Nie miało być to mocne uderzenie a zaskakujące, potwierdzające tylko jego ogromne umiejętności. Anya myślała, że miała już go na widelcu, a tymczasem Drake nie dał się wciągnąć w pułapkę i jeszcze wyprowadził sekwencję na swoją korzyść. Dobrze, że miała twardy nos, bo szkoda było takiej ślicznej twarzyczki. Dostrzegł też, że prowokacje działają na nią jak płachta na byka. Mógł być arogancki i impulsywny, ale im bardziej wkurzał swojego przeciwnika, tym więcej walki kontrolował. Aleksandrovna dała się wciągnąć w tę gierkę i już zaczęła reagować nieco bardziej agresywnie. To była tylko kwestia czasu, nim ruda wyląduje na macie. Jego szarża była przemyślana, dlatego gdy zobaczył, że Anya tak naprawdę czeka na odpowiedni moment do kontrataku, wziął tylko głębszy oddech i trącił jej obie ręce swoją nogą. Ona w tym czasie wyprowadziła cios w jego udo, który Hellstorm potraktował tylko jako zachętę. Przyjął cios na wrażliwy punkt ciała, ale tylko po to, by zastosować swoisty gambit. Wyskoczył, a drugą nogą obalił ciało rudej, wymuszając na niej obrót i przeturlanie się. Syknął lekko, czując jak noga mu doskwiera przez moment, ale szybko załagodził to nieznacznie obniżając temperaturę swojego ciała - zalety bycia dziećmi Hadesa. W tym samym czasie ona postanowiła zaatakować go w brzuch, nabierając rozbiegu i wykonując potężny cios obiema nogami, celując w jego pępek. Skorzystał z jej impetu i w odpowiedniej chwili wykonał unik, parując obie nogi córki Magniego oraz upadając na nią, czym zablokował jednocześnie jej dalsze próby wykonania jakiegokolwiek ataku. Szybko przyblokował jej wszystkie kończyny, napierając na nią swoim ciężarem. Ich twarze spotkały się, a sam Hellstorm uśmiechnął się lekko w jej stronę. - Mogę dać ci teraz całusa zamiast za kilka minut - zasugerował, poluźniając wszystkie swoje chwyty, by mogła swobodnie poruszać kończynami i zrobić to, na co miała w tym momencie ochotę. - Następnym razem ty na górze? - uniósł lekko brwi, mówiąc w dość dwuznaczny sposób, a przynajmniej jego ton na to wskazywał. Pochylił się jeszcze bardziej i gdy ich twarze niemal się stykały, przeniósł jedną z dłoni na jej włosy.
Anya Aleksandrovna
Re: 3. Sala treningowa Wto 18 Cze 2019, 15:20
Był dobry i musiała mu to przyznać. Walka nie trwała długo, a Aleksandrovna już zdążyła się wkurwić na Hellstorma i poniekąd... nakręcić na kolejne ewentualne starcie. Podobało jej się, że się z nią nie patyczkował i nie zważał na fakt, że jest kobietą. Wielu facetów miało z tym jakiś problem, przez co treningi z nimi nigdy nie były miarodajne, bo ci zwyczajnie bali się ją trzasnąć w mordę. Natomiast zachowanie Drake'a było... odświeżające. Jakkolwiek głupio to nie brzmiało. Jęknęła głucho, gdy jego zwinne ruchy sprawiły, że celowany wykop okazał się fiaskiem, a sama gruchnęła plecami o matę. Nie tego się spodziewała, choć oczywiście nie przyzna, że zwyczajnie nazbyt popłynęła zatracając się w pewności siebie, która zawiodła ją na podłogę. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała jeszcze walczyć, choć Hellstorm bardzo sprawnie zablokował jej niemal jakąkolwiek możliwość ruchu. Mruknęła kilka niezbyt pochlebnych słów po norwesku w kierunku mężczyzny, który nad nią wisiał. Zaś jego kolejne działania - mianowicie - rozluźnienie chwytów, zmyliło ją, przez co i ruda przestała wierzgać kończynami. Wpatrywała się przez chwilę uważnie w swojego oponenta, a z wyrazu jej twarzy można było śmiało wyczytać poirytowanie oraz podejrzliwość. W końcu wgniótł ją w matę, toteż powinien ją złoić jeszcze bardziej, czyż nie? A przynajmniej tego się Aleksandrovna spodziewała. - Ty mi? - skontrowała w odpowiedzi na jego słowa. Wykorzystała zatem okazję, skoro sam się wystawił i stanowczym ruchem objęła go za szyję, którą to przyciągnęła jeszcze bardziej, efektem czego był późniejszy pocałunek, który to ruda złożyła na ustach Hellstorma. I wszystko byłoby względne, gdyby nie fakt, że to nie był tylko buziak, czy cmok. Uśmiechnęła się delikatnie, tak dziewczęco i niewinnie, gdy oderwała się od mężczyzny, nie zmniejszając jednak odległości między nimi. - Gwarantuję, że będziesz mieć z dołu świetne widoki - odparła i pozwoliła sobie skraść mu jeszcze jeden pocałunek, dając mu tym samym jeszcze więcej czasu na zabawę jej włosami. - Kolejny sparing u mnie w pokoju - zapowiedziała i wyzywająco spojrzała Drake'owi w oczy w oczekiwaniu na reakcję. Aleksandrovna nie żartowała i dokładnie miała na myśli sparing. Oraz sparing.
Drake Hellstorm
Re: 3. Sala treningowa Sro 19 Cze 2019, 20:48
Jej również nie można było odmówić zestawu umiejętności, które zaskoczyły go podczas tego starcia. Jak widać plotki były prawdziwe i Anya była świetną wojowniczką. Taką, jaką rysowali ją pozostali członkowie drużyny Ragnara. Zaimponowało mu to, a ponadto poprawiło jej ocenę w jego oczach. Dotąd była dla niego wyłącznie cycatą maskotką. Teraz jednak była pełnoprawnym herosem i Hellstorm wiedział, że to na pewno nie jest ich ostatni sparing. Dostrzegł bowiem nie tylko nienawiść i frustrację, ale również pozytywny ogień w oczach Aleksandrovny. Zrobiło to na nim wrażenie do tego stopnia, że poczuł dziwne ciepło nie tylko w podbrzuszu, ale również w całej klatce piersiowej. Obiecał, że pośle ją na matę i tak też uczynił. Nie widział dalszego sensu walki, gdyż jak dostrzegła po kilku chwilach córka Magniego, sytuacja była dość dziwna. Drake podniecił się w tej pozycji, czego efektem były te dwuznacznie spojrzenia i słowa, jakie skierował w jej stronę. Było to dziwne, ale przyjemne, a on przyjemności nigdy sobie nie odmawiał. Przyciągnięty nie opierał się i od razu wpił się w jej usta, dostrzegając, że Aleksandrovna ma ochotę na coś więcej niż tylko krótkiego całusa, toteż włożył w ten akt wszystkie swoje siły i bardzo się zaangażował, co chyba się jej spodobało, biorąc pod uwagę równie ochoczą reakcję z jej strony. Nie spodobało mu się to, że odsunęła się od niego, ale jej słowa szybko go rozochociły jeszcze bardziej. Nim zdążył odpowiedzieć, ta znowu złączyła ich usta w pocałunku, na co Hellstorm nie miał zamiaru narzekać. Przeczesał jej włosy kilka razy i przeciągnął akt ile tylko się dało. - Przeleć mnie - szepnął jej do ucha i natychmiastowo podniósł się z rudej, pomagając i jej wstać. Nie miał zbyt dużo rzeczy do zbierania, ale nim udał się z nią do szatni, w której to przebrał się w dzienne ciuchy, zaliczył też kilka przystanków w postaci dobierania się do Anyi, z trudem powstrzymując się przed odbyciem stosunku już pod prysznicem czy w samej szatni. Bardzo szybko opuścili teren sali treningowej i udali się do mieszkania Aleksandrovnej, w którym to mieli odbyć ten zapowiedziany "kolejny sparing".
zt oboje
Blake Simmons
Re: 3. Sala treningowa Wto 23 Lip 2019, 15:06
#1
Blake lubiła ciepłe deszczowe dni takie jak ten. Powietrze było przyjemne, pachniało trawą i mokrą ziemią, a obozowe uliczki były zdecydowanie mniej zatłoczone niż zwykle. Wtedy kiedy inni marudzili na ból głowy z powodu zmiany ciśnienia, ona wychodziła do lasu biegać. Tak też zrobiła i tego dnia, kiedy to po szybkim śniadaniu ubrała się w swoje sportowe ciuchy i wyszła na dwór. Biegowa rozgrzewka trwała pół godziny, bo tyle właśnie zabierało pannie Simmons dotarcie jej ulubioną leśną dróżką do koloseum. Kiedy przekroczyła próg sali treningowej, ucieszył ją widok pustego pomieszczenia. Dla takich rarytasów warto było wstawać skoro świt. Wcześniej udała się do swojej stałej szafki, w której zawsze czekały na nią świeże ręczniki i zapasowe ubrania. Tym razem przetarła tylko mokre od deszczu czoło i włosy po czym wzięła butelkę wody i poszła na salę, po drodze upinając włosy w wysoki kucyk. Zaczęła od systematycznego rozciągania każdego mięśnia. To była jej rutyna i przypominała bardziej medytację niż ćwiczenia kiedy brunetka płynnie przechodziła z jednej pozycji w drugą. Lubiła wplatać elementy jogi w swoje treningi. Nie miała twardo ustalonego planu tylko pozwalała żeby jej wyćwiczone ciało poruszało się intuicyjnie, przygotowując się do trudniejszych zadań. Po kolejnych trzydziestu minutach zaczęła wplatać coraz bardziej wymagające ćwiczenia. Poszła na drabinki i pozwoliła żeby jej mięśnie i elastyczne ciało rozgrzało się jeszcze odrobinę, płynnie przechodząc z jednej figury gimnastycznej w kolejną. Kiedy i to skończyła, czuła już przyjemny ból w mięśniach. Wyciągnęła się niczym kocica z mruknięciem, jak gdyby właśnie skończyła jakąś relaksacyjną sesję w spa. Spojrzała na worek treningowy z wyraźną pokusą w ciemnych oczach. Rozejrzała się za bandażami, którymi mogłaby sobie owinąć dłonie i nadgarstki. Przez myśl przemknęło jej tylko, że obecnie jednak przydałoby się jakieś towarzystwo do treningu.
Gość
Gość
Re: 3. Sala treningowa Nie 28 Lip 2019, 23:10
Dla Folka był to dzień jak codzień. Znów obudził się w swoim łóżku po całonocnej libacji i nie czekając nawet na otwarcie oczu do końca wypił połowę butelki whisky, która standardowo stała na jego stoliku nocnym. Zapewne zostałby w swoim łóżku do aż do wieczora, w międzyczasie zaprosił jakąś obozowiczkę, przerżnął ją, a następnie poszedł spać jak grzeczny chłopiec. Dziś jednak nie mógł sobie na to pozwolić, a to wszystko przez ukochanego Dionizosa, który nakazał mu zrobić obchód wokół obozu. Zazwyczaj zajmowali się tym ludzie piastujący funkcję zastępcy kapitana, Folk jednak nie posiadał go oficjalnie. Pozatym Giotto był ostatnią osobą, która zgodziłaby się na popierdalanie wokół obozu kiedy to Folker leżałby sobie w łóżeczku z błogim uśmieszkiem spowodowanym blowjobem od jakieś młodej obozowiczki. Myśląc o tym, że im szybciej uwinie się z robotą tym szybciej będzie mógł wrócić do siebie, ubrał się szybko w swój standardowy strój (koszulkę Iron jakiegoś zespołu, jeansy, trampki, ramoneska), a następnie wyszedł z domu. Obchód minął mu dosyć szybko, wypalił jedynie 5 szlugów i przesłuchał jakieś 2 płyty na spotify. Jako ostatnie miejsce do obchodu wybrał koloseum, a to głównie dlatego, że zawsze trenowały tam jakieś heroski, na które mógł sobie popatrzeć. Kto wie? Może jedna z nich miałaby ochotę na indywidualny trening w jego mieszkaniu? Folk był dosłownie zadziwiony tym jak dobrze znał ten obóz. Nie minęła nawet chwila, a mężczyzna trafił na córke Aresa - Blake. Dziewczyna jak przystało na dziecko boga wojny miała świetną figurę, a także niemalże atletyczną budowę ciała. Folklore przez dłuższa chwilę przyglądał się dziewczynie, a w momencie kiedy postanowiła poszukać bandaży na ręce zdecydował się ujawnić. Wychodząc przed dziewczynę wolnym krokiem delikatnie się uśmiechnął i rzekł: - Ta Twoja sesja treningowa wygląda bardziej jak zabawy małpy w parku linowym Simmons. Jesteś pewna, że jesteś córka Aresa? Bo dla mnie to Ty bardziej bujasz się jak jebany rezus. Uwielbiał przekomarzać się z tym żywym wulkanem, zwłaszcza wtedy kiedy była podkurwiona.
Blake Simmons
Re: 3. Sala treningowa Pon 29 Lip 2019, 11:27
Przekonana o tym, że jest sama, Blake dała się zaskoczyć i już sam ten fakt wzbudził w niej lekką irytację. Nie żeby to miało znaczenie, mogła zrzucić winę za swój brak czujności na koncentrację i skupienie związane z treningiem, który nie był wcale taki lekki. Mimo wszystko nie pomagało to za bardzo wobec faktu, że jej własny kapitan zdołał ją podejść i to z palcem w dupie. Zatrzymała się zaskoczona w połowie kroku, kiedy Folklore wyłonił się ze swojej małej kryjówki. Słysząc porównanie do małpy w parku linowym uniosła jedną brew ku górze. A już chciała odwzajemnić ten jego uroczy uśmiech. - Rezus? – powtórzyła, jakby chciała się upewnić, że dobrze go usłyszała, a w jej głosie słychać było ostrzegawczą nutę. Blake jako córka Aresa nie należała do cierpliwych osób i chociaż niełatwo było ją urazić, to jeżeli wcisnęło się odpowiedni guzik można było ją szybko wyprowadzić z równowagi. Galichet jakimś cudem zawsze znajdował ten guzik. Zabawne bo dzięki temu stawała się coraz bardziej odporna na jego specyficzne doczepki. Brunetka przeciągnęła swoim ciemnym spojrzeniem po przystojnym herosie, zastanawiając się dlaczego po prostu nie mogłaby rzucić w niego czymś ciężkim. Ah tak, bo był jej kapitanem. I z jakiegoś niewyjaśnionego powodu go lubiła. Kiedy już ściągnęła bandaże z jednej z szafek podeszła do niego i spojrzała w jego zmęczone oczy, które zdradzały co robił całą noc. - Ty za to wyglądasz jak gówno – uznała bez ogródek, ale tym razem w jej ciemnych tęczówkach błysnęło niewinne rozbawienie. – Kapitanie – dodała niespiesznie dla całkowicie zbędnej formalności z delikatnym drapieżnym uśmiechem, który był dla niej tak charakterystyczny. Wcisnęła mu jeden bandaż do ręki, drugim zaczęła owijać sobie dłoń i nadgarstek. - Skończyłeś obchód? – spytała, doskonale wiedząc, że zapewne to był powód jego wizyty na sali treningowej o tej porze. - Przydasz mi się. Miałam kończyć, ale skoro już byłeś na tyle uprzejmy żeby się zjawić i podnieść mi ciśnienie, równie dobrze możesz zostać chwilę dłużej. - Wskazała na packi trenerskie po czym spojrzała na niego unosząc zachęcająco brew.