Viviana Gaviria DpyVgeN
Viviana Gaviria FhMiHSP


 

Viviana Gaviria

Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria Nie 11 Paź 2020, 00:55

Viviana Gaviria
Wiek i data urodzenia:
40 lat - 17/07/1983
Boski rodzic:
Hodr
Pochodzenie:
Bogotá, Kolumbia
Staż w obozie:
30 lat
Ranga:
Mieszkaniec obozu
Specjalizacja:
Mechanik
Eiza Gonzalez
Wizerunek

Viviana mierzy sobie 173 cm wzrostu i 56 kg wagi. Kolor skóry "biały opalony" jak to niektórzy mawiają. Ma oliwkowy odcień skóry dość popularny w Kolumbii, skąd pochodzi i ona i jej matka. Ciemnobrązowe oczy, czasami wręcz zdają się czarne wraz z ciemną oprawą oka i twarzy współgrają perfekcyjnie. Włosy wszakże są w kolorze ciemnego brązu lekko pofalowane, które uwielbiają stroić fochy i układać się nie tak, jak właścicielka sobie tego życzy. Pierwsze miesiące po bitwie wyglądała jak cień samej siebie nie chcąc nic jeść, ani trenować. Ważyła dobre 10 kilogramów mniej. Ma kilka mniejszych i większych tatuaży porobionych w różnych miejscach na ciele. A te dodatkowo zdobią blizny: kilka pomniejszych na udach i dwie na plecach - okrągły ślad po odłamku lodowego kolca i nierównomierna szrama od lewej łopatki do prawie prawego biodra zrobiona ostrzem miecza.

Charakter

Najprościej mówiąc, nie jest zbyt popularną i lubianą osobą w obozie. Ma dość ciężki charakter, z którym nie wszyscy sobie radzą. Jest dość oschła i zimna w stosunku do wszystkich wokół. Nie bardzo dąży też do posiadania większego grona znajomych, bo słuchanie problemów innych nie jest jej do szczęścia potrzebne. Zazwyczaj jak się przywitasz, po prostu spojrzy na ciebie swoimi zimnymi oczami i nic więcej nie powie. Czasami nie odpowiada nawet na zadane pytania, jak nie ma na to ochoty. Krąży własnymi ścieżkami unikając typowych miejsc do schadzek herosów. Nie lubi generalnie półbogów, to chyba najlepsze określenie. Dla swojej rodziny była jednak idealną żoną i matką. Osobą, do której można było przyjść z obdartym paluszkiem, a ona z największą troską się tym zajmowała, jakby co najmniej dzieci nogę złamały. Troskliwa, kochająca ponad wszystko dzieci, jak i męża. Zupełnie inna osoba, tak niektórzy mówili. Wystarczy tylko przebić się przez jej skorupę i już niekoniecznie będzie chciała ciebie zabić. A po bitwie... No cóż, sami sprawdźcie, ale ostrożność zalecana.

Post

Brunetka uśmiechnęła się do swojego męża znajdując się w jego ramionach na środku parkietu. Boże, jak ona go kochała. Miała szczęście, ogromne i od zawsze zastanawiała się jakim cudem on właśnie wybrał ją. Ją zaprosił na randkę, ją pokochał, z nią wziął ślub. Wiedziała, że nie była zbyt lubiana w obozie, a to jednak "na złość" innym kobietom, to właśnie ją wybrał ten chodzący ideał. Cmoknęła go w usta szczęśliwa wciąż się bujając. Zerknęła pod nogi, bo do tej Erica uczepione było ich małe szczęście. Wielu im zazdrościło, bo tworzyli pełną i szczęśliwą rodzinę w takim miejscu.
- Zatańcz z księżniczką, ja potowarzyszę smutasowi - wskazała kciukiem w kierunku stolików. Przy jednym z nich siedział ich syn, ewidentnie przybity. Cmoknęła jeszcze męża i córkę, po czym poszła do trzeciego skarbu swojego życia.
- Hej, co się dzieje przystojniaku? - spojrzała z troską na syna przypuszczając o co chodzi. Widziała jak patrzył na tańczącą nastoletnią heroskę z innym chłopakiem.
- Woli jego, mówi że za młody jestem - poskarżył się Eric Junior, a Viviana go objęła. Wiedziała, że nastolatka miała rację. Ona miała z szesnaście, może siedemnaście lat, a jej syn 12. W takim wieku to przepaść, choć i tak w obozie lepiej się dzieciaki odnajdują ze sobą miała wrażenie.
- Jej strata, ja zawsze wybiorę ciebie - cmoknęła chłopca w czoło, który jednocześnie się uśmiechnął i skrzywił rozglądając się od razu. Oho, wstydził się matczynej czułości. Uśmiechnęła się tylko kącikiem ust rozumiejąc, że ten etap przechodzi każdy rodzic.
Gdy tylko zaczęły się przemówienia, Kolumbijka skierowała z synem głowy w tamtym kierunku. Wysłuchali Alvy, a brunetka często zerkała na męża, który stał pod samą sceną z Isabellą na barana. Wszystko dla córeczki tatusia, nawet miejsca VIP pod sceną. Potem przemawiali inni, a Viviana mimowolnie głaskała syna po ramieniu, a ten chociaż trochę się tego wstydził, było widać, że bardzo lubi rodzinne czułości.
Gdy nastąpił wybuch, kobieta zerwała się na równe nogi, by dosłownie sekundę później opaść na kolana, gdy dostrzegła co zostało ze sceny i herosów będących tuż przy niej. Zawyła z bólu, który wydawał się nie do udźwignięcia. Prawdopodobnie jej zawodzenie usłyszał każdy w namiocie i był to jednocześnie najbardziej przeraźliwy i smutny dźwięk. Łzy ciekły jej strumyczkiem po obu policzkach, a Eric Junior nerwowo zaciskał palce na jej ramieniu, aż mu kłykcie pobielały. Chyba był w szoku.
Jednak kiedy pojawił się portal na scenie, a potem kolejne zerwała się na równe nogi i agresywnie otarła oczy.
- Masz się chować za mną, rozumiesz?! - krzyknęła do syna, który wydawałoby się, że obecny był tylko ciałem. Kolumbijka pociągnęła go za sobą chowając za swoimi plecami, od razu też wyciągając swoją kosę. Była dobrym wojownikiem, a z takim bólem jaki czuła mogła być albo jeszcze lepszym bądź zdecydowanie gorszym. Musiała jednak uratować syna, choćby i kosztem własnego życia.
- Tknij go, a wydłubie ci oczy i sama je zeżresz - warknęła do zbliżającej się członkini NoGods. Znała ją, ba. Lubiły się mocno swego czasu, jednak takiej zdrady się nie wybacza. Na sekundę miała jeszcze nadzieję i dała kobiecie szansę na wycofanie się. Chociażby ze względu na przeszłość. Gdy jednak ta zrobiła krok w jej kierunku, Viviana momentalnie zabiła ją przy pomocy kosy. Wolną ręką wciąż dociskała syna do swoich pleców.
Mając sekundę wolnego, automatycznie zerknęła ponownie pod scenę, a po jej policzku pociekła pojedyncza łza. Nie zważała na honor herosa, była przede wszystkim matką, więc musiała go chronić. Powoli krok za krokiem zbliżali się do opuszczenia namiotu, a Gaviria torowała im drogę kosą, umbrakinezą i kriokinezą albo miksem wszystkiego. Gdy tylko znaleźli się na zewnątrz zauważyła, że tu nie ma dużo lepszej sytuacji. Znajdowali jednak się z tyłu namiotu, bo wyślizgnęli się pod materiałem, a nie przygotowanym wyjściem, więc kucnęła wcześniej się uważnie rozglądając wypatrując zagrożenia. Mocno zacisnęła palce na ramionach syna trzęsąc nim lekko i pewnie zadając mu tym wszystkim ból. Musiał się jednak ocknąć.
- Przygotuj swoją broń i uciekaj. Uciekaj do zbrojowni, zarygluj się i zabij każdego, kto tylko otworzy drzwi. Uciekaj i nie patrz na mnie, ja będę pilnowała, byś dotarł tam bezpiecznie. Rozumiesz? - chociaż ton jej głosu wskazywał na opanowanie, to jednak bała się jak jeszcze nigdy w życiu. W końcu popchnęła chłopca lekko zachęcając go do tego, by wreszcie zrobił co powiedziała. Ten jeszcze mocno i krótko ją uściskał i z bronią w ręku zaczął biec we wskazanym kierunku.
Viviana ruszyła za nim osłaniając go niemal własnym ciałem od strony pleców chłopca. Przez jakiś czas szło wszystko dobrze, nie zagrodził im drogi żaden potwór, jedynie dwóch członków NoGods, z którymi sobie szybko poradziła. Usłyszała jednak za plecami ryk Karagora, który nakazał jej przyśpieszyć. Nie spodziewała się jednak, że z powodu rykoszetu dostanie w plecy odłamkiem lodu w tak niefortunny sposób, że ją to unieruchomi. Dlaczego on się odwrócił? Spytała przerażona samą siebie w myślach widząc zawahanie Erica Juniora, gdy ją dostrzegł. W końcu znalazł się przy niej i z pomocą swojej mocy ogrzał odłamek, który się stopił. Viviana protestowała krzycząc na niego, że ma uciekać, że da sobie radę, jednak chłopak nie odpuszczał. Jęknęła z bólu, gdy odzyskała dzięki synowi sprawność, a potem spojrzała w jego nieruchome przerażone oczy. Dopiero po chwili dostrzegła znajdującego się za nim członka NoGods, który wbił w chłopca swój miecz ociekający z drugiej strony od krwi.
Stał i z uśmiechem patrzył na nią chyba czekając aż zrozumie, co on właśnie zrobił. Gaviria w pierwszej chwili chciała po prostu dać się zabić, ale musiała pomścić syna. Dzięki adrenalinie szybko wstała na równe nogi, podczas gdy mężczyzna z wolna wyciągał z małego ciała miecz i nawet kopnął je daleko od siebie chyba tylko po to, by ją podjudzić bardziej. Z okrzykiem wszechpotężnej złości rzuciła się na niego atakując go początkowo kosą. Trafiła jednak na wprawnego półboga, więc nie poszło tak łatwo, jak wcześniej. Ścierali się dłuższą chwilę i gdy przez chwilową nieuwagę sięgnął mieczem jej pleców, krzyknęła z bólu od razu się odsuwając, by zachować dystans. Czując, że długo na nogach nie ustoi, rzuciła w niego kosą z pomocą umbrakinezy i gdy ta utknęła w jego klatce piersiowej go zabijając, Viviana opadła na kolana. Ostatkiem sił przyciągnęła broń do siebie i zamieniła ją ponownie w biżuterię.
Padła twarzą w trawę słysząc w oddali zbliżające się kroki. Gdy poczuła, że ktoś ją podnosi - odleciała. Odleciała i miała szczerą nadzieję, że właśnie nadeszła jej śmierć.

Ciekawostki

Boska broń: Od ojca w prezencie dostała kosę zaklętą w srebrnym pierścionku
W trakcie bitwy: Patrz na post powyżej.

❆ Od bitwy jej stan waha się między stanami depresyjnymi, a wzmożoną agresją
❆ Od tego czasu też za wiele nie robi - błąka się po obozie albo od biedy siądzie do komputera
❆ Nie podobają jej się zmiany, które nastąpiły głównie przez to, że ma wziąć się do roboty, co jej nie bardzo leży
❆ Nie żeby kiedykolwiek wierzyła w dobro ich rodziców, ale od bitwy zwątpiła w nich totalnie. Prawdopodobnie gdyby ktoś dał jej okazję, to pozabijałaby tych, którzy by się napatoczyli. O ile rzecz jasna dałoby się zabić tych nieśmiertelnych skurwysynów
❆ W sumie blisko jej w tym momencie do nieistniejącego NoGods, które zresztą znacząco się przyczyniło do jej obecnego cierpienia
❆ Bardzo często ma pomalowane usta krwistą czerwienią, jak krwią swoich wrogów
❆ Drugi kolor to ciemna czerwień, winna, która wskazuje na napój, który stał się jej kawą, herbatą, wodą do popicia tabletki przeciwbólowej. Brakuje tylko jeszcze butelki wina na treningach, o dziwo
❆ Jak łatwo się domyślać nie pogodziła się jeszcze z utratą całej rodziny. Inaczej, zaakceptowała to, że ich nie ma i nie będzie, ale jeszcze się nie zemściła
❆ Można ją uznać za może nie wybitnego wojownika, ale z całą pewnością jednego z lepszych. Nierzadko stanowiła stały człon na ciężkich misjach
❆ Od ponad roku jednak odmawia notorycznie brania udziału w misjach przy okazji niejednokrotnie grożąc innym śmiercią w złości
❆ Odmawia też (również grożąc za taki pomysł) przeniesienia się z mieszkania rodzinnego do tego dla singli
❆ Dalej nosi obrączkę ślubną, którą przeniosła dosłownie kilka dni temu na prawą rękę symbolizującą wdowę
❆ Do tej pory była mechanikiem - a raczej informatykiem - oraz wojownikiem. Obecnie przez reorganizację zmuszają ją do powrotu do "pracy". Informatycznie działa, udziału w misjach brać nie zamierza
❆ W związku z tym poinformowali ją o tym, że prawdopodobnie na dniach pojawi się "nowy-stary" trudny heros i to ona ma mu przeprowadzić trening. Niby żartem powiedziano, że z jej napadami agresji będzie perfekcyjnym trenerem, a jak go przypadkiem zabije, to szkoda będzie niewielka. Na pewno żartowali?
❆ To, że pija wino nie sprawia, że chodzi pijana. Nigdy nie jest nawet wstawiona, bo pije naprawdę malutkie ilości. Tylko potrafi to robić kilka razy dziennie
❆ Wcześniej nienawidziła wina i pijała rzadko i jeśli już to odmianę wódki popularną w Kolumbii
❆ Nienawidzi grejpfrutów i wszystkiego, gdzie jest nawet odrobina jego w jakiejkolwiek formie
❆ Kiedyś w wolnej chwili dużo czytała (poza trenowaniem) bądź malowała. Teraz albo patrzy na czyste płótno albo zatrzymuje się na pierwszym zdaniu książki i tak siedzi godzinami. Ciałem przynajmniej, bo myśli lawirują wszędzie

Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Viviana Gaviria Wto 13 Paź 2020, 20:33

Gotowe!



Viviana Gaviria
prOqmt8d_o.gif
Admin
Admin
Admin
Re: Viviana Gaviria Wto 13 Paź 2020, 22:12

Karta zaakceptowana !
Otrzymujesz na start:
- 620 punktów zwykłych
- 145 punktów boskich

Kartę zamykam i przenoszę.

Witaj w grupie Heraklesa, Viviana!


Sponsored content
Re: Viviana Gaviria

Viviana Gaviria
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Viviana Gaviria
» Viviana Gaviria
» Viviana Gaviria
» Mieszkanie 9 - Viviana Gaviria
» Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Strefa Gracza :: Karty Postaci :: Zaakceptowane KP-
Skocz do: