Pokój #33 - Lilly Griffin DpyVgeN
Pokój #33 - Lilly Griffin FhMiHSP


 

Pokój #33 - Lilly Griffin

Idź do strony : 1, 2  Next
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 14 Lip 2019, 15:27

Pokój #33

Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 14 Lip 2019, 20:35

Chowała się w swoim grubym, miękkim kocu w kącie kanapy. Zza materiału wystawała tylko jej ruda czupryna. Czytała sobie książkę i słuchała spokojnej muzyki. Nie chciało jej się wychodzić z mieszkania. Wystarczyły jej te przytulne cztery ściany, kocyk i książka. Brakowało jeszcze smacznej Kawy. Trzy K: kocyk, książka, kawa. Od jakiegoś czasu nie słyszała żadnych śmiechów i chichów pod jej drzwiami, nie spotykała się z niemiłymi komentarzami. Tak jakby to wszystko na chwilę ucichło. Wyciągnęła się na kanapie i nawet na kilka minut jej się przysnęło.
Obudziła się dopiero, gdy muzyka zmieniła swój rytm. Zerwała się z kanapy przestraszona i wycierając stróżkę śliny z kącika ust wyszła z koca. Gdy już wyszła zaczęła wymyślać co dzisiaj zje. Ubrana była w brązową koszulkę na ramiączkach i czarne, krótkie spodenki sportowe. Na stopy miała naciągnięte wysokie skarpetki w kolorze łososia norweskiego. Ziewając głośno stanęła przed lodówką i zaczęła wyciągać rzeczy na kanapki. Domyślała się, że będzie musiała zrobić ich zdecydowanie więcej.
Zawsze mogła liczyć na to, że ktoś z jej okręgu przyjdzie do niej i coś od niej z lodówki hapsnie. A że miała tylko jedną taką osobę na myśli musiała się postarać.
Czuła niemałe zmęczenie. Zebrała się jednak na wyżyny możliwości i zaczęła powoli kroić ogórki małosolne. Z boku myła w międzyczasie sałatę, a kromki chleba opiekały się spokojnie w opiekaczu. Uwielbiała mieszanie ryby z warzywami, smakowała jej wtedy najlepiej. Może innym nie smakowało, ale ona uważała, że to bardzo zdrowa kombinacja.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 14 Lip 2019, 20:44

Drejkson jak zwykle przechadzał się w obozie bez celu, bo przecież trwały przygotowania do wielkiej imprezy i nie było tu nic do roboty. Trening go nudził, bo w końcu ile można było ćwiczyć to samo, zwłaszcza gdy było się tak samo dobrym jak on? Nie było z kim pośmieszkować, bo wszyscy siedzieli jak wryci i zastanawiali się co dalej, jakby była to pierwsza zmiana kapitanów w tym obozie. Jego myśli więc zahaczyły na moment o Liliannę, z którą dawno się nie widział, a był jednym z jej nielicznych przyjaciół w obozie. Postanowił więc dotrzymać jej towarzystwa, o ile była tego popołudnia w domu. I tak nie miał nic do roboty, więc poszedł sprawdzić, czy zastanie ją w pokoju.
Stanął przed jej drzwiami i chwilę się rozejrzał, dostrzegając kilku pomniejszych herosów, którzy robili sobie jakiejś żarty. Najpewniej dokuczali jej, zachowując się bardzo głośno na korytarzu. Szybka pięściarska reprymenda i zarobienie dwóch pizd pod oczami wystarczyło im do zrozumienia, że mają być teraz cicho.
Wszedł jak do siebie, naciskając na klamkę, a drzwi jak zwykle były otwarte - musiała więc być w domu.
- Ruuuda! - zawołał ją, gdyż nie dostrzegał jej osoby na sofie. Musiała więc być albo w łazience, albo w kuchni i bardziej skłaniał się ku drugiemu, gdyż było tam zapalone światło.
Przeszedł kilka kroków, trzymając oczywiście ręce w kieszeniach swoich letnich spodenek. Miał na sobie też hawajską koszulę, normalnie jakby wybierał się na jakieś wakacje. Ale cóż? Ciepło było, to wszyscy cieszyli michę, on także - lubił taką pogodę, choć jego mocą było chłodzenie różnych rzeczy po drodze. Doszedł do kuchni, przy której stała córka Hel i oparł się o framugę, zachwycając się tym uroczym widokiem - Griffin robiąca kanapki, w dodatku ze spodenkami podkreślającymi jej... pozytywne cechy charakteru.
- Weź jeszcze dołóż jakieś mięsko - zasugerował, bo chyba go nie usłyszała za pierwszym razem.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i obserwował rudą, gdy ta przyrządzała sobie i najpewniej jemu kanapki, no bo z reguły rzadko mu odmawiała. A on wykorzystywał ją w gastronomicznych celach ile tylko się dało.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 14 Lip 2019, 22:02

Szczerze to nie wiedziała czy mogła spodziewać się jakichkolwiek gości. Zazwyczaj pod jej drzwiami znajdywała różnego rodzaju zwłoki. Dzisiaj przez te drzwi wszedł Drake. Nie musiał się drżeć, wiedziała że idzie, bo tylko on wchodził do niej do pokoju jak do swojego własnego. Ona sobie szykowała kanapki, ale zawsze robiła ich za dużo, więc w sumie czemu miałaby reszty nie oddać przyjacielowi? Był chyba jedyna osobą w obozie, której mogła zaufać bezgranicznie. Znali się, no prawie jak łyse konie. Gdy zobaczyła go w progu starała się że wszystkich sił nie pokazywać, że cieszy ją jego obecność. Podrapała się po policzku, który zalał się lekko różowym kolorem i kończąc kroić warzywo wytarła ręce w ręcznik papierowy. Spojrzała na Drake'a i z lekkim uśmiechem na ustach skinęła w jego stronę głową.
- A to już ryba Ci nie pasuje...? - skrzywiła się lekko odgarniając rude kudły sprzed twarzy. Zastanowiła się chwilę i podeszła do lodówki. Grzebała w niej dobre kilka minut, aż w końcu wciągnęła pokrojone kawału schabowego, które robiła wczoraj. Gdyby przyszedł wieczorem, pewnie by mógł je zjeść z ziemniakami i mizerią, a tak będzie miał do kanapek.
Unikała jego wzroku, gdyby nawiązali kontakt wzrokowy zapewne zamieniłaby się w chodzącego dorodnego buraka. Przygotowała rzeczy na jego kanapki i krojąc rzodkiewkę spojrzała na sekundę na bruneta.
- Nie pomagasz przy przygotowaniach? - spytała, a gdy skończyła kroić warzywko wzięła kromki jasnego chleba i pokroiła w trójkąty. Zadowolona ze swojego dzieła otrzepała ręce i w końcu na dłużej zawiesiła wzrok na Hellstormie. Wpatrywała się w niego jak w malowniczy obrazek. Był strasznie przystojny i Lilly często nie mogła przy nim znaleźć swojego języka. Tak jakby ktoś jej głos odebrał. Odchrząknęła cicho i podrapała się po piegowatym nosie by znów spojrzeć na nieskończone kanapki.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 15 Lip 2019, 15:06

Drake zawsze wchodził tu jak do siebie, dlatego Lilly chyba już przywykła i po wielu reprymendach przestała zwracać na to uwagę. Wiadomym było, że syn Hadesa będzie robić zawsze to, co mu się podoba i nikt nie jest w stanie odwieźć go od czasem nawet głupich pomysłów. Fakt tak długiej znajomości również pomagał w przymykaniu oczu na jego występki, dlatego był wdzięczny Griffin, że ta nie unosiła się dumą i nie próbowała postawić na swoim. Z resztą, ona rzadko mu się sprzeciwiała, bo mieli podobne zdanie w większości spraw. No z wyjątkiem rzucania jedzeniem w ludzi - od zawsze dostawał po łapach za to od niej i to nawet po tylu latach się nie zmieniło.
Bawiła go jej skromność i zakłopotanie, gdy rozmawiała z nim. Lubił flirtować, ale z nią to już w ogóle, widząc jej reakcje. Była nieśmiała i mniej otwarta niż on, dlatego niegroźna zabawa jej kosztem była tym, co bardzo lubił. Wystarczyło tylko spojrzeć na te rumieńce: ruda była warta każdego komplementu, a gdy tak uroczo reagowała, tylko potęgowała jego chęć do obsypywania jej nimi.
Pokręcił głową.
- Wolę mięsko - zaznaczył i przeszedł kilka kroków, opierając się pośladkami o blat kuchenny.
Wielokrotnie jadał u niej, bo ruda potrafiła gotować i jej kuchnia bardzo mu smakowała. Już nawet bez pytania brał masę rzeczy z jej lodówki, ale oni byli na takim etapie znajomości, że teraz byłoby to już dziwne, gdyby tego nie robił. Czuł się u niej jak u siebie i ona na to samo mogła liczyć u niego w domu. Chyba nawet jego kościotrup ją polubił.
- Wolę popatrzeć na panią domu - spodziewał się, że wywoła kolejny rumieniec na jej twarzy.
Dobrze się czuł w jej towarzystwie i dlatego pewnie tak często tutaj bywał. Lilly akceptowała go w całości - wszystkie jego odchyły, nietaktowne żarty, luz i podejście do życia. Być może trochę z wdzięczności za to, co zrobił dla niej lata temu, a być może też z lojalności, której nigdy nie można było jej odmówić. Dla niego była gotowa nawet opuścić NoGods. To wiele mówiło o tym, kim dla niej był. On zaś przyjął za nią atak na siebie i to również mówiło dużo, kim ona była dla niego.
- Rozgoniłem tych debili - zaczął, nawiązując do dzieciaków robiących sobie z niej żarty. - I mam dużo czasu, więc może masz ochotę na wspólne obejrzenie czegoś zabawnego? - zaoferował jej wspólne spędzanie czasu i lenienie się przed telewizorem. Zdarzało im się spędzać wolne chwile w taki sposób. Tutaj mieli wszystko: od prądu po zaopatrzenie gastronomiczne, wystarczyło tylko skorzystać.
Zlustrował wzrokiem Lilly, podziwiając ją. Nawet w tak codziennym i domowym ubranku wyglądała pięknie.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 15 Lip 2019, 15:44

Oczywiście, że była przyzwyczajona. Nie było dnia, by nie zwracała mu uwagę, że nie wolno tak wchodzić do kogoś do pokoju czy mieszkania bez pukania do drzwi. Czasem myślała, że go w dziczy wychowali i to ona musi mu mówić co ma robić, a czego nie robić. Ile to razy dostał po łapach za rzucanie w ludzi jedzeniem? Już nie mogła tego zliczyć. Wiedziała, że Drake będzie robił co mu się żywnie podoba, więc przestała komentować i po prostu kiwała z boku głową.  
Bardzo często Drake doprowadzał ją do stanu, gdzie zapominała języka w buzi, czerwieniła się jak dojrzały pomidor i stała jak słup soli. Wiedziała, że jego to bawiło i dlatego to ciągle robił. Co miała zrobić? Powiedzieć mu, żeby przestał? Mogła sobie mówić, ile chce on się świetnie bawił jej kosztem. Co prawda prawił jej bardzo miłe komplementy, ale czego się spodziewał po nieśmiałej córce Hel? Poklepała się po policzkach, aby oprzytomnieć i zerknęła na Drake’a kątem oka, który oparł się o blat. Jego słowa znowu ją zawstydziły. Dlaczego on jej to robił? Szybko odwróciła od niego wzrok czerwieniąc się bardziej. Złożyła szybko ich kanapki, żeby chłopak nie widział jej czerwonej twarzy, która prawie przypominała teraz malinę.  
- Przestań... nie żartuj sobie... - wyszeptała cicho, ale tak, żeby Hellstorm to usłyszał. Wyciągnęła talerze na kanapki i ustawiła na nich po cztery trójkąty, dla siebie z łososiem, dla bruneta ze schabikiem i sałatą.  
Wiedział doskonale, że za nim poszłaby w ogień. Uważała go za swojego bliskiego przyjaciela, a czego się nie robi dla przyjaciół? Zwłaszcza, że w organizacji wcale tak kolorowo dla niej nie było. Czasem czuła się tam jak w więzieniu, z którego wyjść nie mogła. Przełknęła cicho ślinę i z lekkim uśmiechem na ustach pokiwała głową na tak na propozycję bruneta. Uwielbiała z nim oglądać filmy czy seriale. Zawsze było śmiesznie, a on dodatkowo jeszcze komentował to w niesamowity sposób.  
- Dziękuję i tak, chętnie. - nie potrafiła sobie sama poradzić z obozowiczami, którzy notorycznie jej przeszkadzali. Nie raz mówiła, żeby przestali, prosiła, ale bez skutków. Drake miał na nich zupełnie inny wpływ i dzięki temu może tak łatwo ich przeganiał. Wzięła oba talerze z kanapkami i zaprowadziła ich do salonu, w którym już jakiś czas temu była. Na podłodze leżał jej koc, w który wcześniej się zawinęła. Postawiła na niskim stoliku przed kanapą oba talerze i podniosła z podłogi materiał składając go ostrożnie i dokładnie.
- A co chcesz oglądać? - powiedziała kończąc składać koc. Spojrzała na Drake’a uśmiechając się lekko i odkładając na bok gruby materiał. Książkę, którą wcześniej czytała zamknęła, wkładając do niej uprzednio zakładkę z zasuszonego liścia klonu i odłożyła lekturę na stolik. Usiadła na kanapie i poklepała miejsce obok siebie zachęcając przyjaciela by ten usiadł razem z nią. Mieli trochę czasu, więc nie chciała go zmarnować. Zwłaszcza, że był to kolejny pretekst by pobyć sam na sam z brunetem, którego bardzo lubiła i szanowała. Nie tylko za to co dla niej zrobił, ale też za to jaki dla niej był. Czasem myślała, że był czymś więcej niż przyjacielem, ale szybko odganiała te głupiutkie myśli. Przecież to mało prawdopodobne, by chłopak lubił ją tak jak ona jego, prawda? On był zabawny, a ona wręcz przeciwnie. Ale jak to mawiają, przeciwieństwa się przyciągają.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 15 Lip 2019, 20:07

Zabawa jej kosztem może była nieuprzejma, ale było to też niewinne i prawdziwe, bo przecież zawsze był z nią szczery. Powinna być świadoma swojej urody oraz wspaniałej osobowości, która kryła w sobie ciepło. On wielokrotnie doświadczył przy niej wielu przyjemności, bo ona była bardzo pozytywną osobą i potrafiła słuchać. Zawsze starała się służyć dobrą radą, nigdy nie oceniała i miała w sobie coś, co ciągnęło go do niej jak magnes. Była sobą, w dodatku miała mnóstwo uroku i dziewczęcości, której brakowało tym babochłopom z obozu, często bardziej umięśnionym niż połowa synów Aresa.
Cieszył się, że zgodziła się na wspólny wieczór, bo tak naprawdę pewnie oboje nie mieli co robić i tym samym nie tylko zajmą się czymś, ale również bardzo przyjemnie spędzą wspólnie czas. Cicha Lilly była idealnym partnerem do gadatliwego Drake, który sypał anegdotami i żartami w czasie filmu, często nieśmiesznymi, ale taki już był i ona to w pełni akceptowała.
Usiadł obok niej, gdy tylko zaproponowała mu miejsce na kanapie i jak gdyby nigdy nic objął ją, przytulając od razu do siebie.
- Tak tylko rzuciłem - odparł. - Mogę oglądać cokolwiek. Jak będzie nudne, to sami zaczniemy sobie dialogi mówić - zaproponował, gdyż zawsze jeśli trafiali na jakiś denny film, to bawili się w odgrywanie scenek, często idiotycznych i nieśmiesznych, ale oni bawili się przy tym doskonale, improwizując różne kwestie.
Wolną ręką chwycił kanapkę ze schabikiem i ugryzł ją, delektując się smakiem dobrze przyprawionego mięsa. Jego pani domu potrafiła świetnie gotować, a on nie omieszkał z tego nie korzystać. Ręką, którą ją obejmował, pomasował dziewczynę po brzuchu i docisnął jeszcze bardziej do siebie, by zachęcić ją do wtulenia się w niego. Nie musiała się krępować, bo robili już tak milion razy. Ilekroć jednak to się działo, trzeba było zachęcić ją do przybliżenia się, bo jej nieśmiałość wprowadzała ją w zakłopotanie.
- Właściwie, to chciałem z tobą porozmawiać - zaczął temat. - Spotykasz się z kimś? - spytał. - Pytam wyłącznie z ciekawości. Nie musisz odpowiadać. Ale jeśli nie odpowiesz, to tak jakbyś odpowiedziała - zażartował, nie przejmując się w ogóle tym, że może ją w zakłopotanie wprowadzić.
Był jednak trochę zazdrosny, bo ostatnio Lilly miała mniej czasu dla niego i wiązał to właśnie z poznaniem kogoś. Niby nie miał nic przeciwko, ale jednak wkurzało go to, że nie mógł oglądać z nią filmów kiedy chciał. A chciał bardzo często i to w chyba jeszcze bardziej przyjemnych pozycjach, niż zwykły siad i objęcie rudej.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 15 Lip 2019, 20:51

Już miała pochłaniać swoją kanapkę z lekko przyprawionym łososiem, gdy chłopak objął ją i przytulił do siebie. Nigdy nie mogła się przyzwyczaić do takiego zachowania ze strony bruneta. To jak ją obejmował, przytulał, miała wrażenie, że zaraz się udusi. Temperatura jej ciała na pewno wzrosła, mimo iż normalnie i on i ona byli chłodni. On syn Hadesa, ona córa Hel. Prawie takie same światy, a jednak wciąż coś ich dzieliło. Możliwe, że doszukiwała się w tym jakiejś nutki romantyzmu. Bo to mimo wszystko było ironią losu, że od dawien dawna znali się i nawet kumplowali, przyjaźnili.  Oboje byli dziećmi rodziców, których się nie lubi, którzy związani są z ciemnością i śmiercią. Ale może, to po prostu czysty przypadek?
Nie była zbyt chętna do przytulasków, ale kiedy objął ją tak jak to lubiła, czyli ręka na brzuszku i blisko jego klatki piersiowej, to niepewnie przylgnęła do niego opierajac policzek o niego. Widziała, że lubił, gdy gotowała, czasem potrafił zjeść cały gar ziemniaków zapominając o bożym świecie. Po prostu żarł i żartował w między czasie, jak to on. A ona, w tajemnicy, lubiła mu gotować. Zawsze spotykała się z jego aprobatą, gdy wymyślała kolejne nowe potrawy czy dania. On po prostu nie narzekał. To bardzo schlebiało dziewczynie, ponieważ starała się jak najlepiej, by w przyszłości móc zadowolić osobę, z którą potencjalnie mogłaby mieć w przyszłości nawet rodzinę. Nie wiedziała tylko z kim i chyba byłoby to dla niej zbyt trudne do wyboru. Tak dobrze się czuła przy Drake’u, że mogłaby uważać, że już są nawet w jakiejś takiej relacji, właśnie gdzie ona jest tą całą jego panią domu, gotuje, sprząta, a on panem domu, ochrania ją przed złem.
- Wiesz, ja wszystko z Tobą obejrzę, nie jestem wybredna. -zauważyła, a gdy spytał o jej status zdębiała, czerwieniąc się tak bardzo, że teraz wyglądała jak dorodny buraczek.  Szybko odwróciła wzrok usadawiając się blisko bruneta, ale już nie przytulając. Zapchała usta kanapką, chcąc zjeść to całe swoje zawstydzenie. Jakby nie miał o co pieron pytać. Skończyła kanapkę i przełykając ją głośno wytarła palcami usta z okruszków.
-D-dlaczego o to pytasz?! - uniosła głos, jakby to była jakaś doprawdy straszna rzecz. - N-n-nie możesz zapytać o coś innego?...- ucichła zakrywając swoją gorącą, czerwoną twarz rudymi włosami. Wiadomo było, że Lilly raczej z nikim się nie spotykała, a to, że rzadziej spędzali czas wynikało z tego, że ruda spędzała coraz więcej czasu na łonie natury trenując swoje zdolności jak i sztuki walk. Wracała późno zajechana i spała do rana.  
-D-Drake no...  - siadła przodem do niego kładąc jedną rękę na jego udzie, a drugą ma kanapie. Zupełnie tego nie zauważyła za pierwszym razem, więc patrzyła zawstydzona w stronę swojego przyjaciela. Wykorzystywał to, że wiedział, jak ją zawstydzić i to ją denerwowało. - Wiesz, że mam tylko Ciebie... -wydukała zza kurtyny rudych włosów czując jak język odmawia jej posłuszeństwa.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Wto 16 Lip 2019, 21:35

Jego gesty były spontaniczne, ale prawdziwe, bo przecież przyjaciele mogli sobie pozwalać na takie rzeczy jak obejmowanie się czy bliskość. Wiedział, że Griffin jest niedoświadczona w tego typu relacjach, ale w przypadku tego konkretnego aspektu: fizyczności, nie robił tego na złość ani dla śmieszkowania z niej. On naprawdę lubił mieć ją przy sobie, bo przecież rozstali się na kilka dobrych lat i potem cudem spotkali oraz uniknęli śmierci, oboje. To dało mu do myślenia, że należy żyć chwilą i cieszyć się z małych rzeczy. Mógł być arogancki i zbyt pewny siebie, ale to chyba lepiej, że tak epatował reakcjami i czułościami, niż zachowywał wszystko dla siebie? Kto wie, czy nie zdarzy się czasem dzień, w którym Lilly pomyśli, że chce się przytulić, a go już nie będzie?
Wiedział, że ręka na brzuchu działa na nią, dlatego zawsze to robił, by czuła się jak najbardziej komfortowo. Śmieszyło go to, że tyle razy leżała obok niego lub na nim, a dalej te pierwsze objęcie było dla niej tak krępujące. Wielokrotnie już to miało miejsce, a ona dalej zachowywała się tak, jakby nigdy się do niego jeszcze nie tuliła, a przecież robiła to dość często, gdy tylko mieli taką okazję.
Spodziewał się, że odsunie się od niego, gdy tylko zada pytanie i nawet nie trzymał jej mocno w objęciach, by mogła przejść ten swój tradycyjny okres zawstydzenia. Wywrócił oczami i cmoknął kilka razy ustami, wyraźnie zmęczony już tymi jej wybuchami krępacji.
- Bo się kumplujemy - odparł od razu. Chciał wiedzieć co z jego przyjaciółką jest i dlaczego tak mało czasu dla niego ma. - Mogę, ale ostatnio rzadko się widujemy - wytłumaczył. - To taki pierwszy powód jaki przyszedł mi do głowy. Mogłaś kogoś poznać - powiedział lekko, choć w rzeczywistości bardzo mu zależało na tej odpowiedzi i gdy zaprzeczyła, a wręcz podkreśliła, że syn Hadesa jest wyjątkowy dla niej, spojrzał na nią normalnie, ale w środku aż się gotowało od pozytywnych emocji.
Wyciągnął rękę i chwycił jej głowę, delikatnie drapiąc ją za uchem.
- Nie tylko mnie - pocieszył ją. - Chodź do mnie - zaproponował, zmieniając od razu pozycję i kładąc się na sofie. Dłonią ujął jej dłoń i powoli ciągnął za sobą, by koniec końców ruda położyła się na nim i już się trochę uspokoiła. Spodziewał się, że mogła odmówić, ale zdarzało im się tak leżeć. Kiedyś nawet zasnęła na nim, a on przymusem (zaplanowanym przez niego) został u niej na noc. Być może było to krępujące dla niej, ale czy odmówi sobie takiej przyjemności? Zwłaszcza, że będzie tak blisko?
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Wto 16 Lip 2019, 23:33

Miała ochotę wachlować się, czy też nawet schłodzić temperaturę wokół siebie, co na początku zrobiła. Zaczęła usilnie wychładzać swoje policzki, które nie chciały przestać się rumień. Palcami wychładzała swoją twarz, a gdy ten nawet nie próbował jej na siłę ponownie do siebie przyciągać odetchnęła cicho. Przy nim nie była w stanie zapanować nad emocjami, które wybuchały niczym małe wulkaniki kiedy Drake albo ją dotykał, albo komplementował. Uwielbiała przebywać w towarzystwie bruneta, zawsze czuła się taka wolna, jakby nikt jej nie obserwował. I mimo iż oponowała na przytulaski to je uwielbiała, musiały być tylko od niego. Nikt inny nie mógł jej przytulać, a nawet nikt nie próbował. Więc tak, zatęskniłaby pewnie za tymi dziwnymi zachowaniami z jego strony. Nie chciała go stracić, przecież już raz musieli się rozstać. Kolejnej rozłąki by nie przetrwała.
Przełknęła cicho ślinę kiedy zaczął się tłumaczyć, dlaczego zadał jej takie, a nie inne pytanie. Zamrugała kilka razy oczami wpatrując się w niego i oderwała chłodne dłonie od parzących wręcz policzków. Czytał ją jak księgę, ale w jednej kwestii się mylił.
Pewnie tego nie zauważył, ale już od lat dziecięcych uważała go za swojego bohatera, rycerze na białym koniu. Czasem nawet myślała jak to córa Hel i syn Hadesa radzą sobie sami ze wszystkimi niedogodnościami w ich życiu. Ta bujna wyobraźnia rudowłosej czasem wychodziła poza jakiekolwiek granice zdrowego rozsądku. Zdawała sobie sprawę, że takie bajki, opowieści, marzenia nie są możliwe. Drake nie był nią zainteresowany w taki sposób jak ona nim. A skąd to wiedziała? Tyle razy do niej przychodził o radę, żalił się jej, opowiadał jak to mu źle lub jak to jakaś laska mu nie daje to czego chce, że się domyśliła. Skoro z nią o tym rozmawia, to znaczy, że nie widzi w niej potencjalnej partnerki. Nie płakała z tego powodu, wiedziała, że jako jego przyjaciółka zawsze przy nim będzie, nie ważne co by się stało. Odgarnęła kilka włosów za ucho i poprawiła koszulkę na sobie, bo zaczęła odsłaniać jej sportowy biustonosz.
- Wiem, że się kumplujemy... - powiedziała spokojnie, a jednak trochę ją to ostatnie słowo zasmuciło. - Ale naprawdę... nie spotykam się z nikim. Trenuję sobie na świeżym powietrzu. Czasem zapominam która godzina i... po prostu jakoś tak wyszło. - wzruszyła ramionami, przyznając, że brak czasu nie bierze się z jakiegoś głupiego powodu, jak jakiś chłopak. Widziała jak wszyscy patrzą na nią w obozie, raczej sobie nikogo szybko nie znajdzie.
Lekko zaskoczona jego kolejnym ruchem wzdrygnęła się na początku, ale potem przymknęła oczy i nawet nie musiał ją długo namawiać, to drapanie za uchem samo ją przekonało. Ostrożnie położyła się na nim podciągając lekko nogi do siebie i opierając głowę na jego klatce piersiowej, tak, że jej czoło było na wysokości jego podbródka. Pamiętała tą noc kiedy tak zasnęła. Drapał ją po głowie, plecach, specjalnie to robił, wiedziała o tym. Palcami zaczęła powoli kreślić znaczki na jego bicepsie. Oczywiście, że się wstydziła takiej bliskości, ale drapanie za uchem zawsze ją jakoś przekonywało i uspokajało. Było bardzo przyjemne, zwłaszcza, że Hellstorm znał praktycznie wszystkie słabe punkty rudej. Od drapania, po smeranie pleców i długie, gorące kąpiele w płatkach róż. Przełknęła cicho ślinę i przymykając oczy wsłuchała się w bicie jego serca.
- A jednak tylko Ciebie... - wyszeptała niby do siebie. Może i zamieniła z kimś kilka słów w obozie, nawet mogłaby z kimś trenować, ale ona była osobą raczej samotną. - A... Ty kogoś masz na oku? - spytała i od razu ugryzła się w język. Nie liczyła na jakiekolwiek szanse u niego, zwłaszcza, że znała preferencje bruneta. Co taka szara myszka by mogła mu dać w zamian? Przytuliła się do niego po kilku chwilach kładąc jedną dłoń na jego szyi, a drugą wierzchem oparła obok swojej twarzy. Miała nadzieję, że nie chce znów jej uśpić. To byłoby marnowanie czasu, a faktycznie nie mieli go ostatnio zbyt dużo dla siebie.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Sro 17 Lip 2019, 21:05

Lilly była naprawdę przesłodka w swoich reakcjach i nic jej nie ubywało z naturalności. Ktoś mógłby uważać, że ona udawała te wszystkie gesty, by tylko być w centrum zainteresowania. Drake wiedział jednak, że to nie jest żadna gra i ona po prostu taka jest: skromna, wstrzemięźliwa i oszczędna w uczuciach, nawet takich drobnych. Imponowała mu swoją naturalnością i tym, że choć mogło jej to przeszkadzać, nie pisnęła nawet słowem, bo wiedziała, że ma z tego więcej korzyści niż przykrości. Była mądra, bo nie odmawiała sobie niewinnej przyjemności, która nie tylko poprawia jej humor, ale także jeszcze bardziej do niego zbliża.
Nigdy nie okazał jej takiego zainteresowania, jakiego skrycie Griffin oczekiwała, bo choć uważał jej reakcje za szczere, tak nigdy nie przyszło mu do głowy, że może powinni spróbować szczęścia razem. Byli zupełnie inni od siebie, nie zdarzało im się rozmawiać o sprawach miłosnych, czego efektem był dzisiejszy burak rudej i tkwili na stopie przyjacielskiej. Hellstorm był prostym chłopakiem i czasami pewnych rzeczy nie dostrzegał. Miał ją obok, przy sobie, lojalną i zawsze gotową do pomocy - nawet tej najbardziej prozaicznej jak podzielenie się jedzeniem. Raz czy dwa może myślał o tym, by spróbować się z nią zejść, ale biorąc pod uwagę okoliczności, wolał dmuchać na zimne. Jeśli by spróbowali i nie daj boże się pokłócili, to potem mogliby już nigdy nie wrócić do tego, co mają teraz. A mieli bardzo wiele.
Jej wyjaśnienia pocieszyły go i wywołały mimowolnie drobny uśmiech, który ruda mogła dostrzec. Był o nią zazdrosny, ale ukrywał to jak tylko mógł, bo przecież nie chciał, by czuła się przez niego osaczona. Dodatkową przyjemność zrobiła mu, gdy zgodziła się ułożyć na nim i oparła swoją głowę na jego klatce piersiowej.
Otworzył na moment oczy, gdy zadała mu pytanie. Instynktownie chciał jej odpowiedzieć, że ma właśnie ją na oku i bynajmniej nie miało to na celu wywołanie u niej rumieńca po raz kolejny. Powstrzymał się jednak, gdyż takie odsłonięcie się mogło mieć poważne konsekwencje, a on się ich bał. Nie chciał tracić tego, co ma z nią teraz, choć mógł mieć zdecydowanie jeszcze więcej.
- Raczej nie - zaprzeczył ale mało przekonująco, dlatego ruda mogła się domyślić, że Drake ma na kogoś chrapkę. Druga sprawa czy się domyśli, że chodzi właśnie o nią.
Podparł głowę ręką z tyłu, opierając się też na ramieniu sofy. Było mu tak wygodnie, a przy tym miał wgląd na Lillianę, która leżała sobie spokojnie obejmując go. To był cudowny widok, jeden z jego bardziej ulubionych. Po tych wybuchach nieśmiałości, w końcu uspokoiła się i czuła bezpiecznie. Choć nigdy mu tego nie przyznała wprost, to wiedział, że działa na nią bardzo kojąco. Wystarczyło spojrzeć na nią w tej chwili - jeszcze przed chwilą cała czerwona, teraz oddychająca równym spokojnym rytmem.
Wolna dłoń Hellstorma zawędrowała we włosy rudej, pieszczotliwie drapiąc ją z tyłu głowy, wymiennie z głaskaniem i zabawą włosami.
- The sun is sinking in the west - zaczął cicho śpiewać. - The cattle go down to the stream - dodał już nieco głośniej, ale dalej w odpowiednim tonie, by jej nie przestraszyć. Ponucił jeszcze chwilę, nim przeszedł do refrenu piosenki Deana Martina. - Purple light in the canyons - głosu dobrego do śpiewu nie miał, ale przy niej się nie krępował. Dało się go słuchać w miarę, bo też nie przeginał ze swoją wokalną interpretacją. Ograniczył się tylko do słów, odpowiedniego rytmu i przeciągania odpowiednich zgłosek. - That’s where I long to be... - zanucił cicho, spoglądając jednym okiem na leżącą Lilly.
Odgarnął włosy z jej twarzy i zaczął głaskać jej policzek z największą czułością, jaką tylko potrafił jej zaserwować.
- With my three good companions... Just my rifle, pony and she - zakończył, zmieniając nieco ostatni wers refrenu.
Do kogo kierował słowa tej piosenki? Być może do niej, bo w sumie to nie była taka zła wizja, znaleźć się w miejscu z trzema kompanami: strzelbą, konikiem i z nią. Przymknął oczy i dalej już nie śpiewał, a nucił rytm piosenki, nie chcąc dalej się kompromitować, bo przecież zawsze mogła uznać go za niezbyt dobrego śpiewaka.
Nie zaprzestał jednak głaskania jej, a jego serce biło tak spokojnie, że niemal go nie słyszała. Czuł się bardzo dobrze - ciepło, wygodnie i bezpiecznie. Coraz bardziej myślał o tym, że miejsce w którym chciałby być to niekoniecznie spokojny kanion. I że nie musi mieć do tego tych kompanów. No z wyjątkiem jednego. Tej cudownej istoty, leżącej właśnie na nim.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Sro 17 Lip 2019, 22:07

Nie miała nigdy styczności z jakimś chłopakiem, by zobaczyć jak to jest się całować przytulać, być w związku. Zawsze była sama i nawet jak ma teraz te x lat na karku to wciąż nie doznała tych wszystkich profitów z bycia w kimś tak głębokiej relacji. Chyba nie wiedziała nawet jakby miałaby się do tego zabrać, bo była bardzo wstydliwa. Osobie, którą kochała od dziecięcych dni wciąż nie powiedziała, co do niej czuje, a miała tyle okazji. Na przykład jak ta, gdy teraz leżą, ona na nim, wtulona w jego ciepłą klatkę piersiową. Czuła się czasem tak, jakby coś ciągnęło ją w dół nie pozwalając wyrazić swoich prawdziwych uczuć. Może to dlatego też tak reagowała na niego, na ten przyjemny dotyk, na jego słowa, zapach. Po prostu na niego.
Dłonią powoli kreśliła kolejne znaczki tym razem nieco wyżej, bo na klatce piersiowej Drake'a. On pewnie nawet nie wiedziałby co one oznaczają. A Lilly ponieważ była córką Hel i studiowała trochę języki nordyckie to wykorzystała to co trochę liznęła. Jej palec wskazujący prawie wcale się nie zatrzymywał. Ale przerwała, gdy do jej uszu dotarł głos bruneta. Nie zawsze nucił, ale gdy już to robił, to słuchała go uważnie, ponieważ może on tego nie widział, ale podobało jej się gdy śpiewał. Ona sama też dobrze może nie śpiewała, ale oboje nie krępowali się robić tego w swoim towarzystwie. Może nawet tego nie dostrzegali, ale zachowywali się trochę jak takie stare małżeństwo. Ona gotowała, dbała o to by jemu nic nie było, a on zawsze ją pocieszał i rozśmieszał, żeby nie była smutna. Więc słysząc jak śpiewa po prostu ustawiła się trochę wyżej i wcisnęła między niego a oparcie kanapy. Głowę położyła obok jego twarzy i z uśmiechem na ustach przysunęła się do niego tak blisko, że nosem dotykała jego policzka, a reszta jej ciała przylgnęła do niego, niczym taki ogromny pluszak.
Serce podchodziło jej coraz wyżej do gardła, to jak głaskał jej policzek, bawił się jej włosami i drapał po głowie, prawie odpływała w jego objęciach. Może jego serce biło spokojnie, ale jej wyrywało się z klatki piersiowej z każdą kolejna sekundą doprowadzając Lilly do zawrotów głowy. Dlatego starała się nie ruszać, leżeć wygodnie przy swoim przyjacielu i słuchać jak to jej nuci.
Oczywiście nie mówiła nic na niepewną jego odpowiedź. Choć mogła się przyczepić, zacząć ciągnąc temat i tak dalej, ale to nie był jej interes, prawda? Może i będzie zazdrosna, bo mimo wszystko jej przyjaciel znowu będzie patrzył na kogoś innego, a nie na nią, ale mniej więcej się z tym już pogodziła. Pewnie by przestraszyła Drake'a gdyby wyskoczyła z pytaniem, dlaczego spotyka się z takimi dziwnymi dziewczynami. A przez dziwnymi miała na myśli, takimi, które nudzą się po tygodniu. Chciała mu wykrzyczeć tyle razy "Hej! Hellstorm! Ja tu stoję i czekam na Ciebie!", ale nigdy nie miała odwagi. Gdy przestał nucić odetchnęła cicho i smyrnęła niechcąco nosem jego policzek.
- Lubię, gdy śpiewasz... - wyszeptała cicho przejeżdżając palcami po jego włosach. Wyglądał w tej hawajskiej koszuli jakby wybierał się na jakieś wakacje. A jednak leżał razem z nią w tym małym gniazdku, nie chciał iść nigdzie indziej, chciał być tutaj.
- Drake... ukrywasz coś przede mną? - spytała przygryzając dolną wargę i spoglądając na jego twarz. Chciała wiedzieć, chciała wiedzieć czy jej przeczucia były prawdziwe, że znalazł sobie nowy obiekt westchnień, nie koniecznie ją i że znowu będzie poświęcał czas tej innej duszy. Zacisnęła dłoń w pięść przygotowana na najgorszą odpowiedź, nawet jeśli zaprzeczyłby, to ona już wiedziała.
-W-wiesz... bo ten... - zaczęła podnosząc się powoli do siadu, nerwowo zakładała włosy za ucho - bo jeśli jednak masz kogoś na oku, to przecież n-nic złego... - jąkała się zawstydzona. Chyba pierwszy raz była w takiej sytuacji i nie zdawała sobie sprawy do czego może to prowadzić. Mieli tak dobrą relację zbudowaną z Drake'iem, że ten jej mały egoizm mógł zmienić wszystko. Nie chciała nic niszczyć, wręcz przeciwnie, chciała budować dalej, ale tak bardzo się bała, że słowa jej przez gardło nie przechodziły. Więc, żeby szybko zmienić temat spojrzała kątem oka na bruneta  i lekko uśmiechając się rzekła:
- To co...? Komedia? "Do you want to see a dead body?" - zaproponowała sięgając na stolik po pilota. Oczywiście musiała pochylić się nad Hellstormem aby tam dosięgnąć, więc jedną rękę oparła zaraz obok jego biodra i sięgnęła w stronę stolika po pilota próbując go dosięgnąć opuszkami palców.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Sro 17 Lip 2019, 23:14

Hellstorm też nie mógł uznać swoich przygód za udane. Jego partnerki przeważnie nie miały czegoś, co pozwalało mu zatrzymać się przy nich już na stałe. Wyjątkiem była Scarlett, którą zdradził wyłącznie z tego powodu, iż bał się, że zabrnęli zbyt daleko w to wszystko. Od tego czasu ostrożniej dobierał sobie dziewczyny, decydując się przeważnie na jednonocne wyskoki. Z Lilly nigdy nie przyszło mu być w takiej sytuacji, gdyż dotąd nie myślał o tym, by próbować z nią wejść w związek. To była jedyna relacja, której na przestrzeni lat nie spieprzył i dlatego nie chciał wykonać żadnego kroku dalej. Tak jak przy innych nie myślał o konsekwencjach, tak wobec niej miewał wątpliwości i dużo się zastanawiał. Niewinne zabawy skrywały w sobie więcej prawdy, niż mogłaby dostrzec. Był z nią szczery, spowiadał się ze swoich problemów, ale nigdy nie zwierzył się z największego - że żałuje wielu swoich wyborów.
Głos miał nie najgorszy, ale daleko było mu na pewno do zawodowców. Griffin jednak to nie przeszkadzało, dzięki czemu Drake mógł być swobodny w jej towarzystwie. Wielokrotnie słyszał również jak ona pozwalała sobie na śpiew i czuł się z tym wyjątkowo dobrze, bo nie dość, że miała cudowny głos w każdym wydaniu, tak jeszcze przy nim potrafiła zdobyć się na odwagę i coś zaśpiewać.
Podobało mu się również to, że zmieniła pozycję i zbliżyła się do niego jeszcze bardziej. Jej nos na jego policzku był jeszcze przyjemniejszy, niż ciepło jej ciała. Gdy ich spojrzenia się spotkały podczas jednego z wersów, zarecytował to odpowiednio, by Lilly mogła nabrać chociaż małych podejrzeń, że Hellstorm myślał wtedy o niej. Był nawet taki moment, gdy tonął w jej tęczówkach, że chciał pieprznąć to wszystko i zaskoczyć ją pocałunkiem, była przecież tak blisko. Powstrzymał się ze strachu przed reakcją Lilliany.
Wymruczał cicho, gdy przejechała dłonią po jego włosach i pogłaskała go. Nie spodobało mu się, gdy Griffin wstała i tym samym wytworzyła dystans między nimi. Westchnął zrezygnowany.
- Nie ukrywam - skłamał.
Pokręcił głową lekko i nabrał powietrza do płuc, zastanawiając się dłuższą chwilę. Obserwował nie tylko zakłopotanie rudej, ale również myślał nad pewną sprawą. Nie dawało mu to spokoju, bo ta wizja pojawiła się przy okazji tego krótkiego zbliżenia. Zdawało mu się, że dostrzegł w jej oczach nie tylko troskę, ale też swego rodzaju gniew czy frustrację. Może nawet zazdrość. I te przegryzienie wargi... Dało mu to do myślenia.
Wreszcie zebrał się w sobie, obserwując ją.
- Być może mam - rzucił z zainteresowaniem w stronę Lilly. - Właściwie to nawet na dwoje oczu - dodał, patrząc intensywnie na nią.
Jej zmiana tematu wcale mu nie pomogła, gdyż czuł narastające między nimi napięcie. Skinął głową, zgadzając się na serial, ponieważ w tym momencie średnio interesowała go jakakolwiek rozrywka. Te pytanie zbytnio go wciągnęło, by teraz pozwolił tak łatwo zmienić temat.
Zmrużył nieznacznie oczy i przechylił głowę w bok.
- Lilly - odezwał się cicho. - Jeśli to nic złego... - nawiązał do poprzednich jej słów i przełknął ślinę. - to chciałbym spędzać tak wieczory bardzo często - wydukał i choć wiedział, że nie sprecyzował zbyt dobrze, to musiała minąć chwila, by zebrał się do kolejnej odpowiedzi. - Bo to właśnie ciebie mam na oku - dokończył, spoglądając gdzieś na bok, gdyż te wyznanie przyszło mu akurat z dużą trudnością.
Nie zwrócił nawet uwagi na to, że trzymał swoją dłoń na jej i zaciskał wokół niej palce. Westchnął i uspokoił się, bo to w sumie było głupie, że tak się zachowywał teraz. Nigdy nie brakowało mu pewności siebie i teraz też nie zamierzał od tego odchodzić w jakiś sposób.
Podniósł się szybko, patrząc cały czas na Griffin.
- Z resztą, co mi tam - rzucił niby do siebie, ale również do niej i podparł się rękami, by było mu bardziej wygodnie. - Byłem zazdrosny jak cholera, dlatego tu przyszedłem - wytłumaczył, gdyż głównie niepokój związany z ich rzadką częstotliwością spotkań go tu sprowadził. Skoro był o nią zazdrosny i się do tego przyznał, to resztę ruda już sama może sobie dopowiedzieć.
- Głupieję od paru chwil, więc albo mnie całuj albo wywal stąd - zażartował w swoim stylu, ale taka była prawda. Chrzanić te zasady. Chwila jest chwilą, a z nią chce ich mieć jak najwięcej. Dosyć uganiania się za jakimiś randomowymi heroskami, skoro tutaj ma taki skarb.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 18 Lip 2019, 01:17

Czuła jak przez nią przechodzą nagle wszystkie emocje. Skrywała swoje uczucie do niego przez te wszystkie lata specjalnie dlatego, że się bała ujawnienia tego. Obawiała się, że zepsuje to wszystko co zbudowali między sobą przez te lata, że nagle jedno zdanie, kilka słów może przekreślić całą tą zbudowaną wierzę, którą budowali od dzieciaka i stawiali kolejne cegiełki relacji. Dlatego kiedy poczuła jak zaciska swoją dłoń na jej dłoni otworzyła szerzej oczy i wycofała się od brania pilota. po prostu usiadła bokiem do niego, ale patrzyła się na jego twarz. Cholera, był taki przystojny, nawet w tej dziwnej hawajskiej koszuli.
Czy on myślał, że nie wiedziała kiedy kłamał? Była w stanie rozróżnić kłamstwo od prawdy, jego oczy to zdradzały. Już chciała mu sprzedać kuksańca w klatkę piersiową. Za każdym razem kiedy ją okłamywał nawet w żartach a potem przyznawał się do prawdy dawała mu kuksańca, lekkiego, takiego by to z siebie w końcu wydusił. Nie musiał się kryć przed nią z niczym. Przyjmowała go takim jakim jest, nie wytykała mu wad, był dla niej po prostu idealny w każdym calu. Nie rozumiała dlaczego teraz coś przed nią ukrywał.
Przygryzała dolną wargę, wiedziała, że coś się kroi, ale nie wiedziała co. Ale słysząc jego słowa, o dwóch oczach wywróciła swoimi. Przełożyła nogi na jego kroczem, siedząc wygodnie i opierając się o kanapę. Dopiero kolejne zdania ją zbiły z tropu. Oczywiście, że chciała z nim spędzać więcej czasu, ale to co powiedział... Czy ona dobrze usłyszała? Czerwona jak burak zamrugała kilka razy oczami i patrząc nerwowo po całym pokoju zaczęła przeczesywać ciągle włosy, jakby to ją rozluźniało.
- Ż-żartujesz sobie ze mnie...? - spytała z niedowierzaniem i chłodne dłonie przystawiła do rozgrzanych policzków. Ile razy by tego nie robiła, nie przynosiło to takiego efektu, jaki by chciała. Przełknęła głośno ślinę. Brzmiało to jak jakiś żart, może to i był żart? Drake zainteresowany nią? Przed chwilą zaprzeczył, powiedział, że nikogo nie ma na oku! Co był z nim nie tak? Dlaczego nie mógł tego powiedzieć od razu, tylko ona zachodziła w głowę co się dzieje, dlaczego jej najlepszy przyjaciel zachowuje się w ten sposób, daje jej dziwne sygnały. Kiedy podniósł się otworzyła szerzej oczy przestraszona.
-Z-z-zazdrosny? P-przecież wiesz, że z nikim się nie spotykam... - zauważyła i szukając odpowiedzi w jego ciemnych oczach, które były niesamowicie piękne. Jednak, żeby o tym teraz nie myśleć pokręciła parę razy głową. Dość, musiała wziąć się w karby.
-Nie masz być o co z-zazdrosny, Drake...- wyszeptała po czym dodała - N-nie wywalę Cię stąd przecież, głupi... - tym razem dostał od niej kuksańca, w klatkę piersiową. Lilly powoli zdawała sobie sprawę z tego, że chłopak, do którego robiła maślane oczy tak długo, na którego patrzyła i dostrzegała swojego bohatera, patrzy też i na nią. W podobny bądź ten sam sposób. Kilka łez spłynęło jej po policzku. Zupełnie nie mogła w to uwierzyć. Myślała przez chwilę, że to był sen. Musiała mieć pewność, że to nie jest halucynacja.
-D-drake... - przełknęła cicho ślinę wplątując palce ręki w jego dłoń, tą samą, którą trzymał na jej. Spojrzała mu w oczy uśmiechając się lekko. Czy musiała używać słów, żeby dostrzegł, że i ona głupieje z jego powodu? Że ona również ma go na oku? Pochyliła się lekko w jego kierunku, jednak nie pocałowała. Po prostu oparła czoło o jego czoło i uśmiechając się lekko przymknęła oczy. Wszystkie rozrywki mogły poczekać, teraz przyszedł moment na nich.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 18 Lip 2019, 15:03

On się bał tego od samego początku, dlatego nie startował do niej. Był wprawionym flirciarzem, ale przy niej starał się nie próbować żadnych sztuczek, bo już tyle razy przegiął w swoim życiu, że stracił niemalże wszystko. Jej nie mógł stracić, dlatego przez taki czas wstrzymywał się ze wszystkim. Griffin była wyjątkową osobą w jego życiu, bo znali się praktycznie całe życie i nigdy nie przyszło im się poważnie pokłócić. A nawet jeśli, to nigdy się nie zawiedli na sobie. Hellstorm stracił zaufanie mnóstwa osób jeszcze przed jej przybyciem, zranił dwa razy tyle kobiet i tak naprawdę, ucząc się na tych porażkach, zrozumiał, że z Lillianą nie może pozwolić na taki obrót sytuacji. Właśnie z tego wynikała jego wstrzemięźliwość. Nie dlatego, że nie był nią zainteresowany czy mu się nie podobała, bo oba te warunki spełniała. Właściwie to paradoksalnie odmawiał sobie próby z kobietą, która najbardziej odpowiada jego oczekiwaniom, bo przecież córka Hel miała w sobie wszystko. Była inteligentna, skromna, naturalna, piękna, posiadała szereg umiejętności, ogromną siłę i zawsze mógł na niej polegać. Stała tu cały czas przed nim, a on jak cymbał chodził i szukał z lornetką odpowiedniej dziewczyny.
Spodziewał się, że przy niej musi mówić prawdę, bo ruda zna jego reakcje na wylot i potrafi dostrzec kłamstwo. Mimo to jednak nie zawsze był gotowy mówić prawdę, gdyż często była ona niewygodna, a on niewygody unikał jak dzieci Chione ognia. Przeważnie jednak i tak musiał się potem tłumaczyć, gdy Griffin znów rozpracowała jego zachowanie. Z jednej strony było to dobre, z drugiej czasami krępujące, gdy musiał się przed nią tłumaczyć
Nie spodziewał się aż takich reakcji z jej strony, ale im dłużej się zastanawiał nad ich relacją, tym bardziej miał do siebie żal o to, że był ślepy i głupi, bo nie dostrzegł tego, jak wielkim uczuciem Lilliana go darzy. Przymknął oczy, ukrywając tym samym zidiociałe spojrzenie, przypominając sobie sporą część jej zawstydzeń, te gesty takie jak wspólne spędzanie czasu, leżenie, przytulanie się, gotowanie mu, ratowanie jej, zwierzanie się i zakłopotanie zawsze w momencie, gdy temat przechodził na nich. W mig wszystko mu się wyjaśniło.
Spojrzał w sufit, czując jak robi mu się ciepło w klatce piersiowej, bo zrozumiał, że jego prowokacje i gesty właśnie temu służyły. Nie robił tego, by zabawić się jej kosztem. Robił to wszystko po to, by ją w sobie rozkochać. Choć wcale nie musiał tego robić.
Przyciągnął ją bardziej do siebie, wycierając wolną ręką łzy z jednego jej policzka.
- Jeśli mnie nie wywalisz, to zostaje nam tylko jedna opcja - zachęcił i gdy oparła swe czoło o jego, już był gotowy ją pocałować. Zdziwił się jednak, gdy dziewczyna ograniczyła się tylko do przymknięcia oczu i delektowania się tą chwilą. Zaskoczenie minęło szybko, bowiem jej wyraz twarzy zdradzał wszystko - czuła dokładnie to samo co on i to chyba nawet jeszcze mocniej.
- Lilly... - wyszeptał jej cicho i obrócił głowę w bok, przysuwając delikatnie wargi do jej ust. Zainicjował czuły, romantyczny, ale również spokojny i delikatny pocałunek. Jego ręka przeniosła się z jej twarzy na kość ogonową rudej i nacisnęła nań, by zachęcić córkę Hel do przybliżenia się.
Uniósł dłoń, którą splotła ze swoją i wyswobodził ją, kładąc rękę Lilly na swoje ramię. Pogłębił pocałunek, jeśli się na to zgodziła i przyciągnął ją do siebie jeszcze bardziej, ciągnąc ją jednocześnie za sobą, gdy zmieniał pozycję znów na leżącą. Dopiero po chwili zaprzestał smakowania jej warg, choć przyszło mu to z ogromnym trudem, bowiem nikt nigdy nie całował go w ten sposób. Przeszedł go taki dreszcz, że nie był w stanie nawet tego opisać.
Uśmiechnął się naturalnie, spoglądając jej w oczy.
- Mogę być twoim chłopakiem? - zapytał wprost, bo przecież Griffin nigdy nie była w prawdziwym związku i być może nie rozumiała wielu rzeczy. Chciał więc oficjalnie uzyskać zgodę na to, by nazywać ją swoją dziewczyną. Może i wyglądało to nieco komicznie, tak jednak warto docenić prostotę przekazu, wszakże chodziło tu o to, by wszystko było czarno na białym. A właściwie - rude na czarnym.
- Zacznę nawet jeść warzywa - zażartował, jak to on i zaśmiał się nawet, chcąc rozładować te napięcie, które było rzadkie w ich kontaktach. Czekał jednak zniecierpliwiony na słowa rudej, by zaakceptowała to wszystko albo odrzuciła go, bo przecież nie musiała się zgodzić. I chyba właśnie dlatego się tak stresował, bo bał się, że nie będzie chciała spróbować z nim i to nawet nie z rozwagi, a z zakłopotania, które mogło przesłonić jej to, co tak naprawdę widziała dużo dłużej niż on.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 18 Lip 2019, 16:49

Każde z nich obawiało się konsekwencji. Lilliana budowała i trzymała swoje uczucie przez naprawdę sporo czasu. Kiedy nagle odnalazły ujście zdała sobie sprawę, że to wszystko była tylko kwestia czasu. Przez cały swój pobyt w obozie nigdy nie czuła się tak potrzebna jak przy Drake'u. Zawsze gdy jej potrzebował, ona otwierała swoje drzwi, robiła mu jedzenie i wspierała swoimi radami, może nie zawsze trafnymi, bo co ona mogła wiedzieć o życiu? Wszystkie swoje informacje brała z książek, nie tylko kryminalnych, bo w swojej biblioteczce miała wiele romansów i zadziwiających historii. Czerpała z nich morał i pomagała tak jak tylko potrafiła. Ale fakt, gówno wiedziała o związkach, nawet dla żartu nikt jej nigdzie nie zaprosił.
Widziała, że nie tylko jemu przychodziło to wszystko z trudem. Nie tylko ona się stresowała, bo nawet on odwracał wzrok. Bolało ją to, że nie chciał patrzyć prosto na nią, ale zdawała sobie sprawę, że oboje tak robią. Nie chciała być hipokrytką, więc uśmiechnęła się ciepło do niego, gdy zaczął wycierać jej łzy. Złapała lekko jego rękę by zatrzymać ją na swoim policzku. Zdecydowanie bardziej jej się podobało, gdy dotykał jej twarzy, niż gdy się przytulali.
Chciała wszystko zacząć powoli, nie musieli się spieszyć, ponieważ już i tak znali siebie długo, ale było to dla niej ważne. Wszystko z nim było dla niej ważne. Zaśmiała się cicho, bo zdawała sobie sprawę z tego, że skoro nie weźmie go za tą przedziwną koszulę i nie postawi za drzwiami, to oznacza tylko jedno. Gdy zainicjował pocałunek próbowała się nie narzucać i nie odlecieć. Jego usta były wprawne w tym co robiły, a ona miała wrażenie, że zachowuje się jak kłoda. Sapnęła cicho, kiedy ją do siebie przyciągnął. Nie była na to przygotowana, nawet zaczęło jej brakować powietrza. Znów była na nim, a gdy oderwali się od siebie, niechętnie otworzyła powoli oczy oddychając głęboko.
- W-wow... - wyszeptała cicho, pierwszy raz czuła się tak jakby chodziła po chmurkach. Czuła jak motyle w brzuchu walają się po każdym milimetrze kwadratowym i nie dają jej spokoju. Widząc jego uśmiech również się uśmiechnęła. Ale to pytanie wybiło ją z rytmu. Czerwona jak burak wpatrywała się w niego. Doskonale wiedziała co ma odpowiedzieć, ale nie mogło jej to przejść przez gardło, więc zamiast odpowiedzieć po prostu pocałowała go delikatnie, czule, może trochę nieudolnie, bo jednak robiła to dopiero drugi raz w życiu (pierwszy był kilka sekund wcześniej). Odsunęła się powolutku, sekundy ciągnęły się, a gdy w końcu spoglądała na niego trąciła jego nos swoim.
- Czekałam na to 13 lat, wiesz?...- wyszeptała śmiejąc się chwilę. Nie mogła uwierzyć, przez całe swoje życie wyczekiwała na tą jedna chwilę. Nie musiał jej niczego obiecywać, ona chciała go takim jakim był. Już nawet miała pomysł jak go zaskoczyć.
- Niee... nie musisz. Dla mnie nie musisz się zmieniać, Drake... - przeczesała dłonią jego włosy i zaśmiała się cicho. - To nie jest żart... prawda? - spojrzała na niego podejrzliwie chcąc się upewnić, że wszystko to co się właśnie wydarzyło jest prawdziwe. Usiadła na nim okrakiem i zaczesała włosy do tyłu, po czym wsparła się na rękach, które oparła po obu stronach głowy Hellstorma i znów trąciła nosem jego nos, wpatrując się w jego ciemne, cudowne oczy. Serce biło jej tak mocno, że musiała na chwilę przymknąć oczy i przytrzymać swoją głowę, bo myślała, że zaraz przez przypadek z wrażenia uderzy go i z tej romantycznej sytuacji przejdą w niekomfortową i krępującą.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 18 Lip 2019, 17:53

Książki nie mogły jej pokazać tak wiele, jak własne doświadczenia, ale to już nie ich problem, bo najważniejszym było to, że w końcu się odsłonili i mogli pobyć ze sobą w końcu szczerzy. Skoro oboje czuli miętę, a nie ujawniali tego przez długi czas, to ich rozmowy nie do końca musiały być wcześniej prawdziwe, skoro skrywali w sobie te najbardziej emocjonalne intencje. Być może nastąpi przypływ szczerości w ich życiu teraz i poznają się jeszcze lepiej niż dotychczas ale na razie skupiali się na tej jednej, magicznej chwili, na którą tak długo czekali.
Nie czuł ogromnej różnicy w całowaniu, bo przyszło jej to dość naturalnie, nawet jeśli nie miała doświadczenia wcześniej. Nie obśliniła go całego, nie wpychała języka na siłę, pozwoliła się prowadzić i dzięki temu wyszło im bardzo sprawnie. A to ważne, bo przecież był to ich pierwszy pocałunek. Nie licząc tych w policzki czy inne części ciała, które dostępne są dla przyjaciół. Zależało mu na tym, by było jej jak najprzyjemniej i by ten pocałunek nie był krótki. Oddała się całkowicie temu uniesieniu i tym samym osiągnął swój cel, co skwitował małym uśmiechem.
Zaskoczyła go, odpowiadając w sposób niewerbalny, ale bardzo wymowny. Tym razem to ona go pocałowała, pieczętując ich związek. Poczuł, jak ciepło zebrało się w jego całym ciele i z wrażenia pogłębił pocałunek, dodając nieco łapczywości do niego. Kit z delikatnością, stracili już trzynaście lat pocałunków, teraz trzeba nadrobić!
Pobawił się chwilę jej włosami, spoglądając na jej twarz. Była szczęśliwa i czuła się przy nim bezpieczna. To jedno spojrzenie pozwoliło mu zrozumieć, że Lilliana oczekiwała tego już od bardzo długiego czasu i jedno z jej marzeń w końcu się spełniło. Był jej nowym chłopakiem, więc zależało mu na tym, by wszystko szło po jej myśli.
- Teraz już wiem - potwierdził, bo przecież nie był świadomy wcześniej jej uczuć i nie zamierzał kłamać. Gdyby był, to być może wcześniej zebraliby się w sobie i spróbowali tego, co ma miejsce dzisiaj między nimi. To był jednak facet i póki ruda nie dawała mu wyraźnych znaków, nie potrafił dostrzec jak bardzo są dla siebie stworzeni.
Uniósł lekko brwi, spoglądając na jej rozweseloną buzię.
- Żartem to było czekanie trzynaście lat na to - zażartował, wyśmiewając lekko nie tylko jej nieśmiałość ale również swoją głupotę przy okazji. - Lilliano Griffin, chcę żebyś była moją dziewczyną - rzucił poważnym, wręcz karykaturalnym tonem, jak gdyby było to coś bardzo oficjalnego i wyniosłego. Zaśmiał się jednak, wypuszczając przy okazji powietrze z ust. - Jestem naprawdę szczęśliwy i rozsadza mnie energia, kochanie - dokończył lekko, zwracając się do niej pieszczotliwie. To chyba był ostateczny dowód na to, co się między nimi tutaj zawiązało.
Przekręcił się na bok i zrzucił też z siebie Griffin, znajdując jej miejsce między swoim ciałem a oparciem sofy. Podparł głowę ręką, a drugą przeniósł na jej policzek, głaszcząc go i zahaczając kciukiem o kącik jej ust.
- To co, serial czy może jeszcze jeden całus? - zaproponował. - Albo dużo całusów? - zapytał, jakby kompletnie zapominając o tym, że dla niej może być to za dużo i może się krępować. Cóż jednak mógł poradzić, zakochał się i zamierzał przeznaczyć tę energię na nią w całości. A co było lepsze niż całowanie się z ukochaną w dzień wyznania sobie uczuć?
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 18 Lip 2019, 19:44

Cała się trzęsła. Te emocje, które się w niej budziły i to całe zestresowane sprawiało, że nie panowała nad sobą. Pierwszy raz miała wrażenie, że jej ciało robiło wszystko przeciwko niej. Przez kilka chwil nawet się zastanawiała, czy przypadkiem nie została sparaliżowana. Ale po tym jak Drake pogłębił pocałunek, który zainicjowała stwierdziła, że gdzieś w środku pragnęła, by to wszystko się tak potoczyło. Mały płomyczek, który był podsycany przez te wszystkie lata nagle urósł i nie miał zamiaru wygasnąć.
Pierwszy raz w życiu czuła, że to jest to. Jej marzenia w końcu się spełniły, miłość jej życia w końcu jest z nią. Siedzi obok, całuje i ma zamiar zbudować z nią przyszłość. Niczego więcej nie pragnęła. Czekała na tą chwilę, czekała aż w końcu to się wydarzy. Może nie była przekonana, że to w końcu będzie miało miejsce, ale gdzieś z tyłu liczyła na to. Patrzyła z boku na to, jak inne dziewczyny przytulają jej przyjaciela, a teraz już jej chłopaka. Była zazdrosna, oczywiście, ale była też bardzo spokojną i stonowaną osobą. Nie chciała być zazdrośnicą, która zepsułaby związek z jakichś dziwnych powodów. Nie jest osobą, która krzyczy, unosi się, czy wyciąga brudy, chciała rozegrać to wszystko czysto. Drake był jej marzeniem, które teraz przybrało realną formę.
Kiedy wyśmiał te trzynaście lat ona roześmiała się cicho. Trzymała w sobie to uczucie do niego, bo bała się jego reakcji, że odrzuci to, stwierdzi, że jemu wystarczy tylko przyjaźń. Nie chciała by jedyna rzecz, na której jej zależało nagle przestała być dla niej dostępna. Jednak teraz ? Teraz wiedziała, że to się uda. Że jednak, mają szansę.
-Drake'u Hellstormie, oczywiście, że nią będę - myślała przez chwilę, że serce wyskoczy jej z klatki piersiowej. - Właśnie widzę, głupolu - cmoknęła go szybko w nos, a gdy przekręcił ją na bok poprawiła się na kanapie i wplotła dłoń we włosy bruneta. Przez sekundę, jak nie dłużej, wpatrywała się w jego uśmiechniętą twarz. Był szczęśliwy, tak jak ona. Chciała by to się udało, chciała by na niej polegał.
-Ja... - zawahała się przygryzając dolną wargę - d-dużo całusów...? - nie podobało jej się, by przerywać ten moment jakimś serialem. Chciała mieć go na osobność. Pierwszy raz mogła coś takiego stworzyć, nawet gdy była niedoświadczona, wiedziała, że będzie mogła polegać na Drake'u. Oczywiście wszystko będzie przychodziło jej z oporem i trudnością, ale dla niego postara się.
- Drake... Trochę się wstydzę... -wyszeptała czerwona na twarzy i wtuliła twarz w dłoń swojego ukochanego. Właśnie, mogła do niego mówić pieszczotliwie, jak tylko sobie wymyśliła. Tylko czy przejdzie jej to przez ten wstydliwy łeb? Zwłaszcza, że on już nazwał ją swoją "kochaną". Będzie musiała wymyślić coś doprawdy oryginalnego. Albo zostanie przy zwykłym "misiu" albo "skarbie". Zawsze chciała tak do niego powiedzieć.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Sob 20 Lip 2019, 20:55

Lilly brakowało konkretów, ale Drake'owi wcale to nie przeszkadzało, gdyż tego właśnie się spodziewał. Miał być jej pierwszym chłopakiem i biorąc pod uwagę jej wstydliwość, nie oczekiwał płomiennego seksu już minutę po tym ważnym wyznaniu. Zamierzał dać jej tyle czasu, ile potrzebowała i cieszyć się z tego, że w końcu się uzewnętrznili, bo przecież oboje czuli coś do siebie, a z jakiegoś irracjonalnego strachu nie potrafili wykonać kroku w przód. Te jego wizyty, często nocne, musiały się tak skończyć. Nie było innej możliwości. Cały świat czuł, że są sobie przeznaczeni: oboje potomkowie bogów śmierci, uzupełniali się w każdym aspekcie życia, mieli różne osobowości, które tworzyły wspaniały kolektyw. To była kwestia czasu, nim ich ścieżki się zejdą.
Gdyby Griffin miała trochę więcej odwagi i charakteru, mogłaby oszczędzić Hellstormowi poszukiwań odpowiedniej partnerki. Z drugiej strony on również mógł zwrócić się ku niej, w końcu podobała mu się od zawsze, świetnie się dogadywali i gdy ktoś miał mu coś doradzić, to robiła to zawsze córka Hel. Ktoś tu chyba musiał naprawdę zaopatrzyć się w okularsy, bo nie dostrzec takiej szansy na udany związek to naprawdę trzeba być Lilką i Drejkiem.
Jej pewna odpowiedź, choć nieco żartobliwa z kontekstu rozmowy, dała mu jasne potwierdzenie, że oboje tego chcą. Uśmiechnął się w duchu, czując jak ciepło znowu rozlewa się po całym jego ciele. Serce biło mu mocniej, a każda sekunda, w której spoglądał na twarz swojej ukochanej, potęgowała tylko pragnienie ponownego zasmakowania jej ust oraz dotykania jej. Również w tych rejonach, które dotąd były wolne od jego skóry.
Pokręcił lekko głową, śmiejąc się cicho. To była typowa Lilly i chyba między innymi za to ją pokochał. Ujął jej podbródek w swoje dwa palce i spojrzał na jej czerwoną od zawstydzenia twarz.
- Musisz przywyknąć - zaczął. - Jeśli kiedykolwiek poczujesz ochotę by mnie dotknąć, przytulić albo pocałować, nie pytasz się. Robisz to. Tak okazujemy sobie uczucia - poinstruował ją, acz w ogóle mu nie przeszkadzało jej niedoświadczenie.
- Tutaj jesteśmy tylko ty i ja. Znamy się od zawsze i wiemy o sobie wszystko, prawda? - spytał, by potwierdziła jego słowa. - Nie oczekuję od ciebie czułości na pokaz. Oczekuję tylko tego, że jeśli poczujesz chęć pocałowania mnie, to mnie po prostu pocałujesz. To samo z przytuleniem, złapaniem za rękę czy odezwaniem się w ogóle. Jestem twoim chłopakiem i zamierzam to okazać w każdy możliwy sposób. Plus muszę mieć usprawiedliwienie - zaśmiał się lekko. - Bo sam zamierzam tego nadużywać! - dokończył i natychmiast wpił się w jej usta, stosując się dokładnie do tego, co powiedział wcześniej. On na pewno nie będzie sobie szczędzić czułości, bo mają mnóstwo czasu do nadrobienia. Poza tym jej usta... cudowne. Naprawdę nikt go tak nigdy nie całował jak ona.
Oderwał się dopiero po dłuższej chwili. Złapał oddech i pogłaskał ją po ramieniu, a następnie po biodrze, zjeżdżając dłonią aż do uda.
- Jestem tylko twój - zapewnił ją szeptem i nieco się obniżył, by móc wtulić się twarzą w jej piersi. Nie miało to żadnego podtekstu erotycznego, a zwyczajnie chciał poczuć jej ciepło wokół całej swojej głowy i zatonąć na moment w jej objęciach. A przy okazji wchłonąć ten cudowny zapach. Bo ona zawsze pięknie pachniała.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 21 Lip 2019, 01:34

Miała nadzieję, że chłopak pomoże jej odnaleźć się w tej nowej roli. Możliwe, że nawet będzie musiał kierować ją przez większość czasu. Była jak małe zwierzątko, które dopiero uczyło się chodzić. Liczyła na to, że Drake mimo wszystko będzie dla niej wyrozumiały. Wiedział, że to jej pierwszy związek. Chciała by to był też jedyny, bo jednak czuła do Drake'a niesamowicie gorące uczucie. Oni, dzieci bogów śmierci, darzyli siebie ciepłym, namiętnym uczuciem, które było przez nich chowane i pieszczone w głębi. Kto by pomyślał, że on będzie wiedział więcej od niej?
Zawsze bała się powiedzieć tego co jej siedziało w sercu, chłopak był dla niej całym światem. Miała tylko jego, od dzieciaka jej oczy były tylko na nim. Mógł ją szarpać za włosy, obrzucać jedzeniem, śmiać się, nabijać, jak to dzieciaki, ale ona uważała go za niesamowitą duszę. Był jej zupełnym przeciwieństwem i chyba to najbardziej sprawiało, że Lilliana chciała być blisko niego. Nie tylko ciałem.
Nie była w żadnym stopniu odważna, czasem można było brać ją za płochliwą myszkę. Mimo iż płynęła w niej krew bogini Hel, to czuła się po prostu jak zwykła śmiertelniczka, która po prostu nie miała zbytnio szczęścia w życiu. Trafiła na złe osoby, zmuszano ją do złych rzeczy i dopiero jej ukochany uratował ją z tego smutnego kąta. Pewnie wiele osób, które widziały Drake'a i Lilkę razem widzieli w nich parę, tylko oni obawiali się przypieczętować tą wieloletnią przyjaźń tym tytułem. Ale kiedy teraz byli razem, czy mogła już czuć się szczęśliwa?
Przez jej ciało przeszły przyjemne, delikatne dreszcze. Skuliła się lekko, a gdy ujął jej twarz w palce spojrzała zawstydzona w jego oczy. To był ten mężczyzna, którego kochała. Był jej.
- P-postaram się... - wyszeptała przygryzając dolną wargę i uśmiechając się lekko. - Tak o bez pytania...? - spytała chcąc się upewnić. Słyszała wiele rzeczy na temat tego, że lepiej się zapytać niż działać. A kto pyta nie błądzi. Takich instrukcji i pomocy w żadnej książce znaleźć nie mogła.
- No tak, znamy się od zawsze... - potwierdziła jego słowa wsłuchując się dalej w jego cudowny głos. Nie zdążyła nawet odpowiedzieć, bo jej usta zostały przykryte jego ciepłymi wargami. Serce zabiło jej szybciej, brakowało jej powietrza, zacisnęła lekko rękę na jego ramieniu. To było kolejne zaskoczenie, zaczynało jej się podobać to całowanie. Mieli tyle czasu dla siebie, nadrobienie tego wszystkiego będzie trudne, ale dla nich nie było chyba żadnych przeszkód, prawda?
Nie spodobało jej się kiedy ich usta się rozłączyły. To były pierwsze kroki dla niej w kierunku związku i nie chciała od razu wskakiwać z nim do łóżka, ale całowanie go bardzo jej się podobało i chciałaby, aby to dłużej trwało. Miał takie twarde, ciepłe usta, które idealnie pasowały do jej miękkich warg. Oblizała skrycie dolną wargę i odchrząknęła cicho.
- W-właśnie widzę, że zamierzasz tego nadużywać... - zaśmiała się cicho i gdy lekko się obniżył zdziwiona spojrzała na niego. Zaczerwieniła się mocno i chowając twarz w jego włosach wsunęła palce we włosy Drake'a.
- Zaskoczyłeś mnie... Moje serce było Twoje od tylu lat, biło tylko dla Ciebie... - ciężko jej było wypowiadać te słowa, ale starała się przełknąć tą gulę i wyznać to co chciała przez te wszystkie lata - Nie chcę się narzucać, wiesz, że to nie w moim stylu... - oparła podbródek o jego czubek głowy i odetchnęła głęboko starając się ochłonąć. Dzisiejszy dzień był pełen wrażeń. - Jeśli będę się wahać... p-p-poprowadzisz mnie...? - jąkała się lekko nogę wsuwając między jego uda. Chciała być bliżej niego, ale bała się bardzo wykonując kolejne ruchy w jego stronę. On mógł być śmiały, ale ona zawsze będzie się wstydziła, w jakimś stopniu krępowała. Ale mimo wszystko bardzo się teraz cieszyła. Po raz pierwszy w życiu była szczęśliwa, spełniona.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Nie 21 Lip 2019, 23:27

Wpisana w ten związek była wyrozumiałość, ponieważ nie spodziewał się od razu cudów na kiju. Lilly musiała być wprowadzana w świat miłostek powoli i spokojnie, a jeśli coś by przyspieszył, to musi liczyć się z tym, że dziewczyna może tego nie zaakceptować. Najważniejsze dla niego było jednak to, że to on będzie ją uczył i on będzie obiektem wszystkich jej zmian - w końcu to na nim będzie próbować te wszystkie gesty i czułości. Nie mógł się wręcz tego doczekać, bo jak większość żyjących stworzeń na Ziemi, lubił pieszczoty. Spodziewał się, że może im zająć trochę czasu wypracowanie odpowiedniego rytmu postępowania ze sobą, ale przynajmniej mieli już za sobą etap poznawczy i nabierania zaufania.
Kiedyś ktoś szepnął mu kilka słów, by spróbował związać się z Griffin, ale Hellstorm nie chciał tego zrobić i chyba nawet nie pamiętał dlaczego. Pewnie ze strachu przed stratą tej cennej znajomości, która znaczyła dla niego jak widać bardzo dużo, bo bał się wykonać krok dalej, byleby tylko nie zniszczyć tego, co jest między nimi. Przy nikim się nie wahał i zawsze próbował, przy niej było inaczej i już teraz można dostrzec, jak wyjątkową dla niego personą jest Lilliana.
Skinął głową, potwierdzając jej, że jeśli kiedykolwiek będzie mieć ochotę zbliżyć się do niego, nie musi pytać i po prostu to robi.
- Nie lubię sobie odmawiać przyjemności - zaczął. - A całus od ciebie to jedna z największych, także całuj i tul ile wlezie! - zażartował, choć była to oczywiście prawda. Rzucił to w pogodnym tonie, by Griffin nie bała się, że może być to jakaś ciężka sprawa. Chodziło o to, by oswoiła się z myślą takiego okazywania sobie uczuć. A najlepszą metodą, przynajmniej według Drake, było pozytywne reagowanie na to wszystko.
Dostrzegł, że spodobało jej się całowanie, bo za każdym razem robiła to coraz bardziej ochoczo i pewnie, a przy tym nie pozostawała bierna. Nie zauważyła nawet, kiedy to włożyła język do jego ust i rozpoczęła taniec. Ona, nie on!
Gdy wtulił się w jej piersi, usłyszał bicie jej serca, które wywołało natychmiast drobny uśmiech na jego twarzy. Wytarzał twarz w jej biuście z zamiarem sprawienia sobie przyjemności i wchłonięcia jej zapachu. Nawet jej ubrania pachniały cudownie.
- Nie o styl tu chodzi, kochanie - wyjaśnił, bo Lilly musiała sobie zdawać sprawę, że między nimi będzie teraz inaczej. I wyjątkowo, bo żadna inna osoba nie dostanie od nich tego, co mogą zaoferować dla samych siebie.
Uniósł twarz i otworzył oczy, spoglądając na jej szyję.
- Zawsze będę przy tobie - zapewnił ją. - Jeśli czegoś nie będziesz wiedzieć, poprowadzę cię - dodał, odsuwając się nieznacznie, by spojrzeć tym razem na jej twarz z dołu. - Tylko nie bój się pytać. Jestem nie tylko twoim chłopakiem, ale też przyjacielem. Nie miej przede mną tajemnic, bo we dwoje mamy większe szanse, by sobie ze wszystkim poradzić. I co najważniejsze, słuchaj tego, co mówi ci serduszko - palcem przejechał po jej klatce piersiowej, czując materiał jej sportowego stanika. Zatrzymał go na jej klatce piersiowej w miejscu, w którym biło serce. - Jeśli mówi ci, że powinnaś mnie pocałować teraz, to mówi bardzo słusznie - zażartował, zadzierając nieco głowę, by bez trudu mogła dosięgnąć jego usta swoimi. Bardzo szybko uzależnił się od warg, bo były takie miękkie i przyjemne. Sto razy lepiej całowało się kogoś, kogo darzyło się takim uczuciem jak właśnie Griffin.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 22 Lip 2019, 00:14

Okrywała kolejne nowe rzeczy, a to buzi, a to przytulanie, delikatne pieszczoty. Nie chciała by to wszystko działo się tak nagle, zwłaszcza, że była to jej pierwsza tego typu relacja. Robienie małych kroczków było kluczowe, Drake doskonale wiedział o tym i nie naciskał, za co była mu wdzięczna. Chciała by zaznajomił ją z tymi wszystkimi elementami związku, żeby mogła czerpać przyjemność razem z nim. Ekscytacja z uczenia się wypełniała jej drobne, rozpalone ciałko. Nigdy nie miała możliwości poczuć tego wszystkiego na swojej skórze, ale teraz z jedyną osobą, której ufała i którą kochała mogła się przekonać jak to faktycznie jest.
Zawsze obserwowała Hellstorm'a z daleka, jak zajmuje się dziewczynami, jakie heroski wybierał. Mogła uważać, że nie jest w jego typie po tym wszystkim co jej ciemne oczy widziały, ale sądząc po dzisiejszych wydarzeniach była w błędzie. Zwierzanie się ze swoich uczuć brunetowi sprawiłoby jednak jej ogromny problem i dzisiejsza sytuacja była o tyle dobra, że to nie ona to wszystko rozpoczęła, a on. Była poprowadzona, za rączkę, żeby powiedziała co jej siedzi na serduszku i okazała tą swoją dobroć, którą widział tylko on.
Nie dziwiła się, że chłopak się niesamowicie cieszył. Zdawałoby się, że oczekiwał takiego potoku spraw od bardzo dawna, chodź nie wykazywał nigdy żadnych oznak, że chciałby rozpocząć kolejny etap z Lillianą. Jednakże co mogła ruda wiedzieć, skoro na razie wszystko co wiedziała to wiedza zaczerpnięta z książek. Uśmiechnęła się szeroko kiedy znowu usłyszała jego cudowny śmiech. Czasem po prostu pozwalała mu mówić, opowiadać niesamowite historie, komentować to jakie dziewczyna czyta książki lub jak beznadziejnie ktoś odgrywa swoje role w filmie czy serialu. Ten krystaliczny, piękny śmiech był motorkiem do poszerzania uśmiechu na twarzy rudowłosej.
Zaśmiała się cicho, kiedy zaczął tarzać swoją twarzą po jej biuście.
- Co Ty wyprawiasz, głuptasie? - przeczesała jego puszyste włosy dłonią i gdy podniósł twarz delikatnie pocałowała go w czoło. Gdy odsunęła się lekko od niego przygryzła dolną wargę uśmiechając się cieplutko.
Jak zawsze, słuchała uważnie co miał jej do powiedzenia. To umiała robić najlepiej, słuchać. Tylko część tej wypowiedzi gdzieś jej umknęła, bo zapatrzyła się na jego wargi. Nie raz na nie patrzyła, jeszcze jak nie byli razem. Marzyła o tym, by móc je całować, jak w tym wszystkich książkach. Romantyczny, namiętny pocałunek dwóch zakochanych w sobie herosów. Skrycie miała nadzieję, że któregoś dnia mężczyzna zaskoczy ją gdy ta będzie mu gotować i pocałuje ją jak właśnie w niektórych książkach robili to mężczyźni swoim ukochanym.
- Jedyne co ukrywałam przed Tobą to swoje uczucie, Drake... bałam się, że mnie odrzucisz - rzekła spokojnie trochę pochmurniejąc na twarzy. Zawsze gdzieś z tyłu głowy będzie miała tą małą obawę, że jednak wydarzy się coś, co tą piękną. wieloletnią znajomość zakończy. - Moje serduszko mówi mi, że jest szczęśliwe - wytknęła mu rozbawiona język niczym jakieś małe dziecko, które się droczy i nim go pocałowała przesunęła się tak, aby byli na tej samej wysokości. Ostrożnie i delikatnie przykryła swoimi wargami jego usta. Zrobiła to na kilka chwil, spojrzała na niego uśmiechając się. Jej twarz wciąż była czerwona i miała wrażenie, że wybuchnie od tego gorąca. - Wszystko małymi kroczkami... - paluszkami znaczyła faktyczne małe kroczki na jego policzku, a potem szyi patrząc na trasę, którą wyznaczała. Nie wiedziała przez kilka chwil co ma robić, czuła się jak we śnie i nie chciała by on się kończył.
Pocałowała go raz jeszcze, tym razem dłużej lekko oblizując nieśmiało jego dolną wargę, a gdy znowu się odsunęła złapała głęboki oddech. Był bardziej uzależniający niż myślała.
- To co dzisiaj chcesz robić...? Skoro zrobiliśmy ten krok w przód... spędzamy ten dzień raczej spokojnie... czy wolisz właśnie może coś porobić? - spytała go - Mogę nam coś przygotować do jedzenia, coś bardziej treściwego. - zapewniła wiedząc, że Drake'owi ciężko będzie odmówić. Smaczne jedzenie zawsze sprawiało, że ciekła mu ślinka. Miała trochę składników w lodówce, to zawsze mogła go czymś sytym zaskoczyć.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 22 Lip 2019, 03:06

Jego partnerki zazwyczaj odznaczały się jednym: dobrym wyglądem. Jak każdy samiec, wybierał takie dziewczyny, które mu się podobały. A on gust miał bardzo typowy, dlatego leciał na krągłości i ładną twarz. Wiele herosek to gwarantowało, ale gdy przychodziło do tworzenia związków, później okazywało się, że nie ma z nimi o czym rozmawiać i jak spędzać czasu. Pokazuje to chociażby przykład Anyi, która poza wielkimi cyckami i fajnym rżnięciem nie oferowała nic. Najwyższy czas był zatem zwrócić się w stronę cichych myszek takich jak Lilly, która zawsze była w jego typie, ale przez blokady psychiczne nie pozwalał samemu sobie się do niej zbliżyć. Gdyby nie tak wielki szacunek do tej relacji, pewnie już dawno by z nią spróbował. Co prawda mogła się wydawać nie być w jego typie, w końcu miała mniejsze piersi i miała bardziej dziewczęcą urodę, niż typowo wyzywającą, którą dotąd preferował, ale jak widać mu to wcale nie przeszkadza.
Było mu bardzo przyjemnie, był szczęśliwy, wypoczęty i rozochocony, dlatego pozwalał sobie na nieco więcej. Ocieranie twarzy o jej biust było czymś, co tylko miało pogłębić ich relację. Zazwyczaj to on znajdował się na górze i to ona zawsze przytulała się do niego. Czuł się wtedy bardziej męsko i władczo. Teraz mógł jednak dać upust swoim uległym cechom i nie musiał kreować się na najsilniejszego - ona wiedziała, że jest nim wtedy, kiedy trzeba. A tymczasem skupi się na przyjemności z dotykania jej i chłonięcia jej zapachu.
Dostrzegł, jak spogląda na jego wargi i dało mu to trochę do myślenia. A przy tym ucieszyło, bo Griffin polubiła całowanie się i to był pierwszy przystanek do tego, by w przyszłości, może nawet niedalekiej, skonsumowali swój związek w nieco bardziej fizyczny sposób. Inicjacja kolejnego całusa była strzałem w dziesiątkę, bo oboje bardzo ochoczo do tego przystąpili, a Lilliana pomimo swojego zakłopotania, coraz śmielej poczynała sobie z jego ustami i językiem.
Kolejny pocałunek, tym razem zainicjowany przez nią był spełnieniem jego marzeń. Całowała wspaniale, jej usta smakowały wybornie i z trudem powstrzymał się od tego, by nie wpić się w nie po raz kolejny. Był zaskoczony, że dziewczyna tak bardzo pragnie tego kontaktu. Po sobie by się tego spodziewał, po niej nie do końca. Ale to wszystko było pozytywne!
Uśmiechnął się i przymknął oczy, chichocząc cicho.
- Chcę cię całować, przytulać i dotykać - odparł, wiedząc, że wywoła tym zakłopotanie Griffin. Nie miał zamiaru jednak żałować sobie czułości, bo tak jak zapowiadał jej wcześniej: mają to robić kiedy tylko najdzie ich ochota, a jego nachodziła ciągle.
Pocałował ją najpierw w policzek, później w kącik ust, a następnie w usta. Przełożył rękę za jej plecami i docisnął ją do siebie, przytulając tym samym ukochaną. Nosem kilka razy otarł się o jej nosek, spoglądając co jakiś czas na jej oczy.
- Kolację zjemy później - zarządził. - Teraz daj mi się nacieszyć moją dziewczyną - zaśmiał się cicho i zmienił pozycję. Teraz leżał częściowo na brzuchu, nogę włożył zgiętą między jej uda, rękę oplótł wokół jej twarzy i lekko przycisnął ją do swojej szyi, oczywiście pamiętając o tym, by miała jak oddychać i by nie było jej ciężko.
Przymknął oczy i westchnął lekko, chłonąc cudowny zapach jej włosów, w które zanurzył się swoim nosem.
- Moje serduszko też jest szczęśliwe - nawiązał do jej słów sprzed chwili, zachęcając do wsłuchania się w rytm jego mięśnia, który bił równo i spokojnie, a jednocześnie odczuwalnie dla osoby, która przyłożył głowę do jego klatki piersiowej. - Będę cię chronić, Lilly. Nie pozwolę cię skrzywdzić - szepnął, zapewniając ją, że przy nim będzie najbezpieczniejsza. Miał już w głowie pewien plan, jak ocieplić jej wizerunek i jaką nauczkę dać tym, którzy uprzykrzają jej życie w jakiś sposób.
Gość
Gość
avatar
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Pon 22 Lip 2019, 15:31

Wciągał ją w ten przeuroczy, cudowny wir, który jej się coraz bardziej podobał. Jego osoba była niczym magnez. Zawsze chciała być przy nim, ale teraz dopiero faktycznie czuła, że przy nim jest. Przez te lata przyjaźni stała z boku ciesząc się po prostu z jego obecności i szczęścia. Może nie była wysoką, krągłą brunetką lub blondynką, ale mimo wszystko chciała by choć raz spojrzał na nią jak na inne dziewczyny, za którymi się uganiał. Gdzieś głęboko w sercu liczyła, że to się w końcu wydarzy.
Jego dotyk był wyjątkowy, nigdy nie czuła takich dziwnych dreszczy, które przechodził przez każdy element jej ciała. Książki uczyły ją, że takie momenty są bardzo ważne w związku, ale nie dawały jej takich doznań. Nie mogły jej dać tego, co powoli i ostrożnie serwował jej Drake. Widziała, jak jej ukochany wiele razy cieszył się po prostu z tego, że ona zwyczajnie na nim leży. A było to wcześniej na podłoży przyjacielskim, teraz miała wrażenie, ze jest troszkę inaczej, nawet jeśli dopiero kilka minut temu wyznali sobie uczucia. Drżała delikatnie w jego objęciach obawiając się, że jednak za szybko to wszystko się toczy. Takie odważne pocałunki na jakie się rwała były dla niej zaskoczeniem. Była zdziwiona, że była w stanie sama wyskoczyć z taką inicjatywą. Ale przez tyle czasu tłumiła wszystko w sobie, że nie byłoby to aż tak dziwne, że teraz to wszystko się z niej wylewa. Nawet takim potokiem.
Odetchnęła spokojnie kiedy znowu ich usta się złączyły. Dostrzegła, że Drejki uśmiecha się zadowolony z tego co się wydarzyło. Pospieszanie tego wszystkiego było zdecydowanie nie wskazane, ale na pewno za jakiś czas przejdą do kolejnego etapu. Nie chciała by chłopak musiał na nią czekać. Już i tak dużo czasu zmarnowali.
Znów poczuła jak jej się robi gorąco. Chciała przez chwile otworzyć okno, ale co by to dało? Córka Hel, która normalnie roztacza wokół siebie chłód płonie z wrażenia. Odwróciła wzrok od bruneta, specjalnie ją zawstydzał. Ciężko będzie się jednak do tego przyzwyczaić, ale postara się, skoro mają to być częste gesty.
Gdy ich usta ponownie się połączyły zamruczała cicho. Nawet nie wiedziała, ze była w stanie wydawać z siebie takie dźwięki! Przytuliła się do niego chowając po chwili swoją twarz w jego koszulce. Co on z nią wyprawiał? Zawsze była w stanie schować to wszystko skrzętnie przed nim, a dzisiaj? Pokazywała mu co chowała przez te lata. Przekręcając się lekko razem z nim wtuliła się w niego trochę mocniej. Twarz miała schowaną w jego koszulce, ucho przyciskała do jego mostka wsłuchując się w jego serduszko. Nawet nie musiał jej do tego zachęcać, ten dźwięk ją uspokajał. Przez te wszystkie lata to ten dźwięk usypiał ją najlepiej. A jego zapewnienia, że będzie bezpieczna nie były potrzebne. Zawsze przy nim czuła się bezpieczna i tylko przy nim. Dlatego podniosła powoli głowę uśmiechając się lekko, jej czerwona twarz mogła świadczyć tylko i wyłącznie o tym, że czuje się szczęśliwa, ale też i zawstydzona.
- Wiem, nigdy w to nie wątpiłam - wyszeptała i ostrożnie, delikatnie pocałowała go w miejscu, gdzie szyja łączy się z barkiem. Powoli pogłaskała bruneta po plecach. - Tylko przy Tobie czułam się bezpieczna - wyznała kurczowo łapiąc się jego hawajskiej koszulki. Pachniała nim, tym ciepłym, przystojnym brunetem, który od dziś dzień miał być jej chłopakiem. Ich serca w końcu mogły być razem.
- Śmiesznie wyglądasz w tej koszuli - rzuciła ni z gruchy ni z pietruchy. Była głupia, bo nie byli wcale w ciepłych krajach, a pogoda bywała różna. Zaczęła bawić się jego kołnierzykiem. On wiedział jak się zabawnie ubrać. Ona zawsze była w tych stonowanych ubraniach, w tych samych kolorach.  Kolory tęczy nie były w jej guście, ale do Hellstorm'a pasowały, bo był niesamowicie pozytywną osobą. Przez chwilę zaczęła zastanawiać się jakby wyglądał bez tej koszuli. Przez wyobrażenia w swojej główce wcisnęła nos w jego obojczyk ukrywając swoje zawstydzenie.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin Czw 25 Lip 2019, 01:10

To nie było trudne wciągnąć ją w ten wir, bo ona sama była bardzo chętna do nauki i mimo swojej wstydliwości dawała mnóstwo znaków, że podoba jej się nawet przyspieszenie tempa, nie mówiąc już o tym, że każdy jej rumieniec wiązał się z uśmiechem. Była zakłopotana, ale dlatego, że była szczęśliwa i każdy ten mały gest sprawiał jej radość, tak jak i jemu. On nauczył się na to reagować naturalnie, dzięki czemu wydawał się być wyluzowany. W jej naturze leżało z kolei zawstydzenie, co pewnie też zmieni się z czasem, ale na to potrzeba doświadczenia. Drake chciał, by Griffin nabrała go właśnie u jego boku i być może za jego sprawą stała się nieco odważniejszą w kontaktach damsko-męskich kobietą. Bo zapewne tak jak jego mega otwartość, tak i jej wstydliwość na dłuższą metę mogą przeszkadzać. Muszą się więc od siebie uczyć nawzajem.
W jego ramionach była najbezpieczniejsza, co zamierzał podkreślać jej co rusz. Lilly zachowywała się dość fajnie, bo pomimo tych wielu nowości, akceptowała wszystkie pomysły Hellstorma i nie pozostawała dłużna. Te pocałunki, pochwalanie jego koszuli, że śmieszna... takie drobne gesty, a już świadczyły o tym, że ruda powoli przyswajała jedną myśl: jej Drake był nareszcie jej, tak naprawdę, a nie tylko jako kumpel.
Przycisnął ją do siebie na moment, by poczuła ciepło bijące od jego ciała i mogła zapoznawać się z fakturą jego skóry. Od dziś będzie im się to zdarzać bardzo często, dlatego im wcześniej Lilly pozna go, tym lepiej dla wszystkich. Nie było sensu bawić się w podchody i udawać, że nie będą się dotykać. On już teraz był gotów pozwolić sobie na dotknięcie jej w niemalże każdym miejscu.
Przekręcił nieznacznie głowę i spojrzał na nią, gdy wbijała nos w jego obojczyk.
- Jeśli to sugestia do jej zdjęcia, to mogę zdjąć - rzucił luźno, bo przecież wielokrotnie bywał przy niej bez koszuli. Dwa razy to chyba nawet widziała go nago, co oczywiście wywołało zgorszenie, ale on o niewiele rzeczy dbał tak naprawdę.
Nawet nie czekał na jej odpowiedź, bo i tak zrobiło mu się gorąco. Te tulenie się do Lilly cały ten wieczór skutecznie pobudziło jego skórę i tym samym ogrzewało. Szybko więc zrzucił z siebie hawajską koszulę i przejechał dłonią po swoim kilkudniowym zaroście, spoglądając na swój kaloryfer.
- Hmmm, brakuje tu czegoś - zastanowił się i machnął palcem, oznajmiając, że wpadł na coś.
Chwycił ją za dłoń i położył ją na swoim brzuchu, zachęcając do pomasowania go, albo podotykania, w zależności od tego co Lilly by chciała teraz zrobić. Domyślał się, że nie miała odwagi go o to poprosić, a on nie ma zamiaru się wstydzić tego. Równie dobrze mógł tu paradować nago, w końcu był u swojej dziewczyny. Jak wspomniał jej wcześniej: jeśli będzie mieć ochotę go pocałować, dotknąć, przytulić czy cokolwiek, to ma to po prostu robić. A on, jeśli wyczai o co chodzi, to pomoże jej w miarę możliwości, tak jak teraz.
Poprawił ułożenie ręki, by było mu wygodnie i ziewnął lekko, prężąc klatę przed ukochaną. Niech sobie popatrzy, zasługuje.
Sponsored content
Re: Pokój #33 - Lilly Griffin

Pokój #33 - Lilly Griffin
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Pokój #42 - Ian Core
» Pokój #14 - Fay Balmer
» Lilliana Griffin
» Pokój #13 - Margo May
» Pokój mieszkalny



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: