Gabriela pokręciła tylko głową na znak niezgody, nie miała ochoty kontynuować tej rozmowy, bo narracja Hectora nie różniła się za wiele od Aegira. A jak już wiadomo z ojcem toczyła kłótnie na ten temat. Lepiej więc nie wywoływać wilka z lasu i nie zaczynać ich początku od kłótni, choć to byłoby z całą pewnością prawdziwsze od tego, co zafundował jej wtedy. Nie w smak jej jednak było, że Collado myśli jak jej ojciec, chociaż mocno jej to nie zdziwiło. Wręcz potwierdziło jedynie to jaki wpływ miał Aegir na jego osobę i jak to źle dla Collado oznaczało. Wszystko jednak przestało mieć sens, kiedy nazwał ją naiwną. Biorąc pod uwagę ich historię nie powinien jej tak nazywać. - Już od dawna wiadomo, że jestem naiwna - warknęła zła, bo przecież naiwnie wierzyła tyle czasu w jego szczerość i teraz też naiwnie patrzyła na to, że im się może udać ponownie. Czy to nie naiwność? - Nie na każdym kroku i nie tak jak byli NoGods - dodała po chwili i zamilkła dość jednoznacznie pokazując, że odeszła jej ochota na jakąkolwiek rozmowę. Nie skomentowała jego słów, bo wciąż była zła za tą naiwność. I nie, jej zachowanie nie świadczyło o czymś innym. Trzeba tylko uważnie słuchać, a nie jedynie wyłapywać słowa kluczowe. Sprawy lubowania się we władzy Corvusa również nie skomentowała, bo w sumie nie było czego. Akurat Hector oceniał po pozorach i Gabriela o tym doskonale wiedziała. Sam przed chwilą wrzucił NoGods niemal do tego samego worka oceniając ich właśnie tylko przez pryzmat tej grupy i nic więcej. Tak samo musiał ocenić ją i możliwości relacji, gdy przyjmował to zlecenie od Aegira. Wiele ludzi wybielało się przed samym sobą, Collado nie był tu wyjątkiem. Jej do śmiechu nie było, bo tak naprawdę straciła całą ochotę na rozmowę już jakiś czas temu. Może i była przewrażliwiona, ale nazywanie jej naiwną, kiedy niemal to była jej ksywka nadana przez pół obozu i kiedy on sam tą naiwność wykorzystał? Słaby start to mało powiedziane. Na końcu języka już miała, że przynajmniej on ją zna, bo ona go nie, ale ugryzła się w język. Nie było co utrudniać i tak już trudnej sytuacji. - Niech sobie rządzi Corvus, tylko niech ma godność i pozwoli Sylvii odejść i znaleźć kogoś, kto naprawdę na nią zasługuje - pewnie Garcia to samo mogłaby powiedzieć o nich i Gabriela doskonale zdawała sobie z tego sprawę. To tylko sprawiało, że Meksykanka była naiwna i głupia, a Glavas jeszcze bardziej naiwna i głupsza od niej. Może powinny bardziej się poznać? Wygląda na to, że by się dogadały. Dwie idiotki.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Wto 23 Sie 2022, 11:03
Collado nie zważał na słowa, przez co okazało się, że uraził swoją wypowiedzią Gabrielę, czego oczywiście nie miał zamiaru robić. Dobór był jednak na tyle niefortunny, że atmosfera między nimi od razu zgęstniała i z dość neutralnego spotkania weszli w spotkanie pełne napięć, z którego żadne z nich raczej nie będzie czerpać satysfakcji. Syn Frejra przygryzł lekko wargę będąc zły na siebie, że tak lekkodusznie dobierał słowa i przez to znowu wrócili do punktu wyjścia. Mimo tego, nie zaprzeczył, bo poniekąd uważał Glavas za naiwną. Nie we wszystkim, ale było wiele spraw, w których patrzyła przez pryzmat swojej wiary w coś lub kogoś, niekoniecznie przez fakty. Dobitnie zasugerowała mu, że nie ma sensu teraz rozpoczynać kolejnego tematu, bo wyraźnie nie miała na to ochoty. Szli więc koło wodospadu w ciszy, co było dość uciążliwe, biorąc pod uwagę sam cel tego spotkania: mieli przecież naprawiać stosunki, tymczasem wystarczyło tylko kilka minut rozmowy, by coś ich poróżniło. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i stanął w miejscu, kiedy córka Aegira wyraziła swoje zdanie na temat związku Corvusa i Sylvii. On się z tym rzecz jasna nie zgadzał, bo potrafił sobie wyobrazić ciężar, jaki ma na swoich barkach Corvus i biorąc pod uwagę jego charakter - przede wszystkim ambicję i troskę o innych - nie wierzył w to, że generał zrezygnowałby bez spełnienia swoich celów. - Uważasz, że troska o innych to zła cecha? - spytał zaskoczony, bo takie wnioski można było wyciągnąć po jej wypowiedzi. On nie widział w Juarezie totalitarysty, który pod pretekstem wojny chce przejąć całkowicie władze w obozie. Nie pchał się przecież na kapitana, ale jak już nim został, to jako jedyny potrafił wyciągnąć wnioski i pokazać, że system, który od lat tu panował, był po prostu idiotyczny. Zależalo mu na wszystkich herosach bez wyjątku, stąd też zapewne ta litość w stosunku do byłych członków NoGods, a przynajmniej był to jakiś argument za wpuszczeniem ich tu. - Corvus ma wady jak każdy, ale od dawna nikomu nie zależało na obozie tak jak jemu - wyraził swoje zdanie, aczkolwiek Glavas nie musiała się z tym zgadzać. Jasne, że taka ilość obowiązków negatywnie odbijała się na związku syna Melinoe z Sylvią, ale oboje byli dorośli i potrafili radzić sobie z problemami. Poza tym, ani Hector ani Gabriela nie znali ich sytuacji i ustaleń, więc może miłość Garcii do Juareza była tak wielka, że była w stanie przecierpieć te kilka lat czy ile tam potrwa walka z synem Tartaru. Hector opuścił wzrok i westchnął cicho, bo domyślał się, że to on jest główną przyczyną, przez którą Chorwatka tak krytycznie podchodzi do związków. Wylewała więc swoją frustrację również na innych, w tym na bogu ducha winnego Juareza, który co prawda nie słyszał ich rozmowy, ale jednak niezbyt dobrze Collado czuł się z myślą, że prowokował trochę Gabrielę tym tematem. - Robiłaś ostatnio jakieś ciekawe zdjęcia? - spytał nagle, chcąc przyjąć bardziej neutralną postawę lub może nawet przyjazną. Nie chciał przecież rozstawać się z nią dzisiaj w nerwowej atmosferze, więc dobrze było naprawić to, co spaprał kilka chwil temu i zostawić chociaż w malutkiej części dobre wrażenie po sobie.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Czw 25 Sie 2022, 10:01
Jasne, że uważał ją za naiwną. Przecież gdyby nie to, w ogóle nie podjąłby się tego zadania. Zakochując się w nim udowadniała swoją naiwność na każdym kroku, a on to wykorzystywał. A ona jeszcze dawała mu kolejną szansę... To dopiero naiwność. A pomimo tego bolało ją to, że Hector patrzy na nią dokładnie tak samo jak wszyscy, co jej nie znają. Naiwna, głupia i prędzej warta wyśmiała czy wykorzystania niż wchodzenia z nią w relację. Przykre. - Większa troska o obcych niż o osobę, którą rzekomo kochasz? Jasne, że zła, bo to tylko pokazuje, że twoje uczucie nie jest szczere - troska o innych była w porządku, jednak jeśli robiłeś to kosztem potrzeb najbliższych coś bardzo było nie halo i nie było wytłumaczenia na to. Jeżeli tak bardzo kieruje się "większym dobrem" i szczęście części obozu jest ważniejsze od szczęścia dziewczyny, czas na pozostanie samotnikiem, bo ewidentnie nie doceniasz tych, co ciebie kochają. Do roli kapitana nie zmuszają, więc ten argument nigdy do niej nie trafiał "nie chcem ale muszem". Nie, nie musiał. Chciał. Mimo, że wielu obozowiczów było oburzonych wybraniem kogoś tak niedoświadczonego i młodego. Znaleźliby się inni, równie dobrzy kandydaci. Wymówka wygodna i stawiała go jeszcze bardziej w świetle tego lepszego. Chorwatka nie skomentowała jego kolejnych słów. Ha. Zabawne. Collado źle się czuł słuchając odrobiny krytyki generała, ale za to wspaniale było kiedy miesiącami ją oszukiwał. Nieźle popieprzony kompas moralny. I Hector nie musi sobie dopisywać zasług. Gabriela od zawsze była romantyczką, więc łamanie komukolwiek serca było bardzo krytycznie przez nią oceniane. Każdy, kto celowo krzywdzi osobę, którą rzekomo kocha jest niewiele wart. Po prostu. - Nie bardzo - odparła lakonicznie. Nie miała ochoty na robienie zdjęć i Collado skoro ją tam obserwował powinien o tym wiedzieć. Ledwo wyściubiała nos z mieszkania by odwalić swoją robotę, a on ją pytał czy realizowała swoje pasje? Z całą pewnością leżąc ze złamanym sercem jedyne o czym myślisz, to o przyjemnościach i rzeczach, które dają ci radość. Nie? Dziwne... Milczała. Już dawno straciła ochotę na rozmawianie z nim i teraz tylko zastanawiała się po co się w to pcha. Powinna wyjechać z obozu, podróżować i poznawać świat tak, jak od lat marzyła. Powinna być prawdziwie wolna od ojca, obozu, wszystkiego. A jednak kochała nadal tego, kto ją najbardziej skrzywdził. Widząc majaczący między drzewami centralny plac obozowy szła w tamtym kierunku chcąc wreszcie zakończyć te nieudane spotkanie. Przystanęła, gdy znaleźli się w okolicy dzielnicy mieszkalnej. Nie chciała na niego patrzeć, ale i tak to zrobiła. - Do zobaczenia - rzuciła cicho niepocieszona tym spotkaniem i odwróciła się na pięcie, by zaszyć się w swoim mieszkaniu, co zresztą robiła już od miesięcy.
ZT x2
Erron Black
Re: Mały wodospad Czw 02 Lis 2023, 14:44
Poprzednie spotkanie z Larą v2 mocno zirytowało Errona, który mimo całej nienawiści do pajaca, z którym ta postanowiła się spotykać na jego oczach, nic z tym nie zrobił. W dalszym ciągu wychodził z założenia, że choć Guseva wygląda i zachowuje się jak jego ukochana, tak nie ma oglądu na wszystko i może to być tylko wszystko udawane, by osiągnąć tylko sobie znane cele. Starał się więc ją trzymać na dystans, co było coraz trudniejsze z racji jej „wszechobecności” w obozie. A przynajmniej wydawało mu się, że tak jest, bo gdziekolwiek nie poszedł, to niemal zawsze musiał ją albo zobaczyć albo chociaż o niej usłyszeć. Z drugiej strony mogła to być też wina jego wyobraźni, która czasami płatała mu figle i mimowolnie zmuszała go do myślenia o Larze z przyszłości. Choć zeszło już z niego całe ciśnienie związane z poprzednią ich rozmową, to w wolnych chwilach rozmyślał o niej i starał się gruntownie przeanalizować każde słowo, które powiedziała mu Rosjanka. Miała trochę racji z tym, że ona się starała, a on cały czas ją testował i zabawiał się jej kosztem, jednak z drugiej strony zastanawiało go to, dlaczego tak bardzo otwarta córka Sif była na niego otwarta. Przecież on mógł się drastycznie różnić od swojego martwego odpowiednika, a ta nie dość, że nie dopuszczała chyba tego do siebie, to jeszcze w mig przeniosła swoje uczucia właśnie na Blacka. Inną sprawą było to, że Erron mógł się tylko domyślać, jak Lara cierpiała przez cały ten czas i co poczuła, gdy zobaczyła go po takim czasie. Córka Sif osiągnęła zatem swój cel i zmiękczyła go trochę, bo ten emocjonalny wywód sprzed kilku dni w barze, dalej był w jego głowie. Nie potrafił poukładać sobie tego wszystkiego, choć bardzo się starał i mimo przebywania całymi godzinami przy swojej nieprzytomnej ukochanej, zdarzało mu się myślami uciekać do tej drugiej Lary, która bawiła się w najlepsze chodząc po obozie i korzystając z życia. Tęsknił za tym widokiem, o którym już niemal zapomniał i dlatego też jego życie stawało się nieco bardziej kolorowe, gdy myślał o Gusevie z przyszłości. Nie oznaczało to oczywiście tego, że się zakochał w niej, bo cały czas oddzielał takie uczucia grubą kreską od niej, ale sam fakt tego, że żałował nazwania jej łatwą czy tej kłótni sprzed kilku dni dawał już sporo do myślenia. Kiedy przyszedł czas na kontrolne badania, Erron musiał opuścić salę, w której leżała jego ukochana, a że miało to potrwać nawet do godziny, postanowił wyjść ze szpitala przejść się po obrzeżach obozu. Potrzebował pooddychać świeżym powietrzem oraz przemyśleć kolejny raz to, co dzieje się wokół niego w ostatnich dniach. Znalazł się więc przy małym wodospadzie i oczywiście jak na złość, nie znajdzie sposobności na poukładanie swoich myśli, gdyż bogowie najwidoczniej świetnie bawili się jego kosztem i kolejny raz, przypadkiem, natknął się na Larę z przyszłości. Na jej widok mimowolnie serce zabiło mocniej, a wzrok zawędrował na jej pośladki, gdyż ta stała tyłem do niego i spoglądała na wodospad, który najwidoczniej zagłuszył jego kroki, albo po prostu blondynka tak się zamyśliła, że nie spostrzegła tego, iż ktoś się do niej zbliża. Black westchnął cicho i postanowił podejść do Gusevy, obok której stanął kilka chwil później. Nie spojrzał jednak na nią, a na wodospad, starając się uchwycić coś, co mogło przykuć jej uwagę. - Zachowałem się jak ostatni kutas – rzucił po chwili, ściągając na siebie jej uwagę. - Masz prawo robić co i kiedy chcesz, a ja nie powinienem tego krytykować – dodał po chwili spokojnie i spojrzał na nią, uśmiechając się lekko przy tym. - Cieszę się, że darzyłaś Errona z przyszłości tym samym uczuciem, którym Lara darzy mnie tutaj – powiedział, trzymając cały czas ręce w kieszeniach. - I współczuję ci straty – dodał nieco smutnym tonem, choć starał się stylizować go na spokojny. - Co tu robisz? – spytał, wracając wzrokiem do wodospadu, przy którym on nic nie dostrzegł mimo swojego sokolego wzroku.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Sob 04 Lis 2023, 19:00
#13
Lara traciła powoli pomysły na to, jak przeciągnąć Blacka na swoją stronę. Nie chciała zabijać swojej odpowiedniczki, ale jeśli to będzie jedyne wyjście, to tak w końcu zrobi. Nie odpuści tego, bo bogowie jedyni wiedzą jak bardzo cierpiała po stracie ukochanego. Powinni jej pomnik postawić, że tyle czasu wytrzymała i tak niewiele osób wysłała od tamtej pory do piachu. Dzisiaj postanowiła spędzić czas sama ze swoimi myślami by opracować kolejny plan. Jak widać ostatni "emocjonalny" wywód nie zrobił na Erronie wrażenia, bo od tamtej pory nie odzywał się do niej, choć widziała go kilka razy w tej samej okolicy. A żeby obmyślić plan, to potrzebowała świętego spokoju z dala od wszystkich. Wybrała się więc na obrzeża i przystanęła dopiero przy małym wodospadzie. Na całe szczęście tu była sama. Po kilku chwilach zrzuciła z siebie ubrania postanawiając się zanurzyć w wodzie. To jej na pewno pomoże. Zamyśliła się jednak, więc stała w samej skąpej bieliźnie w środku lasu nie przejmując się niczym. Dopiero głos tuż obok wyrwał ją z zamyślenia, dlatego zerknęła na swojego towarzysza. Nieco zdziwiła się widząc Blacka, jednak żeby to ukryć wróciła spojrzeniem do wodospadu. - Dziękuję - mruknęła przyjmując jego przeprosiny. Co prawda nie padło tam to słowo, ale znała mężczyznę na tyle, by wiedzieć, że tym właśnie to wszystko jest. Przy kolejnych jego słowach zerknęła na niego z małym, smutnym uśmiechem. - Nie ma z czego się cieszyć. To oznacza większe cierpienie, niż możesz sobie wyobrazić - miłość jest fajna, dopóki nie tracisz drugiej połówki, co w ich świecie było czymś na porządku dziennym. Niby wszyscy zdawali sobie z tego sprawę, ale gdy przychodziło co do czego, to nikt nie spodziewał się tego niekończącego się bólu. - Przyszłam zastanowić się nad sensem swojego życia - przyznała częściowo szczerze, bo właśnie to ją pochłonęło, gdy zbliżał się mężczyzna. Westchnęła po czym znów na niego spojrzała. - A ty? Nie siedzisz przy niej? - jej ton był nieco zdziwiony, bo tak jak rozumiała potrzebę upicia się, tak spaceru po lesie nie bardzo. Sama była w jego skórze, tylko że jej obóz nie pozwolił tak długo trzymać Blacka przy życiu. Podjęli tą decyzję za nią i dziwnym było, że nawet w jej rzeczywistości generał i zamieszani w to lekarze wciąż żyli. Siadła na brzegu mocząc nogi w zimnej wodzie przez chwilę, by w końcu wsunąć się cała do wody. Jej chłód dobrze jej zrobił, dlatego już nieco pewniej spojrzała na mężczyznę. - Masz ochotę dołączyć? Woda jest przyjemna, kojąca - spytała choć bez podtekstów. Póki co.
Erron Black
Re: Mały wodospad Wto 07 Lis 2023, 14:42
Black wcale się nie dziwił temu, że Larze v2 kończyły się pomysły na zwracanie sobą jego uwagi. On przecież w dalszym ciągu świata poza swoją Gusevą nie widział i choć prawie wszyscy mówili mu, że to przegrana sprawa, ten dalej dzielnie trwał przy łóżku ukochanej, spędzając z nią po kilka godzin każdego dnia oraz modląc się codziennie, by lekarstwo w końcu zostało odnalezione. Co prawda przybycie Lary z przyszłości troszkę go dobiło, bo ta wprost powiedziała mu, że na tę chorobę nie ma lekarstwa, ale skoro w jej świecie to Erron był jej ofiarą, to oznaczało, że nie wszędzie dzieje się tak samo i może tutaj ów odtrutka zostanie wynaleziona? Nie był jednak przygotowany w żaden sposób na to, że podczas przerwy na spacer spotka właśnie Larę, która najwidoczniej również potrzebowała trochę czasu dla siebie. Dziś jednak nie miał bojowego nastroju, ani nie był podirytowany pewnymi faktami. Czuł nawet pewne wyrzuty sumienia z powodu potraktowania w zły sposób odpowiedniczki ukochanej z innych czasów, dlatego zaczął nawet od pewnego rodzaju przeprosin. Widać było, że choć teoretycznie mogła być kimś obcym dla niego, to paradoksalnie Erron czuł, że ta była dla niego najbliższa w tym momencie. - Większe cierpienie niż bezradność? – spytał, bo kto jak kto ale Rosjanka wiedziała najwięcej na temat tego czy bardziej boli bezsilność czy śmierć ukochanej osoby. Parsknął wymuszonym śmiechem na jej kolejną odpowiedź, bo to było dość zabawne i ironiczne, że znaleźli się w tym samym miejscu w tym samym czasie i to z tym samym założeniem: by przemyśleć sobie to i owo. - Robią jej badania. Długie badania, więc musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie – wzruszył ramionami. - Spacer wydawał się być dobrym pomysłem – rzucił spokojnym tonem, po czym kątem oka zerknął na blondynkę w samej bieliźnie. - I chyba nadal jest – uśmiechnął się kątem oka, niemal niewidocznie dla półbogini, po czym nie ruszył się z miejsca, gdy ta usiadła na brzegu i zaczęła moczyć nogi w wodzie. Prawdę mówiąc już miał zamiar odejść od niej i zostawić ją samą sobie, jednak ta zawołała go i spytała tym samym, czy nie dotrzyma jej towarzystwa. Erron spojrzał na zegarek i westchnął zrezygnowany, bo zdawało mu się, że minęło znacznie więcej czasu, a tu Lara nie była nawet w połowie przeprowadzonych badań. Co mu więc pozostało? Przez moment zastanawiał się, czy nie iść sobie na strzelnicę, by się trochę rozładować, ale finalnie przytaknął skinieniem głowy na propozycję Gusevy i zrzucił z siebie nie tylko podstawowe ubranie, ale też i bokserki, nie chcąc ich zmoczyć. Co prawda zawsze mógł je szybko wysuszyć przy pomocy aerokinezy, jednak kto by się nad tym zastanawiał… poza Larą, która znała go przecież na wylot. Wszedł spokojnie do wody i przepłynął się kilka metrów, zatrzymując się dopiero w miejscu, nieopodal którego stała córka Sif. Wyprostował się w wodzie i stanął niecały metr przed nią, po czym zaczął spoglądać z góry na jej bieliznę, która zaczęła prześwitywać i tym samym mógł dostrzec fragmenty jej brodawek czy sutków. Prychnął lekko śmiechem. - Nawet sterczą wam tak samo – rzucił byleby tylko coś powiedzieć, jednak w głowie nie miał teraz flirtów, a poważne pytania. Mimo to warto było zacząć rozmowę od czegoś bardziej prozaicznego niż kwestie życia i śmierci. - Jak poradziłaś sobie z moją śmiercią? – spytał wprost, bo z jej słów wynikało, że trochę czasu od tego już minęło w jej świecie, a ona nie dość, że wyglądała na zdrową, to jeszcze prawie w ogóle się nie zmieniła. Może więc żałobę przeszła znacznie mniej intensywnie, niż początkowo syn Njorda zakładał. - I jak długo podtrzymywaliście mnie przy życiu? – dodał kolejne pytanie, będąc bardzo ciekaw, czy ów czas był dłuższy niż ten, który póki co udawało mu się zdobywać dla Lary tutaj poprzez wykonywanie swoich i jej obowiązków.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Sro 06 Gru 2023, 21:43
- Zdecydowanie. Teraz może i jesteś bezradny i motasz się, ale te motanie daje ci poczucie, że próbujesz coś zrobić. A jak odejdą, to nie ma już nic. Jest tylko ból, a bezradność ciebie nie opuszcza, a dobija, że nie byłeś w stanie jej uratować - przyznała spokojnie i szczerze, to trzeba jej oddać. No ale skoro rozmawiali spokojnie, to mogła mu to wyjaśnić. Przygotować go nieco na to, co miało nadejść. Przecież nie powie mu, że odtrutkę znalazła, ale po czasie, że ma ją wiecznie przy sobie w niepozornej bransoletce, która mogła sprawiać wrażenie fluorescencyjnej rurki, tylko że nie świeciła. Nadal chciała go mieć i tylko śmierć drugiej Lary mogła jej na to pozwolić. Nie skomentowała jego słów o badaniu Rosjanki i szukaniu sobie zajęcia. Ani też o tym, że pomimo spotkania jej nadal uważał, że dobrze zrobił. Coś więc się zmieniło, a ona zamierzała to wykorzystać. No ale na chłodno, bo nie chciała go spłoszyć. Musiała powoli go przyciągać, ale to nic. Miała jeszcze sporo cierpliwości. Zamiast się wdzięczyć, podeszła spokojnie do brzegu i pomoczyła chwilę nogi. Uśmiechnęła się delikatnie jednym kącikiem ust, gdy skinął jej głową. Obserwowała go uważnie, gdy się rozbierał, bo temu nie mógł się dziwić. Tęskniła za tym ciałem, więc chociaż tyle jej pozostało. Czy zdziwiła się, że zdjął również bieliznę? Jak jasna cholera, ale nie dała tego po sobie poznać. Znała go jednak na tyle by wiedzieć, że zrobił to celowo. Chciał, by go zobaczyła nagiego. Nie była jednak jeszcze pewna czy tylko po to, by ją podrażnić czy z innego powodu. Widziała, gdzie Black zerka gdy już znalazł się w wodzie i nic sobie z tego nie robiła. Mógł patrzeć, a kto wie? Może bił się teraz ze sobą, by ostatecznie się do niej zbliżyć? Uniosła dopiero jedną brew, gdy mężczyzna prychnął ewidentnie czymś rozbawiony. Już miała mówić, że są tym samym, ale ugryzła się w język. Nie chciała go denerwować, dlatego wzruszyła lekko ramionami jakby nie wiedziała, jak mogłaby to skomentować. - Nie poradziłam - odpowiedź przyszła od razu, gdy tylko je zadał. Była prosta i szczera do bólu. Mógł to zobaczyć w jej oczach i gdyby się chwilę zastanowił, to nie musiałby zadawać tego pytania. Czy gdyby poradziłaby sobie, to rzuciłaby się na niego w szpitalu? - Pół roku. Nie żeby to była moja decyzja - zacisnęła szczękę, a także i dłonie w pięści w wodzie. - Bogowie, generał i lekarze stwierdzili, że nie ma sensu marnować zasobów, bo on z tego nie wyjdzie. Co najwyżej będzie wiecznie podtrzymywany przy życiu, choć martwy w środku - jego Lara była prawie rok w szpitalu, zorientowała się już w tym. Ociągali się. Ona znalazła lekarstwo po pół roku, a oni co robili? Tchórze tylko zabili Errona, gdy ona znów wybyła szukając sposobu. Gdy wróciła z odtrutką... Cóż, nie było zbyt miło. - Wiecie w ogóle cokolwiek o tej chorobie? - spytała wcześniej się uspakajając. Była ciekawa czy cokolwiek rozgryźli, bo przecież dla niej kluczowe było połączenie znamienia z konkretną substancją z Hadesu. Gdy to zrozumiała, z lekarstwem poszło już dość sprawnie. O ile można tak nazwać jeżdżenie po całym świecie, wsłuchiwanie się w legendy i wyciąganie różnych składników od ludzi i nie-ludzi. Wygląda na to, że po roku nadal nie połączyli tatuażu z jej ręki z mroczną esencją.
Erron Black
Re: Mały wodospad Czw 07 Gru 2023, 15:25
Może i ich wypowiedzi mieli nieco filozoficzny ton, ale w tym momencie Lara v2 była mu najbliższa, bo jako jedyna choć w części rozumiała istotę jego problemu i myśli, które nim targały. Erron był przerażony perspektywą tego, że Gusevie może się nie udać i tym samym straci ją bezpowrotnie. Był on nawet gotów błagać dzieci Asklepiosa, by któreś z nich poświęciło swoje boskie błogosławieństwo, by uratować jego ukochaną, jednak spodziewał się, że żadne z nich nie zdobędzie się na taki akt. Po pierwsze, Black przez lata pracował na to, by zniechęcić większość półbogów do siebie, a po drugie, nawet jeśli nie byliby przeciw niemu, to zapewne woleli zachować ów błogosławieństwo na wypadek jakiejś sytuacji związanej z ich najbliższymi. I wcale go to nie dziwiło, bo sam postąpiłby identycznie. Black nie traktował Lary z przyszłości jak substytutu swojej ukochanej, jednak im dłużej z nią przebywał, tym bardziej nabierał wrażenia, że kobiety są niemal identyczne. Stąd też część jego zachowań wywodziła się z przeświadczenia, że może przy tej Rosjance w taki sposób postępować, bo przyjmie ona te gesty tak jak Lara. Podświadomie też gdzieś tam pragnął uwagi i miłości, więc był gotów choćby przez chwilę przyjąć na siebie pożądliwe spojrzenie blondynki, gdy się rozbierał, byleby tylko zyskać choć namiastkę tego, co miał niemal na co dzień w swoim domu z Larą. Zdziwiło go trochę to, że Guseva nie zareagowała w żaden sposób na jego komentarz o sutkach, bo z reguły Lara wykorzystywała każdą okazję ku temu, by podgrzać atmosferę, jednak z drugiej strony może czegoś się nauczyła przez ostatnie tygodnie? Nie wierzył w to, że Rosjanka odpuściła walkę o niego, ale może zmieniła strategię i postanowiła zachowywać się inaczej, widząc, że poprzednia strategia nie przynosi oczekiwanych efektów? Zabolało go to, gdy usłyszał od niej, że nie poradziła sobie z jego śmiercią, jednak wcale go tym nie zaskoczyła. On sam był niemal w 100% pewien, że nikt ani nic nie zastąpi mu choćby dnia z Larą, więc mimo wiary w jej powrót do zdrowia, bez problemu potrafił postawić się w sytuacji jej odpowiedniczki z przyszłości. - Współczuję – odpowiedział lakonicznie. Nie trzeba było być psychologiem, by usłyszeć ból, z jakim wypowiadała kolejne słowa i jak bardzo to odbiło się na jej psychice. Erron naprawdę współczuł klonowi swojej ukochanej, bo żadna osoba nie zasługiwała na taki koniec swojego związku. Współczuł jej też tego, że ichniejsza władza nie była tak wyrozumiała względem Blacka i zdecydowała się na wczesne odpięcie go od aparatury podtrzymującej życie. - Niewiele – odparł i od razu posmutniał bardziej. - Wiemy, że zainfekowała ją w Tartarze, jednak odkąd Lara tam była… żadnemu herosowi nie udało się tam dotrzeć. Obóz ma ważniejsze sprawy niż jedno życie i tylko moja determinacja nie pozwala zrobić im tego samego, co z twoim Erronem – może nie do końca była taka prawda, bo jednak Corvus wykazał się ogromną wyrozumiałością, stając w obronie Gusevy przed samymi zarządcami obozu, ale Black po miesiącach bezowocnej walki czuł się w niej osamotniony, wszak Juarez też nie mógł poświęcać tej sprawie tyle czasu, ile by chciał. - Sam nie mogę wyruszyć do Tartaru, bo muszę pilnować spraw tutaj – nikt nie mówił o tym głośno, ale syn Njorda obawiał się podobnej historii co ta Lary, że podczas jego nieobecności mogłyby zostać podjęte niekorzystne dla niego decyzje. Tym bardziej, że czas w Tartarze płynął inaczej. - To sytuacja bez wyjścia – rzucił cicho i ze smutkiem, zbliżając się przy tym nieznacznie do Gusevy. Kiedy stanął przed nią, popatrzył na blondynkę z góry i nie mógł powstrzymać się od tego, by nie przytulić się do niej, by chociaż poczuć namiastkę współczucia i ciepła, jaki roztaczała w jego życiu Lara. Nie obchodziło go to, że jest to bardzo dwuznaczne, gdyż on stał całkiem nagi, a ona w samej bieliźnie i nie wypadało mu tego robić. Stęsknił się za jej objęciami i chciał czy nie, Rosjanka z przyszłości wyglądała, pachniała i była w dotyku taka sama, jak jego dogorywająca ukochana. Odsunął się dopiero po chwili i spojrzał w bok, nie chcąc spotkać spojrzenia Gusevy, które było tak łudząco podobne do tego jego ukochanej. - Nie wyobrażam sobie życia bez niej – przyznał i przez ton jego wypowiedzi mogło to zabrzmieć bardzo, bardzo niebezpiecznie. Czy był gotów zabić samego siebie, byleby tylko dołączyć do Lary w Zaświatach? Bardzo możliwe.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Nie 10 Gru 2023, 18:00
Westchnęła tylko, gdy jej współczuł. Sama sobie też współczuła i jemu też by to robiła, gdyby nie fakt, że bardziej zależało jej na odzyskaniu namiastki tego, co miała. A to tylko mogła zrobić z innym Blackiem. Wspólnie poradzą sobie ze stratą i może nawet na nowo odnajdą jakieś szczęście przy sobie. - Moja determinacja nie była mniejsza niż twoja - warknęła, bo poczuła się personalnie zaatakowana. Jego determinacja nie pozwoliła, by odłączyli Larę, więc jej musiała być mniejsza, skoro u niej postąpili inaczej. - Tchórze zabili go, gdy wyruszyłam znaleźć lekarstwo... i przyczynę tego wszystkiego - na szczęście w porę się opanowała i dodała końcówkę. Nie mogła zdradzić, że wie o przyczynie, o mrocznej esencji. To by zbyt bardzo naprowadziło obóz na lekarstwo i skoro był bardziej przychylny niż ten jej, to może nawet pomogliby w tym Blackowi. A na to nie mogła przecież pozwolić. Pokiwała głową ze zrozumieniem. Gdyby ona wiedziała, że zrobią coś takiego za jej plecami, to nie opuściłaby boku Errona trwając w impasie jak mężczyzna stojący przed nią. Znów postanowiła zagrać, co nie było trudne, bo innej osobie by naprawdę tego współczuła, ale Black był jedynym wyjątkiem. Poza wrogami oczywiście. - Przykro mi to mówić, ale musisz się z nią pożegnać. Nie chcę ciebie wkurwiać, ale sam widzisz, że tkwisz w impasie. Nikt ci nie pomaga, ale wiesz, że niektórzy mogliby ci zaszkodzić, gdybyś zostawił Larę samą. To pozostawia sytuację bycia wiecznie podłączoną do maszyn podtrzymujących życie. Nie wiem, może ona różni się ode mnie, ale ja nie chciałabym takiego życia. Podejrzewam, że w odwrotnej sytuacji też byś tego nie chciał. Zachowujesz się samolubnie w tym momencie, tak jak i ja się zachowywałam podtrzymując Errona - powiedziała cicho i smutno, jakby współczuła mu tego, że musi mu to uświadomić. Łatwo jej to przyszło, wystarczyło sobie wyobrazić, że nie mówi do Blacka, tylko jakiegoś dalekiego znajomego. Nie wiedziała czy to kwestia tego, że jej słowa w niego uderzyły czy czegokolwiek innego, ale nie zamierzała narzekać. Wtuliła się więc w mężczyznę, gdy ten ją przytulił wdychając ten sam zapach, który przez lata kochała, a o którym już niemal zapomniała. Choć dbała, by ubrania Errona nie były prane, tak siłą rzeczy jego zapach z czasem zanikał, co rozdzierało jej serce jeszcze bardziej. Pierwszy raz od dawna mogła wziąć głęboki oddech nie czując, że się dusi. A mimo to pozwoliła, choć niechętnie mu się odsunąć. Przymknęła oczy chcąc to zapamiętać jak najbardziej. - Jeżeli sobie coś zrobisz, nie trafisz do niej. Myślisz, że dlaczego wciąż oddycham? - uśmiechnęła się smutno zerkając na niego. Zrobiła krok w jego stronę, by powoli patrząc mu w oczy niemal błagalnie znów zatopić się w jego ramionach. A raczej przytulając się do niego licząc na to, że jej nie odtrąci, a wręcz obejmie. - Jeszcze chwilę, proszę - szepnęła owiewając swym oddechem jego nagi tors. Potrzebowała tego jak narkoman na głodzie.
Erron Black
Re: Mały wodospad Pon 11 Gru 2023, 15:34
Erron tylko udawał, że radzi sobie z chorobą Lary, bo w rzeczywistości tak nie było. Każdy kolejny dzień spoglądania na ukochaną w łóżku był dla niego ogromnym ciosem i gdyby nie to, że miłość do Rosjanki jest większa, to mógłby poddać się momentowi słabości i coś sobie zrobić. Nie dbał jednak o to, czy ktokolwiek łączy się z nim w tym bólu, gdyż syn Njorda od małego był indywidualistą i osobą z niewielką empatią, więc nie zamierzał być hipokrytą i domagać się teraz współczucia od innych. Obecność drugiej Lary działała jednak w pewnym stopniu na niego kojąco, gdyż jako jedyna potrafiła w pełni go zrozumieć i przy okazji dawała mu namiastkę tego, za czym tak bardzo tęsknił. Czy może bardziej – za kim. - I znalazłaś tą przyczynę? – pominął fakt, że praktycznie ją obraził swoimi poprzednimi słowami, gdyż żywo zainteresowała go kwestia ustalenia szczegółów. Może Guseva wiedziała coś, o czym oni nie wiedzieli i co potencjalnie mogłoby pomóc w leczeniu Rosjanki? Każda informacja była na wagę złota, a Erron już i tak trochę brzytwy się chwytał. Widząc jednak jej wzrok, zaczęły go trapić wyrzuty sumienia. - Wybacz. Wiem, że zasłoniłabyś mnie własną piersią – omyłkowo użył stwierdzenia „mnie” zamiast „jego”, jednak jakby na to nie patrzeć, tak było łatwiej odnosić się do tej całej sprawy. Wychodziło bowiem na to, że tamten Erron był nim i poza niewielkimi różnicami w życiorysie, był tym samym Blackiem, którym on był tutaj. Na to przynajmniej wskazywały słowa córki Sif z przyszłości. Choć mocno zraniła go swoimi słowami, to mimo wszystko chciał ją objąć i przez chwilę zapomnieć o wszystkich troskach, co mu się udało. Odsunął się dopiero po dłuższej chwili i dopiero teraz postanowił odnieść się do tego, co mówiła o przymusie pożegnania z ukochaną. - To nie jest samolubność – wyprostował jej słowa. - To jest wiara – dodał. - Jeśli ja zwątpię, to będzie koniec. Tysiąc razy bardziej wolę spróbować i przeciągnąć to ile się da, niż przyznać się do porażki. Wiesz, że nie lubię przegrywać, Lara – powiedział pewnie, nawiązując do niemal całego swojego życia. Syn Njorda nie zwykł przegrywać i nawet jeśli się to działo, później brał rewanż, udowadniając koniec końców swoją rację lub wyższość. Jedynym wyjątkiem była Guseva, która miała niemniejszy temperament od niego i często konfrontowała się z nim, niejako wymuszając na nim przyznanie jej racji. Paradoksalnie… tęsknił i za tym, co brzmiało dość śmiesznie jak na kogoś, kto nienawidził przyznawać się do błędu. - Jesteśmy wojownikami, ale nigdy nie wiadomo, czy oboje trafimy do Walhalli – odpowiedział, doskonale zdając sobie sprawę z tego, o czym mówiła córka Sif. To w mitologii nordyckiej było dość zagmatwane i nigdy do końca nie było się pewnym, czy trafi się na ucztę bogów z samym Odynem. Niektórzy byli tam brani za jedną bitwę, w której polegli bohaterską śmiercią, inni zaś za całokształt, mogąc umrzeć w znacznie mniej spektakularny sposób niż poprzez dźgnięcie mieczem. - Ale cieszę się, że nic sobie nie zrobiłaś. Nawet jeśli nie jesteś moją Larą, to bardzo ją przypominasz – uśmiechnął się lekko, bardziej uroczo i niewinnie niż zwykle. Pozwolił sobie ująć nawet jej podbródek w dwa palce, gdy to mówił, a niedługo potem wziął ją w swoje ramiona, choć początkowo wstrzymał się od objęcia jej. W końcu jednak przytulił ją do siebie w reakcji na jej prośbę, która znaczyła dla niego bardzo wiele. Erron wiedział, z jakim trudem przychodziło Larze proszenie o takie rzeczy, więc tym bardziej docenił siłę tego gestu i wyznania. - Dłuższa chwila – odpowiedział spokojnie, pozwalając sobie na wplecenie jednej dłoni w jej włosy i mocniejsze dociśnięcie jej do swojej klatki piersiowej. On również tego potrzebował i córka Sif zapewne zdawała sobie z tego sprawę, a przy tym nie robili nic złego, więc nie powinni mieć wyrzutów sumienia. Black zjechał niżej dłonią i zaczął delikatnie gładzić ją palcami po karku, by w końcu kilkukrotnie przejechać po nim delikatnie swoimi paznokciami. Popieścił ją dokładnie w taki sam sposób, jak pieścił swoją Larę, kiedy ta domagała się mizianka. Po reakcji blondynki było widać, że i ona miała tu swój czuły punkt, na co Black uśmiechnął się lekko pod nosem. Nachylił się delikatnie i ustami oraz nosem wtopił się w jej włosy. - Bardzo ją przypominasz – wyszeptał, wdychając zapach Rosjanki z przyszłości, która nawet pachniała jak jego ukochana. I wcale nie przeszkadzało mu to, że non stop ocierała się o jego przyrodzenie, gdy tak tuliła się do niego. Czy robiła to celowo czy nie, nie miało to żadnego znaczenia. On się nie wstydził tego dotyku, co więcej – pragnął go z każdą chwilą jeszcze bardziej.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Pon 01 Sty 2024, 20:12
- Nie. Dostałam wiadomość, co próbują zrobić i porzuciłam wszystko, by wrócić do obozu. Nie zdążyłam niestety - to było częściowo kłamstwo, ale kto by się tym przejmował? Nie mogła mu przecież powiedzieć, że lekarstwo miała w tym momencie zawieszone na szyi oraz nawet o mrocznej esencji. Od tego niedaleka droga do poszukiwania składników potrzebnych do stworzenia lekarstwa. Skinęła lekko głową zarówno na przeprosiny, jak i jednocześnie zgadzając się z tym, że zrobiłaby wszystko, by go ocalić łącznie z poświęceniem własnego życia. I z tego samego założenia wychodził Erron nie raz i nie dwa podkreślając jej, że w zaświaty poszedł dla jej bezpieczeństwa. Chyba byli z tej samej mąki robieni po prostu, tym bardziej, że pomimo własnego poświęcenia nie chcieli zaakceptować tego, że druga strona tez była na to gotowa. - Nazywaj to jak chcesz, ale zastanów się ile chcesz to ciągnąć. A także nad tym co byś o tym myślał w odwrotnej sytuacji. Gdybyś to ty był ciałem bez życia podtrzymywanym przez aparatury, a ja poświęciłabym lata by szukać rozwiązań, które nie istniały. Myślisz, że rok to mało czasu Erron? - spytała łagodnie, by zaraz uśmiechnąć się smutno. - Sam to przyznałeś, nie lubisz przegrywać i o ciebie tu chodzi. Już dawno przestało chodzić o nią, a jedynie o twoje życie tu się rozchodzi. Uwierz, że rozumiem jak nikt inny - w końcu robiła to samo, choć ona w odróżnieniu do niego robiła to krócej i znalazła rozwiązanie. Może miała szczęście, a może lepiej pamiętała rozmowy z Erronem odtwarzając je w kółko, gdy szukała przyczyny. - To prawda, mamy znacznie trudniej od Greków. Nie zmienia to faktu, że ona za to trafi do Walhalli. Erron trafił - uśmiechnęła się lekko, jakby to było jakieś pocieszenie. Zmarli śmiercią bohaterską i pozostało im tylko mieć nadzieję, że i jej to się uda. Nagle jednak przeraziła ją jakaś myśl, co od razu wymalowało się na jej twarzy. - Nie mogę tu umrzeć, bo wtedy nie wrócę do niego. Ma to sens, nie? W końcu nigdy nikt z zaświatów nie powiedział, że spotkał siedem swoich wersji. Każdy musi umrzeć w swojej rzeczywistości, mam rację? - co prawda nie sądziła, by były też alternatywne wersje bogów, ale w sumie to de facto wynikało z jej słów. A może bogowie mieli podzielone zaświaty dla każdej rzeczywistości? Tylko nasuwało się pytanie - po co? Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Czy cieszyła się, że żyła? Nie. Czy fakt, że była w objęciach Errona pomagał? Oczywiście. Odetchnęła więc głęboko, gdy zgodził się ją objąć. Bardzo tego potrzebowała, bardziej niż chciała to przyznać. Przymknęła oczy napawając się tą chwilą, a jej oddech niemal zadrżał, gdy mężczyzna zapewnił ją, że to będzie dłuższa chwila, a następnie wplótł palce w jej włosy. Zacisnęła ramiona na jego talii nieco mocniej delektując się tym tak długo, jak mogła. Westchnęła cicho, gdy mężczyzna zaczął pieścić jej kark, który był jej słabym punktem. Nie pamiętała od jak dawna się właśnie rozluźniła i choć nie była tą samą Larą sprzed śmierci ukochanego, tak przy Blacku łatwo się zapominała. Kochała go, a ten zbyt mocno przypominał tego jej, by była w stanie w stu procentach grać. Tego potrzebowała i nie zamierzała tego ukrywać. Niemal nie przesunęła dłoni na jego pośladek, jak to miała w zwyczaju, ale zamiast tego delikatnie gładziła go po plecach, co też jej się zdarzało. Nawet o tym nie myślała, naturalnie jej to przyszło, jak zawsze. - A ty jego - szepnęła w jego tors, by zaraz dodać nieco ciszej i można by stwierdzić, że nieśmielej. - Jesteśmy niemal nimi. Może kiedyś to niemal nam wystarczy - tak obiektywnie patrząc, dla zdrowia ich psychiki lepiej by było, gdyby tak się stało. Nie byli tymi, których kochali, ale niemalże nimi byli, co już pozwalało na zatracenie się. Zwłaszcza gdy alternatywą było nie posiadanie nikogo. Erron jeszcze tego nie rozumiał, ale jak tamta Lara umrze, to zrozumie. Przejechała nosem po jego torsie robiąc małe kółeczka, jak to miała w zwyczaju, gdy chciała odgarnąć włosy z twarzy, ale nie chciała go puszczać. Wzięła głęboki wdech łapiąc jego zapach, a potem delikatnie musnęła ustami jego tors. Jak ona uwielbiała być w jego ramionach, co mógł odczuć, gdyż z każdą chwilą jej ciało się rozluźniało.
Erron Black
Re: Mały wodospad Czw 04 Sty 2024, 14:43
Nie chciał w żaden sposób oceniać postępowania Lary, ale w jego głowie cała ta sytuacja wyglądała nieco inaczej. On walczyłby za ukochaną do ostatniego tchu, tymczasem Guseva zdawała się być osobą, która pogodziła się już z tym wszystkim. Skąd miał więc pewność, że nie zrobiła tego jeszcze przed odpięciem aparatury i nie wywierała żadnej presji na obozowych władzach, by jednak spróbować Blacka odratować? Jeśli była aż tak podobna do jego ukochanej, to bez wątpienia potrafiłaby skłamać nawet w takiej sytuacji, o ile miałaby z tego jakieś korzyści. A, że wyraziła nim jawne zainteresowanie, to może obrała taką taktykę i starała się zasiać w nim ziarno niepewności, czy walka o Larę tutaj ma sens? - Nie odpuszczę – odpowiedział zdecydowanym tonem. - Nie wyobrażam sobie życia bez niej – powtórzył to, co mówił już od kilku chwil. Dla niego to był najlepszy argument za tym, by cały czas próbować. Nie zamierzał odpuścić tego tematu, bo to był dla niego swoisty test: lojalności, oddania i miłości do Lary, która zniknęłaby w momencie, w którym Black by się poddał i pozwolił na jej śmierć. Rozumiał w pełni podejście Rosjanki, bo przecież żyło się dalej, ale on, choć nigdy lojalności nie cenił zbyt mocno, tak w przypadku córki Sif stosował wyjątek od tej reguły i był jej oddany bezgranicznie. Zagalopował się nieco jednak w swoich podejrzeniach i sugestiach, toteż przeprosił ją i postanowił nie poruszać aż tak mocno tego tematu, wszakże nikomu to w niczym nie pomoże. Lepiej było skupić się na czymś bardziej neutralnym, ewentualnie przyjemniejszym, co dla obojga z pewnością przyda się znacznie bardziej, aniżeli kolejne próby udowadniania sobie nawzajem, kto ma rację w sytuacji, w której nie o rację chodzi, a o dwie zupełnie inne linie czasowe. Nie uśmiechnął się na wieść o tym, że tamtejszy Erron trafił do Walhalli, bo to go nie obchodziło zbytnio. Nigdy nie pałał miłością czy nawet sympatią do bogów, więc było mu obojętne gdzie trafi, byleby tylko znaleźć się tam gdzie Lara. To był jego jedyny warunek, dla którego jeszcze dbał o rzeczy związane z mitologią nordycką, jak choćby narażanie swojego życia, byleby zostać uznanym za herosa z krwi i kości. Domyślał się bowiem, że Guseva trafi do Walhalli, stąd i on musiał się zaangażować. Ta Rosjanka poruszyła natomiast kwestię, która mocno go zaczęła zastanawiać. - Cholera wie – odparł. - Nie słyszałem dotąd o czymś takim, więc zapewne nikt nie wie, gdzie byś trafiła, gdybyś umarła – i choć zachowywał pozorny spokój, tak w środku czuł, że była to kolejna kwestia, która była bardzo kontrowersyjna. Najgorsze było jednak to, że przez moment pomyślał o czymś zupełnie innym. O tym, że gdyby jego Guseva się nie obudziła, a jednocześnie znaleźliby sposób na wysłanie tej Lary z powrotem do jej wymiaru, to można byłoby zrobić podmiankę i… wysłać tutejszą Rosjankę, która niedługo potem umarłaby najpewniej i połączyła się z tamtejszym Erronem w Walhalli. Tymczasem ta dwójka tutaj mogłaby jeszcze pożyć razem… Okropnie się z tego powodu czuł teraz. Gdy trwali tak w objęciach, Erron przez chwilę zapomniał o wszystkim, chcąc przede wszystkim przypomnieć sobie to wszystko, za czym tak bardzo tęskni. Nic więc dziwnego, że zaczął pieścić ją po głowie i przeszedł go dreszcz, kiedy poczuł jej dłoń na swoich plecach, która również zaczęła go gładzić. W jego myślach zrodziła się rzecz jasna wizja, że byłoby bardzo miło, gdyby ręka blondynki zawędrowała nieco niżej, na jego pośladek, który był złakniony jej dotyku jak każdy inny skrawek jego ciała. Tego jednak nie wyjawił. - Niemal – powtórzył po niej, by następnie zacisnąć zęby na jej drugi komentarz. Z jednej strony nie mówiła nic złego, stwierdziła raczej coś, co jest pewną oczywistością. Z drugiej jednak sugerowała mu, że życzy jego Larze śmierci, by ona mogła zająć jej miejsce. Co prawda od samego początku prezentowała taką postawę, ale im bardziej bezpośrednio o tym mówiła, tym bardziej syn Njorda wkurzał się z tego powodu. On przecież nie akceptował myśli, że Lara mogłaby umrzeć. Cały czas czuł, jak Rosjanka pragnie oddać mu się całkowicie jak bardzo napiera na niego oraz delektuje się każdą kolejną sekundą tych objęć, więc nie zareagował w żaden sposób na to, gdy musnęła ustami jego tors. Zamiast tego jedynie przesunął dłonią po jej włosach, głaszcząc ją z odpowiednim wyczuciem i przede wszystkim z uczuciem. - Nawet pieszczoty lubisz w tym samym miejscu – zachichotał lekko, przenosząc ponownie dłoń na jej kark i gładząc ją w ten sam sposób, w który robił to zawsze, a który często kończył się cichymi pomrukami blondynki. - Szkoda, że jesteś tylko niemal taka sama… – wydukał cicho, pierwszy raz odsłaniając się do tego stopnia, że był w stanie przyjąć do siebie wizję ich będących razem. Zaraz jednak skarcił się w myślach i tylko ogromna potrzeba dalszych pieszczot nie spowodowała, że odsunął się od córki Sif. - Tęsknię za nią – stwierdził po chwili, wzdychając przy tym nie tylko ciężko, ale również i z ogromnym bólem, który był dla niej na pewno słyszalny. Pochylił się więc i nie dość, że cmoknął ją w czubek głowy, to potem jeszcze znów zanurzył swoją twarz w jej włosach, chłonąc zapach odżywki Lary, co miało mu pomóc, a jeszcze bardziej go dobiło, wszak kobieta używała tej samej co jego chora ukochana. - Jeśli ona umrze… nie poradzę sobie sam – rzekł po chwili z wiadomą myślą. Wprost zasugerował jej, że jeśli Guseva odejdzie z tego świata, to on powędruje za nią.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Nie 21 Sty 2024, 20:18
- Czeka ciebie długa walka, oby ci się opłaciła - powiedziała spokojnie wiedząc, że dalsza dyskusja tylko by go odepchnęła. Postanowiła więc niejako życzyć mu powodzenia, co prawda nieszczerze, ale on tego wiedzieć nie musiał. Gdyby nie straciła swojego Errona pomogłaby mu wręcz z tym albo dała lekarstwo, o ile by jej zostało. Nie miała jednak dla niego tyle współczucia, ile normalnie by mu zaoferowała. Śmierć Blacka pchnęła ją ku mrokowi i teraz zrobi wszystko, by dostać to, czego chce. A chce oczywiście jego. - Myśl, że spędzę z Erronem wieczność jest jedynym, co mnie trzyma przy życiu. Nie mogę tu zginąć - powiedziała nieco poruszona, bo ta myśl faktycznie ją przeraziła. Przecież gdyby nie to, to już dawno odebrałaby sobie życie. Cholerni Nordzi. Że też nie mogli urodzić się Grekami. Może i chciała teraz dla siebie tego Blacka, ale koniec końców wieczność chciała spędzić ze swoim. Myśl, że tak może się nie wydarzyć przez to, że znalazła się w innej rzeczywistości była przerażająca. Czuła jak się spiął na jej słowa, dlatego westchnęła i postanowiła milczeć. Musiała nauczyć się tak dobierać słowa, by nie sugerować mu śmierci tutejszej Lary. Może po prostu powinna jej w tym pomóc? Musiała jednak dobrze to przemyśleć nie tylko dlatego, że mężczyzna dość uważnie jej pilnował, ale też dlatego, że to w jej kierunku padłoby pierwsze oskarżenie Blacka. Musiała znaleźć sposób, by nic nie wskazało na nią. Może pielęgniarka się pomyli z dawkami leku? Uśmiechnęła się lekko, co mógł wyczuć na swoim torsie, ale nic nie odpowiedziała. Nie chciała go prowokować kolejnymi sugestiami, że właściwie się nie różnią, choć sam właśnie to powiedział. Po chwili jego pieszczot mruknęła z przyjemności nie bardzo nad tym panując. Stało się to szybciej niż zwykle, ale czy można jej się dziwić po takim czasie? - Przykro mi, że nie jestem nią - mruknęła w odpowiedzi, by zaraz westchnąć ciężko. - Niemal nie zawsze starcza... - dodała jakby przyznawała się do porażki. Może by tak było, gdyby nie postawiła już sobie jasnego celu. - I niestety dla nas, ta tęsknota nigdy nie maleje - odpowiedziała po chwili również z bólem. Gdyby nie kochała tak Blacka, życie byłoby znacznie prostsze. Mogli zostać na etapie przyjaźni z pieprzeniem się. Wtedy jego śmierć nie rozerwałaby jej serca i nie rozrywałaby go na nowo każdego dnia. - Erron... Jeśli ona umrze... - wow, użyła słowa jeśli, a nie kiedy. Zaczynała się pilnować. - Musisz być silny i żyć dla niej. Żyć po to, by ją odzyskać na zawsze za jakiś czas. Nie chcesz tak cierpieć przez wieczność, lepiej żeby to trwało kilka czy kilkanaście lat - o dziwo, mówiła teraz całkowicie szczerze. Bo o ile chciała go dla zaspokojenia swojego bólu, tak koniec końców chciała wrócić w ramiona swojego Blacka. Nie było więc potrzeby, by jemu nie życzyła tego samego. A żeby tego dokonać nie mogli popełnić samobójstwa. Cholerni Nordzi.
Erron Black
Re: Mały wodospad Pon 22 Sty 2024, 13:31
Lara przez ostatnie kilkanaście minut złagodniała i to był kolejny dowód ku temu, że nie różni się mocno od jego ukochanej, która przecież też miała swoją delikatniejszą stronę. Jasne, że córka Sif najczęściej była bezpruderyjna, bezczelna, zboczona czy odpuszczała wszelakie poczucie taktu, ale zdarzały się przecież momenty, w których zachowywała się nieco inaczej. Każdy miał takie epizody w trakcie dnia i nawet największe śmieszki czasem musiały posmutnieć. Odebrał to więc nie tyle jako odpuszczenie tematu, a raczej akceptację tego. Mieli teraz małą zagwozdkę, choć Black zdecydowanie bardziej skłaniał się ku teorii, że jeśli Lara zginęłaby tutaj, to prawdopodobnie i tak trafiłaby do Valhalli w swojej rzeczywistości. Opierał tę teorię o to, że gdyby faktycznie obecność w danym wymiarze przesądzała o utkwieniu w nim nawet jeśli chodziło o zaświaty, to przecież nie była ona pierwszą osobą, która najpewniej odbyła podróż w czasie. Autentycznie wierzył w to, że musiał być ktoś, kto był tu przed nią i nawet zginął w tym wymiarze. Jeśli nie herosi byliby świadkami czegoś takiego, to bogowie by o tym na pewno wspomnieli. Tymczasem ani Aegir, ani Tyr, Dionizos czy Asklepios nie poruszali tego tematu, co było kolejnym punktem za. Z drugiej strony, ci ważniacy z góry mogli mieć ich po prostu w dupie i zataić to, jak wiele innych rzeczy. - Nie możesz – odparł spokojnie i westchnął cicho, bo naprawdę chciał wierzyć w to, co od kilku chwil rozkminiał. Zależało mu też na tym, by blondynka przeżyła, bo oczywistością było, że ją zwyczajnie polubił. Za bardzo przypominała jego Larę, by móc odwrócić od niej wzrok i nie przekonać się do niej, choć cały czas starał się ją brać na dystans. Jej pomruk przyjemności był uroczy i raz jeszcze rozbudził w nim zapomniane uczucie ulgi oraz szczęścia, które towarzyszyło mu przy niemal każdych pieszczotach z Rosjanką. Tak dawno nie przytulał jej, nie głaskał, nie całował, że nic dziwnego, iż nawet wobec substytutu, jakim była córka Sif z innych czasów, prawie się w tym zatracił i reagował z niemal zdwojoną siłą. Kiedy przyznała się do porażki, uniósł lekko brwi początkowo w geście zdziwienia, a następnie wplótł dłoń w jej włosy, które przeczesał i palcami pogładził ją po skórze głowy. Z jednej strony zaskoczyła go ta pasywność u Rosjanki, co nie było przecież czymś normalnym. Z drugiej jednak czuł, że wynikało to poniekąd z całej tej otoczki, którą wytworzyli przytulając się od dobrych kilku minut. Nie potraktował więc tego aż tak poważnie, jak sytuacja na to wskazywała, bo to, że obecnie zabrakło jej chwilowo sił do walki o niego, nie oznaczało wcale, że nie ponowi jej za kilka godzin lub dni. Jego Lara by tak zrobiła. - Ona jest jedyna w swoim rodzaju – odparł, wyrażając raz jeszcze swój podziw oraz miłość do ukochanej, która walczyła o życie od miesięcy. - I wiem, że twój Erron myślał tak samo o tobie – zapewnił ją, choć tak naprawdę poza swoim przeczuciem nie mógł w żaden sposób udowodnić tej racji. Syn Njorda poczuł się trochę winny tego osłabienia charakteru blondynki, która od kilku chwil wyglądała na bardzo potulną i spokojną. Postanowił więc pogładzić ją jeszcze kilka razy po głowie, uśmiechając się przy tym lekko, choć to na pewno nie zostało przez nią odnotowane, bo cały czas opierała policzek o jego klatkę piersiową. - To oznacza, że ta miłość jest prawdziwa – odparł na jej słowa o tęsknocie. Nie żeby blondyn potrzebował dowodów uczuć swojej wybranki czy samego siebie, ale to właśnie takie chwile hartowały ducha i pozwalały zrozumieć, z czym tak naprawdę ma się do czynienia. Erron wciąż trwał przy chorej Larze z nadzieją, że ta kiedyś się wybudzi i wróci do pełni sił. Każdy inny na jego miejscu by odpuścił, ale jego trzymało przy tym postanowieniu te uczucie, które mogła mu odwzajemnić tylko córka Sif. Miłość. Miał jednak momenty słabości, przez które dopuszczał do swoich myśli to, że Gusevie mogłoby się nie udać. Wielokrotnie zastanawiał się już nad tym i niemal za każdym razem dochodził do tych samych wniosków. Jeśli Lara nie przeżyje, to nic na niego już tu nie czeka. I nawet rozwaga czy pewien pragmatyzm, by nie targnąć się na swoje życie, przez co wylądowałby w Helheimie zamiast w Valhalli często zaślepiona była tęsknotą, jak gdyby naprawdę wierzył, że Odyn wspólnie z Walkiriami zrobią dla niego wyjątek i wynagrodzą go za lata trudów w boju. - Mam nadzieję, że on czeka tam na ciebie – pocieszył ją, choć w nieumiejętny sposób. - Zasługujesz na kogoś, kto pokocha cię w pełni i dla kogo będziesz zawsze na pierwszym miejscu. Dla niego na pewno będziesz – rzucił niby pochlebnie i pocieszająco, jednak w rzeczywistości przemycił między wierszami to, że od niego Guseva nigdy tego nie otrzyma, nieważne jak blisko siebie będą. Dla niego Lara z przyszłości zawsze będzie Larą z przyszłości. - Muszę przyznać, że niełatwo ci się oprzeć – uśmiechnął się lekko rozbawiony. - Masz temperament i umiesz to wykorzystać. Nie mówiąc już o tym, że jesteś zajebistą laską – jego uśmiech z rozbawionego zmienił się na pewny. - Dzięki, że nie używasz na mnie uroków. To dobrze o tobie świadczy – wypalił nagle, na co kompletnie nie zanosiło się po samym wstępie. Odsunął się nieznacznie od niej, by zaraz zlustrować ją wzrokiem, bezczelnie zawieszając wzrok na jej staniku, który był już tak przemoczony, że więcej odsłaniał niż zasłaniał. - Pamiętasz swój ostatni seks ze mną? – spytał nieco zaciekawiony. - Z Erronem – poprawił się po chwili i skrzyżował ręce na klatce piersiowej zarówno dla wygody, jak i w postawie zniechęcającej do kolejnego zbliżenia się.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Sro 31 Sty 2024, 20:12
- Nie wątpię w to, że tak myślał - przyznała z uśmiechem pewna siebie, by zaraz dodać. - I działa to w drugą stronę. On był jedyny, ty jesteś jedyny dla niej. Tęsknota tak wielka, że wręcz oślepiająca przysłania różnice między wami, ale nie mam wątpliwości, że one są - przyznała spokojnie i szczerze. Mimo, że próbowała ugrać tutaj wiele, tak nie potrafiła całkowicie przy nim grać. Nie potrafiła nie być przy nim szczerą, przynajmniej w takich kwestiach. - To prawda - przytaknęła krótko z uśmiechem od razu wspominając swoje szczęśliwe chwilę z Blackiem. Było ich tak wiele, że jej umysł został wręcz zalany tymi chwilami. Chwilowa cisza między nimi znacznie to ułatwiła i dopiero po dłuższej chwili zmiana rytmu jego pieszczot spowodowała, że wróciła do rzeczywistości. - A spróbowałby nie - rzuciła pewna siebie nieco rozbawiona tym stwierdzeniem. Oczywiście, że jej Erron będzie na nią czekać, nie było co do tego żadnych wątpliwości. - Mam kogoś kto mnie pokochał w pełni i dla kogo jestem całym światem. Problem jedynie w tym, że on nie żyje, a ja muszę wytrzymać teraz bez niego - skontrowała nieco jego słowa, bo choć może chciał, by zabrzmiało to pocieszająco, tak według niej wpłynęło z nich sporo sceptycyzmu co do tego, czy kogoś takiego faktycznie ma. Czy faktycznie jej Erron kocha ją tam mocno i wytrwale jak ten swoją Larę. Oczywiście, że tak. Odchyliła nieco głowę i spojrzała mu prosto w oczy, gdy zaczął ją komplementować. Na jej twarzy pojawił się typowy dla niej pewny siebie uśmiech, by w końcu zaśmiać się krótko niemal bezgłośnie. - Obiecałam to jemu. Tobie też nie mogę tego zrobić - zaraz uśmiech Rosjanki zaczął przypominać o jej wspomnianym temperamencie. - Poza tym już ci wspominałam. Zasługuję na to, by mnie chcieć, nie zamierzam ciebie swoimi urokami do tego zmuszać - zaśmiała się cicho trochę żałując, gdy zaraz się od niej odsunął, ale nie pokazała tego po sobie. Wiedziała, że i tak sporo z tego wycisnęła. I tak kropelka po kropelce, aż dostanie to, czego chce. Widziała jak ją bezczelnie obłapuje wzrokiem i wcale jej to nie przeszkadzało. Uniosła nawet lekko jedną brew, by ta zaraz zawędrowała wyżej na jego pytanie. - Oczywiście, że pamiętam - mruknęła, po czym uśmiechnęła się szerzej. - A co, chcesz o tym posłuchać? Chcesz wiedzieć jak drżałam, kiedy ssał moją łechtaczkę? Jak wbijałam paznokcie w jego skórę, gdy to on się we mnie wbijał? Jak jęczałam twoje imię, gdy dochodziłam? Mogę ci to wszystko opowiedzieć - uważnie obserwowała go, gdy to wszystko wymieniała. Mogła się z nim drażnić, jeśli tego chciał.
Erron Black
Re: Mały wodospad Pon 05 Lut 2024, 14:12
Doceniał szczerość Lary, którą ta wyraziła poprzez wspomnienie o różnicach między nim a jej Erronem. Wyglądało na to, że blondynka coraz lepiej odnajdywała się w tej sytuacji i nie zamierzała przeć do niego za wszelką cenę, pozbywając się przy tym wszystkich przeszkód. Prawdę powiedziawszy syn Njorda przez długi czas obawiał się, że ta druga Guseva może dopuścić się największych okropieństw, byleby tylko dostać to, czego chce. Na szczęście ta poszła po rozum do głowy i choć średnio podobało mu się to, że szukała rozrywki gdzie indziej niż u niego (wszak była bardzo podobna do jego Lary), tak było to zdecydowanie lepsze rozwiązanie niż nieustająca rywalizacja z nieprzytomną Rosjanką, która w akcie desperacji (lub nie) mogła by się skończyć czymś tragicznym dla Errona. - Z ciekawości… jakie to różnice? – uśmiechnął się kącikiem ust niemal niewidocznie, będąc autentycznie ciekaw tego, czym on różnił się od swojej wersji z innych czasów. Wiadomo, że część z tego mogła być naciągana, a część prawdziwa, ale od wielu tygodni zastanawiało go to, jaki był Black z rzeczywistości tej Gusevy, z którą teraz miał przyjemność rozmawiać. Prawie prychnął rozbawiony, kiedy ta znów pokazała pewność siebie, bo to była cecha mocno utożsamiana z Larą Gusevą. Nieważne z jakiej rzeczywistości by nie pochodziła, to tego typu zachowania były wręcz elementem rozpoznawczym córki Sif i Erron czułby się nieswojo, gdyby blondynka utraciła tę energię oraz przekonanie o swojej zajebistości. Syn Njorda przeczesał dłonią jej włosy i westchnął cicho. - Podejrzewam, że całym tym światem i jeszcze wszystkimi innymi – pocieszył ją z przyjaznym tonem w głosie, nie mając wątpliwości, że miłość tamtego Errona do tej Lary była prawdziwa oraz na tyle silna, by wytrzymać próbę czasu, jaką było przymusowe rozstanie przez śmierć blondyna. - To prawda, zasługujesz na to – potwierdził lekkim skinieniem głowy jej słowa, będąc w dalszym ciągu wdzięcznym za to, że nie próbowała uciec się do sztuczek z czaromową, by go zdobyć. Dzięki temu Black mógł balansować na pewnej granicy, mogąc jednocześnie wyrażać zachwyt nad jej osobą, a jednocześnie opierać się jej, celem zachowania lojalności do swojej ukochanej. Było to coraz trudniejsze, ale Erron zawsze w kryzysowych momentach znajdował kolejne rezerwy sił, które wykorzystywał, by uprzeć się naturalnemu urokowi tej Lary. Jego ciekawość dotycząca ostatniego seksu między nimi wynikała z kilku podstawowych instynktów, w tym potrzeby zaspokojenia wyobraźni, która ostatnimi czasy nie była karmiona zbyt mocno, a która była bujna od zawsze, ilekroć tylko Erron o czymś myślał. I choć przyjął to wszystko ze spokojem, tak w środku poczuł rozchodzące się ciepło oraz pewien dreszczyk świadczący o wzmożonej aktywności nerwów odpowiedzialnych za budowanie podniecenia seksualnego. Na moment pozwolił też sobie wyobrazić jak on robi to wszystko jej i z tego też powodu przekręcił głowę w bok, co Guseva doskonale mogła zaobserwować i co więcej – mogła wyciągnąć z tego mnóstwo rzeczy, choć blondyn tak naprawdę nic nie powiedział. - Więc masz za czym tęsknić jednym słowem – podsumował to wszystko spokojnie i chłodno, dając tym samym do zrozumienia, że nie przemyślał tego pytania i będzie czuć się niekomfortowo, jeśli blondynka będzie ciągnąć rozpoczęty przez niego temat. Na nic jednak zdała się wstrzemięźliwość na twarzy, gdyż odsunięcie się od niej spowodowało, że woda sięgała mu lekko ponad pępek i tym samym sprawny obserwator mógł dostrzec wzwód pod taflą wody, który utrzymywał się przez kilka chwil. Guseva z racji swoich zdolności jako półbogini, bez problemu mogła ujrzeć nabrzmiałego penisa Blacka, o ile tylko spojrzy odrobinę w dół zamiast na niego. - Jakie plany na resztę dnia? – nie pamiętał, czy o to pytał, ale neutralny grunt i wyrażenie ciekawości pomogą mu ukryć delikatne zakłopotanie z faktu wzwodu oraz raczej nie powinny sprowokować Gusevy, gdyż nie zależało mu na generowaniu kolejnych konfliktów między nimi.
Lara Guseva
Re: Mały wodospad Wto 12 Mar 2024, 21:18
- Cóż, to, że jestem ich świadoma nie oznacza, że jeszcze dobrze je dostrzegam. Ale zdaje się, że był mniejszym kutasem. Przynajmniej dla mnie - uśmiechnęła się lekko, bo nie był to żaden wielki przytyk w jego stronę. Ot może lekki pstryczek w nos, że mógłby trochę inaczej ją traktować. A z czym zresztą się zreflektował, bo przecież przeprosił ją dzisiaj za swoje poprzednie zachowanie. Uśmiechnęła się łagodnie na jego próbę pocieszenia jej. O ironio, te słowa nie zadziałałyby na nią w żaden sposób, gdyby nie padły z ust Blacka. Tylko jemu mogła ufać, że jest szczery i wie co mówi w tej kwestii. Wszyscy inni są pustymi żalami i sztucznymi próbami podniesienia jej na duchu. Rosjanka z zainteresowaniem go obserwowała zarówno podczas własnych słów, jak i kilka chwil po tym, jak skończyła. Mały uśmiech pojawił się na jej twarzy, gdy Erron odwrócił głowę, co jednoznacznie dało jej odpowiedź o czym teraz myślał. To nawet zabawne, że sam sobie do głowy wtłaczał seks z nią sprawiając - przynajmniej w jej mniemaniu - że im dalej w las, tym mniej będzie miał oporów i chętniejszy będzie. Nic nie odpowiedziała na jego słowa rozumiejąc, że nie chce kontynuować niefortunnie wybranego tematu rozmowy. Lara dostrzegła jego wzwód, jednak ani nie gapiła się bezczelnie, ani nic z tym nie zrobiła nie chcąc psuć tego, co dzisiaj już wypracowali. - W zasadzie to żadne, może pójdę do baru. Ty rozumiem nocka w szpitalu? - spytała lekko jakby wręcz pytała od niechcenia. Nieco poruszyła się w wodzie, jednak nie chciała oddalać się od mężczyzny, dlatego wolno krążyła wokół niego niczym po orbicie.
Erron Black
Re: Mały wodospad Wto 19 Mar 2024, 15:30
Z pewnym rozbawieniem na twarzy przyjął odpowiedź Lary, która była dość bezpośrednia w tej kwestii, jednak prawdopodobnie nie myliła się w swoim osądzie. Wynikało to jedynie z przedziwnej sytuacji, która w innych okolicznościach wyglądałaby zupełnie inaczej, czego dowodem jest chociażby to, jak łatwo Black poddał się w pierwszej chwili Larze mimo faktu, iż jego ukochana leżała dosłownie dwa metry dalej od niego. Niemniej jednak podświadomość oraz lojalność względem partnerki wzięło nad nim górę i jak to w przypadku syna Njorda bywa, jednym ze skutecznych mechanizmów obronnych było bycie chujem dla tej drugiej. Erron był herosem odpornym na manipulacje w dość sporym stopniu, jednak pewne instynkty, zwłaszcza wobec tak długiego celibatu, siłą rzeczy musiały o sobie dać znać. Guseva miała tą przewagę, że znała jego wersję ze swoich czasów, co oznaczało, iż prawdopodobnie i jego potrafiła szybko rozszyfrować. Zatem mimo tego, że nic nie powiedział, blondynka spokojnie mogła wyciągnąć dostatecznie dużo, by nawet z tego powodu się ucieszyć, wszak chciał Erron czy nie, w tamtej chwili wyobraził sobie tą stojącą przed nim Larę w dwuznacznych sytuacjach, nie tą leżącą w śpiączce od miesięcy. Na swoje szczęście mężczyzna opanował się w porę i nie pociągnął tych myśli dalej, nie chcąc przede wszystkim nakręcać samego siebie. Uznawał, że nie ranił tym ukochanej, która i tak nie była niczego świadoma w tym momencie i która zapewne też nie raz nie dwa wyobrażała sobie coś z kimś innym. Naturalna kolej rzeczy biorąc pod uwagę ich seksualne temperamenty oraz funkcjonowanie przez całe życie do momentu aż się nie zeszli. Nie żeby zdarzało mu się często myśleć o innych dziewczynach w takim kontekście, ale wypierać się tego też nie zamierzał. Ważne, że poza myślami i zwykłym seksualnym pociągiem do atrakcyjnych kobiet nie łączyło się z tym nic więcej. Nie żeby Black jakoś przesadnie przejmował się swoim wzwodem, gdyż uznawał to za coś całkowicie normalnego w tej sytuacji, jednak był poniekąd wdzięczny Larze, że ta nie wprowadzała go w zakłopotanie jakimiś dwuznacznościami i nie próbowała kolejny raz się do niego dorwać. - Jak co noc – powiedział spokojnie, bez żadnego wyrzutu, by Rosjanka nawet nie pomyślała o tym, że przebywanie tak często i tak długo w obecności swojej ukochanej stało się dla niego jakimś problemem. Oczywiście wolałby nie musieć tego robić, ale sytuacja była taka a nie inna i musiał się do tego dostosować. Tylko w ten sposób mógł jej przypilnować, a przy okazji pilnować też lekarzy, by ci w odpowiedni sposób obchodzili się z córką Sif i dawali jej możliwie jak najlepszą opiekę medyczną. - Wypij coś w moim imieniu za swoje zdrowie. Swoje i jej – skinął głową w kierunku kampusu, nawiązując rzecz jasna do szpitala i leżącej tam odpowiedniczki Lary z tych czasów. On sam nie bywał często w barach od jakiegoś czasu, ale cóż mu się dziwić? Nie miał na to nastroju, a i obowiązków miał tyle, że nawet wobec chęci, nie miał na to przestrzeni. - I uważaj na siebie, proszę – powiedział już z charakterystyczną dla niego troską, którą uświadczyć mogła jedynie jego ukochana. Wobec innych był przecież zimny i bezlitosny, a tutaj niemal namacalna była siła tego przekazu. Erron mógł sobie wmawiać, że ta Lara jest kimś zupełnie innym, ale im dłużej z nią rozmawiał, tym coraz bardziej spuszczał gardę i dopuszczał ją do siebie, co pobudzało pewne instynkty. Tak bardzo tęsknił za ukochaną, że wystarczyło wyglądać i zachowywać się jak ona, by zaczęły go nachodzić pewne myśli oraz by czasami był bezbronny wobec flirtu, jaki córka Sif może stosować względem niego. Black cofnął się, a następnie obrócił na pięcie i wyszedł z wody, prezentując przez kilka chwil blondynce nie tylko tył swojego nagiego ciała, ale też przód, który wzbogacony przyrodzeniem w stanie wzwodu dodawał nieco pikanterii. - Chcesz suszarkę? – spytał nieco rozbawiony, używając swoich mocy i otulając swoje ciało ciepłym strumieniem powietrza, który niemal natychmiast ogrzał go i wysuszył, dzięki czemu bez problemu mógł zacząć nakładać na siebie ubranie.