Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero DpyVgeN
Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero FhMiHSP


 

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero

Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
Admin
Admin
Admin
Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Nie 14 Cze 2020, 13:50

Mieszkanie #1
Standardowe mieszkanie obozowej rodziny - cztery pokoje: sypialnia, pokój dziecięcy, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Nie 14 Cze 2020, 14:41

Spoiler:

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero OPSKtAI

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero NJhkefo

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero XxSGnUz

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero NEOQIaa

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pd3gply

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero SgFgR1u

#1

Wiele miesięcy upłynęło już od nieszczęsnych wydarzeń, które miały miejsce w obozie. Nowym dzieciakom wydawałoby się, że nic takiego nie miało miejsca, w końcu nie ma po zgliszczach śladu. Obóz został odbudowany ciężką pracą, jednak wszyscy zdawali sobie sprawę, że to nie koniec kłopotów. Większość zdaje się wyczekiwała sygnałów burzy i jeśli naprawdę się wszystkiemu przyjrzeć - nic nie było jak dawniej. Herosi próbowali wrócić do "normalności", ale to napięcie zdawało się być stałym elementem każdej minuty i to bardziej niż zwykle. W każdej sekundzie gotowi do walki, wiecznie spięci, wiecznie szukający zagrożenia, bardziej drażliwi, zmęczeni i mniej szczęśliwi.
Dlatego też Gatti uważała, że wszystkim należała się chwila wytchnienia, zabawy i radości z życia. Umówmy się Elisa nigdy nie przepadała za alkoholem, ale w tej sytuacji odrobina jego nikomu by nie zaszkodziła. Dodajmy to tego tańce i powinni wszyscy choć na sekundę odetchnąć i udawać przed samym sobą, że ich życie jest jak najbardziej normalne. A cóż za impreza mogłaby bardziej zjednać ludzi, jak ślub? Szkoda, że jej ukochany tego nie dostrzegał.
Wiedziała, że Gio dzisiaj powinien wracać, także postanowiła ugotować jego ulubione danie kuchni włoskiej. Co prawda najczęściej coś z ich kuchni właśnie gościło na stole, ale czy można się dziwić? To najlepsza gastronomia na całym świecie. Poza tym jak jej babcia mówiła, jedzenie może być pocieszeniem, ukojeniem i wszystkim co najlepsze. Idealnie po misji. Poza tym może dzięki temu tym razem rozmowa pójdzie łatwiej?
Słysząc otwierane drzwi uśmiechnęła się pod nosem i zamiast rzucić się ukochanemu w ramiona, najpierw nałożyła im obiadu. Postawiła talerze na stole i dopiero wtedy przeniosła spojrzenie na Nero. Ulżyło jej widząc, że jest cały i zdrowy. Od tego nieszczęsnego zaginięcia w portalu, a później powrotu (bez oka) denerwowała się znacznie bardziej. Obowiązek obowiązkiem, ale on brał na siebie więcej niż musiał, co ją niezwykle wkurzało. Częściej była sama, niż z ukochanym, a to nie tak powinno wyglądać. Nawet tutaj, nawet w obecnych czasach.


Ostatnio zmieniony przez Elisa Nero dnia Nie 15 Sie 2021, 12:55, w całości zmieniany 8 razy
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pon 15 Cze 2020, 23:32

Elisa mogła mieć problem z jego zaangażowaniem w sprawy obozowe, ale to już pozostawało poza jej kontrolą. Giotto nie mógł zmienić życia, którym żył blisko 25 lat tylko dlatego, że Gatti wydaje się to irracjonalne. Nero przestawił co prawda kilka priorytetów, ale najważniejszym celem nadal była ochrona Elisy, a tym samym Obozu. Będąc jednym z najbardziej doświadczonych herosów, nie mógł pozwolić na to, by do zadań wymagających odpowiednich kompetencji byli wysyłani młodzi. Dość już błędów popełnili, co poskutkowało najpierw utworzeniem się NoGods, a następnie wojną, która trwa do teraz.
Nero miał jeszcze świeżo w pamięci rzeź, jaką zgotował im potomek Tartara, dlatego nie śpieszno mu było do podjęcia jakichkolwiek kroków względem swojego stanu cywilnego. Spodziewał się, że Elisa oczekuje od niego oświadczyn i miała do tego pełne prawo: herosi żyli krócej, bo ciągle ryzykowali i mogli nie doczekać odpowiedniego momentu do ślubu. Po tych wszystkich wydarzeniach jednak, nie w smak było mu teraz imprezowanie i chełpienie się swoją miłością. Był szczęśliwy, ale należało jeszcze zakończyć Tartaromachię, nim przejdą do wspólnego nazwiska.
Przywykł do tego typu przywitań, bo Elisa już dawno rozmawiała z nim o jego nadgorliwym zaangażowaniu. Za każdym razem kończyło się to kłótnią i ciszą przez kilka godzin, bo przecież ta temperamentna Włoszka nie mogła dawać za wygraną. Odziedziczyła te cechy na pewno po tatusiu, bo jej matka należała do tych bardziej stonowanych bogiń.
Nero przeszedł po mieszkaniu i nie zamierzał zająć miejsca przy stole, póki nie przywitali się w odpowiedni sposób. Nie było go przecież kilka dni, a ona tylko wyłożyła mu obiad? Wiedział jednak, że Gatti cieszy się z jego powrotu i dlatego trzeba było zaradzić, by spotkanie stało się jeszcze milsze.
- Wróciłem, kochanie - wyszeptał jej po włosku, gdy tylko znalazł się naprzeciwko niej. Powolnym ruchem dłoni przejechał po jej talii, by następnie chwycić ją za oba pośladki i unieść ku górze, inicjując przy tym czuły pocałunek. Mogła mieć charakterek, ale tego nigdy mu nie odmówi. Z resztą, on jej także. A skoro Nero nie oprze się pocałunkowi, to już nikt.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sro 17 Cze 2020, 00:55

Pozostawało albo i nie, wszyscy chyba wiedzieli jak uparta i zawzięta potrafiła być. Nie żeby zamierzała zabierać mu to, co sprawia mu radość, ale ją też powinien odnajdywać w domu. A na to w ogóle to wszystko nie wyglądało. Od lat wiedziała, jak to działa. On wychodził częściej, niż ktokolwiek inny nierzadko za nią pod pretekstem doświadczenia. Wiedziała, że ją chroni, ale sądziła jednocześnie, że jak już się po latach zejdą to chociaż trochę się w tej kwestii zmieni. A tu nic, jakby wcale razem nie byli, a może nawet i gorzej.
Takie zdanie wręcz wywoływało u niej furię. Naprawdę był tak naiwny - on, Giotto - myśląc, że zakończą to szybko? Według niej to będzie się jeszcze ciągnąć za obozem latami i co tu dużo kryć, wolała też zakładać, że ich zakończenie nie musi być w tym wszystkim kolorowe. Mogą nie zdążyć ze ślubem, skoro będą to odkładać w nieskończoność, bo zawsze było jakieś zagrożenie, bo zawsze niedawno ktoś zginął. Taki ich los i jeśli chciał cały czas unikać zaangażowania, to po cholerę robił jakikolwiek krok w jej stronę rok temu? W końcu w obozie na każdym kroku powtarzano, że ich życie jest krótkie, by nie opłakiwać w nieskończoność każdego poległego, bo nic w życiu innego by nie robili. Trzeba umieć w tym popapranym życiu się uśmiechać i być szczęśliwym. Wydawało się, że oni jako "stary wygi" mają to już opanowane. Może więc w czym innym leżał powód jego wykrętów?
A co miała zrobić? Rzucić mu się w ramiona, skoro nigdy tego nie zrobiła? Nawet wtedy, gdy powrócił z portalu, choć uczciwie trzeba przyznać, że powstrzymały ją wtedy tylko jego obrażenia. Nie była zła, cieszyła się z jego powrotu jak zawsze. Była jedynie pragmatyczna, bo jeśli obiad będzie na talerzach, to mniejsza szansa jest na skończenie w tym momencie w łóżku. Drugi raz gotować jej się nie będzie chciało.
- W końcu - wyszeptała w ich rodzimym języku, by zarzucić jednak mu dłonie na szyję i odwzajemnić czuły pocałunek. Rozluźniło ją to, jak zawsze zresztą i cała ta reszta napięcia spowodowana zamartwianiem się o niego odeszła. Po dłuższej chwili odsunęła się nieco i z uśmiechem wskazała głową na stół. - Odpowiada? - mogła zrobić cokolwiek, a zrobiła jego jedno z ulubionych dań. Znaczy, że kocha, co?
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Czw 18 Cze 2020, 00:40

Subtelną różnicą było urządzanie imprezy po śmierci jednego czy dwóch herosów podczas misji, do których wszyscy przywykli, a co innego było organizować wesele - najszczęśliwszy dzień w życiu młodej pary - w obliczu rzezi, która miała miejsce kilka miesięcy temu. Giotto nigdy co prawda nie patrzył na innych i równie dobrze mogli się już dawno pobrać z Elisą, ale tutaj sytuacja była stosunkowo inna. Chodziło o pewien szacunek do zmarłych herosów, których poległy dziesiątki. Gatti to rozumiała i pewnie dlatego nie cisnęła go ze ślubem, choć od dawna marzył jej się pierścionek na palcu i skrócenie nazwiska do dźwięcznego "Nero". Syn Fobosa miał to cały czas w głowie i czekał na odpowiedni moment, oby nie za długo.
Kłamstwem byłoby wszakże mówić o tym, że Giotto nie myśli o oświadczynach i ślubie. On był już całkowicie pewien swoich uczuć i dostatecznie długo szukał odpowiedniej osoby do ulokowania ich, tymczasem miał ją na wyciągnięcie ręki cały czas. Dla niej, wrócił nawet z piekła, którym w teorii był Tartar. To ona była jego największą siłą napędową i powodem, dla którego jeszcze dychał. Można być spokojnym, póki się nie pobiorą, Giotto zabije i samego Zeusa, jeśli będzie trzeba.
Pragmatyzm Elisy czasem go bawił, gdyż nie dostrzegał tego, że wyciągnięcie obiadu na talerze miało mu przeszkadzać w dobieraniu się do niej. Niby miało to być skuteczne, a może udało się to ze dwa trzy razy i to w obliczu potężnego głodu Pana Nero. Zazwyczaj kończyło się to właśnie tak: podchodził do niej, obściskiwali się, całowali i pięć minut później jęczeli oraz sapali w łóżku, pokazując jak bardzo się za sobą stęsknili.
Uśmiech Gatti wywołał w nim przyjemne ciepło oraz mrowienie, które pojawiło się wraz z odwzajemnieniem pocałunku. To była jedna z najlepszych części jego powrotu, gdy mogli się przywitać i pokazać, jak za sobą tęsknili. Przez te kilka miesięcy nawet taki książę ciemności jak Nero potrafił okazać to ukochanej w odpowiedni sposób.
Opuścił ją, jednocześnie zostawiając obie dłonie na jej biodrach i przekręcił głowę w bok, patrząc na przysmaki. Przeniósł tajemnicze spojrzenie na Włoszkę i ujął jej dłoń palcami, by delikatnie pociągnąć ją za sobą. Usiadł na krześle, a ją posadził na swoich kolanach bokiem, by nie zasłaniała mu jedzenia, ale też nie była zbyt daleko.
- Teraz - odparł lakonicznie, dając jej do zrozumienia, że zjedzą tak jak jadają Państwo Nero, a to oznacza karmienie się.
Giotto nabrał na widelec trochę jedzenia, podmuchał, by przypadkiem nie poparzyć ukochanej i przysunął widelec do jej ust, zachęcając do spróbowania. On wiedział, że dobre, bo przecież dodała tam jego ulubiony składnik - bezwarunkową miłość.
- Musisz częściej robić mi te kanapki na misje - rzucił, chcąc rozpocząć jakiś temat. - Tak mi smakowały, że zjadłem trzy na raz - dodał, chcąc pochwalić ją za talent kulinarny, który niewątpliwie posiadała.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sob 27 Cze 2020, 00:08

Jasne, że różnica była, ale uważała, że niemal rok to dostatecznie dużo czasu na okazanie szacunku zmarłym. Ba, jej zdaniem pół roku było wystarczające i to nie tylko dlatego, że jedną z poległych była Alva, której nie cierpiała. I zgodnie z tą myślą olśniło ją, że może właściwie w tym całym przekładaniu w nieskończoność nie chodziło o "szacunek", a właśnie o rudowłosą bladź i byłe niedoszłe dziecko? Żeby nie było wątpliwości - czy Eliska uważa, że Alva zasłużyła na śmierć? Oczywiście, że nie (ale życie bez niej obok jest niewiarygodnie prostsze), wolałaby nawet dość często by mogła jej raz po raz wyrzucać to, jak naiwna była myśląc, że zatrzyma Gio dla siebie. Tak samo jak te wszystkie inne.
Do niej takie argumenty nie trafiały, bo wolała jednak widzieć jak zwykle czyny, a nie puste frazesy. W przypadku Nero co prawda wiedziała, że mogłaby to być prawda, ale ją jeszcze nigdy nikt słowami nie przekonał. "Zagoi się, zobaczysz" też nigdy nie działa, póki nie zacznie się goić. Bo ileż to razy po takich słowach od innych jednak się nie goiło, a ona była zmuszona to innych sposobów ratowania życia herosów. O tym wszystkim jednak Gio po tylu latach powinien doskonale wiedzieć.
Może i tak koniec końców było, ale jednak kilka razy się udało, czego nie można by było powiedzieć, gdyby tego jedzenia na talerzu nie było. Nie żeby nie tęskniła za nim, za seksem i nie uwielbiała kochać się z nim. Po prostu (jak typowa Włoszka w końcu) chciała go najpierw nakarmić, bo szczęśliwy żołądek, to szczęśliwy człowiek. Nikt u niej w domu (znaczy teraz już u nich) nie będzie chodził głodny, a już z całą pewnością nie jej ukochany.
Elisie wystarczyło jego spojrzenie, by wiedzieć, że docenia zarówno sam posiłek, jak i to, że przyrządziła jego ulubione danie. Dała się pociągnąć za dłoń wiedząc właściwie co to oznacza. Zerknęła na drugi talerz nie wiedząc po cholerę go szykowała, skoro zwykle kończyło się to właśnie tak. O ile Nero nie umierał z głodu oczywiście. Usiadła na jego kolanach tak, by mu nie ciążyć i nie zasłaniać stołu, jedną ręką oplatając jego szyję dla pewnej równowagi.
Uśmiechnęła się tylko kącikiem ust, na to jakże emocjonujące stwierdzenie. Wiedziała jednak jaką ono wbrew pozorom ma moc, ale to tylko oni posiadali tą tajemną wiedzę.
Ujmowało ją zawsze to, że przygotowywała obiad z myślą o jego głodzie po misji, a on zawsze najpierw karmił ją. Bez zbędnych kłótni, bo to i tak nie miało sensu, ostrożnie zjadła zawartość sztućka.
- Nie ma sprawy kochanie - uśmiechnęła się lekko, by zaraz ten stan powiększyć. Doszła do tego nutka rozbawienia, ale siłą rzeczy raczej ujmowało ją to i rozpalało serduszko. - Dobrze, będę takie robić, skoro tak się zajadałeś - co prawda czym były trzy kanapki dla herosa, ale to przecież były porządne kanapki i nawet można by je bez zdrobnienia nazwać kanapami, gdyby nie to, że to już zupełnie inne znaczenie słowa.
- Misja przebiegła bez problemów? - spytała jeszcze, bo choć on był cały i zdrowy wydawałoby się, to jednak z innymi mogło być różnie. Miała jednak nadzieję, że nikomu nic się nie stało.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sob 27 Cze 2020, 16:42

Oddanie szacunku zmarłym to jedna kwestia i to być może już nie było problemem. Większym pozostawało na pewno to, że syn Tartaru cały czas był gdzieś tam na zewnątrz i póki herosi ostatecznie go nie zniszczą, może on zaatakować ich w każdej chwili. Przenikał przez barierę, tworzył portale i wpuszczał do obozu potwory, co by było, gdyby podczas ślubu Elisy i Giotto znów się pojawił i zrobił masakrę? Należało dmuchać na zimne, zwłaszcza w starciu z takimi zdolnościami, jakie prezentował ich przeciwnik. Z jednej strony mogli nigdy nie doczekać się ślubu przez przekładanie tego w nieskończoność, z drugiej mógł się on skończyć tragedią, tak jak impreza z okazji mianowania Corvusa na kapitana. Recepta była jedna - należało zniszczyć syna Tartaru i dopiero wtedy mógł być czas na poukładanie prywatnych spraw.
Alva nie miała tutaj nic do rzeczy, tak jak i strata dziecka, z czym Giotto już dawno się pogodził. Szczęście w nieszczęściu, nie zdołał się jeszcze przywiązać do potomka, dlatego w teorii było mu łatwiej zapomnieć o tej tragedii. Niemniej jednak, pewnie był to jakiś argument za tym, by wstrzymać się jeszcze z założeniem rodziny z ukochaną, aczkolwiek to był daleki powód, ten główny został wymieniony wyżej.
Elisa była po prostu dojrzała i nie myślała tylko o popędzie seksualnym. Kochała Giotto i zależało jej na tym, by mężczyzna jej życia był silny, zdrowy, najedzony i spełniony w każdej możliwej formie, a to oznaczało ogromne przejawy opiekuńczości. Nero naprawdę cenił te wszystkie cechy u Gatti, bo nie dość, że przypominały mu o stereotypowym spojrzeniu na włoskie żony, tak czuł się też wyjątkowo, był: spokojny, szczęśliwy, zakochany i doceniony, z czego ta ostatnia cecha nie była u niego jakoś mocno pożądana - wystarczyło, że Elisa go ceniła i tylko jej zdanie się dla niego liczyło.
Pogładził ukochaną wolną ręką po udzie, spoglądając z chłodnym wyrazem twarzy jak ta próbuje jako pierwsza potrawy. Nie żeby go ten widok nie cieszył, ale to był przecież Giotto - człowiek bardzo oszczędny w swojej mimice twarzy i reakcjach.
- Powiedzmy - odparł jak zwykle lakonicznie.
Jeśli Elisa chciała dowiedzieć się więcej, to wystarczy, że go zapyta, tymczasem on nabrał na widelec trochę jadła i spróbował tym razem sam, uśmiechając się kącikiem ust, gdy tylko jego kubki smakowe zarejestrowały znane smaki.
- Pyszne - rzucił znów krótko. Dla zwykłej kobiety mogło być to coś zwyczajnego, jednakże Elisa powinna wiedzieć po tym czasie, że jeśli Giotto wyraża zachwyt, to naprawdę jest zachwycony i nie robi tego dla jakiejś kurtuazji. Tak więc w wolnym tłumaczeniu "pyszne", znaczy u Giotto "najlepsze danie, jakie kiedykolwiek jadłem w swoim życiu".
- Jak pozostali? Miałaś dużo pracy? - spytał, bo przecież Elisa była jednym z najlepszych medyków w obozie. Nie żeby Giotto jakoś przejmował się mocno życiem innych herosów z wyjątkiem swojej ukochanej, ale wiedział, że ona przykłada do tego dużą wagę i że medycyna to poniekąd jej powołanie. Poza tym, jeśli jest zmęczona łataniem herosów, to przecież jej przyszły mąż zawsze może jej zrobić masaż, prawda? O ile nie będzie niecierpliwa i nie będzie chciała pominąć gry wstępnej, wtedy to mogą iść w sumie od razu się kochać, a jedzenie zje się zimne w razie czego, albo się odgrzeje.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sob 27 Cze 2020, 19:11

Recepta była do dupy. Należy pamiętać, że te mają określony czas na wykupienie i później będzie po ptakach. Pomimo niewyobrażalnej miłości do Giotto, nie zamierzała czekać w nieskończoność na coś poważniejszego jak seks i obiady. Zakładając oczywiście, że pomyślnie oboje przeżyją. No i gwiazdka, każdy inny, bo przecież wtedy znowu będzie trzeba odczekać, by oddać szacunek zmarłym. To się wydłuży, jeśli polegnie taki Folk czy ktoś z jej przyjaciół, więc równie dobrze mogli założyć całkiem rozsądnie, że do ślubu nigdy nie dojdzie. Ten związek był więc niepotrzebny, bo jeśli chodziło tylko o żarcie pod nosem i seks, to mógł to sobie załatwić u niemal każdej. Ona z całą pewnością nie będzie czekać jak pies na pozwolenie, więc lepiej by było, gdyby Nero to wszystko sobie przemyślał. Doskonale znał jej temperament i charakter i powinien zdawać sobie sprawę, że jeśli on się uprze, to ona odpuści całkowicie, choćby miała latami cierpieć.
Skoro utrata dziecka była nawet najmniejszym powodem, by nie zakładać rodziny z nią, to prawda była taka, że jeszcze nie do końca się z tym pogodził. Co prawda Gatti rok temu jeszcze nie myślała o macierzyństwie krytykując go za brak odpowiedzialności, ale teraz trochę inaczej na to patrzyła. Jasne, nadal uważała, że w pełni ludzkie dzieci miały lepiej i były bezpieczniejsze. Niemniej nawet ona czuła od jakiegoś czasu silne pragnienie potomstwa i można to zarówno zrzucić na miłość do Nero, bycie kobietą czy Włoszką. Niemniej prawda była taka, jaka była.
Ich uczucie z pewnością było niezwykłe i ich relacja też, chociaż to drugie ostatnimi tygodniami nieco cierpiało. Niestety oboje też mieli swoje charaktery, więc jeśli Elisa poczuje się jedynie wodzona za nos, to biada jemu czy go kocha czy nie. Brunetka potrafiła trzymać długo urazy i lepiej, by doszli do porozumienia zanim ona obrazi się na dobre i postanowi odejść.
- Powiedzmy czyli? Mam iść kogoś pozszywać czy nie? Pozabijaliście wszystkie stwory, które nękały ludzi? - wiedziała, że Gio był oszczędny we wszystkim, ale mógłby już się przyzwyczaić, że oczekiwała dłuższej odpowiedzi niż typowego ucznia przy pytaniu jak w szkole. Nie pytała, bo wypadało. Chciała wiedzieć jak mu ze wszystkim poszło i tak dalej.
Uśmiechnęła się lekko słysząc ten komplement, który dla niektórych mógłby być wręcz obelgą. Jak to, tylko pyszne? Ona jednak znała swojego mężczyznę na tyle, by wiedzieć co to oznacza. Poza tym nie oszukujmy się, po takim czasie wiedziała doskonale, że będzie mu to smakować, skoro przepisu nie zmienia.
- Umiarkowanie. Co do reszty, to trójka herosów nie żyje. Jeden był znaleziony kilka metrów od granicy obozu, a pozostałej dwójki ciał szuka kilka osób. Folklore chyba też szuka, o ile się nie mylę - streściła mu to, co się ostatnio wydarzyło, choć co z tymi herosami się stało to tak naprawdę dowiedzą się, gdy obie grupy powrócą i zdadzą raport.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Nie 28 Cze 2020, 01:11

Elisa nie miała wyjścia i musiała wykazać się cierpliwością, bo obecna sytuacja nie sprzyjała ani ślubowi ani staraniu się o dziecko. Nero zamierzał odegrać ważną rolę w tej batalii i rozkojarzenie poprzez zobowiązania względem Elisy i dziecka były dla niego wybitnie niewygodne. Był trochę samolubny, ale tłumaczył to głównie troską o bezpieczeństwo swojej ukochanej, która przez frustrację najwidoczniej nie dostrzegała istotnego problemu w postaci dziecka Tartaru. Giotto nie chciał ryzykować w żaden sposób, dlatego póki go nie pokonają, nie chce ryzykować weselem. Bo przecież nie było tutaj mowy o ślubie tylko dla siebie w obecności jakiejś upoważnionej osoby do udzielenia go, chodziło tu o włoskie wesele, imprezę, która trwałaby najlepiej kilka dni. Jeśli już miał się żenić, to chciał ogłosić to całemu światu, tak jak zapewne Elisa.
Odbyli już kilka rozmów na temat potomstwa i doszli do ustaleń, że prędzej czy później dzieci się pojawią, bo oboje tego chcą. Póki sytuacja się jednak nie unormuje i oboje nie będą mogli skupić się na wychowaniu ich w takim stopniu, w jakim by chcieli, nie było mowy o staraniu się w tym momencie. Syn Tartaru przekreślał wszystkie ich plany życiowe i póki nie zostanie wyeliminowany, nie poczynią istotnych kroków na przód.
Jeśli Gatti odczuje, że Nero wodzi ją za nos, to najwidoczniej nie zna swojego faceta tak, jak myśli. Giotto nigdy nie był osobą, który obiecywał gruszki na wierzbie, wykazywał się za to przesadną szczerością i nigdy nie kłamał, bo nie widział ku temu powodu. Dlatego jeśli obiecał jej dzieci i ślub, to prędzej czy później to się stanie, tylko Elisa musi być cierpliwa i wierzyć w niego, a nie poddawać się frustracji.
- Tak - odparł znów krótko. - Donny oberwał w nogę i to wszystko - zakończył, bo nie było co się rozprawiać nad tematem. Skoro Giotto poszedł zajmować się tymi potworami, to było pewne, że zostaną uśmiercone. Donny sparzył się, bo za bardzo uwierzył w swoje możliwości. A niestety Donny to nie Gio, który byłby w stanie w pojedynkę pokonać wiele potworów poza zasięgiem 99% herosów.
Kiedy Lisa opowiadała mu o sytuacji obozowej, on korzystał i zajadał posiłek, który jak zwykle bardzo mu smakował. Po krótkim wywodzie ukochanej, podstawił jej znowu widelec pod nos, by jadła z nim obiad tak, jak to mają w zwyczaju bardzo często.
- Ruszył dupsko w końcu? - spytał retorycznie o Folka. - Mam nadzieję, że chociaż był trzeźwy - rzucił, choć tak na dobrą sprawę go to nie obchodziło. Jeśli Folklore dostałby po garach za swój stan, to mógłby winić za to tylko i wyłącznie siebie, może by się czegoś tym samym nauczył, bo jednak jego opinia w obozie była mocno nadszarpnięta przez alkoholowe ekscesy.
Wolną dłoń Nero wplótł w gęste włosy ukochanej i podrapał ją pieszczotliwie z tyłu głowy.
- Dobrze się spisałaś - pochwalił ją, czego nie robił zbyt często, bo on przecież rzadko kogo chwalił. Domyślił się, że "umiarkowana" robota Elisy to w rzeczywistości zawsze sporo, przynajmniej z perspektywy pozostałych medyków. Temperamentna Włoszka była akurat w tej kwestii nader skromna i może nawet nie zdawała sobie sprawy, jak tytaniczną pracę wykonywała.
Zerknął na nią swoim jednym okiem i pogładził palcami po karku, ściągając skórę do środka, by wytworzyć przyjemne ciepło.
- Masz dzisiaj dyżur? - spytał, bo przecież nie znał planu jej dnia, był kilka dni poza obozem i mogła mieć inny grafik, niż tydzień temu.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Nie 28 Cze 2020, 23:32

Elisa nie myślała o równoczesnym zajściu w ciążę i wzięciu ślubu.  rozmów jednak wynikało, że jakimiś tradycjonalistami byli, więc póki na ich palcach nie pojawią się obrączki, to i o dziecku nie ma za bardzo co dyskutować. No i nie trafiało do niej to, co twierdził Nero. Jasne, doskonale zdawała sobie sprawę z zagrożenia, jakie się na nich czai. Bez przesady jednak, nikt nie stał tylko z bronią w ręku na warcie. Herosi upijali się, plażowali, wyjeżdżali poza obozy. Dlaczego więc nie miałby odbyć się ślub i wesele? Giotto był  w tym momencie samolubny jakby nie patrzeć i zasłanianie się troską tylko ją wkurwiało. Bo cóż on zrobi, jeśli ani za pół roku, ani za trzy lata i dziesięć syn Tartara się nie pojawi? Ano nadal będzie odkładał wszystko w nieskończoność, bo "może jednak akurat wtedy". A może ona nie przeżyje jutra i co z tym fantem zrobi?
Tak twierdził on, wielki król i władca. Jasne, że oboje musieli tego chcieć, ale on nie mógł jednocześnie od niej wymagać na godzenie się na "kiedyś, może, w końcu". Nie interesowało ją "kiedyś się uda", tylko kiedy i najlepiej gdyby było to jeszcze to lato. Wbrew pozorom Gatti była bardzo cierpliwa, bo do grzyba czekała wiele lat! A gdy już się zeszli obiecał jej to jak najszybciej, ślub w sensie. "Kiedyś, bo jesteśmy zagrożeni" nie było jak najszybciej, już prędzej zwiastowało o "nigdy", bo zawsze jakiś wróg się nowy pokaże. Takie ich życie.
No najwidoczniej nie zna swojego faceta tak dobrze, jak przypuszczała. W końcu kto by pomyślał, że słowa "jak najszybciej" oznaczają przynajmniej roczne czekanie, a nie zapowiadało się na to, by miało kiedykolwiek się zakończyć. On widział frustrację, bo tak przecież było łatwiej. Nie widzisz głupia babo zagrożenia, tylko o kiecce myślisz? No cóż, ona czuła się oszukiwana z każdym dniem coraz bardziej.
Westchnęła cicho na tą rozbudowaną wypowiedź nie mając siły jakkolwiek tego komentować. Nie była nawet pewna czy ma iść do szpitala i pomóc przy Donnym czy nie, bo w sumie to nadal chuja wiedziała. No cóż, była przyzwyczajona do takiej narracji, ale gdy dochodziły dodatkowe zapalniki jej irytacji, to i to potrafiło człowieka podkurwić.
Kiedy podstawił jej widelec, sięgnęła do niego ustami, by zjeść jego zawartość. Tak nikt z nich za bardzo się nie naje, ale była już do tego przyzwyczajona i jakby nie było, lubiła to. Chyba to był jedyny powód, dla którego siedziała jeszcze tak spokojnie. No i to, że przy jedzeniu nie wypada się kłócić.
- Wątpię - rzuciła oschle częściej widując Folka pijanego niż trzeźwego od roku. Naprawdę nie rozumiała jakim cudem on tego kapitana jeszcze miał. No, ale na szczęście to nie taki jej problem do końca. Ona miała porządnego kapitana, Gio miał... cóż, przyjaciela-pijaczynę.
Uśmiechnęła się lekko zarówno na pieszczotę, jak i pochwałę, chociaż tak naprawdę Nero nie miał bladego pojęcia czy się spisała podczas jego nieobecności czy jednak nie. No chyba, że podpytywał zaprowadzając Donny'ego, ale nie sądziła, by w ogóle z nim tam był. Nie jego problem przecież.
- Mam - odparła krótko, jak to miał Włoch w zwyczaju, ale prawda była taka, że nie było nad czym tu się rozprawiać. Miała dzisiaj dyżur nocny i niestety musiał sobie poradzić sam. - Jutro mam za to wolne - dorzuciła po chwili, gdyby był zainteresowany spędzeniem z nią więcej czasu niż nocy i nie wybierał się ponownie poza obóz.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pon 29 Cze 2020, 01:47

Elisa musiała zrozumieć jedno: syn Tartaru ciągle był zagrożeniem, ale obóz nie pozostawał przecież bierny wobec niego. Już kilka miesięcy temu zrodził się plan, który miał im pomóc w pozbyciu się wroga, ale do tego potrzeba odpowiednich surowców oraz przywrócenia jakiegokolwiek ładu w obozie. Tak jak zostało wspomniane wcześniej, Folklore średnio przykładał się do swoich obowiązków, tak jak i kapitanowie Tyra czy Aegira, tylko Corvus ciężko pracował, starając się szkolić i odbudowywać poczucie wspólnoty tego miejsca. Giotto również się nie popisywał, bo nie przykładał ręki do prac wewnątrz, chronił głównie kampus od zewnątrz, wykonując zadania poza nim. Pozostali herosi zaś zajmowali się pracą w szpitalu, treningiem, patrolami czy misjami, które wobec aktywności potworów namnożyły się i tym samym półbogowie mieli coraz więcej na głowie. Dodając do tego fakt, że wielu z nich poległo, mnóstwo zadań spadło na barki tych, którzy przeżyli i dlatego jeszcze nie przypuścili szturmu na kryjówkę syna Tartaru.
Gatti mogła się na niego wściekać, ale Giotto nie widział powodu, by zasypywać ją kolejnymi informacjami. Była najlepszym ale nie jedynym medykiem w obozie, dlatego Donnym mógł się zająć ktoś inny. Elisa całego świata nie zbawi, a Nero, który zna opinię o niej wśród obozowiczów, nie mógł jej pozwolić na to, by była duża dysproporcja między jej pracą, a pracą pozostałych medyków. Ponadto, córka Nyks kolejny raz nie doceniła swojego mężczyzny, który doskonale wiedział, co Elisa robi dla obozu. Giotto był dość ważną personą w tym towarzystwie i dostawał informacje z różnych źródeł: od Folklore, Dionizosa, Corvusa czy nawet samego Asklepiosa, przed którym przecież nie zdawał żadnych raportów. Wszyscy jak jeden mąż chwalili Elisę za jej pracę i skuteczność oraz uratowanie życia niezliczonej ilości półbogów. Stąd właśnie były te pochwały. Ona mogła nie wiedzieć, że on tyle wie o jej pracy, ale nie zmieniało to faktu, że podziwiał ją równie mocno, co pozostali w obozie.
- Liczyłem na wspólną noc dzisiaj - rzucił nieco podirytowany, ale poniekąd rozumiał, że wynikało to głównie z jego potrzeb bliskości, w końcu jakby nie patrzeć, stęsknił się za swoją ukochaną. - Dionizos chciał mnie wysłać po swój kielich - zaczął, pewnie powodując lekkie oburzenie u swojej kobiety. - Ale tym razem nie pójdę, muszę odpocząć - dodał, dzieląc się jednocześnie z Elisą swoją "słabością". Giotto rzadko kiedy przyznawał, że jest zmęczony albo że coś jest ponad jego siły, dlatego każde takie wyznanie było bardzo istotne.
- Poza tym, oko... - odłożył widelec i przejechał po zdrowym oku, przymykając wcześniej powiekę. - Nie wyrabiam nim, zbyt dużo rzeczy mi umyka, czasami obraz jest rozmazany, no i czuję jak bardzo je zamęczam - dodał.
- Odpocznę trochę i wrócę do pełni sprawności - trochę zbagatelizował problem, ale cóż - to był Gio. On nawet ślepy upierałby się, że dalej widzi i mu to nie przeszkodzi w misjach.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pon 29 Cze 2020, 22:18

Plan się pojawił niemal od razu i co z tego? Wiadomo, trzeba było pochować zmarłych, duże ilości zmarłych. Każdy z nich zasługiwał na spokój i szacunek przy tym. Należało zająć się poszkodowanymi i komu jak komu, ale jej nie trzeba było przypominać tych ilości. Między innymi ona sama tak szybko wyszła ze szpitalnego łóżka, by pomóc w ratowaniu obozowiczów. Wiele złego o Alvie mogła mówić, ale lekarzem była świetnym i gdy największe sprawy oraz decyzje spadły jedynie na barki Gatti, bardzo to odczuła. Trzeba było odbudować to, co zostało zniszczone. Niemniej minął prawie rok, a oni nawet nie wyruszyli po jeden jakikolwiek przedmiot potrzebny do ukręcenia łba dziecka Tartaru. To było cóż... deprecjonujące.
Wiedziała, że są inni medycy i mimo wszystko gdyby lepiej by było, jakby to jej ręka szyła Donny'ego, to Nero by ją o tym poinformował mniej lub bardziej chętnie. Raczej niezadowolony z faktu nacieszenia się żoną... Pardon, dziewczyną, ale obowiązki to obowiązki. Wiedziała również to, że bez Alvy była póki co najlepszą opcją i najbardziej decyzyjną osobą w szpitalu poza Asklepiosem rzecz jasna. Młodzi musieli się szkolić i szkolili z czego była zadowolona, bo każde odciążenie jej było na wagę złota. Dlatego między innymi niejako wysługiwała się młodszymi podczas zmian, by nabierali doświadczenia, a ją informowali o wszelkich wątpliwościach bądź kryzysowych sytuacjach. Oczywiście Elisa i tak najczęściej nie leżała w swoim gabinecie, tylko patrzyła uczącym się półbogom na ręce, by mieć pewność, że nie spierdolili. A to, że Gio orientował się w jej pracy i inni mu opowiadali, to wiedziała przecież. Nie sądziła jednak, że jest to coś regularnego i dokładnego.
- Wiem, ale nic na to nie poradzę - odpowiedziała łagodnie rozumiejąc jego zirytowanie. Ona też chętniej potuliłaby się do niego, aniżeli pilnowała jęczących herosów. - Jego chyba popierdoliło - wyrzuciła z siebie zanim zdążyła ugryźć się w język. Czy nie było innych członków drużyny Dionizosa, by traktować Giotto jako jedynego? Wraca z misji na obiad i wypierdalaj dalej? Lekkie oburzenie to spore niedopowiedzenie, ale zaraz odetchnęła ciężko słysząc, że odmówił. Pierw uśmiechnęła się na tą wiadomość, a dopiero po chwili dotarł do niej cały sens wypowiedzi. - Odpocznij ile trzeba - pogładziła go po policzku z czułością wiedząc, ile to wyznanie go kosztowało i o jakim zmęczeniu mówili, skoro powiedział to na głos.
Spojrzała na niego zmartwiona, gdy zaczął mówić o oku. Właściwie było to do przewidzenia i uprzedzała, że tak to właśnie będzie wyglądać. No ale po co słuchać dziewczyny lekarza? Zaraz jednak wywróciła oczami, gdy wrócił do standardowych tekstów, które w tym momencie totalnie olała.
- Kochanie, uprzedzałam, że tak może być. Jeśli chodzi o problem z równowagą, to najlepszą opcją będzie proteza. Jeszcze rok temu mówiliśmy o szklanym, ale do tej pory było kilka zabiegów z bionicznym okiem. Ono właściwie mogłoby ci pomóc z tymi wszystkimi problemami - oboje jednak wiedzieli, że każda proteza wiąże się z całkowitym wyłączeniem z pracy na jakiś czas. U ludzi było to 6-10 tygodni, u herosów byłoby trochę krótsze, ale wiadomo. Niemniej według Gatti to właściwie żadna cena (dla niej nawet nagroda) za to, by dużo lepiej funkcjonować.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Wto 30 Cze 2020, 00:07

Giotto również nie był zadowolony z procesu zdobywania wszystkich materiałów potrzebnych do pokonania tego chuja. Włodarze obozu od razu mogli powiedzieć, że zamierzają najpierw odbudować kampus i unormować trochę sytuację, wtedy Giotto sam by wyruszył na poszukiwanie wszystkich tych rzeczy. Nero nie należał do osób cierpliwych w takich kwestiach, a dodatkowe przeszkadzanie mu w spełnianiu swoich pragnień (czyt. ślubu z Elisą) działało wybitnie na niekorzyść Dionizosa, Tyra, Asklepiosa i Aegira. Może i syn Fobosa miał odrobinę za wysokie mniemanie o sobie, ale w jego przekonaniu taki ktoś jak Giotto jest na wagę złota w każdych czasach. Jeśli władze obozu lekceważą potrzeby i zdanie najlepszego obozowego wojownika, to coś było nie tak.
Był podirytowany, ale Gatti nie była niczemu winna i on o tym doskonale wiedział. Odetchnął więc głęboko, nie chcąc unosić się w obecności ukochanej, bo to i tak by nic nie dało. Jak się okazało, receptą na uspokojenie się było wplecenie dłoni we włosy Elisy i chwilowa zabawa nimi, poprzez owijanie ich wokół palców. Moment później postanowił jeszcze raz obdarować ją pieszczotą w formie delikatnego drapanka z tyłu głowy. Zasłużyła sobie za to, jaką jest cudowną dziewczyną dla niego.
- Wiem, Lisa - odparł zrezygnowany, wiedząc, że brunetka nie ma tu nic do gadania i musi odbyć dyżur.
Cenił u Elisy troskliwość, ale był zbyt uparty i zadufany w sobie, by traktować to co ona mówi poważnie. Szanował jej pracę i wiedzę, ale tylko gdy chodziło o wszystkich innych. Gdy dochodziło do samego Giotto, uważał się za wszechwiedzącego i osobę, która pozjadała wszystkie rozumy. Być może dlatego, że od każdej reguły jest wyjątek i skoro 99% osób z jednym okiem ma później większe problemy ze wzrokiem, to on uważał, że należy do tego 1%, którego to ominie.
Spojrzał na nią i pierwszy raz dzisiejszego dnia, otworzył również drugie oko, co może i nie było najsłodszym widokiem, ale Elisa już do tego przywykła.
- Asklepios też mi to proponował - odparł. - Ale mówił też, że powrót do sprawności po operacji zajmie mi kilka tygodni, a do samego oka mogę się przyzwyczaić dopiero za kilka miesięcy - dodał. - Nie usiedziałbym na dupie przez tyle czasu - dokończył, bo choć Elisa miała racje, tak wykluczenie Giotto z obozowych spraw na kilka tygodni nie było zbyt dobrym prognostykiem. Wiedział jednak, że takim zachowaniem może wkurwić ukochaną już do końca, dlatego postanowił od razu ją udobruchać, zanim nakręciłaby się swoimi myślami i chęcią opierdolenia go.
- Jeśli jednak ty mówisz, że mi to pomoże... - zaczął. - Zgodzę się na to. Ale ty przeprowadzasz operacje. W tej kwestii nie ufam nikomu, tylko tobie - rzekł pewnie. Mogła to być zbyt duża odpowiedzialność, ale przyszła pani Nero niestety związała się z facetem, który miał ogromne wymagania nie tylko do samego siebie, ale też do wszystkich wokół.
- Chcę cię znowu widzieć obojgiem oczu - odrzekł już bardziej czule i gdyby to nie był Nero, mogłoby to zabrzmieć nawet uroczo. Tymczasem brzmiało to dość komicznie z perspektywy widza, ale Elisa powinna być już do tego przyzwyczajona i powinna wyłapać wszystko tak, jak on chciał to przekazać. Nie potrafił być uroczy w tym typowym znaczeniu tego słowa, umiał być uroczy na nerowy sposób, który tylko Elisa potrafiła docenić.
Przysunął twarz do twarzy ukochanej i zainicjował namiętny pocałunek, który miał być potwierdzeniem tych wszystkich słów.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pią 03 Lip 2020, 22:44

Giotto miał z pewnością wysokie mniemanie o sobie, ale było to potwierdzone listą ofiar i nieważne czy mówimy o potworach czy półbogach z NooGods czy kimkolwiek innym. Prawdopodobnie gdyby ktoś wynotował każde jedno zabicie, to lista mogłaby przerażać. Nero na pewno za to przerażał młodych i mniej doświadczonych herosów. Inni się go bali, jakby był diabłem wcielonym, a inni czuli zwyczajny respekt i raczej starali się nie wchodzić w drogę. Przy misji za to, jego słowo stawało się świętością i znalazłoby się kilku z jego drużyny, którzy mając rozkaz Folka i Gio, posłuchaliby tego drugiego. Włoszka wiedziała, że ukochany też się niecierpliwi tą zwłoką, ale skoro na nią nie mieli wpływu, to chociaż na ślub mogli.
Brunetka dostrzegała, jak podirytowanie z niego schodzi podczas zabawy włosami. Było to dość zabawne, jak tak się spojrzało na to z boku, bo to raczej ją powinno to uspokajać. Nic mylnego, bo właśnie to on się czuł lepiej. Ona za to niewiele z tego odczuwała, póki cebulki włosów nie były bardziej pobudzane. To niestety zazwyczaj działo się przy przypadkowych wyrwaniach pojedynczych włosów albo właśnie drapanka po głowie, na co tym razem ona odetchnęła głęboko. Przyjemne.
Uśmiechnęła się lekko słysząc to zdrobnienie. Zawsze będzie kojarzyć się jej z miłością, bo użył go przecież po raz pierwszy, gdy zdał sobie sprawę tak naprawdę, kogo ma pod nosem. Była to jakaś forma pieszczoty, która ją zadowalała, o co nie było ciężko, bo Gatti to typowy pieszczoch jest.
Jej ani nie brzydziły, ani nie przeszkadzały takie widoki. Widziała dużo gorsze rzeczy w tym obozie i niewiele było takich, które jakoś nią zatrzęsły z obrzydzenia. Zresztą, jak mogłaby patrzeć na ukochanego inaczej niż jak... ukochanego poza którym świata nie widzi?
Ciekawe skąd Asklepios wiedział o bionicznym oku. Jasne, był bogiem i w ogóle, a Elisa tak całkiem przypadkiem kilka tygodni temu przestawiała mu te wszystkie dane. Mówimy o Gatti i pomaganiu przyszłemu mężowi, ona szuka nowinek technologicznych i rozwiązań w każdej wolnej chwili. No ale, niech ma ten jej zarządca, bo fakt faktem ona trochę zwlekała z tym tematem. Oczywiście te słowa nie wróżyły nic dobrego i gdy tylko usłyszała "nie usiedziałbym" ciśnienie nieco jej podskoczyło. Ją nie interesowało to, że być może dla wielu wygląd twarzy Gio powodował utratę apetytu, a to, by mu pomóc. Jemu i nikomu innemu, a on na dupie nie usiedzi. Trzymajcie ludzie ją albo i jego, bo zaraz... I głęboki oddech.
- Mówię - wtrąciła poważnie, bo przecież nie rzucałaby mu propozycją w stylu "no masz 10% szans". - Przeprowadzę, ale potrzebuję też rąk, które ją już wykonywały. Na nasze szczęście pionierem w tym jest heros, więc go zwyczajnie tu sprowadzimy - już kilka maili nawet wymieniła i sam półbóg był bardzo zainteresowany, bo przecież z medycznego punktu widzenia to ciekawe jakie różnice w dojeniu i nauki oka będą u herosa i człowieka.
Uśmiechnęła się ciepło na ten specyficzny można by rzec komplement. Elisa naprawdę doceniała te wszystkie małe gesty i zauważała miłość tam, gdzie inni jej nie widzieli. Jej nie były potrzebne wielkie deklamacje miłości i kwiaty co drugi dzień. Jej było właśnie trzeba tego, co on jej dawał. Prawdziwą, szczerą miłość. Odwzajemniła pocałunek wsuwając palce we włosy nad karkiem. Nie był to jednak niecierpliwy, żarliwy pocałunek, a ten pełen namiętności i czułości. Po dłuższej chwili uśmiechnęła się lekko odsuwając się odrobinę.
- Cieszę się, że jesteś w domu - powiedziała cicho patrząc mu w oczy. Co prawda technicznie jedno oko, ale wiadomo o co chodzi.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pon 06 Lip 2020, 21:21

Asklepios wbrew wszystkim pozorom nie był idiotą i jeśli chodziło o nowinki medyczne, zawsze przodował w tym, gdyż jak bóg medycyny miał więcej dojść niż najlepsze koncerny farmaceutyczne na świecie. Większość czołowych lekarzy na globie to byli herosi, o czym oczywiście nie wiedział nikt spoza obozu. Nic więc dziwnego, że bardzo szybko informowali oni swojego "mentora" o osiągnięciach w tej dziedzinie. Dodając do tego wszystkie nowinki związane z technologią, których beneficjentem był między innymi Hefajstos, komunikacja akurat w dziedzinie medycyny była na najwyższym poziomie, a i obóz wielokrotnie z tego korzystał. Dotąd jednak nie było komu wstawić bionicznego oka i dlatego Asklepios jeszcze tego nie przetestował. Kto mógł jednak wiedzieć, że to akurat od Gatti Asklepios się dowiedział o tej operacji?
Uniósł głowę nieco podmęczony, bo oko dawało mu się we znaki coraz bardziej, a przeciążony mózg dopiero w domu potrafił się regenerować i tym samym obniżał swoją percepcję oraz wyłapywanie wszystkich bodźców. Skinął jednak porozumiewawczo głową na wieść o herosie, który przeprowadził już takową operację. Ufał jej bezgranicznie, więc zgadzał się też na asystę, akurat w tej kwestii nie mógł się wymądrzać, bo ona o medycynie wiedziała dużo więcej od niego.
Pocałunek pozwolił mu się zrelaksować i tymczasowo zapomnieć o wszystkich problemach związanych ze zdrowiem. Przez jakiś czas było to dziwne dla niego, ale z czasem przyzwyczaił się do tego uczucia. Tłumaczył sobie to pozytywnym nastrojem i endorfinami, które produkował widząc ją przed sobą. Tutaj jednak chodziło o coś więcej. Miłość potrafiła zasłonić nawet największe rany, a tej od Elisy otrzymywał ile tylko mógł. Dlatego właśnie tak dobrze radził sobie ze wszystkim, będąc jednocześnie w tak nieciekawym stanie.
Nero uśmiechnął się kącikiem ust, bo na więcej nie było go stać. To jednak powinno Gatti wystarczyć, bo przecież doskonale wiedziała, że jej przyszły mąż był bardzo oszczędny w swoich reakcjach.
- Ja też się cieszę - odparł spokojnie, przysuwając twarz do jej piersi, na których ułożył głowę i przymknął oczy, rozkoszując się nie tylko wygodą i ciepłem od niej bijącym, ale również tym ogromnym spokojem, jaki panował w mieszkaniu i który mu się udzielił.
Widać było po nim, że był zmęczony, skoro nawet było go stać na takie uzewnętrznianie się. Normalnie Nero by tylko skinął głową, czy odpowiedział lakonicznie, a tymczasem on otwarcie stwierdził, że też się cieszy z powrotu. Czy Elisa potrzebuje więcej dowodów na to, że Giotto ufa jej bezgranicznie i kocha ją ponad wszystko, skoro nie czuje się niekomfortowo z takimi wyznaniami?
Po chwili zjadł jeszcze trochę potrawy przygotowanej przez niej i gdy już poczuł, że więcej nie musi jeść, spojrzał znów na Gatti, otwierając ponownie obie powieki.
- To chociaż umyj się ze mną przed dyżurem - rzucił, spodziewając się, że za jakiś czas Elisa będzie musiała opuścić mieszkanie. Pragnął chwili intymności, jej dotyku i czułości, a to mogły mu zapewnić tylko trzy rzeczy: łóżko, wanna albo prysznic. No ewentualnie jakieś krzesło.
Przejechał dłonią po jej udzie i znów ułożył głowę na jej piersiach, licząc na to, że zaraz Elisa go obejmie i zacznie głaskać po karku, szyi, plecach, włosach, gdziekolwiek. Byleby tylko czuł jej delikatny dotyk, który był dla niego jedyną prawdziwą formą fizycznego relaksu.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pon 06 Lip 2020, 22:09

Uśmiechnęła się lekko nie widząc żadnych sprzeciwów. Jeszcze dziś więc podczas dyżuru spróbuje skontaktować się z lekarzem tym razem telefonicznie, by jak najszybciej coś ustalić. Informacja pójdzie jednocześnie do Asklepiosa i Dionizosa, gdy już coś będzie wiedzieć. Ten drugi musiał jednak liczyć się z tym, że nawet przed operacją nie wyśle nigdzie jej ukochanego, bo ten musiał być pełen sił na tak inwazyjny zabieg. Miała zresztą to gdzieś, niech wysyła sobie swojego kumpla od alkoholu, w końcu kapitan, tak? Nie żeby nie lubiła Folka, ale no cóż, to Folk.
Gatti miała medyczne wyjaśnienie na ten stan, bo przecież to chemia w mózgu tak na nich działała, że zaczynali lepiej się czuć. Endorfiny w tym wszystkim jeszcze podkręcały to wszystko. Nie czuła potrzeby "odbierania magii" siły miłości poprzez logiczne wytłumaczenie związkami chemicznymi. Ona to wiedziała, on mniej lub bardziej też zdawał sobie z tego sprawę.
Pogłaskała go czule po policzku dostrzegając ten niewielki uśmiech, dobrze go było mieć w domu. Naprawdę i choć Elisa z pewnością miała lekkie obawy co do operacji, to bardziej cieszyła się z tego, że tyle czasu przy niej będzie. Gdy tylko się o nią oparł, delikatnie głaskała go po głowie relaksując się tą chwilą równie mocno jak on. Jej też niezwykle tego brakowało i zawsze dodawało jej to energii i wewnętrznego spokoju.
Córka Nyks doskonale wiedziała, że Nero ją mocno kocha i ufa. O tym ostatnim to wiedziała wręcz od lat. Ślubu jednak pragnęła niebawem, a nie po kolejnych starciach, które może przeżyją, a może nie. Nie miała problemu z poczekaniem, aż odzyska on zdrowie i siły po operacji, jego życie było dla niej najważniejsze.
- Bardzo chętnie, kochanie - uśmiechnęła się lekko, by zaraz objąć go jedną ręką, a drugą oprzeć o jego plecy i delikatnie głaskać go po karku. Sama przymknęła oczy rozkoszując się tą chwilą spokoju, której zdecydowanie jej brakowało. Najchętniej olałaby ten dyżur, ale oboje wiedzieli, że nie mogą sobie na to pozwolić.
Po dłuższej chwili dopiero cmoknęła go w czoło i poruszyła się delikatnie, by się wyswobodzić z objęć. Sięgnęła do półki i podała mu przepaskę na oko.
- Wiem, że nie przepadasz, ale widzę, jak potrzebujesz wyciszenia. Ponoś ją kilka dni, szybciej odzyskasz siły - rzekła chwytając jego dłoń i zachęcając do podniesienia się. - Przy mnie jesteś bezpieczny - szepnęła jeszcze składając całusa na jego policzku i pociągnęła go w stronę łazienki.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Wto 07 Lip 2020, 14:22

A co on miał powiedzieć? Elisa tak naprawdę postanowiła już za niego i on o tym doskonale wiedział. Mógłby się upierać, że ta operacja nie jest mu potrzebna, że wystarczy tylko odpocząć i że ewentualnie załatwi się coś inną, magiczną metodą. Z nią jednak takie rzeczy nie przechodziły, bo jeśli chodziło o zdrowie i życie Giotto, Elisa zrobi wszystko - poruszy niebo i ziemię, zniszczy Asgard i Olimp, a Odynowi zajebie ostatnie oko, byleby tylko jej ukochany mógł normalnie funkcjonować. Nero mógł być najsilniejszym herosem w obozie, ale jeśli chodziło o sprzeciwianie się Gatti, to tutaj aż takiej siły nie posiadał. Za bardzo ją kochał i szanował, by się z nią kłócić, zwłaszcza w sprawach, które są jej konikiem.
Giotto mógł trwać w tej pozycji bardzo długo, gdyż uspokajał się i odpoczywał w jej ramionach, a w dodatku - co jest zapewne ogromnym zaskoczeniem - był pieszczochem! Tak, ten sam Giotto Nero który uważany jest za księcia ciemności był łasy na pieszczoty o czym nie wiedział, póki nie zaczął spotykać się z Elisą. Co ta kobieta z nim zrobiła...
Nero wziął przepaskę do ręki i spojrzał znów na Gatti, mając nieco przekrwione zdrowe oko od wątpliwej jakości snu w ostatnich kilku dniach.
- Tak zrobię - zadeklarował, nie chcąc jej odmawiać. Wiedział, że Gatti robi to z troski o jego zdrowie i że zasłanianie złego oka pomoże mu szybciej odzyskać siły.
Wstał z krzesła i zawędrował z ukochaną w stronę łazienki. Zanim jednak Giotto rozebrał się i wszedł pod prysznic, skorzystał z okazji na chwilę czułości z przyszłą żoną. Odłożył przepaskę na umywalkę i objął Elisę od przodu, trzymając dłonie tuż nad jej pośladkami. Zainicjował czuły i namiętny pocałunek, który szybko przeszedł w coś jeszcze konkretniejszego. Syn Fobosa rozwiązał sznurek od spodenek Gatti i szybko ściągnął je z niej, tak jak i koszulkę, a później biustonosz czy dolną bieliznę. Nie było czasu do stracenia, a z sekundy na sekundę Nero miał na swoją przyszłą żonę coraz większą ochotę, dlatego też pomijał większość gry wstępnej, byleby tylko zawędrować pod prysznic i tam się właśnie kochać.
Zrzucił z siebie całe odzienie z jej pomocą czy też bez i wszedł z nią do kabiny, którą zamknął, a następnie zanim jeszcze zaczął napuszczać wodę, wpił się w jej usta i obłapywał ją dłońmi gdzie tylko mógł: w okolicach bioder, ud, pośladków, brzucha, ramion czy też w końcu piersi. Dopiero gdy po chwili się opamiętał, przypomniał sobie w ogóle o tym, by zacząć puszczać wodę z prysznica zawieszonego nad ich głowami.
Ale Lisa chyba nie miała nic przeciw takiemu prysznicowi. A przynajmniej nie miała przez ostatnie kilkadziesiąt razy.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sro 08 Lip 2020, 17:37

Prędzej czy później namówiłaby go na tę operację, więc koniec końców wyjścia nie miał. Mógł tylko to odsuwać w czasie, ale w sumie po co? Mógł gorzej funkcjonować pół roku, po nich mieć kilku bądź kilkunastotygodniową przerwę od misji wszelakich i zadań i zacząć dobrze funkcjonować. Mógł mieć przerwę i teraz, by szybciej zacząć lepiej funkcjonować. Chyba tylko jedna decyzja jest tu słuszna. Na szczęście Nero po tylu latach znajomości wiedział, że nie warto się z nią wykłócać o cokolwiek by nie chodziło. A o medycynę to już w ogóle nie ma sensu.
Pokazała mu, że nie jest jedynie księciem ciemności, ale ma też cieplejszą stronę? Tą zresztą Gatti dostrzegała od lat, skrzętnie ukrytą w tym całym chłodzie osobowości. Jej jednak nie oszukał, bo znała go niemal od zawsze i już za dzieciaka widziała tą wesołą, pozytywną stronę. Sama zresztą też nie należała do typowych słodziaków z wiecznym uśmiechem jak Delilah czy Mia.
Uśmiechnęła się lekko w odpowiedzi ciesząc się, że jej ukochany już tak uparcie nie walczy z opaską. Brunetka i tak uważa, że powinien ją nosić cały czas, ale skoro Nero się uparł, to już odpuściła. Naciskała właśnie jedynie w domu, by podrażnione nerwy mogły odpocząć.
W łazience zdążyła jedynie spiąć włosy, nie chcąc ich zamoczyć tuż przed pracą, kiedy Gio ją objął. Sama Włoszka zarzuciła mu ręce na ramiona, dłonie układając na jego karku. Odwzajemniała pocałunek z każdą chwilą nakręcając się coraz bardziej i całując zachłannie. Nie przeszkadzała mu w rozbieraniu jej, przy koszulce podniosła nawet ręce, by zadanie mu ułatwić i by zajęło to jak najmniej czasu. Wiedziała, że prysznic nie będzie zwykłym prysznicem, ale czy jej - stęsknionej za ukochanym - mogłoby to się nie podobać?
Pomogła mu w rozebraniu się niecierpliwiąc się już trochę, dlatego niemal od razu weszła pod prysznic, jak tylko zostali nadzy. Przylgnęła do niego odwzajemniając łapczywie pocałunek nie mając nic przeciwko takiej kolejności wydarzeń. Gdy tylko odsapnęli na sekundę, a Giotto uruchomił wodę, kobieta wpiła się w jego usta mocno, zachęcając go zarówno do odwzajemnienia pocałunków, jak i dotykania jej poprzez położenie jego dłoni na swojej piersi. Ona sama wędrowała dłońmi po jego mokrej skórze, nie mogąc się powstrzymać.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pią 10 Lip 2020, 17:45

Giotto powoli zaczynał mieć świadomość tego, że nie da rady pociągnąć tylko z jednym okiem, dlatego naciski Elisy w końcu się sprawdziły i Nero w końcu zgodził się na zrobienie czegoś z tym urazem. Dotąd nie było żadnej innej opcji, dlatego też syn Fobosa mógł wstrzymywać się z reakcjami, licząc na to, że może bogowie w jakiś magiczny sposób przywrócą mu lewą gałkę oczną. Tego jednak nie oczekiwał, gdyż znał ich zapracowanie oraz spodziewał się braku dostępu do takiej technologii dla śmiertelników. Inną sprawą by było, gdyby Giotto miał wstawiennictwo boskiego rodzica, który mógłby coś wywalczyć na Olimpie. Fobos jednak miał go od zawsze gdzieś, o czym Nero wiedział od samego początku, musiał więc liczyć na siebie albo na osobę, która się o niego troszczy. Tym kimś na pewno była Elisa.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pią 10 Lip 2020, 19:01

Z Gatti nie da się walczyć w nieskończoność i nawet ktoś taki jak Giotto zdawał sobie z tego sprawę. W końcu w tego typu kwestiach i podobnych jest po jej myśli, bo należała do osób najbardziej upartych na świecie. Nie było więc wątpliwości, że ślub raczej prędzej jak później się odbędzie. Podczas walki jednak, Elisa pomimo znaczących umiejętności, zdawała się na mężczyznę, a raczej jego zarządzanie w tej kwestii. Nie było wątpliwości, że był najlepszym wojownikiem, więc nawet nie zamierzała mu się w tych kwestiach sprzeciwiać.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Pią 10 Lip 2020, 22:50

Nie było tutaj mowy o żadnych sprzeciwach, bo oboje mieli paskudne charaktery jeśli chodzi o przemawianie sobie nawzajem do rozumu i skutkowało to oczywiście dwudziestoma latami kłótni, nim w końcu Giotto przejrzał, że właściwie to Elisa robi to z troski i miłości, bo chce dla niego jak najlepiej. Tak więc operacja była konieczna, bo choć on nie był w stu procentach do niej przekonany, to jeśli Gatti miała być dzięki temu spokojniejsza, warto było spróbować. Syn Fobosa nigdy nikogo nie kochał tak jak jej i nie pomyślałby nawet o takich poświęceniach względem swoich poprzednich partnerek, tymczasem wobec córki Nyks przyszło mu to z łatwością i nawet taki uparciuch jak on potrafił ulec. To musiało skończyć się ślubem i dzieckiem, a najlepiej kilkoma, bo przecież nie raz już o tym rozmawiali i umawiali się na dwójkę (z cichą nadzieją Nero, że Elisa da się przekabacić i na trzecie potomstwo).
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sob 11 Lip 2020, 18:32

Jak większość ludzi, która myślała o posiadaniu potomstwa w liczbie większej jak jedno, chciałaby mieć kobieta parkę. A jeśli miałaby już być skazana na jedną płeć to córki. Prawdopodobnie Nero nieco odmiennie patrzył na ten stan i sama Włoszka wiedziała, że ten ma chrapkę na trójkę. Taka opcja prawdopodobnie wchodziła tylko w grę, gdyby dwaj pierwsi byli synowie, ale liczyła na szczęście przynajmniej w tej kwestii i urodzenie zarówno chłopca, jak i dziewczynki. Niekoniecznie jako bliźniaków, bo chciałaby też żyć, choć z drugiej strony to nie było takie głupie. Zamiast w pieluchach bawić się dwa razy tyle samo czasu, można to było zrobić dwa razy intensywniej w połowie tego czasu. Może to warte przemyślenia jest? Choć i tak, za wielkiego wpływu na to przecież nie mają.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Wto 14 Lip 2020, 23:17

Nero patrzył na to w zupełnie inny sposób i ciężko było mu się dziwić, gdyż jako mężczyzna wiedziałby, jak ma wychować potomstwo tej samej płci. Kobiety pozostawały dla niego zagadką i pewnie córka bądź córki miałyby u niego większe fory, niż synowie. Giotto był twardy i nieustępliwy, ale córeczka pewnie miałaby takie chody u niego, że nie musiałaby robić zupełnie nic, byłaby jego księżniczką i miałaby wszystko, czego by tylko zapragnęła. Chociaż co tu się oszukiwać, Giotto i tak faworyzowałby jednakowo całą rodzinę i spełniałby jej zachcianki jak tylko jest to możliwe, nie ważne czy prosiłaby go o coś Elisa, córka, syn czy wnuczek babci Kowalskiej. To była krew z jego krwi (wyłączając Gatti oczywiście, ale ona byłaby jego najcudowniejszą i najukochańszą żoną <3), dlatego nie znalazłby takiej siły, która zatrzymałaby go od uszczęśliwiania swojej rodziny. Takim facetem był Nero.
Elisa Nero
Elisa Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Sro 15 Lip 2020, 23:55

Ech, takim facetem był Nero. Uszczęśliwiałby i rozpieszczał rodzinę na wszelkie sposoby, no właśnie. Słowo klucz, rodzinę. Technicznie nią nie byli, więc uszczęśliwić Elisy ślubem już nie musiał, o dzieciach nawet nie wspominając. Chociaż z tym drugim i ona chciałaby zaczekać, aż sytuacja się nie uspokoi. No ale ślub? Zresztą, co tu gadać, doskonale już wiadomo, jakie Gatti miała na to zdanie. Zdaje się, że nigdy nie dojdą do porozumienia w tej kwestii, bo nawet jeśli Nero to przeciągnie o kolejny rok czy siedemnaście - bo biorąc pod uwagę ile się zbierał obóz po cokolwiek, tyle to jeszcze zajmie - to i tak nie będzie to tak, jak ona chciała, a jak on i siłą rzeczy do tego ją przymusił nie zgadzając się wcześniej. No ale, pożyjemy, zobaczymy. Albo i zginą jutro i tyle z tego przekładania Nero będzie miał.
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero Nie 19 Lip 2020, 00:02

Elisa mogła być na niego zła z tego powodu, ale Nero nie zamierzał zmieniać swojego podejścia i ustępować jej, tylko dlatego, że ukochana nie okazuje tyle cierpliwości, ile powinna. Wielokrotnie już sprzeczali się na ten temat i nigdy nie dochodzili do konsensusu, bo oboje mieli paskudne charaktery i byli uparci. Giotto nie chciał ślubu przez wzgląd na szacunek do poległych i brak rozwiązania sprawy z synem Tartaru, Elisa zaś chciała ten ślub, bo uważała, że im dłużej będą zwlekać, tym wszystko może pójść o wiele gorzej i nawet nie pobędą małżeństwem, bo szybciej zginą, niż się nawzajem zaobrączkują. Takie pesymistyczne podejście może i było uzasadnione, ale Nero naprawdę wierzył w zwycięstwo. Dlaczego? Poniekąd dlatego, że nie zmierzył się bezpośrednio z potomkiem Tartaru i uważał, że gdyby to zrobił, znalazłby na niego sposób. Mogło być to trochę aroganckie z jego strony, skoro ani Folklore, ani Ragnar, ani Corvus sobie nie poradzili z tym bydlakiem. Odkładając jednak wszystko na bok, jeśli Giotto go nie pokona, to kto?
Pomimo tego, że liczył na jakąś powtórkę i przedłużenie czasu pod prysznicem, nie miał pretensji do Gatti za to, że ostudziła jego zapędy. Wiedział, że to kobieta obowiązkowa i swoją pracę w szpitalu wykonuje tak samo dobrze, jak on swoją poza obozem. W tej kwestii pasowali do siebie niemal idealnie, bo oboje jak już coś robili, zamierzali robić to na sto procent.
- Rozumiem - odpowiedział krótko, ukrywając lekki zawód, bo nie chciał jej wprowadzać w zły nastrój po tak przyjemnym seksie. Przeszedł do obmywania jej ciała, nakładając raz po raz piankę czy żel, którą sobie tym razem wybrała do swojej delikatnej skóry. Mógł zapewne liczyć na to samo i gdy przyszła jego kolej, pozwolił się wyszorować, przerywając co chwilę Elisie tę czynność poprzez przyciąganie jej do siebie i inicjowanie kolejnego pocałunku.
Po kilku chwilach wyszli z kabiny, a syn Fobosa podał córce Nyks ręcznik jeszcze przed tym, zanim wziął swój. Narzucił na siebie materiał i zaczął wycierać głowę, by później zawędrować nim w dół. Po kilku chwilach był już w miarę suchy i oczywiście jak zwykle bez bielizny, gdyż wszystkie jego rzeczy były ułożone w szafie i poskładane, bo przecież ta idealna kobieta nie dość, że zaspokoiła go seksualnie i nakarmiła, to jeszcze zajęła się jego praniem.
Wyszedł z łazienki i zawędrował do sypialni, biorąc z szafy od razu jakieś czarne bokserki, które szybko na siebie założył. Wrócił do ukochanej, która najpewniej ma jeszcze tylko małą chwilkę, zanim zacznie się ogarniać do wyjścia.
- Jak już wrócisz w nocy, obudź mnie - zasugerował, bo przecież tak za nią tęsknił, że nie odmówi sobie kolejnej świadomej chwili razem. - Zaśniemy razem - dodał.
Wiedział, że zapewne wstanie trochę wcześniej od niej, ale nie szkodziło mu przecież powiedzieć jej, by obudziła go po powrocie. Sypiał tak dziwnie i tak mało, że czasem nie robiło mu różnicy to czy śpi 3 czy 4 godziny. Jako heros miał zdecydowanie lepszy sen i szybciej się regenerował, toteż potrzebował go trochę mniej.
Zajął miejsce na kanapie i odpalił telewizor, puszczając sobie od razu jakiś mecz.
Sponsored content
Re: Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero

Mieszkanie 1 - Elisa i Giotto Nero
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 7Idź do strony : 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Next
Similar topics
-
» Włochy - Elisa i Giotto
» Giotto Nero
» Giotto Nero
» Elisa Nero
» Giotto Nero



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka :: Strefa Mieszkalna-
Skocz do: