1. Sala Treningowa  - Page 2 DpyVgeN
1. Sala Treningowa  - Page 2 FhMiHSP


 

1. Sala Treningowa

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 21:36

Erron miał dość wolnego, by zająć się wszystkimi sprawami i od czasu wyjazdu do Nowego Jorku był w znakomitym humorze. Wydarzyło się tam bowiem mnóstwo rzeczy, które wpływały na jego dobre samopoczucie. Spędził bardzo ciekawe chwile z Ambrozją, spotkał się ze swoją kuzynką Lotus i dodatkowo jeszcze odpoczął od obozowego zgiełku. Ponadto sytuacja na terenie kampusu panowała wręcz przednia. Corvus niebawem miał zostać kapitanem, a to oznaczało mniej misji, mniej opuszczania siedziby i więcej lenistwa. W to mu graj, bo Erron ostatnio nie odczuwał żadnej przyjemności z wykonywania zadań, jak gdyby działanie na rzecz obozu przestało być jego frajdą.
Umówił się z Avalon na trening, acz początkowo nie chciał się na to zgadzać. Wiedział, że brunetka jest ruchliwa, zaborcza i nie znosi sprzeciwu, a przy tym jest bardzo wymagająca. On dość miał przebywania z laskami, które próbowały sobie zawłaszczyć wszystko, co należało do niego. Łącznie z tym co miał w spodniach. Florę trenował, bo ona nie była rozchwiana i kłopotliwa. Z Ambrozją, czy teraz z Avalon może być nieco trudniej, choć to też zależy, jak to się wszystko potoczy.
Przyszedł punktualnie, jak to on i dostrzegł ćwiczącą Johnson, którą musiał pochwalić za dwie rzeczy: świetne ruchy i gibkie ciało. Black oczywiście w pierwszej kolejności pokazał o tych umiejętnościach w innej stypulacji - w łóżku, ale to już pozostanie tylko w jego główce, bo choć był skurwielem, to nie zawsze pozwalał sobie na jakieś zbereźne komentarze.
Schował ręce do kieszeni swoich dresów i przeszedł kilka kroków, kierując je w stronę brunetki.
- Nie masz z kim ćwiczyć, mała? - spytał, bo choć była wysoka, to i tak różniło ich kilkanaście centymetrów w metryczce wzrostu. A on lubił nadawać pseudonimy każdemu, najczęściej od cech wyglądu.
- Poza tym, słabo pracujesz nogami - skrytykował ją, jak to on, bo przecież walka zaczyna się w głowie.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 21:53

W dzieciństwie porównywano ją z ogniem, który wiecznie płonie, bowiem zawsze było jej ciepło, ciągle miała energię której nie dało się zbić licznymi zabawami, a później treningami czy misjami, wiecznie było jej mało. Lubiła sobie rano pobiegać, to samo wieczorem, miała również entuzjastyczne podejście do życia, jednakże nie była do niego na tyle przywiązana, by bać się kolejnej misji. Uwielbiała to robić i nie wyobrażała sobie nawet swojego życia z mniejszą ilością wyjść w teren, nie była zdolna do lenistwa, choć kto wie może przy odpowiedniej osobie jest w stanie się to zmienić, nie było to niemożliwe.
Errona znała od dłuższego czasu, jak nie od początku jej bycia w obozie, wielokrotnie pomagał jej w treningach, szczególnie broni palnej i aerokinezy. Jasne, był przystojny ale żeby dobierać się mu do spodni? Nic na siłę, ona raczej udawała niedostępną, nie było w jej typie rzucanie się na facetów, uważała to za akt desperacji i choć nie odmawiała wyskoczenia gdzieś z facetem, to jednak nie było jej to aż tak potrzebne do życia. Więc ustalmy sobie jedno, podobał się jej, owszem, był w jej typie, o tak. Ale póki co nie planowała jakiegokolwiek kroku do przodu, zwykle to faceci zaczynali taniec, ale kto wie jak się to wszystko rozwinie.
Ćwiczenia pozwalały jej oczyścić umysł, skupiała się wtedy jedynie na celu, rzeczywistość nie miała dla niej znaczenia, nie oznaczało to jednak, że się kompletnie od niej odcinała, dlatego też przerwała gdy tylko usłyszała kroki. Odwróciła się w stronę mężczyzny, przeczesując włosy dłonią. -Nie znalazł się nikt chętny- wzruszyła ramionami, po czym pochyliła się po wodę, obok której stanął, i szybkim ruchem po prostu go skosiła, powalając na ziemię, po czym docisnęła go, siadając na nim okrakiem i pochylając się, tak że twarz była blisko jego. -Nie trzyma się rąk w kieszeni.- uśmiechnęła słodko, typowa Avalon. Oczywiście zapisała sobie w głowie jego rady, choć wiedziała że trzeba do niego podchodzić z dystansem, zawsze bowiem coś się znajdowało, ręce lub nogi, źle wyprowadzony cios. Lubiła wtedy go uświadamiać, że sam również popełnia błędy.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 22:45

Blacka przez długi czas również satysfakcjonowało życie pełne napięć i adrenaliny, bo on żył z dnia na dzień i kochał tego typu rzeczy, ale z czasem przestało mu to sprawiać tyle frajdy, ile oczekiwał. Erron żądał od życia coraz więcej, chciał zjeść ciastko i mieć ciastko, a swoje potrzeby interpretował w kwestii "muszę to zrobić". To między innymi przez to tak się rozleniwił i zaczął lekceważyć wszystko oraz wszystkich. Wystarczy spojrzeć na jego podejście do dziewczyn, kiedyś nie odpuściłby żadnej okazji na szybki seks, a teraz w ogóle nawet o tym nie myśli. Przywykł, że panienki same wokół niego krążą, a on nie musi nawet palcem kiwnąć, żeby zaczęły się do niego dobierać.
Z tego też powodu nigdy nawet nie odwrócił się w stronę Avalon, która była nieprzeciętnej urody i miała kilka cech, które go pociągały. Uważając jednak, że wystarczy mu dotychczasowa łatwość, nie zwracał uwagi na wszystko inne i przez to tkwili na tym etapie relacji: znali się już kupę czasu, a tak naprawdę nigdy nawet nie wyskoczyli razem na piwo.
Nie spodziewał się kopnięcia, dlatego przewrócił się pod wpływem ciosu. Instynktownie wyciągnął ręce i oparł się na nich, gdy upadał na plecy, dzięki czemu zamortyzował cały proces. Nie spodziewał się jednak później dosiadu i próby obezwładnienia go. Przybliżenie skwitował krótkim uśmiechem.
- W tej pozycji z reguły trzymam je gdzie indziej - odparł pewnie, dając jej jasną sugestię, że gdy dziewczyna na nim siedzi tak, jak Avalon teraz, to jego ręce spoczywają na jej pośladkach.
Wiedział, że Johnson jest sprawna fizycznie i potrafi go zaskoczyć, sam przecież wielokrotnie jej mówił, by nie powielała schematów i operowała jak największą ilością zagrań. Tym razem złapała go na momencie nie uwagi, który tylko potwierdzał jego lenia.
Spojrzał w oczy brunetce i powoli przesunął dłoń po jej talii, zatrzymując ją na jej włosach. Zmierzwił palcami jeden kosmyk i ponowił ten tajemniczy uśmiech.
- Ładna jesteś - rzucił z lekkością w głosie, mając na celu wprowadzenie jej w zakłopotanie. Był ciekaw jej reakcji, bo wojowniczką była świetną, ciekawe jak ze sprawami natury emocjonalnej.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 22:57

Zdecydowanie Avalon jeszcze się nie wypaliła jeśli chodziło o adrenalinę i wieczne latanie z miejsca na miejsce, byle zająć czymś ręce, nie zapowiadało się również by miało to niedługo się stać, bowiem nawet jeśli ktoś rzuci jej kłodę pod nogę, ta przeskoczy ją by biec dalej, mogli więc zabraniać jej misji, zdecydowanie ta panna nie należała do uległych w tym temacie i zamierzała walczyć, przecież jeszcze tyle zagrożeń było wokół. Przez to zapomniała o przyjemnościach, nie miała po prostu na to czasu, dlatego też nie należała do tych panienek krążących wokół facetów, no chyba że chodziło o pomoc w ćwiczeniach jak w tym przypadku, czy o coś innego, nie związanego z seksem czy związkiem. Nie oznaczało to jednak że nic nie czuła względem innych, jasne że byli tacy co ją kręcili bardziej lub mniej, Errona akurat miała za kobieciarza, może właśnie dlatego że wiecznie koło niego jakaś się kręciła i może właśnie to spowodowało brak z jej strony pierwszego kroku, po co być kolejną do zaliczenia? Po co tracić czas na coś przejściowego, bo jeśli już miała z kimś się związać, to nie na jedną noc, takie przynajmniej miała zasady.
W miejscu takim jak to nie w głowie jej sprośne myśli, szczególnie gdy nic ją z nim nie łączyło, dlatego też kompletnie nie widziała nic seksownego w tym dosiadzie, jednakże jej słowa nieco jej to uświadomiły, mimo wszystko nie należała do wstydliwych więc nic sobie z tych słów nie robiła. -Więc co cię powstrzymuje.- uniosła lekko brwi, kładąc swoje ręce na jego klatce piersiowej, czekając na jego ruch, w końcu przecież nie zostawi tak tego bez odegrania się, niemożliwe. Gdy poczuła dłoń na swoich plecach, powoli zmierzającą ku górze, spodziewała się szarpnięcia za włosy, przewrotu, nie komplementów. -Jak każda w obozie.- znów się uśmiechnęła, nadal czekając na jego ruch, przecież to nie realne by jej komplementy rzucał i się nią interesował, miał wystarczająco dużo kobiet wokół by interesować się jeszcze nią, ewidentnie była to zagrywka, dlatego też starała się nadal być czujną. Jeśli chodzi o jej reakcję, jedynie zmrużyła oczy, oprócz uśmiechu oczywiście.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 23:30

Syn Njorda ostatnimi czasy zaczął mocno dbać o swoje życie obozowe, czego efektem były spotkania z Ambrozją czy innymi dziewczynami, które dały mu dużo przyjemności. Uczucia te były jednak krótkotrwałe i dlatego szukał też pocieszenia w czym innym - zwłaszcza w swoim hobby, którym ostatnio stała się dla niego gra w bilard. Nie pijał zbyt dużo alkoholu, ale czasem musiał po prostu się zresetować, a atmosfera w pubach ze stołami do tej gry była wręcz idealna. Stąd też zwiększyła się jego częstotliwość wyjazdów w różne miejsca - ostatnio do Nowego Jorku chociażby.
Erron nie tracił czasu na takie dziewczyny jak Avalon, bo one chciały być traktowane jak księżniczki: wyjątkowe, jedyne i cukierkowe. A prawda była taka, że była niczym każda inna, potrafiła walczyć, dobrze wyglądała i była zadbana. Tyle, że tutaj nie było to cechą wyróżniającą się, gdyż herosi mieli zupełnie inny kanon piękna.
Być może nie spodziewała się takiego obrotu spraw, ale jemu ta sytuacja jednoznacznie skojarzyła się z bardziej intymnymi chwilami w łóżku z różnymi kobietami. Dlatego pozwolił sobie na cały pakiet ruchów, począwszy od przejechania po jej talii, aż po zabawę jej włosami, które były bardzo zadbane.
Uniósł lekko brwi, słysząc jej odpowiedź. Była zaskakująco pewna siebie, co w takich okolicznościach średnio do niej pasowało. Znowu go zaskoczyła.
- Fakt, jak każda - potwierdził jej słowa, ujmując tym samym jej urodzie.
Przejechał jeszcze raz po jej włosach, po czym pozwolił sobie na jeszcze odważniejszy ruch. Drugą ręką, która dotąd była wolna, wlazł tuż pod jej luźną koszulkę, gładząc ją palcami najpierw po brzuchu, a następnie wyżej. Kciukiem zahaczył o sportowy stanik, który miała na sobie.
- Jakaż szkoda, że nosisz stanik - stwierdził udając zawiedzionego, choć w rzeczywistości niczego innego by się po niej nie spodziewał przecież.
Dłonią, która do tej pory była na jej włosach, zawędrował niżej, dotykając jej biodra, a nawet zahaczając o pośladek. W pewnej chwili ścisnął go bardzo mocno i ponownie uniósł brwi.
- No proszę, jaki wyćwiczony - czując, jak zdekoncentrował już ją tymi poczynaniami, gwałtownym ruchem przekręcił się i teraz to on był na górze, z tym, że nie siedział na niej okrakiem - to ona leżała z owiniętymi nogami wokół jego pasa.
Ponownie przejechał dłonią po jej brzuchu, tym razem odsłaniając go.
- Dbasz o siebie, to dobrze - rzucił, chwaląc ją. Przechylił głowę w bok i czekał na jej reakcję, bo być może na za dużo sobie pozwolił w tym momencie. Ale to mu się podobało, on lubił taką zabawę.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Pon 24 Cze 2019, 23:46

Cukierkowe? Panna ubierająca się wiecznie na czarno, niemal mieszkająca na sali treningowej, czy przypominała księżniczkę jeżdżącą na jednorożcu? Ujmowanie jej urodzie to jedno, ale to już gruba przesada, nie znosiła być porównywana do dziuń które się pindrzą i czekają na księcia z bajki, była bowiem ich przeciwieństwem. Nawet jeśli chodziło o związek, chciała jedynie spotkać kogoś jej lojalnego, kto odwzajemniłby jej uczucie, nie potrzebowała kolacji z kwiatami co wieczór, a w prezencie mogłaby dostać naboje lub nowy pistolet. Zdecydowanie nie była typem kobiety z którą się do tej pory spotykał i ewidentnie tego jeszcze nie dostrzegał, nie tylko z wyglądu ale właśnie i charakteru.
Cóż, widać kto tu bardziej przykładał się do ćwiczeń, skoro jemu tylko łóżko i seks w głowie. Dla Avalon była sprawa jasna, zaprosiła go na trening, nie zabawę, a traktowała to raczej poważnie. Póki co sobie z nim żartowała, jednakże niedługo może się to dla niego źle skończyć, jedno złe słowo i dostanie taki łomot że go te wszystkie piękne panienki nie poznają.
Póki bawił się jej włosami, nie reagowała na to zbytnio, nadal czekając na jakiś ruch z jego strony, przecież nie raz się już przekomarzali podczas treningów, wykorzystując nieuwagę przeciwnika, tak jak zrobiła to na początku. Jednakże gdy wsunął rękę pod bluzkę, zaskoczył ją, do tego stopnia że w końcu zaniemówiła i uniosła nieco brwi. Do tego druga ręka zaczęła zmierzać coraz niżej, aż doszła do pośladka. -Co ty...- szepnęła, jednakże nim się zorientowała, ten zmienił pozycję, przez co teraz leżała na plecach, trzymając nogi owinięte na jego biodrach, taka reakcja. Starała się zrozumieć o co mu chodziło, znali się tyle lat i nagle się nią zainteresował? No tak, może jej jeszcze nie zaliczył a miał jakąś misję by cały obóz przelecieć. -Dobrze się czujesz?- jedynie to jej przychodziło teraz do głowy, patrząc prosto w jego oczy. Może się czegoś napił przed treningiem i mu odbija, albo ma doła i chce się pocieszyć, pytanie tylko, czy podobał się jej na tyle, by dać się temu ponieść i złamać swoje zasady.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Czw 27 Cze 2019, 01:54

Avalon być może nie należała do tych pustych i cukierkowych herosek w obozie, ale skąd on mógł o tym wiedzieć? Nie znali się zbyt dobrze, nie widywali, nie przyjaźnili, ograniczało ich tylko kilka misji, które razem w przeszłości odbyli. Oraz treningi, które od czasu do czasu wykonują wspólnie. Patrzył trochę stereotypowo, ale miał ku temu argumenty i popierał to doświadczeniem. Jeśli Johnson była inna, to chwała wszystkim bogom na Olimpie, że znalazła się jedna, która myśli mózgiem a nie cipką. Tym na pewno zapunktuje u Blacka, o ile ten się w ogóle czegokolwiek dowie w tej sprawie.
Black od zawsze kontrolował wszystko co, co działo się wokół niego, bo to był najlepszy sposób na wygrywanie starć. Chodziło o to, by przeciwnik był zdekoncentrowany, nie był w swojej ulubionej stypulacji oraz zaczynał myśleć w niewłaściwych kategoriach. Dobrze też przydawał się gniew u wroga, gdyż zmniejszał perspektywę. Rozwścieczony przeciwnik myślał tylko o tym, co mu zrobić, zapominając całkowicie o tym, co Erron może zrobić jemu. Czy jej, jak w tym przypadku.
Przekręcając ją na plecy i będąc na górze, dostrzegł w jej oczach zakłopotanie oraz zdziwienie. W tym momencie miał ją dokładnie w takim stanie, w jakim chciał ją mieć. Choć nie zaszkodziłoby, gdyby napaliła się w tym momencie na niego, bo to też można było w bardzo fajny i aktywny sposób rozwiązać. Niemniej jednak, gdy tylko zaczęła wahać się w swoich ruchach i wyglądać na skonsternowaną, Black zatrzymał dłoń na jej płaskim, wyrzeźbionym brzuchu i przejechał palcem, zahaczając o jej pępek.
- Dałaś się podejść - zaczął. - Odpuściłaś, a w tym momencie mógłbym wysłać taki powiew w twój brzuch, który rozwaliłby ci wszystko w środku, chica - dokończył i po postraszeniu jej, pogładził ją jeszcze raz po brzuchu, mając nawet z tego przyjemność, bo jej skóra była bardzo delikatna.
Pochylił się nad nią i spojrzał jej w oczy, stykając się niemalże swoim nosem z jej.
- Na wojnie wszystko jest dozwolone - odezwał się cicho. - Wielu herosów przed tobą dało się omamić złudnym uczuciom i ponieśli za to największą z możliwych kar - mówił oczywiście o śmierci.
Nie czekając na jej odpowiedź, podniósł się z niej i zerwał na równe nogi, by chwilę później wystawić rękę w jej stronę i pomóc jej wstać.
- Choć z drugiej strony wszystko to, co mówiłem, to prawda - uśmiechnął się szyderczo, znowu próbując ją zdekoncentrować. Tym razem dla własnej uciechy, bo wcześniej to była część krótkofalowej strategii na czas treningu. Może tym razem Avalon potraktuje to jako komplement w końcu?
Jeśli zechciała skorzystać z jego pomocy przy wstawaniu, pociągnął ją, by przyjęła pozycję do walki. Jeśli nie, to odczekał cierpliwie, nim się podniesie i sam wysunął jedną rękę do przodu, drugą zaś trzymał gdzieś w okolicach swojej szczęki, by w razie czego skontrować nadchodzący cios.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Czw 27 Cze 2019, 09:56

Gdyby tylko nie był tak przystojny i kompletnie jej nie kręcił zignorowałaby jego zachowanie, od razu atakując bądź zrzucając go z siebie, a tak to patrzyła się w te jego oczy, czując go całym ciałem. Delikatne ciarki na skórze pojawiły się momentalnie przy dotyku jego dłoni, która co chwilę wędrowała po ciele, zaś jej myśli wariowały, próbując jakoś racjonalnie ocenić sytuację, czyżby nagle się nią zainteresował, po tylu treningach i wspólnych misjach, wcześniej bowiem nie próbował takich zagrań by odwrócić jej uwagę, z drugiej zaś strony trochę już znała jego typy dziewczyn i raczej do nich nie pasowała, nie była bowiem taka łatwa i szybka w tych tematach, no ale ponoć faceci lubią czasem wyzwania.
Zmrużyła oczy gdy w końcu wyjawił jej swoje myśli oraz plan działania, więc jednak wszystko było tylko taktyką by ją przechytrzyć. Po części jej ulżyło, jednak gdzieś tam w środku trochę ją to ukłuło, przyjemnie było jednak tak leżeć, od ostatniego związku trochę minęło i mimo że z początku cierpiała, odcinając się od wszystkich, teraz zrozumiała jak bardzo jej tego brakowało. Cóż, miał jednak rację, nie ważne z kim walczyła, emocje powinny zostać odsunięte na dalszy plan, bowiem przez nie dała się podejść, a myślała że potrafi już nad nimi panować, nie spodziewała się jednak że posunie się aż do tego. -Zapamiętam to sobie.- westchnęła, podając mu rękę by wstać z podłogi. Nie żeby miała mu za złe, była to zdecydowanie cenna lekcja, nie dało się jednak ukryć że trochę zawiedziona była, że to tylko i wyłącznie taktyka. Jakby czytał jej myśli, nagle postanowił przyznać się do czegoś, pytanie tylko czy to znowu nie była zagrywka z jego strony. -Uwierzę jak powiesz to po treningu.- zaśmiała się, po czym poprawiła koszulkę, włosy a ostatecznie obróciła się szybko w jego stronę by wystrzelić podmuchem w jego stronę, próbując go odepchnąć, o ile nie przewrócić, jakoś odegrać się musiała.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Czw 27 Cze 2019, 19:49

Domyślał się, że korzystanie ze swojego wyglądu przynosi mu mnóstwo tolerancji. Każda kobieta lubiła być adorowana, zdobywana i mieć świadomość, że ktoś jej pragnie, nawet jeśli był to czysty zwierzęcy instynkt dotyczący wyłącznie fizyczności. Pewnie dlatego upiekło mu się ze wszystkim, co robił do tej pory i powoli zaczął dostrzegać, że Avalon patrzy na niego nieco inaczej, niż na zwykłego faceta. Potrafił zobaczyć, że dziewczyna się nim interesuje i często korzystał z tego w jakiś przyjemny sposób. Dziś jednak nie był pewien, czy aby na pewno wszystko dobrze zrobił. Z jednej strony miał opory przez to, że zobowiązał się do wierności względem Ambrozji, z drugiej strony jednak z Shepard było zazwyczaj tak, że kilka tygodni było ok, a później dostawała pierdolca i zachowywała się jak nie ona. A takie huśtawki nastrojów Errona irytowały jak nic.
Dostrzegając zmianę jej nastroju, albo raczej lekki zawód względem tego, że jego słowa były wyłącznie próbą jej dekoncentracji, skarcił się w myślach za to, że tak się nią zabawił. Trening treningiem, ale zachował się nie w porządku względem niej, igrając na jej uczuciach. Wiedział jednak jak z tego wybrnąć, gdyż powoli zaczynał rozumieć, co się tutaj dzieje.
Pomógł jej wstać i uśmiechnął się, gdy ona zaśmiała się. Dość uroczo, musiał przyznać.
- A nie wolisz podczas kolacji? - zapytał, przenosząc spojrzenie na nią.
To była bezpośrednia sugestia do tego, by nie kończyli wieczoru na treningu i udali się coś zjeść. Dotąd nie mieli okazji się poznać i Black zamierzał to zmienić, oczywiście korzystając ze wsparcia Johnson, która mogła przecież zawsze odmówić. Jakby na to nie patrzeć, trochę to wyglądało jak randka.
Przyjął podmuch na przedramiona, z których utworzył literę X, a fala przesunęła go po podłodze, nawet mimo zapierania się nogami. Nie udało jej się go jednak przewrócić, gdyż w odpowiednim momencie Erron odpowiedział równie silnym podmuchem, który wyrzucił jej powiew powietrza w górę. Kiedy nastał odpowiedni moment, ruszył błyskawicznie do przodu i wyprowadził trzy ciosy w stronę Avalon: celował prawą pięścią w jej lewy policzek, następnie lewą w prawy i wykonał niskie kopnięcie, chcąc sprawić ból jej prawemu kolanu.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Czw 27 Cze 2019, 20:56

Zdecydowanie mógłby to sobie odpuścić, przekroczył bowiem pewną granicę której nawet na treningach nie powinno się przekraczać, przynajmniej jeśli chodziło o kobiety i ich uczucia. Dobrze jednak że nie trafił na pierwszą lepszą dziewoję po uszy zakochaną w tej cudnej twarzyczce. Znaczy no, coś tam ewidentnie do niego czuła, może po prostu się jej podobał, albo ją interesował, ale żeby już pałała do niego rządzą czy miłością to nie, daleko jeszcze ku temu. W każdym bądź razie przez to poczuła jakieś drobne ukłucie i zawód, ale przyjęła to na klatę, bo miał jednak rację, nie mogła wierzyć we wszystko, co mówili jej podczas walk czy chociażby treningu, wróg będzie chciał przekonać ją na swoją stronę i nie będzie się przejmował jej uczuciami, jedynie swoim celem. Była więc to, mimo wszystko, cenna lekcja, która na dodatek nie zamierzała się tak szybko skończyć. Uniosła brwi słysząc jego propozycję, uśmiechnęła się też lekko, jednakże słowa z siebie nie wydała, zamiast tego spróbowała odepchnąć go powietrzem. Odpowiedź będzie musiał z niej wyciągnąć, bądź być cierpliwym i czekać na koniec i dalszy rozwój wydarzeń.
Niestety, nie udało się go przewrócić, mimo wszystko gość o takiej budowie a przesunął się nieco po podłodze więc ewidentnie jej aerokineza rozwijała się we właściwym kierunku. Nie było jednak czasu na rozmyślanie, musiała szybko przyjąć postawę, gdyż ten ruszył z atakiem. Dwa pierwsze ciosy uniknęła, ostatecznie przyjmując atak na kolano, jednakże nie poczuła tego, jeszcze. Skupiła się na kontrze, spróbowała uderzyć go w podbródek, użyła podmuchu by delikatnie go od siebie odsunąć, nie by coś mu zrobić, chciała mieć możliwość prześlizgnięcia się pod jego nogami, które jak zawsze miał szerzej rozstawione, taka postawa, po czym nawet nie wstając znów użyła aerokinezy tym razem prosto w plecy.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Czw 27 Cze 2019, 21:19

Wszystko rozchodziło się o to, czy Avalon przyjęła mocno do siebie jego uwagi, czy też puści je mimo uszu. Liczył na tą drugą opcję, gdyż faktycznie trochę przegiął, ale dzięki temu trening stał się bardziej realistyczny i właściwy, bo oddziaływał nie tylko na ich fizyczność ale również psychikę. Johnson musiała być przygotowana na to, że wróg wykorzysta każdą możliwą słabość dziewczyny, o której będzie wiedział. Erron już poznał jedną z nich i nie było to wcale takie trudne, wystarczyło tylko zjawić się na treningu i wciągnąć ją w pewną grę pozorów, z której, niestety dla niej, wyszła na tarczy.
Nie słysząc odpowiedzi z jej strony, potraktował to jako swego rodzaju odłożenie decyzji do końca treningu. Widział w jej oczach te iskierki, które sugerowały mu, że może chciałaby się wybrać z nim na kolację. Z drugiej strony przeczuwał, że mogła wziąć do siebie bardzo szybko jego nauki sprzed chwili i teraz to ona chciała się zabawić jego kosztem. Miała prawo do psychologicznego rewanżu i jeśli to by nastąpiło, to przyjąłby to na klatę jak facet. Jednakże, czy warto było ryzykować chwilową uciechę zemsty kosztem późniejszych uciech z nim w roli głównej? Na to już musiała sobie odpowiedzieć sama, on pozna tylko efekt jej rozważań.
Na pierwszego lepszego ziomeczka taka strategia mogłaby zadziałać, ale nie na kogoś takiego jak Erron, kto urodził się z mieczem w dłoni. Pierwsze dwa ciosy były tylko zajmujące uwagę, chodziło o uderzenie w kolano, które z pewnością było odczuwalne. Sparował otwartą dłonią cios w podbródek, przechylając jednocześnie zrobił unik w prawo, by uniknąć podmuchu z jej pięści, którą próbowała go odepchnąć. Gdy spróbowała przebiec pod jego nogami podeszwą kopnął ją w tułów, ale nie mocno, raczej wyglądało to bardziej jak odepchnięcie jej za pomocą stopy. Drugą nogę przesunął za siebie i ponownie stanął z wyciągniętą dłonią do przodu, drugą zaś trzymał przy podbródku.
- Nie szukaj takich szczelin, nie jesteś aż tak niska - poinstruował ją, jednocześnie generując w obu dłoniach podmuchy o niewielkiej sile. Bliższą do niej ręką wyrzucił od razu kulę z aerokinezy, która w styczności z obiektem powinna odepchnąć ją nieznacznie, to samo zrobił też z kolejną, wykonując ówcześnie obrót wokół własnej osi. Jednocześnie generował kolejne podmuchy w dłoni spychając ją pod ścianę tymi atakami. Liczył raz jeszcze na jej nieuwagę i na to, że dziewczyna przez zaaferowanie ilością podmuchów, nie będzie w stanie skontrolować swojej pozycji, a zbliżała się powoli do wschodniej ściany pomieszczenia.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Sro 03 Lip 2019, 00:20

Nie miała zamiaru się rewanżować, nie było to bowiem w jej stylu, oczywiście nie mowa tu o zemście, do tego akurat była zdolna, jednakże wyciąganie uczuć na polu walki, no tu już nie bardzo, kompletnie nie podobało się jej jego posunięcie, zagranie na emocjach i tak dalej, więc nie widziała powodu by robić dokładnie to samo, szczególnie że wierzyła w siebie i uważała, że i bez sztuczek sobie z nim poradzi. Możliwe że przesadzała, o czym miała się niedługo przekonać boleśnie przegrywając, ale hej, jakoś się nauczyć walk musiała, nikt nie mówił że we wszystkim będzie specjalistką, prawda?
Warknęła gdy poczuła lekkie kopnięcie, oczywiście wiedziała ile miał doświadczenia na karku, mimo wszystko czasami udaje się pokonać dobrego przeciwnika prostym sposobem, jeśli jest się wystarczająco zwinnym, jej widocznie nieco zabrakło. Mimo porażki, szybko zrobiła przewrót do tyłu przez bark, by wstać i odbić jego podmuchy wiatru. Z początku nie zauważyła kompletnie kierunku, w którą zaczął ją spychać, a gdy w końcu zerknęła, było już nieco za późno, mogła spróbować wykonać ślizg, ale znów zaryzykowałaby odbiciem się od jego nogi, do tego noga zaczynała się odzywać, mimo wszystko siłę przy uderzeniu miał. Jako że zrobiło się jej gorąco, szybko zdjęła koszulkę, pozostając jedynie w sportowym staniku, po czym przymrużyła oczy. Pozwoliła się mu nieco zbliżyć, nadal odpierając jego ataki wiatrem, aż do momentu gdy ułożyła dłonie wzdłuż ciała i wybiła się w powietrze, zapominał chyba o jej drugiej mocy latania, co prawda nie wychodziła tak dobrze jak same podmuchy, ale potrafiła wznieść się na tyle, by z impetem wpaść na niego, przewracając na ziemię. Oczywiście przez fakt, że dopiero to ćwiczy, wylądowała na nim, z twarzą tuż na jego. -Lądowanie jeszcze mi nie wychodzi.- jęknęła, bowiem teraz to już odczuwała skutki tego treningu, dawno nie walczyła z kimś tak dobrym, do tego z tą samą mocą, co było dodatkowo trudne, mimo wszystko cieszyła się z możliwości doskonalenia swych zdolności, nawet jeśli miało ją to trochę boleć.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Sro 03 Lip 2019, 00:45

Mściwość nie była pozytywną cechą, więc jeśli Avalon nie odczuwała potrzeby dokonania rewanżu, to tylko jej pogratulować, że ma w sobie tyle wytrzymałości i samozaparcia, by nie próbować się odegrać. Z tego wyciągnąć mogła jednak bardzo dobrą lekcję, która przyda jej się nie tylko na następne starcia ale również na całe życie. Dla herosów walka była receptą na wszystko, a by wygrać, półbóg robił niemalże wszystko. Korzystał z każdej przewagi, z każdej słabości przeciwnika i z każdych, czasem nawet brudnych chwytów. Erron pokazał jej tylko przedsmak tego, co może ją czekać zwłaszcza w starciach z członkami NoGods czy innymi herosami, którym nie po drodze jest z obozem półkrwii.
Tym razem może i dała się zwabić w pułapkę, ale wykaraskała się z tego, co spotkało się z jego aprobatą. W porę zorientowała się, że zaraz ją przyskrzyni i wykonała wyskok za pomocą swojej mocy latania. Może i było to niezgrabne, ale nie spodziewał się akurat takiego obrotu spraw. Uśmiechnął się sam do siebie, widząc, jak poradziła sobie z jego naporem i gdy zbliżyła się lecącym ciałem do niego, nie oponował. Dał się powalić, choć mógł przecież uniknąć tego, wszakże on też nie używał wszystkich swoich mocy. Postanowił jednak dać trochę forów Avalon i dlatego, gdy tylko na niego wpadła, złapał ją, by nie obiła się zbyt mocno. Zamortyzował niemalże cały jej upadek.
Spojrzał na jej twarz, która była bardzo blisko jego twarzy.
- Nigdy nie byłem lądowiskiem - odparł, choć wyraźnie mu się to podobało. Z drugiej strony kto by był przeciw czemuś takiemu? Zgrabna brunetka leżąca na nim w sportowym staniku, z oddechem niemalże odczuwalnym na jego policzku.
- Trochę poćwiczysz i będziesz sprawnie latać - pokrzepił ją i leżał chwilę, pozwalając sobie nawet na położenie dłoni na jej odsłoniętą kość ogonową. - Dobrze ci poszło, Avalon - dodał, uśmiechając się nieznacznie w jej kierunku. Wolną dłonią odgarnął jej kosmyk włosów za ucho, bo trochę go łaskotał, gdy końcówką dotykał jego policzka.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Sro 03 Lip 2019, 01:07

Wszystko miało swoje plusy i minusy, tak samo było z jej mściwością. Jasne że potrafiła oddać za taki cios, ze zdwojoną siłą, jednakże nie chciała zrobić mu krzywdy, a wiedziała że mogła gdyby użyła wszystkiego czego mogła. Oddzielała strefę treningową od tej prawdziwej, poza terenami obozu, spodziewała się bowiem do czego byli zdolni przeciwnicy, nigdy ich nie lekceważyła, nie uważała jednak by było potrzebne zniżanie się do czyjegoś poziomu. Oczywiście, chciała wygrać, ale nie za wszelką cenę, nadal miała w sobie człowieczeństwo i planowała zachować je jak najdłużej, najwidoczniej z tej dwójki to on będzie walczył za wszelką cenę.
Wszystkie kontry się udawały, dzięki czemu nie poczuła żadnego silniejszego podmuchu na swej skórze, do tego idealnie się wzniosła w powietrze, unikając przyparcia do ściany... jednakże co z tego skoro wylądowała z impetem na jego ciele. Tak, na Erronie bowiem postanowił rycersko zamortyzować upadek, dzięki czemu tylko trochę się poobijała. Niesamowite, czyżby on jednak potrafił być kimś więcej niż zwykłym podrywaczem? -Wybacz, nic ci nie jest?- uniosła nieco głowę by się mu przyjrzeć, miała w oczach troskę i lekkie przerażenie, dotarło bowiem jak mocno musiał odczuwać skutki tego upadku a mimo że były to ćwiczenia i urazy były czymś normalnym, to jednak nie chciała by się coś mu stało. Uśmiechnęła się delikatnie gdy okazało się że, przynajmniej póki co, nic mu się takiego nie stało. -Oby, bo póki co mogę kogoś zabić... wywołując u niego napad śmiechu.- westchnęła. Czując jak poprawia jej kosmyk włosów przygryzła delikatnie dolną wargę, po czym zerknęła w jego oczy. -To co, kolacja?- oczywiście wiedział już że się zgodzi, jednakże musiała mu to oficjalnie powiedzieć, przynajmniej takie miała odczucia. Przez to wszystko kompletnie straciła kontakt z rzeczywistością i zamiast wstać szybko z niego czy coś, patrzyła w jego oczy, zastanawiając się czemu na niego wcześniej nie zwróciła uwagi.
Erron Black
Erron Black
Re: 1. Sala Treningowa Sro 03 Lip 2019, 02:04

Uczuciowość i pewna ogłada Avalon były jak najbardziej na miejscu. Erron miał świadomość, że nieco przegiął ze swoim początkowym planem i rozpoczął grę, która nie powinna mieć między nimi miejsca. Zwłaszcza, że Johnson sama zaproponowała trening i miała nadzieję na naukę czegoś. On ją nauczył życia, ale nie był raczej odpowiednią osobą do tego. Całe szczęście jednak wybaczyła mu i skoro postanowiła, że będzie tą bardziej człowieczą, a on tym, który walczy za wszelką cenę, to idzie na taki układ. W końcu współpraca polegała na tym, by się uzupełniać, a on chciał z nią współpracować, bo zaimponowała mu swoim zdrowym podejściem do pewnych spraw.
W gruncie rzeczy nie był taki zły, jak mogłoby się wydawać. Bawił się życiem, ale miał też w sobie trochę empatii. No i zależało mu na poprawie stosunków z Avalon, która zraziła się do niego podczas tego treningu. Stąd decyzja o amortyzacji upadku i zbliżeniu, które się z tym przecież wiązało. Poszło po jego myśli, choć trochę odczuł uderzenie w brzuch, na który przyjął część ataku.
- W porządku - odparł zdecydowanie, bo tylko trochę się poobijał. Miewał gorsze kontuzje.
Poprawiła mu humor i pozwoliła zapomnieć o bólu, gdy tylko wspomniała temat kolacji. Jak widać nie było między nimi tak źle, jak zakładał. Dodatkowo te jej wszystkie gesty: przygryzienie wargi, intensywne spojrzenie... serce zabiło mu trochę mocniej, gdy przez moment zatracił się w jej tęczówkach.
Szybko się jednak ogarnął i na jego twarz wstąpił mały, zawadiacki uśmiech.
- Kolacja - potwierdził.
Nie traktował może tego jak randki, ale czuł, że między nimi iskrzy. Po pierwsze jej gesty i odruchy były jednoznaczne, po drugie nie była skrępowana i nie przeszkadzało jej to, że leży na nim, w dodatku wyłącznie z dolną częścią outfitu sportowego oraz w staniku dostosowanym do ćwiczeń. Ponadto, nie wstawała cały czas, choć miała już ku temu kilka okazji.
- Chociaż nie powiem, jest przyjemnie - zauważył, nawiązując oczywiście do pozycji, w jakiej się znajdowali.
Był ciekaw, czy będzie mu wtórować w tym i pogłębi doznania, czy spanikuje i wstanie, co również pasowałoby do jej momentami uroczej osobowości.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: 1. Sala Treningowa Sro 03 Lip 2019, 10:24

Była mu wdzięczna, pomimo jego zagrywki, uważała bowiem że faktycznie dzięki temu otworzy oczy w przyszłości i będzie bardziej uważać podczas walki na podobne zachowania u swoich wrogów. Jasne, nie było to przyjemne, doświadczyć to na własnej skórze, ale nikt nie mówił że treningi należą do przyjemnych. Była świadoma zarówno tego, jak i faktu iż Erron miał swój styl jeśli chodziło o ćwiczenie z innymi, więc nie mogła mu nie wybaczyć, szczególnie że trochę się jej podobał i jak widać nie była najlepsza w ukrywaniu tego faktu. Musiała zdecydowanie poćwiczyć nad kontrolą swojego ciała, gdyż stanowczo za dużo zdradzało, przynajmniej więcej niż by sama tego chciała. A przecież mieli czas na poznawanie się, odkrywanie swoich plusów i minusów, nie ma zabawy gdy wszystkie karty zostaną wyłożone na stół.
Nie dało się tego dłużej ukrywać, podobał się jej i powoli zaczynała się do niego coraz bardziej przekonywać, okazywało się bowiem że nie był taki bez serca, bo przecież spokojnie mógł uniknąć jej ataku. Oczywiście że zrobił to celowo, złapał ją i przyjął na siebie siłę uderzenia, by jeszcze bardziej się nie poobijała, może właśnie dlatego tak długo na nim leżała? Szok i niedowierzanie, że Erron może zrobić coś tak szlachetnego. -To dobrze.- aż westchnęła, najgorsze gdyby coś mu przypadkiem zrobiła, sama go zaprosiła na trening i jeszcze przez swoją głupotę wykluczyłaby z dalszych ćwiczeń albo co gorsza, misji. No, ale skoro wydawało się że jest w miarę ok, bo pewnie poobijany był tylko się nie przyznaje, to leżała dalej, wpatrzona w te jego oczy wypełnione... właśnie, czym? Nie potrafiła rozgryźć o czym myśli, co było widać po wcześniejszej zagrywce, może powinna zastanowić się nad szkoleniem z mowy ciała? -Lubisz jak ci panny spadają z nieba?- zaśmiała się lekko, ich twarze były niebezpiecznie blisko, przez co faktycznie czuła z tyłu głowy taką małą panikę, która to nie mogła się uwolnić. Działał na nią w taki sposób, że zapominała o tym wszystkim, samotności i dystansie do facetów, zresztą minęło już tyle czasu od ostatniego rozstania że mogłaby się zabawić, czy jednak będzie potrafiła zmienić swój charakter na tyle?
Zbliżyła się jeszcze trochę, tak że ich nosy się stykały, usta dzieliły już tylko milimetry. Obie ręce położyła na ziemię, by po chwili uśmiechnąć się i podmuchem powietrza wybić się i stanąć ostatecznie na nogach. Chwyciła koszulkę która leżała na ziemi, rzucona pod wpływem treningu, przełożyła ją przez ramię i wróciła do niego, by podać mu rękę, jeśli jeszcze nie wstał z wrażenia, jak bardzo między nimi iskrzyło. Miała swoją małą zemstę, na więcej nie dałaby rady, zdecydowanie to nie była jej natura. -Lecę się przebrać.- dodała, po czym poszła po torbę i zerknęła jeszcze na niego, by ostatecznie wyjść i skierować się do swojego pokoju.
/ztx2
Diana Reed
Diana Reed
Re: 1. Sala Treningowa Pon 19 Sie 2019, 21:23

// #3
/wygląd

1. Sala Treningowa  - Page 2 Giphy

Popołudniowy trening to Diany rutyna. Zawsze o 17 jest w koloseum i zwykle trenuje z kimś wtedy walkę wręcz. Jeśli akurat nikt nie może to bawi się sama z workiem treningowym. Tym razem nie musiała tego robić, bo czekał na nią Steven. A przynajmniej tak się wcześniej umówili.  Mężczyzna był jednym z nielicznych, których Diana naprawdę lubiła. Może nie zawsze to okazywała, a raczej bardzo rzadko to okazywała, bo byłoby za słodko. Niemniej naprawdę go szanowała i nigdy nie zapomniała mu sytuacji sprzed kilku lat, gdzie problemu pojechał z nią rozwalić gniazdo harpii. Od tamtej pory traktowała go naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę to jak traktowała większość ludzi.
Poza tym naprawdę lubiła przebywać w jego towarzystwie. Wysoki, niesamowicie zbudowany, przystojny i... agresywny. O tak, Diana lubiła patrzeć jak robi rozróbę. Jego umiejętności jej imponowały, ale nigdy nie powiedziała tego na głos. Ale chyba wystarczającym dowodem na to był fakt, że chciała z nim ćwiczyć. Mimo że jeszcze ani razu z nim nie wygrała. Nie poddawała się jednak i co jakiś czas ponawiała próbę.
A dzisiaj była dodatkowo przygotowana. Przyszła na salę nie sama, a w towarzystwie mężczyzny. Na imię miał Aaron albo Adrian. Nigdy nie pamiętała, ale wiedziała, że był młodszy od niej i chodził za nią jak szczeniaczek, licząc że zwróci na niego uwagę. No i dzisiaj miał to szczęście, że mógł odprowadzić ją do sali treningowej. Diana upewniła się, że Steven jest już w środku i patrzy w jej stronę, kiedy bezwstydnie pocałowała chłopaka, który ją odprowadzał. Po tej scenie odwróciła się do syna Magniego z zadziornym uśmieszkiem i zbliżyła się do niego, patrząc mu w oczy.
- Dziś jest ten dzień, w którym cię pokonam. Przygotuj się - powiedziała z pewnością i ściągnęła z siebie bluzę, pozostając w samym topie i legginsach. Top miał głęboki dekolt, a całość prezentowała się rewelacyjnie. Z czego Diana zdawała sobie sprawę. Ubrała się tak wyzywająco nieprzypadkowo. Jej cel był prosty - rozproszyć przeciwnika i wygrać.
Pierwsze parę minut poświęciła na rozgrzewkę i rozciąganie się, co z boku również wyglądało efektownie.
- Gotowy na łomot? - zapytała jeszcze i na koniec związała włosy w kucyk i upewniła się, że wszystko w porządku z jej strojem.  Ostatecznie przybrała pozycję i czekała na jego atak. Wiedziała, że nie będzie musiała prosić, bo akurat do treningów podchodził śmiertelnie poważnie i nieważne kto stał po drugiej stronie to zawsze chciał wygrać. Może nie była od niego silniejsza i nie znała tylu sztuk walk, ale na pewno nie była łatwym przeciwnikiem.
Steven Graves
Steven Graves
Re: 1. Sala Treningowa Wto 20 Sie 2019, 02:41

Ekshibicjonista wstał z ogromnym bólem głowy, gdyż poprzedniego dnia jak zwykle zachlał ryja i gdyby nie fakt, że umówił się z blondyną na godzinę siedemnastą w koloseum, najpewniej w ogóle nie podniósłby się z wyra. Zacznijmy w ogóle od tego, że gdyby spotkania, nawet ustalone wcześniej, byłoby przed godziną czternastą, nie zjawiłby się na nim, bo wrócił do pokoju dopiero przed siódmą rano i potrzebne były mu chociaż te nieliczne godziny snu, jakimi się poszczycił. Całe szczęście, dziś nie był potrzebny mu poranny rozruch, gdyż ciało, nawet te herosa, miało swoje limity i tym samym musiał robić chociaż raz w tygodniu przerwę od porannych ćwiczeń. To przypadało na dzisiaj, ale już wieczorny, główny trening był zaplanowany dobrze i nie zamierzał go odpuścić. Zwłaszcza, że poza zabawą w formie walki, przyjdzie mu jeszcze pooglądać zgrabną Dianę, o której wielokrotnie mówił, że gdyby istniała w panteonie typowa bogini seksu, to miałaby ogromne szanse nią zostać. Już dawno zauważył, że gdy tylko umawiali się na ćwiczenia, to raz po raz zaszczycała go strojami, które więcej odsłaniały niż ukrywały. Nie trudno było połączyć fakty, że robi to dla swojej satysfakcji, widząc jak czasem ślini się do niej. No bo który hetero by tego nie robił?
Wziął prysznic przed wyjściem i ubrał się tak jak zwykle - dresy, wygodne skarpetki i buty oraz t-shirt z jakimś nadrukiem, który po takiej ilości prań był już mocno rozmazany. Widać było, że jego outfit nie jest najnowszy, Steven wyeksploatował go dość mocno. Choć wiedział, że ćwiczą dziś walkę wręcz, to jednak wziął ze sobą naszyjnik oraz swoje hook swords, którymi ostatnio bardzo polubił walkę.
Na sali treningowej zjawił się godzinę przed umówionym spotkaniem i rozpoczął rozgrzewkę, czego pierwszym i najważniejszym elementem było... zdjęcie koszulki. Bez tego elementu nie byłby sobą i gdy tylko rzucił na bok górę swojej odzieży, przeszedł do sprawnego posługiwania się hakomieczami (tak to się pisze? xD). Walka za pomocą tego specyficznego oręża wymagała nie tylko dobrego chwytu, ale również znajomości fizyki, by odpowiednio operować za pomocą haków. Graves niejednokrotnie zaczepiał końcówki miecza o siebie, by zamachnąć się jednym, a drugi puścić swobodnie w powietrze, cały czas mając nad nim subtelną kontrolę.
Nieco spocony spojrzał na zegarek i dostrzegając godzinę szesnastą pięćdziesiąt, napił się trochę wody oraz złapał kilka oddechów, oczekując pojawienia się córki Melinoe. Zdecydowanie nie spodobał mu się widok Diany całującej innego chłopaka, ale przecież nie mógł nic na to poradzić, nie była jego własnością, a i on przecież nie próżnował w zdobyczach.
Ziewnął przeciągle.
- Powtarzasz to od roku - szybko ją zgasił, przypominając, iż wygrywa z nią każdy pojedynek. Był synem jednego z ofensywnych bogów, dlatego walkę miał we krwi. Mało tego, jego doświadczenie było większe, a i trenował dużo zacieklej od niej, co w perspektywie czasu przynosiło odpowiednie efekty.
Zlustrował ją wzrokiem, przechylając lekko głowę w bok. Bezwstydnie obserwował jej dekolt, ale przecież ona po to go miała, by on się w niego gapił. Już dawno przywykł do tego, że Reed ubiera się wyzywająco, byleby tylko go zdekoncentrować. Czy ona jeszcze nie dostrzegła, że to nic nie daje? Poza fajnym widokiem na początku walki?
Napiął mięśnie klatki piersiowej i uniósł ręce do góry, rozciągając się oraz nastawiając oba barki.
- Raczej na zawód - ponownie igrał z jej dumą, raz jeszcze wskazując na pewne braki w jej wyszkoleniu.
Przyjął pozycje zgodną z tradycją wushu i ukłonił się przed rozpoczęciem pojedynku. Wysunął obie ręce przed siebie, prawą nieco dalej od lewej. Żadna nie była zwinięta w pięść, co oznaczało, że najpewniej tym razem da jej lekcje Wing Chun. Atak rozpoczął się po chwili konwenansów. Steven wykonał kilka kroków do przodu i natychmiast wykonał dwa szybkie ciosy lewą i prawą dłonią, jednocześnie odchylając głowę do tyłu, mając na uwadze prawdopodobną kontrę blondynki. Sprytnie wyblokował kolejne jej ciosy i sparował uderzenia rękami za pomocą swoich dłoni, by finalnie kopnąć ją w prawe udo bardzo szybkim ruchem.
Diana Reed
Diana Reed
Re: 1. Sala Treningowa Wto 20 Sie 2019, 20:09

Dobra, jego umięśnienie robiło na niej wrażenie i nawet tego specjalnie nie ukrywała. Widząc go bez koszulki najpierw obejrzała go od stóp do głów. Tak samo jak on nie krępował się zaglądać jej w dekolt. I nie, nie przeszkadzało jej to, bo ostatecznie najważniejsze części miała zasłonięte. A poza tym lubiła czuć na sobie jego wzrok. Fakt, że nigdy nie mieli ze sobą bliższego kontaktu powodował, że było to dla niej bardziej ekscytujące.
I nie do końca było tak, że nie działało. Na pewno nie pomagało, więc to był już jakiś mały sukces. Ich walki były dość dynamiczne, więc wystarczyła sekunda jego nieuwagi, gdy wzrok powędruje odrobinę za nisko i miała już tę maleńką chwilę przewagi, którą mogła wykorzystać. A chciała to zrobić, bo była zmęczona przegrywaniem ze Steve'em. Jasne, był silniejszy, większy, miał więcej doświadczenia, boskie moce jako dodatkowe oszustwo, więc tak - był cholernie ciężkim przeciwnikiem. Ale dlatego go ceniła i dlatego umawiała się z nim na walki. Poza spędzonym czasem lubiła myśleć, że coś wynosi z tych sparingów. W końcu tylko walcząc z lepszym mogła się czegoś nauczyć, prawda?
- Przynajmniej mam jakiś cel, Graves - odpowiedziała kąśliwie, ale uśmiechając się przy tym słodko. To prawda, że wygrana z nim była jednym z jej celów. Nieważne czy będzie wtedy chory, zmęczony czy jakoś inaczej osłabiony. Każda wygrana będzie się liczyła i da jej to niesamowitą satysfakcję. Mógł z niej kpić ile chciał, ale nie należała do typu dziewczyn, które po porażce zwieszają głowę i już nigdy nie spróbują w obawie przed przegraną. Będzie próbowała do skutku, chyba że prędzej zginie albo Graves będzie miał jej dość. Na jedno i na drugie póki co się nie zanosiło, więc przy każdej możliwej okazji trenowała i uczyła się od niego ruchów, żeby wykorzystać je potem przeciwko niemu.
Nie odpowiedziała na kolejną zaczepkę, która miała podkopać jej pewność siebie. Nie przejmowała się nimi, za to czekała na pierwsze ruchy. Podniosła delikatnie brwi, widząc jego ruchy.
- Bawisz się w Jackie Chana? - zapytała jeszcze, ale jednocześnie uważała na jego ataki. Wiedziała, że będzie szybki, więc musiała go w jakimś stopniu wyprzedzać. Nie kontratakowała, a wszystkich jego ciosów unikała. Robiła to płynnie i z gracją, co przypominało bardziej jakiś taniec niż walkę. Niestety nie zdążyła uniknąć kopnięcia w udo, którego siła uderzenia zmusiła ją do cofnięcia się o dwa kroki. Poczuła ból, ale był do zniesienia. Miała bardzo dużą tolerancję, więc taki cios nie był jeszcze dla niej szkodliwy. Nie zamierzała się z nim bawić, tak jak on to teraz robił, więc po prostu płynnie przeszła do ataku. Zaczęła dość standardowo, od kilku ciosów w okolice torsu - ramiona, brzuch, mostek. Jeśli udało mu się sparować wszystkie jej ciosy to nadal się nie poddała i wykonała swojego popisowego kopniaka z półobrotu w twarz. I ona mogła, bo po pierwsze on nie musi tak dbać o wygląd, a po drugie jeden kopniak nic mu nie zrobi, w założeniu, że trafi. Każdy kolejny jego cios będzie się starała gładko uniknąć. No chyba że ją czymś zaskoczy.


Ostatnio zmieniony przez Diana Reed dnia Sro 21 Sie 2019, 19:30, w całości zmieniany 1 raz
Steven Graves
Steven Graves
Re: 1. Sala Treningowa Sro 21 Sie 2019, 00:57

Nie doszło między nimi do niczego z nieznanych przyczyn. Oboje mieli raczej luźne i bardziej kosmopolityczne podejście do tego typu spraw, dlatego zaskoczeniem dla wszystkich mógł być fakt, że jeszcze nie wylądowali ze sobą razem w łóżku, choć paradoksalnie do ich charakterów i obozowej opinii wśród ludzi, dogadywali się świetnie. Z czego wynikała ta posucha między nimi? Być może właśnie z tego, że traktowali się w wyjątkowy sposób i zbyt szybkie przejście do konkretów mogło spłycić ich relację. Tymczasem oni sukcesywnie pięli się po kolejnych szczeblach, dochodząc do momentu, w którym mogą się nawet bezwstydnie dotykać, a drugie nie zareaguje niczym poza małym uśmiechem czy nie zwróceniem na to uwagi. Było to poniekąd frustrujące, zwłaszcza dla kogoś tak konkretnego jak Steven, ale z drugiej strony miało swój urok i coś go cały czas ciągnęło do tej Diany, którą tak rozbierał wzrokiem jeszcze kilka chwil wcześniej.
Prychnął na słowa o celu, bo sam przecież miał dużo trudniejszy jego zdaniem, a już na pewno nie tak małostkowy jak ten Reed. Gdyby on swoje marzenie spłycił do wagi celu blondynki, okazałoby się, że wystarczyłoby pokonanie jakiegoś golema czy innego linnorna, by uznać się za świetnego wojownika. On mierzył znacznie wyżej i chciał ubić każdy gatunek potwora, jaki tylko spotka w swoim życiu. Na koncie miał ich niezliczoną ilość, w tym takie, które dla jednego herosa wydają się być limitem.
Skrzywił nieco głowę, a jego spojrzenie wykazało negatywne zaskoczenie, gdy przyrównała jego pozycję do tej Jackiego Chana. Taka wprawiona wojowniczka a nie rozróżniała Wing Chun od tradycyjnego chińskiego kung fu? Być może sztuki walki nie były jej konikiem, ale wypadało znać różnicę, gdyż akurat styl mistrza Bruce Lee był znany ze swojej skuteczności.
Widać było po blondynce, że ta bardziej opiera się na instynktach i wyuczonych ruchach, niż na odpowiedniej technice, dlatego bardzo łatwo było ją zapędzić w kozi róg, czego efektem było uderzenie nogą jej uda. Siłą rzeczy musiała to poczuć, ale dzięki swoim mocnym mięśniom i odporności, z pewnością nie dokuczało jej to tak, jak zwykłemu herosowi i da radę bez problemu kontynuować walkę. Dzięki odpowiednim ruchom i swojemu Wing Chun, poradził sobie z każdym atakiem Reed, odsuwając od siebie kolejne pięści, a przy tym zużywając jak najmniejsze pokłady energii. To pozwoliło mu na odchylenie się do tyłu i uniknięcie kopnięcia z półobrotu. Nomen omen bardzo efekciarskiego, które przypadło do gustu Stevenowi.
Przesunął się dwa kroki do tyłu i westchnął lekko zmieniając pozycję. Tym razem jego lewa ręka była wysunięta nieco bardziej do przodu, a prawą trzymał bliżej klatki piersiowej, uśmiechając się zalotnie w stronę Diany.
- Wyrabiasz się - pochwalił ją, choć w rzeczywistości już wielokrotnie widział, jak często stosowała podobnego rodzaju ataki. Jej akrobatyczne zdolności były słabsze od jego, ale pamiętając pierwsze ich wspólne treningi i kompletny brak efekciarstwa w ciosach, dostrzegał znaczący progres w tej materii.
Powoli zaczął kołysać się w każdą stronę, aż w pewnej chwili ponownie zaatakował Reed otwartą dłonią, kierując cios na jej podbródek, by kilka następnych wykonać już za pomocą pięści - bardzo szybko uderzył ją w oba obojczyki, a później w piersi, czując jak amortyzują one nieznacznie siłę jego ciosów. Odskoczył instynktownie na bok i uderzył dziewczynę ponownie w udo, które już raz odczuło tę nogę na sobie.
Diana Reed
Diana Reed
Re: 1. Sala Treningowa Sro 21 Sie 2019, 20:35

Mogło coś w tym być, choć Diana nigdy tego nie analizowała. Na pewno traktowała go inaczej niż resztę obozowiczów. Oczywiście w tym dobrym znaczeniu, bo nawet jeśli była dla niego niemiła to po pierwsze się nie obrażał, po drugie często odpowiadał jej tym samym, a po trzecie najczęściej wynikało z tego mnóstwo żartów i śmiechu. Ponadto nie denerwował jej tak jak inni ludzie. Ale to wszystko raczej zaczęło się od tej pomocy. Wcześniej oczywiście go lubiła, ale dopiero gdy pomógł jej zabić harpie, zaczął zyskiwać coraz więcej w jej oczach. I choć okazji do seksu było wiele to całkiem możliwe, że bali się albo spłycić tę relację albo ją w jakiś sposób zepsuć? Podświadomie, ale jednak.
Steven zawsze rozumiał jej słowa jak chciał. W jego głowie chyba działała jakaś autokorekta, jak w telefonie, które zamieniała wypowiedziane przez nią słowa na inne. I choć czasami znaczenie było to samo, to innym razem mówili o zupełnie innych rzeczach. To nie było jej marzenie, żeby go pokonać. To był cel, których miała wiele w życiu. Jasne, że miała też ważniejsze cele, a nawet więcej, bo marzenia też miała. Ale nimi się tak łatwo nie dzieliła. Dziewczyna jest typem człowieka, który nie lubi dzielić się swoimi tajemnicami i sekretami. Nie dlatego, że boi się, że ktoś to rozgada, ale dla samej przyjemności zachowania czegoś dla siebie. Trochę dziwne, ale tak już miała.
Wywróciła oczami na jego minę. Oczywiście, że nie znała wszystkich sztuk walki i zawsze myliła, który to Bruce Lee, a który Jackie Chan. Nigdy jej to specjalnie nie interesowało. Niemniej była to kolejna rzecz, którą mogła od niego podłapać. Jeszcze trochę i go zatrudni jako swojego prywatnego nauczyciela.
Ale przecież instynkt był bardzo ważny w walce. Często ratował jej skórę. Technikę można było trochę obejść, chociaż wcale nie było z nią źle, niech już nie przesadza!
I właściwie zaczynało ją nieco denerwować, że udaje mu się zniwelować jej wysiłki. I nawet jej piękny kopniak nie wypalił tak jak tego oczekiwała!
- Nawet nie wiesz jak - odpowiedziała słodko, po czym dodała ze złośliwym uśmieszkiem: - Szkoda, że nie mogę powiedzieć tego samego o tobie.
Przegrywała, więc chociaż musi się wyżyć słownie. A gdyby tak przywołać jakieś 2 zjawki i razem z nimi skopać mu tyłek? Gorzej jak wtedy użyje swoich błyskawic. Niestety będzie musiała się po prostu skupić i zrobić to sama. Gdy do niej wyskoczył z zamiarem uderzenia podbródka, odskoczyła gwałtownie i zmarszczyła brwi.
- Tylko nie w twarz, Graves - zagrzmiała. Zasady były jasne - żadnego obijania jej buźki. Jasne, że w prawdziwej walce nikt nie będzie na to patrzył, ale skoro to był trening to mógł celować w określone miejsca.
Co też za chwilę zrobił. Na szczęście w odpowiedniej chwili sparowała ciosy w obojczyki swoimi dłońmi. Nie miała tyle szczęścia w dalszej części ataku, bo kolejnym celem były najwyraźniej jej piersi. Syknęła, kiedy w nie uderzył, bo cholera, bolało. Były wrażliwsze niż reszta ciała przecież. Pomyślała tylko, że zapłaci jej za to, zwłaszcza że za chwilę znów uderzył w jej nogę. Jęknęła z bólu, a w jej oczach pojawiła się nieukrywana już złość, przez którą przyspieszyła tempo. Doskoczyła do niego bliżej i licząc na element zaskoczenia, kucnęła na bolącą już nogę, a drugą z całej siły go podhaczyła. Gdy upadł na matę, nie dała mu nawet szansy do podniesienia się tylko wskoczyła na niego, siadając okrakiem na jego dolnej części brzucha.
Przejechała dłońmi po jego klatce piersiowej w górę, aż jej ręce zatrzymały się na macie, na wysokości jego uszu.
- Wygrałam - pochyliła się nad nim nisko i wyszeptała te słowa prosto w jego usta, nawet nie z radością, bo jedno podhaczenie ciężko nazwać wygraną, ale dawało jej pewnego rodzaju satysfakcję. Uśmiechnęła się do niego figlarnie, zadowolona ze swojego sukcesu. Z drugiej strony odczuwała ból w nodze i piersiach, więc jeszcze z nim dzisiaj nie skończyła.
Steven Graves
Steven Graves
Re: 1. Sala Treningowa Czw 22 Sie 2019, 02:23

Graves zawsze rozumiał wszystko jak chciał, bo wtedy świat był dużo prostszy, a on sobie go nie komplikował w żaden sposób. Jego jedynym zboczeniem od normy była pogoń za marzeniem, którym niewątpliwie było skolekcjonowanie wszystkich potworów niczym pokemonów w swojej karierze. Do innych spraw odnosił się jednak dużo mniej poważnie, bo dla niego życie herosa było jednym wielkim żartem. Podczas gdy ludzie w większości byli nieświadomi bestii wokół i mogli spokojnie dożyć siedemdziesiątki, żywoty półbogów kończyły się gdzieś przy półwieczu, choć biologiczny potencjał mieli zdecydowanie wyższy. Nie było więc sensu przejmować się kimkolwiek, ani też traktować czegokolwiek poważnie. Cele i marzenia trzeba mieć, ale przy tym nie można obierać takich, które mają służyć komuś, nie tobie samemu.
Blondynka była bardzo łatwą do rozpracowania podczas walki osobą, ponieważ kilka nieudanych akcji budowało jej frustrację. Była niecierpliwa i dlatego z pewnością nie nadawała się na generała, tylko na tą osobę, która stała w pierwszym szeregu. Nie była też czempionem, ponieważ ci starają się maksymalizować swój potencjał i ograniczyć margines błędu do minimum. Ona przez szarżowanie i brawurę szczyciła się też otępiałym umysłem. Jego stary mistrz powtarzał, że wściekły umysł to wąski umysł i jeśli przeciwnik wygrał z tobą na polu psychologicznym, to fizycznie też cię dojedzie prędzej czy później.
W wirze walki zapomniał o ustaleniach i spojrzeniem przeprosił nawet Dianę za to, że wymierzył cios w jej twarz. Miała rację, takiej ślicznej buźki nie należało kaleczyć, a że nie było to prawdziwe starcie, to mogli sobie pozwolić na jakieś zasady. Inną sprawą było, że im częściej odbywała takie ćwiczenia, tym bardziej się do nich przyzwyczajała i siłą rzeczy, nie osłaniała tak kurczowo głowy czy twarzy, choć to były jedne z najbardziej wrażliwych punktów w ciele.
Obił ją po piersiach i już wiedział, że za to oberwie, bo zapewne jak u każdej kobiety i u niej były to okolice bardzo unerwione. Nie kryła złości, dlatego Steven postarał się na sparowanie wszystkich możliwych ciosów oraz... na przymknięcie oka względem podcinki, którą zamierzała na nim zastosować. Normalnie by tego uniknął, ale by dać jej trochę satysfakcji, pozwolił się obalić, a następnie dosiąść, co spodobało mu się jeszcze bardziej, gdy Reed przejechała dłońmi po jego klatce piersiowej. Było to bardzo przyjemne uczucie, bo miała delikatny dotyk, a i nachylenie się i jeszcze większe wyeksponowanie dekoltu wynagrodziło mu kontakt pleców z zimną matą.
Czując jej oddech na swoich ustach, przez chwilę patrzył jej w oczy i starał się doszukać jakiejś dwuznaczności w tym kontakcie, na którą w tym momencie liczył. Diana nie dała po sobie jednak poznać, że jest nim zainteresowana w sposób fizyczny, ale nieco bardziej przyjemny niż trening sztuk walki. Mimo to Graves nie tylko oblizał swoje usta, wystawiając język tak, by zahaczył on również o wargę córki Melinoe, ale pozwolił sobie też na złapanie dłonią jej pośladka i pieszczotliwe ściśnięcie go.
Był jednak na tyle sprytny i świadomy swoich ruchów, że chciał zmylić rywalkę i nakręcić ją na coś, co nie będzie mieć miejsca. Wykonał szybki przewrót i zajął podobną pozycję do niej z tym, że obejmowała go nogami w pasie leżąc, a on nie gniótł swoim ciężarem jej brzucha. Ona mogła na nim siadać, jemu nie wypadało.
Nachylił się i chwycił rękami jej nadgarstki, które przesunął razem z rękami nad jej głowę. Jego twarz znajdowała się dokładnie w tej samej pozycji, w której znajdowała się jej, gdy oświadczała mu swoją wiktorię.
- Walka trwa dopóki przeciwnik dyszy - przypomniał jej słowa, które momentami powtarzał niczym mantrę. Walka kończyła się dopiero wtedy, gdy przeciwnik był nieprzytomny. A najlepiej martwy. Bo w końcu całe życie jest jedną wielką walką.
Diana Reed
Diana Reed
Re: 1. Sala Treningowa Czw 22 Sie 2019, 19:53

Może i był to jakiś sposób, ale z drugiej strony, jeśli rozumiał wszystko jak chciał to mogło to prowadzić do nieporozumień, które wszystko komplikowały i z pewnością nie sprawiały, że świat był prostszy. Ale nie wnikała specjalnie w zakątki jego umysłu, tak jak on nie robił tego w odwrotną stronę.
Wiedziała, że średnia wieku śmiertelności u herosów jest niższa. Ryzyko zawodowe. Między innymi dlatego Diana poważnie traktowała treningi. Chciała być wyszkolona i przygotowana na wszystko, żeby później trochę dłużej jednak pożyć. Niemniej korzystała z życia ile mogła, choć nie zawsze bywa kolorowo. Herosi nie mają łatwego życia i często jest usłane cierpieniem. Czasem przyćmiewa ono wszystko inne, w przypadku Diany. Na szczęście wtedy zostaje w domu i nie pokazuje się w takim stanie. A już tym bardziej nie truje nikomu dupy, mówiąc o swoich problemach.
To fakt, że nie była cierpliwa i z pewnością nie nadawała się na generała, ale też nieczęsto pozwalała sobie na emocje w starciach. Najwyraźniej miała dzisiaj odrobinę gorszy dzień albo frustracja z innych powodów przeniosła się też na trening. Niestety to nie był dzień, w którym pokona Stevena Gravesa. A o jej buźkę nie musiał się martwić, o ile sam w nią nie celował. Wszystko miała pod kontrolą. No, może prawie wszystko.
O tak, za te piersi się na nim zemści w odpowiednim momencie. Oczywiście najbardziej niespodziewanym, żeby nie mógł jej powstrzymać. Nie będzie to pewnie nic wymyślnego, ale takie satysfakcjonują wyrównanie rachunku. Wiedziała, że treningi rządzą się swoimi prawami i przecież nie będzie go karać za każdy cios w jej stronę. Nie po to tu była. Niemniej jakieś zasady panowały, a ona nie celowała w jego jaja albo inne wrażliwe części ciała. Nawet jeśli nie miałby nic przeciwko temu to po prostu tego nie robiła.
Ale potem go przewróciła i satysfakcja wygrała ze złością. Mógł sobie wmawiać, że "dał się podhaczyć", ale ona wiedziała jak było - po prostu nie miał wyjścia! Patrzyła mu w oczy bez skrępowania bliskością, a i on czuł się raczej swobodnie. Poczuła to, gdy musnął językiem jej dolną wargę i zacisnął dłoń na pośladku. Uśmiechnęła się mimowolnie, a po jej karku przeszedł przyjemny dreszczyk i już chciała zareagować, ale w tym czasie nastąpiła rotacja.
Przewrócił się szybko, razem z nią oczywiście, przez co teraz ona leżała na macie.
- Coraz bardziej mi się podoba ten trening - mruknęła rozbawiona. Niespecjalnie przeszkadzało jej to odwrócenie sytuacji o 180 stopni, zwłaszcza gdy złapał jej nadgarstki i przytrzymał nad jej głową. Nie mogła teraz nic zrobić poza tym, że zacisnęła bardziej swoje nogi na jego pasie. Nawet gdyby teraz wstał to była tak uczepiona, że musiałby dźwignąć i jej ciężar.
- To jeszcze musisz sprawić, żebym zaczęła dyszeć - powiedziała dwuznacznie. Zawsze na to jego powiedzenie wywracała oczami, bo działało to tylko w jego "świecie". Ale skoro ma przestać dyszeć to chyba najpierw musi zacząć i jakoś nie miała nic przeciwko.
Podobała jej się ta bliskość i to, że zachował taki sam dystans od jej twarzy jaki ona przed chwilą od jego. Przez swoją władczość w oczach Diany wyglądał jeszcze bardziej męsko i pociągająco.
- Jesteś seksowny w tej pozycji - wymruczała cicho. Byli blisko, więc nie było potrzeby mówić głośniej. Jej myśli były już daleko od jakiejkolwiek walki. Patrząc mu w oczy, przygryzła swoją dolną wargę i podniosła delikatnie głowę, żeby czubkiem swojego nosa musnąć jego nos.
Steven Graves
Steven Graves
Re: 1. Sala Treningowa Nie 25 Sie 2019, 16:04

Steven miał bardzo proste myślenie i to polegało mu działać skutecznie. Nie był osobą najmądrzejszą na świecie, ale pewności siebie i inteligencji odmówić mu nie można było. Starannie selekcjonował znajomości oraz priorytety, by cały czas skupiać się na swoim marzeniu, które z czasem urosło do rangi życiowego celu. Dzięki takiemu podejściu Graves unikał zbędnych rozmów, które nie były dla niego wygodne i mógł w całości poświęcać się sobie, był przecież egoistą i tak naprawdę nie obchodziło go ani zdanie innych, ani też ich roszczenia wobec jakiejkolwiek dziedziny życia, z którą miał do czynienia. Robił co chciał, jak chciał i kiedy chciał, a on jako maniak treningu i wysiłku fizycznego, przeważnie trenował, dzięki czemu jego życie było proste i szczęśliwe.
Zasady panowały tutaj, bo Diana tak zadecydowała. On osobiście był zwolennikiem wolnej amerykanki podczas treningu, bo im więcej przyzwyczajeń łapało się tutaj, tym później prawdziwa walka była trudniejsza. Blondynka mogła się oszukiwać, że będzie gotowa na każde możliwe starcie i że nic ją nie zaskoczy, ale z rzemiosłem wojennym było tak, jak z każdą dziedziną, w której można było coś stracić. Jeśli boisz się o coś, to na pewno to stracisz. Trzeba więc było nabierać pewności, a to nabierało się tylko doświadczeniem i treningiem. Reed miała co prawda świetne umiejętności, ale nie wyeliminuje przyzwyczajeń i siłą rzeczy, trenując sto razy walkę w tułów, będzie mniej przykładać uwagę do ochrony głowy. A to może się skończyć tragicznie, czego oczywiście jej nie życzył, bo jednak bez niej byłoby nudno. Poza tym, kogo by tak sobie macał wtedy?
Przechylił głowę nieznacznie, gdy stwierdziła, że podoba jej się ten trening. Jemu również bardzo się podobał, co można było dostrzec nie tylko po małym uśmiechu, ale również i po spojrzeniu. Rżnął ją wzrokiem, taka była prawda.
- Sprawię - zaczął spokojnie. - Jeśli będziesz grzeczna - rzucił równie dwuznacznie i oboje wiedzieli, że wcale nie chodziło tutaj o wysiłek fizyczny związany z walką.
Był władczy i jego spojrzenie zdradzało nie tylko zainteresowanie nią, ale również to, jak piekielnie pewny siebie był syn Magniego. Wystarczyło tylko spojrzeć na to jak walczył, jak się poruszał, jak mówił czy jak patrzył na kogoś - wszystko to ociekało zdecydowaniem i nigdy nie wątpił ani w swoje umiejętności, ani w swoją aparycję, która nie raz nie dwa pomogła mu w wielu sprawach.
- W każdej pozycji jestem seksowny - odpowiedział równie cicho.
Podobało mu się to, jak przygryzała wargę i ocierała się nosem o jego nos. Poruszył nieznacznie biodrami, chcąc zmienić odrobinę pozycje, by było mu jeszcze wygodniej niż teraz. Pochylił się jeszcze bardziej, ustami muskając jej wargi dokładnie w taki sposób, jak ona zrobiła to z ich nosami. Nie wykonał żadnego ruchu, więc o pocałunku nie było tu mowy, zwykłe styknięcie ust.
- Wziąłbym cię tu i teraz - wyszeptał, a biorąc pod uwagę pozycje i ruchy ustami, zaczął łaskotać jej wargi swoimi podczas mówienia. - Ale jesteśmy tu by walczyć, na randkę możemy wybrać się wieczorem - zaproponował i dla zachęty musnął wargami kącik jej ust, potem policzek, a następnie przygryzł delikatnie płatek jej ucha, zachęcając tylko do tego, by podjęła słuszną decyzję.
Wyprostował się gwałtownie i wyswobodził z objęć jej nóg, by później wstać i dociągnąć jeszcze kilka mięśni, które okazały się nie być odpowiednio rozgrzane. Czas na rundę drugą.
Diana Reed
Diana Reed
Re: 1. Sala Treningowa Wto 27 Sie 2019, 00:57

Nie odbierała mu ani inteligencji ani pewności siebie. I mimo że nie był najmądrzejszy na świecie to jednak za takiego się uważał. Czy wiedziała o jego marzeniu? Tak, bo w sumie ciężko było nie wiedzieć, skoro spędzali ze sobą czas. Było to dla niej trochę dziwne, a trochę niepotrzebnie. Ale ostatecznie każdy miał prawo do swoich marzeń, więc życzyła mu powodzenia, chociaż czasem mu dokuczała - jak to ona. Ale nie miała wyrzutów sumienia, bo nie pozostawał jej dłużny.
Nawet jeśli nie będzie gotowa to żadne zmartwienie Steve'a. Nie chciała uderzeń w twarz, bo już kilka razy dostała podczas treningu. Skoro mogła tego uniknąć to dlaczego nie? Chociaż może od czasu do czasu będzie robiła treningi bez tej zasady? Zobaczymy. Na szczęście Steve mógł się z resztą nawalać do woli, nawet po samej twarzy.
Widziała jego wzrok i podobało jej się, że patrzył na nią w ten sposób. Celowo go przecież prowokowała, prawda?
- Muszę cię rozczarować... nigdy nie jestem grzeczna - wymruczała, robiąc przy tym minę niewiniątka. Znali się dość długo, żeby o tym wiedział. Niemniej te dwuznaczności i bliskość przypadły jej do gustu, przez co zaczęła się zastanawiać, czy ma plany wieczorem. I w tym momencie nie przychodziło jej do głowy nic ważnego.
Cóż, obie te cechy łatwo mogły się przekształcić z zalet w wady. Zbytnia pewność siebie zahaczała o arogancję, a władczość o dyktaturę. Albo coś w tym guście. Jednak w takim stopniu, w jakim występowało to Steve'a, odpowiadało Dianie, a nawet ją pociągało.
- To jest nas dwoje - uśmiechnęła się jeszcze, równie pewna siebie co on. W tej kwestii trafił swój na swego, bo ona również była świadoma swojego wyglądu i umiejętności. Co zresztą było widać w jej zachowaniu.
Gdy pochylił się jeszcze bardziej i dotknął jej ust swoimi, jęknęła cicho. Podczas mówienia przyjemnie drażnił jej wargi, a jego słowa wywołały przyjemny dreszczyk na jej ciele. Miała ochotę na więcej i nie chciała czekać, ale na jego wspomnienie o randce, zmarszczyła brwi. Niemniej jego usta były tak przyjemnie miękkie, że przymknęła powieki, gdy muskał ustami niektóre części jej twarzy.
Niestety zaraz się podniósł i zarządził drugą część walki. Uśmiechnęła się i wywróciła oczami.
- Nudziarz - mruknęła, choć doskonale wiedziała jakie ma priorytety. Walka, walka, walka. Ble, ble, ble. Ale odnośnie jego propozycji... - Nie bawię się w randki. Ale możemy się spotkać.
Jeśli będzie tak miło jak przed chwilą to dlaczego miałaby odmówić?
Podniosła się od razu po nim i też rozgrzała jeszcze biodra, nogi i ręce. Na szczęście noga zdążyła odrobinę odpocząć i nie bolała aż tak, ale i tak będzie musiała ją oszczędzać. Nie zamierzała czekać aż on pierwszy zaatakuje tylko sama pokonała dzielący ich dystans i wymierzyła w niego serię szybkich i precyzyjnych ciosów zaczynając od jego szczęki, a kończąc na brzuchu. Zamierzała teraz wykorzystać swoją szybkość, żeby uniknąć jego ciosów. A przede wszystkim chroniła już obitą nogę, bo jeszcze z dwa mocniejsze ciosy i będzie po walce.
Sponsored content
Re: 1. Sala Treningowa

1. Sala Treningowa
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» 3. Sala treningowa
» 2. Sala Treningowa
» Sala Konferencyjna
» Sala treningowa #2
» Sala treningowa #3



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: