Jadalnia - wspólna  DpyVgeN
Jadalnia - wspólna  FhMiHSP


 

Jadalnia - wspólna

Admin
Admin
Admin
Jadalnia - wspólna Sro 20 Lut 2019, 01:25

Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Jadalnia - wspólna Pon 11 Mar 2019, 01:40

Poranek upłynął jej wyjątkowo szybko. Flora nie należała do śpiochów i starała się zawsze wykorzystać dobę maksymalnie, ograniczając sen do minimum. Systematyczność oraz ciężka wyuczone od dzieciaka motywowały ją do pracy i stawiania sobie poprzeczki coraz wyżej. A w przeciwieństwie do pozostałych członków swojej drużyny czy innych herosów, te braki były. Nie można było więc marnować czasu — krótkie bieganie, praca nad szybkością wystrzału z łuku i odświeżenie się, aby następnie zgarnąć torbę z książką i szkicownikiem, kierując się prosto do jadalni. Uwielbiała jeść, a bycie wegetarianką sprawiało, że pochłaniała tych kalorii naprawdę wiele. Leniwym krokiem skierowała się do jednego ze stolików, przewieszając swój tobołek przez oparcie krzesła, aby następnie wyciągnąć do góry ręce i mruknąć z zadowoleniem pod nosem. Ból mięśni zawsze oznaczał dobrze wykonaną robotę, nawet jeśli burczenie w brzuchu było nieco zawstydzające i wywoływało rumieńce na bladych policzkach dziewczyny. Rozejrzała się dookoła, kierując kroki w stronę kuchni. Nie chciała fatygować innych, więc umyła ręce i wzięła się za przygotowywanie sałatki owocowej, która była daniem szybkim i pobudzającym, uzupełniała braki cukru. Nie była wirtuozem kulinarnym, więc składniki były jedynie delikatne i krzywo porozcinane, a nawet zdążyła jeden z palców sobie nadziać na nóż. Wywołało to jedynie uśmieszek pod nosem związany z przyzwyczajeniem do robienia sobie krzywdy. W końcu była chyba najbardziej niezdarną osobą w całym tym półboskim cyrku. Zgarnęła posiłek, wracając do stołu i zajmując miejsce, które wcześniej zajęła. Wyjęła z torby książkę oraz notatnik z długopisem, chcąc przygotować kolejną porcję notatek z wiedzy teoretycznej na temat zamieszkujących ten świat mitycznych bestii. Jasnowłosy karzełek oparł łokieć o blat stołu, podpierając na dłoni twarz i przesuwając spojrzeniem po stronie otwartej księgi. Kaskady włosów związane były w wysokiego kucyka, z którego kilka kosmyków spływało luzem dookoła buzi i zadziornie łaskotało ją po odsłoniętej szyi. Miała dobry humor, dzień zapowiadał się spokojnie — nie sądziła, że ktoś lub coś może go popsuć. Zaczęła stukać w zamyśleniu długopisem o kartkę, patrząc za znajdujące się przy stoliku okno, całkiem zapominając o głodzie i towarzyszącej jej sałatce pełnej słodyczy. Widocznie majestatyczne minotaury nie były aż tak ciekawe, żeby zająć jej uwagę i wspomóc skupienie nad tym, co miała zaplanowane. Czasem jednak warto było na chwilę się zatrzymać. Przypominające morską otchłań tęczówki przesunęły się leniwie po szybie i skupiając się na wyglądających niczym z waty cukrowej chmurach.


Flora
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Pon 11 Mar 2019, 22:37

Black przez ostatnie lata miał bardzo zróżnicowane poranki - od wczesnego wstawania na trening po leniwe zrywanie się z łóżka, mając gdzieś za plecami upojną noc z jakąś mniej czy bardziej gorącą obozowiczką. Od pewnego czasu twierdził, że jest ponad wszystkimi i dzięki swojej skuteczności mógł sobie pozwalać na bycie tym pospolitym chujem, za jakiego go wszyscy w obozie mieli. W dzisiejszych czasach poprawności był głosem rozsądku, starą szkołą, old boyem, który ponad wszystko cenił wartości powiązane z męskością, którą Erron wręcz epatował. Momentami wyglądał jak gość wyrwany z innej epoki: cyniczny, bezpośredni, operujący trudnym słownictwem, pewny siebie (wręcz arogancki) i świadom swoich atutów. Był po prostu facetem, takim jak - jego zdaniem - powinni być wszyscy.
Dziś nieco bardziej aktywnie rozpoczął swój dzień od krótkiego treningu na strzelnicy. Szybko mu się to jednak znudziło, gdyż trafianie niemalże za każdym razem w ten sam, wyznaczony przez siebie punkt, bez zwracania uwagi na odległość, było nużące. Ponadto zaczynało robić się tłocznie, a on miał gdzieś towarzystwo i integrację z różnymi grupami. Syn Njorda nie był co prawda totalnym aspołecznikiem, ale biorąc pod uwagę jego charakter czasami ciężko było mu znaleźć partnera do rozmowy, sam natomiast na siłę go przecież nie szukał.
Ubrany w kurtkę, jeansy i zimowe buty, mając przypięte dwa rewolwery do swojego paska, wszedł do środka pawilonu jadalnego i natychmiast udał się do jednego z herosów, który stał za barem.
- Trzy jajka sadzone z bekonem i grzankami. Do tego szklanka mleka - rzucił, po czym powędrował na wolne miejsce gdzieś w rogu, kątem oka dostrzegając swoją ulubienicę, o ile tak można nazwać uroczą blondynkę, która dość często irytowała go.
Nie w smak było mu się przysiadać do niej, dlatego też nie miał zamiaru tego robić - usiadł kawałek dalej, mając ją cały czas na oku. Rozluźnił się na siedzeniu i wyjął rewolwer, którym zaczął kręcić w dłoni. Uwielbiał się bawić swoimi zabawkami, tak przecież nazywał pistolety. Co jakiś czas jego wzrok przenosił się na Florę, która w tej wersji wyglądała dość naturalnie. I ładnie.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Jadalnia - wspólna Wto 12 Mar 2019, 01:40

Nie mogła się skupić. Głowę zajmowały jej błahostki, przez które zamiast pieczołowitych notatek, tworzyła istne florystyczne arcydzieło. Kartę zapełniały wzory kwiatowe i towarzyszące im liście, a jej spojrzenie wciąż wędrowało pomiędzy oknem a rysunkiem. I gdyby nie znajomy głos, który dobiegł uszu i zapach smażonego bekonu, za którym nie przepadała, pewnie zmarnowałaby wiele czasu na głupoty. Zamiast tego mruknęła zaciekawiona pod nosem, obracając głowę w stronę stolika, który Erron zajmował. Wszędzie by go poznała przez to, ile czasu zdążyła z nim spędzić. Nie chciała mu jednak przeszkadzać w posiłku lub też się narzucać, a już w ogóle nie miała zamiaru się gapić. Rzuciłby jakiś elokwentny komentarz i umarłaby ze wstydu. Przyzwyczajenie sprawiało jednak, że była w stanie znacznie lepiej znosić konwersację z nim, niż z zapoznanym ostatnio Norwegiem. Zostawiła w spokoju długopis, sięgając do miski widelcem i szukając gruszki, którą następnie ochoczo spałaszowała. Cieszyła się z prostych rzeczy oraz drobnych przyjemności, więc zwykły owoc był wystarczającym zapalnikiem uśmiechu i zastrzyku pozytywnej energii. A po niej przyszedł czas na pomarańczę, granat i kozi ser. Wolną dłonią przeczesała włosy, ścieśniając trzymającą je frotkę i zerkając przez ramię w stronę siedzącego samotnie mężczyzny. Nie spodziewała się, że przypadkiem on również spojrzy w jej stronę, przez co spojrzenie morskich i spojrzenie ciemnych, przypominających gorzkie piwo oczu, spotkały się. I wtedy pojawiła się w jej głowie wątpliwość — co powinna teraz zrobić? Zawsze miała problemy natury moralnej, bo wiedziała, że jak wyjdzie bez słowa przywitania, to zjedzą ją wyrzuty sumienia, a z drugiej strony bardzo nie chciała przeszkadzać czy się narzucać, bo pomimo jej irytującego sposobu bycia, nadal z nią trenował. Stuknęła paznokciami o blat stołu, prostują głowę. Westchnęła, przymykając na dłuższą chwilę oczy i zbierając się w sobie. Wstała zgrabnie, chowając swoje rzeczy do torby i przewieszając ją przez ramię, podobnie jak kurtkę, którą na tobołku przewiesiła. Wsunęła krzesło, sprawdziła, czy został po niej porządek, aż w końcu złapała za miskę i obróciła się woku własnej osi, ruszając w jego stronę. Nie mogła ot tak zignorować kogoś, kogo tak długo znała. Zatrzymała się przy stoliku Blacka, przesuwając spojrzeniem po jego talerzu, a następnie torsie, aż w końcu zatrzymała się na twarzy, chociaż kontakt wzrokowy trwał tylko chwilę. Wolną dłonią odgarnęła kosmyk włosów za ucho, kiwając mu głową na przywitanie.
-Smacznego. Dobrze Cię widzieć, Erron. - zaczęła tym charakterystycznym dla siebie, łagodnym głosem. Przez chwilę na jej ustach zatańczył uśmiech, jednak zaraz przybrała maskę obojętności. Nie zauważyła nawet, że palce miała wyjątkowo mocno zaciśnięte na trzymanej przez siebie misce. Flora nigdy nie była typem dominującym — w życiu, jak i w konwersacji, dużo lepiej odnajdywała się samotnie lub podążając za kimś. Zdawała sobie sprawę, jak żałośnie czasem wyglądały jej próby nawiązania i podtrzymania rozmowy. Dopiero gdy pojawiła się ta iskierka w jej oczach oraz odpowiedni temat, wszystko ulegało zmianie. -Nasz trening pod koniec tygodnia jest aktualny?
Dodała jeszcze, chcąc nabrać pewności co do umówionego spotkania. Może było to głupie, jednak odejście po "smacznego" wydawało się jej niegrzeczne, stawiałoby ją w złym świetle. Byli kompletnymi przeciwieństwami, wiedziała, że Black nie próżnował towarzysko czy uczuciowo, więc nauczyła się, żeby spodziewać się po nim niespodziewanego. Przez tę swoją aurę cholernie ją onieśmielał, chociaż na pierwszy rzut oka nie było to aż tak widoczne. W głowie też cały czas krążyła jej myśl o jedzonym przez niego bekonie, który wcześniej był piękną i słodką świnką. Nie była jednak idiotką, tego tematu by nigdy z nim nie poruszyła. Zamiast tego opuściła głowę, posyłając spojrzenie zawartości miski oraz szukając w niej jeszcze kilku gruszek. Wciąż nie była najedzona. Westchnęła cicho z rezygnacją, gdy bystre tęczówki nie znalazły niczego.


Flora
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Czw 14 Mar 2019, 02:18

Erron był realistą i dawno przestał zwracać uwagę na drobnostki, mając gdzieś tam z tyłu głowy widmo wojny i chęć samodoskonalenia się. Dlatego też można było śmiało stwierdzić, że jest przeciwieństwem blondynki. Często bardziej to przeszkadzało, niż pomagało, bo o uzupełnianiu się nie było tu żadnej mowy. Fakt, że ją trenował był tylko jego błędem (a przynajmniej tak to sobie tłumaczył), gdyż jednorazowo zgodził się udzielić jej lekcji i od tego czasu nie może się jej pozbyć. W rzeczywistości jednak całkiem dobrze spędzało mu się z nią czas i nie irytowała go tak, jak on to opisywał. Wystarczyło spojrzeć na niego - czy tak wygląda osoba zirytowana kimś? Obserwuje z nieukrywanym zaciekawieniem?
Nie przywiązywał jednak wagi do samego faktu spotkania. Nie obchodziło go to, czy Flora przyjdzie i się z nim przywita, czy też odejdzie bez słowa. Nie był jej ojcem, bratem, najlepszym przyjacielem czy zaufanym kurierem, z którymi wypadało wymienić uprzejmości. Był tylko jej trenerem i prawdopodobnie jedyną osobą w tym obozie, która poza jej niefrasobliwością, potykaniem się o własne nogi i niezdarnością, potrafiła dostrzec w Cortez coś więcej, niż tylko utrapienie. Miała potencjał - lubiły ją zwierzęta, być może była nawet w stanie wytresować swoje własne. A to była rzadka umiejętność. No i w wodzie była niedościgniona. Plus miała bardzo mocną psychikę, wiele osób poległoby już po kilku minutach pracy z Erronem, a tymczasem ona zabiegała o kolejne treningi i starała się niwelować swoje słabości. W takich osobach można było szukać wsparcia, była prawdziwym supportem.
Obserwował ją uważnie, gdy szła w jego stronę i przekręcił jeszcze kilka razy pistolet w dłoni, nim położył go na stole tuż obok jedzenia, które przyniósł mu heros pracujący dzisiaj w roli pawilonowego kelnera. Kontakt wzrokowy, choć chwilowy, pozwolił mu na dostrzeżenie, w jakim dziewczyna jest nastroju. No i stwierdził też, że wyglądała bardzo uroczo, gdy tak odgarniała ten kosmyk za ucho.
- Ciebie także - skinął głową, dziękując za życzenie mu smacznego.
Bywał czasami nieznośny, ale miał też w sobie trochę ogłady i Flora przeszła już ten etap, gdy nie mogła się spodziewać po nim pozytywnych odpowiedzi. Black darzył ją szacunkiem i dlatego nie tłamsił jej, tak jak innych ze swojego otoczenia.
Pochylił się nad talerzem i kontynuował posiłek, który zaczął chwilę wcześniej.
- Jeśli się na nim zjawisz, będzie aktualny - odparł chłodno w przerwie między kolejnymi kęsami.
Dotąd nigdy nie odmówił treningu z nią i zawsze stawiał się na czas. Tego samego wymagał też od niej i choć była osobą zakręconą, tak jednak nigdy go nie zawiodła, zawsze przybywała o umówionej godzinie i ciężko pracowała. Nie miał więc żadnego powodu, by odwołać spotkanie z nią.
Gestem ręki zachęcił ją, by usiadła na którymś z wolnych krzeseł przy tym samym stoliku, zdołał zauważyć, że miała jeszcze trochę sałatki owocowej do zjedzenia.
- Ćwiczysz rano i wieczorem, tak jak ci kazałem? - spytał, choć doskonale wiedział, że dziewczyna utrzymuje swoje ciało w dobrej formie, poniekąd dzięki jego wytycznym. Płaski brzuch, widoczne gdzieniegdzie mięśnie, wyrzeźbione pośladki czy ramiona - nie próżnowała. A on to dostrzegał i jak każdy facet lubił taki widok, im Flora bardziej dbała o siebie, tym lepsze wrażenie sprawiała. Na nim robiła dość spore, acz tego jej nie przyzna, bo to by przekreśliło jego dotychczasowy image, który był dla niego zwyczajnie wygodny.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Jadalnia - wspólna Sob 16 Mar 2019, 00:49

Nie było sekretem dla należących do obozu herosów oraz samej Flory, że nie jest ona najlepszym do wystawienia w bój wojownikiem. Pewnie nawet śmiertelnicy to widzieli!Źle radziła sobie w bezpośrednich starciach, nie była też najlepsza w znoszeniu bólu fizycznego czy też utrzymywania długo w dłoniach broni ciężkiej. Miała swoje zalety, jednak sprawdzały się one głównie w działaniu drużynowym lub w robieniu za przynętę. I gdyby nie fakt, że Black przygarnął ją pod swoje skrzydła dawno temu, pewnie do tej pory byłaby poniżej przeciętnej ze strzelania z łuku lub wymachiwania skrytym w zakamarkach odzienia sztyletem. Bezbronna. Przez to właśnie nie mogła go zignorować i wyjść bez słowa z jadalni, bo na dobrą sprawę, ciężko będzie się jej kiedykolwiek odwdzięczyć. Oczywiście, że go irytowała i doprowadzała do pasji słowem lub potknięciem się i przecięciem cięciwą palców, jednak znosił to naprawdę dzielnie. Ona też starała się, aby sobie z jego ciężkim, chaotycznym charakterem radzić. Domenową Cortezówny było jednak dostrzegania światła tam, gdzie go nie ma i doskonałym tego przykładem był właśnie Erron. Dlatego właśnie starała się pracować za dwoje, aby jego czas nie poszedł na marne i żeby faktycznie się czegoś nauczyła.
Przyglądała się mężczyźnie uważnie, aby zaraz kiwnąć głową na przywitanie herosowi, który podał mu posiłek. Posłała mu też delikatny uśmiech, chcąc nieco podziękować za pracę i dobre jedzenie, nawet jeśli menu wegetariańskie było dojść ubogie. Zajęła miejsce naprzeciw niego, wcześniej przewieszając rzeczy na stojącym obok krześle, a przed sobą postawiła swoją miskę z niedojedzoną sałatką. Nigdy nie zaglądała ludziom w talerz, więc jego posiłku nawet nie skomentowała. Nie jej sprawa, co lubił. Wsunęła sobie do ust kawałek pomarańczy, skupiając spojrzenie morskich oczu na twarzy mężczyzny.
- Oczywiście, że się zjawię! Wiesz przecież, że ja się nie spóźniam i nie ignoruję terminów. - zaczęła z udawanym oburzeniem, zaraz jednak wzruszając delikatnie ramionami. Zawsze lubiła te treningi, nawet jeśli były piekielnie ciężkie. Przypomniało się jej spotkanie nad jeziorem nieopodal obozu, o którym również postanowiła mu wspomnieć. Swoją drogą, Flora nigdy nie potrafiła nazwać ich relacji i czerwonych nici, które oplatały nadgarstki. Nie miała jednak problemów z rozmową z nim, co często się nie zdarzało wobec ludzi. - Ostatnio poznałam dwóch półbogów, wspominali coś o wspólnym treningu. Zwłaszcza syn Thora, wydawał się ambitny. Chciał ćwiczyć pływanie, ale myślę, że ostatecznie, o ile uda nam się zgrać termin, to postawi na aspekty lądowe.
Dodała z delikatnym wzruszeniem ramion, łapiąc do ust kolejny kawałek sera. Poprawiła się na krześle, kładąc obydwie dłonie na kolanach i splątując ze sobą palce, oparła się wygodnie. Starała się mu aż tak bezczelnie nie przyglądać, nie potrafiła też zapytać wprost, jak się czuje i czy wszystko u niego w porządku, jak zwykle wybierając drogę na skróty. Drobną buzię jasnowłosej rozjaśnił łagodny uśmiech, który poprzedziło kiwnięcie głową.
- Tak, jak zalecałeś. W międzyczasie pracuje nad notatkami ze stworzeń i celowaniem, chociaż znacznie lepiej wychodzi mi bieganie czy trening w wodzie. Przyznam Ci się jednak, że czasem o tym pierwszym zapominam i zdecydowanie za długo bawię się w swoim żywiole. - powiedziała z bezradnym westchnięciem, zwyczajnie nie potrafiąc skłamać. Mocnym elementem jej charakteru była umiejętność przyznawania się do błędu. Traktowała innych tak, jak sama chciała być traktowana i dlatego właśnie wolała brzydką prawdę od pięknego kłamstwa. Przekręciła głowę w bok, odwracając tym samym spojrzenie gdzieś na bok. Pod stołem paznokcie delikatnie wbiły się w i tak poharataną skórę dłoni, czego nawet nie odczuła. Nie mogła być taką egoistką,. Nie chciała być, nawet jeśli drobny rumieniec wkradł się na blade poliki. Pewnie i tak uzna, że to nie jej sprawa.- A u Ciebie wszystko w porządku? Przepraszam, że tak paplam bezsensu, pewnie nie chcesz tego słuchać.


Flora
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Pią 22 Mar 2019, 23:30

Nigdy go nie zawiodła, jeśli chodzi o stawienie się na trening, ale zawsze może być ten pierwszy raz przecież. Cenił u ludzi punktualność, a skrupulatność w chęci dążenia do samodoskonalenia się, była jedną z rzeczy, które łączyły go za innymi ludźmi. Odnajdując tego typu zachowania we Florze, mógł dzięki temu odnajdywać nowe chęci do szkolenia jej - początkowo z przymusu, teraz z jakiejś małej, wewnętrznej przyjemności. Wystarczyło przecież spojrzeć na niego, by dostrzec, że nie jest osobą nieszczęśliwą i niedumną. Druga sprawa, czy wszystko to było tylko na pokaz, by Cortez nie dostrzegła jego prawdziwego "ja" czy faktycznie było to szczere.
Mimo, że jego wzrok był przeszywający, to Flora całkiem nieźle sobie z nim radziła, o co początkowo jej nie podejrzewał. Byłą niezdarą i dodatkowo dosyć zamkniętą w sobie osobą, a mimo to potrafiła udźwignąć pewien ciężar czy presję. Gdyby była słaba, już dawno odpuściłaby wspólne treningi z Blackiem, a tymczasem dalej trwała w tym i uczyła się cały czas czegoś nowego. Mogła się uważać za piąte koło u wozu, ale w rzeczywistości była bardzo zaradna i skłonna do przyjmowania jeszcze większej ilości wiedzy.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej, gdy skończył swój posiłek.
- Pamiętaj, żeby nie forsować ciała. Na każde trzy dni intensywnego treningu jeden musi być na odpoczynek - przestrzegł blondynkę.
Słuchał jej uważnie, mając cały czas przymknięte oczy. Wiedział, że córka Amfitryty nie jest jeszcze tak obyta i doświadczona w świecie herosów, dlatego nie miał zamiaru wpuszczać jej na głęboką wodę. Na razie cały czas asystował jej przy treningach i misjach, jednakże zauważył u niej dość typową tendencję do okopywania się w swoich preferowanych stylach - ciągle ciągnęło ją do wody, choć miała ogromne braki w pozostałych aspektach walki.
Otworzył oczy i rzucił jedną rękę za oparcie krzesła, opierając się bokiem ciała.
- Pamiętaj gdzie się znajdujesz - odparł spokojnie. - Nie możesz się uzależniać tylko od wody. Prawdziwym herosem zostaniesz wtedy, gdy nie będzie miało znaczenia, w jakich warunkach walczysz - nawiązywał tu do jednej z rozmów, w których mówił jej o tym, by potrafiła walczyć kilkoma rodzajami broni, wręcz i by nie uciekała przed walką na lądzie czy nawet w powietrzu. Im więcej posiadała atutów, tym większa szansa była na to, że zwycięży. Poza tym, posiadanie umiejętności w walce wręcz czyni człowieka dużo pewniejszym nawet podczas użytkowania broni, bo przecież nawet jeśli się ją straci, to i tak dalej się nią jest, prawda?
Uniósł lekko brwi.
- Gdybym nie chciał cię słuchać, to bym nie słuchał - zapewnił ją, nie mając problemu z bezpośredniością. - U mnie po staremu, planuję wycieczkę do Nowego Jorku - rzucił, by zacząć jakiś inny temat, niż tylko walka, treningi i spieprzone życie herosa bez uciech doczesnych typu wyjście ze znajomymi na karaoke czy inny ramen.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Jadalnia - wspólna Sro 27 Mar 2019, 00:15

Flora zawsze postrzegała ich spotkania nie tylko jako pouczające, jednak również niewątpliwie intrygujące. Był dla niej człowiekiem zagadką — wszystkim tym, czym nie chciałaby się stać, a jednocześnie czuła się przy nim wyjątkowo swobodnie. Miał w sobie tak wiele sprzeczności — nie sądziła nawet, że był w stanie je wszystkie dostrzec, lawirując w swoim silnym i dominującym wizerunku, oddając się przyjemnością życia. Nie powinna była na nim polegać w stopniu, w którym niestety to robiła. To było niewłaściwie i jasnowłosa była święcie przekonana, że wyjdzie na tym tragicznie. Intuicja jednak robiła swoje, podświadomie pchając ją do podtrzymywania i pielęgnowania relacji z Blackiem, nawet jeśli opierała się ona głównie na wspólnym treningu pozbawionym głębszych rozmów czy innej formy spędzania wspólnego czasu. Prawda była taka, że nie mogła go porzucić — czy może raczej -nie chciała? Najgorsze były sytuacje, gdy rozsądek spierał się z szóstym zmysłem. Wypuściła cicho powietrze spomiędzy pełnych warg, przez co wydało z siebie cichutki świst, który zniknął jednak pośród innych dźwięków, które otaczały ich w jadalni. Dookoła unosił się zapach świeżo mielonej kawy, owoców oraz jajek na bekonie, wdzierając im się do nozdrzy i być może dodatkowo pobudzając apetyt. W brudną szybę izby uderzały słabe promienie słońca, które z trudem przebijały się przez warstwę ciemnych i wyglądających niczym brudny puch, chmur. Pchane przez wiatr, rzucały na świat cienie, a kołyszące się na jego zimnych powiewach gałęzie, dostawały pierwszych zielonych listków. Wiosna zawsze zwiastowała zmiany, była nowym początkiem. Trwali w ciszy, która wcale nie była ciężka i przytłaczająca, jak to miała w swoim nieznośnym zwyczaju. Przyglądała mu się w milczeniu, ignorując wszystko dookoła i pogrążając się we własnych rozmyśleniach, pierwszy raz od dawna robiąc to w tak bezczelny i bezpośredni sposób. Przypominające morską toń ślepia, otoczone wachlarzem kruczoczarnych rzęs zdawały się zagłębiać szczegóły jego twarzy i ramion, chociaż znała je tak dobrze. Dopiero gdy podniosła je na tyle wysoko, aby dostrzec ciemne oczy Errona. Nie wiedziała, czy kojarzyła je z gorącą czekoladą dlatego, że była łakomczuchem i ją lubiła, czy faktycznie były tak ciemne i głębokie. Speszyła się jednak, wracając wzrokiem do miski i odkaszlnęła, kiwając głową na wypowiadane przez niego słowa, wracając do rzeczywistości. Nie powinna zastanawiać się nad takimi błahostkami, zwłaszcza w towarzystwie. Uniosła dłoń, palcem przesuwając po swojej szyi i drapiąc się, a następnie łapiąc za płatek ucha. Był to odruch bezwarunkowy, instynktownie szukała zimnego punkt dla schodzenia pokrytych delikatnym różem policzków. Zabawne, kiedyś nawet nie umiała na niego spojrzeć podczas rozmowy, mając ochotę zapaść się pod ziemię.
- Umiejętność odpoczywania nie jest moją najlepszą stroną...- zaczęła w końcu, spokojnym tonem. Szybko złapała za swój napój, upijając kilka łyków, aby ugasić powstałe pragnienie i zwyczajnie zająć czymś ręce. Poprawiła się na krześle, podsuwając je nieco bliżej i zakładając nogę na nogę, oparła się wygodnie. Zadbane paznokcie w naturalnym wydaniu stukały o brzeg szklanego naczynia, wprawiając w ruch znajdującą się wewnątrz ciecz.-Jednak staram się, tak jak wcześniej obiecałam. Małymi kroczkami, prosto do celu. Pośpiech to zły doradca, wiem — jednak pewnych rzeczy odmówić sobie nie potrafię. Naturalnie wychodzą szybciej. To chyba słaba linia obrony, co?
Zakończyła z delikatnym wzruszeniem ramion, znów podnosząc na niego wzrok i posyłając mu zaczepny uśmiech. Zdawała sobie sprawę ze swoich braków, które na dobrą sprawę dawno powinny ją przytłoczyć. Problem polegał na tym, że drobna dziewczyna odnajdowała pocieszenie w swoich mocnych stronach, oddając się im w pełni. Wiedziała, że sama sobie nie poradzi, a w tym świetle bycie herosem nie miało żadnego sensu. Widząc jego postawę, wyraz twarzy — ona sama spoważniała, przez chwilę marszcząc brwi i nos w zastanowieniu. Zostawiła szklankę w spokoju, kładąc dłonie na swoich kolanach i splątując ze sobą palce. Podobno mali ludzie dodawali sobie w ten sposób odwagi. Mogła też to być jedna z głupich wymówek młodej kobiety. Wytykane błędy nigdy przyjemne nie były, jednak Flora zawsze starała się z nich czerpać jak najwięcej, uważając to za najlepszą formę lekcji.
-Za każdym razem, gdy to mówisz, muszę przyznać Ci rację. Na dłuższą metę moich samotnych walk czy misji nie widzę w różowych barwach. Przejrzę jeszcze swój dziennik, rozplanuje treningi lepiej i w jakiś sposób zredukuje czas poświęcony na pływanie.
Potrafiła walczyć bronią z ostrzem krótkim, zawsze też podobał się jej łuk — ze względu na dystans od celu, możliwość uniknięcia ataków bezpośrednich była większa. Zwinnością i szybkością nie była w stanie nadrobić braku siły fizycznej, wzrost też nie zawsze okazywał się autem w starciu. Kolejny raz przez jej głowę przemknęła myśl dotycząca jakiegoś błędu świata, że akurat ona skończyła w tym miejscu i w tych czasach. Na tle tych wszystkich geniuszy i siłaczy była przecież niczym. Po twarzy Cortezówny nie można było jednak niczego poznać, wszystkie swoje obawy skryła za łagodnym uśmiechem. Zbyt słabym, aby wywołać dołeczki w policzkach. Zaśmiała się cicho na jego słowa, nie mając żadnego argumentu - Erron akurat był personą bezproblemową, jeśli chodziło o wyrażanie samego siebie oraz własnych uczuć. Flora jednak wierząc w swój instynkt, wiedziała, że za taką postawą i zachowaniem kryło się coś innego. Nie chciał jednak, aby ktoś to zobaczył. Nieco zaskoczył ją porzuceniem tematu walk, co było pozytywnym aspektem dzisiejszego spotkania. Jej ciało jakby się rozluźniło, usiadła normalnie i oparła dłonie na blacie stołu, nachylając się nieco do przodu. Kosmyki blond włosów zakołysały się leniwie, łaskocząc jej szyję oraz ramiona, wywołując na skórze dreszcz. W spojrzeniu pojawiły się iskierki ciekawości.
- Nowy York? Interesujące! Planujesz pozwiedzać? Słyszałam, że mają doskonały sernik! I to bez rodzynek, pokryty białą czekoladą. Musisz koniecznie spróbować, gdy będziesz miał okazję!- zaczęła dość entuzjastycznie, posyłając mu tym razem szczery i bezpośredni uśmiech. Wszyscy wiedzieli, że uwielbiała jedzenie oraz słodycze, mogła zjeść naprawdę dużo, a mięsa wcale w jadłospisie jej nie brakowało. Na samą myśl sięgnęła dłonią po widelec, dostrzegając w misce ostatni kawałek pomarańczy, wsuwając go sobie do ust. - Też planuję spacer na zewnątrz w najbliższym czasie, jednak nie aż tak daleko. Zapomniałam przywieźć kilku rzeczy od ojca z domu i muszę zrobić zakupy.
Zakończyła z cichym westchnięciem, odwracając głowę w stronę okna. Słońce akurat skryło się za chmurami, a świat wyglądał wyjątkowo nostalgicznie ze źdźbłami świeżej trawy wystającej z ziemi i krokusami. Od razu przypomniał się jej mit o młodzieńcu zamienionym w ten kwiat, zwany również szafranem. Przez jej twarz przebiegł cień tęsknoty i nostalgii za wolnością, którą poniekąd pochodzenie jej odbierało. Zaraz jednak przymknęła na chwilę oczu, kręcąc delikatnie głową do własnych myśli, co chyba również miała w nawyku. Powróciła uwaga do towarzyszącego jej mężczyzny, prostując głowę i zatapiając na nim spojrzenie.


Flora
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Pią 29 Mar 2019, 15:08

Flora musiała wiedzieć, że takie podejście w dalszej perspektywie nie przyniesie jej wymiernych efektów. Musiała nauczyć się szanować swoje własne siły i eliminować swoje braki, najlepiej poprzez intensywny ale przemyślany trening. W obozie była już ponad pięć lat, więc najwyższy czas na to, by skończyła z nastoletnimi czy dziecięcymi przyzwyczajeniami i poddała się prawdziwej istocie życia herosa. Nadszedł ten etap weryfikacji, do którego Erron musiał ją przygotować - starał się więc rysować sytuacje takimi, jakimi są i jakimi powinny być w przyszłości. Dobrze zatem, że Cortez była świadoma swoich złych przyzwyczajeń, ale prawdziwą siłę pokaże dopiero wtedy, gdy je wyeliminuje.
Spojrzał na nią kątem oka i uniósł brwi.
- Bardzo słaba - przyznał, gdyż dla niego nie było żadnego usprawiedliwienia.
Nie była świeżakiem już, nie mogła popełniać tych błędów. Znała specyfikę życia półboga i obowiązki, które musiała wykonywać. Black na swój zakręcony, trenerski sposób starał się jej doradzić jak najlepiej, by ograniczyć możliwość jej upadku czy porażki do minimum. Miała szczęście, że dotąd udało jej się wychodzić bez większych ran z misji, jednakże taka sytuacja nie mogła trwać wiecznie - prędzej czy później blondynka trafi na kogoś silniejszego od siebie, nawet na własnej ulubionej płaszczyźnie i co wtedy? Logika podpowiadałaby zmianę stypulacji walki, ale ona tego nie zrobi, bo przecież nie potrafi poruszać się nigdzie indziej poza zbiornikami wodnymi.
- To chciałem usłyszeć - odparł, popijając końcówkę swego posiłku wodą.
Zeszli w końcu na lżejsze tematy, a Erron mógł wygodnie usadowić się na krześle. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i nieco obniżył pozycję, by opierać się teraz głównie łopatkami o swoje siedzisko. Uniósł lekko kącik ust, chcąc zaśmiać się, gdyż Flora w ogóle nie domyślała się, po co Black ma zamiar ruszyć do Nowego Jorku. Tym lepiej, nie ma co dokładać jej trosk.
- Powiedzmy - rzucił spokojnie, nie precyzując swoich zamiarów. - Powinnaś się za to zabrać szybciej - rzekł. - Niebawem Corvus zostanie kapitanem i będzie burdel w obozie - ostrzegł ją, gdyż teraz obóz będzie w trakcie małych reform i może być dużo pracy przy tym, a skoro Flora planowała podróż do ojca, to ten fakt może kolidować z planami władz obozowych, które mogą później nakazać jej coś zrobić.
Podniósł się z powrotem do poprzedniej pozycji, prostując kręgosłup.
Flora Cortez
Flora Cortez
Re: Jadalnia - wspólna Sro 03 Kwi 2019, 00:00

Wiedziała. Nie była przysłowiową blondynką, chociaż wiedziała, że ludzie często przez kolor włosów ją kategoryzowali. Ciche westchnięcie uciekło jej spomiędzy ust, gdy naturalny optymizm poddał się negatywnym myślom. Wspomnienie własnych słabości i wad nigdy nie było przyjemne, nawet jak motywowało do dalszego działania. Ona jednak nie chciała się poddać temu wszechobecnemu smutkowi, depresji ani też ślepemu podążaniu za mocą i siłą. Nie chciała tego. Pokręciła delikatnie głową, przymykając oczy i na powrót skupiając się na siedzącym naprzeciw mężczyźnie. Potrafiąc czytać w myślach, przyznałaby mu rację. Nie mogła wiecznie odkładać tego, co było nieuniknione.
-Widzisz? Wiem, co pomyślisz, zanim się odezwiesz. - zauważyła z rozbrajającą szczerością, wzruszając przy tym ramionami. Lubiła w ich relacji bezpośredniość i różnorodne sposoby myślenia, które wynikały z różnorodnych charakterów. Byli skrajnie różni, a jednocześnie sporo ich łączyło. Możliwość polegania na Blacku była dla Cortezówny czymś niezastąpionym, chociaż nigdy nie powiedziałaby mu tego na głos. Mimowolnie zerknęła na wiszący na ścianie zegar, zaraz jednak powracając wzrokiem do twarzy towarzysza. Wiedziała, że on też wiedział — jej sukcesy były kwestią większego szczęścia niż rozumu. Nigdy tez nie była sama, zawsze ktoś miał jej plecy. Zmarszczyła brwi i nos, miała minę, jakby całkiem o tym zapomniała. Wiosna była dobra na zmiany na każdej płaszczyźnie.
-Powiedzmy? Nie satysfakcjonuje mnie to. No tak, Corvus. Całkiem zapomniałam o jego awansie. Wygląda na miłego człowieka, ludzie sobie go chyba cenią w jego drużynie. - przerwała na chwilę, przeczesując dłonią kosmyki włosów spięte w kucyka. Wzruszyła ramionami, przekładając w myślach plany. Czasem po prostu trzeba było odczekać, czas nie był właściwy, a nie chciała kusić losu. Intuicja mówiła, że mogłoby to jej ojca sporo kosztować, a jakiejkolwiek krzywdy względem niego by sobie nie wybaczyła. -Chyba masz rację, pojadę innym razem. Hiszpania mi nie ucieknie. Przywiozę Ci coś dobrego, może sangrie?
Obiecała, posyłając mu uśmiech. Zaraz jednak spoważniała, wstając. Przeciągnęła się leniwie, wyciągając ręce ku górze i wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenia. Złapała za torbę, przewieszając ją przez ramię i podeszła bliżej Errona, zbierając ze stołu swoje naczynia. Nachyliła się nieco, patrząc na jego twarz z troską w mętnych, morskich oczach.
-Uważaj na siebie w Nowym Yorku, okej? Muszę iść, bo mam niedługo zaplanowany trening, a muszę skoczyć po łuk. Spotkamy się, jak wrócisz i pewnie na tej nieszczęsnej imprezie.
Zakończyła, prostując się. Nie było w jej słowach niczego złośliwego i nachalnego, ot zwykła troska o przyjaciela, nawet jeśli to on zwykle troszczył się o nią. Flora znała plotki na temat jego oraz życia, które prowadził — tego typu sytuacje często mogły prowadzić do niebezpiecznego splotu wydarzeń. Poradziłby sobie, był silny, ale ona już po prostu taka była.
Wyglądało na to, że on również miał coś do załatwienia. Jej śladem zebrał naczynia, a gdy odnieśli je do okienka, ruszyli w stronę wyjścia. Bez słowa, a jedynie z krótkim spojrzeniem na pożegnanie, każde poszło w swoją stronę.

z/t x2


Flora
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Sro 03 Lip 2019, 14:23

Szlachetność Errona była czymś mocno naciąganym, bo on jednak nie należał do wzorów, które należy naśladować. To, co się wydarzyło na sali było efektem wyłącznie jego zachcianki, która ściśle wiązała się z kolacją z Avalon, na którą ją przecież zaprosił. Gdyby nie był nią zainteresowany, to raczej nie przyjąłby na siebie uderzenia i nie zamortyzował jej upadku, by ta mogła wyjść bez szwanku z użycia dość ryzykownego manewru z lataniem. Daleko było mu do bohatera i dżentelmena, bo nie robił tego bezinteresownie. Z drugiej strony - kto mu kazał być bezinteresownym? Lepiej, gdy obie strony mają z tego korzyści, tak jak teraz.
Widać było, że oboje byli sobą zainteresowani, dlatego nie było sensu dalej utrzymywać tej gry pozorów i postanowili przejść krok dalej: umówili się tym razem na randkę, od razu po treningu. Wstał z podłogi i też udał się do swojego pokoju, by wziąć prysznic oraz przebrać się. Postawił na coś mało wystawnego, ale jednak: ciemna koszula i ciemne spodnie, a do tego wygodne buty. Zabrał też ze sobą zegarek oraz oczywiście naszyjnik, który zamieniał się w pistolet.
Wysłał jej wiadomość, gdzie się mają spotkać, bo przecież nie ustalili tego podczas treningu. Pawilon jadalny był odpowiednim miejscem na takie spotkanie, gdyż wspólna jego część była obsługiwana przez różnych herosów. Można było poczuć się zatem jak w restauracji.
Zjawił się nieco wcześniej niż umówiona godzina i tym samym musiał trochę poczekać na Avalon. Nigdy się nie spóźniał, dlatego nic dziwnego, że przybył tutaj przed czasem. Nie przeszkadzało mu jednak czekanie na partnerkę, o której myślał cały czas, odkąd tylko rozeszli się na sali treningowej. Był nią zainteresowany i to bardzo.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Jadalnia - wspólna Sro 03 Lip 2019, 17:35

To, że siebie tak postrzega nie oznaczało, że nie był wzorem do naśladowania. No dobra, może całokształtu lepiej nie powielać, lecz znalazłoby się parę drobnych cech czy zachowań które zdecydowanie warto zachować w pamięci, nie powinien więc się tak srogo oceniać. W każdym było coś pięknego i szlachetnego, chociażby w małym procencie, gdzieś pod maską innych emocji dało się odnaleźć, jeśli tylko będzie chciało się tego poszukać. A skoro zainteresował się dziewczyną taką jak Avalon, to albo ta dostrzegła jego ukryte oblicze, albo po prostu znudziły się mu laski na jedną noc i w sumie przebierając się w pokoju Ava skłaniała się ku drugiej opcji. Ciągle miała przed oczami trening i jego zabawę uczuciami, choć kto wie, może jednak to wszystko było prawdziwe a on tylko jej tak wmawiał, no miała zdecydowanie mętlik w głowie od tamtego momentu, nie wiedziała kompletnie co o nim myśleć, jest dla niego jeszcze szansa na dłuższy związek i jest sens iść na tą kolację, spróbować rozwinąć dalej relację, czy może lepiej by sobie odpuściła już teraz. Ostatecznie zmieniła bieliznę na zwykłą, już nie sportową, ubrała na to dżinsy oraz białą koszulkę, wygodne buty i w drogę. Dzięki smsowi wiedziała gdzie się kierować, choć w sumie nie było dużo opcji do wyboru w obozie i ostatecznie by go znalazła. Podeszła do niego, uśmiechając się delikatnie, po czym usiadła przy stoliku, rozglądając się przez chwilę, dużo ludzi nie było. -Na co dziś masz ochotę?- zwróciła się już do Errona, kierując na niego również swój wzrok i całą atencję, sama też była zainteresowana, ale nim, szczególnie jego zachowaniem i powodem tej zmiany zachowania.


Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_o0t6zaQaiT1rifr4k_500Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_nuz46jFoRR1sxy3of_500
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Czw 04 Lip 2019, 15:57

Zmiana jego zachowania nie wynikała ze zmiany swojego podejścia do życia, bo dalej twierdził, że miał rację i element emocjonalny starcia jest dobrym aspektem treningu, jednakże zdecydował się ukryć niejako swoich negatywnych cech i pewności siebie, by nie zrazić jeszcze bardziej Avalon do swojej osoby. Chęć bliższego poznania jej wygrywała ze sposobem życia i jeśli da mu szansę, to brunet zamierza z niej skorzystać. Poza tym, zapowiadało się na randkę, zatem po co poruszać takie irytujące kwestie, skoro ich głównym celem jest po prostu dobra zabawa w swoim towarzystwie?
Mała ilość ludzi w środku odpowiadała mu, bo przynajmniej nie musiał martwić się o to, że będą ściągać czyjąś uwagę, a wścibskość wśród herosów była aż nadto widoczna. Uniósł lekko kąciki ust, gdy zobaczył ją w innym wydaniu. Wyglądała bardzo dziewczęco, a przy okazji nie wystroiła się jak dziwka, chcąca zaciągnąć go do łóżka. Miała klasę i to było widać.
- Myślę, że zjem steka z frytkami i surówką z białej kapusty, a ty? - spytał.
Za nim już długo chodziło te danie i jako prawdziwy kowboj był zobowiązany do sytego oraz konkretnego dania. Mięsa były głównym elementem diety Blacka, który musiał dostarczać swojemu ciału mnóstwo energii i witamin - utrzymanie takiej muskulatury przy takim wzroście wiązało się ze zbilansowaną dietą, której głównym elementem było właśnie mięso.
Spojrzał na Avalon i nieco przechylił głowę w prawo, delektując się widokiem uroczej brunetki. Była piękną kobietą i dlatego nie szczędził sobie tego wzroku, którym ją teraz oplatał.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Jadalnia - wspólna Czw 04 Lip 2019, 20:32

Nikt nie mówi że to coś złego, bądź też niemożliwego, każdy zmieniał się w mniejszym bądź większym stopniu, sama też to zrobiła godząc się na randkę czy dość intymny trening, mimo wszystko była nieco nieufna i starała się analizować tą sytuację, póki co jedynie w głowie. Kto wie, może tak na nią wpłynie tego wieczora że przestanie o tym ciągle myśleć i da się ponieść dziwnej relacji która się między nimi zaczęła rozwijać. Ostatecznie siadając przy stoliku póki co odsunęła od siebie te myśli, wystarczyło jedne spojrzenie w jego tajemnicze oczy, by aktualnie zająć się wyborem jedzenia, zamiast zastanawiać się co by było gdyby, albo co będzie jeśli. Jej wybór był dość szybki, sama również miała dietę, może nie taką jak on gdyż nie potrzebowała rozwijać swoich mięśni, zdecydowanie nie wyglądałaby wtedy tak uroczo w sukienkach. -Kurczak z warzywami i ryżem.- uśmiech nie schodził jej z twarzy, przy nim czuła się tak spokojnie i pozytywnie, że nic dziwnego, choć kto wie jak to się wszystko rozwinie, może jeszcze ją czymś wkurzy? Ava poprawiła włosy, zakładając z jednej strony za ucho, wybierając przy tym jeszcze coś do picia. -To co, nadal podtrzymujesz swoje słowa?- poruszyła wymownie brwiami, opierając podbródek na złączonych dłoniach, jakoś zacząć rozmowę trzeba, zresztą ciekawiło ją nadal ile prawdy było w jego słowach podczas treningu, czy faktycznie to wszystko to jedynie taktyka by ją zmylić.


Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_o0t6zaQaiT1rifr4k_500Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_nuz46jFoRR1sxy3of_500
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Pią 05 Lip 2019, 00:47

Wspólna kolacja była idealnym pretekstem do tego, by lepiej się poznać i zażegnać ten niesmak, który pojawił się wraz z kilkoma jego nadętymi słowami podczas treningu. Dostrzegał w Avalon nie mniejszą chęć zacieśnienia więzi niż w sobie, dlatego z ogromną ochotą przystał na ten pomysł i pojawił się w jadalni. Spodziewał się, że mogą nie uniknąć tematu jego poprzednich słów, ale mimo to był dobrej myśli. Widać było jak na dłoni, że mają się ku sobie i chcą się bliżej poznać. Co lepsze, Black nie traktował tego wcale jak jakieś wyznanie. Wbrew opinii etatowego ruchacza nie wyrywał aż tak dużo panienek, ale łatka już do niego taka przylgnęła, a on miał gdzieś, jak go inni postrzegają. Jakby jakąś ujmą miał być osobowościowy magnes na piękne kobiety.
Kiedy złożyli zamówienia, mieli chwilę w ciszy dla siebie, gdyż nikt z obsługi nie zwracał na nich uwagi, a oni intensywnie wpatrywali się w siebie, odczuwając ogromną przyjemność z samej obecności tutaj. Pokręcił głową, udając zastanowienie i wycedził:
- Większość poza jednym - zaczął. - Nie jesteś tylko ładna, jesteś piękna - zaznaczył, gdyż robiła na nim ogromne wrażenie swoim wyglądem, nie tylko osobowością.
Nie miał zamiaru jej podrywać, choć nie obraziłby się, gdyby nie chciała kończyć wieczoru wyłącznie na tej kolacji. Wiedział po prostu, że zrobiła na nim gigantyczne wrażenie i jako osoba bezpardonowa, szczera oraz bezpośrednia, musiał to podkreślić. A zmiana określenia "ładna" na "piękna" było jedną z tych rzeczy, wszakże wydźwięk tego drugiego był jeszcze mocniejszy i dużo lepiej oddawał jego stosunek do tej kwestii.
Upił łyk wody z cytryną, którą przynieśli im na czas oczekiwania.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Jadalnia - wspólna Pią 05 Lip 2019, 10:53

Oczywiście że była zainteresowana bliższym poznaniem, ciekawość była chyba wszechobecna w tym obozie, jednakże nadal trzymała się na dystans, stare nawyki nie tak łatwo zmienić. Starała się jednak jak mogła, coraz częściej wychodząc gdzieś oprócz sali treningowej, czy chociażby na tą kolację i kto wie, może jeśli Erron dobrze to rozegra, ta postanowi jeszcze bardziej się otworzyć i nie skończy się to tylko na jedzeniu i rozmowie, ale nie ma co za bardzo wybiegać w przyszłość, jeszcze wiele może się wydarzyć. Pomimo łatki jaką miał w obozie, nie zamierzała tak szybko go oceniać, choć po jego zachowaniu na treningu nie było to takie proste, zgodziła się jednak tu przyjść więc nie może teraz z góry go ocenić, to zbyt proste, wolała odkrywać jego prawdziwe ja, kawałek po kawałku o ile dostanie taką możliwość, sama przecież należy do tajemniczych osób i to do tego stopnia, że nikt jej nie kojarzy, gdyż ciągle żyła w cieniu. -Nie pozostaje mi więc nic, tylko przyjąć komplement.- uśmiechnęła się tym razem jedynie pod nosem, znów poprawiając włosy, czyżby miała przy nim tik nerwowy? A może po prostu nie była przyzwyczajona do komplementów przez co się stresowała i pewnie to właśnie o to chodziło, bowiem na jej policzkach pojawił się delikatny róż. -Choć z drugiej strony, potwierdziłeś że jak każda, więc może jednak to obelga? - zamyśliła się lekko, a przynajmniej udawała że poważnie się nad tym zastanawia, po czym znów oparła podbródek na splecionych dłoniach, tym razem nieco bliżej, zerkając kątem oka na osobę która przyniosła napoje. -Dla mnie nie słowa a czyny się liczą, każdy może powiedzieć że jestem ładna, że go kręcę, najczęściej jednak są to tylko puste słowa rzucone na wiatr, kompletnie bez pokrycia. Narzędzie, którym można nie jednego pokonać, jak już zauważyłeś.- westchnęła, nieco opanowując bicie swojego serca, nadal nie rozumiało co powodowało u niej taki wzrost ciśnienia, co było w nim tak wyjątkowego że całe ciało szalało, czyżby tak go pożądała? Starała się jednak zachować trzeźwy umysł, kierowanie się emocjami nie raz już wpakowało ją w kłopoty. Choć fakt, przyjemnie byłoby skończyć to spotkanie gdzieś indziej.


Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_o0t6zaQaiT1rifr4k_500Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_nuz46jFoRR1sxy3of_500
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Sob 06 Lip 2019, 21:00

Nieobce były mu różne gry słów, dlatego wszystko to co mówiła Avalon, traktował z przymrużeniem oka. Wiedział, że nie chce go urazić, a jedynie zabawić się słowem, co było wskazane. Mieli przecież pokazać swoje prawdziwe charaktery, a jeśli Johnson ma tendencję do bawienia się wyrazami i znaczeniami, to tym lepiej. Przynajmniej nie jest kolejną nudną laleczką, której zależy na komplementach i udaje fałszywie skromną, by słyszeć ich jeszcze więcej, choć pewnie połowy z nich nawet nie rozumie.
Dostrzegł jej tik nerwowy, który naprowadził go na odpowiednie tory. Już wcześniej to dostrzegał, ale takie znaki tylko upewniały go w tym, że Avalon jest nim zainteresowana i należy tylko rozbudzić w niej jeszcze większą ochotę, by chciała go bliżej poznać. Fizyczność zdecydowanie w tym pomagała, bo dzięki swojej aparycji, był najwidoczniej w typie córki Eola.
Uniósł lekko brwi, po czym przybliżył się nieznacznie do niej, na tyle ile pozwalała mu przestrzeń między nim a brzegiem stołu, przy którym siedzieli.
- Nie do końca - odparł. - Mogą twierdzić, że jesteś ładna, a jednocześnie nie startują do ciebie, bo mogą uważać, że nie mają szans. W twoim przypadku, jeśli ktoś już ci to mówi, to raczej boi się odrzucenia - wyjaśnił, bo pewnie sam by się tak zachowywał, gdyby nie fakt, że wyglądał jak wyglądał i wzbudzał zainteresowanie kobiet.
Nie przeczył, że czyny są najważniejsze, ale w przypadku takich komplementów nie trzeba było popierać ich przecież żadnymi ruchami. Gdyby chcieli coś więcej, wtedy owszem - wypadało udowodnić coś Avalon, by przekonać ją do siebie. Ot choćby zaprosić ją na kolację po treningu, tak jak zrobił to właśnie Black.
Spojrzał jej w oczy i nieznacznie przechylił głowę.
- Mnie kręcisz - uśmiechnął się kącikiem ust, chcąc wybadać jej reakcję. Widział, jak się czerwieniła, jak na niego patrzyła i jak działały na nią jego komplementy. On był przeraźliwie pewny siebie, ale to z dwóch powodów: był taki zawsze oraz czuł się przy niej dość dobrze. Była inna od jego dotychczasowych partnerek, bo miała wyraźną, ale nie toksyczną osobowość. Przez głowę przeleciała mu nawet myśl, jakby to było pożyć z nią trochę i być jej chłopakiem. I miał pozytywne skojarzenia z tym związane. Może więc faktycznie zakończą te spotkanie gdzieś indziej i zejdą się tym samym?
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Jadalnia - wspólna Sob 06 Lip 2019, 21:15

Mowa jej ciała zdecydowanie zdradzała, że u niej z komplementami było różnie, co to oznacza? Oczywiście, podobały się jej jak chyba większości kobiet, szczególnie gdy słyszy się je z ust osób które się lubi w jakimś stopniu, jednakże fakt że dawno ich nie słyszała, bądź były w formie żartu spowodowały że zaczynała się rumienić bądź wykonywać nerwowe tiki. Kto wie co będzie gdy tyle będzie jej słodził, może z czasem zamieni się w taką landrynkę której cukru nigdy nie dość, mowa tu oczywiście o komplementach, choć byłby to 1 procent, gdyż nie znosiła takich lasek, wstyd jej było widzieć je w obozie, takie zapatrzone w facetów, latających od jednego do drugiego, strojące się niczym choinka na święta, a przecież to nie był portal randkowy, mieli tu ćwiczyć, przygotowywać do ewentualnej walki, nie kolejnego seksu. Choć z drugiej strony przydałoby się może więcej herosów, tylko tym razem takich z mózgiem, kompletne przeciwieństwo jej kapitana najchętniej. -Coś w tym jest, zawsze chciałam żeby faceci się mnie bali, tylko jakoś z tobą mi to nie wychodzi.- wzruszyła delikatnie ramionami, podobała się jej ta rozmowa coraz bardziej, gra słowna to było to, przecież nie ma co się obrażać i brać dosadnie każdą wypowiedź, mieli się doskonale bawić i to właśnie robili, no może do momentu aż pojawiło się jedzenie, przez co trzeba było ponownie się wyprostować. -Smacznego.- rzuciła krótko, upijając najpierw łyk wody a następnie zabrała się za swojego kurczaka, który był niesamowicie pyszny, soczysty i dobrze doprawiony, warzywa również były nimi delikatnie obsypane, takie najbardziej lubiła.


Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_o0t6zaQaiT1rifr4k_500Jadalnia - wspólna  Tumblr_inline_nuz46jFoRR1sxy3of_500
Erron Black
Erron Black
Re: Jadalnia - wspólna Pon 08 Lip 2019, 02:46

Z pewnością sporej części herosów brakowało dyscypliny i tylko dlatego kampus był tak łatwym celem, bo pomimo podstawowego przeszkolenia i zwiększonych bojowych współczynników (między innymi siły), część pseudo-wojowników nie potrafiłaby wytrzymać nawet kilku minut na polu walki. Kapitanowie nie byli głupi, tak jak i bogowie zarządzający obozem, dlatego jeśli już wysyłali kogoś na misje, to zazwyczaj był to ktoś kompetentny. Nigdy nie rzucali grupy idiotów, którzy jedyne o czym myśleli, to wyruchanie wszystkich panienek albo zaliczenie wszystkich facetów w przypadku dziewczyn. Avalon i Erron zaliczali się do tej grupy, która była uważana w obozie za silnych i tak też powinno zostać.
Wzruszył ramionami, bo nie za bardzo się jej obawiał. Cenił jej umiejętności i wiedział, że brunetka kryje w sobie wartość, ale sam był przeraźliwie pewny siebie i przez swoją arogancję mógł kiedyś poważnie przegiąć. Dzisiaj jednak udało mu się udobruchać Avalon i dzięki temu mogli w spokoju zacząć spożywać kolację, którą właśnie podano.
- Wzajemnie - odparł, a skinieniem głowy wcześniej podziękował za życzenie smacznego.
Stek był dobrze wysmażony, tak jak lubił, a frytki nie przesolone, za co dziękował bogom, bo czasem nawet krztusił się od nadmiaru słonego smaku. Teraz jednak wszystko było niemalże idealne z wyjątkiem surówki z białej kapusty, którą można było nieznacznie jeszcze zaostrzyć pieprzem. Miał szczęście, bo na stoliku znajdował się pieprz do doprawienia i natychmiast to zrobił.
Zajadał kolejne kawałki, co jakiś czas popijając to wodą z cytryną. Póki miał ciepły posiłek, nie zamierzał samemu sobie przeszkadzać jakąkolwiek rozmową. Widział też, że Johnson jest skupiona na swojej potrawie, toteż nie zamierzał jej teraz prowokować niczym
Sponsored content
Re: Jadalnia - wspólna

Jadalnia - wspólna
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Wspólna jadalnia



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: