Pokój #42 - Ian Core DpyVgeN
Pokój #42 - Ian Core FhMiHSP


 

Pokój #42 - Ian Core

Gość
Gość
avatar
Pokój #42 - Ian Core Nie 26 Maj 2019, 14:20

Pokój #42

Standardowe mieszkanie obozowicza - trzy pokoje: sypialnia, salon połączony z kuchnią i łazienka. Spersonalizowany dla każdego nienowego mieszkańca kampusu. Znajdują się w nim wszystkie potrzebne rzeczy - od łóżka i szafy po stałe podłączenie do prądu i łącza internetowego.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Pokój #42 - Ian Core Wto 01 Paź 2019, 12:44

/Kolejna - 1-sza październikowa/

Ostatnio Hoshi miał dużo pracy w związku z tym, że na imperezie zostali poszkodowani herosi. Już w sumie to nie wiedział w co ma ręce włożyć. Wiele dni mu to zajęło. Dobrze, że nie był sam. Miał przed sobą listę. Posiadał pomocników. Pokazał im jak zmieniać opatrunek i przemywać rany, a potem zabandarzować. Zszywanie i nastawianie kości jemu przypadło.
Przyglądając się liście odznaczał długopisem komu już pomógł. Zaraz rzuciło mu się w oczy znane imię. Brzmiało Ian. Wnet sobie przypomniał długowłosego mężczyznę o nietypowej urodzi. Znalazł też opis co się z nim działo i niby został opatrzony. Czytając sporządzoną notatkę aż poczerwieniał ze złości. Czy naprawdę on wszystkiego musi pilnować i nad tymi ludźmi stać jak kat nad dobrą duszą? Byli tu też jakby stażyści co jak widać nie mieli pojęcia o lecznictwie. Dochodzeniem kto tak zrobił zajmię się potem. Odrzekł, że wychodzi.
Na moment wszedł do swojego pokoju, wziął szybki prysznic i przebrał się. Emocje trochę opadły. Wziął swóch chlebak. Włożył tam potrzebne zioła, bandarze, sprey chłodzący, który przez chwilę dawał ukojenie.
Ruszył dziarskim krokiem do pokoju Ian'a. Ukrywał to głęboko w sercu, że chciał zobaczyć bruneta. Rozmowa jakoś im się kleiła, byli dość podobni do siebie, a co najważsze Hoshi nie czuł się niekonfortowo w jego towarzystwie.
Z grzeczności zapukał do drzwi. Jeśli mężczyzna mu nie otworzy to po prostu pociągnie za klamkę i wejdzie.
Na razie spokojnie i z cierpliwością czekał.
Ian Core
avatar
Re: Pokój #42 - Ian Core Wto 01 Paź 2019, 14:24

/kilka tygodni po zakończeniu eventu.

Ian przez ostatnie tygodnie starał się jakoś dojść do siebie jednak nie wychodziło mu to najlepiej. Nadal odczuwał lekki ból w okolicy połamanego mostka i czterech połamanych żeber. Owszem rana postrzałowa jak i ta po ugryzieniu Linorma już się zabliźniały więc tymi się nie przejmował. Niestety muzyk nienawidził leżeć w łóżku i nic nie robić przez co sam sobie szkodził. Chodził po pokoju jak lew po klatce. Owszem schodził na posiłki do wspólnej kuchni, bo każdy poważniejszy ruch sprawiał, że Core czuł się niekomfortowo. Na szczęście mógł już w miarę normalnie nabierać powietrze i oddychać, jednak gdy tylko próbował zacząć jakiś lekki trening po kilku minutach leżał na podłodze i zaciskał zęby, by nie zacząć krzyczeć. Dni mijały podobne jedne do drugich, a w Ianie narastała wściekłość. Nie rozumiał dlaczego leży sam w pokoju i nikt do niego nie przychodzi. Owszem rozumiał, że pewnie w obozie wrze, a on nic nie może zrobić tylko wszystko obserwować.
Tego dnia nie chciało mu się nawet wstać na śniadanie, gdyż poprzedniego dnia lekko się przeforsował gdy próbował choć trochę pomachać mieczem. Mimo bólu ćwiczył, bo postanowił wrócić jak najszybciej do formy. Niestety po kilku wymachach po prostu padł na podłogę i z trudem przeniósł się na kanapę. Przeklinał zarówno NoGods jak i Linorma. No ale niewiele jego pomstowania mogły pomóc. Leżał i patrzył w cztery ściany gdy nagle usłyszał pukanie do drzwi. Wstał zdziwiony tym dźwiękiem. Ubrał na siebie krótkie spodenki i ruszył do drzwi. Po chwili po prostu szarpnął za klamkę i otworzył drzwi. W pierwszej chwili nie mógł uwierzyć własnym oczom jednak później się uśmiechnął i wpuścił Hoshiego do pokoju.
- Hej. Miło cię widzieć. – powiedział starając się ukryć wielki siniec widniejący jeszcze na jego torsie. Po czym podszedł do kuchenki i spojrzał na Japończyka.
- Napijesz się kawy czy herbaty? – zapytał i ciężko oparł się o stół. Bolało ale nie było tak źle. Przynajmniej tak Core sobie wmawiał. Owszem był bardziej odporny na ból jednak niektóre bodźce do niego docierały.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Pokój #42 - Ian Core Wto 01 Paź 2019, 17:40

Po drodzę jeszcze jak szedł wstąpił na chwilę na stołówkę. Tam jak zwykle kszotała się Rochelle. Jak dla Hoshiego była przemiłą czerwonowlosą kobietą bardzo pozytywnie nastawioną do swiata i zabawną. Poprosił ją o najlepsze kanapki i dwa kawałki ciasta. Wyjaśnił, że idzie do znajomego w idwiedziny. Usami jak i Lacroix na tyle się znali by wiedzieć by Japończykowi nie zadawać dalszych pytań. Choć byli z innych drużyn brunet nawet polubił tą "Arielkę" jak to ją prawie wszyscy nazywali.
Podziekował z lekkim, ale nieśmiałym uśmiechem do córki bogini wody. Jeszcze nie zapiętał jak ona się nazywała.
Wracając do tego jak Hoshi stał przed drzwiami. Przyszło mu namyśl, że jeszcze ma czas się wycofać. Jednakże już podjął zadanie, że zobaczy co z Ian'em. Poza tym mężczyzny dawno nie widział.
- Cześć, nie widziałem Cię ostatnio na śniadaniu, więc przyniosłem Ci coś dobrego do jedzenia. Poza tym z karty pacjęta wyczytałem, że powinieneś mieć opiekuna medyczna tak jak każdy. To nie dopuszczalnie, że nikt nie zmienił Ci bandarzy oraz niezaopiekował się chorym. Z przyjemnością podjąłem się opieką nad Tobą. Poza tym dawno się nie widzieliśmy - wyjaśnił.
Usami miał nadzieję, że nie zostanie po herbatce odesłany z kwitkiem.
Z uśmiechem na ustach Japończyk wszedł do środka.
- Powinneś leżeć, ale ja już dopilnuję by było Ci lepiej i nie nudziło Ci się jeśli oczywiście mi pozwolisz. Tylko ten jeden raz, wolałbym herbatę, bo jakoś mam dość na jakiś czas kawy. Mam taki galimatias z pacjętami i z dokumentami. Jednak co mi się udało uporzątkowałem - opowiedział.
Następnie Hoshi wyjął długie kanapki, bagietki i dwa kawałki tortu czekoladowego. Połozył je w naczynku na stole
- To dla Ciebie byś nie opadł z sił. Poza tym jak się czujesz? Gdzie najbardziej Cię boli? - dopytywał się.
Usami jako medyk musiał wiedzieć takie rzeczy, ale i znajomy.
Ian Core
avatar
Re: Pokój #42 - Ian Core Sro 02 Paź 2019, 11:16

Ian słuchał Hoshiego i nie wiele rozumiał z tego co Japończyk do niego mówi. Owszem przez jakiś czas sam sobie zmieniał opatrunki ale wiedział, że na imprezie byli herosi o wiele mocniej poranieni niż on. Dlatego każdego dnia sam odwijał i zmieniał bandaże. W końcu nie sądził, że powinien się nim ktokolwiek zająć. Nawet mu to przez głowę nie przeszło. No ale trzeba było powiedzieć, że Core zawsze próbował radzić sobie samemu o ile tylko miał taką możliwość. Jednak już sam głos Usamiego spowodował, że Ian zapomniał choć na chwilę o bólu.
- Wiem, nie zszedłem dziś na śniadanie. W sumie przez własną głupotę. Naprawdę dziękuję ci, że o mnie pomyślałeś. I cieszę się, że zdecydowałeś się przyjść. Chciałem po tym całym zamieszaniu się z tobą spotkać ale nie miałem za bardzo siły. – powiedział i lekko się sam do siebie uśmiechnął. Dalej opierał się o stół w kuchni jednak musiał się w końcu ruszyć, by zaparzyć herbatę. Jednak zamarł w pół kroku gdy usłyszał, że powinien leżeć. Owszem wiedział o tym aż za dobrze ale już samo to, że powinien znowu znaleźć się w łóżku powodowało u niego skrajne emocje. Na szczęście Ian nie był w stanie czegokolwiek odmówić. Ćwiczyć nie mógł więc wolał poświęcić całą swoją energię, by wreszcie wrócić do zdrowia.
- Wiem, że powinienem leżeć jednak jakoś musiałem funkcjonować. Przysięgam, że do czasu aż nie zapukałeś leżałem. A co do herbaty to jakiej się napijesz Earl Gray czy masz jakieś inne preferencje? No i jeszcze jedno. Nie musisz pytać o pozwolenie. Z przyjemnością oddam się w twoje ręce, bo sam chyba na medyka się nie nadaję. Ale najważniejszy powód jest taki, że naprawdę chciałem cię zobaczyć i cieszę się, że znalazłeś czas, by się ze mną spotkać. – powiedział i podszedł do czajnika. Z szafki nad kuchenką wyciągnął dwa kubki, a z drugiej, wiszącej obok wyciągnął różne opakowania herbaty i czekał na wybór Japończyka. Sam wsypał sobie do kubka herbatę o smaku mango z dodatkiem limonki, a potem wziął czajnik i wlał do niego wody. Ostatnią rzeczą jaką zrobił było wstawienie wody. Dopiero wówczas przeszedł przez pokój z nagim torsem i położył się na kanapie stojącej przy niewielkim stoliku.
- Mam nadzieję, że będziesz mi towarzyszył przy śniadaniu i zjesz ze mną. – stwierdził patrząc na to co Japończyk przyniósł ze sobą. Po czym chwilowo zamilkł. Nie wiedział co ma powiedzieć. Niby czuł się lepiej ale jednak cały czas coś go bolało.
- Nie będę cię okłamywał. Czuję się tak sobie. Rany na prawym udzie już prawie się zabliźniły, ale czasem jeszcze je odczuwam. Najgorzej boli jednak w torsie. Z tego co mi powiedzieli mam połamany mostek i cztery żebra. Te małe draśnięcia na obu przedramionach, prawym barku i lewym boku już się zabliźniły. Więc chyba najbardziej obolały mam tors. – powiedział pomału kładąc się na kanapie. Wiedział doskonale jak wyglądał i chyba też dlatego nie chciał się pokazywać innym herosom. Przynajmniej do czasu aż nie dojdzie do siebie.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Pokój #42 - Ian Core Sro 02 Paź 2019, 17:04

No tak w obozie lub poza nim uczono herosów tego by radzili i dbali sami o siebie, a jak zostało się rannym to dawali się najczęściej opatrzeć i "z zagryzionymi zębami" znosili ból. Hoshi gdy to widział był pewny podziwiu. Poza tym Usami był właśnie z takich ludzi jeszcze może miał zły na wyk, że sam się leczył licząc także nastawienie złamania. Już w stanie krytycznym szedł do innego medyka. Jakoś nie umiał prosić o pomoc. Zawsze sam sobie radził. Przez to, że został medykiem po prostu we krwi miał zajmowanie się ludźmi, którzy byli, że tak powiem oporni na tłumaczenia, że stan im się pogorszy od tego, że nie poleży. Nawet w ostateczności Japończyk musiał usypiać seoich pacjętów. Nie lubił tego robić, ale co miał zrobić? Nie będzie się ze wszystkimi mocował. Najgorzej jak znajdzie się jakiś rosły osobnik to muszą przytrzymać go i wtedy jeszcze Hoshi daje mu końską dawkę. Oczywiście te zastrzyki usypiające nie są szkodliwe. Opracowane są na bazie ziół.
A jeśli chodzi o to, że przyszedł do Ian'a to martwił się o jego stan. Poza tym ostatnio jak patrzył jest wiele błedów medycznych. Usami nie może dopuścić do jakiekielkolwiek pomysłki. Źle się zrośnie i dopiero będzie heca.
Hoshi zauważył, że Ian nie miał problemu z wyrażeniem tego co powiedzmy czuł. To, że się cieszył i chciał się z nim spotkał. Brunet był taki... bezpośredni, a Usami albo nic nie powie i zostanie taka grobowa cisza i to będzie niedopowiedzenie nawet czegoś ważnego, albo będzie mówił na okrędkę, że ta osoba też nie zrozumie o co mu chodzi. Słysząc to wszystko Japończyk miał dość mieszane uczucia. Jednak stwierdził po prostu, że Core się cieszy, że ktokolwiek go odwiedził, a wizyta Azjaty nir była niczym wyjątkowym.
- Jeśli o mnie chodzi to cały czas jestem zajęty. Uwiesz mi, że szkolenie nowego personelu nie jest łatwe. Najgorzej jak się trafi na ludzi zadufanych w sobie co myślą, że wszystko wiedzą. Oczywiście zrozumiałe, że nie czułeś się na siłach. Prędzej czy później nawet przypadkowo byśmy na siebie wpadli, bo obóz nie jest wielki - wyjaśnił.
Słuchał wyjaśnień Ian'a i przy okazji zastanawiał się co powiedzieć w tej sytuacji.
- Rozumiem to doskonale. Może źle to ująłem leżeć cały czas się nie da tylko po prostu nie forsować się. Odpuścić sobie treningi, to może być trudne, ale jak mus to mus. Musi wszystko się zagoić i by nie było komplikacji. Jeśli będziesz chciał to co dziennie będę tu przychodził i pilnołam czy gojenie się ran oraz złamań przechodzi pomyślnie - stwierdził.
Hoshi był zdeterminowany i znalazł by nawet godzinkę dziennie by zobaczyć czy Core odpoczywał i nie ma żadnych komplikacji.
Azjata zastanawiał się nad wyborem herbaty.
- Wiesz nie jestem wybredny, ale jak możesz to zrób mi owocową nawet taką jak Ty pijesz - odpowiedział.
Co do śniadania Hoshi miał zamiar odmówić. Jednak jego burczenie w brzuchu mówiło wszystko.
Niby chodził na posiłki, ale tylko by zrobić sobie kawy. Ostatnio nie miał czasu coś zjeść. Ludzie byli ważniejsi od jego samego.
- Jak widać mój brzuch odpowiedział za mnie - mówiąc to próbował być zabawny.
Nawet cicho się zaśmiał, śmiejąc się sam z siebie. Choć tu tak naprawdę nie było się z czego śmiać.
Wysłuchał tego co boli Iana, a nawet mu współczuł połamany mostek i żebra to niedobrze.
- Postaram się na to coś poradzić, może mniej Cię będzie boleć. No nie wiem czy najpierw zająć się Twoim bólem by go zmniejszyć czy wolisz zjesz? - zapytał.
Hoshiemu było wszystko jedno, więc czekał na odpowiedź Ian'a.
Ian Core
avatar
Re: Pokój #42 - Ian Core Wto 15 Paź 2019, 22:35

Ian nie wiedział czy znoszenie bólu i walka za wszelka cenę była czymś godnym podziwu. Owszem od początku jak tylko przybył do Obozu miał wpajane, że musi poradzić sobie w każdej sytuacji oraz, że misja jest najważniejsza i należy ją wykonać. Owszem takie podejście być może i było błędne ale Core od małego zawsze starał radzić sobie samemu. Nawet jak kiedyś spadł z konia to rękę starał się wyleczyć bez udziału lekarza. Ostatecznie trafił do jakiejś przychodni i tam mu ją nastawili oraz zagipsowali. Przez co był wówczas lekko uziemiony. Teraz jednak widząc jak Usami krząta się z tymi wszystkimi opatrunkami, bandażami i innymi specyfikami, których nazw Ian nie znał to rozumiał jak niewiele wie na temat medycyny czy też ziołolecznictwa. Według niego właśnie ta umiejętność była bardziej godna podziwu niż radzenie sobie samemu za wszelka cenę i nie proszenie o pomoc.
Cóż muzyk nawet nie ukrywał, że cieszy się z wizyty Azjaty. W końcu ostatnimi czasy więcej przebywał sam ze swoimi myślami niż miał towarzystwo. Owszem od czasu do czasu z kimś rozmawiał na stołówce ale to było tylko chwilowe wytchnienie od ciszy jaka panowała w jego czterech ścianach odkąd nie mógł nawet utrzymać gitary w ręku.
- Wierzę, że masz dużo zajęć i dlatego tak bardzo się cieszę, że znalazłeś czas, by mnie odwiedzić. Może to zabrzmi dziwnie ale dla mnie to wiele, a nawet bardzo wiele znaczy. Rozumiem, że nauka młodych adeptów sztuki leczenia obrażeń jest ciężka i żmudna, zresztą chyba tak samo jak nauka walki młodych herosów. Ale nie wiem co tak naprawdę jest trudniejsze. No i masz rację. Prędzej czy później i tak byśmy na siebie wpadli. Jednak cieszę się, że nie musiało to czekać do „na święte nigdy” jak to gdzieś mówią. – powiedział i lekko się uśmiechnął. Cóż już samo to, że Japończyk zainteresował się jego stanem zdrowia było dla Iana czymś za co można byłoby być wdzięcznym jednak na razie nie wiedział jak owo podziękowanie wyrazić, by nie spowodować zakłopotania tudzież nie urazić Hoshiego.
- To samo mi powiedzieli jak tylko do mnie przyszli medycy. Jednak tylko tyle od nich usłyszałem, bo od razu pobiegli do innych. Wiem też, że musi się wszystko zagoić i zrosnąć a co do puszczania treningów, to nawet nie wiesz jakie to jest cholernie trudne. Co zaś się tyczy twojej propozycji to zgadzam się na nią. Będzie mi bardzo miło widzieć cię na codziennych wizytach. Jak poczuję się lepiej będę się stawiał na kontrole w szpitalu. – stwierdził od razu choć tak naprawdę nie miał pojęcia kiedy to dobrze nastąpi. Po czym czekał na wybór Japończyka.
- Ok nie ma sprawy. Coś dobrego wybiorę. – stwierdził i odruchowo wrzucił do drugiego kubka taka samą herbatę jaką miał i on w swoim. Co poradzić, że ten rodzaj smakował mu najbardziej. Po czym lekko się uśmiechnął.
- Zatem zapraszam. – powiedział i wziął dwa kubki z parującym napojem ze stołu w kuchni. Szedł uważnie by się nie przewrócić. Gdy już doszedł do kanapy najpierw postawił herbatę przed Japończykiem, a dopiero potem mocniej się schylił, by postawić kubek przy kanapie. Od razu na jego twarzy pojawił się grymas bólu jednak szybko przeszedł. Potem położył się i wziął jedną kanapkę.
- Może najpierw coś zjemy. Coś mi się wydaje, że obaj tego potrzebujemy. – stwierdził i spojrzał na Azjatę. – Smacznego – dodał i zaczął jeść jedną z kanapek. Tak potrzebował tego nawet sam nie wiedział jak bardzo, by wyzdrowieć.
Hoshi Usami
Hoshi Usami
Re: Pokój #42 - Ian Core Pon 21 Paź 2019, 21:57

Japończyk słuchał wszystkiego co mówił Ian. Nie bardzo było zrozumiałe dla Hoshiego dlaczego on się cieszył z wizyty syna Hekate. Miał zamiar o to spytać.
- Ian, a mogę wiedzieć czemu moja wizyta jest dla Ciebie ważna? Przecież tak naprawdę nie jestem żadną wyjątkową osobą - przyznał.
W sumie taka była prawda. Hoshi był szarym człowieczkiem, który najczęściej siedział w szpitalu lub... gdzieś się krył.
Zapewne już wszyscy w obozie przyzwyczaili się, że Azjata ma swój własny styl i przestał być zaczepiany.
Herosi raczej skupiali się na treningach i na misjach niż szukania sobie kozła ofiarnego.
Hoshi uśmiechnął się gdy jego towarzysz zgodził się na wizyty domowe.
- Jak będę do Ciebie przychodził to trochę odpocznę. Przy okazji zresetuję umysł. Nie będę myślał o dokumentacji i skupianiu się na ciągłym pilnowaniu stażystów. Nie tam mówię, że to złe tylko męczące. Poza tym nowym osobą trzeba wpoić, że medycyna to nie zabawa i trzeba dbać o pacjęta. Jak będziesz chciał to zawsze mogę coś dobrego przynieść do pojedzienia - przyznał.
Dla Japończyka nie było z tym problemu. Poza tym dziewczyna o imieniu Rochelle jest niezwykle miła i robi pyszności. To nowy talent kulinarny.
- W sumie jakoś mogę sobie wyobrazić jakie to trudne. Porównałem do tego jakbym miał złamane obie ręce i nie mógłbym ani rysować, ani malować - rzekł.
Usami miał nadzieję, że Ian zrozumie.
Hoshi bacznie obserwował Core'a. Widać było, że przyniesienie herbat i jednej z nich postawienie sprawia ból.
- Niestety nie mogę Ci zalecić gipsu na całym ciele. Trzeba zagryść zęby i do przodu. Chyba, że powiesz w czym Ci móc to wtedy tym się zajmę co Ty na to? - zapytał.
Zaraz Azjata wziął kubek i kanapkę. Smak pysznej kanapeczki i innego aromatycznego napoju sprawiało, że brunetowi zrobiło się cieplej i lepiej w żołądku.
- Smacznego - odparł.
Sponsored content
Re: Pokój #42 - Ian Core

Pokój #42 - Ian Core
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Ian Core
» Ian Core
» Ian Core
» Ian Core
» Ian Core



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: