Aurora Borealis DpyVgeN
Aurora Borealis FhMiHSP


 

Aurora Borealis

Iwan Romanow
Iwan Romanow
Aurora Borealis Nie 21 Kwi 2019, 16:44



Efrosyni Oneiros & Iwan Romanow

16 Stycznia 2019r. centralna Alaska.


Alaska to dzika i nieobliczalna kraina o obliczu majestatycznym i zapierającym dech w piersiach. Była bez wątpienia ciekawym zakątkiem świata i wzbudzała w ludziach szereg emocji tak skrajnych jak zachwyt i trwoga. Dla Iwana powrót do tego lodowego piekła nie był niczym specjalnym. Człowiek, który ma na karku trzy dekady i zwiedził w swym życiu trochę świata tego jak i innych ma problem z zachwytem nawet w miejscach takich jak to. Krótko mówiąc krajobrazy tej krainy nie robiły na Rosjaninie takiego wrażenia jak za pierwszym razem to logiczne i zrozumiałe.
Zadanie, które ich w te dzikie regiony przywiodło nie było na tyle ryzykowne i trudne, by fatygować dwójkę półbogów. Romanow nie rozumiał zatem decyzji swego kapitana, który przydzielił mu do pomocy młodą wojowniczkę z drużyny Asklepiosa i śmiał twierdzi, że Flokiem kierowała raczej chęć zapewnienia towarzystwa Rosjaninowi, niżeli faktyczna pomoc. Bo prawdę powiedziawszy cel ich misji jakim była likwidacja Lodowego giganta napadającego na pobliskie wioski i porywającego owce oraz krowy, był prosty dla tak doświadczonego wojownika. To też Iwan wychodził z założenia, że jego partnerka mogła ten czas spożytkować na czymś przyjemniejszym chociażby dzierganie na drutach, czy szukanie męża na tinderze? A miast tego została przydzielona do mruka i samotnika, który pracuje w pojedynkę i nie należy do osób gadatliwych.
Mimo początkowych niechęci herosa co do towarzystwa szybko zrozumiał, że dziewczyna, a raczej kobieta więcej mu pomoże niżeli przeszkodzi i nie będzie plątała się pod nogami. To też w momencie, gdy negocjacje z lodowym gigantem nie ułożyły się pomyślnie likwidacja celu wyszła parce nad wyraz sprawnie.
Te i inne myśli błądziły po umyśle Rosjanina, kiedy prowadził czarnego Jeepa wranglera. Pojazd sunął po okrytych śniegiem i lodem drogach centralnej Alaski. Heros z doświadczenia wiedział, że lepiej zostać w okolicy, gdzie widziano, a teraz zabito giganta bowiem te często mają większe bądź mniejsze rodziny, a w sposób niewytłumaczalny krewni wyczuwają śmierć swego krewniaka i mogą przyprawiać kłopotów miejscowym. Chociaż na tym odludziu raczej ciężko o ludzkie osady wyjątkiem była wioska Tanana mieszcząca się jakieś dwanaście mil od groty w której ów lodowy gigant bytował. Niemniej Iwan był profesjonalistą i chciał wykonać swoją robotę od A do Z to też nie chciał zostawiać za sobą brudu. Poinformował o tym brunetkę, kiedy tylko wsiedli do wozu po zabiciu potwora. Mieli jakieś dwa góra cztery dni na ewentualne niepokoje i jeśli podczas patroli niczego nie dostrzegą wówczas będzie można opuścić tą lodówkę i wrócić do obozu.
Niewielki drewniany domek ulokowany kilkadziesiąt metrów od głównej drogi na wzgórzu otoczony lasem, był przytulną kwaterą w której kilkakrotnie już mieszkał podczas innych zadań. Z okien frontowych rozpościerał się widok na dolinę rzeki Jukon jednej z największych w Ameryce Północnej oraz szczyty górskie. Wychodząc z Jeepa Iwan zabrał ze sobą sporej wielkości plecak górski i przenośną lodówkę. Domek powitał ich chłodem ale i przyjemnym klimatycznym wystrojem nie było tu wprawdzie zbyt wiele elektrycznych rzeczy, lecz radio i stary telewizor znalazły się wśród nich. Salon do którego się wchodziło po przekroczeniu niewielkiego holu, był średniej wielkości, a w jego centralnej części mieściła się skórzana sofa stolik oraz dwa fotele w tym jeden bujany. Na wprost sofy znajdował się kominek zabudowany kamienieniami, a nad nim wisiała wypchana paszcza niedźwiedzia brunatnego. Salon był otwarty na malutką kuchnię i tam właśnie mężczyzna ulokował przenośną lodówkę, a plecak położył przy jednej ze ścian. W pierwszym odruchu ściągnął wełniany czarny płaszcz i ułożył go na oparciu krzesła. Podszedł do kominka i ze stosiku drewien wyciągnął kilka szczap. Dla niego temperatura w pomieszczeniu była idealna, lecz już wcześniej zaobserwował, że Efrosynia źle reaguje na chłód. Ciepło kominka, gorąca kąpiel i whisky niewątpliwie poprawią dziewczynie krążenie. Iskra poszła, a stosik drewien zajął się momentalnie Rosjanin wstał i odwrócił się w stronę brunetki.
Napijesz się czegoś? – rzucił patrząc, bez większej emocji na kobietę.


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Pią 10 Maj 2019, 01:12, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Sro 24 Kwi 2019, 18:04

Pokryte warstwą śniegu i lodu, a także umiarkowaną roślinnością górskie zbocza zaparły dech w piersi kobiety. W myślach stale porównywała ze sobą dwa, skrajnie odmienne pejzaże amerykańskiego stanu oraz rodzinnego Pafos, by zauważyć, że wyspiarski krajobrazy nie wywołuje takiego wrażenia jak potężne masywy. W pewnym stopniu żałowała, iż jej ciało nie jest lepiej przystosowane do niskich temperatur, w konsekwencji czego pobyt na mroźnej Alasce okazał się dla niej testem wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Wyjście ze strefy komfortu zawsze uznawała za nieprzyjemne doświadczenie, dlatego nawet autorytet kapitana drużyny Dionizosa nie powstrzymał jej przed wyrażeniem niezadowolenia z minionego obrotu spraw. Na szczęście, własnymi wątpliwościami podzieliła się dopiero po niechętnym przystaniu na rozkazy.
Swojemu towarzyszowi dała się poznać jako osoba posłuszna, skryta i małomówna. Przez ten cały czas starała się nie wychodzić naprzeciw jego decyzjom pod pretekstem awersji, jaką czuje do konfliktów oraz potyczek słownych. Czerpiąc korzyści z jego przewodnictwa, parę razy musiała połechtać jego ego, gdyż wątpliwe było, by pozwolił kobiecie, która, jak założył miała typowo babskie zainteresowania przejąć pałeczkę w czasie misji. Czasami uległość była najlepszym środkiem do uzyskania świętego spokoju. Wiadomość o monitorowaniu sytuacji przez kolejne dni od zabicia lodowego giganta przyjęła ze zrozumieniem. W przeciwieństwie do Iwana nie myślała na wyrost, a raczej skupiała się na czasie teraźniejszym – wszystkie jej myśli krążyły wokół chęci odpoczynku i regulacji ciepłoty ciała. Nie zadręczała się tym, że ulega prostym, ludzkim potrzebom, o ile nie kolidowały one z powierzonymi zadaniami.
Przekraczając próg drewnianego domku, nie poświęciła wiele uwagi jego wnętrzu. Zlustrowała je pobieżnie i w pośpiechu, a emocje zagościły na jej twarzy, zaledwie na moment po dojrzeniu osobliwej dekoracji, jaką była wypchana niedźwiedzia głowa. Prawdę mówiąc, nie pojmowała ich fenomenu oraz popularności.
- Nie pogardzę czymś na rozgrzanie. - odpowiedziała podczas zdejmowania wierzchniego okrycia, które ułożyła na torbie ze swoimi rzeczami, wcześniej rzuconej niedbale na fotel – Jak już pewnie zauważyłeś alaskański klimat daje mi się we znaki. - dodała, stawiając kilka kroków w stronę wydzielającego ciepło kominka.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Sob 27 Kwi 2019, 13:37

Tego nie da się ukryć – stwierdził i uśmiechnął się kącikami ust do Efrosyni, bo ta faktycznie wyglądała dość niekorzystnie. Z drugiej strony nic w tym dziwnego znajdowali się w samym sercu Alaski w środku zimy i nawet on odczuwał chłód jaki panuje na zewnątrz. Owszem nie tak dotkliwie jak jego towarzyszka, ale i tak dawał o sobie znać. Spojrzeniem nienachalnym przez krótką chwilę lustrował ciemnowłosą. Był najzwyczajniej w świecie ciekaw jej, a że oboje nie należeli do osób gadatliwych, w drodze na miejsce docelowe nie nastąpił żaden przełom w ich czysto „partnerskiej” relacji. Teraz jednak Rosjanin zastanawiał się, czy czasem tego nie zmienić?
Niewielka kuchnia była na dłuższą metę niepraktyczną i nieco utrudniała życie jednak, będąc tak krótko w domku raczej nie poczują, aż tak znaczącego dyskomfortu korzystając z niej.Tym bardziej że ciepły posiłek przy warunkach panujących na zewnątrz był prawdziwym błogosławieństwem dla organizmu. Napój, który Iwan przygotowywał był delikatnie zmodyfikowany przez niego, a popularna „herbata z prądem” w jego wersji była nieco mocniejsza i bardziej intensywna smakowo. Rum połączony z czarnym mocnym wywarem oraz cynamonem, sokiem z cytryny i brązowym cukrem działały niezwykle kojąco na zmarznięty organizm.
Proszę – wręczył wojowniczce solidny kubek z gorącym napojem. Sam natomiast usiadł w bujanym fotelu i wzrok swój zawiesił na tańczących językach ognia w kominku. – Herbata ta ma w sobie dość ognia, by roztopić lodowy móżdżek giganta – stwierdził, wydawało się sam do siebie ale był ciekaw reakcji Efrosyni. Zakładał, że dziewczyna ma słabą głowę i nawet jeśli się upije to raczej była z tych, co pójdą spać nikomu nie przeszkadzając, ot taka cicha myszka.
To twoja pierwsza tak daleka wyprawa? – spojrzał na kobietę wzrokiem łagodnym i zdradzającym ciekawość.


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Pią 10 Maj 2019, 01:13, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Pon 29 Kwi 2019, 17:11

Parsknęła pod nosem, nagle odrobinę zażenowana. Potrwała w tym stanie zaledwie kilka uderzeń serca, nawet nie starając się go ukryć. Później jej twarz naturalnie zmieniła mimikę, a rysy twarzy stały się łagodniejsze. Nie widziała problemu w jawnym mówieniu o swoich słabościach – posiadał je każdy i im szybciej je zauważył, tym większą miał szansę na ich wyeliminowanie – acz to świadomość tego, że są one oczywiste dla kogoś obcego wywołała u niej dziwny dyskomfort. Lata spędzone w obozie powinny były uczynić z niej niezahartowaną wojowniczkę, w rzeczywistości mocniej wierzyła, że wykończy ją alaskańska pogoda, a ni jeżeli lodowi giganci, którym zmuszeni będą stawić czoła w nadchodzących dniach. Z drugiej strony nie dostrzegła niczego nowego w bezpośredniości mężczyzny. Niejako przyzwyczaiła się do nonszalancji i szczerości, jaka cechowała współczesnych ludzi. Lubiła też powtarzać, że odpowiedzi podsycone ironią mają niewątpliwy urok.
Kiedy Iwan zniknął w kuchni, stanęła jeszcze bliżej kominka i objęła się szczelnie ramionami. Następnie tańczące przed nią języki ognia obdarzyła apatycznym spojrzeniem, na moment tracąc kontakt z rzeczywistością. Winą za to zawsze obarczała boskie geny. Ze stanu zawieszenia wyrwał ją odgłos kroków oraz męski głos. Już w pierwszym odruchu wyciągnęła rękę, by przejąć pokaźnych rozmiarów kubek wypełniony ciemnym płynem, potem zbliżyła jego krawędź do ust, czując na sobie ciekawskie spojrzenie.
- Nie jestem wielką fanką herbaty. Rzadko piłam ją w dzieciństwie i dotąd się do niej nie przekonałam, ale ta jest dobra. Trochę mocna. - odpowiedziała mężczyźnie, nie zauważając, iż wypowiedziane słowa skierował do samego siebie. Tym razem założenia Romanowa nie mijały się z prawdą – piła rzadko, a to świadczyło o ewidentnym braku doświadczenia i prędkim przyswajaniu alkoholu. Aczkolwiek nigdy nie doprowadziła się do stanu upojenia alkoholowego, a już na pewno pod jego wpływem nie zdzierała z siebie ubrań albo wykonywała serię ruchów, które trudno nazwać tańcem na klubowym barze.
- Nie, jeśli liczyć przybycie do Michigan. Powiedzmy, że to pierwsza daleka wyprawa od bardzo długiego czasu. - odparła, po czym usadowiła się wygodnie na kanapie przed kominkiem. Kubek objęła palcami obu rąk, w koniuszkach czując bijące od niego ciepło. Nie miała nic przeciwko ciszy i na tym etapie planowała zakończyć ich rozmowę; w końcu udzieliła odpowiedzi na jego pytania, a więc dała się poznać jako osoba w miarę przystępna, ponadto spędzali ze sobą tylko kilka następnych dni, toteż nie musieli od razu stawać się przyjaciółmi. Wzięła drugi łyk herbaty.
- Domyślam się, że to nie twoja pierwsza wizyta na Alasce. Na ogół dużo podróżujesz? - uległa. Może rzeczywiście powinna włożyć trochę wysiłku w tę partnerską relację?
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Czw 02 Maj 2019, 18:57

Mężczyźnie wyraźnie podobała się reakcja ciemnowłosej swoimi słowami badał granice możliwości na jakie może sobie pozwolić w jej towarzystwie i jak na razie ruszył jedynie z niewinnym zwiadem. Czy to, że chciał kobietę lepiej poznać, a także sprawdzić ją pod kilkoma względami ukierunkowane było żądza ciekawości, a może najzwyczajniej w świecie odczuwał nudę i chciał się zabawić? Tego na chwilę obecną nie mógł określić jedynie skupiając się pozornie na obserwacji atrakcyjnej wojowniczki, która udowodniła  swoją wartość w boju, lecz posiadała naturę znacznie wrażliwszą niżeli ta herosa, ciężej adaptowała się do warunków klimatycznych, a niestety Alaska jest okrutna i nie wybacza błędów. Jednak miał nadzieję, że Efrosyni, przeżyje te kilka dni.  
Dzięki, co do herbaty jest to wdzięczny temat na dłuższą rozmowę, lecz nie nudząc uważam, że jest na tyle różnorodna, iż każdy znajdzie coś dla siebie. A w takich okolicznościach docenia się prostotę tego napoju – uśmiechnął się nieznacznie jednak ciężko było odszyfrować jego intencje tonem głosu nie zdradzał większego zaciekawienia, czy znudzenia. Doceniał jednak pochwałę wojowniczki, co okazał nieznacznym skinieniem głowy.
Iwan, zdawał sobie doskonale sprawę z faktu podobieństw jakie nietrudno zresztą dostrzec oraz różnic jakie dzieliły poniekąd go od dziewczyny. Mimo tego nie zniechęcał się, a wręcz przeciwnie, było to swego rodzaju zachętą by ją poznać. Musieli coś robić w wolnych chwilach, czyż nie? Mieli aż nadmiar wolnego czasu, a przez wzgląd na pogodę i aurę panującą na zewnątrz raczej nie często będą wychodzić na dłuższe spacery.
Kiwną głową na znak, że rozumie i wcale się teraz nie dziwił decyzji kapitana. Dziewczyna chociaż już dorosła nie miała większego doświadczenia w terenie. Iwan w żadnym wypadku nie umniejszał jej zdolnością bitewnym, fakt przydawały się czasem, lecz zauważył kilka innych drobiazgów nad, którymi warto popracować. I kto wie może faktycznie uda im się to gdy tylko wydostaną się z tej lodówki?
Drgnął słysząc jej głos, lecz spojrzenie w dalszym ciągu topił w palenisku nie odwracając się w kierunku towarzyszki.
Sporo... – odparł po krótkiej chwili i zastanawiał się chwilę nad rozwinięciem odpowiedzi. – Kilkukrotnie zwiedziłem najmroczniejsze zakamarki tego jak i innych światów ocierając się nie raz o śmierć. – Ton głosu stracił na pewności, być może z powodu zamyślenia w jakie popadł. Języki ognia igrały na jego twarzy rzucając cienie. – Wojna, którą toczymy jest wszechobecna i dlatego warto cieszyć się z chwil takich jak ta. – Odwrócił się w stronę ciemnowłosej i obdarował ją szczerym, acz smutnym uśmiechem.
Czego lękasz się moja droga? Co lub kto wywołuje w tobie paniczny strach? – zapytał, a diabełki w jego oczach fiknęły koziołka. Na próżno było szukać cienia melancholii i smutku jaki jeszcze przed momentem, był widoczny na twarzy Rosjanina, a może to jedynie igrające płomienie rzucały cienie?


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Pią 10 Maj 2019, 01:13, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Sob 04 Maj 2019, 16:03

Przez lata starała się przystosować do realiów panujących w obozie. Nie udawała, że świat przepełniony różnościami, o których słyszała z treści mitów oraz opowieści bez pokrycia, nie przerażał i nie niepokoił jej jednocześnie. Poległa jedynie na tym, by niezapytana przyznać się do tego przed innymi. W tym samym okresie jej wewnętrzna wizjonerka zakochała się w idei niezależności, na którą nie mogła sobie pozwolić jako półbóg – członkini drużyny Asklepiosa. To, co przypłaciła brakiem poczucia obowiązku, a także względnym wycofaniem zwróciło się w postaci większej autonomii. Odstępstwem od tego okazały się misje, na które tak niechętnie przystawała, acz nawet one dotknęły wierzchołka zainteresowań kobiety.
Z premedytacją tworzyła dla siebie scenariusze szczędzące przykrych doświadczeń. Przez długi czas nie pozwoliła by życie doświadczyło ją na tyle, by nie umiała się pozbierać. Straciła na tym jej wrażliwość, emocjonalność, którym kiedyś dawała upust, chwytając za pędzle i płótna, jak również samodyscyplina, lecz nie była typem osoby przejmującej się takimi niuansami. W pierwszej kolejności była marzycielką, dopiero później herosem czy wojowniczką. To ta wrodzona ciekawość była winna temu, że w końcu się złamała i uległa potrzebie poznania swojego towarzysza podróży. Ten był dla Efrosyni zagadką, z rodzaju tych, do których pełnego rozwiązania nie darzysz, bo może ono okazać się dla ciebie zbyt złożone. Może nie była tak wścibska, jak kiedyś...
- Zabawne, jak różne okoliczności przyczyniają się do postrzegania przez nas rzeczywistości. Nie przepadam za herbatą, a ta może okazać się najlepszą w moim życiu, bo chwilowo poprawiła mi samopoczucie. - pokręciła głową, uśmiechając się pod nosem do samej siebie. W tym komunikacie nie było ani grama przesady – czuła przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele, a nawet odniosła wrażenie, że jej twarz na nowo zaczyna nabierać kolorów. Milczała, gdy mężczyzna odpowiadał na zadane przez nią pytanie. Wzrastającemu zaintrygowaniu nie przeszkodziła nawet pauza między jego wypowiedziami. Chociaż z początku sprawiała wrażenie niezainteresowanej, stan ten ulegał przekształceniu w miarę pogłębiającej się rozmowy.
Czekała, aż potwierdzi się część jej przypuszczeń; zaobserwowała u Romanowa wprawę w walce, której dorobił nie tyle w czasie treningów, a w okresie dalekich wypraw do światów, z którymi miała styczność tylko na stronach starych ksiąg. Sama przekazała młodym herosom jedną lub dwie historie z nimi związane. Następnie założyła, że coś musiało zmienić jego perspektywę – jego pogląd na świat wydał się kobiecie w jakiś sposób mroczny oraz posępny, inny niż większości. Czy winna była temu ta wojna, o której nikt nie mówił otwarcie?
- Staram się nie myśleć o tym, co mnie przeraża. - odpowiedziała, dla pozorów utrzymując spokojny ton. W rzeczywistości słowa, które padły z ust mężczyzny wywołały u niej delikatne poruszenie - Dlaczego pytasz mnie o coś takiego? - przez chwilę wydawało jej się, że skutecznie odbiła piłeczkę, by później w to zwątpić za sprawą ostrzejszej nuty, słyszalnej w głosie.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Pon 06 Maj 2019, 03:13

Uśmiechnął się w duchu do swoich myśli, gdyby tylko Efrosyni potrafiła czytać w nich kolorki na jej twarzy znacząco uwydatnił by się dodając jej tym samym uroku, lecz z drugiej strony mogłoby to pokrzyżować plany Rosjanina względem dziewczyny i opacznie zrozumiałe myśli mogłaby wziąć za pewnik, który zniechęciłby ją tylko do niego. A tego umówmy się nie chciał przynajmniej nie na chwilę obecną bo i tak w niedalekiej przyszłości wszystkiego się dowie, ale po co psuć niespodziankę? Swobodne myśli biegły więc swym torem i nie wadząc nikomu odbiegły nieco w bok wpuszczając tym samym na główny tor prawdziwie istotne rozważania jakie wiedli od kilku minut. Rosjanin był ciekaw tego co wyjdzie z bladych ust panienki, lecz podejrzewał iż jej wywód będzie pozostawał w sferze filozoficznych rozważań niżeli jasnego i pewnego stwierdzenia faktu. Mimo to słuchał jak mówiła nie przerywając i gestem nie zdradzając emocji.
Westchnął nieco zawiedziony tym czym go czarnowłosa uraczyła spodziewał się po niej czegoś więcej. Czego? Cóż sam do końca nie był przekonany co do swoich myśli jednakże uważał, że otworzy się przed nim, a tu raczej uchyliła drzwi tylko po to by zamknąć je Ruskowi przed nosem, i nawet nie zdążył zerknąć co kryje się w środku, a szkoda.
Z jednej strony to logiczne, lecz z drugiej błędne koło. Nie myśląc o tym co cię przeraża nie zwalczasz problemu, a jedynie dusisz go i spychasz w otchłań. Jesteśmy wojownikami musimy myśleć i zwalczać swoje słabości. Bo jeśli dopadną nas któregoś dnia musimy być gotowi odeprzeć je w przeciwnym razie zginiemy. – W jego wywodzie nie było słychać większych emocji jednak słowa te nie były bezmyślnie wypowiadane, a przemyślane i płynące z nagłego impulsu szczerości względem towarzyszki podróży. – Najmilsza koleżanko jestem zwyczajnie w świecie ciekaw co kryjesz pod tą maską obojętności i znudzenia. Jakież to myśli kiełkują w twym umyśle, ot tyle i aż tyle. – Posłał jej uroczy uśmiech, który stosował niezwykle rzadko, lecz pełnił funkcję zasłony dymnej.


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Pią 10 Maj 2019, 01:14, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Pon 06 Maj 2019, 19:16

Za intrygujący uznała fakt, iż półbóg o pozornie otwartym umyśle nie wiązał jej obaw z czymś naprawdę przyziemnym, a surrealistycznym światem, w którym żyją i który im zagraża. Przez chwilę miała nadzieję, że wyobrażenia Rosjanina wykroczą poza logikę oraz oczywiste rozwiązania. Zawiodła się, podobnie jak on zawodził się za każdym razem, gdy ona pokusiła się o kolejną wymijającą odpowiedź. Prawdę mówiąc, bała się wielu rzeczy – trochę śmierci dawno zapomnianych krewnych, trochę samotności, która przeraża nawet introwertyka, trochę umierania, a nawet każdego stwora, który był groźniejszy od niej samej. Z drugiej strony nie lękała się niczego, póki na własnej skórze nie zaznała konsekwencji swojej ignorancji.
- Rozumiem, co masz na myśli. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. - odparła ze stoickim spokojem, ważąc kolejno każde wypowiedziane słowo. Potem zamilkła, acz uważny wzrok zatrzymany na twarzy Romanowa, sugerował, że ma zamiar kontynuować urwaną wypowiedź. W końcu jej zachowanie zaczęło zdradzać to, co działo się w jej głowie – delikatne poirytowanie oraz oburzenie objawiło się wraz ze zmarszczonym czołem, oraz ostrzejszą nutą w głosie. Szukała odpowiedzi na to, dlaczego Romanow nadszarpuje jej cierpliwość bez najmniejszego wysiłku. Przeniosła spojrzenie na ciemną ciecz w kubku, szczelnie objętym palcami.
- Wiedz, że nigdy nie pozwoliłam sparaliżować się strachowi. Jeśli Twój wywód jest wynikiem życiowych doświadczeń, może to Ty powinieneś popracować nad samym sobą. - w drugim zdaniu nie było ani grama sarkazmu, a tym bardziej jadowitości. Niemniej jego pretensjonalny charakter mógł okazać się krzywdzący albo wywołać zirytowanie. Na szczęście perspektywa dolania oliwy do ognia nie powstrzymała jej przed prędkim wymamrotaniem szczerego przepraszam.
- Jeśli domyśliłeś się, że to maska to wiesz więcej, niż planowałam Ci powiedzieć. - uniosła kąciki ust w subtelnym uśmiechu – Podejrzewam, że masz prawo być ciekawym. Odpowiadając na Twoje pytanie, boję się wielu rzeczy. Niektóre z nich są zwyczajne, jak na przykład odejście bliskiej osoby, inne wręcz przeciwnie. - odłożyła kubek na stolik, na moment przerywając kontakt wzrokowy.
- Sprawiedliwie będzie, jeśli teraz to ja zadam ci pytanie. Jak to się stało, że nie spotkaliśmy się ani razu przed tą misją? - zapytała, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Czw 09 Maj 2019, 18:12

Czuł na twarzy ciepło bijące od kominka ogień przez myśl mu przeszło, że jeszcze kwadrans tak posiedzi i roztopi się jak bałwan. To by było coś! Mina Efrosyni, wówczas musiałby wyrażać więcej niż tysiąc słów. Gdyby tylko było to możliwe postąpiłby tak chcąc zobaczyć wyraz twarzy czarnowłosej. Bawiło go to i ciężko winić te spaczone poczucie humoru.
Kiedy kobieta zaczęła mówić momentalnie skupił na niej swój wzrok jak jastrząb na króliku, bez widocznej agresji ot tylko powaga i nic więcej. Nawet uśmiech co rozpromieniał jego oblicze przed momentem zgasł nagle niczym świeca, którą otulił chłodny północny wiatr. Jego naturalność to jak postrzegał ludzi z którymi rozmawiał wieczna maniera analizowania tików, mowy ciała, słów, była zbyt silna by mógł z nią walczyć. Postrzeganie dziewczyny niekoniecznie go satysfakcjonowało. Jednak czuł, że ta nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i milczał w nadziei.
Doczekał się po krótkiej chwili swej odpowiedzi, a raczej ataku? Nie wiedział jak może to sklasyfikować. Chociaż prawdę powiedziawszy to uśmiech politowania cisnął się na usta jednak hamował go stosownie. Przede wszystkim chciał, aby postrzegała go jako kulturalnego. Wolał nie bawić się aż nadto w otwarte karty bo wówczas słodka niewiedza i niewinność panienki mogłyby zostać utracone, a tego nie chciał.
A może jeszcze nie poznałaś, czym tak naprawdę jest strach? – Diabełki w oczach Iwana, fiknęły koziołka, a usta wykrzywiły się w nieładnym uśmiechu. Mierzył ją przez chwil parę zagadkowym spojrzeniem po czym wstał i wolnym krokiem zbliżył się. Stojąc nad nią nie przestawał się uśmiechać, lecz nie wykonał w jej kierunku żadnego gestu, ot zwyczajnie usiadł obok. zakładając nogę na nogę i odwracając głowę w jej kierunku. Słuchał jej słów z uwagą, lecz nie zabrał już głosu. Wiedział co chciał wiedzieć i to na razie mu wystarczyło, a przynajmniej w tym temacie. Bo kobieta przeszłą do innego.
Selekcjonuje swych towarzyszy, ot jestem wybredny, kiedy tylko mogę, oczywiście. Pech lub szczęście nazwij to jak chcesz. – Jego wyraz twarzy zmieniał się jak w kalejdoskopie. Uśmiechał się teraz szczerze i spoglądał pogodnie na swą partnerkę. Nie widział w tym niczego zdrożnego, ot była wszak piękna.


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Pią 10 Maj 2019, 01:12, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Czw 09 Maj 2019, 21:34

Rozpoznała u niego ten specyficzny uśmiech, niezwiastujący niczego dobrego. Bawił się nią – z premedytacją zadawał niewygodne pytania, a następnie prowokował do reakcji innej niż obojętna. Wymijające odpowiedzi okazały się dla niej zgubne, gdyż niczym naiwne dziewczę, które chciało przechytrzyć kogoś sprytniejszego od siebie, podała mu wszystkie informacje na tacy. Najbardziej beształa się za atak na jego kompetencję, którym dowiodła, że osaczona potrafi bezmyślnie kąsać. Nie bez powodu uznała minioną sytuację za absurdalną i postawiła sobie za punkt honoru zachowanie zimnej krwi, niezależnie od prawdziwych intencji Romanowa.
- A ty wiesz? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, unosząc głowę w kierunku mężczyzny, kiedy ten stał naprzeciw i patrzył na nią z góry. Utrzymywanie pozorów przychodziło jej dużo łatwiej niż gry słowne. Nie na darmo przyodziewała maskę apatii oraz powagi, a także nie uczestniczyła w pyskówkach, które były niczym innym jak stratą czasu i skazą na czarno-białym obrazie sytuacji. Wbrew sobie powiodła spojrzeniem za Iwanem, nim ten zajął obok miejsce na kanapie, potem podparła głowę na wolnej ręce i zerknęła na niego z ukosa. Spodziewała się po nim podobnej odpowiedzi. Trzymanie ludzi na dystans (nawet tych zaufanych, o ile ufał komukolwiek) oraz względna nieprzystępność były czymś, co po spędzonych, wspólnie godzinach zaczęło wpisywać się w jego charakter.
- Przypuszczam, że nie ma to teraz znaczenia. - odparła, świadomie ucinając kolejny temat. Przełknęła ślinę, czując suchość w gardle. Odłożony chwilę wcześniej kubek znów wylądował w jej dłoniach, ponieważ nie znalazła lepszego sposobu na zamaskowanie sprzecznych emocji, które wzbudziła u niej zmieniająca się mimika Romanowa. Nie mogła uwierzyć, iż chwilę temu uznała obecny uśmiech mężczyzny za najładniejszy ze wszystkich, jakimi ją dziś uraczył.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Pią 10 Maj 2019, 01:07

Moja miła nic na tym świecie nie ma większego znaczenia – odpowiedział jej niosąc myśl głęboką niczym sama głębia Tonga. Rosjanin grał zręcznie na emocjach tak wszak szczelnie skrywanych przez panienkę Oneiros, że aż posmutniał na myśl o braku instrumentów nieco bardziej wyszukanych. Sądził bowiem, że gdyby ta usłyszała którąś z jego kompozycji granych na skrzypcach w mig inaczej potoczyłaby się rozmowa, a tak to cóż? Musiał grać dosłownie jak i w przenośni na niej. Kobiecie skrytej, tajemniczej i tłumiącej swe emocje, a to źle wręcz niedobrze. Tak tłumić w sobie wszystko z czasem syfu tego nagromadzi się tyle, że wybuchnie i co wówczas?
Kiedyś przechadzając się w parku Demeter o wschodzie słońca ujrzałem kobietę, była najzwyczajniej w świecie piękna, lecz wiesz co takiego stanowiło największy atrybut jej wdzięku? – Spojrzał na nią i dłonią odgarnął z twarzy kosmyk czarnych jak skrzydła kurka włosów. – Uśmiech, to i tylko to. Szczery uśmiech. Kruszy mury, niesie nadzieję jest czymś nieuchwytnym – mówiąc to błądził wzrokiem po twarzy kobiety robił to wolno jak gdyby upewniając się czy twarz, którą ma nie jest przypadkiem z marmuru. – To byłaś ty. – Uśmiechnął się szelmowsko i nagle wstał.
Przespacerował się po pokoju i zawędrował do kuchni chwilę tam zabawił, lecz po niespełna minucie z okładem wrócił niosąc zakurzoną i wyglądającą jak nie z tej epoki brudno-zieloną butelkę oraz dwie szklanki. Położył znaleziska na stoliku i nie czekając otworzył butelkę, a z jej wnętrza uwolnił się ziołowo-leśny zapach. Polał alkoholu i posłał Efrosyni, ujmujący uśmiech.
Skosztuj, bimber pędzony przez krasnoludy. – Podał kieliszek towarzyszce i sam sięgnął po szkoło. Czekał na tradycyjny toaścik.


Ostatnio zmieniony przez Iwan Romanow dnia Wto 14 Maj 2019, 00:12, w całości zmieniany 1 raz
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Sob 11 Maj 2019, 20:01

Nic tak nie zmiękcza wrażliwego serca, jak dźwięk pieszczącego zmysły instrumentu. W innych okolicznościach byłaby wniebowzięta, mogąc zatracić się w ulubionych kompozycjach Iwana i myśli, że gra specjalnie dla niej. A gdyby jej metryka znowu pokazywała naście lat, spijałaby słowa z jego ust niczym ambrozję, nieświadoma tego, że próbuje namieszać jej w głowie. Starszej Efrosyni oddzielenie świata marzeń od rzeczywistości przychodziło łatwiej, chociaż myślami stale uciekała w odległe miejsca. Wodze fantazji nie raz poniosły ją w Ogrodach Demeter, więc przyjęła do siebie wiadomość, że kiedyś mógł obserwować ją z daleka. To reszta historyjki, wzbogacona o komplementy wywołała u niej skrępowanie, którego starała się nie okazywać. Jeszcze wcześniej Romanow ogarnął kosmyki kruczoczarnych włosów z naznaczonego jasnymi piegami policzka, jakby wierzył, że kluczem do pozyskania zaufania Efrosyni jest naruszenie wyznaczonych przez nią granic. Aż dziw, że czerpała przyjemność z muśnięcia skóry chłodnymi opuszkami palców.
- Nie czujesz się, aby zbyt pewnie?- zawołała za mężczyzną, po krótszej chwili , w której czasie odzyskała opanowanie, acz ten zdążył już wstać i się oddalić. Zostawił ją samą na wystarczająco długo, by zapragnęła opuścić pomieszczenie – był drażniący nie mniej niż reakcja jej ciała na jego nikły dotyk. Zerwała się na równe nogi dość wolno, tak by nie wpadli na siebie, gdyby zdecydowała się postawić krok.
Skoro nie było sensu trwać przy Romanowie w masce powagi i apatii, po raz pierwszy tego wieczoru wywróciła oczami, w sposób wystarczająco subtelny, by tego nie zauważył, po czym postawioną na stole starą butelkę o podejrzanym kolorze obrzuciła niepewnym spojrzeniem, jak gdyby miała do czynienia z trucizną.
- Nie ma to, jak zapieczętować znajomość sfermentowanymi roślinami z dodatkiem spirytusu. Czyżbyś próbował mnie upić? – zignorowała początkowe wahanie, by przyjąć od niego szklankę.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Wto 14 Maj 2019, 00:53

W głowie Rosjanina kiełkowało wiele myśli odnośnie tego jak spędzić ten wieczór. Ogień w kominku wszak tak przyjemnie ogrzewał i dawał klimatyczny półmrok. Zorza polarna za oknem dodawała jedynie magii tej nocy. Zastanowił się, czy zabawa, którą rozpoczął jest na tyle bezpieczna, by przechodzić przez kolejne bariery jakie mimowolnie stawiała przed nim? Widząc to jak działa na nią, jak reaguje na jego słowa, dotyk, uśmiech czuł, że i ona tego chce, a może nawet pragnie? Dałby w tej chwili wiele za możliwość czytania pragnień akurat tej jednej kobiety.
Iwan, niekoniecznie zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo zaczęło mu się podobać "uwodzenie" Efrosyni, a siłą rzeczy dopiero zaczynał swoje podchody. Nie martwił się tym co będzie jutro, czy pojutrze. Chciał, aby dziewczyna zapamiętała tą misję jako coś wyjątkowego. I nie tylko przez pryzmat potwora jakiego przyszło im ubić, a raczej chwil nieco milszych i dużo przyjemniejszych.
Słowa, które za nim rzuciła były jedynie potwierdzeniem tego co dostrzegł w jej oczach, kiedy jego dłoń dotknęła chłodnego policzka kobiety. Mimowolny uśmiech zadowolenia rozjaśnił jego lico, a pozwalał sobie na taki ruch ze względu no to, iż odwrócony plecami nie zdradzał nic. Wszak niewinna ptaszyna nie może się zorientować, że chcą ją zamknąć w klatce. Chociaż nie, klatka to złe określenie. Iwan, nie zamierzał pozbawiać czarnowłosej wolności, ba! To nie leżało w jego naturze. Raczej chciał zobaczyć na co ona jest gotowa, co może mu zaoferować, na jak wiele jest w stanie się poświęcić. Wówczas i on odpłaci jej tym samym, a może nawet da więcej niż by tego chciała?
Uśmiechnął się kącikami ust widząc jak wstaje i niemal wpadają na siebie. Może, gdyby bardziej narwany wykorzystałby ten ruch do pokonania kolejnego okopu jakim Efrosyni się odgradza? Jednakże chłodny umysł Rosjanina nie zezwalał na taki krok. Wszystko miało być subtelne, nienachalne i dobrowolne.
Dostrzegł jak reaguje i uznał, że wyglądała uroczo. Chciał oglądać jeszcze więcej takiej Efrosyni, otwartej i prawdziwej, ot pragnął ją poznać.
Upić, uwieść i... – zawiesił głos na chwil kilka, a diabełki w szarych oczach Romanowa fiknęły koziołka – wykorzystać – dokończył uśmiechając się samymi tylko kącikami ust, tajemniczo. – Twoje zdrowie – spojrzał jej w oczy i przez moment stracił na śmiałości, było to na tyle wyraźne, że delikatny uśmieszek widniejący na jego ustach nagle przygasł. Trwało to chwil kilka, a później już tylko czuł w ustach smak alkoholu. Usiadł na kanapie i spojrzał w górę. Dawał jej wolną rękę mogła zakończyć wieczór na tym jednym kieliszku, albo... usiąść obok niego i pić dalej ryzykując, iż dowie się o słodkich sekretach skrywanych przez Romanowa.
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Czw 16 Maj 2019, 20:13

Pragnęła zainteresowania Romanowa bardziej, niż gotowa była przyznać na głos. Jej wymówką okazała się ciekawość oraz uległość, trochę wiek czy myśl, że żadną zbrodnią jest czuć pociąg do praktycznie obcego mężczyzny. Miał nad nią przewagę, wszak jego słowa odbijały się echem w jej głowie, dotyk rozpalał zziębniętą skórę, a uważny wzrok docierał do tego, co znajdowało się pod zakładanymi maskami. Z czającym się w kąciku ust posępnym uśmiechem, widziała w nim chwilową odskocznię, ni mniej, ni więcej. Miał nad nią za dużą władzę, by oddała mu się w całości. Prawdę mówiąc, z trudem poświęcała się na użytek kogokolwiek.
- Wygląda na to, że wszystko masz już obmyślone. - trochę mocniej zacisnęła palce na kieliszku. - Przez to zaczynam się zastanawiać, jak skuteczne okazywały się twoje starania w przeszłości...– podchwyciła wzrok Rosjanina zaledwie na moment, nim poczuła nieprzyjemny smak trunku w ustach. Nie wzdrygnęła się; nie musiała pić często, by znieść to i delikatne palenie w gardle. Dopiero później rzuciła przelotne spojrzenie ku stojącej nieopodal butelce, oceniając sens brnięcia w tę sytuację, kiedy wciąż względnie trzeźwa miała szansę się wycofać.
- Kolejna runda? Postaram się nadążyć. - głos Efrosyni, naturalnie niski, teraz wydał się miękki i niepozbawiony rozbawienia. Przekorna nuta prawdopodobnie zdradziłaby ambiwalentność pytania, lecz wypełniający szkło płyn tym razem poświadczył o wyłącznym skosztowaniu krasnoludzkiego wyrobu. Odstawiła butelkę z powrotem na stół, uniosła dłoń w geście toastu, by po raz drugi dostarczyć organizmowi procentów. Pierwszy kieliszek miał przełamać lody, drugi - rozluźnić, trzeci - dodać pewności siebie. W końcu straciła rachubę. Stale stała w pewnej odległości od Rosjanina, starając się utrzymać kontakt wzrokowy, acz subtelne gładzenie szklanej powierzchni palcem zapewne zdradziło jej podenerwowanie.
- Co cię powstrzymuje? - pytanie, jakby zawisło w powietrzu. Tylko pomyśleć, gdzie poniosłyby ją emocje, gdyby doszło między nimi do czegoś więcej. Gdyby wykonał pierwszy ruch, kiedy wstała pod pretekstem rozprostowania nóg, alkohol wraz z jego następstwami zapanował nad zdrowym rozsądkiem, a zdradliwa gra, którą prowadził Iwan, przestałaby być tylko grą. - Z pewnością nie pobudki moralne, skoro otwarcie przyznałeś, że nie masz nic przeciwko nietrzeźwej kochance. Może lubisz tylko podpuszczać ludzi? - zbliżyła się do niego, stanęła tuż obok, by zaczepnie trącić jego nogę swoim kolanem.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Sro 22 Maj 2019, 03:15

Czerpał przyjemność z obserwacji tej nietuzinkowej kobiety. Była jak jeleń albinos, a on wcielał się w rolę myśliwego, któremu udało się wytropić te zwierze, lecz nie sięgał po broń, a chłonął chwile tą jak gdyby nie odczuwając pragnienia zwieńczenia łowów. Dostrzegł ruch palców zaciskających się na kieliszku i spodziewał się pytania, które będzie nieoczekiwanym ciosem wymierzonym w jego osobę. Chciała go poznać, tak? Dowiedzieć się, czy nie jest jedyną, która wpadła w pułapkę jego słodkich słów? Proszę bardzo.
Niezwykle rzadko spotykałem kobiety o które warto było się starać – odpowiedział szukając jej spojrzenia. Odpowiedź ta była zaskakująco szczerym wyznaniem. Co tu dużo mówić Romanow, był wybrednym facetem, którego trudno zaspokoić. A dla krótkotrwałej chwili przyjemności nie zwykł bawić się w słowne gierki. Nużyły go takie kobiety.
Nie zwykłem dawać taryfy ulgowej nikomu, pijemy – uśmiechnął się kącikami ust. Miał świadomość tego, że Efrosyni, ulegnie sile alkoholu prędko mimo to chciał dać jej cień szansy na wygraną? Może… Iwan, już wcześniej dostrzegł swoją słabość na punkcie tej wojowniczki i obawiał się szczyptę o swoją reputację. Jeszcze wyjdzie, że ma uczucia i ludzkie odruchy, a tego wolał uniknąć.
Bawiła się nim? Ta niesforna myśl przeszła przez jego umysł jak piorun, który nagle zbudził uśpiony rozsądek i logikę. Gesty, słowa, mina wszystko wskazywało na to, że faktycznie ma gdzieś okopy i otwiera bramy do miasta i wywiesza białą flagę. Czy jednak nie był to podstęp? Strategiczne zagranie mające na celu uśpienie uwagi, by w międzyczasie przepuścić atak? Widząc słabość jaką Rosjanin względem niej ma może to wykorzystać na swój sposób, tylko co wówczas osiągnie? Zysków i pochwał raczej nie uświadczy o ile zrelacjonuje komuś historię z misji. Satysfakcję, że pokonała go jego własną bronią, sprytne. Jednak czy jest do tego zdolna po tym wszystkim i pytanie brzmi; czy wciąż trzeźwo ocenia sytuację mimo alkoholu jaki spożyła? Prowokacja…
Spojrzał wyzywająco w jej sarnie oczy szukając w nich fałszu, a znajdując tylko ciekawość, podniecenie oraz wiele innych pozytywów.
Co mnie powstrzymuje pytasz? – zawiesił głos i spoważniał tak nagle jak gdyby z jej ust wydobyła się zniewaga. – Nic. – Odparł i obejmując kobietę w tali przyciągnął ją gwałtownie do siebie. Nie spuszczał wzroku z jej oczu doszukując się w nich podstępu, lecz niczego nie dostrzegając pocałował ją namiętnie.
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Pią 24 Maj 2019, 02:14

Gdyby dostrzegła sens zagłębiania się w tę znajomość, a ich starania nie były ograniczone przez czas, pozwoliłaby Romanowowi poznać każde ze swoich oblicz, w zamian oczekując wyłącznie tego samego. Przez chwilę dociekała, jakaż to historia kryję się za niezmienną maską opanowania i niekiedy sztucznej wręcz uprzejmości albo dlaczego zachowanie mężczyzny działa na nią w ten sposób? W końcu zrozumiała, że nie czuje potrzeby poznawania go, bo niezależnie od jego motywów wciąż zniosłaby postawione przez siebie mury, w obliczu znaczących gestów, słów oraz pewnej ilości alkoholu. Może rzeczywiście była niczym nieświadome zagrożenia stworzenia, do których stale porównywał ją w myślach.
- Musiałeś zatem szukać w nieodpowiednich miejscach. – mruknęła. Poddawała wątpliwości zapewnienie, jakoby obdarzał zainteresowaniem wyselekcjonowane grono kobiet. Ze swą charakterystyczną potrzebą dominacji, a zwłaszcza podchodami, w których się lubował przywoływał na myśl osobę stale poszukującą towarzystwa. Nie potrzebowała zapewnień, iż jest inaczej, by doświadczyć przyjemności związanej z jego bliskością.
- Co za koszmarna decyzja. Jutro nie będziesz miał ze mnie żadnego pożytku. - zaśmiała się cierpko, kończącym z zamiarem dalszego droczenia się. Postawiona w tej samej sytuacji, bez wspomagacza w postaci procentów byłaby mniej śmiała; nie pozwoliłaby sobie na żarty i znaczące spojrzenia, a przede wszystkim nie dałaby zdradzić się własnemu ciału. Tak jak w chwili, gdy dłoń Iwana znalazła się na jej talii, a gwałtowne pociągnięcie ulokowało ją prosto w jego ramionach. Bliskość tego pociągającego mężczyzny, każdy jego dotyk, smak ust, nawet bijący od niego chłód przyprawiały ją o szybsze bicie serca. Pozwalała nadać Iwanowi tempo pocałunków, dopóty palcami nie zaczęła gładzić jego szyi i ramion, zwlekając zwłaszcza przy styku materiału ze skórą. Odsunęła się do niego nieśpiesznie, dopiero kiedy głos rozsądku ponownie starł się z pożądaniem. Milczała, zawieszając wzrok kolejno na jego wargach, a później tęczówkach, których barwa tak jej się podobała. Wolną ręką pogładziła jego policzek w niemalże czułym geście.
- Łatwo się przywiązuje, a więc nie róbmy czegoś, czego oboje będziemy żałować. – półprawda opuściła jej usta, tylko po to, by te rozciągnęły się w niemrawym uśmiechu. Teraz to ona go pocałowała – wolno i ostrożnie – nim ostatecznie wyswobodziła się z jego objęć z zamiarem zabrania swoich rzeczy oraz opuszczenia pomieszczenia na noc.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Sob 25 Maj 2019, 21:37

„Musiałeś zatem szukać w nieodpowiednich miejscach...” – Powtórzył wprawiony w zamyślenie, być może miała rację chociaż wątpił, że jego słowa cokolwiek w tej chwili zmienią. Uwielbiał bawić się rozmową, lecz nieczęsto trafiał na osoby z którymi chciał tego doświadczać. W gruncie rzeczy należał do samotników i znacznie lepiej czuł się we własnym towarzystwie niżeli w grupie „znajomych”. Co też rzucało cień na jego podboje miłosne i wszelkie romanse, których było mniej niż gwiazd na niebie. Mimo to niesmak niewypowiedzianych myśli pozostał. Nie zapewniałby Efrosyni, o swojej czystości i świętym życiu, lecz nie chciał, aby ta miała o nim złe zdanie. Przejmował się jej myślami? Tak. Chociaż było to śmieszne ale Rosjaninowi zależało na tym jak jest postrzegany przez swoją towarzyszkę podróży.
Tym się nie martw – zapewnił ją z czystym sumieniem. Mogła przespać cały następny dzień, a on zajmie się wszystkim nie miało to większego znaczenia. Prócz tego, że ją poznał chociaż nie tyle ile chciał to zawszę jednak coś, czyż nie? Tym bardziej chętnie się nią zaopiekuje, gdy poranny kac dokuczy. Zna niejedną recepturę na tą zmorę prześladującą młodych i niedoświadczonych z mocniejszymi trunkami herosów.
Miękko i wilgotno? Tak, tymi słowami mógł określić te zbliżenie. Wprawdzie przyjemne i niosące ze sobą elektryzujący dreszczyk podniecenia. Czarnowłosa była kobietą niezwykle pociągającą i to w ten ujmujący naturalny sposób. Samą rozmową potrafiła rozbudzić pragnienie bliskości, a dotyk i pocałunki były zwieńczeniem smakowym tegoż tortu, którego oboje posmakowali. Patrzył jak urzeczony w jej orzechowe wręcz czekoladowe oczy nie mogąc się od nich oderwać. Jej dotyk przynosił niewysłowioną ulgę, a słowa napełniły go smutkiem, lecz dopiero po chwili zrozumiał ich znaczenie. Tak zatracił się w jej spojrzeniu. Pocałunek zainicjowany przez kobietę, był prezentem na dobranoc w którym poczuł nutkę czegoś niezrozumiałego.
Utracona inicjatywa odbudowała się prędko otrząsnął się jakby ze snu w porę bo już odchodziła. Nie chciał jej pozwolić na takie pożegnanie nie teraz, kiedy „to” poczuł. Podszedł do niej od tyłu, kiedy zbierała z sofy ciuchy i obrócił ją ku sobie gwałtownie. Jego oczy błądziły wolno po jej twarzy koncentrując się na linii wzroku, a usta składały się do słów jakie hulały pod czupryną zmierzwionych włosów. Po niemych kilku sekundach przemówił:
Twoje słowa wystarczyłby jako odmowa, lecz chcę zobaczyć to w twych oczach. I nie tylko to. Daj mi się poznać, a wówczas nasze serca zabiją jednym rytmem w tym lodowym piekle. – Pogładził opuszkami palców policzek czarnowłosej, a dłoń im dłużej pozostawała na jej skórze tym dalej wędrowała, aż dotarła do karku i zaplotła się nienachalnie we włosach.
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Pon 27 Maj 2019, 18:40

Choć decyzja o wyprawie na Alaskę spotkała się z jej początkowym niezadowoleniem, teraz ani myślała korzystać z taryfy ulgowej, o której wspomniał Iwan, a co dopiero przystać na to by wypełnił pozostałe zadania w pojedynkę. Chwytając za kolejny napełniony kieliszek wiedziała, że będzie ostatnim – nie potrzebowała dolegliwości związanych z zatruciem alkoholowym albo konsekwencji zlekceważenia przydzielonych obowiązków. Nie umniejszając zasługom i doświadczeniu mężczyzny chciała czuć się przydatna, zaimponować mu w więcej niż jeden sposób, a przy tym nie zostawić po sobie wrażenia osoby lekkomyślnej.
- To nie Tobie grozi ścięcie z nóg przez alkohol. - odłożyła pusty kieliszek na stół. - To była ostatnia kolejka. - Spojrzała na niego przelotnie – wydawał się niewzruszony spożytymi procentami oraz w znacznie lepszej kondycji fizycznej niż ona, obserwująca go dyskretnie nieco nieobecnym wzrokiem i coraz mniej przejęta tym, jak zmieniała się postrzegana przez nią rzeczywistość.
Zapewnienie Romanowa wywołało u niej mieszane odczucia. Rozchyliła usta z zamiarem przebicia mydlanej bańki, a zwłaszcza poinformowania go o tym, że nie chce być niczyim ciężarem lub co gorsza – czyjąś odpowiedzialnością. W końcu żadna z wątpliwości nie została wypowiedziana. Na tym etapie wątpiła, by była w stanie uformować zdania o jasnym i dobitnym przekazie. Musiała pamiętać, dlaczego tu przyjechała, niezależnie do tego, jak pociągająco prezentowała się wizja spędzenia całego dnia w łóżku, będąc odciętą od alaskańskich mrozów. Najlepiej w jego towarzystwie. Działał na nią w przedziwny sposób. W krótkim czasie zarówno skonfliktował jej uporządkowane myśli, jak i doprowadził do stanu, w którym chciała mu ulec bardziej niż komukolwiek innemu. Wszystko, to zanim ich rozmowy nabrały głębszego znaczenia, a zbliżenie nie wykroczyło poza pocałunki.
- Zdecydowanie wiesz, jak dobierać słowa, Iwanie.– skwitowała z rozbawieniem, choć zapewne powinna była zachować powagę. Nie potrafiła zignorować faktu, że za nią podążył, trafnie odczytując fałsz wypowiedzianych słów, którym brakowało pewności, a także ponowne złączenie ich ust na dobranoc o ambiwalentnym charakterze. Tego wieczoru był niczym lek na szarą codzienność i monotonię. Nieważnym było, w jaki sposób znalazł się tuż obok, liczył się moment, w którym oboje poczuli to samo.
- Nie proś o moje pozwolenie. Dobrze wiesz, że też tego chcę. - za każdym razem, gdy mężczyzna dotykał tych bardziej wrażliwych miejsc, gdzie naskórek zdawał się cieńszy nie mogła powstrzymać dreszczu ekscytacji. Pozwalała by drobne przejawy uczucia potęgowały rozpowszechniające się po klatce piersiowej ciepło.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Sro 29 Maj 2019, 11:17

„Sztuka uwodzenia” czy „sztuka kochania”, a może sztuka dla samej sztuki? Co jest prawdą, a co kłamstwem, gdzie w słowie miłość jest sens i czy w ogóle można się go tam doszukać? Dla Iwana, była to tajemnica jak dla wielu przed nim i niewątpliwie po nim. Stanowiło to zagadkę, której nie sposób odgadnąć, a jednocześnie irytującym zdaje się fakt, że rozwiązanie znajduje się na wyciągnięcie ręki i wystarczy tylko sięgnąć po nie. Jego słowa, to co powiedział przed ponownym czułym i miłym dla obojga zbliżeniu zadźwięczały w jego ustach szczerze i poważnie. I nic w tym dziwnego zależało mu na tym by to brzmiało. Nie wiedział, gdzie natknął się na te słowa, a może były one wynikiem dość niespodziewanym chwili jaka między parą zapadła? Faktem natomiast było to, że odkrył pragnienie  swojej towarzyszki, a przynajmniej na ten wieczór i to w gruncie rzeczy się najbardziej liczyło.
Doprawdy? – zapytał w przerwie między wierszami namiętności, której tak bez oporów poddawali się jak gdyby byli związani ze sobą nie od dziś. Rosjanina interesowało to co kryło się za kurtyną czarnych jak noc rzęs. Jakaż to prawda ujrzy światło, a raczej blask księżyca, gdy wyjdzie na jaw? Zastanawiał się nad wieloma rzeczami całując swą kochankę. By w pewnej chwili gwałtownie zacisnąć wplątaną we włosy czarnowłosej dłoń i sprawić by ta odsłoniła szyję, a uczyniwszy to jego zainteresowanie padło na tamte regiony, by całować i drapać zarostem delikatna skórę kobiety. Objął ją w talii wolną ręką i przyciągnął, ku sobie. Była w sytuacji szachowej praktycznie, bez drogi powrotnej bowiem wszystkie mosty okazały się iluzją, a jedyna droga wiodła przez Rosyjską tundrę.
Cieszę się – szepnął partnerce na ucho odpowiadając jej tym samym na wyznanie jakim go obdarowała. Doskonale wiedział, że alkohol ma swój znaczny udział w tej śmiałej decyzji wszak bez jego pomocy dalej graliby w podchody lub przy dobrych wiatrach w warcaby. To jaki miał na nią skutek w parze z naturalnym pragnieniem bliskości owocowało tą otwartością i Rosjanin nie mydlił sobie oczu, że jest inaczej. Sam przecież to zaplanował by poznać ukryte pragnienia towarzyszki. Pocałował ją raz jeszcze w policzek i odsunął się od niej na pół kroku w tył.
Półmrok pochłonął ich w swych ramionach w oczach Iwana, odbijały się języki płomieni, a delikatny uśmiech samymi kącikami ust nie schodził od kilku minut z jego oblicza. – Powinnaś się już położyć – stwierdził boleśnie przerywając chwilę ciszy jaka zapadła między nimi. Ujął dłoń kobiety i pocałował ją na pożegnanie, a nim ta odeszła wyszedł z domku w mrok, by na niewielkiej werandzie przystanąć opartym o drewnianą podporę i ugasić nikotynowy głód wpatrując się z rozmarzeniem w zorzę polarną.
Efrosyni Oneiros
Efrosyni Oneiros
Re: Aurora Borealis Nie 02 Cze 2019, 13:50

To alkohol chciała obarczyć winą za zignorowanie momentu, w którym mężczyzna stał się pewniejszy. W rzeczywistości dowody na to gromadziła od początku spotkania, kiedy to nie miała w dłoni żadnego kieliszka, na stoliku przed nimi nie stała butelka wypełniona trunkiem, a w powietrzu zawisło na pozór nic niewnoszące pytanie o jej największe lęki. Śmiałe ruchy Romanowa zdradziły, iż przestał obchodzić się z nią niczym z lalką, oraz że niedawne podchody dobiegły końca, by mogła ulec mu w chwili złączenia ich ust w żarliwym pocałunku.
Nie rozumiała nagłego dystansu z jego strony, kiedy tak posłusznie oddawała się każdej z pieszczot. Czyżby wydała mu się łatwa i utracił nią zainteresowanie, a może dostrzegł zdradziecki wpływ procentów na jej zachowanie i w związku z jakimś pierwiastkiem uczuć wyższych zmienił zdanie, póki mógł? Nie zastanawiała się nad tym długo, gdyż zdrowy rozsądek oraz poczucie zranienia rzadko szły ze sobą w parze. A co ciekawe raniono ją już wcześniej w ten sam sposób – poprzez odrzucenie.
Gdyby cechą charakteru Efrosyni okazała się gwałtowność zapewne podążyłaby za nim na zewnątrz, by wszcząć kłótnię w czasie której odsłoniłaby własne wnętrze jeszcze bardziej. Przez kilka uderzeń serca myślała, że sprawił jej przykrość większą niż naprawdę, a uczucia kotłujące się w zakątkach umysłu oraz sercu nie pozwolą jej postawić kroku. Natomiast dość szybko otrząsnęła się ze stanu niedowierzania, przerzuciła przez ramię wypchaną ubraniami torbę i nieco niestabilnym krokiem, za który odpowiadał dodatkowy ciężar oraz krążący we krwi alkohol, udała się do sypialni.
Należała do kobiet łagodnych, acz sytuacja ta wymagała dramatycznego gestu, którym okazało się zatrzaśnięcie drzwi głośniej niż przewidywała kultura osobista. Mogła chować urazę, lecz to nie oznaczało, że mężczyzna zaprzepaścił wszystkie szanse.
O ile kiedykolwiek spotkają się po tej misji.
Iwan Romanow
Iwan Romanow
Re: Aurora Borealis Nie 02 Cze 2019, 16:53

Uśmiechnął się nieznacznie pod nosem słysząc trzask zamykanych drzwi, zrozumiał. Mimo to nie zmieniłby decyzji doskonale bowiem wiedział co czyni. Nie ukrywał, że podczas tego wieczoru stracił nie raz spokojny rytm myśli na rzecz sarnich oczu partnerki, lecz zawszę odnajdywał spokój, tak wszak potrzebny do prowadzenia rozmowy. Irytacja w postaci czynu dość subtelnego, acz w każdym razie wyraźnego, była doskonałym argumentem jej naturalnych wszak potrzeb i pewnego zawodu jaki, bez wątpienia kryła w decyzji Iwana. Niestety nie mógł na to nic poradzić, był niewolnikiem swoich myśli i planów, a te mimo pokus i pragnienia jakie wywołuje chociażby niewinne wspomnienie jej słodkich ust nie mogły zostać zaprzepaszczone przez jego egoizm i chęć chwilowej przyjemności. Tak, zależało mu na Frotce i w tym tkwił największy jego problem bowiem pierwszy raz od kilku lat poczuł coś więcej niżeli tylko pożądanie w stosunku do kobiety. Zrozumiawszy to zdecydował się działać powoli i ostrożnie w ramach możliwości nie raniąc jej. Nie mógł przewidzieć skutków ugięcia się sile pokusy spędzenia nocy na namiętnym zbliżeniu, które owocowało cichym podpisaniem deklaracji o chęci związania się.
Lodowate powietrze przynosiło ulgę rozgrzanemu ciału, a rozpędzone myśli mogły wreszcie zwolnić. Nigdy nie przepadał za nazbyt wysokimi temperaturami zdecydowanie bardziej wolał regiony świata w których chłód był wyczuwalny znacznie częściej niżeli upał. Nikotyna łagodziła głód, a jednocześnie pozwalała skoncentrować się na nadchodzących dniach. Wiedział jak powinien postąpić nie kryła się za tym żadna tajemnica, ni magia. Ot, prostota sama w sobie, a głos serca podpowie zagubionemu na deskach teatru aktorowi dalszą kwestię, zawszę tak jest. Chciał zbudować ich relację na wzajemnym szacunku i partnerstwie, które miało zacementować ich uczucie, o ile rzecz jasna głupi i nieznający kobiecego serca mężczyzna się nie pomylił w swych obserwacjach? Wszystko wyjdzie na dniach.
Po upływie godziny wrócił do domku i sprzątnął ze stołu oraz dołożył do kominka. Ciepło, które niosło się od niego na cały dom było jak na jego gust zbyt intensywne, lecz wiedział, że Efrosyni może być zimno w nocy. Miał cichą nadzieję, że jego towarzyszka wyśpi się za wszystkie czasy bo ostatnio widział, iż miała z tym problem. On natomiast rozłożył się wygodnie na kanapie i poświęcił uwagę książce pióra Puszkina.


~Koniec psot~
Sponsored content
Re: Aurora Borealis

Aurora Borealis
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: