczynia i pokiwał delikatnie głową na boki z podziwem dla samego siebie, gdyż wyszło całkiem smacznie.
Mężatka czy nie, w związku czy nie, na pewno żaden facet nigdy nie dyktował jej jak ma się zachowywać czy ubierać i nigdy tego nie będzie robił. Miała w dupie to czy ktoś uważał jej strój za kusy i na nią się gapił. Ona miała czuć się dobrze. A to w roli męża było rzucać groźne spojrzenia, gdy ktoś za długo obserwuje jego żonę. Gdyby Odys jej powiedział, że nie pozwala jej czegoś ubrać byłby biedny. Prychnęła tylko cicho na jego stwierdzenie, które de facto było trafne, ale jednocześnie ją bawiło. Zresztą Spyros często ją bawił i coraz mniej irytował, także to dobrze działało na ich relacje. Pomimo docinek dostrzegała coraz więcej zalet mężczyzny. To czy ten masaż się odbędzie nie była pewna, ale z całą pewnością już wiedziała, że pokorzysta sobie z faktu, że próbuje Grek na to zasłużyć. - Do psa zwróciłabym się czulej - zaśmiała się, ale właściwie to nie skłamała. Nie żeby gardziła w jakiś sposób mężczyzną, ale mieli na tyle specyficzną relację, że te rozkazy czy docinki wydawały się naturalne. Zresztą nie zauważyła, by Spyros brał to wszystko do siebie, co od jakiegoś czasu było w dużej mierze przesadzone w celu utrzymania pewnego poziomu. Po chwili Gaviria wyszła z basenu, ale tylko na chwilę, by ze stolika wziąć okulary przeciwsłoneczne i założyć je na swój nos. Później już wróciła do basenu i czekała na drineczka.Viviana na pewno nie wypinała się tu dla Spyrosa, więc nieźle mu się pierdoliło w głowie. Może podpił w kuchni już za dużo absyntu? Zerknęła na szklankę, którą postawił przed nią. Wyglądała ciekawie. Sięgnęła po nią po jego słowach i ostrożnie upiła kilka łyków. Jej siedziały te goryczkowe smaki, także pokiwała lekko głową. - Niezły - przyznała i upiła kolejnego łyka. - To ja mam okulary przeciwsłoneczne nie ty i widzę, że gapisz mi się w cycki - mruknęła lekko zupełnie jakby mówiła o pogodzie, ale fakt był taki, że już przywykła do tego jego gapienia się na nią.
Spyros pewnie raz czy dwa by spróbował przemówić Vivianie do rozumu, ale podejrzewał, że kobieta nie byłaby skora do jakichkolwiek kompromisów i jeśli będzie chciała ubrać coś, co jego zdaniem będzie zbyt wyzywające, to po prostu to zrobi. Nie żeby on potencjalnie miał często takie chwile, gdyby się zeszli, bo przecież uwielbiał Gavirię w kusych strojach, ale mogłoby się tak zdarzyć, że nawet dla niego coś mogłoby być za mocne. Ale to już chyba naprawdę Kolumbijka musiałaby chyba przyjść na plażę w stroju Borata. Zachichotał lekko na jej komentarz o zwróceniu się do psa czulej niż do niego, bo wcale go to nie urażało. Znał Vivianę i wiedział, że ona ma znacznie więcej szacunku do zwierząt niż do ludzi, więc taka postawa nie powinna go dziwić, nawet jeśli mogła wydawać się nieco kontrowersyjna i obraźliwa w tym przypadku. - Hau hau? – znowu udał psa i jeszcze wystawił na moment język, jakby prosił o jakiś smakołyk. Zrobił to jedynie dla żartu, rzucając niezbyt subtelną sugestią, że mogłaby się czulej do niego zwrócić i nikomu by krzywda się od tego nie stała. Zaraz jednak został poinstruowany do tego, ażeby przygotować im drinki, co też uczynił, dlatego nie było mu dane być szczęśliwym pieskiem, którego pancia zaszczyciła pieszczotliwymi określeniami. Wzruszył lekko brwią, dostrzegając apetyt z jakim Viviana zabrała się za drinka. Potrafił trafić w jej gusta i choć nie znał jeszcze w stu procentach jej kubków smakowych, tak wiedział wokół których nut lawirować, byleby tylko ją zadowolić. Po chwili zaśmiał się lekko. - Okulary by to zasłoniły? Muszę zapamiętać – skinął głową rozbawiony, jak gdyby wcale nie zdawał sobie sprawy z siły obczajania lasek w ciemnych szkłach. - Masz na sobie coś takiego, że trudno się na nie nie patrzeć – dodał po chwili. - Są zajebiste, a ja lubię patrzeć na zajebiste rzeczy. Na twój tyłek też się gapię, ale tego pewnie nie widziałaś, bo zazwyczaj stoisz tyłem – zaśmiał się znów lekko na koniec, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że Gaviria jest świadoma jego wielokrotnych spojrzeń na jej pośladki. To nie była żadna tajemnica. Upił kilka łyków drinka i dalej bezwstydnie spoglądał w jej piersi, między którymi przepływała sobie woda od czasu do czasu, gdy brunetka zanurzała się nieco bardziej do wody. - Chcesz czy nie, założyłaś to też dlatego, żebym patrzył. Nawet jeśli to jakiś promil promili twoich motywacji – mrugnął do niej i zaśmiał się tym razem nieco głośniej, by zaraz znów napić się łyka drinka, który coraz bardziej mu podchodził.
Prychnęła tylko rozbawiona, gdy Spyros zaszczekał najwidoczniej oczekując czulszych zwrotów. Nie bardzo mógł na to liczyć, ale zawsze pozostawała nadzieja, prawda? Viviana nie była szczególnie pro zwierzęca, ale też te nie narażały jej się tak bardzo, jak ludzie, więc siłą rzeczy je bardziej ceniła niż ludzi czy herosów. Prosta kalkulacja, wystarczyło jej nie wkurwiać. Grekowi udawało się to coraz częściej i na dłużej, a był przypadkiem beznadziejnym przecież. Czyli wszystko jest możliwe. Pokiwała głową ni to z rozbawienia, ni to z zażenowania. Kolumbijka wiedziała, że Spyrosa lubi coraz bardziej i znacznie więcej jego pozytywnych cech dostrzega z biegiem ich znajomości. Co nie do końca oznaczało, że jej to było na rękę. - Jesteś imbecylem - podsumowała rozbawiona cały jego wywód o jej ciele i stroju kąpielowym. Czy mało zasłaniał? A i owszem, ale było to podyktowane opalenizną, a nie widokami dla niego. Spojrzała na niego jak na debila, gdy dalej szedł w zaparte. - Nie jestem psychiatrą, by wyciągać cię z twoich iluzji - rzuciła upijając wcześniej nieco drinka. Ostatecznie po kilku chwilach siadła obok niego też zanurzając jedynie nogi w basenie i grzejąc twarz oraz przód ciała w słońcu. Znów upiła nieco drinka patrząc gdzieś przed siebie. - Wybitnie ci humor dopisuje - zauważyła, bo nawet jak na siebie był znacznie radośniejszy i ciekawiło ją z czego to wynika. Może więc nie spytała bezpośrednio, ale pytanie wisiało w powietrzu. Gdy obie szklanki były puste, postanowiła, że tym razem ona coś przygotuje. Bez słowa więc je wzięła i zniknęła na kilka minut w domu, by powrócić z pełnym szkłem. Brunetce nie chciało się bawić w wymyślne drinki (choć te dobrze smakowały), więc przygotowała coś prostego i sobie znanego. Absynt z ginem i sokiem pomarańczowym. Po wręczeniu szklanki mężczyźnie rozłożyła się na leżaku i sączyła swojego drineczka. [...] Wieczór dobrze się rozkręcił, a oni sporo już wypili, ale to chyba nie miałoby aż tak wielkiego znaczenia, gdyby nie fakt, że większość tego, co wypili było absyntem. Gaviria znalazła w pewnym momencie paczkę kart, którą pomachała do mężczyzny. - Partyjka? - co prawda nie miała pomysłu na grę, ale to pewnie zaraz wymyślą.
Spyros zdawał sobie sprawę z sympatii Viviany i liczył na to, że koniec końców uda mu się do niej zbliżyć jeszcze bardziej. Choć ich początki były trudne, tak potem okazało się, że Kolumbijka jest bardzo ciekawą osobą i przede wszystkim niemal od razu wpadła mu w oko, stąd też Odysseas poczynił starania, by być dla niej bardziej przystępnym niż na początku. Jak się okazało, ta strategia przyniosła oczekiwane skutki, bo dziś wypoczywali wspólnie na wakacjach i mieli nawet za sobą jeden pocałunek na weselu, za który jedynie skarciła go wzrokiem. Takie konsekwencje to on mógł ponosić codziennie. Wiedział też, że wszystkie obraźliwe sugestie w jego stronę są w większości żartem i tylko czasami Viviana próbuje mu naprawdę dopiec. To był jej mechanizm obronny, do którego syn Chione zdążył się już przyzwyczaić i czasem nawet potrafił obrócić to na swoją korzyść. Z hauczeniem się nie udało, ale było już kilka innych momentów, w których zyskał dzięki temu przewagę. - Byłabyś seksownym psychiatrą – pokiwał głową z aprobatą i znów zlustrował ją wzrokiem, wyobrażając sobie Kolumbijkę tym razem w fartuchu lekarskim, w którym wyglądałaby bardzo zmysłowo. Inną sprawą było to, że nieco naciągnął ten obraz w swojej głowie i pod fartuchem znajdowało się rzecz jasna seksowne body, a na nogach miała szpilki i pończochy. Znajdź teraz lekarkę, która chodzi w taki sposób po szpitalu. - Dziwisz mi się? – pytanie retoryczne. - W końcu jestem wolny. Nie będziesz musiała za mną płakać, bo nigdzie się nie wybieram – poruszył wymownie brwiami, trochę nabijając się z tej sytuacji, jednak w rzeczywistości mówił prawdę. Po raz pierwszy od wielu lat czuł się panem swojego losu i całkowicie zależny wyłącznie od siebie samego. W obozie mógł tego nie okazywać, ale gdzieś tam z tyłu głowy ciągle pojawiały się myśli, że niebawem będzie musiał opuścić kampus i wrócić do przestępczego świata Grecji. Poza tym, kiedy poranek zaczyna się widokiem nagiej Viviany, popija się alkohol w pełnym słońcu, pływa w basenie na terenie luksusowej wilii i jeszcze Gaviria zaszczyca cię kusym bikini, to jak tu nie być szczęśliwym? Odys uśmiechnął się lekko i dopił drinka, a następnie zaskoczony inwencją Viviany, oddał jej swoją szklankę, by tym razem to ona przygotowała im napoje. Gdy wróciła z kolejną mieszanką, Grek od razu jej spróbował i nawet pokiwał głową z aprobatą na znak tego, że całość mu smakuje. Co prawda on rzadko których alkoholi nie lubił, ale nie udawałby też, gdyby coś mu nie podeszło. Wieczorem byli już trochę wcięci, więc i języki im się nieco rozwiązały. Padła propozycja zagrania w karty, na którą Odysseas od razu przystał, myśląc sobie wiadomo co: rozbierana partyjka. Nie zaproponował tego jednak. Zamiast tego upił kolejny łyk ze swojej szklanki, którą wymienił już chyba 4 razy i kosztował tym razem drinka na bazie burbonu, gdyż absynt powoli im się kończył. - To co, rozbierany poker? – poruszył wymownie brwiami, po czym spojrzał to na nią, to na siebie. On paradował w samych kąpielówkach, ona zaś jedynie w luźnej sukience i bikini pod nią. Wystarczyłoby zatem, by Spyros przegrał jedną turę, a Viviana dwie, by zaczęli świecić golizną nie przeznaczoną dla zwykłych gapiów. - Chyba, że wymiękasz – podpuścił ją, bo jeśli się zastanawiała, to zawsze można było jej wjechać na ambicję, które ta miała na tyle duże, by może i dać się nawet nabrać wobec ilości wypitego alkoholu.
Wywróciła jedynie oczami słysząc o tym, że byłaby seksowną lekarką. No byłaby, chociaż to nie było coś, co próbowała mu powiedzieć. Przekaz był zupełnie inny, ale Grek jak zwykle wywrócił kota ogon i nie przejmując się niczym powiedział coś, by w teorii wyszło na niego. Zauważyła już dawno, że robił to często i nawet zastanawiała się czy te żarty nie są jakimś mechanizmem obronnym. Zaśmiała się szczerze i głośno, gdy powiedział, że jest wolny. Rozumiała jego radość, choć ta była jednak przedwczesna. - Nie zapominaj, że jesteś herosem. Nie jesteś i nie będziesz nigdy wolny... No, po śmierci, o ile ktoś odprawi ci właściwy pochówek - nie żeby chciała go dołować, ale musiał zdawać sobie sprawę jak wygląda rzeczywistość. No i koniec końców ci mafiozo to był pryszcz, przy większości potworów, o bitwie z Tartarem nie wspominając. Ona wiedziała akurat o tym bardzo dobrze. Kiedy zgodził się na karty, Kolumbijka z całą talią siadła na swoim miejscu na fotelu i wyciągnęła karty z pudełka. Zaczęła je luźno przetasowywać do momentu propozycji Odysa. Spojrzała na niego rozbawiona, a następnie parsknęła rozbawiona, gdy próbował ją wziąć pod włos. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ją podpuszcza, co zresztą jej reakcja jasno wykazała. - Zagrajmy - rzuciła z pewnym siebie uśmiechem, bo akurat kto jak kto, ale ona w pokera grać umiała i niejednych obozowych pewniaków orżnęła równo. Czemu jednak zgodziła się na rozbieranego? W końcu to nie tylko wiara w swoje umiejętności musiała zadziałać. Można było to zrzucić na absynt, bo o ile słabiej na nich działał, to jednak ta wypita ilość sprawiała, że zaczynała niejako rozumieć dlaczego nazywa się go zieloną wróżką. - Setka wejście, zakłady do tysiąca? - zaproponowała tasując karty. - Tylko znajdź coś do notowania, bo ja gotówki nie mam, nie wiem jak ty - ona nie miała problemu z przepierdalaniem pieniędzy, bo tych jej nie brakowało. Zrozumiałaby jednak, gdyby Odys chciał niższe zakłady i na nie się zgodziła. Rozbieranie rozbieraniem, ale kasa też podbijała zabawę. Jej zdaniem przynajmniej. Kiedy więc ustalili zasady, Gaviria rozdała pierwszą serię i po zobaczeniu swoich kart zachowała poker face (hehe). Stawki dla picu nie podbiła od razu, tylko czekała na jego ruch. - Wygrałam - uśmiechnęła się wykładając karty na koniec. Napiła się sporo drinka i przekazała mężczyźnie karty, by tym razem on się tym zajął. Czekała też mężczyzna ściągnie coś z siebie, choć za wiele nie miał. Jednak nie trudno było się domyślić, że on swoim ciałem to lubił świecić, więc nie powinien to być żaden problem.
Vivianie nie przeszkadzało to, jak Odysseas się zachowywał, więc przy zachowaniu jakiejś minimum przyzwoitości mógł jednocześnie śmieszkować sobie w taki sposób, w jaki chce. Co prawda w tym przypadku mówił prawdę i wersja lekarska Gavirii byłaby seksowna w ciul, ale tutaj bardziej chodziło właśnie o te odwrócenie kota ogonem i pominięcie głównej istoty wypowiedzi. A to, że brunetka wywróciła na to oczami? Nic nowego. - Mamy inne poczucie wolności, Vivciu – odpowiedział spokojnie, chcąc ją trochę sprowokować. Niemniej jednak on przez większą część swojego życia musiał robić wiele rzeczy, których nie chciał i wyłączając pojedyncze rzeczy, nie miał żadnego wyboru. Nawet mimo ukrycia się w obozie, musiał stawić się na imprezę gangową, bo inaczej mogłoby być nieciekawie. Obóz wydawał się być znacznie lżejszym miejscem, pomijając oczywiście niebezpieczeństwo związane z potworami, ale żadne życie nie było pozbawione takich trosk. Taka była cena za wolniejsze starzenie się, większą inteligencję czy odporność na wiele chorób. - Dwie monety dla przewoźnika i potem Hades, nie będzie tam gorzej niż w tym gangu, więc… już wygrałem poniekąd – wzruszył ramionami. Nie spodziewał się tego, że Kolumbijka zaakceptuje jego wyzwanie i zechce zagrać w rozbieranego pokera, jednak to mu się bardzo podobało. Wyobraźnia oczywiście już zaczęła działać i pojawiły się dziesiątki wizji nagiej Gavirii w jego głowie, podczas gdy on straci co najwyżej spodenki. - Może być – zgodził się na te stawki, bo poza odłożonymi oszczędnościami miał jeszcze do rozwalenia obozową wypłatę, która regularnie wpływała mu na konto od miesięcy już, a w dalszym ciągu nie wydał z tego zbyt wiele. Co prawda zbierał na remont mieszkania, by wprowadzić trochę swojego stylu do podstawowego lokum przysługującego herosowi, jednak zawsze mógł to odłożyć w czasie. Kiedy znalazł już coś do notowania (a skończyło się na telefonie, bo nie mieli ze sobą żadnych kartek i długopisów), rozpoczęli rozgrywkę i trzeba było przyznać, że Viviana radziła sobie znakomicie. Ciężko było ją rozszyfrować, więc początkowo Odysseas trochę przyszarżował i przez to też oberwał ze zdwojoną siłą: nie tylko jest jej winien kasę, ale też musiał pozbyć się jakiegoś ubrania. Na szczęście miał jeszcze pierścień, w którym zaklęta była jego broń. Postanowił więc pójść po najmniejszej linii oporu i pozbyć się właśnie biżuterii, którą odłożył na bok. Paradowanie na waleta zostawił dla niej na później, bo teraz jeszcze było na to zwyczajnie za wcześnie. Podjęli kolejną turę gry i tym razem to on wygrał, jednak tutaj skorzystał ze zbytniej pewności Gavirii, która chciała go podpuścić dwoma parami, podczas gdy on miał fulla. - Ściągaj coś, mała – poruszył wymownie brwiami jak jakiś lowelas, po czym zaśmiał się cicho, nie mogąc się doczekać tego, co ściągnie z siebie Viviana. Ta przecież miała równie mało ciuchów co on, a z ich dwojga to właśnie ona miała problem z ekshibicjonizmem przy drugim, więc Spyrosowi znacznie bardziej zależało na tym, by zobaczyć nagą Gavirię niż odwrotnie. Potem zaczęli kolejną turę, jednak z racji małej liczby graczy, mogli zdecydowanie zbyt szybko skończyć zabawę w rozbieranego. - Poker na dwójkę to fajna gra, ale nawet przy grze wstępnej dłużej bym cię rozbierał – rzucił. - Może zmiana na coś dłuższego? Brydż, tysiąc, kanasta? – spytał i znów wymownie poruszył brwiami, zastanawiając się, czy może ten poker to nie była jakaś mistyfikacja jedna wielka i tak naprawdę pretekst do tego, by się rozbierali szybciej. On nie miałby nic przeciwko, a że przy okazji też wypili więcej, to i nawet nie krył się z tym, że chce ją zobaczyć bez bikini tak jak dzisiaj rano. - Wiem, że to mówiłem, ale masz zajebiste cycki – uśmiechnął się, jednak nie w jakiś obleśny sposób. To był prawdziwy komplement prosto z serduszka. Zaraz po tym napił się drinka.
Gavirie nieco rozbawiło malujące się na twarzy Greka zaskoczenie, gdy zgodziła się na grę. Gdzieś tam z tyłu głowy miała przeświadczenie, że gdyby nie zielona wróżka, to do tego by nie doszło. Niemniej teraz dobrze się bawiła, więc czemu by miała narzekać? Kolumbijka umiała grać w karty, a poker był w sumie jej ulubioną grą. Już jako młoda heroska ogrywała stare konie dorabiając się bardzo szybko sporej kasy, którą przeznaczyła na ustrojenie wtedy swojego nastoletniego mieszkania. Mało kto z jej rówieśników miał mieszkanie w takim standardzie jak ona, tak szybko jak ona. No ale Gaviria umiała sobie radzić w życiu od zawsze. Ograła więc Odysa, który jak typowy facet zaczął ostro myśląc, że ją wystraszy. Zapomniał tylko, że ona z tych nie bojaźliwych lasek i prędzej ją tym sprowokuje aniżeli doprowadzi do spasowania. Zdziwiła się jednak, kiedy mężczyzna pozbył się pierścienia, bo spodziewała się, że kto jak kto, ale on chętnie poświeci gołą dupą. Nie żeby nie miała świadomości, że to na jej nagości mu zależy, ale to nie zmieniało faktu, że też lubił ciałem brunetce świecić. Drugą rundę przegrała, bo tego fula zupełnie się nie spodziewała. Jej błąd. Ona miała co prawda więcej od niego i mogła postawić na biżuterię jak on, ale chciała go sprowokować. Dlatego z niej zniknęła sukienka, a ona pozostawała w swoim bikini. - To ty wiesz co to gra wstępna? Nie posądzałam ciebie o to - znów nabijała się z niego, ale to oznacza, że miała dobry humor, więc chyba dobrze? - Może być kanasta - odpowiedziała po zastanowieniu zbierając dopiero co rozłożone karty. - Wiem - rzuciła jedynie na jego komplement w międzyczasie tasując na nowo karty i rozkładając je do nowo wybranej gry.
Miał Gavirię za dość wysublimowaną kobietę, więc nie spodziewał się, że podgrzanie atmosfery poprzez sugestię rozbieranych gier karcianych przyniesie jakikolwiek efekt. Skoro jednak dziewczyna przystała na to, to jemu pozostawało jedynie się cieszyć i mieć nadzieję, że jest tak dobry, jak sądzi. Nie było bowiem lepszej sposobności do tego, by popatrzeć trochę na nagą Vivianę i to z tak bliska. Widział ją co prawda dziś rano oraz bywały momenty podczas ich spotkań, że co nieco gdzieś tam zerknął, gdy nadarzyła się możliwość, ale dotąd nigdy nie było nawet maluczkiej opcji na to, by gapić się tak otwarcie. Wystarczyło tylko wygrać kilka partyjek. Na początku sparzył się, bo nie docenił córki Hodra, ale szybko wyciągnął wnioski i już podczas drugiej kolejki, nie dał się wciągnąć w jej rozgrywki. Zdziwiło go natomiast to, że brunetka zamiast pozbyć się jakiejś biżuterii albo nawet klapka ze stopy, zdecydowała się zrzucić z siebie sukienkę, na co reakcja Odysseasa mogła być tylko jedna: szeroki uśmiech. Nie chciał jednak dać się wyprowadzić z równowagi, gdyż wyczuwał w tym jakiś podstęp, jednak nie zamierzał sobie odmawiać wpatrywania się w nią, gdy siedziała przed nim w samym bikini. - Jakbyś nie postawiła przed sobą drutu kolczastego, to sama byś się przekonała – rzucił dwuznacznie, bo nie raz nie dwa mówił jej o tym, że chętnie by ją przeleciał, jednak jej podejście skutecznie w tym przeszkadzało. Z drugiej strony nie chciał też utrzymywać się w roli tego, który ma tylko przyjmować kolejne „niespodziewane ataki” jak choćby te świecenie cyckami i też chciał ją niejako sprowokować, by popełniła jakiś błąd. Skinął głową na partyjkę kanasty i poczekał aż Kolumbijka zbierze wszystkie potrzebne karty, a następnie potasuje je i rozda. Spyros otrzymał swoje szybko i po jakimś czasie okazało się, że znów wygrał, choć mało brakowało, by było 2-1 dla niej. Uśmiechnął się lekko i poruszył wymownie brwiami nie mogąc się doczekać, co tym razem córka Hodra z siebie zrzuci. Wyobraźnia już dawno działała, w dodatku była wsparta alkoholem i Odysseas już witał się z gąską w postaci zrzucenia góry lub dołu bikini przez Vivianę. Dopuszczał jednak do siebie możliwość, że może go czymś zaskoczyć, również w negatywny sposób. Wziął do ręki szklankę z drinkiem i upił kilka łyków, opróżniając ją tym samym. Pusta była też po stronie Gavirii, więc bez pytania wziął obie szklanki i poszedł im przygotować kolejną Green Fairy, której sączyli dość sporo w ostatnich godzinach. Po powrocie usiadł na swoim miejscu i uśmiechnął się lekko, podając przy tym brunetce jej szklankę. - Dobra jesteś w karty – przyznał, wysuwając rękę z drinkiem do przodu, by stuknęła się z nim w ramach toastu, a gdy to zrobiła, napił się z niej. - Więc jak ogołocisz mnie do zera, to nawet nie będzie mi smutno – poruszył wymownie brwiami i zaśmiał się lekko, jednak w rzeczywistości byłoby mu smutno. Chciał zobaczyć Vivianę nago i dlatego bardzo też chciał wygrać, ale otwarcie tego nie przyzna, choć zapewne córka Hodra coś tam się domyślała.
Gaviria z całą pewnością nie była wysublimowana. Była dość prostą osobą pomijając całe jej skomplikowanie. Cały szkopuł był w tym, że była zamknięta na jakiekolwiek relacje okołoromantyczne czy seksualne. Niemniej tip topami Grek to zmieniał od wielu miesięcy. Zmiany były na tyle drobne, że wręcz niedostrzegalne, chyba że spojrzało się na nie z perspektywy całej ich znajomości. Wtedy już można było to wyłapać. - Nie interesują mnie choroby weneryczne - rzuciła w odpowiedzi sugerując mu oczywiście rozwiązłość wszakże w obozie nie brakowało zwykłych kurew, które nie tylko oddałyby się Grekowi bez zawahania, ale też każdemu innemu przekazując tym samym jakieś choroby. Te na szczęście wśród herosów nie były częste, bo inaczej obóz zmagałby się non stop z epidemią. Bardziej jednak odnosiła się do kurwienia się, a ona jednak nie lubiła tego typu relacji. Nie żeby w innej sytuacji już się z nim bzykała, ale pocisnąć jakoś mu musiała. Niestety Kolumbijka pierwszą rundę kanasty przegrała, w związku z tym sięgnęła do karku. Mogło się wydawać w pierwszej chwili, że rozwiąże górę od bikini, ale nic bardziej mylnego. Ściągnęła klamrę, tym samym rozpuszczając swoje do tej pory spięte włosy. Poprawiła je po tym kilka razy przekładając pojedyncze pasemka czy potrząsając lekko głową, by nieco napuszone włosy się ułożyły po całym dniu bycia spiętymi. Gdy Odys poszedł przyrządzić im drinki, ona rozdała na nowo karty uprzednio oczywiście je tasując. Przejęła swoją szklankę i od razu upiła z niej małego łyka. Później stuknęła się szkłem, gdy to mężczyzna zasugerował i znowu się napiła. - Zdałeś sobie z tego sprawę szybciej niż wielu głupców, dzięki którym się wzbogaciłam. Choć raczej grywałam z nimi w pokera - zaśmiała się, a później już rozpoczęli kolejną rozgrywkę. Kanasta nie była jednak dzisiaj grą brunetki, dlatego w trzech kolejnych rundach pozbyła się obu klapków i pierścionka z boską bronią. Na szczęście w piątej kolejce los się odwrócił i tym razem to Spyros przegrał. Tym razem to ona poszła zrobić drinki i chciała czy nie, to musiała przyznać, że im więcej wypijała absyntu, tym bardziej Grek jej się podobał, nie tylko fizycznie ale co gorsza właściwie, psychicznie też. Po chwili wróciła z pełnymi szklankami, które postawiła na stoliku, gdy mężczyzna rozdawał karty do kolejnej rundy.