Restauracja Trattoria - Detroid DpyVgeN
Restauracja Trattoria - Detroid FhMiHSP


 

Restauracja Trattoria - Detroid

Idź do strony : 1, 2  Next
Seth Royce
Seth Royce
Restauracja Trattoria - Detroid Pią 19 Lip 2019, 12:20

Restauracja Trattoria - Detroid D12f6ca056049f860d2135f94cd96950abfa313a480c7ddaa106e07e9576cc1f

Restauracja Trattoria - Detroid 1504622618_Depositphotos_53308223_m-2015
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Pią 19 Lip 2019, 12:59

#cd z polany w środku lasu

Dojazd do Detroid zajął im pół godziny, głównie dzięki temu, że Seth nie lubił wolnej jazdy samochodem, co prawdopodobnie było kolejną kwestią, do której Joanne przywykła przez lata ich znajomości. Kiedy wjechali do miasta, Royce odszukał jedną ze starszych ale całkiem nieźle wyglądających dzielnic, w której znajdowała się jego ulubiona restauracja.
- Mam nadzieję, że masz ochotę na włoską kuchnię? – spytał Joanne z uśmiechem sugerującym że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo przewidywalny jest w tym momencie. Był miłośnikiem włoskich potraw i to wręcz niepoprawnym. – Jest tutaj w okolicy pewne miejsce, w którym gotują niemalże tak dobrze jak ja. – Posłał jej niewinnie szelmowski uśmiech. Faktycznie wolał sam przyrządzać włoskie potrawy, jednak nie dało się ukryć, że okoliczności nie były sprzyjające do kuchennych popisów. Podejrzewał, że drobny aneks w jego hotelowym pokoju, w którym się zatrzymał w ostatnim czasie, nie wytrzymałby jego fantazji gastronomicznych.  
Zaparkował samochód wzdłuż dość pustej uliczki, niedaleko restauracji o wdzięcznej nazwie Trattoria. Okolica mogłaby uchodzić za mało przyjazną, jednak restauracja na tle obskurnej kamiennicy zdawała się tętnić swoim własnym życiem. Kiedy wysiedli z samochodu, Seth otworzył drzwi do restauracji i wpuścił Joanne pierwszą do środka.
Ludzi było dość sporo, chociaż na ich szczęście kilka stolików było wolnych. W tle grała muzyka, samo miejsce było przytulne i pełne wesołej atmosfery. Nie była to wykwintna restauracja, a raczej miejsce, w którym ewidentnie można było dobrze zjeść, napić się piwa i zabalować do późnego wieczora. Jednocześnie nie było to bardzo głośne miejsce, które uniemożliwiałoby swobodną rozmowę.  
Royce wybrał stolik w rogu pod ścianą, stojący naprzeciwko narożnej kanapy wygiętej w kształt litery L. Wcześniej obsłużył się ściągając jedną kartę menu z barku i jednocześnie witając się skinieniem głowy z wąsatym kucharzem stojącym po jego drugiej stronie.  Kiedy usiadł na kanapie, podsunął Joanne kartę z menu.
- Jak ci się podoba? – spytał, mając na myśli całokształt miejsca w którym się znaleźli. On sam był zakochany w tej knajpie i odwiedzał ją za każdym razem, gdy tylko zdarzało mu się nocować w Detroid. - Rufio, ten kucharz którego widzisz za barem, odratował ten lokal po tym jak splajtował tutaj stary antykwariat. Pracuje tutaj cała jego rodzina. - Przysunął się do Joanne i wskazał na dwójkę kelnerów podających piwa grupce bawiących się ludzi po drugiej stronie sali. - Rodrigo i Petronio to jego synowie. W kuchni władze sprawuje żona Maria, prawdziwy toskański diabeł. Pomagają jej Lisa, Samanta i Aniela - córka i dwie synowe. Tylko Aniela nie jest Włoszką. Zapewne usłyszysz jeszcze jak się kłócą na ten temat. - Wyprostował się z lekkim uśmiechem. - Prawdziwa włoska familia.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Czw 25 Lip 2019, 15:19

Joanne czuła się dobrze w samochodzie, gdy Seth prowadził. Ufała jego zdolnościom jakimi wykazywał się za kierownicą, dlatego nie martwiła się prędkością z jaką się poruszali. Oczywiście nie obeszło się bez jej pseudopopisów wokalnych podczas pokonywania trasy, ale nawet nie przejmowała się tym czy jej to wychodziło czy nie. Zapewne nawet gdyby Seth kazał jej się przymknąć, by tego nie zrobiła choćby dla zabawy wynikającej z dokuczania mu.
- Prawie tak dobrze jak ty?- powtórzyła retorycznie z uniesionymi brwiami. Zaśmiała się krótko i wyjrzała przez okno samochodu. - Niemożliwe.- wycedziła żartobliwie i spojrzała z powrotem na twarz Setha.- Pozwól, że ja to ocenię.- dodała na koniec. W końcu to ona kiedyś była jego pierwszorzędnym krytykiem kulinarnym, gdy popisywał się przyrządzonymi potrawami. Mniej chętnie częstowała się, gdy oferował jej przedziwne owoce morza, jednak nawet wtedy choćby próbowała, bo najzwyczajniej nie umiała mu odmówić. Od jego odejścia nie miała okazji jeść tak wyszukanych potraw z ręki jakiegokolwiek herosa. Sama nie była żadnych kuchmistrzem i ograniczała się do najprostszych przepisów.
Wysiadła, gdy Seth już zaparkował i rozprostowała nogi. Weszła do środka restauracji i od razu zaczęła się rozglądać analizując jej wnętrze. Uśmiechnęła się pod nosem z wymalowanym zadowoleniem na twarzy. Klimat panujący w lokalu zdecydowanie był w stylu Setha, ale jej także bardzo się podobał. Joanne ruszyła posłusznie za przyjacielem i również skinęła głową kucharzowi z grzeczności. Następnie usiadła przysuwając się bliżej ściany, by Seth mógł zająć miejsce obok niej.
- Jest świetnie. Oby jedzenie robiło tak dobre wrażenie jak wystrój.- zaśmiała się krótko. Kiedy Royce zaczął jej opowiadać o rodzinie pracującej w knajpie, automatycznie spoglądała na każdego jej członka po kolei.- Chyba często tu bywasz, skoro już tyle wiesz.- stwierdziła z uniesioną brwią. Sama nigdy wcześniej nie miała okazji odwiedzić tego miejsca i w tej chwili tego żałowała. Ufała gustom kulinarnym Setha, bo nigdy we własnej kuchni jej nie zawiódł.
- Dobra, co my tu mamy...- mruknęła sama do siebie i podsunęła bliżej menu. Otworzyła je i zaczęła przeglądać jego zawartość zastanawiając się w między czasie co wybrać. - Polecasz coś?- zapytała syna Lokiego, choć nadal w między czasie przeglądała listę potraw.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Czw 25 Lip 2019, 20:22

Słysząc jej kąśliwą odpowiedź Royce uśmiechnął się kącikiem ust, doskonale zdając sobie sprawę z tego ile razy za ich wspólnych obozowych czasów chwaliła jego kuchnię.
- Powiedziałem prawie – zauważył z rozbawieniem kładąc nacisk na to jedno kluczowe słowo po czym zmarszczył czoło.  - A to i tak już niezły wyczyn.
Nie starał się nawet udawać skromności, w końcu Joanne znała tę jego wadę doskonale i zdawało się, że nie był w stanie jej przestraszyć swoją pewnością siebie. Taką przynajmniej miał nadzieję.
Kiedy już usiedli przy stoliku, a Joanne trafnie zauważyła, że musiał tutaj dość często bywać, Seth uśmiechnął się tylko nieznacznie. Odpowiedział jej dopiero po chwili zastanowienia.
- Wynajmuję pokój na piętrze – przyznał zgodnie z prawdą, po raz kolejny dając sobie niewątpliwy dowód na to, że nie potrafił być z nią nieszczery. – Jestem tutaj za każdym razem jak mam coś do załatwienia w okolicy. – Nie powiedział nic więcej, ale dało się zrozumieć, że chodzi mu o misje związane z NoGods. Ich siedziba mieściła się na wyspie i to kawałek stąd, każdy z herosów musiał znaleźć sobie bezpieczną kryjówkę na czas wyjazdów w różnych częściach kraju, bo bardzo często wykonanie zleconych zadań zajmowało kilka dni. Czasem dłużej. Praca, którą wykonywał Seth – szpiegowanie, kradzieże, manipulacje - niejednokrotnie wymagała cierpliwości i czasu. Trattoria była idealnym miejscem na nocleg i kryjówkę. No i  oczywiście serwowała świetne jedzenie.
Patrzył jak Joanne przegląda menu, które sam znał niemalże na pamięć, a na jej pytanie uśmiechnął się lekko.
- Mają świetną carbonare – wskazał palcem odpowiednią pozycję w menu. Kiedyś, wydawałoby się sto lat temu, po wyjątkowo ciężkiej misji, która zakończyła się dla nich niepowodzeniem, zrezygnowana Joanne poprosiła Setha żeby zrobił jej właśnie takie spaghetti. Nie ma takiego nieszczęścia, którego nie uleczyłaby dobra carbonara. Uśmiechnął się na to wspomnienie po czym przejechał palcem kilka pozycji dalej. - Ravioli z ricottą, lasagne też jest godna polecenia... na pizzę nawet nie patrz, ciasto robią tutaj po amerykańsku, im grubsze tym lepsze.. przysięgam tyle razy im tłumaczyłem, że musi być chrupiące, jakbym to ja był Włochem..
Chwilę później Rufio już stał nad nimi gotowy przyjąć zamówienia, a pod jego wąsami czaił się uprzejmy uśmiech. Seth poczekał aż Joanne przekaże swoją decyzję kucharzowi, po czym sam poprosił o lasagne i dwa piwa. Owszem, przyjechali tutaj samochodem, ale jedno słabe włoskie piwo nie zrobi tutaj przecież wielkiej różnicy, nie mówiąc o tym, że zdąży z niego wyparować zanim skończą jeść.
- Dużo zajęć masz ostatnio? - spytał Joanne, kiedy kucharz zabrał im menu i odszedł za bar.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sob 27 Lip 2019, 20:22

Joanne pokiwała twierdząco głową tłumiąc jednocześnie rozbawienie, które dopiero co wymalowało się na jej twarzy. Wiedziała jak doskonale potrafił gotować Seth, dlatego była w stanie w pewnym stopniu zrozumieć jego pewność siebie w tej chwili. Nigdy jej to nie przeszkadzało, a właściwie to jego znajomość własnej wartości budziła w niej podziw. Collins nigdy nawet nie wątpiła w jego zdolności, choć niejednokrotnie nie umiała się powstrzymać przed tym by chociaż poudawać, że uważa inaczej. Royce jednak był odporny nawet na jej zaczepki, jakby za każdym razem doskonale wiedział co na prawdę kryje się w jej głowie.
- Więc pewnie czujesz się tu jak u siebie.- stwierdziła pogodnie. Wolała w tej chwili zupełnie zignorować myśl i grupie NoGods i nie wnikać w to, jakie sprawy Seth może załatwiać. Jeżeli ich przyjaźń ma przetrwać sytuację, w jakiej się znajdują, zapewne będzie lepiej jeśli żadne z nich nie będzie wypytywało o sprawy po drugiej stronie. Poza tym była cała masa innych rzeczy, o których mogli rozmawiać i innych sposobów na spędzanie wspólnie czasu. Po tych trzech latach nowinki ze świata grupy, do której dołączył były ostatnią rzeczą, o której chciała słuchać tego wieczoru. Pragnęła nacieszyć się jego towarzystwem na ile się dało.
Joanne podążała wzrokiem za palcem wskazującym przyjaciela. Automatycznie kąciki jej ust uniosły się ku górze, gdy przedstawił jej pierwszą swoją propozycję. Seth zdawał się doskonale pamiętać, jakie dania trafiały najbardziej w jej gusta. W końcu to on pomagał jej w poznawaniu włoskiej kuchni. Kiedyś nic nie działało tak pocieszająco na humorki Joanne jak carbonare z rąk Setha. Sama zdawała sobie sprawę z tego, że jest to doskonała karta przetargowa, dlatego często doszukiwała się podstępu ze strony syna Lokiego, gdy z własnej inicjatywy obdarowywał ją taką smakowitą porcją.
- W takim razie powinieneś oddać im swój przepis.- zasugerowała w odpowiedzi na ostrzeżenie dotyczące pizzy. Odkąd tu weszła nawet nie pomyślała o tego typu daniu, bo choć jest to potrawa pochodzenia włoskiego, wydawało jej się zbyt ogólnodostępne, by wybierać je, gdy trafia się do takiej restauracji jak ta. Chciała wykorzystać fakt, że będzie gotował dla niej prawdziwy Włoch i wybrać coś, co gdzieś indziej albo nie jest podawane, albo nie smakuje aż tak dobrze.
Gdy podszedł kucharz do ich stolika, zamknęła w końcu menu i zwróciła się do niego zamawiając carbonare, które natychmiast zwróciło jej uwagę. Odkąd Seth tylko o tym spaghetti wspomniał, była pewna, że poprosi właśnie o nie. Skoro tak uwielbiała je przyrządzanie przez przyjaciela, łatwiej jej będzie ocenić to, które przyrządzi Rufio.
- Niewiele więcej niż kiedyś, ale nadal muszę ciągle trenować i szlifować różne umiejętności. Misje, na które chodzę są bardziej wymagające, więc nie mogę sobie pozwolić na za dużo luzu.- westchnęła i wyprostowała się.- Nie każdy ma tyle wrodzonego talentu co ty.- zaśmiała się kierując swoje spojrzenie z powrotem na twarz Setha. Słowa były zupełnie pozbawione jakiejkolwiek zazdrości zwłaszcza, że wielokrotnie korzystała z jego pomocy, gdy miała problem z czymś nowym.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Pon 05 Sie 2019, 16:21

Seth mógłby pokiwać głową na stwierdzenie Joanne, jednak przecież nie potrafił jej okłamywać. Nie czuł się u Rufia jak w domu. Właściwie to nigdzie nie odczuwał tego błogiego w jego wyobraźni stanu, w którym jest się przekonanym, że właśnie w tej chwili przebywa się w swoim własnym miejscu na ziemi. Nie czuł tego w obozie, nie czuł tego również w NoGods. Miał wrażenie, że pewien błogi spokój dawało mu towarzystwo blondynki, jednak nie potrafił stwierdzić cóż takiego mogło to oznaczać.
Nie chcąc wchodzić w te ponure tematy uśmiechnął się tylko do Collins, dając jej do zrozumienia, że jest wdzięczny za omijanie nieprzyjemnych kwestii.
Widział w jej oczach, że pamiętała doskonale jego carbonarę co wzbudziło w nim niemałą satysfakcję. Na komentarz o pizzy tylko się lekko roześmiał.
- Żeby ktoś zaczął podrabiać mój własny przepis i sprawił, że będzie mniej wyjątkowy? – spytał z teatralnym powątpiewaniem. – Nie ma mowy.
Kiedy już złożyli zamówienie, a Joanne zaczęła opowiadać o swoich misjach, Seth uśmiechnął się mimowolnie, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Słuchał jej, oczywiście, jednak nie mógł pozbyć się tego wrażenia, że nie zmieniła się ani odrobinę przez te trzy lata. Te same gesty i ta sama mimika twarzy były hipnotyzujące. Dopiero gdy wspomniała o jego wrodzonym talencie uniósł brwi do góry. Nie odbiegała daleko od prawdy tym stwierdzeniem, ponieważ kiedy inni zdobywali umiejętności ciężką pracą, Royce jako ten leniwy cwaniak po prostu wykorzystywał swoje największe atuty do osiągania szybkich rezultatów. Odpowiedział na jej śmiech cwanym grymasem, który miał być parodią skromnego uśmiechu.
- Wiesz dobrze, że robię się nieznośny jak mnie tak chwalisz – odparł po czym roześmiał się krótko. Seth miał dobry humor i było to widać w jego oczach. Mrugnął do Joanne porozumiewawczo. – Czyli jesteś pracowita jak zawsze. Muszę w takim razie o ciebie zadbać. Skoro już ruszyłaś się z obozu trzeba to wykorzystać do maksimum. – Patrzył na nią, a w jego zielonych tęczówkach było widać, że faktycznie miał ogromną ochotę aby tego dnia ją rozpieścić. Z jednej strony jako zadośćuczynienie za stracony czas. Z drugiej, ponieważ było to cholernie przyjemne zajęcie.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 07 Sie 2019, 16:51

Joanne natychmiast dostrzegła w wyrazie jego twarzy coś, co oznaczało, że jej stwierdzenie okazało się mylne. Znała go jednak na tyle, że wiedziała, iż ten temat nie był wart ciągnięcia go dalej. Choć Seth i tak mówił córce Heliosa więcej niż pozostałym, nigdy nie był specjalnie otwarty i niechętnie mówił o swoich osobistych rozterkach. Odwzajemniła jedynie jego uśmiech z pełnym zrozumieniem. Nie chciała psuć pogodnej atmosfery, która obecnie powstała, a poruszenie tematu domu było jedynie niecelnym strzałem.
Blondynka zaśmiała się wesoło widząc jego reakcję na sugestię o oddaniu przepisów. Dziwiła się sobie, że nie przewidziała takiej odpowiedzi z jego strony. Tylko Joanne mogła wpaść na taką głupią myśl, że Syn Lokiego podzieliłby się przepisem, który mógłby okazać się jego dziedzictwem. Zapewne była wstanie wpaść na taki pomysł, ponieważ jako jedna z niewielu widziała w nim kogoś innego niż manipulanta czy krętacza za jakiego się w dużej mierze uważał.
- To nie pozostaje ci nic innego jak założyć własną restaurację.- rzuciła półżartem. Nie wątpiła, że Royce miałby wielu zachwyconych klientów, ale kto wie czy on właściwie ich potrzebował. W końcu jego najszczerszym krytykiem kulinarnym była właśnie Joanne, choć wprawdzie nigdy nie miała na co narzekać. Iskierki w jej oczach na myśl o jego carbonare mówiły same za siebie.
- Ty jesteś nieznośny i bez tego.- zażartowała i szturchnęła lekko jego ramię w pozytywnym geście. - Masz coś konkretnego na myśli?- zapytała, a jej ton wskazywał, że jest jednocześnie podekscytowana i odrobinę zaniepokojona. Doskonale wiedziała jak bogata jest wyobraźnia syna Lokiego, więc od razu zaczęło ją zastanawiać czy coś kryło się za jego słowami.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Pią 09 Sie 2019, 16:07

Manipulant i krętacz to były dwa wiodące rzeczowniki w przypadku osoby Setha Royce'a, Joanne Collins natomiast była chodzącym wyjątkiem potwierdzającym tę regułę. Tak przynajmniej mężczyzna zawsze sobie tłumaczył swoją zażyłość i oddanie blondynce. Była jego piętą achillesową i nieco go to przerażało, chociaż być może jeszcze nie aż tak jak powinno. W końcu na razie musiał nacieszyć się jej towarzystwem, a nie znał na to lepszego sposobu jak zignorowanie świata naokoło i wszystkich problemów z nim związanych po to, aby skupić się na niej w stu procentach.
Syn Lokiego uśmiechnął się widząc rozbawioną Joanne. Widok był wart każdego wysiłku. Jej rzucona w następnej chwili półżartem sugestia sprawiła, że szczerze zawahał się przez moment. On jako właściciel restauracji? Dziwnie to brzmiało, jednak zaintrygowanie, które wzbudził ten pomysł w jego umyśle mówiło samo za siebie.
- Myślę, że mógłbym się spełnić.. przez pierwszy miesiąc. Może dwa. - Uśmiechnął się znacząco. No tak, oboje wiedzieli, że Royce szybko się nudził. Mimo tego co powiedział, w jego głowie przemknęło kilka wyobrażeń czegoś, co mogłoby mu sprawić sporo satysfakcji. Odchylił się do tyłu i sięgnął po piwo zerkając na Collins z cwanym błyskiem w oku. - Jakbym miał to robić to tylko z tobą, Jo. - Zabrzmiało to niewinnie, jednak wyraz jego twarzy pozostawał nieco ostrzegawczy. - Uwielbiam twój nieświadomy geniusz, wiesz?
Kiedy Joanne szturchnęła go w ramię i uznała, że zazwyczaj bywa nieznośny, jego pierwszą reakcją miało być oburzenie, jednak nie wyszło mu to najlepiej, bo kiedy tylko spojrzał w jej rozbawione tęczówki pokręcił głową z nikłym uśmiechem na ustach.
- No dobra, niech ci będzie. Należało mi się - przyznał z rozbawieniem, przez chwilę lustrując ją spojrzeniem. Na pytanie, które zadała chwilę później w jego oczach zabłysły tajemnicze iskierki.
- Gdzie będzie frajda jak ci wszystko wcześniej powiem? - spytał, a po chwili uśmiechnął się mimowolnie. - No i teraz nie wiesz czy faktycznie mam jakiś szatański plan, czy tak naprawdę nie mam żadnego pomysłu, ale nie chcę się do tego przyznać, więc będę po prostu improwizował na bieżąco udając, że taki zamiar miałem od samego początku... Szczerze, nie wiem która z tych opcji jest bardziej niebezpieczna dla ciebie. - Roześmiał się lekko. Uwielbiał to robić: wyklarować sytuację w taki sposób, żeby było jasne, że nie jest się w stanie stwierdzić gdzie leży prawda. Piękne, a takie niewinne, bo przecież Joanne nic nie mogło grozić w jego towarzystwie. Poza nim samym.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sob 10 Sie 2019, 19:57

Joanne sama nie wiedziała za jaką sprawą dzieje się tak, że Seth zachowuje się przy niej zupełnie inaczej. Być może wypierała pewne myśli ze swojej świadomości, bo byli na tyle zżyci, że gdyby za bardzo zaczęła drążyć tą kwestię, mogłaby to wszystko popsuć, a przynajmniej tego się obawiała. Dostrzegała to, jaki potrafił być Seth względem innych osób, a zwłaszcza tych, których nie lubił. Jakimś jednak sposobem nie było w stanie nigdy jej to zrazić, choć właściwie i ona nigdy święta nie była. Można było nawet wręcz uznać ich za dwa ciężkie charaktery, które jakimś sposobem na siebie trafiły i się dogadały.
Córka Heliosa pokręciła lekko głową z dezaprobatą, gdy usłyszała jego odpowiedź na jej sugestię. Brzmiało to dla niej odrobinę tak jakby nawet spodobał mu się ten pomysł, ale jednocześnie znał samego siebie na tyle, że wiedział, iż w pewnym momencie by mu się to znudziło. Właściwie jak powiedział to już na głos, Joanne nie była w stanie nawet temu zaprzeczyć.
- Ciężko ci dogodzić.- westchnęła ciężko, ale jednocześnie się uśmiechała. Zaśmiała się za to w momencie, gdy uznał, że realizowałby taki plan, jeśli ona brałaby w tym udział.- W takiej branży to na zmywak bym się chyba tylko nadawała.- powiedziała półżartem. W końcu z niej był marny kucharz, a jej konfrontacja z potencjalnymi upierdliwymi klientami jako kelnerki mogłaby się czasami źle kończyć. Nie miała w sobie tyle spokoju, by umieć przemilczeć zachowanie niektórych pijanych panów. Zmywak wydawał jej się najbezpieczniejszą opcją dla niej i otoczenia. Na komplement, który padł z jego ust uśmiechnęła się jedynie szeroko, powstrzymując się jednocześnie od komentowania tych słów.
Joanne podsunęła bliżej siebie kufel piwa, by zaraz go podnieść i upić z niego dwa łyki. Przewróciła malowniczo oczami w reakcji na jego zagadkową odpowiedź. Nadal łapała się na tym, że naiwnie wierzyła, że na niektóre pytania Seth odpowie jej w najprostszy możliwy sposób. Jak się okazuje, taki był jego urok, a ona nie mogła się temu oprzeć.
- Cokolwiek nie wymyślisz, będę udawała, że wierzę, że taki był plan.- powiedziała stanowczo i znowu napiła się piwa.- Już sama przyjaźń z tobą od zawsze była niebezpieczna. Wychodzi na to, że albo brak mi wrażeń, albo lubię ten zastrzyk adrenaliny.- zażartowała. Wnioskując po tym jak przebiegała ich znajomość, nawet pomijając te trzy lata rozłąki, można było otwarcie przyznać, że po jego pomysłach mogła spodziewać się nawet tych najbardziej szalonych rzeczy. Royce potrafił ją namówić do rzeczy, na które sama by się nie zdecydowała. Między innymi za to go tak uwielbiała, niektóre chwilę spędzane z nim dodawały jej wręcz skrzydeł. Jego odejście z obozu było niemal jak ich odcięcie, ale teraz znowu zaczęły odrastać.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Nie 11 Sie 2019, 00:30

Seth uśmiechnął się z wyrazem, który miał chyba wyrażać skruchę, jednak w rzeczywistości był temu dość daleki. Cóż miał poradzić na to, że lubił się czasem podroczyć z Joanne? Szczególnie jeżeli jej zrezygnowanie jego zachowaniem było pomieszane z rozbawieniem, tak jak w tym wypadku. Kiedy wspomniała o zmywaku roześmiał się lekko.
- Kuszące, nie powiem, ale myślałem raczej o tobie w roli menagera. – W jego oczach błysnęły cwane iskierki. – Wiesz, ja bym gotował, a ty byś się zajmowała wszelkimi papierkowymi bzdetami, do których ja nie mam cierpliwości. – Uniósł lekko brwi, jakby to było oczywistym układem idealnym. Być może właśnie tak było, w jakimś świecie z dala od bogów i herosów, w którym nie było wojny ani tej ideologicznej przepaści między nimi. A żesz kurwa mać, przecież nie mógł o tym myśleć w ten sposób. Nie teraz, kiedy Jo siedziała naprzeciwko niego z uśmiechem na tych swoich ładnych ustach, gotowa spędzić z nim resztę dnia. Jeżeli to co właśnie robili było niczym stąpanie na krawędzi z głową w chmurach, to Seth zdecydowanie nie miał zamiaru patrzeć w dół.
Reakcja blondynki na jego zawiłe słowa była dość satysfakcjonująca. Przechylił z ciekawością głowę na bok gdy wspomniała o ich przyjaźni, a w jego oczach pojawiła się nieskrywana ciekawość. Przyglądał się jak Jo upija swoje piwo.
- Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego – odparł z nikłym uśmiechem i tym razem to on upił znowu kilka łyków piwa. Natrętne myśli, które zaczęły pojawiać się w jego głowie były równie przyjemne co nieznośne. Zapomniał jak działała na niego bliska obecność Joanne, a teraz po długim czasie rozłąki miał wrażenie, że wszystko było spotęgowane kilkukrotnie.
Po kilku chwilach w końcu pojawił się kucharz z ich zamówieniami i postawił odpowiednio carbonarę przed Jo i lasagne przed Sethem. Dania wyglądały obiecująco.
- Gracie Rufio. – Royce uśmiechnął się do kucharza po czym sięgnął po tarty parmezan, który jak przystało na restaurację prowadzoną przez prawdziwych Włochów stał dostępny na stole. Podał pojemnik przypominający cukiernicę Joanne, żeby w razie potrzeby dodała sera do swojej pasty, po czym sam dorzucił go dość sporo dla siebie.
- Czekam z niecierpliwością na werdykt – oznajmił jej zanim jeszcze spróbowali swoich dań, a jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Nie 11 Sie 2019, 21:18

Córka Heliosa otworzyła szerzej oczy, gdy tylko jej przyjaciel wspomniał o niej w roli menadżera. Przez krótki moment nie umiała ukryć zdziwienia, aż wreszcie prychnęła pod nosem z lekkim niedowierzaniem. Pełnienie funkcji menadżera było zapewne ostatnią rzeczą jaką samodzielnie by sobie przydzieliła. Nigdy nie czuła się osobą odpowiednią do usadzania się na tych ważniejszych stanowiskach, dlatego widziała siebie bardziej jako jakąś prostą pomocnicę. Tym razem nawet nie miało to związku z jej samooceną, ale raczej z tym, że dziewczyna nie miała zielonego pojęcia o tym, co miałaby robić jako menadżer.
- Daj spokój, zanudziłabym się chyba na śmierć przy tych stosach papierów.- rzuciła półżartem. - Nie mówiąc o tym, ile bałaganu bym w nich narobiła.- dodała, tym razem zdecydowanie poważniej. Nie dało się ukryć, że Joanne była roztrzepaną osobą i to pod wieloma względami. Sugestię, jaka wyszła z ust Setha, można było tłumaczyć jedynie tym, że ufał córce Heliosa i dodatkowo chciał dzielić z nią swoją pasję w jakikolwiek możliwy sposób.
- Tak czy siak to niebezpieczeństwo jest podejrzanie uzależniające.- stwierdziła i tym razem sama nawet nie była pewna ile prawdy zawarła we własnych słowach. Bywały chwile, w których musiała wybijać synowi Lokiego z głowy niektóre pomysły, by żadne z nich nie wpadło w zbyt głębokie bagno. Z drugiej strony czuła niezmierną ekscytacje, gdy wiedziała, że przyjaciel ma jakiś plan, który urozmaici ich kolejny dzień. Choć niejednokrotnie chciała mu odmówić nim zdążył jeszcze do końca opowiedzieć jej co chce robić, w ostateczności słuchała go do końca, bo wiedziała, że nikt nie potrafi jej tak zaskakiwać jak on.
Spojrzała na talerz z daniem, które sobie wybrała. Odruchowo oblizała usta, próbując jednocześnie wyobrazić sobie jak dobrze może to smakować. Oczywiście odtworzenie w myślach tego smaku bazowało wyłącznie na carbonare, które przyrządzał jej Seth.
- Gracie.- powtórzyła, próbując w choć minimalny sposób naśladować akcent, z jakim powiedział do Royce. W rzeczywistości nie wyszło jej to tak ładnie jak jemu, ale chciała chociaż spróbować z nadzieją, że kucharz doceni te marne starania. Następnie spojrzała na dłonie Setha i obserwowała co robią. Wzięła od niego pojemnik i dodała odrobinę parmezanu na wierzch swojego dania, nie chcąc przesadzić. Wzięła sztućce we własne dłonie i w końcu spróbowała potrawy, którą miała przed swoim nosem. Najpierw wzięła mały kęs i ostrożnie go przeżuwała, udając jednocześnie krytyka kulinarnego, który wychwyci każdy posmak z jednego gryza. W rzeczywistości nie miała tak ogromnego pojęcia o włoskiej kuchni, by być w stanie przeanalizować każdy składnik jaki poczuła.
- O matko, ale to jest dobre.- powiedziała w końcu z pełną satysfakcją w głosie. Nabrała więcej na swój widelec i zaczęła jeść. Kątem oka zerknęła na twarz Setha, a gdy dostrzegła jego uśmiech przełknęła to co zostało jej jeszcze w ustach i odchrząknęła.- To znaczy...- zaczęła i obejrzała się, jakby nie chciała, by kucharz nie dosłyszał tego, co właśnie planowała powiedzieć.- Nie takie dobre jak twoje, jest znośne.- dokończyła zdanie z perfidnie udawanym sceptycznym tonem. Uwielbiała się droczyć z synem Lokiego, a wiedziała, że podważanie jego ambicji było ku temu najlepszym sposobem.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Wto 13 Sie 2019, 15:46

Cóż, prawda była taka, że Seth nie zastanawiał się zbytnio nad tym jak Joanne faktycznie sprawdziłaby się w roli menagera hipotetycznej restauracji. Wyobrażenie było efektem jego dość egoistycznej potrzeby trzymania panny Collins blisko siebie, ale podejrzewał że nierozsądnie byłoby się do tego przyznawać. Dlatego też roześmiał się tylko i wzruszył ramionami, oczami wyobraźni widząc jak Jo siedzi za biurkiem zawalonym stosem papierów. On również nie miał pojęcia na czym mogłaby polegać praca menagera restauracji, jednak sama wizja blondynki na tym stanowisku była dość zachęcająca. Tak jak zachęcające są ładne sekretarki w biurach.
- Być może w takim razie nie jest nam pisane otwieranie własnego interesu. – Użył słowa „nam”, zanim tak naprawdę zdążył się nad tym zastanowić, jednak nie dał po sobie poznać, że wyszło to aż tak spontanicznie. Uśmiechnął się nikle, jak to miał w zwyczaju i wzruszył bezradnie ramionami, nawiązując tym samym do tego co powiedział.
Słysząc jak Jo dzielnie naśladuje jego włoskie podziękowanie uśmiechnął się lekko pod nosem, dobrze wiedząc, że blondynka kupiła sobie tym samym sympatię wąsatego kucharza, który za jej plecami mrugnął porozumiewawczo do Setha. Ten starał się zachować kamienną twarz, jednak w jego oczach mimo wszystko pojawiły się iskierki rozbawienia.
- Rufio chyba odzyskał wiarę we mnie – mruknął tylko, kiedy gruby Włoch znów schował się za drzwiami od kuchni, a Joanne już posypywała swoją pastę parmezanem. Pokręcił głową z rozbawieniem.  – Zawsze przychodziłem tutaj sam i musiałem wysłuchiwać życiowych mądrości tego starego romantyka.  
Przyglądał się kątem oka jak Joanne próbuje swojej carbonary, a kiedy po pierwszym wrażeniu szybko się poprawiła nie potrafił powstrzymać parsknięcia śmiechem. Ta jej udawana sceptyczność była bezcenna.
- Niech ci będzie, Collins – odparł, udając że nie chce jej zabrać przyjemności z tego teatralnego występu. – Prędzej czy później wyciągnę z ciebie szczerą opinię na temat tego o ile lepsza jest moja carbonara od tej – odparł z niezachwianą pewnością siebie i cwanym błyskiem w oku. Niełatwo było urazić jego dumę. Prawdopodobnie mogłaby powiedzieć, że Rufio jest dużo lepszym kucharzem, a on uznałby, że i tak wie swoje. Z drugiej strony czuł satysfakcję z tego, że jej również smakowało jedzenie w włoskiej Trattorii. W końcu i on sam zabrał się za swoją lasagne, która była całkiem niezła. Chociaż nie wątpił, że zrobiłby lepszą.
W międzyczasie, gdy rozkoszowali się swoim jedzeniem, Seth zamówił kolejne dwa piwa. Czy myślał o tym, że będzie musiał prowadzić samochód? Chyba niespecjalnie. W pewnym momencie, widząc z jaką przyjemnością blondynka zajada makaron, bez pytania sięgnął widelcem do jej talerza i nawinął na niego nieco spaghetti z boczkiem po czym bezceremonialnie wsunął sobie do ust. Przez chwilę smakował dania, aż w końcu wzruszył niewinnie ramionami.
- Ujdzie – skwitował krytycznie, a jego usta wykrzywił cwany uśmiech.  Był jedzeniowym złodziejem i Joanne doskonale znała go z tej strony. To tak, jakby z góry zakładał, że nie było wspólnego posiłku bez próbowania dania z cudzego talerza. Mogła się irytować, mogła oponować, jednak on zawsze robił to samo. Było to kolejny odblask przeszłości, który udowadniał, że nic się między nimi nie zmieniło.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 14 Sie 2019, 20:17

Od momentu, w którym Seth ją uściskał po raz pierwszy odkąd się rozdzielili wszystkie uczucia i emocje, które z nim kiedyś dzieliła zaczęły wracać. Dlatego określenie rzekomego biznesu jako czegoś wspólnego zabrzmiało dla niej bardzo naturalnie, jakby oczywistym było, że cokolwiek by teraz nie chcieli zaplanować będą musieli zrobić to razem.
- Wymyślimy sobie lepsze zajęcie.- stwierdziła w odpowiedzi na jego słowa. Wokół herosów powstała niesamowicie przyjemna atmosfera. Choć było to dość niepoprawne, zapomnieli na moment o tym, że teraz należą do dwóch różnych, a w dodatku wrogich sobie grup. Zachowywali się jakby świat herosów na chwilę zniknął i dzięki temu mogli pozwolić, by wyobraźnia ich trochę poniosła.
Joanne uśmiechnęła się do kucharza, na którego twarzy było wymalowane zadowolenie, gdy udało się jej wydukać to jedno słowo w języku włoskim. Przy okazji dostrzegła porozumiewawczą wymianę spojrzeń między Rufio a Sethem. Blondynka skierowała swoje migdałowe tęczówki z powrotem na twarz syna Lokiego i uniosła brew oczekując wyjaśnień. Nie musiała nawet o nie prosić na głos, ponieważ przyjaciel natychmiast wyjaśnił skąd wzięło się zachowanie kucharza.
- I co takiego mądrego ci mówił?- zapytała lekko rozbawiona i jednocześnie zaciekawiona.- Czekał aż przyprowadzisz jakąś szurniętą blondynkę?- dodała i zaśmiała się marszcząc lekko nos, co zdarzało jej się robić gdy była rozbawiona. Gdy tylko się uspokoiła, podniosła ponownie kufel i upiła z niego odrobinę piwa.
Córka Heliosa zmrużyła lekko oczy, próbując jednocześnie stłumić uśmiech, który nieustannie cisnął jej się na usta. Chciała tym sposobem choć trochę nabrać surowego i nieustraszonego wyrazu, który miał być odpowiedzią na jego słowa dotyczące opinii w związku z daniem, które Joanne aktualnie jadła.
- Wiesz, że najszczersza jestem dopiero jak się upiję.- westchnęła ostatecznie jakby to co powiedziała było czymś oczywistym. Nie mogła tym razem powstrzymać się od komentarza, ponieważ słowa okazały się wyrażać więcej niż jej nieudolna próba odegrania swojej roli samą mimiką twarzy.
Wzrok dziewczyny powędrował za dłonią Setha, w której trzymał widelec. Patrzyła jak podkrada jej makaron z talerza, a potem go zjada. Bez względu na to co powiedział, Joanne roześmiała się cicho pod nosem i zmarszczyła brwi. Ten widok wzbudził w niej więcej emocji, które pewnie przy większej ilości alkoholu wprawiłyby ją we wzruszenie. Pokręciła głową i spojrzała w oczy synowi Lokiego.
- Seth, nie wyobrażasz sobie jak tego mi brakowało.- westchnęła z pełnym zadowoleniem w głosie. Taki prosty gest był kolejną rzeczą, która przypomniała blondynce o dawnych czasach, za którymi teraz było jej tak tęskno. Choć zapewne bardziej odnosiło się to konkretnie do przyjaciela, który siedział obok niej niżeli samego odcinka czasowego.- Dawaj mi to, też chcę spróbować.- rzuciła nagle, by pozbyć się tego nostalgicznego uczucia i zatopiła swój widelec w jego lasagni. Spróbowała kawałek, który wygrzebała i pokiwała głową na znak, że jej smakowało. Po chwili dopiła swoje piwo do końca, ponieważ Royce zdecydował się zamówił jeszcze po jednym.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Pią 16 Sie 2019, 14:53

Słowa blondynki sprawiły, że Seth uśmiechnął się nikle. To jak ta dwójka dogadywała się bez niepotrzebnych dopowiedzeń było jedyne w swoim rodzaju. Nietrudno było dostrzec namacalne niemalże porozumienie między nimi, które było efektem tych wszystkich lat spędzonych w swoim towarzystwie. Setki wspólnych treningów i dziesiątki wspólnych misji, podczas których rozumieli się bez słów. Nie dało się tego zapomnieć ani tym bardziej wyprzeć wspomnień z umysłu. Royce traktował to jak błogosławieństwo, jednak w ich obecnej sytuacji być może działało to raczej jak przekleństwo, które zdecydowali się ignorować.
- Zastanawiał się jak to możliwe, że taki dobry facet się marnuje - odpowiedział Joanne z cwanym uśmiechem i niewinnym błyskiem w oku. - Często nawiązywał do umierania w samotności. Mówiłem mu, że miałem kiedyś pewną piękną blondynkę na oku. Był bardzo niepocieszony, że nasze drogi się rozeszły.
Wyraz jego twarzy wciąż pozostawał spokojny i niewinny, jak zawsze kiedy stawał się do bólu bezpośredni. Ciężko było stwierdzić czy mówił dokładnie o Joanne, bo nie była przecież jedyną blondynką w jego życiu. Jednak coś w jego oczach mogło dać jednoznaczną podpowiedź przy ewentualnych wątpliwościach.
- Ogólnie dosyć sporo mówił. Starzy Włosi to straszne gaduły, a przy tym lubią dramatyzować. - Uśmiechnął się lekko i wbił w nią wzrok szmaragdowych, nieprzeniknionych oczu. - Powtarzał w kółko, że mam się trzymać ludzi, którzy doceniają mnie za to jaki jestem. A ja mówiłem mu, że to trudne, bo jest tylko jedna osoba, która mnie zna tak naprawdę. - Wzruszył ramionami w wyrazie delikatnej bezsilności po czym upił łyk piwa, odwracając od niej wzrok. Sprawiał wrażenie niegrzecznego chłopca, który dobrze wiedział, że powiedział nieco zbyt wiele, jednak w jego oczach nie było sensu szukać skruchy czy nieśmiałości. Był tam jedynie cwany, być może nawet lekko prowokacyjny wyraz.
Następne słowa Joanne sprawiły, że Royce uśmiechnął się szeroko.
- W takim razie dowiem się tego prędzej czy później. Oboje wiemy,  że jestem mistrzem w upijaniu cię.
Nie było to wcale przesadne stwierdzenie. Córka Heliosa miała słabszą głowę od niego, a mimo to zawsze próbowała nadgonić za jego tempem, bez względu na to ile razy by jej nie ostrzegał, że taka zawziętość w końcu ją wykończy. Poza tym małym faktem, że sam oczywiście nigdy by do tego nie dopuścił.
Widząc jak rozbawił Joanne swoją kradzieżą, poczuł się wyjątkowo dobrze, a kolejne słowa blondynki spotęgowały to uczucie kilkukrotnie. Spojrzał jej w migdałowe oczy i przez chwilę zawiesił na nich wzrok. Miał ochotę dotknąć jej twarzy, przesunąć palcem po tym ładnym policzku, a kiedy dotknąłby czerwieni ust..
- Mi też, Jo - zaśmiał się lekko, a kiedy sięgnęła do jego lasagni oparł się o oparcie kanapy, żeby mogła wziąć tyle ile chciała. Napił się piwa zanim znów na nią spojrzał. - I co, które lepsze?
Kiedy już zjedli, Seth wstał i podszedł do baru. Zapłacił kucharzowi zostawiając mu tradycyjnie napiwek, wymienił z nim kilka zdań, których Jo nie mogła dosłyszeć aż w końcu wrócił do ich stolika z lekkim uśmiechem na ustach.
- Miałem rację. Podbiłaś jego serce - uznał dobitnie, siadając obok niej żeby w spokoju mogli odpocząć po dość obfitym posiłku i dokończyć piwo.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Pon 19 Sie 2019, 18:30

Córka Heliosa w pierwszej kolejności pomyślała o sobie, gdy wspomniał o pewnej blondynce. Dopiero po chwili zaczęła dopuszczać do siebie myśl, że mogło równie dobrze chodzić o kogoś innego. Znała Setha naprawdę długo i właściwie przez ten cały czas byli dla siebie bardzo bliskimi przyjaciółmi. Ponowne spotkanie jedynie pobudziło z potrojoną siłą emocje, które odczuwała w jego towarzystwie i sama nie umiała przed sobą przyznać, co one wprawdzie oznaczały. Za każdym razem, gdy ją komplementował, dziewczyna wmawiała sobie, że to przyjacielskie przekomarzanki. Mimo to, po trzech latach rozłąki, takie słowa z jego ust sprawiały jej jeszcze większą przyjemność i traktowała je bardziej osobiście.
- Rzeczywiście, zaskakujące, że taki facet jak ty się tak marnuje.- przyznała, powstrzymując jednocześnie wybuch śmiechu, który znajdował się niemal na samej granicy jej wytrzymałości.- W obozie starałam się skutecznie odstraszać konkurencję, a teraz? Nikt nie skradł twojego serducha?- rzekła pół żartem, choć chciała, by początek jej słów brzmiały całkowicie jak dowcip. Nie dało się ukryć, że jej niemal ciągła obecność u boku syna Lokiego rzeczywiście mogła odstraszać niektóre panie, ale w pewnym stopniu bardzo pocieszało to blondynkę. Choć nigdy nie zrobiła żadnego kroku w przód w związku z ich relacją, trudno było jej kryć niezadowolenie, gdy jej przyjaciel znajdował sobie jakąś pannicę. Jej pytanie, które nastąpiło później, choć brzmiało niewinnie, w rzeczywistości było niczym zwiad w celu zdobycia informacji.
Na kolejne słowa przyjaciela Joanne podrapała się po głowie, próbując zrobić dość niewinną minkę.
- No wiem...- przyznała od niechcenia. Collins doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak słabą głowę do alkoholu miała w przeciwieństwie do Setha. Royce miał niewiarygodną zdolność do upijania Joanne, co ją dość niepokoiło. Ilekroć myślała o tym, że nigdy go w piciu nie dogoni i tak zawsze próbowała to robić, co za każdym razem kończyło się dla niej tragicznie. Przy nim budziły się w niej chore ambicje, a z drugiej strony nie umiała mu niekiedy najzwyczajniej odmówić. Wystarczyło, że spojrzał na nią szmaragdowymi oczętami z tym swoim cwanym uśmieszkiem i już było pewne, że Joanne się zgodzi niemal na wszystko.
Na krótki moment ich spojrzenia się skrzyżowały i utkwiły w jednym miejscu. Można by rzec, że w takiem chwili ich oczy wyrażały zdecydowanie więcej niż słowa, jakich mogliby użyć. Szybkie odwrócenie uwagi na lasagne Setha było najprostszym sposobem, by uporać się z emocjami, które mieszały jej w głowie.
- Dobrze wiesz, że nic mnie nie zadowoli tak jak carobanare.- odpowiedziała na jego pytanie, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. Lasagne była świetna, jednak według Joanne nic nie mogło się równać z daniem, które sobie wybrała.
Collins śledziła wzrokiem Setha, gdy ten ruszył w stronę baru. Widziała, że przyjaciel rozmawia z kucharzem i przez moment nie umiała nawet ukryć swej ciekawości. Nie zdołała jednak nic dosłyszeć. O tym jak szeroko się przez cały czas uśmiechała zdała sobie sprawę dopiero, gdy Royce zaczął wracać do ich stolika. Joanne szybko opanowała swoją mimikę twarzy i wysłuchała słów syna Lokiego.
- Nie było to takie trudne.- przyznała półżartem. Uniosła swój kufel i skinęła wdzięcznie głową kucharzowi, który spoglądał na nich zza lady. Upiła odrobinę piwa i znowu skupiła swoją uwagę na swoim przyjacielu.- Teraz mam wrażenie, że ciągle będzie nas obserwował.- zaśmiała się krótko.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 21 Sie 2019, 18:01

Seth Royce w swoim życiu poznał wiele blondwłosych pięknych kobiet. Amelię Bowman, z którą swego czasu łączyło go coś na wzór związku, Dianę Reed, z którą sypiał dość regularnie kiedy jeszcze był w obozie. Było ich więcej, ale to nie miało znaczenia. Żadna z nich nie miała znaczenia, kiedy w okolicy pojawiała się Joanne. Sam nie wiedział w jaki sposób był w stanie okłamywać samego siebie przez tyle lat, że jedyne co czuje do Collins to czysto przyjacielska sympatia. Tego dnia im dłużej na nią patrzył, tym wyraźniej to do niego docierało.
Wzruszył bezradnie ramionami kiedy blondynka przyznała, że marnuje się jako facet, udając, że nie widzi jej rozbawienia. Chciał dla lepszego efektu westchnąć ciężko, jednak jej następne słowa sprawiły, że roześmiał się lekko. Było to szczere rozbawienie, ponieważ może i pytanie samo w sobie miało sens, jednak będąc świadomym tego, jak obecność Joanne na niego wpływa nie potrafił sobie wyobrazić żeby ktokolwiek mógł skraść jego serce. Nie bardziej niż ona. Dlatego spojrzał na nią swoim przenikliwym wzrokiem, a na jego ustach błąkał się nieznaczny uśmiech.
- Wiesz, że w moim sercu nie ma miejsca na nikogo poza tobą, Jo. – Po jego głosie ciężko było stwierdzić czy mówi poważnie czy żartuje. Nie wyglądał jakby się śmiał, jednak przecież rzekoma powaga mogła stanowić element żartu, podobnie jak to wyzywające szmaragdowe spojrzenie. Chciał jej dać coś do zrozumienia, czy może jedynie wyprowadzić ją z równowagi? A to ci dopiero zagadka.
- Zawsze to lubiłem – uznał a propos jej słabej głowy. – Podobnie jak tą twoją zawziętość żeby udowodnić mi, że potrafisz dużo więcej na ile wyglądasz. – Uśmiechnął się delikatnie i przechylił lekko głowę. – Zarówno w piciu jak i na treningach. Brakuje mi naszych wspólnych sparingów – przyznał na koniec po chwili namysłu. Lubił z nią trenować. Lubił to jak na niego patrzyła kiedy się przed nią popisywał. I lubił to jak pod jego wpływem zaczynała wierzyć we własne możliwości.
Kiedy wrócił do stolika, widząc ten lekki uśmiech na ustach Joanne, który świadczył o tym, że próbowała podsłuchiwać jego rozmowę z kucharzem, miał ochotę się szczerze roześmiać. Ciekawska bestia – przemknęło mu przez myśl, nie skomentował tego jednak na głos w żaden sposób. Gdy Joanne uznała, że Rufio będzie się teraz im przyglądał, Royce zaśmiał się pod nosem.
- Pewnie tak. Zdaje się, że obydwoje mamy słabość do blondynek. - Mrugnął do niej porozumiewawczo.
Piwo w ich kuflach zaczęło się już kończyć i Seth oparł się wygodnie na oparciu kanapy, a w jego oczach widać było, że jest gotów do podjęcia kolejnych kroków w swoim planie na ten wieczór. Poczekał cierpliwie aż blondynka dopije swoje piwo, po czym pochylił się nad stołem i splótł przyozdobione rzemieniami palce.
- Gotowa na kolejny punkt programu? – spytał z cwanym uśmiechem po czym wstał od stołu i wyciągnął do niej rękę. W jego oczach błysnęły diabelskie iskierki. – Nie martw się, nie mam zamiaru zabierać cię nigdzie daleko.
Zaprowadził ją na zaplecze kuchenne przez które przeszli na korytarz, za którym skrywała się klatka schodowa. Puścił Joanne przodem.
- Zapraszam na samą górę – odparł z urokliwym uśmiechem wskazując jej drogę.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 21 Sie 2019, 21:15

Joanne niejednokrotnie była świadkiem tego, jak Seth poznawał i spotykał się z różnymi dziewczynami jeszcze za czasów, kiedy przybywał on w obozie. Oczywiście, żadna z nich w oczach Joanne nie była odpowiednią partnerką dla syna Lokiego z przyczyn, do których zapewne nigdy nie będzie chciała się przyznać. Zdecydowanie łatwiej było jej orzec, że jedyne zagrożenie jakie w nich widziała to takie, że mogły odebrać jej najlepszego przyjaciela w wyniku choćby jakiejś zazdrości. W rzeczywistości to właśnie Joanne niekiedy skręcało, kiedy ktoś inny pochłaniał zbyt dużo jego uwagi. Sprytnie się z tym oczywiście kryła i być może samą siebie oszukiwała, wmawiając sobie masę powodów, dlaczego obecność nowej kobiety w jego życiu wprawiała Collins w pewnego rodzaju irytację. Mimo wszystko nigdy nie śmiała mu nawet nigdy wspomnieć o natychmiastowej niechęci do jakiejkolwiek z jego koleżanek. Odpowiedź Setha na jej pytanie niewątpliwie połechtało blondynki ego, co wyraźnie było widać po uśmiechu, który zawitał na jej twarzy, bez względu na to czy był to żart czy nie. W tym momencie nawet zabrakło jej słów, by mu odpowiedzieć, bo przez jej umysł przeleciał szereg różnej maści myśli, z których trudno było jej wybrać to, co zabrzmiałoby w tej chwili najlepiej.
Royce, w swych kolejnych słowach, ujął niemal wszystko to, co kierowało dziewczyną, kiedy próbowała w jakikolwiek sposób go w czymś przebić. Chwilowo chodziło o kwestie związane z piciem alkoholu, jednak oboje doskonale pamiętali o niemal obsesyjnej determinacji, jaka budziła się w Collins, gdy tylko chciała dać z siebie więcej niż była w stanie. W towarzystwie Setha często czuła się jakby stanęła w obliczu wyzwania, co w gruncie rzeczy wzbudzało w niej mnóstwo pozytywnych emocji. W najprostszych rzeczach potrafiła odnaleźć choć odrobinę ekscytującej, ale jednocześnie zdrowej rywalizacji. W ich przypadku takie współzawodnictwo nie prowadziło do żadnych sporów, ale motywowało ją do dalszej pracy nad tym, by w końcu odnieść jakiś sukces.
- Zawsze możemy sobie jakiś sparing urządzić. Może po tych trzech latach uda mi się w końcu poskładać cię na łopatki.- zaśmiała się, choć w dużej mierze mówiła całkiem poważnie. Lubiła mierzyć się z synem Lokiego, bo poza tym, że był to dla niej dobry trening, świetnie się przy tym bawiła. Domyślała się jednak, że ten wieczór nie jest odpowiednim, by owy sparing sobie urządzić, a najprostszym powodem był fakt, że już zaczęli pić alkohol, a jak oboje otwarcie przyznali, taki trunek skutecznie obezwładniał dziewczynę zwłaszcza, kiedy próbowała dotrzymać tempa Sethowi.
- To uważaj, bo szykuje ci się konkurencja.- zażartowała w odpowiedzi na jego słowa dotyczące Rufio. Trudno było nawet orzec o jakiego rodzaju konkurencję może chodzić, choć w dużej mierze można było domyślić się, że dotyczy tu zdolności kulinarnych, bo co jak co, ale jednak Collins nie odczuwała słabości do panów pokroju Rufio.
Joanne właśnie dopijała swoje piwo do końca, co zajęło jej zdecydowanie mniej czasu niż w przypadku pierwszego kufla. Uniosła lekko brwi zaciekawiona pytaniem, jakie zadał jej Royce.
- Nie mam pojęcia co wymyśliłeś, ale uznajmy, że jestem gotowa.- rzuciła luźno i wstała od stołu korzystając w wyciągniętej do niej dłoni Setha. Oglądała się na boki, gdy prowadził ją przez zaplecze. Wbrew temu, że Seth nie potrafił odnaleźć miejsca, w którym czuł się jak w domu, w tym miejscu okazywał ogromną swobodę. Joanne ruszyła grzecznie po schodach, kierując się na samą górę, wedle wskazówek Setha.
- Mam nadzieję, że nie wpadnę w żadną twoją zasadzkę.- powiedziała w między czasie i spojrzała na Setha z udawaną podejrzliwością.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sob 24 Sie 2019, 19:16

Chociaż sparing z Joanne brzmiał zachęcająco, w obecnej sytuacji Seth nie byłby chyba do końca w stanie skupić się na czysto treningowych kwestiach. Zbyt długo nie widział blondynki żeby zrezygnować z przyjemności rozmowy z nią na rzecz ćwiczeń. Z drugiej strony sparingi wiązały się z dość specyficznym bliskim kontaktem fizycznym i Royce czuł, że tego przecież równe ciężko byłoby mu sobie odmówić.  
- Musimy w takim razie kiedyś spróbować – odparł z przenikliwym cwanym uśmiechem, w kolejnych słowach mówiąc na głos to, o czym oboje myśleli. – Ale najpierw się upijemy, a później może dobrze by było porządnie wytrzeźwieć.
Kiedy wspinali się po schodach na kolejne piętra, a Joanne wyraziła swoje podejrzenie odnośnie pułapki, Seth uśmiechnął się przebiegle.
- Mam taką jedną zasadzkę przygotowaną na specjalne okazje – odparł akurat gdy dotarli na samą górę. Klatka schodowa kończyła się na pojedynczych blaszanych drzwiach. Syn Lokiego wyciągnął z kieszeni pęk kluczy i wybrał jeden z nich. – Jako stałemu bywalcowi i po części również mieszkańcowi tego miejsca, przysługuje mi kilka dodatkowych atrakcji – wyjawił Jo z nikłym uśmiechem po czym przekręcił odpowiedni kluczyk i otworzył przed nią drzwi. – Zapraszam.
Jak się okazało drzwi prowadziły na dach budynku. Była to spora przestrzeń, jednak dość skrupulatnie zaaranżowana na swego rodzaju ogródek. Wszędzie stały donice z bujnie rosnącymi krzewami, było też kilka niewielkich drzewek, a wszystko poustawiane tak chaotycznie, że tworzyło swój własny porządek. Z góry gdzieniegdzie zwisały girlandy światełek, a na środku stały kanapy zrobione ze starych, odmalowanych palet wyłożonych miękkim materiałem oraz stolik, również będący kiedyś zwykłą paletą. Gdzieś między roślinami stały leżaki. W rogu dachu, częściowo skryta za drzewkami znajdowała się prosta altana zrobiona z czterech pali i drewnianego dachu, okryta bluszczem z trzech stron i oświetlona kolejnymi girlandami. Wewnątrz po jednej stronie stał niewielki barek z lodówką i czterema wysokimi stołkami, po drugiej stronie natomiast cała podłoga wyłożona była kocami i poduszkami a gdzieś z boku leżał rzutnik wraz z rozkładanym ekranem, ewidentnie przygotowany pod wieczory filmowe bądź mecze włoskiej ekstraklasy.
Seth pozwolił Joanne wejść pierwszej na dach i podczas gdy ona się rozglądała, on zamknął za sobą drzwi na klucz i przełączył wajchę od oświetlenia przez co cały ogród ożył na nowo w świetle dziesiątek niewielkich żarówek. Podszedł do blondynki od tyłu i położył jej dłonie na ramionach z uśmiechem.
- Czujesz się złapana w pułapkę? – spytał pochylając się nad jej uchem z cwanym uśmiechem. Przeszedł obok niej, pozwalając sobie żeby jedna jego ręka zsunęła się z ramienia dziewczyny, objęła ją w talii i pociągnęła za sobą. – Mówiłem ci że Rufio to romantyk? Zrobił sam to wszystko. Poza tym jest fanem piłki nożnej.. jak chyba każdy mężczyzna w Europie. – Zmarszczył czoło jakby zastanawiał się nad sensem kibicowania grupie półgłówków biegających za nadmuchanym pęcherzem. Kiedy doszli do paletowych kanap Seth w końcu puścił Joanne i spojrzał na nią z uśmiechem błąkającym się na ustach.
- Rozgość się. Ja zerknę zobaczyć co jest w lodówce pod barkiem. Dotąd jeszcze nigdy mnie nie zawiodła.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sob 24 Sie 2019, 20:43

Propozycja wspólnego upijania się brzmiała tak samo zachęcająco jak zawsze. Wiedziała, że z Sethem nie będzie się nudzić, a alkohol dodatkowo pobudzał ich wyobraźnie i posuwał do nawet tych najgłupszych pomysłów. Niejednokrotnie budziła się następnego ranka z silnym moralniakiem i pytaniem krążącym w głowie "Co ja sobie myślałam?", jednak czas zawsze sprawiał, że zaczynała się w końcu z tego śmiać i ostatecznie przestawała tego żałować.
Joanne przewróciła malowniczo oczami, gdy tylko dostrzegła ten jego łobuzerski a zarazem tajemniczy uśmieszek. Jeszcze nim jej odpowiedział, dzięki tej minie, wiedziała, że może się spodziewać nawet najbardziej absurdalnej odpowiedzi. Tym razem być może takiej nie uzyskała, jednak wieść o zasadzce ujął w tak ładne słowa, że dziewczyna zamiast się zrazić ponownie poczuła ekscytację, nie mogąc się doczekać, by dowiedzieć się, co takiego ją czeka na górze.
- Ciekawość zżera mnie od środka.- mruknęła, spoglądając na dłonie Royce'a, które szukały odpowiedniego klucza do drzwi, przed którymi się zatrzymali. Ukłoniła się teatralnie, gdy skrzydło zostało już otwarte i przeszła przez próg. Dopiero wtedy zdała sobie sprawę z tego, że dotarli aż do poziomu dachu. Blondynka wolnym krokiem zaczęła iść przed siebie i rozglądać się. Nagle wszystko rozjaśniało za sprawą pięknych dekoracyjnych girland, dzięki czemu wszystko nabrało większego uroku. Joanne była pod ogromnym wrażeniem, a jej wzrok wędrował we wszystkie strony. Gdy poczuła dotyk dłoni Setha na swoich ramionach niemal wzdrygnęła, niczym wybudzona z jakiegoś transu.
- Czy to nadal pułapka, jeśli chcę w niej zostać?- zapytała i obejrzała się w jego stronę. Dłoń, która przeniosła się z ramienia w strone talii dziewczyny, nie uszła jej uwadze, jednak nie zamierzała nic z tym zrobić, ponieważ wprawiło ją to w bardzo przyjemne uczucie. - Jakoś trudno jest mi wyobrazić sobie to miejsce przepełnione kibicami.- skomentowała kolejne słowa syna Lokiego. Grzecznie dała mu się prowadzić w stronę kanap. Usiadła na miękkim materiale, który okrywał drewniane palety.
- Zaskocz mnie.- zażartowała, gdy Seth wspomniał o lodówce. Gdy poszedł sprawdzić jej zawartość, Joanne znowu zaczęła się rozglądać i analizować całe malownicze otoczenie. Niezaprzeczalnym faktem było to, że wszystko wprawiało w bardzo romantyczny i intymny nastrój. Wbrew temu, dziewczyna nie poczuła skrępowała, ale przyjemny, wewnętrzny spokój.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sob 24 Sie 2019, 22:08

Między bogiem (którymkolwiek) a prawdą Seth nie miał zaplanowanego na dzisiaj romantycznego wieczoru. Tak jak początek ich spotkania tak i cała jego reszta wychodziła mu dość spontanicznie. Dlaczego wybrał akurat ogród na dachu restauracji Rufia jako miejsce dokończenia ich wspólnego spotkania? Nie chciał tego mówić Joanne żeby nie psuć wrażenia przyjemnej sielankowej atmosfery w której się znaleźli, ale prawda była taka, że obawiał się wyjścia na miasto. Być może prawdopodobieństwo spotkania herosa było znikome, dla syna Lokiego jednak wciąż pozostawało zdecydowanie zbyt wysokie. Nie mógł ryzykować, że ktoś zobaczy ich razem. A że przy okazji mogli spędzić nieco czasu w takim miejscu jak ten ogród? Był to bardzo przyjemny dodatek. Swoją drogą to dość zabawne, że romantyczne gesty wychodziły Royce’owi zupełnie przez przypadek. Prawdopodobnie gdyby miał zebrać się w sobie na zaproszenie Joanne na faktyczną randkę, zajęłoby mu to wieki. Albo i dłużej.
Jej pytanie odnośnie pułapki sprawiło, że uniósł brwi szczerze zastanawiając się nad odpowiedzią i przytrzymał dłonie na jej ramionach odrobinę dłużej.
- Nie wiem, być może to podchodzi już pod syndrom Sztokholmski – odpowiedział z rozbrajającym uśmiechem. – Tym bardziej się cieszę w takim razie. Takie pułapki są najlepsze.
Zostawił blondynkę na kanapach i sam poszedł na chwilę do lodówki. Po drodze zapalił w końcu papierosa. Kiedy wracał miał ze sobą dwie butelki czerwonego wina. Kolejny romantyczny gest? Nie do końca, a z pewnością nie celowy. Ale co tam.
- Cholerni Włosi. Piją albo wino albo grappe – westchnął stawiając przed nią dwie butelki. Sam nie miał nic przeciwko, bo trunki pochodziły z Toskanii i były dobrej jakości. Jednak miał wrażenie, że potrzebował w tej chwili czegoś mocniejszego. Czyżby szukał odwagi? Być może. Wino i Seth to był w każdym razie raczej rzadki widok.. – Zaskoczona? – spytał z rozbawieniem dopalając papierosa i jednocześnie wyciągając trybuszon. Otworzył jedną butelkę i podał Joanne. – Kieliszków nie znalazłem, pewnie wszystkie są w restauracji.
Poczekał aż blondynka się napije i wziął od niej butelkę, wcześniej wyrzucając niedopałek papierosa do doniczki. Nie lubił zmieniać piwa na wino, bo te dwa alkohole gryzły się dość mocno, jednak uznał, że jak się nie ma co się lubi to się nie marudzi na to co się ma. Wino okazało się być – tak jak podejrzewał po etykietce – naprawdę niezłe.
- A ty? – zaczął, żeby za chwilę dokończyć myśl, bo temat który chciał poruszyć zmienili już w końcu jakiś czas temu. – Poznałaś kogoś przez te trzy lata? - Usiadł na kanapie obok niej i uśmiechnął się nikle, chociaż gdzieś w głębi duszy czuł tę irytującą niepewność.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Nie 25 Sie 2019, 12:22

Collins doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że muszą się ukrywać przed pozostałymi półbogami bez względu na to do jakiej grupy by należeli. Z resztą, sama o tym wspomniała, kiedy rozmawiali na polanie. Mimo wszystko, możliwość spotkania się w jakichkolwiek warunkach wynagradzała dziewczynie te wszystkie ograniczenia. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że taka kryjówka jak ten ogród na dachu była niezwykle uroklliwa.
Przez moment zastanowiła się nad słowami Setha. Sama zapewne nie wpadłaby na to, by nazwać to takim syndromem. Zabrzmiało to dość logicznie, ale w jej pierwotnym wyobrażeniu zasadzka najzwyczajniej okazała się miłą niespodzianką.
- Z takim porywaczem jak ty bardzo łatwo wpaść w taki syndrom.- oznajmiła i poruszyła kusząco jedną brwią.
Gdy uznała, że już wystarczająco naoglądała się tutejszego wystroju, łączne z różnymi dekoracyjnymi drobnostkami, jej zaciekawiony wzrok powrócił na syna Lokiego, który zmierzał w jej stronę z dwiema butelkami wina. W pierwszej sekundzie na jej twarzy pojawiło się lekkie zdziwienie, któremu tradycyjnie towarzyszyły umiesione brwi. Po chwili jednak przerodziło się w rozbawienie.
- Ja wiem, że lubisz zgrywać twardziela, ale przy mnie nie musisz zwalać wszystkiego na Rufio.- zaśmiała się wesoło. Nie dało się zaprzeczyć, że Seth trzymający butelkę wina to był rzadki widok. Choć w oczach Joanne, nawet w takiej odsłonie prezentował się doskonale.
- Poradzimy sobie bez nich.- machnęła ręką i śmiało złapała za butelkę, którą podał jej Royce. Wzięła najpierw małego łyka, by sprawdzić jak smakuje to wino, choć w rzeczywistości nie była jakimś wyśmienitym znawcą. Spojrzała na butelkę z uznaniem i upila jeszcze jeden większy łyk.
- Dobre.- skomentowała krótko i oddała wino w ręce przyjaciela.
Spojrzała na niego oczekująco, nie do końca rozumiejąc jego pierwsze krótkie pytanie. Dopiero kolejne sprawiło, że jej szare komórki ożyły. Na jej twarzy zawitało krótkie olśnienie. Joanne machnęła ręką z delikatnym grymasem, jakby był to dla niej temat, nad którym nie ma co się rozwodzić.
- Nikogo wartego opowieści. - przyznała bezradnie i spojrzała z powrotem w szmaragdowe oczy Setha. Posłała mu odruchowo nikły uśmiech jakby miała w ten sposób rozładować tą dziwną energię, wywołaną tym niepozornym pytaniem. Nie wiadomo czemu, ale zdecydowanie łatwiej było jej o coś takiego spytać niż odpowiadać. W między czasie zdała sobie sprawę, że ostatnimi czasy nie interesowała się nikim specjalnym i nawet nie miała ochoty się w nic angażować. Skupiała się na rzeczach, które nie wymagały od niej wkładania w noe jakochkolwiek uczuć.
- Chyba jestem zbyt trzeźwa na takie rozmowy.- zaśmiała się krótko i pokręciła głową.- Ale wiem, sama zaczęłam.- przyznała od razu, unosząc dłonie w geście bezbronności. Dopiero teraz dotarło do niej jak niezręczne okazało się zadawanie takich pytań.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Wto 27 Sie 2019, 14:27

Być może syndrom Sztokholmski faktycznie był nieco przesadzoną teorią, ale z pozoru mógł brzmieć przekonująco. Seth uśmiechnął się przenikliwie, ewidentnie mile połechtany słowami blondynki, a jej kusząco uniesiona brew sprawiła tylko, że miał ochotę na więcej.
- Mówisz? - spytał tylko, jakby chciał jej dać do zrozumienia, że wziął sobie te słowa do serca. Mogło to oznaczać, że stanie się jeszcze bardziej nieznośnie pewny siebie, jednak zdawało się, że Joanne ani trochę się tego nie obawiała.
- Masz mnie, Jo. W głębi duszy jestem koneserem wina i zwolennikiem romantycznych wieczorów przy świecach - roześmiał się z cwanym błyskiem w oku. Przyglądał się jak blondynka smakuje wina i przytaknął na jej ocenę końcową, przejmując butelkę z delikatnym uśmiechem. Podziwiał to jak Collins potrafiła dopasować się do sytuacji i nawet z butelką wina bez kieliszków, siedząc na dachu ze swoim dawnym przyjacielem zachowywała się cudownie naturalnie. Być może jego następne pytanie nieco zaburzyło jej pewność siebie, jednak Royce poczuł z tego względu jedynie odrobinę satysfakcji. A już z pewnością gdy usłyszał jej odpowiedź.
- Nie wierzę - zaśmiał się tylko, a w jego oczach pojawił się podejrzliwy wyraz. Jej następne słowa tylko jeszcze bardziej go rozbawiły. - Pytam z czystej ciekawości, nie przejmuj się. - Uspokoił ją, bo nie chciał żeby czuła się niekomfortowo, zaraz jednak pochylił się nad nią i uśmiechnął z błyskiem w oku. - Ale przyznaję, kamień spadł mi z serca.
Miał to do siebie, że potrafił się zachowywać w taki sposób, jakby przyznawał się otwarcie do tego, że jest w niej skrycie zakochany, jednak w jego przypadku nigdy nie było wiadomo ile było żartu w tej prawdzie mówionej prosto w oczy.
Sięgnął do jej blond włosów i zaczął bawić się jednym kosmkiem. Bezpośredniość była wpisana w jego charakter i jeszcze za obozowych czasów nie miał w sobie żadnych zahamowań względem kontaktów z Joanne. Do tego stopnia, że kilka razy zostali posądzeni o bycie parą, tak dobrze się dogadywali i tak naturalnie zachowywali w swoim towarzystwie. Teraz był to odblask przeszłości, który w rzeczywistości miał po ostatnich trzech latach świadome drugie dno.
- Trzeba coś zrobić z tą przeklętą trzeźwością - odparł podając jej wino po czym samemu biorąc łyka. - Myślę, że mam pomysł jak to przyspieszyć i jednocześnie nadrobić stracony czas - uznał przebiegle. - Masz ochotę na "nigdy nie.."? Tylko byśmy zagrali w nieco trudniejszą wersję. - Wyprostował się i uniósł butelkę wina. - Zamiast mówić czego nigdy samemu się nie robiło, próbujemy zgadnąć czego przez ostatnie trzy lata nie robiła druga osoba. Jeżeli spudłuję - ja piję. Jeżeli trafię - pijesz ty. Później zmiana. - Rozłożył ręce na boki z zachęcającym uśmiechem. - Co ty na to Jo? Jak będziesz przebiegła to nawet uda ci się mnie upić jako pierwszego. - Nie czekając na odpowiedź spojrzał jej w oczy zastanawiając się tylko przez chwilę, jak gdyby w migdałowych tęczówkach szukał faktów z jej życia. - Nigdy nie opuściłaś treningu z lenistwa - powiedział w końcu, jak zwykle pewnym siebie głosem i uniósł brwi oczekując werdyktu.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 28 Sie 2019, 12:38

Skinęła energicznie głową, przytakując jedynie na jego poniekąd retoryczne pytanie. Spodziewała się, że komplement z pewnością zadowoli Setha, jednak nie obawiała się jego narcystycznych skłonności, które łatwo było w ten sposób wywołać.
- Tylko przypominam, że mnie nie dasz rady oszukać.- stwierdziła półżartem, śmiejąc się jednocześnie. Wizja, w której Seth siedziałby otoczony świeczkami, z ulizanymi włosami i lampką wina w ręce była bardzo daleka od rzeczywistości. Mimo to był zdolny do naprawdę wspaniałych gestów, czego sam do końca pewnie nie był świadom, jednak Joanne jakimś sposobem potrafiła je dostrzec.
Wesoła realcka Setha, po jej dość niepewnej odpowiedzi przywróciła ją do właściwego dla tego spotkania nastroju. Syn Lokiego miał niebywałą zdolność do pozbywania się wszelkiej niezręczności czy też napięcia między nimi. Gdy nachylił się w jej stronę, spojrzała w jego szmaragdowe oczęta, nie dając mu się onieśmielić w tym momencie.
- Taki z ciebie pies ogrodnika?- zapytała, mrużąc lekko oczy, by nadać im trochę przenikliwości. W jakimś stopniu jego zachowanie poraz kolejny dało jej do myślenia, jednak tradycyjnie porzuciła nadmierną analizę, w obawie przed nadinterpretacją z jej strony. Poza tym zawsze byli bardzo blisko siebie, czego trudno było niezauważyć. Im to nigdy nie przeszkadzało, więc nie zmieniali nawet swoich nawyków. Wrócenie do nich po trzech latach rozłąki dawało jej obecnie więcej radości niż kiedyś.
Ujęła w dłoń butelkę, którą Seth jej podał i natychmiast upiła z niej łyka wina. Uniosła jedną brew wyraźnie zaciekawiona propozycją przyjaciela. Obróciła się bokiem do oparcia, by być przodem do syna Lokiego. Następnie przerzuciła swoje nogi na jego kolana, co również było jednym z jej zwyczajów jakie wyrobiła sobie w trakcie ich znajomości.
- Może być ciekawie.- odpowiedziała ewidentnie podekscytowana propozycją gry.- Oboje dobrze wiemy, że akurat ciebie nie przechytrzę.- przyznała całkiem szczerze, ale mimo to zaśmiała się wesoło w gotowości do rozpoczęcia zabawy. Już lata temu pogodziła się z tym, że to ona gorzej kończy w ich pijackich popisach, jednak nigdy specjalnie na to nie narzekała. W jej głowie zawsze czaiła się myśl, że było warto.
Usłyszała w końcu pierwszą rzecz, jaką wymienił w ich nieco zmodyfikowanej grze i pierwsze co zrobiła to westchnęła ciężko przewracając malowniczo oczami. Wyrwała mu butelkę z ręki, by napić się wina.
- Chyba nic bardziej oczywistego nie mogłeś wymyślić.- powiedziała z udawanym wyrzutem w głosie. Spojrzała na jego uśmiechniętą twarz i zaczęła zastanawiać się nad tym co powiedzieć.
- Nigdy nie pozwoliłeś nikomu prowadzić swojego samochodu.- wycedziła stanowczo, jednak po chwili na jej twarzy pojawił się cień zwątpienia i nadzei jednocześnie.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Seth Royce
Seth Royce
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 28 Sie 2019, 15:54

Jo nie musiała mu przypominać, że była jedyną osobą, której nie potrafił okłamać - czuł to z każdym słowem wypowiedzianym w jej stronę. Dla kogoś, kto kłamał niemalże tak często jak tylko nabierał powietrza do płuc by coś powiedzieć, było to wyjątkowe doświadczenie. Poniekąd irytujące, jednak również dziwnie oczyszczające. Szybko nauczył się, że jedynym sposobem na to aby zwieść nieco blondynkę było mówienie prawdy w formie półżartu co jak widać praktykował naprawdę często. No, być może nie w tej chwili, bo zdecydowanie żartował uważając siebie za konesera wina i kolacji przy świecach.
- Zdecydowanie nie powinnaś być tego aż tak doskonale świadoma - mruknął niby to z niezadowoleniem. - Psujesz moją reputację.
Jak najbardziej jego intencją było utrzymanie luźnej atmosfery nakrapianej nieco prowokacjami, dlatego kiedy Joanne spojrzała mu odważnie w oczy, uśmiechnął się delikatnie kącikiem ust, dając jej do zrozumienia jak bardzo podobało mu się takie zachowanie.
- Być może - przyznał bez cienia zawahania, nie odwracając wzroku ani na chwilę. Uniósł lekko brwi. - Winisz mnie za to? Niczyje towarzystwo mnie tak nie rozpieszcza jak twoje.
Kiedy Joanne położyła mu swoje długie nogi na kolanach, on ułożył wygodnie dłoń na jej udzie jednocześnie przytrzymując je delikatnie żeby blondynce było wygodniej. Jak gdyby nic się nie zmieniło między nimi. Poza tą bolesną świadomością, która sprawiała, że w głowie Royce'a obudziło się znacznie więcej aniżeli jedynie przyjazna sympatia w stosunku do córki Heliosa.
Uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy entuzjastycznie przyjęła jego propozycję. Wiedział, że jego słowa odnośnie treningów były bardzo celne.
- Pracowita jak mróweczka - skomentował tylko z triumfalnym uśmiechem, patrząc jak dziewczyna spija łyk wina. Ta rozgrywka mogła potoczyć się naprawdę różnie, w końcu znali się jak łyse konie i wiedzieli o sobie naprawdę bardzo dużo. Dzięki temu ta gra była tak przyjemna. Seth nie spodziewał się żeby Joanne spudłowała ze swoim strzałem, dlatego kiedy usłyszał o samochodzie pokiwał z uznaniem głową, sięgnął po butelkę wina i wziął łyka.
- To też było całkiem oczywiste - rzucił do niej z rozbawieniem. Joanne doskonale wiedziała, że traktował samochód jak swojego pupila. Wyciągnął z kieszeni paczkę papierosów i wsunął jednego do ust - Założę się, że nigdy nie zaczęłaś nauki walki bronią palną, mimo tego jak często kiedyś cię do tego namawiałem. - Przy ostatnich słowach zacisnął lekko dłoń na jej udzie, jakby chciał podkreślić własne słowa. W międzyczasie odpalił papierosa z przebiegłym uśmiechem, czekając na odpowiedź.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Restauracja Trattoria - Detroid Sro 28 Sie 2019, 19:37

Nawet gdyby Joanne chciała zdradzić innym jak rozpoznać, kiedy Royce kłamie zapewne nie powiedziałaby zbyt wiele, bo trudno to nawet ubrać w jakiekolwiek słowa. Mogłaby rzec, że to intuicja jej coś podpowiada, gdy Seth chce ją oszukać, ale istotą w tym wszystkim jest fakt, że on już nawet nie próbuje tego zrobić. Joanne zawsze miała wrażenie, że to nie jej bystre oko jest sprawcą tego dziwnego zjawiska tylko Seth'a niechęć do kłamania w jej obecności.
- Spokojnie, jak zawsze będę udawać, że okłamujesz mnie równie często co innych.- powiedziała z udawaną powagą, po czym puściła mu "dyskretnie" oczko.
Seth zdawał się dobrze wiedzieć jak wprawić córkę Heliosa w zakłopotanie. Ilekroć próbował to robić ona dokonywała wszelkich starań, by nie dać tego po sobie poznać. Nikt tak na nią nie wpływał jak Royce, bo tylko on znał ją na wylot. Niekiedy miała wrażenie, że wystarcza jego jedno spojrzenie, by mógł dostrzec wszystko to, czego na pozór nie widać. Uśmiech na twarzy syna Lokiego wyraźnie wskazywał, że jej reakcja nie uszła jego uwadze.
- Skądże. Na swój sposób mi to bardzo pochlebia.- odpowiedziała natychmiast. Jej uśmiech automatycznie stał się szerszy i nawet nie umiała tego powstrzymać. Nie chciała tego przyznawać otwarcie, ale jego słowa sprawiały, że potrafiła się poczuć przy nim wyjątkowa. W ich stosunkach uwielbiała to, że nie musiała się wysilać, by mu się przypodobać. Właściwie to przy nikim nie była tak stuprocentowo sobą jak przy nim.
Początki Joanne w obozie herosów nie były zbyt łatwe, dlatego musiała ciężko trenować, by choć dogonić pozostałych półbogów. Z czasem jej się to w końcu udało, jednak determinacja i potrzeba treningów pozostała. Zapewne gdyby Seth poznałby ją jeszcze zanim znalazła się w obozie, w życiu by nie pomyślał o tym, że nigdy by nie opuściła z lenistwa treningu. Z dniem dołączenia do obozu jej życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni, co sprawiło, że i ona się zmieniła. Z perspektywy czasu sama stwierdziłaby, że w dużej mierze wyszło jej to na dobre. Być może właśnie ta myśl trzyma ją jeszcze wśród herosów z drużyny Dionizosa.
Poczuła lekką ulgę, gdy widziała jak syn Lokiego bierze od niej butelkę wina i upija z niej łyk. Gra, która toczyła się między nimi miała w sobie ogromny plus, ponieważ w jej trakcie utwierdzali się wzajemnie w fakcie, że wcale aż tak wiele się nie zmieniło od odejścia Setha z obozu.
- Eh, no bo nie lubię jej używać.- burknęła, czując zaciskającą się dłoń Royce'a na swoim udzie, co było bardzo jasnym dla niej przekazem. Wzięła butelkę i napiła się z niej, kiedy przyjaciel odpalał swojego papierosa.
- Nigdy nie spędziłeś choćby jednego dnia bez zapalenia papierosa.- powiedziała, patrząc jednocześnie jak Seth zaciąga się dymem papierosowym, co rzecz jasna było jej główną inspiracją.


Restauracja Trattoria - Detroid J2mIjTU
Sponsored content
Re: Restauracja Trattoria - Detroid

Restauracja Trattoria - Detroid
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: