Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros DpyVgeN
Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros FhMiHSP


 

Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros

Admin
Admin
Admin
Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Nie 14 Cze 2020, 17:31

Mieszkanie #3
Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Sro 24 Sty 2024, 12:32

Odysseas długo trawił to wszystko, co wydarzyło się między nim a Vivianą podczas wspólnych wakacji w Grecji, jednak doszedł do wielu konstruktywnych wniosków. Przede wszystkim zrozumiał, że ich relacja dawno przestała być stricte koleżeńska i pojawiło się w niej co nieco romantyzmu, który oboje przejawiali na różne sposoby. Ona była w tym znacznie subtelniejsza, ale koniec końców nawet ze strony Gavirii dochodziły do niego pewne znaki, które świadczyły nie tylko o tym, że kobieta lubi spędzać z nim czas, ale też jest nim poniekąd zainteresowana i tylko pewne zażyłości z przeszłości blokują jej możliwość wykonania kroku ku niemu. Spyros postanowił zatem to zmienić.
Napisał zatem SMSa do swojej przyjaciółki, który był dość krótki, a jednocześnie sugestywny. Nalegał na spotkanie w najbliższych kilkudziesięciu minutach i kiedy Kolumbijka potwierdziła, że zjawi się u niego za kilkanaście minut, Spyros tylko uśmiechnął się pod nosem. Podobało mu się to, że brunetka tak szybko mu odpisała, zupełnie tak jakby czekała na jego wiadomość i że nawet nie pytała o szczegóły, a jedynie uświadomiła go, że zjawi się niebawem w jego mieszkaniu. Miał więc mało czasu na przygotowanie czegoś, ale po coś obozowa kantyna istniała, zatem syn Chione natychmiast zamówił kubełek kurczaka, w którym znajdzie się po trochu wszystkiego: stripsów, nóżek, udźców czy wingsów w łagodnych i ostrych kombinacjach. Do tego domówił kubeł frytek i dwa desery: shake o smaku mango, które dzisiaj były w karcie kantyny.
Korzystając z chwili przed jej przybyciem, Grek udał się do łazienki i przede wszystkim ogarnął włosy, które ułożył w miarę schludnie. Psiknął się dodatkowo perfumami i zaraz ubrał na siebie coś wygodnego, a zarazem w czym dobrze wyglądał: jeansowe spodnie oraz koszulkę, która mogła się wydawać nieco przymała, przez co podkreślała znacznie lepiej jego muskulaturę. Zrobił to oczywiście celowo, chcąc się bardziej przypodobać Kolumbijce, której zdarzało się dyskretnie przyglądać mu i nawet podziwiać jego rzeźbę.
Słysząc dzwonek do drzwi od razu uśmiechnął się pod nosem, spodziewając się, że będzie to Viviana. Otworzył więc niemal od razu i uśmiechnął się jeszcze szerzej, gdy jego oczom ukazała się córka Hodra. Jej mina nie zdradzała zbyt wiele, ale on sam dał już po sobie poznać, że jest w znakomitym humorze, co też nieco przeczyło jego tajemniczej wiadomości sprzed kilkunastu minut. Zanim więc Gaviria zapytała, po co ją tu wezwał, Odysseas zamknął za sobą drzwi i zaprosił ją gestem ręki wgłąb pomieszczenia.
- Tak naprawdę to nie mam żadnego interesu do ciebie – rzucił od razu, próbując ukryć delikatne rozbawienie. - Po prostu chciałem cię zobaczyć i gdybym napisał to normalnie, to zapewne zwyzywałabyś mnie od debili, że co ci tyłek zawracam. Jak widać, moja strategia się sprawdziła – teraz już zachichotał lekko, a następnie usiadł na sofie, na którą zaprosił również Vivianę.
- Wspominałaś, że masz wolne popołudnie dziś, więc zamówiłem coś na obiad i potem moglibyśmy pójść na spacer, co ty na to? – spytał i jednocześnie zlustrował wzrokiem córkę Hodra, która jak zwykle prezentowała się nienagannie. Czy była w szykownych kreacjach czy w dresach, to zawsze wyglądała na zadbaną i przede wszystkim dobierała ubiór tak, że podkreślała wiele ze swoich atutów. Odniósł też wrażenie, że od jakiegoś czasu brunetka częściej decyduje się na stroje z dekoltami, co wcześniej nie było aż tak powszechne. Może chciała, by ją obłapiał wzrokiem tak jak robił to w Grecji? Rzadko która kobieta potrafiła sobie odmówić tak przyjemnej formy adoracji.
- Mam nadzieję, że nie jesteś zła o tą mistyfikację? – zażartował, choć się nie zaśmiał, gdyż naprawdę zależało mu na tym, by Kolumbijka nie wściekała się o to, że troszkę ją oszukał wiadomością.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Czw 25 Sty 2024, 20:22

- 14 -

Powrót do rzeczywistości był cięższy niż się spodziewała i to nie (a przynajmniej nie tylko) z powodu innego klimatu w Grecji. Czy chciała czy nie, musiała przyznać, że od lat nie bawiła się tak dobrze i przede wszystkim nie była tak zrelaksowana, jak właśnie na wyjeździe ze Spyrosem. A do tego dochodziło to wszystko, co pomiędzy nimi zaszło, a co jeszcze zajść mogło, a zostało niewypowiedziane. Viviana może nie była córką Sif, ale głupia też nie była. Miała dużą świadomość z tego, co zaczyna odczuwać i wcale nie zamierzała sobie wmawiać, że tak nie jest. Postanowiła zwyczajnie mieć to w dupie, bo to niczego przecież nie zmieniało, nie?
Kolumbijka miała mieć dzisiaj wolne, ale jedna z aplikacji się wykrzaczyła, a ona jako jej twórca powinna najszybciej znaleźć rozwiązanie. Po skróconym więc treningu i prysznicu, siadła z laptopem na kanapie i zaczęła swoją pracę. Ta jednak nie potrwała długo, bo zaraz dostała SMSa. Normalnie by to zignorowała, ale podejrzewała, że ktoś z wyżej postawionych może do niej pisać w tej sprawie. Zdziwiła się więc widząc wiadomość od Odysa, a że brzmiała tak, jakby coś się wydarzyło, to odpisała mu od razu. Będzie za kwadrans.
Dokończyła jeszcze pierwszą część z miliona zadań naprawczych i tak jak była ubrana, tak wyszła do jego mieszkania zakładając jedynie jeszcze klapki na stopy. Wszak lipcowe słońce im dogrzewało. Pokonując krótki odcinek zastanawiała się co takiego mogło się wydarzyć, że mężczyzna chciał się z nią spotkać już od razu. Jedyne co jej przychodziło do głowy to to, że ktoś przeżył ich masakrę i teraz wysyłał mu pogróżki. No ale nawet jeśli, to co? Dając sobie spokój z teoriami, nacisnęła dzwonek do drzwi, gdy tylko przed nimi się znalazła.
Widząc jego uśmiech zwątpiła w to, że dobrze zinterpretowała wiadomość. Nawet miała ochotę jeszcze raz na nią spojrzeć, ale zorientowała się, że nie wzięła ze sobą swojej komórki. Ściągnęła brwi na jego słowa, bo teraz to naprawdę nie rozumiała. Skoro nic od niej nie chciał, to czemu chciał się z nią spotkać już teraz? Zaraz jednak wszystko stało się jasne, a ona wywróciła tylko oczami w odpowiedzi. Zsunęła ze stóp klapki i weszła wgłąb mieszkania też przysiadając na sofie.
- Miałam mieć wolne. Wpadło mi nieplanowane zadanie, które przerwałeś - przyznała bezemocjonalnie, a następnie prychnęła cicho i krótko. - Jasne, czemu nie - dodała zaraz na jego propozycje, bo choć była obowiązkowa, to nie oznaczało, że czuła się w wielkim obowiązku by w dzień wolny pracować nad aplikacją, która tak de facto nie miała wielkiego wpływu na życie obozu. Co najwyżej małej grupy, ale bez tego też sobie poradzą.
- Nie, choć nie okłamuj mnie więcej - powiedziała spokojnie patrząc mu w oczy przez kilka chwil. - Mam nadzieję, że zamówiłeś coś dobrego - powiedziała brunetka w momencie, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Przyglądała się więc Odysowi, który poszedł odebrać pewnie ich obiad skupiając swój wzrok na poszczególnych partiach mięśni, schodząc spojrzeniem coraz niżej. Dopiero gdy zamknął drzwi, Gaviria przeniosła spojrzenie w stronę okna zupełnie niewzruszona tym, co przed chwilą robiła.
- Hmm, może być - mruknęła, gdy postawił kubełek z kurczakiem między nimi. - Od kiedy chodzimy na spacery? - spytała lekko nieco zaintrygowana jego wcześniejszą propozycją. Poza Grecją nigdy tego nie robili.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pon 29 Sty 2024, 12:52

Spyros wiele myślał o ich wspólnym wyjeździe do Grecji i doszedł do kilku, całkiem trafnych wniosków. Przede wszystkim zrozumiał, że Viviana pociąga go nie tylko w fizyczny sposób i to był prawdziwy gamechanger, gdyż dotąd nie zdarzało się zbyt często, by syn Chione czuł do kogoś coś więcej. Ponadto reakcje oraz gesty kobiety podczas całej ich wyprawy pozwoliły mu odnaleźć jakieś szanse na to, by zbliżyć się do niej i być może przyczynić się do tego, że spełni od dawna zapowiedzianą rzecz: przeleci ją. Rozgrywka jednak toczyła się o coś znacznie poważniejszego, więc Odysseas starał się nie szarżować, by nie przepaścić jedynej szansy na to, żeby zbliżyć się do Gavirii na niespotykany dotąd poziom.
Widząc ją w progu swoich drzwi uśmiechnął się lekko i od razu postanowił wyjaśnić, że jej nagłe wezwanie nie miało żadnego konkretnego powodu. Znaczy miało, ale nie takie, jakiego zapewne Kolumbijka się spodziewała, toteż Odys od razu wyłożył kawę na ławę, by zaraz brunetka nie zarzuciła mu, że sprowadził ją do mieszkania bez konkretnego celu.
- Więc masz wolne i tego się trzymaj – odpowiedział tylko, starając się zachęcić brunetkę do tego, by na dobre porzuciła obowiązek naprawiania aplikacji, do czego najpewniej zabierała się w ostatniej godzinie. Zdaniem syna Chione Viviana spokojnie mogła poczekać na swój dyżur, by zająć się naprawianiem systemów informatycznych w godzinach pracy.
Przewrócił oczami, bagatelizując jej ostrzeżenie, wszak on nie widział w tym małym kłamstewku niczego złego. Uwolnił ją od nieprzymusowej pracy, zadbał też o jej żołądek, zamawiając do mieszkania obiad i przy okazji dotrzyma jej towarzystwa, dzięki czemu zabawi ją przez jakiś czas. Powinna więc mu podziękować za taki trud i sprawienie, że nawet tak neutralnie zapowiadające się popołudnie zmieni się w coś przyjemnego. A jak przyjemnego to już kwestia zaangażowania i chęci Gavirii.
- Nie jest to nic wybitnego – ostrzegł od razu, gdyż równie dobrze córka Hodra mogła mieć dzisiaj iście szlacheckie podniebienie, toteż kubełek pełen różnych rodzajów kurczaka mógł nie spełnić jej oczekiwań. Kiedy jednak zobaczył jej wzrok, który nie wyrażał dezaprobaty względem jedzenia, jakie chwile wcześniej odebrał od herosowego kuriera, uśmiechnął się lekko.
- Te ciemniejsze to te ostrzejsze, mi bez różnicy – poinformował od razu, żeby Kolumbijka miała świadomość, że są tu różne poziomy ostrości panierki.
Powędrował do kuchni po talerze oraz sztućce, jeśli córka Hodra nie chciała pobrudzić łapek i od czasu do czasu zerkał na nią, gdy ta robiła różne rzeczy na sofie. Ani razu jednak nie spotkał się z nią spojrzeniem, więc albo obczajała go bardzo dyskretnie, albo w ogóle tego nie robiła i to właśnie tej drugiej wersji był zdecydowanie bliżej.
Wrócił do salonu i położył wszystkie niezbędne naczynia wraz ze sztućcami, a następnie znów powędrował do kuchni, tym razem w celu wyciągnięcia napojów. Nie będą popijać tego szejkami mango, których nie musiał chować, gdyż poprzez emanację chłodnej aury, utrzymywał desery w odpowiedniej temperaturze nawet mimo własnej woli. Gorzej było z kurczakami, które siłą rzeczy z sekundy na sekundę były chłodniejsze. Trzeba więc było zabierać się za nie jak najszybciej.
Powrócił na sofę z dwoma szklanymi butelkami coca-coli.
- Nie chodzimy, ale możemy zacząć – sprostował, gdyż z jego strony była to wyłącznie uprzejma propozycja, by urozmaicić jakoś spotkanie. Spodziewał się, że kobieta może czuć się znacznie swobodniej przy nim będąc na zewnątrz, aniżeli tutaj w jego czterech ścianach, gdzie wiele rzeczy może się zdarzyć. Z drugiej strony jednak może Viviana należała do tych, które lubią być podrywane w zaciszu?
- Częstuj się – zachęcił ją i sam również wziął jeden kawałek kurczaka, który zaczął jeść, popijając go przy okazji colą. - Kurwa, jaka dobra… – powiedział i od razu obrócił szkło, by spojrzeć z jakiego rejonu świata jest to napój. Okazało się, że sprowadzany był z… Wysp Zielonego Przylądka, co było ogromnym zaskoczeniem dla Odysseasa.
- Gdzie to kurwa jest? – spytał, nachylając się w kierunku Viviany z butelką i tym samym skorzystał z okazji, by zerknąć w jej dekolt. Zrobił to jednak na tyle subtelnie, że Gaviria mogła tego nie zauważyć.
- A to nie Corvus był tam ostatnio z tą swoją? – zapytał, bo coś mu się obiło o uszy, jednak nie miał pewności, czy aby na pewno dobrze połączył fakty.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Sro 31 Sty 2024, 21:08

- Cóż, teraz już zamierzam - uśmiechnęła się tylko lekko, bo prawda była taka, że siadła do tej naprawy z nudów. Teraz, skoro podstępem ją wyciągnął, wolała to z nim spędzić czas aniżeli przez ekranem laptopa.
Ona potrafiła jeść proste rzeczy, więc fakt, że nie było to nic wybitnego wcale jej nie zniechęcał. Jak dobrze pamiętała, po wpadce w knajpie w Grecji zamówili sobie McDonald'sa, więc chyba to też pokazywało, że nie ma oporów ze śmieciowym jedzeniem ani z jedzeniem też rękoma.
Skinęła tylko głową na informacje o panierce. Kiedy mężczyzna poszedł do kuchni, ona próbowała znaleźć sobie wygodną pozycję na sofie, a następnie sięgnęła po ostrzejszy kawałek kurczaka. Od razu się w niego wgryzła nie czekając aż Odys do niej wróci.
- Możemy - przytaknęła spokojnie, bo nie miała nic przeciwko spacerowi, a jedynie do tej pory tego raczej nie robili. Nawet na ich krótkich wakacjach nie zdarzało się to jakoś często. Zaraz jednak zaśmiała się na jego słowa i pomachała mu przed twarzą brudnymi już palcami.
- Zdążyłam się poczęstować - wyjaśniła sięgając tym razem po łagodniejszy kawałek kurczaka. Zanim jednak zdążyła się wgryźć, uniosła lekko brwi zdziwiona nad jego zachwytem colą. Zaraz zerknęła na butelkę, której jej podsunął, by zobaczyć miejsce produkcji, a następnie podumać nad jego pytaniem.
- Afryka. Chyba po lewej stronie kontynentu jak dobrze kojarzę - odpowiedziała z pewnym zawahaniem, bo jednak mogła się mylić. Nie chciała być totalną ignorantką, więc coś tam z mapy świata kojarzyła. Głównie większe kraje, ale o Wyspach ostatnio usłyszała w kontekście generała i rzuciło jej się to w oczy na mapie, gdy któregoś razu czegoś szukała.
- Taa... Byli tam. Pewnie stąd towar akurat z Wysp - potwierdziła i sama sięgnęła po swoją colę chcąc sprawdzić ten jej fenomen. No i musiała przyznać, że to była bardzo dobra cola, co jej spojrzenie odzwierciedlało. Odstawiła jednak butelkę i zajęła się kurczakiem, którego od kilku chwil trzymała w dłoni.
- Jak ostatni patrol? - spytała z ciekawości. Co prawda sądziła, że gdyby coś istotnego się wydarzyło, to by jej o tym powiedział, ale może były jakieś ciekawostki, którymi mógł się podzielić przy okazji?
Kolumbijka oblizała opuszki palców, nim sięgnęła znów po napój, po którym zdecydowała się na ostrzejszego wingsa. Starała się nie zatrzymywać za długo spojrzenia na Greku, co póki co jej się udawało.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Czw 01 Lut 2024, 15:08

Odysseas odpowiedział na jej uśmiech tym samym, bo cieszyło go to, że Viviana postanowiła spędzić z nim jakąś część swojego dnia i tak naprawdę nie miała pretensji o to, że odciągnął ją od roboty. To była jedna z wielu zmian jakie zaszły w ich relacji w ostatnich miesiącach, bo jeszcze jakiś czas temu za taką akcję Gaviria posłałby go do szpitala. Tymczasem teraz wyraziła swoją dezaprobatę na początku, czy może raczej delikatny gniew z powodu wzniesienia alarmu, którego tak naprawdę nie powinno być, ale bardzo szybko przeszła to neutralności, co tylko utwierdzało go w tym, że szukała pretekstu do przerwy, ale żaden nie był tak skuteczny jak właśnie sms Spyrosa.
- Jeszcze nie zdążyłem powiedzieć, żebyś czuła się jak u siebie. Łamiesz schematy – zażartował i nawet zachichotał lekko, bo zupełnie nie przeszkadzało mu to, że córka Hodra wzięła się już za jedzenie, kiedy on przygotowywał resztę rzeczy. Zależało mu mocno na tym, by ich relacja była bezpośrednia i luźna, a już na pewno nie będzie się pieklić o takie pierdoły jak częstowanie się kurczakami bez pytania. Żeby jeszcze za to płacił, to może… nie, też nie. Nie był tego typu osobą. Tym bardziej, że chciał z nią zjeść, więc co za różnica czy weźmie kawałek kilka sekund wcześniej niż on?
On również od razu chwycił stripsa, a później wziął jeszcze drugiego. Jeden był łagodny, drugi ostry, więc dobrze było porównać je, póki nic mu nie wypali ryja. Spróbował najpierw tego z jaśniejszą panierką, a następnie z ciemniejszą i dla niego dużo różnicy w tym nie było, przynajmniej na początku. Dopiero po jakimś czasie poczuł charakterystyczną dla pikantnej wersji nutę ostrości, która była jednak bardzo przyjemna. Nie żeby był jakimś antyfanem ostrych potraw, ale zdecydowanie wolał coś bardziej zrównoważonego niż wypalającego gębę i doprowadzającego do łez nawet największych twardzieli.
Pokiwał głową zgadzając się z nią, że mogła to być Afryka, gdyż nazwa kraju pasowała do tego rejonu świata. Nie mógł jednak oprzeć się tej butelce, więc wychylił praktycznie całą jej zawartość niemal od razu po tym, jak podzielił się z Gavirią swoją uwagą. Z tego też powodu zebrało mu się na beknięcie, które powstrzymał w ostatniej chwili, przytykając usta swoją dłonią. Dzięki temu stłumił nieprzyjemny dźwięk i kiedy go odetkało, wypuścił powietrze gdzieś na bok.
- Nie no, teraz żałuję, że wziąłem tylko cztery butelki – wywrócił oczami, spoglądając przy okazji na lodówkę, w której chłodziły się jeszcze dwa szkła. - Chyba, że to już wejdzie na stałe do asortymentu, wtedy git – przytaknął sam sobie, jakby prowadził jakiś wewnętrzy dialog, który na potrzebę chwili uzewnętrznił i Viviana była tego właśnie świadkiem.
Spojrzał kątem oka na córkę Hodra i oblizał palce z resztek panierki, po czym chwycił tym razem udko z kurczaka w wersji łagodnej, w które zaczął się wgryzać. Na szczęście nie robił tego jak jakiś neandertalczyk, a jak cywilizowany chłop, więc spokojnie mógł zrobić przerwę, by odpowiedzieć jej na pytanie, które mu zadała.
- Ostatnio mam same nudne patrole i ten nie należał do wyjątków – stwierdził wprost, gdyż poza standardowym oczyszczeniem obrzeży z zagubionych troglodytów nie wydarzyło się nic spektakularnego. - Z drugiej strony, nie chciałbym spotkać jakiegoś minotaura czy ognistego giganta – na tego drugiego mrugnął nawet do niej okiem, wspominając jeden z treningów, kiedy zabrała go do Muspelheimu i kazała napierdalać się z kilkumetrowym osobnikiem, który w dodatku posługiwał się ogniem.
Uśmiechnął się szerzej, pewniej, a przede wszystkim bardziej zadowolony, kiedy brunetka skupiła się na jedzeniu wingsa i tym samym poruszała się przez moment na sofie, czego efektem było delikatne podskakiwanie jej piersi pod materiałem jej górnej odzieży. Przez moment starał się wyhaczyć, czy miała na sobie stanik lub jakieś wkładki zasłaniające sutki, czy może jednak zaszczyciła go swoją obecnością bez tej części garderoby. On by nie miał nic przeciwko.
Spojrzał na nią, a następnie szybkim ruchem pochylił się i… ugryzł kawałek jej wingsa, odrywając zębami mięso i kierując je wprost do swojego gardła. Następnie wyprostował się i zachichotał lekko rozbawiony, widząc jej zaskoczoną minę.
- W końcu się odegrałem za tamto! – rzucił wyraźnie uchachany tym, że odpłacił się za podbieranie mu jedzenia z talerza podczas wycieczki w Grecji. Nie żeby uważał to za jakiś challenge, ale jej mina wywołała znacznie bardziej rozbawioną reakcję, niż by się jej po sobie Odys spodziewał.
- Twój kurczak jest jakiś lepszy… – rzekł zastanawiając się tuż po delikatnym cmoknięciu ustami, jakby zgarniał z nich resztki smaku i chciał go w jakiś sposób przeanalizować. - Dasz jeszcze gryza? – poruszył zawadiacko brwią, spodziewając się, że jeśli dostanie tego hot wingsa, to raczej doodbytniczo, jak mu go Gaviria wsadzi w dupę. Ale by wtedy piekło, prawie jak po KFC.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Wto 13 Lut 2024, 22:14

- Powiedziałeś, że zamówiłeś obiad. Skoro mnie zaprosiłeś, to założyłam, że dla nas obojga i nie muszę udawać, że jestem wychowana i poczekam na ciebie - zażartowała z samej siebie, choć właściwie to była prawda. Nie uważała się za ogólnie przyjętą wychowaną osobę. Ciężko było nią być ze swoimi wszędobylskimi groźbami, groźnymi minami i generalnie niezbyt przyjaznym usposobieniem.
- Zawsze możesz spytać Corvusa. Podejrzewam, że będzie zachwycony, że przybędzie mu petentów zajmujących czas pytaniem o kolejną pierdołę - niezbyt subtelnie go podpuszczała, ale oboje wiedzieli, że mimo wszystko Grek o to nie spyta. No chyba, że by wpadł na generała przy barze i luźno o to zapytał przy okazji small talku, bo pewnie Odys był z tych, którzy to uprawiają. Nigdy tego nie rozumiała, ale co zrobić?
Po zadaniu pytania sama w międzyczasie jadła kurczaka i popijała co jakiś czas napojem. Odpowiedź mężczyzny oczywiście wcale ją nie zaskoczyła, bo jeżeli działo się coś dziwnego czy ciekawego, to mężczyzna bez pytania sam o tym jej opowiadał. Zaraz jednak uśmiechnęła się pewna siebie.
- Nie podobało ci się ostatnie spotkanie? - spytała niewinnie pamiętając dość dobrze, że prawie tam mężczyzna zginął, ale kto by się tym przejmował? A tak przygotowała go mentalnie na to jak może wyglądać walka z potworem. Czym innym bowiem było zobaczyć zdjęcie i próbować sobie wyobrazić wielkiego stwora, a czym innym faktycznie stanąć przed nim i to poczuć i zrozumieć. Może nie była to łatwa lekcja, ale podtrzymywała swoje zdanie, że konieczna.
Viviana biustonosza na sobie nie miała, ale wkładki zasłaniające sutki już tak. Wszak założyła body z cienkiego materiału i te nawet nie pobudzone byłyby dość dobrze widoczne przez materiał. A tego nie potrzebowała. Nie żeby się krępowała, ale nie chciała, by faceci się ślinili. Jeszcze musiałaby połamać kilka nosów, gdyby nie potrafili się zachować czy coś.
Spojrzała na niego zaskoczona zupełnie nie spodziewając się tego, że wgryzie się w jej kawałek mięsa. Patrzyła więc przez chwilę zaskoczona, po chwili unosząc lekko brwi, gdy usłyszała o odegraniu się. Ona nie wyrywała mu jedzenia, to jedzenia. Zaraz jednak jej twarz stała się bardziej rozbawiona, gdy mężczyzna postanowił odegrać sobie teatrzyk. Miała mu ochotę jebnąć tym wingsem na pytanie, ale ostatecznie zdecydowała się na to, by zdecydowanie za szybkim ruchem podsunąć mu kawałek kurczaka do ust. A właściwie częściowo w nich go umieścić, jednak na tyle płytko, by się nie zakrztusił. Uniosła lekko jedną brew i uśmiechnęła się pewnie.
- No, no... kto by pomyślał, że będziesz takim pantoflem jedzącym kobiecie z ręki - cmoknęła ni to rozbawiona ni to rozczarowana, po czym sięgnęła po kolejny kawałek mięsa, który dość szybko pochłonęła.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Sro 14 Lut 2024, 15:30

Zachichotał z rozbawieniem na jej słowa, bo na swój sposób było to pewnym elementem komediowym w ich relacji. Viviana bardzo często wyglądała na nader pewną siebie i pozwalała sobie na znacznie więcej niż on, traktując sprawy czasem nawet intymne jako coś oczywistego. W pewien sposób bawiło go to, że Gaviria z taką pewnością siebie oraz zdecydowaniem prezentowała tego typu postawy i nawet wobec prostego stwierdzenia, że „skoro mnie zaprosiłeś, to oczywiste, że czuję się jak u siebie bez twojego pierdololo” nie potrafił zareagować inaczej niż delikatnym chichotem.
- Nawet jakbyś próbowała udawać wychowaną, to ciężko byłoby w to uwierzyć – trochę zakpił z niej, jednak był to raczej niegroźny śmieszek z jego strony, którego brunetka nie powinna odebrać jako atak personalny. Wszak córka Hodra była dumna ze swojego temperamentu i osobowości, toteż nawet udawanie kogoś, kim nie była, mogło uchodzić za pewnego rodzaju obrazę.
- O tak, na pewno – pokiwał głową z łagodnym głosem, jakby to rozważał. - Chłop pewnie nawet nie wie jak się nazywam, ale na pewno przyjmie mnie w sprawie coli z konkretnego miejsca – wywrócił oczami, bo to brzmiało dość absurdalnie dla niego, choć wiadomym było, że nie chciał tutaj nikogo urazić, raczej pociągnąć temat dalej. - Jak będzie tylko sezonowo, to ciebie do niego wyślę. Macie dobre układy i to załatwisz, prawda, Viv? – końcówkę powiedział już bardzo sztucznie, siląc się na słodkość i nawet pomachał kilka razy rzęsami, jakby faktycznie miało to jakkolwiek przekonać Gavirię do wstawienia się za nim w tej sprawie.
Ściągnął brwi do siebie i spojrzał kątem oka na jedzącą Kolumbijkę, samemu mocno przystopowując z kolejnymi kęsami.
- Nie no, zajebiście było. Prawie zginąłem i to w momencie, kiedy jeszcze nie widziałem twoich cycków – powiedział to z powagą, jakby fakt zobaczenia jej bez biustonosza był czymś bardzo, bardzo ważnym. - Cięta na mnie byłaś wtedy, co? – zachichotał lekko, bo prawdę powiedziawszy nie rozmawiali o tym, jaki Viviana miała do niego stosunek wcześniej. Był on widoczny, ale nigdy nie pojawił się temat refleksji córki Hodra w tej kwestii.
Westchnął nieco zrezygnowany, gdy nie dopatrzył się prześwitujących cycków w jej body, toteż założył, że miała wkładki na sutki, wszakże ramiączka stanika byłoby widać w tym stroju. Miał ochotę popatrzeć na to, co widział podczas wycieczki do Grecji i czego nie dane mu było ujrzeć już więcej mimo czasu, który przeminął oraz relacji, jaka się między nimi nawiązała.
Szybko jednak wpadł na pomysł, by czymś się zająć i podgryzł jej kawałek mięsa, co spotkało się na początku z jej zdziwieniem, a później z rozbawieniem. To był kolejny element, który zmienił się w ich stosunkach, bo po czymś takim wcześniej Gaviria by mu wsadziła cały kubełek w dupę, a na domiar złego potem jeszcze kazała to zjeść. Teraz jednak bawiło ją to, co oznaczało, że czuła się komfortowo w jego towarzystwie i pozwalała mu na znacznie więcej. Może nawet na znacznie więcej niż sama by tego chciała.
Za nic jednak nie spodziewał się zemsty, toteż tym razem on został zaskoczony, gdy wpakowała mu wingsa do ust. Na szczęście nie spanikował i tym samym nie wprowadził maszyny krztuszącej w ruch, która na pewno pojawiłaby się, gdyby przestał kontrolować swoje ruchy. Zamiast tego dziabnął sobie kawałek i uśmiechnął się lekko.
- Tobie mógłbym zjeść nie tylko z ręki – powiedział pewnie, z małym uśmiechem i sugestywnie oblizał usta, dając brunetce sygnał, że w żaden sposób nie zagięła go swoją docinką. On już dawno przywykł do próby wyprowadzania go z równowagi i prawdę powiedziawszy, Gaviria korzystała nie z tych środków, z których powinna, by było to skuteczniejsze. Chyba, że jej chodziło po prostu o obrażenie kogoś od czasu do czasu dla sportu, nieważne z jakim odbiorem.
Chwycił kolejny kawałek mięsa i zaczął jeść go nieco wolniej niż wcześniej, kątem oka spoglądając na Kolumbijkę.
- Gdybym zaprosił cię bez tej całej mistyfikacji, przyszłabyś? – spytał łagodnym tonem, po czym upił kolejnego łyka coli, która powoli mu się kończyła. - Lubię twoje towarzystwo – dodał po chwili i uśmiechnął się, tym razem bardzo serdecznie. Było to całkowicie pozbawione tego napięcia seksualnego, sugestywności czy innych dwuznaczności, jakie często pojawiały się w jego wypowiedziach czy gestach.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pią 01 Mar 2024, 21:30

- To prawda - uśmiechnęła się lekko w ogóle nie zrażona jego słowami, bo czym by miała, skoro taka była prawda? Nie była kimś, kto łatwo się obraża... Co innego wkurwia, ale stwierdzenie prawdy na jej temat wcale zdenerwowania nie powodowało. Nie była rozemocjonowaną nastolatką.
- Ja z Corvusem nie mam dobrych układów - parsknęła śmiechem ewidentnie rozbawiona tą sugestią. - Skąd ten pomysł? - spytała szczerze zaciekawiona. Nie żeby miała kosę z generałem, bo doszli do pewnych wniosków odnośnie jej pracy dla obozu, które były satysfakcjonujące dla nich obojga. A raczej takie były dla niej, a mężczyzna mógł zaakceptować wywalczony kompromis, choć chyba gorszy dla niego jak dla niej.
Ściągnęła brwi, gdy wspomniał o jej cyckach tak, jakby już je widział i ona nie bardzo wiedziała jak to niby było możliwe. Później jednak przypomniała sobie Grecję i basen i uznała, że to obserwowanie jej biustu przez wodę było tym, co uznał za osiągnięcie swojego celu.
- Szczerze to nie bardzo. To znaczy bardziej byłam cięta na obóz i świat, gdy kazali mi ciebie szkolić. Ty jednak pięknie zapracowałeś sobie w pierwszą minutę na to, jak później ciebie traktowałam - wzruszyła lekko rozbawiona ramionami. - Dobrze, że zmądrzałeś - dodała tuż po chwili uśmiechając się delikatnie przy tym.
- To się domyślam. Śliniłeś się do swojej królowej odkąd tylko mnie zobaczyłeś - zaśmiała się przypominając sobie to, jak ja wtedy nazwał, co ona dalej pociągnęła, by tylko udowodnić mu jak istotna będzie dla niego przez najbliższy miesiąc. A co Grek oczywiście przekręcił jak tylko chciał. Przecież to przez to ślinienie się właśnie i wręcz kpinę w to, że kobieta mogłaby go czegoś nauczyć, szybko został sprowadzony do pionu (a raczej parteru), a jej stosunek do niego stał się jaki się stał. Nie miała jednak problemu, by o tym rozmawiać czy z tego żartować, bo czemu by nie?
- Zależy jak ładnie byś poprosił - odpowiedziała niemal natychmiast z pewnym siebie uśmiechem, który znacząco złagodniał po jego kolejnych słowach. - Zdążyłam zauważyć - skomentowała nie wiedząc jak zareagować, ale po tym jak napiła się coli dodała. - Wystarczyło mnie zaprosić, a pewnie bym przyszła - odpowiedziała już normalnie na jego pytanie dając tym samym znać, że tak jak i on, i ona lubiła jego towarzystwo.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pon 04 Mar 2024, 15:27

Była różnica między wkurwianiem się bez powodu przez słabą osobowość, a wkurwianiem się, gdy faktycznie coś się danej osobie nie podobało. Viviana na szczęście nie należała do tych, których łatwo zirytować byle czym, wszakże sporo rzeczy puszczała mimo uszu, nie widząc potrzeby jakiejkolwiek odniesienia się do tego. Triggerowało ją natomiast coś, co faktycznie mogło ją ruszyć, a już zwłaszcza kiedy było nachalne, jak swego czasu głupkowate komentarze Odysseasa, które do pewnego momentu po prostu lekceważyła, a później zaczęły ją po prostu drażnić. Grek wiedział zatem jak podejść do Gavirii i kiedy zbliża się do przekroczenia tej cienkiej linii. Trochę się jej nauczył przez te ostatnie lata.
Ściągnął brwi trochę niedowierzając w to, że Kolumbijka nie miała chodów u generała.
- Postawiłaś aplikację, która zawiera wszystkie istotne sprawy funkcjonowania obozu w jednym miejscu i nie masz dobrych układów z Juarezem? – dopytał, wyrażając również tonem swoje zaskoczenie. - Jeszcze pomyślę, że jesteś typową frajerką z korpo, która zgadza się na niepłatne nadgodziny, żeby prezes mógł sobie w golfa ponapierdalać z członkiem zarządu i kochanką – zachichotał lekko, nieco przejaskrawiając całą wypowiedź, ale ciężko było mu uwierzyć w to, że Corvus nie stosował taryfy ulgowej wobec kobiety, dzięki której system informatyczny w obozie pracuje bez zarzutu. Przecież to jest osiągnięcie na miarę wynalezienia penicyliny czy Internetu. Oczywiście w warunkach obozowych.
- W minutę to chyba rekord – podsumował z rozbawieniem na koniec, po czym chwycił hot wingsa, tym razem z kubełka dostępnego dla obojga, zamiast z jej ręki i zaczął go sobie obgryzać, popijając przy okazji co jakiś czas colą.
Uniósł lekko brwi i zrobił dziubek, przymykając przy tym lekko powieki.
- Oj tak, śliniłem się – pokiwał głową, wykrzywiając niejako twarz, co wyglądało z jednej strony komicznie, a z drugiej jak przerysowana próba przyswojenia do siebie tej myśli, która w jakimś stopniu mogła być dla niego zawstydzająca. - Dalej się ślinię, tylko jak nie patrzysz – zaśmiał się na koniec, żartując sobie z samego siebie, choć było w tym sporo prawdy, bo przecież Spyros coraz częściej wyrażał zachwyt nad osobą Viviany. Co prawda robił to mniej bezpruderyjnie, więc w końcu pojawiła się niejako akceptacja ze strony córki Hodra, która przywykła do jego dwuznaczności oraz komplementów i nawet je chyba polubiła. A przynajmniej jej nie denerwowały, jak jeszcze jakiś czas temu.
Wolno podjadając stripsa, którego chwycił natychmiast po obgryzieniu całego hot wingsa, spojrzał z zaciekawieniem na Gavirię, której zadał dość ciekawe pytanie.
- Myślę, że całkiem ładnie – przytaknął i uśmiechnął się kącikiem ust.
Cierpliwie poczekał, aż Kolumbijka dokończy swoją wypowiedź, która jedynie poszerzyła uśmiech na jego twarzy, gdyż córka Hodra na swój pokręcony sposób przyznała właśnie, że i ona lubi jego towarzystwo.
- To może następnym razem zaproszę cię „tak o”, bez żadnej podbudowy fabularnej – przyznał spokojnie i z nutką rozbawienia w głosie, znajdując dość specyficzne określenie na malutkie kłamstewko, którego się dopuścił. - Albo może nawet na randkę – poruszył wymownie brwiami z pewnym siebie uśmiechem, co było znacznie bliższe tej postawie, jaką Spyros prezentował na co dzień. Nie zamierzał jednak na razie z nią flirtować, bo póki co badał grunt, żeby zaraz nie okazało się, że on tu się zacznie dwoić i troić, byleby tylko ją gdzieś wyciągnąć, a się okaże, że Viviana jest nim zainteresowana tak samo jak Elisa, Carla, Sylvia czy inna zajęta dziunia w obozie. Mimo wszystko i tak przecząca odpowiedź Gavirii nie będzie wystarczająca, bo przecież jego wspomnienia wycieczki do Grecji były całkiem świeże i dalej w głowie potrafił doskonale odtworzyć ten moment, gdy usłyszał ją za zamkniętymi drzwiami łazienki dogadzającą sobie.
- Gdzie jedziemy następnym razem? – spytał luźno, będąc ciekaw, czy córka Hodra miałaby ochotę wyskoczyć z nim znowu gdzieś i czy może zabrałaby go w swoje rodzinne strony do Kolumbii. Gdyby jednak wolała polecieć gdzie indziej, nie miałby z tym problemu, wszak jemu wystarczyłoby jej towarzystwo i najlepiej jakiś ciepły klimacik, w końcu oglądanie Viviany w bikini lub nago nigdy mu się nie znudzi, a o takie rzeczy ciężko na Alasce czy Kamczatce.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Nie 10 Mar 2024, 19:10

Zaśmiała się na jego wypowiedź, zwłaszcza drugą część o korporacji i kochankach. Napiła się coli i przełknęła wszystko co miała w ustach, by poprawiając nieco swoją pozycję mu odpowiedzieć.
- Owszem, postawiłam. Zauważyłeś, że nie chodzę w ogóle na misje? Albo nawet patrole? Ostatnią moją misją była ta z półtora roku temu. Postawiłam im tą aplikację dla świętego spokoju. Później przed tamtą misją miałam deal z generałem, że ja już tej roboty nie robię, a w zamian nie dokładam im roboty i nie zabijam byłych NoGods w obozie - wzruszyła lekko ramionami, po czym uśmiechnęła się rozbawiona. - Coś czuję w kościach, że to nie był jego złoty interes, więc chodów też za bardzo nie mam - wyjaśniła mniej więcej jak to wszystko wygląda. Może i Juarez nie był na nią wściekły, ale nie da się zaprzeczyć, że ich umowa działała na jej korzyść. Nie żeby nie napracowała się przy aplikacji, ale wiadomo.
Wywróciła oczami na jego komentarz o dalszym ślinieniu się, choć na jej twarzy widniało rozbawienie. Zaraz po tym sięgnęła po kolejny kawałek kurczaka, którego zaczęła ze smakiem obgryzać.
- Nie jest to głupi pomysł - prychnęła rozbawiona słysząc o najnormalniejszym zaproszeniu. No kto by wpadł na taką oczywistość? Zaraz jednak uniosła lekko jedną brew, gdy usłyszała o randce. - Nie chodzę na randki - wyjaśniła spokojnie i wcale nie skłamała. Nie robiła tego, bo przecież ten etap na szczęście miała za sobą. A nawet gdyby chciała z Grekiem mieć spotkanie około romantyczne, to zdecydowanie nie poszłaby na randkę w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Restauracja, kwiaty, pytania o ulubione danie i ta sztywność. To zdecydowanie nie dla niej.
- Zdaje się, że chciałeś zobaczyć moją Bogotę? Tylko najlepiej pojechać w grudniu albo styczniu, bo o ile pogoda to około 18 stopni przez cały rok, tak teraz są deszcze - być może temperatury go zdziwią, bo nie wiedzieć czemu ludziom się wydawało, że w Kolumbii to skwar jest cały rok.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Wto 12 Mar 2024, 15:04

Spyrosa z pewnością zaskoczyło to, że Viviana mimo przygotowania tak istotnej rzeczy dla funkcjonowania obozu, nie miała immunitetu i dalej musiała pracować w jakiejś formie. Co prawda istniało prawdopodobieństwo, że znalazłby się jakiś inny informatyczny freak, który przygotowałby dla kampusu coś podobnego, ale zasoby były przecież ograniczone, wszak należało ich szukać jedynie pośród herosów. Takiego zlecenia Corvus na pewno nie dałby komuś z zewnątrz, bo to mogłoby spowodować ich świat na demaskację, co potem byłoby bardzo trudno odkręcić. Już wystarczy, że muszą się martwić niepokornymi półbogami oraz NoGods.
Grek pokręcił głową z wymuszonym uśmiechem.
- Dalej twierdzę, że mogłaś z tego wyciągnąć więcej – wzruszył ramionami, choć tak naprawdę nie miał żadnych podstaw, by sądzić, że generał ugiąłby się nad kolejnymi ustępstwami wobec córki Hodra. Być może Odysseas naiwnie zakładał, że gdyby nie Gaviria, to cały ten obóz pierdolnąłby na ryj i jeszcze utopił się w błocie, ale może zwyczajnie przeceniał jej wpływ w jego funkcjonowanie? Tutaj wychodziło trochę jego ignorancji wobec poszczególnych sfer życia w tym miejscu, w tym władzy ustawodawczo-wykonawczo-sądowniczej.
Dalej podgryzał stripsa, choć teraz z nieco mniejszą ochotą niż wcześniej, gdyż organizm powoli zaczynał mu sugerować, że przyjął już jakąś konkretną ilość pokarmu i teoretycznie może funkcjonować bez większych problemów. Teoretycznie, bo przecież Odys był półbogiem, a to się wiązało ze znacznie przyspieszonym metabolizmem i potrzebą ładowania kalorii do ciała znacznie częściej niż robił to przeciętny człowiek.
Westchnął cicho ni to rozbawiony, ni zawiedziony jej odpowiedzią.
- To może pora zacząć? – postawił pytanie retoryczne, bo jeśli o Spyrosa chodziło, to on zdecydowanie był za tym, ażeby Kolumbijka znowu była dostępna dla innych mężczyzn. Najlepiej dla niego, jeśli miałby tak konkretniej coś sprecyzować. - Świat dużo traci, kiedy taka laska jak ty składa śluby czystości – wzruszył znów ramionami, tym razem będąc nieco rozbawionym swoim oczywistym żartem. Rozchodziło się tu tylko i wyłącznie o widzimisię Spyrosa, który uważał, że jeśli Viviana z powrotem zechciałaby randkować, to syn Chione byłby pierwszym herosem, z którym by się spotkała, choćby na próbę. Może było to życzeniowe myślenie, ale kto mu zabroni marzyć?
- Bogota brzmi bogato – żarcik słowny, na który nie zaśmiał się, a jedynie zatkał sobie paszczę kawałkiem stripsa, bo było to równie suche jak kawałek frytki, w którą wgryzł się chwilę po opędzlowaniu zapanierowanego kawałka mięsa. - Choć nie ukrywam, że wolałbym jechać tam wtedy, kiedy jest ciepło. Lubię cię w bikini – pokiwał głową z aprobatą do samego siebie, jakby rzucił jakąś bardzo mądrą sentencją życiową. - A bez jeszcze bardziej – uśmiechnął się szerzej, powtarzając to, co zdarzało mu się mówić już wielokrotnie. Teraz jednak różnica była taka, że Gaviria nie patrzyła na niego aż tak krytykanckim wzrokiem i nawet nie straszyła go OIOMem, a jedynie prychała czy nawet udawała, że po prostu tego nie słyszy.
- A na Kamczatce byłaś kiedyś? – spytał wyłącznie z ciekawości, wszak w pierwszej chwili pomyślał o tym, jako o kolejnym żarciku, który mógłby paść z jego ust. Ostatecznie przerodziło się to w zwyczajne pytanie, które nawet w pewien sposób go zainteresowało.
Spyros wychylił do końca zawartość szklanej butelki i na moment przerwał jedzenie, chcąc dać organizmowi czas na to, żeby przyzwyczaił się do powolnego zapełniania żołądka.
- Są jakieś miejsca, które bardzo chciałabyś zobaczyć? – rzekł spokojnie, choć nie miał pewności, czy już jej o to nie pytał. Było to bardzo prawdopodobne, jednak w tym momencie poza chęcią odwiedzenia rodzinnych stron, nic mu nie przychodziło do głowy. Może więc tylko miał takie wrażenie?
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pią 05 Kwi 2024, 22:09

- To sobie twierdź. Byłam ich głównym filarem misji. Nie chodzę na misję, nie patroluję, nie mam dyżurów w barach czy innym gównie. Nie pracuję w zasadzie, bo teraz jedynie naprawiam błędy w aplikacji i czasem coś tam poprawię ze starych rzeczy, które robiłam. Nie walę 40 godzin tygodniowo, ani też 10. Bywa tak, że nie mam roboty przez długi czas i jedynie z nudów coś sobie pogrzebie. Oni za to stracili osobę, która wiecznie chodziła na misje jak leciało i dzięki temu procent wracających żywych był wyższy. A zyskali aplikację, która była pomysłem i presją Elisy, a nie generała i tyle, że nie pozabijałam tych wszystkich śmieci - upiła kilka łyków coli. - A, i miałam jeszcze twój trening przeprowadzić, bo byłeś spisany na straty tak de facto i nie było za bardzo chętnego do szkolenia ciebie - wzruszyła lekko ramionami, bo jej zdaniem całkiem nieźle się ustawiła. Może i mogła wyciągnąć więcej, ale gdyby kompletnie nic nie robiła, to by pierdolca dostała w tym miejscu. Dla zabicia czasu więc, czasem coś tam dodatkowo dłubała i poprawiała.
- Oczywiście, że świat traci, ale mam świat w dupie - prychnęła rozbawiona zbywając temat, choć za chwilę odniosła się do niego nieco poważniej. - Nie będę chodzić na randki. Nigdy nie chodziłam i nie zamierzam teraz zaczynać tego robić - przyznała, bo tak de facto ze swoim mężem również tego nie robiła. Ich relacja wyrosła naturalnie pod wpływem wspólnego czasu, a nie aranżowanych wyjść dumnie nazywanych randkami. Może i część tych spotkań ktoś z boku mógłby je tak nazwać, ale ani ona, ani jej mąż nigdy tak tego nie nazwali. Umawiali się na wspólną kąpiel nad wodospadem, a nie randkę nad nim.
Wywróciła oczami na jego suchara, bo przecież inaczej nie dało się tego nazwać. Zaraz znów to zrobiła, by później unieść jedną brew i spojrzeć na niego z rozbawieniem.
- Nie licz na powtórkę, mówiłam ci wielokrotnie. Chyba, że znów chcesz przegrać - zaśmiała się gdzieś tam z tyłu dopuszczając to, że jakby dobrze wypiła, to mogliby ponownie zagrać w coś w rozbieranego. Niemniej oczywiście tym razem lepiej maskowałaby się swoimi umiejętnościami, wszak więcej absyntu pić nie zamierzała, bo nieźle jej to mieszało w głowie jak widać po Grecji. Była jednak ciekawa jego reakcji na to.
- Nie, nie byłam, ale na Syberii raz byłam. A co, twój kierunek wymarzony? - spojrzała na niego zainteresowana porzucając już całkowicie jedzenie. teraz jedynie popijała swój napój od czasu do czasu.
- Japonia, Korea jedna i druga. Fidżi, Nowa Zelandia. Antarktyda - wymieniła to, co pierwsze przyszło jej do głowy. Wiedziała, że na wszystko ją spokojnie stać, ale jakoś się wstrzymywała. Pewnie dlatego, że plany były rodzinne na te miejsca. - A ty? - spytała zainteresowana, bo to zawsze jakiś pomysł na prezent na urodziny czy coś.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Czw 11 Kwi 2024, 15:41

Spyros najwidoczniej uderzył w jakiś czuły punkt, gdyż Viviana rzadko kiedy decydowała się na tak długie wywody, a tutaj sprezentowała mu całą litanię wręcz. Zatem od pewnego momentu z rozbawieniem patrzył na nią, gdy podawała kolejne argumenty za tym, ile to ona nie wyciągnęła z tego dealu z Corvusem i ogólnie chuj Spyrosowi w dupę, bo to nie jego interes. Momentami brzmiało to tak, jakby sama siebie próbowała przekonać do tego, iż umowa między nią a Juarezem była satysfakcjonująca, jednak syn Chione patrzył na to nieco inaczej. Miała taką funkcję w obozie, że powinna mieć na skinienie palca tabuny herosów, gotowe służyć jej za podnóżki, wszakże bez niej byłoby tu zapewne jak w parlamencie Ugandy, albo co gorsza w parlamencie Polski.
Nigdy nie poruszali tematu randkowania, więc Grek był również ciekaw tego, jakie podejście do tej sprawy ma sama Viviana i jak się okazało, trochę się pomylił. Co prawda gdy wprost wyjaśniła mu, że nie chadzała na randki i dalej tego nie robi, Spyros nie miał zamiaru temu zaprzeczać w żaden sposób, bo nie znał prawdy, ale ta wersja była na tyle prawdopodobna, że przyjął ją niemal za pewnik. To też tłumaczyło, dlaczego Gaviria tak bardzo wzbraniała się od spotkań z innymi mężczyznami, choć z drugiej strony Odysseas domyślał się również, iż wchodziły tutaj kwestie rodzinne.
- Wiesz, że randkami są też spontaniczne wyjścia na spacer, nie? – zakpił z niej trochę, bo choć rozumiał jej tok myślenia, tak postanowił nieco skarykaturalizować jej odpowiedź, by wyszła na kogoś, kto wyolbrzymia wszystko i traktuje to z kijem w dupie. To, że ona nie nazywała swoich schadzek ze zmarłym mężem randkami nie oznaczało wcale, że nimi nie były. Widząc jednak jej minę postanowił załagodzić temat, gdyż ewidentnie Kolumbijka miała problemy ze swoim życiem sercowym, co wcale go nie dziwiło.
- Dalej utrzymuję wersję, że to strata dla wszystkich – wzruszył ramionami, w pewien pokrętny sposób komplementując ją, gdyż znów stwierdził, że na rynku matrymonialnym Viviana prezentowałaby wysoką wartość. On nie miał wątpliwości co do tego, że cieszyłaby się ogromnym zainteresowaniem nie tylko płci przeciwnej, ale też sporej części innych dziewczyn, które gustują w kobietach. To był jednak jej wybór i Odysseas nic do tego nie miał, co nie oznaczało wcale, że nie mógł ponabijać się z tego od czasu do czasu. Lub nie pofantazjować o tym, że spośród wszystkich ludzi i herosów na globie, Gaviria mogłaby dać szansę właśnie jemu.
- Jestem ostatnim, który powie, że wtedy przegrał – uśmiechnął się pewnie, bo choć karciana rozgrywka nie poszła po jego myśli na początku, tak finalnie widział Vivianę nago kilkukrotnie i to mu wystarczyło do tego, by uznać się za moralnego zwycięzcę. Celowo też nie wspominał o tym, że nakrył ją masturbującą się pod prysznicem, chcąc nie tylko zachować ten fakt dla swojej wewnętrznej satysfakcji, ale by też nie zniechęcić jej do tego i utrzymać uczucie komfortu, które może za jakiś czas znów ją do tego zachęci… a on ponownie będzie tego świadkiem w jakimś stopniu.
- Na Syberii, kiedy? – spytał, bo poniekąd zainteresował go temat. - Jestem Grekiem, mi w głowie słońce, plaża i pistacje, nie łowienie ryb w przeręblach – zaśmiał się głośno, bo trochę stereotypowo wyobrażał sobie mieszkańców Syberii czy Kamczatki, jako właśnie takich wsioków, dla których szczytem technologicznym jest wędka zrobiona z innych materiałów niż kawałek patyka i sznurek.
- Poza tym, nawet jeśli te pistacje są chujowe, to chociaż można popatrzeć na Kolumbijki w bikini. Jeden z moich ulubionych widoków – pokiwał sam do siebie twierdząco głową. - A na Kamczatce raczej ciężko znaleźć Kolumbijki, tym bardziej w bikini – dodał spokojnie, co miało być oczywiście żartem i nawet rozbawiło go wewnętrznie, jednak nie dał po sobie tego poznać.
- Jak na twój staż w obozie to sporo tego – rzucił nieco prowokacyjnie, bo postrzegał to trochę jak niewykorzystywanie swoich możliwości. Tutaj wystarczyło otworzyć tylko jakiś portal i było się w dowolnym miejscu na świecie. Z drugiej strony dopuszczał też do siebie możliwość, że Kolumbijka przez swoje zobowiązania mogła nie mieć czasu na takie eskapady. Nie każdy był wolnym duchem jak Spyros.
- Ameryka Południowa, bo jeszcze nigdy nie byłem w tym rejonie świata, Kanada, chociaż nie wiem po chuj i Kenia, dla safari – wymienił pierwsze, co mu przyszło do głowy. - No i Kolumbia, bo według wielu pochodzą stamtąd najpiękniejsze kobiety. Ja wiem, że na pewno jedna – uśmiechnął się kącikiem ust, jasno sugerując, o kim teraz mówi. I podpowiedź, nie chodzi tu ani o Shakirę, ani o Sofię Vergarę, ani też o żadną z wielu miss, które pochodzą z tego kraju.
- I jeszcze wszystko to, co sama wymieniłaś poza Antarktydą. Po co w ogóle tam lecieć? – spytał na koniec i po krótkiej przerwie znów wziął się za jedzenie, tym razem wybierając jedną z pałek kurczaka do przegryzienia.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pon 06 Maj 2024, 20:38

- Nie, nie są. Gdyby tak do tego podchodzić, to każde spotkanie dwójki ludzi byłoby randką - wywróciła oczami zbywając jego argument, który w ogóle do niej nie trafiał. Może i pod tych hasłem nie myślała tylko o sztywnej restauracji z jednym kwiatkiem na stole, białym obrusem i drogim winem, ale na pewno nie myślała tak o swoich schadzkach z mężem nad wodą, spacerach czy spontanicznych spotkaniach.
Wzruszyła lekko ramionami, gdy znów podkreślił stratę dla ludzi z powodu jej nie-randkowania. Nie było sensu dwa razy w ten sam sposób tego komentować, a ten się nie zmienił wciągu kilku sekund. Zdawała sobie z tego sprawę i miała to w dupie. Nie zamierzała bowiem już się z nikim wiązać, bo swoją rodzinę już miała. Inna sprawa, że to był też mechanizm obronny, bo nie przeżyłaby drugiej podobnej straty, ale tego świadoma akurat nie jest.
- Też racja, w twojej przegranej było sporo wygranej - spojrzała na niego pewne i dla efektu zwilżyła usta językiem. Lubiła patrzeć jak te drobne prowokacje wybijają go z rytmu i nagle na kilka chwil taki cwaniak traci głowę. A najzabawniejsze było to, że zwykle wiele nie trzeba było robić. Nie wiedziała jednak po co tak go prowokuje w tej kwestii, skoro sama sobie obiecała, że nie będzie wracała z nim do tego, co zadziało się w basenie. A jednak teraz nawiązywała do tego.
- Nie pamiętam. Chyba z 10 lat temu. Ktoś z NoGods tam się ukrył, jak dobrze pamiętam - wzruszyła lekko ramionami, bo akurat choć jak wychodziło oboje lubili ciepło, tak zimno lubiło ich i takie miejsca nie ruszały ich w porównaniu do innych nawet półbogów, którzy zwyczajnie marzli.
- Fakt. Podejrzewam, że na Kamczatce brakuje Kolumbijek. Zwłaszcza w bikini - pokiwała lekko twierdząco głową, całkowicie olewając to, że odniósł się do niej. Niejako zgrywała głupią, jakby nie wyłapała tego, że to o niej mowa, ale ile można mu przytakiwać na te jego komplementy w jej kierunku?
- Cóż... Plany się zmieniają. Tak po prawdzie ja chciałam Antarktydy i Fidżi. Mój mąż Korei i Nowej Zelandii. Dzieci Japonii. Wszystko stało się naszymi planami, a później... jedynie moimi, których raczej nie zrealizuję - przyznała zaskakująco szczerze. Chciał prawdziwej Viviany? To ma.
Pokiwała lekko głową rejestrując to, gdzie mężczyzna chciałby się udać. Zaraz uśmiechnęła się delikatnie na jego komplement w żaden inny sposób nie reagując. Co samo w sobie było zaskakującą reakcją, no ale nie był wulgarny i się starał. Trzeba mu oddać, prawda?
- Nieznany kontynent, absolutnie nikt na nim nie mieszka. Plus zwierzęta w całkowicie naturalnym środowisku niedotkniętym przez człowieka. Myślę, że to mogłoby być ciekawe doświadczenie - wyjaśniła to, co ją w tym kierunku urzekło na swój sposób. Oczywiście wtedy jeszcze myślała o edukacji dzieci na "żywym organizmie", ale ten argument już sobie teraz darowała.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Pon 13 Maj 2024, 15:53

Odysseas nie miał zamiaru kłócić się z Vivianą o to, co może być randką, a co nie, bo jak widać mieli oboje zupełnie inne podejście do tej kwestii. Bawiło w pewien sposób Spyrosa to, jak konserwatywnie, a zarazem w ograniczony sposób córka Hodra pojmowała pewne sprawy, ale też nie był kimś, kto ma taki autorytet u niej, by ów pogląd zmieniać. Wątpił w to, czy ktokolwiek taki znalazłby się na świecie, kto przemówiłby Vivianie do rozsądku, przynajmniej w prozaicznych kwestiach.
Nie byłby jednak sobą, gdyby nie postanowił trochę pograć na nerwach Kolumbijce, która sama wydawała się mieć nieco konfrontacyjny nastrój.
- Zatem powiedz mi, najdroższa, kiedy randka jest randką, a spotkanie spotkaniem? – rzucił z niemal kpiącą nutą w głosie, chcąc jeszcze raz poznać jej pogląd na tą sprawę. Miał już przygotowane kilka argumentów przeciw temu, co spodziewał się usłyszeć od półbogini, bo jeśli według niej nie każde spotkanie było randką, to musiała zatem mieć jakąś skalę, by oceniać trafnie, kiedy ta randka faktycznie ma miejsce, a kiedy nie.
Zachichotał lekko, gdy brunetka potwierdziła jego słowa.
- Dwie wygrane na pewno – uśmiechnął się pewnie, nawiązując w mało subtelny sposób do jej piersi, których miała parę i dzięki temu też wygrana Odysa była podwójna. Dostrzegł jednak te subtelne oblizanie ust, co pobudziło rzecz jasna jego wyobraźnię, jednak nie w takim stopniu, na jaki liczyła najpewniej Kolumbijka. Trochę się jej nauczył już i tym samym był uodporniony na pewne rzeczy, albo przynajmniej potrafił zamaskować swoją fascynację w mniejszym lub większym stopniu.
- I mam rozumieć, że został tam już na zawsze? – spytał bardziej z grzeczności, aniżeli faktycznego zainteresowania się tematem. - Swoją drogą, czy NoGods zawsze się zabija, o ile nie chcą oni dołączyć do obozu? – skorzystał ze sposobności i spytał o rzecz, która nurtowała go od jakiegoś czasu. Pomijając pojedyncze przypadki jak Jellal czy Tanja, to większość NoGods była skazywana na śmierć i jak widać było na to nie tylko ciche, ale też głośne przyzwolenie w całym obozie. A paradoksalnie nawet w gangach śmierć nie była czymś aż tak popularnym.
Rozbawiony pokiwał głową.
- Tu jesteśmy zgodni – jeszcze raz przytaknął, kiedy oboje dokonali absolutnie przełomowego odkrycia odnośnie tego, że na Kamczatce nie ma Kolumbijek w bikini.
Na moment spoważniał też, gdyż miał świadomość, jak ciężkim tematem dla Gavirii jest jej rodzina i fakt, że wyznała mu coś o nich tak po prostu, był dla niego czymś ważnym. Mogła uchodzić za księżniczkę ciemności, ale w takich momentach pokazywała, że nawet najmroczniejsza półbogini w obozie potrzebuje wysłuchania.
Uśmiechnął się nieszczerze.
- A może jednak? – spytał. - Pewnie nie jestem nawet w połowie tak zajebisty jak twoje dzieci i mąż, ale też bym w kilka tych miejsc pojechał. Najlepiej we wszystkie – uśmiechnął się lekko, tym razem szczerze i przede wszystkim z intencją ukazania ciepła oraz uprzejmości. Doceniał to, że podzieliła się z nim czymś tak osobistym, a jednocześnie pozostawił jej furtkę do tego, by powiedziała więcej lub zbyła temat. Nie mówiąc już o tym, że niemal zapewnił ją, iż gdyby zdecydowała się odwiedzić te kraje, to gdyby zechciała jego towarzystwa, pojechałby z nią.
Zaskakujące było też to, że jego celowy komplement został odebrany przez nią z uśmiechem. To była ogromna zmiana w stosunku do tego, co miało miejsce jeszcze kilka miesięcy wstecz. Wcześniej zlałaby to, albo tak obróciła, że wyszedłby na zboczeńca czy jakiegoś innego debila. A tu proszę, przyjęła to i jeszcze zrobiło się jej miło, a przynajmniej na to wyglądało.
- Absolutnie nikt tam nie mieszka – powtórzył po niej. - Na tym mogłaś skończyć – zachichotał lekko, chcąc nieco rozluźnić atmosferę, która i tak była nader lekka jak na nich.
- Tam też bym z tobą pojechał – powiedział spokojnie między kolejnymi kęsami kurczaka. - I ogrzałbym cię, gdybyś zmarzła. Weź to pod uwagę – dodał, kiwając samemu sobie głową na potwierdzenie, jakby wymyślił nie wiadomo jak wspaniały plan. - Tak, tak, wiem. Jesteś córką Hodra, zimno dla ciebie to normalka – wyprzedził jej komentarz, spodziewając się, że najpewniej właśnie tym Kolumbijka będzie chciała go zgasić. Nawet machnął ręką przy mówieniu tego.
- Pobrudziłaś się – rzucił i bez pytania sięgnął ręką do jej policzka, na którego fragmencie utknął mały kawałeczek panierki z kurczaka. Od razu też skierował go do swoich ust jak gdyby nigdy nic i zamiast zastanawiać się nad tym, co właśnie zrobił, zaczął kminić, jak ona mogła jeść w ten sposób, że akurat w tym miejscu znalazł się ów fragment? Było to dość daleko od jej ust, a też nie przypominał sobie, by Viviana machała jedzeniem jak roczne bobo i narażała się tym samym na rozrzucanie kawałków po całej orbicie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros Sob 10 Sie 2024, 18:51

Zignorowała tą najdroższą i kpinę w jego głosie, bo znała go już na tyle, by wiedzieć, że próbuje ją sprowokować. Tak jakby sądził, że nie jest szczera, a dopiero przy jakimś wybuchu złości powiedziałaby mu to, co naprawdę sądzi. Absurd.
- Randka jest wtedy, gdy obie strony wiedzą i zgadzają się spotkanie, które ma na celu rozwijanie ich romantycznych relacji. - spojrzała się na niego i gdyby oczy mogły mówić, to byłoby to "oczywiste, prawda?".
Wywróciła tylko oczami na jego komentarz niskich lotów nawiązujący do jej piersi. To ten typ człowieka (tudzież herosa), który nie potrafi sobie odmówić prostackiego (nie mylić z prostym) komentarza.
- Tak - prosta odpowiedź, bo przecież po co miałaby się bawić, skoro miała taki świetny teren do dyspozycji? Kto tam znajdzie trupa? Nawet nieszczególnie musiała dbać o pozbycie się go. Zimowa pustynia, wyludniona. Dwie zamiecie i ciała nie ma. Kolejne pytanie jednak na tyle ją zaciekawiło, że zatrzymała na nim swoje spojrzenie.
- Gdyby to zależało ode mnie, to zatrzymalibyśmy się na zawsze się zabija. Bez wyjątków - zaznaczyła twardo, ale zaraz dodała. - Inaczej sytuacja ma się z dzieciakami, najczęściej porwanymi. Je można naprostować, a i przy okazji łatwiej o kontrolę. W przypadku dorosłych nie. Dlaczego ja mam się zastanawiać czy ty byłeś do tego zmuszony czy lubiłeś to? Skąd mam wiedzieć, że ktoś nie udaje, by rozwalić obóz od środka? To chore, że w swoim miejscu zamieszkania, jedynym bezpiecznym miejscu ja mam się przez nich oglądać przez ramię. No może nie ja konkretnie, bo nie mieliby ze mną szans, ale dla ogółu mogłoby być różnie. Zresztą jak tak im źle było w NoGods i brzydzili się zabijać niewinnych, to zamiast obozowiczom strzelać w łeb, trzeba było strzelić sobie. No, ale na to potrzeba odwagi. A NoGods to zwykli tchórze, którzy pod płaszczykiem plucia na bogów zabijali wszystkich i nie patrzyli czy to dorosły czy dziecko czy heros czy człowiek, który minął ich na chodniku. To pojeby i tylko teraz kiedy pod dupą im się zapaliło, bo albo obóz albo brak bezpiecznej przystani na całym świecie, to nagle wielce żałują i nigdy nie chcieli - trochę się odpaliła, ale czy można jej się dziwić biorąc pod uwagę co przez nich przeszła? Jej twarz wyrażała jedną wielką pogardę i sam fakt, że po tym samym obozie chodzili byli NoGods powodował, że nie miała ochoty na jakiekolwiek przyczynianie się do jego dobra. Jakkolwiek nie kochała Elisy, to rzygać jej się chciało, gdy słyszała jaki to Jellal jest dobry. Dobry?
Te tematy nigdy nie przestaną być dla niej ciężkie i między książki można było jak dla niej włożyć pierdolenie pod tytułem "kiedyś przejdzie/ kiedyś będzie lżej". Gówno prawda. Dlatego tylko zerknęła na niego, gdy porównał się do jej rodziny i zaoferował się jako towarzystwo. Nie zaprzeczyła, ani też nie podziękowała czy cokolwiek innego, bo nie chciała już ciągnąć tego tematu. Wystarczyło krótkie wyznanie, nie musieli rozgrzebywać jej rodzinnych spraw.
- Raj, co nie? - uśmiechnęła się lekko, bo wiadomo jakie ona miała podejście do większości ludzi. Zaraz jednak wywróciła oczami, gdy zaoferował się po raz kolejny nie tylko do wyjazdu, ale i ogrzania jej. Jako, że wyprzedził jej komentarz, tylko parsknęła krótko, co nie wiadomo czy świadczyło o rozbawieniu czy kpinie. Z nią nigdy nie wiadomo.
- Dzięki - mruknęła tylko nieco zaskoczona tym wszystkim, bo niby prosty gest, ale otwierał wiele zamkniętych drzwi. Zerknęła do pustego już kubełka i po dopiciu colki przeciągnęła się.
- To co, chcesz iść na ten spacer czy jednak zmieniłeś zdanie? - spytała nie wiedząc na co się nastawiać. Ona w sumie nie miała preferencji.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros

Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Odysseas Spyros
» Mieszkanie 9 - Jin Kyoya
» Odysseas Spyros
» Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros
» Odysseas



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: