Droga DpyVgeN
Droga FhMiHSP


 

Droga

Admin
Admin
Admin
Droga Sro 03 Cze 2020, 15:33

Droga Dahofqi
Charlie Lowell
Charlie Lowell
Re: Droga Sob 15 Sty 2022, 15:40

Myśli. Chaotyczne głosy w jego głowie, tworzące kolizje dwóch planet, a może śmierć gwiazdy, wybuchającej w gigantycznej eksplozji — wirują nieustanie. Jest mroźno. Temperatura nadal nie zamierza wejść na wyższą skalę, a on nie ubrał się zbyt ciepło. Całkiem zwyczajne spodnie dresowe, jednak to nie one zwracają uwagę, tylko koszulka na krótki rękaw. Chłód wydaje się znęcać nad jego skórą. Całkowicie mu to nie przeszkadza, chociaż widać jak ciało reaguje — drży. Na twarzy wychodzą lekkie rumieńce zmieszane z wysiłkiem i lodowatym powietrzem. Biegnie, słuchając drogi pod swoimi nogami, która jest z desek. Rozbrzmiewa równomierny stukot, kiedy sportowe buty uderzają o drewno. Nikogo nie ma, gdzieś słychać trel ptaków, które być może chcą wybudzić się z zimowego snu, jednakże ręka Morfeusza nadal dotyka ich dziobów.
W jego uszach rozbrzmiewa muzyka. Spokojna, klasyczna przechodząca w dynamiczne skrzypce, jednego ze współczesnych kompozytorów — klasyka. Skupia się na melodii, chcąc zagłuszyć chaotyczne myśli w głowie i zakorzenić się w chwili obecnej, dlatego w jego głowie pojawiają się myśli.
Jestem. Czuję. Oddycham. Biegnę.

Więc biegnie. Krok za krokiem. W tempie niezmiennym, chcąc wpaść w rutynę ruchu niekonfliktowego.
Ambrose Carlisle
Ambrose Carlisle
Re: Droga Nie 16 Sty 2022, 16:28

Ambrose był znanych z głupich żartów i chociaż nie zawsze je perfidnie planował, bo jak wiadomo, najlepiej wszystko wychodzi na spontanie, to właśnie nadarzyła się okazja jakich mało. Na pewno idąc drogą na skraju lasu, nie zamierzał biegać. Było zimno i on również nie ubrał się wystarczająco ciepło, wręcz przeciwnie jego płaszcz był rozpięty, bo od tej wódy zrobiło mu się gorąco. Właściwie błąkał się po lesie, aż wpadł na te drewnianą drogę i usłyszał, że nie jest tu sam. Zamoczył dzioba w butelce czystej i najebany przewracając się, wpadł w las. Położył się na ziemi to mało powiedziane. Przyległ do zimnego podłoża, całkowicie nie reagując na mróz i roztrzepaną fryzurę. Sprawdził tylko, czy z butelki mu się nie ulało.
- Jest git. - Szepnął do siebie, a następnie sam siebie uciszył, wypatrując nieznajomego. Przyglądając mu się z oddali, uznał, że biegającemu musi być zimno i niezła dupa z niego, no ale nie chcąc marnować czasu, postanowił pobawić się w iluzje. W jednej chwili, chociaż alkohol odrobinę za bardzo szumiał mu w głowie, pstryknął palcami, tworząc kopie samego siebie przed mężczyzną tak, aby nie mógł wyhamować tylko od razu wpaść na iluzje. Carlisle miał w głowie tylko jedno, aby mężczyzna się przestraszył i wypierdolił. Kopia potomka Lokiego nie należała do idealnych, ale z pewnością mogła narobić niezłego zamieszania, zwłaszcza z zaskoczenia. Ambrose nie mogąc się powstrzymać, już zaczął śmiać się ze swojego idiotycznego planu, w swej istocie jakże genialnego.
Charlie Lowell
Charlie Lowell
Re: Droga Nie 16 Sty 2022, 20:26

Melodia. Szereg dźwięków płynących w jego uszach, o określonej częstotliwości i odległości. Cichną skrzypce, utwór dobiega ku końcowi. Droga jednak nie. Krok za krokiem niczym w transie, w tempie niezmiennym. Jest tu i teraz. Czuje chłód, oddech i myśli, które na moment synchronizują się z jego istotą, ze światem. Trwa to jedną ósmą sekundy, prawie nic — jednak on to zauważa. Utwór cichnie, aby na nowo rozpocząć swoją pętlę.
Nieprawidłowość wdziera się do jego rzeczywistości, wywołując chaos. Postać pojawia się znikąd i tak samo szybko rozmywa się, gdy rozbija się o twór całkiem realistyczny — jego ciało. Ta zmienna wybija go z rytmu. Mózg powoli rejestruje, to co właśnie się stało, ale to uczucia nabierają pędu. Potyka się i upadając, wyciąga dłonie do przodu, chcąc się uratować przed bolesnym uderzeniem o deski.
Do jego płuc wdziera się gwałtowny wdech ostrego powietrza. Nie ze zmęczenia, nie z braku tlenu, a strachu. Całe ciało się spina, jakby właśnie szykowało się na przyjęcie kolejnego uderzenia, fali silnych emocji, mimo że wyimaginowanego tworu dawno już nie ma.
Nie padają żadne słowa z jego ust. Nie jest w stanie, dlatego podpierając się ciałem o podłoże, na chwile pozostaje w bezruchu, zaciskając mocno powieki i łapiąc gwałtownie powietrze, jednocześnie wychwytując przez dźwięki melodii poza ścianą plastikowych słuchawek tego, który narobił rabanu. Wyczulone zmysły pozwalają na tak wiele. Ruch w krzewach na ziemi i głos, przechodzący z chichotu w śmiech.

Pokaż się.

Jedna myśl, jedna intencja. Użycie perswazji.
Ambrose Carlisle
Ambrose Carlisle
Re: Droga Pon 17 Sty 2022, 10:21

Sądził, że będzie mógł popatrzeć, jak jego genialny psikus się udaję, tak też się stało. Na pewno Ambrose nie miałby szans na ucieczkę, ale nie zamierzał tego robić, chyba że byłby to jakiś wkurwiony heros na sterydach. To prawda nie było to z jego strony mądre. Nie zaskakuje się półbogów, jak biegają, są czymś zajęci, a zwłaszcza srają, a tym bardziej, kiedy chodzą z arsenałem ostrych sztyletów. Na szczęście ten żadnych ostrych przedmiotów przy sobie nie miał. Tak z początku mu się wydawało, ale nie mógł być na sto procent pewny, no bo w końcu był nieźle napruty. Zanosił się śmiechem, zamierzając upić kolejny łyk alkoholu, który właśnie mu się kończył, gdy niespodziewanie poczuł, że nie zamierza się napić. Jego ciało przestało go słuchać, a on po prostu wstał, jak najlepiej potrafił i wygramolił się z krzaków, zmierzając wprost przed oblicze mężczyzny, który leżał na ziemi.
- Niespodzianka! - Wybełkotał teatralnie, no i w sumie tyle miał do powiedzenia, ponieważ upił sobie wódy, co spowodowało, że lekko się zakrztusił. Trochę po kasłał, a następnie wypierdolił pustą butelkę w krzaki, aby później przenieść spojrzenie swoich piwnych oczu na ofiarę jego iluzji.
- Wszystko w porządku? - Zapytał, bo w końcu psychopatą nie był, a facet nie sprawiał wrażenia, że wszystko z nim okey, może przesadził? Na szczęście był medykiem, więc fachurstwo syn Dejmosa miał zapewnione.
Charlie Lowell
Charlie Lowell
Re: Droga Pon 17 Sty 2022, 20:36

Ruch. Trochę to trwa nim zdemaskowana postać, wpada na drogę, chwiejąc się na nogach. Woń alkoholu jest odczuwalna — mocno, tak intensywnie, że dziecię Lokiego nie musi nawet wychodzić z krzaków, żeby zapach wkradł się do nozdrzy Charliego. Wyczulone zmysły mają także minusy, kiedy to resztki ostatniego posiłku mieszają się z kwasem żołądkowym i podchodzą mu do gardła.
Wstaje ostrożnie, chociaż można by pomyśleć, że sam coś wypił. Słuchawki opadają na jego tors. Dźwięki lasu mieszają się z głosem mężczyzny i butelką, która wpada gdzieś w poszycie leśne — bogowie natury na pewno nie wyrażają aprobaty dla takich czynów. On również.
Obserwuje mężczyznę stojącego przed nim, i pomimo że jego wzrok nerwowo błądzi, to żaden szczegół nie może ujść uwadze synowi Dejmosa. Łapie głębszy wdech i nie wiadomo czy wynika on ze zmęczenia, bo przed chwilą właśnie biegł czy może strachu, który został mu dostarczony przez iluzje syna oszustów.
- Tak. - Pada z jego ust jedno krótkie słowo i nastaje cisza. Dosłownie chwila nieprzerwanego letargu, gdzie tylko natura wydaje swoje dźwięki, mimo zimowego snu. Jego dłoń szuka oparcia w medalionie od ojca, który ma zawsze przy sobie. Zaciska na nim swoją rękę, starając się nie rozpraszać, nie ginąć w chaosie emocji, rozbijających się o jego ciało i umysł niczym sztorm o skały.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Zadaje pytanie, dość proste, chociaż nie wiadomo jakiej odpowiedzi oczekuje. Czy dotyczy ona butelki, czy może iluzji, padającej niespodziewanie w zamiarze jakiegoś durnego żartu, a może sadystycznego znęcania się nad jego osobą? Oczekuje odpowiedzi, chaotycznie błądząc spojrzeniem to w stronę butelki, która odbiła się od drzewa i poturlała jeszcze pięć metrów dalej, to do stojącego przed nim człowieka roztaczającego wokół siebie otoczkę alkoholowego smrodu.
Ambrose Carlisle
Ambrose Carlisle
Re: Droga Wto 18 Sty 2022, 13:55

Nie czuł się najlepiej i to na pewno nie z powodu nadmiernego spożycia alkoholu. Powoli do niego docierało, że to, co zrobił, nie było dobrym pomysłem, ani trochę zabawnym. No może z początku. Teraz jednak przebywając tak blisko syna Dejmosa, zaczynał odczuwać niepokój. Wzdrygnął się trochę, zdając sobie sprawę, że tak niektórzy działają. Jednak nie po to się upił, by nagle dziecko boga strachu psuło mu całą zabawę z bycia na prutym.
- Że musiałem trafić na kolesia roztaczającego aurę niepokoju...- Powiedział bardziej do siebie niż do mężczyzny, aby po chwili skupić się na odbiorze jego słów. Skoro wszystko było z nim w jak najlepszym porządku to dobrze, bo nie wiedział, jak najebany miałby pomóc komuś, zwłaszcza że obraz przed jego oczami trochę się tak rozmywał, no z pewnością nie powinien operować, a co dopiero trzymać półprzytomnego herosa i ciągnąć go do szpitala, przecież to kawał drogi stąd.
- Dlaczego co? Aaa...- Spojrzał za siebie, zastanawiając się gdzie padła szklana butelka po wódzie. - Bo się skończyło. - Wzruszył ramionami, próbując złapać nieco równowagi. W ogóle nie przyszło mu na myśl, że mogłoby chodzić o iluzje.
Charlie Lowell
Charlie Lowell
Re: Droga Wto 18 Sty 2022, 20:53

Zapach. Woń alkoholu przywraca wspomnienia człowieka słabego. Istoty ludzkiej tańczącej z bezradnością, w niekończącej się symfonii upojenia. W tym stanie kryję się tylko jedno — zapomnienie. Kto sięga dna butelki, uważa, że nic już nie może być poza tym niż szklany spód, przezroczystej rozpaczy. To widzi i nie musi być dzieckiem Afrodyty, aby rozpoznać szereg emocji kryjących się w mężczyźnie, lekko chwiejącym się przed nim. To samo widział w swoim ojcu. Bezdenna czarna dziura, której nikt i nic nie może opuścić nawet światło.
On też nie ma na myśli iluzji. Zmory prześladują go w snach, wchodzą i wychodzą, wkradając się w rzeczywistość, niszcząc bezpieczeństwo, starannie przez niego budowane dzień po dniu. Nie ma ucieczki.
Jak również umknięcia przed tym, co otacza syna Dejmosa — aurą niepokoju. Cóż za przewrotność. Największy strach siedzi w nim nie poza nim, ale nikt tego nie wie tak bardzo, jak on sam. Nie reaguje na jego słowa, bo wie, że inni nie są przyzwyczajeni do jego otoczki, zwłaszcza kiedy nie dopuszcza nikogo zbyt blisko siebie.
Wyjaśnienie mężczyzny, choć całkiem logiczne nie usprawiedliwia, tego, co właśnie uczynił.
- Las to nie kosz na śmieci. - Stwierdza coś całkiem oczywistego, ale być może dla potomka Lokiego nie jest to takie klarowne. Jeśli zamierzał kogoś zdenerwować, to nie powinien unosić ręki na naturę, na swój dom. Na miejsce, które jest azylem, jak i koszmarem. Niby półbogowie, a jednak ludzie, zatraceni w tańcu emocji tak samo druzgocących, jak dla jednych i dla drugich.
Ambrose Carlisle
Ambrose Carlisle
Re: Droga Sro 19 Sty 2022, 13:56

I chociaż alkohol go rozgrzał, to on co rusz wzdrygał się, jakby było mu zimno. To przez syna Dejmosa. Władcę spierdalania komuś samopoczucia. Nie chciało mu się tu stać i rozmawiać z kolesiem, który będzie go pouczać, o tym, gdzie powinien wyrzucać butelki, a gdzie nie.
- Co ty nie powiesz? - Odparł lekceważącym tonem, nie oczekując żadnej odpowiedzi. Jeszcze tylko spojrzał w stronę krzaków, tam gdzieś spadła szklana butelka po wódzie, ale nie potrafił dokładnie zlokalizować jej umiejscowienia.
- Nie mam siły wracać w te krzaki. - Machnął, na las mając, całkowicie w dupie gdzie to tam leży. - Jestem najebany, jeszcze się wypierdolę. - Mówił zdecydowanie całkiem szczerze i tak wyglądał, jakby przeorał pół obozowego poszycia leśnego. Zamierzał się zbierać, bo chciał jak najszybciej oddalić się od mężczyzny, który wprawiał go w chujowy nastrój.
- Jak chcesz, sam po nią pójdź. Nie wiem, gdzie to leży. - Wzruszył ramionami, oddalając się powoli od Lowella, chcąc trafić jakimś cudem do domu. Jak patrzył na tego kolesia, to zimno mu się robiło.
Charlie Lowell
Charlie Lowell
Re: Droga Sro 19 Sty 2022, 16:12

Chłód. Otoczka zimna grasująca po ludzkiej skórze, stwarzająca uczucie dyskomfortu. Wyrobiona tolerancja na mroźne powietrze powoduje pewną formę dystansu między nim a pogodą. Niestety to nie trwa wiecznie, ale też nie ma trwać nieustanie. Zimno jest punktem odniesienia i bycia w chwili obecnej, więc trwa, obserwując dziecię Lokiego, które co kilka chwil drga. Może to przez alkohol, chłód albo niego samego?
Słowa mogą być bronią — destrukcją lub ratunkiem, zależnie w czyich ustach. Pijany mężczyzna stojący przed nim wydaje się tym, którego mowa prawdopodobnie wywoła to pierwsze. Jednak wspomnienia przeszłości, pozwalają Charliemu zrozumieć człowieka stojącego przed nim i chociaż użycie perswazji wydawałoby się kuszące, to w jego rękach ta moc używana jest odpowiedzialnie. Z konieczności, a nie z powodu wyrzucania śmieci przez alkoholika w las.
Dokładnie wie, gdzie leży szklany przedmiot. Mógłby podać precyzyjne punkty odniesienia, gdyby od tego zależało jego życie, ale nie zależy.
Mężczyzna się oddala i sami bogowie wiedzą, czy trafi do domu. Charlie kieruje spojrzenie swoich ciemnych oczu w stronę miejsca, w którym powinna leżeć pusta butelka i tam też zmierza, aby następnie kontynuować swój bieg w stronę pobliskiego kosza na śmieci, który nie wygląda jak las. Melodia ponownie rozbrzmiewa w jego uszach, na nowo pozwalając zsynchronizować się mu z otoczeniem, chociaż tym razem czujnie stawia każdy krok, jakby czekał na kolejną falę nieprzewidzianego strachu.

| zt x2
Sponsored content
Re: Droga

Droga
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Droga do otrzeźwienia



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Skraj obozu :: Las-
Skocz do: