Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde - Page 3 DpyVgeN
Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde - Page 3 FhMiHSP


 

Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 19 Maj 2022, 15:48

Najważniejsze było to, że w końcu znaleźli wspólny język i potrafili się dogadać w kwestiach nie tylko związanych z dzieckiem, ale również z samymi sobą. Dzięki temu łatwiej było im przebywać w swoim towarzystwie bez tego niepotrzebnego napięcia i jak się okazało - tęsknili za tym bardziej, niż w ogóle się spodziewali. Troska to jedno, ale fakt tęsknoty za sobą również był bardzo ważnym argumentem w podejmowaniu decyzji o zamieszkaniu u Mii na końcówkę jej ciąży.
Oparł się wygodnie pośladkami o blat i czekał na to, co powie Gordon. Prawdę powiedziawszy, nie zaskoczyła go jakoś mocno, bo spodziewał się różnego rodzaju zachcianek. Problemem było jednak to, że Laborde nie był wybitnym kucharzem i przygotowanie masy na gofry było dla niego czymś dość trudnym, tym bardziej nie znając przepisu. Dostrzegłszy jej minę podwójnie się wkurzył na siebie, że nie jest w stanie jej tego zapewnić sam.
- Mogę podejść do cukierni - zaproponował, bo przecież nie było to jakoś stosunkowo daleko, a skoro Mia miała na to ochotę, to on jako ojciec jej dziecka powinien o nią zadbać, w końcu kto wie czy to nie maluszek domagał się tych wszystkich łakoci tylko ustami swojej mamy?
- Nic niezwykłego. Trening, patrol, obiad i jestem u ciebie. Nigdzie nic się nie działo, choć podejrzewam, że i tak jest to ciekawsze niż siedzenie cały dzień w domu - domyślał się, że córka Baldura nigdzie już raczej nie ruszała się z takim brzuchem i że nawet tak mało obfitujący w cokolwiek dzień jak jego, był dla niej czymś dużo ciekawszym.
- To co z tymi goframi? - dopytał, bo nie wiedział, czy ma się ubierać i lecieć po słodkości, czy też przygotować sobie coś smacznego i pójść do niej na sofę. W międzyczasie podgryzał sobie kawałek szynki, który szybko mu się skończył i zaraz został zastąpiony jakąś parówką znalezioną w lodówce. - I jeśli już pójdę na zewnątrz, to daj od razu całą listę co ci przynieść, chyba, że masz wszystko? - dopytał, by mieć pewność, że niczego im dziś nie zabraknie. Wieczór miał być perfekcyjny i zamierzał o to zadbać.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sob 04 Cze 2022, 14:41

Mia nie była pewna czy Laborde nawet wie, jak te rzeczy przygotować i czy pomoc internetu by mu coś pomogła ostatecznie. Niemniej jednak, kiedy tylko usłyszała pytanie, wiedziała dokładnie na co ma ochotę i były to właśnie wymienione rzeczy. Nie miałaby jednak żalu, gdyby jej odmówił, bo etap zachcianek, którym nie mogła się oprzeć już minął. Była więc w stanie przeżyć bez tych rzeczy, choć pewnie niepocieszona tym faktem.
Mia zastanowiła się nad jego propozycją, ale kopniak dziecka ją rozproszył i spytała o jego dzień. Pokiwała tylko głową zgadzając się z tym, że to i tak było ciekawsze. Gordon dla zabicia czasu pochłaniała mnóstwo książek (głównie o macierzyństwie i rozwoju maluszka w brzuchu i poza nim), a także wykonywała samej sobie sesje brzuszkowe. Niech żyje wynalazca statywu i samowyzwalacza!
- Może wino? - rzuciła, ale widząc jego minę zaśmiała się. - Przecież żartuję - dodała zaraz, by się niepotrzebnie nie nakręcał. - To może pójdziemy na zakupy, a potem do kawiarni po gofry i czekoladę? Zjemy na miejscu albo przyniesiemy do domu, ale trochę ruchu mi się przyda. No i świruję już tutaj - przyznała rozbawiona mając nadzieję, że taki plan będzie mu odpowiadał. On mógł nieść zakupy, ona gofry. Niezły rozkład sił.
- Od razu zobaczymy w spiżarni co dobrego wpadnie nam w ręce - zaproponowała, bo przecież nigdy nie wiadomo na co najdzie ich ochota. No... ją.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 06 Cze 2022, 12:31

Laborde nie raz nie dwa był w terenie, więc siłą rzeczy musiał umieć przygotować wiele rzeczy. To, że nie lubił przebywać w kuchni i czasami wykręcał się dwoma lewymi rękami wcale nie oznaczało, że tak naprawdę nie posiadał jakichś umiejętności kucharskich. Tak naprawdę był teraz w dość dziwnym stanie, który polegał na tym, że był gotów zrobić dla Mii wszystko, jeśli to ma poprawić nastrój jej, a co za tym idzie, również ich dziecku. Tego jednak nie miał zamiaru jej mówić, bo jeszcze wpierdoliłby się na minę i musiałby jej usługiwać, wszak kobieta w ciąży na pewno ma mnóstwo potrzeb.
- Lubisz mnie prowokować, co? - spytał kąśliwie, pamiętając o jednej z rozmów na temat alkoholu, gdy niepotrzebnie posądził ją o picie w ciąży, gdzie ona wcale tego nie robiła. Jedynie wzięła sobie bezalkoholowego drinka w specjalnym kieliszku. Aferę oczywiście Al i tak zdążył nakręcić, bo już mu się odpalił tryb tatusia wtedy, z czego nie do końca zdawał sobie jeszcze sprawę. Niemniej jednak wszystko rozeszło się po kościach, całe szczęście.
- Ambitny plan, dasz radę? - dopytał, bo choć wierzył w jej chęci, tak fizycznie mogła nie być w stanie wyrobić i co za tym idzie, zbyt mocno się obciążyć. Co prawda nie zamierzał jej traktować jak trędowatej i jeśli dziewczyna podejmie próbę, to on będzie ją w tym wspierał, ale sam miał co do tego mieszane odczucia. - Nieść cię nie będę - dodał nieco złośliwie, by nie było tu aż tak słodko jak się zapowiadało z tymi goframi i czekoladą. Zaraz jednak zachichotał, sugerując jej, że był to wyłącznie żart i jeśli zajdzie taka potrzeba, to przyniesie ją na własnych rękach do mieszkania.
- Zbieramy się od razu, czy potrzebujesz chwili żeby się ogarnąć? - nie wiedział czy ciężarne odprawiają jakieś specjalne rytuały przed wyjściem z domu, dlatego warto było dopytać, żeby zaraz się nie okazało, że on się ubierze i będzie gotów do wymarszu, a ta jeszcze na godzinę utknie w samej ubikacji.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 10 Cze 2022, 21:45

Mia pewnie nie wykorzystywałaby go nawet wtedy, gdyby się zaoferował. W końcu był tylko ojcem dziecka, nie byli w żadnej relacji, by jej usługiwał. Co najwyżej do skręcenia mebelków dla dziecka, ale to też niepotrzebne. Wolała dopłacić za gotowe i droższą dostawę, niż w takie rzeczy się bawić.
- Przecież żartuję. Nie masz mnie chyba za idiotkę? - spytała rozbawiona doskonale wiedząc, że tak o niej nie myśli. Mogła być młoda i czasem nierozsądna czy zakręcona, ale nie była zwyczajnie głupia. Chociaż będąc herosem trudniej o wady genetyczne, to i tak zdawała sobie sprawę z tego, że picie alkoholu nie jest zdrowe, więc po co ryzykować z najmniejszą szansą nawet? Przecież i tak rzadko pijała, więc jaka to różnica?
Wywróciła oczami na jego pytanie, by na jego zaraz dodany komentarz prychnąć.
- Nikt ciebie o to nie prosi. Jestem w ciąży, a nie umierająco - jasne, jej organizm pracował na wysokich obrotach, ale też bez przesady. Mogła wybrać się na spacer, byleby to było właśnie to, a nie zapierdalanie na akord. Bo tego to już nie da rady zrobić.
- Daj mi minutkę - mruknęła i podniosła się, by skorzystać przed wyjściem oczywiście z toalety. Tak na wszelki. Gdy to zrobiła, założyła na nogi baleriny, co mogła zrobić nawet odrobinę się nie schylając na szczęście i narzuciła jeszcze na ramiona cieniutką narzutkę. Gdy oboje byli gotowi, opuścili mieszkanie od razu je zamykając.
W spiżarni wystarczyła jej chwila, by zaczęła pakować do toreb mnóstwo przeróżnych rzeczy, które wyglądały apetycznie i na które nabrała ochoty (a na które pewnie już nie będzie mieć, jak tylko przyjdzie czas kolacji). Gdy już spakowała co chciała, spojrzała rozbawiona na Alaude, który włożył do toreb zdecydowanie mniej.
- A może zjemy jutro makaron z krewetkami? - zaproponowała jeszcze, gdy już zbierali się do wyjścia. No ale minęli lodówkę z owocami morza!
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 13 Cze 2022, 20:06

Alaude nigdy nie uważał Mii za głupią, co najwyżej za cwaną i korzystającą ze swojego uroku, by zyskać pewne względy, ale to przecież potwierdzało tylko to, iż Gordon jest osobą inteligentną, która potrafiła docenić swoje atuty i przekuć je w coś produktywnego, przynajmniej ze swojej perspektywy. Niemniej jednak jego ojcowski umysł, bo na taki tryb Laborde się przestawił, automatycznie alarmował go, gdy coś mogło zagrażać jego dziecku, a alkohol był właśnie jedną z takich rzeczy. Instynktownie więc, bez konsultacji ze swoim własnym mózgiem, organizm zareagował na to właśnie w taki sposób.
- Oczywiście, że nie mam - przyznał już z małym uśmiechem na ustach, uspokajając się nieco. Niech jednak Gordon nie myśli, że tylko ona ma tu prawo do wahania nastrojów! On przecież też stresował się przyjściem dziecka na świat.
Wywrócił oczami z rozbawieniem, po czym założył jedną rękę na biodro.
- Doskonale wiesz, że tak tylko pierdolę - rzucił. - Zaniósłbym cię - potwierdził tylko to, co blondynka na pewno wiedziała, bo przecież jako silny heros, w dodatku ojciec tego maluszka zajmującego sporo przestrzeni w jej brzuchu, nie mógł odmówić Mii takiej prośby, jeśli ta potrzebowałaby jego asysty.
Skinął porozumiewawczo głową i w spokoju obserwował, jak Gordon najpierw idzie do toalety, a następnie ogarnia się do wyjścia. Z butami nie musiał jej pomagać, bo świetnie sobie sama poradziła. Z narzutą też nie, ale tutaj akurat sam się wtrącił i gdy tylko dostrzegł, że córka Baldura chce tę część garderoby zabrać ze sobą, od razu pomógł jej poprzez zabranie narzuty i zarzucenie ją na jej ramiona. Może i zbędny gest, ale jak wcześniej zapowiedział - zamierzał się o nią troszczyć i słów na wiatr na pewno rzucać nie będzie.
Al dla siebie w spiżarni nie brał wielu rzeczy, bo tak naprawdę to Mia decydowała, co będą jeść. On się dostosuje i dlatego też bardziej robił za jej lokaja, który raz po raz udostępniał torbę, by wrzucić do niej kolejny wymysł matki jego dziecka. Z pewnym rozbawieniem reagował na dość skrajne rzeczy, które Gordon zamierzała zjeść dzisiaj i to najlepiej zaraz, na raz. Widział już jej zachcianki i czasem połączenia wydawały się wręcz obrzydliwe, ale nie miał zamiaru oceniać w żaden sposób ciężarnej. To było jej święte prawo, by jeść co chce, jak chce, ile chce i z czym chce. Tym bardziej, że wielu tych rzeczy domagał się jego potomek, a to była sprawa o najwyższym priorytecie.
Spojrzał za siebie na lodówkę z owocami morza.
- No dobra. Coś jeszcze potrzebne? - spytał i od razu ruszył do lodówki, by wybrać garść świeżutkich, dzisiaj złowionych krewetek tygrysich. Warto było jednak jeszcze zaopatrzyć się w dodatkowe produkty, jeśli Mia miała na myśli jakiś konkretny przepis. Mogła przecież nie mieć wszystkiego w domu, a skoro są już w spiżarni, to tylko debile by z tego nie skorzystali.
- Kochanie, usiądź i odpocznij chwilę, pójdę po jeszcze jedną rzecz! - krzyknął w kierunku córki Baldura kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego, jak przed chwilą się do niej zwrócił. Sam powędrował jeszcze na dział mięsny i wziął garść szarpanej wołowiny, z której miał zamiar zrobić jutro pożywne śniadanie.
Wrócił do siedzącej na sporej pufie Mii z pełnymi torbami i rzucił z małym uśmiechem:
- To już wszystko czy jeszcze coś bierzemy? - z ciężarnymi wszakże nigdy nic nie wiadomo. Dla świętego spokoju lepiej było spytać.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 27 Cze 2022, 18:17

Dobrze, że nie miał objawów ciąży, bo przecież świat już słyszał o tak zaangażowanych tatusiach, którym rosły brzuchy, mieli zachcianki oraz mleko w piersiach. Chłopa w ciąży nie potrzebowała bo przypuszczała, że byli w takiej sytuacji jeszcze gorsi od kobiet.
- Wiem - zaśmiała się, bo nie było nad czym tu debatować. Nie wątpiła w to, że zaniósłby ją na rękach gdyby była taka potrzeba. W Afryce robił to przecież dla własnej satysfakcji, a tu dochodziło bezpieczeństwo ich dziecka, choć ich relacja też już uległa zmianie... I była w sumie bliżej nieokreślona.
Uśmiechnęła się lekko, gdy wyrwał się do założenia jej narzutki, jednak w żaden sposób tego nie skomentowała. Był to miły gest i po części rozumiała, że chciał się już teraz wykazać, wszak obiecał jej pomoc i opiekę.
Mia miała w tym momencie ochotę na bardzo dużo, choć zdawała sobie sprawę, że jak przyjdzie co do czego, to większości już zjeść nie będzie chciała. Niemniej ciężko było nie skorzystać i nie zapakować do torby tego, na co ochotę miała. W końcu skąd mogła wiedzieć na co ostatecznie się zdecyduje? Wybór zawsze warto mieć, zwłaszcza w ciąży.
- Można wziąć czosnek i pomidorki koktajlowe. Resztę dodatków już mamy - odpowiedziała po chwili zastanowienia obserwując jak tym razem Alaude krąży po spiżarni. Nie spodziewała się jednak tego, co nastąpiło chwilę później i tak jak w pierwszej chwili posłusznie zajęła miejsce na pufie, tak w drugiej dotarło do niej, jak się do niej zwrócił. Zrobiło się jej cieplej na sercu, bo przecież nie kryła się z tym, że brakuje jej Francuza w życiu bardziej, niż teraz ma to miejsce. Nie zamierzała jednak tego roztrząsać póki upewni się, że się nie przesłyszała.
- Wszystko - odpowiedziała pewnie nie wnikając w to, co mężczyzna wkładał do torby. Tuż po swojej odpowiedzi podniosła swoje szanowne cztery litery i wspólnie ruszyli do wyjścia, a później do kawiarni. W końcu (nadal) miała ochotę na gorącą czekoladę i ogromne gofry z milionem dodatków. Swoje kroki więc skierowali do odpowiedniego miejsca, gdzie byli po krótkiej chwili. Mia na miejscu zamówiła największą porcję czekolady z bitą śmietaną, a także trzy gofry z bitą śmietaną, polewą (każdy z inną), no i furą owoców. Dla zdrowia, wiadomo. Co mogło dziwić, nie wzięła truskawek, które przecież uwielbiała. No ale chyba wiadomo dlaczego. Nie miała jednak ochoty na przesiadywanie w miejscu publicznym, dlatego poprosiła o zapakowanie wszystkiego na wynos. Zaznaczyła przy tym, że na gofry nic nie kłaść (bo by rozmiękły, fuj), a dodatki popakować do osobnych, małych pudełeczek. Niech kurwa kombinuje, co ją to. Poczekali na ich zamówienie (o ile Al też coś zamówił) i skierowali swoje kroki w stronę jej (ich?) mieszkania.
- Mogę podzielić się jak chcesz - zaproponowała, gdy rozłożyła się na swojej wygodnej kanapie z goframi i tymi wszystkimi dodatkami.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 28 Cze 2022, 15:22

Nie był świadom tego, w jaki sposób zwrócił się do Mii, dlatego też jego reakcje były naturalne i zachowywał się tak, jakby nic takiego nie miało miejsca. Był też pochłonięty pakowaniem, czy może raczej szukaniem szarpanej wołowiny, którą ktoś po złości zaniósł w inne miejsce i ostatecznie dużo dłużej zajęło mu przeszukiwanie spiżarki niż zakładał. Korzystając z okazji zahaczył jeszcze o dział warzywny i skubnął trochę czosnku oraz pomidorków koktajlowych zgodnie z życzeniem Gordon.
Wrócił do dziewczyny po kilku chwilach i położył na moment torby z zakupami na ziemi.
- No to zbieramy się - zarządził tuż po jej odpowiedzi i znów chwycił za pakunki, z kolei sam obrócił się na pięcie i zrobił nieco więcej miejsca Mii, chcąc mieć ją na oku. Udali się od razu cukierni, na której tak zależało córce Baldura i tam nabrali oczywiście masy słodyczy, głównie gofrów, które ostatnio królowały w diecie przyszłej mamy. Laborde ograniczył się tylko do smakowej kawy oraz jakiegoś ciastka z polewą brzoskwiniową, choć to akurat wziął bardziej przez wzgląd na namowy Gordon, której wystarczyło wyłapanie jednego spojrzenia u Ala na ów ciastko, by zaraz ciągnęła temat zabrania również i tego.
Po wejściu do mieszkania Francuz od razu położył wszystkie rzeczy na blacie i zaczął je rozpakowywać, podczas gdy Mia usiadła na kanapie i zabrała się rzecz jasna za słodycze.
- Zaraz spróbuję - odpowiedział, choć bardziej zrobił to machinalnie, byleby tylko coś jej odpowiedzieć. W rzeczywistości nie miał jakiejś wielkiej ochoty na słodkości, a tym bardziej na gofry. Mimo to, po rozpakowaniu wszystkiego usiadł obok córki Baldura i wystawił usta, by ta dała mu gryza przygotowanego przez siebie gofra. Jednak dotarło do niego to, o czym rozmawiali chwilę temu.
Wziął jednego kęsa, pokiwał głową z zachwytem, bo było to dobre i zaraz rozłożył się wygodnie na kanapie, prostując się przy okazji. Z przyzwyczajenia położył rękę na górnej części oparcia sofy, czym zasugerował blondynce, że chce ją objąć. Zrobił to jednak nieumyślnie, dlatego też zaraz wycofał się z tego, jednak nie mając co zrobić z ręką, zamiast położyć ją na swoich kolanach, położył dłoń na udzie ciężarnej.
- Jak zaczniesz być głodna, to mów. Zabiorę się za obiad - to był dość neutralny temat, dlatego łatwiej było mu o nim mówić niż o tym, że chciał ją przytulić przed chwilą, a teraz trzyma swoją dłoń na jej udzie i nie ma zamiaru jej zabrać. - Chcesz się napić czegoś? - zapytał, bo dopiero teraz wpadło mu do głowy, a Gordon mogła mieć potrzebę nawodnienia się po tak słodko-kwaśnym posiłku z kawiarni.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 01 Lip 2022, 10:16

Gdy Alaude początkowo odmówił w kawiarni wzięcia czegoś dla siebie poza kawą, ona od razu zaczęła ciągnąć temat, bo przecież widziała to spojrzenie! Mia obecnie na pewno miała nieco spaczony obraz, bo nie wyobrażała sobie jak można odmówić sobie słodyczy. A przecież do tej pory nie była ich jakąś zagorzałą fanatyczką, ot od czasu do czasu coś przekąsiła jak wzięła ją ochota. Teraz bez tego nie wyobrażała sobie życia. Nic więc dziwnego, że ostatecznie te ciastko w brzoskwinią zostało zamówione. O dziwo jeden kawałek tylko.
Uśmiechnęła się jedynie na jego odpowiedź i zaczęła pieczołowicie nakładać kolejne warstwy na pierwszego gofra. Na szczęście heros pracujący w kawiarni pomyślał i dał jej łyżeczki i widelce, by mogla to wszystko sobie ładnie ponakładać właśnie. Gdy tylko Francuz przyszedł, podsunęła mu gofra, by mógł się w niego wgryźć jako pierwszy. Gdy pokiwał tylko głową, Gordon sama wgryzła się w gofra, by rozpłynąć się nad jego smakiem - chrupkością przede wszystkim i tym, jak świetnie komponuje się z tym milionem dodatków.
Zanim zarejestrowała, że Laborde zasugerował jej przytulenie się, ten już zmienił swoją pozycję. Wgryzła się po raz kolejny w gofra, by zaraz zostać zaskoczoną przez jego dłoń. W żaden sposób jej to nie przeszkadzało, bo przecież nadal lubiła jego dotyk i chciała jego bliskości, ale od ciąży trochę się pozmieniało, więc nic dziwnego, że ten gest ją dziwił.
- Jasne - skomentowała krótko kończąc swojego pierwszego gofra. Jako, że usta miała pełne na jego pytanie wskazała na gorącą czekoladę, bo którą zresztą zaraz sięgnęła. Nie ma to jak cukier zapijać cukrem. Odłożyła na chwilę kubek i zsunęła z siebie narzutkę, o której zapomniała i zaczęła robić sobie drugiego gofra. Gdy tylko to zrobiła, usiadła inaczej rozkładając się na kanapie, a plecami oparła się częściowo o Alaude a częściowo o oparcie sofy. Nogi wyciągnęła, by te mogły wypocząć i wgryzła się w nowego gofra.
- Chcesz jeszcze? - spytała odchylając nieco głowę w tył, by na niego spojrzeć i podsuwając mu wspomnianą przekąskę.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 04 Lip 2022, 13:15

Dawno nie spędzali dni w taki sposób, bo od informacji o ciąży ich relacja mocno się zmieniła. Alaude tęsknił za tego typu spotkaniami, w których to mogli się dotykać, wspólnie spędzać czas, jeść, pić czy nawet drzemać, bo przez naprawdę długi okres byli dla siebie jak przyjaciele, żeby nie mówić partnerzy. Momentami niektórzy łapali się za głowę, dlaczego oni jeszcze nie byli razem oficjalnie, skoro spędzali ze sobą tyle czasu, sypiali ze sobą, lubili się i nawet nazywali siebie nawzajem w towarzystwie "kochanie". Co prawda w pierwszej kolejności było to robione z myślą o tym, by wkurzać Luke, ale dość szybko zaczęło im się to podobać i było na tyle wygodne, że przeszło do codzienności. Nikt nie potrafił ich zrozumieć. Oni sami siebie też nie.
Podał jej zgodnie z życzeniem gorącą czekoladę, co zasugerowała mu swoim wzrokiem, a później sam też upił łyka, po czym pokręcił głową z zachwytem i wziął jeszcze jednego.
- Całkiem całkiem - choć nie miał ochoty na słodkie, to jednak musiał przyznać, że i gofry i gorąca czekolada były naprawdę świetne, dlatego też siłą rzeczy wzbudziły w nim jakieś chęci.
Kiedy oparła się częściowo o niego, on z przyzwyczajenia uniósł rękę i ją objął, jednak teraz nie miał jak się z tego wycofać, dlatego tkwił w tej pozycji dość długo i tylko nieznacznie się przekręcił, gdy Mia wyciągnęła nogi na sofie. Uśmiechnął się w kąciku ust, kiedy Gordon odchyliła głowę i spytała go o kolejnego gryza. Wyglądała naprawdę uroczo, a jednocześnie bardzo dojrzale. Zawsze była piękna, ale ciążą dodała jej tego elementu dorosłości, który czasem gdzieś mu umykał w jej wizerunku. Była przepiękną kobietą i prawdziwym zaszczytem było móc patrzeć na nią w ten sposób.
- Chcę - zaskoczył ją tym razem, bo jego odpowiedź nie dość, że była twierdząca, to jeszcze pewna, jak gdyby jego stosunek do słodkości całkowicie się zmienił. Wziął więc porządnego kęsa gofra i zaśmiał się lekko, gdy poczuł, jak zarówno na jego policzku, jak i na jej znalazło się trochę bitej śmietany. Nachylił się więc nieznacznie i ustami cmoknął ją w miejsce obok kącika ust blondynki, w którym właśnie miała odrobinkę bitej śmietany.
- Smaczne - rzucił, po czym zaraz wyprostował się i obejmującą rękę przeniósł nieco niżej, by dotykać dłonią jej brzucha, który zaczął masować. Nie miał co prawda zbyt rozległego spektrum możliwości wykonywania ruchów, dlatego też ograniczył się do gładzenia kilku konkretnych miejsc.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 08 Lip 2022, 19:53

W obozie nie brakowało osób, które w sumie parami były, bo tak się właśnie zachowywały. A jednak tak się nazwać z jakiegoś powodu nie chcieli, jakby to było coś strasznego. Oni też należeli do tego grona chyba wypierając to wszystko brakiem uczuć. Jednak naprawdę nic do siebie nie czuli? To dość szybko zostało zweryfikowane, gdy tylko odsunęli się od siebie (czy raczej ona od niego początkowo) i pewne sprawy zaczęły do nich docierać. Mia dopiero gdy zatęskniła naprawdę, zaczęła rozumieć to, co czuła już od jakiegoś czasu. Nie była to jeszcze jakaś wielka miłość, ale z całą pewnością zakochiwała się w nim, co tylko "rozstanie" potwierdziło.
Mia wiedziała, że jest atrakcyjna i wiedziała też, że ciąża tego nie zmieniła. Nie wiedziała jednak, że Francuz zaczął ją inaczej postrzegać, bo Gordon mimo że musiała dojrzeć do decyzji, że zostanie matką, tak wcale nie czuła się dojrzalsza, ani też jej zdaniem na taką nie wyglądała. No ale też nie pytała innych o zdanie, więc każdy mógł sobie myśleć co chciał. Niektórzy wciąż dobierali jej lat i kiedy słyszała kolejny komentarz o nastolatce w ciąży, musiała wyjaśnić takim krótko, ale bardzo wyraźnie, że nie ma osiemnastu lat od dawna, które jej przypisują. Chyba taki jej urok.
Zaskoczył ją swoją odpowiedzią, ale przecież nie pytała jedynie, bo tak wypadało. Chętnie więc podsunęła mu słodkości i jakimś cudem umazał ich oboje. Nim jednak zdążyła zareagować, on ją cmoknął, zlizując tym samym bitą śmietanę z jej twarzy. Było to na tyle zaskakujące, że póki nie zjadła do końca tego gofra, nie odezwała się ani słowem. Kwestia też była taka, że była emocjonalna strasznie odkąd była w ciąży i nie chciała dawać sobie złudnej nadziei, że jednak mogą odratować to, co mieli kiedyś. Dlatego dopiero kiedy zjadła i popiła to czekoladą, zebrała się na odwagę, by poruszyć ten temat.
- W spiżarni nazwałeś mnie kochaniem - powiedziała cicho patrząc gdzieś przed siebie w ścianę, co ich pozycja jej ułatwiała, w końcu praktycznie siedziała do niego tyłem.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 11 Lip 2022, 15:00

Obóz był dość specyficznym miejscem, bo wiązali się tu ludzie na wszelkie sposoby i mimo dominacji zachodniej kultury, dało się dostrzec pewne naleciałości, które zupełnie inaczej pozwalały postrzegać związki. Wpływy kultury starożytnej Grecji czy Rzymu, kultura nordycka, bliskowschodnia, dalekowschodnia, ten cały miszmasz powodował, że wielu półbogów przestało już zwracać uwagę na to, czy ktoś się ze sobą spotyka oficjalnie, nieoficjalne, czy ktoś ze sobą sypia, żyje w celibacie do ślubu czy nawet bierze ślub z kilkoma osobami. Poligamia nie była tu co prawda aż tak popularna, ale w niektórych kulturach była ona dozwolona, więc pewni herosi z tego korzystali.
Jego reakcje były w większości spontaniczne, podyktowane dobrym humorem, który był ściśle związany z tym, że wrócił do dobrego samopoczucia. Czuł się po prostu szczęśliwy w obecności córki Baldura i zrozumiał to na długo przed ich "rozstaniem", kiedy tylko gruchnęła wieść o ciąży Gordon. Okres spędzony z nią był najlepszym, co go spotkało w tym obozie, dlatego nic dziwnego, że tak chętnie do tego wrócił oraz zachowywał się tak, jakby ich wcześniejsze scysje nie miały miejsca. Był do tego stopnia rozluźniony, że nie zwracał uwagi na pewne gesty, którymi ją obdarzał. W końcu jednak temat musiał zostać podjęty, a on sam wcale nie miał zamiaru uciekać od odpowiedzialności. Mimo lekkiego zaskoczenia, które starał się ukryć, postanowił odpowiedzieć jej szczerze.
- To z przyzwyczajenia, kiedyś mówiłem tak do ciebie - odparł, spoglądając na jej włosy, bo twarzy z tej perspektywy nijak nie mógł dostrzec. Jednak po tym, jak cicho zaczęła temat uznał, że być może dziewczyna jest w pewien sposób zakłopotana albo smutna z tego powodu, dlatego też od razu postanowił wybadać grunt. - Przeszkadza ci to? - spytał wprost, bo tak jak on nie przywiązywał do tego tak ogromnej wagi, tak może jej nie do końca już ten stan odpowiadał. Za nic przecież nie pomyślałby, że Mia się wręcz tego domaga po tych tygodniach rozłąki, nie dawała mu przecież żadnych mocnych znaków ku temu, że jest nim zainteresowana jako swoim mężczyzną. Ich rozmowy bowiem najczęściej dotyczyły dziecka i chyba nawet ich wzajemna troska o siebie była podyktowana w większości myślą o wspólnych wychowywaniu dziecka. Czy nie?
Pogładził ją po brzuchu, po czym przeniósł rękę na jej głowę i pomiział ją w okolicach prawego ucha.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 15 Lip 2022, 18:17

Poznała kilku wielbicieli poligamii, ale tak to chyba bywało wśród młodych, którym wydawało się, że mają kilka lasek do przeruchania do wyboru i tyle. Tak to jest, jak się żyje wyobrażeniami, ale jest się zbyt głupim, by poznać zasady funkcjonowania takiego sposobu życia. A mimo to Mia nie rozumiała osób, które go wybierały. Kto chciał być jedną z opcji?
Reakcje mogły być spontaniczne ze strony Alaude, ale powodowały mętlik u Gordon, która od dłuższego czasu chciała po prostu stworzyć z nim związek. Taki normalny, oparty na tym, co mieli wcześniej, z tą różnicą, że tym razem tworzyliby rodzinę. No i pozwolili uczuciom rosnąć, które u Mii tliły się od dawien dawna. Mącił jej w głowie takim zachowaniem i dawał złudne nadzieje. W końcu nie określił się w żaden sposób. Powiedziała mu wtedy w kawiarni, że brakuje jej Francuza w swoim życiu oraz, że za nim tęskni. Chyba dość jasno określiła to, czego by chciała. On nie zrobił z jej słowami nic poza tym, że też przyznał o tęsknocie. Tęsknić można też za kotem, ona mu powiedziała o poczuciu braku mężczyzny. On nie.
- To zależy - odparła cicho nieco przechylając głowę, gdy zaczął ją miziać. Zaraz jednak podjęła temat na nowo, bo wypadałoby wyjaśnić, co ma na myśli. - Robisz to z przyzwyczajenia jedynie czy robisz to czy chcesz? - odwróciła się cała nieco, by móc spojrzeć mu w oczy. Chwilę się mu przyglądała, jakby szukała odpowiedzi na to, co chodzi jej po głowie. Ostatecznie westchnęła, nie znajdując chyba tego, co poszukiwała.
- Nie możesz zlizywać mi z twarzy bitej śmietany, nazywać mnie kochaniem, a później nazywać samego siebie jedynie ojcem naszego dziecka. To... konsternuje mnie - wyjaśniła wahając się na koniec, bo jednak inne słowa cisnęły jej się na usta. Byli jednak dorośli i wypadało sobie wyjaśnić kilka rzeczy właśnie jak oni, by nie było nieporozumień.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 19 Lip 2022, 10:31

Jego gesty i słowa z pewnością mogły być dezinformujące, bo jaki facet zachowuje się w taki sposób? Nie byli razem, a mimo to zwracał się do niej i traktował ją jak swoją ukochaną, co jak widać zostało przez nią zarejestrowane. Laborde prawdę powiedziawszy tego nie kontrolował, dlatego też za każdym razem było mu głupio, że zwrócił się do niej w taki sposób. Nie dlatego, że tego nie czuł, bo gdyby tak nie było, takie słowa nie wychodziłyby z jego ust. Dlatego, że czuł, a nie okazywał jej tego wprost i nie postarał się o to, by ich relacja weszła na nowy poziom. Nie był głupi, widział, że ona tak samo jak i on już dawno nie rozpatruje tej znajomości w kontekście przyjaciół z benefitami, czy jak to się tam nazywa.
Przygryzł lekko wargę, by następnie odsunąć głowę i spojrzeć na szafkę obok.
- Z przyzwyczajenia... - odchrząknął, nie chcąc utrzymywać z nią kontaktu wzrokowego. Nie potrafił mówić o swoich uczuciach i to był kolejny dowód na to, jak bardzo słaby w tym jest. Dotąd jego związki opierały się wyłącznie na fizyczności oraz na relacjach kumpelskich, nie mógł jednak jednoznacznie stwierdzić, że kochał którąkolwiek dziewczynę, z którą dotychczas się spotykał. Jedynie córkę Baldura mógł nazwać swoją miłością, bo do niej czuł coś zupełnie innego. A przede wszystkim czuł dużo mocniej.
Westchnął zrezygnowany.
- Tak wiem, to nie w porządku - przyznał. - Więc jak mam się nazywać? - spytał, bo kolejna część trochę go zdziwiła. Przecież co by się nie działo, to on zawsze będzie ojcem jej dziecka i jakkolwiek nie polepszy lub nie pogorszy się między nimi, nigdy nie przestanie mówić o sobie w ten sposób. Zaraz jednak zrozumiał, o co chodziło blondynce i na to też zareagował westchnieniem. Nie z powodu jej wypowiedzi, a z powodu swojej bezradności, wciąż nie potrafił mówić o swoich uczuciach i potrzebach.
- Mówię tak do ciebie bo... - zaciął się na moment. - Chcę, żebyś była moim kochaniem - wydukał w końcu i z zażenowania własną nieumiejętnością opisywania uczuć jeszcze bardziej przekręcił głowę, nie chcąc patrzeć teraz na jej twarz. Ona wyrażała zbyt dużo, niemal bezpośrednio. On krążył wokół tego tematu, ale zamiast jak facet powiedzieć konkretnie, bawił się w jakieś durne podchody.
Nie przestał jednak jej głaskać za uchem, jednak teraz robił to trochę lżej niż wcześniej, było to wręcz muskanie jej skóry, a nie rzeczywista pieszczota w tej formie.
- Mia... ja nie chcę być tylko ojcem twojego dziecka - znów się odezwał po chwili. - Ja chcę być twój - jak już raz udało mu się coś powiedzieć, to teraz najwidoczniej szło lawinowo. Nawet wzrokiem wrócił do jej twarzy i patrzył na nią, próbując się doszukać jakiejś odpowiedzi. Póki co jednak malowało się na niej tylko zdziwienie, albo owa konsternacja, o której wspominała Gordon. - Powiedziałaś ostatnio, że ci mnie brakuje. Moje życie też jest puste bez ciebie - rzucił jeszcze na koniec i przymknął oczy, chcąc uspokoić zszargane nerwy. Ciężko było to wszystko powiedzieć, ale w końcu się na to zdobył. Czy mu ulżyło? Odrobinę. Dalej jednak był niepewny samego siebie i tego, czy Mii to wystarczy, by zrozumiała, że Alaude ją kocha.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 08 Sie 2022, 14:18

Skinęła głową słysząc o przyzwyczajeniu uważając, by jej twarz nie wyrażała zawodu. Co prawda patrzył w innym kierunku, ale kątem oka też można było dużo rzeczy zarejestrować, a Mia na pewno tego nie chciała. Ich sytuacja była już i tak wyjątkowo skomplikowana i nie warto było dokładać do tego obopólnej świadomości, że jej ten stan się nie podoba.
- Wystarczy Mia - odparła cicho wcześniej wzdychając. Tym razem to ona odwróciła wzrok patrząc gdzieś przed siebie, byle nie na niego. To była ciężka rozmowa z wielu powodów, a podwyższona emocjonalność odkąd była w ciąży wcale nie pomagała zachować spokoju. Zwłaszcza gdy słyszała to, czego by wolała nie usłyszeć. Liczyła się z tym, że nie pójdzie to po jej myśli, dlatego jakoś udawało jej się przybrać poker face, choć było to coraz trudniejsze. Odsunęła się nawet odrobinę tak, by nie opierać się o Alaude, a o oparcie kanapy, bo skoro myślał o tym tylko w kategorii przyzwyczajenia, to nie było mowy o bliskości. Nie teraz, gdy zdawała sobie sprawę ze swoich uczuć.
Zaraz jednak przechyliła głowę zaskoczona spoglądając na niego. Wykluczało się to z tym, co zakomunikował jej kilka chwil temu. To robił to z przyzwyczajenia czy jednak dlatego, że chciał? Gordon nic nie powiedziała, bo nie bardzo rozumiała. Sam sobie zaprzeczał, a ona nie miała siły na dyskutowanie co ma na myśli.
Konsternacja wstąpiła na twarz ciężarnej, gdy Francuz zakomunikował, że chce być jej. Oczywiście to było to, co chciała usłyszeć, ale wciąż w jej głowie odbijało się słowo, od którego zaczął całą rozmowę. Przyzwyczajenie. Kącik ust jej drgnął słysząc jego dalszy komentarz i choć w pierwszej chwili miała ochotę wpić się w jego usta, tak w kolejnej już zrezygnowała. Choć w środku trzęsła się jak galareta, postanowiła jak dorosła osoba wyłożyć karty na stół. Koniec z podchodami.
- Kocham cię Alaude. Pytanie czy ty kochasz mnie; kochasz fakt, że będziemy rodzicami czy po prostu brakuje ci bliskości. To zasadnicza różnica - patrzyła mu pewnie w oczy, jak na dorosłą, świadomą osobę wypadało. Miała nadzieję, że nie widać po niej tego, jak bardzo się denerwuje.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 09 Sie 2022, 10:31

Laborde był marnym romantykiem, dlatego też wszystkie kwestie dotyczące jego spraw sercowych ograniczały się z reguły do pustych słówek i kontaktów seksualnych, czego efektem było to, że miał lat ile miał, a w dalszym ciągu się nie ustatkował. Pocieszało go jedynie to, że w obozie byli starsi od niego herosi, którzy też nie mieli poukładanej sytuacji miłosnej w jego wieku, ale czy aby na pewno taki Giotto czy Aron powinni być dla niego dobrymi przykładami? Zdobył się więc na nieco więcej szczerości, a jednocześnie bardzo bał się tego, że może się to obrócić przeciw niemu.
Posmutniał, gdy Gordon wprost stwierdziła, żeby zwracał się do niej po imieniu zamiast pieszczotliwymi zwrotami takimi jak "kochanie". Z drugiej strony, doskonale wiedział, że swoją niepewnością i niezdecydowaniem zapracował sobie na to wszystko. Nie pomagał też fakt, że blondynka była w ciąży, więc jej reakcje na pewno były nieco wyolbrzymione przez hormony. Siedział więc cały czas na sofie w ciszy i czekał nie wiadomo na co. Kompletnie jednak nie spodziewał się tego, co zaraz usłyszał, dlatego gdy tylko Mia podzieliła się z nim tą wiadomością, zaniemówił jeszcze bardziej. Ze swojego zdenerwowania i zaskoczenia nie dostrzegł w ogóle, że ona również czuje się bardzo niekomfortowo i być może czegoś się obawia. Skoro jednak padły te magiczne słowa, to Francuz nie mógł zostawić tego bez odpowiedzi.
- Mia... - zaczął nieco chrypliwym głosem. - Sam nie wiem, co o tym myśleć - kontynuował, ale widząc jej niepewność, postanowił od razu sprecyzować swoją myśl. - Jeszcze jakiś czas temu miałem nas za zwykłych przyjaciół, którzy się ze sobą prześpią od czasu do czasu. Ale to dziecko... wszystko zmieniło. Może to głupio zabrzmi, ale dopiero wtedy zrozumiałem, że zależy mi na tobie - podniósł się z sofy gwałtownie i stanął plecami do córki Baldura. - Musieliśmy wpaść, żebym w końcu zrozumiał, że kocham cię już od dawna, czego nie potrafiłem ci powiedzieć do dzisiaj. Jestem żałosny... - spuścił głowę i westchnął ciężko, dalej nie odwracając się w jej kierunku. - Prawda jest taka, że już w Kenii wiedziałem... - powiedział cicho, ale dalej słyszalnie dla niej. Biorąc pod uwagę, że od ich wycieczki do Afryki minęła kupa czasu, to było dość słabe, że Laborde kochał ją już wtedy, a nic jej jednocześnie nie powiedział. - Wtedy podczas naszych wakacji... coś się zmieniło. Właśnie wtedy poczułem do ciebie to, co dopiero dziecko pomogło mi zrozumieć. Ja już od dawna cię kocham, ale nie potrafiłem ci tego powiedzieć, przepraszam - zakończył swój bardzo chaotyczny wywód i obrócił się w jej kierunku na moment, by zaraz schować spojrzenie. Czuł się jak przegryw, w dodatku jej wzrok pełen konsternacji i niepewności nie pomagał mu w odzyskaniu równowagi.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 12 Sie 2022, 13:34

Mia nie mogła zareagować inaczej jak prośbą o zwracanie się po imieniu. Nie potrzebowała nawyków i przyzwyczajeń, które będą jej mieszać w głowie. Ona znała swoje uczucia i nie zamierzała utrudniać sobie życia. Laborde i tak będzie w jej życiu, więc musiała się pogodzić ze stratą. Tu jednak sytuacja znowu się zmieniła, była zaskakująco dynamiczna jak na coś, z czego sprawę powinni sobie zdawać. Pojawiła się więc nowa nadzieja, że Alaude jest nią zainteresowany tak jak ona nim, tak wszakże wynikało z jego słów. Musiała się jednak upewnić, nim odważy się na kolejny krok. Potrzebowała jasnego stanowiska, a nie lawirowania między słowami.
Niepewność, a następnie rozczarowanie pojawiło się na jej twarzy, kiedy przyznał, że nie jest pewny. Gdyby kochał ją, musiałby być pewny, tak jak ona, prawda? Ściągnęła jednak brwi wysłuchując go dalej, co oczywiście spowodowało mętlik. Mężczyzna się motał. Gdy zerwał się z kanapy i stanął tyłem, Mię z jakiegoś powodu to zabolało. Jakby ona stanowiła w tym wszystkim problem i nie mógł na nią patrzeć. Była już na skraju płaczu, kiedy Francuz wprost przyznał, że ją kocha. Pociągnęła lekko nosem i wpatrywała się w jego plecy nie rozumiejąc jego zachowania. Jej też trochę zajęło zrozumienie, że zakochała się w nim. Informacja o Kenii ją jednak zaskoczyła, bo ona wtedy jeszcze nie zdawała sobie sprawy ze swoich uczuć. Jakby się tak zastanowić, to Laborde był wtedy nieco czulszy, ale sądziła, że to urok wakacji, a nie miłości.
Milczała więc dłuższą chwilę, później sięgając jego dłoni. Podniosła się z miejsca i stanęła naprzeciwko niego tuż przy nim. Zadarła nieco głowę, by spojrzeć mu w oczy w międzyczasie splatając ich palce razem.
- Alaude... Niektórzy w ogóle nie zdają sobie sprawy ze swoich uczuć. Wolisz więc się samobiczować czy cieszyć tym, że odwzajemniamy swoje uczucia? - wolała nie mówić tego, że może to i dobrze, że nie powiedział jej w Kenii. Wtedy mogłaby go odrzucić. Stanęła na palcach, by jedynie cmoknąć go w usta, jakby potwierdzając to, która opcja jest prawidłowa.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 14 Sie 2022, 15:19

Jego reakcje mogły wskazywać na coś zupełnie innego, ale prawda była taka, że sfera miłosna była dla niego czymś niemal obcym i przez wielką niepewność, popełniał karygodne wręcz błędy w okazywaniu uczuć. Jaki kochający facet zachowuje się w taki sposób? Rani, udaje, że nie widzi, dopowiada sobie coś zupełnie odwrotnego od stanu faktycznego... to była jego recepta na radzenie sobie z de facto niechcianymi uczuciami, bo przecież nigdy nie pragnął tego, by się w niej zakochać. Jasne, że podobała mu się fizycznie i jak się okazało pod względem charakteru również, ale dotąd uważał siebie za "wolnego strzelca" i pakowanie się w związki było dla niego czymś w stylu zamknięcia w klatce. Dlatego właśnie unikał tego jak ognia i szło mu świetnie przez ponad 30 lat.
Był poddenerwowany i nie starał się tego ukrywać, bo był już tym po prostu zmęczony. Nie spodziewał się jednak aż takiej akceptacji jego zachowania ze strony blondynki, która nie dość, że w ciszy słuchała jego chaotycznego wyznania, to jeszcze chwilę po nim wstała i podeszła do niego, by przekazać mu swoje wsparcie oraz wytłumaczyć, że to przecież nic złego nie rozumieć swoich uczuć, bo finalnie liczy się to, że są one prawdziwe i w końcu wiedzą na czym stoją.
Podniósł więc głowę, a na jego twarzy malowało się pewne zakłopotanie. Widać było, że trawił to, co od niej usłyszał, ale po reakcjach jego ciała wynikało, że poprawiła mu tym nastrój. Cmoknięcie w usta zadziałało i dało mu pewność, której od kilkunastu minut mu brakowało.
- Przedstawiłaś to w taki sposób, że teraz czuję się jak idiota... - rzucił niby poważnie udając pewne urażenie, by zaraz uśmiechnąć się do niej i nawet parsknąć delikatnie śmiechem. - Zakochany idiota - objął ją delikatnie i przysunął się, jednocześnie mając na uwadze to, że nie może jej przytulić tak mocno, jakby chciał z racji brzucha, który wystawał i blokował mu dostęp. Ograniczył się więc do położenia dłoni na jej biodrach i nachyleniu się, by ją pocałować. Tym razem zrobił to jednak w taki sposób, że nijak nie dało wyczuć się w tym całusie napięcia seksualnego. Nie było to jednak złe, bo zamiast tego naszpikowany on był uczuciami i miłością, którą w końcu wiedział jak wyrazić. Odsunął się dopiero po chwili, kiedy zabrakło im oddechu.
- Jesteś moja? - spytał i choć trochę nie miało to sensu, tak Gordon na pewno domyślała się o co w tym chodzi. Jak prosty człek potrzebował potwierdzenia tego, co oboje wiedzieli już od kilku chwil. Równie dobrze mógłby zachować się jak dziecko z podstawówki i spytać: "będziesz ze mną chodzić?", ale ostatecznie postawił na coś innego, nawiązując do ich dialogu sprzed kilku chwil, kiedy wprost przyznał, że chce być jej. I tym samym analogicznie chce, by ona była jego.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 15 Sie 2022, 13:27

Mia starała się tu być tą dojrzalszą, pewniejszą siebie i tego, jak należy prowadzić tą rozmowę osobą. Niemniej jednak było to dla niej równie trudne, bo przez jego motanie się jej nastrój co chwilę się zmieniał, gdy zmieniała się jego narracja dotycząca uczuć kierowanych do niej bądź ich braku. Trzymała się więc na pozór, ale była nieco rozchwiana emocjonalnie, co ciąża rzecz jasna tylko wzmocniła. Aż dziw, że Gordon nie urządziła z tego powodu jeszcze tu szopki. Była dzielna.
- Najwidoczniej jesteś zakochanym idiotą - zażartowała chyba tylko po to, by sobie spuścić też z tonu i rozładować własne napięcie, ale prawdę mówiąc niewiele to dało. Zaraz przestało przynajmniej na moment mieć to znaczenie, kiedy Alaude postanowił ją pocałować. Ten był zaskakujący, ale bardzo miły, na który Gordon oczywiście odpowiedziała od razu. Trwał on długo i zaskakująco nie zmieniał swojego charakteru, niemniej oddychać wypadało. Dlatego gdy wreszcie się rozłączyli, Mia na sekundę oparła głowę na jego torsie, by spokojnie oddychać.
Na jego pytanie spojrzała na niego i coś w niej pękło. Oczy jej się zaszkliły, a ciężarna poczuła wielką gulę w gardle dlatego w pierwszym odruchu pokiwała przytakująco jedynie głową.
- Tak - dopowiedziała po chwili głośno, a łzy pociekły strużkami po jej policzkach. Było to trochę dziwne, jakby płakała nad swoim losem i tym, że jest jego, ale hej. To ciężarna, aż dziw, że nie popłakała się szybciej.
- Przepraszam, po prostu.. - przerwała, by pociągnąć nosem i otrzeć łzy wierzchem dłoni. - Bałam się, że mnie nie chcesz i będę musiała codziennie patrzeć na człowieka, którego kocham jak wspólnie wychowuje ze mną nasze dziecko i być może interesuje się kimś innym - wyjaśniła cicho co jakiś czas pociągając lekko nosem. Na szczęście nie rozbeczała się na dobre i wychodzi na to, że były to koniec końców łzy szczęścia.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 16 Sie 2022, 13:25

Z ich dwojga to raczej on powinien być tym dojrzalszym i pewniejszym siebie, zwłaszcza wobec potencjalnych wahań nastrojów Mii, która miała przecież do nich pełne prawo, wszakże niedługo będzie rodzić. Niestety jednak uczucia przerosły go w pewnym momencie i przez to nie był w stanie być tym samym facetem, w którym - jak się okazało - Gordon odnalazła swoją drugą połówkę. Domyślał się, że blondynka, będąc w nim zakochana, szybko wybaczy mu tę niepewność, ale to przecież mogło rzutować na ich dalszy związek i nad tym Laborde zamierzał pracować.
Napięcie się rozładowało, głównie za sprawą odrobiny szczerości, która była dla nich najlepszym lekarstwem. Pocałunek również w tym pomógł, tym bardziej, że był on czymś, czego oboje głęboko w środku pragnęli i za czym się stęsknili. Dowodem tego było zaangażowanie jakie było w nich widać podczas każdej kolejnej sekundy stykania się ich warg. Tak nie całowali się kochankowie czy para z długim stażem. Tak całowali się zakochani po uszy ludzie, którzy w końcu nie musieli się kryć przed sobą ze swoimi własnymi uczuciami.
Początkowo jej łzy zaniepokoiły go, ale kiedy zaczęła mu wszystko tłumaczyć, szybko zrozumiał o co chodzi. Czuł się winny tego, że nie dał jej wyraźniejszych znaków, iż jest nią zainteresowany, ale pewnie część reakcji była na wyrost związana z jej ciążą, dlatego też przyjmował to później znacznie spokojniej niż w pierwszej chwili. Nie przeszkodziło mu to jednak, by głaskał ją po głowie, zachęcając do tego, by znowu położyła ją na jego torsie.
- Na szczęście jesteś mądrzejsza ode mnie i nie dopuściłaś do tego - uśmiechnął się pewnie w kąciku ust, po czym spojrzał na Gordon. - Ale jakby na siłę spróbować się czegoś doszukać, to będę się interesował kimś innym. A ty będziesz musiała na to patrzeć codziennie - zachichotał i pogładził ją ręką po brzuchu, bo oczywistością było, że mówił o ich dziecku. Trochę przekręcił jej wypowiedź, ale kto mu zabroni żartować w taki sposób? Koniec końców przecież nie było to nic złego. Mało tego, prezentowało tylko rzeczywistość i jego zaangażowanie, które z dnia na dzień było coraz większe.
- Uspokój się, nie powinnaś się denerwować - pogładził ją drugą ręką po głowie i zaraz uniósł lekko brew. - Mówię poważnie, kochanie - celowo położył nacisk na ostatnie słowo i zaraz pochylił się nieco, by skraść jej całusa.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 18 Sie 2022, 08:41

Z całą pewnością tęskniła za jego bliskością i dotykiem, a także pocałunkami. Ten ostatni, choć był inny od ich wszystkich poprzednich, w niewielkim stopniu zaspokoił te jej potrzeby. Przynajmniej na moment. Teraz podejrzewała, że się od siebie nie odkleją, skoro każde z nich spędziło trochę już czasu kochając się, ale na osobności. Mia nie zamierzała na to narzekać, bo przecież to było coś na czym od dawna jej zależało. Na ich zejściu się i zostaniu prawdziwą rodziną.
Ciężarna ponownie oparła głowę na torsie ukochanego, gdy ją do tego zachęcił. Poczucie ciepła i słyszalne bicie serca faktycznie nieco ją uspokoiły. W pierwszej chwili ściągnęła brwi słysząc o zainteresowaniu kimś innym, by w ostateczności uśmiechnąć się w pełni zadowolona z sytuacji.
- Na coś takiego jestem w stanie się zgodzić - mruknęła nieco rozbawiona, ale prawdę mówiąc cieszyło ją zaangażowanie Alaude, które było nie mniejsze niż te jej, a to przecież dobrze rokowało.
- No dobrze, już się uspokajam - odpowiedziała cicho ocierając ostatnie łzy, by następnie oderwać od niego głowę i spojrzeć mu w oczy.
- Możemy usiąść? Nogi mnie wykańczają - drobne rozbawienie pojawiło się na jej twarzy. Wiedziała przecież, że jej tego nie odmówi. Gdy więc znaleźli się na kanapie, Gordon od razu przytuliła się do Laborde.
- Musimy wybrać jakieś imię albo raczej imiona skoro nie znamy płci - nie wiedziała jakim cudem o tym wcześniej nie porozmawiali, ale to był najwyższy czas, by na jakieś się zdecydować. Nie sądziła żeby wybór był szybki, prosty i zgodny, także czekała ich burza mózgów.
- Ach, i rozumiem, że twoje wprowadzenie potrwa dłużej jak do porodu? - w sumie był to skok na głęboką wodę, ale ona była tuż przed porodem, a oni dopiero się zeszli. Przeżyli jeden skok, to z drugim nie dadzą rady? - To zastanów się co chcesz w nowym mieszkaniu. No i trzeba dokończyć pokoik, tapeta nie jest przyklejona. Meble stoją skręcone w salonie, więc w sumie tylko ta tapeta została. Reszta mieszkania w sumie nie do końca jest gotowa, w sensie same podstawy są, więc jak chcemy je zrobić po swojemu to trzeba się pośpieszyć - trochę z tym zwlekała, ale nie miała do tego głowy. Jedynie pokój dla maluszka się liczył, a i tak nie wyrobiła się tak jak chciała.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 18 Sie 2022, 15:20

Kiedy trwali tak w swoich objęciach, co jakiś czas całując się przy okazji, wszystko inne przestawało mieć znaczenie. Początkowa mieszanka pozytywnych i negatywnych emocji przerodziła się w całkowite szczęście, bo wreszcie po tych wszystkich miesiącach i perturbacjach między nimi, zostali parą. Pragnął tego od wycieczki do Afryki, o czym wiedział doskonale, a co skrzętnie starał się ukrywać i jak widać - wyszło mu to, bo Gordon była wyjawieniem tego faktu. Oznaczało to, że nie dostrzegała jego uczuć, a przynajmniej nie na tyle, by połączyć je z faktem zakochania się w niej.
Przesunął kosmyk włosów za ucho przyszłej matki swojego dziecka, a następnie uśmiechnął się szczerze i z rozbawieniem na twarzy.
- Ciężki dzidziuś? - jak wypowiedział drugie słowo, uśmiech jeszcze bardziej mu się poszerzył, a na twarz wstąpiło tym razem ogromne szczęście, którego nie miał nawet zamiaru ukrywać.
Pomógł więc ukochanej usiąść na sofie, a następnie zajął miejsce obok niej i od razu objął ją, tym razem nie czekając na żadne pozwolenie czy jej sugestię, by to zrobić. Westchnął zadowolony i przymknął oczy, rozluźniając się przy tym do momentu, w którym blondynka nie poruszyła kolejnej ważnej kwestii.
- Nie wiem jakim cudem nie rozmawialiśmy o tym wcześniej - rzucił lekko rozbawiony, po czym zaczął się zastanawiać nad imionami. Niby miał jakieś swoje typy, ale najpierw chciał poznać te Mii. - Masz jakieś na oku? - spytał spokojnie.
Kolejna kwestia zaskoczyła go jeszcze bardziej, bo tego, szczerze powiedziawszy, kompletnie się nie spodziewał. Nigdy przecież nie rozmawiali o tym, by razem zamieszkać, wszakże do dziś łączyły ich tylko relacje przyjacielskie z kilkoma dodatkami jak choćby sypianie ze sobą. Oficjalnie byli razem od kilku minut dopiero.
- Myślisz, że powinniśmy od razu zamieszkać razem? - spytał wprost ukrywając swoje emocje. Oczywiście cieszył się na taką możliwość, ale dotąd było to tylko w sferze jego najskrytszych pragnień, kompletnie nie spodziewał się poruszenia tej kwestii dzisiaj. - Chcę tego - rzucił od razu, gdy tylko na twarz Mii wstąpiło zwątpienie związane najpewniej z tym, że nie określił się jednoznacznie od razu. - W końcu jesteśmy rodziną - uśmiechnął się szeroko i pocałował ukochaną czule w skroń, by pokazać jej, że bardzo mu się to wszystko podoba. No i nazwał ich rodziną, co dotąd mu się nie zdarzyło. Celowo też użył słowa "jesteśmy", a nie "będziemy". Na samą myśl o tym zrobiło mu się cieplej na sercu i uszczęśliwiło go to jeszcze bardziej, bo najwidoczniej dopiero zaczęło docierać do niego to, że są razem, będą mieć dziecko i tym samym nic nie stoi na przeszkodzie, żeby stworzyli kochającą się rodzinę.
- Jednego dnia zeszliśmy się i postanowiliśmy zamieszkać razem. Nie chcę krakać, ale... jak odejdą ci wody, to chyba dostanę zawału ze szczęścia - zachichotał lekko, po czym pogładził ukochaną po policzku.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sro 24 Sie 2022, 08:59

- Trochę tak i nogi mi puchną - uśmiechnęła się lekko, bo o ile nie mogła zaliczyć ciąży do najgorszych, tak były rzeczy, które są utrapieniem chociażby puchnące nogi. Od razu lepiej się poczuła na kanapie nie tylko za sprawą tego, że siedziała z wyłożonymi nogami (co jednak pomogło, wiadomo), ale za sprawą ramion Laborde, które od razu ją objęły. Tęskniła za tym bardziej, niż byłą gotowa to przyznać.
- Ja też nie - zaśmiała się. Mieli raptem kilka tygodni, więc muszą dojść do jakiegoś porozumienia. - Nie, kompletnie - nie wiedziała bowiem czy iść bardziej amerykańskie czy francuskie (a tych drugich nie znała przecież nie wiadomo ile), szukała więc w głowie czegoś pośrodku.
- Gabriel? Leo? Noah? Rose? Lea? Emily? Kenya? - na koniec zaśmiała sobie żartując sobie z tych wszystkich Brooklynów i innych Barcelon. Prawdę mówiąc nie była pewna czy rzucone przez nią imiona aż tak jej się podobają, ale akurat te przyszły jej na ten moment do głowy. Patrzyła na Francuza i czekała na jego opinię i propozycję.
Wiedziała, że propozycja zamieszkania jest mocno odważna, dlatego teoretycznie była gotowa na każdą odpowiedź. Niemniej zwątpienie wstąpiło na jej twarz, gdy - jej zdaniem - poddał w wątpliwość ten pomysł zadając takie, a nie inne pytanie. Czy się nie wygłupiła albo nie zrobiła z siebie jakiejś wariatki? Byli razem od pięciu minut! Co z tego, że kiedyś sporo "pomieszkiwali" u siebie? Teraz było inaczej.
Rozluźniła się dopiero, gdy przyznał Alaude, że tego chce, a gdy nazwał ich rodziną uśmiechnęła się szeroko.
- Ja do niczego nie zmuszam Alaude. Po prostu i tak mamy już mieszkanie rodzinne, a na pewno łatwiej nam będzie pod jednym dachem z małym dzieckiem. Ale jak chcesz się wstrzymać czy zatrzymać swoje mieszkanie, to ja zrozumiem - dodała zaraz, bo nie chciała, by czuł się Francuz zobligowany. No i trochę założyła, że chce on bardzo aktywnie uczestniczyć w życiu dziecka. A co, jeżeli aż tak bardzo nie chce? Może chciał chwilę pozaczepiać i poprzytulać i tyle mu wystarczyło? Nie wiedziała w sumie, bo też o tym nigdy nie rozmawiali.
- Mam nadzieję, że nie - zaśmiała się. - Wstrzymaj się, musimy wykończyć twój pokoik. No i wybrać imię - odezwała się w kierunku brzucha gładząc się po nim.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sro 24 Sie 2022, 13:11

Laborde może raz czy dwa zastanawiał się z nudów nad potencjalnymi imionami dla swoich dzieci, ale było to dawno temu, więc i tak zapewne nic z tego nie pamiętał. Wypadało jednak zabrać się do roboty, bo dziecko mogło urodzić się w każdej chwili, choć poród był zaplanowany dopiero na za kilka tygodni. Wiadomym było jednak, że niektórym maluchom aż za bardzo spieszy się na ten świat.
- Kenya? Jaja sobie robisz? - spytał poważnie, by zaraz zaśmiać się razem z nią, bo przez te zaaferowanie wyborem imienia nie wychwycił w pierwszej kolejności żartu. Śmiechem żartem było jednak imię Kenya i Laborde nie wiedział czy ma się z tego śmiać, czy płakać, choć na pewno gdyby się zdecydowali akurat na te, to byłoby bardzo sentymentalne i wymowne, przynajmniej z jego perspektywy. Był jednak zbyt biały, by nazwać w ten sposób swoje dziecko, więc nawet się nad tym nie zastanawiał.
- Antoine dla chłopca - rzucił pewnie i to był na razie jego faworyt. Nie miał awersji do niefrancuskich imion, ale Antoine podobało mu się bardzo, poza tym był też nieco konserwatywny, więc myślał o tym, by litera imienia potencjalnego syna zaczynała się na tą samą co jego, więc Alaude i Antoine pasowało. W przypadku córki miał nieco luźniejsze podejście. - Rose mi się podoba - stwierdził odnosząc się do jej propozycji. - Albo dłuższe Rosalia - zaproponował. - Podoba mi się też Sophia i Giselle - rzucał trochę na ślepo, bo mówił te imiona, które akurat przyszły mu do głowy i do których nie miał żadnych zastrzeżeń.
Uniósł lekko brew, gdy wyraziła swoje zaniepokojenie dotyczące jego deklaracji o wspólnym zamieszkaniu. Pogładził ją po policzku i parsknął śmiechem.
- Przez jakiś czas praktycznie mieszkaliśmy razem - stwierdził, wspominając "stare czasy". - I to był najlepszy czas, więc nie mam wątpliwości, że chcę to zrobić oficjalnie - rzucił, po czym pocałował ukochaną w czubek głowy, tym samym kończąc wszystkie dywagacje na temat wspólnego zamieszkania. Oboje tego chcieli, wszystkie znaki na niebie i ziemi na to wskazywały, więc po co mieli debatować o sprawie, która jest jasna dla obu przyszłych rodziców.
Położył dłoń na tą jej, gdy blondynka dotykała swojego brzucha.
- Tatuś go wykończy - rzekł spokojnie, a jednocześnie z troską w głosie, po czym spojrzał na Mię. - Znam się trochę na tym, wyrobię się szybciej niż reszta - zaproponował, choć nie był pewien, czy córka Baldura tego chciała. - Chyba, że mam być cały czas przy tobie, kochanie? - coraz bardziej podobało mu się mówienie do niej "kochanie" i słychać to było w jego głosie, który momentalnie stawał się weselszy, ilekroć tylko zwracał się tym określeniem do niej.
Mia Gordon
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 30 Sie 2022, 10:46

Kenya odnosiła się rzecz jasna do miejsca zapłodnienia, bo przecież gwiazdy tak właśnie tłumaczyli te wszystkie Brooklyny. Nigdy jednak nie wzięłaby tego na poważnie pod uwagę, bo nie była tępa. Może i znalazłoby się kilka miast na świecie, które brzmiałyby super jako imiona, ale na pewno to nie był Paris, Barcelona czy Kenya (choć to akurat kraj). Mia nie odpowiedziała na jego pytanie, bo zauważyła, że po chwili zrozumiał, że to żart z jej strony.
- Nie podoba mi się - wtrąciła od razu słysząc o Antoine, no jakoś nie trafiało do niej. - Rosalia też ładne i Sophia - Giselle nawet nie skomentowała, bo było paskudne i bardziej jej się kojarzyło z Nazistami niż Francją. - Andre? - zaproponowała inne imię dla chłopca, które jej zdaniem brzmiało dużo lepiej od jego wyboru. - Barbara? Claire? - rzuciła kolejnymi dwoma imionami, które przyszły jej na myśl. - A może Raphael? - rzuciła innym imieniem dla chłopca, które też było ładne. Faworyta jednak nie miała i wśród damskich i męskich imion. Jeszcze.
Już miała coś wtrącić, gdy stwierdził, że kiedyś niemal mieszkali razem. Kolejne jego słowa sprawiły jednak, że uśmiechnęła się ciepło i zakończyła dyskusje przyjmując, że naprawdę oboje tego chcą w równym stopniu. Uśmiech tylko się powiększył, gdy choć w bardzo oczywisty sposób, ale jednak ujmujący, Alaude zwrócił sie do ich bobaska przedstawiając siebie jako tatusia.
- To klatka obok, więc jak będę ciebie potrzebować nie będziesz daleko. Poza tym, ufam tobie znacznie bardziej jak innym - przyznała z uśmiechem zastanawiając się co tam jest do zrobienia. - Tak jak mówiłam głowie pozostało położyć tapetę na jednej ścianie i wstawić wszystkie meble i dekoracje. No i żyrandol zmienić, ale też jest kupiony i gdzieś tam leży. Tylko nie wiem co z resztą mieszkania, bo jest w ogóle nie ruszona - prawdę mówiąc już nie miała siły na kombinowanie z aranżacją wnętrz i projektowaniem ich mieszkania. Chciałaby mieć wannę w łazience, ale nie sądziła, by w tak krótkim czasie było to realne do zrobienia. Nie sądziła też, by Francuz (choć ma ogromne wyczucie stylu) umiał zaprojektować i zrealizować wystrój ich całego mieszkania. Zwłaszcza, że czasu było naprawdę niewiele, a przecież po malowaniu mieszkanie musi się porządnie wywietrzyć. Zwłaszcza, że mają tam zamieszkać z noworodkiem.
Alaude Laborde
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 30 Sie 2022, 15:54

Alaude spojrzał z udawaną frustracją na Mię, która odrzuciła imię Antoine.
- Ładne jest, Antoine Laborde brzmi świetnie - starał się przekonać ukochaną, chociaż czy był sens jakichkolwiek dywagacji z ciężarną? Przy tej mieszance hormonów równie dobrze zaraz mogła wybuchnąć niekontrolowanym śmiechem czy płaczem na sam dźwięk tego imienia, a przecież to nie było też tak, że zależało mu na nim aż tak mocno. Lubił je, uważał za najładniejsze i jednocześnie bardzo dostojne, ale skoro Gordon je odrzuciła niemal od razu, to nawet chyba nie było sensu jej przekonywać do tego.
- Andre brzmi jak typowy czarnuch z Detroit - wywrócił oczami na tę propozycję, bo choć było na literkę A, to wybitnie mu się nie podobało. Wolał chyba łagodniejsze nuty, czego potwierdzeniem mogło być imię, które sam nosił. Alaude nie brzmiało tak twardo i zwyczajnie jak Andre. Antoine to co innego, ale tu już ustaliliśmy (czy raczej Mia sobie ustaliła za nich), że na te imię nie ma możliwości.
- Barbara? Poważnie? - parsknął śmiechem, bo te imię kojarzyło mu się z kolei z poprzednią epoką. Tak mogła się nazywać większość jego francuskich ciotek, nie potencjalna córka. Tym bardziej, że padły też inne, dużo lepsze propozycje. - Claire już prędzej, ale i tak Sophia podoba mi się najbardziej - przyznał, bo skoro Giselle została odrzucona, to wolał trzymać się tego, na co oboje mogą się zgodzić.
- Raphael... - powtórzył na głos i chwilę się zastanowił, po czym pokiwał przecząco głową. - Nie pasuje - nie zgodził się z ukochaną odnośnie tej nowej propozycji. - Mathieu? - przypomniało mu się, ale zaraz sam odrzucił ten pomysł. - Damien? - to już bardziej mu się podobało i dlatego czekał też na reakcję córki Baldura.
Znów wysłuchał dziewczyny, po czym pokiwał głową z aprobatą.
- Brzmi jak robota na kilka dni. Góra kilka dni - potwierdził tylko i pocałował ją w czubek głowy pieczętując tym samym fakt, że wykończeniem mieszkania on się zajmie. Będzie miał przecież dużo czasu na to, w końcu ile można siedzieć z Mią w domu w oczekiwaniu na nadejście dziecka? A jak już odejdą wody, to przecież będzie mieć rzut beretem zarówno do jej mieszkania, jak i do szpitala później. - Zrobię to tak, że wszystkie dzieci będą zazdrościć Sophie lub Damianowi - rzucił, po czym sugestywnie pomachał brwiami, jakby oczekując od córki Baldura zgody na użycie właśnie tych imion. Chyba, że zamierzała dalej rzucać propozycje, bo Damien jej nie podchodzi? Też to było możliwe.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde

Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 5Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next
Similar topics
-
» Mieszkanie 4 - Alaude Laborde
» Alaude Laborde
» Alaude Laborde
» Alaude Laborde
» Alaude



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Nordycka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: