On dzięki niej na nowo odżył, ona w ogóle zaczęła być w pełni szczęśliwa. Wcześniej potrafiła cieszyć się z małych rzeczy i nie była zrzędą, bo zwyczajnie taki był jej charakter. Teraz dopiero jednak wie, co to znaczy kochać i być kochaną, co to znaczy czuć się wspaniale i mieć prawdziwe oparcie. Wiedziała, że Hector ma swoją przeszłość, blizny i skazy, ale to jak większość ludzi, więc akceptowała to i jedynie cieszyła się, że nie porównywał jej do swojej żony. Przynajmniej głośno, bo jeżeli robił to we własnej głowie, droga wolna. Czułaby się jednak niekomfortowo słuchając, że tak samo coś robi albo gorzej czy lepiej. Tam był szczęśliwy i musiał o tym pamiętać, ale nie rozpamiętywać. To chyba ta różnica. Glavas nie była jakąś super wyzwoloną kobietą. Nie żeby do tej pory była dziewicą, ale mocno ograniczała swoje kontakty seksualne oraz była w nich, jakby to ująć, klasyczna? Żadnych udziwnień, fetyszy, seksu właśnie gdzieś poza mieszkaniem czy nawet poza łóżkiem. Dopiero przy Collado się tak otworzyła, bo ufając mu była gotowa coś wypróbować. Nie inaczej było dzisiaj, bo choć nie miała pewności czy się nie wycofa, to chciała spróbować. Wybrała ustronniejsze miejsce, co mogło dodać jej nieco odwagi i liczyła na zrozumienie mężczyzny, gdy jednak nie da rady. Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Spodziewała się, że brunet takie doświadczenia miał na swoim koncie, wszak był odważniejszy, a poza tym ma na koncie długoletni związek. - Nigdy nie jestem pewna nowych rzeczy, niemniej zwykle jestem gotowa zaryzykować i spróbować - odparła zarzucając mu ręce na ramiona. - Niczego jednak nie obiecuję, więc proszę nie bądź zły, jak się wycofam - dodała cicho patrząc mu w oczy nieco zawstydzona tym wszystkim. Gabriela na co dzień była pewna siebie, nawet na etapie wczesnej ich znajomości było to widać. Związki jednak to dla niej nowość, więc nic dziwnego, że momentami traci tą pewność.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pon 05 Lip 2021, 17:12
Dostrzegał pewną wstrzemięźliwość w Gabrieli, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Sam nie był przecież jakimś macho, który tylko chodzi i rucha laski wszędzie, gdzie się tylko da. To, że przez wiele lat swojego seksualnego życia spróbował tego i owego, nie oznaczało, że jest jakimś chorym zbokiem, któremu zależy wyłącznie na zwiększonej adrenalinie czy jakiejś dziwnej podniecie. Jednocześnie jednak nie skreślał niczego, mając doświadczenia z poprzedniego związku, które wyraźnie mówiły, że jeśli czegoś nie jest się pewnym, to można tego spróbować i się przekonać. Co innego, jeśli coś wzbudzało obrzydzenie i sporą niechęć drugiej strony, wtedy nie miało to żadnego sensu, bo raczej tacy ludzie jak on czy Glavas są w stanie określić, do czego są zdolni. Był jednak zachwycony rozwojem zdarzeń, bo jak to mężczyzna w jego wieku, miał swoje potrzeby i potrafił bardzo szybko się nakręcić, pozwalając częściowo przejąć kontrolę podnieceniu nad swoimi sugestiami i osądami. Cieszył się, że Gabriela nie skreśliła od razu tej możliwości, a mało tego, nawet sama przeszła do kolejnej fazy, czyli znalezienia ustronniejszego miejsca. Bardzo go to podbudowało, dlatego teraz nie podchodził już do tego tak ostrożnie, jak jeszcze kilka chwil wcześniej. Objął ją mocno, kiedy zarzuciła mu ręce na ramiona i dodała już nieco zawstydzona, że niczego nie obiecuje. Collado tylko uśmiechnął się kącikiem ust, dając jej do zrozumienia, że nie wymaga od niej niczego poza spróbowaniem, skoro już wykonali pierwszy krok. - Nie mam 18 lat, żeby frustrować się, kiedy dziewczyna mi odmówi - parsknął śmiechem, bo naprawdę rozbawiło go to, jak przypomniał sobie zachowania wielu swoich znajomych kilkanaście lat temu. To było typowe dla nastolatków, którzy dopiero tak naprawdę wchodzili w życie seksualne - często nie potrafili się opamiętać i zbyt mocno naciskali na dziewczyny, by jednak do czegoś je nakłonić. On na szczęście nigdy taki nie był, ale z opowieści słyszał różne rzeczy. Collado powoli przysunął się i zachęcił ją do tego, by przylgnęła do jego klatki piersiowej. Czując jej strój kąpielowy na swojej skórze, nachylił się i delikatnie pocałował Gabrielę, chcąc nakręcić ją w najprostszy możliwy sposób. To powinno ułatwić jej potencjalną zgodę na wejście w nią, bo przecież podniecenie seksualne miało to do siebie, że im dalej w las, tym było jeszcze przyjemniej. Przy tym niektóre hamulce puszczały.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Wto 06 Lip 2021, 21:48
Jakby tak się zastanowić, Gabriela była mało doświadczona w wielu kwestiach okołozwiązkowych. Nic zresztą dziwnego, skoro to był jej pierwszy związek i wyglądało na to, że trafiła na idealnego mężczyznę. Co prawda był po przejściach i znany z lojalności jej ojcu, ale jak widać to nie była żadna przeszkoda. Czasem gdy tak siedziała gdzieś sama, zawstydzała się na myśl jak bardzo się w nim zakochała. Czy kochał ją podobnie? Miała taką nadzieję i mimo, że czasami dopadały ją wątpliwości z racji tragicznie straconej żony przez Hectora, to jednak zawsze dochodziła do wniosku, że przecież jego zachowanie niczego złego jej nie sugerowało. A zakochana Gabriela, to trochę Gabriela w różowych okularach. - To dobrze - uśmiechnęła się lekko rozbawiona, chociaż poczuła się trochę głupio, że w ogóle coś takiego zasugerowała. Jak widać, jej brak doświadczenia dawał o sobie znać częściej niżby Chorwatka tego chciała. Była wdzięczna Collado, że wykazuje się takim zrozumieniem, bo pewnie część mężczyzn by to męczyło albo nawet drażniło. Zachęcona przylgnęła ciałem do niego, by chwilę później rozpocząć odwzajemnianie pocałunku mężczyzny. Wsunęła palce jednej dłoni w jego włosy mierzwiąc je i drażniąc cebulki włosów, by sprawić mu przy tym nieco inną przyjemność.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sob 10 Lip 2021, 23:19
Hector sam czasem myślał o tym, czy postępuje właściwie, zapominając o swojej zmarłej żonie i skupiając się wyłącznie na Gabrieli. Zastanawiał się też, czy fascynacja Glavas nie wynika czasem z tego, że kobiety były w pewien sposób do siebie podobne. Może nie pod względem wyglądu, ale charakter za to miały zbliżony, bo obie były takimi promyczkami, które przy takich ponurakach jak Collado mogły błyszczeć jeszcze bardziej. Pewnie jakiś tam swój typ syn Frejra miał i nawet jeśli nie przyznawał się przed sobą, to podświadomie gdzieś tam szukał podobieństwa do tego, co znał i kochał.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pon 12 Lip 2021, 22:53
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pią 16 Lip 2021, 23:18
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Czw 22 Lip 2021, 17:49
Hector Collado
Re: Mały wodospad Nie 25 Lip 2021, 22:40
Hector nałożył spodenki i spojrzał na pupę Gabrieli, która była doskonale widoczna pod tą czystą taflą wody, kiedy akurat dziewczyna nakładała swoje majtki. - Dziwisz mi się? - spytał z małym rozbawieniem. - Pociągasz mnie w taki sposób, że to zachęca do niemądrych rzeczy - dodał na koniec i kiedy Chorwatka przytuliła się do niego, ten objął ją bez wahania. Zaraz jednak zmienił trochę pozycje i zachęcił ją do położenia się na wodzie, sam podpłynął pod nią i wynurzył się z pomocą swoich mocy, tworząc odpowiednie ciśnienie wody pod swoimi plecami. Dzięki temu był teraz jak taki mały pontonik dla córki Aegira, która mogła sobie na nim dryfować. Pytanie tylko, czy leżenie na nim było wygodne, bo o to jej nie zapytał.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pon 02 Sie 2021, 15:14
Gdy tylko się ochłodziła, ponownie znalazła się tuż przy nim, a zachęcona objęła go nogami w pasie. Uśmiechnęła się lekko rozbawiona słysząc tą pewność siebie bijącą od Hectora. Nie było w tym nic dziwnego, bo przecież ślepy w tym momencie zauważyłby jej uczucia i wciąż była tylko w szoku, że Aegir niczego nie dostrzegał. Pytanie czy ich dwójka tak umiała się z tym kryć czy bóg nie widział, bo nie chciał widzieć? Na pocałunek odpowiedziała tym samym, na moment zapominając, że wciąż są nadzy on tak naprawdę w całości, ona od pasa w dół. - Wiem - odparła tak samo jak on tuż po tym, jak skończyli się całować. Tuż po tym zasugerowała, że chce sięgnąć do skałki po ich bieliznę i po krótkim zastanowieniu, mężczyzna postanowił jej na to pozwolić. - Dziwię się sobie - zaśmiała się, gdy ponownie znalazła się przy nim z już osłoniętą częściowo pupą. Zaśmiała się cicho na jego kolejne słowa, niemal z westchnięciem ulgi i przyjemności witając się z jego ramionami. Uwielbiała być przez niego obejmowana, pewnie między innymi przez to, że przez pół życia przez ojca jej tego brakowało. Dawało jej to spokój i poczucie bezpieczeństwa zupełnie jakby był to jakiś jej schron. Trochę tak w sumie było. Zgodnie z sugestią położyła się nie spodziewając się tego, co nastąpiło chwilę później. Szybko jednak okazało się, że nie jest to zbyt wygodne, więc wspomagając się swoimi mocami, obróciła się na brzuch licząc na to, że tak będzie wygodniej. I tak właściwie było, dlatego położyła spokojna głowę na jego torsie i obserwowała mieniącą się wodę oraz refleksy świetle na skałach właśnie nią spowodowane. - Ile będziemy się ukrywać? - spytała po chwili spokojnie, bo o tym przecież nie pomyśleli za bardzo. Ile miało to trwać, bo chyba nie całe życie?
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sob 14 Sie 2021, 12:46
Hectora też w pewien sposób dziwiło podejście Gabrieli, bo dziewczyna mimo swojej pozornej odwagi, była raczej dziewczyną bardziej nieśmiałą niż śmiałą. Oczywiście poprawkę trzeba tutaj brać na perspektywę, która była nieco inna niż w przypadku zwykłych ludzi. Herosi mieli to do siebie, że często byli przejaskrawieni i w różnych sytuacjach reagowali dużo bardziej intensywnie niż śmiertelnicy. To z kolei przesuwało perspektywę i dlatego właśnie Chorwatka, która do cnotek na pewno nie należała, była uznawana za reprezentantkę tej spokojniejszej części obozowych kobiet. Przynajmniej w kwestiach seksualnych. Na zewnątrz pewnie byłaby zaliczana do tych odważniejszych, ale tutaj nie miała co się równać z takimi osobami jak dzieci Afrodyty, Sif czy Erosa. Wzruszył tylko ramionami z rozbawienia, bo co on mógł więcej dodać? Zaraz potem zaproponował jej dryfowanie w ten dziwny sposób na wodzie, bo pewnie córka Aegira nie była przyzwyczajona do tego, że jej mężczyzna pozwoli z siebie korzystać niczym z pontonu. Kto normalny wpadał na takie rzeczy? Nie pomyślał o jej wygodzie, a jedynie o tej ciekawej bliskości, która była w pewien sposób nakręcająca. Glavas pozytywnie go zaskoczyła, bo zamiast z niego zejść, obróciła się do niego przodem, by zaraz położyć się na jego torsie i tak dryfować. Na jej pytanie Collado nie nastroszył się jakoś mocno, ale od razu zaczął intensywnie myśleć nad odpowiedzią. To była patowa sytuacja, w której ciężko było mu cokolwiek powiedzieć, tym bardziej, że od początku ją okłamywał. Zabrnął w fałsz za daleko, by teraz przyznać jej cokolwiek z początkowych założeń tego dziwnego układu między nim a Aegirem. - Nie wiem - odparł po chwili, nie będąc pewien niczego. Domyślał się, że Gabriela domagała się od niego męskiej postawy i konfrontacji z Aegirem, ale oboje doskonale wiedzieli, że to nie było takie proste. Niejeden już mocno oberwał po kościach, chcąc wkupić się w łaski blondynki i jej ojca. Hector nie chciał podzielić ich losu, bo co to byłoby dopiero za chujowe życie. Wystarczy, że jest herosem i musi się martwić o swoje jestestwo każdego dnia. - Gdyby twój ojciec nie był tak uparty... - rzucił uwagą, bo to był największy problem. Bóg cały czas upierał się przy tym, że on najlepiej ochroni swoją córkę i że dopuszczanie do niej mężczyzn będzie tylko kolejnym powodem do zamartwiania się. - Naprawdę, nie wiem - przyznał z żałością w głosie, bo jemu też ta sytuacja ciążyła. Nie był z gatunku tych osób, którzy na prawo i lewo chwalą się swoim szczęściem, ale też nie należał do tej drugiej strony, która tłamsi uczucia i w ogóle nie pokazuje swojego przywiązania. To, że bywał nieznośny czy wręcz socjopatyczny, nie zmieniało faktu, że wobec ukochanej mocno się zmieniał. I to na lepsze, bo od wielu miesięcy nie ma śladu po ponurym, zamyślonym i wprowadzającym grobową atmosferę Żniwiarzu.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Sob 14 Sie 2021, 20:55
Pozycja przodem była zdecydowanie komfortowa aniżeli tyłem, ale i tak nie były to wyżyny wygody. Ten rodzaj bliskości jednak wynagradzał jej to wszystko. Lubiła być na co dzień tak blisko niego, a poza mieszkaniami do tej pory się powstrzymywali przed tym. Tu zagwarantowali sobie jakąś prywatność, więc kobieta cieszyła się obecnie każdą wspólną chwilą, kiedy nie udawali w końcu tylko przyjaciół. Wiedziała, że odpowiedź na to pytanie nie jest proste, bo przecież cała sytuacja wynikała z jej winy, a nie jego. Nie zamierzała jednak całe życie się ukrywać, bo to nie życie. Jeśli miałaby je tak spędzić, to już wolałaby być sama i nie wkurzać się i cierpieć, kiedy widziała wokół szczęśliwe pary, a ona mogła co najwyżej pogadać z hectorowym przyjacielem. Miała jednak nadzieję, że może Collado ma jakiś pomysł na to wszystko. Westchnęła tylko słysząc, że nie wie. Nie żeby była zła na niego, bo przecież jego winy w tym nie było. Jej matka zgotowała jej po części taki los, gdy robiła z Aegira bohatera tak bardzo, że Chorwatka po dotarciu do obozu domagała się często uwagi ojca i ją dostawała. Gdyby od początku słyszała, że to dupek myślący o sobie może nie zyskałaby miano jego ulubienicy. Może miałaby prostsze życie, tak jak głupia Alexandra, która swojego szczęścia nie dostrzegała. Zasępiła się tylko słysząc o swoim ojcu, bo naprawdę nordycki bóg z każdym dniem coraz bardziej zachodził jej za skórę i za moment spowoduje, że go znienawidzi. - Pozostaje mi z nim pogadać - a raczej przedstawić mu plan jak ją straci, gdy będzie w to brnął. Rozmawiała z nim wielokrotnie, ale może przyszła pora by ignorować jego zaproszenia na obiad czy drinka. Może wtedy zrozumie, że ją traci? Przekręciła się tak, by wpaść do wody i dłuższą chwilę nurkowała próbując opanować złość, która ją naszła. Po dłuższym czasie dopiero się wynurzyła patrząc z lekkim uśmiechem na mężczyznę, by zaraz podpłynąć bliżej niego. Nie wieszała się jednak na nim, tylko dryfowała przed nim. - Idziemy zjeść i się napić? - spytała, bo przecież na skałce wciąż stał ich koszyk z pysznościami. Nie chciała teraz rozmawiać o swoim apodyktycznym ojcu, to miał być fajny wieczór przecież.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sro 18 Sie 2021, 20:31
Hector nie miał jak zapewnić jej, że niedługo się ujawnią, bo sam nie był pewien niczego. Jeszcze do dzisiaj mieli problem z wyjściem gdzieś poza swoją strefę komfortu (czyt. mieszkanie), a teraz miał jej dać odpowiedź ile jeszcze będą się ukrywać? Collado nie był jasnowidzem, ani też nie miał na tyle odwagi, by wyjść naprzeciw Aegirowi, którego w dalszym ciągu bardzo szanował i nie chciał w żaden sposób sprowokować. Syn Frejra cały czas zastanawiał się, czy istnieje sposób na to, by być z Gabrielą, a jednocześnie nie zrazić do siebie jednego z zarządców obozu. Meksykanin nie był zadowolony z tego, że nie miał takiej odwagi, by porozmawiać z Aegirem osobiście i wyłuszczyć mu wszystko. Zwalanie tego na głowę Glavas było nieuczciwe, ale z drugiej strony, co on miał mu powiedzieć? "Hej Aegir, zajebiście mi się rucha twoją córkę, więc w sumie to będę jej chłopakiem, a ty nie mów nic o naszym dealu, ok?" To było pokraczne, a przy tym nie pasujące w żaden sposób do Hectora, który w dalszym ciągu był bardzo oddany Aegirowi. Kłopotem było tylko te zadanie sprzed kilku miesięcy, które cieniem rzucało się na całą ich relację. Zabrnęli już za daleko, żeby teraz się cofnąć, a jednocześnie Hector w dalszym ciągu manipulował bogiem, utwierdzając go w przekonaniu, że relacja z Chorwatką to czysta gra z jego strony. Spoglądał na ukochaną, która zanurzyła się w wodzie i tym samym obrócił się, chcąc również zanurkować w wodzie. Wynurzył się nieco wcześniej, dzięki czemu Gabriela po swoim krótkim wypadzie, mogła go dostrzec i wrócić bardzo szybko. Uśmiechnął się lekko, widząc jej radość na twarzy, bo to zwiastowało dobre popołudnie. Miał nadzieję, że cały ten temat Aegira już więcej nie wypłynie. - Dobry pomysł - przyznał spokojnie i jak na zawołanie jego brzuch zaczął trochę burczeć. Niesłyszalnie, ale on to poczuł, a zaraz po tym pojawił się głód, który nakierował jego wzrok na koszyk z przysmakami nieopodal. - Jestem ciekaw, co tam masz - poruszył wymownie brwiami, nawiązując rzecz jasna do zawartości wiklinowego koszyka, w którym miał nadzieję znaleźć podobne przysmaki, jak te podczas ich wspólnego grilla jakiś czas temu. Hector sprawnymi ruchami podpłynął do brzegu i kiedy już poczuł grunt, ustał na obie nogi, wynurzając się powoli. Przy okazji rozciągnął się, prężąc mięśnie pleców oraz karku, akurat przed samą Glavas, która miała teraz doskonały widok na jego muskulaturę. Niech też sobie coś poogląda, choć Collado przeczuwał, że już samym kaloryferem dał jej znaczący content. Niemniej jednak, skoro on dostał kuszące widoki, to i ona powinna. W mig z pomocą swoich zdolności się wysuszył i od razu usiadł na kocu, nie przejmując się tym, że cały czas świeci klatą wokół. Niech sobie patrzą i mówią co chcą, teraz liczyło się tylko spędzanie czasu z ukochaną, która niemal od razu do niego dołączyła. - Zaskocz mnie - poprosił i przymknął oczy, nastawiając się jak do pocałunku. W rzeczywistości jednak chodziło mu o zjedzenie czegoś, co przygotowała córka Aegira. Nie chciał jednak widzieć co dziewczyna mu podaje, tak było nieco ciekawiej.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pią 27 Sie 2021, 22:09
Aegir nigdy w ich sytuacji nie był prostym tematem tym bardziej, że Gabriela zdawała sobie sprawę z lojalności Collado. A przynajmniej tak jej się wydawało, bo okazywała się ona znacznie większa niż mogłaby nawet przypuszczać. Bóg był jej ojcem jednocześnie i zarządcą ich życia, przynajmniej w jakiejś części. Chorwatka chyba sama musi porozmawiać z tatuśkiem z nadzieją, że tym razem dotrze do niego, że ją traci. - Zaraz zobaczysz - zaśmiała się zerkając przez ramię w kierunku wciąż strojącego koszyka. Z całą pewnością takich przysmaków nie mieli, bo grillowane mięso byłoby lodowate nim by przeszli do jedzenia, a tym samym niejadalne. Niemniej postarała się, by poza alkoholem i owocami coś tam było pysznego. Z wielką przyjemnością obserwowała wychodzącego Hectora, zwłaszcza gdy zaczął się prężyć, a słońce odbijało się od kropel wody na jego ciele. Glavas przygryzła nawet wargę na moment zachwycając się widokiem i dopiero gdy ruszył, Chorwatka sama skierowała się ku brzegowi. Gdy tylko znalazła się na skałce, z pomocą hydrokinezy również się osuszyła, a dopiero potem zasiadła na kocu ciesząc się, że dzięki swoim umiejętnościom nie musieli moczyć materiału. Nie przepadała za tym. Zaśmiała się cicho na jego prośbę, po czym sięgnęła do koszyka. Zaczęła wyciągać kilka rzeczy, a mianowicie pudełko z kanapkami z pieczenią, nóż oraz mały pojemniczek z majonezem. - Daj mi chwilę, nie podglądaj - mruknęła w międzyczasie nakładając nieco majonezu na mięso, by w końcu podsunąć mu kanapkę pod usta. - Aaaam - zasugerowała, że to moment, w którym powinien się porządnie wgryźć stabilnie przytrzymując pieczywo. Tuż po nim sama ugryzła kawałek znacznie mniejszy z tej samej kanapki. - I jak? Trochę eksperymentowałam z tą pieczenią - spytała tym samym sugerując, że sama ją zrobiła, a nie że poprosiła jakiegoś kucharza czy wzięła gotowca ze spiżarni. Wyciągnęła kieliszki oraz szampana, by zaraz ostrożnie za pomocą alkokinezy wybić korek z butelki. Miała już w tym wprawę. Nalała im po pół kieliszka i odstawiła butelkę na bok podając mu jedno ze szkieł.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Nie 12 Wrz 2021, 19:48
Hector nie należał na pewno do bojaźliwych osób, toteż nawet jeśli Gabriela przygotowała mu kawałek jakiegoś mięska posmarowanego pastą wasabi, był na to gotów. Druga sprawa, że w przypadku styczności z czymś tak ostrym zapewne poszłoby mu w pięty, ale nie spodziewał się po Glavas takich zagrywek, toteż mógł emanować pewnością siebie, co z resztą nie było niczym nowym. Porozumiewawczo kiwnął głową i od razu zamknął oczy nastawiając się do skosztowania smakołyka, jednocześnie przewidując, że nie od razu Gabriela znajdzie coś odpowiedniego, toteż będzie musiał chwilę zaczekać na pierwsze kęsy. Posłusznie otworzył usta w momencie, kiedy ukochana mu zakomunikowała i z ogromną dozą zaufania, chapnął spory kawałek kanapki z pieczenią, która dodatkowo została posmarowana majonezem. Collado niemal od razu poznał te smaki, choć konsystencja potrawy nieco go zaskoczyła. Spodziewał się bowiem czegoś mniej złożonego, a tutaj proszę: chleb, trochę masła, świetnie doprawiona pieczeń i majonez w dodatku jeden z lepszych, bo miał trochę octowego posmaku i to dodawało mu goryczki. Otworzył oczy zaraz po kilku pierwszych gryzach, po czym spojrzał na Gabrielę na początku dość neutralnie, skupiając się głównie na doznaniach smakowych. Po jej pytaniu, na jego twarzy pojawił się subtelny uśmiech, a zaraz po przełknięciu Hector oblizał usta swoim językiem. - Świetna - przyznał całkowicie szczerze, nie mając powodów, by w jakikolwiek sposób ją kokietować. - Świetnie doprawiona - dodał od razu, chcąc podzielić się swoimi pierwszymi wrażeniami. Był zachwycony nie tylko smakiem potrawy, ale również faktem, że Chorwatka sama mu ją przygotowała, bez ingerencji innych herosów, co dodawało temu wyjątkowości. - Powinnaś gotować częściej - rzucił prowokacyjnie, chcąc niejako zachęcić ją do częstszego bywania w kuchni. Jeśli Gabriela miała przygotowywać im takie frykasy, to prawdę powiedziawszy syn Frejra nie musiał się nawet stołować w kantynie czy obozowych barach. Jego ukochana miała wyczucie smaku i najwidoczniej jakiś dryg do gotowania, bo przecież nie była to pierwsza rzecz, jaką dla niego przygotowała w ostatnich miesiącach. Chwycił w dłoń kieliszek i łyknął od razu trochę wina, choć w porę opamiętał się, by nie wydrenować całego naczynia od razu. Nie chciał przecież wychodzić na alkoholika w jej oczach, dlatego też w jej obecności starał się obchodzić z alkoholem nieco inaczej niż ma to miejsce w samotności... - Czekam na kolejne zaskoczenie - poruszył wymownie brwią, jasno sugerując córce Aegira, że jest gotów na kolejne kulinarne uniesienia. Zamknął nawet oczy oraz nieznacznie się pochylił, oczekując następnej smakowej niespodzianki.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Wto 14 Wrz 2021, 23:01
Gabriela miała nadzieję, że pieczeń zarówno nieco zaimponuje mężczyźnie, jak i - najważniejsze - posmakuje. Nie żeby napracowała się nie wiadomo jak, ale jak każdy lubiła być doceniana - zwłaszcza przez kogoś, dla kogo to wszystko szykowała. Kiedy tylko mężczyzna ugryzł, sama również wzięła gryzka, by przetestować własne dzieło w pełnej krasie. W końcu gdy przygotowywała wszystko do koszyka, to skubnęła tylko samego mięsa, a w takim połączeniu smakowało to przecież nieco inaczej. Jej wszystko podpasowało, ale była ciekawa opinii Hectora, dlatego też o to się spytała przyglądając mu się badawczo. Uśmiechnęła się zaraz szerzej po pierwszym komplemencie, na drugi tylko jej uśmiech się powiększył. Znała już trochę jego upodobania kulinarne, ale do tej pory pieczeni dla niego nie robiła, więc nie miała pewności czy tak jak i jej ten rodzaj przekąski będzie mu odpowiadał. Zwłaszcza z takimi dodatkami, a sam smak pieczeni też był nieco inny niż jej wcześniejsze wydania. - Nie przekonasz mnie do tego - zaśmiała się cicho, bo czasem co prawda miała ochotę na przygotowanie czegoś konkretnego, ale na ogół spędzała w kuchni potrzebne, egzystencjalne minimum. Więcej jej do szczęścia nie było potrzebne, zwłaszcza, że w obozie mieli znakomitych kucharzy czy to w kantynie czy w innych lokalach. Należało więc korzystać. Ona również poszła w jego ślady i chwyciła za kieliszek chcąc upić nieco szampana ze swojego kieliszka. Ten zaraz po tym odstawiła na w miarę stabilne miejsce, by nie przeszkadzać sobie, zwłaszcza, że Hector domagał się więcej. - No dobra, daj mi chwilę - rzuciła po zaśmianiu się i po przejrzeniu zawartości koszyka, tym razem sięgnęła po mini tortillę wypełnioną kurczakiem, sałatą i innymi dodatkami typowymi dla takiej potrawy. Przytrzymała nawet rękę pod spodem w razie gdyby coś po ukąszeniu miało wypaść, ale nic takiego się nie stało. Sama tak jak poprzednio wsadziła sobie do buzi drugą część przekąski, by i jej spróbować. - Cieszę się, że znaleźliśmy odwagę na tą randkę. Bardzo ona mi się podoba - przyznała z małym uśmiechem pochylając się nawet tuż po tym w jego kierunku tylko po to, by zostać rzecz jasna pocałowaną. Liczyła, że się nie zawiedzie.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sob 25 Wrz 2021, 20:06
Skoro taki był cel Gabrieli, to go osiągnęła, bo Hector był wniebowzięty zarówno smakiem jak i samym gestem. Dawno nikt nic dla niego nie przygotowywał tak sam z siebie, dlatego też miło było poczuć się dla kogoś ważniejszym od innych. To była jedna z tych rzeczy, które w związku z Glavas podobały mu się najbardziej. W końcu czuł się wyjątkowy i nie popadał w przeciętność, w której ostatnio dość długo przebywał. Dzięki dziewczynie na nowo odkrył uroki życia i nie było już mu tak do końca obojętne, czy przeżyje dzisiejszy dzień czy też nie. Wywrócił teatralnie oczami, by zaraz subtelnie się uśmiechnąć. - Warto spróbować - zasugerował, choć nie robił sobie złudnych nadziei. Glavas nie przepadała za byciem w kuchni zbyt często, więc tak naprawdę byli uzależnieni tylko od zasobów obozowych restauracji, gdyż w roli kucharki blondynka na pewno się nie odnajdzie. On ze swoją niedbałością dotyczącą przygotowywania wszystkiego pewnie też, dlatego zapewne ograniczą się tylko do sprawiania sobie niespodzianek, a rutyną będzie załatwianie posiłków poprzez kontakty z kantyną. Po zasugerowaniu jej następnej rundy zapoznawania się ze smakami, nie mógł się doczekać następnej próby. Gabriela na pewno nie chciała mu w żaden sposób dowalić, dlatego też nie spodziewał się niemiłego zaskoczenia w stylu kawałka kurczaka obtoczonego w wasabi lub innej piekielnie ostrej przyprawie. Z pełnym zaufaniem pochylił się do przodu, otworzył usta i poczekał na przysmak. Wziął dość porządnego gryza i zanim otworzył ponownie oczy, najpierw zapoznał się z potrawą. Na jego twarz znowu wdał się drobny uśmiech, a kiedy tylko przełknął już zmieloną papkę w ustach, otworzył oczy, nachylił się jeszcze bardziej i pocałował delikatnie ukochaną w kącik ust. Zaraz jednak zrobił to drugi raz i tym razem już celem były dokładnie jej usta, które zostały obdarowane dużo czulszym pocałunkiem. - Nie będę ukrywać, że mi też - był z nią zgodny w tej kwestii, bo taka randka na świeżym powietrzu była miła odmianą w stosunku do bunkrowania się we własnych czterech ścianach. Nie żeby mu masa seksu w mieszkaniu przeszkadzała, ale jak dzisiaj się okazało, robienie tego na zewnątrz ma też swój urok i pewne napięcie, które jest przyjemne. Kiedy Gabriela znów zechciała zostać pocałowana, Collado nie oponował i zaraz znów się nachylił, by tym razem wpić się w jej usta łapczywie. Do tego stopnia, że jeśli dalej trzymała tortillę w ręku, to musiała ją odrzucić na bok, żeby skupić się w pełni na tym, że Hector na nią naparł i był teraz na górze. Tak spędzili ze sobą jeszcze dobrych kilkadziesiąt minut, a później kontynuowali randkę już w jego mieszkaniu.
ZT X2
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pią 22 Lip 2022, 13:47
Ich frustracja była zrozumiała, bo tak to już było w przypadku osób, które na nowo chciały się zejść, ale niestety pewne sprawy zaszły między nimi tak daleko, że musieli cofnąć się do któregoś z poprzednich etapów relacji. Hector był na to gotów, ale już wiedział, że będzie mu cholernie ciężko nie okazywać w żaden sposób swoich uczuć, bo jak miał to zrobić? Kochał Gabrielę nade wszystko i każdy kolejny dzień bez niej był dla niego dniem straconym. Collado możę i nie był zbyt wylewny jeśli chodziło o swoje sprawy sercowe, ale przecież zawsze starał się jej okazywać swoje uczucia i nagle miał to zmienić, bo wracają do początku? Zapowiadała się trudna przeprawa. - Wiem... - odparł zrezygnowany, bo doskonale wiedział, że to nie jest jej wina. On tu nawalił i teraz musi wypić piwo, które sam nawarzył. Cud, że Glavas w ogóle chciała jeszcze raz spróbować i w dodatku powiedziała mu o tym, bo to świadczyło o jej dojrzałości i zawzięciu, nawet mimo tych negatywnych uczuć, którymi teraz darzyła syna Frejra. Dla niego to znaczyło bardzo wiele, dlatego też nie chciał dalej wzbudzać w niej poczucia frustracji, bo tak nie należało postępować w przypadku osób, które dają ci drugą szansę. Od razu więc wyskoczył z propozycją wdrożenia planu w życie i wspólnego spaceru jako znajomi. Podnieśli się więc z miejsc i udali się na granice obozu. On też nie wiedział o czym z nią rozmawiać, nie mówiąc już o tym, że myślał praktycznie jedynie o tym, żeby ująć jej dłoń w swoją i iść z nią za ręce. Chciał też ją pocałować, bardzo. Powstrzymywał się jednak cały czas, bo tak jak jej obiecał, zaczną od stopy koleżeńskiej, co będzie cholernie trudne ale wykonalne. Z zamyślenia wyrwało go pytanie Chorwatki, na które zareagował zaskoczeniem, nie spodziewał się tego. - Brakuje ludzi - odpowiedział. - Do tego stopnia, że nawet Scott wrócił - wspomniał o jednym ze starszych półbogów, którzy w obozie spędzali bardzo mało czasu. - Giotto też cały czas tu siedzi - dodał, chcąc tylko podkreślić siłę swojego argumentu, wszakże wymienił dwie osoby, które były znane z tego, że gro swojego czasu spędzały poza granicami kampusu. - Ale tak... nie wykazali się, byli słabi - powiedział dość obojętnie, bo nie obchodziło go, że wrócił z tej misji sam. To nie była jego wina, że zamiast trenować i eliminować słabe punkty, półbogowie często olewali zajęcia przez wiele lat, później właśnie "zwracało się" to w taki sposób na misjach. - Które to już dziecko kogoś z głównych, które poszło do piachu w ostatnim czasie? - rzucił w eter, bo oczywiście nie domagał się od Gabrieli odpowiedzi na te pytanie. Niemniej jednak to była częsta przypadłość, że dzieci tych głównych bogów umierali zaskakująco często. Jedynie Iris i Drake jakoś się trzymali, choć teoretycznie rzecz ujmując Grimsdóttir też miała epizod, w którym była uznawana za martwą.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pon 08 Sie 2022, 15:39
Nie byli w prostej sytuacji, ale za to mogli dziękować Hectorowi i Aegirowi jedynie. Glavas sama sobie się dziwiła, że chce dać mu jeszcze jedną szansę i doskonale wiedziała, jak obóz będzie na nią patrzył. Jak na głupią i w dodatku desperatkę. Mogła przecież mieć wielu, a wciąż żywiła uczucia do Collado. Trudno się dziwić, był jej pierwszą miłością i to chyba nie byle jaką, skoro była gotowa przełknąć tą całą żółć, którą jej zafundował, by dać mu kolejną szansę i znów narażając się na zranienie. Im dalej szli w las, tym bardziej wiedziała, że przydałby się jakiś temat do rozmowy. Tych nie było za wiele, bo i nie wiedziała o czym z mężczyzną rozmawiać. Jego wiele rzeczy nie interesowało, co ją pasjonowało i odwrotnie. A jednak wypadało porozmawiać. Poszła więc w sztampę, by powiedzieć cokolwiek. - Nie lubię tego gościa - mruknęła krzywiąc się na samo wspomnienie Scotta. Zaraz jednak pomyślała o tych wszystkich ex NoGods, którzy dołączyli do obozu w międzyczasie i już wyczuła aferę nosem. Aż westchnęła, bo miała dość wszelkich sporów, a tu zapowiadało się na wojnę domową przez sprowadzenie do obozu jednej osoby. Co Corvus myślał? Scott darzył NoGods niezrozumiałą nienawiścią niczym nie popartą, nie widząc szarości w rzeczywistości, a jedynie biel i czerń. A właściwie tylko czerń w przypadku upadłej grupy wywrotowców. - Może myślą, że są po prostu lepsi przez swoich boskich rodziców? Wcale by mnie to nie zdziwiło, zwłaszcza patrząc na młodsze pokolenie - rzuciła myśląc o tych wszystkich dzieciakach, które mają się za nie wiadomo kogo, bo są synem Thora czy coś. Może za dużo Harrego Pottera się naoglądali? Kiedy zrozumiała gdzie doszli, aż na sekundę przystanęła, bo wspomnienia wręcz w nią uderzyły. Zaraz jednak otrzeźwiała starając się jednak nie patrzeć w kierunku wodospadu, a przede wszystkim jaskini ukrytej za ścianą wody.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Wto 09 Sie 2022, 11:07
Collado nie zwykł komentować jakoś mocno poczynań innych, ale jak każdemu człowiekowi zdarzało mu się wyrazić czasem pochlebnie lub krytycznie o kimś. Biorąc pod uwagę ich skomplikowaną sytuację nie było niczym dziwnym, że Gabriela zdecydowała się poruszyć dość neutralny temat, czyli sferę zawodową oraz potencjalne rozmówki o innych. Chodziło przecież o prowadzenie jakiekolwiek rozmowy, co w ich przypadku miało gigantyczne znaczenie. Nie udawał wcale zaskoczonego, gdy Glavas wprost stwierdziła, że nie przepada za Scottem. On miał do niego neutralny stosunek, ale rozumiał innych, którzy mieli go za kogoś niebezpiecznego, wszakże posłał wielu NoGods na tamten świat. Tacy ludzie nie wzbudzali zaufania, tym bardziej, że prywatnie też zdawał się być aroganckim dupkiem, a przy okazji kimś totalnie wyobcowanym. Nie dziwiło go to, że tak mało czasu spędzał w obozie. - Dlaczego? - skoro już poruszyła temat, to warto było go trochę pociągnąć, choćby po to, żeby mieli o czym rozmawiać. Schował ręce do kieszeni i słuchał odpowiedzi na kolejne pytanie, na które pokiwał głową. Brzmiało to dość sensownie, ale przekonania w stu procentach nie miał do tej teorii. Miał za to inną. - Wydaje mi się, że ich zapach jest intensywniejszy niż nasz, dlatego potworom łatwiej jest ich znaleźć. Ale pewnie masz rację, że często sami pchają się w paszczę lwa - gdy już wypowiedział to na głos, teoria Gabrieli stała się dużo trafniejsza niż ta jego. Dostrzegł jej zaniepokojenie, kiedy znaleźli się przy wodospadzie, bo doskonale pamiętał wiele ich spotkań właśnie w tym miejscu: wspólne kąpiele, randki i inne tego typu przyjemne rzeczy. Jego go co prawda to aż tak nie uderzyło, ale też poczuł jakieś tam drobne ukłucie, które nie było dla niego komfortowe. Nie zamierzał jednak poruszać tematu, zamiast tego pociągnął ten poprzedni, czyli najprostszy: rozmawianie o wszystkich, tylko nie o sobie. - A propos Scotta, zadam ci dość dziwne pytanie. Wolisz jego czy Tanję, Jellala albo kogokolwiek z NoGods, kto tu teraz mieszka? - on sam nie był uprzedzony do NoGods, bo widział doskonale, jak dobrą pracę wykonują choćby Fernandes czy Gashi. Mogli mieć jednak inne zdanie co do tego i tak naprawdę Gabriela mogła nie przepadać za wszystkimi jednakowo.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pią 12 Sie 2022, 13:57
- Wpadłam na niego kilka razy. Nikt przyjemny. Wygląda mi na kogoś, kto znalazł sobie wygodną wymówkę do zabijania innych. A tak naprawdę chodzi o samo zabijanie, a nie kogo zabija - wzruszyła lekko ramionami. Może i tak nie wyglądała prawda, ale niewiele miała z nim do czynienia, a gdy już miała, sprawiał właśnie takie wrażenie. Kogoś niebezpiecznego i nie przez umiejętności a to, co dzieje się w jego głowie. Dla dobra obozu lepiej, żeby się myliła. - To też możliwe - potwierdziła kwestię zapachu, bo przecież mogło być tak, że byli bardziej zagrożeni. Patrząc jednak na taką Iris i jej sporo młodsze rodzeństwo... Nie o sam zapach się rozchodziło, a o to, co mieli w głowie. A mieli chyba nie za wiele dostrzegając jak szybko i jak wiele z nich umiera. Glavas starała się patrzeć w przeciwnym kierunku do wodospadu, co Hector nieco jej ułatwiał znajdując się dalej od tego punktu od niej. Wystarczyło skupić się na nim (co też proste nie było) i nie musiała na tym, co właśnie starali się obejść tak, by nie musieli tego oglądać. Zastanowiła się chwilę czy w nim też to miejsce budzi tyle emocji, ale nie zauważyła niczego takiego. - Jellala. Zdążyłam już go poznać i jest w porządku. Tanji nie znam w ogóle tak naprawdę, a moje zdanie o Scocie już znasz - odpowiedziała na pytanie, by zaraz zadać swoje, o którym pomyślała, jak tylko poruszył temat Mercera. - Myślisz, że to bezpieczne wpuszczać do obozu Scotta? Przy tylu NoGods, których Corvus tu wpuścił nie wiem czy nie szykuje nam się wojna domowa - zabójca NoGods nie krył się z nimi ze swoimi przemyśleniami o każdym, kto choć przez moment należał do tamtej grupy. Obóz był teraz dla niego jednym, wielkim, zapalnikiem i pytanie czy zdoła to w sobie zdusić. Ona wątpiła, bo tak jak już mówiła, podejrzewała, że bardziej chodzi o chęć zabijania innych, a nie wyższe cele.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Pią 12 Sie 2022, 15:52
Hector uważnie słuchał tego, co miała do powiedzenia Gabriela, po temat nawet jakoś go zainteresował. Przede wszystkim chodziło jednak o to, że musiał zwracać na nią swoją uwagę, bo inaczej jak mieliby naprawić swoje stosunki? Na szczęście poruszali na tyle neutralne kwestie, że żaden poważny angaż emocjonalny nie był tu potrzebny, a tym samym - nie bolało ich to tak, jak rozmowy o ich związku i póki co nieszczęśliwej miłości. - Od bohatera do socjopaty wcale nie tak daleko - rzucił oschle, bo sam przecież przez wielu był postrzegany w ten sposób: jak socjo czy nawet psychopata. O dziwo w czasie związku z Chorwatką wszystkie jego obawy i schizy odeszły na dalszy plan, dzięki czemu uzyskał względną równowagę. Cierpienie jednak powróciło, a wraz z nim wiele negatywnych odczuć związanych nawet z dość prozaicznymi obozowymi rzeczami. - Niewielu z nich zasługiwało na drugą szansę - on miał do NoGods neutralny stosunek, ale jak się okazywało, nawet on był nieco gorszy niż ten Gabrieli, w końcu przez lata wielokrotnie ścierał się z NoGodsami i spotkał wielu osobników, którzy nie różnili się zbyt wiele od pospolitych morderców. On sam przecież też wielu ludzi zabił, ale tłumaczył sobie, że robił to w słusznej sprawie, wszakże żadnej satysfakcji z tego nie czerpał. Jeszcze tego brakowało, by był sadystą. Niemniej jednak zaskoczyło go podejście Gabrieli, która wydawała się być bardzo tolerancyjna w tym przypadku. Pokiwał głową na znak, że przyswoił słowa ukochanej o Jellalu i Tanji, a następnie uniósł lekko brwi w geście zdziwienia, nie spodziewając się takiego pytania. Zaraz jednak jego twarz przybrała neutralny wyraz. - Wojną śmierdzi tu już od dawna - powiedział szczerze, bo to właśnie podpowiadał mu instynkt, który wszędzie widział spiski. - Jellal, Tanja, Scott, Corvus... to tylko wierzchołek góry lodowej - jego zdaniem obóz był trawiony przez zupełnie inne problemy, głównie przez niezadowolenie wielu herosów z reform, jakie wprowadził Juarez. On sam był ich zwolennikiem, bo kampus w końcu funkcjonował jak przystało na XXI wiek, ale znaleźli się tacy półbogowie, którym nie w smak było więcej treningów, misji, patroli i którzy zostali zdegradowani, wszakże Corvus zlikwidował podział na grupy odpowiadające bogom i tym samym wpływy pewnych kółeczek adoracji się zmniejszyły. Wszystko przecież było konsultowane z generałem lub jego zastępcami, a to było coś, za czym nie wszyscy przepadali. - Będę szczery... - rzucił nagle. - Corvus nie zrzeknie się władzy. I bynajmniej nie dlatego, że nie będzie chciał tego zrobić. Nie zdąży, bo ktoś go załatwi - dokończył i choć to co mówił mogło mrozić krew w żyłach, tak właśnie takie coś podpowiadał mu teraz umysł. Mógł się mylić, ale nastroje w obozie nie były tak jednoznaczne, bo jak to zazwyczaj bywa: w poprzednim ustroju premiowane były koneksje i cwaniactwo, teraz chodzi o kwalifikacje. I nie wszystkim degradacje się podobają, a nie brak tutaj osób w gorącej wodzie kąpanych, którym nie trzeba wiele, by dopuścili się czegoś tak strasznego jak zamach na swojego dowódcę.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Pon 15 Sie 2022, 20:27
- To prawda - przytaknęła na powiedzenie o bohaterze, czego nie łączyła z nim samym. Wprawdzie nie raz słyszała komentarze o tym, że jest socjopatą, a o czym sobie przypomniała, gdy dowiedziała się o jego zdradzie. Niemniej obecnie, tak jak i wtedy, gdy byli razem, uważała, że to maska. Pewny mur, który zbudował wokół siebie, by się chronić. A może inni mieli racje, a ona była zwyczajnie głupia? - Nie twierdzę, że było inaczej. Nie sądzę jednak, by wszyscy zasługiwali na śmierć. Jak wiemy herosi z różnych przyczyn nie mogli opuścić NoGods choć bardzo tego chcieli. Niektórzy dotarli tam przed obozem i zwyczajnie zrobiono im pranie mózgu. Część z nich przez to na pewno była stracona, ale część próbowała się uwolnić, gdy zrozumiała kim oni są, a kim jest obóz i bogowie. A co obóz zrobił? Nie pozwolił im dołączyć, a jednocześnie nasyłał takiego Scotta, bo zarządcy wiedzieli, gdzie aktualnie znajduje się uciekinier - aż się skrzywiła, jak przypomniała sobie kłótnie z Aegirem o to, gdy akurat ktoś przyniósł informacje jak ona była u niego. Nie byli wcale lepsi. W NoGods byli prawdziwi mordercy, ale w obozie też i są do dzisiaj. Może i była zbyt tolerancyjna, ale to wszystko przez to ile kłótni z ojcem miała o brak pomocy tym, którzy o nią wręcz błagali. Ile wśród NoGods było takich, którzy nawet nie odważyli się prosić, bo słyszeli o śmierci poprzedników? Jak nie z ręki obozu, to NoGods. A mieć wrogów we dwóch wrogich sobie frakcjach to naprawdę przejebane. Zaskoczyła ją informacja o wierzchołku góry lodowej, co z całą pewnością jej twarz odzwierciedlała. Zaraz jednak uniosła brwi wysoko do góry, gdy usłyszała o zabójstwie Corvusa. Takiego scenariusza się nie spodziewała. - Nie wiem czy ktoś go zabije, pewnie przy buncie będzie próbował. Niemniej moim zdaniem on tak czy siak władzy się nie zrzeknie. Pod pretekstem niestabilnej sytuacji i wiszącej wojny zdjęto prawo wyzwania na pojedynek generała. A teraz pomyśl jak szybko prawo było tu zmieniane, gdy następowały tu zmiany. Juarez zdąży się trzy razy w proch obrócić nim ktokolwiek się tym zapisem zajmie. I myślę, że jest to mu na rękę - obecny generał mógł całkiem dobrze usprawniać obóz, być dla niego dobrym i sprawiedliwym. Według Glavas naprawdę świetnie się spisywał w tej roli, co nie oznaczało, że pomimo tajemnicy poliszynela - Garcia chce opuścić obóz (trudno jej się dziwić) - on, przynajmniej zdaniem Chorwatki, prędzej zaryzykuje utratą miłości aniżeli władzy.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Wto 16 Sie 2022, 11:12
Hector nieco bardziej krytycznie podchodził do tej sprawy, ale trudno było mu się dziwić: był paranoikiem i wszędzie węszył spiski, a taka sytuacja jaka obecnie panowała w obozie sprzyjała właśnie takim rozwiązaniom. Corvus trochę sam się podłożył, ale z drugiej strony wcale nie dziwiło go takie rozwiązanie. Stosowanie się do starodawnych zasad z udowodnieniem swojej wartości w czasie pojedynku miało swoje plusy, ale ostatecznie miało też sporo minusów. Decentralizacja i destabilizacja władzy nie była na rękę takim społecznościom jak herosi, którzy potrzebowali mieć bat nad sobą, by działać efektywnie. Ponadto, zmiany często były na gorsze i przecież wielokrotnie zdarzały się okresy panowania chujowych kapitanów, nie każdy bowiem był do tego stworzony, a wystarczyło tylko pokonać ówczesnego lidera w walce i już było się nad nim. Tak funkcjonowały tylko jakieś plemienia w Afryce, nie poważne organizacje. Collado pokiwał głową nie do końca zgadzając się z Gabrielą. On miał mniej współczucia dla NoGods, bo jednak było mu bliżej do podejścia Scotta: sytuacja była trudna, ale jakoś inni potrafili znajdować wyjścia z takich sytuacji i koniec końców opuszczali ich szeregi. Nie było to rzecz jasna tak łatwe jak przeniesienie się w drugą stronę, ale ostatecznie syn Frejra widział w tym więcej niechęci do zrezygnowania z profitów bycia NoGodsem niż niemożności. - To akurat wcale nie dziwi - odparł. - Nigdy nie masz pewności, czy taki chętny na dołączenie do obozu nie był w rzeczywistości szpiegiem - znów dała o sobie znać jego paranoiczna natura. - Bitwa pokazała, że byli wśród nas zdrajcy, więc w tamtym czasie to była jedyna bezpieczna opcja - wzruszył ramionami. Pewnie wielu herosów, którzy opuścili NoGods tak naprawdę chcieli uwolnić się z nieco toksycznego środowiska, ale obóz musiał dbać przede wszystkim o swoich mieszkańców. Teraz co prawda narracja trochę zelżała, ale koniec końców w dalszym ciągu przybycie na kampus byłych NoGods jest podyktowane ich przydatnością: medycy, mechanicy, trenerzy, wojownicy, nie litością rządzących. Jego dziwiło z kolei jej zaskoczenie, bo trzeba było być naprawdę nieuważnym, by nie dostrzec zmieniających się nastrojów w obozie. - Moim zdaniem to była jedna z jego najlepszych decyzji - wtrącił, zanim Glavas zaczęła mu tłumaczyć, dlaczego uważa zdjęcie prawa do pojedynku za błąd. - Pamiętasz ilu kapitanów zginęło w ostatnich latach? Spora część poległa właśnie w pojedynkach i kto wskoczył w ich miejsce? - nie zamierzał wymieniać nazwisk, ale córka Aegira doskonale wiedziała, że często wygrane przez wyzywających pojedynki były opłakane w skutkach, bo prowadziły do niekompetentnych ludzi u władzy. - I teraz masz jedną wysoką funkcję, na którą sporo osób może się czaić. Przy tym ustroju utrzymanie tej zasady byłoby debilizmem. Równie dobrze moglibyśmy sami się wyrżnąć i nie czekać na wroga - on patrzył na to pod kątem stabilizacji i znając charakter Corvusa nie wierzył w to, że mężczyzna zachłyśnie się władzą. Wielokrotnie pokazał, że robi to z innych pobudek niż chęć rządzenia wszystkimi. A jeśli robił to z innych, to świetnie się z tym krył. - Jaka jest prawda nie dowiemy się, póki nie wygramy wojny. Wtedy miał się zrzec władzy, prawda? - dopytał, bo wydawało mu się, że dobrze kojarzył, ale coś mogło mu się pomieszać. - No i jeśli nie zabiją go wcześniej - dodał na koniec, bo jednak to w dalszym ciągu była najwiarygodniejsza dla niego wersja. Juarez był na celowniku wielu, sam chyba nawet nie wiedział, ilu miał herosów przeciw sobie. - Ale przyznasz chyba, że jeśli chodzi o zarządzanie, to jest jednym z lepszych w ostatnich latach? - rzucił, bo wydawało mu się, że Glavas jest bardzo krytycznie nastawiona do generała w przeciwieństwie do niego, który widział w nim więcej pozytywów.
Gabriela Glavaš
Re: Mały wodospad Sro 17 Sie 2022, 09:23
Nie żeby Gabriela zamierzała zaciekle bronić NoGods, ale to, co obóz robił tym, którzy chcieli wcześniej do niego dołączyć było czystym skurwysyństwem. Usprawiedliwianie się możliwym szpiegiem nic nie dawało, bo to marna, a wręcz żadna wymówka była. W końcu jeżeli tak, to teraz jak nigdy wcześniej ten zakaz powinien być przestrzegany przez widmo wojny i koneksje NoGods z synem Tartaru. A jednak obóz znalazł rozwiązanie, wystarczyło naprawdę dobrze ich obserwować, bo nie wątpiła w to, że dzieje się to naprawdę długi czas nim w końcu obóz stwierdzi, że faktycznie dany heros jest po ich stronie. - Słaby argument. To teraz byłoby jeszcze większe ryzyko przez ich koneksje z synem Tartaru. Zresztą, skąd wiadomo, że szpiegiem nie jest ktoś, kto całe życie mieszka w obozie? Ich każdy krok nie jest pilnowany, a poza obozem mogą robić wszystko. Marny argument na obozowe ograniczenia w ich głowach - Gabriela stoczyła wiele dyskusji z Aegirem na ten temat i nijak się to miało do bezpieczeństwa obozu. Wszystko sprowadzało się do dumy bogów i ich ogromnej nienawiści do tamtych herosów. Logiczne argumenty omijały ich bokiem, a przynajmniej jej ojca, ale podejrzewała, że jednak wszystkich, skoro żaden NoGods nie był wpuszczony do obozu przez tyle lat. Jej nieuważność wynikała w dużej mierze z krzywdy, którą on sam jej zrobił, ze złamanego serca. Poza tym nawet jeśli widziała zmiany, to nie widziała nastrojów do wojny domowej. Przynajmniej do teraz, bo nie wątpiła w to, że Scott będzie buntował herosów przeciw Corvusowi i zarządcom (na ironię jak na dobrego NoGods przystało). Juarez sam sprowadził na siebie kata. Ściągnęła brwi nie rozumiejąc o czym on mówi, a raczej dlaczego zarzuca jej uważanie tego za błąd. Pozwoliła mu jednak dokończyć myśl, choć był to stek bzdur w kontekście zrozumienia jej wypowiedzi. - Nie zrozumiałeś mnie - rzuciła może trochę ostrzej, ale nie rozumiała jak można było wyciągnąć wnioski z jej wypowiedzi. Umówmy się, to Glavas, więc jej ton wciąż był spokojny, a jedynie pewniejszy siebie. - Ja nie twierdzę, że to nie była dobra decyzja. Od lat powtarzałam, że wybór kapitana na podstawie tego jak macha mieczem, a nie jak myśli to zabawa w plemiona, a nie coś, co ma nam zapewnić spokój i bezpieczeństwo. Mówię jedynie, że Corvusowi ta decyzja jest bardzo na rękę, bo on ten stołek kocha - no niestety, ale tak go postrzegała. Do pewnego momentu nie widziała tak tego, ale skoro nawet rozstanie z Sylvią nie sprawiło, że zrezygnował ze stanowiska, to chyba tylko jego śmierć mogła to zrobić. Bo na pewno nie Garcii, ona koniec końców nie miała najwidoczniej aż takiego znaczenia. Przytaknęła jedynie, gdy Hector spytał czy Juarez miał się zrzec władzy po wojnie. Ciekawe czy też dlatego pomimo wielu głosów (o których wiedziała, w końcu była córką Aegira), że po potrzebne przedmioty należało iść szybciej, on z tym zwlekał na długo nawet po odbudowaniu obozu i przetrawieniu straty przez wielu. To był jedynie kolejny już argument potwierdzający to, że on tej władzy puścić nie chciał. - Ja nie twierdzę, że nie jest. Jest naprawdę dobrym generałem i obóz świetnie funkcjonuje. Nie zmienia to jednak tego, że władzy nie odda i jest chujowym człowiekiem - nie miała o nim za dobrego zdania, a to wszystko przez sytuację z Garcią. Nigdy nie podejrzewałaby go o to, bo wydaje się naprawdę zakochany, ale jak widać Hector też się wydawał. Paradoksalnie przez to, że ona sama też została oszukana, jej nastawienie negatywne do Juareza jeszcze się wzmocniło. Może i była zbyt niepoprawną romantyczką, ale kochający człowiek nie zostawia kogoś, z kim chce podobno spędzić resztę życia dla posady, która potrwa rok czy dwa zgodnie z tym co mówił. No chyba, że wojnę planuje zacząć za piętnaście lat, to wcale by jej też nie zdziwiło. Początkowo nie rozumiała jak Sylvia przełknęła złamane serce i wróciła do Juareza. Teraz? Rozumiała to doskonale, co jeszcze lepiej świadczyło o Meksykance, a jeszcze gorzej o Hiszpanie.
Hector Collado
Re: Mały wodospad Sro 17 Sie 2022, 15:36
Teraz sytuacja była paradoksalnie prostsza, bo wcześniej nigdy nie można było mieć pewności, czy przybycie byłego członka NoGods do obozu nie śmierdzi z daleka próbą szpiegostwa. Dzisiaj, kiedy NoGods byli już historią, wielu herosów nie miało się gdzie podziać i to był pierwszy argument za tym, żeby przychylniej patrzeć w ich kierunku. Drugim był fakt, że byli członkowie NoGods chcieli zemsty na potomku Tartaru, który po rzezi w obozie, wyciął też w pień wielu członków organizacji ostatecznie niszcząc ją. I tym, którym udało się uciec nie w smak było to, że po świecie chodzi półbóg-potwór, który zabił wielu ich znajomych czy nawet przyjaciół. Ostatnim i chyba najważniejszym powodem był fakt braków w obozie, co było pokłosiem bitwy z synem Tartaru. Wobec zmian, które nadeszły w obozie, brakowało przysłowiowych rąk do pracy i każda kolejna ich para była sporym plusem. W kilku przypadkach się to przecież sprawdziło, choćby taki Jellal był świetnym medykiem i nawet udało mu się zastąpić przez jakiś czas Elisę na stanowisku ordynatora szpitala. - Dziś jednak widać w tym więcej plusów niż kiedyś, choć pojawiły się też nowe minusy - odparł, bo on trochę inaczej na to patrzył. Następnie uniósł lekko brew i spojrzał na Gabrielę. - Nie bądź naiwna, myślisz, że nie jesteśmy śledzeni i kontrolowani? - spytał poważnie, bo z jej tonu wypowiedzi można było wnioskować, że uważała, iż obóz miał wyjebane w herosów i nie kontrolował ich. To, że władze dopuszczały do pewnych zachowań nie oznaczało, że o nich nie wiedzieli i nie mogliby im przeciwdziałać. O poprzednich zarządcach można było wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że wpuścili konia trojańskiego do swojego miasta. - Twoje zachowanie świadczyło o czymś zupełnie innym - odpowiedział równie spokojnie, bo to właśnie z tego powodu Hector zaczął myśleć, że Gabriela uważa wiele decyzji Corvusa za błąd. Teraz musiała to prostować, a że Collado nie był idiotą, któremu trzeba mówić coś po pięć razy, to oznaczało, że jednak coś było nie tak z jej przekazem wcześniej, skoro zaczął mieć wątpliwości co do niej. - Istotnie, możę polubił się z rangą - nie zamierzał nad tym debatować, bo on Juareza nie znał na tyle dobrze, by wnioskować takie rzeczy. Nauczył się przez lata nie oceniać ludzi po pozorach, dlatego też nie zamierzał ani nadmiernie krytycznie ani nadmiernie pochlebnie wypowiadać się o dowódcy, bo widział zarówno wiele plusów jego działań jak i minusów. Uważał go za najlepszego lidera od lat, ale poprzeczka nie została zawieszona zbyt wysoko, więc w sumie każdy, kto wykazałby się odrobiną kompetencji byłby dobrym wyborem. Inaczej podchodził do komentowania sytuacji wewnątrz obozu, która gęstniała niemalże z dnia na dzień i prawdę powiedziawszy niezadowolona Sylvia była w tym momencie dla Corvusa najmniejszym problemem, z całym szacunkiem dla córki Hefajstosa. Uniósł lekko brwi będąc zdziwionym, kiedy Glavas stwierdziła wprost, że Juarez jest dobrym generałem, ale jednocześnie jest chujowym człowiekiem. Nawet parsknął śmiechem delikatnie. - I ty się dziwisz, że źle cię zrozumiałem? - rzucił, obracając sytuację w żart. Nie dbał o to, jakie zdanie Gabriela ma o Corvusie, ale najpierw na niego najeżdża, później tłumaczy, że jest super generałem, który czasem po prostu podejmuje złą decyzję jak każdy, a teraz mówi o nim jako o chujowym człowieku. Dość skrajne podejście do jednej osoby, choć oczywiście ostatecznie wcale się to nie wykluczało. - Gdybym cię nie znał, pomyślałbym, że masz awersję do rządzących, nieważne kto by to był - zaśmiał się cicho, bo zarówno Corvus, jak i Aegir nie byli ulubieńcami Chorwatki, tak jak wcześniej zresztą wielu kapitanówi i ich zastępców. Czy byli w ogóle jacyś liderzy, których Gabriela lubiła? - Kto według ciebie powinien tu rządzić? - spytał, bo skoro kompetencje syna Melinoe wydawały się być niewystarczające, albo przynajmniej deprecjonowane przez jego prywatne decyzje w mniemaniu Gabrieli, to kto był odpowiednim kandydatem? Jakby się zastanowić, to rzadko poruszali tego typu kwestie, a rozmowa była bardzo ciekawa.