Arena - Page 2 DpyVgeN
Arena - Page 2 FhMiHSP


 

Arena

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Ian Core
avatar
Re: Arena Wto 06 Paź 2020, 13:35

Core zauważył niepewność adeptki. Owszem rozumiał jej zachowanie, gdyż sam zachowywał się dokładnie tak samo. Może nie był aż tak niepewny ale również przy jego pierwszych próbach strzelania z łuku, strzały latały mniej więcej tylko w dwudziestu procentach tam gdzie chciał Ian. Reszta wystrzelonych pocisków lądowała albo wbita w ziemię albo w inne kukły, które stały obok.
- Masz dobrze oko lecz brakuje ci pewności siebie przy strzale. Musisz zwizualizować sobie cel, pozwolić by on wypełnił cały twój umysł i dopiero gdy to się stanie oddac strzał. – powiedział, po czym podszedł do stojaka wziął łuk i kołczan ze strzałami, po czym stanął około 10 metrów od celu, napiął cięciwę i wypuścił strzałę. Wiedział, że trafi, bo już to robił. Pocisk po jakimś czasie wbił się w kukłę, a dokładnie w miejsce gdzie człowiek miałby serce. – Nie przejmuj się popracujemy nad tym i ty również będziesz z takiej odległości trafiać w cel. Po prostu musisz mieć więcej pewności w ruchach i pewną postawę. – dodał, po czym odłożył oręż na miejsce i wrócił do dziewczyny czekając na jej cios. Pierwszego uderzenia uniknął schodząc z linii ciosu gdyż doskonale wiedział co dziewczyna chce zrobić. Drugi atak również był sygnalizowany ale na tyle słaby, więc Ian po prostu przyjął go na klatę. Cóż już widział, że musi z dziewczyną popracować nad siła uderzeń i nad tym, by opanowała podstawowe zasady walki wręcz.
- Oba twoje ciosy były bardzo sygnalizowane. Zejście z ich linii nie było zbyt trudne. Jeśli chcesz wyprowadzić cios musisz skupić się na miejscu uderzenia i wykorzystać jakiś element zaskoczenia, na przykład pójść ciałem w lewą stronę, a uderzyć z prawej strony. Poza tym jeśli chcesz wyprowadzać ciosy rękami musisz zaangażować w to całe ciało od skrętu bioder, po wypchnięcie barku w stronę uderzenia, co do ci większą siłę i dopiero wówczas wyprostować rękę w łokciu. – powiedział spokojnie i skinął ręką na dziewczynę. Podszedł do innego manekina zbudowanego z drewna po czym zaczął się poruszać w sposób podobny do tańca i w najbardziej nieprzewidywanym momencie wyprowadził cios najpierw ręką, aby zdezorientować przeciwnika, a następnie wyprowadził proste kopnięcie wypychające trafiając w sam środek korpusu drewnianego manekina z taką siłą, że cały manekin się zachwiał.
- Mam nadzieję, że kolejna twoja próba, będzie wyglądała podobnie do mojej. A teraz zaatakuj ponownie. – powiedział odsuwając się od manekina i czekając na atak dziewczyny.
May Turk
May Turk
Re: Arena Wto 06 Paź 2020, 15:56

May trochę zaimponowała to, że Ian strzelił z takiej odległości i to z taką dokładnością. Ćwiczyła kilka lat strzelanie z łuku, interesowała się tym i naprawdę, często zawodowcy, którzy startowali na olimpiadzie, nie dawali sobie radu z trafieniem celu, który znajdował się od nich dziesięć metrów. Postanowiła więc posłuchać rady, pomimo, że słyszała to już tysiące razy. Wiedziała doskonale, że ma się skupić na tym durnym celu, lecz to nie było takie proste. Nie potrafiła skoncentrować się tylko na jednej rzeczy, szczególnie w takiej sytuacji życiowej, w której znalazła się teraz. Poza tym gdy była mała bardziej skupiała się na tym sporcie, ale gdy trafiła do domu dziecka, to częstość chodzenia na treningi się zmniejszyła.
Cios May był komiczny i sama dobrze, o tym wiedziała, zresztą takiego rezultatu się spodziewała. Nigdy nie uczestniczyła w walkach, no może oprócz jednej. Było to gdy razem, z przyjaciółmi wybrała się by znowu coś narozrabiać. Mieli już iść gdy nagle stanęła przed nimi grupka osiedlowych narkomanów, alkoholików i ogólnie typowej młodzieżowej patologii. Zaczęli zaczepiać przyjaciół May, aż w końcu jeden z przyjaciół zaczął bijatykę. Chłopcy walczyli, lecz już nie dawali rady toteż May nagle się włączyła i z zaskoczenia zaatakowała jednego z patusów w nos. Teraz jednak była inna sytuacja musiała coś zaimprowizować. Po chwili przyszedł jej plan do głowy, wystarczyło go więc tylko zrealizować. Podeszła więc szybko do manekina. Zamachnęła się szybko ręką w twarz, lecz nie walnęła, a kopnęła tam gdzie normalnie znajdowała by się pachwina.
-Taki element zaskoczenia, może być?
Ian Core
avatar
Re: Arena Czw 08 Paź 2020, 23:51

Ian już dawno nie przyglądał się żadnym zawodowcom i nie wiedział jak im idzie w łucznictwie. Kiedyś i owszem śledził tabele wyników i zastanawiał się co by było gdyby musiał stanąć z tymi ludźmi w szranki. Jednak kolejna myśl zawsze stawiała go do pionu i wręcz wrzeszczała w głowie, że w takich zawodach miałby zbyt wielką przewagę. Owszem chciał pomóc dziewczynie rozwinąć jej potencjał i pomóc jej stać się jedną z herosów jednak widząc jak używa łuku i strzał był już prawie pewny, że to będzie jej ulubiony oręż tak jak jego był bicz teraz spoczywający na jego biodrach. Zresztą patrząc na cały ten trening przypominał sobie swoje początki w obozie i lekko się do tych wspomnień uśmiechał.
Na szczęście nie zdążył znów za daleko odpłynąć myślami gdy kątem oka zauważył, że dziewczyna podeszła do manekina. Cóż może nie do końca o to Core’owi chodziło jednak widząc jak dziewczyna się porusza lekko pokiwał głową. Owszem ze sposobu w jakim się ustawiła do zadania ciosu wywnioskował, że mogła wyprowadzić uderzenie ręką ale już kopnięcia by się nie spodziewał.
- Tak, dokładnie o takie coś mi chodziło. Musisz jednak nauczyć się nie sygnalizować ciosów jakie chcesz wykonać. Uderzenie, którym chciałaś odwrócić uwagę było bardzo dobre i samo w sobie gdyby doszło byłoby dobrym początkiem obrony przed atakiem, a kopnięcie, które potem wykonałaś na pewno dałoby ci przewagę nad przeciwnikiem i mogła byś później zrobić z nim wiele. Co prawda obserwując cię wiedziałem, że chcesz wyprowadzić cios ręką i podejrzewam, że bym go uniknął. Także spróbuj jeszcze raz wykonać to samo ale mniej sygnalizuj swoje uderzenia. I teraz już na mnie. Zobaczymy czy uda ci się mnie zaskoczyć. – powiedział analizując jej posunięcie. PO czym zastanawiał się co jeszcze może jej powiedzieć na tym pierwszym treningu i doszedł do wniosku, że plan jaki sobie ułożył w głowie wykonał. Teraz pozostało mu tylko umówić się z dziewczyną na kolejny trening.
May Turk
May Turk
Re: Arena Pią 09 Paź 2020, 16:30

May bała się trochę uderzyć człowieka, szczególnie po tym jak usłyszała, że będzie mogła podnieść 400 kilo. No, ale dobra, w końcu Ian umiał się bronić, co zauważyła, przy pierwszych uderzeniach w jego stronę. Nie miała zbytnio, żadnego planu, oprócz kopniaka w krocze, a wiedziała, że jeżeli chce zaskoczyć swojego trenera, musi wymyślić coś nowego. Spróbowała zauważyć jakie ma zalety, pod względem walki wręcz. Miała całkiem silne nogi, po tym jak musiała uciekać już wiele razy przed policją, ale miała też, trochę umięśnione ręce, od napinania łuku. Może jej przewagą, nie była siła pomimo, tych walorów, ale zręczność, a zręczność oznacza szybkość. Przez co, może uderzyć, nie z jakąś wielką siłą, ale z dość dużą szybkością. Utworzył jej się plan w głowie, który postanowiła szybko, jak jej późniejsze ciosy wykonać. Zbliżyła się więc do Iana i postanowiła użyć swojego wcześniejszego planu, ale już troszkę bardziej rozbudowanego i troszkę zmienionego. Kiedy zbliżyła się do Iana, postanowiła udać, że idzie w  lewą stronę. Robiła już krok, obróciła się w tą stronę ciałem, ale szybko zmieniła swój kierunek ciała i lekko zgięła kolana. Uderzyła Iana w żebro i na do kończenie wykonała kop w krok.
Ian Core
avatar
Re: Arena Pon 12 Paź 2020, 00:04

Ian zauważył jej wahanie. Owszem rozumiał wszystko ale wiedział też, że heros nie może się bać. Powinien być gotowy na wszystko i tego właśnie będzie próbował nauczyć May. Owszem rozumiał, że mógł przeładować swoje monologi informacjami więc mając to na uwadze stał spokojnie i czekał. Gdy nic się nie działo już chciał zachęcić dziewczynę do ataku jednak właśnie wówczas gdy Core chciał wypowiedzieć jakieś słowo nastąpił atak. Pierwsza zmyłka była na tyle przekonująca, że heros uciekł na prawo i zderzył się z ciosem idącym prosto na żebro. Zabolało jednak kopniaka w krocze uniknął dzięki sprytowi i umiejętnościom. Wykonał coś co przypominało figurę gimnastyczną zwaną gwiazda tylko, że do tyłu, po czym wylądował na nogach mniej więcej jakiś metr od dziewczyny i lekko z jej boku. Po czym spojrzał na adeptkę.
- Właśnie o to chodziło. Twoja pierwsza zmyłka była bardzo przekonująca. Tak trzymaj. Lecz po wykonaniu ciosu w żebra było za wiele czasu na ucieczkę. Także muszę przyznać, że naprawdę szybko się uczysz. – powiedział zadowolony ze swojej podopiecznej po czym spojrzał na zegarek. Widząc ile czasu minęło lekko się zdziwił. Cóż nie sądził, że kiedyś przy treningu aż tak straci poczucie upływających godzin. Na szczęście nie był z nikim umówiony więc mógł na spokojnie poświęcić ten czas na treningi.
- Na dzisiaj kończymy. Jesteś wolna. Następnym razem spotkamy się o tej samej porze za dwa dni. O miejscu poinformuję cię w inny sposób. Muszę sprawdzić co będzie wówczas wolne. Może tak być? – zapytał i czekał na odpowiedź.
May Turk
May Turk
Re: Arena Pon 12 Paź 2020, 18:25

Kiedy May kopnęła, przepraszam, spróbowała kopnąć, Ian zrobił dość imponującą akrobację. Mianowicie szybko przekręcił się ciałem w bok, podniósł nogi do góry i oparł się na rękach, a potem przekręcił się do tylu. To było dość ciekawe. May widziała już akrobację, zwaną gwiazdą, ale nigdy nie spodziewała się, że można ją zrobić w tył. Nie miał zamiaru go chwalić, szczególnie, że to on był jedną z osób, która ją trzymała. Po chwili jednak, zorientowała się, że siedzi tu, może nie z własnej woli, ale nikt ją tu nie trzyma. Po prostu nie chce zostać, zeżarta przez potwory. Sama chodziła na treningi, sama tu została i co chyba najważniejsze, przez nią samą tu siedzi. Gdyby się nie urodziła, gdyby nie dopuściła do wstąpienia obozu, to możliwe, że jej życie, nie przemieniło się zupełnie. Przecież widziała i słyszała, o dzieciach, które trafiają tu w wieku 10 lat, a ona dołączyła, w wieku 15. Może nawet, gdyby dostała się tu wcześniej, łatwiej było, by się jej przyzwyczaić. Dlaczego? Dlaczego nie trafiła, tu przedtem? Odpowiesz mi może na to pytanie? Skierowała to pytanie, do swojego ojca, przy czym lekko podniosła głowę i popatrzyła w niebo. Odczekała chwilkę, po czym znów skierowała myśl do ApollaOczywiście, że nie, w końcu nie byłbyś sobą, co?
Właśnie zorientowała się, że jest na treningu, więc postanowiła szybko wrócić do rzeczywistości. Okazała się, że wyczucie czasu było świetne, bo w tym samym momencie Ian poinformował, o kolejnym treningu. Niestety nie usłyszała od Iana żadnej pochwały, bo była zbyt głęboko w swoich myślach. Postanowiła nie mścić się na nim, przez swego ojca, szczególnie, że wydawał się spoko. May na zakończenie postanowiła to wyrazić, przez zwykły uśmiech, na pożegnanie. Jak już to zrobiła, skierowała się w kierunku wyjścia z Koloseum.
/Zt
Ian Core
avatar
Re: Arena Pią 16 Paź 2020, 13:52

A więc jego pierwszy trening dobiegł końca. Zdziwił się jak łatwo było się postawić mu w roli tego, który wprowadza młodego herosa w życie, które on prowadził od lat. Nie spodziewał się, że nauczanie czy to zasad czy to technik walki będzie prostsze niż mu się wydawało. Kiwnął tylko głową i lekko się uśmiechnął widząc zdziwienie dziewczyny.
- Jak będziesz chciała tego też cię nauczę. – powiedział i po prostu podszedł do stojaka z bronią po czym wziął ze stojaka miecz będący niemal repliką tego, który sam posiadał i zaczął swój trening z ostrzem. Musiał sobie parę rzeczy przypomnieć, by móc uczyć innych. Owszem robienie mieczem było u Iana ostatecznością. Wolał strzelać lub walczyć za pomocą bicza jednak teraz miecz też mógł by mu przydatny. Nie zauważył nawet kiedy dziewczyna wyszła z Koloseum. On sam został jeszcze chwilę i dopiero gdy przypomniał sobie podstawowe pchnięcia i sztychy odłożył broń i opuścił Koloseum.

[z/t]
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Sob 09 Sty 2021, 15:25

#02/01/2021

O umówionej godzinie arena była już przygotowana na kolejny trening. Pogoda nie rozpieszczała, dlatego Blake była ubrana w swój zwyczajowy treningowy strój z puchatą kurtką naciągniętą na ramiona i czapką na głowie. W dłoniach osłoniętych przez długie materiałowe czarne rękawiczki z odkrytymi palcami miała kubek termiczny z kawą.
Piasek na arenie był lekko skuty mrozem. Simmons stała obok stojaka, na którym znajdowały się wszelkiego rodzaju przykłady broni białej. Naokoło poustawiane były manekiny treningowe.
Córka Aresa czekała cierpliwie na pojawienie się swojej adeptki aby rozpocząć z nią drugi dzień treningu.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Ignis C. Hodel
avatar
Re: Arena Nie 10 Sty 2021, 13:03

Jest zimno, ale Ignis wie, że wystarczy rozpocząć trening z Blake, a zapomni o przenikającym chłodzie. Przebywanie w jacuzzi czy saunie pomogło, na tyle ile mogło pomóc. Na pewno nieznaczne skutki wczorajszego treningu pozostały na bladym, chuderlawym ciału ciemnowłosej. Ubrała się ciepło, ale i wygodnie, w razie czego zdejmie, co tam trzeba. Na dłonie założyła rękawiczki.
Wchodząc na arenę, w powietrzu czuć jest pewien majestat — siła, krzyk, walka i ból. Żadne słowo nie jest w stanie opisać tego miejsca. Barwa emocji wylewała się z tej przestrzeni, a Ignis ma wrażenie, że jest tylko obserwatorem.
Zauważa Simmons i idzie w jej kierunku, oczekując najgorszego. Treningu, którego nie zapomni, ponad własne siły, słabości, lęki czy zwątpienia. To dopiero drugi dzień, a ona ma wrażenie, jakby trwało to dobre parę lat.


original.gif
W du­szę mą jad wsą­cza­ły chłod­ny. Pró­bo­wał ku­sić nie­stru­dze­nie. Opatrz­ność swy­mi bluź­nier­stwa­mi, Pięk­no na­zy­wał uro­je­niem, Gar­dził twór­czy­mi na­tchnie­nia­mi - Mi­łość i wol­ność nie wzru­sza­ły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Nie 10 Sty 2021, 15:33

Nie musiała długo czekać aż Ignis stawiła się na arenie, zgodnie z umówioną godziną. Doceniała jej punktualność, szczególnie kiedy widziała lekko sztywny chód dziewczyny, sugerujący, że mięśnie doskonale pamiętały wczorajszy trening. Ćwiczenie woli nie polegało tylko na jej sile podczas ćwiczeń, ale również na zmuszeniu swojego ciała do ponownego wysiłku, kiedy to jęczało z bólu dnia poprzedniego.
Za tydzień być może zakwasy przestaną być aż tak dotkliwe. Nie powiedziała tego na głos. Po co zniechęcać.
- Robi wrażenie, prawda? - spytała doskonale zdając sobie sprawę z tego jak czuje się heros po raz pierwszy wchodząc na arenę. - Kojarzy się z chwałą i zwycięstwem, splendorem krzyczącego tłumu, rywalizacją. W praktyce równie często jest miejscem porażki i trwogi, niepowodzenia i strachu. Słabości. Tam gdzie jest zwycięzca, jest i przegrany, jednak bez względu na to, na którym miejscu się znajdziesz, tylko od ciebie będzie zależało ile wiedzy z tego wyniesiesz. Widziałam czempionów, którzy zatracali się w chwale, ginęli czując się niepokonanymi, pozbawieni pokory. Widziałam też herosów, którzy z porażek wynosili największe lekcje swojego życia. - Uśmiechnęła się nikle unosząc lekko brew. - Arena może dać wiele mądrości wojownikowi, trzeba tylko wiedzieć gdzie szukać.
Przeszła się wzdłuż stojaków, biorąc łyka swojej kawy z termosu i odstawiając go na chwilę na bok.
- Mamy kilka klas broni białej, których walkę musisz opanować na poziomie podstawowym. Dopiero później będziesz wybierać, którą z nich, o ile jakąkolwiek, będziesz chciała rozwijać dalej. Dzisiaj skupimy się tylko na broni białej, odstawiając na razie na bok walkę wręcz i broń palną, którymi zajmiemy się później. Na samym końcu przeszkolimy również walkę tak zwaną bronią improwizowaną, czyli w jaki sposób można zmienić przeznaczenie  pozornie nieprzystosowanych do walki przedmiotów, tak aby stały się naszym orężem. - Zrobiła chwilę pauzy po czym oparła dłoń na pierwszym stojaku, dotykając klingi wiszącego tam miecza. - Po kolei, mamy broń tnącą czyli w głównej mierze miecze różnej wielkości od dwuręcznych Claymore'ów po jednoręczne szable, topory, które należą do klasy broni obuchowo-siecznych, czyste obuchy jak młoty i maczugi czy też broń obuchowo-kłującą jak wekiery. Dalej broń drzewcowa w postaci włóczni, kos czy glewii, broń dystansowa czy też miotająca czyli najczęściej łuki i kusze no i na końcu bicze. - Mówiąc wskazywała na odpowiedniki broni, o których mówiła, jednocześnie dając córce Hel obraz rozpiętości możliwości.
Spojrzała na Ignis, szukając na jej twarzy jakiejkolwiek oznaki niezrozumienia bądź pytań. Jeżeli nic takiego nie znalazła wsunęła do kieszeni obie dłonie.
- Na rozgrzewkę dzisiaj okrążenia wokół placu, przy samej ścianie. Dwie rundy po dziesięć, w każdej rundzie pięć w jednym kierunku i pięć w drugim. Pierwsze okrążenie trucht, drugie skip A, trzecie skip B, czwarte skip C, piąte sprint, potem to samo w drugą stronę. Robisz tak dwie rundy, pomiędzy nimi masz okrążenie szybkim marszem na złapanie oddechu. Czyli łącznie dwadzieścia jeden okrążeń. Jakieś pytania? Nie? To do dzieła.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Ignis C. Hodel
avatar
Re: Arena Sro 13 Sty 2021, 10:11

Ciało wydaje się mówić językiem bólu. Ignis jednak wie, że siła woli to silne narzędzie. Mentorka przekazała jej tą wiedzę. Skupia się na otoczeniu. Blake ma rację arena robi wrażenie. Niesamowite miejsce pełne skrajnych emocji, zachowujące w sobie blask majestatu. Kiwa powoli głową zgadzając się z Simmons.
To co mówi brzmi niczym z jakiś legend i mitów, ale tak naprawdę przecież nie ważne w jakich czasach się żyje. Zawsze chodzi o te same lekcje, ale wywalczone, zwyciężone lub przegrane na różne sposoby.
Posługiwanie się bronią brzmi tak absurdalnie. Jakby szkolili ją na zabójczynie. Bo właściwe tak jest. Ignis raczej nigdy nawet nie interesowała się sztukami walki. Każdy kto na nią spojrzał, myślał że ta dziewczyna połamie się pod byle podmuchem wiatru. Nigdy nic nie złamała.
Słuchała uważnie słów córki Aresa, zastanawiając się, jakim cudem udźwignie jakąkolwiek broń z tych, których właśnie wymieniła Blake. Nawet żeby naciągnąć cięciwę łuku, trzeba było mieć sporo siły.
Nie miała pytań. Pustka w głowie przedzierał się przez jej myśli i pochłaniała także je.
Rozejrzała się po trasie, gdzie powinna rozpocząć trening. Zaczyna się. Pomyślała i ruszyła. Starała się zapamiętać kolejność skipów. Ile okrążeń, a także kiedy wdrożyć szybki marsz i ruszyła.


original.gif
W du­szę mą jad wsą­cza­ły chłod­ny. Pró­bo­wał ku­sić nie­stru­dze­nie. Opatrz­ność swy­mi bluź­nier­stwa­mi, Pięk­no na­zy­wał uro­je­niem, Gar­dził twór­czy­mi na­tchnie­nia­mi - Mi­łość i wol­ność nie wzru­sza­ły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Wto 19 Sty 2021, 19:18

Miały miesiąc na to żeby zrobić z Ignis początkującego herosa i Blake z każdym kolejnym wykonywanym przez córkę Hel poleceniem miała coraz mniej wątpliwości i coraz więcej oczekiwań. Nie mogło być lekko jeżeli chciały nadrobić tyle ile tylko były w stanie, jednak jednego była pewna - na razie młodej adeptce nie brakowało samozaparcia.
Patrzyła jak Ignis robi okrążenia, od czasu do czasu ją poprawiając odnośnie prawidłowego wykonywania poszczególnych skipów.
Kiedy rozgrzewka dobiegła końca, córka Aresa znów wskazała na stojak na broń.
- Każdy heros ma swoją ulubioną dyscyplinę. Taką w której czuje się najlepiej. Wbrew pozorom nie musi to być wcale jedna z tych broni, na które teraz patrzysz. Równie dobrze możesz lubować się walką wręcz bądź posługiwaniem się bronią palną, albo odrzucić w ogóle drogę wojownika i zostać mechanikiem bądź medykiem. Decyzja zawsze będzie należała do ciebie, a im szybciej ją podejmiesz, tym szybciej będziesz mogła się skupić na tym, w czym chciałabyś być najlepsza. Mimo wszystko twoje podstawowe szkolenie obejmuje fundamenty posługiwania się każdym rodzajem broni. - Urwała i oparła się o stojak łokciem, przesuwając palcami po rękojeściach zatkniętych w uchwyty. Na jej ustach pojawił się delikatny drapieżny uśmiech. - Coś z tego kusi cię najbardziej? - spytała, jakby nie mogła się powstrzymać przed poznaniem odpowiedzi na tym etapie, chociaż była świadoma, że jeszcze wcześnie na wszelkie trwałe decyzje. - Oczywiście na razie nie wiesz co z czym się wiąże. Co innego jest patrzeć na broń, mieć jakieś wyobrażenie na temat tego jak wygląda posługiwanie się nią, a zupełnie czymś innym jest wzięcie jej do ręki. Dlatego teraz chciałabym żebyś po kolei złapała za każdą z nich, poczuła jej ciężar, fakturę. - Wyciągnęła krótki miecz jednoręczny ze stojaka i obróciła go wprawnie w dłoni. Zatoczyła nim kilka łuków, a rękojeść zdawała się przyklejona do jej skóry, jakby była przedłużeniem ręki. na koniec podała miecz Ignis i uniosła lekko brew. - Cokolwiek bierzesz do ręki, musisz mieć mocny uchwyt pięciu palców. Często zapominacie, że macie cokolwiek więcej poza kciukiem przez co bardzo łatwo dajecie się rozbrajać. Mocny uchwyt gwarantuje kontrolę. Poza tym potrzebujesz też wyczucia, przyzwyczajenia się do ciężkości broni, która w twoich dłoniach musi się wydawać lekka jak piórko. Przynajmniej dla przeciwnika. - Uśmiechnęła się nikle.
Kiedy Ignis wzięła od niej krótki miecz, Blake stanęła za nią i położyła swoją dłoń na jej ręce, żeby poprawić ułożenie palców. Na koniec złapała mocniej, pokazując z jaką siłą powinna trzymać rękojeść.
- Pewnie, ale z wyczuciem. Nie liczy się tylko siła, ona przyjdzie z czasem. Liczy się wyobrażenie tego, co chcesz zrobić. Później dojdzie pamięć mięśniowa, która sprawi, że używanie broni stanie się jak jazda na rowerze - sporo rzeczy będziesz robić podświadomie. Grunt to wyrobić dobre nawyki. - Wciąż trzymając razem z Ignis miecz wykonała powoli pełny zamach od lewego barku, pchnięcie, kolejny zamach. Zablokowała jej łokieć w odpowiednim momencie, żeby córka Hel poczuła jak siła ruchu płynnie przechodzi z ramienia na przedramię i kończy się na ostrzu miecza.
Odsunęła się od niej i wskazała na stojak.
- Następna.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Ignis C. Hodel
avatar
Re: Arena Wto 26 Sty 2021, 19:39

Miesiąc to sporo czasu, zwłaszcza że każdy dzień był niczym ciężka przeprawa przez najbezpieczniejsze zakątki świata, a Ignis miała wrażenie, że nie jest gotowa. Jeden fałszywy ruch. Jedna wątpliwość i podda się? Nie, Ignis taka nie była. Słuchała Blake. Wykonywała polecenia bez protestów, mimo że kiedy wstawała rano, wkradały się wątpliwości i miała ochotę się popłakać, kiedy ręce wydawały się odmawiać posłuszeństwa, a nogi przy każdym kroku protestowały.
Biegnie. Okrążenie za okrążeniem. Uważała, że sama nie podołałaby temu, mając Blake nad sobą, czuła presje. Nie mogła zawieść siebie, wiedziała o tym, ale bardziej zależało jej, aby nie zawieść swojej trenerki.
Poprawia się, słucha się, stara się, żeby było dobrze. Nogi wyżej, szybciej czy proste plecy. Ciężko to wszystko ogarnąć, kiedy ciało ponownie się męczy. Ponownie krzyczy. Jednak ona wie, co ma robić.
Sama rozgrzewka doprowadza ją do szybkiego oddychania i niemal bólu w płucach. Uspokaja oddech, po czym słucha. Simmons wyjaśnia. Logiczne. Ogarnięcie podstaw broni. Każdy heros powinien umieć się bronić, a także nie skazywać na pastwę losu swoich towarzyszy, kiedy dojdzie do walki.
Przygląda się stojakowi na broń. Nigdy nie miała do czynienia z żadnym z tych sprzętów.
- Wyglądają ładnie. - Taka odpowiedź pada na pytanie, która broń skrywa w sobie, coś, co by ciągnęło Ignis, aby ją chwycić.
Dziewczyna wie jedno. Na pewno te niebezpieczne przedmioty nie są lekkie. Co dopiero je używać, walczyć nimi i oczekiwać, że zdołamy się nią ocalić, a nie przypadkiem zginąć. To nie zabawki.
Chwyciła za jednoręczny miecz, który dostała od Blake. Wydawało się, że łatwo zrobić nim krzywdę, jednak poruszanie stalą stojąc, a atakując kogoś w szale bitwy, mówiło — niemożliwe.
Przyzwyczajenie do ciężkości broni wymagało czasu. Silnych mięśni, pewnego chwytu.
Poczuła dłoń Simmons, na swojej ręce, a ta kierowała ją, jak to powinno wyglądać.
Instynktowne odruchy mogły zawodzić, ale dobre nawyki nigdy. Odkłada broń na swoje miejsce, tam, gdzie powinna być i obiema dłońmi sięga po dwuręczny miecz. Wydaje się całkowicie nieporęczny, a przede wszystkim ciężki.


original.gif
W du­szę mą jad wsą­cza­ły chłod­ny. Pró­bo­wał ku­sić nie­stru­dze­nie. Opatrz­ność swy­mi bluź­nier­stwa­mi, Pięk­no na­zy­wał uro­je­niem, Gar­dził twór­czy­mi na­tchnie­nia­mi - Mi­łość i wol­ność nie wzru­sza­ły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Sro 27 Sty 2021, 12:44

Uniosła delikatnie brew, kiedy Ignis uznała, że broń na stojaku wygląda ładnie.
- Tak, myślę, że w pewnym sensie można tak powiedzieć - przyznała z nutą rozbawienia w głosie, był to jednak prześwit pomiędzy obrazem skupionego trenera, który zniknął tak szybko jak się pojawił.
Z każdą następną bronią, Blake tłumaczyła córce Hel podstawowe zasady jej utrzymywania i prawidłowego chwytu, w razie potrzeby poprawiając błędy.
- Miecz dwuręczny. Jak sama nazwa wskazuje masz go trzymać oburącz, bo w innym wypadku będzie większym zagrożeniem dla ciebie niż twoich przeciwników. Brak siły potrzebnej do posługiwania się bronią ciężką jest w tym momencie twoją najbardziej oczywistą słabością, jednak poradzimy sobie z tym.
Kolejna broń, kolejne wskazówki i tak po kolei. Kiedy Ignis ledwo była w stanie utrzymać młot w dłoniach, Blake podeszła do niej od tyłu, położyła ręce na barkach i ściągnęła je do wyprostowanej pozycji.
- Jeżeli myślisz, że tylko ręce muszą być silne, poczekaj aż poczujesz ból pleców po treningu. Twoje ciało ma być jak spójna maszyna i nawet oddech musi zostać dopasowany do jego ruchów. - Sięgnęła po łuk, nałożyła strzałę na cięciwę i wycelowała w jeden ze stojaków treningowych. - Precyzja wymaga współpracy. Współpraca wymaga świadomości każdego mięśnia, a to zaś - ogromnego skupienia.
Wypuściła strzałę, która trafiła do celu.
Kiedy każda z broni została omówiona, Blake podała Ignis drewniany miecz treningowy, sama wzięła drugi. Wydawały się co najmniej tak samo ciężkie jak ich ostrzejsze odpowiedniki, dobrze przygotowując ćwiczącego do prawdziwej broni.
- Zaczniemy od podstawowych ustawień i wypadów. Dobre nawyki to będzie to, co nieraz uratuje ci skórę podczas prawdziwej walki, kiedy panika będzie próbowała odebrać ci zdrowy rozsądek. Wtedy twoje ciało, reagujące mechanicznie, pomyśli za ciebie. Oczywiście  - tutaj uśmiechnęła się nikle. - Idealnie by było nie tracić nad sobą kontroli, jednak musisz wiedzieć, że zdarza się to nawet najlepszym. Trening na arenie, a walka w terenie to dwie zupełnie inne rzeczy.
Zaczęły ćwiczyć. Najpierw Blake pokazała jej ustawienia, szeroko rozstawione nogi, lekkie ugięcie w kolanach, równowaga, broń przed sobą. Raz! Wypad prawą nogą. Dwa! Zamachnięcie mieczem. Trzy! Powrót do pozycji wyjściowej. Bułka z masłem, czyż nie? Powtarzały to po kilka razy aż Ignis znalazła równowagę w swoich ruchach, aż jej ramię w odpowiedni sposób przesyłało siłę do ostrza miecza. Kolejna sekwencja była podobna, tyle że wypad był na lewo. Następna była pierwszą z dodatkiem pchnięcia, kolejna jako połączenie wszystkich pozostałych. Niczym taniec podczas którego uczyły się pojedynczych kroków, żeby następnie złożyć wszystko w większy układ. Z drugiej strony niczym medytacja, bo nagle wszystkie myśli skupione były na pracującym ciele.
Minęły trzy godziny, a Blake była niezmordowana, chociaż tym razem ćwiczyła obok Ignis. W międzyczasie zmieniały rodzaje broni, wprowadzając odpowiednio nowe elementy charakterystyczne dla każdej klasy. Układy z ciężkim orężem były mniej skomplikowane, skupiały się raczej na wyrobieniu siły, utrzymaniu równowagi, rozłożeniu wysiłku na całe ciało.
Gdy pozostała im już tylko broń miotająca, Blake spojrzała na Ignis z cieniem uznania w oczach.
- Łukiem i kuszą zajmiemy się jutro.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Ignis C. Hodel
avatar
Re: Arena Wto 02 Lut 2021, 16:26

Ładne. Zapewne to słowo nie wyrażało w żadnym stopniu odczuć Ignis do broni, które przed nią tak okazale się prezentowały. Pierwszy raz w życiu widziała tyle narzędzi, służących do zadawania bólu i ciosów śmierci. Było to piękne, przerażające i chyba dziwne. Nigdy nie widziała siebie jako zabójczyni w żadnym charakterze — zwłaszcza zabijania stworów, jeszcze niedawno myślała, że takie istoty nie istnieją. Zresztą bycie półbogiem, kto by pomyślał. Brzmiało to, jak niezły żart, ale widocznie ten obóz nie był żartem. Wszyscy wydawali się nadzbyt poważni. Może czasami ponurzy lub szaleni. Mieszało się tu dużo uczuć, emocji i na pewno mało zdrowego rozsądku i innych względnie normalnych odczuć.
Utrzymanie broni i prawidłowy chwyt. Z każdą bronią Ignis zastanawiała się, czy będzie miała szanse kiedykolwiek je wypróbować. Każdy mieczy, bicz, łuk czy kusza miały w sobie coś innego i kuszącego. Niestety nie były niczym różdżki ze sklepu Olivandera, które dopasowywały się do właściciela. Do każdej broni potrzeba treningu, wytrwałości i wyrobionych dobrych nawyków, a może i daru? Hodel nie miała pojęcia czy taki posiadała — talent, dar, zdolność. Czy jedna z tych broni nie skrywała przeznaczenia tej ciemnowłosej, kruchej dziewczyny?
Trzymała dwuręczny miecz i słuchała wskazówek Blake. Nie miała wątpliwości, że sobie poradzą. Tak musiała nabrać siły, aby móc, chociaż odpowiednio utrzymać te zabójcze narzędzia, a przede wszystkim nimi walczyć. Nie wszystkie były ciężkie, jednak młot do lekkich nie należał. Simmons wydawała się nie puszczać Ignis ani na moment, jakby ta stąpała po kruchym lodzie. Poprawki, sterowała jej dłoniami, barkami, całym ciałem niczym marionetką. Hodel nie zgłaszała żadnego sprzeciwu. Miała nadzieje, że uda się jej to wszystko spamiętać i intuicyjnie przystosować broń do rąk.
Ogromne skupienie. Powtórzyła w myślach, zdumiona precyzyjnością Blake. To wszystko wydawało się wymagać lata ciężkiej pracy. Córka Hel zastanawiała się, czy będzie kiedyś mieć taką świadomość wszystkich mięśni jak jej mentorka. Na razie czuła ból, a jej ciało wcale nie chciało jej słuchać, wręcz przeciwnie.
Po wypróbowaniu tyle broni czuła swoje dłonie, a także ramiona, plecy też odczuły ciężar — zwłaszcza młota. Kto normalny walczy młotem. Nie lepiej chwycić za broń i strzelić raz, porządnie? Może te stwory były magiczne i należało ciąć je stalą, coś jak wilkołaki podlegające zranieniu przez srebro? Nie chciało się jej w to wnikać, zwłaszcza że treningowi nie było końca.
Wzięła drewniany miecz od Simmons, który ciężarem dopasowywał się niemal do tego prawdziwego. Oho, teraz się zacznie. Nie dość, że ból mięśni to siniaki.
Ustawiła się pod dyktando Blake. Szeroko nogi, lekkie ugięcie w kolanach, równowaga, miecz przed sobą. Raz! Wypad prawą nogą. Dwa! Zamachnięcie mieczem. Trzy! Powrót do pozycji wyjściowej. Początek wyszedł dość nieudolnie, ale powtórka za powtórką i tak w kółko sprawiło, że Ignis znalazła swój waleczny krok. Oczywiście po jakimś czasie nie miała pojęcia czy robi dobrze. Zmęczenie odmawiało mózgowi rejestrowania "dobrze" i "źle". Trenerka chyba była zadowolona z postępów Ignis. Czas skupienia i koncentracji na poruszaniu się, mięśniach i broni, powodował wejście w trans. Zmęczenie nie wydawało się tak dotkliwe.
Ćwiczyły i ćwiczyły, mijała godzina za godziną, a na Blake wydawało się to nie robić żadnej różnicy, ani cienia zmęczenia. Kolejny rodzaj broni, kolejne nowe elementy. Odpowiednia postawa, inne ułożenie ręki, czy pewny chwyt, zamach, cięcie. Krok do przodu, krok do tyłu. Musiała wszystkie te bronie traktować, jak część swojego ciała, mimo że z początku nie za bardzo jej to szło, po jakimś czasie wydawało się to bardziej naturalne, a ruchy córki Hel bardziej płynne.
Uważała, że najgorsza była walka ciężkim orężem. Wymagał on siły, dużo siły. Miała wrażenie, że naciągnęła sobie każdy mięsień, ale nie poddawała się, po takim treningu na pewno będzie spać jak zabita.
- Dobrze. - Odpowiada z ulgą, ale i też w jej głosie pobrzmiewa nutka nadziei, której zapewne żadne ucho nie wychwyci. Nadziei, że może dorównać swoim rówieśnikom, a przede wszystkim, że nie zawiedzie swojej mentorki, która wydaje się zadowolona z podstępów Ignis.


original.gif
W du­szę mą jad wsą­cza­ły chłod­ny. Pró­bo­wał ku­sić nie­stru­dze­nie. Opatrz­ność swy­mi bluź­nier­stwa­mi, Pięk­no na­zy­wał uro­je­niem, Gar­dził twór­czy­mi na­tchnie­nia­mi - Mi­łość i wol­ność nie wzru­sza­ły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Wto 09 Lut 2021, 19:47

Blake Simmons z uwagą wyłapywała każdy błąd Ignis, rzucając swoje drobne uwagi, których jednak z każdym powtórzeniem było coraz mniej. Kiedy uznawała, że ruchy córki Hel były satysfakcjonujące, zmieniała poziom ćwiczeń na bardziej zaawansowany bądź całkowicie przechodziła do innego rodzaju broni. W końcu mięśnie dziewczyny zaczynały powoli poprawiać własne błędy, korygować postawę automatycznie, wyłapywać zawahania tam gdzie nie powinno ich być, z mniejszym bądź większym skutkiem się ich pozbywając.  
Przebrnęły tak przez cały arsenał, a słońce nad ich głowami znacznie przesunęło się swojej codziennej trajektorii, zdradzając ile czasu spędziły na arenie. Córka Aresa jedna jeszcze nie obwoływała końca, mimo że ulga w głosie Ignis, gdy oznajmiła jej, że broń miotająca będzie jutro, mogła sugerować, że powinna jej odpuścić. To jednak nie do końca leżało w naturze Blake, poza tym miała w głowie plan treningu, którego dla dobra adeptki musiała się trzymać.
- Teraz wybierz jedną z broni i zaatakuj mnie. W taki sposób jaki uznasz za najlepszy. - Uśmiechnęła się lekko, stojąc niewinnie, kilka metrów od niej uzbrojona jedynie w miecz treningowy. - I nie martw się tym, że zrobisz błąd, bo właśnie na ich popełnianiu polega teraz twoja nauka. Zamiast uważać je za porażkę, potraktuj jako źródło wiedzy. Pozwól sobie na odrobinę samopoznania, sprawdź jak zareaguje twoje ciało, poczuj jak miecz trafia na opór, jak zbędny ruch przeszkadza w twojej walce, jak jedno zawahanie rujnuje całe ustawienie. - Obróciła zachęcająco miecz w dłoni, pozwalając żeby zatoczył zgrabne koło. - Dwa ciosy i blokada. Pamiętaj o ustawieniach, które ćwiczyłyśmy, to jest jak taniec, podczas którego poszczególne ruchy łączysz w całą sekwencję.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Ignis C. Hodel
avatar
Re: Arena Sro 10 Lut 2021, 13:52

Ignis starała się jak najlepiej wypaść. Słuchała wskazówek, poprawiała się i żywiła nadzieje, że jej postępy są widoczne. Ufała, że gdyby tak nie było, mentorka zwróciłaby jej uwagę. Córka samego Aresa na pewno nie szczędziła słów, gdyby coś jej się nie podobało w treningu Hodel. Coraz mniej widać zawahanie, a jakiekolwiek błędy czynione przez córkę Hel wydawały się same naprawiać. Automatycznie i nawykowo. Po kolejnych godzinach treningów słabe ciało zdawało się już wiedzieć, co ma robić, nawet jeśli towarzyszyło mu znużenie.
Słońce zmieniało się na niebie, jakby wskazując czas, który mijał. Ignis z początku tego nie zauważyła, za bardzo skupiła się na treningu. Miała wrażenie, że nigdy w swoim życiu nie spędziła tyle czasu na ćwiczeniach, a zwłaszcza na walce. Jeszcze tydzień temu wydawałoby się to nierealne. Dzierżenie w dłoniach tych wszystkich broni wydawało się niczym jakiś sen. Były prawdziwe, samo trzymanie ich wydawało się delikatnie przerażać.
Teraz Blake poprosiła ją, aby zaatakowała i wybrała broń. Bicze wydawały się trudne w obsłudze, młoty zbyt ciężkie. Sztylety chyba za krótkie. Miecz jednoręczny sprawiał wrażenie najwygodniejszego, chociaż w żadnym wypadku nie bezpiecznego.
Chwyciła za broń i zamachnęła się na Simmons, żadna gracja to nie była. Miała nadzieje, że nie upadnie przy pierwszej próbie, w końcu tyle ćwiczyły. Obronienie się zapewne miało większą trudność niż atak. Jeden fałszywy ruch, nieuwaga i koniec. Zrozumiała przekaz Blake, jednak w praktyce to zupełnie coś innego. Walka zapewne nie była taka przewidywalna jak taniec.


original.gif
W du­szę mą jad wsą­cza­ły chłod­ny. Pró­bo­wał ku­sić nie­stru­dze­nie. Opatrz­ność swy­mi bluź­nier­stwa­mi, Pięk­no na­zy­wał uro­je­niem, Gar­dził twór­czy­mi na­tchnie­nia­mi - Mi­łość i wol­ność nie wzru­sza­ły.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Arena Sro 10 Lut 2021, 19:07

Oczy córki Hel skrywały wiele pod tą powierzchnią codziennej nonszalancji i obojętności, jednak zmęczenie sprawiało, że ta powłoka zaczynała prześwitywać i ukazywać wszystko to, co powinno zostać zakryte. Niepewność. Niezrozumienie. Strach. Słabość. Ignis jednak dzielnie walczyła, a na tym etapie był to niemały sukces. Jak każdy heros uczyła się tworzyć na nowo własny charakter i siłę.
W momencie, w którym Ignis zadała cios, ciało Blake zdawało się reagować zupełnie naturalnie, machinalnie. Nogi lekko się ugięły, a uchwyt na rękojeści drewnianego miecza zacisnął. Zablokowała zamach, w międzyczasie wymierzając kopniaka niemalże na odlew w prawe udo adeptki, a gdy to ugięło się zgodnie z przewidywaniami, drewniany miecz uderzył płazem w odsłonięty przy okazji zachwiania lewy bok. Uderzenia nie były mocne, jednak z pewnością dały się odczuć. Mimo ewidentnej porażki Blake pokiwała głową, jakby sam fakt, że Ignis ją zaatakowała był godny pochwały.
Bądźmy szczerzy, nie każdy ma odwagę trenować z potomkami Aresa.
- Pilnuj równowagi. Atak to nie tylko jeden zamach mieczem, musisz stać twardo na nogach, myśleć naprzód, spodziewać się kontry. - Jej słowa przecięły powietrze gdy Ignis zbierała się po kontrataku. - Pozwól sobie na odrobinę pewności siebie. Znasz kroki. Nawet jeżeli nie jest ci dane wygrać, musisz robić wszystko aby spróbować. Jeżeli na samym starcie spiszesz swój atak na straty, równie dobrze możesz wcale nie atakować.
Mimo wszystko na jej ustach pojawił się cień uśmiechu.
- Jeszcze raz.


Arena - Page 2 Tumblr_n7zyul0WmR1s57bimo1_500
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Arena Sob 18 Gru 2021, 17:22

Drake poprzedniego dnia wysłał wiadomość Elijahowi, który miał się dziś zjawić już w jakimś lżejszym stroju. Chodziło o to, by wyciągnąć z ćwiczeń jak najwięcej, a jednocześnie trochę zahartować młodego herosa, któremu temperatura jeszcze mogła trochę przeszkadzać. Było przecież kilka stopni na minusie i to na pewno nie były dobre warunki do zwyczajnego treningu na zewnątrz. Elijah jednak musiał mieć świadomość, że od pierwszego dnia będzie pokonywać swoje limity, bo tylko w ten sposób może wybudzić geny, które są bardzo głęboko ukryte.
On sam zabrał ze sobą dzisiaj tylko jeden rodzaj oręża: broń tnącą, czyli kilka rodzajów mieczy oraz różnego rodzaju noże. Finalnie więc było tego całkiem sporo, ale Hellstorm wątpił, że wszystko będą dzisiaj próbować. Nie zdradził jednak żadnych planów na pierwszy trening, stąd też Keaton tak naprawdę wiedział tylko tyle, że ma przyjść w strój niekrępujący ruchów.
Syn Hadesa zjawił się kilkanaście minut przed czasem, sprawdzając na zapas, czy aby na pewno jakiś heros nie wpadł na to, by dołączyć do ich ćwiczeń na arenie. Drake odetchnął pełną piersią, przypominając sobie swoje pierwsze treningi, które też przecież przechodził tutaj. Został rzucony od razu na głęboką wodę, bez konieczności oswajania się z niższymi temperaturami. Trafił przecież do obozu w styczniu w dniu swoich dziesiątych urodzin, więc akurat ten klimat był mu doskonale znany.
Rzucił oręż spięty w skórzanym pasku na ziemię, a sam zaczął się rozgrzewać, spoglądając od czasu do czasu na swoje czarne jak smoła dresy, które zdawały się być trochę pobrudzone. Dopiero dzisiaj dostrzegł, że błotna plama nie sprała się tak dobrze jak powinna i przez to niekomfortowo czuł się z ufajdanym skrawkiem swojej lewej nogawki. Nie było jednak czasu się przebierać, bo lada moment powinien zjawić się tu Elijah, gotowy do mordobitki.
Elijah J. Keaton
Elijah J. Keaton
Re: Arena Nie 19 Gru 2021, 18:51

Elijah, gdy dostał sms'a od Drake, podejrzewał, że właśnie o to kolejna lekcja nie będzie zwykłą pogadanką, a treningiem. Hellstorm mówił o wybudzeniu potencjału młodego herosa, który wiązał się z morderczym szkoleniem. Keaton nie wiedział, czy stresował się bardziej na początku, kiedy przybył do obozu, rozmową z przydzielonym mu mentorem czy teraz ubierając się w dres, szykując się na intensywne ćwiczenia, które z pewnością wiązały się z pluciem krwią. Wcześniejsze jego życie i problemy zaczęły wydawać mu się niczym, w porównaniu z tym wszystkim, co go teraz miało czekać. Dlatego nie chcąc się spóźnić, nawet jeśli lękał się zabójczych treningów, ruszył biegiem na arenę, z pewnością będąc nawet trochę przed czasem z tego zdenerwowania. Od razu rzucił mu się w oczy robiący rozgrzewkę Drake, a także leżące na ziemi oręż. Nie sprawiło to, że odetchnął z ulgą, a wręcz przeciwnie. Miał sadystyczną nadzieję, że zmęczenie pozbawi go racjonalnego myślenia i tego nieracjonalnego, żeby w końcu mógł przestać się bać, chociaż na chwile.
- Jestem. - Odezwał się na przywitanie, dając znać, że dotarł. Trochę złapał zadyszki, lecąc tu jak na złamanie karku.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Arena Pon 20 Gru 2021, 20:04

Drake przewidział, że Elijah pojawi się o czasie, bo już przy pierwszym spotkaniu dostrzegł w nim pewien ogień, którego nie widział u reszty swoich uczniów. Ten, choć bał się całej tej otoczki i było to po nim widać doskonale, słuchał, analizował i wyciągał wnioski. Gdyby nie chciał być częścią tego miejsca, nawet podświadomie, nie wypytywałby o te wszystkie szczegóły i nie byłby tak potulny. Gdyby naprawdę srał pod siebie, już by go tutaj nie było, a jeśli nawet na to nie miałby odwagi, zaszyłby się gdzieś, byleby go tylko Hellstorm nie znalazł. Tymczasem Keaton zjawił się na arenie i zastosował się do wszystkich wytycznych: ubrał się odpowiednio, nie spóźnił i wyraził tym samym swoją gotowość.
- Odsapnij trochę, Elijah - skinął głową na przywitanie okraszając to małym uśmiechem. - Zanim przejdziemy do ćwiczeń powiem ci, dlaczego jesteśmy na arenie - zaczął. - Widzisz, wielu herosów ma na początek taryfę ulgową i ćwiczy w normalnych warunkach. Rzadko kiedy zdarza się, by od pierwszego dnia ktoś dostawał wycisk. Ja przez lata doświadczeń dostrzegłem, że im szybciej przejdziemy na wyższy poziom, tym szybciej się to wszystko skończy. Boskiego potencjału nie budzisz truchcikiem i kilkoma pompkami. Arena to najlepsze miejsce na hartowanie cię, zwłaszcza zimą. Przy niższych temperaturach twój organizm pracuje mocniej, by sobie z tym poradzić. A im bardziej pracuje, tym większa szansa, że wypracuje to, co nas interesuje, nieprawdaż? - pytanie retoryczne.
- Powiedz mi, czy kiedykolwiek miałeś do czynienia z jakąkolwiek bronią? Czy biłeś się z kolegami lub koleżankami? Czy lubisz, nawet przez pryzmat zwykłej "fajności" jakąś broń? To ważne, bo przez najbliższe dni będziemy szukać ci odpowiedniego oręża - schował rękę do kieszeni i spojrzał na znajdujące się obok bronie tnące. - Im szybciej dowiesz się, jaką broń preferujesz, tym szybciej nauczysz się nią przyzwoicie walczyć. Uwierz mi, wiem co mówię. I nie krępuj się, nawet jeśli są to twoim zdaniem najgłupsze rzeczy z możliwych. Znam herosów, którzy talią kart do pokera potrafią zrobić większą krzywdę, niż niektórzy dwuręcznymi toporami - zakończył małym żartem, co miało chociaż odrobinę rozluźnić Elijaha.
- Chyba, że wolisz na gołe pięści. W końcu twoje ciało to też broń - uniósł lekko brwi przytakując samemu sobie.
Elijah J. Keaton
Elijah J. Keaton
Re: Arena Sro 22 Gru 2021, 16:14

Powoli uspokajał oddech. Trochę mu głupio było, że dostał zadyszki, biegnąc, w końcu nie wiadomo jak daleko ta arena nie była. No, ale po to miał mieć te treningi, aby wyrobić sobie kondycję wartą prawdziwego herosa. Przez myśli mu przeszło czy ostatni raz słyszy słowa "Odsapnij trochę, Elijah"? Już dostawał fory, chociaż z drugiej strony cieszył się, że jego mentorem nie jest jakiś pojebany półbóg na sterydach, inną drogą, że tu wszyscy tak wyglądali i się zachowywali.
Słuchał Drake, chociaż pierwsze słowa mężczyzny trochę go wytrąciły z równowagi. Miejsce arena kojarzyła się Elijahowi tylko z jednym — z napierdalaniem. Dlatego nie rozumiał, czemu Hellstorm chciał mu wyjaśniać, dlaczego są w tym miejscu, chociaż lepiej, żeby wszystko było jasne niż nie, więc przyszykował się na porcje informacji, o których być może nie miał pojęcia.
Miło ze strony Hellstorma, że postanowił dać znać Elijahowi, że nie zamierza się z nim obchodzić jak z jajkiem. Mocny wycisk był kluczem wybudzenia potencjału, im szybciej się to skończy, tym lepiej — fajnie. Brzmiało to naprawdę w porządku, ale... Keaton, jeśli chodzi o wf, był przeciętniakiem, a teraz miał po prostu mimo wszystko dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Nie sądził, żeby dysponował takimi pokładami siły woli, ale na pewno chciał siebie nie zawieść czy też innych wokół. Nie miał wyjścia, jeśli trener chciał zamęczyć go na śmierć to dobrze, że chociaż dał znać. Coraz bardziej dzieciak Dejmosa przekonywał się do Drake'a.
Pytanie o obijanie innych go zdziwiło. Zresztą kto normalny bije dziewczyny? Chociaż w obozie z pewnością przeciwna płeć nie miała żadnych wyznaczników.
- Nie... - Zaczął w końcu, nie był typem dzieciaka, który się bije, a raczej, który spierdala jak najdalej albo dostaje w papę, ale nie oddaje. - Nie wiem, nie miałem nigdy żadnej broni w ręce, nie licząc noża kuchennego i nie wiem gałęzi od drzewa? - Zaczął niepewnie, zastanawiając się, jak można zrobić krzywdę talią kart od pokera, chciałby to zobaczyć. Zaśmiał się na stwierdzenie o gołych pięściach, już to widział — porażka. Jak to zwyczajny nastolatek Elijah w życiu nikomu krzywdy nie zrobił, wiedział, że miałby z tym opory, a na żadne sztuki walki nie chodził. Jedyna broń, z jaką miał do czynienia to grając w gry lub czytając o gościach, którzy się bili, albo oglądając, jak Rambo rozwala wszystkich, przeładowując dopiero bodajże w piątej części? Czyli styczność z bronią żadnej, raczej to tak z widzenia.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Arena Pią 24 Gru 2021, 13:26

Drake mógł uchodzić za pobłażliwego, ale to były tylko pozory. Nie chciał od razu wrzucać Elijaha na głęboką wodę, dlatego stopniowo chciał go przygotowywać na coraz większe wyzwania. Kluczem była jednak perspektywa, bo dla Hellstorma to, co wydawało się bardzo łatwe, dla Keatona mogło się wydawać nie do wykonania. Lata w obozie zmieniły spojrzenie Drake na pewne rzeczy i prawdę powiedziawszy, mężczyzna już pewnie zapomniał, że kiedyś też był człowiekiem i nie był w stanie dawać z siebie tyle, ile daje z siebie teraz.
- Przy większości broni zasada jest ta sama - stwierdził. - Dlatego ważny jest dobór odpowiedniej. Jeśli nauczysz się walczyć jednym mieczem, to nauczysz się walczyć wszystkimi mieczami - dodał pewnie, spoglądając na stos oręża, który leżał u jego stóp.
Mimo wszystko dziwiło go to, że Elijah nigdy się z nikim nie bił. Jasne, nie każdy heros miał ADHD, co kiedyś wydawało się być niemal normą wśród półbogów, ale przez 15 lat życia nie dać nikomu w pysk? Zapewne miał multum okazji do tego, a im więcej ich było, tym większa była szansa na to, że przy każdej kolejnej skończą się drogi ucieczki i ostatecznie będzie musiał się konfrontować.
- Jesteś półbogiem, Elijah - odezwał się nagle. - Jeszcze tego nie wiesz, ale przyswoisz to wszystko szybciej, niż sobie wyobrażasz - zapewnił go, bo trenował już wielu innych herosów i historia za każdym razem się powtarzała. Jeśli ktoś nie odkrył w sobie nienaturalnego refleksu czy zaskakującego przyswajania technik walki, w obozie bardzo szybko to nadrabiał.
- Nasz trening będzie polegał nie tylko na zahartowaniu ciebie, ale też na zapoznaniu cię z każdym pospolitym rodzajem broni. Musisz umieć trochę wszystkiego, by w sytuacji bez wyjścia mieć jakiekolwiek szanse - zakończył krótki wywód i wziął do ręki gladius, który z racji swoich rozmiarów był dobry do szybkich i precyzyjnych cięć, za to zasięg miał stosunkowo ograniczony. Pokręcił rękojeścią kilka razy w swojej lewej dłoni, by zaraz spojrzeć na Keatona.
- Widzę, że już odsapnąłeś, więc na początek rozgrzewka. Zapewne wiesz, co to są samobójki? - pytanie retoryczne. - Wyznaczę ci kilka punktów na ziemi za pomocą ostrzy. Twoim zadaniem jest biec od ściany, do najbliższego ostrza, dotknięcie go dłonią i powrót do ściany, którą też masz dotknąć. Następnie znów biegniesz do miecza, tym razem do tego dalszego, po czym znów wracasz. Oczywiście nie zapominasz o dotykaniu ostrza i ściany. I tak za każdym razem. Ostatnim punktem jest ściana po przeciwnej stronie, którą też masz dotknąć, a potem wrócić do początku. To uznaję jako jedną pełną samobójkę - wyjaśnił po krótce całe ćwiczenie. - Ile masz ich zrobić? - spojrzał na swój zegarek. - Zobaczymy ile będziesz w stanie wykonać w godzinę. A i byłbym zapomniał, do ostrza biegniesz truchtem, wracasz sprintem. To mają być interwały, nie jednostajne tempo - zaznaczył i wziął na swoje ręce kilka ostrzy, by wytyczyć punkty, które Keaton ma pokonywać za każdym razem. Finalnie wyszło ich 7. Sam Drake stanął mniej więcej na środku areny, chcąc mieć odpowiedni pogląd na poprawne wykonywanie ćwiczenia. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i kiedy Elijah znalazł się na linii startu, krzyknął w jego kierunku, by ten zaczął bieg.
Elijah J. Keaton
Elijah J. Keaton
Re: Arena Sob 25 Gru 2021, 15:47

Nie wydawało mu się, żeby był dzieckiem boga, nadal czuł się jak zwyczajny nastolatek, mającym problemy z brakiem pewności siebie, czyli wszystkim. Kiedy się dowiedział, kim jest, właściwe nic się nie zmieniło. Nie dostał super mocy ani nie wyrósł mu ogon, więc z pewnością i samoocena na pewno z dupy mu tak nie skończyła. Uważał się za normalnego dzieciaka mniej więcej. Nie wchodził w konflikty i z nikim się nie kłócił, nawet jeśli chodziło o rodziców, którzy nie zawsze myśleli racjonalnie po procentach, jednakże nigdy z pewnością nie uderzyli swojego syna. Chyba że był tak straumatyzowany, że nic nie pamiętał. No ale bez przesady.
W oczach Keatona Drake wydawał się naprawdę w porządku, chociaż z pewnością po tym, co zafunduje mu trener Eli możliwe, że nie będzie mógł spojrzeć na mentora. Naprawdę bał się tego, co go czeka. Słuchał Hellstorma, przyglądając mu się jak macha krótkim mieczem. Gladius przypominał mu coś w rodzaju broni rzymskich legionistów albo może za dużo na oglądał się filmów. Osobiście chłopak miał nadzieję, że nie znajdzie się nigdy w sytuacji bez wyjścia, chociaż ostatnio przecież w takiej się znalazł, a uratował go jeden z półbogów. Następnym razem może przecież nie mieć takiego szczęścia.
Kojarzył, co to są samobójki, więc pokiwał głową na tak, nawet jeśli syn Hadesa nie oczekiwał odpowiedzi. W końcu w szkole też mieli treningi i różne ćwiczenia. No ale nie wyglądało to tak jak tu. Kiedy Drake mu wszystko wyjaśnił, to ta rozgrzewka brzmiała jak intensywny trening, a nie jego początek. Na bogów. Pomyślał Elijaha. Chyba się zarzygam.
Ustawił się na starcie i na znak trenera ruszył truchtem. Początek poszedł w miarę łatwo. Dobiegł do najbliższego ostrza, dotknął go, a następnie skierował się do ściany sprintem. Szybkie tempo gwałtownie pozbawiało tchu, no ale kontynuował. Dalszy miecz i powtórka. Kilka tych punktów było niczym przeprawa przez mękę, a to jak zapamiętał, gdy dobiegł do ściany, po przeciwnej stronie miał wrócić do początku. Nie zamierzał oszukiwać czy kombinować za każdym razem dotykał ostrza i ściany. Gdy zakończył pierwszą samobójke, miał wrażenie, że kolejna runda spowoduje, że się porzyga. A przecież Hellstorm nie podał określonej liczby tego ćwiczenia, a ile zrobi w godzinę. Masakra. Siedem punktów niejednostajnym tempem — najgorzej. Może właśnie truchtem miałby jakieś szanse przebiec przez godzinę kilka samobójek.
- Nie dam rady. - Szepnął, kolejny raz biegnąc do ostrza, a następnie do ściany sprintem. Teraz już wiedział, na co się piszę. Chodziło o pokonanie swojego limitu, gdzie ciało wydawało się krzyczeć, że nie może, ale to tak naprawdę umysł był tym pierwszym, który dążył do upadku jego osoby. Nie chciał się zatrzymać, ale widocznie jego sprint już osłabł, a trucht wydawał się zbawieniem; do czasu. Kiedy umysł mówił "miej to w dupie i się zatrzymaj". On dalej biegł, nie licząc, ile tych samobójek udało mu się zrobić.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Arena Pią 31 Gru 2021, 15:31

Hellstorm wiedział, że nie od razu Rzym zbudowano i tym samym nie spodziewał się niewiadomo czego ze strony Elijaha. Chodziło o to, by poznać jego prawdziwe limity i próbować je przezwyciężać, ale nie oczekiwał tego od razu na pierwszym treningu. Tego jednak Keaton nie wiedział, a samemu Drake'owi nie zależało na tym, by młody półbóg poznał sens tego zadania oraz oczekiwania syna Hadesa. Obserwował go więc bardzo uważnie cały czas, praktycznie nie spuszczając z niego wzroku. Zauważył zatem, kiedy kolejne metry do pokonania zaczęły stawać się trudniejsze, a syn Dejmosa nieco zwolnił tempo.
- Przyspiesz Elijah! - krzyknął w jego stronę, ale zrobił to tylko z racji dystansu ich dzielącego, nie po to by krytykować młodzieńca. Musiał jednak go w jakiś sposób motywować lub kontrolować, dlatego też zaczął od najprostszej komendy, typowej dla każdego wuefisty czy innego rodzaju trenera. Jeśli to nie podziała, przejdzie do czegoś bardziej kreatywnego, byleby tylko wyciągnąć z Keatona jak najwięcej zaangażowania. W te jednak z jakiegoś powodu Hellstorm nie wątpił, bo Elijah wydawał się być rozważnym chłopakiem, który wie po co tu jest. Jasne, jego niepewność była widoczna gołym okiem, ale kto w jego sytuacji nie miał mętliku w głowie?
Widząc jak syn Dejmosa robi trzecią samobójkę i niebezpiecznie zwalnia, jak gdyby zaraz miał wyzionąć ducha, Drake uśmiechnął się tylko z przekąsem i westchnął lekko.
- Znienawidzi mnie... - rzucił cicho niezbyt zmartwiony, by zaraz krzyknąć w kierunku Keatona: - Rusz ten tyłek, Elijah! To dopiero pięć minut! - specjalnie nawet spojrzał na zegarek, by oczywiście skłamać młodemu herosowi. Biegał już bowiem od prawie 10, więc dwa razy tyle, ile powiedział Drake. Chodziło jednak o to, by syn Dejmosa wykrzesał z siebie więcej sił ze świadomością, że będą mu jeszcze potrzebne. Chodziło o zasięgnięcie do głębokich rezerw.
- Dotykaj mieczy! - krzyknął znowu, widząc lekceważące podejście Keatona do tej części ćwiczenia. Pochylenia do ostrzy też były ważne, bo chodziło o angażowanie wiecej partii ciała niż tylko nóg i płuc.
Syn Hadesa skrzyżował ręce na klatce piersiowej i obserwował wnikliwie Elijaha, będąc po wrażeniem kolejnej samobójki, którą ten zrobił. Nie wyglądał na wysportowanego chłopaka, więc oczekiwania co do niego też były obniżone. Ten jednak trwał w ćwiczeniu, co wywołało małą satysfakcję u Drake. Lubił uczniów, którzy słuchają się poleceń. Uważał się za dobrego trenera, więc im wiecej będą słuchać, tym później będzie im łatwiej.
- Minęło 20 minut! Jeśli czujesz własny żołądek w gardle, to wszystko w jak najlepszym porządku, tak ma być! - krzyknął, znów okłamując go z czasem ćwiczenia. Tak naprawdę, Elijah już od 30 minut biegał samobójki i choć w pewnych momentach snuł się po arenie, tak utrzymywał chociaż pozorny trucht i próbował coś tam od czasu do czasu sprintować. Drake naprawdę był pod wrażeniem.
Sponsored content
Re: Arena

Arena
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Arena



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Koloseum-
Skocz do: