Obrzeża  - Page 2 DpyVgeN
Obrzeża  - Page 2 FhMiHSP


 

Obrzeża

Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Wto 02 Lip 2019, 15:36

Wpakowała się w gówno po sam skrawek swojej importowanej koszuli, to teraz musiała się z niego wygrzebać. Nie jemu było oceniać czy decyzja o aborcji była słuszna, wszakże herosi zwolennicy życia? Dobre sobie. Każdy z nich ma na sumieniu więcej istnień niż wielu innych zwyrodnialców. I to wszystko w imię obozu, bogów - greckich czy nordyckich - i chwały, która przeminie prędzej czy później. To był wybór Maryline, ale gdyby sam był w takich tarapatach, to pewnie tez nie miałby humoru na nic. Już olać to, że nie można było upić się i korzystać z uciech czy innych używek. Tu chodziło o ciągły nawrót złych myśli oraz wątpliwości, które nękały każdego potencjalnego rodzica.
Przechwycił od niej butelkę, gdy już mu ją oddała i nie dopytywał dalej. Nie jego sprawa, terapeutą być nie zamierzał, wyciągać z niej niczego też nie chciał. Maryline sama zna siebie najlepiej i sama poradzi sobie z problemami na swój sposób. On mógł tylko dać jej kilka kanapek, które przyniósł ze sobą. No i dał, ale już się skończyły. Zostało tylko trochę mięsa i kilka wegańskich przysmaków.
Hellstorm spojrzał na tackę i cmoknął kilka razy w powietrze.
- Ja mięcho, ty resztę - zarządził i zabrał się za dokończenie mięsnych przekąsek, które miał ze sobą.
W przerwie pociągnął kilka łyków z butelki, której zawartość powoli zaczynała się ulatniać. Została mu niecała jedna czwarta whiskey, na co brunet zareagował małym grymasem na twarzy i zrezygnowanym westchnieniem. Chyba zbliżał się czas, by powrócić chociaż na moment do baru i zabrać ze sobą jakiś asortyment.
Zmrużył oczy i ściągnął brwi do siebie, patrząc, jak blondyna uderzyła jego but.
- Zaraz ja cię kopnę - rzucił niedbale, choć mogło być w tym trochę prawdy.
Sięgnął ciałem po buciora i nałożył go na stopę, tak jak i drugiego. Podniósł się dość szybko i otrzepał spodnie na tyłku z ziemi. Spojrzał znów na Maryline, tym razem już jednak bez bardziej skomplikowanych pozytywnych czy negatywnych uczuć.
- Przynieść ci coś? - poczekał chwilę na odpowiedź i jeśli o coś go poprosiła, to ruszył do baru bądź do szwedzkiego stołu, by zawinąć kolejną tackę z jedzeniem i nabrać trochę przysmaków. Udało mu się również zabrać jakieś słodycze oraz słone przekąski. Jeśli miała jakieś konkretne życzenia, to też spróbował jej to zorganizować oczywiście w miarę swych sił i możliwości.
Wrócił po kilku minutach i zajął ponownie miejsce w tym samym miejscu, co wcześniej. Poprzednia tacka była już zapewne pusta, dlatego położył tą z całym asortymentem na tą drugą, bo co by nie mówić, znaleźli wygodne miejsce na obserwację niczego.
- A ty miewasz dobre humory? - wrócił do poprzedniej rozmowy. - Co cię widzę, to zawsze wyglądasz jakbyś była chora na syndrom niedosrania albo niedoruchania - rzekł lekko, nie dbając o to, że mógł poruszyć jakieś wrażliwe dla niej tematy.
Był arogantem i wolnym duchem, więc nie kwapił się do konwenansów i sztucznej uprzejmości. Szczerość przede wszystkim. A język? Cóż, pozostawiał wiele do życzenia, no ale mogła wziąć żarcie od kogoś innego, teraz musiała trochę pocierpieć.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Wto 02 Lip 2019, 23:14

Niestety musiała sobie jakoś poradzić mimo nawracajacych wątpliwości. Wciąż wierzyła w to, że najlepszym rozwiazaniem będzie pozbycie się ciężaru. Nie będzie mogła wspomnieć o tym nikomu, wszystko zachowa dla siebie. Nie ważne jak bardzo zła decyzja by to nie była, wolała zatrzymać to dla siebie niż nawet dzielić się z ojcem dziecka. W głębi uważała, ze nie nadaje się do tego, wiec nawet nie chciała mu się zwierzać, gdy przyszedł do niej na imprezie. Zgrywała zimną sukę, bo nie potrzebowała by ktoś mieszał się w jej interesy. Ale mimo wszystko chciała być na imprezie, bo to jednak był kapitan jej drużyny.
Siedziała sobie spokojnie, relaksując się, bo zawiał zimny, przyjemny wiatr. Uniosła jedną powiekę zerkając na Hellstorm'a i wzruszając ramionami po prostu zjadła pozostałe zostawione przez chłopaka przekaski. Nie narzekała, bo jedzenie to jedzenie. Jesteś tym co jesz i takie tam. Ale ona nie chciała marnować jedzenia tak jak on to robił. Gdy już jej brzuch był w połowie pełny i gdy dobiegło do niej pytanie w kontekście jedzenia  zamlaskała kilka razy.
-Weeeź coś na słodko przynieś. Jakieś ciastka... ciasto czekoladowe... - ona już się rozmarzyła, zjadłaby pewnie konia z kopytami w czekoladowej polewie. Miała przedziwne zachcianki kulinarne i niestety Drake sam wpakował się w robotę kelnera. Gdyby była na tyle podła, zrobiłaby mu całą listę wymarzonych rzeczy. Łaziłby przez pół wieczoru tylko po to by jej dogodzić. A gdyby nie zjawił się z tym wszystkim... zmroziłaby mu jajca tak dla zasady.
Miała gdzieś, że jej groził, bo wiele gróźb słyszała w swoim życiu. Nasłuchałą się tyle o sobie i tak dalej, że spływało to po niej. Ale jego docinki w sprawie jej złego humoru już były męczące. Przygryzła lewy policzek od środka i spojrzała na Drake'a unosząc brew do góry.
- A Tobie nikt nie nasrał do łba, że takie farmazony prawisz? - parsknęła mierząc go od stóp do głów. Prychnęła cicho kręcąc głową podciągnęła kolana do swojej klatki piersiowej i patrząc gdzieś w dal. - Nie interesuj się, bo Ci uschnie... -westchnęła głęboko i upiła łyka swojego soku, który niestety, ale już się kończył.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Sro 03 Lip 2019, 01:45

Hellstorm chyba działał jej na nerwy, ale w sumie kto tego nie robił? Maryline była znana z podejścia dość oszczędnego do wszystkich i tylko nieliczni mogli zapracować na jej zaufanie. On na pewno się do nich nie zaliczał, bo gadali ze sobą ledwie kilka razy. Męczyło go jednak powoli jej zachowanie i w sumie zaczął się domyślać, dlaczego siedzi tu teraz sama. Nawet w obozie kończy się lista osób do wkurwiania swoim zachowaniem, a Drake był szansą na to, by znaleźć choć jednego kumpla, z którym można było chociażby porzucać wegańskim żarciem w przechodniów.
Nawet jeśli zrobiłaby listę produktów, to i tak by nie szukał nie wiadomo czego. Wziąłby pierwsze z brzegu, które zobaczył i na tym by się skończyło. Nie jest lokajem czy innym robotem, by komuś waflować. Spytał ją tylko z resztek grzeczności, które wiązały się z tym, że poszedł po przekąski i kolejną butelkę swego ulubionego trunku.
Uniósł lekko brew, słysząc jej odpowiedź. Była cięta na wszystko i jeśli by się ją teraz dotknęło, to na pewno zostałoby kuku. No nic, syn Hadesa był odporny na takie jędze i prawdę mówiąc, nie robiło to na nim wrażenia.
- Już usycham, bo pierdolisz jak potłuczona - odparł, prezentując swój lekceważący stosunek do jej postawy.
Mogła być nie w sosie, ale on przecież jej nic nie zrobił. Jako jedyny przyniósł jej coś do jedzenia, umilił jej trochę czasu i przy tym starał się jakoś porozumieć. Nie zależało mu na tym, ale oboje się w tej chwili nudzili, więc mogli spędzić nieco czasu razem, by chociaż przeczekać do odpowiedniego momentu, aby się stąd ewakuować.
- Ale dobra, twoja sprawa, blondi - zwrócił się, celowo podkreślając kolor jej włosów.
Głupia nie była, ale wredna i płytka już trochę tak. Tak się nie robi ludziom, którzy przynoszą ci papu. Drake chwycił kilka chipsów do ręki i zaczął je zajadać, popijając od czasu do czasu łychą.
- Obóz fajny, tylko herosi kurwy - zaobserwował, widząc jak para herosów opuszcza teren imprezy tuż przed ich oczami i chyba planują wymianę płynów organicznych gdzieś. To sugerowała ręka gościa na pośladku jakiejś córki najpewniej Hefajstosa, bo do potomkini Afrodyty trochę jej dużo brakowało.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Sro 03 Lip 2019, 16:03

Owszem, nie rozmawiali ze sobą. Znali się z widzenia, czasem zamienili kilka słów, ale Mary jak to ona zbywa ludzi jednym słowem "spierdalaj". Miała bardzo małe grono znajomych i jakoś jej to bardzo nie doskwierało. W tym momencie jeśli jakakolwiek relacja zawiązałaby się między tymi dwoma charakterami na pewno nie była by to nudna relacja. Jednakże aktualnie jej na niczym konkretnym nie zależało, zwłaszcza, że dalej gdzieś w środku bolało ją to jak Anderhill się zachował. Nie mogła go o nic obwiniać, bo niby oboje zawinili. Westchnęła głęboko i ignorując wszystko co działo się na parkiecie, w barze i tak dalej skupiła się na Drake'u, który wyglądał na podirytowanego odpowiedziami DiLaurentis.
Pokręciła głową i przepraszająco spojrzała na towarzysza poddrzewnego nudzenia się i opierdalania.
-Sorry... nie panuje nad tym... - mruknęła i złapała za słodkości z tacy, którą przyniósł. Zaczęła upychać nimi sobie usta, aż się nie zasłodziła i odetchnęła głęboko przymykając na chwilę oczy. Drgnęła lekko na to podkreślenie jej koloru włosów i zacisnęła dłonie w pięści. Starała się nie wybuchnąć chłodem i mu nie przyfandzolić. Uśmiechnęła się więc szeroko zaciskając mocno szczękę, aż ją bolało.
Gdy mówił o herosach kurwach spojrzała w kierunku, w który on się wpatrywał. No tak, kolejne ptaszki, które zachciały sobie pogruchać. Mlasnęła cicho kończąc objadać się ciastkami czekoladowymi i obróciła się w stronę Hellstorm'a. Nie warto było oceniać gusta innych i dlaczego akurat wybrali sobie ten obiekt westchnień, a nie inny. Ludzie patrzyli na świat przez różowe okulary. A zdjęcie ich wymagało siły niemałej.
- No cóż... kurw tu nie brakuje... fakt... - wyszeptała cicho obracając w dłoni czekoladowe ciastko. - Ale co się dziwić... Jak w każdej chwili mogą zginąć, to nawet rozchylą nogi, by się dobrze pobawić... - ziewnęła cicho i szturchnęła Hellstorma lekko w ramię. - Biorą garściami. - puściła mu oczko i rozbawiona wsadziła ciastko do ust.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Czw 04 Lip 2019, 16:18

Nie przychodził tu z żadną nadzieją nawiązania jakiejś istotniejszej relacji z Maryline, zabicia jej czy wyruchania, bo przecież spotkali się tu przypadkiem. Ale skoro już zamierzali spędzić część tego wieczoru wspólnie, to mogli chociaż zachowywać się przyzwoicie. I tak jak Drake oszczędzał różnych komentarzy, którymi mógł ją przecież zaszczycić, tak jej humor nie pozwalał w ogóle na zawiązanie jakiejkolwiek nici porozumienia. Miał odpowiedź, dlaczego siedziała tu sama i być może właśnie dlatego James miał jej dosyć, on takich humorków też by nie zdzierżył.
Kiedy przeprosiła go, skinął głową, ale jednak skrzywił się trochę. Była dziwna, zupełnie tak, jakby była w ciąży. Zaczynał nabierać podejrzeń co do tego, gdyż wiele zaczęło mu się wyjaśniać: jej niepohamowany głód, dziwny humor i konflikt z Anderhilem, którego napięcie było czuć aż tutaj. Nim jednak utwierdzi się w swoich osądach, jeszcze trochę poobserwuje.
Przytaknął jej, zgadzając się w zupełności z jej stwierdzeniem. Byli młodzi i jeszcze mieli obie nogi, zatem nic nie stało na przeszkodzie, by pójść się bzykać. Herosi musieli korzystać z takich uciech częściej i wcześniej niż inni, gdyż mieli bardzo niebezpieczne życie, a to wiązało się z większym prawdopodobieństwem przeżycia mniej wiosen niż w przypadku zwykłego człowieka.
- No to zupełnie jak ty - zaśmiał się, nawiązując do tego, jak Mary garściami bierze kolejne przekąski. Dawno nie widział u nikogo takiego apetytu, a fakt mieszania wszystkiego ze sobą dawał mu kolejne powody do tego, by myśleć, że nie siedzą tu we dwójkę, a w trójkę.
Pociągnął kolejny łyk z butelki, czując jak piecze go w przełyku. To właśnie lubił w alkoholu, sam smak był taki sobie, ale ten rozgrzewający organizm pierwiastek dodawał mu mocy. Zwłaszcza, że jako syn Hadesa był nieco chłodniejszym typkiem, a już zwłaszcza w obecności Elsy z Krainy Lodu.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Pią 05 Lip 2019, 02:28

James nie wiedział co począć. Towarzystwo Avalon było mu miłe, lecz czuł podświadomie że Erron czuje do kobiety coś w rodzaju mięty i nie zamierzał stawać mu na przeszkodzie. Tym bardziej, że laska z którą przyszedł kopnęła go w tyłek i to na takiej uroczystości. Pewnie on sam miał na to wywalone, ale nie Anderhil, dla niego, była to zniewaga jego kumpla. I kiedyś naśle na tą alkoholiczkę bandę kałów by nauczyli ją kultury.  
W zamyśleniu przechodził obok baru i porwał jedną z butelek whisky stojących na dębowej ladzie. Była schłodzona i idealnie komponowała się z roztargnieniem herosa. Musiał ogarnąć swoje życie i poukładać klocki, które nieprzychylny los porozrzucał niczym tornado domy z kartonu w USiA. Wyszedł z namiotu akurat w momencie, kiedy do głosu doszła Alva i odwrócił się mimowolnie na pięcie chcąc po raz ostatni spojrzeć na wojowniczkę jak lśni w świetle jupiterów. Jej głos paradoksalnie wlał w serce Szkota spokój o który próżno było prosić whisky. I zdecydował, że dzisiejszej nocy rozwiąże na dobre pewne problemy natury uczuciowo-technicznej.
Szedł wolnym krokiem w stronę parki herosów, która cupnęła sobie pod drzewem. Było to dość krępujące ale nie dbał w sumie o nic. Chciał mieć tą rozmowę za sobą, o ile można tak to ująć?
Serwus – rzucił w stronę kumpla i spojrzał na Mary, uśmiechnął się kącikami ust. – Miałem dziwne przeczucie, że zjadłabyś konia w czekoladzie, to prawda? – Badał jej reakcję wszak mógł jej sprawić kinder-niespodziankę ale to mu nasuwało zbyt wiele podtekstów i wolał nie ryzykować odmrożeniem jaj. Plus czekoladowy koń może przypomni jej o Płotce i tym jak zrobili z niej kiedyś jednorożca? Nie ma to jak brać na sentyment, kurwa pięknie. Stał jak kretyn przed nimi niekoniecznie będąc pewnym czy jest miłym gościem, a raczej mając w pełni świadomość, że nim nie jest.
Musimy pogadać – odparł poważnie jak Stonoga, kiedy stwierdzał; "to jest dramat, kurwa ". Tak to był dramat dla niego, a dla Drake komedia.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Pią 05 Lip 2019, 13:25

Ostatnio jej apetyt faktycznie się zwiększył, nie tylko dlatego, że lubiła ogólnie jeść. Ale tylko ona wiedziała dokładnie czemu musiała jeść. Za dwoje. Smakowało jej to i w sumie miała w dupie jeśli ktoś się domyśli. Mógł takich dobrych rzeczy nie przynosić, to by ich nie zjadała. Rozbawiło ją to co powiedział Drake. Aż była zdziwiona, że faktycznie miał rację. Mogła mieć humorki, nie mogła tego opanować, ale jedzenie było najlepszym elementem jej aktualnego stanu. Oblizała palce i w tej chwili zobaczyła tego pacana, James'a. Znowu musiał się tu pojawić i znowu chciało mu się gadać? Na początku nie odezwała się ani słowem, po prostu siedziała i przebierała ciastka, żeby odszukać tych najlepszych, czekoladowych z kawałkami karmelu.
Słowa skierowane do niej tylko ją zdziwiły. Co on do cholery odpierdalał. Spojrzała na niego, nie wstając jeszcze z miejsca i zmierzyła go wzrokiem. Wyglądał, chyba dobrze, wcześniej nie zwracała na to uwagi, bo jedyne co zrobił to podszedł i się z nią przywitał. A teraz zażądał pieprzonej rozmowy, była w szoku. Koń w czekoladzie, możliwe, że chciał obsmarować jej serduszko, żeby załagodzić sprawę. Zebrało się chłopaczynie na sentymenty.
- Przepraszam, ale o czym? - spytała krzyżując ręce na klatce piersiowej, ale wsuwając sobie ciasteczko do ust. Mógł się dobrze bawić na imprezie, oglądać przemówienia kolejnych osób i tańczyć z kim sobie wymarzył, ale nie, on musiał tu przyjść i coś z nią przegadać. Miał tyle czasu wcześniej na rozmowy, mogli się spotkać, mógł do niej przyjść, wszystko. Ale nic takiego się nie wydarzyło, po prostu się usunął, tak jak chciał. Spojrzała na swoją pustą szklankę po soku. Przez chwilę pomyślała, czy by się nie zwinąć stąd i po prostu pójść do bufetu.
Zacisnęła szczękę spoglądając w stronę bruneta. Czyżby chciał podnieść jej ciśnienie? No, to mu się udało. Obróciła się lekko w stronę Drake'a i z lekkim uśmiechem na ustach powiedziała:
- I jak? Smaczne te Twoje przekąski? Bo te ciasteczka, to jakiś sztos.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Pon 08 Lip 2019, 02:06

Ich miła odwrotnie rozmowa została nagle przerwana przez pojawienie się człowieka, którego Drake znał z filmu Projekt X, w którym to zagrał zaszczytną rolę piekarnikowego karła. Wiedział, co to za mordencja, dlatego gdy tylko James stanął przed nimi, spoglądając na ich kradziony bufet, Hellstorm uśmiechnął się lekko. Przywitał się w istnie klocuchowy sposób, a to zawsze się ceniło. Słowo serwus było słowem wyjątkowym i każdy fan klocucha to wiedział. Z drugiej strony, gdyby przywitał się po rosyjsku w stylu Konstantin TV, to syn Hadesa też nie miałby żadnych pretensji, bo przecież była to równie zacna osobistość co klocerro.
Uniósł rękę, witając się z Anderhilem i szybko zawędrował nią na swoją twarz. Ujął podbródek w kciuk i palec wskazujący. Zaczął się przyglądać tym aferzystom, czyli Jamesowi i Maryline. Czuć było napięcie, ale to nie z tych, co się czuje na kiblu po Kentucky Fried Chicken. To było coś innego, emocjonalnego, na co syn Hadesa mógł tylko zareagować swoim wyjebaniem. Bo choć oni najpewniej wyjebali się nawzajem (dosłownie i w przenośni), tak on mógł mieć wyjebane jeszcze bardziej.
Przejechał palcami po całej linii szczęki. Skłóceni, DiLaurentis humorzasta, w dodatku głodna bardziej niż Folker po Igrzyskach w Becie, James musi z nią pogadać. To mogło świadczyć tylko o jednym. I w tym momencie Drake uśmiechnął się, gdyż wiedział już, co jest grane. Spojrzał na blondynkę, która zadała mu pytanie i pokiwał lekko głową, chcąc załagodzić tą sytuację.
- Blondie, to może zmienić wasze życie - zaczął. - To wielki krok w stronę tej relacji i myślę, że nie powinnaś tak na to reagować. Wielu na waszym miejscu przechodziło ten sam problem i wyszli z tego szczęśliwi. Oczywiście ciężko się o tym rozmawia, ale nie może być jakiegoś nieporozumienia między wami. Blumpkin to nic złego, masa par tego próbuje i nie należy z tego powodu się obrażać - przytaknął sam sobie, gdyż wiedział, że mówi mądrze.
Nie opowiadał jakie przekąski były, bo nie to był temat ich rozmowy. Należało poprawić tutaj sytuację związaną po (najpewniej) prośbie Jamesa o zrobienie mu blumpkina. Brunet zwiną rękę w pięść i uderzył się nią lekko kilka razy w pierś, spoglądając w tym czasie na Jamesa.
- Beta 4life - rzekł w jego stronę, wiedząc, że blumpkin to jedno z zadań, by uzyskać status członka Bety. Mógł się mylić.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Pon 08 Lip 2019, 14:47

Westchnął zrezygnowany wiedział nim się odezwał jakie będzie jej nastawienie do całej sytuacji i wcale się nie dziwił temu. Ignorował zrozumiały przekaz jaki wypływał z jej spojrzenia, że nie jest tu mile widziany. Miał to gdzieś przyszedł i zamierzał pogadać o tym co mu leży na żołądku. Jak odhaczy tą głupią gadkę to zapewne w kibelku sranko pójdzie gładko, a świat ponownie nabierze kolorków.
Zmartwiał, gdy Drake zaczął mówić. Nie wiedział jak blondynka na to zareaguje, ale był cierpliwy. Słuchał przemowy kumpla, a jednocześnie odtwarzał w pamięci osobę z której brał przykład podczas tego niewątpliwie wymagającego zadania. "Dotychczas zadanie nr. 28 wykonał tylko Ragnar Crow..." - głos w głowie brzmiał donośnie i dumnie wręcz jakby słyszał strażnika pierwszego poziomu, a może faktycznie to był on? Tego Anderhil nie wiedział. Jednak to nie było w tej chwili istotne. Spojrzał badawczo na blondi i uśmiechnął się, a kiedy Drake skończył mówić czuł, że lepiej nie mogli tego rozegrać.
Beta 4life – odpowiedział z lekkim wzruszeniem. Następnie wrócił spojrzeniem do whisky i otworzył ją. Od tej podniosłej atmosfery zaschło mu w gardle, gdy skończył skierował flaszkę w kierunku Mary. – Wiem jak było i nie wiem jak będzie, ale skoro było miło to może do tego wróćmy miast marnować czas i wysiłki na szukanie wymówek? Pogadajmy jak dorośli, o tym co leży nam na duszy. –  W dalszym ciągu uśmiechał się kącikami ust nie wiedział jaka będzie reakcja kobiety na to wszystko ale liczył, że alkohol i logika pohamują głupie zapędy do rękoczynów.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Wto 09 Lip 2019, 21:04

Nie mogła w sumie w to uwierzyć. Mężczyzna, który zdawał jej się wcześniej być jej partnerem życiowym, a teraz tylko idiotą w oficjalnym wdzianku próbował z nią nagle poważnie porozmawiać. Zdegustowana nawet nie powiedziała nic na słowa Drake'a. Siła plemników i myślenie fiutem jednak wzięło górę i jedyne co mogła zrobić to przeżegnać się i poprosić Chione o siłę, by mogła znieść tych dwóch debili. Bo wiadomo, dwóch idiotów jest silniejszych niż jeden.
Zmierzyła wzrokiem jednego i drugiego dzbana, po czym wywracając oczami wsunęła na nogi swoje buty, podniosła się z ziemi, otrzepała dupsko i stanęła kilka centymetrów od James'a wpatrując mu się ze złością w oczy.
- Pogadajmy? Okay! Powiedz mi w takim razie jaśnie dorosły bucyfale...- starała się nie wybuchnąć. Mimo wszystko hormony w niej buzowały, ciąża jej nie służyła. Złapała się odruchowo za brzuch i stając mu butem na stopie pociągnęła go za materiał górnego odzienia do siebie. - Gdzie kurwa byłeś... kiedy ja Cię potrzebowałam, hm? - spytała zabierając obcas z buta bruneta i sięgnęła ręką w stronę tacy z jedzeniem biorąc kilka krakersów. Oboje mówili, że wiele z par to przechodziło, ale która z nich wpadła i zaraz po tym się rozstała? Nie wiedziała i wiedzieć nie chciała, zostawił ją samą z tym całym problemem i nie prosiła się by wchodził do jej życia po raz kolejny. Nawet nie dopuszczała do siebie takiej możliwości, bo dla niej ten temat był zamknięty.
- I nie dawaj mi kurwa mać alkoholu! Zgłupiałeś?! - fuknęła w jego stronę oburzona już do końca. Był takim debilem, że tego ustawa nie przewidywała. Myślał, że załagodzi sprawę, a tylko podsycił ogień. Wzdrygnęła się lekko i z zamiarem wyjścia z imprezy zaczęła zbierać do rąk wybrane przez siebie smakołyki. Nie wróci do siebie z pustymi rękoma przecież.
Na Drake'a nawet nie zerknęła. Było ewidentnie widać, że stał po stronie swoje bardzo inteligentnego kolegi. Do tej pory było bardzo przyjemnie, jedli sobie, trochę dogryzali, ale musiał przyjść James i jak zwykle pokazać jakim to on samecem alfa nie jest.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Sro 10 Lip 2019, 15:41

Drake być może uchodził w tej sytuacji za debila, ale jeśli w ich mniemaniu bycie debilem to robienie sobie żartów z blumpkina - nie miał nic do tego. Dla Hellstorma większym debilizmem było karanie niewinnego dziecka zachowaniami, jakie prezentowali po równo James i Maryline. Zachowywali się bardziej dziecinnie od niego i mieli zamiar rozmawiać dopiero po tej długiej zmowie milczenia? Co prawda sytuacji nie znał i ona go nie obchodziła, ale z pewnością był w tym towarzystwie debilem najmniejszym.
Kiedy DiLaurentis wybuchła, Drake ziewnął przeciągle, widząc już niejeden taki teatr w swoim życiu. Co prawda mogła być poważna, ale było to tak sztuczne w swojej prawdziwości, że odebrał to raczej w ramach ironii i sarkazmu, aniżeli poważnej rozmowy. Naprawdę zachowywali się jak dzieci i w sumie gdy złapała się za brzuch wszystko było jasne. I tak się tego domyślał - była w ciąży.
Będąc świadkiem tej rozmowy, wziął sobie kilka wegańskich przysmaków i znowu zaczął nimi rzucać, tym razem w grupkę centaurów stojącą nieopodal. Nie dorzucił ani razu, ale spróbować nie zaszkodziło. Mediatorem nie miał zamiaru być, ponieważ to nie była jego sprawa, a z żadnym z tego dwojga nie łączyły go żadne zażyłe relacje. No może poza epizodem w Beta z Jamesem, ale to wiadomo, Beta 4life.
Widząc, jak córka Chione unika z nim kontaktu domyślił się, że ma go za osobę stronniczą, ale czego ona się spodziewała? James to chociaż w porządku był, a ona? Humorki, oberwał, jakby to on ją wyruchał i zostawił, a w dodatku dopiero przed samym przyjściem Anderhila, blondynka trochę zmieniła nastawienie do syna Hadesa.
Wziął jeden z koreczków i włożył go do ust, pozbywając się oliwki, szyneczki i małego pomidorka zeń. Wykałaczkę zostawił sobie w ustach i się nią bawił, podgryzając ją nieznacznie i przerzucając z pomocą języka z jednej strony na drugą. Nie było sensu się wtrącać, bo to nie była jego sprawa, oczywiście o ile żadne z nich nie spyta go o coś, bądź nie poprosi - wtedy to zacznie być jego sprawa.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Czw 11 Lip 2019, 16:43

James spojrzał pierw z niedowierzaniem na blondi, później na kumpla, a w końcu przeniósł wzrok na niebo zastanawiając się czy ta tragikomedia to wymysł jakiegoś greckiego boga? Przeklął pod nosem zdając sobie sprawę, że sam zgotował sobie tak parszywy los. Mógł wiązać się z jakimś sukkubem lub nimfą one nie oczekują, że podczas humorków facet będzie latał obok nich i przynosił "konia w czekoladzie" lub spełniał inne głupie wymysły. Nie rozumiał również tej agresji u Mary. Byli jakiś czas razem, ok. Było miło i przyjemnie, a prócz seksu raczej nic specjalnego nie robili chyba, że gra w chińczyka, była czymś wyjątkowym? Tak tedy ich relacja była czysto fizyczna ze szczyptą zauroczenia, oczywiście. Nie negował tego, ale kiedy laska nie daje ci znaku życia, ba kij z życiem! Nie przejawia ochoty na zabawę to wówczas wiesz, że po pierwsze - primo, znalazła sobie innego, po drugie - primo, uczucie sympatii zgasło naturalnie i całkiem zwyczajnie. A po trzecie - primo ultimo, woli wpierdalać bigos niż chodzić z frajerem po włoskich knajpkach. Tak tedy James miał klarowny i przejrzysty obraz sytuacji jaka między nimi była. Dlatego nie rozumiał dlaczego córka Chione pała do niego takim gniewem. Czyżby zostawił u niej śmierdzące skarpetki?
Gdzie byłem? A ganiałem po świecie tropiąc true ogre. – Oj tak... chęć zemsty dalej się w nim tliła przez te wszystkie lata nie zapomniał o tym dziadydze z toporami, który wybił cała jego drużynę. Tylko teraz miał broń jakiej tamtego feralnego dnia nie posiadał, a mianowicie miał Rambo i jakby tego było mało to Ragnar kupił nową gitarę. Czuł się zatem w pełni sił na pojedynek z przeznaczeniem.
Nie, dla alkoholu? Spoko więcej dla nas. – Odparł i łyknął solidnie z gwinta. Spojrzał na Drake i wyciągnął w jego kierunku flaszkę.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Pią 12 Lip 2019, 13:48

Fakt, nie byli ze sobą długo, ale chłopak ją zranił. Żaden facet tego nie zrozumie, bo dla niego to jest błaha rzecz. Rozstanie się dla facetów powinno być luźne i bez stresowe, a że uczucie wygasło, zauroczenie poszło gdzieś na bok jest idealnym powodem, by zerwać plasterek. Dziewczyny są niestety wrażliwe i każdy najmniejszy zawód odczuwają z podwojoną siłą. A czasem nawet i potrójną.
Nie wciągała Drake'a do tej rozmowy, bo uważała, że i tak już wystarczająco powiedział. Napakowała po prostu jedzenia w ręce i kilka ciastek wsadziła do ust. Ten stan kompletnie jej nie służył, a debil James pewnie i tak się nie dowie o tym, że może mieć dziecko. Faktem było jednak to, że raczej nie długo by się nacieszył, bo Maryline miała inne plany. Gdy już wybrała sobie jedzenie wstała i spojrzała na Anderhila.
- To wszystko o czym chciałeś ze mną porozmawiać? Nie mam humoru na rozmowy, a Ty się dobrze bawisz, więc może nie drążmy tego, co? - mruknęła w jego stronę i aż poczuła jak otoczenie wokół niej zrobiło się chłodne. Palcami objęła trzymane przez siebie przekąski, a niektóre z nich już nawet po przymarzały. Nie bardzo wiedziała, o czym też mieliby rozmawiać. Temat zamknęli, a tutaj ten wymyślił sobie, że jednak nie. Z cichym westchnieniem przestąpiła na prawą nogę i znudzona spojrzała w niebo.
- Masz teraz chwilę by mi coś powiedzieć. Proszę, czekam. - mlasnęła kilka razy i przełknęła ciasteczka czekoladowe.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Pią 12 Lip 2019, 20:25

Wrażliwość Drake ograniczała się do chwili wzruszeń przy okazji oglądania Zakochanego Kundla albo Tańczącego z Wilkami. Jamesa jak widać w ogóle się ona nie imała, bo skoro do tej pory nie skumał, że zranił Maryline, to pewnie wielu innych rzeczy też nie rozumiał. Mentalnie oboje byli dziećmi - on zbyt luźny, ona zbyt spięta. Dwa przeciwieństwa, które przyciągały się niczym gówno i kibel. Połączenie wiadomo, obrzydliwe, ale jakże wymowne. Proszę rzucić jakiś inny przykład, bardziej charakterystyczny duet, przy którym jeden nie może istnieć bez drugiego. Albo spełniać się w jakimś stopniu.
Z nudów, bo ta rozmowa była cienka jak barszcz, Drake zaczął rzucać w nich jedzeniem. Niedbale chwytał miedzy palce koreczki i raz po raz trafiał nimi a to w ubranie, a to w dłonie herosów, Anderhila trafił nawet w łeb oliwką, za co sam sobie pogratulował zwijając palce w pięść i potrząsając ręką w geście zwycięstwa. Przestał to robić dopiero, gdy James wręczył mu flaszkę. Drake spojrzał na swoją, która jeszcze była w połowie pełna, a później na trunek, który podarował mu syn Magniego. Z ochotą upił sporą część własności Anderhila i skinieniem głowy podziękował mu za poczęstowanie go tym jakże wykwintnym trunkiem.
Kiedy MJ Full Nelson zaczęła się wkurwiać, Drake poczuł jak zaczynają marznąć mu stopy. Szybko schował je znowu do butów, spoglądając na trawę, która pokryła się małą warstwą śniegu. Spojrzał w niebo. Nie padało. Zatem były dwie możliwości: albo Mary to sama wygenerowała, albo miała łupież i się sypało z niej.
Wsunął do ust ciastko i nie przełykając go jeszcze, zaczął mówić z pełnymi ustami w stronę duetu stojącego przed nim:
- Jak chcecie się pogodzić i ruchać, to nie krępujcie się, wiem, że macie klasę - rzucił, dopingując ich. - Ale jeśli nie, to weźcie idźcie mrozić gdzie indziej, bo mi tu kanapka z pasztetem zamarzła przez was! - dokończył wyraźnie wzburzony, pokazując zamarznięty chleb z masą mięsną, którym natychmiast rzucił w jedno z nich. Jak trafi w zęby kogoś, to będzie śmiesznie.
Położył swoją butelkę w miejsce, które mroziła swymi mocami córka Chione i potarł dłońmi o siebie, uśmiechając się, że zaraz mu ta blondie schłodzi alkohol.
- Wymyśliłem też trzecią opcję - rzekł, przełykając już ciastko. - Ja mogę być twoim konkubentem. Jak mrozisz alkohol zawodowo, to nawet pierścionek ci kupię - oczywiście on sam nie brał tego poważnie i nie powinien tak prowokować Mary, ale w sumie? Pierdolnąć po gaciach można ją było, o ile nie wróciłaby do Jamesa i o ile usunie dziecko. Chociaż MILF też niezłe. MILF! MILF! MILF!
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Sob 13 Lip 2019, 15:47

Uczucia cała gama uczuć, które niegdyś były skupione tylko na blondynce teraz nagle zanikły. Stał spoglądając na kobietę, którą nie ma wątpliwości lubił, szanował, a może i kochał. Jednak życie potoczyło się tak jak się potoczyło i rozeszli się jak rzeka na rozwidleniu. Teraz ponownie na siebie wpadają, lecz czują coś innego niż wcześniej. Ona nieuzasadnioną złość i gniew, on spokój i drobny wyrzut, że jednak nie rozstali się w bardziej oczywisty sposób. Mógł zrobić gówno-burzę o to że zupa była zasłona czy jakieś inne bzdety. Wówczas mieliby czystość sumienia przynajmniej, a teraz jest lipa.
Rzucona przez Drake oliwka została pochwycona w locie i odrzucona w bok. Oderwał wzrok od blondynki, która widocznie dalej miała ochotę mu przyjebać i skupił się na kumplu.
Ośle daj nam 5 minut. – Zwrócił uwagę synowi Hadesa, by ten nie odpierdalał lipy. Wrócił spojrzeniem do Mary i pomimo faktu zmrożenia okolicy podszedł do niej.
Chciałem pogadać jak przyjaciele chyba mogłem tak pomyśleć? Z tego co pamiętam nie zdradziłem cię, nie zjadłem ostatniej paczki ulubionych chipsów i nie zrobiłem nic co mogło by wywołać w tobie taką nienawiść. Ba! Zachodzę w głowę co się stało, że z potulnego kotka stałaś się krwiożerczą pumą? – w jego spojrzeniu widać było troskę. Widział już wcześniej jak się zachowuje i czytał z mowy ciała, ale nie potrafił odgadnąć oczywistości tak rażącej w oczy, że nawet Drake ją zgadł.
I do cholery dlaczego ja mam się kajać przed tobą? Może powinienem paść na kolana i przeprosić, że z tobą spałem i kochałem? Dla mnie twój brak jakiegokolwiek odzewu, był równoznaczny z brakiem ochoty na spotykanie się. Było mi smutno to oczywiste. Smęciłem przez kilka dni i miałem dołki, ale z tego wyszedłem i nie chowam do ciebie żadnej agresji. Natomiast ty mam wrażenie, że pragniesz wręcz mojej zguby. Dlatego pytam; co się stało, że tak mnie nienawidzisz? – rzucił wiązanką, która mimowolnie ułożyła się pod wpływem uczuć. Miał dość tej pretensjonalności tego, że powinien sam wszystkiego się domyślać, nie byli w związku mogła spać z kim chciała i kochać kogo tylko chciała, więc po kiego grzyba tak się zachowywała? Wkurwiała go ta sytuacja coraz bardziej.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Nie 14 Lip 2019, 13:40

Słuchanie tego wszystkiego było dla niej męczące. Najśmieszniejsze było to, że debil się nie domyślił, a Drake już tak. Starała się opanować emocję przez chwilę, ale chłód jaki otaczał nie schodził. Miała wrażenie, ze rozmawia z najmniej domyślnym człowiekiem, najmniej obeznanym w świecie związków. Patrzyła na niego jak na idiotę przez kilka dobrych minut. Aż parsknęła śmiechem, zakrywając usta dłonią. Nakryła się bardziej kamizelką, w którą była ubrana i słysząc jak Drake się wtrąca już chciała coś powiedzieć, ale marnowanie powietrza na debila byłoby głupie. Machnęła więc tylko na niego ręką.
Westchnęła ciężko zaczesując włosy w tył i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
- Dobra, powiedzieć Ci? Zakładam, ze ten darmozjad, co rzuca w nas żarciem już dawno się domyślił. - łupnęła na niego chłodnym spojrzeniem, po czym wróciła błękitnymi oczami na Anderhila. - Nie zdradziłeś, nie zrobiłeś nic złego. Zostawiłeś coś przez co mam ochotę Ci wsadzić tą Twoją butelkę w dupsko. Zostawiłeś mnie z tym samą i to mnie wkurza! - załkała zakrywając usta dłonią. Kolejny pocisk jedzenia w ich stronę złapała i mrożąc go w ręce odrzuciła w stronę Hellstorma. Żarty sobie debil stroi w najmniej odpowiednim momencie. Jeśli go zaboli, miała to gdzieś
- Zapomniałeś tylko o jednej rzeczy, facet i kobieta to dwie różne płci, geniuszu. -zwróciła się do James'a - I niestety nie chodzi o to, że Cię nienawidzę, ale boli mnie jak Cię widzę... - po jej policzku spłynęła łezka, którą szybko wytarła. Widać było, że jest jak jedna wielka tykająca bomba emocji. Aż zdziwiła się, że ten dzban się jeszcze nie domyślił, że jest w ciąży.
- Miałam się odzywać do osoby, która stwierdziła, że nie ma na to wszystko czasu? Twoje uczucie wygasło i ja mam zasuwać za Tobą, byś zwrócił uwagę, że coś jest nie tak? Kpisz sobie ze mnie? - oburzona aż odłożyła jedzenie, a raczej zrzuciła je na kolana Drake'a. Niech wpierdziela, ona musi mieć wolne dłonie. - Nie myl nienawiści ze zwykłą złością, James... Nie mogłabym Cię nienawidzić... po prostu... - przełknęła ciężko ślinę, nie dokończyła. Nie była w stanie. Miała taką gule w gardle, że ciężko było jej już cokolwiek z siebie wydukać. Złapała się ponownie za brzuch i zamknęła oczy próbując ustabilizować oddech. Nie powinna się tak denerwować, a jednak wszystko ją wkurza.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Nie 14 Lip 2019, 19:56

Spoglądał na nią w lekkim amoku. Był jak bokser, który dostał kilka ciosów na twarz i powoli traci kontakt ze światem. Zdumiała go szczerość i emocjonalność Mary, nie spodziewał się że może tlić się jeszcze w niej jakaś sympatia do niego. On sam starał się zagasić przez ten cały czas uczucie, które kiedyś wykiełkowało, ba! Spotykał się nawet z koleżanką z drużyny ale ta wolała liczyć wiatraki niżeli wiązać się w coś poważnego. James, zawszę patrzył dość poważnie na związki i tego typu relacje. Nie chciał zabawy na jedną noc ale pragnął kogoś z kim zwiąże się na długie miesiące i lata. Myślał niegdyś, że tą osobą jest Maryline, ale gdy przyszedł głębszy kryzys wsadził głowę w piasek poniekąd umywając ręce od tego co ich połączyło.
Czy żałował swoich decyzji? Z jednej strony tak, lecz z drugiej nie. Pozwoliło mu to otworzyć oczy na ten związek zrozumieć jego znaczenie i zasady jakie nim rządziły. A mimo to zawszę, kiedy ją widział z automatu chciał ją przytulić. Ochronić przed nieznanym i ocalić przed złem tego świata.
Dla niego, kogoś kto definiuje się jako poeta było to coś więcej niż przyjaźń, a niewystarczające na miłość. Nie potrafił jasno określić uczucia jakim darzy blondynkę. Owszem próbował zasłony głupiego dowcipu, docinek, ba nawet kąśliwe uwagi pod jej adresem stosował. Ale to uczucie nie przemijało i to go martwiło. Wreszcie kiedy dał sobie spokój nadarza się okazja do porozmawiania prawie na osobności, spojrzał na Drake i szybko odwrócił wzrok od kanapkożercy. Skupiając się na lazurowych patrzałkach DiLaurentis. Nie chciał by płakała, nie przez niego. Nie czuł się na tyle godny, by mogła to robić przez niego osoby, która się wypięła na miłość.
Westchnął z cicha, szukał słów na określenie tego wszystkiego co czuł. Aż wreszcie zdecydował postawić na szczerość.
Przepraszam, że uciekłem. – Być może było to słabe, nie zachowuje się jak prawdziwy „samiec alfa”, ale nigdy po prawdzie nim nie był i nie chciał być. A nie pozwoli, by kobieta o którą się martwił płakała.
Po chwili wahania zbliżył się i stopniowo jakby badając grunt przytulił ją. Mogła mu zmrozić jaja trochę zasłużył na to. Za to co przez niego wycierpiała i ile nocy nie przespała przez strach co zdławił jej serce.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Obrzeża Nie 14 Lip 2019, 20:54

No ten to umiał dojebać. Maryline czuła nieuzasadnioną złość, no bo w sumie, za co ona miała być zła? Że James kopnął ją w dupę i świrował z innymi laseczkami, które potem kopnęły w dupę go, zostawił ją samą z dzieckiem i jeszcze nawet nie pytał co u niej? Ja tu nie widzę żadnego uzasadnionego powodu do złości na Anderhila, on przecież nie zrobił nic. Poza wszystkim. Drake choć nie czytał w myślach, to pewnie gdyby słyszał te czytane rozkminy, uznałby ich za osoby z ujemnym IQ.
Syn Hadesa podrapał się najpierw w ucho, a potem nawet pogrzebał w nosie, gdyż skończyło mu się już jedzenie do rzucania w nich i trochę się nudził. Skinął głową kilkukrotnie, słysząc te płomienne przemowy obu tych ludzi. Tak oto małpy po raz pierwszy w swoim życiu używały narzędzi. Może nawet rozbiją kokosa.
Kiedy Maryline nazwała go darmozjadem zrobił minę niczym Swaggy P: o taką (klik i link poglądowy). Przecież oni tu wszyscy byli darmozjadami, to tak jakby żuk gnojarz wytknął innemu żukowi gnojarzowi, że roluje przed sobą gówno. Nie jemu było to jednak oceniać, bo laska była w ciąży i miała swoje humorki. Mądra nigdy nie była, więc to był dodatkowy problem.
Zaczęli rzucać też w niego jedzeniem, bo było nie w porządku, bo on przecież tego nie robił. No tylko kilka razy, ale to nie był powód, żeby mu oddać! Syn Hadesa wstał otrzepał się z resztek gastronomii i westchnął lekko, chowając od razu ręce do kieszeni. Kanapka z pasztetem przepadła, oni zaczęli emocjonalnie pierdolić, nie było śmieszków, więc nic tu po nim.
- Po tym, co tu zobaczyłem, nie wiem czy chciałbym ubić z wami muchę w kiblu - rzucił tekstem z polskiej komedii, obrócił się na pięcie i bez słowa udał się w przeciwnym kierunku, prosto do bufetu.
Na sam koniec jeszcze na moment spojrzał na Jamesa, którego twarz widział i pokazał mu dwie okejki, następnie zasalutował, a później jeszcze zrobił rękami WTC: jedna ręka była wieżą, druga samolotem, który się w nią wpierdolił. Beta 4life.

Zt -> bufet
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Pon 15 Lip 2019, 00:05

Prawie się cała popłakała, trzymała w sobie te wszystkie emocje doprawdy bardzo długo. Zaciskała szczękę bardzo mocno, starając się nie wpaść w kolejny potok słów, który dopadł ją kilka chwil temu. Starała się przetrwać przez te dni, kiedy sama siedziała w mieszkaniu zamyślała się co ma robić. Już nawet nie zwracała uwagi na to, że Drake sobie z nich robił jaja i odszedł gdzieś w mniej znanym kierunku. Odetchnęła głęboko starając się przełknąć stojącą w jej gardle gule. Przez chwilę miała wrażenie, ze wszystko ją zaczęło przygniatać, te emocje, odpowiedzialność, James, zmęczenie. Chłód wokół niej rósł i rósł.
Nie spodziewała się jednak, że Anderhil ją przytuli. Wylała mu swoje żale, wszystko co siedziało jej na sumieniu, na sercu, nie oczekiwała od niego czegokolwiek. Ale gdy oplótł ją swoimi rękami po prostu wymiękła, popłakała się schowała twarz w jego barku i chwilę szlochała. Po kilku długich sekundach odsunęła się od niego opierając dłonie na jego ramionach. Wzięła głęboki wdech i pokręciła głową.
- Nie... To ja przepraszam. Wyżywałam się na Tobie, a po prostu... - zacisnęła usta w kreskę i zaczesując włosy obiema rękoma w tył odstąpiła od niego na dwa kroki - Ja... nie jestem w stanie nad tym zapanować. - wyznała i położyła dłonie na swoim brzuchu, tak jakby ją tam zabolało. A zabolało przez chwilę. Zacisnęła znowu mocno szczękę i lekko się pochyliła do przodu. W głowie jej się nagle zaczęło kręcić, czyżby za dużo nerwów? Nie byłoby to wcale dziwne, bardzo się denerwowała w podczas tego wieczoru, a nie powinna. Wypuściła powietrze przez usta i wyprostowała się powoli.
- Nic z tego nie jest Twoją winą... tylko i wyłącznie moją. - rzekła cicho - ale nie na długo... - dodała niby do siebie. Miała w planach aborcję, myślała o tym i podjęła w sumie finalną decyzję, nie zepsuje sobie, ani jemu życia. Wolała po prostu przemilczeć ten temat. Nikt nie musiał przy tym ucierpieć.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Obrzeża Wto 16 Lip 2019, 17:16

Czuł zmęczenie tym wszystkim, impreza go dobijała, emocje, które błądziły i wpijały się jak małe pijawki w każdy skrawek jego ciała pozbawiały go sił. Chciał wrócić do mieszkania i położyć się by przemyśleć wszystko to co miało tu miejsce. Widząc reakcję Mary, zaskoczył się. Była jak zranione zwierze, które pragnie pomocy bo wpadło w sidła niemocy i szuka błagalnie wzrokiem wybawienia. Nic nie mógł na to poradzić, że chciał jej pomóc. Mogła wylać mu na głowę wiadro pomyj, a mimo to będzie zawszę się o nią troszczył w większym lub mniejszym tego słowa znaczeniu. Nigdy nie stanie się obojętna. Chciał aby to dostrzegła i zaakceptowała.
Te brzemię powinno spaść na nas. Miałaś prawo być zmęczona dźwiganiem go w pojedynkę, samotnie. – Jego głos zadrżał, lecz był poważny usiłował być. Nie mógł naprawić przeszłości zmienić toru rzeki, która już wyżłobiła swe koryto, lecz mógł kształtować przyszłość i zamierzał to zrobić z nią u boku.
Spoglądał na nią czule, kiedy emocje brały nad nią górę. Wiedział, że musi dać jej czas by oswoiła się ze wszystkim. Z tym, że znów ma na kogo liczyć i chciał udowodnić jej, że tym razem się żadne z nich nie zawiedzie na sobie. Wierzył w to jak dziecko wierzy w Mikołaja, jak Ragnar w czystość rasową, czy jak Drake w bigos. Nie odpuści tym razem tak łatwo i nie pozwoli ani sobie, ani jej na chwilę zwątpienia.
Nie jest to ani twoja, ani moja wina, a jeśli już to nasza. Jest to coś nowego, nieznanego, ale poradzimy sobie z tym. Nie pozwolę byś była teraz sama niezależnie od decyzji jaką podejmiesz. – Podszedł ponownie do kobiety i pogładził ją po policzku dłonią, drugą natomiast dotknął brzucha, uśmiechnął się. Chciał ją pocałować, pragnął tego. Niestety nadeszła śmierć i zagłada w czystej swej furii.
Z automatu odwrócił się plecami do Mary, by w razie czego móc ją osłonić. Słyszał i widział wszystko co się działo, a widok ten sprawiał, że serce podeszło mu do gardła. Nie spodziewał się czegoś takiego, nie teraz. Początkowe zaskoczenie przerodziło się w irytację i wściekłość. Jego dom został zaatakowany, a dla wrogów tych nie ma litości. Widział jak koleżanka Mary zaatakowała nieznajomego i nic nie mógł zrobić. Nie zdążył zareagować, gdy ją zabijał.
Kurwa... – syknął przez zaciśnięte zęby. Rozejrzał się wokół, byli w czarnej dupie, ale nawet z tak gównianej sytuacji musiało istnieć wyjście. Wyszedł przed Mary kilka kroków i skupił wzrok na mężczyźnie z Nogods, gdy poczuł, że moc się w nim skumulowała uwolnił potężne wyładowanie elektryczne i skierował je w nieprzyjaciela. Wiedział, że może liczyć na partnerkę i nie martwił się o swoje plecy, ufał jej.


Ostatnio zmieniony przez James Anderhil dnia Wto 16 Lip 2019, 22:47, w całości zmieniany 1 raz
Garrett Gray
Garrett Gray
Re: Obrzeża Wto 16 Lip 2019, 20:49

NoGods przygotowywali się do tego ataku już dość długo, jednakże jego szczegóły nie były znane nawet jemu. Midnight sam opracował strategię, posiłkując się wiadomościami od tajemniczego informatora, którym podobno był jeden z bogów. Jako jedna z głów tej organizacji był zły na szefa, że tak długo ukrywał przed wszystkimi jej członkami swoje zamiary, ale gdy tylko otrzymali znak, był gotów do stawienia się na wezwanie.
Nie dbał o to, z którymi ludźmi przyjdzie mu pracować. Choć było mu po drodze z Angel, tak zaakceptował decyzję szefa o tym, by Garrett zajął się obrzeżami i odciął drogę ucieczki części herosów. W humorze był nieciekawym, bo przecież kilka dni temu jego żona zginęła w walce o tytuł głowy i teraz nadarzyła się idealna okazja, by upuścić trochę frustracji oraz gniewu.
Jego ofiarami mieli być herosi dotąd obściskujący się. Uśmiechnął się cynicznie pod nosem, przypominając sobie jak to on z Anitą był szczęśliwy, w tym pierwszym naporze miłości. Aż mu się niedobrze zrobiło. Szybko więc zajął się czym innym, konkretniej pewną brunetką, która rzuciła się na niego i przeliczyła się ze swoimi umiejętnościami, gdyż została zmasakrowana dość szybko. Czuł bijący od niej gorąc przez moment i nawet pomyślał, że mogła to być jego siostra. Litości jednak nie miał i skończył jej żywot, gniotąc jej czaszkę swoją nogą.
Przez maskę nie widzieli jego twarzy, ale mogli się już domyślić, że nie mierzą się z byle kim.
- Zobaczymy czy będziesz taki dowcipny w popielniku - odparł brunetowi, celowo mówiąc bardziej zachrypniętym głosem.
Wystrzelił w jego stronę potężny ognisty pocisk, który miał na celu wywołać eksplozję w połączeniu z jego błyskawicą. Cel był prosty: obniżyć ich czujność i pozwolić bestiom działać. Cały czas Gray miał również oko na blondynkę, by w razie potrzeby jej również sprezentować falę ognia. Przy rozchodzącym się pod jej nogami chłodzie mogło to być co najmniej nieprzyjemne, bowiem Garrett szybko domyślił się, że była ona córką boga lub bogini śniegu.
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Wto 16 Lip 2019, 21:39

Szczerze obawiała się teraz najgorszego, że zostaną wplątani w jakieś bagno i ciężko będzie się z niego wytaraskać. Tak jakby instynkt macierzyński odpalił się w niej i wyczuwała niczym pająk, spiderman, niebezpieczeństwo, które nadchodziło z oddali. James mógł się nie spodziewać tej czułości z jej strony, ale mimo iż ona sobie wmawiała, ze nie potrzebowała niczyjej pomocy, to jednak w środku była jak pęknięta góra lodowa, która rozpada się na drobne kawałeczki. Widziała, że się wciąż o nią troszczy. Może nie było to to samo co kiedyś, ale ona mimo wszystko dalej coś do niego czuła i to ją chyba najbardziej rozbijało.
Jego słowa otuchy przyjęła z lekkim uśmiechem, dłoń na jej brzuchu sprawiła, że zrozumiała. Zrozumiała, że mimo tego, że się rozstali to nie musi siedzieć w tym gównie po uszy sama. Ale co tam romantyczne scenki! Tutaj wpierdoliły się draugi, karagor i jakiś NoGods! Słyszała jak ludzie krzyczą i uciekają. Ogień z daleka przeraził ją. Oni niszczyli wszystko. Mogła temu zapobiec używając swoich zdolności, załagodzić szkody. Kiedy James stanął przed nią osłaniając ją tym samym przed napastnikami zrozumiała, że ten zajmie się nieznanym mężczyzną. Ona musiała osłaniać jego plecy poprzez pozbycie się potworów. Bułka z masłem, nie?
Poklepała James'a po ramieniu i podbiegła do draugów, które szły w ich stronę. Machnęła w ich stronę ręką zamrażając je i zamieniając w lodowe posągi. Jeśli nie udało jej się zamrozić wszystkich to zdjęła srebrny pierścień by w zwarci przeciąć ów potwory. Karagora wysłała na kilka metrów w powietrze i posłała w jego stronę ogromny lodowy kolec, który miał go przyszpilić do ziemi. Jeśli nie sprawiło to na nim wrażenia wypuściła dodatkowe trzy ogromne kule lodu chcąc go spowolnić i uszkodzić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Obrzeża Sob 20 Lip 2019, 00:21

Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nikt nie zauważył, kiedy obóz stał w ogniu, a cała zabawa zamieniła się w krwawą łaźnię. Połączone siły Tartaru i Nogods wdarły się do obozu i zaczęły mordować nieprzygotowanych do walki półbogów, a trzech kapitanów leżało nieprzytomnych po eksplozji która nastąpiła chwile wcześniej. Prawie nikt nie był przygotowany do obrony tej części obozu, gdyż wszyscy albo nie wzięli ze sobą swoich boskich przedmiotów, lub byli ubrani zbyt formalnie by móc cokolwiek zrobić, dlatego też nie byli żadnym wyzwaniem dla
jednego z przywódców Nogods i jego popleczników. Tym, którzy odważyli się stanąć do boju było niewielu w tym Arya, która bohatersko lecz naiwnie i głupio rzucił się na swojego starszego brata, który nie okazał jej żadnej litości masakrując ją miażdżąc jej czaszkę. Jedynymi herosami, którzy stawiali jakikolwiek opór była para składająca się z potomków Magniego i Chione. Gdy James zauważył z kim ma do czynienia postanowił się nie cackać i wysłał potężne wyładowanie elektryczne w kierunku przeciwnik, na co ten odpowiedział kulą ognia, która zderzając się z błyskawicą wywołała potężną eksplozję i rozprysła się na pomniejsze kule po całym terenie obrzeża podpalając to kolejne domy i stodołę z której uprzednio uciekły konie i osioł. Maryline natomiast zajęła się pomniejszymi draugami, które wychodziły z czterech portali i momentalnie atakowały wszystko co spotkały na swej drodze. Dziewczyna poklepała Jamesa po ramieniu dając mu tym samym do zrozumienia, że zajmie się potworami i nie zważając na palące się obok niej domostwa podbiegła do grupy znajdującej się z jej prawej strony, po czym jednym machnięciem ręki zamieniła je w lodowe posągi, przy czym gdy tylko zorientowała się że jeden draug obszedł ją z boku momentalnie przeobraziła swój pierścień w miecz i odparowując kolejne trzy ciosy potwora przecięła go gdy ten odsłonił swój tors. To jednak byłoby na tyle, gdyż z portalu który był dużo większy od poprzednich wyłoniła się znacznie większa bestia, Karagor. Potwór momentalnie zauważył młodą dziewczynę i wydając ryk rzucił się na nią wymachując swoimi wielkimi łapami, co dziewczyna uniknęła z wielkim trudem, by po chwili wyskoczyć w górę i wystrzelić w jego stronę wielki lodowy kolec, który potwór z niezwykłą łatwością odparował używając swoich łap by rozbić go w powietrzu na tysiące kawałków. Wszyscy stali w miejscu, James mierzył wzrokiem Garreta, a Maryline wpatrywała się w żółte ohydne ślepia potwora, który również nie spuszczał jej ze wzroku.

Zasady:
- Czas na odpis do 22.07.2019 włącznie.
- Nie róbcie miliona akcji.
- Krótkie posty, to nie konkurs bajkopisarstwa.

Kolejka:
- Dowolna
Maryline DiLaurentis
Maryline DiLaurentis
Re: Obrzeża Sob 20 Lip 2019, 13:36

Draugi nie były dla niej żadnymi problemami. Jak nie zamrożone, to stracone przez jej miecz. Dopiero karagor zaczął stanowić problem. Kątem oka dostrzegła, że rozproszone iskry z ataku członka NoGods i James'a zaczęły podpalać pobliskie budynki oraz pobliską stodołę. Mieli chronić obozu, a doprowadzają do większych zniszczeń. Wahała się, musiała zatrzymać potwora, ale nie chciała żeby ogień się rozrósł. Stała nie spuszczając jednak wzroku z bestii. Jej lodowe kolce nie robiły na nim wrażenia, a trochę obawiała się walki w zwarciu z nim. Dłonią nałożyła trochę lodu na swoje ostrze trzymane w drugiej ręce i najpierw zamachnęła się mieczem od lewej strony. Jeśli potwór to odepchnie miała zamiar zmrozić jego łapska, a następnie je odciąć. Kolejnym krokiem jakim miała zamiar wykonać, to wywrócenie stwora z równowagi. Chciała by nie mógł utrzymać się na nogach więc ciągle atakowała go z dwóch stron pociskami powietrza. Zamachnęła się mieczem od dołu na karagora, a następnie wytworzyła lodowy kolec i rzuciła nim z zamiarem przebicia potwora na wylot. Im dłużej zajmie się bestią tym więcej czasu da James'owi. Bo o to jej chodziło.
Garrett Gray
Garrett Gray
Re: Obrzeża Sob 20 Lip 2019, 20:19

James mógł sobie rozmyślać o obsydianowych oczach, żartować nieśmiesznie i nietaktownie z Paulinho, który przyniósł Barcelonie więcej dobrego niż Rakitić, ale teraz miał inne zmartwienia na głowie. Garrett był dość sporą przeszkodą do romansowania z blondynką i należało najpierw rozwiązać sprawy dziejące się między nimi, by mógł pomóc potem Maryline. Gray nie zamierzał mu niczego w tym aspekcie ułatwiać, stąd też odpowiadał na ogień ogniem, czego efektem był rozprysk energii i jeszcze większe zniszczenia obozu.
Kątem oka zerknął na mierzącą się draugami i karagorem DiLaurentis. Zastanowił się moment, bo wyczuł dziwne ciepło, wydobywające się z okolic jej podbrzusza. Nie dając po sobie w ogóle niczego poznać, był niemało zaskoczony, gdy zrozumiał, że blondynka nosi w sobie dziecko. Szybko dopasował wszystkie elementy do siebie i widząc jak zażyłe relacje łączą tych dwoje, zrozumiał, że ma tutaj wykończyć dwójkę przyszłych rodziców.
Schował jedną rękę do kieszeni i rzucił w stronę bruneta:
- No proszę - rzekł zachrypniętym głosem. - Czyżbyś miał zostać niedługo tatusiem? - dokończył z pogardą, chcąc wyraźnie sprowokować Anderhila.
Ściągnął naszyjnik, zmieniając go od razu w gladius. Nałożył nań warstwę ognia, tworząc tym samym ognisty miecz i obrócił rękojeść w dłoni, machając kilka razy po lewej i prawej stronie.
- Dam ci fory, dzieciaku - czuł, że był starszy od niego o kilka lat i dlatego pozwolił sobie na tak lekceważący ton.
Rozpoczął bieg w stronę Jamesa i gdy znalazł się przy nim, wymierzył precyzyjny cios ostrzem w jego lewe ramię, następnie sprawnie wypuścił z ręki miecz, częstując Norda kolanem w tułów, po czym złapał rękojeść drugą dłonią jeszcze w powietrzu i wykonał cięcie tym razem celując w jego prawy obojczyk.
Sponsored content
Re: Obrzeża

Obrzeża
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 3Idź do strony : Previous  1, 2, 3  Next
Similar topics
-
» Obrzeża wyspy



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła :: Lokacja Eventowa-
Skocz do: