Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 28 Lip 2020, 22:00
Jakby się tak nad tym zastanowić, to biorąc pod uwagę ich geny, aż dziw bierze, że nikt nie oglądał się za dziećmi. Co najwyżej nastolatkami. Sam Laborde był tu przykładem, gdy stwierdził, że Mia mu się podobała odkąd przestała być dzieckiem. Czyli ile miała? 13? 15? 16? Osiem lat różnicy to niewiele, ale jeśli powiesz komuś, że 21 latek ogląda się za trzynastką... Cóż, większość ludzi nie będzie przebierała w słowach. Niemniej oni mieli nieco inną biologię, więc w ich wieku to już nie miało znaczenia. Wiadomo, dochodziły do tego preferencje i kwestia biologii ludzkiej, bo jednak nie wszyscy w wieku Alaude wyglądali tak młodo jak on. Ona jednak zmęczona trochę była, bo odwaliła całą robotę. Niemniej nie miała nic przeciwko i nie wątpiła też w to, że mężczyzna się odwdzięczy tym samym za jakiś czas. Wanna jednak była trochę ograniczająca i nie za bardzo mogli sobie pozwolić na zmianę pozycji. Nie oczekiwała jednak seksu za pięć minut, także syn Magniego nie musiał się obawiać biologii. Ona zresztą nie była głupia i wiedziała doskonale, jak to działa. - Oczywiście, że tak... Czasami - miała jednak nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że nie chodziło tu stricte o prośby, a inne sposoby na to, by to okazać. Choć ładnym, spragnionym "proszę" też by nie pogardziła, wiadomo. Każda kobieta lubiła być adorowana na różne sposoby. - Dobrze mu tak - zaśmiała się krótko wcześniej wywracając oczami na ten głupi tekst. Czym innym było nie wiązanie się i korzystanie z wolności, a czym innym traktowanie kobiet tak przedmiotowo. Bo co, one to już nie mogły sypiać z różnymi mężczyznami, bo to szmaty w porównaniu do tych pseudo macho? Do niej to nie trafiało, choć nie należała do tych szczególnie rozwiązłych. Zerknęła na niego rozbawiona na ten pseudo komplement nie komentując go jednak w żaden werbalny sposób. Co prawda spodziewała się, że trochę wody może się rozlać, ale fajnie, że tak się nie stało. - Coraz większą? - spojrzała na niego z uniesioną brwią, uśmiechając się nieco szerzej gdy ją cmoknął. - Myślałam, że już masz największą z możliwych - teraz to jej pewność siebie wychodziła na wierzch, jednak Gordon daleko było do arogancji Alaude. - Wiesz, jak nie chcesz to nie. Ja nie zmuszam - dodała zaraz wzruszając lekko ramionami. Oho, ktoś tu zaczynał się droczyć.
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 30 Lip 2020, 23:37
Nie był zaskoczony wcale tym, że Mia musi odpocząć, skoro przed chwilą trochę popracowała ciałem. Alaude jednak był w wybornej formie i jak dla niego, mogli teraz to powtórzyć tylko tym razem z jego większym udziałem, a nie tylko odczuwaniem przyjemności. Spodziewał się jednak, że jeśli zachęci ją po raz kolejny, to tym razem Gordon odmówi mu z prostej przyczyny: dopiero co przed chwilą się kochali, więc wypadało teraz jeszcze zaczekać. Być może zrobią to na pożegnanie, a zarazem zachętę do tego, by Laborde jednak odwiedził dziś wieczorem córkę Baldura? Było to bardzo możliwe i wręcz wskazane. Uniósł lekko brwi, będąc nieco zaskoczonym jej odpowiedzią. Trochę utarła mu nosa, ale nie przejął się tym jakoś specjalnie. Słowo "czasami" zrobiło różnicę i nie odbierał już tego jak jakiegoś wyzwania. Być może gdy zastanowi się nad tym bardziej, to sam dojdzie do wniosku, że w zasadzie Mia ma racje w tej kwestii i subtelna prośba, niekoniecznie ta werbalna, nie zaszkodzi. Poruszył wymownie ramionami, dając do zrozumienia, że w sumie chrzaniło go to, czy brat się doigrał czy też wcale na to nie zasłużył. Nie obchodziły go tego typu koneksje rodzinne, ale historia była przednia i zabawna. Poza tym, była pewną nauczką dla samego syna Magniego, który chyba przestał już tak świrować z półboginiami. Alaude chyba też wyniósł z tego jakąś naukę, bo nie bawił się uczuciami w taki sposób, jak robił to jego krewny. Był zbyt pewny siebie, by móc przyznać, że już jakiś czas temu podjął decyzję o odwiedzeniu jej dziś wieczorem. Musiał więc cały czas udawać zastanawiającego się, tak było dużo wygodniej. - Największą z możliwych miałbym jakbyś obiecała, że usmażysz mi porządny kawał mięsa na kolację z jakimś zajebistym sosem pomidorowym - zasugerował, choć wydawał się nie wierzyć w to, że Mia aż tak się postara i tym go przekona. Niemniej coś jednak było w tym, że poza ponowną upojną nocą z córką Baldura, warto byłoby jeszcze zjeść coś pysznego. Pogładził ją znów po udzie, by chwilę później przenieść dłoń na jej podbrzusze. Nieznacznie uniósł się, bo pośladki przykleiły mu się do wanny i znów opadł, gdy skóra przestała się już naciągać. - A jednak liczyłem, że mnie zmusisz - rzekł zrezygnowany, co było prawdziwym teatrem z jego strony. - Chociaż jakbyś się postarała, to masz wiele konkretnych argumentów, którymi wcale nie trzeba mnie zmuszać - zasugerował na koniec pewien siebie, jak gdyby licząc na to, że Gordon znów zacznie go kokietować. Trzeba było przyznać, że lubił to i przez te kilka tygodni już dość się naopierał temu, by teraz sobie tego żałować.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sob 01 Sie 2020, 23:47
Generalnie ona nie miałaby nic przeciwko samemu w sobie seksowi, ale była jedna dość ważna sprawa przez którą faktycznie chciałaby teraz nieco odczekać. Nie chciała bowiem sprowadzać ich relacji teraz właśnie do samego pieprzenia się, bo nie była tego typu osobą i nie na tym jej zależało. Lubiła dobry seks, to jasne, ale przy okazji nie chciała by "emocjonalna" część ich relacji na tym ucierpiała. Nie chciała być jedynie panną do dymania w wolnej chwili, a od rozmów byłaby inna czy nawet inny. Miała nadzieję, że Laborde zdaje sobie z tego sprawę. Mógł być zaskoczony i pewnie jeszcze nie raz czy dwa wprowadzi go w ten sam stan z różnych powodów. Może i można mieć mylne wrażenie, że ją da się zdominować, ale tak nie jest. Na pewno nie w takich kwestiach, bo co innego na treningu czy na misji z bardziej doświadczonymi herosami. Wtedy będzie się bezwzględnie słuchać dowódcy, no chyba że będzie miała pomysł i zarówno czas na przedstawienie go. No ale to wiadomo, inna sprawa. Bawienie się uczuciami, to chyba najsłabsza zagrywka ze wszystkich możliwych. Rozumiała flirt dla zabawy, nie traktowanie go jak konkretne zaproszenie, ale tu nie było mowy o jakiś uczuciach. Co najwyżej o urażonym ego, gdy druga strona w końcu zrozumie, że to tylko zabawa i nic z tego nie będzie. - Czy ja wyglądam na kucharkę? - spojrzała przez swoje ramię na niego z rozbawieniem wypisanym na twarzy. Może i potrafiła gotować i mogłaby mu coś takiego zrobić, ale zwyczajnie nie przepadała za gotowaniem. Robiła to, bo musiała - a że nie musiała, to często odwiedzała obozowe przybytki z jedzeniem. Niemniej kto wie, jakby naprawdę ładnie poprosił może coś by z tego wyszło? Słuchała uważnie jego słów z małym uśmieszkiem, czego on z racji ich pozycji dojrzeć nie mógł. Chwilę nie reagowała na to wszystko, a potem ponownie przekręciła się cała zasiadając na jego nogach. Spojrzała mu pewna siebie w oczy i chwyciła kciukiem oraz palcem wskazującym jego brodę. Lekko ją ścisnęła jedynie, by pokazać, że ona "steruje" jego głową teraz, a nie po to, by faktycznie z nim walczyć, gdyby się opierał. - Masz... się... u mnie... pojawić... zrozumiano? - wyszeptała dość ostro stosując krótką pauzę między wyrazami, podczas których przybliżała swoją twarz do niego. Patrzyła mu jeszcze chwilę poważnie w oczy, by potem wpić się mocno w jego usta na potwierdzenie tego, co właśnie mu zakomunikowała. Chciał być zmuszony? Załatwione.
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 06 Sie 2020, 13:10
Alaude stworzył sobie już własną wygodną wersję Mii, która oscylowała między boginią seksu, a przykładną żoną, która zawsze ugotuje swojemu mężowi cudowny obiad. Wiedział jednak, że Gordon nie spieszy się jakoś specjalnie do kuchni, co wcale nie oznaczało, że nie potrafiła się w niej poruszać. Laborde sam był ofiarą takiego postępowania, które powodowało, że coś potrafił sobie przygotować, ale większość posiłków i tak zjadał w pawilonie jadalnym przygotowanym przez innych herosów, bądź zabierał to do siebie do mieszkania. Tak czy inaczej, obojgu im było dalej niż bliżej do kuchni i jedynie w razie konieczności woleli spędzać tam czas. Przechylił głowę z cynicznym uśmieszkiem, kiedy tak spoglądała na niego przez ramię. - Wyglądasz na kucharkę, którą chciałbym zerżnąć - odpowiedział szczerze. - Któregoś razu możesz ubrać sam fartuszek, bez niczego - zasugerował, śmiejąc się lekko, bo choć pomysł był przedni, tak raczej ciężki w realizacji. Chociaż z drugiej strony, skoro Mia otworzyła się już na niego do tego stopnia, to może i takie przebieranki zagościłyby u nich na stałe. Alaude miał doświadczenie w seksie i musiał przyznać, że czasem zwykły stosunek nie wystarczył. Urozmaicenia były wskazane, a różnego rodzaju roleplaye czy przebieranki byłyby czymś, co syn Magniego przyjąłby z ogromną aprobatą. Podobało mu się to, jak zdecydowane ruchy zastosowała chwilę później. Chciał być kokietowany i dostał to, czego pragnął. Uniósł nieznacznie głowę, gdy chwyciła go za podbródek i spoglądał jej z tą samą pewnością siebie co zawsze. Cały przekaz dotarł do niego, choć mogło to się wydawać trudne, biorąc pod uwagę jak wyeksponowała przed nim swój biust. Odwzajemnił pocałunek i ścisnął jej pośladki, zachęcając do tego, by nie krępowała się i całowała go dalej. Skorzystał też z okazji i po chwili przekręcił ich tak, że tym razem to on był na górze, a ona leżała sobie swobodnie pod nim. Czując gotowość do drugiej rundy, uniósł jej nogi i wszedł w nią, inicjując tym samym kolejny seks, który trwał kilkanaście minut, dopóki oboje nie doszli. Po tym wszystkim umyli się nawzajem i wyszli z łazienki. Alaude wytarł się ręcznikiem i narzucił na siebie ubrania z wczoraj, bo to była jego jedyna odzież w tym mieszkaniu. Będąc już w jej salonie, pozwolił sobie rozłożyć się wygodnie na sofie, kładąc się na nią. - Czekam na śniadanie - rzucił ponaglająco, co mogło się jej nie spodobać. Z drugiej strony, umówili się, że zjedzą razem i Alaude liczył na to, że tak się stanie, a córka Baldura przygotuje dla nich świetny posiłek.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pią 07 Sie 2020, 10:01
To może się zawieść, a przynajmniej póki co, bo nie wiadomo co przyniesie czas. Niemniej to nie tak, że Mia nie potrafiła nic zrobić w kuchni, bo całkiem nieźle się w niej odnajdywała. Jaki sens jednak był, by marnowała na gotowanie swój czas, kiedy to już inni herosi to robili. Szkoda by było ich zmarnowanego czasu, gdyby nikt tego nie jadł. Wygodne wytłumaczenie, prawda? - Żebyś zaraz ty w samym fartuszku tutaj nie ganiał - rzuciła wywracając oczami i wracając spojrzeniem gdzieś przed nich. Wyobrażenie Alaude w samym kawałku materiału podziałało prawdę mówiąc na jej wyobraźnię. W końcu który dobrze zbudowany facet nie będzie dobrze wyglądał w takim wydaniu? Z drugiej strony choć Gordon wywróciła oczami, to nie miała nic przeciwko, by taki strój dla rozbudzenia wyobraźni założyć. W końcu to nie oznaczało, że musi mu tak gotować. Mogą robić znacznie przyjemniejsze rzeczy w kuchni, wyspa jest przecież spora. To ciekawe, że do tej pory uprawiała seks w sypialni, a teraz od razu pomyślała o kuchennym blacie. Niemniej to dość smutne, że zwykły seks go nudził, bo ona tak tego nie odbierała. Zachęcona jego dotykiem nie kończyła pocałunku, a jedynie go pogłębiała po chwili wsuwając swój język w jego usta. Nie był to zachłanny i dziki pocałunek, ale z całą pewnością namiętny i z każdą kolejna chwilą coraz bardziej ukazujący jej rosnące pożądanie. Objęła go w szyi, gdy tak sprawnie się z nią przekręcił. Zaraz potem zachęcona jego gestem objęła go nogami w pasie ułatwiając mu penetrację jej samej. Seks był niezaskakująco wspaniały, ale taki brak zaskoczenia jak najbardziej jej odpowiadał. Po kilku chwilach odpoczynku, wreszcie zajęli się tym, czemu łazienka ma teoretycznie służyć - umyli się i ją opuścili. Ona za to poza czystą bielizną nałożyła na siebie jedynie satynowy szlafroczek, który luźno przewiązała w pasie. Po tym wszystkim nie czuła potrzeby większego ubierania się przy nim, skoro i tak spędzą jeszcze trochę czasu w jej czterech ścianach. - Nie umrzesz z głodu, spokojnie - wywróciła oczami spinając chwilowo włosy. Nie zamierzała się jednak wykręcać, bo sama złożyła mu taką propozycję jeszcze w łóżku. Zabrała się więc za przyrządzanie (hehe) francuskich tostów. Chwila moment roboty, a śniadanie dobre i syczące wbrew pozorom. Pamiętając jego uczulenie na truskawki, pominęła ten owoc przy układaniu ich na talerzach, by w końcu postawić je na stole. - Kawa czy sok pomarańczowy? - spytała sobie nalewając tego drugiego napoju, ale jemu mogła zrobić kawę, żaden problem. Z dwoma sokami albo sokiem i kawą usiadła przy stole patrząc na niego zachęcająco. - Zapraszam na śniadanie głodomorze - uśmiechnęła się lekko czekając aż do niej dołączy.
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 13 Sie 2020, 21:05
Alaude raczej nie miałby problemu z włożeniem fartuszka, gdyby Mia zechciała go zobaczyć a później zerżnąć w tym wydaniu. Nie było w tym nic dziwnego, bo chłopak nawet preferował jak najmniejszą ilość odzieży na sobie, więc połączyłoby się przyjemne z pożytecznym. Niemniej jednak wymagał również od niej pewnych poświęceń i skoro on był skłonny do przebieranek, to ona również musiała być, inaczej to nie zadziała. A to, że Alaude preferował różne urozmaicenia kosztem zwykłego seksu? Cóż, kwestia przyzwyczajenia do normalności, która czasem wydawała się być nudna. Jeśli Gordon będzie uprawiać z nim seks bardzo często, to za jakiś czas pewnie sama zaproponuje jakąś innowację, a to zawsze wygląda w taki sam sposób: najpierw inna pozycja niż zwykle, potem inny mebel, a później już przechodzi się do bardziej konkretnych pomocy, gadżetów i tak dalej. Podobało mu się to, że zapewniła go o przygotowaniu posiłku i dlatego też rozluźniony leżał sobie na kanapie, czekając na posiłek. Przy okazji podglądał czasami Mię, która podobała mu się w tym, jak i w każdym innym wydaniu. Swoją drogą, zaczął się nawet łapać na tym, że wystarczyło samo wspomnienie o niej, pomyślenie bądź spojrzenie na nią i już mimowolnie na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Dawno żadna dziewczyna nie zawróciła mu tak w głowie, ale cóż się dziwić? Córka Baldura była chodzącym ideałem i już od dawna Alaude myślał o tym, że z chęcią by ją zaliczył. W najśmielszych snach jednak by nie podejrzewał tego, że będzie mieć okazję do regularnych schadzek z nią. Jako osoba przepadająca za potrawami smażonymi, natychmiast wychwycił, co takiego Gordon przygotowuje i na samą myśl pociekła mu ślinka. Podniósł się więc z sofy po jej zaproszeniu i kiedy już wyłożyła wszystko na stół, usiadł na krześle obok niej, spoglądając na pyszne śniadanie. - Kawa - odparł spokojnie, nakładając sobie od razu jednego tosta, którego zaczął jeść. Początkowo bawił się sztućcami, ale chwilę później zrezygnował z tego pomysłu i wziął kawałek chleba w rękę, delektując się każdym kolejnym kęsem. Gdy na stole pojawiła się kawa, natychmiast ją posłodził i dolał mleka, bo nie pijał czarnej, był zbyt rasistowski na to. Spojrzał na zadowoloną Mię, której pewno schlebiało to, że tak zajadał się przygotowanym przez nią posiłkiem. - Naprawdę niezłe - pochwalił ją, mając jeszcze w ustach zmieloną papkę. - Nie spodziewałem się tego - dodał. Nie chodziło mu tu jednak o to, że Mia mogła źle gotować, a o to, że tak prosta potrawa została przygotowana w inny sposób niż on ją robi, czy obozowi kucharze i była to dużo smaczniejsza wersja. - Początkowo chciałem ten fartuszek u ciebie tylko po to, żeby cię przelecieć. Ale możesz też mi czasem coś ugotować, nie obrażę się - rzucił pewnie, po czym wrócił do jedzenia i picia.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sob 15 Sie 2020, 20:57
Ona też nie miała nic przeciwko przebierankom, może tylko jedną uznałaby za obrzydliwą. Udawanie dzieci bądź dziecka przez jedną stronę... albo zwierząt, to też w sumie było chore. Niemniej resztę uznawała za normalną, choć (chyba) nie tak codzienną w użytkowaniu. Niemniej nie rozumiała, jak seks może nudzić. W końcu czerpanie przyjemności zawsze było świetne, poza tym każdy seks był inny, nie było dwóch identycznych. Zawsze heros zachowywał się ciut inaczej i już inne reakcje mogły być wywołane. Urozmaicać jak najbardziej zabawy łóżkowe czy około łóżkowe mogli, ale wolałaby aby nie było sytuacji, że bez tego seksu nie będzie. Ona raczej nie była w żaden sposób w nim zadurzona... jeszcze. Lubiła spędzać z nim czas z wielu powodów, a teraz tych jeszcze przybyło. Seks też był super, więc tym bardziej nie miała na co narzekać. Poza tym był przystojny i dobrze zbudowany, a to też działało na nią jak płachta na byka. Dopełniało po prostu obrazu tego dobrego towarzystwa. Skinęła mu głową, po czym zaparzyła kawę w ekspresie i chwilę później postawiła przed nim szklankę z czarnym napojem. Od razu też dostawiła mleko i cukier, bo w sumie nie wiedziała jaką pija. Teraz już będzie pamiętać, o ile dostrzeże ile cukru wsypie. W końcu usiadła naprzeciwko niego sięgając po tosta. Sama nie bawiła się sztućcami, tylko od razu chwyciła go w palce. Jeśli uzna ją za niewychowaną, trudno. Widząc jednak, że robi po chwili to samo, uśmiechnęła się lekko pod nosem. - Cieszę się, że smakuje - uśmiechnęła się upijając nieco soku. - Bo za ładna jestem na dobre gotowanie? No widzisz, zdziwko - zaśmiała się nie wiedząc tak naprawdę czy chodzi mu właśnie o to czy o jej sposób przygotowania, który nie jest tradycyjny, ale jest jej ulubionym. Jak dobrze, że mieli coś takiego jak internet, tam można znaleźć milion wersji każdego dania. - Zastanowię się - już miała dorzucać, że i ona czeka, aż jej śniadanie do łóżka poda albo nawet kolację, ale wtedy jej telefon wydał z siebie dźwięk sugerujący wiadomość. Z cichym westchnięciem wstała do niego i kolejny raz westchnęła, gdy odczytała wiadomość. - Mam się wstawić na treningu za trzydzieści minut - wyjaśniła siadając ponownie przy stole i kończąc powoli śniadanie. Niestety spotkanie musieli skrócić, ale przecież to sobie odbiją, prawda? Przebrała się jeszcze w strój sportowy, związała włosy i razem z nim wyszła z mieszkania. - Do zobaczenia w nosy - rzuciła jeszcze w przedpokoju cmokając go w usta i puszczając mu oczko. A potem pognała już na trening.
ZT
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 01 Sie 2021, 23:21
Mia dzisiejszego dnia miała wolne. Ani misji, ani nawet patrolu, a indywidualny trening zaplanowała sobie dopiero na porę wieczorną. Siedziała więc obecnie w swoim mieszkanku, przed telewizorem i włączyła sobie lekki serial pokroju "Modern Family", by coś się pośmiać bez potrzeby mocnego skupiania się na treściach. Ostatnio lubiła nadrabiać ten serial, chociaż każdy obejrzany odcinek zbliżał ją do nieuchronnego końca serialu. Szkoda, bo nie słyszała o podobnym serialu z tak dobrymi ocenami. W międzyczasie przeglądała swój telefon, wyczytując to kolejne wiadomości z kraju czy ze świata, jakieś ploteczki albo nawet patrząc na promocje w najróżniejszych sklepach. Tuż po zjedzeniu jakiegoś śniadania, zamarzyła sobie coś całkiem innego. Po kilkunastu minutach wróciła na kanapę z trzema gorącymi goframi z górą owoców i bitą śmietaną. Pachniało chyba w połowie obozu, bo może z Gordon kucharka wielka nie była, ale gofry uwielbiała i opanowała ich robienie do mistrzostwa. Przełożyła sobie na drugi talerzyk jeden i wcinała aż jej się uszy trzęsły. Dopiero gdy usłyszała stuknięcie, zastopowała serial i zerknęła w stronę drzwi niepewna czy aby się nie przesłyszała. W myślach dodała już sobie osobę w postaci Alaude, dlatego uśmiechnęła się spodziewając się, że to właśnie jego za sekundę zobaczy. Zaraz jednak ściągnęła brwi, bo za długo to trwało i czekała czy ktoś znowu zapuka, wejdzie... A może jednak się przesłyszała po prostu? Oczywiście Mia jedząc gofry wyglądała jak dziecko, jakaś bita śmietana na policzku i nosie, a do tego ślad po niej na koszulce, która jak zawsze musiała jej spaść. Wiedziała, że ładuje za dużo, ale nie mogła się powstrzymać, taką wersję właśnie uwielbiała najbardziej.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 02 Sie 2021, 00:00
Jak to zwykle bywało w przypadku Luke'a, pół nocy spędził na imprezowaniu, drugie pół w towarzystwie jakiejś nierozważnej heroski, która dała się naciągnąć na jego gadkę, a gdy przyszło do wstawania, nie była w stanie zwlec go z łóżka. Jak na syna Baldura przystało wstawał dopiero, gdy słońce było w swoim najwyższym punkcie. Przed południem przypominał po prostu niedźwiedzia, bardzo przystojnego niedźwiedzia, który zapadł w sen zimowy. Całkowita hibernacja. Ktoś musiałby wymienić imię jego siostry by chociaż uniósł jedną powiekę. Chociaż, nie ma co oszukiwać, że gdyby wypowiedział jej imię podniesionym głosem pewnie dźwignąłby się z łóżka w jakiś finezyjny sposób kończąc na równych nogach z przywołaną bronią. Był taki jeden, co to znał ten trik, aczkolwiek teraz nie byli w tak dobrych stosunkach by mógł sobie pozwolić na takie żarty jak kiedyś. Po szybkim prysznicu rozejrzał się po nie swojej kwaterze za własnymi rzeczami. Zajęło mu to kilka minut, lecz w końcu znalazł to, czego szukał. Swoje trampeczki, krótkie spodenki oraz przewiewną koszulę z krótkim rękawem w jakiś kwiecisty wzór. Dopiero gdy założył to ostatnie zauważył, że brakuje guzików. Cóż... Chyba dziewczyna naprawdę była niewyżyta. Przed wyjściem opędzlował jej jeszcze kilka rzeczy z lodówki, w tym całą butelkę soku jabłkowego, którego był wielkim amatorem. Po wyjściu pozdrowił chichoczące na jego widok dziewczyny swoim rozbrajającym uśmiechem. Z przeciągłym ziewnięciem rozprostował trochę kości w słońcu świecąc gołym torsem. W końcu nie przywróci tych guzików. - Dziękuję ojcze za twój hojny dar. - powiedział cicho z szerokim uśmiechem wznosząc dłonie do góry. Jasne, regeneracja w trakcie walki była super i w ogóle, ale czy próbowaliście kiedyś wstać bez kaca po wlaniu w siebie kilku litrów alkoholu? Luke mógł to robić codziennie i jeśli to nie zasługuje na podziękowanie, to sam nie wiedział co zasługuje. Jako, że tym razem obudził się w dzielnicy nordyckiej postanowił mimochodem odwiedzić swoją siostrę. Z tego, co kojarzył, jej chłopak był akurat na jakimś przydziale, więc może ten raz nie skoczą sobie do gardeł po kilku pierwszych zdaniach. Stojąc pod jej drzwiami musiał się przez chwilę zastanowić, czy to na pewno jest dobry pomysł. Jeśli się pomylił i Alaude jest w środku to będzie nieciekawie. Jednak jeśli to ma ich powstrzymać od tych wygłupów, zrobi co będzie konieczne. Będzie najgorszą mendą, bo ten gość zdecydowanie nie zasługuje na Mię. Wiedział to z pierwszej ręki. - Halo, pilny komunikat, proszę otworzyć! - zawołał nieco zmienionym, wyższym głosem by go od razu nie poznała po tym jak zapukał drugi raz.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 05 Sie 2021, 15:37
Mia zdawała sobie sprawę, że powinna częściej widywać się z bratem. Wcześniej zdawali się mieć naprawdę silną więź, ale już od dłuższego czasu poszło to w diabły przez mężczyznę. Niemniej ostatnio łapała się na tym, że mimo wszystko tęskniła za tym głupkiem i miała ochotę się z nim spotkać. Zawsze jednak powstrzymywało ją wspomnienie jednego z wielu spotkań, które kończyło się niemal zawsze tak samo niezależnie czy Alaude był w pobliżu w danej chwili czy nie. Unikać przecież brata w nieskończoność nie mogła mimo, że głównie działał jej tylko na nerwy w ostatnim czasie. W pewnym momencie spojrzała nawet na zegarek zastanawiając się czy Luke jest na nogach i czy ma dzisiaj jakieś obowiązki. Koniec końców zrezygnowała jednak, nie mając ochoty na kolejną sprzeczkę. Gordon już miała wracać zrezygnowana do oglądania serialu, gdy pukanie się powtórzyło i tym razem nie miała co do niego wątpliwości. Zaraz jednak ściągnęła brwi na usłyszany tekst i z cichym westchnięciem wstała niechętnie odkładając gofry i pilota na stolik. Podeszła do drzwi i otworzyła je szeroko, by zaraz rozluźnić się i wywrócić oczami. Może ona jakąś telepatką była? Wycofała się robiąc mu miejsce, a właściwie wracając na swoje poprzednie miejsce. - Czy ty się kiedyś zmienisz? - spytała po drodze domyślając się z czego wynika jego zniszczona koszula. A propos ubrań dostrzegła koszulkę Laborde na krześle, dlatego nim usiadła na kanapie, z cichym chrząknięciem czym prędzej zaniosła ją do sypialni. Po chwili wróciła już do salonu ponownie rozkładając się na sofie. - Gofra? - spytała biorąc swój talerz wskazując głową dwa pozostałe. - Co ciebie sprowadza? Kac? Koszula do naprawy? - wykpiła go zaraz wgryzając się w gofra. Wiedziała, że jej brat jest kobieciarzem, co jeszcze bawiło i irytowało jednocześnie, gdy tak przywalał się do jej relacji z Alaude czy właściwie z jakimkolwiek innym facetem wcześniej. Nikt do tej pory nie miał jednak takiej odwagi jak Francuz, by postawić się jednemu czy drugiemu ochroniarzowi, którym Laborde był przecież jakiś czas temu. Serialu jednak póki co nie odpalała nie mając nic przeciwko spędzenia wspólnie czasu, o ile znowu nie będzie musiała słuchać o tym , jaki to błąd popełnia.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 09 Sie 2021, 00:21
Może ostatnie miesiące nie należały do najlepszych w relacji Mii oraz jej przybranego brata, ale to wszystko wina tego francuskiego chłystka, Alaude. Luke nie chciał nawet myśleć, gdzie ten skurwiel pchał ten swój jęzor, gdy jego akurat nie było w pobliżu, ale często to było jedyne, o czym potrafił myśleć widząc swoją siostrę z tym zdrajcą. Bo jak inaczej nazwać faceta, który czuł się tak cholernie zobligowany żeby bronić jego siostry kosztem swojego życia, a tak przynajmniej całą sytuację przedstawiał, żeby zaraz skorzystać z okazji i wskoczyć jej do łóżka? Kiedyś był przyjacielem, ale teraz jedyne, co Luke miał ochotę zrobić to rozszarpać tę dwulicową żmiję na strzępy. Nawet wierzył, że nie byłoby to dla niego problemem, aczkolwiek z miłości do swojej siostry uciekał się jedynie do potyczek słownych, które zawsze kończyły się tak samo. Jego wyjściem z jej mieszkania trzaskając drzwiami. Tym razem jednak przychodził do niej nastawiony całkowicie pokojowo. Nie zamierzał nawet poruszać tematu jej związku. Chociaż raz spróbuje po prostu spędzić z nią miłe popołudnie. - W życiu, zawszę będę twoim ukochanym bratem. - odpowiedział jej z szerokim uśmiechem, gdy tylko otworzyła drzwi. Mogłaby założyć na siebie coś więcej otwierając nieznajomemu, ale dzisiaj wyjątkowo Luke po prostu zachował to dla siebie nie chcąc wszczynać kolejnej kłótni. Jego uwadze nie umknęła koszula, którą Mia zabrała z krzesła. Zmarszczył tylko lekko brwi, chociaż krew od razu się w nim zagotowała, a bransoleta na jego nadgarstku zapiekła grożąc przywołaniem jego śmiercionośnej dłoni. Przełknął jednak swoją dumę oraz uprzedzenia łapiąc się za nadgarstek. To jeszcze nie czas by wszystko wyszło na wierzch. - Żartujesz? Wiesz, że jedzenia nigdy nie odmawiam. - klapnął sobie na kanapie, która głośno zaprotestowała pod jego ciężarem. Nałożył sobie takie ilości dodatków na swoją porcję, że takiej rozpusty nie powstydziłby się sam Dionizos. Przypominało to bardziej dodatki, gdzie gofr robił tylko za podkładkę, niż coś, co w ogóle można byłoby nazwać daniem. Niemniej Luke wgryzł się w swoją porcję z werwą, która nie pozostawiała wątpliwości, że drugi przysmak zniknie równie szybko o ile siostra go nie powstrzyma. - Czy człowiek nie może już po prostu odwiedzić swojej siostry po drodze do domu? - uśmiechnął się rozbrajająco z bitą śmietaną na górnej wardze - Byłem w okolicy, to zajrzałem. Masz coś przeciwko? - wytarł nadmiar śmietany z twarzy unosząc pytająco brew.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sob 21 Sie 2021, 22:41
Cały problem w tym wszystkim był też był taki, że Luke widział Mię w roli niewinnej i bezczelnie uwiedzionej. Prawda była jednak zupełnie inna, bo to ona dla zabawy wodziła Francuza na pokuszenie i musiała przyznać, że i tak wyjątkowo długo wytrzymał. Gordon nie była tak niewinna jakby jej przyrodzonemu bratu się wydawało i ona nawet nie potrafiła nazwać związkiem tego, co miała z Alaude. Kto wie, może dzieci Baldura we krwi mają bycie "kobieciarzami"? Jej pasowała taka relacja na przyjacielskiej stopie z Laborde z pewnymi korzyściami i z całą pewnością ona w miłość pakować się nie chciała. Nie miała jednak po raz kolejny powtarzać synowi Baldura, że prędzej to ona komuś złamie serce niż ktoś jej, bo dzieckiem to ona już dawno przestała być. Pokręciła tylko z rozbawieniem na jego odpowiedź, bo przecież to zupełnie nie było to, co miała na myśli. Odpowiedź była za to bardzo w stylu mężczyzny, więc w ogóle jej nie zdziwiła i od lat przestała na to zwracać uwagę przy okazji tłumacząc, że przecież nie o to jej chodziło. Zmądrzała i dokładnie wiedziała, że on robi to celowo. - Wiem, pytanie było retoryczne - parsknęła śmiechem patrząc jak zabiera się za gofra. Sama jednak szybko wgryzła się w swojego do połowy już zjedzonego, bo wiedziała co tu właśnie się odbywa. A ona nie zamierzała odpuszczać sobie drugiego gofra. Gdyby ją uprzedził, zrobiłaby całą ich furę włącznie z dodatkami. Tak musiał się nacieszyć jednym. - Byłem w okolicy - aż głośno się zaśmiała nie mogąc się powstrzymać. - Luke, mieszkamy w jednej dzielnicy, zawsze jesteś w okolicy. Rozumiem, że zabawiałeś się z jakąś moją sąsiadką - rzuciła mu rozbawione spojrzenie niejako trochę go prowokując, ale przecież oboje doskonale wiedzieli o czym stanowiła jego rozwalona koszula, zadowolony uśmiech i wpadnięcie "po drodze". Widziała to przez wiele lat i nawet gdyby była niewinna, to nie głupia. - Odpowiadając na twoje pytanie, jasne, że nie mam nic przeciwko. Co to za głupie pytanie? - spojrzała na niego spod ukosa, bo doskonale wiedział o jej stosunku do niego. Od lat traktowała go jak brata i nic w tej kwestii się nie zmieniło. Paradoksalnie tymi kłótniami chyba zaczęli jeszcze bardziej przypominać stereotypowe rodzeństwo. - Połowa gofra jest moja - zagroziła mu, gdy widziała, że przegania ją w jedzeniu. - To co u ciebie słychać? - spytała nieco przekręcając się w jego kierunku. W końcu nie pytała z kurtuazji, naprawdę ją to ciekawiło.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 22 Sie 2021, 03:29
Problem nie polegał do końca na tym, że Luke nadal widział swoją młodszą siostrę jako tę niewinną dziewczynkę, którą poznał w obozie dziesiątki lat wstecz, a raczej o sam fakt, że nikt nigdy nie będzie dla niej wystarczająco dobry, przynajmniej dla niego. Mężczyzna sam był strasznym kobieciarzem i byłby hipokrytą, gdyby zabronił Mii na jakieś niezobowiązujące skoki w bok. Nie był aż tak głupi za jakiego mogła go mieć droga siostrzyczka. Zdawał sobie sprawę, że ma swoje potrzeby i nie miałby nic przeciwko by je spełniała. On tylko dopilnowałby żeby żaden nie pomyślał sobie, że kiedykolwiek będzie z tego coś więcej. To samo miał robić jego przyjaciel, ale okazał się cholernym zdrajcą. Tylko czekał na okazję by uwieźć jego siostrę, a nawet jeśli było inaczej, powinien był być silniejszy, a przede wszystkim przyjść do niego zanim cokolwiek się wydarzyło. To właśnie dlatego nie mogli teraz przebywać w jednym pomieszczeniu, bo jedyne o czym wtedy myślał Luke to spopielenie skurwysyna żywcem. Dlatego też coraz rzadziej bywał w jej mieszkaniu obawiając się kolejnej eskalacji konfliktu. - Czyli to z kategorii bezsensownych? - wyszczerzył się do niej zadziornie z bitą śmietaną na górnej wardze. Syn Baldura był znany ze swojego apetytu. Kto lepiej jak Mia mógłby wiedzieć, że nie ma takiej ilości, zwłaszcza słonych smakołyków, których by nie przejadł. Po obozie nadal krążyły legendy o tym, jak to przeżarł Dionizosa i tylko dar od jego ojca pozwolił mu przeżyć to legendarne starcie i wybudzić się ze spożywczej śpiączki, którą mu wtedy zafundowano. W sekrecie po dziś dzień przynajmniej raz dziennie wznosił dłonie do swojego boskiego rodzica dziękując mu za dar wpieprzania wszystkiego na co ma ochotę i nie tycia. - No... To znaczy, że byłem w okolicy, prawda? - spojrzał na nią jakby to, co mówiła zupełnie nie miało żadnego sensu i było równie retoryczne, co jej poprzednie pytanie - Nie potwierdzam i nie zaprzeczam. Mój doradca medialny skontaktuje się w tobą w tej kwestii. - zaśmiał się wesoło puszczając jej oczko - Wiesz jaki jest największy problem z takimi zabawami? Kobiety mają zadziwiająco puste lodówki. Czy wy zjadacie wszystko każdego dnia i zamawiacie coś nowego? - spojrzał na dziewczynę pytając zupełnie poważnie - W każdym razie... Pewnie się trochę rozczaruje jak wróci. - uśmiechnął się głupkowato kończąc swojego gofra ze smakiem. - Nie wiem, może wolisz spędzać czas z jakimś innym mężczyzną w swoim życiu zamiast z bratem, który praktycznie cię wychował? - spojrzał na nią z ukosa z dość kwaśną miną ponieważ oboje wiedzieli o kim w tym momencie mowa. Jego imię było właściwie tematem tabu podczas ich spotkań. Trochę jak Voldemort. Ten, którego imienia nie można wymawiać bo inaczej meble zaczynają spontanicznie płonąć i przez spontanicznie mamy oczywiście na myśli syna Baldura, który traci kontrolę nad swoim darem i puszcza chałupy z dymem. - Co? To nie fair, jestem ze dwa razy większy od ciebie! - warknął niezadowolony wstrzymując się z zapaćkaniem całego przysmaku dżemem zanim nałożyłby resztę dodatków - Nic dobrego... Uwierzysz, że chcą żebym wziął dodatkowe dyżury w szpitalu? - spojrzał na siostrę smutno nakładając dodatki na połowę gofra bez wyraźnego przekonania - Co oni myślą, że ja jestem jakimś lekarzem z powołania..? - wgryzł się w dodatkową porcję z krzywym uśmiechem wyrażającym jego zdecydowany sprzeciw.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 29 Sie 2021, 18:00
Przechyliła lekko głowę na bok niby to nie rozumiejąc jego pytania. Zaraz powoli zbliżyła twarz do jego twarzy i powoli jakby go prowokując zbliżała do niego palec, by wreszcie dotknąć ubrudzonej górnej wargi tylko po to, by rozmazać tą bitą śmietanę mu po policzku. Parsknęła śmiechem niczym dziecko dumne ze swojego żarciku, by zaraz wrócić do poprzedniej pozycji i co ważniejsze, jedzenia gofra. Ona również lubiła przekąski, głównie słodkie, ale miała dość niski ich limit patrząc po innych herosach. Z drugiej strony gdyby jako człowiek tyle wpierdzielała jeszcze siedząc z dupą na stołku, to z pewnością nie miałaby tak pięknego ciała. No cóż, przynajmniej jedna z niewielu rzeczy za które może być wdzięczna swojemu boskiemu ojcu. Spojrzała na niego rozbawiona, bo tyle jej tylko pozostało. Wiedziała przecież doskonale z czego wynikają te rzadsze wizyty i w pewnym sensie była za to wdzięczna. Wolała już to, niżby mieli za każdym razem skakać sobie do gardła. Ona co prawda nie była lepsza, bo i ona mogła go odwiedzić, ale od lat robiła to z uprzedzeniem i telefonem pod drzwiami, jak raz wpadła w salonie na jakąś nagą heroskę, która chyba akurat wybiegła z sypialni po coś. Dziękowała bogom, że nie zobaczyła wtedy swojego nagiego brata, bo to dopiero by zryło jej psychę. - Może dlatego, że wybierasz niezbyt inteligentne kobiety? - spytała dając mu lekkiego pstryczka w nos. Nie było żadną nowością w obozie, że i tu jak w każdym społeczeństwie są puszczalscy. W obozie i tak pewna moralność była na innym poziomie, więc zyskać sobie to miano wśród półbogów... cóż, trzeba było sobie zapracować. Dosłownie. Mia nie ogarniała jak można mieć pustą lodówkę przy darmowym żarciu, jakim tylko się sobie wymarzyło. Już prędzej rozumiała marnotrawstwo aniżeli w drugą stronę. Pewnie przez fakt pochodzenia z bogatego domu. Wywróciła tylko oczami na jego uwagę odnośnie Alaude kompletnie się tym nie przejmując, ani też nie zamierzała w jakikolwiek sposób tego komentować werbalnie. Nie potrzebowała kolejnej sprzeczki na temat tego, jak bardzo synowi Baldura to wszystko się nie podobało - a jak Gordon głęboko miała to w poważaniu. - Trzeba było przyjść wcześniej, zrobiłabym więcej - odparła stanowczo, chociaż prawda była taka, że popuściłaby mu tego gofra, gdyby ładnie poprosił... Ha, dobre. Poprosił. Zaraz się zaśmiała na jego narzekanie, bo jak inaczej to skomentować? - Luke, jesteś jednym z najlepszych medyków. Czego ty się spodziewałeś? Ty lepiej się przygotuj, bo jak Nero wróci, to będziesz chodził jak w zegarku - aż parsknęła na tą myśl, ale poniekąd tak to będzie wyglądać przecież. Elisa mogła być miła, ale Mia widziała jaką kosą jest w pracy... I cieszyła się, że nie jest medykiem.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 30 Sie 2021, 23:27
Luke patrzył jedynie z politowaniem kiedy jej palec zbliżał się do jego twarzy. Doskonale wiedział, co się zaraz stanie. Czuł bitą śmietanę na swojej wardze, a potrafił dodać dwa do dwóch. Z całkowitym spokojem przyjął to dzieło sztuki współczesnej na swoim policzku. Kiedyś była kreatywniejsza, wychodziły z tego jakieś żyrafy albo słonie, a nie takie plamy. Nie mógłby się jednak na nią gniewać, bo między innymi właśnie przez takie zachowania nadal widział ją jako swoją malutką siostrzyczkę. Malowanki, kolorowanki, te sprawy. Mogła być cała wyrośnięta, ale dla niego zawsze będzie tym brzdącem, którego poznał lata temu jeszcze jako nastolatek. W końcu również po prostu się zaśmiał i ściągnął z twarzy bitą śmietanę zlizując ją z palca. Przynajmniej miał nadzieję, że udało mu się zebrać całą. Niestety zanim się obejrzał było już po smakołykach, a jemu było to wybitnie nie na rękę. - To prędzej te mało inteligentne dziewczyny wybierają mnie, a ja jestem niewybredny. - uśmiechnął się do niej tym swoim rozbrajająco-głupkowatym uśmiechem. Syn Baldura zdecydowanie nie należał do tego typu, który zamierzał się wiązać. Czerpał ze swojego życia pełnymi garściami, a wszystko, co wiązało się z jakimikolwiek obowiązkami wzbudzało w nim głęboki niepokój, z odruchami wymiotnymi, więc jak tylko jakaś heroska ubzdurała sobie, że usidli Kinga, ten błyskał jej niczym faceci w czerni i znikał z jej życia na długie tygodnie zanim nie znalazła sobie nowego amanta. Hedonistyczne życie to najlepsze życie. Może to w sumie lepiej, że Mia nie chciała ciągnąć tematu tego, kogo imienia nie można w obecności Luke'a wymawiać. Pewnie znów doszłoby do poważnej sprzeczki i wyrzuciłaby go na kopach z mieszkania, a to odbywało się ostatnio wystarczająco często, więc również nie ciągnął jej za język decydując, że lepiej mieć miła popołudnie. - Nie wiem, czy zauważyłaś, ale słońce dopiero niedawno minęło zenit. Wcześniej się nie dało. - uśmiechnął się bez ani cienia wstydu, bo jego siostra doskonale wiedziała, że tylko jakiś alarm na cały obóz byłby w stanie wyciągnąć go z łóżka wcześniej, a i tak musieliby wysłać jakiegoś satyra. - To ty się lepiej przygotuj bo będziesz mi przed każdym dyżurem musiała łamać dłonie żebym nie mógł się stawić. - odpowiedział ze zbolałą miną - Powinni informować, że jeśli człowiek będzie w tym dobry to będą go wyzyskiwać do końca życia. - burknął pod nosem wyraźnie się dąsając.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 12 Wrz 2021, 12:01
Mia momentami naprawdę dziecinniała, zwłaszcza, gdy był przy niej Luke. Ten to potrafił wybudzać w niej głupie zachowania, więc nic dziwnego, że postanowiła pomazać go bitą śmietaną zupełnie, jakby nadal miała te dwanaście lat. Był jednak w tym pewien urok, że mogła z nim tak się powygłupiać i nie patrzył on na nią jak na stukniętą, w porównaniu do innych, gdyby podobna sytuacja zaszła. Już i tak wystarczy, że krzywo na nią patrzą przez jej zmiany tempa w chodzie w zależności od muzyki, która płynie w jej słuchawkach albo gdy nagle zaczyna śpiewać przyciągając tym uwagę osób z okolicy. Przyzwyczaiła się już, że nie jest postrzegana jako do końca normalna. - Może pora stać się wybrednym? Stać ciebie na więcej jak głupie, obozowe lafiryndy - Gordon nawet nie nawiązywała do związku, bo o to nigdy by nie posądziła brata. Uważała natomiast, że mógłby pójść w jej ślady i ograniczyć się do dobrego seksu ale z jedną czy trzema partnerkami, które mają coś w głowie, a jednocześnie zdają sobie sprawę, że związku z tego nigdy nie będzie. - Twoja strata, nie ma gofrów. No chyba, że chce ci się robić ciasto, to droga wolna - zaśmiała się wyobrażając sobie jego wielkie chęci co do tego. - Jeżeli jesteś głodny, to lodówka jest pełna - dodała, bo ona akurat była małym głodomorem i dbała o to, by miała zawsze coś do zjedzenia czy to pożywnego czy trochę mniej. Gdyby chciało mu się podnieść tyłek, to na pewno coś dla siebie by znalazł. Chociaż jadł podobno coś u... jakiejś tam heroski, więc możliwe, że tak sobie tylko marudził. Jak to on. - Jezu Luke - zaśmiała się widząc jego zbolałą minę. Naprawdę nie pojmowała jego logiki. - Powiedz mi, po cholerę w ogóle uczyłeś się tej medycyny i to na takim poziomie, skoro nie chcesz tego robić? Trzeba było zająć się czymś innym, teraz cierp - zakpiła z brata, ale ten zachowywał się teraz jak niedojrzały nastolatek, który nie widzi konsekwencji swoich czynów. Przecież to było oczywiste, że będzie ciągnięty do roboty. Zwłaszcza, że medyków wiecznie brakuje i młodych herosów cały czas zachęca się do tej dziedziny. - Zrobisz nam herbaty? - spytała, bo tej nagle jej się zachciało, ale nie bardzo miała ochotę się ruszać. Luke dość swobodnie poruszał się po jej mieszkaniu, wiedział gdzie co jest, więc co do zasady mógł ją zrobić. Pytanie czy mu się będzie chciało. - No i opowiadaj coś więcej co u ciebie, trochę się nie widzieliśmy. Wiem już, że nie spałeś u siebie, masz rozwaloną koszulę i nienawidzisz swojej pracy. Co dalej? Byłeś ostatnio na jakimś ciekawym patrolu? Masz jakieś gorące ploteczki dla mnie? - zaśmiała się, bo generalnie ją życie innych nie interesowało. Niemniej czasami dobrze było wiedzieć co się dzieje w obozie, kogo aktualnie unikać, z kogo się pośmiać. Zawsze to jakaś rozrywka.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Czw 16 Wrz 2021, 20:26
Luke nigdy nie słynął z najbardziej dorosłego zachowania. Lubił się dobrze bawić i nie był w tym wybredny. Swoją siostrzyczkę rozpieszczał już od najmłodszych lat. Zawsze mogła na niego liczyć. Zawsze znalazł dla niej czas i zawsze jakoś ją zabawiał, więc nic dziwnego, że tak często przy nim dziecinniała. Pewnie zawsze będą istniały momenty, w których będą patrzeć na siebie kilkanaście lat wstecz, robiąc całkiem głupie rzeczy, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Była to miła odmiana od ich zwyczajnych sprzeczek ostatnimi czasy. - Mnie? A gdzie tam. - machnął ręką lekceważąco - Do niczego więcej się nie nadaję. A do takiej wystarczy, że się uśmiechnę, rzucę jakimś oklepanym tekstem i już mam ją w łóżku. Seks to seks. - wzruszył ramionami z całkiem rozbawionym uśmiechem. Nigdy nawet nie próbował stworzyć z kobietą czegoś więcej niż przypadkowego seksu. Całe te zobowiązania, oddanie się drugiej osobie, to nie dla niego. Miał zamiar w pełni wykorzystać wszystko, co dał mu los, więc dlaczego ograniczać się do jednej partnerki? To nie miało żadnego sensu. W życiu trzeba wszystkiego zasmakować, a w tym przypadku najlepiej każdej. Trzeba doświadczać, żyć pełnią życia! Na wspomnienie o dodatkowej porcji gofrów tylko odchylił głowę przyglądając się przez dłuższy czas lodówce. Jedzenia raczej nigdy nie odmawiał, słodkie nawet lubił, ale w tej pozycji było mu już dość wygodnie. Czy dodatkowa porcja byłaby warta podniesienia tyłka z kanapy? Po dość szybkim, ale bardzo dogłębnym rachunku straty energii względem ewentualnie przyjętych kalorii w postaci dodatkowej porcji niezależna komisja w składzie Luke oraz King stwierdziła, że wniosek został oddalony. - Jak to po co? Żeby cię jakiś konował nie składał do kupy gdyby kiedyś przyszło ci wrócić z misji w opłakanym stanie. - odpowiedział zupełnie naturalnie bez chwili zawahania patrząc na nią jakby była to najoczywistsza rzecz na świecie. Dlatego też według niego narzekanie na pracę w szpitalu było całkowicie uzasadnione bo nie po to ślęczał nad książkami i zaliczał kolejne doktorki żeby zdradziły mu tajemnice zawodu aby teraz łatać jakieś ciamajdy, co dały się podejść ghulowi albo chciały zrobić super hero landing i teraz boli je kolanko. Zupełnie bezsensowne. Powinni dzwonić do niego tylko jeśli coś stanie się jego siostrze. Przynajmniej nie musieliby korzystać z własnego personelu, ale nie... Musieli wprowadzić cholerny, obozowy komunizm. - Herbaty..? - spojrzał na kuchnię z pewnym przekąsem po czym tylko przeciągle westchnął i uniósł się z kanapy kierując się w stronę kuchni - Oh, wiesz jak to jest w życiu King'a... Dni się trochę zlewają w całość. Twarze kobiet podobnie. Z takich ciekawszych rzeczy... - zamyślił się na chwilę wyciągając kubki i wstawiając czajnik - Przysłali mi ostatnio gościa, który myślał, że Breganost to taki przerośnięty baran i jak go już dosiądziesz to zaprowadzi Cię na koniec świata. Cztery złamane żebra, obie ręce i noga. Inny chciał się popisać przed jakąś heroską i zapomniał, że aerokineza to niekoniecznie latanie skacząc do wody. Obie nogi na warsztat. Już widzisz, z czym muszę się użerać..? - spojrzał na nią ze zbolałą miną zalewając herbatę - A z ploteczek niestety nie mam za dużo. Moje lafiryndy raczej nie są w stanie składać składnych zdań kiedy już dotrzemy do ich mieszkania. - uśmiechnął się wymownie stawiając kubki na stoliku i opadając z powrotem na swoje miejsce. - A co tam u ciebie?
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 27 Wrz 2021, 20:57
- Jesteś niereformowalny - wywróciła oczami, by zaraz spojrzeć na niego rozbawiona, choć to też nie tak, że całkowicie żartowała. - Skoro sypiasz z takimi, a nie innymi, to mam nadzieję, że się chociaż badasz. Może i mamy znacznie lepsze zdrowie, ale jak sam dobrze wiesz, to nie oznacza, że nie chorujemy. A dziwki to dziwki - w końcu nazwała "lafiryndy" po imieniu, bo Luke chyba nie był aż tak naiwny, że wierzył, iż tylko jemu po trzech głupich tekstach dawały dupy. Dawały pewnie każdemu, co się nawinął, a przy takich obrotach - a niektórzy jeszcze przecież zaliczali ludzi na zewnątrz - można było złapać jakąś chorobę weneryczną albo i gorzej. Mimo wszystko posiadanie mniejszej liczby partnerów jest bezpieczniejsze, a nikt nie mówił przecież o związku. - No to się teraz nie dziw, że musisz mieć dyżury w szpitalu. Jak chcesz ich mieć mniej, to nie wiem, opanuj programowanie czy coś. Wtedy pewnie będziesz miał trochę tu, trochę tu. Tylko czy to ma sens? - w końcu czy to programowanie, mechanika czy nawet gotowanie, to jednak trzeba było się sporo nauczyć. Zresztą jej zdaniem marnowałby wtedy swoje umiejętności medyczne, no ale co ona tam wiedziała? Nie była pewna czy syn Baldura zrobi tą herbatę, więc uśmiechnęła się lekko, gdy ten podniósł się z kanapy. Najwyraźniej lenistwo przegrało z rolą brata. Obróciła się nawet trochę, by wciąż móc go obserwować wyłączając nawet telewizor, bo po co miał się bezsensu palić? Wywróciła oczami słysząc początek jego wypowiedzi, by dopiero prychnąć, gdy usłyszała o Breganoście, a słysząc o popisach jakiegoś herosa, aż się zaśmiała bezczelnie. Może i nie powinna śmiać się z czyjegoś nieszczęścia, ale tak naprawdę to nie było ono, tylko głupota. A z tej już można było się śmiało śmiać, prawda? - Przynajmniej się nie nudzisz, a i pośmiać się można - w końcu to obozowy szpital i poza wiedzą fachową nie wymagane były żadne sztywne zasady komunikacji. Nie raz i nie dwa widziała medyków śmiejących się prosto w twarz połamańcom. Niektórzy co prawda próbowali być "profesjonalni", ale koniec końców medycy zajmowali się osobami, których mniej albo bardziej znali. Ciężko był wtedy oficjalnym i z kijem w dupie. Uśmiechnęła się pod nosem, kiedy Luke użył tego samego określenia, którego użyła ona na kobiety, z którymi się umawiał. Nie wiedziała co prawda czy on nawiązuje do upojenia alkoholowego, pożądania czy jeszcze czegoś innego, ale... nie chciała wiedzieć. Na nieszczęście musiało paść pytanie w drugą stronę, a Gordon nie bardzo lubiła oszukiwać swojego brata. Nie chciała jednak mówić, że od tygodni unika Francuza, bo wtedy mogłyby się posypać pytania. A przecież nie powie mu, że wpadli tym bardziej, gdy sama jeszcze nie wie co zrobić z tym dzieckiem, ani co w ogóle ma powiedzieć Alaude. I czy w ogóle coś powinna. - U mnie bez zmian. Treningi, misje, odpoczynek - wzruszyła ramionami, bo ona tym bardziej nie miała co opowiadać. Nawet gdyby było dobrze z Laborde, to też nie miałaby co mówić. Nie chciała przecież oglądać piany toczącej się z ust swojego brata. - Wybierasz się na tą imprezę? - co za fantastyczna droga ucieczki! Ale temat na topie w obozie, to trzeba przyznać.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 04 Paź 2021, 17:22
- Myślisz, że nieśmiertelnego Luke'a pokona jakaś choroba weneryczna? Nie ma opcji żeby syn Baldura padł od takiej pierdoły. - uśmiechnął się szeroko z pełnym przekonaniem co do swoich słów. Może to akurat nie była dziedzina medycyny, z którą był najbardziej zaznajomiony, ale wiedział wystarczająco dużo by wiedzieć, że ryzyko jest stosunkowo małe. Poza tym wystarczająco wierzył w swoje zdolności regeneracyjne odziedziczone po ojcu by coś tak błahego jak choroba weneryczna nie zatrzymała go przed czerpaniem z życia pełnymi garściami. To się w nim raczej nigdy nie zmieni, ale przynajmniej odnotował wszystkie epitety, którymi Mia obdarzała jego podboje łóżkowe. Kiedyś zupełnie nie przeszkadzał jej to, co robił w swoim wolnym czasie, lecz najwyraźniej teraz postanowiła potępiać jego wybory życiowe. W jego odczuciu powinna wpierw zastanowić się nad swoimi sypiając z tym zdrajcą. Cholerny Francuz. - O tak, jeszcze tego mi brakuję żeby jakieś gówniarze przychodziły do mnie bo im iPhone się zaciął. Nie ma opcji. W nic innego rąk nie wkładam. Kończę na misjach i szpitalu. Finito, nada. Nic więcej ze mnie nie wycisną. - warknął naburmuszony sytuacją w której się znalazł, tym bardziej nie dostając żadnego współczucia ze strony siostry. Mogłaby okazać chociaż trochę wdzięczności za jego poświęcenie oraz męki i te wszystkie heroski, które musiał pukać żeby nauczyły go tych wszystkich medycznych meandrów. Przecież nie robił tego dla siebie, on potrafił zregenerować prawie każdą ranę. Nie bez powodu nazywali go nieśmiertelnym. Zrobił to wszystko dla niej, a tutaj ani krzty współczucia, czy nawet dziękuję. Skandal! - Pośmiać? Każdy taki chojrak jak przychodzi do popisów, a później jęczą i skamlą jak trzeba im nastawić kość czy wyciągnąć jej resztki z nogi. Cholerne mięczaki. Mam ochotę każdego udusić. - prychnął pogardliwie mieszając herbatę. Luke nigdy nie słynął ze swojej empatii, więc i dla swoich pacjentów za dużo takowej nie miał. Może jego zdolności regeneracji były niesamowite, ale to nie oznaczało, że nie czuje bólu. Każda kończyna czy organ wewnętrzny jego ciała zdążyły już być w jakiś sposób uszkodzone, ale nie skomlał jak te gówniarze prosząc o znieczulenie. Walczyć też będą na znieczuleniu żeby ich drzazga nie uwierała w paluszku? Cholerne mięczaki. Nic dziwnego, że tak często lądują w szpitalu. - Imprezę? - próbował sobie przypomnieć, czy coś przegapił, ale szybko zatrybił - A, jasne! Jak dobrze pójdzie będziemy mogli poznać ojczulka. Myślisz, że się w ogóle do nas odezwie, czy będzie ponad to? - spojrzał na siostrę z pewną ekscytacją lekko się uśmiechając.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Nie 10 Paź 2021, 22:21
- Rozumiem w takim razie, że się nie badasz. Dureń - wywróciła jedynie oczami, ale nie miała zamiaru mu tu suszyć głowy, jak powinien dbać o samego siebie. Jeżeli pewność siebie go zgubi, to obudzi się z ręką w nocniku i tyle. Może i choroba weneryczna czy Aids nawet go nie zabije, ale może osłabić, wprowadzić długoterminowe leczenie niekoniecznie przyjemne i w dodatku, co akurat jego by dotknęło, mógłby mieć nałożony celibat na jakiś czas. No ale jego sprawa. - No to nie marudź jak dziecko na ten szpital. Jak widać lepsze to, niż naprawianie iPhone'a gówniarza - ciężko było nie nabijać się z mężczyzny, kiedy zachowywał się jak duże, naburmuszone dziecko. Od początku wiedzieli z czym wiąże się życie w obozie, sam jej to przecież dawno temu tłumaczył. Może i przez lata nieco bat nad nimi się rozluźnił, aż w końcu nie było pilnowane czy wszyscy wypełniają swoje obowiązki czy leżą brzuchem do góry, ale koniec końców reguły od lat są niezmienne. Teraz po prostu byli bardziej pilnowani. Zresztą właśnie dlatego Mia nie uczyła się żadnej medycyny, programowania, mechaniki czy nawet nie popisywała się talentem kulinarnym (którego na szczęście też nie miała) i była zwykłym wojownikiem. Misje miały swoje plusy i minusy, ale zdecydowanie wolała je i kilka dni odpoczynku po każdej, aniżeli życie jak w zegarku właśnie w takim szpitalu. - Wiesz, nie wszyscy mają tolerancję tak opanowaną jak ty. Podejrzewam, że i ja skamlałabym ci przy niektórych obrażeniach - uniosła lekko brew przyglądając się bratu. Nie żeby jej przeszkadzało, jak postrzegał innych herosów, ale przecież nie każdy był dzieckiem Baldura czy nawet samego Asklepiosa. oni mieli w kwestii obrażeń trochę łatwiej, więc prościej też było się wymądrzać. Gordon sięgnęła po herbatę chwytając kubek w dwie łapki. Cieszyła się, że brat podłapał temat imprezy i ten zszedł z niej, co znacznie ułatwiało rozmowę. Zastanowiła się nad jego pytaniem lekko dmuchając w swój kubek w zamyśleniu. - Ciężko stwierdzić, z nimi nigdy nic nie wiadomo. Fajnie byłoby go poznać, ale nie nastawiam się na to - drugie zdanie dodała po krótkiej pauzie, w czasie której jeszcze chwilę rozmyślała. Na koniec tylko wzruszyła ramionami, jakby to miało być najlepszym podsumowaniem tego, że nie ma pojęcia jak to będzie wyglądać. Była ciekawa ich ojca i nieco ekscytowała się tym spotkaniem, ale starała się na nic nie nastawiać. - Na szczęście mam już idealną suknię. Od dawna wisiała i czekała na okazję - aż błysnęło w oku kobiety, która wiedziała, że będzie zachwycać swym wyglądem. Co prawda nadal nie wiedziała co będzie z dzieckiem i Alaude, ale nie sądziła, by cokolwiek ją zniechęciło do tej imprezy.
Luke King
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sob 16 Paź 2021, 01:44
Syn Baldura tylko uśmiechnął się rozbrajająco w temacie badań. Przecież to oczywiste, że tego nie robił. On taki zadufany w sobie? Nie było opcji. Wierzył w regenerację podarowaną mu przez ich staruszka. On też na pewno miał powodzenie i nie martwił się, że złapie coś w wymiarze śmiertelników, dlaczego jego syn miałby się obawiać. Pewnie nad nim czuwał żeby nie moczył tam, gdzie nie trzeba. Byli na bakier ziomeczki, nawet jeśli w życiu się do niego nie odezwał. Wystarczały mu te przekozackie dary, to wystarczająco dowodziło jego miłości. On tylko tę miłość poszerzał na innych. By wszyscy mogli poczuć miłość Baldura. Gdyby była taka potrzeba zostałby jego pierwszym kapłanem. Obrzędy byłyby bardzo, ale to bardzo przyjemne. - Nie wiem... Gdybym siedział i naprawiał iPhone'y przynajmniej nikt by mnie nie szukał i mi nie sapał, że nie można spać w składziku, albo że powinienem im wpierw podać jakieś znieczulenie, zawołać pielęgniarkę, czy coś. Jak mam wołać pielęgniarkę jak jeszcze zbiera się po tym, co robiliśmy dwadzieścia minut temu? Za dużo mają tam zasad, mówię ci. Totalnie bez sensu. Powinni mnie wzywać tylko jak jest jakiś nagły przypadek, a nie tam jakieś siedzenie na dyżurach... - jęknął odchylając głowę do tyłu i opierając ją na sofie. Jeszcze przez chwilę wydawał jakieś dziwne dźwięki niezadowolenia zanim w końcu po prostu westchnął i wrócił wzrokiem do siostry. Ta to przynajmniej była mądrzejsza od niego i nie pakowała się w żadne nadprogramowe duperele. Odbębniła misję i miała spokój na kilka dni. Tylko gdyby on tego nie dźwignął, ktoś inny musiałby ją składać w razie jakiegoś większego uszkodzenia, a jak on ma zaufać, że ktokolwiek zrobi lepszą robotę od niego? Jakoś to przecierpi. Dla niej zawsze. - Przy mnie? Nie ma opcji. Dostałabyś końską dawkę znieczulenia i zrobiłbym to tak, żebyś nawet niczego nie poczuła. Przywileje bycia moją siostrą i tak dalej. - uśmiechnął się do niej szeroko puszczając jej oczko. Chyba nie myślała, że z nią obchodziłby się tak samo jak z tymi młokosami? Nie ma takiej opcji. Na niej mu zależało i w życiu nie poprowadziłby procedury, która by ją zabolała, chyba, że musiałby jej w jakiś sposób tym uratować życie. Jego siostrzyczka zawsze otrzymywała te resztki dobrych cech jego osobowości, a w to zaliczała się również opieka. Krzywdy by jej w życiu nie zrobił. - Ja myślę, że nasz ojczulek nie będzie takim fajfusem jak inni bogowie. Skoro ma szansę na pewno będzie chciał z nami porozmawiać. W końcu dziękuję mu za jego hojne dary każdego poranka. To musi się jakoś liczyć. - zaśmiał się cicho po czym upił kilka łyków swojej herbaty. Gdy wspomniała o sukni jego naturalną reakcją byłby jakiś komentarz na temat tego, żeby uważała żeby żaden gówniarz do niej za blisko nie podszedł, bo będzie wyglądać zjawiskowo, lecz szybko spochmurniał zdając sobie sprawę, że przecież nie stroi się już tak ogólnie, a dla tego zdrajcy. Pewnie pójdą tam razem, a jemu pozostanie jakoś gościa nie pozamiatać. Aż trochę ode chciało mu się tam pojawiać, ale nie mógł przegapić okazji do poznania ojczulka. - To ja chyba też powinienem się wcisnąć w jakiś smoking, co? Nie będę przecież paradował przed ojczulkiem z gołą klatą. - posłał jej trochę krzywy uśmiech na samą myśl, że ma się tak obciskać.
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Wto 19 Kwi 2022, 11:46
Zbliżał się termin porodu, a to oznaczało jedno: stres. Alaude miał problemy niemalże we wszystkich czynnościach, jakie wykonywał przez ostatnie dni. Dziecko lada dzień mogło przyjść na świat, a on stresował się tym, że może go nie być przy Mii w tej najważniejszej chwili. Poprosił więc generała o to, by nie przydzielał mu zadań przez najbliższy czas, a jeśli już, to tylko takie, które można zrobić od ręki. Dzięki temu był w gotowości cały czas i jeśli będzie trzeba, zaniesie Gordon nawet na rękach na oddział położniczy. Wpadł więc na pewien pomysł, który raczej powinien się spodobać Mii. Postanowił się do niej wprowadzić na te kilka lub kilkanaście dni w zależności od tego, kiedy poród się zacznie. Ciężarna córka Baldura zapewne miała problemy już nawet z podstawowymi czynnościami, dlatego nawet jeśli mogłaby nie chcieć jego obecności z jakiegoś powodu, to przecież zawsze może być jej waflem: przyniesie, poda i pozamiata co trzeba. I z tą też myślą zaczął pakować sobie rzeczy do torby, by oszczędzić czas nawet na bieganie do swojego mieszkania, które przecież tak daleko wcale nie było. Ubrał się w coś wygodnego, w końcu nie będą raczej nigdzie wychodzić poza szpitalem: narzucił więc zwykły t-shirt, dresy i jakąś cienką bluzę. Wyszedł z mieszkania, po czym stanął w jej drzwiach i zapukał, a gdy tylko usłyszał, że może wejść (bo przecież blondynka ledwo się rusza z tym brzuchem), od razu nacisnął na klamkę i znalazł się w środku. - Uprzedzę twoje pytanie - zaczął. - To są moje rzeczy, wprowadzam się do ciebie na tyle ile trzeba. Ktoś musi cię zanieść do szpitala - uśmiechnął się mimowolnie, bo gdy tylko pomyślał o swoim dziecku, które lada moment miało przyjść na świat, od razu wszystko widział przez różowe okulary. Rzucił torbę na fotel i podszedł do kanapy, na której siedziała (lub leżała) córka Baldura. Przysiadł się obok i jak to miał w zwyczaju w ostatnich tygodniach, pierwsze co - pogładził ją po brzuchu. - Jak tam nasze dziecko, daje w kość? - zażartował, przypominając sobie o wielu rozmowach z Mią, gdy ta narzekała na bobo, które czasem potrafiło ją kopnąć po pęcherzu czy innym wrażliwym miejscu.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 25 Kwi 2022, 21:28
Mia o dziwo w ogóle nie panikowała w związku z porodem. Bardzo szybko sobie wpoiła, że tu lekarza mają dosłownie na każdym kroku, a z samym porodem dają sobie radę w pełni ludzkie kobiety, nierzadko młode nastolatki. Ona ma nie dać? Nie dała się wciągnąć w spiralę strachu nad tym, jak bardzo to może boleć. I tak nie będzie wiedziała, póki się nie przekona, więc wolała się skupić na tym, że niedługo będzie mogła wziąć swoje dziecko w ramiona. Gordon od dłuższego czasu nie robiła nic produktywnego, bo ciężko by było z takim brzuchem. Zresztą ani ona sama, ani generał nie chciał jej narażać, więc wypoczywała. Co prawda w lesie była z pokojem dla dziecka, bo bardzo późno poprosiła o zmianę mieszkania. Jakoś wypadło jej to z głowy, jednak tym też zupełnie się nie przejmowała. Mia siedziała na kanapie w ultra lekkich spodniach naciągniętych tak, by nic nie uciskały. Koszulkę podwiązała nad brzuchem chyba tylko po to, by poczuć się nadal kobieco i oglądała jakieś pierdoły w telewizji. Alaude mógł nie zdawać sobie sprawy, ale pukał w specyficzny sposób i ona wiedziała zawsze, gdy był to on. Spojrzała na niego nieco skonsternowana widząc torbę, jednak gdy ten wyjaśnił swoje plany przez sekundę czy dwie ten wyraz się nie zmienił. Dopiero gdy to do niej dotarło, uśmiechnęła się lekko, bo było to zwyczajnie miłe i takiego zaangażowania się nie spodziewała. Ten nieco się powiększył, gdy standardowo już pogładził ją po brzuchu. - Dzisiaj wyjątkowo spokojne - odpowiedziała i w tym momencie można było zaobserwować kilka kopniaków po brzuchu. Mia aż się zaśmiała. - Chyba ktoś chce się przywitać z tatą - dodała nieco rozbawiona, a nieco rozczulona tym wszystkim. Gordon dała mu przestrzeń na przywitanie się, jeżeli by chciał, dlatego też chwilowo przestała się po brzuchu gładzić.
Alaude Laborde
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Sro 27 Kwi 2022, 15:31
Ten ludzki odruch z jego strony był podyktowany przede wszystkim troską. Nie widział nic złego w tym, że pomieszka z nią trochę, tym bardziej biorąc pod uwagę okres ich znajomości przed ciąża, gdy to niejednokrotnie przebywali u siebie kilka czy nawet kilkanaście nocy z rzędu. Było to co prawda trochę pokazowe z jego strony, bo przecież torba wcale nie była mu potrzebna, skoro miał mieszkanie obok, ale zawsze to dobrze wyglądało, gdy ktoś nawet tak małymi gestami starał się kogoś uszczęśliwić. Po wyrazie twarzy Gordon Alaude upewnił się w tym, że postąpił słusznie, dlatego i jego usta ukazały zalążek uśmiechu. - Chociaż tyle - zaśmiał się pod nosem, przypominając sobie narzekania Mii, gdyż ich dziecko było nader aktywne przez sporą część dnia i często dawało w kość blondynce. Potrzebna była jej chwila wytchnienia zwłaszcza, że coraz bliżej było terminu porodu, więc dobrze było widzieć spokojniejszego potomka (lub potomkinię), która nie męczy mamy i pozwala jej zebrać siły na poród. Zaraz jednak poczuł kopnięcia dzidziusia, na co oczywiście uśmiechnął się jeszcze szerzej, bo nigdy nie poczuł aż tak intensywnych ruchów maluszka. Ukucnął więc przed brzuchem Mii i zaczął go gładzić delikatnie dłonią, a z czasem nawet przybliżył odrobinę ucho, by czegoś posłuchać. Dzięki swoim wyczulonym zmysłom słyszał co się dzieje wewnątrz ciała Gordon, ale był też w stanie usłyszeć ruchy swojego dziecka. Gdy mały się uspokoił, od razu podniósł się na obie nogi i spojrzał na córkę Baldura. - Wyrywa się, widać, że moje - poruszył sugestywnie brwiami, po czym się roześmiał i od razu zawędrował do kuchni. - Zrobić ci coś do jedzenia albo picia? - spytał i bez pytania otworzył lodówkę, z której wyciągnął od razu kawałek wędliny. Zaczął sobie kąsić szynkę i czekał cały czas na to, co powie mama jego dziecka.
Mia Gordon
Re: Mieszkanie 1 - Mia Gordon i Alaude Laborde Pon 16 Maj 2022, 20:45
Może i był to ludzki odruch, ale raczej nie jakiś typowy nie dla par, a tym bardziej dla osób o w sumie dość skomplikowanej relacji. Przeszli przez wiele jej rodzai i etapów, dlatego chyba paradoksalnie to wszystko było znacznie trudniejsze. Chociaż też trzeba przyznać, że od jakiegoś czasu nie ma między nimi dziwnego napięcia, jakby nie potrafili do końca się przy sobie zachować. Czy to przypadek, że zmieniło się to wtedy, gdy powiedzieli, że tęsknią? Uśmiechnęła się lekko też będąc z tego zadowoloną, bo musiała przyznać, że kopniaki po pęcherzu wyjątkowo skutecznie utrudniały życie. Tu oprócz bólu dochodziło biegnięcie do kibla przy najmniejszej ilości cieczy w tym woreczku. Gordon przyglądała się w spokoju Alaude, jak witał się z dzieckiem, słuchał jego ruchów i tak dalej. Było to naprawdę urocze i takie gesty potwierdzały tylko to, co powiedział jej wtedy w kawiarni - cieszył się z tego dziecka niemniej jak ona. Parsknęła śmiechem na jego komentarz o ich potomku, chociaż nie mijał się z prawdą przecież. Zachowanie dziecka pasowało do charakteru Francuza, choć ciężko stwierdzić czy tak nie zachowuje się każdy maluch w brzuchu. Aż tak się nie wczytywała. - Gorącą czekoladę z bitą śmietaną... I gofry. Z owocami. I bitą śmietaną - mina kota ze Shreka liczyła, że pomoże, bo znając życie Laborde liczył na jakąś kanapkę z serem, a nie takie odpierdalanie szajsu. A jednak spytał, a ona odpowiedziała, więc teraz ciekawe czy on tego wyzwania się podejmie czy jednak jest za leniwy. - Jak ci minął do tej pory dzień? - zagadała go zaraz zaciekawiona, bo ona wiadomo co robiła. Chętnie więc posłucha chociaż tego, jak inni aktywnie prowadzili życie.