Mały wodospad - Page 2 DpyVgeN
Mały wodospad - Page 2 FhMiHSP


 

Mały wodospad

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Pon 09 Lis 2020, 00:46

I co z tego, że był synem Chione? On zimna i lodu nie znosił, a póki co był zwykłym człowiekiem, dlatego jako ktoś wychowany w klimacie śródziemnomorskim miał prawo do nie wyrażania żadnego zachwytu wobec zaistniałej sytuacji. Mogło ją to śmieszyć, ale gdyby sama postawiła się na jego miejscu, to pewnie przyznałaby mu racje. Po karnacji, sposobie mowy i zachowaniu można było stanowczo stwierdzić, że Viviana jest latynoską, a te wszystkie Meksyki, Kolumbie, Wenezuele, Argentyny, Brazylie czy inne Salwadory miały klimat łudząco podobny do Grecji, o ile nie cieplejszy jak w przypadku lasów tropikalnych Amazonki. Zapomniał wół, jak cielęciem był.
Zmarszczył brwi, spoglądając z oddali na Gavirię, która była w dobrym humorze i nabijała się z niego, nie tylko w kwestii bycia dzieckiem Chione. Równie zabawowo odebrała również jego de facto propozycję. Z jednej strony mu się to podobało, bo ta wersja Kolumbijki była przystępniejsza. Z drugiej jednak uraziła trochę jego dumę i pewność siebie, zaprzeczając temu, że chciałaby go zobaczyć nago. Ciało akurat było jednym z jego atutów i bardzo przykładał wagę do tego, by po prostu podobać się kobietom.
- Nie krępuj się zatem, mała - poruszył wymownie brwiami, obracając wszystko w sugestię, by nie przegrać ten małej bitewki słownej. Może i Gaviria miała na pęczki takich jak on i tylko wymieniała ich w swoim łóżku, porównując kaloryfery, bicepsy i umięśnione plecy kochanków, ale teraz to sobie za punkt honoru wręcz postawił zaciągnięcie jej do łóżka. Takiego kochanka jak on na pewno jeszcze nie miała!
Skinął głową, patrząc z podziwem na ciało Viviany, która zrzuciła z siebie bluzę oraz dresy, zostając tylko w specjalnym stroju kąpielowym. Wolałby co prawda widzieć ją w bikini, ale ta wersja też nie była wcale zła, wszakże podkreślała wszystkie krągłości i nienaganną sylwetkę trenerki.
Poruszał się w tym czasie w wodzie, chcąc trochę się ogrzać, co początkowo wydawało się trudne, bo nie odczuwał żadnej różnicy. Z czasem jednak przywykł, nie spodziewając się po sobie umiejętności typowych dla morsów.
- A potem masaż - zarządził, jak gdyby od niego zależał dalszy ciąg tego treningu.
Odczuwając dziwną potrzebę zaimponowania swoją formą Vivianie oraz jeszcze dziwniejszą potrzebę uległości, zastosował się do jej polecenia i zaczął pływać, pokonując szerokość stawu raz za razem. Pierwszych kilka poszło mu naprawdę nieźle, dopiero potem zaczęło sprawiać mu to jakieś kłopoty, co nie oznaczało z kolei, że nie potrafił utrzymać się na wodzie. Był dobrym pływakiem i nie miał problemu z żadnymi akwenami.
I pływał tak przez dłuższy czas, dopóki naprawdę nie poczuł własnych płuc w gardle. Potem już hurtowo zaczęły się inne problemy takie jak zachłyśnięcie się wodą przez niedokładne ruchy podczas pływania, wolniejsze tempo czy w końcu skurcze mięśni, głównie łydek.
Nie dbając o jej pozwolenie wrócił na pewny grunt i stanął, łapiąc kilka głębokich oddechów oraz spoglądając na rozwaloną na głazie Vivianę, która trochę go prowokowała tą pozą, choć nie w głowie mu były teraz harce, głównie dlatego, że niemalże wyrzygał własne płuca.
- Zadowolona? - spytał z pretensją, jak gdyby to była jej wina, że ten trening tak wygląda. Siłą rzeczy musiał przenieść swoją frustrację na kogoś, by się rozładować, a tylko Gaviria była w pobliżu niestety. - Następnym razem wymęcz mnie tak w łóżku - rzucił luźno, bo nie była to żadna propozycja, a jedna z jego wielu odzywek, które miały być poparte zbereźnymi porównaniami. Daleko mu było wszakże do kulturalnego człowieka.
Odchylił głowę do tyłu i dalej oddychał, nie przejmując się tym, że moczy tył głowy w wodzie. Zrobił to już przecież podczas pokonywania kolejnych basenów. Tylko czubek głowy i okolice grzywki pozostawały nietknięte.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Sro 11 Lis 2020, 00:33

Prychnęła tylko pod nosem na jego słowa, bo żołnierzyk na coraz więcej sobie ponownie pozwalał, a to wcale na korzyść jemu wyjść nie mogło. A o tym raczej powinien pamiętać biorąc pod uwagę, że swoją lekcję w tej kwestii odebrał ledwo wczoraj. Niemożliwe, żeby mieć tak krótką pamięć. Mógł jednak sobie myśleć co chciał, tego akurat na szczęście nie wiedziała i wiedzieć nie chciała. Każdy ma swoje fantazje, prawda?
- Tak tak, i frytki do tego - spojrzała na niego jak na debila, jak to miała w zwyczaju wczoraj, gdy Odysseas palnął coś iście głupiego, jak w tym momencie. Boże, co to będzie jak przejdą do treningów z bronią? Ona go któregoś razu "przypadkiem" zabije i tyle. Naprawdę.
Nieco się zdziwiła, gdy mężczyzna w żaden sposób nie próbował chociaż opóźnić tego treningu, choć z drugiej strony wczoraj, gdy już zaczął wykonywać jej polecenia to nieszczególnie kręcił nosem i wykręcał się. Szybko się nauczył, że nie warto, a to już coś.
Obserwowała więc uważnie, jak mężczyzna pływa zwracając uwagę zarówno na styl pływania, jak i samą technikę - na ile jest poprawna, a jakie ewentualnie błędy są, by mógł to robić sprawniej, szybciej i dłużej. Niczego takiego jednak nie wychwyciła do momentu, gdy dopadło go zmęczenie. Wtedy zaczęła dostrzegać małe błędy, niepełne ruchy i tak dalej. A później to już poleciało bardziej, bo ruchy były coraz mniej dokładne oraz zachłysnął się wodą.
Uniosła lekko brew, gdy wreszcie po tych ekscesach zrezygnował i wyszedł na płytszą wodę, by móc się uspokoić. Nie skomentowała tego w żaden sposób, w końcu powiedziała, że do upadłego, a nie konkretną ilość. Widziała jego zmęczenie i błędy, które z tego wynikały i z pewnością nie były za przyjemne jak chociażby zakrztuszenie się wodą.
- Tak - rzuciła krótko, bo chodziło o to, by ledwo oddychał i tak się przecież stało. Wczoraj mówiła mu wielokrotnie, że trening wybudzający gen nie należy do najprzyjemniejszych. Ona też źle swój wspomina, choć po czasie bardzo polubiła się z treningami. Może dlatego, że nie musiała na nich pluć krwią.
- Zapraszam - wskazała ręką na głaz znajdujący się tuż przy opadającej wodzie wodospadu. Nie był on tak doskonały do tego zadania, jak ten drugi o którym myślała, ale no trudno. Sama wskoczyła do wody zajmując miejsce na wskazanym kamieniu, który na ich szczęście był sporych wielkości.
- Zamknij oczy i początkowo oddychaj spokojnie. Ignoruj wodę, która uderza ciebie po plecach - zaczęła spokojnie uważnie go obserwując. - Gdy niemal zapomnisz o tych nieregularnych uderzeniach, oprzyj dłonie na swoich kolanach wnętrzem dłoni do góry. Wyobraź sobie zimę, nad nami unoszą się ciężkie chmury przynosząc chłodne powietrze, mroźne wręcz. Czujesz jak szczypie ciebie po skórze. Skup się na płatkach śniegu, które na ciebie opadają, gdy je poczujesz. Spróbuj siłą umysłu sprawić, by te, które opadły na twoje dłonie, uniosły się ponownie - opowiadała spokojnym uspokajającym wręcz głosem przypominając sobie własny trening z kriokinezą. Co prawda jej miał miejsce później i nie dokładnie w takiej formie, ale ona wolała tak. No i nie miał grek wyjścia.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Czw 12 Lis 2020, 16:39

Czy Viviana trochę naginała swój własny charakter, by móc znosić zachowania Odyseusza? To na pewno. Pytanie tylko, czy faktycznie tak to jej przeszkadzało, czy może czasem grała, traktując niektóre jego odpowiedzi jako prowokacyjne, zabawne czy może nawet kokieteryjne. To już pozostawało w jej gestii, a Spyros mógł tylko raz po raz próbować wybadać sytuację i tym samym przyzwyczajać Kolumbijkę do tego, że zdarzają mu się różne odzywki i niemalże wybuchy pewności siebie. Albo arogancji. Jak zwał, tak zwał.
Swoją drogą, trochę go zastanawiało to, dlaczego Viviana się zachowywała w ten sposób. Wczoraj była gotowa ubić go za każde słowo "mała", a tymczasem dzisiaj nie zwracała mu często na to uwagi, większość jego komentarzy puszczała mimo uszu, a do jednego czy dwóch nawet się odniosła i to nie w krytyczny sposób. Może nastąpiła w niej jakaś wewnętrzna przemiana od wczoraj i jednak podoba jej się to co Odysseas mówi? Ewentualnie, olała sprawę i uznała, że wychowanie go nie leży w jej gestii, więc zwyczajnie nie będzie na to zwracać uwagi.
- Zachęcająca poza - poruszył wymownie brwiami, nie traktując rzecz jasna jej zaproszenia na głaz jako propozycji do miziania się, ale też nie widział w tym żadnej pułapki. Zajął miejsce obok niej i przyglądał się chwilę Gavirii, mając ochotę w pierwszej chwili parsknąć śmiechem. Medytacja nad wodospadem? To brzmiało jak jakiś żart, ewentualnie Viviana właśnie zdradziła swoją cichą fascynację wschodnimi sztukami walki i kulturą azjatycką, w której akurat takie ekscesy były na porządku dziennym wśród wojowników. Przynajmniej w filmach.
- Po czymś takim na pewno będzie mi potrzebny masaż - znów poruszył brwiami w stronę Viviany, ewidentnie coś jej sugerując. - Mam nadzieję, że umiesz to robić, mała - rzucił bezczelnie, jak gdyby był pewien tego, że po całym treningu Viviana pomizia go po pleckach.
Usiadł po turecku na kamieniu, przybrał wskazaną przez córkę Hodra pozycję i zaczął spokojnie oddychać, odzyskując nie tylko siły, ale również mnóstwo skupienia. Z czasem zaczął ignorować wodę, która nie uderzała go po plecach w żaden bolesny sposób od samego początku i pewnie dlatego mógł się uniezależnić od tego.
Zaczął wyobrażać sobie zimę, mroźne powietrze oraz płatki śniegu, które opadają na niego. Nic jednak nie wyszło z prób wytworzenia jakichkolwiek oznak kriokinezy, dlatego już po chwili Odyseusz stracił całe skupienie i zamiast ponownie spróbować tego ćwiczenia, wolał zagadać do Viviany.
- Świętego Mikołaja i renifery też mam sobie wyobrazić? - dało się wyczuć nutkę sarkazmu w jego głosie, ale chwilę potem zaraz znowu spróbował się skupić, nie chcąc naginać cierpliwości jego trenerki. Obiecał jej wszakże, że nie będzie taki zły i że z czasem do niego przywyknie, choć pewnych aspektów uniknąć się nie dało.
Totalnie pochłonęły go jego własne myśli oraz chęć wytworzenia wspomnianych płatków śniegu, dlatego przestał nawet myśleć o Gavirii, która przez dłuższy czas była w jego głowie w dość jednoznacznych sytuacjach: nie mając na sobie ani ubrań, ani bielizny. I chyba to poskutkowało, bo zaczął czuć dziwne mrowienie - którego wcześniej nie znał - w okolicach swoich dłoni, a z czasem pojawiły się nawet pojedyncze płatki śniegu. Z wrażenia musiał aż otworzyć oczy i spojrzeć na swój twór, z którego był dumny.
- Tak myślałem - rzucił po chwili. - Wyobrażenie sobie ciebie w stroju pani Mikołajowej zadziała - oczywiście, że o tym nie pomyślał, ale to był Odysseas i od czasu do czasu musiał coś palnąć, żeby być sobą. Dobrze, że chociaż Viviana nie obrażała się ani też nie zawstydzała każdym komentarzem, bo wtedy ten trening nie miałby sensu.
- Co dalej? - odwrócił się i przesunął nieco na bok, by woda nie zasłaniała mu widoku Viviany, ani też uderzenia o jego skórę nie zagłuszały mu aż tak bardzo jej poleceń.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Nie 15 Lis 2020, 00:41

Z całą pewnością nie nastąpiła w niej żadna wewnętrzna przemiana. Mężczyźnie póki co uchodziło w miarę na sucho, bo nie używał sformułowania "mała", które gotowało niemal w jej żyłach krew. Jasne, że go nie wychowa, nawet nie miała w planach tego. Miał matkę od tego, a nie... czekaj. Tak czy inaczej wróciła z pewnymi pokładami cierpliwości, a i fakt, że w nocy śniła jej się rodzina w miłej atmosferze sprawił, że też i nieco lepszy humor miała. Choć to akurat jak igranie z bombą, w każdej chwili mogła wybuchnąć, gdy po raz milionowy zda sobie sprawę, że sen się nie ziści.
Wywróciła jedynie oczami na jego kolejny idiotyczny tekst, nie mając ochoty strzępić języka by jakkolwiek to skomentować. Był głupi i szukał śmierci to był, może znajdzie to czego szukał szybciej i nie będzie musiał ani męczyć siebie, ani tym bardziej jej.
- Och, weź się już zamknij - mruknęła poirytowana słysząc o masażu, jednak zgodnie z jej ostrzeżeniami wczorajszymi, przegiął pałkę nazywając ją w ten sposób. Na jej twarzy pojawił się jedynie mały grymas niezadowolenia, a woda uderzająca go po plecach na kilka sekund stała się kropelkami lodu, które z całą pewnością odczuwał znacznie bardziej i mniej przyjemnie. Odetchnęła głęboko po chwili kończąc tym samym kriokinezę. Mógł to potraktować jako subtelne przypomnienie, choć raczej czuł igiełki na plecach, aniżeli lekkie upominające szturchnięcie. Gaviria jednak miała własne definicje słów, chociażby "subtelnie". Zawsze mogła mu rozorać plecy, prawda?
- Jeżeli to sprawi, że się zamkniesz i skupisz to tak. Możesz nawet elfy sobie wyobrażać - bardziej warknęła, aniżeli powiedziała, bo jej dobry humor zaczął już odpływać i to nie "przez" swoją rodzinę, a niego. Marnował jej czas, a ona raz, że nigdy nie była materiałem na trenera (już bardziej jej mąż), a dwa, że nie lubiła źle wykonać zadanie. Miała go wyszkolić i zrobi to choćby miał on być wrakiem herosa - ale porządnie wyszkolonym.
Gdy w końcu się zamknął i się skupił, a przynajmniej udawał, że to robi, Kolumbijka choć trochę się uspokoiła. Po dłuższej chwili dostrzegła płatki śniegu na jego dłoniach, jednak nie zasługiwało to na jej pochwałę i szeroki uśmiech. Mógł zrobić więcej, musiał się tylko skupić. On oczywiście zamiast tego otworzył oczy i wszystko w ciągu kilku sekund zniknęło, bo się rozproszył dumą, jakby nie wiadomo co uczynił. Westchnęła zrezygnowana.
- Boże, jakiś ty nudny. Płyta ci się zacięła czy co? - spojrzała na niego jak na debila, bo chyba tylko ktoś o niskim ilorazie inteligencji mógł niczym baran sypać tego typu tekstami widząc, że albo ją to irytuje albo wkurwia. A już pokazała co potrafi, jak się wkurzy. On chyba nie wierzył w to dziecinne "kto się czubi, ten się lubi"? Przecież tylko idiota widziałby w tym sens... No i w sumie pasowało do niego.
- Jak to co dalej? - spytała podirytowana rzucając mu mało przyjemne spojrzenie. - Masz się skupić i zrobić to jeszcze raz. Tym razem porządnie. Myślisz, że trzy płatki na krzyż to sukces? - prychnęła chcąc mu pokazać, że to było nic tak naprawdę. - Dzieciom idzie to szybciej niż tobie. Może to przez to, że one potrafią się zamknąć i skupić na dłużej jak pół minuty. I siadaj jak siedziałeś wcześniej - uśmiechnęła się sztucznie miło do niego i już nic nie powiedziała, tylko oczekiwała, że zabierze się do roboty.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Nie 15 Lis 2020, 21:55

Viviana siłą rzeczy musiała przywyknąć do tych odpałów Odysseasa, bo mężczyzna był już raczej niereformowalny. Widział, że słowo "mała" działa na nią jak płachta na byka, ale jakoś nic sobie z tego nie robił. To, że postanowił opanować część innych komentarzy, nie oznaczało, że porzuci raptem całą swoją osobowość, byleby tylko przypodobać się Gavirii. Jasnym było, że kobieta nie zainteresuje się nim w żadnym aspekcie, jeśli Spyros dalej będzie się tak zachowywać, ale czy mu naprawdę na tym zależało? Fajnie byłoby ją przerżnąć, ale poza zwykłym pociągiem seksualnym do latynosek, Odysseas nie czuł do niej zupełnie nic. I pewnie dlatego na tyle sobie pozwalał.
Roześmiał się, kiedy zrezygnowana rzuciła, żeby się zamknął. Jego zdaniem to było nawet urocze z jej strony, gdy tak się irytowała na każdy jego głupi tekst. Czy ona naprawdę sądziła, że zwracanie mu na to uwagi jest odpowiednią metodą? Przecież wystarczyło olewać wszystko jak do tej pory i on by sobie rzucał debilizmami, a ona puszczałaby to mimo uszu, nie psując sobie nastroju. Tymczasem wszystko to brała do siebie w jakimś stopniu, a to działało na niego bardzo motywująco... by mówić więcej.
Lód nie zrobił na nim wrażenia, bo wyprowadzenie z równowagi Gavirii było warte tego, żeby trochę pocierpieć. Co nie znaczyło z kolei, że wcale tego nie czuł, bo jednak te kulki gradu obijające się o plecy nie były przyjemne. Tego jednak po sobie nie dał poznać i chyba dlatego brunetka zrezygnowała z dalszych prób obijania go lodem.
Kiedy już był dumny z siebie i utworzenia pierwszych płatków śniegu w dłoniach, spojrzał na Gavirię, obracając się przy tym. Jej wzrok mówił mu wszystko, a jej odpowiedź była jeszcze bardziej bezpośrednia. Nie żeby się tym mocno przejął, ale w tej sytuacji akurat się nie zaśmiał.
- Jestem sobą, to nie takie trudne, mała - puścił jej oczko, chcąc ewidentnie ją sprowokować.
Do czego się odnosił? Sam chyba nie wiedział. Z jednej strony na pewno chciał jej wbić jakąś szpilkę, z drugiej jednak może po prostu łaknął jej uwagi jak małe dziecko? W jego przypadku można było sądzić doprawdy wiele rzeczy i tylko czas pokaże, o co tak naprawdę mu chodzi.
- Ja uważam, że to sukces. Jeszcze wczoraj jedyne co miałem wspólnego ze śniegiem to ozdoby świąteczne - wzruszył lekko ramionami, bo w tym wypadku Viviana nie miała żadnej siły sprawczej. On był naprawdę zadowolony z tego, że udało mu się już na drugim treningu wykrzesać z siebie te zdolności i nie obchodziło go to, czy inni robili to szybciej, lepiej i więcej. Był sobą i z tego zamierzał się cieszyć, bo to był jego sukces.
- Dzieci łatwiej uczą się nowych rzeczy - przyznał, jakby to była oczywistość. - Wiem już, że całusa od ciebie nie dostanę, ale swoje zrobię. Nie martw się o to - tym razem powstrzymał się od nazwania jej "małą", ale wynikało to tylko z tego, że nie czuł potrzeby zwrócenia się do niej w ten sposób.
- Rozluźnij się, pożartuj trochę i nie bierz wszystkiego do siebie. Nie wiem skąd ten kij w dupie, ale dużo lepiej wyglądałabyś z uśmiechem niż tym wzrokiem "zaraz cię zabiję" - rzucił szczerze, bo choć lubił ją drażnić, tak czasem też go to nudziło i trochę martwiło, że Gaviria najwidoczniej nie potrafi wyluzować. Z drugiej strony, gdyby tylko znał jej historię... ciekawe czy wtedy też by tak ją prowokował.
Usiadł z powrotem na kamieniu, przyjmując tą samą pozycję, po czym tym razem z nieco większą łatwością udało mu się stworzyć kilka płatków śniegu, które nie znikały od razu, a jeszcze trochę utrzymywały się w powietrzu. Czuł jak przepełnia go moc, jak chłód, którego jeszcze chwilę temu nie znosił, teraz przestaje być w jakikolwiek sposób kłopotliwy i nieprzyjemny. W końcu udało mu się stworzyć nawet mała kulę lodu, która była czymś nadprogramowym. Czy zrobił to żeby się popisać? Jak najbardziej, choć spodziewał się, że to też nie zrobi na niej wrażenia.
W końcu po chwili znowu się obrócił w jej stronę i zadał pytanie:
- Jak wyglądał twój trening? - był ciekawy, jak ona rozwijała swoje umiejętności kriokinezy i czy to co robią teraz jest jej własnym pomysłem, czy może inspiracją zaczerpniętą od jej trenera.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Pon 16 Lis 2020, 23:48

Ściągnęła brwi próbując zrozumieć o czym on pierdoli i właściwie na co odpowiada. Sensu to nie miało żadnego, tak samo zresztą, jak używanie sformułowania "mała", a mimo wszystko to robił. Może przez te lata bycia gangusem uszkodził sobie poważnie mózg? Niby śmiechem żartem, ale przecież jako człowiek zgarniając kilka ciosów na głowę można poważnie uszkodzić mózg, zabić komórki mózgowe i w ogóle. Może on zwyczajnie niedorozwój się zrobił przez to?
- Nikogo to nie interesuje, zwłaszcza jak staniesz przed komisją po miesiącu - spojrzała na niego poważnie, by go trochę zdenerwować. Jeśli miał się dzięki temu starać, to właściwie czemu nie? Może mu wmawiać, że na koniec jest egzamin, dzięki któremu dostaje się rangę, na przykład mięso armatnie, jeśli ktoś totalnie się obijał. No i wtedy jest na czole bitwy co by się nie działo. Kity zawsze mogła mu powciskać i go postraszyć, jeśli ogarnie się choć na moment i zamknie przede wszystkim.
- Za to kundle nigdy tego nie potrafiły robić - chciał ją sprowokować, to miał. Zamierzała mu dopierdalać na każdym kroku, a jeśli będzie ją drażnił bardziej, to ponownie poprzytula się z czarnym szalem. Nie zamierzała się z nim cackać, jak z dziesięciolatkiem.
- Nie jesteśmy w barze przy wódce, by się rozluźniać. To jest trening - spojrzała na niego... wiadomo jak. Raz, że ona nawet go nie tolerowała, a to jeszcze było ich zadanie i ona miała śmieszkować zamiast go wyszkolić przynajmniej w podstawowym stopniu? Patrząc na jego postawę więcej nie oczekiwała, w końcu jak już było wspomniane, kundle w ogóle się nie uczą.
W końcu jednak się zamknął, a Kolumbijka przyglądała mu się i jego pierwszych kroczkach kriokinezy. Była nieco mniej niezadowolona widząc utrzymujące się płatki, a później dostrzegając małą kulkę przytaknęła samej sobie zgadzając się, że to już był zadowalający efekt.
- Nie twoja sprawa - mruknęła po czym wskoczyła do wody, by wypłynąć na brzeg. Tam z wielkiej torby sportowej wyciągnęła ręcznik, którym się dokładnie wytarła, a potem wskoczyła ponownie w spodnie od dresów. Włosy związała w luźnego koczka nie chcąc, by mokre kosmyki jej przeszkadzały.
- No, na co czekasz? Zapraszam - wskazała teren wokół siebie i sięgnęła do torby. Wyciągnęła kilka różnej długości biczy i patrzyła na niego ciekawa czy pomyślał o ręczniku. Rzecz jasna miała dla niego zapasowy - oczywiście nie ze swojej łazienki - bo jednak zakładała, że aż takich wniosków, to on wyciągać nie potrafił. A może powinna pozwolić mu marznąć? Ciekawe jak on zareaguje.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Pią 20 Lis 2020, 23:13

Odysseas od razu wyczuł podstęp w tych słowach o komisji, bo takie rzeczy wydawały się być wręcz śmieszne. Ściągali go po to, żeby go później egzaminować? To było grubymi nićmi szyte, ale mimo swojej wręcz pewności, że Viviana go okłamuje, jakieś tam ziarenko niepewności w nim zasiała i siłą rzeczy zaczął nagle patrzyć na to trochę inaczej niż dotychczas.
Uniósł lekko brew, dostrzegając dużą irytację na twarzy Kolumbijki. Nie żeby mu to w jakiś sposób imponowało, ale tak sobie pomyślał, że osiągnął zamierzony efekt, a jednak nie jest z tego jakoś bardzo zadowolony. Być może w tych jego głupich tekstach było więcej zwracania na siebie uwagi, niż rzeczywistych chęci doprowadzenia trenerki do szału. To by się zgadzało, biorąc pod uwagę, że dotąd raczej kobiety nie stroniły od kontaktów z Grekiem. Wręcz przeciwnie, często same go inicjowały. Tymczasem Viviana zdawała się być totalnie niezainteresowana nim i gdyby nie ta obrączka, syn Chione pomyślałby, że ona jest po prostu lesbijką.
- Więc wiemy już, że ani dzieckiem, ani kundlem nie jestem i nawet nie musiałaś mi zaglądać do bokserek! - zaśmiał się kpiąco. - Świetna wojowniczka, trenerka i w dodatku detektyw. Świetnie, że na ciebie trafiłem, sensei - ukłonił się swojej mentorce, nabijając się z niej przez ten cały czas. Naprawdę miał dziś wyborny humor i aż prosił się o trochę niegrzecznych zabaw z szalikiem chyba.
- A jak zaproszę cię na wódkę, to się rozluźnisz? - spytał z ciekawości, choć nie spodziewał się, że Viviana w ogóle weźmie to na poważnie.
Trochę go fascynowało to, dlaczego kobieta jest taka niedostępna i narzuca na siebie taką maskę chłodu. Nie żeby postawił sobie za nadrzędny cel rozszyfrowanie córki Hodra, ale w najbliższych dniach zamierza popytać obozowiczów o nią i o zdanie, jakie na jej temat mają. To mu się przyda do dalszych "badań".
Wywołany do tablicy powędrował za nią, czy może raczej przepłynął, po czym spojrzał na ubierającą się Latynoskę. Później przeniósł wzrok na bicze. Gdyby nie fakt, że było mu zimno i nie zabrał ze sobą ręcznika, to pewnie rzuciłby jakimś tekstem, że Viviana po prostu lubi bardziej na ostro i on był za delikatny, ale w tej chwili myślał tylko o tym, by woda po nim spłynęła, a ciało odzyskało odpowiednią temperaturę. W pewnej chwili dostrzegł w torbie leżącej obok ręcznik, po który od razu pognał, chcąc się wytrzeć. A gdy już to zrobił, rzucił go na bok i ubrał się, by móc przejść do drugiej części treningu.
- To jest cyrk czy obóz herosów? - spytał po chwili, nie dowierzając, że widzi jakieś bicze, które kojarzą mu się bardziej z tresowaniem zwierząt w cyrkach niż z walką. A może ona serio mówiła, że jest dla niej kundlem i teraz będzie go biczować? Dziwne zabawy lubiła ta Vivcia.
Sięgnął po jeden ze średniej długości biczów.
- I co mam z tym zrobić? W sypialni bym wiedział - no nie mógł się powstrzymać i zaraz pewnie dostanie. No ale, ma za swoje.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Pon 23 Lis 2020, 00:19

Mógł wierzyć, mógł nie, ale pewności nigdy nie miał. W zależności od szczęścia albo ktoś podłapie temat i przytaknie chcąc się ponabijać albo powie mu, że to głupoty. Na jego nieszczęście w obozie dominowała ta pierwsza grupa, a i nawet pewnie i generał by się zgodził na ten mały podstęp i by potwierdził, jeśli dzięki temu treningi miałyby iść sprawniej.
Cóż ona mogła rzec? W obozie nie brakowało ludzi, którzy mniej lub bardziej ją drażnili, ale Odysseas łamał wszelkie osiągnięte przez innych granice bardzo szybko. A jeszcze nie stracił głowy, więc to naprawdę był pewien sukces. On jednak irytował ją bardziej nie tylko z powodu tych głupich teksów. Inni zwykle działali jej na nerwy swoim zachowaniem niekoniecznie w jej kierunku, ale cechującym się albo głupotą albo sraniem kwiatkami. On co prawda wyglądał na głupiego, ale wkurwiać ją dla samego wkurwiania? Przecież to bezsensu.
- Nie byłabym taka pewna - spojrzała na niego z uniesioną brwią oraz kpiąco. W końcu jak widać po jego zachowaniu nie nauczył się do tej pory, by jej nie prowokować chociażby nie mówiąc "mała". Westchnęła ciężko naprawdę momentami nie mając siły na tego półgłówka. Jakim cudem on jeszcze żył?
- Gdybym miała zamiar z tobą pójść do baru to tak... ale nie chodzę w celach towarzyskich z tymi, których mam ochotę zabić - odparła mu ze sztucznym uśmiechem, bo z oczu wyraźnie biła złośliwość, choć przecież powiedziała tylko prawdę. Wkurwiał ją i żył jeszcze z nieznanych nawet jej powodów i ona miałaby mu poświęcać więcej czasu niż to konieczne? Po co, żeby dalej ją wkurwiał?
Patrzyła na niego obojętnie, gdy sięgnął do jej torby i później zaczął się wycierać drugim ręcznikiem. W tym czasie zawijała dla zabawy bicz wokół jednej dłoni zastanawiając się, na którą długość się zdecydować. gdy skończył i odezwał się jak zwykle głupio, olała to zarzucając inny temat.
- Tatuś nauczył ciebie do sięgania bez pozwolenia do cudzych rzeczy? - spytała doskonale przecież wiedząc, że wychowała go ulica i sierocińce. - Radzę uważać, tu od niektórych możesz dostać morgenszternem za to. Ode mnie też, więc potraktuj to jak ostatnie ostrzeżenie - to, że miała dla debila ręcznik nie oznacza, że mógł bez pozwolenia do jej torby sięgać. Zero jakiegokolwiek wychowania, ale czego ona oczekiwała po gangusie? Może będzie miała szczęście i z przyzwyczajenia sięgnie w barze do czyjejś kieszeni, a ona będzie miała problem z głowy? W końcu trupa nie trzeba szkolić.
Wywróciła oczami na jego kolejne słowa i machnęła dłuższym biczem rozcinając mu skórę na policzku. Miała dość tych jego tekstów i jak dla niej mogła go w ten sposób karać za każdy jeden występek - a to cięcie, a to podduszanie, a nawet kriokinezą zafundować mu niezłe wychłodzenie.
- Widzisz to drzewo? - wskazała na pień znajdujący się w odległości około dwóch metrów od niego. - Spróbuj trafić w korę na początek - mogło to się wydawać proste, ale obsługa 2,5 metrowego bicza wcale taka nie była. Doskonale o tym wiedziała, nie była to jej ulubiona broń przecież.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Wto 24 Lis 2020, 21:39

Odysseas być może nie do końca rozumiał na czym polega cały ten obóz i niczym w pewnej teorii odnośnie stadiów przechodzenia żałoby zaczął zaprzeczać temu, co się wokół niego dzieje, między innymi temu, że Viviana jest wbrew pozorom bardzo niebezpieczną personą. Prawdopodobnie to właśnie z tego powodu Spyros pozwalał sobie na tak wiele, choć jeszcze wczoraj był duszony umbrakinetycznym szalem, który mało co nie pozbawił go życia. A to była tylko namiastka jej mocy, które mogły objawić się w inny sposób, bardziej bezpośredni.
Wzruszył ramionami, nie przejmując się tym, że nie jest na liście osób, z którymi Kolumbijka chciałby wybrać się do baru. Nie zamierzał udawać, że chce ją przekonać do siebie, bo gdyby tak było, to zacząłby się inaczej zachowywać. Tymczasem on ją prowokował i fakt, że podobała mu się fizycznie nie wpływał na zmianę tego nastawienia. Co prawda nie ukrywał, że z chęcią by przerżnął Gavirię, ale w tym momencie i zapewne w kilku następnych kobieta będzie poza jego zasięgiem, a skoro sama się na bolca nie pcha, to co on ma się starać? Typowe podejście dla egoisty.
Przestał na moment się wycierać, spoglądając z jedną brwią uniesioną w stronę trenerki. Prawie parsknął śmiechem, gdy ostrzegła go, że może oberwać za to jakimś morgenszternem.
- Używacie skoczków narciarskich jako broni? - udał głupiego, bo domyślał się, że chodzi o jakiś rodzaj broni, którego nie znał. Ale skoro skojarzyło mu się austriackim sportowcem, to dlaczego nie zażartować sobie w ten sposób? Viviany na pewno tym nie rozbawi, ale jemu ten żart się podobał i to wystarczyło.
Wytarł resztki kropel z ciała i rzucił ręcznik niedbale, ledwo trafiając do torby Gavirii.
- Słodziutka jesteś - cmoknął w jej stronę, gdy go tak uroczo ostrzegła o konsekwencjach.
Sięgając po ponad dwumetrowy bicz patrzył przez moment na nią dokładnie tak, jak ona niemalże ciągle patrzy na niego. Znów uniósł jedną brew, zastanawiając się, czy nie jest to jakaś podpucha. Dostrzegając jednak pewność w jej oczach i obrywając biczem prosto w łeb, przestał mieć jakiekolwiek wątpliwości, że nie mówi poważnie. Wzruszył ramionami i postanowił zrobić to, co zaleciła Gaviria, masując się chwilę wcześniej palcami po policzku oraz zerkając na kilka kropel krwi.
- A jak trafię, to umówimy się? - spytał lekko, chociaż wcale nie miał zamiaru z nią randkować. Głównie dlatego, że spodziewał się negatywnej odpowiedzi ze strony Kolumbijki. Nie odmówi sobie jednak małej prowokacji i wyprowadzania jej z równowagi, bo polubił ostatnio ten sport.
Stanął w małym rozkroku i próbował improwizować z tym biczem, gdyż nie do końca wiedział, jak się z nim obchodzić. Nie miał żadnej techniki ani lepszego pomysłu na uderzenie, dlatego też w pierwszej kolejności użył bicza niczym lassa i spróbował sieknąć korę, co mu się w ogóle nie powiodło.
- Ale chujnia... - przeklął pod nosem, po czym przystąpił do drugiej próby. Tym razem zamachnął się tak, jak robił to często z linami na siłowni, chcąc wymusić na biczu odpowiednią reakcję. Końcówka jednak nie doleciała do drzewa za pierwszym razem, za drugim i kilkoma kolejnymi ledwo otarł się o drewno, aż w końcu wziął się w garść i trafił korę, może nie jakimś supermocnym uderzeniem, którego nie powstydziłaby się największa fanka bdsm, ale takim które raczej łapało się do zaliczenia zadania.
Niezbyt zadowolony z użytku takiej broni obrócił się w stronę Gavirii.
- Nabieram szacunku do treserów w cyrku - rzucił, spoglądając najpierw na bicz, a później na swoją trenerkę. Czekał na dalsze polecenia.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Wto 24 Lis 2020, 23:56

Gaviria gdyby mogła, to wcisnęłaby tego kretyna innemu trenerowi. Niestety raz, że nikt go nie chciał z wielu powodów, a dwa to była jej ugoda z Juarezem. Chociaż teraz zaczynała się zastanawiać czy misja jednak nie byłaby lepszym rozwiązaniem. A może zwyczajnie siebie zabić dla świętego spokoju? Tego jednak nie robiła tylko z jednego powodu - wiedziała, że mąż by jej tego nie wybaczył, a jednak naiwnie wierzyła, że po śmierci się zobaczą. Nie mogła tego zaprzepaścić. Stąd też sobie żyła czy raczej egzystowała.
- Naprawdę jesteś aż taki głupi czy tylko udajesz? - spojrzała na niego z uniesionymi brwiami i zdegustowanym wyrazem twarzy. A może miał się za zabawnego? Tak czy inaczej jej cierpliwość się już kończyła, więc sam sobie zapracuje na ten los, gdy przegnie pałkę.
Wywróciła oczami wyobrażając sobie jednak jak ten język mu odmraża i gość wreszcie i na wieki przestaje pierdolić głupoty. Aż drobny uśmiech pojawił się na jej twarzy z powodu tej wizualizacji.
Zerknęła na bicz, który raczej na ślepo wybrał, skoro były zwinięte - nie podejrzewała go wszakże o umiejętności typu szacowanie długości. Była nieco zdziwiona, gdy Odyseusz nie naskoczył na nią po raz setny za to, że go zaatakowała. Skoro słowa nie działały, to może czyny dadzą radę, choć tu ktoś powinien go ostrzec, że chociażby z jej sposobów przesłuchiwań wiadomo, że jej "zachęty" szybko eskalują i tu nie byłoby z pewnością inaczej.
Spojrzała na niego beznamiętnym spojrzeniem na jego pytanie i jedynie gdy stanął bokiem do niej smagnęła go po raz kolejny, tym razem po plecach. Zrobiła to delikatniej, więc raczej skóry nie rozcięła, ale czerwony ślad z całą pewnością pozostał. Skoro tak bardzo lubił cyrki, to mogła go traktować jak dzikusa, którego tylko karą cielesną mogła ujarzmić. Ona nie miała nic przeciwko, by na kimś się wyżyć.
Tym razem to ona miała ochotę się zaśmiać na jego komentarz, jednak jedynie uniosła lekko jeden kącik ust, który właśnie jej rozbawienie przez moment sygnalizował. Obserwowała jednak cały czas uważnie jego dość marne próby, choć sama przed sobą musiała przyznać, że też nie lubiła uczyć się obsługi biczów. Są specyficzne i dość trudne, co tu dużo mówić.
- Treserzy? Nie widziałeś naszych specjalistów od tej broni. Im to należy się szacunek - odparła całkiem normalnie, bo zresztą tak uważała. Może to kwestia cierpliwości, a może pewnych predyspozycji, ale ona nigdy z biczami się nie polubiła za bardzo. Ot, na podstawowym poziomie umie się nią posługiwać jak przystało na tak długi staż w obozie.
- Widzisz ten listek na najniższej gałęzi? - wskazała na pojedynczy, osamotniony wręcz pomarańczowy listek. - Podejdź dwa kroki i spróbuj go tym biczem zerwać w jakiś sposób. A gdy to ci się uda, wróć do pnia i postaraj się chociaż uszkodzić nieco kory kilkunastoma dobrymi uderzeniami - o wskazówki nie pytał, więc póki co mu ich nie dawała. Był takim cwaniakiem, że chyba sobie sam poradzi?
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Sro 25 Lis 2020, 15:37

Nie przejmował się krytyką Viviany, bo tak jak zostało wspomniane wcześniej, był najwidoczniej na etapie zaprzeczania wszystkiemu i każde polecenie odnosiło odwrotny skutek. Mogła mieć go za idiotę, bo sam się prosił o karę, a tymczasem jedyne co, to Kolumbijka odrobinkę uszkodziła mu policzek i na poprzednim treningu poddusiła ciemnym szalem. Odyseusz co prawda nie chciał powtórki z tego, ale w jego sytuacji można było mu wybaczyć i trochę odpuścić tą niekonsekwencję, gdyż w dalszym ciągu był w zupełnie nowym dla siebie świecie, który może być jeszcze groźniejszy niż ten przestępczy.
- Lubię cię denerwować - puścił jej oczko, przyznając się do czegoś, co jest oczywiste niemalże od samego początku ich znajomości. Być może dużo ryzykował teraz i w odwecie Gaviria znowu go poddusi, ewentualnie uderzy mocniej, by kolejny raz zademonstrować swoją przewagę, ale co tak naprawdę miał do stracenia, życie? Te już tak na dobrą sprawę stracił, przychodząc do tego dziwnego obozu.
Kiedy zdzieliła go biczem po plecach, odwrócił się w jej kierunku i warknął, bo niezbyt mu się to podobało, a przy okazji w żaden sposób go to nie motywowało.
- Ja tu z ręką na sercu, a ty mnie lejesz... - udał zawiedzionego, bo był to czysty teatr z jego strony.
Kiedy próbował na różne sposoby uderzać biczem, zaczynał nabierać wprawy, co z kolei poskutkowało kilkukrotnym trafieniem pnia z lepszym bądź gorszym skutkiem. Od samego początku jednak ta broń mu się nie podobała, dlatego też niedbale ćwiczył posługiwanie się nią.
- Większość to chyba miecze, łuki i pistolety? - spytał z ciekawości, bo taką obserwację wyniósł po kilku spacerach, przy których miał okazję dostrzec trenujących półbogów.
Zgodnie z poleceniem Viviany przeszedł dokładnie dwa kroki, po czym znów stanął w rozkroku i zamierzał porządnie przypierdolić listkowi, by ten już za pierwszym razem opadł. Rozgrzał nadgarstki oraz ramiona i przyjrzał się uważnie liściowi, by chwilę później zdzielić go i o dziwo trafić. I tego zdziwienia nie potrafił po sobie ukryć, dlatego spojrzał na Gavirię z uniesionymi brwiami.
- To działa - uniósł kącik ust w delikatnym uśmiechu, po czym wrócił do ćwiczeń, chcąc tym razem uszkodzić w jakiś sposób pień. Najwidoczniej Viviana nie należała do żadnych aktywistów greenpeace, skoro lała ciepłym moczem na to, czy drzewku coś się stanie.
Odysseas postawił na tę samą technikę, która pomogła mu zerwać liść i zaczął usztywniać w odpowiednim momencie przedmiot, gdy tylko się wyprostowywał. Dzięki temu udawało mu się wywoływać dźwięk obijania czegoś, a z czasem pojawiły się nawet drobne rysy na korze. Po kilku chwilach udało mu się rozwalić kawałek pnia i nawet mu się to spodobało. Fajna rozrywka.
- To może teraz się umówimy? - spytał prowokacyjnie, spodziewając się wiadomo jakiej odpowiedzi. Tym razem jednak był potencjalnie gotowy na jakieś uderzenie Viviany, dlatego też ciężej było go zaskoczyć.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Czw 26 Lis 2020, 23:54

- Dziwne hobby, niebezpieczne - odpowiedziała na tą jego farsę, bo spodziewała się, że każdego lubi denerwować. Nie wiedziała dlaczego miałby tylko ją kopnąć "taki zaszczyt". Raczej wyglądał na typa, który lubi drażnić ludzi i sprawdzić, kiedy pękną i spróbują mu wpieprzyć. Ciągle zapominał jednak, że nie jest już w Grecji, a w obozie herosów i tu każdy bez problemu go położy. Nawet dzieciak, który jest tu dłużej od niego i opanował swoją moc na tyle, by zrobić to z daleka.
Nie przejęła się tym, gdy warknął niczym... kundel, ale to już zdarzyło mu się kilkukrotnie czym udowadniał, że jednak bliżej mu do zwierzęcia niż do człowieka. No i bycie gangsterem też o tym świadczyło, więc no... Jego tekst olała wiedząc, że robi przed nią teatrzyk. Tylko po co?
Obserwowała go gdy trenował, chociaż miała wrażenie, że olewa sprawę jak tylko może. Niemniej przeniosła spojrzenie bardziej w okolice twarzy, gdy się do niej odezwał i o dziwo dość normalnie. Zastanowiła się chwilę nad jego pytaniem analizując pokrótce obóz.
- W sumie tak, dobrze trafiłeś - a może kogoś pytał? W sumie ją to nie interesowało. Zachował się całkiem normalnie, to też i ona normalnie mu odpowiedziała.
Nie spodziewała się, że mężczyźnie z tym listkiem pójdzie szybko. Przysiadła na pobliskim kamieniu i patrzyła jak najpierw się rozgrzewa. Spojrzała na niego zdziwiona, gdy udało mu się za pierwszym razem i widziała też, że na jego twarzy maluje się dokładnie to samo. Zaśmiała się na jego słowa krótko.
- Brawo - rzuciła choć beznamiętnie. Cieszyła się, że nie musi go zachęcać do dalszych ćwiczeń, chociaż tu odpuścił i skupił się na tym co trzeba. Patrzyła, gdy zaczął atakować drzewo nie przejmując się pniem. Nie była ekoterrorystką, nawet eko nie była. Niemniej mieli tu tyle herosów mających wpływ na rośliny, że tym bardziej nie martwiła się o przyrodę.
Podeszła bliżej do drzewa, gdy przestał już o nie uderzać. Dotknęła uszkodzonej kory i pokiwała głową do samej siebie. W końcu odsunęła się na bezpieczną odległość i spojrzała na Odyseusza.
- Teraz spróbuj opleść pień biczem i potem pociągnij dość mocno. Ma się nie rozplątać - to już było trudniejsze, bo musiał operować w innej płaszczyźnie, ale skoro poszło mu nie najgorzej, to może nawet polubi się z biczem? To się dopiero okaże po czasie. Sama przysiadła ponownie na kamieniu i obserwowała jego poczynania.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Mały wodospad Nie 29 Lis 2020, 13:52

Viviana nie przejmowała się niczym z wyjątkiem tego, co do niej gadał, więc tak na dobrą sprawę wystarczyło się zamknąć i posłusznie niczym piesek wykonywać polecenia. On jednak udowodnił już trochę wcześniej, że tym kundelkiem nie był, dlatego siłą rzeczy Gaviria musiała mieć na uwadze, że nie pójdzie jej z nim tak łatwo. Mogła uważać, że to jest kara i że Odysseas nie zasługuje na jej rady czy towarzystwo, ale jak widać musiała wykonywać rozkazy i być posłuszna wodzom obozu. Może i on się tego kiedyś nauczy?
Nie zdziwiło go to, że większość herosów posługiwało się typową bronią i nie wychodziło przed szereg. Widział jednak kilku, którzy mieli jakieś dziwne przedmioty: morgensterny, glewie czy saie i pewnie do tej pory nawet nie potrafił nazwać tych broni. Jego jednak nie interesowało to zbytnio, bo cały czas był nastawiony na łańcuchy i haki, którymi posługiwać się uwielbiał.
Uniósł lekko prawą brew, gdy Gaviria go pochwaliła i choć nie było w tym zbyt dużo emocji, to jednak sam fakt usłyszenia tych słów z jej ust był dość zaskakujący. Obserwował ją uważnie, gdy ta przyglądała się najpierw gałęzi, a później korze drzewa, chcąc dostrzec stopień biczowego wtajemniczenia Spyrosa na chwilę obecną. Naszła go nawet głupia myśl, by zdzielić ją biczem po tyłku, gdy tak odrobinę się wypięła, pochylając się nad korą drzewa. Tu jednak mógł przegiąć, a nie chciał być podduszany szalem i chyba tylko instynkt samozachowawczy go uratował w tej chwili.
Podrapał się po czubku głowy, po czym wzruszył ramionami, nie mając zapewne żadnego wyboru.
- Lubisz wydawać polecenia, co? - zaśmiał się, bo kto nie lubił? Gaviria była w swoim żywiole, gdy tak wydawała mu rozkaz za rozkazem, nie musząc martwić się o jego głupie teksty. Już po kilku pierwszych było widać, że weszło to jej w krew i najwidoczniej to ona nosiła spodnie w swoim domu.
Odysseas za pierwszym razem trafił co prawda w drzewo, ale był to bardziej strzał, niż próba owinięcia go materiałem. Kilka kolejnych uderzeń biczem było niemalże identycznych, dopiero któreś tam z rzędu zawinęło się tak, że stworzyło prowizoryczne oplecenie pnia, jednak i to nie utrzymało się dłużej niż sekundę czy dwie. Próbował tak dobre kilka minut i czuł, jak kropelki potu spływają po nim, bo sam fakt używania takiej broni był bardzo męczący. W końcu jednak udało mu się owinąć korę za pomocą bicza i nawet kilka razy pociągnął go, by żeby udowodnić, że materiał nie opadnie.
Zadowolony z siebie Odysseas cofnął bicz do swojej ręki, oczekując jakiejś reakcji ze strony Gavirii. I wtedy wpadł mu do głowy debilny pomysł, który może być tragiczny w skutkach. Korzystając z chwili, gdy Viviana obróciła się plecami do niego, Spyros zakręcił biczem i owinął go wokół talii kobiety, po czym delikatnie go pociągnął by nie przeszkodzić Kolumbijce w niczym, a jednocześnie by udowodnić, że czegoś się dziś nauczył. Jeśli odwróciła się w jego kierunku, to Grek poruszył wymownie brwiami, jakby sugerując coś kobiecie.
- Jesteś dobrą trenerką, Vivciu - pozwolił sobie tym razem na zdrobnienie jej imienia, zamiast stosowania zwrotu "mała", który ewidentnie ją irytował. I tym razem nawet nie miał zamiaru jej prowokować, tylko po prostu zwrócił się milszym tonem, by przełamać trochę tą barierę między nimi. Stąd komplement i przekształcenie domyślnej formy jej imienia. Pewnie za to dostanie w pysk, ale przynajmniej odpuścił chociaż na chwilę szydzenie, prowokowanie i wkurwianie Gavirii.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Mały wodospad Pią 04 Gru 2020, 22:19

Odysseas mógł się nastawiać na co chciał, a prawda była taka, że zaledwie procent posiadanej przez nich broni miał kiedykolwiek w ręku albo w ogóle widział na oczy. Nie wiedział co okaże się dla niego naprawdę fajne i co przede wszystkim będzie mu najlepiej wychodzić. Zostawała jeszcze kwestia prezentu od matki, ale boscy rodzice potrafili nie trafiać totalnie w gusta dzieciaków, choć większość herosów próbowała opanować tą broń z racji tego, że zawsze mogli ją przy sobie mieć. Niepozorna.
Przyjrzała się uszkodzeniom kory, które faktycznie jakieś były, choć imponujące to nie było. Być może miała nie wysokie, a nawet za wysokie wymagania, ale trzeba było jej wybaczyć z dwóch powodów - nigdy nie była trenerem i kompletnie się do tego nie nadaje. Swoje dzieci szkoliła naprawdę rzadko, a do nich miała przecież anielską cierpliwość.
- Lubię - wzruszyła ramionami lekko. W końcu większość - zwłaszcza tutaj - woli rządzić w niewielkim zakresie, niż wiecznie być tym, którym rządzą. - Poza tym takie akurat dostałam zadanie. Zwykle nie pracuje z ludźmi - dorzuciła w ramach wyjaśnienia, choć sama nie wiedziała po co. Laptopem czy myszką zawsze mogła rzucić o ścianę, kupić nowy sprzęt i tyle. Herosami, zwłaszcza takim grekiem bez wybudzonego potencjału, nie wypadało.
Viviana uważnie przyglądała się jego marnym próbom oplecenia pnia. Nie spodziewała się cudów, ale liczyła, że cokolwiek mu się właściwie powiedzie. Westchnęła cicho, gdy w końcu oplótł drzewo, ale bicz nie wytrzymał ani sekundy. Liczyła na coś więcej. Gdy zaczynała tracić zarówno nadzieję, jak i cierpliwość, w końcu mu się udało. Przyglądała się uważnie drzewu, gdy pociągnął bicz i gdy ładnie ściągnął go do siebie. Obróciła się plecami do niego szukając w sobie nowych pokładów cierpliwości, biorąc kilka głębokich wdechów obserwując zieleń.
No i musiał coś odjebać. Spojrzała najpierw w dół na owinięty bicz, by gwałtownie się odwrócić w jego kierunku. Gdyby byli w jakiejś pieprzonej kreskówce, zobaczyłby ogień w jej oczach, więc można sobie wyobrazić tą wściekłość. Pociągnęła mocno za bicz, by mu skutecznie go wyrwać z ręki, a następnie momentalnie znalazła się przed nim. W międzyczasie z pierścionka wydobyła kosę, której tępą stronę przycisnęła mu go gardła.
- Nie prowokuj mnie - warknęła przyglądając mu się chwilę jeszcze, po czym ponownie ukryła kosę w pierścionku. Odetchnęła głęboko, by się uspokoić w międzyczasie rozplątując się z bicza. Ten wrzuciła do swojej torby starając się naprawdę opanować. Dlatego też w ogóle na niego nie patrzyła, gdy zbierała wszystkie rzeczy. Dopiero gdy się odezwał z cichym westchnięciem spojrzała na niego. Chwilę mu się tak w ciszy przyglądała, po czym przetarła twarz dłonią.
- To miłe, że tak sądzisz - choć nie była pewna czy to nie jakaś ukryta drwina, ale była zbyt zmęczona na to. Grek męczył ją psychicznie strasznie. - Koniec treningu. Później dostaniesz wiadomość, gdzie i o której kolejny trening - powiedziała spokojnie, po czym narzuciła bluzę, wzięła torbę i poszła w pizdu do domu odpocząć.

ZT x2
Admin
Admin
Admin
Re: Mały wodospad Pon 07 Gru 2020, 16:26

Trening został zakończony.

Podsumowanie:

Viviana, otrzymujesz:
+2 [Z]
+1 [BO]

Odysseas, otrzymujesz:
+4 [Z]
+2 [BO]
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Sro 12 Maj 2021, 19:54

- 5 -

Zaledwie kilka dni temu strzeliła im siódma "miesięcznica" związku, jeśli liczyć od dnia wesela Nero, co chyba miało najlepszy sens. Przez tyle czasu zdążyli już wypracować pewne zasady i chociaż drażniło ją to, że na zewnątrz wciąż udawali tylko przyjaciół, to rozumiała to. Mniej problemów przez to mieli, Aegir dał im spokój, a przynajmniej na to wyglądało. Tylko oni musieli się pilnować poza domem, co nie było wcale tak łatwe, jakby się wydawało.
Dzisiaj mieli się spotkać dopiero na wieczór i Chorwatka wymyśliła sobie, że mogą sobie urządzić randeczkę. Było to nieco niebezpieczne - o ile można tak to nazwać - ale koniec końców, to było ich życie, prawda? Nie zamierzała chodzić po obozie i wygłaszać wszem i wobec, że są parą, ale już trochę wariowała od tego ukrywania się w domu tym bardziej, że zdarzało się, że Hector (no dobra, oboje) był podrywany i niezwykle ciężko ona jako "przyjaciółka" to znosiła.
Wybrała jednak miejsce oddalone od obozu możliwie daleko i tylko napisała tajemniczą wiadomość do ukochanego, że widzą się o 19stej przy małym wodospadzie i zaleca ubranie kąpielówek. Ona sama na swój strój zarzuciła luźną sukienkę, a ze sobą wzięła jeszcze koszyk z kocem i dwa ręczniki.
Sama znalazła się na miejscu kilkanaście minut przed czasem, dlatego spokojnie rozłożyła jedzonko i szampana na kocyku, a także sama na nim zasiadła czekając na swojego chłopaka.


Gabriela Glavas

Hector Collado
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pią 14 Maj 2021, 15:17

Hector od wielu miesięcy czuł się doskonale, a wszystko to za sprawą Gabrieli, która totalnie zmieniła jego życie. Collado znowu odzyskał radość, którą myślał, że utracił bezpowrotnie wraz ze śmiercią małżonki. Jak się okazało, wystarczyło się ponownie zakochać, by z mrocznej persony wrócić do bycia kimś... normalnym. Glavas do tego stopnia miała na niego wpływ, że nawet ograniczył mocno picie alkoholu, co w jego przypadku było dużym wyczynem. Stało się to "nagle", jak gdyby nie potrzebował już żadnego półśrodka do wypełnienia pustki po stracie ukochanej. To również miało wpływ na jego samopoczucie i poza tym, że był w dużo lepszej formie, wyglądał też znacznie lepiej, bo organizm w końcu mógł odpocząć od ciągłej przemiany alkoholu w jakiekolwiek sole mineralne.
Syn Frejra ochoczo przystał na pomysł randki, bo on również zaczynał się dusić w tej formie związku, która polegała na tym, że na zewnątrz nie pokazują praktycznie nic. Ileż razy łapał się na tym, że będąc gdzieś w towarzystwie czy nawet na osobności w dalszych rejonach obozu, pragnął pocałować Gabrielę, przytulić ją, czy nawet zacząć dobierać się do niej, co nie było niczym dziwnym, wszak pociągała go seksualnie i to bardzo. Dlatego też, trochę ryzykując, zgodził się na to, by Chorwatka zorganizowała cały wieczór, informując go wyłącznie o godzinie i miejscu spotkania.
Zgodnie z jej zaleceniami wziął ze sobą spodenki do kąpieli, gdyż nie przepadał za typowymi kąpielówkami. Nie musiał martwić się o suszenie ich, bo dysponował przecież hydrokinezą, która w mig może pomóc mu się uporać z przemokniętym ubraniem.
O czasie pojawił się przy małym wodospadzie, gdzie czekała już na niego ukochana. Dostrzegł trochę jedzenia, szampana i oczywiście jej luźną sukienkę, pod którą mógł dostrzec strój kąpielowy. Aż przypomniało mu się jedno z ich spotkań, kiedy to Gabriela wezwała go do pomocy, bo chciało jej się pić. Tak przynajmniej twierdziła.
- Lubisz tajemnicze smsy, co? - spytał lekko rozbawiony, nawiązując między innymi do właśnie tej sytuacji sprzed kilku miesięcy.
Nie czekając na to, aż Gabriela wstanie (czy może - nie dając jej możliwości na to), pochylił się nad nią, po czym upadł powoli na koc, znajdując się centralnie nad córką Aegira. Oparł się przedramionami o podłoże po bokach jej głowy, wplatając jednocześnie jedną dłoń w jej włosy, a drugą podtrzymując tył jej głowy, by nie uderzyła się o twardą ziemię, po czym przywitał się z nią jak na dobrego faceta przystało. Czuły pocałunek trwał dopóty, dopóki nie trzeba było złapać powietrza, by się czasem nie udusić.
- Jak tam? - spytał, nie podnosząc się z ziemi, mając jej twarz kilka centymetrów od swojej. Trochę bawiła go ta pozycja, ale miał na tyle dobry nastrój, że nie przejmował się niczym wokół. Ponadto, stęsknił się za nią i zamierzał się nią nacieszyć jak najwięcej.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pią 21 Maj 2021, 23:29

Oboje czuli się chyba doskonale w tej - już nie takiej znowu nowej - sytuacji. Mówiono, że miłość dodaje sił, uskrzydla wręcz i chyba było to doskonale widoczne. Przynajmniej dla nich, bo poza mieszkaniem chyba tak się nie rzucali w oczy. Takie wnioski wysnuwała na podstawie zachowania ojca, który nie rzucał im kłód pod nogi, ani nic z tych rzeczy. Chyba uwierzył w tą stopę przyjacielską, na szczęście bo poświęcenie z ich strony było naprawdę spore.
Chorwatka wiedziała, że ta randka to trochę ryzyko, ale wybrała dość oddalone miejsce, gdzie ktoś rzadko się zapuszczał. W końcu nie było jeszcze pełni lata, by korzystać z uroków wody dla ochłody i tak dalej. Poza tym oboje się chyba dusili już powoli w tym udawaniu i potrzebowali namiastki normalności. Może kiedyś i to będzie im dane, bo jednak nie zamierzała całe życie udawać.
Uśmiechnęła się szeroko, gdy tylko dostrzegła swojego ukochanego zmierzającego w jedyny słusznym kierunku (czyli ku niej).
- Czasami - zażartowała nie łącząc tego z sytuacją sprzed niemal roku. W ogóle zapomniała już o tamtym smsie i jej sposobie na to, by jednak jej potowarzyszył. Często jednak ich wiadomości wyglądały tajemniczo z musu, w końcu nie zdziwiłaby się, gdyby Aegir podwędziłby im telefony (a raczej ktoś za niego) w razie jakichkolwiek wątpliwości.
Uśmiechnęła się szerzej, gdy zaczął się do niej zbliżać kładąc się na kocu, kiedy Hector to wymusił. Nie przeszkadzało jej to w żaden sposób, bo przecież między innymi na takiej normalności jej dzisiaj zależało. Zarzuciła więc mu ręce za ramiona, palce jednej dłoni wsuwając w jego włosy. No i całowała. Odwzajemniała pocałunek jak szalona, oczywiście spokojnie i w granicach czułości. To miało być powitanie, a nie dobieranie się do siebie przecież.
Ona mogłaby całować się tak w nieskończoność, ale niestety każdy pocałunek musi się kiedyś skończyć. Przygryzła więc na chwilę dolną wargę, gdy minimalnie się odsunął, by zaraz cicho się zaśmiać. Zdecydowanie potrzebowała takiego resetu.
- Stęskniłam się za tobą - odparła z zadowoleniem i miłością przede wszystkim patrząc mu w te piękne oczęta. - A co u ciebie? - zaśmiała się cicho, bo raczej nie przewidywała jakiś rewelacji, skoro dzisiaj rano się widzieli, a później wymienili kilka wiadomości. Niemniej ewidentnie obojgu humor dopisywał, więc należało z tego korzystać.
- Szampan? Owoce? Coś sycącego? - zaproponowała z uśmiechem głaszcząc go cały czas po karku. Biorąc pod uwagę, że Glavas uwielbiała przyrodę i wodę, to była jej chyba najlepsza randka. A jeszcze się nie rozkręciła. - Chyba, że chcesz od razu do wody - dorzuciła po chwili, bo to też była jakaś opcja. Przecież nikt im jedzenia nie ukradnie.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pon 24 Maj 2021, 23:42

Hector był naprawdę zaskoczony, ale pozytywnie tym uśmiechem, jakim obdarowała go Gabriela, kiedy tylko go zobaczyła. Zrobiło mu się naprawdę ciepło na sercu, kiedy ktoś spojrzał na niego w taki sposób. Poczuł się nie tylko pożądany, ale przede wszystkim chciany i lubiany, a w połączeniu z tą miłością, jaką darzył tę kobietę, wywołało to u niego prawdziwą falę przyjemnych doznań, które tylko się spotęgowały, jak już opadł na nią i tak sobie leżeli wtuleni i wcałowani w siebie.
Wszystko miało jednak swoje limity, bo przecież nie każdy posiada zdolności do oddychania bez łapania oddechu i to syn Frejra musiał uszanować. Odsunął się więc mimowolnie i spojrzał na nią z zainteresowaniem, kiedy przygryzła na moment dolną wargę. Rozbawiło go to, bo doskonale wiedział, że Gabriela chciała jeszcze, ale z jakiegoś powodu nie wpiła się znów w jego usta po zaczerpnięciu powietrza.
- Do teraz nic ciekawego - odpowiedział pewnie, bo jego dzionek nie był zbyt ciekawy. Zmieniło się dopiero w momencie przyjścia na randkę z Glavas, która przygotowała dla nich wspaniały piknik. Poza tym, kobieta mniej więcej znała jego plan dnia, rozmawiali ze sobą rano, no i coś tam wymienili kilka wiadomości w czasie tej rozłąki, także nie było czego raportować.
Skrzywił się na propozycje szampana czy owoców.
- Coś sycącego - odparł, po czym ponownie wpił się w usta córki Aegira, obdarowując ją jeszcze namiętniejszym i łapczywym pocałunkiem niż ten chwilę wcześniej. Ręce jednak trzymał przy sobie i poza głaskaniem jej po policzkach czy szyi, nawet nie zawędrował niżej, by złapać jej pierś czy też wsunąć jej dłoń w majtki, co ostatnio dość często mu się zdarzało, kiedy tylko byli sam na sam w domu. Trzeba było przyznać, po takim celibacie mieli spore potrzeby, które zdawali się realizować przy każdej możliwej okazji.
Odsunął się dopiero po bardzo długiej chwili, znów nie podnosząc się z niej. Było to ryzykowne, bo ktoś mógł ich zobaczyć całujących się, ale w sumie, to nawet jakby zobaczyli piknik mogliby nabrać podejrzeń i nakablować Aegirowi, więc w sumie co za różnica?
Odetchnął głęboko zadowolony z tego przywitania.
- Teraz możemy mówić o interesach - zażartował, choć się nie zaśmiał. - Chcesz mnie nakarmić jakimś owocem? - zaproponował, bo mogło to być ekscytujące przeżycie, nikt go wszakże nigdy nie karmił. - Potem możemy iść do wody, ale tam nie ręczę za siebie - wzruszył ramionami, delikatnie sugerując jej, że woda może bardzo dobrze ich zasłonić. Pytanie tylko czy Chorwatka była na tyle odważna, żeby robić to na zewnątrz, w dodatku w wodzie. Ryzyko było małe, bo przecież niewiele osób zapuszczało się w te rejony obozu, no ale jakieś tam było.
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Nie 30 Maj 2021, 22:33

Gabriela też w teorii nie potrzebowała oddechu, ale chyba robiła to z przyzwyczajenia tym bardziej, że nie każdy jej partner miał takie umiejętności. Oni we dwójkę mogli z całą pewnością wygrać w jakimś mieście w USA samochód za najdłuższy pocałunek. Oni dosłownie mogli to robić godzinami. Tylko po co im kolejny samochód, skoro nawet obozowy garaż posiadał mnóstwo perełek?
Uśmiechnęła się lekko na jego odpowiedź, która była bardzo miła. Niby zwyczajna, gdyby nie dwa pierwsze słowa, które sugerowały, że spotkanie z nią wszystko zmieniało. Nie żeby nie wiedziała, że tak właśnie się działo - w końcu kochali się i byli razem - ale to i tak bardzo miłe usłyszeć to na głos.
Już miała coś proponować, ale tylko uśmiechnęła się widząc, co zamierza, by sekundkę później odwzajemniać już jego pocałunek. Zarzucając mu ręce na ramiona, przyciągnęła go do siebie jeszcze bliżej pragnąc jego bliskości w tym momencie. Zresztą, kiedy tak nie było? Byli wyposzczeni i choć ostatnimi miesiącami nieźle to nadrabiali, to ona chyba nigdy się nim nie nasyci. Nie żeby była jakąś nimfomanką, ale skoro się kochali i pragnęli, to czemu mieliby tego unikać? Przede wszystkim jednak była szczęśliwsza i spokojniejsza, że ma w końcu kogoś przy swoim boku, na kogo zawsze może liczyć.
Zaśmiała się na jego słowa, gdy już przestali się całować, chociaż nadal nie odkleili od siebie. Zaskoczył ją jednak kolejnym pytaniem, bo jeszcze chwilę wcześniej prosił o coś sycącego.
- Bardzo chętnie - odparła z małym, rozbawionym uśmiechem, który po chwili się powiększył. Czy miała odwagę zrobić to w takim miejscu? Nie była pewna, ale woda i wodospad to całkiem niezła kryjówka, więc wybrała ją nie bez powodu. - To ostrzeżenie czy zaproszenie? - spytała zadowolona, bo przecież różnie można było to interpretować. Nie żeby Glavas w jakimkolwiek wymiarze bała się mężczyzny.
W końcu wymusiła na nim, by się podniósł, a wtedy sięgnęła do koszyka po owoce. Akurat nawinęła jej się truskawka, więc chwyciła ją za szypułkę i podsunęła mężczyźnie pod nos. Jeśli ją ugryzł, ona ją dojadła oczywiście kawałek zielska wyrzucając.
- Kolejną chcesz czy jednak wolisz coś innego już? - rzuciła wymowne spojrzenie w kierunku wody za jego plecami, bo jej tak naprawdę każdy scenariusz się podobał. Liczyło się to, że spędzali wspólnie czas i to jako para, a nie odgrywając jakieś szopki.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Mały wodospad Czw 03 Cze 2021, 21:19

W Hectora wstąpiły nowe siły, kiedy tylko zeszli się w końcu z Gabrielą. Brakowało mu tego uczucia i pierwszy raz od śmierci żony czuł, że ta pustka w sercu została czymś wypełniona. Odzyskał pewną radość z życia, a objawiało się to przy okazji różnych gestów i słów, które normalnie byłyby dla niego trudne do wykonania. Stąd też tego typu przywitanie, które nijak pasowało do zdystansowanego Hectora. Glavas chyba była zadowolona z rozwoju wydarzeń i poznania tej wersji Collado, dlatego też mężczyzna miał zamiar cały dzień być taki, by ta randka, która jest wyjątkowa już przez sam fakt, że jest na zewnątrz, była wyjątkowa jeszcze bardziej dzięki jego podejściu.
- Biorąc pod uwagę, że jesteś moją kobietą... - zaczął z tajemniczym uśmiechem na ustach. - Zaproszenie. Bardzo intymne - poruszył wymownie brwiami, sugerując jej pewną dwuznaczność. Glavas mimo niewielkiego doświadczenia w związkach, potrafiła słuchać i wynosić odpowiednie treści, a także czytać między wierszami, toteż kontekst erotyczny wyłapała bez problemu. Tak więc jeśli miała ochotę dziś z nim pobaraszkować, to wodospad może być do tego idealnym miejscem.
Podniósł się, choć niechętnie, po czym od razu nastawił się do karmienia, które sam wcześniej zaproponował. Nie wybrzydzał, jeśli chodzi o owoce, ale na truskawki nie miał jakiejś wielkiej ochoty. Dostrzegł jednak w koszyku kawałek arbuza i kiwi, a na to już ochotę miał dość sporą. Zasugerował więc wzrokiem, by córka Aegira chwyciła za któryś z tych owoców, nieroztropna była taka strata czasu na zabawę innymi owockami.
- Daj mi tylko kawałek arbuza i chodź się kąpać - zarządził, bo tak naprawdę już trochę się nakręcił na nią, a przy wodospadzie mogli popuścić wodzę fantazji. Tutaj z racji siedzenia na widoku mieli dość ograniczone pole manewru i nie powinni ryzykować aż tak mocno. Powitanie było wyjątkiem.
Kiedy poczęstowała go arbuzem, wgryzł się dość mocno, jedząc sporą jego część, po czym wypluł kilka pestek na ziemię, o co nikt pretensji mieć nie powinien, wszak to sama natura. Nie było to śmiecenie w żaden sposób.
- Chodź - rzucił, po czym zrzucił z siebie wszystko co niepotrzebne, zostając tylko w spodenkach do kąpieli i wbiegł wręcz do małego jeziorka, które wytworzyło się przez lata drążącej glebę wody spadającej z wodospadu.
Wynurzył się po chwili, będąc gdzieś na środku i pomachał głową, by osuszyć nieznacznie głowę.
- Idziesz, KOCHANIE?! - krzyknął w kierunku Gabrieli, celowo kładąc nacisk na drugie słowo. W dupie miał to, czy ktoś usłyszy ten zwrot. Liczyło się sprawienie jej przyjemności, a takiego zwrotu chyba lubiła słuchać. Czy nie?
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pon 07 Cze 2021, 00:18

Uśmiechnęła się szerzej na sam zwrot "moją kobietą". Mimo, że trochę już ze sobą byli, nadal nieco niedowierzała w swoje szczęście. Co prawda wolałaby się z tym nie kryć, ale przynajmniej wreszcie kochała i była kochana. A to naprawdę wiele dla niej znaczyło, bo jako w pewnym stopniu romantyczka, od dawien dawna tego chciała. Pewnie jeszcze bardziej przez sam fakt, że ojciec jej tego zabraniał. Aż dziw brał, że jeszcze tu niczego nie wywęszył i kupował tą "przyjaźń".
- Rozumiem - odparła tylko jeszcze z tajemniczym uśmiechem mając oczywiście ochotę powygłupiać się, ale także podotykać z nim w wodzie. Czy uprawiać seks? Nie była pewna, ale na pewno chociaż trochę pieszczot sobie zafundują skrywając się w mini jeziorku, oczku wodnym, stawiku... czy jakkolwiek to się nazywało.
Widząc jego wzrok, sama zjadła truskawkę, a jemu podsunęła kawałek wcześniej pokrojonego kiwi. Tuż po jego odpowiedzi, sięgnęła następnie po rzeczonego arbuza i posunęła mu pod usta. Sama też wzięła małego gryzka z tego, co zostało nie musząc się martwić o skórki... bo i ten owoc ładnie wcześniej przygotowała. No pomyślała chyba o wszystkim!
Uśmiechnęła się rozbawiona i nim się podniosła, zamknęła koszyk, by jakieś owady przypadkiem im się nie zleciały do jedzonka. Nie śpiesząc się wstała i zrzuciła z siebie sukienkę w momencie, gdy Hector był już w wodzie. Nie mogła jednak nic poradzić na to, że uśmiechnęła się rozczulona, gdy tak się do niej zwrócił. Uwielbiała to.
- Idę, skarbie! - odkrzyknęła i po ściągnięciu butów, wskoczyła do wody bardzo szybko podpływając do mężczyzny. Odgarnęła włosy do tyłu i uśmiechnęła się słodko i niewinnie, jak to ona miała w zwyczaju.
- Taka odległość ci odpowiada? - spytała podpływając bliżej tak, by stykać się z nim ciałem. Wiedziała, że nie będzie to wystarczające i chyba to najbardziej jej się w tym pytaniu podobało. Mocno podnosiło jej samoocenę to, że Collado tak na nią patrzył i pożądał. To było coś niesamowitego.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sro 16 Cze 2021, 01:18

W Hectora również wstąpiły nowe siły, kiedy tylko zszedł się z Gabrielą. Momentami znów czuł się jak ten dwudziestokilkulatek, który właśnie miał najlepsze chwile swego życia. Osoby, które kiedykolwiek kochały w ten prawdziwy, szczery sposób, doskonale wiedziały o czym mówił. Collado był w stanie zrobić wiele, by znów poczuć się tak jak kiedyś i na jego szczęście, w odpowiednim momencie w jego życiu pojawiła się Glavas, która mu to wszystko dała. Czy było to tak intensywne jak kiedyś? Bardzo prawdopodobne. Na pewno było w pewien sposób te same, ale jednocześnie inne uczucie, które tworzyło pewną wyjątkową otoczkę wokół całej ich relacji.
Może i ten krzyk nie był zbyt rozważny, ale trzeba wybaczyć synowi Frejra. Był w pewien sposób nakręcony na swoją partnerkę i biorąc pod uwagę, że w domowym zaciszu mówił do niej na różne słodkie sposoby, tak na zewnątrz też czasem mogło mu się coś wymsknąć. A, że wrzeszczał przy tym jak debil? Zdarza się. Gabryśce chyba to nie przeszkadzało, przynajmniej na to wskazywała jej odpowiedź i szybka reakcja na jego prośbę, bo już chwilę później była w wodzie.
Nie mógł się doczekać, aż blondynka do niego dopłynie i gdy tylko to się stało, od razu objął ją, kiedy tylko zaczęła stykać się z nim swoim ciałem.
- Zdecydowanie tak - przyznał pewnie, kiwając jeszcze głową z aprobatą na dodanie efektu tej wypowiedzi, przekornie do tego, czego oczekiwała od niego. Zaraz jednak widząc jej reakcję, zaśmiał się cicho i przylgnął do niej jeszcze bardziej, wsuwając obie dłonie pod materiał jej majtek, które ściskały teraz jej pośladki.
- Ciągle za daleko - przyznał tym razem już szczerze, oblizując przy tym usta nieznacznie. Wiadomo czego oczekiwał: pocałunku. Namiętnego i na tyle krewkiego, by pobudził nie tylko jego zmysły, ale przede wszystkim pewną część ciała, z której można było zrobić w tej scenerii pożytek. Pytanie tylko czy Gabi była na tyle odważna, żeby kochać się z nim pod wodospadem?
- Dłużej nie wytrzymam... - rzucił nagle i sam zainicjował namiętny pocałunek, bo tego właśnie teraz pragnął. Bardzo chciał się całować i obłapiać ją nie tylko wzrokiem, ale przede wszystkim swoimi rękami. I dokładnie to robił, wędrując od pośladków po piersi i aż do jej majtek, w które wsunął dłoń, by podrażnić w zdecydowany sposób jej skarb. Napalony był. To jej wina! Dlaczego ona musi tak seksownie wyglądać we wszystkim?! I w niczym jeszcze bardziej...
Gabriela Glavaš
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Czw 17 Cze 2021, 15:21

Gabriela wiedziała, że muszą się pilnować. ale czasem bywało tak, że miała naprawdę dość. Ten dzień był własnie dzisiaj, stąd też randka w takim, a nie innym miejscu. Na widoku, a jednak w pewnym oddaleniu, by dać im odrobinę prywatności i szansę na to, że to się nie wyda. Z drugiej strony była pewna, że i tak długo tak jeszcze nie wytrzyma, więc pewnie ojcu wygarnie, że są razem i jeśli on wtrąci nos w jej sprawy, to nigdy więcej jej na oczy nie zobaczy. Zresztą, coś wymyśli.
Sama zarzuciła mu ręce na ramiona, gdy tylko ją objął z racji obopólnej wygody. Takiej odpowiedzi jednak się nie spodziewała, więc bez wątpienia na jej twarzy malowało się zdziwienie, a nawet pewna doza niedowierzania. kiedy jednak Hector się zaśmiał, Chorwatka zrobiła taką minę, jak na avku myśląc oczywiście "ten mój głupol".
Uśmiechnęła się szerzej i przylgnęła bardziej, by zaraz objąć go nogami w pasie i zbliżyć się tak mocno, jak tylko pozycji im na to pozwalała. Chciała nawet coś powiedzieć, ale uprzedził ją wpijając się w jej usta. Glavas nie była oczywiście dłużna, cały czas odwzajemniała pocałunek z niemniejszym zaangażowaniem, jak on sam ją całował. Wyrwało jej się nawet westchnięcie, gdy wsunął łapkę tam, gdzie jej się nie spodziewała. Czując na swoich pośladkach rosnący jego wzwód, w końcu przerwała pieszczoty znajdując najwyraźniej w sobie dostateczną ilość odwagi. Podpłynęła pod sam wodospad i zachęcając go gestem palca, by do niej dołączył, zanurkowała tak, by znaleźć się za strumieniem, gdzie wytworzyło się przyjazna "jaskinia", a ściana wody dawała im sporo prywatności.
- Nigdy nie kochałam się w miejscu publicznym - mruknęła, gdy mężczyzna znalazł się ponownie przy niej. Przygryzła nawet lekko usta pokazując całą paletę uczuć - pożądanie, miłość, niepewność, pewne zawstydzenie.
Hector Collado
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sob 26 Cze 2021, 20:50

Skoro już oboje zdobyli się na sporą odwagę, by spędzić romantyczny dzień poza domem, to nic dziwnego, że chcieli go wykorzystać w możliwie jak najlepszy sposób. A co było lepszego niż wyraz głębokiego uczucia czy nawet miłości w postaci stosunku pełnego namiętności i pożądania? Hector przez całe lata nie odczuwał żadnej przyjemności z życia, stał się zrzędą, socjopatą i osobą, która więcej przelewała na papier niż mówiła komukolwiek, a teraz wyglądało na to, że Meksykanin w końcu odżył. Dzięki relacji z Gabrielą wstąpiły w niego nowe siły i zatracił się w tym do tego stopnia, że najpierw ją do siebie dopuścił, a później przestał być w ogóle uważny. W ich sytuacji takie schadzki były bardzo ryzykowne.
Mimo wszystko, Hector pragnął po prostu trochę szczęścia, którego tak mu brakowało. Dotąd przed nikim tego nie przyznawał. Nawet przed samym sobą. Wystarczyło jednak kilka tygodni spędzonych wspólnie z Gabrielą, by na nowo odkryć to, co już kiedyś przecież miał. Najwidoczniej zapomniał o tym, bo ciągła tęsknota do tych uczuć była zbyt silna i przez to również bardzo męcząca.
Oderwał się od jej ust bardzo niechętnie, ale rozumiał, że być może trochę się zapędził i złożył jej propozycję, na którą ona przystać nie mogła. Jednakowoż jej reakcja na dotyk była dość myląca, bo gdyby krępacja przesłaniała jej potencjalną przyjemność, to raczej nie westchnęłaby w taki sposób. Stąd też zanim w ogóle zaczął żałować, że do niczego nie doszło, postanowił przeczekać.
Kiedy bez słowa odpłynęła od niego, trochę się zaniepokoił, choć z drugiej strony po jej twarzy nie było widać złych zamiarów. Kiedy jednak zachęciła go palcem, by podpłynął do niej, od razu zrozumiał o co chodzi. Na samą myśl o jej sprycie i tym, że Gabriela właściwie zgodziła się na jego propozycje, mimowolnie się uśmiechnął.
Znalazłszy się za wodospadem, który stworzył dla nich dość intymne warunki do kontynuowania zabawy, przylgnął ciałem do ukochanej, nie chcąc ani na moment od niej odpływać. Oblizał tylko delikatnie górną wargę, bo Glavas naprawdę mu zaimponowała swoją decyzją. Nie nalegał przecież, a mimo to, chciała spróbować i ocenić, czy sprawi im to taką przyjemność jak w mieszkaniu.
Czując pod stopami grunt, stanął na nogach i podrapał się po karku, spoglądając z małym, ledwo widocznym rozbawieniem na Gabrielę.
- Ja tak - odparł szczerze, bo i tak dość jej już nakłamał. - Jeśli nie jesteś pewna, to nie naciskam - zaznaczył od razu, bo przecież nie zależało mu na tym, żeby w jakikolwiek sposób na niej coś wymuszać. - Ja wyznaję zasadę, że nieważne gdzie. Ważne z kim - uśmiechnął się lekko, chcąc zachęcić ją do podjęcia "właściwej" decyzji. I jakakolwiek ona będzie, nic to między nimi nie zmieni, wszak tu chodziło tylko o urozmaicenie ich przedziwnej relacji.
Sponsored content
Re: Mały wodospad

Mały wodospad
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 4Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4  Next
Similar topics
-
» Mały wodospad
» Wodospad
» Wodospad



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Skraj obozu-
Skocz do: