Polana w środku lasu DpyVgeN
Polana w środku lasu FhMiHSP


 

Polana w środku lasu

Idź do strony : 1, 2  Next
Admin
Admin
Admin
Polana w środku lasu Czw 07 Lut 2019, 16:40



Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pon 18 Lut 2019, 18:29, w całości zmieniany 2 razy
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Polana w środku lasu Czw 14 Lut 2019, 19:42

Hoshi musiał ruszyć się do lasu. Ostatnio nie bardzo mu się chciało tam iść, bo miał dużo roboty w robieniu maści, suszy na herbatki oraz zajął się alchemią. Jak to jest w życiu wiele składników brakowało, więc Usami musiał musiał wybrać się do lasu po zioła i inne rośliny.
Jakoś miał dobry humor, już dawno temu udało mu się uporać z natrętami z obozu. Już nikt nie miał nic do niego. Oczywiście musiał wytłumaczyć prawie wszystkim siłą i to na treningach. Punkt dla jego przyjaciółki Noemi, bo to ona mu to doradziła. W sumie Japończyk cały czas miałby pogadanki na temat bicia się, a tak to zwalił na trening.
Udało mu się zaaklimatyzować dzięki Violet oraz Noemi. Azjata bardzo cieszył się, że spotkał te dwie wspaniałe kobiety.
Hoshi z przewieszonym chlebakiem przez ramię szedł sobie spokojnie do lasu. Czarnowłosy miał nadzieję, że nikogo tutaj nie spotka.
Zaczął szukać i puścił sobie na komórce piosenkę pt. Secret Garden śpiewał sobie razem z wykonawcą. Choć piosenka była smutna mężczyźnie to nie przeszkadzało. Wkładam zioła w specjalnie folie. Nie wiedział ile to trwało, ale postanowił sobie odpocząć siadając i opierając się o drzewo. Wyciągnął szkicownik i zaczął rysować włączyła się inna piosenka pt. Get up!.
Seth A. Torrance
Seth A. Torrance
Re: Polana w środku lasu Nie 17 Lut 2019, 20:52

Seth wracał właśnie z rutynowego patrolu przy granicy obozu. Jak zwykle nie działo się nic ciekawego... żadnych potworów do zabicia, żadnych małolatów do wkurzania - no jednym słowem nudy. Torrance z całą pewnością znalazłby całe mnóstwo lepszych sposobów, żeby spożytkować ten czas, ale niestety nie miał na to wpływu - polecenia z góry.
Był jeszcze jeden powód, dla którego Seth nie przepadał za patrolami w pobliżu granic obozu... przebywanie tak blisko miejsca, w którym zginęła jego ukochana młodsza siostra wciąż było dla niego bolesne, choć od tamtej pory minęły już całe lata. W dalszym ciągu obwiniał się o jej śmierć i wiedział, że nigdy sobie tego nie wybaczy. Przecież mógł zmusić ją, żeby została w obozie, wtedy wciąż jeszcze by żyła. Nie mógł jednak zmienić przeszłości, więc nie było sensu zastanawiać się, "co by było gdyby...?". Alysson nie żyła a on musiał się z tym pogodzić, czy mu się to podobało czy nie.
Przechodził przez polanę, kiedy pod jednym z drzew zauważył znajomą sylwetkę... aż uśmiechnął się do siebie pod nosem na widok syna Hekate, którego kiedyś najchętniej utopiłby pod prysznicem, a teraz pod tym samym prysznicem wolałby robić z nim inne rzeczy. Hoshi pewnie nawet nie zdawał siebie jeszcze sprawy, że od pewnego czasu jest obiektem zainteresowań Torrance'a, ponieważ po śmierci Allie, syn Aresa głęboko schował te resztki uczuć, które jeszcze posiadał. Komuś, kto dobrze go nie znał, mogłoby się wydawać, że jest brutalem bez serca, ale to nieprawda... on po prostu bał się okazywania uczuć, uważając, że to czyni go słabszym.
- No proszę, mój ulubiony syn Hekate! - powiedział z przebiegłym uśmieszkiem na twarzy, wyciągając chłopakowi jedną słuchawkę z ucha. - Co tam rysujesz? - zapytał, po czym - nie czekając na odpowiedź czy pozwolenie - pochylił się nad Hoshim, by zajrzeć w jego szkicownik.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Polana w środku lasu Nie 17 Lut 2019, 22:09

Hoshi w sumie nikogo się nie spodziewał. Jak by nie patrzeć był uzbrojony. Udało mu się w ostatnim czasie znaleźć drugi taki sam sztylet jaki miał. Dzięki temu, że znał się na alchemii to nie musiał wydawać kasy. Był zadowolony z tej wymiany. Poza tym zdobył piękny naszyjnik, ktòry chciał dać Noemi na urodziny.
Japończyk tak naprawdę każdego się spodziewał, ale nie Setha, ktòry tutaj przyszedł. Z tym ulubionym synem Hekate czyżby znòw z niego kpił? Dobrze, że mężczyźni nie byli w tej samej drużynie, bo może i naprawdę syn Aresa by go utopił pod prysznicem. W jakiś sposòb nie podobał mu się Usami. Poczynając od jego stylu, a kończąc tym, że Hoshi nie był towarzyski. Gdy kiedyś opatrywał Setha to Azjata myślał, że syn Aresa zabije go wzrokiem za to, że śmiał go dotykać. Còż... Usami chciał się z tego wymiksować gdy zobaczył kogo przyniosło do szpitala, ale nie było wtedy innego medyka opròcz niego. Poza tym od tego czasu co mògł dotknąć delikatnej skòry bruneta, choć z wyglądu mężczyzna jest nie tylko męski i szorstki to od tego czasu zmieniło się podejście Hoshiego do Setha. Chodzi o to, że coś jakby poczuł i... syn Aresa zaczął mu się podobać. Jednakże dobrze to ukrywał, nawet do tej pory. Nie chciał się pogrążyć i być wyśmianym z tego powodu. A najgorsze by było otrącenie.
Gdy Seth ściągnął mu jedną ze słuchałek i odezwał się to Azjata z pokerową twarzą powiedział:
- Nie jestem głuchy Seth, nie musisz się tak drzeć do mojego ucha. Poza tym nie kpij sobie ze mnie - przyznał.
Hoshi nie zdążył zakryć swojego portretu. Był na nim... Seth.
Jednakże Usami zaraz zamknął szkicownik. Czuł się zażenowany, że syn Aresa zobaczył rysunek, ktòrego miał nigdy nie zobaczyć.
- Zrobiło się pòźno. Muszę iść - przyznał.
Po chwili miał zamiar wstać i po prostu iść sobie już bez słowa. Jak zamierzył tak zrobił. Jednak zaraz potknął się o coś i... niefortunnie wpadł na Setha.
Seth A. Torrance
Seth A. Torrance
Re: Polana w środku lasu Sro 20 Lut 2019, 21:16

Seth swoją broń zawsze nosił przy sobie, bowiem była ukryta w srebrnym pierścieniu, który mężczyzna zawsze nosił na dłoni. Żadna siła nie jest w stanie przekonać go, by go zdjął - dzięki niemu czuł się zawsze gotowy do ewentualnej walki, a to chyba prawidłowa postawa u półboga, tym bardziej syna boga wojny.
Torrance nie podejrzewał, że Hoshi także może coś do niego czuć... ostawiał raczej, że syn Hekate albo się go boi albo uważa za irytującego dupka, którym Seth tak właściwie był.
- Oj, ktoś tu chyba ma dzisiaj zły humor - Torrance kompletnie nic nie robił sobie ze zdenerwowania Azjaty, dobry nastrój w dalszym ciągu mu dopisywał, choć to raczej u niego rzadkość, bo zazwyczaj wyglądał, jakby chciał wymordować wszystkich, którzy ośmielą się stanąć na jego drodze.
A potem zobaczył ten rysunek i przez chwilę kompletnie nie wiedział, co ma powiedzieć. Gapił się na swój własny portret, zastanawiając się, o co do cholery chodzi, dopóki Hoshi gwałtownie nie zamknął szkicownika. Jego zdezorientowanie trwało jednak tylko przez chwilę, zaraz przywołał na twarz ten swój rozbawiony uśmiech,
- Mogłeś powiedzieć wcześniej, że będziesz tworzyć mój portret... może zapozowałbym ci bez koszulki - nie nabijał się z niego, choć ton jego głosu niekoniecznie o tym świadczył... cóż poradzić - wszystko, co mówił Seth brzmiało zazwyczaj jak ironia, więc nietrudno się domyślić, jak był odbierany przez większość społeczeństwa. Nie, żeby mu to jakoś specjalnie przeszkadzało, choć akurat w tym przypadku jego trudny charakter nie działał na jego korzyść. Hoshi pewnie pomyślał sobie, że Seth znów się z niego nabija, a on naprawdę byłby chętny, żeby zapozować mu bez koszulki!
Syn Hekate pospiesznie wstał i Seth już miał go zatrzymać, jednak okazało się to niepotrzebne, gdyż Hoshi potknął się i upadł... w dodatku wprost na niego.
- Zawsze wiedziałem, że na mnie lecisz.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Polana w środku lasu Sro 20 Lut 2019, 22:04

Zły humor? Napewno nie miał go Hoshi.
- Z nas dwòch to raczej Ty masz. Jednak teraz, niech pomyślę... pewna osoba przychodząc tutaj mi go popsuła - odciął się.
Usami zaczął się irytować tym, że Seth dalej z niego kpił.
Oczywiście nie uszło Japończykowi to jak patrzył się syn Aresa na swòj portret. Nawet Hoshi był gotowy, że może oberwać od tego mężczyzny.
- Przestaniesz w końcu? Mam serdecznie dość Twojego zachowania wobec mnie. Nie raz mam wrażenie, że wolałbyś bym był kobietą. Nie zmienie swojego stylu i mojej osobowości, bo Ci to przeszkadza. W końcu pogòdź się z tym - przyznał.
W końcu to powiedział, przełamał się. Naprawdę Usamiego dużo to kosztowało. Poza tym obawiał się syna Aresa. Jakby nie patrzeć Seth w walce był najlepszy. Ukaztwały to geny, ale i ćwiczenia.
Oczywiście Hoshiego by już tutaj nie było, ale przecież pierdołowato musiał się wywalić. Przeżyłby jakby zaliczył glebe, ale niefortunie upadł na Setha. Jeszcze ten cały komentarz.
- Nic o mnie nie wiesz. Daj mi święty spokòj. Mam Cię dość. Zajmij się czymś, albo znajdź sobie dziewczynę, to spożytkujesz lepiej czas - zaproponował.
Mògł podnieść głos, ale nie miał zamiaru. Poza tym zimno było.
Złote rady Hoshiego... Poza tym mężczyzna nie chciał przyznać się, że naprawdę leci na Setha. A zdaniem Usami syn Aresa na każdym kroku się z niego wyśmiewa. Nie byłby zdziwiony jak to on by podpuścił tego chłopaka co bił się Azjata z nim jak tylko trafił do obozu.
Jeszcze ten wzrok Setha, ktòry jakby mògł pozabijałby ludzi.
Powoli Hoshi podniòsł się i zaczął szukać szkicownika i reszte rzeczy. Miał zamiar odejść, bo pi co tu ma stać. Powiedział co chciał, więc może wròcić do obozu.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Polana w środku lasu Wto 23 Kwi 2019, 20:04

W ciągu ostatnich dni Romanow nie miał wielu zajęć na głowie i mógł bezkarnie leniuchować co w jego przypadku wyglądało tak, że przesiadywał całe dnie w bibliotece lub opuszczał obóz wczesnym świtem i wracał późnym wieczorem. Wędrówki po górach i lasach należały do niewielu rzeczy jakie mężczyzna lubił. Natura oferuje wiele człowiekowi pragnącemu wyciszenia i zapomnienia, a przede wszystkim daje ciszę. Tak było i tego dnia Rosjanin wyszedł z domu w okolicach wczesnego południa miał na sobie szary gruby sweter, beżowe bojówki oraz wojskowe buty trekkingowe za kostkę. Niewielki plecak przewieszony przez jedno ramię spoczywał na plecach, a w nim kryło się kilka drobiazgów z widocznej broni miał jedynie nóż myśliwski za pasem.
Pogoda ducha sprzyjała mężczyźnie, a wychodząc przez bramę obozu pogwizdywał z cicha melodię, którą niegdyś zasłyszał od pewnego krasnoluda. Co czas jakiś niepewnie spoglądał w niebo zastanawiając się w myślach, czy zacznie padać nim minie rzekę? Miał cichą nadzieję, że jednak niebo pozostanie szare, a ściółka leśna sucha. Natomiast co do temperatury powietrza to ta, była jak dla niego idealna, a wręcz mógłby ją zniżyć o kilka stopni chociaż większość osób w obozie nie było tak zahartowanych co do warunków atmosferycznych i niskich temperatur.
Kiedy minął stary powalony dąb zboczył z głównej ścieżki i wszedł w las. Z natury nie wybierał ścieżek, którymi podążają inni i wolał sam odkrywać nieznane. W tym akurat wypadku chodziło jedynie o skrót, gdyż szybciej pokona się niewielką rzekę jak płynie tuż przy obozie, a powalona sosna spełnia się idealnie w roli mostu. Rosjanin kierował się na północny zachód zagłębiając się tym samym w starej puszczy. Już jakiś czas temu przestał gwizdać pod nosem, a zaczął nucić skoczną melodię.
Mati Ahonen
Mati Ahonen
Re: Polana w środku lasu Sro 24 Kwi 2019, 20:20

Ahonen tego dnia nie chciał siedzieć w obozie. Owinąwszy się szczelnie swoim zbyt dużym pulowerkiem, wymknął się w tereny naturalne. Spacerując w dobrze znanym kierunku przesuwał dłonie po chropowatych korach mijanych przez siebie drzew, w zachwycie obserwując trzmiela wędrującego po okolicznych kwiatkach. Prawdziwą zabawą jednak było schylanie do bezlistnych gałązek, gdzie znaleźć można było bielutkie nitki. Właśnie ich twórcy interesowali Matiego jak nic innego. Trudno było znaleźć o tej porze roku pająka spacerującego swobodnie po swojej pajęczynie, lecz Ahonen miał na poszukiwania cały dzień.
Chłopak kręcił się w znanych sobie okolicach, kiedy usłyszał melodię. Nie był fanem sztuk pięknych, to też nie zwrócił uwagi na brzmienie, co na sam fakt wydobywania się dźwięku w okolicy. Zwiastowało to istnienie jakiejś istoty żywej w pobliżu. Mati wyjrzał zza konara, przy którym siedział, i rozejrzał się.
Człowiek - sapnął sam do siebie, wbijając spojrzenie w przechodzącego w oddali Iwana. Mati mógł wyglądać dość śmiesznie w takiej pozie, niczym dziecko wychowane przez las. Szczególnie, że we włosach naprawdę miał zaplątaną jakąś gałązkę.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Polana w środku lasu Pią 26 Kwi 2019, 09:48

Grywanie w karty z niziołkami i krasnoludami po obozowych karczmach i gospodach niosło ze sobą pewne skutki. I owszem częstokroć miały one pozytywny wydźwięk taki jak chociażby słyszane opowieści z innych wymiarów, czy chociażby wygrane, którymi nie zawszę, były złote monety. Jednak przesiadywanie z takimi istotami niosło pewne ryzyko i nie mowa tu o uzależnieniu od hazardu, a raczej kiedy opróżni się gąsiorek, a czasem dwa wyśmienitego bimbru i popije ciężkim ciemnym piwem te z pozoru poważne istoty ożywają na tyle, że zaczyna się seria opowiadania śmiesznych historii, kawałów, relacjonowanie wszelkich gaf, które popełnili dalecy kuzyni, lecz czasem podchmieleni zaczynają śpiewać, a piosenki ludek ten niziutki ma wyborne i tak wpadające w ucho, że na długo zostają w pamięci.
Iwan idąc przez las nucił właśnie jeden z takich kawałków, lecz w pewnym momencie przerwał nucenie i uśmiechnął się kącikami ust do niewinnie wyglądającej twarzyczki za drzew. Z początku Rosjanin sądził, iż spotkał druida, bądź jakiegoś leśnego duszka. Jednak napotkany młodzieniec nie był żadnym z wymienionych, a wręcz przeciwnie był herosem co prawda niewiele o nim Iwan wiedział, lecz pamiętał jego imię, a to już coś.
Na kogo się tak czaisz? – zapytał podchodząc do młodzieńca. Jego mina oraz pozycja w jakiej się znajdował były dość zabawne i niewinny cień uśmiechu pojawił się na twarzy ruska.
Mati Ahonen
Mati Ahonen
Re: Polana w środku lasu Sob 27 Kwi 2019, 11:41

Matiemu wcale nie było daleko do druida. Wiedzę na temat otaczającego go lasu miał sporą, brakowało jednak uczucia, jakie łączą druidów z naturą. Wszelkie zrywy serca pojawiały się w Ahonenie tylko na widok pająków. Chłopak obserwował zbliżającego się Iwana. Poznał w nim osobę z obozu i nic poza tym. Nie musiał uciekać, tak więc pozostał na miejscu, aby po chwili wrócić do obserwowania konara w poszukiwaniu ulubionych stawonogów.
— Szukam pająków — rzekł w odpowiedzi swoim świszczącym głosem. Udzieliwszy wyjaśnień nie czuł powinności kontynuowania rozmowy. Taki już był. Więc jeśli Iwan oczekiwał dłuższej pogawędki, będzie musiał się nagimnastykować.
Przeczesując korę stracił nadzieję na znalezienie tam czegokolwiek. Wyprostował się więc i rozejrzał wokół za kolejnym dogodnym miejscem.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Polana w środku lasu Pon 29 Kwi 2019, 16:19

– Nie za wcześnie na pająki? – Zapytał bo ekspertem w tej materii nie był – sądziłem, że musi zrobić się cieplej by wyszły ze swych kryjówek. – Podszedł jeszcze bliżej, lecz cały czas zachowywał stosowny dystans nie chcąc przerywać w poszukiwaniach, ani tym bardziej przeszkadzać.
Rosjanin nie wiedział dlaczego postanowił się zatrzymać na dłużej i porozmawiać z Matim. Owszem chłopak miał w sobie coś niezwykłego jednak nie można powiedzieć by przyciągał ludzi do siebie swoją charyzmą. I tak na dobrą sprawę Romanow nic praktycznie o nim nie wiedział.
– Kilka lat temu podczas misji w starej puszczy na terytorium Kanady napotkałem dorosły okaz Akromantulii, był ogromny. – Oparł się plecami o pień drzewa i uśmiechnął się do wspomnień.
Mati Ahonen
Mati Ahonen
Re: Polana w środku lasu Sro 01 Maj 2019, 13:24

— Powoli powinny już wychodzić — wyjaśnił nie odrywając wzroku od gleby. Pogrzebał trochę patyczkiem w mchu, podważając nawet kawałek. Dostrzegł jakieś robactwo i mrówki, ale żadnego śladu pająka, ani nawet pajęczyny. Słaby teren. Zastanawiał się, czy porozglądać się jeszcze tu, czy może przejść kawałek dalej, kiedy to Rosjanin wyrwał go z zamyślenia.
— Akromantuli? — Sapnął wpatrując się w rozmówcę błyszczącymi oczętami. Spotkanie olbrzymiego pająka było jednym z marzeń Matiego (takim największym to jeździć razem z nim na nartach). Wiedział o nich wszystko, ale wciąż był głodny informacji. — Możesz opowiedzieć mi coś więcej o tym? Jak wyglądała? Co robiła?
Iwan zyskał w tym momencie najwdzięczniejszego słuchacza, jakiego mógłby sobie wyobrazić. I z pewnością też najbardziej irytującego.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Polana w środku lasu Pią 03 Maj 2019, 18:04

Rusek bez większego zainteresowania spoglądał na poczynania popielatowłosego chłopaka. Dłubanie w ziemi i babranie się z robactwem krótko mówiąc nie należało do jego ulubionych zajęć. Chociaż jeśli chodziło o znalezienie przynęty na ryby to wówczas Romanow podwijał bez żenady rękawy koszuli i babrał dłonie w ziemi.
– Nie sądzisz, że lepiej ich wypatrywać wśród gałęzi drzew i krzewów? – rzucił niewinną sugestią, acz nie znał się na pająkach i ich zwyczajach, a przynajmniej nie tak dobrze jak Mati.
Cień uśmiechu pojawił się na twarzy Iwana widząc, że przynęta została chwycona, a zainteresowanie dalszą pogawędką rosło w zastraszającym tempie.
– Była sama, w kłębie wyższa od kuca, barwy brudnego kasztana. Niesamowicie szybkie to stworzenia tylko z pozoru wydają się leniwe i ociężałe – kwaśno uśmiechnął się do wspomnień.
Mati Ahonen
Mati Ahonen
Re: Polana w środku lasu Pon 06 Maj 2019, 20:34

— Jeszcze nie — rzekł w odpowiedzi. — Dopiero wynurzają się łapiąc ofiary wśród innych wyłaniających się stworzeń. Zbierają siły na tworzenie konstrukcji — wyjaśnił krótko.
Jak najbardziej był ekspertem od pająków - teoretykiem i praktykiem. A przede wszystkim fanatykiem i miłośnikiem. Jednak wszelkim innym stworzeniem żywym na ogół gardził. To nie tak, że wybrał sobie takie hipsterskie zwierzątko do adoracji - po prostu chodzący pająk wzbudzał w nim niesamowite pokłady ekscytacji, zaś pajęczyna była perfekcyjnym optimum architektonicznym (wszelkie ptasie gniazda i chatki z kupy się chowają).
— Oh, oczywiście, że są szybkie! — Ożywił się Mati, przerywając poszukiwania pająków. Nie do końca świadomie przybrał bardziej wygodną pozycję na mchu. — Mają idealny stosunek objętości odwłoku do długości i grubości kończyn. Ich liczba nie jest też przypadkowa... — oparł się na jednej ręce, by drugą wyciągnąć z kieszeni notes i ołówek. — Narysuję ci schemat trajektorii ich ruchu, to zobaczysz.
Jak powiedział, tak też zrobił. Przyłożył ołówek do papieru i zaczął coś tam bazgrać.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Polana w środku lasu Nie 12 Maj 2019, 11:24

Iwan, pokiwał w zrozumieniu głową. Co prawda wiedzę o pająkach miał ograniczoną, a raczej wiedział tylko podstawy, lecz jego towarzysz wsiąkł w ten temat jak nie przymierzając drzewo w żyzną glebę. Zastanawiał się nad tym o co jeszcze mógłby zapytać jednakże nie przychodziło mu na razie nic sensownego do głowy, a przynajmniej nie w tematyce pająków.
Rosjanin uśmiechnął się mimowolnie widząc entuzjazm na twarzy Matiego, ot jeden głupi temat, a chłopak zmienia się nie do poznania, ciekawe.
– Żałuję, że nie poznaliśmy się przed tą misją. Wówczas może sprawniej bym się uporał z naszym pajączkiem. – Zastanawiał się jak zareaguje na tą niewinną sugestię. Wprawdzie fascynacja gatunkiem i chęć poznania go nie czyniły z popielatowłosego fanatyka latającego z zmyślnymi sloganami o "wolności dla pająków". Jednak wolał się upewnić, czy aby na pewno?
Nie wahał się długo kucnął i spojrzał na to co rysuje Mati, był zaskoczony sprawnością z jaką włada ołówkiem. Widział w swoim życiu wielu co z tak pozornie błahej rzeczy jak ta robili śmiercionośną broń. Jednakże odczuwał większy szacunek, a raczej podziw do ludzi obdarzonych talentem artystycznym, ot zwyczajnie lubił sztukę.
– Wspomniany pajączek był niesamowicie agresywny i skoczny – dopowiedział.

z.t
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 14:38

#1

Seth Royce w ciągu swojej kariery w NoGods wiele razy zakradał się do obozu herosów. Czasami z ciekawości, czasami po informacje lub pewne wartościowe przedmioty. Nie zawsze na odgórne polecenie swoich przełożonych, częściej raczej z własnej potrzeby. Potrafił włamać się wszędzie więc nie stanowiło to dla niego żadnego wyzwania.
Tego dnia znalazł się na obrzeżach obozu kierowany czymś na wzór nudy. Złodziej był uzależniony od zakradania się, chociaż być może idąc teraz przez las jak gdyby nigdy nic, Royce nie do końca wyglądał na włamywacza. Z drugiej strony nie miało to znaczenia bo i tak nikt nie potrafił złapać syna Lokiego, chyba że ten sam tego chciał. Było to zuchwałe podejście, jednak los nigdy jakoś nie kwapił się do tego aby nauczyć Seth'a Royce'a pokory.
Miał na sobie wąskie ciemne spodnie i ulubione czarne buty za kostkę, do tego biały t-shirt i jeansowa kurtka. Na głowie miał czarną czapkę. Szedł w ciszy, spokojnym równym tempem, zgrabnie przechodząc między zwalonymi gałęziami niczym kot. W pewnym momencie gęsty las, przez który mężczyzna przedzierał się swoim cichym krokiem od ostatniej godziny, przerzedził się, a przed nim rozciągnął się znajomy widok. Seth przystanął, opierając się przez chwilę o dużą sosnę, a gdy omiótł polanę wzrokiem, doszedł do wniosku, że 3 lata wcale jej nie zmieniły. Jedynie niektóre młode drzewa rosnące na jej skrajach wystrzeliły o metr, może dwa metry w górę, w porównaniu do tego co pamiętał ze swoich spotkań z Joanne Collins.
Royce nie wszedł na polanę, tylko wyciągnął papierosa z paczki, którą miał jak zwykle w kieszeni jeansowej kurtki i wsunął do ust. Odpalił i zaciągnął się dymem, przez chwilę przyglądając się obrazkowi, który rozciągał się przed jego oczami. Był tu po raz pierwszy w ciągu ostatnich trzech lat. Zamyślił się z wolna wypalając papierosa.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 15:32

#1
Przez ostatnie trzy lata zdarzyło jej się może parę razy odwiedzić tą polanę. Wiązała z tym miejscem dziwny sentyment, przez co za każdym razem zapadała w nim w pewną nostalgię. Z czasem coraz rzadziej miała okazje je odwiedzać, bo wspomnienia z nim związane coraz silniej wpychała w głębsze zakamarki swojego umysłu, by nie były w stanie w żaden sposób na nią wpłynąć. Mimo wszystko przez te ostatnie lata, jeśli jakoś zdarzyło jej się tu przyjść, spędzała tutaj może parę minut i ruszała miejsce. Polana wydawała jej się teraz taka pusta, wybrakowana. Przez to samotność stawała się nagle udręką, której nie odczuwała w innych miejscach.
Tego dnia Joanne przechadzała się lasem bez jakiegoś znaczącego celu. Budził się w niej czasami taki łazik i doprowadzał ją do różnych miejsc. Uwielbiała w tym czasie obserwować przyrodę, wśród której często próbowała dostrzegać różne ślady i oznaki obecności różnych zwierząt. Odkąd zaczęła ćwiczyć zdolności tropicielskie lub jakiekolwiek inne związane z sztuką przetrwania mimowolnie analizowała wszelkie oznaki spotykane po drodze. Z czasem córka Heliosa zboczyła zupełnie ze ścieżki i mijała wysokie pnie drzew. Nim zastanowiła się w jakim kierunku właściwie zmierzała zorientowała się, że znajduje się tuż przy polanie. Tym razem również nie mogła się oprzeć, więc podeszła bliżej, aż wychyliła w końcu stopę poza linię drzew odgradzającą to miejsce. Wzięła odrobinę głębszy oddech, by zaczerpnąć więcej wilgotnego powietrza. Zrobiła kolejny krok i poczuła jak promienie słoneczne w końcu dosięgnęły jej policzków. Rozejrzała się dookoła i nim zdążyła zmienić kierunek swojej małej wędrówki dostrzegła sylwetkę opartą o jedno z drzew. Podeszła odrobinę bliżej i wychyliła lekko głowę, by rozpoznać osobę, która tam stała. Gdy zdała sobie sprawę z tego kto tam stoi zachłysnęła się cicho powietrzem i odruchowo zrobiła krok wstecz. Seth... Nie wiadomo czemu, ale w pierwszej chwili ta myśl ją odrobinę wystraszyła, co mogło oznaczać, że przez te trzy lata nawet nie wyobrażała sobie ponownej konfrontacji. Zwłaszcza po sposobie w jaki mieli okazję się "pożegnać".
- Czy to nie ironia, że po takim czasie spotykam ciebie właśnie tutaj?- odezwała się w końcu przyjmując dość zdystansowaną postawę względem mężczyzny. Zlustrowała go wzrokiem próbując odnaleźć rzeczy, które na pierwszy rzut oka się zmieniły oraz te, które pozostały takie same. Niewątpliwie zdawał się nabrać więcej muskulatury przez co wyglądał w tej chwili zdecydowanie poważniej. Jego twarz i choćby sposób w jaki dopalał papierosa sprawiały, że nadal w pewnym stopniu przypominał siebie sprzed trzech lat.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 16:52

W ciszy własnych myśli Royce bardzo dobrze słyszał wszystko co działo się naokoło. Śpiew ptaków, szum drzew, odgłosy kroków na leśnej ściółce. Nie zdążył dopalić papierosa kiedy usłyszał nadchodzącego intruza i jeszcze zanim dostrzegł wyłaniającą się postać zaczął się powoli wycofywać, nie wydając przy tym żadnego odgłosu, żeby zejść z ewentualnego pola widzenia. Wtedy jednak jego oczom ukazała się blondynka o znajomej sylwetce. Zamarł w połowie kroku w tył, z papierosem w owiniętych rzemieniami palcach. Coś w jego umyśle wyłączyło potrzebę ukrycia się, a on zrobił krok naprzód wbrew temu co podpowiadał mu rozsądek. Kiedy Joanne wyszła na polanę, Seth stał zastanawiając się czy to sen czy czyjaś mało zabawna sztuczka. Wtedy jednak blondynka dość szybko dostrzegła również i jego, a jej zaskoczone spojrzenie przeszyło go na wskroś.  
Uniósł papierosa do ust kiedy Joanne odezwała się do niego jako pierwsza.
- Faktycznie ironia - przyznał ostrożnie, jakby nie do końca wiedział jak powinien zachować się w stosunku do dawnej przyjaciółki. Jednocześnie taksował ją wzrokiem przypominając sobie wszystkie szczegóły osoby, którą jego wyobraźnia od jakiegoś czasu odtwarzała bardziej jako zamazanego ducha aniżeli realną postać. Dodatkowo jakiś cichy głos w jego umyśle podpowiadał mu, że właśnie został przyłapany przez wroga na... sam nie do końca wiedział na czym, bo zdecydowanie nie można było nazwać tego zakradaniem się. Czy jednak potrafił patrzeć na Joanne jak na wroga? Zgasił papierosa i zrobił kolejny krok w stronę polany, wychodząc spomiędzy drzew i ignorując wszelki rozsądek.
- W końcu oboje lubimy popołudniowe spacery po lesie - dodał dość racjonalnie, a jego usta wygięły się w lekkim uśmiechu. Jo wyglądała zjawiskowo jak zawsze, a Seth nie mógł oderwać od niej wzroku. Być może zaraz zniknie udowadniając, że mężczyzna w końcu oszalał? Wyciągnął drugiego papierosa.
- Dobrze wyglądasz - rzucił kiedy już schował zapalniczkę do kieszeni spodni.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 17:43

Kompletnie nie wiedziała czego się po czym spodziewać po tak długim czasie. W końcu należeli teraz do wrogich względem siebie grup, według których naturalnym odruchem byłaby chęć walki kierowana nienawiścią. Jednak ta nienawiść to nie jest coś czym była w stanie darzyć Setha. Nawet po trzech latach rozłąki i kłótni, która ich tak podzieliła. Syn Lokiego zdawał się być równie zmieszana co blond włosa, przez co cała otoczka nabierała pewnej niezręcznej atmosfery.
Odwróciła na krótki moment wzrok i usilnie próbowała stłumić uśmiech, który pchał się jej na usta, gdy dawny przyjaciel wspomniał o spacerach. W ten prosty sposób przywołał falę tych pozytywnych wspomnień i myśli, które wiązały się z tym co ich kiedyś łączyło. Spojrzała na niego z powrotem nie umiejąc się powstrzymać od spojrzenia w jego szmaragdowe oczy.
- Przynajmniej to się nie zmieniło.- odpowiedziała tym razem łagodniejszym tonem. Ta krótka chwila wystarczyła jej, by porzucić nieco bojową postawę, a przybrać tą bardziej przyjazną. Joanne nie umiała zdefiniować uczucia, które właśnie ją owładnęło. Choć czuła pewną niezręczność i niepokój, śmiała uznać, że owe odczucie jest dość przyjemne.- No i jeszcze to.- dodała z subtelnym uśmiechem na buzi, wskazując na papierosa, którego dopiero co wyciągał. Nawet nie umiała sobie wyobrazić niepalącego Royca. Papieros zdawał się być jego nieodłącznym elementem, który w pewien sposób nawet go odznaczał. Tak przynajmniej teraz o tym pomyślała Joanne.
Słysząc komplement niemal mimowolnie przeczesała palcami głosy.
- Dzięki. Ty wyglądasz nawet lepiej niż sprzed trzech laty. Nowe otoczenie chyba ci służy.- odpowiedziała z dziwną jak na nią pokorą. Czuła się teraz trochę zagubiona i nie wiedziała jak ma się zachować. Tym razem z jej słowach nie było nawet krzty pogardy, jakby chciała mu pokazać, że zupełnie zaakceptowała to co się kiedyś wydarzyło. Nie zamierzała teraz wzywać straży ani nikogo innego. Choć ich drogi się rozeszły znienawidziłaby samą siebie, gdyby miała go wydać i mu jeszcze zaszkodzić.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 21:52

Najwyraźniej obydwoje nie spodziewali się tego spotkania i nie wiedzieli jak na siebie zareagować. Powinni pałać do siebie niechęcią i odrazą, szczególnie po tym w jaki sposób rozstali się 3 lata temu, zdaje się jednak, że dawnych uczuć nie dało się tak łatwo zapomnieć. Im dłużej Seth patrzył na Joanne, tym bardziej docierało do niego jak mocno mu jej brakowało.
Przez chwilę zastanowił się nad tym co powiedziała, aż w końcu przekrzywił lekko głowę wzruszając ramionami.
- Wydaje mi się, że wiele rzeczy pozostało bez zmian - uznał tajemniczo chociaż dość niewinnie z charakterystycznym dla siebie błyskiem w oku. Wydawał się rozluźniony, jednak tylko w połowie była to prawda, w połowie zaś pozory. Mimo wszystko robił dobrą minę do tej nie do końca dobrej gry. Uśmiechnął się tylko gdy zwróciła uwagę na jego niezmienny nałóg, co przyjął z dość przyjemnym odczuciem, podobnie jak jej pozbawiony niechęci głos.
Kiedy uznała, że wygląda lepiej niż trzy lata temu uniósł lekko brwi, jakby ten odwzajemniony komplement był czymś, czego się nie spodziewał. Być może miał poczucie, że na to wcale nie zasłużył. Skinął głową doceniając jej obiektywizm pozbawiony urazy, którą z pewnością miała prawo do niego czuć.
Wszedł na polanę zbliżając się do niej nieco bliżej, chociaż wciąż pozostawiając pewien dystans, jakby bał się, że ją w jakiś sposób wystraszy. Rozejrzał się dookoła.
- Dawno mnie tutaj nie było - zauważył jeszcze zanim z powrotem na nią spojrzał. Te migdałowe oczy przyciągały jego wzrok niczym magnes. Przez chwilę patrzył na nią korzystając ze sposobności do tego. - Dobrze cię widzieć - odezwał się w końcu bez ogródek. Nie chciał żeby postrzegała go przez pryzmat ich ostatniej kłótni, jednak jednocześnie wiedział, że nie było to takie proste. - Brakowało mi ciebie, Jo.
Być może po swoim odejściu nie miał prawa do takich wyznań. Ani do tej ulgi na jej widok. A jednak czuł to co czuł i nie potrafił tego powstrzymać. Był to kolejny objaw jego wrodzonej tendencji do manipulacji - wyznać swoje uczucia w nadziei, że Joanne wybaczy mu jego błędy, mimo tego, że Seth nie był w stanie się ich wyrzec. Miał ochotę jej dotknąć, sprawdzić czy nie jest jedynie wytworem jego wyobraźni. Chciał zapomnieć o tym co się między nimi wydarzyło i puścić w niepamięć ostatnie trzy lata. A jednak jakaś realistycznie myśląca cząstka jego jaźni dobrze wiedziała, że nie da się cofnąć popełnionych błędów tak jak nie dało się cofnąć czasu.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Wto 09 Lip 2019, 23:28

Jego słowa zdawały jej się w pewien sposób dość pocieszające po tym w jaki sposób się rozstali parę lat temu. Z perspektywy Joanne mogły one oznaczać, że nie zmienił się tak bardzo jak się tego obawiała. Dowodem na to było choćby to, że mimo tej dziwnej niezręczności potrafili spojrzeć sobie w oczy i odrzucić w tym momencie wszelkie złośliwości związane z ich kłótnią. Collins poczuła w sobie przyjemne ciepło, być może coś na wzór ulgi, ponieważ, widząc go teraz w tak dobrej formie, miała pewność, że podczas ich rozłąki nie stało się mu nic złego.
Gdy Seth wszedł na polanę, słońce otuliło także jego, dzięki czemu mogła lepiej mu się przyjrzeć. Odruchowo sama zrobiła dwa kroki w przód i zatrzymała się niemal w tym samym momencie co on. Docierało do niej jak bardzo za nim tęskniła, a jednocześnie nie potrafiła od tak rzucić mu się na szyję i okazać tego tak, jakby to zrobiła w normalnych okolicznościach.
- Trudno uwierzyć, że minęło już tyle czasu.- skomentowała lekko poruszona po usłyszeniu jego spostrzeżenia. Jednak to jego kolejne słowa wzbudziły w niej więcej emocji, które nie dawały się już tak łatwo stłumić. Zmarszczyła lekko czoło i przygryzła dolną wargę. W tym samym czasie pokiwała potakująco głową, jakby tym samym chciała odwzajemnić to co powiedział. Jednak słowa ugrzęzły jej w gardle. W pewnym stopniu chciała teraz się na niego wściec i wytknąć mu te ostatnie trzy lata pozbawione jego obecności. Z drugiej strony ciemnowłosy miał to samo prawo, by wypomnieć jej to jak go wtedy wystawiła. Najzwyczajniej nie potrafiła teraz być na niego zła, bo ostatecznie za bardzo cieszyła się z tego, że go widzi. Joanne posiadała miele masek, które przebierała zależnie od sytuacji, w których się znajdowała, ale przy nim żadna z nich nie potrafiła się utrzymać na jej twarzy. Najzwyczajniej nie potrafiła przy nim udawać kogoś innego.
- Seth, nawet sobie nie wyobrażasz...- zaczęła nie umiejąc nawet znaleźć odpowiednich słów, by wyrazić to jak za nim tęskniła, jednak ton jej głosu mówił znacznie więcej. Podeszła jeszcze bliżej zatrzymując się parę metrów przed nim.- Powiedz mi, jak tam jest?- zapytała w pewnym stopniu zaciekawiona. Chciała wiedzieć, czy jest tak jak sobie to wyobrażał i czy sprawiło, że rzeczywiście odżył.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Sro 10 Lip 2019, 14:36

Być może istniała spora granica pomiędzy próbą puszczenia w niepamięć dawnej kłótni, a przyznaniem się do popełnienia błędu... ba, wielu błędów. Seth jednak był jak dziecko i zazwyczaj nie można było oczekiwać od niego większych kroków naprzód w samorozwoju. Poza tym nie do końca dojrzałym było zapominanie o sytuacjach, które powinny nas czegoś nauczyć, prawda? Cóż, nikt nie był idealny, a już na pewno nie Royce.
Pokiwał głową, przyznając blondynce rację, że minęło sporo czasu od ich ostatniego spotkania. Podejrzewał, że był to dość intensywny okres tak samo dla Jo jak i dla niego, pełen sytuacji, z którymi musieli poradzić sobie w pojedynkę zamiast u boku najlepszego przyjaciela. Patrzył na nią, jak przygryza wargę i bije się z własnymi myślami, które sam wywołał i nie wyglądał jakby miał z tego powodu wyrzuty sumienia. Dla niego ta sytuacja również była ciężka, jednak emocje z nią związane świadczyły tylko i wyłącznie o tym  jak bardzo im na sobie zależało. Woleli stawić czoła temu niespodziewanemu spotkaniu, niż rozejść się w atmosferze zdrady i zawodu. Świadomy tego faktu zrobił kilka kroków w jej stronę, znów zmniejszając nieco dystans. Kiedy znów się odezwała, wbił w nią swoje uważne spojrzenie, w którym coś jej odpowiadało, że nie musiała kończyć zaczętego zdania.  Wyrzucił drugiego niedopałka i przetarł ręką po brodzie pokrytej zarostem, zastanawiając się nad jej pytaniem.
- Nie do końca tak jak sobie wyobrażałem – przyznał, patrząc na nią. Oczywiście, że chodziło o nią i fakt, że jego plany ucieczki ściśle wiązały się z jej uczestnictwem w całym tym przedsięwzięciu. Mimo to jego wzrok pozostawał łagodny i pozbawiony oskarżeń, do których przecież nie miał prawa. Spuścił wzrok.  – Ale mim wszystko to była dobra decyzja, Jo… Żebym odszedł.
Wiedział, że nie może jej powiedzieć wszystkiego, chociaż chciał. Tak jak on sam nie miał prawa pytać o szczegóły odnośnie tego co działo się w obozie, bez względu na to jak bardzo by nie był ciekawy ostatnich 3 lat życia Joanne. Przesunął po jej twarzy wzrokiem, za którym widać było cień tęsknoty. Jak to możliwe, że była tak blisko i tak daleko jednocześnie? Zrobił krok w jej stronę, tak że znajdowali się może dwa metry od siebie. Przyglądając się jej z bliska chłonął ten przyjemny widok, czując jak z dawna zapomniane emocje rozbudzają się w nim bez jego kontroli.
- A ty? – wyrzucił z siebie w końcu, marszcząc czoło żeby mimiką twarzy ukryć napięcie. - Jak się masz, Joanne?
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Sro 10 Lip 2019, 16:13

Niesamowite było, że mimo upływu czasu nadal potrafili czytać ze swoich twarzy to, co zostało niedopowiedziane. Z każdym kolejnym wymienionym zdaniem coraz bardziej przypominała sobie jaką pustę odczuwała przez te ostatnie trzy lata, kiedy Setha nie było już w obozie. Nie znała drugiej takiej osoby i właściwie przez większość czasu nawet nie szukała. Zdarzało się, że oceniała innych porównując ich do swojego dawnego przyjaciela, a zwłaszcza w sytuacjach, gdy wiedziała, że to właśnie on by ją wtedy zrozumiał.
Teraz ich rozmowa wyglądała zupełnie inaczej niż ostatnim razem. Atmosfera była bardzo niepewna, ale podczas tamtej kłótni brakowało im tego spokoju, który teraz pozwalał im obejść się bez oskarżycielskiego tonu. Joanne pokiwała głową akceptując jego odpowiedź. Nie odczuła w związku z nią żadnej złości ani żalu, a nawet można by rzec, że towarzyszyła temu ulga.
- Rozumiem. W każdym razie dobrze, że sobie tam radzisz.- przyznała posyłając mu jednocześnie łagodny uśmiech. Od jego odejścia nie dostała od niego żadnej wiadomości ani znaku, dlatego nie miała pojęcia o tym co się z nim dzieje ani nawet czy choćby żyje. Została w obozie przepełniona obawami i po tym jak opuścił to miejsce powracały co jakiś czas myśli o tym, czy któryś z leków się nie spełnił na jego drodze.
- Myślę, że sobie jakoś radzę. Przynajmniej lepiej niż kiedyś, nie potykam się już o własne nogi.- zaśmiała się dość nie pewnie wzruszając przy tym ramionami. Wielu, a zwłaszcza Seth zdawali sobie sprawę z tego jaką pokraką była Joanne, gdy trafiła do obozu. Musiała się mocno zdeterminować, by osiągnąć obecną formę. Teraz już nie odstaje od reszty, ale przez pierwsze lata musiała włożyć w to więcej wysiłku.- Ale przyznam, że bez ciebie jest inaczej.- dodała odrobinę bezradnie, ale mimo to nadal się lekko uśmiechała. W jej języku zapewne miało być to zastępstwo słów, że brakuje jej towarzystwa Setha. Zazwyczaj z trudem przychodziło jej wyrażanie tak szczerych myśli, zwłaszcza w obliczu pulsujących emocji.
- Tak właściwie to co cię tu sprowadza?- zapytała tym razem odrobinę zaniepokojona. Choć dawny przyjaciel przeszedł na drugą stronę nie umiała traktować go jak wroga, dlatego nie chciała go teraz wydać. Zapewne nie wybaczyłaby sobie tego. Jednak kiedy tylko jej umysł odrobinę otrzeźwiał po szoku wywołanym jego widokiem, przypomniała sobie o pewnych sposobach, w jaki działali członkowie NoGods. Choć nie chciała z nim walczyć wiedziała, że nie będzie mogła go wpuścić.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Sro 10 Lip 2019, 18:22

Seth westchnął widząc ten znajomy łagodny uśmiech, a jego własne kąciki ust mimowolnie drgnęły ku górze. Zapewne nie powinien się cieszyć, że ktoś go nakrył na przebywaniu na obszarze obozu, ale nie potrafił się powstrzymać. Joanne zawsze była jasnym punktem w jego obozowym życiu, a tego jak mocno był do niej przywiązany nie dostrzegał dopóki jej nie zostawił. Długie trzy lata uświadomiły go, że nie był w stanie znaleźć nikogo ani niczego, co mogłoby mu zastąpić Jo i było to lekko przerażające. Jak można być tak uzależnionym od drugiej osoby?
Pokręcił głową z lekkim uśmiechem na jej słowa.
- Już od dawna nie potykasz się o własne nogi - zauważył rozbawiony tym, że nic się nie zmieniło, spoglądając na Joanne z lekko zmarszczonym czołem. Pierwsze lata w obozie sprawiły, że Joanne zawsze była niepewna swoich umiejętności, a Seth uważał za swój obowiązek aby wyprowadzać ją z błędu i wzbudzać w niej jak najwięcej pewności siebie. Niemal zapomniał jakie to uczucie.
- Wiem - odparł tylko, dobrze zdając sobie sprawę z tego co Jo miała na myśli mówiąc, że po jego odejściu jest inaczej. Oboje powiedzieli to na głos i chyba dzięki temu Seth poczuł, że nie jest w stanie się dłużej powstrzymywać. Wyciągnął rękę spokojnym gestem i złapał Joanne za przedramię przyciągając ją lekko do siebie i obejmując. Nie było innej metody żeby pokazać jej jak bardzo chciał żeby ten lód między nimi stopniał do końca, a dziwna fala emocji i jednocześnie paradoksalnego spokoju spadła na niego i niemalże go przygniotła swoim ciężarem. Poczuł znajomy przyjemny zapach jej jasnych włosów, który sprawił, że zakręciło mu się w głowie. Szybko rozluźnił uścisk, jakby nie chciał narzucać Joanne swojej bliskości, jednak na te kilka sekund cała reszta przestała istnieć. Potrzebował jej i ani obóz, ani NoGods nie miało już znaczenia. Dopóki jej nie puścił, wtedy wróciła rzeczywistość i wszystko co się z nią wiązało. Sam nie ruszył się nawet o krok, jednak Collins mogła się od niego odsunąć, jeżeli taką miała potrzebę.
Jej pytanie wcale go nie zaskoczyło, bo od samego początku się go spodziewał. Rozejrzał się po polanie.
- Nic związanego z NoGods - zapewnił ją z lekkim uśmiechem, chociaż wiedział doskonale, że mogli się spotkać w zupełnie innych okolicznościach. Nie miał jednak zamiaru się tym przejmować w tej chwili. - Nudziłem się - odparł zgodnie z prawdą, chociaż dopiero po chwili dotarło do niego jak mało wiarygodnie to brzmi. - Słowo harcerza - dodał niewinnie, lekko rozbawiony tym, że się tłumaczy, ale jednocześnie chcąc przekonać blondynkę. Król Kłamców, a Joanne Collins zawsze jakimś cudem wiedziała kiedy podważyć jego słowa. Nigdy nie wiedział czy on coś robił źle, czy to ona miała jakieś nadprzyrodzone zdolności.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Czw 11 Lip 2019, 10:56

Joanne nie miała pojęcia kim stał się Seth Royce po opuszczeniu obozu. Za to w obliczu ich obecnego spotkania, gdzie byli tylko we dwoje, była przekonana, że jest tą samą osobą co kiedyś. Każde kolejne wypowiedziane przez niego zdanie utwierdzało ją w tym fakcie. Pocieszał ją fakt, że ani trochę nie zapomniał o czasie, który spędzali tu razem. Pokręciła lekko głową jakby nadal nie do końca wierzyła, że Seth stoi tu przed nią.
Spojrzała minimalnie zdziwiona na wyciągniętą w jej stronę rękę. Nie stawiała żadnego oporu, a nawet sama zbliżyła się najbliżej jak mogła, by móc się w niego wtulić. Przeszyła ją nagle fala emocji, ale tych pozytywnych. Ten prosty gest dał upust całej niepewności i pozwolił dziewczynie poczuć w końcu bliskość i ciepło jego silnych ramion. Schowała na moment twarz opierając czoło o jego klatkę piersiową i odetchnęła wypuszczając z siebie resztki napięcia. Puściła Setha chwilę później, by móc nacieszyć się faktem, że w końcu go spotkała. Teraz przestała nawet myśleć o sposobie w jaki się rozeszli, bo nie to było dla niej obecnie najważniejsze. Uniosła wzrok, by spojrzeć na jego uśmiechniętą minę, którą natychmiast odwzajemniła.
Uniosła jedną brew, a sposób w jaki na niego spojrzała był porównywalny ze wzrokiem matki, która czeka, aż jej dziecko przyzna się co nabroiło, gdy usłyszała jego odpowiedź na zadane mu pytanie. Kiedy tylko dał jej "słowo harcerza", nie mogła powstrzymać rozbawienia, w wyniku czego szturchnęła go lekko w przyjacielskim geście.
- To nie jest śmieszne.- miało zabrzmieć to jak pouczenie lub jakiś wyrzut, jednak w jej wykonaniu wyszło zupełnie inaczej. Wiedziała, że Seth wielu rzeczy nie brał na poważnie lub celowo obracał je w żart. Było to bardzo zaraźliwe, co pozostało w Joanne nawet po jego zniknięciu.- Seth, ja nie chcę być zmuszona do walki przeciwko tobie.- dodała już poważniejszym i jednocześnie zmartwionym głosem. Docierało do niej, że oboje mogą znaleźć się w sytuacji, w której ktoś będzie chciał zmusić ich, by stanęli przeciwko sobie, a to była chyba najgorsza wizja jaką potrafiła sobie wyobrazić.
Sponsored content
Re: Polana w środku lasu

Polana w środku lasu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Polana w lesie
» Serce lasu
» Serce lasu
» Północno-wschodnia część lasu
» Północno-wschodnia część lasu



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: