Wspólna jadalnia - Page 3 DpyVgeN
Wspólna jadalnia - Page 3 FhMiHSP


 

Wspólna jadalnia

Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Pon 06 Mar 2023, 16:27

Killian z pewnością mógł stwierdzić, że przybycie do obozu herosów z przyszłości było czymś, czego nikt się nie spodziewał i co wywróciło całe dotychczasowe życie półbogów do góry nogami. Problemów mieli aż zanadto, a tu jeszcze doszła cała gromadka nowych person, które z pewnością mogą namieszać w życiu swoich odpowiedników z tych czasów. On co prawda po cichu liczył na to, że pojawi się tutaj jakaś wersja Aidy, ale koniec końców było to tylko życzeniowe myślenie i tak naprawdę zostawiał to wyłącznie dla siebie.
Kontynuował posiłek i co jakiś czas zerkał na swój telefon, przeglądając sobie chwilami social media. Było to dobre zajęcie, choć jak cywilizowany człowiek mógł po prostu skupić się na samym jedzeniu. On zamiast tego wolał zerkać sobie co jakiś czas na twittera, instagrama czy facebooka i nawet zaczął odpalać sobie śmieszne filmiki, które zżerały masę czasu.
Nie zarejestrował obecności Gongory, więc niczym dziwnym nie było to, że mężczyzna z zaskoczeniem spojrzał na przyjaciółkę, która zajęła miejsce naprzeciw niego. Nie wyczuł tego, że była to jej wersja z przyszłości, bo tak naprawdę czym się różniła od swojej odpowiedniczki? Niczym. Nawet zagadała do niego w sposób typowy dla córki Gullveig, przez co nawet na chwilę nie pojawiła się myśl o tym, że to niekoniecznie musi być ona.
- Cześć - odpowiedział dogryzając kawałek potrawy w swoich ustach. - Mam przerwę i postanowiłem zjeść poza warsztatem. Ty też? - ot neutralna rozmowa, która nie powinna być niczym skomplikowanym. Wyjawił jej wprost swój powód pobytu w pawilonie, co z kolei aż tak oczywiste nie było, bo przecież syn Bragiego nie należał do osób towarzyskich i tym samym raczej jadał w samotności. Tym razem jednak nie zdecydował się na jedną ze swoich miejscówek-samotni, a na coś dostępnego dla wszystkich herosów.
- Bierzesz coś czy już zjadłaś? - dopytał, bo choć nie zauważył jej tu wcześniej, tak nie rozglądał się jakoś stosunkowo uważnie, więc jej obecność mogła mu po prostu umknąć. - Corvus nie zgadza się, żebyśmy pojechali sobie na kolejną wycieczkę - wywrócił oczami, gdyż ostatnimi czasy bardzo często opuszczali kampus i przez to trochę narazili się generałowi. Efektem tego był "szlaban", o ile tak można było nazwać wydany przez Juareza rozkaz do pozostania. - Nie wiem jak to załatwimy, nie mamy takich chodów jak Scott czy Giotto - zaśmiał się delikatnie, po czym nałożył sobie na widelec odrobinę potrawy i wsunął go do ust.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Pią 17 Mar 2023, 22:15

Swoją drogą jak bardzo przykre to było dla Aidy, że wolał, by pojawiła się w obozie jej fizyczna kopia być może z całkowicie innym charakterem, a nie miał odwagi, by zagadać do swojej przyjaciółki i powiedzieć to, co leżało mu od lat na wątrobie. Być może jednak nie chodziło tu tak naprawdę o Gongorę, a o jej wygląd, więc wtedy taka inna wersja faktycznie mogłaby mieć sens. Szkoda tylko dla tutejszej Aidy, że w ogóle nie kapnęła się o co chodzi Killianowi.
Ta druga córka Gullveig już zarzucała swoje sidła, jedynie musiała wybadać jakoś sytuację. I tak przecież ryzykowała podchodząc do Torresa, bo może tu relację z jej wersją miał kompletnie popieprzoną? Zareagował jednak normalnie, co dobrze prognozowało. Uśmiechnęła się lekko na jego pytanie, bo to oznaczało, że nie jest z tutejszą wersją, bo wtedy znałby jej plany. Spojrzała jeszcze subtelnie na jego dłonie, a nie dostrzegając żadnej obrączki zaczęła obmyślać plan.
- Ja dzisiaj cały dzień wolny - odpowiedziała niejako zgodnie z prawdą. To, że nie myślał o niej tylko o innej osobie, to już nie jej problem. Prawda?
- Już jadłam - odpowiedziała lekko znowu nie kłamiąc, a następnie starała się zachować neutralny wyraz twarzy na jego informacje, choć zaraz potem westchnęła zawiedziona. Ona tym, że Aida zdawała się być blisko niego, a mężczyzna mógł to oczywiście zrozumieć jako reakcję na informacje.
- Coś wymyślimy - odpowiedziała neutralnie i obserwowała go chwilę. Powinna to rozegrać na chłodno, ale tak bardzo za nim tęskniła, że musiała zaryzykować.
- W sumie... Mam pewien pomysł, tylko nie denerwuj się - rzuciła, gdy skończył jeść, a następnie przysunęła się do niego ze swoim krzesłem. Nachyliła się i chyba mężczyzna to źle odczytał myśląc, że chce mu coś wyszeptać na ucho. Aida 2.0 za to sięgnęła do jego ust najpierw je muskając, a potem całując z czułością. W końcu wyjazd na ślub, choćby szybki to już powód do dania im wycieczki, prawda? Ucieszyło ją to, że w żaden sposób nie zaoponował, za to w ogóle nie spodziewała się usłyszeć za placami... własnego głosu.
- Co jest kurwa - rzuciła Gongora w pierwszej chwili nawet nie rozumiejąc co się dzieje, dopiero po chwili do niej dotarło. Niech to będzie też kopia Killiana... Druga natomiast panna nie wiedziała jak się zachować. Lepiej udawać oryginał czy nie? Ostatecznie zrobiła skruszoną minę i przegryzła delikatnie wargę.
- Wybacz... Nie wiedziałam, że jesteście razem - rzuciła na swoją obronę próbując wybadać reakcje ich obojga. I tak już sobie nie odpuści. Nie po tym jak odwzajemnił pocałunek, a to coś znaczyło.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Czw 23 Mar 2023, 15:36

Killian w żaden sposób nie wyczuł tego, z którą Aidą ma do czynienia. Wcześniej nie wiedział przecież o przybyciu tej nowej, bo i dlaczego miałby być o tym informowany w jakikolwiek sposób? Stąd też jego naturalne reakcje wobec jej pytań i odpowiedzi, które były na tyle neutralne, że tylko ktoś potrafiący czytać w myślach, mógłby cokolwiek tutaj poradzić. Nie można było się zatem dziwić, że Torres tak swobodnie czuł i odzywał się w towarzystwie brunetki,
Wzruszył zatem ramionami na wieść o tym, że Gongora również nie ma żadnego pomysłu na przekonanie Corvusa do ich wyjazdu i wrócił do jedzenia posiłku. Przez skupienie na tym nie dostrzegł, że córka Gullveig patrzy na niego w inny sposób niż zazwyczaj. Dopiero wieść o „pomyśle” z jej strony go zaskoczyła i niemal od razu zainteresowała, bo może faktycznie na coś wpadła.
W pierwszej chwili był zaskoczony tym, że brunetka po nachyleniu się, zamiast wyszeptać mu coś do ucha, pocałowała go. W drugiej jednak czuł niesamowitą przyjemność z tego faktu i na moment w ogóle zapomniał o całym świecie, pragnął przecież tego od dawien dawna i nareszcie mógł posmakować po tylu latach ust Gongory. Z tego powodu przymknął oczy i nawet odwzajemnił pocałunek, jednak zaraz opamiętał się, gdy usłyszał głos… Aidy. Czyżby to był sen?
Skonsternowany Killian spoglądał to na jedną, to na drugą kobietę próbując jakkolwiek, cokolwiek zrozumieć. Jeszcze chwilę wcześniej myślał, że jest tylko jedna Aida, a tu proszę… jednak przybyła kolejna z innych czasów. Albo ktoś sobie po prostu robił z nich jaja w tym momencie.
Torres spojrzał na tą prawdziwą Gongorę, swoją przyjaciółkę i wzrokiem przeprosił ją za to, czego była świadkiem. Dopiero po chwili dotarło do niego, że całował się z tak naprawdę obcą osobą. Odsunął się więc nieco nerwowo i spojrzał na kobietę, która przed chwilą musnęła go swoimi wargami.
- Nie, nie jesteśmy parą – odpowiedział za nich oboje, jednak w momencie gdy to mówił, poczuł ukłucie w klatce piersiowej. Słowa te go zabolały, bo przecież nie od dziś wiadomo, czego Killian tak naprawdę chciał od życia.
- Kim jesteś? – to było najwłaściwsze pytanie do sytuacji, dlatego zadał je chwilę później i odsunął się jeszcze odrobinę. Mimowolnie jednak podgryzł dolną wargę na moment, gdy tylko przypomniało mu się to arcyprzyjemne uczucie całowania Aidy.
- To chore... – wydukał sam do siebie spoglądając na obie kobiety, które wyglądały niemal identycznie.
„Fałszywa Aida” początkowo spoglądała tylko na dwójkę przyjaciół, po czym w końcu postanowiła się odezwać.
- Przepraszam za to… bardzo się za tobą stęskniłam, Killian – rzuciła lekko podłamanym głosem. - W moich czasach już cię nie ma, zginąłeś – powiedziała wprost, jak to ona, jednak dało się odczuć, że była to dla niej bardzo emocjonalna kwestia. - Jestem z przyszłości, w moich czasach jest rok 2031 i kompletnie nie mam pojęcia, jak tu trafiłam. Ani też dlaczego się tak zbłaźniłam przed wami, jeszcze raz przepraszam – drugą część wypowiedziała tak, jak gdyby nie przejmowała się tym aż tak bardzo, jak stara się to zasugerować. No i przez większość czasu patrzyła na Killiana, tylko czasem zerkała na swoją odpowiedniczkę z tych czasów.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Wto 18 Kwi 2023, 20:43

Aida, ta prawdziwa, wpadła właściwie do kantyny tylko na chwilę, by zgarnąć coś do jedzenia. Gdy jednak skonsternowany kucharz spytał jakim cudem tak szybko się przebrała, zwątpiła i poszła znaleźć Killiana, którego towarzystwo heros zasugerował. Domyśliła się już, że jej kopia mogła się tu znaleźć, ostatnio to codzienność wielu półbogów. Niestety i liczyła na to, że jej to nie spotka. Nie spodziewała się jednak, że przyłapie ich całujących się i w pierwszej chwili pomyślała, że dziwnym zbiegiem okoliczności jest też to kopia przyjaciela.
Dopiero spojrzenie Torresa jasno dało jej do zrozumienia, że on był jej... A mimo to całował jej inną wersję. O chuj tu chodziło? Była na tyle wzburzona całą sytuacją, że nie odzywała się dłuższą chwilę. Pozwoliła mężczyźnie mówić, kiedy ona sama próbowała sobie jakoś logicznie wyjaśnić do jakiego chuja oni się całowali. No ale nie umiała tego wyjaśnić.
Gongora wręcz wywróciła oczami na słowa swojej innej wersji. Kogo ona próbowała oszukać? Była nią, więc doskonale wyczuwała fałsz płynący z jej przeprosin. Niczego nie żałowała, co zresztą sugerowało to, że była wpatrzona w Killiana jak sroka w gnat. Co tutejszą Aidę mimo wszystko drażniło.
Może bał się odrzucić pocałunek myśląc, że to zaważy na ich relacji? Nawet pasowało do Torresa, więc jakieś wytłumaczenie było. Gdy nastała cisza, chrząknęła lekko ściągając na siebie uwagę, choć zależało jej tylko na tej przyjaciela.
- Mam już dodatkowy punkt do naszego wyjazdu. Spodoba ci się - od razu uśmiechnęła się szeroko, gdy o tym pomyślała. Wszak nie miała pojęcia, że Killian dostał już odpowiedź i to odmowną.
- Z waszego wyjazdu nici - od razu odezwała się druga Aida nie kryjąc nawet satysfakcji z tego. Tutejsza blondynka uniosła zaskoczona brwi i spojrzała na przyjaciela chcąc wyjaśnienia.
- Zresztą, wiesz co? Nie będę piątym kołem u wozu. Popierdol sobie z nią ile chcesz, jak będziesz chciał pogadać, wiesz jak mnie znaleźć - rzuciła nie dając mu ostatecznie wyjaśnić, a jednocześnie pokazując co o tym wszystkim myśli. Odwróciła się na pięcie i poszła wziąć sobie obiad, na co przybyła Aida się uśmiechnęła lekko.
- Chyba coś nie w sosie jest - próbowała zabrzmieć jak zaskoczone niewiniątko, ale jak jej to poszło?
A ta Gongora była wściekła, głównie dlatego, że ta pizda znała już ich plany i być może nawet przez nią one się nie odbędą. Skąd przecież mogła wiedzieć ile czasu ze sobą spędzili? Wzięła porcję obiadu i przekornie oraz celowo na widoku dla obojga, usiadła całkiem niedaleko, gdzie zajęła się swoim posiłkiem.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Sro 19 Kwi 2023, 16:32

Życie w tym świecie z pewnością przynosiło wiele niespodzianek, jednak czy nawet wobec istnienia bogów, potworów i supermocy, ktokolwiek spodziewał się przybycia znanych mord z innych czasów? Niektórzy pewnie powiedzą, że jak najbardziej i tylko dureń tego do siebie nie dopuszczał. On jednak uważał, że Chronos pilnuje czasoprzestrzeni, by nie pojawiali się tutaj nieproszeni goście. Nie bez przyczyny dotąd nie było czegoś takiego, ktoś musiał trzymać nad tym pieczę i w ciemno obstawiał greckiego boga czasu. Czemu tym razem nie zareagował? Cholera wie.
Czuł się nie tylko skonsternowany, ale również zły z tego powodu, że został nakryty na pocałunku z Aidą z przyszłości. Gdyby ta prawdziwa Gongora ich nie przyłapała, pewnie patrzyłby na to z większym dystansem, jednak tego typu zbłaźnienie się, a jednocześnie zranienie siebie i córki Gullveig było mu nie w smak. Stąd też jego bardzo zachowawcza reakcja na wszystko to, co powiedziała podróżniczka z innych czasów.
Kiedy usłyszał, że w jej świecie już nie żyje, trafiło go to. Widząc reakcję Gongory wiedział, że jest ona autentyczna i tym samym w tej kwestii na pewno nie kłamała. Tęskniła za nim i to do tego stopnia, że musiała go pocałować. Czyżby chociaż ta w końcu zrozumiała, że nie ma co szukać półśrodków i to, czego chce jest tak naprawdę przed nią? Wielokrotnie przecież myślał o tym, by przełamać się i wyjawić Aidzie swoje uczucia, zwłaszcza gdy ta rozstawała się raz po raz z kolejnymi mężczyznami. Na usta cisnęło mu się: „ty durna babo, wszystkich porównujesz do mnie i dlatego nikt ci nie pasuje”. Co prawda może nie w tym tonie, ale przekaz był podobny.
Nie spodobało mu się natomiast to, gdy Aida odpowiedziała za niego w kwestii ich wyjazdu. Mogła wyglądać jak tutejsza Gongora i nawet zachowywać się jak ona, ale koniec końców szybko dotarło do niego, że to zupełnie inna osoba. Nie powinna zatem się mieszać do ich spraw, co ta prawdziwa córka Gullveig tylko potwierdziła swoją reakcją i oddaleniem się od nich.
Wzrokiem odprowadził naburmuszoną Aidę, a następnie spojrzał na jej sobowtóra z innych czasów i przechylił głowę z dezaprobatą.
- Rozumiem, że to dla ciebie nowa sytuacja. Cokolwiek myślisz o tym wszystkim zostaw dla siebie, bo choć wyglądasz jak Aida, nie jesteś nią. Nie tą, którą znam. A ja nie jestem Killianem, którego ty znałaś. Nie rób więcej takich rzeczy, proszę – rzucił spokojnym i neutralnym tonem, jednak dało się w nim wyczuć momentami rozgoryczenie, bo nie podobał mu się komentarz Gongory z przyszłości.
- A teraz wybacz, muszę omówić z nią sprawę naszej wycieczki – powiedział znów spokojnie i podniósł się, zostawiając końcówkę posiłku na stole. Zabrał ze sobą jedynie napój i po kilku chwilach usiadł naprzeciwko brunetki, która dopiero co zaczynała jeść swój posiłek.
- Czemu zareagowałaś tak… nerwowo? – spytał niepewnie, bo choć nie chciał jej prowokować, tak zastanawiało go podejście Aidy. „Ta druga” Gongora przecież nie powiedziała nic złego, jedynie poinformowała ją o czymś zamiast Torresa.
- Zresztą… jak nie chcesz, to nie mów – machnął ręką, o ile kobieta nie udzieliła mu odpowiedzi wcześniej. - Corvus nie zgadza się, żebyśmy pojechali, bo za często wyjeżdżamy – rzekł zrezygnowany i westchnął cicho. - Myślałem cały czas, że to ty. Zachowywała się normalnie i za nic nie przyszłoby mi do głowy, że to możesz nie być ty – zaraz jednak poczuł jak policzki mu płoną z zawstydzenia.
- A co do tego pocałunku… to był jej pomysł, wzięła mnie z zaskoczenia – nie mógł przecież przyznać, że od lat marzył o tym i wyobrażał sobie to niemal co noc. Gongora wyraźnie pokazywała, że nie była nim zainteresowana jako chłopakiem, więc nie chciał się więcej zadręczać i uderzać do niej, gdy rozumiał, że jest bez szans.
- Teraz mi głupio... – powiedział z miną przybitego pieska, byleby tylko zareagować inaczej niż rumieńcem. To było dla niego zdecydowanie zbyt wiele emocji jak na jedno popołudnie.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Pią 21 Kwi 2023, 22:06

To dość zabawne, że Killian "zarzucał" przyjaciółce, że nie widziała tego, co ma przed sobą i szukała innych mężczyzn. Sam zainteresowania jej nie okazywał, więc skąd miał pewność, że jej poszukiwania nie wynikały właśnie z tego, że on nie wydawał się mieć ku niej? Jasne, że łatwiej było zrzucić na innych, ale to działało w  dwie strony. Inna sprawa, że to przemyślenia narratorki, a nie Gongory. Wiadomo.
Aida z przyszłości była zadowolona z sytuacji, przynajmniej dopóki nie zobaczyła wzroku pełnego dezaprobacji. Od razu uśmiech zszedł jej z twarzy, a ona sama niemal skuliła się w sobie. A może to wrażenie? Jego słowa tym bardziej jej się nie spodobały i nawet nie miała szansy na nie zareagować odpowiednio, bo mężczyzna zaraz wstał i sobie poszedł. Chciała go zatrzymać i nawet bliska była chwycenia jego dłoni, ale ostatecznie zawahała się i już nie miała do niego zasięgu. Spojrzała jeszcze jak przysiada się do jej kopii i westchnęła ciężko wbijając wzrok w swój stolik.
Prawdziwa Aida za to dopiero zaczynała jeść swoje frytki, maczając pierwszą z nich w mieszance ketchupu z majonezem.
- Może dlatego, że ustalasz coś z obcą babą zamiast mnie? - przecież wiedział doskonale, jak ona uwielbiała te wyjazdy, a tu ktoś obcy informował ją zadowolony, że nic z tego? Mogła przypuszczać, że macała tamta w tym palce. Nie czuła w ogóle, że są tą samą osobą, choć łączył je wygląd i personalia. Trochę dziwnie patrzyło się na samą siebie, ale mimo wszystko był to ktoś inny, nie był nią.
- Zajebiście, co nam jeszcze odbierze? - fuknęła sfrustrowana słysząc o tym, że to generał nie wyraził zgody. Nie czuła, by wyjeżdżali częściej niż inni, a w dodatku były to kilkodniowe wypady, a nie długie wakacje przecież. Za dużo po obozie kręciło się klonów i odpoczynek od nich każdemu się należał. Zaraz jednak uniosła brwi zdziwiona, gdy Torres zaczął tłumaczyć, że był pewny, że to ona.
- Przecież jest starsza - rzuciła od razu, bo ona sama od razu to wyłapała i wydawało jej się to wręcz oczywiste. Zaraz jednak uniosła brwi wyżej, gdy mężczyzna poruszył kwestię pocałunku. To było jeszcze dziwniejsze i prawdę mówiąc, chyba wolała nie słuchać tych pokracznych wyjaśnień. Czy ona go całowała z zaskoczenia? No właśnie, więc skąd założenie, że to mogła być ona? Pokręciła jeszcze na boki głową, jakby próbowała to sobie ułożyć, ale nie potrafiła.
- No, mi też by było - rzuciła przegryzając nuggesta. Przesunęła swój talerz na środek sugerując mu, by częstował się, jeżeli ma na to tylko ochotę. Musiała zmienić temat, bo nie miała ochoty dyskutować o tym, co zaszło. Tylko jednocześnie nie potrafiła nic wymyślić, bo widziała cały czas ich całujących się.
- Mówił Corvus coś jeszcze? - w końcu coś jej przyszło do głowy.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Wto 02 Maj 2023, 12:24

Torres był teraz nieco skonsternowany, jednak domyślał się, że Gongora była teraz pod wpływem emocji i to dlatego miała mu za złe ustalanie z drugą Aidą detali ich wyjazdu. Mogła teraz nie przyjmować tłumaczeń, ale między kobietami nie było aż tak dużej różnicy w metryce wieku, dlatego też mógł się po prostu pomylić. Tym bardziej, że mówimy tutaj o herosach, którzy dłużej utrzymują swój wygląd w stosunku do ludzkich odpowiedników. Nie był wytrawnym obserwatorem, by dostrzec niuanse w stylu jednej zmarszczki więcej na twarzy, bo koniec końców zawsze można to było sprowadzić do czegoś innego: ułożenia ciała, delikatniejszego makijażu czy nawet jakiejś drobnej niedoskonałości, która dopiero co się pojawiła. Przyjął jednak wszystko na klatę i dlatego nie użalał się nad sobą, choć jego wzrok zdradzał nieco zawód jej postawą, gdyż zdaniem syna Bragiego, został on potraktowany przez przyjaciółkę niesłusznie.
Wzruszył ramionami i westchnął zrezygnowany, bo on wpływu na Corvusa nie miał żadnego. Próbował zrozumieć decyzję generała, jednak ten zdawał się być niekonsekwentny w swoich działaniach czasami. Im zdarzały się wyjazdy raz na jakiś czas i to góra na kilka dni. Było wielu półbogów, którzy zdecydowanie częściej wychodzili poza kampus i mieli równie ważne zadania co oni. Nie był jednak w stanie zweryfikować, ile owych wyjazdów było związane z prywatnymi sprawami, a ile to były misje i innego rodzaju zadania. Koniec końców jednak byli w kropce, bo żadne z nich nie miało wpływu na decyzje Juareza.
Gdy zaczął się jej tłumaczyć, uśmiechnął się krzywo, jakby to miało pomóc jej zaakceptować jego przeprosiny.
- Wcześniej tego nie widziałem – odpowiedział, bo nie skupiał się dotąd na tych niuansach związanych z różnicami w wyglądzie. Dla niego obie Aidy wyglądały niemal identycznie i dopiero nakierowanie go na odpowiednie myślenie podpowiedziało mu, że są między nimi jakieś drobne różnice. Gongora je wyhaczyła, bo przecież sporo czasu poświęca swojemu wyglądowi i zna siebie na wylot. On patrzył na nią przez różowe okulary i nie dostrzegał wielu rzeczy przez to. Dla niego zawsze była atrakcyjna, prześliczna wręcz. Dlatego w jego mniemaniu obie Aidy wyglądały niemal tak samo.
Kiedy podsunęła mu talerz, by się częstował, Torres uśmiechnął się lekko, bo to oznaczało, że córka Gullveig uspokaja się i zaczyna trawić wszystko to, co miało tu miejsce. Od razu przypomniał mu się ich wyjazd poza obóz, kiedy skosztowali razem całkiem dobrych skrzydełek. Wtedy też jedli z jednego talerza, choć tam akurat był to po prostu wygodniejszy kubełek. Poczęstował się więc nuggetsem i podgryzł trochę frytek, bo on inaczej nie potrafił. Zawsze musiał mieć jakiś dodatek, bo bez tego danie nie było kompletne.
- Tylko tyle, że niedługo mamy zacząć coroczny przegląd wszystkich pojazdów. W sensie ja mam zacząć, a ty mi pomagać przy motocyklach i kilku innych rzeczach. To dziwne, bo z reguły robiłem to sam – zauważył. - Najwidoczniej Corvus myśli, że we dwójkę pójdzie nam szybciej – nie spodziewał się przecież, że Juarez robi to po to, by herosi zbliżyli się do siebie i jakoś zrekompensowali sobie ten przełożony na nieokreślony termin wyjazd.
- Ale ja nie jestem do tego przekonany. Czas przy tobie leci mi strasznie szybko i to często na pierdołach – zażartował sobie i nawet zaśmiał się, co miało być próbą poluzowania atmosfery. Biorąc jednak pod uwagę, że zabrzmiało to nie do końca optymistycznie z jego strony, od razu postanowił coś dodać. - Z drugiej strony, wtedy nawet czas w pracy jest super przyjemny – uśmiechnął się lekko i po chwili poczęstował się kolejnym kurczaczkiem, którego tym razem pomaczał jeszcze w sosie.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Wto 09 Maj 2023, 22:05

Czuła się niesprawiedliwie potraktowana przez generała, ale chwilowo nie zamierzała nic z tym robić. A może raczej nie planowała iść na noże. Będzie jednak skrupulatnie obserwować to, co się dzieje w obozie. A może nawet poprosi znajomego informatyka - w końcu ci lubili się z mechanikami - by poszperał w systemie i sprawdził kto ile czasu i jak często spędza czas na urlopach. Wiedziała, że Gaviria ma do tego dostęp po prostu jako zaufana i twórca całego systemu, ale nie była pewna czy kobieta zrobi jej taką przysługę. Na pewno ktoś się znajdzie...
- Kto jeszcze ogarnia systemy jak Gaviria? - rzuciła w końcu już knując pewien plan. Może zdobędzie nielegalnie dowody, ale jeżeli udowodni przed Corvusem swoje racje, to lepiej się poczuje, a może i ten wyjazd wywalczy ostatecznie.
- Albo że opierdalam się tutaj - przyznała ni to rozbawiona, ni to podirytowana. Nie odwalała fuszerki, zawsze swoją pracę kończyła w odpowiednim czasie i wstawiała się na wszystkie zmiany. Jednak nie chciała by zabrzmiało to tak, że jest zła na Torresa za to, że będą to robić we dwójkę.
- Tak czy inaczej zawsze chętnie ci pomogę. No i z przeglądem samochodów też mogę ci pomóc. Przynajmniej jeżeli chodzi o diagnostykę komputerową, dokumentacją czy przywożeniem i odwożeniem samochodu - uśmiechnęła się lekko. Kątem oka dostrzegła swoją marną kopię, która chyba chciała do nich podejść, ale zawahała się kilka metrów od nich i ostatecznie opuściła cały budynek. I dobrze, bo działała jej na nerwy.
- Nudzić się nie będziemy i nie tylko dlatego, że pojazdów jest mnóstwo - zaśmiała się cicho i sięgnęła po kolejną frytkę i nuggetsa. Zawsze jej przyjemnie czas leciał w towarzystwie Killiana, o ile się nie kłócili, ale to zdarzało się wyjątkowo rzadko.
- Mam nadzieję, że twojej kopii tu nie ma. Już wystarczy, że z jednym Torresem muszę się użerać - rzuciła poważnie, jednak po chwili parsknęła śmiechem.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Sro 10 Maj 2023, 15:50

Zaskoczyło go początkowo pytanie ze strony Aidy, jednak jak chwilę się nad nim zastanowił, to od razu uznał, że wie, co kobiecie chodzi po głowie. On nie wspierał raczej takich inicjatyw, ale wiedział też, że bez kumoterstwa w obozie się nie obejdzie i żeby otrzymać jakieś profity, czasem trzeba nagiąć pewne zasady albo skorzystać z kilku luk. Zaczął więc dumać nad tym, czy ktoś siedzi tak mocno w IT u nich, żeby mieć odpowiedni zestaw uprawnień, ażeby ułatwić im ten wyjazd.
- Nikt mi nie przychodzi do głowy – rzucił w pierwszej chwili i zaraz znów zaczął się zastanawiać. Dalej jednak na nikogo nie wpadł, więc ostatecznie wzruszył tylko zrezygnowany ramionami z przepraszającym wzrokiem, nie będąc zbyt pomocnym w tej sytuacji.
Parsknął śmiechem na jej odpowiedź i zaraz podjadł frytkę.
- To na pewno – podobało mu się to, że córka Gullveig złapała nieco więcej luzu i odpuściła temat Aidy z przyszłości, która próbowała tam jakoś nieudolnie robić jakieś podchody w ich stronę, ale najwidoczniej się nie odważyła na to. On co prawda nie widział tego, gdyż podróżniczka w czasie chciała go zajść od pleców, jednak po jakimś czasie odwrócił się, gdy ta już zmierzała w stronę wyjścia. Domyślił się, że Gongora w pewien sposób odstraszyła samą siebie.
- Lubię z tobą pracować, więc zapowiada się fun – uśmiechnął się przyjaźnie w kierunku przyjaciółki, będąc już całkowicie rozluźnionym po tym pierwszym, niefortunnym spotkaniu z odpowiedniczką Aidy z innych czasów. I nie kłamał też, bo odkąd częściej współpracowali czas leciał mu szybciej oraz było przede wszystkim przyjemniej. Obecność brunetki działała na niego bardzo pozytywnie i nawet już tak nie emował jak jeszcze kilka miesięcy temu, kiedy rany po stracie przyjaciół wydawały się być jeszcze świeże.
Uniósł lekko brew zaintrygowany drugą częścią jej wypowiedzi.
- Masz coś konkretnego na myśli? – spytał nieco rozbawiony, bo dla niego zabrzmiało to tak, jakby przyjaciółka już coś wymyśliła, ale jeszcze się tym z Torresem nie chciała podzielić. Z drugiej strony, równie dobrze mogła sobie ot tak rzucić tymi słowami, bo przecież sam fakt spędzenia razem większej ilości czasu był dostatecznie fajną rzeczą dla nich.
Nuggetsa zagryzł kilkoma frytkami i trochę mina mu zrzedła na jej żart, bo jego wcale to nie rozbawiło. Pamiętał, jak zestresował się te kilkanaście minut temu, kiedy dotarło do niego, że są dwie Aidy, więc z pewnością nie chciał powtórki tego, tym razem ze sobą w roli głównej.
- Nawet tak nie żartuj... – i bynajmniej, nie chodziło mu o użeranie się z nim, bo to rzecz jasna odebrał poprawnie jako żart. - Obyś tylko nie wykrakała – rzucił cicho i upił łyk napoju, którego końcówkę wziął ze sobą do stolika, przy którym obecnie siedzieli.
Przez moment zastanawiał się intensywnie nad tym, jakby wyglądało jego spotkanie ze swoim odpowiednikiem z innych czasów i dlatego też widać było po nim, że był zamyślony. Dopiero słowa Gongory wyrwały go z tych rozkmin.
- Trochę przeraża mnie to, że pojawiło się tu tyle starych osób, które jednocześnie są kompletnie kimś innym... – podzielił się myślą. - Co, jeśli wśród nich są tacy, którzy nas nienawidzą albo po prostu chcą nas skrzywdzić? – nie żeby miał mnóstwo takich rozkmin, ale zdecydowanie teraz to te negatywne myśli królowały w jego głowie. Także z konsternacji poprzez wyluzowanie na niepokój – tak wyglądała obecna droga samopoczuciowa Killiana.
Z jakiegoś powodu mężczyzna złapał Aidę za rękę, którą na moment ścisnął.
- Uważaj na siebie, ok? – spojrzał jej prosto w oczy, po czym nieznacznie się zarumienił. - Oboje powinniśmy uważać... – dodał już z nieco innym, bardziej wycofanym wydźwiękiem, jednocześnie puszczając dłoń brunetki.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Wto 23 Maj 2023, 21:58

- Może czas poprosić Gavirię o przysługę. Ciekawe tylko czy się zgodzi - wzruszyła lekko ramionami, bo podejrzewała, że łatwa przeprawa to nie będzie. Choć jeszcze jakiś czas temu chodziła nawet bez tego morderczego spojrzenia i jakaś taka wypoczęta? Może w ostatnim czasie da się złapać Kolumbijkę nie tyle, co zadowoloną, co bez chęci urywania łbów? Wtedy byłby cień szansy na przysługę.
Uśmiechnęła się rozbawiona, gdy mężczyzna przytaknął, że z pewnością chodziło o jej obijanie się. No i teraz wszystko się wydało, a była taka pewna, że nikt się nie połapie w tym, że ona od kilku lat nic w obozie nie robi... Akurat.
- Tak. Nabijanie się z tego, co herosi trzymają w samochodach - rzuciła to, co pierwsze przyszło jej do głowy, a potem parsknęła. - Miałam na myśli czas spędzony z tobą, ciołku - dodała zaraz rozbawiona kiwając lekko głową, jakby nie wierzyła, że tego nie załapał.
- Masz rację, wystarczający kurwidołek tu się zrobił. W ogóle mogliby przestać się pojawiać, a najlepiej to wypierdolić do swoich czasów - niezwykle irytowało ją to, że aktualni musiała się poważnie zastanowić albo nawet upewniać czy rozmawia z tym, kim chciała czy odpowiednikiem z innych czasów. To już samo było męczące, a oni jeszcze wprowadzali zamęt.
- O czym tak myślisz? - rzuciła pomiędzy kolejnymi porcjami jedzenia widząc, że się na moment wyłączył. Od razu jednak dostała odpowiedź.
- To jest chora akcja - potwierdziła początkowo, by uśmiechnąć się gdy złapał ją za dłoń. - Ty też uważaj. Ewidentnie tamta ma na ciebie chrapkę. Kto wie? Może w jej wersji nigdy się nie rozstaliśmy i szuka zastępstwa? - wzruszyła ramionami, bo teraz taki scenariusz przyszedł jej do głowy. Co prawda gdy wspomniała o ich związku naszła ją trochę nostalgia. Pewnie dlatego zapchała się nuggetsami i frytkami.
- Może się przejedziemy? Corvus nie może nam zabronić kilkugodzinnych wypadów w czasie wolnym - szkoda tylko, że nie wiedziała, że przerwa mężczyzny powoli się kończy.


Killian Torres
Killian Torres
Re: Wspólna jadalnia Czw 25 Maj 2023, 14:03

Kiedy tylko padło nazwisko Kolumbijki, Killian od razu domyślił się, na czym plan Aidy mógł polegać. Był poniekąd ciekaw, co Gaviria jest winna jego przyjaciółce, że istniała szansa na to, by zgodziła się im pomóc w planowanym wyjeździe, ale ostatecznie o to nie spytał. Sam nie wiedział dlaczego. Tym bardziej, że jeszcze chwilę wcześniej pociągnął ją za język i spytał wprost, co jej chodzi po głowie.
Uśmiechnął się przyjaźnie na jej słowa o wspólnym spędzaniu czasu, a samego ciołka też nie odebrał jako czegoś obraźliwego, a bardziej właśnie jako komplement, który niejako wskazywał na delikatne zawstydzenie Gongory. Często bowiem zwracała się do niego w taki sposób, kiedy ten nieco ją wyprowadzał ze strefy komfortu, tak jak miało to miejsce właśnie w tej chwili.
- Lubisz ze mną spędzać czas? No proszę! – zażartował tylko, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że ich relacja była bardzo głęboka i łączyła ich prawdziwa przyjaźń, czego przejawem były właśnie częste i sympatyczne spotkania.
Killian również uwielbiał towarzystwo Aidy, choć czasem mu ono ciążyło. Jaka była tego przyczyna? Chciał pójść krok dalej w relacji. On przecież nigdy nie przestał kochać brunetki i mimo słabszego okresu po śmierci przyjaciół, nigdy o tym nie zapomniał. Tak po prawdzie, to był jeden z najważniejszych bodźców dla niego, do utrzymywania się na powierzchni. Czasem jednak ciężej było mu stać przy niej tylko jako przyjaciel, kiedy jednocześnie walczył ze sobą, by nie wziąć jej za rękę lub po prostu nie pocałować.
Od razu wychwycił niechęć swojej byłej do przybyszów, co pewnie było podyktowane w dużym stopniu tym, co wydarzyło się kilkanaście minut temu. On sam podchodził do tego bardziej ambiwalentnie, ale jak najbardziej rozumiał jej tok myślenia, który trochę pokrywał się z tym jego, choć on nie był aż tak drastyczny w swoich osądach.
- Ci nowi herosi to same kłopoty... – rzucił tylko po to, by potwierdzić w nieco lżejszy sposób słowa Aidy, a następnie zaczął się zastanawiać, kogo już na kampusie zdołał spotkać z tych podróżników w czasie. Z zamyślenia wyrwał go dopiero głos Gongory, która domagała się najwidoczniej jego uwagi i ciężko było jej się w sumie dziwić, prowadzili przecież dyskusję.
Znów zarumienił się, kiedy to Aida przestrzegła go przed swoją wersją z innych czasów. Torres początkowo nie myślał o tym w ten sposób, ale przyjaciółka mogła mieć sporo racji. Nie wszystko przecież musiało być jeden do jednego w różnych liniach czasowych.
- Czegokolwiek nie zrobi, nie jestem zainteresowany – w tym momencie trochę skłamał, bo mówił jedynie przez pryzmat umysłu, serce jednak trochę miało wątpliwości co do tego, czy aby podjęcie próby zejścia się z Aidą z przyszłości byłoby błędem. Oczywistym było, że wolałby spotykać się ze swoją przyjaciółką, ale ona sama nie wyrażała jakichś wielkich chęci na ponowną próbę związania się z nim, więc dlaczego on też miałby nie poszukiwać jakiejś alternatywy?
Z zamyślenia wyrwała go kolejna jej sugestia, na którą westchnął tylko zrezygnowany.
- Mam jeszcze tylko kilka minut przerwy. Muszę wracać do warsztatu i wyjdę stamtąd dopiero koło 21 – powiedział smutnym tonem, bo naprawdę chciał z nią gdzieś pojechać i na chwilę wyłączyć się od tych wszystkich rozkmin, które przez ostatnie kilkadziesiąt minut zaprzątały mu głowę.
- Chyba, że zaczekasz i pojedziemy w nocy? Jutro mam jedynie wieczorny patrol – zasugerował, choć nie pamiętał jak wygląda terminarz córki Gullveig i może błędnie założył, że nocna eskapada w nieznane była w jej zasięgu.
Poczęstował się jeszcze jednym nuggetsem, pomaczał go w sosie i zagryzł kilkoma frytkami, by następnie zerknąć na swój zegarek.
- Nie chce mi się nic robić już – narzekał, ale miał do tego pełne prawo. Ten dzień był dla niego prawdziwym rollercoasterem emocji i potrzebował czasu na poukładanie sobie wielu rzeczy. Praca na rzecz obozu raczej w tym nie pomagała, choć czasami potrafił znaleźć ukojenie dla myśli podczas dłubania w kolejnych samochodach.
Aida Gongora
Aida Gongora
Re: Wspólna jadalnia Wto 27 Cze 2023, 22:33

- A to zaskoczenie - zaśmiała się, gdy Killian udawał zaskoczenie odnośnie wspólnie spędzanego czasu. Oczywiście wiedziała, że on żartuje, zresztą tak samo jak ona. Oboje doskonale zdawali sobie sprawę z własnej relacji (a w sumie nie do końca), więc takie rzeczy były oczywistymi żartami.
Killian walczył ze sobą, ale nie miał odwagi pokazać przed Aidą na czym mu zależy. Całą odpowiedzialność przesuwał na nią, że nie pokazała mu tego dostatecznie. A prawda była taka, że Gongora nie zastanawiała się nad nimi jako parą. Co prawda czasami łapała ją nostalgia, szczególnie wtedy, gdy w jakiś sposób zostali wspomnieni. Była z nim szczęśliwa i doskonale zdawała sobie z tego sprawę nawet teraz. Wystraszyły ją uczucia, a tych w sumie bała się do tej pory jak widać po jej (nie)udanych związkach.
Zdawała sobie sprawę, że ona jest tą, która ma znacznie ostrzejszy język, więc wystarczyło jej dość stonowane potwierdzenie ze strony mężczyzny, by wiedzieć, że mają podobny pogląd na przybyłych herosów.
Uśmiechnęła się lekko słysząc, że Torres nie jest zainteresowany. Być może mylnie, ale wyszła z założenia, że skoro nie chciał spotykać się z tamtą Aidą, to z nią też nie chciał. W romantycznym sensie, bo tak na chłopski rozum nie kleiłoby jej się, gdyby z tamtą chciał się mizdrzyć, a z nią nie. W końcu miałby dokładnie tą samą twarz przed sobą (no, poza kilkoma oznakami starzenia się u tamtej), więc to trochę chore by było całować "swoją przyjaciółkę" nie czując nic do oryginalnej przyjaciółki.
- Szkoda - westchnęła tylko na wieść, że Killian wraca zaraz do pracy. Na to jednak wpływu nie mieli, więc zostało jej skubanie frytek i popijanie colki.
- Pewnie - odparła zadowolona wcześniej kilka chwil dumając nad swoim grafikiem. Poprawił jej humor tą propozycją, bo naprawdę chciała się wyrwać chociaż na chwilę poza obóz. Co prawda wolałaby w ciągu dnia, gdy więcej przybyszów chodzi po obozie zamiast spać, ale koniec końców lubiła też nocne przejażdżki.
- Słuchawki na uszy i rób swoje mając gdzieś innych, a w nocy się wychillujemy - zaproponowała ściskając na kilka chwil jego dłoń. To był jej ratunek w takich chwilach - muzyka na słuchawkach.
Widząc, że mężczyzna się zbiera, westchnęła cicho chwytając za ostatniego nuggetsa.
- To daj znać jak skończysz, spotkamy się w garażu - zaproponowała wstając tuż za nim. Ona jednak udała się po prostu do swojego mieszkania.


Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Wto 03 Paź 2023, 09:06

Kyoya miał dzisiaj wolne popołudnie, które postanowił wykorzystać na zjedzenie jakiegoś posiłku w pawilonie jadalnym. W ostatnim czasie przebywał dużo w restauracjach lub poza obozem, ewentualnie zamawiał jedzenie do mieszkania, przez co nie miał zbyt dużo okazji na przebywanie pośród innych półbogów właśnie w pawilonie. A biorąc pod uwagę, że Carla w tym czasie miała jeszcze końcówkę patrolu, to mógł na nią tu po prostu zaczekać, zanim ta wróci i się ogarnie.
Usiadł więc przy jednej z ławek, wcześniej zaopatrując się w górę kurczaka teriyaki z ryżem oraz dodatkami, dobrał do tego kufel soku z czarnej porzeczki i zaczął się zajadać, chcąc uzupełnić swoje potrzeby kaloryczne. Dziś miał wyjątkową ochotę na coś z rodzimych stron, więc kurczak w sosie na bazie sosu sojowego wchodził mu jak złoto, nie było zatem nic dziwnego w tym, że zjadł bardzo szybko, a nawet poszedł też po dokładkę, tym razem jednak znacznie mniejszą niż pierwsza porcja.
Po skończeniu posiłku sprawdził godzinę na zegarku i westchnął cicho zrezygnowany, gdyż według tego co zobaczył, Garrido miała jeszcze kilka minut do końca patrolu. A dołączając do tego potrzebę powrotu do domu, szybkiego prysznica i przebrania się oraz umalowania (bo jakżeby inaczej), mógł na nią czekać jeszcze z dobre kilkadziesiąt minut.
Postanowił zatem posiedzieć jeszcze chwilę i wyciągnął telefon, chcąc sobie poprzeglądać internet oraz swoje social media w oczekiwaniu na Carlę, która miał nadzieję, przyjdzie znacznie wcześniej niż na to się zanosiło. Z drugiej strony sam był sobie winien, bo przyszedł znacznie wcześniej niż planował, zjadł szybciej niż zwykle i teraz mógł tylko narzekać wyłącznie na siebie, wszakże Hiszpanka przypominała mu często, by nie zjawiał się zbyt wcześnie, bo wtedy będzie musiał czekać.
Palcem przeciągał kolejne strony i zakładki, aż w końcu dotarł do Instagrama, którego używał najrzadziej. Z nudów jednak postanowił poprzeglądać sobie fajne widoczki, bo głównie to miał na swojej tablicy (często związane z Japonią) i zabijał tak czas. Dopiero kiedy trafił na zdjęcia Carli, które wstawiła wczoraj, zatrzymał się na moment i uśmiechnął od ucha do ucha. Lubił ją oglądać na żywo i na zdjęciach, miał przecież nawet swój prywatny folder na telefonie, który dzięki kreatywności i otwartości Garrido spokojnie można było nazwać fap folderem. Przypomniał mu się wczorajszy wieczór, kiedy stroili się na kolację w kantynie i córka Afrodyty odczuła potrzebę nałożenia sukienki, co finalnie zrobiła. Nie wiedział jednak, że zrobiła sobie kilka selfie w czasie, kiedy on przygotowywał się w innym pokoju.
Od razu polubił wszystkie zdjęcia i zostawił komentarz w formie emoji z serduszkami w oczach, co odzwierciedlało w pewnym stopniu jego prawdziwą reakcję na to. Zaraz jednak opanował myśli, bo te schodziły w wiadomym kierunku i nawet troszkę rączka go świerzbiła do tego, by odpalić sobie fap folder i pooglądać znacznie bardziej „intymne” fotki ukochanej. Starał się jednak tego nie robić w takich miejscach, bo cholera wie, czy jakieś dziecko Heimdalla właśnie nie gapiło się w jego telefon z odległości kilkudziesięciu metrów.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Nie 22 Paź 2023, 20:53

#11

Od kilku dni Carla uważnie obserwowała samą siebie, by poznać nieco jej nawyków. Okazywało się, że właściwie nie różnią się od siebie za bardzo. W sumie znaczącą różnicą było to, że tutejsza córka Afrodyty była na tyle wierna Jinowi, że nie korzystała ze swoich możliwości. A szkoda, bo to był ich największy atut i żal było z niego nie korzystać. Czy Carla podglądaczka kochała swojego Jina? Ciężko stwierdzić, ale na pewno go lubiła jako człowieka. Co nie zmieniało faktu, że czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Kto jej więc bronił się zabawić?
Upewniła się, że tutejsza Carla będzie miała na patrolu zajęcie, przez co ten się może wydłużyć. Sama za to wskoczyła w krótkie jeansowe spodenki oraz koszulkę na ramiączkach z odkrytymi plecami. Włosy spięła w luźnego koka, pomalowała się i po zerknięciu na zegarek podeszła do czekającego Jina. Z obserwacji wiedziała dokładnie, jak się para wita, dlatego nie odstawała i pocałowała chłopaka w dokładnie ten sam sposób.
- Cześć kotku. Udało mi się szybciej wyrobić. Coś tak czułam, że już będziesz na mnie czekał - uśmiechnęła się rozbawiona, po czym przygryzła na chwilę dolną wargę i chwyciła go za dłoń.
- Zjadłeś już? Tak sobie pomyślałam, że może poszlibyśmy się przejść? Nad wodospad na przykład... - zaproponowała patrząc na niego w sugestywny sposób. Czy chciała seksu? Jasne, że tak. Tylko czy on będzie chciał? Zawsze mogła wywinąć się, że chciała sprawdzić jego reakcję i o spacer rzecz jasna jej chodziło. Niezależnie jednak od odpowiedzi, pociągnęła go na zewnątrz kantyny i w kierunku lasu. Tak czy siak lepiej było spędzać z nim czas w ustronniejszym miejscu. Nie chciała wydać swojego istnienia. Jeszcze. Zerknęła jeszcze na zegarek, ale tutejsza Garrido jeszcze powinna być na patrolu. I dobrze, powinni się minąć.


It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Pon 23 Paź 2023, 14:41

Kyoya miał świadomość, że w obozie przebywa inna Carla, ale dotąd nie miał z nią kontaktu żadnego, więc wychodziło na to, że w jej rzeczywistości nie byli oni tak zżyci jak tutaj. Nie przeszkadzało mu to, gdyż dla niego najważniejsze było to, co robił z tutejszą Garrido i że to właśnie z nią był tak blisko, iż bez problemu mógł się nazywać jej chłopakiem. Za nic jednak nie podejrzewał, że Hiszpanka z przyszłości może chcieć coś tu namącić, choć jakby się zastanowić, to było bardzo prawdopodobne biorąc pod uwagę jej umiejętności.
Kiedy zobaczył Carlę, która skończyła wcześniej patrol, uśmiechnął się od ucha do ucha i przywitał się dokładnie tak, jak robią to niemal zawsze. Nie wyczuł żadnej różnicy w powitaniu, dlatego też nawet nie pomyślał o tym, że mogła to nie być jego ukochana.
- Cześć kochanie, coś mnie tknęło i przyszedłem tu wcześniej. Najwidoczniej to była miłość – zachichotał zadowolony, po czym spojrzał z uśmiechem na blondynkę. - Mogłaś mi napisać, że dasz radę wcześniej – rzucił tylko i dał się złapać za dłoń.
- Zjadłem – znów się uśmiechnął i pokiwał głową twierdząco, że podoba mu się pomysł spaceru. Nasiedział się już pośród herosów, a skoro Carla skończyła patrol wcześniej, to mogli udać się w jakieś zaciszne miejsce, by jak to oni mają w zwyczaju, nacieszyć się sobą odpowiednio intensywnie. Nie wyłapał jednak jej sugestywnego spojrzenia, gdyż Hiszpanka stosowała je nader często i czasami trudno było mu rozróżnić, kiedy robi to specjalnie z jakąś konkretną intencją, a kiedy to robi dla zabawy. Teraz obstawił, że te drugie, tym bardziej, że ostatnimi czasy nie figlowali sobie poza swoimi mieszkaniami.
Nie robił więc żadnych problemów, gdy to córka Afrodyty wybrała miejsce, do którego się udadzą, bo jemu zależało głównie na spędzeniu z nią miłego późnego popołudnia. Biorąc pod uwagę, że Carla v2 zachowywała się dokładnie tak, jak jego ukochana, nawet nie pomyślał o tym, że może być obiektem intrygi, której celu nikt poza podróżniczką w czasie nie znał. Zamiast tego zachowywał się tak jak zawsze, co tylko uwiarygadniało poczynania Garrido, z którą niedługo potem znalazł się w lasku.
- Widziałem twoje zdjęcie z wczoraj na Instagramie. Wyszłaś zjawiskowo – uśmiechnął się przyjaźnie i ucałował ukochaną w policzek, przypominając jej o wczorajszym wyjściu wieczorem. - Kiedy ty znajdujesz czas na zapozowanie, zrobienie zdjęć i wybranie odpowiednich na socjale – zaśmiał się głośno, bo on gdyby nie Carla, to dalej nie miałby pewnie Instagrama, a i na swoich pozostałych socialach miałby zdjęcia z przedszkola.
- I zdziwiony jestem, że nie zareagowałaś na moją emotkę z serduszkami – udał zawiedzionego, po czym lekko zachichotał. - Chyba, że to jest odpowiedź – uśmiechnął się, tym razem nieco bardziej tajemniczo pogrywając z nią w znany im obojgu sposób. Nie żeby coś sugerował, ale Garrido potrafiła odwdzięczać się w najlepszy sposób, czasem był to kolejny obiekt cyfrowy do wspomnianego wcześniej „fapfolderu”, a czasem było to coś znacznie przyjemniejszego.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Czw 02 Lis 2023, 21:20

Uśmiechnęła się uroczo, gdy powiedział, że to miłość pchnęła go do tego, by zjawić się wcześniej. Zaraz jednak cmoknęła go w ramię, gdy stwierdził, że mogła dać znać.
- Wybacz, chciałam jak najszybciej do ciebie dotrzeć. To chyba jesteś w stanie zrozumieć? - uśmiechnęła się w typowy dla siebie sposób, który łamał męskie serca. W tej rzeczywistości łamał jedynie Jina, co zdaniem tej Garrido było załamujące. Musiała dodać pikanterii do ich związku, bo jak na córkę Afrodyty było zbyt cukierkowo.
Spacer w ciszy trzymając się za ręce z mężczyzną był bardzo miły i na chwilę blondynka przypomniała sobie spacerki ze swoim Japończykiem. Ta relacja jednak nie była taka sama, przynajmniej nie z jej strony, bo ten Jin łudząco przypominał tego jej. Lżej się poczuła, gdy znaleźli się głębiej lasku po zupełnie innej stronie jak patrol tutejszej Carli.
- Och, to chwila moment kochanie, jak już się wie, jak dobrze się ustawić - uśmiechnęła się nieco rozbawiona jego podziwem i rozbawieniem jednocześnie. Był uroczy jak zawsze, jednak to nie zmieniało w żaden sposób jej planów.
- To jest odpowiedź, a właściwie zaraz ją dostaniesz - uśmiechnęła się dwuznacznie, by mężczyzna wiedział co dokładnie chodzi jej po głowie. Gdy dotarli nad wodospad, uśmiechnęła się szeroko gdy nikogo nie dostrzegła. Tutaj też ludzie woleli chyba większy wodospad, no i lepszą pogodę do takich atrakcji. Zimno nie było, w końcu był sierpień, ale było pochmurnie, a tu ludzie raczej w pełnym słońcu wolą odpoczywać.
Zatrzymali się niedaleko brzegu tuż przy wielkim głazie. Carla wymusiła na mężczyźnie, by oparł się o niego pośladkami i sama stanęła między jego nogami zarzucając mu przy okazji dłonie na ramiona.
- Co ty na to kotku? Jesteśmy sami, jest przyjemnie... A ja z chęcią ci pokażę jak bardzo za tobą tęskniłam... - mruknęła pociągająco cmokając w międzyczasie jego usta. Drobne rozbawienie wkradło się na jej twarz. - No i pragnę ci odpowiedzieć na twoją reakcję na zdjęcie, a wiesz jak najlepiej pokazuję ci moją miłość - mruknęła znów celowo nieco bardziej napierając na niego, by otrzeć się o jego krocze. Jak trzeba będzie, to zaciągnie go do domu, ale tu było bezpieczniej.


It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Pią 03 Lis 2023, 15:14

Kyoya był w świetnym nastroju, a wcześniejsze spotkanie Carli tylko zwiększyło wyzwalaną przez niego ilość endorfin, zatem nie można było mu się dziwić, że cały czas się uśmiechał i był tak skory do rozmowy, gdzie zazwyczaj jest nieco bardziej stonowany.
- Jestem – odpowiedział tylko z uśmiechem, po czym w reakcji cmoknął ją w usta, a następnie chwilę jej się przypatrywał, gdy zaszczyciła go tym swoim cudownym uśmiechem. Miał to szczęście, że od wielu miesięcy był on zarezerwowany wyłącznie dla niego, dzięki czemu czuł się wyjątkowo, wszakże kto by nie chciał czegoś takiego od takiej dziewczyny jako Garrido? A on to miał na co dzień i to jeszcze na wyłączność!
Pokiwał głową z lekkim rozbawieniem, nie chcąc nawet wchodzić w szczegóły. Carla doskonale wiedziała, że Jin jedyne zdjęcia jakie potrafi robić to te najprostsze, a i tak czasami nie udawało mu się wykonać ich odpowiednio, bo to źle ostrość ustawił, bo to uciął komuś jakąś część ciała albo nie przyjrzał się scenerii wokół i nie było to zbyt dobre przedsięwzięcie pod względem kompozycji. Z ich dwojga to właśnie Hiszpanka zajmowała się sesjami i 99% zdjęć, jakie syn Heliosa miał na Instagramie było autorstwa Carli właśnie.
- Odnoszę wrażenie, że ty zawsze wiesz, jak się ustawić – podsumował tylko, przy okazji starając się skomplementować ją w jakiś niebezpośredni sposób.
Poczuł pewną ekscytację, gdy okazało się, że zaraz dostanie odpowiedź, co wobec jej dwuznacznego uśmiechu sugerowało mu coś bardzo konkretnego. Czasami przeszkadzały mu te seksualne zaciągi u Hiszpanki, ale dziś miał przede wszystkim dobry nastrój i tak jak z reguły seksu jej nie odmawiał, tak dziś również nie miał zamiaru tego robić. Inną sprawą było to, że nie nastawiał się w tym momencie na stosunek, a na coś znacznie subtelniejszego, co również było w stylu Garrido.
Japończyk posłusznie oparł się pośladkami o głaz, a następnie spojrzał na ukochaną, która podeszła do niego i zarzuciła mu dłonie na ramiona. Na jej sugestię momentalnie jego policzki pokryły się delikatnym różem, co świadczyło o jego delikatnym skrępowaniu tą sytuacją. Nie nastawiał się przecież na seks, a z tonu Carli wywnioskował, że jej właśnie o to chodzi. Szybko jednak poczuł przypływ adrenaliny i ekscytacji, która wymieszana z delikatnym stresem spowodowała, że Jin miał drobne problemy z odpowiednim osądem tej sytuacji.
- A jak ktoś nas nakryje? – spytał, gdyż Japończyk nie należał do herosów, którzy lubili się kochać wszędzie gdzie popadnie. Co prawda zdarzyło im się kilka razy robić to poza mieszkaniami czy hotelami, ale zazwyczaj było to przygotowywane znacznie bardziej skrupulatnie i nie było aż takiego ryzyka, że ktoś ich nakryje przy czymkolwiek.
Zrobiło mu się jeszcze goręcej, gdy córka Afrodyty podkreśliła, w jaki sposób najlepiej okazuje swoją miłość. Gdyby nie zaaferowanie całą tą otoczką, Jin wyłapałby, że coś tu jest nie tak, bo choć Carla była pewna siebie i wyzwolona, jeśli chodziło o kwestie seksualne, tak na pewno nie seksem udowodniłaby mu w najlepszy sposób swoją miłość. Tego jednak nie wyłapał z racji swojego podekscytowania, no bo kto by się zastanawiał nad każdym jednym słowem drugiej połówki?
Jego organizm zareagował już na podrygi i kiedy naparła na niego, dociskając go bardziej do kamienia, mogła poczuć wybrzuszenie w jego spodniach, które było już całkiem sensownych rozmiarów. To go jednak w żaden sposób nie krępowało, bo już wielokrotnie Carla powiedziała mu, że dla niej to jeden z największych komplementów.
Kyoya przeniósł ręce na biodra ukochanej i nawet pozwolił sobie delikatnie pogładzić ją po pośladkach, gdy ta znajdowała się cały czas blisko niego.
- Patrol musiał być nudny, skoro masz na to siły – zachichotał lekko, próbując w pokraczny sposób zmienić temat i może nieco ją zniechęcić do prób dobierania się do niego. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że napalona Garrido może został okiełznana tylko w jeden sposób, stąd też coraz trudniej było mu się opierać. Jego wzrok już zawędrował z jej oczu na dekolt, który aż prosił się o to, by odsłonić dorodne piersi Hiszpanki. Jin lubił je oglądać i dotykać, ale póki co się od tego powstrzymywał.
- Dawno nie byłaś tak napalona… – przygryzł delikatnie wargę, bo choć ich życie seksualne było cudowne, tak nie pamiętał takiej jednoznaczności i zdecydowania w gestach blondynki, która niemal wprost mówiła mu o tym, że chciałaby pieprzyć się z nim tu i teraz. Jakby się zastanowić, to było zastanawiające…
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Pią 17 Lis 2023, 20:27

Uśmiechnęła się lekko i delikatnie przytaknęła, bo jakby nie było faktycznie wiedziała jak się ustawić. Nie tylko do zdjęcia.
Potarła kciukiem o policzek Jina, gdy ten zaróżowił się nieco. Uśmiechnęła się słodko na to, bo ta reakcja mężczyzny naprawdę była urocza. On widać niezależnie gdzie reagował zawsze podobnie. A jednocześnie nieco ją to jak zawsze bawiło, bo przecież znał ją już długo i wiedział jak z nią bywa.
- Zawsze możemy wejść do wody - uśmiechnęła się uroczo. - Wiesz, że ta pogoda nie zachęca innych do przesiadywania nad wodospadem - wzruszyła lekko ramionami, bo póki co też naciskać za bardzo na niego nie chciała. Niestety nie widziała ich w sytuacji intymnej w miejscu publicznym, więc tu bazowała na własnym doświadczeniu ze swoim Jinem. Wiedziała, że zawsze miał obawy i koniec końców nie zawsze jej ulegał. Niestety. Miała jednak nadzieję, że ten Jin tym razem się ugnie, a woda była przecież dobrym kamuflażem.
Poczuła penisa mężczyzny, który zareagował na jej bliskość. Jej reakcja natomiast nie mogła być inna jak zadowolony, pewny siebie uśmiech. To był najlepszy komplement. Zawsze albo niemal zawsze.
- Bardzo prawdę mówiąc, ale nie mam nic przeciwko - uśmiechnęła się zalotnie przestępując z nogi na nogę, a tym samym nieco ocierając się o niego mocniej. Oczywiście, że robiła to celowo, ale teoretycznie mógł jej tego zarzucić w tym momencie. Była zbyt subtelna.
- Prawdę mówiąc... - uśmiechnęła się również na sekundę przegryzając dolną wargę. - Kiedy wczoraj siedzieliśmy przy stoliku i przesunąłeś dłoń na moje udo i je ścisnąłeś. Cóż, miałam ochotę już wtedy z tobą gdzieś wyskoczyć - uśmiechnęła się pewna siebie wiedząc, że pewnie wprowadzi go to znów w zakłopotanie. Naparła całym ciałem bardziej na niego muskając jego usta swoimi, gdy znów się odezwała.
- Ale jeżeli bardzo tego nie chcesz, nie będę naciskać - szepnęła później wzdychając lekko. Może zawiedziona? Choć uroczy uśmiech nie opuszczał jej twarzy. Daj się zbawić Jin, będzie fajnie.


It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Pon 20 Lis 2023, 13:12

Jin od dawna uważał, że Carla z powodzeniem mogłaby dostosować się do wielu ról w społeczeństwie i miała predyspozycje do tego, żeby podjąć się różnych zajęć. Bycie modelką czy aktorką z pewnością były jednymi z tych, do których miała najlepsze kwalifikacje, bo doskonale potrafiła się ustawić, kamera ją lubiła i przede wszystkim wyglądała jak milion dolarów, nieważne w jakim stanie faktycznie była. Wielu zazdrościło mu tego, że jego ukochana zawsze wygląda jak bogini, ale Kyoya dostrzegał w tym pewne wady, ot chociażby pewną presję społeczeństwa, której Garrido czasami ulegała. Wymagano od niej tego, by była jedną z najseksowniejszych półbogiń w obozie bez przerwy, a to było czasami kłopotliwe, wszak mogła nie mieć choćby nastroju na makijaż i strojenie się.
Przeszedł go przyjemny dreszcz, kiedy ukochana przejechała mu palcem po policzku, co robiła dość często, gdy ten się rumienił. Ciężko więc było dostrzec jakieś subtelne różnice, które odróżniałyby przybyszkę od jego prawdziwej ukochanej. Nic więc dziwnego, że Japończyk nie dostrzegał niczego, wszakże ta Garrido idealnie grała jego ukochaną, co tylko potwierdzało jej umiejętności aktorskie.
- Dawno w wodzie tego nie robiliśmy… – przygryzł delikatnie wargę, przypominając sobie ostatni stosunek, który miał miejsce w wodzie. Było to kilka miesięcy temu w łaźni, gdzie spotkali się po męczących dniach i postanowili nie tylko odpocząć wspólnie, ale też nacieszyć się sobą, korzystając z intymności danej im przez tabliczkę na drzwiach „zajęte”.
Reakcja jego penisa była mimowolna, choć sam Japończyk jakoś nie starał się kryć ze swoimi odczuciami, wszakże nie krępowały go aż tak te zbliżenia między nimi. To była raczej ogłada aniżeli zawstydzenie, więc jeśli już sobie na to pozwalał, to nie zamierzał z tym walczyć. Chyba, że chwila była nieodpowiednia, ale to zdarzało się relatywnie rzadko, wszakże córka Afrodyty nie namawia go na seks cały czas i wszędzie. Blondynka doskonale wie, kiedy do tego prowadzić i kiedy są największe szanse na seks w plenerze czy miejscach publicznych.
Gdy otarła się mocniej o niego, poczuł jak penis nabiera rozmiarów i zaraz będzie mu zdecydowanie zbyt ciasno w spodniach (jakby teraz nie było). Nie odczytał tego jednak jako podryw, a jedynie przypadkową reakcję na potrzebę zmiany pozycji córki Afrodyty. Zastanowiła go przez chwilę jednak kwestia tego, że Carla przywołała sytuację z wczoraj, którą Jin nie za bardzo pamiętał. Co prawda siedzieli wspólnie w kantynie przy stoliku, ale nie przypominał sobie, by ścisnął mocno jej udo w jakimkolwiek momencie. Z drugiej strony jednak czasem robił to wręcz machinalnie, więc pozbył się dość szybko wątpliwości i uznał, że i tym razem tak było. Nie raz nie dwa przecież będąc nawet zamyślonym czy zajętym, gdzieś tam jego ręka spoczęła na jej udzie, kolanie, pośladku czy nawet piersi, które syn Heliosa sobie podotykał.
Przeszedł go dreszcz podniecenia, gdy ukochana naparła na niego i musnęła jego usta. Mrowienie przeszło po całym jego kręgosłupie i skończyło się na tyle głowy, która samoistnie wręcz nachyliła się, by skraść jeden, krótki pocałunek blondynce.
Jin przygryzł lekko dolną wargę i spojrzał nieco niżej, kiedy Hiszpanka na moment się odsunęła od niego. Wzwód był już bardzo widoczny, a atmosfera, którą wytworzyła ukochana skutecznie zadziałała na jego wyobraźnie. Dodatkowo Carla jak zawsze wyglądała zjawiskowo, więc siłą rzeczy pobudziła jego popęd i sprawiła, że Kyoya był bardziej na tak niż na nie.
- Kochanie – zwrócił się do Garrido. - Wiesz, że bardzo tego chcę – powiedział pewnie. - Po prostu nie chcę, by ktoś nas nakrył… wiesz, że preferuję intymność – przypomniał jej to, czego tak naprawdę nie musiał, bo Hiszpanka doskonale zdawała sobie sprawę z jego podejścia.
Pojawił się jednak pewien błysk w jego oku tuż po tym, kiedy rozejrzał się korzystając z chwili zwątpienia swojej ukochanej. Odbił się więc pośladkami od kamieni, o które się opierał i od razu chwycił za rękę Carlę, by następnie zmienić ich położenie, a konkretnie przesunąć się o kilkanaście metrów, dzięki czemu zamiast być otwarcie na widoku, znaleźli się blisko wodospadu, po części zasłonięci przez naturalne ściany wytworzone przez lata drążenia ich w skałach.
Japończyk pocałował ukochaną czule i z zaangażowaniem, a następnie przeniósł dłoń na jej włosy, które zmierzwił swoimi palcami, drapiąc ją przy okazji przez moment po tylnej części głowy.
- Zrobisz coś z tym? – spojrzał z uniesioną brwią na ukochaną, a następnie na wybrzuszenie w swoich spodniach, sugerując jej jednoznacznie, czego teraz oczekuje. Garrido ze swoimi umiejętnościami i obyciem seksualnym mogła bez problemu obsłużyć go w najlepszy możliwy sposób: od zrobienia loda przez wypięcie się, skończywszy na jakiejś gimnastycznej wręcz pozycji penetracji, które ukochana prezentowała mu już od dawna.
Przeszedł go nawet pewien dreszcz ekscytacji, kiedy zdał sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmują i że Carla może zaspokoić go zaraz na dziesiątki sposobów, a on nie wiedział, na jaki finalnie dziewczyna się zdecyduje. Co najlepsze, Hiszpanka jeszcze nawet nie dała mu dotknąć piersi czy pośladków, nie wspominając już o swoim skarbie, a Kyoya już był napalony na nią tak, że gdyby był umówiony na obiad do brata, to mocno by się zastanawiał, czy go nie odwołać, byleby tylko przerżnąć ją jak najszybciej. No pobudzała go dość mocno, to trzeba było przyznać.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Pon 20 Lis 2023, 22:51

Pokiwała tylko lekko głową przytakując mu, choć nie miała przecież o tym bladego pojęcia. Skoro jednak mówił, że dawno, to pewnie tak było. Zawsze mogła się wykręcić, że dla niej wczoraj to jest dawno, gdyby brał ją pod włos. Chociaż sądząc po jego zachowaniu, to nie sądziła, by był to jakiś podstęp.
Widziała, że praktycznie miała już go w garści. Czuła jego wzwód na swoim ciele, gdy tak do niego się dociskała i miała wrażenie, że zaraz mężczyzna pęknie. Na jego słowa więc przybrała miły, ale nieco zawiedziony uśmiech i potknęła głową. Och tak, wiedziała jak jej pragnął i jak wolała intymność w domu. No ale niech spojrzy w jej oczy i spróbuje odmówić. Wzruszyła lekko ramionami chyba się poddając, ale wtedy zobaczyła błysk w jego oku. Czyżby?
Dała się więc pociągnąć kawałek dalej w bardziej ustronne miejsce. To nie miało znaczenia gdzie, chciała go przelecieć, a jego mieszkanie czy jego Carli przecież odpadało. Za duże ryzyko przyłapania, bo choć o to w tym trochę chodziło, to jednak na innych warunkach. Na jej warunkach.
Odwzajemniła pocałunek napierając nieco na Japończyka, dłońmi opierając się o jego tors. Chyba jednak wygraną miała po swojej stronie, na co uzyskała pewność, gdy Kyoya odezwał się pewny siebie.
- Kotku, zawsze - mruknęła ponętnie, a następnie zajęła się rozpinaniem jego spodni. To oczywiście poszło jej sprawnie, tak samo jak zsunięcie bielizny. Przesunęła kilka razy dłonią po jego członku, a następnie kucnęła. Nim jednak przeszła do czegokolwiek pozbyła się całkowicie jego spodni i bielizny. Po tym wsunęła powoli jego penisa do ust, sprawiając mu przyjemność raptem chwilę.
Na tyle, by Jin przymknął oczy i skupił się na przyjemności. Nie widział więc jak Carla sięgała do kieszeni jego leżących obok spodni i wyciągnęła telefon. Odblokowała go swoim odciskiem, tak jak widziała, że robiła to jej kopia, a potem znalazła jej numer. Oczywiście pierwszy w kontaktach. Wybrała numer, od razu wyłączyła głośnik zostawiając sam mikrofon i odłożyła telefon ekranem w dół. Gdy tylko to zrobiła wstała na równie nogi zsuwając z siebie majtki. Wskoczyła na Jina i szepnęła do jego ucha.
- Zerżnij mnie kochanie i chcę ciebie usłyszeć. Chcę słyszeć twoje jęki kotku - powiedziała cicho i ponętnie. Nie chciała przecież, by Garrido wiedziała, że to jej sprawka. Oplotła mężczyznę nogami i czekała, aż się w nią wsunie, a gdy to zrobił, westchnęła cicho. Pocałowała go na zachętę namiętnie licząc, że to zaraz sprawi, że osoba po drugiej stronie telefonu usłyszy jego ciche jęki i odgłosy seksu. Czy serduszko blondynce pęknie?


It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Wto 21 Lis 2023, 14:42

Jin za nic nie spodziewał się tego, że ta druga Carla może w tak bezczelny sposób próbować się do niego dobrać, wszakże póki co nie dawała ku temu żadnych oznak, nie wyrażając nim zainteresowania. Co prawda gdzieś tam z tyłu głowy wiedział o jej obecności w obozie, ale przy ich ilości obowiązków oraz wstrzemięźliwości w relacjach tej Carli, nabrał trochę dystansu i z czasem przestał o tym w ogóle myśleć. Został więc zaatakowany przez nią w najmniej spodziewanym momencie, co tylko pokazało, z jak obślizgłą personą może mieć tutaj do czynienia.
Na razie jednak żył w błogiej nieświadomości i myślał, że ukochana wyciągnęła go na spacer, podczas którego chciała spędzić z nim kilka miłych chwil. Nie oponował więc, kiedy zmienili położenie i teraz zasłaniała ich część skał, stąd też z uśmiechem na ustach spoglądał na Carlę, gdy ta go całowała, a następnie prężnie przeszła do rozpięcia jego spodni. Liczył właśnie na to, że ukochana zrobi mu porządnego loda, w czym była prawdziwą mistrzynią jego zdaniem, choć też nie miał nie wiadomo jakiego porównania w tej kwestii.
Jęknął więc cicho z przyjemności i odchylił po chwili głowę, gdy Garrido wsunęła penisa do swoich ust, a następnie zaczęła go pieścić. Dziś był wyjątkowo wrażliwy na jej dotyk, toteż każde kolejne liźnięcie czy przesunięcie ustami po jego skórze wywoływało u niego ciarki, nie mówiąc już o tym, że na dobre kilka chwil przymknął oczy i skupił się wyłącznie na przyjemności, czerpiąc z tego możliwie jak najwięcej. Przez to właśnie nie zauważył, jak Hiszpanka dobrała się do jego telefonu i odblokowała go, a następnie rozpoczęła połączenie z prawdziwą Carlą. Ale kto w jego sytuacji mógłby się spodziewać czegoś takiego w ogóle?
Zaskoczony spojrzał na ukochaną, gdy ta odsunęła się od niego, w pierwszej chwili myśląc o tym, że jakoś ją uraził. Gdy jednak zdjęła majtki, Kyoya od razu uśmiechnął się, a jego penis był już w pełnym wzwodzie gotowy do spenetrowania skarbu ukochanej. Złapał ją więc, gdy ta rzuciła się w jego ramiona i uniósł lekko brew, gdyż podobało mu się to, jakim tonem poprosiła go o rżnięcie.
Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Sob 30 Gru 2023, 15:58



It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Sro 03 Sty 2024, 15:18

Carla Garrido
Carla Garrido
Re: Wspólna jadalnia Wto 27 Lut 2024, 21:08


Sięgnęła i podała mu spodnie przy okazji sięgając po jego telefon, by zakończyć połączenie. Podała mu telefon.
- Wypadł ci z kieszeni - mruknęła spokojnie, a następnie wsunęła na siebie swoje rzeczy. Złożyła na ustach mężczyzny delikatnego buziaka, a następnie z westchnięciem sięgnęła po telefon. Niby naturalnie poprawiła swoją pozycję tak, by mężczyzna nie widział ekranu. Za to mógł dostrzec jej niezadowolenie na twarzy.
- Chyba trzeba się zbierać, Corvus chce mnie widzieć - wzruszyła ramionami sugerując, że nie ma o co mogłoby chodzić. Może chciał coś omówić z patrolu? Splotła jego palce razem ze swoimi, kiedy ruszyli w stronę centrum obozu.
- Widzimy się u ciebie za chwilę - mruknęła, gdy przyszło im się rozdzielić. Pocałowała go namiętnie, a następnie z delikatnym uśmiechem odeszła w kierunku wielkiej biblioteki, gdzie miała się rzekomo spotkać z generałem.


It's the texture of your skinI wannawrap my arms around you, baby
Never let you go, ohAnd I say, oh, there's nothing like your touch

Jin Kyoya
Jin Kyoya
Re: Wspólna jadalnia Pią 01 Mar 2024, 14:28


Z wdzięcznością na twarzy przechwycił spodnie, które mu podała, a następnie telefon, na co pokiwał tylko głową.
- Nawet nie zauważyłem – rzucił spokojnie, a jednocześnie będąc bardzo zadowolonym, wszak miał za sobą całkiem udany seks z Carla, za którą bardzo się stęsknił.
Jeszcze chwilę przyglądał się córce Afrodyty, podziwiając jej ciało oraz ubranie, którym niemal zawsze podkreślała wszystkie swoje atuty, a tych miała bez liku. Nie można było mu się jednak dziwić, wszak kochał swoją dziewczynę i nie potrzeba było tu żadnych uroków Afrodyty, by patrzył na nią pełen miłości, oddania oraz ekscytacji.
Mina zrzedła mu, gdy usłyszał, że Garrido pilnie została wezwana do gabinetu generała.
- Przeskrobałaś coś? – powiedział niby w żartach, jednak wizyty u szefa nie były takie typowe, zwłaszcza dla kogoś, kto nie pełnił żadnej znaczącej funkcji w obozie. Carla była jedynie uczestniczką patroli, rzadko kiedy liderowała grupie i tym razem chyba też nie było inaczej, z drugiej strony, może trzeba było coś dopowiedzieć lub sprostować?
Złapał ją za rękę, a kiedy dotarli do obozu, uśmiechnął się lekko w jej stronę.
- Do zobaczenia, kochanie – odwzajemnił pocałunek i udał się do swojego mieszkania, w którym miał czekać na powrót Hiszpanki i spędzenie z nią reszty dnia.

Zt oboje
Sponsored content
Re: Wspólna jadalnia

Wspólna jadalnia
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 3 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3
Similar topics
-
» Jadalnia - wspólna



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Pawilon Jadalny-
Skocz do: