Mieszkanie 6 - Joanne Collins DpyVgeN
Mieszkanie 6 - Joanne Collins FhMiHSP


 

Mieszkanie 6 - Joanne Collins

Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Admin
Admin
Admin
Mieszkanie 6 - Joanne Collins Czw 18 Cze 2020, 12:10

Mieszkanie #6
Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 16 Sie 2020, 12:36

Czy się o niego martwiła? Trudno, żeby było inaczej. Nie chciała okazywać tego wprost, by nie zasugerował jej znowu, że się nad nim lituje. Mimo wszystko, kiedy ją o to spytał, posłała mu jedynie wymowne spojrzenie, zamiast używać jakichkolwiek słów. Ciężko było nawet wyrazić ten rodzaj troski, ponieważ Samuel był jednym z najzdolniejszych i najsamodzielniejszych herosów. Niektórzy mogliby stwierdzić, że akurat o niego nie ma co się martwić. Joanne jednak uznała, że każdemu jest potrzebne jakieś choćby mentalne wsparcie i zamierzała je dać synowi Tanatosa.
Kiedy szli w kierunku jej mieszkania, heros nagle pociągnął ja za rękę. Na usta cisnęły jej się pytania, ale gdy tylko dostrzegła jak Samuel porywa jedną z butelek alkoholu, zrezygnowała z ich zadawania, a zamiast tego odwzajemniła jego diaboliczny uśmieszek. Zaraz po tym znowu zaczęła prowadzić ich do jej mieszkanka.
- Chyba nie muszę ci mówić, żebyś czuł się jak u siebie?- odparła, kiedy wchodzili do środka. Znali się nie od dziś, więc wolała obejść wszelkie formy odpowiedniego przyjmowania gości. Choć każdy heros miał tu swój własny kąt, zawsze miała wrażenie, że to prawie jak ulepszona wersja akademika, gdzie każdy odwiedza każdego, kiedy tylko zechce. Joanne włączyła stojącą lampkę, zamiast rozświetlać całe mieszkanie ostrym światłem. Potem skoczyła na chwilę do kuchni, skąd przyniosła dwie szklanki i paczkę z jakimiś orzeszkami.
- To na wypadek, gdyby nagle zachciało się nam pić w cywilizowany sposób.- stwierdziła, kiedy stawiała naczynia na małym stoliku przy kanapie.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 16 Sie 2020, 13:11

Zabawne, bo wyglądało na to, że Joanne zaczyna walczyć z Samuelem jego własną bronią, nie odpowiadając na pytania. Nie żeby tego nie doceniał, chociaż z pewnością miło byłoby usłyszeć z jej ust to słodkie "tak", o ile, tak jak się obawiała, nie zinterpretowałby tego jako litowania się nad nim. Sam nie potrafił tego przewidzieć.
Weszli do jej mieszkania i z racji tego, że wszystkie one miały podobny układ, nietrudno było mu zastosować się do polecenia Joanne. Z butelką whisky usiadł na kanapie i postawił ją na stoliku, a kiedy blondynka przyszła ze szklankami i orzeszkami, roześmiał się lekko pod nosem.
- Niech ci będzie - odparł z rozbawieniem, tym samym decydując się na bardziej cywilizowaną opcję i nalewając whisky do szklanek. Podał jej naczynie i stuknął w nie po czym upił pół szklanki za jednym zamachem.
- Nie skoczyliśmy z klifu - zauważył nagle, zdziwiony faktem że poczuł zawód związany z tą niespodziewaną obserwacją. Oparł się wygodnie na kanapie i westchnął. - Noc jeszcze młoda - uznał w końcu jakby pocieszał sam siebie. Niespotykane było to, jak szybko jego nastrój z tego markotnego, mógł przejść w zadziwiająco pozytywny. Teraz patrząc na niego można by spokojnie uznać że jest nawet nieco.. Radosny? Niemożliwe.
A jednak kiedy spojrzał na Joanne, na jego ustach tlił się cień uśmiechu.
No jak nic facet ma rozdwojenie jaźni czy coś.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 16 Sie 2020, 13:44

Blondynka spoglądała przez chwilę na herosa, by zarejestrować co postanowi zrobić. W pewnym momencie spodziewała się, że Samuel zignoruje szklanki i będzie dalej pił prosto z butelki, ale najwidoczniej zdecydował się z nią zgodzić. Jej było wszystko jedno, ale sięgniecie po szklanki okazało się odruchem, kiedy znajdowała się już w mieszkaniu, a nie w otoczeniu przyrody. Jeszcze nim usiadła, podniosła naczynie, w którym było już nalane i wzięła dwa łyki whisky. Potem zerknęła za Samuela, który zdecydowanie śmielej opróżniał szkło.
- Pijesz jak prawdziwy rusek.- stwierdziła i zaśmiała się pod nosem. W obozie mieszkali herosi z przeróżnych zakątków świata, więc w jej słowach nie było choćby cienia pogardy. Najzwyczajniej uznała, że to odpowiedni moment, by chociaż zażartować, bo wszyscy doskonale wiedzieli jak zaprawieni w piciu potrafili być Rosjanie. Ominęła drewniany stolik i zajęła miejsce na sofie obok Blade'a.
Przez łagodne rysy twarzy przemknęło małe zdziwienie, kiedy Samuel przypomniał jej o skakaniu z klifu. W tym momencie uznała, że chyba wyszło im to na dobre. Joanne była już podpita i mogłoby się to kiepsko dla niej skończyć, a jednocześnie być może niedostatecznie pijana by to zrobić bez myślenia o konsekwencjach. Zawsze mogła zdawać się na swoje i Blade'a zdolności wynikające z ich boskiego pochodzenia, ale ono i tak nie czyniło ich nieśmiertelnymi.
- Zapomniałam o tym.- przyznała i upiła kolejnego łyka whisky.- Jeszcze trochę i musiałbyś mnie chyba zbierać z brzegu, po tym jak woda by mnie tam wyrzuciła.- przyznała i pokręciła lekko głową, próbując sobie wyobrazić tą nieszczęsną opcję.- A ostatecznie i tak stwierdziłabym, że było warto.- podsumowała, próbując powstrzymać śmiech. Prawdopodobnie to zasługa alkoholu, ale udawało im się zwinnie manewrować między tematami. Nawet jeśli coś ich na moment przygnębiało, nie trwało to długo, bo zaraz znajdywali sposób na poprawienie sobie humoru. Doborowe towarzystwo jedynie to wszystko usprawniało.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 16 Sie 2020, 19:10

Parsknął lekko na jej stwierdzenie. No tak, jego korzenie zobowiązywały do tego żeby pić mocne alkohole bez chociażby skrzywienia na czole i musiał przyznać że faktycznie nigdy nie miał z tym problemu. Być może to przypadek, a być może po prostu geny. Musiał jednak przyznać że momentami wpisywał się w ten stereotyp aż za dobrze, chociaż nigdy jakoś nie narzekał z tego powodu.
- Ty za to jak prawdziwa dama - odpowiedział z mocnym rosyjskim akcentem i uśmiechnął się w sposób, który niemalże można było nazwać czarującym.
Rozbawiła go nieco jej reakcja, ponieważ zdawało się że blondynka naprawdę dziękuje sobie w duchu za to, że zdołali zapomnieć o skakaniu z klifu. Zupełnie jakby to ona była tą bardziej odpowiedzialną z ich dwójki, mimo różnicy wieku wskazującej na coś całkowicie odwrotnego. Cóż, Samuel wiedział że wina leżała w jego skłonnościach do infantylności, a Collins po prostu przy nim była tą normalniejszą.
Wskazał na nią palcem przy jej ostatnich słowach, na potwierdzenie ich prawdziwości po czym wziął kolejnego łyka whisky, tym razem mniej pokaźnego jakby próbował zachować się tym samym nieco grzeczniej. Ile w jego zachowaniu miało na celu rozbawienie Jo? Ciężko stwierdzić, ale musiał przyznać, że lubił jej śmiech. Był zaraźliwy i poprawiał mu humor. Po prostu.
- Czy to znaczy, że mógłbym zrobić ci sztuczne oddychanie? - spytał z powagą i lekko zmarszczonym czołem. Kiedy próbował coś szybko powiedzieć, jego głos tracił zwyczajowe mrukliwe tony i stawał się wyższy, charakterystyczny, nieco zabawny można by nawet powiedzieć. - Tak tylko pytam, żeby później nie było nieścisłości. Nie lubię się wtrącać tam gdzie mnie nie chcą, wiesz.. - Dopiero gdy urwał wzruszając ramionami sugestywnie i spojrzał na nią, mogła dostrzec cień rozbawienia w jego oczach. Wtrącił się jeszcze zanim zdążyła się odezwać. - Po prostu szkoda by było. Dobra z ciebie devushka, a ja nie lubię patrzeć jak marnuje się coś ładnego. - Machnął ręką w jej stronę, tym samym wyrażając jakże elegancko podziw dla całej jej osoby.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 16 Sie 2020, 20:03

Joanne miała wrażenie, że Samuel podkreślił swój akcent z premedytacją. Zawsze zaciągał troszkę po swojemu, ale teraz miał okazję ku temu, by popisać się własnymi korzeniami. Przynajmniej kryło się za tym coś ciekawego, ona jako Amerykanka, nie miała czego sobą zaprezentować. Poza tym, nie sam akcent ją teraz rozbawił ale sens słów, których użył. Prawdziwa dama kojarzyłaby jej się raczej z wytrawnym winem niżeli whisky, które w pierwszym momencie ledwo jej przez gardło przechodziło, kiedy piła je dodatkowo prosto z butelki.
- No jasne.- burknęła jedynie i pokręciła lekko głową, wpatrując się w jego uśmiech, który zdawał się odejmować mu nawet lat. Przez większość czasu na jego twarzy dało zaobserwować się powagę, więc napawała się, kiedy zmieniał się ten widok.
Joanne jako kobieta miała pełne prawo do zmieniania swojego zdania, zależnie od jej humoru lub upojenia alkoholowego. Póki grunt pod stopami wydawał jej się stabilny i nieruchomy, mogła śmiało stwierdzić, że weźmie tylko rozpęd i skacze. Kiedy jej umysł był przyćmiony przez alkohol płynący w żyłach, ta pewność odrobinę zmalała. Dlatego pozostawała jeszcze opcja upicia się do tego stopnia, że będzie czuła się niezniszczalna. Być może tym lepiej, że następną butelkę otworzyli tutaj, a nie na klifie.
Córka Heliosa zmarszczyła czoło i wpatrywała się lekko skonsternowana w Samuela, który nagle dostał słowotoku, gdy tylko wspomniał o sztucznym oddychaniu. Mimowolnie na jej usta pchał się uśmieszek wywołany jednoczesnym rozbawieniem. Zresztą, on sam zdawał się ubawiony swoim gadaniem, więc nie było jej go nawet szkoda z powodu tej próby wybrnięcia, jakby bał się chwilowej niezręczności. To było nawet urocze zważywszy choćby na to, że do tej pory chyba nie widziała go w takiej formie humorystycznej.
- Ah, więc chodzi o to, żebym się nie zmarnowała?- zapytała nadal rozbawiona. Domyślała się, że nie o to dokładnie mu chodzi, ale chciała wyciągnąć to z kontekstu zdania, żeby się z nim trochę podroczyć. Pochlebiało jej to, bo w końcu obdarował ją komplementami. O ile spodziewała się pochwał dotyczących jakiś umiejętności, pierwszy raz usłyszała, by docenił na głos także urodę.- W każdym razie, sztuczne oddychanie byłoby mile widziane. Wolę nie wyobrażać sobie co by było z moimi żebrami, gdybyś miał mi zrobić masaż serca tymi silnymi łapskami.- stwierdziła i zaśmiała się. Napiła się znowu whisky, zostawiając w szklance resztkę. Spojrzała wtedy jak Samuel delektuje się alkoholem, który jeszcze przed chwilą wypiłby za jednym chluśnięciem. Nawet gdyby była całkiem trzeźwa, śmiałaby się z tego widoku. Teraz, kiedy wlała już w siebie trochę whisky, uśmiech z jej twarzy prawie w ogóle nie znikał. Nie była nawet pewna czy Blade jest teraz tak wyjątkowo zabawny, czy ona ma jakąś przysłowiową głupawkę.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pon 17 Sie 2020, 14:18

Uśmiechnął się nikle na jej słowa, widząc że podłapała sarkazm sytuacji, jednak w jego oczach nie było złośliwości, a raczej przekonanie, że w jakiś sposób dała radę pić whisky z butelki w środku lasu z dozą pewnej klasy. Nie powiedział tego na głos, ale zdecydowanie bardziej wolał taką opcję, aniżeli sztywne picie wina z kieliszka w jakimś eleganckim miejscu. Zresztą sam nienawidził nosić garniturów, bez względu na to jak dobrze w nich nie wyglądał.
Czerpał swego rodzaju satysfakcję i przyjemność z dobrego humoru Joanne, bo chociaż nie można było mu zarzucić posiadania jakichś dużych pokładów empatii, to jednak ratowanie kobiety z opresji, nawet jeżeli tą opresją było wkurwienie na cały obóz, przychodziło mu zadziwiająco łatwo. Przyglądał się jej, niczym oswojony drapieżnik i po części tak też się czuł. Jakby jakimś cudem blondynka okiełznała pewne jego zachowania i tę złą energię, którą potrafił emanować. Było to coś nowego, skłamałby gdyby powiedział, że go nie przerażało ani trochę, jednak w tym momencie nie miało to znaczenia.
Zmarszczył czoło, słysząc jej pytanie, jakby sam zaczął się zastanawiać nad tym o co dokładnie mu chodziło. Nawet rozchylił wargi, jakby już chciał coś odpowiedzieć, ale zaraz je zamknął, bo nic rozsądnego nie przychodziło mu do głowy. W końcu uniósł brwi z wydętymi lekko ustami.
- Być może? - Odpowiedział, ewidentnie nie będąc pewnym tego, co lepiej uściślałoby jego intencje. Potem jakby dotarło do niego, że nie jest to najlepsza odpowiedź odchrząknął. - To znaczy nie wiem, no szkoda by było. Miałbym stać i patrzeć? - Ostatnie słowa zabrzmiały z wyrzutem.
Kiedy wspomniała o uciskach na klatkę piersiową, uniósł dłonie z oburzeniem .
- Łapska? Potrafią być tak delikatne, że nawet nie wiedziałabyś, że ratuję ci życie!
Sięgnął po butelkę żeby dolać im whisky, a oburzenie na jego twarzy mieszało się z rozbawieniem i niedowierzaniem.
- Co za niewdzięczne babsko - mruknął z mało wiarygodną złością.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pon 17 Sie 2020, 14:51

Blondynka musiała ciągle powstrzymywać się przed tym, żeby nie buchać śmiechem, kiedy widziała jego ogromne starania w dobieraniu odpowiednich słów, by wyrazić swoje myśli. Wiedziała o co mu chodziło i bardzo jej to pochlebiało, ale nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała chociaż trochę z tego pożartować. Nie bała się nawet, że heros nagle wybuchnie gniewem, bo i tak wydawało jej się, że miał dość spore pokłady cierpliwości. Mógł być to tylko pozór, ale Joanne zwalała to na jego niekiedy mało ożywioną mimikę twarzy i ogromną precyzję podczas treningów.  Ta domniemana zła energia jakoś nie sięgała córki Heliosa, bo potrafiła wejrzeć poza nią, albo może nawet jej nie dostrzegała. Joanne nie była chodzącą dobrocią, bo niekiedy jej zachowanie i słowa wykraczały poza zwyczajną szczerość, przechodząc w złośliwość w najczystszej postaci. Nic dziwnego, że jej towarzystwo było  w pewnym sensie okrojone. Nie próbowała robić dobrego wrażenia, kiedy najzwyczajniej nie zależało jej na jakiejś znajomości. Samuel należał do tych nielicznych osób, które chciała mieć u swojego boku. Zawsze wydawało jej się, że ma wiele do zaoferowania, choć on sam zdawał się nie chcieć tego pokazać.
W pewnym momencie parsknęła w końcu śmiechem i zerknęła na Blade'a z udawanym politowaniem, którego tak rzekomo nie lubił.
- No dobrze, nie zesraj się.- rzuciła luźno, a rozbawienie na jej twarzy świadczyło o tym, że za jej słowami nie kryje się nic obraźliwego.- Żartuję sobie z ciebie, wiem o co ci chodzi.- uściśliła, pozwalając mu w ten sposób odetchnąć, zamiast produkować się nad odpowiednią odpowiedzią na jej powątpiewające pytania. Dobrze było wiedzieć, że Samuel był tym herosem, który próbowałby ją ratować. Syn Boga śmierci, który walczy o życie innych. Postawa godna pogratulowania, bo wielu herosów obchodziło się z obojętnością, gdy inni umierali. Zresztą, czasami miała wrażenie, że i ona nie jest tak przejęta jak powinna i dopiero później dopadały ją dylematy egzystencjalne.
- Niewdzięczne babsko.- powtórzyła, parodiując jego akcent i wymuszając śmieszny grymas na twarzy. Sięgnęła po napełnioną już szklankę i napiła się z niej, przyswajając w myślach perspektywę bohaterskiego gestu Samuela.- Ja tu chwalę twoją siłę, a tobie jeszcze mało. Dobrze, że nie nazwałam twoich rąk cienkimi badylami.- westchnęła, próbując obrócić całą tą wymianę zdań na swoją korzyść. Nie była pewna czy odniesie w tym sukces, ale gdyby tak się nie stało może zabrzmiałaby chociaż trochę zabawnie.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pon 17 Sie 2020, 15:36

Bez względu na to, czy Joanne faktycznie odpędzała jego złe demony, czy też po prostu sprawiała, świadomie bądź nie, że były mniej upierdliwe dla niego, Samuel nie miał zamiaru bagatelizować tego zbawiennego wpływu. Zdarzało się, że nie widział czegoś, co miał przed samym nosem, a jednak docenianie córki Heliosa przychodziło mu z zaskakującą lekkością. Być może jedynie powinien popracować nad artykułowaniem tego we właściwy sposób, ale w tej kwestii nie było sensu go pospieszać. Jak to się mówi? Baby steps.
Kiedy w swój urokliwie prostolinijny sposób kazała mu się zamknąć, zmarszczył groźnie brwi, mruknął coś niezrozumiale pod nosem ale nic więcej nie powiedział. Po prostu napił się whisky posłusznie, przełykając dumę że właśnie stał się obiektem żartów. Spojrzał na nią, jak tak się uśmiechała czarująco i uznał że nie potrafi mieć jej tego za złe.
Jej parodia była dość zabawna, jednak Samuel pokręcił głową tylko, bez słowa odstawił swoją szklankę whisky na stolik po czym, bezapelacyjnie złapał Joanne za kostkę i pociągnął ją do góry, tak że padła na kanapę na plecy. Ruch był tak prosty i pozbawiony jakiegokolwiek wysiłku, a jednocześnie na tyle delikatny, że Joanne niemalże nie poczuła uderzenia plecami o miękki materiał. Blade musiał uśmiechnąć się z satysfakcją pod nosem i wciąż trzymając jej kostkę, przyszpilił ją jej własnym kolanem do kanapy. Pochylił się nad nią i uniósł brwi z rozbawieniem.
- Wybacz, lubię używać siły kiedy brak mi argumentów - odparł niemalże niewinnie, z delikatnym urokliwym uśmiechem, a w jego drapieżnych oczach pojawił się bardziej niebezpieczny wyraz niż wcześniejsza zabawna uległość. Przez chwilę po prostu tak na nią patrzył jakby napawał się jej widokiem. Była śliczna.
Niemal powiedział to na głos.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pon 17 Sie 2020, 16:36

Oho, czyżby nasz mruk powrócił? Joanne przekręciła lekko głowę, chcąc przyjrzeć się jego minie. Wyglądał tak jakby chciał pokazać, że jego to nie bawi, ale ostatecznie nie umiał. Kiedy tyko na nią spojrzał, widać było jak rysy jego twarzy momentalnie łagodnieją. Samuel imponował jej w wielu aspektach, ale rozczulało ją, kiedy widziała jak się uśmiechał, nawet kiedy miało to złośliwy wyraz. Był wtedy zupełnie kimś innym niż pozostali to sobie wyobrażali.
- Powinieneś zdecydowanie częściej się uśmiechać.- stwierdziła bardzo konkretnie. Była to jedynie konstruktywna opinia, oparta o to, że blondynka najzwyczajniej lubiła ten widok. Wtedy znikały cienkie linie na jego czole, a pojawiały się nowe, ty razem w kącikach oczu. Poza tym, zawsze czuła, że w jego uśmiechu jest coś szczerego. Nie musiała się w między czasie produkować, żeby domyślić się co może ten drobny gest oznaczać. Na przykład taki Alex...nigdy nie dało się stwierdzić czy w myślach miał jakiś szatański plan, czy w drodze wyjątku pomyślał o czymś miłym. Już samo wyobrażenie sobie tej miny wzbudzało w niej niewyjaśnioną frustrację.
Collins szykowała już parę odzywek w ramach odwetu, gdyby Samuel postanowił jej coś odpowiedzieć. Jak się okazało, znał sposób na to, by położyć kres jej pyskowaniu. Jego odpowiedź przybrała formę fizyczną, w postaci użycia siły na jej smukłym i odrobinę wiotkim przez alkohol ciele. Blade złapał ją za kostkę i pociągnął do góry tak, że plecami runęła na miękką kanapę. Chciała natychmiast się dźwignąć, ale heros to przewidział, co skutkowało dociśnięciem blondynki kolanem.
- A niech cię, Blade.- westchnęła, próbując strącić z siebie jego nogę. Ściągnęła brwi jakby próbowała się wkurzyć, ale uśmiech, który cisnął jej się na usta, definitywnie psuł to zamierzenie. Uniosła swój wzrok na syna Tanatosa, który świetnie się teraz bawił. Wyraz jej twarzy na moment złagodniał, bo spodobało jej się to jak aktualnie na nią patrzył. Zaraz potem przypomniała sobie, że kiedy zaczyna już tak myśleć, zaraz później ktoś ma kłopoty. Dlatego posłała małe światełko prosto w oczy Samuela, by go lekko poraziło, ale nie wyrządziło żadnego bólu ani innej krzywdy. Ot, najzwyklejsze rozproszenie uwagi. Potem pchnęła go wolną nogą i zaczęła się wiercić, próbując wyrwać się spod jego uchwytu.
- A ja za to lubię używać mocy, kiedy nie mam wystarczająco siły.- oznajmiła, uśmiechając się łobuzersko. W siłowaniu się z nim i w przepychankach nie miała z nim szans, dlatego musiała sięgnąć po inne sztuczki. Mógł jej nawet powiedzieć, że oszukuje, ale to by jej nawet nie uwłaczało. Kto wie czy Seth nie nauczył jej czegoś tam w jego szkole podstępu?
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pon 17 Sie 2020, 17:42

Jeżeli faktycznie wrócił do swojego mrukliwego nastroju, to tylko przez chwilę. Nie potrafił nawet udawać że się na nią gniewa, szczególnie gdy wcześniej sam specjalnie starał się ją rozbawić. A myk z przewróceniem jej był tylko drobnym gestem, który miał sprawić mu odrobinę przyjemności. I sprawił, mimo że wcale nie oponował kiedy go oślepiła. Pozwolił się odepchnąć bez walki, uwalniając ją ze swojego uścisku, chociaż gdzieś tam w kąciku jego ust tlił się wciąż niewinny aczkolwiek pełen satysfakcji uśmiech.
- Niech ci będzie - rzucił z rozbawieniem, być może nie tak jak się tego spodziewała. Nie mógłby jej zarzucić oszustwa, w końcu korzystała z tego co miała w zanadrzu. Z drugiej strony Samuel również nie zawsze grał fair play i to o wiele bardziej perfidnie niż blondynka. I raczej nie miewał wyrzutów sumienia. Wyszedłby na strasznego hipokrytę gdyby w tym momencie coś jej wytknął.
Oparł się na kanapie, czując, że był o krok od zrobienia czegoś, czego powinien żałować. A jednak żal to ostatnie co mógłby poczuć, kiedy był blisko Collins. Co się z nim działo?
Upił znów dużego łyka whisky, zupełnie zapominając o ruskich stereotypach i dolał znowu do szklanek. Zaraz jednak spojrzał na Joanne badawczo. On sam już dość wyraźnie czuł działanie alkoholu. Nie podejrzewał żeby blondynka miała słabą głowę, ale był świadom że nawet wprawionym herosom było czasami ciężko go doścignąć w piciu, a przecież nie chciał upić Collins do nieprzytomności.
- Jak się czujesz? - spytał już tym razem zupełnie poważnie, a w jego głosie dało się słyszeć łagodną opiekuńczość.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 19 Sie 2020, 19:00

Blade niespecjalnie się bronił, kiedy postanowiła zasięgnąć po jedną z tanich sztuczek. Uwolniła się pod jego kolana i natychmiast wróciła do pozycji siedzącej. Podświadomie trochę żałowała, że syn Tanatosa tak szybko się poddał. Byłoby zabawnie gdyby zaczęli się tu teraz przepychać, a może była to tylko jej pijackie wyobrażenie. W każdym razie cieszyło ją to, że w swojej obecności potrafili się poczuć tak swobodnie. Nie musieli bawić się w podejrzliwość ani dalsze zgrywanie pozorów, bo jak się okazało, widzieli w sobie chyba więcej niż chcieliby pokazać.
Cały czas miała przed oczami jego rozkoszny uśmiech, ale musiała częściowo zwalczyć ten zachwyt. Bez względu na to jakie mniemanie o sobie miał Samuel, Joanne nie chciała go sobą zawieźć. Nie był mężczyzną, którego z łatwością skazałaby na jej chwilę słabości mogącej ulotnić się w niespodziewanym momencie. Wiedziała jak było z nią i jej niektórymi relacjami, dlatego wolała nie psuć kontaktu, jaki udało nawiązać się z Blade'em. Nawet usiadła teraz chyba trochę bliżej niego, bo było to tak dla niej kuszące. Poza tym, chwilami zastanawiało ją czy Samuel nie traktuje jej po prostu jak młodszej siostry. Pierwszy raz mogłoby dojść do tak skrajnego nieporozumienia między nimi. To, że w ogóle się nad tym zastanawiała, było jakieś dziwne.
W pewnym momencie nawet Joanne zapomniała o piciu whisky niczym dama, a to zapewne dlatego, że już była wystarczająco upojona, by posmak alkoholu jej jakoś przeszkadzał. Dopiła swoją porcję do końca i odstawiła szklankę, którą heros i tak zaraz uzupełnił. Poczuła lekkie zawahanie w głowie i spojrzała na syna Tanatosa.
- Jest dobrze.- odpowiedziała, choć wbrew jej słowom mogło to brzmieć jakby było przeciwnie. Powiedziała to trochę niewyraźnie, ale najwidoczniej się tym nie przejęła, a zamiast tego posłała mu tradycyjnie swój uśmiech.- Jak ty to robisz, że trzymasz się tak dobrze?- spytała z lekkim niedowierzaniem. Miała wrażenie, że poza dobrym humorem nic mu nie dolega, a nawet poprawiony nastrój nie musiał być kwestią alkoholu, który wypił.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pią 21 Sie 2020, 23:00

Blade nie był w stanie powiedzieć w jakim stopniu to alkohol wpływał na jego ocenę sytuacji, jednak coś w jego podejściu do Joanne ewoluowało w ostatnim czasie i dotarło to do niego dopiero teraz. Gdy tak patrzył na jej ładne oczy i widział w nich ten urokliwy wyraz, zarezerwowany w tym momencie wyłącznie dla siebie, zastanawiał się od kiedy tak naprawdę ten czar zaczął na niego działać. Nie był ślepy, od początku, gdy tylko dorosła, widział w niej piękną kobietę. Być może jednak dopiero w ostatnim czasie dopuścił do siebie myśl, że ta nigdyś drobna i bezbronna blondynka, którą nieraz trenował i uczył manier, teraz przestała już być bezbronna i zaczynała mu się podobać w zupełnie inny, zdecydowanie mniej niewinny sposób. Była to ta kwestia, przy której wiek powinien mieć znaczenie, jednak Samuel umyślnie to ignorował, a jedyne co powstrzymywało go przed jakimkolwiek ruchem w stronę Joanne to… No właśnie. Co go powstrzymywało?
Przecież nie grzeszył ani przyzwoitością ani tym bardziej nieśmiałością. Poza tym jak chciał, potrafił być mocno spostrzegawczy i nie umknęło jego uwadze, że Collins nie stroniła od jego bliskości.. Wykorzystałby to, z chęcią ignorując wszelki rozsądek, jednak widząc jak nietrzeźwa była córka Heliosa o dziwo nieco się zreflektował.
- Widzę – potwierdził jej dobre samopoczucie z delikatnym, może tylko odrobinę pobłażliwym uśmiechem. Na jej pytanie, objął ją ramieniem, jak dobry wujek Samuel, który chce jej przekazać wartościową radę i nachylił się nad jej uchem. Być może nieco zbyt drapieżnie jak na wujka, być może też nieco zbyt blisko. Nie potrafił się powstrzymać. Poczuł zapach jej włosów, który przez chwilę wyprowadził go z równowagi. W efekcie zamiast dobrze zagranej, pewnej siebie roli mentora, on po prostu zawisł nad jej uchem, mruknął pod nosem ze skonsternowaniem, zastanawiając się nad tym co chciał powiedzieć.
- Szczerze mówiąc nie wiem jak to robię – przyznał z rozbawieniem, a jego oddech rozwiał nieco jej włosy, które zaczęły łaskotać jego twarz. - Ale jestem w tym szalenie dobry. - Ostatnie słowa wymruczał jej do ucha z bezpruderyjną satysfakcją w głosie. Zaraz potem wyprostował się i wypił łyka whisky, jednak jego ramię wciąż obejmowało dziewczynę. Nie napastliwie, raczej z wygody i z pewną dozą tej jego subtelnej opiekuńczości, może tylko odrobinę zakrapianej czymś mniej chwalebnym.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Nie 23 Sie 2020, 14:00

Kiedy Joanne dołączyła do herosów w obozie, miała jakieś piętnaście lat. Wtedy Blade był w podobnym wieku co ona teraz. Nawet trudno jej było sobie wyobrazić, żeby teraz obejrzała się za takim dzieciakiem. Samuel miał dużo czasu, by obserwować jej postępy, bo niejednokrotnie ją trenował. Dlatego miał pełne prawo ku temu, by nie traktować jej wystarczająco poważnie. Przynajmniej jej było trudno jak na razie dostrzec różnicę między zwyczajnym przywiązaniem i opiekuńczością, a przejawami tego, że może widzieć w niej dorosłą kobietę. Teraz ta różnica wieku była jakoś mniej odczuwalna. Zauważało ją się głównie podczas treningów i wykonywania różnych zadań, bo syn Tanatosa miał większe doświadczenie i ogólnie był wybitnie zdolny. Jednak na tle interpersonalnym ta odległość była już mniej widoczna.
Zdążyła już go sobie wyobrazić jako kogoś innego niż jako swego rodzaju mentora albo towarzysza do whisky, ale i ją coś powstrzymywało. Chyba ten pierwszy raz bała się tego poczucia upokorzenia, jeśli się okaże, że instynkt ją zawiódł. Gdyby chodziło o kogoś innego, pewnie by w ogóle się tym nie przejęła i spełniłaby swoją zachciankę.
Uśmiechnęła się odrobinę niewyraźnie, kiedy objął ją swoim ramieniem. Automatycznie przeniosła na jego bok ciężar swojego ciała i oparła głowę, pozwalając się zaopiekować sobą w obliczu upojenia alkoholowego.
- Tylko nie mów nikomu, że ze mnie taki cienki bolek.- wymruczała i zaśmiała się przez zamknięte usta. Uniosła swój wzrok, by spojrzeć jak Samuel pije dalej whisky. Zastanawiała się czy też się jeszcze nie napić, ale tylko na myśleniu się to skończyło. W takim stanie miała poważny dylemat, bo było już za późno, by myśleć o swoim samopoczuciu, a z drugiej strony i tak mogło być jeszcze gorzej. Jej powieki i tak stawały się coraz cięższe, ale walczyła ze sobą, by nie zasnąć. W końcu za cel postawiła sobie, że nie będą spać, więc złamanie tej obietnicy byłoby dla niej ogromnym dyshonorem.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 26 Sie 2020, 16:42

Ciężko było stwierdzić skąd w Samuelu pojawił się ten nagły przypływ rozsądku, który nakazywał mu trzymać chociaż pozory dystansu. Sam mężczyzna wolał na razie zrzucać to na niechęć do wykorzystywania pijanej Joanne, w końcu była mu bliska na wiele sposobów i ostatnie czego chciał, to żeby teraz zrobiła coś, czego na trzeźwo mogłaby żałować. A jednak prawda musiała leżeć jeszcze gdzieś indziej, chociaż Blade z chęcią uczepił się tego jednego prostego argumentu, żeby nie musieć zastanawiać się nad innymi.
Zaśmiał się mrukliwie, dopił whisky i pokiwał z wolna głową spoglądając na przyglądającą mu się Joanne.
- Bez obaw, twój sekret jest u mnie bezpieczny. - Uśmiechnął się porozumiewawczo, chociaż w jego oczach mogła dostrzec ten drapieżny cień, który sugerował, że nie zawaha się użyć tego jako karty przetargowej gdy tylko będzie czegoś potrzebował od córki Heliosa. Tak naprawdę to nie był typem rozpowiadającego wszystkim cudze słabości plotkarza i Joanne, mniej bądź bardziej, z pewnością była tego świadoma. Nie znaczyło to jednak, że nie mógł jej postraszyć.
Widział, że była zmęczona, dlatego poprawił swoje ramię, tak żeby w razie czego mogła się oprzeć o niego tak wygodnie, jak by tego chciała. Mimochodem, w połowie świadomie zaczął zawijać końcówkę kosmka jej włosów na palec wskazujący dłoni, która spoczywała gdzieś na jej ramieniu.
- Idź spać, Joanne - mruknął z delikatnym rozbawieniem, dając jej do zrozumienia, że stan zmęczenia, w który wpadła nie uszedł jego uwadze. Mimo tego, że słowa sugerowały, że wysyła ją do łóżka, sam nie ruszył się w żaden sposób, żeby pomóc jej wstać. Ba, nawet oparł wygodnie głowę o oparcie kanapy i sam przymknął oczy. - Może i mi uda się w końcu spokojnie zasnąć - dodał cicho, chociaż bez większej nadziei w głosie.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 26 Sie 2020, 17:05

Wieści o tym, że się upiła nie oznaczałyby przecież końca świata. Wielu herosów i tak widziało ją już w stanie nieważkości zwłaszcza, że alkohol był tu powszechnie spożywany. Dlatego też jej prośba była raczej natury żartobliwej, choć ufała, że Blade nie opowiadałby innym żadnych plotek na jej temat. Miała nawet wrażenie, że nigdy nie obchodziły go takie małostkowe sprawy. Właściwie to i ją coraz mniej interesowały historyjki, które obiegały cały ten obóz. Chwilami mogłoby się wydawać, że panuje tutaj taki małomiasteczkowy klimat, gdzie każdy zna każdego, a różne plotki wyprzedzają osoby, których dotyczą. Trudno było tu cokolwiek ukryć, bo wszyscy wtykali nosa w cudze sprawy zamiast zająć się swoimi. Tak było z pewnością wśród tych młodszych herosów, bo ci, którzy już swoje lata tu przeżyli zdołali raczej przyzwyczaić się do takiego gadania. Szkoda było energii na dalsze zwracanie na to uwagi.
- Jak zwykle, nie muszę się o ciebie martwić.- stwierdziła odrobinę beztrosko, a na jej twarzy wymalowane było zadowolenie. Czuła, że nie tylko jej pijaństwo jest u niego bezpieczne, ale wszystko co mogłaby mu powierzyć. Jak sama już stwierdziła tego wieczoru, nigdy nie zawiodła się na jego osądzie. Wychodziło na to, że oboje mieli coraz więcej kart przetargowych dla siebie, ale wątpliwe, by którekolwiek ich kiedyś użyło.
Zerknęła kątem oka na palec Samuela, wokół którego zakręcał sobie blond kosmyk jej włosów. Mimowolnie uśmiechnęła się lekko, bo taki gest wydawał jej się dość miły. Mruknęła leniwie pod nosem, kiedy chciał posłać ją do spania.
- Nie jestem śpiąca.- wydukała niewyraźnie pod nosem i na samą myśl o spaniu zaczęła ziewać.- No może trochę.- dała za wygraną, przyznając się także przed samą sobą. Wciągnęła nogi na sofę, kuląc je krzywo tak, żeby nie zsunęły się z powrotem na podłogę. Nie spieszyło jej się do tego, żeby iść do łóżka, a właściwie to nawet nie zamierzała ruszać się z miejsca, które teraz zajmowała. Poprawiła się lekko, wygodnie opierając głowę o Samuela. Minęło parę sekund, aż Joanne przegrała walkę z ciężkimi powiekami, które już bezwzględnie opadły. Westchnęła cicho pod nosem, a jej oddech stał się głębszy i w końcu zasnęła.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Czw 27 Sie 2020, 18:55

Samuel pozwolił jej ułożyć się tak jak chciała, zapewniając swoją osobą dość wygodną żywą poduszkę. Bawiąc się przez chwilę kosmkiem jej włosów leżał z przymkniętymi oczami, jedynie pomrukiem rozbawienia odpowiadając na jej słowa. W końcu westchnął i otworzył oczy, dobrze wiedząc, że nie powinien zasypiać. Spojrzał na Joanne, która już dawała się porwać w ramiona Morfeusza i uśmiechnął się pod nosem, nie mając najmniejszego zamiaru jej w tym przeszkadzać.
Siedział tak, wydawałoby się rozmyślając, lecz w rzeczywistości raczej pozwalając swoim myślom pływać swobodnie, w pewien sposób ciesząc się tą niewinną bliskością córki Heliosa w najbardziej beztroski sposób na jaki było go stać. W pewnym momencie odgarnął jej kosmyk włosów z twarzy, który unosił się i opadał niesiony jej miarowym oddechem i zawinął go za jej uchem. Przyglądając się tej spokojnej twarzy znów pozwolił na to aby jej uroda go uderzyła. Powinien przekląć się za to w myślach, jednak przecież nie potrafił zmienić tego co już zdążył poczuć, nawet jeżeli nie potrafił tego zidentyfikować. Odzywało się jego upośledzenie w odgadywaniu nawet najprostszych emocji, przez co dał sobie zupełnie z tym spokój. Zamiast tego siedział tak jakiś czas, popijając whisky i wsłuchując się w spokojny oddech Joanne, który w pewien sposób go relaksował. W końcu jednak whisky się skończyła, a on zaczął podejrzewać, że blondynka przeklnie jutro pozycje w jakiej zdecydowała się zasnąć. Spanie na cudzym ramieniu, bez względu na to jak przyjemne, nie należało do najwygodniejszych na dłuższą metę. Z tego względu, uważając żeby jej nie obudzić, podniósł ją lekko, bez większego wysiłku i zaniósł do sypialni. Tam położył ją na łóżku i przykrył kołdrą, a na szafce obok postawił szklankę pełną wody, dobrze wiedząc, że własnie tego dziewczyna zapragnie zaraz jak się obudzi. Miał ochotę zostać przy niej, jednak zmusił się do tego żeby odwrócić się, wyjść i zamknąć po cichu drzwi do sypialni.
Wyrzucił butelkę whisky, a szklanki wstawił do zlewu, unikając zbędnego hałasu. Na sam koniec rozejrzał się po mieszkaniu, pogasił światło i wyszedł na dwór.

zt
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pią 28 Sie 2020, 10:53

Kiedy bawił się kosmkiem jej włosów, ledwie to odczuwała, co nie zmieniało jednak tego, że i tak działało to na nią kojąco. Ululało ją to jak kołyska i najzwyczajniej zasnęła w mgnieniu oka. Nawet pozycja, w której teraz siedziała, nienaturalnie zwinięta, jej nie przeszkadzała. Gdyby nie Samuel, najpewniej zostałaby na tej kanapie do samego rana.
Jej ciało mogło wydawać się trochę wiotkie, gdy Syn Tanatosa ją podnosił. Jedynie oparła lekko głowę o jego pierś i wydała z siebie jakiś niezrozumiały pomruk, ale musiała zrobić to przez sen, bo jej powieki nawet nie zadrżały. Potem pozostało jej się wtulić w róg kołdry niczym dziecko, które ściska przy swojej piersi małą maskotkę.
Obudziła się wczesnym rankiem, w czym nawet wypite nocą whisky jej nie przeszkodziło, choć nadal odczuwała jego skutki. Otworzyła swoje oczy i od razu dostrzegła szklankę z wodą. Dopiero wtedy zaczęło do niej docierać, że ostatnie co pamięta to to, że jeszcze przed chwilą siedziała z Blade'em na kanapie. Uniosła się powoli do siadu i podniosła szklankę, z której upiła dwa małe łyczki. Ostrożnie wstała z łóżka, analizując swoje samopoczucie krok po kroku. Bolała ją trochę głowa i czuła ogólne osłabienie. Nie było tak źle i mogła zawdzięczać to chyba rodzaju alkoholu jaki pili. Kiedy opuściła sypialnie spotkało ją małe rozczarowanie, bo póki nie upewniła się, że jest sama w mieszkaniu, miała cichą nadzieję, że Samuel nadal tu będzie. Westchnęła ciężko i ruszyła do kuchni, w drodze dopijając wodę. Potem szklanka wylądowała obok tych, z których wcześniej sączyli whisky i nie zamierzała nawet ich teraz myć. Zamiast tego pod prysznic, przebrała się i wyszła na dwór. Dla innych byłby to koszmar, ale ona postanowiła celowo wystawić się na słońce, żeby się trochę zregenerować.

zt
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 09 Wrz 2020, 19:32

> Plaża

Wchodząc do strefy mieszkalnej, dwójka herosów zdawała się zupełnie nie przejmować tym, że byli mokrzy. Sukienka Joanne przykleiła się do jej ciała, ukazując jej idealne kształty i ładny wzór stroju kąpielowego pod spodem, a koszulka Samuela układała się w kształt jego umięśnionego torsu. Z jeziora wychodzili za rękę, teraz ramię Blade’a objemowało Joanne lekko, wygodnie, nie ograniczając jej ruchów, a jednocześnie tworząc tę nić kontaktu z jej ciałem. Zdawało się, że oboje nie chcieli teraz utracić tego co zaczęło się na plaży.
Samuel w swojej emocjonalnej prostocie momentami okazywał się być dość czułym i bezpośrednim towarzyszem, kiedy gdzieś po drodze pocałował Joanne w skroń, jakby miało jej to zastąpić słowa. Gdyby ktoś się go spytał dlaczego to robi, zapewne nie byłby w stanie odpowiedzieć. Po prostu miał na to ochotę i wydawało się to właściwym gestem w obecnej sytuacji.
Kiedy dotarli do drzwi mieszkania Collins, opuścił ramię z jej ciała, żeby mogła wyciągnąć klucze i otworzyć drzwi. Wchodząc do środka, zamknął za sobą i przekręcił zamek, żeby zaraz potem złapać Joanne za dłoń i przyciągnąć do siebie. Pochylił się nad nią, spoglądając z góry w te śliczne oczy i odgarniając kosmyk blond włosów z jej policzka.
- Idealna – mruknął z pieszczotliwą drapieżnością, przesuwając delikatnie palcami po obu jej policzkach, na koniec ujmując jej podbródek i unosząc go lekko żeby było mu łatwiej ją pocałować, co oczywiście zaraz zrobił. Niespiesznie, jakby delektował się tym, że znów może jej zasmakować i wciąż napawał się tą nową bliskością między nimi. Zsunął dłonie po jej szyi i ramionach, przekierowując jej ręce na własny kark, jednocześnie rozchylając wargi i pogłębiając czuły pocałunek. Znów powiódł dłońmi po idealnie wciętej talii, żeby zaraz później złapać za kształtne pośladki, a im dalej się posuwał, tym bardziej intensywne i głodne były jego pocałunki. Chwycił za materiał sukienki i podciągnął go do góry aby jego dłonie mogły dotykać bezpośrednio gorącego ciała blondynki, a nie naciągniętego na nie ubrania. Mógłby powiedzieć Joanne jak bardzo jej pragnie, to był jednak Blade i chociaż przy córce Heliosa i tak otwierał się zdecydowanie bardziej niż przy innych, w tym momencie rozmowa była zupełnie zbędna. Jego gesty musiały mówić same za siebie.
Oderwał się od jej ust, a w jego złotym spojrzeniu mogła dostrzec coś, co zapewne wyglądałoby jak wesołe iskierki gdyby nie ten ogień pożądania, który rozpościerał się naokoło nich.
- Co powiesz na prysznic? - spytał z zachęcająco uniesionymi brwiami. Jego wargi gdy tylko nie delektowały się ustami Joanne, zdobił lekko przekoszony, delikatny uśmiech, którego nie potrafił się pozbyć.
Niesłychane. Żeby tylko nie zaczęły go boleć policzki, bo jutro będzie miał zakwasy, a to byłby pierwszy raz od bardzo, bardzo długiego czasu.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 09 Wrz 2020, 20:53

Przez całą drogę od plaży do jej mieszkania utrzymywali ze sobą choćby minimalny kontakt fizyczny. Joanne dzielnie szła u boku Samuela, nie odsuwając się od niego o krok, by jego ręka cały czas sięgała jej ciała. Nie potrafiła sobie nawet przypomnieć momentu, w którym tak bardzo pragnęłaby czyjegoś bliska, ciepła i dotyku. Czuła się teraz wniebowzięta, zupełnie jak nastolatka, którą łaskoczą motylki w brzuchu, co było dość ciekawe, bo zdawało jej się, że przeszły jej takie odruchy i myśli. W życiu herosa nie zawsze był czas i okoliczności ku temu, żeby cieszyć się takimi małostkowymi rzeczami i angażować się emocjonalnie w jakiekolwiek relacje. Musieli być gotowi na to, że ich towarzysze w boju mogli w mgnieniu oka odejść, dlatego najłatwiej było zachowywać dystans, a że byli też dorosłymi ludźmi, lubili sobie jednak jakoś dogadzać. Joanne była zdumiona, a nawet zaskoczona tym jak w ciągu krótkiej chwili Samuel pokazał jej swoją tą bardziej czułą stronę. Poczuła się dzięki temu na swój sposób wyróżniona, ale nie mówiła o tym głośno, by nie zapeszyć. Zerknęła za niego po tym, jak po drodze pocałował ją skroń, a na jej twarzy było wymalowane zadowolenie. Przez całą drogę była zniecierpliwiona i tylko czekała aż przekroczą próg drzwi do jej mieszkania.
Kontakt fizyczny utracili dosłownie na moment, a blondynka starała się go maksymalnie ukrócić, dobywając pospiesznie kluczy od mieszkania i otwierając drzwi. Pęczek rzuciła od razu na małą szafeczkę niedaleko wejścia, a Samuel w tym czasie przekręcił łucznik. Chwilę później zbliżyła się do niego zachęcona tym jak ujął jej dłoń, a potem pociągnął w swoją stronę. Chłonęła jego spojrzenie i wiedziała, że nie wymieniłaby go na nich innego. Dopatrywała się teraz w synu Tanatosa wielu rzeczy, o których istnieniu długo nie wiedziała, a może najzwyczajniej nie spodziewała się ich kiedykolwiek zobaczyć. Zawsze był taki wstrzemięźliwy w okazywaniu uczuć, a teraz częstował ją całą masą ciepłych gestów i słów, które rozpalały w niej coraz większy ogień. Komplement, który padł z jego ust był wspaniały w swej prostocie i nawet różnił się od tych dotychczasowych, które były ukrywane między wierszami. W odpowiedzi na niego odwzajemniła pocałunek, a jej ręce posłuchały wskazówek Samuela i objęły jego szyję. Uniosła się lekko na palcach, chcąc być jeszcze bliżej herosa. Smukłe palce Joanne wsunęły się w krótkie, ciemne włosy, a usta delektowały się miękkimi wargami. Subtelnie rozchyliła językiem jego wargi, chcąc nadać więcej namiętności ich pocałunkom. Kiedy jego dłonie wędrowały po jej ciele, odruchowo wygięła lekko plecy w łuk, poddając się każdemu dotykowi. To było coś o czym myślała już od kilku dni i skrycie pragnęła. Pragnęła Samuela tu i teraz, i nie obchodziły ją wszelkie wątpliwości, które jak dotąd jej dokuczały. Nie musiała bać się o to, że jest dla niego niczym młodsza siostra. Sprawa wyglądała już odrobinę jaśniej i napawała się tym, że pozwolił jej dalej siebie odkrywać. Im więcej jej pokazywał tym bardziej chciała w to brnąć i jednocześnie dawać też coś od siebie.
Oderwała dłonie od Blade'a dosłownie na moment i tylko po to, by zrzucić z siebie namokniętą sukienkę. Rzuciła nią gdzieś na podłogę, a potem znowu zawiesiła swoje ręce na jego karku. Wilgotny materiał był w tej chwili im zbędny, a nawet przeszkadzał. Bez niego mogła cieszyć ciepłymi, pewnymi, a jednocześnie zaskakująco czułymi dłońmi herosa.
- Nawet nie muszę nic mówić.- odparła, paradoksalnie do sensu zdania, którego właśnie użyła. Miała wrażenie, że odkąd go pocałowała, z jego ust praktycznie nie znikał uśmiech. Pozostali herosi mogliby nawet pomyśleć, że coś może mu się stało, ale Joanne wiedziała jak poradzić sobie z jego dolegliwością, choć nie zamierzała się jej pozbywać. Dlatego jedna jej ręka zsunęła się z szyi Samuela i zatrzymała się na kołnierzu jego koszulki. Palce zacisnęły się na materiale, dzięki czemu blondynka zaczęła ciągnąć syna Tanatosa w kierunku łazienki. Ona szła tyłem do tego pomieszczenia, ale nie miała z tym problemu, bo mogłaby przemieszczać się po swoim mieszkaniu nawet z zamkniętymi oczami. W drodze do łazienki pociągnęła za bluzkę Samuela do góry, by pozbyć się jej i zostawić ją gdzieś na skrawku podłogi. Ukradkiem zerknęła na jego dobrze wyrzeźbioną klatkę piersiową, w którą tak cudownie było się wtulać, gdy ostatnim razem zasypiała u jego boku.
Weszli w końcu do łazienki i nawet szczelne zamykanie drzwi nie było konieczne, ponieważ Blade zadbał już o to, by nikt nie wdarł się do jej mieszkania. Joanne mogła wrócić do smakowania jego miękkich ust, co i tak nie trwało długo, bo zdecydowała się na to, by zacząć całować jego szyję, z trudem powstrzymując się od tego, by nie zrobić na niej małej czerwonej plamki.
- Nie wyobrażasz sobie, jak długo o tym myślałam.- mruknęła robiąc bardzo krótką przerwę od badania ciepłej i pachnącej skóry Samuela. Postanowiła wrócić do jego ust, ale tym razem pocałowała go energiczniej i zachłanniej.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Sro 09 Wrz 2020, 22:29

To jak Joanne odpowiadała na jego gesty, zachęcało Samuela jedynie do posuwania się coraz dalej i dalej, bez potrzeby składania jakichkolwiek wyjaśnień. Dlaczego zawsze potrzebne były wyjaśnienia? Dlaczego nie dało się po prostu działać, odczuwać i nie analizować każdej pierdoły jak jakiegoś kodu, który definiowałby relację i szuflatkował ją do konkretnej kategorii?
Oh, moment.. no właśnie, przy Joanne okazywało się to jednak możliwe. Chłonęła jego otwartość jak gąbka, przyjmując ją, ciesząc się tym, że poznaje go od strony, o której najprawdopodobniej po części sam nie miał pojęcia aż do dzisiaj. Nie musiał się tłumaczyć i to było wspaniałe, pozwalało skupiać się na emocjach i doznaniach. Pozwalało po prostu rzucić się w to oszałamiające pożądanie, które ich łączyło i nie dorabiać do tego niepotrzebnych teorii. Czy była to zwykła potrzeba, ciekawość czy też jakieś głębsze uczucie? Kto to do cholery mógł wiedzieć?
Blade idealnie uchwycił tę sekundę, którą blondynka mu dała na to, aby nacieszyć się widokiem ściąganej sukienki, zanim znów głodni bliskości przywarli do siebie. Jej palce w jego włosach wywoływały przyjemne dreszcze na karku, on natomiast nie pozostawał jej dłużny, pieszcząc czułymi, ale też niecierpliwymi dłońmi jej odsłonięte ciało. Z pomrukiem rozbawienia, który wydał z siebie nawet nie kłopocząc się z odsuwaniem się od jej miękkich warg, dał się zaciągnąć w stronę łazienki, po drodze posłusznie dając blondynce ściągnąc sobie koszulkę przez głowę.
Wpadli do łazienki, a on odchylił głowę do tyłu czując usta Joanne na swojej szyi, które pobudzały go jeszcze bardziej o ile w ogóle było to jeszcze możliwe. Jej kolejne słowa tak bardzo mu się spodobały, że z jego gardła wyrwał się lekki jak piórko mrukliwy śmiech, który został zduszony zaraz potem przez ich kolejny namiętny pocałunek.
- Jest tyle rzeczy, które chciałbym z tobą zrobić… - wymruczał do jej ust, nie dając jej nawet możliwości do odpowiedzi, ponieważ zaraz zamknął je w kolejnym pełnym pożądania pocałunku. Szybkim ruchem rozwiązał górę od jej stroju kąpielowego i odrzucił na bok aby móc ująć jej piersi w obie dłonie i przesunąć kciukami po ich pełnym kształcie. Zaraz potem złapał ją w pasie i szybkim ruchem podniósł, sadzając na jednej z łazienkowych szafek (a może to była pralka?). Wtedy też jego wargi zsunęły się z ust Joanne na jej dekolt i piersi żeby właśnie tam zacząć pieścić gładką pachnącą skórę. W międzyczasie sięgnął również do dolnej części stroju, której, korzystając z okazji, również pozbył się z łatwością.
Mając przed sobą Joanne jak ją sam Helios stworzył, czuł, że nic więcej do szczęścia nie było mu potrzebne. Na chwilę odsunął się od niej żeby spojrzeć jej w oczy, a na jego czole pojawił się grymas, pewnego rodzaju teatralne cierpienie, jakby ledwo mógł znieść widok jej pięknego ciała.
- Jesteś… - zaczął, lecz urwał bo przecież nie chciał się powtarzać. Zamiast tego, dając do zrozumienia, że nie było sensu kontynuować, po prostu znów przylgnął do jej ust, jakby były jego jedynym ratunkiem przed szaleństwem i koniec końców stracił zupełnie wątek.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Czw 10 Wrz 2020, 11:03

Półbogowie częstowali siebie wzajemnie kolejnymi czułymi i pełnymi pożądania gestami, dzięki czemu świadomie pędzili dalej przed siebie i oboje tego niewątpliwie chcieli. Nie wymagało to dodatkowych konsultacji czy analizy. Joanne nie zamierzała w tej chwili zastanawiać się nad tym co to będzie później dla nich oznaczało. Poza tym, ona również nie wiedziała jak zaklasyfikować teraz ich relację, ale odpuściła sobie rozmowę na ten temat, na rzecz przyjemniejszego zajęcia. Jeżeli ona nie wiedziała co potem o tym myśleć, była świadoma tego, że i Samuel może mieć w tej sprawie mętlik. Może i nadal go odkrywała, ale znała go na tyle, by wiedzieć, że nie bywał wylewny i rzadko dzielił się z kimkolwiek uczuciami. Teraz dzielili się gorącymi pocałunkami, odstawiając rozsądek i myślenie na kiedy indziej. Ich ciała przemawiały teraz za nich, dlatego córka Heliosa oddawała się temu czego jej skóra i mięśnie się właśnie domagały. Umysł był zbyt omamiony urokiem Samuela, który pozwolił jej w końcu go dostrzec, by łapać za wodze i próbować się powstrzymywać. Bo dlaczego mieliby sobie tego odmawiać?
Samuel jak na kogoś kto rzadko dzielił się swoimi myślami lub uczuciami z innymi osobami, doskonale wiedział co robić i co mówić, by zawrócić Joanne jeszcze mocniej w głowie. Nie zdołała mu nawet odpowiedzieć, ale jak się okazało nie musiała, bo chciała jedynie przyzwolić mu na wszystko na co tylko miał teraz ochotę. Ufała mu w takim stopniu, że nie bała się o to, że mogłaby być niezadowolona lub stałaby się jej krzywda.
Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Czw 10 Wrz 2020, 18:21

Kwestia zafascynowania sobą nawzajem była tak przyjemna i tak hipnotyzująca, że naprawdę grzechem byłoby to teraz psuć rozmową na temat uczuć. Na wszystko była odpowiednia pora, a roztrząsanie  odczuć wywołanych różnicą poziomów poszczególnych hormonów w organizmie, które w głównej mierze zależały od jednej magicznej serotoniny… nie. Ciało Joanne było zdecydowanie ciekawsze od tego. Zresztą jej cała osoba wprawiała obecnie Blade’a w taki psychiczny zamęt, że prawdopodobnie jakby próbował skleić dłuższe zdanie złożone, mógłby zacząć się jąkać.
Jeżeli tego wieczoru mieli niewypowiedziane na głos postanowienie puszczenia wodzy wzajemnych fantazji, czekała ich nie lada przeprawa. Pozbawieni czynnika hamującego znajdowali się teraz w sytuacji pełnego zatracenia, w której pożądanie i uczucia mieszały się ze sobą, tworząc jeden duży płomień i z każdym kolejnym śmielszym krokiem po prostu dolewali oliwy do tego ognia.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Czw 10 Wrz 2020, 19:01

Samuel Blade
Samuel Blade
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins Pią 11 Wrz 2020, 11:17

Sponsored content
Re: Mieszkanie 6 - Joanne Collins

Mieszkanie 6 - Joanne Collins
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 4Idź do strony : 1, 2, 3, 4  Next
Similar topics
-
» Joanne Collins
» Joanne Collins
» Joanne Collins
» Joanne Collins
» Joanne Collins



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: