Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Sro 20 Lut 2019, 21:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wulkan Sro 20 Lut 2019, 15:53
Misja - Dziwne dźwięki z Muspelheimu Kilku ognistych gigantów zarzeka się, że mają problemy w Muspelheimie. Powodem tego są dziwne odgłosy dobiegające z jednego z wulkanów, prawdopodobnie chodzi o obecność jakichś potworów lubujących się w ogniu, które urządziły sobie bazę wypadową w tymże wulkanie. Odyn wyznaczył grupę herosów by to sprawdzić.
Zbiórka uczestników odbywa się tuż przy samym portalu do Muspelheimu. Godzina spotkania została wyznaczona na 10:00, o tej też godzinie został odblokowany portal do wymiaru rządzonego przez Surtura. W pierwszym poście proszę o zaznaczenie, że przechodzicie postaciami przez portal do ognistej krainy, zaznaczenie z jakim ekwipunkiem wybieracie się na misję (proszę też o wpisanie go do Character Sheet) i w następnej kolejce zaczynamy fabularną część zadania.
Zasady: • Czas na odpis - 48h od ostatniego posta mistrza gry • Kolejka obowiązuje, podaje ją MG na końcu każdego posta podsumowującego turę • W przypadku braku odpisu w ciągu 48h, postać jest pomijana i kieruje nią MG • Misja należy do tych średnich, zatem uważajcie na każdy ruch • W pierwszej turze kolejność odpisów dowolna
Cornelia Rosebloom
Re: Wulkan Sro 20 Lut 2019, 18:20
Cornelia zgłosiła się jedną z misji. A co będzie siedzieć bezczynnie w obozie. Jakoś fakt, że pewnie do blondynki dołączy Pani Kapitan Alva dodawała otuchy nastolatce. Nie tam by Rosebloom się bała, nie o to chodziło tylko o to, że nie będzie sama. Dziewczyna wzięła z broni dwie bransoletki zmieniające się w bicze oraz dwa pistolety. Nie lubiła chodzić zbrojach, ale założyło takie coś co miało nie grzać się od ognia. Z takich podręcznych rzeczy Corny wzięła komórkę ze słuchawkami, czarna kredka do oczu, małe lusterko, pomadka do ust, mini szkicownik do projektowania, ołówek, gumka oraz długopis, paczkę papierosów praz zapalniczkę, gumka do włosów oraz wsuwki. Blondynka miała nadzieję, że to wszytko wystarczy na misję. O godzinie dziesiątej Rosebloom była na miejscu. Miała nadzieję, że jeszcze ktoś przyjdzie. Nie czekając na innych przeszła przez portal.
Gość
Gość
Re: Wulkan Sro 20 Lut 2019, 21:50
Jak każdego ranka Folk miał niemałe problemy ze wstaniem na misję. Wszystko to za sprawą wieczornego spotkania z Dionizosem i Aegirem, którzy poprosili go o dołączenie do drużyny Alvy. Nie była to co prawda jego misja, ale z tego co dał radę ustalić nim zaczęli porządnie pić (tak na prawdę to pił jedynie on i Aegir - Papa Dionizos siedział i oglądał "Zakochanego kundla" frustrując się, że on też nie może) to dzieci nordów stwierdziły, że w tym obozie są głównie do tego żeby stykać się końcówami. Nie śmiał więc odmówić, a nawet się cieszył. Było to spowodowane głównie tym, że cenił Alvę, uważał ją za naprawdę dobrego i silnego kapitana, a co za tym idzie nie miał problemów z tym iż to ona miała zostać kapitanem drużyny. Zdecydowanie bardziej martwiła go obecność Cornelii. Z tego co usłyszał od obozowiczów jest ona jeszcze bardzo młodą i niedoświadczoną heroską. Folk przez pewien czas usiłował nawet namówić Aegira, aby ten odwołał dziewczynę z tej misji. Ten jednak odmówił i kwitując słowami "Opierzy się" zakończył dyskusję z podopiecznym Dionizosa. To co się działo dalej już nie za bardzo utkwiło w głowie mężczyzny. Nie było co się oszukiwać, przystosowany do wielkich uczt w Asgardzie Aegir był przeciwnikiem, którego nawet pomimo długoletniego treningu pod okiem Dionizosa nie dało się pokonać. Z ostatnich przebłysków chłopak zapamiętał jedynie jakieś randomowe urywki, między innymi Aegira udającego drzewo w akompaniamencie solówki smyczkowej w wykonaniu Dionizosa. W pewnym momencie zaczęli nawet obmyślać ile jaków będzie im potrzebnych do podróży do Toronto - ponoć miał jakieś powiązania z mongolskimi bogami. Jednakże momentem kulminacyjnym pamięci Folka jest on sam próbujący wpierdolić się do piekarnika i krzyczący "Soyo Bengo Preparado!" Wróćmy jednak do tego cudownego poranka. Po spakowaniu wszystkich najpotrzebniejszych rzeczy i dopasowaniu stroju do misji ruszył do portalu. Całą droga trwała niemalże wieki - głównie za sprawą dochodzenia do siebie. Kiedy w końcu dotarł do celu swojej podróży spojrzał na portal. Wyciągając ręce do góry krzyknął na cały obóz "I GO TO AMERICA", a następnie przebiegł przez portal. Stojąc po drugiej stronie rozejrzał się wokół siebie. Tak jak myślałm gorąco, kamieniście i w chuj śmierdzi. W końcu jego wzrok spoczął na jedynej żywej istocie wokół - to musiała być Cornelia. Lustrując ją wzrokiem już całkowicie się upewnił, że misję tą robią w duecie, a co za tym idzie jest w głębokiej dupie. Nie miał jednak zamiaru okazywać tego dziewczynie. Podchodząc do niej delikatnie uśmiechnął się i rzekł do niej: - Cornelia, tak? Jestem Folklore Galichet. Wykonujemy tą misję razem. Jest już może Alva? Po tych słowach wyciągnął zza pazuchy drewnianą piersiówkę, w głowie rzekł "wątrobo przepraszam" i upił dwa malutkie łyczki - musiało zostać na później.
Alva Dahlberg
Re: Wulkan Czw 21 Lut 2019, 13:18
Usłyszawszy od Aegira, że zrządzeniem boskim szykuje się kolejna misja, nie przejęła się tym specjalnie. Stary wiele razy robił ją w bambuko, czym naprawdę nie zawracała sobie głowy. Nauczyła się przez te lata mieć w nosie jego ględzenie, które zakładało głównie uprzykrzanie jej życia i obserwowanie, jak wychodzi z tego wszystkiego z uniesionym czołem. Dawała radę, bo nie miała czasu na porażki. Miała też ogromne wsparcie w innych kapitanach, a szczególnie w Folku. Tym razem jednak kapryśny i złośliwy bóg nie nabijał się z rudej, aczkolwiek fakt, że do najnowszej misji wyznaczył ją osobiście oraz młodą i niedoświadczoną członkinię swojej drużyny, z lekka skonsternował Alvę. Prędzej spodziewałaby się, że pójdzie sama, no ale... Kim była, by się kłócić akurat z Aegirem? Stary wiedział, że tak czy siak wykona jego polecenie - w mniejszym lub większym stopniu - a argumentem za, aby podjąć się działania była osoba Folka, który to miał być jej drugim towarzyszem wycieczki do ognistych i nad wyraz tropikalnych okolic Muspelheimu. Westchnęła, gdy skończyła pleść warkocz, który leniwie ułożył się na jej lewym ramieniu. Odcienie miedzi i, wydawać by się mogło, również czerwieni mieniły się we włosach Alvy, w zależności od natężenia światła, choć niekiedy można było stwierdzić, że w grę wchodził również i charakter kobiety, który do najlżejszych i najłatwiejszych nie należał. Jakby całą sobą pokazywała ogień tlący się w jej wnętrzu. - Muspelheim... - mruczała sama do siebie podczas zakładania karwaszy z utwardzanej skóry. Nie szli w końcu na piknik. Zawsze brała pod uwagę możliwość dostania ostrego lańska w trakcie misji, a że nie lubiła szarżować swoim zdrowiem oraz życiem, stosowała chociaż minimum prewencji w postaci jakiejkolwiek ochrony. Kochała klasyczne brygantyny, choć może nie były one aż tak bardzo finezyjnie wyglądające jak nowoczesne pancerze. Zdecydowała jednak na wersję bardziej współczesną w formie czarnej kamizelki, usztywnianą od wewnątrz, aby chronić te bardziej newralgiczne rejony tułowia. Oczywiście w starciu bezpośrednim nie przysłuży się jej aż tak bardzo, jak pełna płytówka, ale zdajmy się na realizm - nie zrobiłaby zbyt wielu kroków w takiej zbroi, plus - mimo swojego ciepłolubnego nastawienia - ugotowałaby się żywcem w Muspelheimie. Resztę stroju dopełnił pas, do którego przytroczyła pochwę z mieczem, ciemne, przylegające spodnie i szyte na miarę buty z cholewami do kolan (w lewej ukryła dodatkowy sztylet). Pod kamizelką miała cienką, czarną bluzkę z krótkim rękawem, aby nie świecić gołą klatą w razie zerwania pancerza. Czy wyglądała trochę jak heros z bajki wzięty? Poniekąd. Brakowało jej tylko peleryny i wielkiego kapelusza z rondem. Upewniła się jeszcze, że ma na lewym nadgarstku swoją bransoletę, po czym chwyciła plecak, w którym miała prowiant, wodę i podręczną apteczkę, gdyby któreś z uczestników wyprawy zamierzało się pochlastać. Opuszczając swoje mieszkanie dziwne mrowienie przeszło po całej długości jej kręgosłupa. Zignorowała je jednak, następnie skierowała swoje kroki ku portalowi, przez który bez zawahania przeszła. W pierwszym momencie niemal zachłysnęła się gorącem, które buchnęło w jej twarz, gdy znalazła się w Muspelheimie. Fala ciepła zalała jej nozdrza i przełyk, niemal nie dopuszczając do wzięcia zwykłego, życiodajnego oddechu. Powstrzymała jednak chęć paniki, która zwykle ją ogarniała w takich momentach i potrząsnęła głową. Jakkolwiek nie bała się praktycznie niczego, tak śmierć z powodu braku tlenu przerażała ją najbardziej. Odrzuciła jednak te rozmyślania na kiedy indziej i podeszła do Folka oraz Cornelii akurat w momencie, gdy mężczyzna pytał o rudowłosą. - Jestem już - odparła i uśmiechnęła się delikatnie, co poniekąd zmiękczyło jej zwykle ostry wyraz twarzy. - Cornelia, trzymaj się mnie i kapitana Galicheta, a nie stanie ci się krzywda. Przede wszystkim - słuchaj. Nie tylko staraj się słyszeć, ale i słuchaj, co będziemy do ciebie mówić. To nie jest wycieczka nad jeziorko, tylko inny wymiar, gdzie nikt nie będzie cię traktować ulgowo, bo jesteś młoda i ładna. Wpatrywała się chwilę w dziewczynę, jakby oczekując jakiekolwiek reakcji, następnie skupiła się na Folku. - Paskudnie wyglądasz. - Poklepała go po ramieniu, po czym rozejrzała się dookoła i westchnęła. To nie będzie łatwa ani przyjemna misja.
Ragnar Crow
Re: Wulkan Sob 23 Lut 2019, 22:06
Muspelhaim hmmmm, na samo wspomnienie nazwy tej przeklętej krainy Ragnarowi przypominały się dawne czasy, kiedy to jako młodzieniec przechodził swój rygorystyczny trening. Jednak te lata już minęły, a on sam znacząco się zmienił nie tylko pod względem wyglądu, lecz przede wszystkim charakteru. Zniknęła młodzieńcza arogancja i chęć zaimponowania bogom, a zastąpiła ją chłodna głowa i opanowanie, które wyciągało go już z niejednych tarapatów. Leczu tu teraz w krainie wiecznego ognia miał spotkać się z nie jednym, lecz dwoma kapitanami drużyn by wspólnie z nimi wypełnić zadanie które powierzył im Dionizos i Aegir. Jednym z nich był jego przyjaciel od serca, romantyk i zapita morda Folklor, a drugim piękna i ognista Alva, która tak jak on była powiązana z bogami nordyckimi. Nie wiedział jeszcze co to będzie za misja, lecz liczba kapitanów w zespole mogła sugerować, że może tam dojść do jakiegoś "hardkoru". Zakładając swój skórzany pancerz, zabrawszy topór i gitarę był już gotowy do drogi do portalu, który znajdował się niedaleko jego mieszkania. Co prawdzie miał dziś inne plany, lecz wspólna wyprawa trzech kapitanów drużyn nie zdarza się zbyt często, więc zgodził się pod warunkiem, że gdy wrócą Aegir kupi mu sernik kokosowy, który upatrzył sobie zeszłego dnia. Przeszedł przez portal nie oglądając się za sobą, by po chwili wyłonić się po drugiej stronie. Było cholernie gorąco, może nawet goręcej niż to sobie zapamiętał, a żar wydobywający się z rozpadlin wulkanicznych przywitał go nieprzyjemnym siarkowym zapachem. Opierając swoją prawą dłoń na głowni topora ruszył na spotkanie z resztą ekipy, która zapewne czekała już na niego. Pierwszą osobą, którą zobaczył była niejaka Cornelia, córka Sif, która zabrała ze sobą komórkę? - Gdzie ona tu kurwa znajdzie zasięg - powiedział w myślach po czym skierował swe kroki w stronę dwójki pozostałych uczestników. - Witajcie - przywitał się z Alvą podniesieniem ręki i skinieniem głowy, po czym podchodząc do starego wyjadacza bigosu Folka ścisnął mu grabę. Wszyscy byli już na miejscu, a on sam ziewał ze zmęczenia, gdyż godz 10:00 to nie była jego pora.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wulkan Wto 26 Lut 2019, 13:39
Gdy już wszyscy spotkaliście się w ognistej krainie zwanej Muspelheimem, natychmiast mogliście zauważyć dość niecodzienny widok. Staliście na suchej ziemi, a jakieś sto metrów od was strzelały ogniste gejzery. Z prawej płynęła rzeka lawy, którą jednak jesteście w stanie przeskoczyć. W oddali widzieliście trzy wzgórza z czego dwa miały taką formę, że przypominały wulkany i chyba w rzeczywistości nimi były. Za wami zaś była wielka rozpadlina, której dna nie było widać - wyglądało na to, że jesteście na peryferiach wymiaru Surtura. Kilka metrów od was pojawił się inny portal, dużo większy, z którego wyszedł gigant. Fizycznością przypominał człowieka z wyjątkiem tego, że mierzył ponad siedem metrów i proporcjonalnie do tego miał też zwiększone gabaryty względem was. Jego skóra mieniła się czerwienią, a zbroja, którą nosił na sobie, była znanym nordyckim dzieciom projektem giganckich pancerzy przygotowanych w Nidavellirze. Stwór podszedł do was i pochylił się natychmiastowo, spoglądając w waszą stronę. - Jestem Ultimo, twój zbawca - rzekł niemalże mechanicznym głosem, wyglądało to tak, jakby dodatkowo był pozbawiony źrenic. Zaraz potem zaśmiał się srogo. To chyba miał być żart. - Straszny ze mnie kawalarz - dodał, dalej śmiejąc się. Kiedy już opanował swój potężny dowcip, przyszedł czas na wyjaśnienia. Gigant westchnął lekko i spojrzał na was ponownie, rejestrując trójkę kapitanów. - Nieopodal mojej wioski na wschodnim płaskowyżu jest wulkan, który nas niepokoi. Sądzimy, że zagnieździły się tam jakieś potwory, ale nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić z powodu naszej wielkości. Ten portal przeniesie was pod same wejście do wulkanu - wskazał ręką ogromny magiczny okrąg za sobą. - Ja pozostanę tutaj i będę pilnował, by w międzyczasie żaden stwór z Muspelheimu nie przedostał się tym portalem - oznajmił, wskazując na drugi portal, ten którym wy przybyliście. - Dźwięki dochodziły z wulkanu różne, więc mogą to być różne potwory - dodał. - Powodzenia - rzekł na odchodne i usiadł "po turecku" przy portalu, z którego przybyliście. Wyjął swój potężny miecz, który miał przypięty do pochwy na pasku i ujął jeden kamień w dłoń. Zaczął nim pocierać o stal, najpewniej jakąś biedną, bo sama broń wydawała się być już nieco zardzewiała. Możecie teraz udać się na drugą stronę, prosto pod wejście do wulkanu, bądź ewentualnie zostać tu jeszcze i wypytać o coś giganta.
Zasady (ciąg dalszy): • Na wstępie proszę o to, żebyście pisali posty takie jak Ragnar. Wiem, że potraficie pisać dużo, ale by misja szła sprawniej i było więcej akcji niż pierdolamento, ograniczcie się do 300 słów - mi w żaden sposób imponować nie musicie, i tak oceniam plan działania oraz opisywanie sekwencji niż lanie wody. • Cornelia - możesz posiadać tylko jedną bransoletkę zmieniającą się w bicz, drugi bicz musi być zwyczajny. Ponadto nie posiadasz żadnych artefaktów magicznych poza tą jedną bransoletką, dlatego nie masz czegoś takiego jak ognioodporna zbroja. Uznam, że jest to zwykły, standardowy pancerz herosa - proszę o uzupełnienie tego w Character Sheet. • Za moim pozwoleniem Ragnar dołączył do misji, liderem formacji w dalszym ciągu jest Alva Dahlbergh. • Reszta zasad bez zmian.
Kolejka: - Alva - Folklore - Cornelia - Ragnar
Alva Dahlberg
Re: Wulkan Wto 26 Lut 2019, 15:44
Gdyby nie fakt, że w Muspelheimie specyficznie śmierdziało, mogłaby tutaj nawet mieszkać. Jej ciepłolubne usposobienie sprzyjało takim temperaturom i nawet tryskające gejzery i rzeka lawy nie potrafiły jej zrazić, jeśli już się przyzwyczaiła do stosunkowo wyższej temperatury niż do tej, w której egzystowała na co dzień. Uniosła brwi i spojrzała z lekką konsternacją na giganta, nie skomentowała jednak jego żartu. Przezornie, a nie dlatego, że był nieśmieszny. Wysłuchała uważnie jego słów, lekko przygryzając przy tym dolną wargę, po czym skinęła ku niemu głową. - Dziękujemy za informacje - odparła tylko w kierunku wielkoluda, nie siląc się na przesadną kurtuazję. Następnie odwróciła się ku kapitanom oraz Cornelii. Zdecydowanie jej osoba nie pasowała do całego charakteru misji. Alva do tej pory nie rozumiała, co też Aegir miał na myśli poprzez wciśnięcie jej do całego przedsięwzięcia. Odeszła dwa kroki w bok, odsuwając się tym samym od giganta i zaczekała, aż ewentualnie tamci do niej dołączą. - Nie będziemy się roztkliwiać nad całą kwestią. Wiecie, co macie robić - nie dać się zeżreć. - Nie miała zamiaru bawić się w nadkapitana innych kapitanów. Mówiła do nich, jak do bliskich przyjaciół, którymi, przynajmniej tak jej się wydawało, byli od wielu lat. - Niemniej, musi być jakiś większy problem, skoro wybrano akurat nas do tego zadania. Sądzę jednak, że czegokolwiek nie spotkamy, poradzimy sobie z ewentualnym zagrożeniem. Spojrzała najpierw na Folka potem Ragnara, jakby oczekując potwierdzenia z ich strony i obietnicy, że nie odpierdolą czegoś głupiego. Następnie przeniosła wzrok na najmłodszą uczestniczkę wyprawy. - Trzymasz się mnie i nie wychylasz przed szereg - skwitowała krótko. Poprawiła plecak oraz sprawdziła, czy pasek dobrze się trzyma. - Przechodzimy przez portal. Czekamy na siebie, nie rozdzielamy się, jeśli nie będzie tego wymagała sytuacja. Plan ustalamy na bieżąco, informujemy o zamierzeniach i używamy mózgu... czasami. - Uśmiechnęła się poniekąd pokrzepiająco, następnie jako pierwsza udała się do portalu, przez który chwilę potem przeszła.
Gość
Gość
Re: Wulkan Sro 27 Lut 2019, 21:37
Cieszył się na pobyt w Muspelheimie. Ragnar wielokrotnie opowiadał mu o tym miejscu i swoim morderczym treningu. Folk niejednokrotnie porównywał go do swojego indywidualnego treningu z Kratosem. Niemniej jednak dopiero teraz mógł zrozumieć jak ciężki i pełen wyrzeczeń musiał być to okres dla jego przyjaciela. Zrozumiał również dlaczego Ragnar był twardy niczym fundamenty i zawsze dawał radę się odbudować - prawdziwy syn Asgardu. Tym bardziej był rad, że dołączył do ich misji jako bardzo potężne wsparcie. To właśnie dzięki niemu Folk był świadom, że niezależnie co znajduje się w wulkanie to obskoczy szybki wpierdol, wyląduje w lotkach, a on ze swoim przyjacielem zdążą jeszcze ojebać KFC. Jednak najpierw misja, później avanti. W nieukrywanym bananem na ryju zaśmiał się słysząc taką perełkę z ust giganta - trzeba przyznać, miał świetny humor. Mając wszystko gdzieś Folk leciutko wcięty udał się na bok, aby się odlać. Z tego powodu słyszał jedynie urywki tego co mówiła Alva. Niemniej jednak na jej końcowe zdania udało mu się skończyć. Zapinając rozporek wrócił do towarzystwa. Zdziwiła go trochę postawa Alvy, która odegrała poważną loszkę. Nie miał jednak jej tego za złe - w końcu to ona dowodziła. Podchodząc do swojego brata rzekł: - Przypomnij sobie Ragnar.. Z niejednego pieca chleb jedliśmy. A teraz bracie chodźmy spuścić srogi wpierdol temu co jest po drugiej stronie. Po tych słowach przeszedł przez portal.
Ragnar Crow
Re: Wulkan Czw 28 Lut 2019, 02:11
Ragnar znał Folka od lat, wiele razem przeszli i był jednym z nielicznych greckich herosów których uważał za przyjaciół i którym powierzył by swoje życie bez wahania. Gdy z portalu wyszedł gigant, przypomniało mu to o dawnych latach, gdzie to musiał wyrwać jednemu z nich włos z nosa, a później ganiano za nim jak za szczurem z tego powodu. Na żart giganta odpowiedział szczerym uśmiechem, rozbawił go to, co nie zdarza się często. Wysłuchując tego co ma do powiedzenia obserwował otoczenie z lewej strony, gdyż jak to mawiał jego mentor, atak zawsze nadchodzi z lewej, a także kątem oka spoglądał na Alvę oraz stojącą kilka metrów za nią Cornelię. Nie miał nic do nich, ledwo co je znał i nie miał także zamiaru podważać autorytetu córki Freyi, jako że to ją wytypowano na głównego kapitana tej misji. Uważał się jednak za pewnego rodzaju specjalistę w tych stronach, przez co gdy pani kapitan zaczęła rozmyślać nad planem działania nie omieszkał dorzucić kilka słów od siebie. - Mieszkałem tu przez jakiś czas, dlatego dobrze znam te rejony. Jesteś jedyną osobą z tej grupy potrafiącą leczyć rany, dlatego wolałbym abyś nie szarżowała zbytnio do przodu. Pamiętaj, że jest z nami świeżak, który zamiast mózgu wziął ze sobą kredki do oczu i inne kolorowanki. Myślę, że powinnaś być drugiej linii razem z Cornelią, gdy my z Folkiem będziemy z przodu. To było tylko jego zdanie i miał nadzieję, że Alva weźmie je pod uwagę. Kiedy wszyscy przeszli już przez portal westchnął tylko i odwrócił się ostatni raz w stronę giganta, by następnie przekroczyć próg portalu.
Cornelia Rosebloom
Re: Wulkan Czw 28 Lut 2019, 19:16
Zaraz dołączył do Cornelii pewien facet. Oczywiście blondynka kojarzyła go, ale raczej nie miała przyjemności go poznać osobiście. No cóż... w innej drużynie byli. Poza tym mężczyzna jakoś kiepsko wyglądał. Ten alkohol nie bardzo pasował na misję, ale to tylko zdanie Rosebloom. Mogła to skomentować, ale... po co robić sobie wrogów we własnym obozie prawda? - Tak to ja. Jakoś nie mieliśmy przyjemności się jeszcze poznać - skwitowała. Zaraz Folk zapytał o blondynki panią kapitan. - Nie ma jeszcze jej, ale pewnie zaraz będzie - odrzekła. Długo nie musieli czekać aż Ruda przybędzie. Łooo Alva się uśmiechnęła? Nie może być! Trzeba to gdzieś zapisać. Zaraz dostała instrukcje jak ma się zachowywać. - Rozumiem, proszę mnie nie traktować jak głupią blondynkę. Jakby nie patrzeć będę się słuchać. A mam pytanie czemu nikt inny się zgłosił na misję? - zapytał. Cornelia uśmiechnęła się i zasalutowała. - Tak jest Pani Kapitan i Panie Kapitan - mówiąc to jej głos był poważny. Nie robiła sobie żartów, to wszystko było na poważnie. - Mniej więcej spodziewamy się co może nas spotkać? Jakieś ogniste potwory? - pytała. Może Kapitanowie coś wiedzą na ten temat. Blondynka wzięła komórkę już tak z przyzwyczajenia, a nie by dzwoniła do kogoś. Poza tym jak czekała wcześniej na mości kapitanów to sobie tam coś klikała, a potem ją szybko schowała. Gdy już wszyscy byli na miejscu przeszli na drugą stronę. Zaraz pojawił się gigant z dość... ciekawym poczuciem humoru. Cornelia miała wrażenie, że owy nieznajomy znał kapitanów. No cóż... możliwe oni dłużej byli w obozie, więc są rozpoznawalni. - Wypraszam sobie mam broń i różne umiejętności. Fakt jestem najmłodsza i mam najmniejszy staż w obozie, ale nie znaczy, że można mnie obrażać. Najlepiej oceń, a nic się więcej o drugiej osobie nie wie - zjeżyła się. Poza tym Cornelia wszystko miała schowane w plecak, więc Ragnar guzik wiedział co tam ma. Rosebloom nie lubiła takich ludzi. Nie ocenia się książki po okładce. Przecież miała zbroję, choć zwyczajną to też pewnie się przyda, pistolety oraz bransoletkę ze srebrnym biczem oraz zwyczajny bicz uczepiony przy biodrze. - Osobiście wolę by Pani Kapitan Alva zdecydowała. Osobiście ja się dostosuję i będę się pilnować - obiecała. Kto zna blondynkę wie, że ona nie rzuca słów na wiatr.
Ostatnio zmieniony przez Cornelia Rosebloom dnia Nie 03 Mar 2019, 16:27, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wulkan Pią 01 Mar 2019, 15:25
Gigant obserwował was uważnie, był po prostu ciekaw jacy są ci znamienici herosi, jakimi niewątpliwie byliście. Nawet w takich wymiarach jak Muspelheim nazwiska Dahlbergh, Crow czy Folklore były znane - byliście bowiem kapitanami już dosyć długo i nie raz nie dwa ktoś o was wspomniał. Jesteście celebrytami w mitologicznym świecie, może da się na tym zarobić. Kiedy wszyscy przeszliście przez portal, waszym twarzom natychmiast ukazał się następujący widok: ogromna góra, u której podnóża się znajdowaliście była w rzeczywistości wulkanem, przedmiotem waszego zadania. Mieliście przed sobą wejście do groty kawałek na prawo od portalu, dodatkowo w waszą skórę zaczęło uderzać dość nieprzyjemne ciepło powiązane z temperaturą panującą w wulkanie. Alva czuła się dość komfortowo, bo takie temperatury to był jej żywioł. Folklore i Ragnar również radzili sobie dość dobrze, bo choć czuli uderzenia gorąca, to nie zwracali uwagi na to, dzięki swojej tolerancji. Z Cornelią było już gorzej. Czułaś pieczenie skóry twarzy, której nie ochroniłaś w żaden sposób - przydałaby się jakaś maska, bądź coś, co może ją zastąpić. Przed wejściem do groty czekał na was kolejny gigant, który również miał za zadanie być strażnikiem portalu. Był o kilka stóp niższy i tęższy od poprzednika. Waszym oczom na pewno rzucił się widok wystającego, czerwonego brzucha spod zbroi. Olbrzym podszedł do was. Jedną rękę schował za siebie, drugą zaś zdjął nakrycie głowy, którym był zardzewiały hełm. - Jaki piękny dzień na żeglugę! - zaczął, będąc pewno lekko podchmielonym. - A patrzeć na panią, to jakby na piękny trójmasztowiec z nowymi żaglami - gigant ukłonił się, kierując te słowa do Alvy. - Tam macie wejście - wskazał ręką na grotę. - Uważajcie, bo czai się tam różne paskudztwo - czerwonoskóry usiadł przy portalu, tak jak jego poprzednik i czekał, obserwując wasze ruchy. Kiedy stanęliście przed jaskinią, usłyszeliście kilka dziwnych dźwięków, które nie były do siebie podobne - najpewniej wydawało je kilka różnych stworzeń. Ponadto tylko przed wejściem dało się coś zobaczyć, dalej było dość ciemno. Wewnątrz jaskini naświetlenie dawał tylko jeden punkt, był on jednak kilkadziesiąt metrów od was i do końca nie można było sprecyzować, czy to lawa czy może jakieś inne cudo. Wchodzicie?
Zasady (ciąg dalszy v2): • Cornelia - możesz posiadać tylko jedną bransoletkę zmieniającą się w bicz, drugi bicz musi być zwyczajny. Ponadto nie posiadasz żadnych artefaktów magicznych poza tą jedną bransoletką, dlatego nie masz czegoś takiego jak ognioodporna zbroja. Uznam, że jest to zwykły, standardowy pancerz herosa - proszę o uzupełnienie tego w Character Sheet. Ponownie napisałaś o dwóch bransoletkach, gdzie nie masz na nie pozwolenia oraz nie poprawiłaś wyżej wymienionych rzeczy w character sheet. Jest to ostatnie ostrzeżenie.
Kolejka: Dowolna
Ragnar Crow
Re: Wulkan Pią 01 Mar 2019, 19:57
Gdy wyszedł z portalu, przywitał go nieprzyjemny siarkowy zapach oraz żar, który wydobywając się z odmętów wulkanu łagodnie muskał jego twarz. Pierwsze co zrobił to rozejrzał się dokładnie, by zbadać sytuację, a jego oczom ukazała się wielka góra przypominająca wulkan. Zapewne to była ta góra w której zaległo się od tych potworów, pomyślał by następnie skierować wzrok w stronę nadchodzącego giganta, który był grubolem. - Witaj - odparł, gdy gigant najwidoczniej zawiesił swój wzrok na pięknej pani kapitan. Było co podziwiać to prawda, nic się nie zmieniła odkąd ją pamiętał. Piękna subtelna twarz i ciało na którego widok, stopniała by kanapka z serem i piersi mięciutkie niczym sernik, które zdawały się krzyczeć - Hej, patrzcie ludzie. Przy takich kobietach człowiek ma chęć paść na kolana i dziękować bogom, że jest mężczyzną. Taak, bez wątpienia przypominała mu matkę. Wtem gdy Ragnar zaczął patrzeć się na Alvę obok niego pojawił się Folk, który wybudził go z letargu mówiąc żeby przestał się na nią gapić jakby była jego matką. Heros natychmiastowo spoważniał wsłuchując się uważnie w słowa przybyłego giganta, który wskazał im również wejście do groty, a następnie usiadł przy portalu. Syn Baldura miał mieszane uczucia. Czuł się tak jakby giganci celowo siadali przy portalach, by w razie czego utrudnić im odwrót. Może była to tylko jego wyobraźnia, a może przeczucie, które nie opuszczało go odkąd przekroczył próg tej przeklętej krainy. Gdy już wszyscy razem podeszli do groty, zauważyli, że jest tam dość ciemno by swobodnie się poruszać, a jedyne światło, które wydobywało się z wnętrza było dość daleko by można było wywnioskować co to takiego. - Wyjdę pierwszy a za mną Folk, w końcu jako jedyni widzimy w ciemności. Później wy dziewczyny, zgoda? - skierował swój wzrok w stronę Alvy, bo w końcu to ona była głównodowodzącą w tej misji. Gdy wszystko zostało już ustalone weszli w głąb jaskini.
Ostatnio zmieniony przez Ragnar Crow dnia Pon 04 Mar 2019, 12:30, w całości zmieniany 1 raz
Alva Dahlberg
Re: Wulkan Pon 04 Mar 2019, 10:44
Alva nie uczestniczyła w tylu misjach, co inni z prostej przyczyny - była odpowiedzialna za dbanie o każdego, kto miał to szczęście ujść z życiem z tych, dość często, niebezpiecznych wypraw. Nie zamierzała więc szarżować i wolała wysłuchać doświadczonych przyjaciół, którzy po prostu znali wszystko od podszewki. Owszem, ruda potrafiła walczyć i jeśli sytuacja ją do tego zmusiła, nie uciekała od tego, niemniej była zdecydowanie personą lubującą się w, po pierwsze, dystansie, a po drugie - doglądaniu rannych. Była więc cennym ogniwem grupy, które, jak Ragnar zauważył, nie powinno się wychylać do przodu z tegoż właśnie powodu. - Cornelio, w miejscach takich jak to możesz się spodziewać tylko jednego - niespodziewanego, jeśli będziesz nieostrożna. Panuj też nad językiem, kapitanowie nie są twoimi kolegami - odpowiedziała dziewczynie neutralnie i obrzuciła ją znaczącym spojrzeniem. Liczyła na to, że pomimo swojej wojowniczej duszy, Cornelia będzie potrafiła słuchać i nie narazi się niepotrzebnie na niebezpieczeństwo. Po drugiej stronie portalu było tak, jak sądziła. Goręcej. Temperatura lawy znacznie podnosiła termikę otoczenia, Alva jednak czerpała z tego niemalże swoistą przyjemność. Wyczuwała całą sobą skupiska gorąca dookoła, dzięki czemu czuła się pewniejsza i jakby, choć to możliwie czynnik stricte psychologiczny, mocniejsza. - Twa uprzejmość jest niespodziewana, acz pożądana. - Uśmiechnęła się delikatnie do giganta i skinęła mu głową, lustrując go pobieżnie. Następnie razem z resztą podeszła do wejścia wulkanu. Zerknęła na Ragnara. - Masz rację - przyznała, próbując dostrzec w ciemnicy coś więcej, niż to nieznacznie pulsujące światło. - Mogę, co prawda, oświetlić nam drogę, ale nie ma co zwracać na siebie uwagi ewentualnych niemiło nastawionych do nas stworzeń. Nie wszyscy są tak serdecznie ustosunkowani do nas, jak tamtejsi giganci. - Ostatnie zdanie wypowiedziała tonem sugerującym podejrzliwość, choć nie powiedziała tego wprost. - Prowadźcie zatem. Ja będę osłaniać tyły. Cornelia - zwróciła się do najmłodszej uczestniczki. - Bądź czujna, nasłuchuj i skup się. Przypomnij sobie treningi. Alva wzięła głęboki - na ile mogła - wdech i wydech, po czym, będąc gotową w każdej chwili dobyć broni, zamknęła ten dość przedziwny pochód.
Cornelia Rosebloom
Re: Wulkan Sro 06 Mar 2019, 20:18
Cornelia trochę się dowiedziała jeśli chodzi co może tutaj się spodziewać. Zachowanie tego olbrzyma co siadł przy portale było zbyt... podejrzane. Czyżby pilnował portalu i jak raz się przejdzie to już się nie wròci? Najbardziej prawdopodobne. Może będę się w drodzę powrotnej bić z nim? Còż... niewykluczone. Oczywiście jak widać blondynka została zignurowana przez kapinata, ktòry ją obrazić, a od Alvy dostała ochrzan. - Jasne, mnie można obrażać, a ja najlepiej bym się nie odzywała, a potem mnie się ignoruję - burknęła. Nie miała zamiaru za nic przepraszać. To raczej ona powinna być przeproszona, a nie. Zamiast też wsparcia od swojej Pani Kapitam... szkoda gadać. Rosebloom nie zamierzała się już odzywać, bo i po co? Jakoś nikt nie brał ją na poważnie. Ich zdaniem Cornelia była tylko świerzakiem. Czekała jak kapitanowie się dogadają. Bez słowa kiwnęła tylko, że ma iść z Alvą na końcy kiedy Pani Kapitan się do niej odwzwała. Jakoś nie miała ochoty już denerwować się przez Rangara, ktòry swoim zdaniem jest taki wspaniały.
Gość
Gość
Re: Wulkan Sro 06 Mar 2019, 23:55
Najpierw śmieszek, teraz dżentelmen. Folk wiele słyszał o Muspelheimie od swojego przyjaciela. Nigdy jednak nie wspominał on o tym jak znakomite osobistości go zamieszkują. Młody kapitan był wprost oczarowany tym jak Ci zatwardziali wojownicy nie zapominali o swoim "człowieczeństwie". Nie było teraz jednak czasu na zbędne pierdolamento - mieli wykonać robotę, a Folk już powoli czuł, że jego nogi za parę godzin odmówią posłuszeństwa, żołądek się skurczy, a on zaśnie albo w swoim łóżku, albo rzygach. W celu zapobiegnięcia tej sytuacji w aktualnej sytuacji upił łyczek ze swojej piersiówki i w spokoju słuchał tego co pozostali mieli do powiedzenia. Ku jego zdziwieniu zdanie zabrała również Cornelia. Pomimo stanu Folka mężczyzna uznał to jako coś więcej niż pyskówkę - było to jawne przeciwstawianie się zdaniu swojego przełożonego. Patrząc na blondynkę zaczął powolnym krokiem zmierzać w jej stronę. Kiedy znalazł się przy niej położył swoją dłoń na jej ramieniu. Miało to na celu danie jej do zrozumienia, aby zwróciła się w jego stronę. Kiedy to uczyniła (bądź nie) mogła dojrzeć, że jego oczy się zmieniły. Nie był to już wzrok lekkoducha, oj nie. Tym razem z oczu Folklore'a wyczytać można było powagę, złość, a nawet w pewnym stopniu żądzę mordu. Patrząc wprost w oczy dziewczyny rzekł: - Chuj mnie obchodzi co masz do powiedzenia zasrańcu. W tym momencie jesteśmy w pierdolonym Muspelheimie, a nie na rewii mody. Ragnar ma racje bo jedyne co na razie nam pokazałaś to to, że wzięłaś jebany telefon do miejsca gdzie akurat nie mają LTE. Ponadto pyskujesz mojemu przyjacielowi i swojej bezpośredniej przełożonej. Za coś takiego w mojej drużynie każemy zjeść gówno, wyrzygać je, a następnie zrobić z tego omlet i znów wpierdolić. Zapamiętaj więc, że każdego tutaj chuj obchodzi Twoje zdanie. Masz tu tylko przeżyć, zrozumiano? A jakbyś jeszcze chciała znów otworzyć mordę w innym celu niż powiedzenie "Tak proszę Pani." "Już się robi proszę Pana" "Jak tylko Pan rozkaże proszę Pana" to gwarantuje Ci, że następna wizyta w szpitalu będzie czekać Cię na oddziale dentystycznym gdzie będą zastanawiać się czy wyrwać Ci ostatnie 3 zęby i wstawić protezę czy nie. - beknął. Nie miał zamiaru słuchać gadania jakieś gówniary. Wycierając dłoń o spodnie ruszył do Ragnara, a na jego twarzy widniał lekki uśmiech. Patrząc na swojego przyjaciela rzekł: - Pójdę przodem, a Ty bezpośrednio za mną. Jeśli to będzie strażnik pierwszego poziomu to mamy przejebane. Po tych słowach ruszył do wnętrza tunelu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wulkan Nie 10 Mar 2019, 20:21
Najwidoczniej udało się wam zażegnać podstawowe problemy związane z własną niefrasobliwością. Opracowaliście plan działania, który polegał na tym, że wysyłacie do przodu najpierw osoby posiadające umiejętność widzenia w ciemnościach. Było to być może dobre dla was, ale Cornelia i Alva nie miały już takiego szczęścia, bo one nie widziały nic poza tym małym jasnym punktem w środku groty. Poskutkowało to tym, że Cornelia potknęła się o wystający stalagmit i upadła. Sama wywrotka nie spowodowała większych szkód, ale dźwięk wydany przez uzbrojenie dziewczyny rozległ się po całej jaskini. W odpowiedzi otrzymaliście bliżej niezidentyfikowaną gamę dźwięków, które musiały należeć do jakichś stworów - był to warkot. Ragnar i Folklore po jakimś czasie spostrzegli grupę stworów, gdy zbliżyły się do was, co od kilkunastu sekund sugerowało wam coraz mocniejsze echo. Był to mały zastęp troglodytów, którzy poza ostrymi zębiskami i pazurami mieli również w rękach prymitywne narzędzia - od młotów wykonanych z drewna i kamienia, skończywszy na włóczniach. Różnili się od siebie zabarwieniem skóry i wielkością. Na dalszym planie mogliście dostrzec dwóch dziwnych troglodytów, którzy poza podstawowym uzbrojeniem mieli też wystające kości na grzbiecie, mogły być ostre. Grupa siedmiu potworów przystąpiła do ataku - wykonali szarżę, sprytnie pokonując wszystkie stalagmity i przeszkadzające stalaktyty. Dzięki temu okrążyli was dość szybko, bo sama jaskinia była dosyć spora, mogli zatem bez problemu odciąć wam drogę ucieczki. Folklore miał przed sobą dwóch z nich, tak jak i Ragnar. Za Alvą i Cornelią stała pozostała trójka, której one jednak nie widziały, wszakże nie było tu żadnego oświetlenia. Jakby tego było mało, kolejna garstka zamykająca się w ośmiu osobnikach czekała w oddali na potencjalny rozwój sytuacji - w tym dwójka specyficznych troglodytów. Jednocześnie stwory przystąpiły do ataku. W stronę Ragnara został rzucony tomahawk, a drugi troglodyta natychmiast chciał go ugodzić dzidą w prawe udo. Folklore miał do czynienia z duetem potworów uzbrojonych w kije zwane potocznie lagami. Przypuściły one na niego atak frontalny. Cornelia i Alva musiały zająć się pozostałą trójką - jeden z nich rzucił kamieniem w córkę Freyi, celując jej w lewe ramię, pozostałe dwa zaś skierowały swe kroki w stronę potomkini Sif, którą próbowali trafić swoimi narzędziami przypominającymi włócznie. Wykonali dwa ataki, chcąc uszkodzić jej jednocześnie lewe udo i okolice klatki piersiowej.
Zasady: - Nie róbcie miliona kombinacji w jednym poście, tylko tyle.
Kolejka: - Dowolna
Gość
Gość
Re: Wulkan Pią 15 Mar 2019, 22:30
Pierdolony mongoł z Ciebie Folk.. Słowa te utworzyły się w głowie chłopaka kiedy przyjrzał się całej sytuacji. Co prawda Alva była tutaj główną dowodzącą, ale oni również mogli ruszyć makówkami i inaczej obmyślić to w jaki sposób przebrnąć przez jaskinię. Niestety szambo wyjebało, a gówno się rozlało i teraz trzeba było dostosować się do aktualnej sytuacji. Dzięki temu, że widział w ciemności mógł pomóc pozostałym w odparciu ataków troglodytów. Nie miał czasu do stracenia. Tworząc na swoich dłoniach rękawice z mroku sięgające aż do łokci zaczął szybko wydawać polecenia: - Nie ma czasu na wyjaśnienia! Cornelia kucnij się i szybko utwórz wokół siebie twardy kamienny kokon! Siedź w nim do czasu, aż nie powiemy, że jest bezpiecznie! Alva wykonaj szybki skłon przy zgiętych kolanach i ciśnij za siebie największy podmuch ognia jaki dasz radę! Ragnar - rozpal te pierdolone lampki świąteczne! Po tych słowach sam ruszył bezpośrednio na swoich przeciwników. Uzbrojeni w drewniane lagi raczej nie stanowili dużego wyzwania. Pozbawili się w końcu swojej najniebezpieczniejszej broni w postaci pazurów. Folk biegnąc w stronę przeciwników miał zamiar za pomocą ruchów ich ciała i ułożenia broni przewidzieć, z której strony powinien nadejść atak. Dzięki swoim wytężonym zmysłom, a także wieloma latami praktyki powinien z łatwością wyminąć uderzenia. Jednak nawet pomimo tego wciąż chciał skrócić dystans między nim, a troglodytami. Kiedy znalazł się w odległości nie przekraczającej 50 centymetrów od oponenta zmaterializował w swojej lewej dłoni miecz, który wbił wprost w otwór gębowy stwora. Nie zakończył jednak na tym. Wykorzystując impet swojego ciała spróbował ruchem równoległym do ziemi wyrwać ostrze z jednego przeciwnika i przedłużając cięcie planował poważanie rozciąć drugiego - tak zabić na śmierć w sumie.
Cornelia Rosebloom
Re: Wulkan Nie 17 Mar 2019, 16:40
Cóż Cornelia mogła poradzić. Jak widać szacunek do innych nie należał to cech charakteru Folkrore. Ciekawe czy wszyscy faceci w randze kapitana są tak zadufani w sobie jak ci dwóch. Przecież Alva tutaj dowodziła, a tu nawet nie dali jej dość do głosu. A może wcale ruda nie chciała? W sumie nie dowiemy się. Miała już powiedzieć, że jednakże nie jest w jego drużynie Folk'a i niech się wypcha. Jednak stwierdziła, że to jeszcze bardziej pogorszy sprawą. Cieszyła się z jednej strony, że trafiła do drużyny Alvy. Szkoda, że nikt jej nie brał pod uwagę. Miała też wrażenie, że jest piątym kołem u wozu. Już weszli do jaskini. Przez tą przeklętą ciemność Rosebloom musiała się niefortunnie przewrócić. Niestety narobiło to tyle huku, że już nie przejdą przez tą jaskinię tak swobodnie, bo mieli towarzystwo. Niedobrze było, że blondynka jak jej kapitan nie wiedziały z iloma przeciwnikami mają do czynienia. Nie odzywając się nic zrobiła to co kazał Folklore czyli kucnęła wyciągając dłoń i przykładając do ziemi. Następnie wykorzystując swoją moc nadaną od matki Sif stworzyła wokół siebie twardy, kamienny kokon. Skupiała się na tym by przeciwnicy, którzy zaraz zaatakują nie przedarli się przez niego. Miała nadzieję, że trzej kapitanowie poradzą sobie z zagrożeniem.
Alva Dahlberg
Re: Wulkan Pią 22 Mar 2019, 12:25
A mogła wszystko podpalić, tak po prostu. Kurwa, szlag by to i chuj strzelił. Ale tak, zdaj się na kolesi, którzy widzą w ciemności i idź sama po omacku. Kurwa, Dahlbergh, ty głupia pizdo. Jakim cudem Aegir posadził cię na kapitanowskim stołku w ogóle? PRZEZ PRZYPADEK? Zagotowała się wewnętrznie z powodu całej sytuacji, której mogli śmiało uniknąć. Szczęście w nieszczęściu - nie dostała od razu sztychem w bebechy, zaledwie zaś kamykiem w lewe ramię, przez co mogła wywnioskować gdzie stoją śmierdzące pokraki, a na pewno jedna z nich. Nie miała też czasu zjebać wszystkich za głupotę zbiorową, choć jej własna tutaj też dołożyła całkiem sporo, przyjęła więc tylko do wiadomości to, co krzyknął Folk. Ruda założyła, że Cornelia również wykonała polecenie mężczyzny i odgrodziła się od jednak niebezpiecznych stworzeń. Niestety nie mogła tego sprawdzić, choć bardzo by chciała. Nie miała ochoty tłumaczyć potem staremu, że przypadkiem usmażyła jedną ze swoich podopiecznych. No przypał jak nic. Wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. I choć dawno nie używała mocy, tak wiedziała, że tli się ona w jej wnętrzu i tylko czeka na odpowiedni bodziec do wydostania się na zewnątrz i pochłonięcia wszystkiego, co tylko stanie na jej drodze. Jej ręce początkowo ułożyły coś na kształt koszyczka, szybko jednak odwiodła je od siebie na szerokość swoich bioder, zginając je w łokciach mniej więcej na sto dziesięć stopni. Pomiędzy rozwartymi rękoma utworzyły się język ognia, który z milisekundy na milisekundę wzmagał coraz bardziej, rozgrzewając się do niemal 900 stopni Celsjusza. Nie zamierzała się ograniczać. Chciała wytworzyć falę ognia, która pchnięta ku paszczurom, miała je spalić żywcem. Jednocześnie w jaskini powinno się znacznie rozjaśnić, gdyż płomień już teraz wytworzony był niesamowicie intensywny, lecz nie spalał samej Alvy. Córka Freyi użyła całej swojej siły woli, a w momencie, gdy poczyniła wypad i kolejno wymach, aby rozszerzyć płomień na co najmniej siedem metrów wzdłuż i około pięć metrów wzwyż, skierowała całą falę uderzeniową za siebie, ku poczwarom, które miały czelność stanąć im na drodze.
Ragnar Crow
Re: Wulkan Sob 23 Mar 2019, 15:27
No i stało się to co się musiało stać. Cornelia potknęła się o własne ciżby i wylądowała plackiem jak długa na ziemi robiąc przy tym hałas, który usłyszałby nawet głuchy. Tak też w ich stronę zaczęły się zbiegać potworki, które wyglądem przypominały przeciętnego kibola Arki Gdyni, troglodyci. W stronę Ragnara został rzucony mizernej klasy tomahawk, którego uniknął odchylając się do tyłu, by następnie wyjąć swój topór spod pasa i zablokować nadchodzący cios, który zmierzał w jego udo. Gdy już skontrował cios, wystawił lewą rękę przed głowę potwora i wystrzelił lance z czystego światła, kończąc jego żywot. Następnie zwrócił się w stronę stwora, który rzucił w niego tomahawkiem i odpowiedział tym samym podkręcając topór tak, że wylądował w jego głowie. W tym czasie Folk walczył z przeciwnikami, a Alva szykowała się do rozpierdolenia całej tej jaskini, co zaowocowało wytworzeniem przez niego tarczy, aby ochronić się przed ewentualnym poparzeniem.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wulkan Nie 24 Mar 2019, 12:40
Wasze mocy poszły w ruch, a Folk przedstawił szybki plan, który miał rację bytu. Zaczynając od najprostszych ruchów - Cornelia utworzyła ziemny kokon, który uchronił ją przed atakami troglodytów, dodatkowo nieumyślne pozbawiła ich uzbrojenia, bowiem potwory połamały swoje włócznie na jej małym murze. Foklore mógł z łatwością przewidzieć atak ślepców, gdyż był doświadczonym wojownikiem, troglodyci zaś polegali wyłącznie na swoich instynktach. Zakończył błyskawicznie żywot stworzenia, wbijając mu wytworzony za pomocą mocy miecz, który przebił się przez całą głowę mieszkańca wulkanu. Pociągnął akcję dalej i było to dość ryzykowne, gdyż tkanka mięśniowa oraz kości stawiły trochę oporu, nim syn Hekate ugodził również drugiego z oponentów. Całe szczęście, doświadczenie Folka zaprocentowało kolejny raz i sprytnie wyminął ciosu, przebijając drugiego z przeciwników. Alva nie patyczkowała się z nikim i gdy tylko Cornelia wytworzyła wokół siebie ochronę, wygenerowała falę ognia w swoich rękach, która była tak zaskakująca dla ślepych stworzeń, że te nie wiedziały jak zareagować w pierwszej chwili. Drugiej, niestety dla nich, już nie było, gdyż kontakt płomienia z tkanką wywołał lawinę reakcji - począwszy od przepalenia ich skóry, skończywszy na podpaleniu żywcem potworów, które przy swoich warunkach fizycznych i intensywności ataku Alvy, spopielały. Ragnar nie pierdolił się w tańcu i było to słuszne - ograniczył swoje ruchy do minimum, tak jak i użycie mocy, którą po uniku tomahawka skondensował w lewej dłoni, po czym wystrzelił cienką wiązkę światła prosto w głowę troglodyty, tworząc małą dziurę w okolicach jego głowy, na pewno przeszła przez mózg, gdyż potwór padł jak długi. Drugi ze ślepców był pozbawiony swojej broni, gdyż tomahawk leżał gdzieś przy prawej ścianie jaskini i Crow to wykorzystał, rzucając potężnym toporem prosto w jego łeb. Przez swoją ślepotę nie był w stanie stwierdzić, jak duży jest to przedmiot, dlatego próba uniku i tak skończyła się tragedią dla populacji troglodytów, którzy stracili kolejnego mniej czy ważnego członka swej społeczności. Podpalone części zwłok troglodytów oświetliły wam drogę, dzięki czemu oczy Ragnara i Folka odpoczęły od użytkowania mocy, a Alva mogła tym samym dostrzec, co się dzieje w jaskini. Ośmiu troglodytów, którzy pozostali na straży, w tym ci dwaj dziwni, przypuścili frontalny atak na wysuniętych Ragnara i Folklore. Dwie włócznie zostały rzucone w ich stronę, tak samo jak i dwa tomahawki.
Zasady: - Z racji tego, że misja się przeciąga, od teraz zaczynam respektować prawo 72h na odpis od ostatniego posta MG. W przypadku nie odpisania w wyznaczonym czasie, przejmuję kontrolę nad postacią w danej turze.
Kolejka: - Dowolna
Alva Dahlberg
Re: Wulkan Pon 25 Mar 2019, 12:30
Niemal krzyknęła z ekscytacji. Destruktywna moc, która w niej tkwiła od zawsze, miała w końcu szansę, aby w pełnej krasie wypłynąć z Alvy i zebrać swoje żniwo. Co prawda byli to tylko troglodyci, nic specjalnego, niemniej ogień nie jest wybredny. Spali wszystko, co stanie mu na drodze, bez większych wyrzutów sumienia. Obejrzała się szybko dookoła, chcąc ocenić ich sytuację. Zarejestrowała, że Cornelia schroniła się tak, jak nakazał jej Folk, odetchnęła więc w myślach. Dobrze, jeszcze żyje. Oby zostało tak najdłużej. - Zostań tam, gdzie jesteś! - krzyknęła do dziewczyny, gdy upewniła się, że za nimi na pewno już nikogo nie ma, po czym w mgnieniu oka pognała ku Folkowi i Ragnarowi. - Zajmę się resztą! - Skierowała słowa ku mężczyznom. Nie umknęły jej uwadze wyrzucone w ich kierunku włócznie i tomahawki. Nie mogła jednak ryzykować, że zostanie trafiona, a wiedziała też, że dwaj kapitanowie sobie z tym jakoś poradzą, toteż rzuciła się w prawo, mniej więcej pod kątem stu trzydziestu stopni, aby uniknąć ewentualnego trafienia. Przeturlała się i sprawnie dźwignęła na nogi, kolejno, licząc na to, że żaden paszczur nie zdąży nawet pierdnąć, wezbrała z zamiarem wypuszczenia kolejnej śmiercionośnej fali ognia. Jeszcze szybciej, niż wcześniej, uformowała potężną płomienną ścianę, która wielkością dorównywała poprzedniej. Zmodyfikowała ją o tyle, o ile, aby sięgnęła ku najdalszym rejonom, z racji faktu, że nie była na przeciwko troglodytów. A w momencie rozgrzania jej do najwyżej możliwej temperatury, pchnęła ją ku pozostałym oponentom, zamierzając spopielić ich w równym stopniu, co tamtych.
Cornelia Rosebloom
Re: Wulkan Wto 26 Mar 2019, 17:54
Cornelia nie miała zamiaru wychodzić ze swojego kamiennego kokona. Oczywiście coś tam czuła, że te stworki usiłują się przebić przez jej "mur". Jak widać przy okazji wrogowie popsuli sobie swoje bronie o twardą osłonę kokonu. Miała nadzieję, że kapitanowie powiedzą kiedy już ta bitwa się skończy. Coś tak, ale niewiele słyszała. W jakiś sposòb też dostrzegła światło. W sumie dobrze, też, że blondynka dobrze władała magią, ktòrą odziedziczyła od swojego boskiego rodzica. Nie czuła tego jak Alva używała swojej mocy związanej z ogniem. Ciekawe jak jeszcze popiszą się inni kapitanowie. Pewnie już rozprawili się poprzez walkę wręcz. Rosebloom czekała w spokoju na pozbycie się tych stworkòw. Miała się słuchać no to, to robiła.
Ragnar Crow
Re: Wulkan Wto 26 Mar 2019, 22:55
No i pozamiatane. Bitwa skończyła się zanim się zaczęła, a piękna pani kapitan rzuciła się by wyeliminować ostatnich dwóch karłów. Ragnar oczywiście nie chciał jej zatrzymywać, bo w końcu nie była ona jakimś tam delikatnym kwiatuszkiem, tylko kapitanem który potrafi zadbać o własny tyłek. Podszedł kawałek do przodu by wyjąć swój topór z truchła ostatniego przeciwnika i przyglądał się jak rudowłosa rozprawia się z tymi wypierdkami. Gdy zauważył lecącą w jego stronę włócznie uśmiechnął się, po czym odchylił tylko delikatnie by ta przeleciała za niego. Wiedział, że Folk także uniknie swojej dlatego nawet nie zwrócił się w jego stronę. Ragnar był także przekonany, że troglodyci to tylko zalążek tego czego mogą się spodziewać wchodząc w głąb jaskini.