Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 13 Maj 2019, 23:28
To, co zobaczyła przed sobą, wbiło ją w ziemię na ułamek sekundy. Spory twór postaci drzewa, który poruszał się, odganiając od siebie wściekłe wilki. Jego kora, czy cokolwiek to było, zdawało się nie tylko twarde, ale o dziwo nie krępowało jego ruchów. Drzewiec w całej swojej okazałości. Alex zapragnęła ruszyć do ataku, pomóc biedakowi. Niestety wzmożony skowyt zmusił ją do zatkania uszu i chyba to uratowało ją jedynie przed oberwaniem wilczym truchłem. W momencie, gdy nieco się pochyliła, martwe zwierzę przeleciało obok niej i trafiło prosto w Fay. Jones obróciła się, a gdy zobaczyła przygniecioną dziewczynę, natychmiast ruszyła, by jej pomóc. Z miecza zrobiła dźwignię i pomagając sobie nogą uniosła kudłate cielsko, aby Balmer mogła się wyślizgnąć i wstać. Kątem oka widziała, jak dwa drapieżniki rzucają się na herosów. Miała nadzieję, że panowie wytrzymają chwilę bez jej wsparcia. Ba! Liczyła, że zatrzymają zwierzęta na tyle długo, by najmłodsza heroina doszła do siebie. Jones, starając się nie hałasować zbytnio, poklepała delikatnie dziewczynę po policzku, zerkając co chwilę to na jedną, to na drugą grupę walczących. Jeśli Fay doszła w miarę do siebie, to Alex pomogła jej wstać i wskazała na jej łuk. - Osłaniaj nas. - Szepnęła, po czym stanęła między obiema grupami walczących. Skupiła się na swoim ubraniu, które mokre przyklejało się do jej skóry. Zebrała się z tego wodna kula, wielkości piłki tenisowej, którą Jones cisnęła z całej siły w skaczącego na Matiego wilka. Nie chodziło o to, aby zwierzę zabić. Znaczy, fajnie by było, jednak Alex nawet nie liczyła, że ten atak wyrządzi zwierzęciu jakieś większe szkody. Chciała bardziej zmienić trajektorię jego lotu, popchnąć, a może i odwrócić jego uwagę i tym samym dać Ahonenowi moment, aby zadał cios lub wypuścił strzałę. - Wszyscy plecami do siebie! - Krzyknęła, wymierzając cios miecza w wilka, który zajęty był atakowaniem Victora. Uznała, że tak będzie najbezpieczniej. W końcu nie wszyscy byli w pełni sił witalnych, no i takie ustawienie dawało więcej możliwości wspólnego ataku oraz obrony. - Plecami do siebie, łucznicy mierzą dalej, ja z Victorem dobijamy to, co podejdzie zbyt blisko! - Wydała kolejny rozkaz, który nie powinien być dla nich nowością. Było to dość standardowe ustawienie. Zerknęła szybko w stronę Drzewca oraz pozostałych wilków, licząc, że zdołają się ustawić, zanim tamte również się na nich rzucą.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Sro 15 Maj 2019, 14:04
Dziwaczny dźwięk robił się coraz bardziej irytujący i jak najbardziej przeszkadzający. Victor cały czas starał się skupiać na tym, aby jak najlepiej to ignorować. Tarczę trzymał blisko siebie na wysokości klatki piersiowej i szedł trochę bokiem, ostrze miecza wystawała z prawej strony tarczy czekając tylko na ofiarę. Gdy w końcu doszli do Drzewca, który był atakowany przez wilki Victor przyjął postawę bojową. Musieli mu pomóc. Drzewce to potężne stworzenia, nie stanowiące zagrożenia, chyba się się je sprowokuje. Gdy do tego dojdzie, lepiej spieprzać i to jak najszybciej z jego terytorium. W innym wypadku szybko i boleśnie się umrze. Zanim usłyszał "polecenia" od Alexandry postanowił zająć się swoim wilkiem, który zaczął na niego szarżować. Victor sam zaczął biegnąć w jego kierunku. Chciał zmusić zwierze do utraty kontroli. Musiał pokazać mu, że to on jest bardziej morderczy, dlatego też gdy już znalazł się wystarczająco blisko wilka, zrobił wślizg tarcza zasłaniając swoje ciało. Jeżeli "zwierzak" nie zmieniał kursu powinien się wbić w tarczę, zamiast jego kostki. Jak się tak stało, w ułamku sekundy Victor wbił miecz w czaszkę wilka. Nie były to rozumne stworzenia, działały tylko za pomocą instynktu, to dało Brownowi przewagę. Miał intelekt, umiał oszukiwać, dzięki temu był w stanie pokonać swojego przeciwnika.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Sro 15 Maj 2019, 23:03
Fay niespecjalnie dobrze zniosła upadek, finalnie jednak udało jej się zogniskować wzrok i z pomocą Alexandry, która zmyślnie pozbyła się dość ciężkiego cielska wilka, podniosła do siadu swoje chudziutkie jestestwo. Z paszczy truchła kapała nienaturalnie zielonkawa piana, ale kto by się teraz tym przejmował. Balmer czuła się skołowana, lecz sięgnęła po łuk oraz kołczan. Z trudem udało jej się naciągnąć strzałę, lecz kwestia celowania pozostawiała wiele do życzenia. Ból głowy wzmógł od uderzenia, zaś dziwne ćmienia, które były generowane zewsząd, nie ułatwiały jej zadania. Równie dobrze mogła trafić Drzewca, samą siebie, czy któregokolwiek ze swoich towarzyszy. Wilk, w którego Alexandra rzuciła kulą wody niespecjalnie się przejął z faktu, że jego sierść została zmierzwiona odrobiną cieczy. Niestety siła, z którą owa kula poszybowała, nie wystarczyła, aby jakkolwiek wzruszyć 60-kilogramową bestię, która w dodatku zdawała się być w jakimś amoku. Żaden z wilków nie zachowywał się naturalnie. Summa summarum dzikie zwierzę dopadło do Ahonena, który nie zdążył wyjąć nawet swojego scyzoryka z kieszeni. Był zbyt otumaniony przez ból głowy. Skowyjec przewrócił mężczyznę i tylko gwałtowny zastrzyk adrenaliny sprawił, że półbóg złapał zwierzę za gardziel, nie dopuszczają tym samym, aby ostre zębiska rozszarpały mu twarz. Jeśli nikt Matiemu nie pomoże, Mistrz Gry słabo widzi jego dalszy udział w misji. Wilk się szarpał, próbował gryźć, jego ślina kapała na Ahonena, a kończynami i pazurami u tychże zahaczał o ciało herosa i tym samym zadawał mu rany drapane. Póki co, płytkie. Victor poradził sobie z przeciwnikiem niemal książkowo, co zawdzięczał swojemu wieloletniemu treningowi oraz niebywale rozwiniętym instynktom. Wypad ku zwierzęciu był świetnym posunięciem, zaś futrzak faktycznie zamiast trafić w nogi Browna, przychrzanił z dwojakim impetem w tarczę mężczyzny. Pisk jaki wydarł się z paszczy tegoż obudziłby nawet Cornelię, gdyby właśnie nie leżała raczej martwa w innym wymiarze, lecz ciut bliżej. Natomiast ostry miecz mężczyzny wszedł w czaszkę wilka jak w masło, zabijając go na miejscu. Drzewiec w międzyczasie pozbawił życia kolejnego skowyjca poprzez stanięcie na jego tułowiu. Zwierzę nie miało najmniejszych szans. Zaś to, które się jeszcze ostało, zaalarmowane przez zapach krwi, która zdecydowanie należała do Ahonena, przestało atakować Strażnika Lasu i pobiegło ku grupce herosów. Wilk znajdował się około trzech metrów od Alexandry, kierując się zdecydowanie ku Matiemu. Fay ciągle siliła się na wycelowanie w cokolwiek, aż w końcu wypuściła strzałę w wilka, z którym od kilku chwil walczył syn Ullra. Strzała może i trafiła futrzaka w grzbiet, lecz zwierzę nic sobie z tego nie zrobiło. Dalej zawzięcie atakowało, a siła rąk Matiego słabła.
Zasady: - Odpisy do piątku, tj. 17.05.2019r.. Mój odpis będzie w sobotę, zapewne wieczorem. - Bez wcześniejszego zgłoszenia w odpowiednim dziale lub do mnie na pw (czy to na konto MG czy na Alvę), że kogoś nie będzie, pewnikiem możecie założyć, że wasza postać źle skończy. To nie jest sl, prywata czy inne jebadło, tylko misja średniego ryzyka z Mistrzem Gry.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Pią 17 Maj 2019, 16:58
"Banda debili" - to były pierwsze myśli jakie nawiedziły umysł Victora patrząc co się tutaj odpierdala. Dlaczego on musiał trafić akurat na taki oddział? Każdy z tych tłumoków był potrzebny jak ślepemu okulary przeciwsłoneczne. Victor o dużo więcej by zdziałał jakby poszedł na tą misje samemu. Jego "drużyna" nadawała się jedynie jako przynęta. Chyba że tak miał ich traktować? Najprawdopodobniej takiej podejście wyszłoby mu lepiej na zdrowie, bo aktualnie był wkurwiony tak bardzo, że aż żyłka na skroni się pojawiła. Eh... po co on się tym przejmował? Mógłby się po prostu odwrócić i działać po swojemu, ale wiedział że gdy wilki ich zabiją, rzucą się na niego więc najlepszym rozwiązaniem byłoby wykorzystanie faktu, że są zajęci czymś innym. Victor po udanym zabójstwie wilka poczuł się świetnie. Jego serce zaczęło mocniej bić, krew szybciej płynąć, a w jego oczach widać było żywy płomień spełnienia. Czując krew wilka na swoich rękach, jego mroczniejsza część szepnęła cicho w myślach niczym delikatny, wiosenny wiaterek... "więcej". Poczuł rządzę krwi, która rozeszła się po całym jego ciele. Jednak jego mina nie wskazywała na to. Zawsze nosił maskę, zawsze był gotowy, że może nie być sam, zawsze nie był tym kim powinien być. Po skończeniu ze swoim wilkiem Victor ruszył się w kierunku reszty drużyny. Nie, nie miał zamiaru im pomóc, jego zamiarem było zabicie wilków. Syn Fobosa znalazł się przy walczącym o życie Matiem i spróbował uratować go wbijając w głowę wilka swój miecz i przebijając go na wylot. Jeżeli się tak udało to przebił go tak, że Matt mógł zobaczyć jego ostrze z drugiej strony, a ciepła posoka zwierzęcia zalała twarz młodzieńca. Victor zauważył także że drugi wilk ruszył w ich kierunku. Nie liczył na to że Alexa się nim zajmie, dlatego też zasłonił siebie tarczą. Chcąc czy nie chcąc zasłonił także Matta, który ewidentnie leżał pod cielskiem wilka.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Sob 18 Maj 2019, 00:45
No tak... Mogła spodziewać się tego, że w obecnej sytuacji jakiekolwiek jej rozkazy na niewiele się zdadzą. Mati się zagapił, Fay nadal nie ogarniała, a Victor miał polecenia Alex najwyraźniej w dupie. Jones zrezygnowała z dalszego dyrygowania tą nieszczęsną ekipą i zaatakowała kolejnego wilka, który biegł w stronę leżącego chłopaka. Trzy metry, tyle musiała pokonać. Szybkie dwa susy i wybicie, by spotkać się ze zwierzęciem w połowie drogi. Wykonała półobrót, aby nadać uderzeniu odpowiedni impet oraz siłę. Trzymając miecz oburącz, zdecydowanym ruchem, cięła od góry, prosto w kark zwierzęcia. Nawet przesunięcie się celu w przód lub tył nie robiłoby różnicy. Takie uderzenie w wilczy kręgosłup skutkowało śmiercią lub paraliżem, jak to u większości zwierząt, a Alex nie miała zamiaru pozwolić, aby coś jeszcze wymknęło jej się spod kontroli. W razie potrzeby, dobiła wilka, po czym spojrzała w stronę obu panów, którzy jeszcze przed momentem szarpali się z kolejną kupą futra. Była gotowa im pomóc w razie potrzeby.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Sob 18 Maj 2019, 22:18
Pech chciał, że w momencie, gdy Victor bohatersko (lub nie) zamierzał wyswobodzić Mattiego z dość patowej sytuacji, pewna kwestia poszła bardzo nie tak. Pomijając fakt, że im dłużej wilk wisiał i szamotał się z Ahonenem, tym bardziej ranił jego ciało. Szpony sierściucha zagłębiały się w tkanki coraz głębiej. Półbóg nie wykazywał aż takiej werwy, jak można by się po nim spodziewać (pomijając oględność) i zwyczajnie przegrywał walkę o swoje życie. Nie mógł się skupić, a ciało nie reagowało tak mocno na adrenalinę, która zwyczajowo była dość mocnym bodźcem pobudzającym chociażby chęć do życia. Victor trafił w kolejny wilczy łeb, przebijając czaszkę na wylot. Niestety Ahonen nie był w stanie odpowiednio dostosować się do tejże akcji, ostatkami sił ochraniając swoje oblicze. Jego głowa szarpnęła do góry dokładnie wtedy, gdy miecz Browna przebił się centralnie przez łeb zwierzęcia, a ostrze, które jednak z impetem przeszło przez tkanki, nie zatrzymało się od razu. Sztych dosięgnął również Matiego, wbijając się w prawy oczodół i dalej, zabijając półboga na miejscu. Wypad Alexandry był niemal książkowy, tak samo i wycelowanie. Nie tyle sam cios był zabójczy dla zwierzęcia, co właśnie przerwanie ciągłości rdzenia kręgowego. W momencie, gdy miecz Jones wszedł w tkanki i uszkodził, skądinąd, nie aż tak trwałą strukturę kręgów międzykręgowych, zagłębiwszy się w nim i odcinając dopływ niemal bezbarwnego płynu, reszta ciała skowyjca odizolowała się od jeszcze świadomej głowy. Następstwem wszystkiego była śmierć, gdyż ostrze utorowało sobie drogę dalej, summa summarum niemal całkowicie odcinając łeb zwierzęciu. Jakby tak porównać truchło, to Alexandra stworzyła właśnie wilczą wersję Prawie Bezgłowego Nicka. Szanujemy. Fay jak siedziała, tak się już więcej nie ruszyła. Z rany na potylicy sączyła się lepka krew, spływając po jej karku i niżej, brudząc ubranie. Ciągle nie mogła dobrze zogniskować wzroku. Tym bardziej była w lekkim szoku, bo dokładnie widziała moment śmierci Ahonena. - Ale... co? - udało jej się tylko wymruczeć. Potrzebowała strzału w buźkę, kubła wody na głowę albo... czegokolwiek, czego tam czternastolatki potrzebują, gdy są w szoku. Misia, emo-chłopaka, żyletki - wymyślcie coś. Drzewiec natomiast zamierzał oddalić się niemal od razu. W końcu całe zagrożenie, którym jednak były dla niego szalone wilki, przestało istnieć dzięki wam. Zawahał się jednak. Gdy obrócił się w waszym kierunku, mogliście poczuć, że ból głowy zelżał niemal do minimum. Pozostało po nim tylko mgliste pulsowanie, które po zaczerpnięciu kilku głębszych oddechów całkowicie zniknęło. - Kim jesteście i co robicie w moim lesie? - zapytał tubalnie, uprzednio zbliżywszy się do was. Miejsca, w których stał wcześniej, zostały naznaczony tymi charakterystycznymi śladami, które widzieliście na początku waszej wędrówki. Sama wysoka postać Strażnika Lasu emanowała aurą swoistego spokoju, choć, jakkolwiek można określić, brwi Drzewca były nad wyraz ściągnięte. Widać było, że jeśli trzeba będzie, zaatakuje i was.
Słonko wzeszło już dość wysoko. Nawet nie zwróciliście uwagi na to, że minęło naprawdę sporo czasu. Było obecnie blisko popołudnia. Ptaki nagle znów zaczęły ćwierkać, choć było to jeszcze dość nieśmiałe, jakby czekały na zgodę od Drzewca, czy potwierdzenie, że chwilowe zagrożenie zostało zażegnane.
Uwagi: - Mati Ahonen nie żyje.
Zasady: - Macie czas do 20.05.2019r. Mój post pojawi się dnia następnego.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 20 Maj 2019, 17:14
Wszystko poszło tak jak zaplanował, no prawie... Przebijając kolejnego wilka poczuł niespodziewany opór, który pojawił się na końcu ostrza. Było to naprawdę dziwne bo nie spodziewał się żadnego dodatkowego oporu. Pochylił się, żeby zobaczyć co się stało i zauważył, że jego miecz przebił także głowę Mattiego. - Ups. - odpowiedział tylko pod nosem. - No trudno. - dodał po chwili wyciągając miecz i wycierając krew o futro wilka. Alexa mogła zobaczyć, że Victor w ogóle się tym nie przejął że właśnie zabił człowiek, a raczej półboga. Brown był pozbawiony empatii. Nie czuł nic, nawet się nie zawahał, nie żałował. Był socjopatą. Droga była wolna. Mogli ruszać dalej w drogę, ale najpierw musieli porozmawiać z Drzewcem. Mógł dużo wiedzieć, a nawet Victor był pewny że coś wie. Dlatego podszedł do niego na bezpieczną odległość i zaczął mówić. - Strażniku lasu! Przybywamy do twojego domu, ponieważ zaginął jeden z ich mieszkańców. Zaginęła trolica o imieniu Halina, być może ją gdzieś widziałeś? Jej mąż bardzo się o nią martwi i rad byśmy byli gdybyś nam pomógł. Zauważyliśmy że masz problem ze swoimi lokatorami. - spojrzał na truchła wilków. - Jeżeli nam pomożesz, my możemy pomóc tobie w rozwiązaniu tej zagadki. Być może te sprawy są powiązane. - dodał. Mówił dość doniośle, żeby Drzewiec go usłyszał, ale nie krzyczał. Nie chciał go pod żadnym pozorem obrazić. Pomoc strażnika lasu mogła okazać się bardzo przydatna. Był potężny i kontrolował wszystko co działo się dookoła. Z nim rozwiążą misję szybciej.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 20 Maj 2019, 20:53
W momencie, gdy wilcze truchło padło pod nogami Jones, ta obróciła głowę, niemal w tym samym momencie, gdy ciało herosa opadało na leśną ściółkę. Miała wrażenie, że na moment zapomniała oddychać. Nie do końca była pewna, co się stało. Patrzyła na Vistora, poruszając ustami, jakby chciała o coś zapytać, powiedzieć cokolwiek. Jednak ostatecznie zacisnęła zęby, wypuściła ze świstem powietrze, jakby resztki wiary w szczęśliwe zakończenie akcji ją właśnie opuściły. Nie wiedziała, jak do tego doszło. Nie rozumiała postawy Browna, jednak w jej oczach był po prostu okrutny i z trudem przychodziło jej doszukiwanie się w jego osobie jakichkolwiek resztek człowieczeństwa. Patrzyła, jak Victor przechodzi obok niej i podejmuje rozmowę z Drzewcem. Coś tknęło Alex, że to ona powinna się tym zająć, ale odpuściła. Powoli podeszła najpierw do ciała Matiego, sprawdzając na wszelki wypadek puls, zamykając powiekę niezranionego oka. Ostatecznie przeciągnęła zwłoki do najbliższego drzewa i oparła je o nie z szacunkiem. Gdyby nie rana, jaką heros otrzymał, wyglądałby, jakby spał. Alex zabrała jeszcze kilka rzeczy z jego ekwipunku, mianowicie: scyzoryk, prowiant, wodę utlenioną, zapałki oraz łuk i strzały. Kołczan i łuk zawisły na jej plecach. Następnie zbliżyła się do Fay. Przyklękła na jedno kolano, zsunęła z pleców niewielki plecak i wyciągnęła z niego bandaż oraz gazę. - Hej, spójrz na mnie. - poklepała delikatnie dziewczynę po policzku. Ta zdawała się być w szoku. Dlatego Alex po prostu odnalazła źródło krwawienia, zatamowała je gazą, by następie owinąć czaszkę Fay bandażem. Słuchała w międzyczasie rozmowy leśnego stwora oraz Victora, mając w duchu nadzieję, że teraz sprawa nabierze tempa i szybko będą mogli wrócić z najmłodszą heroiną do obozu. Wzięła swoją menażkę i podstawiła ją Balmer pod nos. - Pij. - Nakazała, a jeśli ta nie posłuchała, to zwyczajnie Jones zmusiła ją, by wzięła chociaż kilka łyków. Już teraz młoda wyglądała blado, lepiej nie ryzykować, że się odwodni. Sama też się napiła. Będąc obok Fay, zauważyła również zielonkawą pianę, która wydobywała się z pyska wilczego truchła. - Wiesz, co to może być? - Zwróciła się do Drzewca, wskazując wydzielinę. - Czy napotkałeś ostatnio w lesie coś, co wydało ci się równie nienaturalne?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Wto 21 Maj 2019, 23:18
Wypadki chodzą po ludziach i półbogach, czyż nie? Summa summarum dobrze, że Victor niespecjalnie się przejął faktem przypadkowego zgonu Ahonena. Oszczędzi hajs na jakieś terapie i inne szamańskie wydziwiadło, żeby potem dojść do siebie po tak niewinnie zapowiadającej się misji. Ciało Matiego leżało w całkowitym bezruchu. I tak, był martwy. Na śmierć. Niestety żadna magia czy inne cuda, nie były w stanie przywrócić półboga do życia. Jego mózg został uszkodzony, niemal od razu odcinając Ahonena od swojego ziemskiego jestestwa, wysyłając, być może, jego duszę wprost w objęcia Walkirii. Ciekawym w sumie było czy został zabrany do Valhalli, czy jednak łąki bogini Freyi, zwane inaczej Fólkvangiem, przyjęły go na swoje zielone łono. Fay faktycznie była w lekkim szoku, nie rozumiejąc do końca tego, co się stało. W teorii powinna być wszak zahartowana, zaś w zderzeniu z trudną sytuacją okazało się, że niestety nie reaguje, jak heros, tylko jak dzieciak, który nadal jest. Zamrugała, próbując wymusić na receptorach wzroku skupienie i wyostrzenie obrazu, gdyż wszystko przed nią wydawało się dziwnie rozmazane. Gdy w końcu jej się udało, westchnęła głośno i skinieniem głowy tylko zezwoliła Alexandrze na opatrzenie jej rany. Wypiła też tyle wody, ile trzeba było. Nie zamierzała w żaden sposób walczyć z Jones, która w końcu była jej kapitanem na czas trwania misji. Balmer nie dołączyła do zadawania pytań, nadal czuła się zwyczajnie skołowana, choć ból głowy zniknął. Zielonkawa piana nie była częstym zjawiskiem, a mogła sugerować tak naprawdę jedno. Generalnie po przyjrzeniu się zwierzętom, jeśli miały otwarte oczy, mogliście zauważyć, że ich ślepia mają nienaturalny kolor. Zwykle występują trzy barwy: żółty, bursztynowy oraz brązowy, zaś patrzały tychże były tak samo zielonkawe, jak i to, co się toczyło z ich pysków.
Drzewiec patrzył uważnie to na Victora, to na Alexandrę oraz Fay. Przelotnie również zahaczył o ciało Ahonena. Finalnie skupił się na Brownie, który wydawał mu się najbardziej rzeczową ludzką istotą z tego całego towarzystwa. - W moim lesie żyje więcej, niż jedna para trolli. Nie znam ich wszystkich z imion... I po prawdzie - zrobił pauzę i przestąpił krok ku Victorowi, nieznacznie się nachylając nad mężczyzną. - Niewiele mnie oni obchodzą. To nie jest ich naturalne środowisko. Powinny wracać w góry i tam wszystko niszczyć. Zadumał się jednak nad resztą wypowiedzi Victora. Przez kilka minut nie wyrzekł nic, ignorując również pytania Alexandry. W końcu zaskrzypiał niczym nigdy nienaoliwione drzwi. Strażnik Lasu wyśmiał herosów. W dość bezczelny sposób. Jego liściasta korona zaszumiała, kilka liści odczepiło się od gałązek i poszybowało dalej, aby opaść na leśne runo i tam też zgnić. - Naiwni - skomentował Drzewiec. - Lepiej wracajcie do swojego obozu i powiedzcie waszemu przełożonemu, żeby następnym razem wysłał dorosłych półbogów w te tereny, a nie dzieci... - Zawiesił wzrok na Balmer, która znacznie struchlała i zaczęła się dziwnie trząść. - Które sobie nie radzą z szalonymi wilkami. Po tych słowach prychnął, jeśli tak można było zrozumieć dziwny dźwięk, który wydał swoimi niema spróchniałymi ustami i bez słowa już zaczął się oddalać w przeciwnym kierunku. Ziemia nieznacznie się zatrzęsła, jednakże im dalej Strażnik Lasu odchodził, tym mniej odczuwaliście te dziwne wibracje.
Gdy Drzewiec był już niemal niewidoczny wśród pozostałych drzew, mieliście w końcu szansę na spokojnie rozejrzeć się po okolicy. Nie dokuczały wam już żadne bóle głowy, czy inne dziwne skutki uboczne, które najwidoczniej wywoływał rozwścieczony Strażnik tutejszych zarośli. W tym miejscu drzewa rosły trochę rzadziej, pomiędzy nimi były ogromne prześwity. Na trawie, prócz odciśniętych przez Drzewca śladów i wilczych łap, mogliście dostrzec fragmenty czegoś, co raczej nie wyglądało jak fragmenty tutejszych dużych roślinek, których korony dawały wam przyjemny cień. Jeśli któreś z was podeszło bliżej i wzięło do ręki ten dziwny, ewidentnie drewnopodobny fragment, łatwo było wywnioskować, że to wiklina. Gdzieniegdzie też leżały rozdeptane kurki, borowiki i prawdziwki. W teorii nie wiadomo było, gdzie iść dalej. W praktyce jednak las nadal wam podpowiadał. Po waszej lewej, jakieś dwa metry, między jednym a drugim drzewem, na niższej gałązce, wisiała bladoniebieska wstążka, w którą zaplątało się kilka pojedynczych włosów. Przypadek? Nie sondzem.
Zasady: - Czas na odpis do czwartku, tj. 23.05.2019r. Mój post będzie na drugi dzień. - Alex, dopisz sobie do ekwipunku zabrane od Matiego przedmioty.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Czw 23 Maj 2019, 20:51
Victor nie przejmował się że kogoś zabił. To nie pierwszy i jak najbardziej nie ostatni raz. Miał w planach zabić tyle różnych osobistości... ale wracajmy do rzeczy. Niestety, negocjacje z Drzewcem nie poszły tak jak chciał. Dobrze byłoby mieć go po swojej stronie. Cały czas się jednak zastanawiał czy te sprawy się ze sobą łączą, czy to był po prostu czysty przypadek. Być może to co opanowały wilki uprowadziły też trollice? Jeżeli też była opanowana tą dziwną mocą to mogli mieć problem. Nie miał bladego pojęcia jak działa ta kontrola umysłów, przez co nie mogli z nią walczyć. Brak informacji zawsze prowadził do śmierci, więc musieli uważać jeszcze bardziej niż dotychczas. - W jednym Drzewiec miał racje. Odprowadź to dziecko do obozu, albo też tutaj zginie. - powiedział to całkowicie poważnie. Nie wróżył dziewczynce udanej przyszłości, jeżeli tutaj zostanie. Osobiście Victor miał to w dupie, mogła równie dobrze robić za przynętę, ale Jones wydawała się typem "bohaterki" więc postanowił dać jej szanse na uratowanie życia dziewczynki, aby potem nikt nie mówił że jej śmierć to jego wina! Podszedł śladów które zauważył na ziemi i przyjrzał się dokładnie. Wiklina i grzyby. Czyżby to był fragment koszyka? Bardzo możliwe, pasowało to do opisu. Rozejrzał się jeszcze po okolicy szukając innych śladów. Pomiędzy drzewami, na jednej gałązce wisiała bladoniebieska wstążka, a na niej pojedyncze włosy. Wziął delikatnie wstążkę w rękę i powoli podnosząc do góry wąchał chcąc poczuć zapach. Być może to należało do trollicy? Warto sprawdzić.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Czw 23 Maj 2019, 22:43
Przepraszam?! Alex zmarszczyła brwi, patrząc za Drzewcem. Mógł mieć rację co do Fay, ale Jones nie miała zamiaru się poddać. Była odpowiedzialna za wszystkich i może faktycznie to był ten moment, kiedy trzeba było się rozdzielić. - Fakt. - Przytaknęła. - Weźmiesz ją do obozu, zameldujesz Nero, co tu się odjebało. Później pomożesz sprowadzić ciało Ahonena. - Zagarnęła Fay ręką, popychając ją delikatnie, jakby zachęcała, by ta poszła z Victorem. Ta "bohaterka" miała zamiar uratować ich oboje. Nie ma za co! - Odpowiadasz za to, żeby bezpiecznie dotarła do obozu i przez przypadek nie nadziała się na twój miecz. - Tym razem w głosie Jones słychać było nie tylko wyrzut, ale również złość. Wkurzała ją postawa Browna, od samego początku. Teraz jeszcze śmierć Matiego! Alex odetchnęła głęboko, wyminęła Victora i zerknęła na pozostałości po koszyku. Super, jakieś konkretniejsze ślady. Widziała, jak Brown znajduje wstążkę, co było oczywistym znakiem, że należy iść w tę stronę. - Ja idę dalej, wy wracacie. - Dodała, idąc za kolejnymi śladami. Wypatrywała innych odłamków koszyka lub wstążki. W dalszym ciągu w ręku ściskała rękojeść miecza, gotowa na ewentualny atak. Przecież jakieś wilki mogły się tu jeszcze kręcić.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Sob 25 Maj 2019, 15:46
Zapach znów był subtelny, w teorii niepasujący do klasycznego odoru wydawanego przez trolle, przez co był tym bardziej intrygujący. Coś tutaj śmierdziało i to nie był Ahonen, bo jeszcze nie zdążył dobrze ostygnąć, nie mówiąc o rozpoczęciu zaawansowanego procesu gnicia tkanek w jego organizmie. Fay, gdy otrząsnęła się troszeczkę z amoku, spojrzała groźnie na Alexandrę, która kilkoma słowami wykluczyła ją z udziału w dalszej wyprawie. Nie spodobało się to młodej heroinie, która jednak w inny sposób zamierzała wspomóc całe przedsięwzięcie, choć póki co narobiła więcej problemów. Balmer westchnęła i niechętnie podeszła do Victora, który od samego początku nie pałał do niej sympatią - choć nie wydawał się człowiekiem, który w ogóle lubił kogokolwiek, prócz samego siebie. Stanęła obok mężczyzny i zawiesiła na nim wzrok, wyczekując tego, co postanowi. Jeśli posłucha Jones, wnuczka Apolla grzecznie uda się z nim do obozu.
Dookoła panował względny spokój, jakby las całkowicie zignorował zajście, które pomniejszyło wasz skład. Od miejsca, w którym znaleźliście wstążkę i kilka włosów, odchodziła wyraźna ścieżka, której końca jednak nie byliście w stanie dostrzec, gdyż po około pięciu metrach skręcała dość ostro w prawo, a resztę widoku zasłaniały okoliczne drzewa i krzaki. Pośród resztek z koszyczka nie znaleźliście już jednak niczego przydatnego, ale sugerował on jasno, że na pewno tutaj doszło do porwania Halyny. Ptaki radośnie śpiewały, a jedno z tychże latających dziwadeł usiadło na gałęzi nad martwym synem Ullra i w dość niemiły sposób wyraziło swoje zdanie o herosie poprzez narobienie mu na głowę. Po pozbyciu się balastu ptak zwyczajnie odleciał gdzieś dalej, nic sobie nie robiąc z faktu, że zachował się bezczelnie oraz wybitnie gównianie. Jeśli któreś z was patrzyło się w stronę ścieżyny, mogliście dostrzec, że krzaki przy zakręcie dziwnie się poruszyły, jakby coś właśnie się pośród nich przemieszczało. Nie było to jednak coś dużego, gdyż samo zielsko sięgało Alexandrze ledwie do piersi, a i też nie mogliście, pomimo słonecznego dnia, dostrzec w gęstwinie liści oraz gałęzi, co to faktycznie było.
Zasady: - Czas na odpis do poniedziałku, tj. 27.05.2019r.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 27 Maj 2019, 16:52
Ta misja stawała się coraz... śmieszniejsza. Słysząc słowa Alexandry Victor naprawdę chciał się zacząć śmiąc. Nie zrobił tego jednak, ale bez głupiego, wesołego uśmiechu się nie obyło. Victor wcisnął przycisk na tarczy, która ponownie zmieniła się w zegarek, a miecz schował do pochwy przy pasku. - To twój pogrzeb. - odpowiedział tylko Jones. Jeżeli ich "kapitan" miała zamiar ruszać dalej sama to był jej wybór. Syn Fobosa nie musiał kończyć tego zadania, wręcz miał na to wszystko wylane. Jak dostał polecenie powrotu to się chętnie zastosuje. - Nie jestem niańką. Jeżeli się zgubi to nie będę jej szukał. Jest w końcu półbogiem, to niech się odpowiednio zachowuje. - Victor nikomu nie pobłażał. Większość obozowiczów zachowywała się jak zwykli ludzie. Nie byli ludźmi! Byli kimś więcej, byli pierdolonymi półbogami, herosami. Tak samo jak bogów, tak samo ich nie obwiązywało dobro czy zło. To oni ustalali co jest dobre, a co złe. - Gówniak, jak chcesz żyć to chodź. - powiedział do smarkuli, po czym ruszył w stronę z której przyszli i postanowił skierować się z powrotem do obozu.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 27 Maj 2019, 22:15
Gdyby to on tu dowodził, gdyby na niego zrzucono ten obowiązek, Alex wypełniłaby rozkaz. Stojąc pośród drzew, widząc drogę, którą miała pójść oraz mając świadomość, że może nie wyjść z tego żywa, wciąż sądziła, iż podjęła dobrą decyzję. A przynajmniej zgodną z jej sumieniem. W sytuacji, gdy jedno z nich nie żyło i inne było ranne, trzeba było postarać się, aby kolejne straty były jak najmniejsze. Jones nie była w stanie określić, jak poważne są obrażenia Fay. Teraz stała o własnych siłach, jednak mogła mieć bardziej skomplikowany uraz czaszki i paść w najmniej sprzyjającym momencie. Co więcej, to wtedy trzeba by było podjąć decyzję, czy dźwigać ją, czy zostawić, skazując na pewną śmierć. Alex wiedziała, że Victor po prostu porzuciłby nastolatkę. Córa Aegira nie była taka. Ona troszczyła się o ludzi i była gotowa wskoczyć za nich w ogień. Uważała, że to właśnie czyni z nich prawdziwych herosów. Nie jakieś moce, czy pochodzenie. Chodziło o wartości, jakimi się kierują. O to, co sobą reprezentują. W innym przypadku niewiele odróżniałoby ich od bestii, z którymi walczyli. - Ty też nim jesteś. Odrobina honoru nie zaszkodzi. - Upomniała mężczyznę przez zaciśnięte zęby, przez co brzmiało to niemal jak warknięcie. Przez chwilę rozważała, czy nie poprosić Victora, aby ten w razie spotkania partnera zaginionej trollicy, skierował go jako wsparcie. Jednak Jones szybko przypomniała sobie zasmarkanego olbrzyma. Co więcej, jej wzrok objął wilcze truchła oraz resztki koszyka. To z czym miała się zmierzyć już raz załatwiło trolla. Nie dostrzegała innego wyjścia z sytuacji, jak tylko ruszyć przed siebie. Jakby na potwierdzenie jej myśli, coś poruszyło krzakami, a Alex miała nadzieję, że to był zwykły zając. Nie żaden morderczy, wściekły, uszaty zając z puchatym ogonkiem. Powiedziałaby, że żałuje, iż nie ma z nią Arthura. Jednak to by oznaczało, że jemu również mogłoby się coś stać, a to by ją chyba zabiło. Poszła dalej ścieżką, niczym bohaterka "Czarnoksiężnika z Krainy OZ", brakowało jedynie żółtego chodnika. Miała wrażenie, że jej wszystkie zmysły skupiły się na znalezieniu kolejnych wskazówek lub dostrzeżeniu w porę zagrożenia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Wto 28 Maj 2019, 16:49
Fay czuła się zagubiona, ale ostre słowa dwóch pozostałych herosów utwierdziły ją w przekonaniu, że lepszym pomysłem będzie wrócić razem z Victorem. A przynajmniej wstępnie. - Mam imię - burknęła jeszcze, gdy Brown nazwał ją raczej mało pochlebnie i kulturalnie. Nie lubiła tego mężczyzny ani trochę, ale musiała się słuchać. Poza tym nadal nie czuła się w pełni sił. Finalnie Victor oraz Balmer ruszyli w stronę przeciwną z zamierzeniem powrotu na główną ścieżkę, z której zeszli klika godzin temu. Ten plan wydawał się dość logiczny, toteż nie zaprzątaliście już sobie więcej głowy Alexandrą, która zdecydowała się na solowe doprowadzenie misji do końca. Wnuczka Apolla szła kilka kroków za Victorem, czasami obracając się za siebie. Świat przed jej oczami czasami nieznacznie wirował, ale nie było to już aż tak intensywne, jak wcześniej. Nieustannie jednak miała w głowie obraz martwego Matiego. Wzdrygnęła się na samą myśl. Byliście już jakieś pół godziny drogi od miejsca, w którym wasza drużyna się rozdzieliła. Minęliście magiczną polankę, zmoczyliście w międzyczasie swoje buty przechodząc przez potoczek i powolutku oddalaliście się od Jones i trupa Ahonena. - Panie Brown, muszę siku! Nagle Fay podbiegła do Victora, którego szarpnęła za rękę, aby, gdyby ten czasem gotów ją zignorować, zwrócić na siebie jego uwagę.
Alex - ruszyłaś przed siebie wchodząc na ścieżkę, która miała cię w końcu doprowadzić do rozwiązania zagadki, co też się stało z trollicą Halyną. Krzaki oraz drzewa nie odbiegały specjalnie od normy, a ten zielone skupiska, w których wcześniej dostrzegłaś ruch, nagle zastygły. Słyszałaś ćwierkanie okolicznych ptaków, przyjemny wietrzyk muskał ci twarz i poruszał włosami. Nic nie wskazywało na to, że ktoś tą ścieżyną kiedykolwiek tachał wielką samicę trolla. Gdy doszłaś do załomu nadal nic nie wyskoczyło na ciebie, aby cię zjeść. Wszystko było takie, jakie powinno być. Ścieżka prowadziła dalej w prawo, choć im dalej szłaś, tym bardziej się ona zwężała. Jak wcześniej mogłaś śmiało odwieść ręce w obydwie strony, tak teraz wymach w bok mógł sprawić, że zahaczysz albo o drzewo, albo o krzak. Było po 13:00, a ty im dalej w las, tym bardziej odnosiłaś wrażenie, że się ściemnia, choć nie powinno. Albo to kwestia gęstszego poszycia koron, które nie przepuszczało światła? Nie umiałaś stwierdzić. Udało ci się jednak zauważyć te same, co wcześniej, pasma jasnych włosów, których niewielka, acz sugestywna ilość, była wczepiona w kolejne gałązki krzaków. Ścieżka kolejno zakręcała, tym razem w lewo. W tym samym też momencie, w którym zamierzałaś skręcić, twoim oczom ukazała się kobieta. Leżała na środku wąskiej ścieżki, a jej włosy, co mogłaś zauważyć, były dziwnie podobne do tych, które za każdym razem znajdowaliście. Ale... coś tutaj nie pasowało, tak? Dlaczego ona? Była ubrana w potarganą lnianą sukienkę, która odsłaniała jej posiniaczone, ale zgrabne nogi. Widoczne ślady na udach wskazywały na to, że zadrapania zrobił jakiś zwierz. Miała zamknięte oczy, a jej twarz, również pokaleczona, wydawała się jednak nienaturalnie spokojna. Leżała na plecach, włosy miała rozrzucone dookoła głowy, a ręce luźno ułożone obok dłońmi ku górze. I co teraz? Dookoła niej nie było żadnych innych śladów, robiło się coraz ciemniej, a ty, Jones, zaczęłaś mieć wrażenie, że coś cię bacznie obserwuje.
Zasady: - Czas na odpis do czwartku, tj. 30.05.2019r.
Gość
Gość
Re: Północno-wschodnia część lasu Pią 31 Maj 2019, 00:03
Victor miał zamiar wrócić jak najszybciej do obozu. Misja się posypała, trudno. Płakać w poduszkę z tego powodu nie będzie. Przynajmniej żyje, to się liczy. Przekaże wiadomość, że Ahonen nie żyje, a Alexandra? Może jak wróci to coś dopowie. Był gotowy dostać bure i potem gdzieś wyjechać. Nie pierwszy raz i nie ostatni zostanie za coś zjebany. Ignorował Balmer gdy burknęła ze ma imię. Niezbyt go to obchodziło jak się nazywa bo i tak nie ma zamiaru zapamiętywać więc już zostanie gówniakiem. Woli sobie nie zaprzątać głowy pierdołami, które nie mają żadnego znaczenia. Szedł spokojnie, obserwując cały teren. Byli już tutaj wcześniej, ale jakieś nowe cholerstwo się mogło pojawić, nie wiadomo. Wolał być gotowy na ewentualny atak. Gdy Gówniak się ponownie do niego odezwał, spojrzał tylko na nią. - Wytrzymaj do obozu. Jesteś w końcu półbogiem, zachowuj się jak jeden z nas. - jak takie dziecko mogło dostać się na misje? Przecież to jest patologia. Jak Alva mogła go tak skarcić dając mu do drużyny kogoś takiego? Nigdy więcej już nic dla niej nie zrobi!
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pią 31 Maj 2019, 14:49
Nie widziała sensu w działaniu porywacza. Zastanawiała się, poco ktokolwiek miałby porywać trolla. Logiczne było, że p tym co widzieli dotychczas, to zaginięcie było jedynie czubkiem góry lodowej. Alex przedzierając się przez krzaki w końcu zaczęła pomagać sobie mieczem, którym wycinała sobie drogę przez zielsko. Gdyby nie to, zaryzykowałaby nawet stwierdzenie, że było całkiem miło. Jednak Jones nie zapominała, że musi być kilkukrotnie bardziej czujna, ponieważ została zupełnie sama. W dodatku przez gęste korony drzew robiło się coraz ciemniej. Na pewno szła w dobrym kierunku, w końcu dość wyraźny trop prowadził dokładnie tutaj. Czuła jak włosy na jej karku stają dęba, dokładnie w tym samym momencie, w którym zauważyła leżącą na środku ścieżki kobietę. Alex była świadoma, że trolle wiązały się z huldrami. Odruchowo spróbowała odszukać wzrokiem specyficzny ogon tych stworzeń. Czy to mogła być sama zaginiona? - Halina? - Odezwała się Jones, rozglądając się nerwowo wokół i ostrożnie zbliżając do kobiety. Heroina wyglądała trochę jak skradający się kot. Nogi delikatnie ugięte, ciało spięte, gotowe by odskoczyć, gdyby ten teatrzyk okazał się sprytnym podstępem. Nie dało się ukryć, że Dziewczyna była mocno pokaleczona, ale Jones bardzo wątpiła, że była to sprawka nieżyjących już wilków. Nieufnie znów zlustrowała krzaki wokół siebie. Delikatnie dotknęła czubkiem stopy łydkę nieprzytomnej blondynki. - Hej, żyjesz? - Odezwała się ponownie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Sob 01 Cze 2019, 15:37
- Ale ja MUSZĘ siku i mnie to nie obchodzi! - warknęła w pewnym momencie Fay i zatrzymała się, nie zamierzając już dalej podążać za Victorem. Miała już w końcu całe 14 lat, więc była prawie dorosła. Mogła i zamierzała iść siku wtedy, kiedy czuła, że musi i żaden dorosły gbur nie będzie jej rozkazywał w tej kwestii. Poza tym byli już wcale nie tak daleko od obozu, toteż Balmer tym bardziej czuła się pewnie. Kojarzyła, że tędy szli klika godzin temu, więc co mogło w ogóle pójść nie tak? Odeszła na bok, nieustannie rozpamiętując te migoczące światełka, które widziała niedaleko od obozu. Może jak będą bliżej tamtego miejsca, Fay znowu je zobaczy? Westchnęła, gdy zagłębiła się między krzaki, aby móc w spokoju oddać się mikcji. W międzyczasie Victor nie miał tak naprawdę niczego ciekawego do roboty, prócz wpatrywania się w drzewa i wyczekiwania (ewentualnego, bo przecież równie dobrze mógł sobie pójść) na Balmer. Jednakże wyczulone zmysły Browna zaalarmowały go o czymś, co było nieopodal, aczkolwiek nie był on w stanie wywnioskować, co to było. Fay natomiast zajęła się tym, czym zamierzała, odłożywszy na bok łuk i kołczan. Po odpowiednim przygotowaniu się przykucnęła, rozmyślając o niebieskich migdałach. Nie przejęła się szelestem, a w momencie, gdy chciała się podnieść, coś wielkiego i zdecydowanie niezbyt puchatego wpadło na jej chudziutkie ciałko. Dwa kły zatopiły się w Balmer na wysokości jej nerek (najpewniej je uszkadzając), dziki kwik przedarł się przez leśne poszycie, docierając do Victora, a sama Fay krzyknęła przeraźliwie. Z racji, że faja była dość sporych rozmiarów świnią, a wnuczka Apolla nie należała do nazbyt rosłych, zwierzę sunęło przed siebie z nabitą na kły dziewczyną. Przedziwna wrzeszcząca para wyskoczyła spomiędzy krzaków, uraczywszy Victora dość niecodziennym widokiem. Balmer wrzeszczała wniebogłosy, krew tryskała z jej ciała, a kły fai przebiły ją na wylot. Świnia nie widziała, gdzie ma biec, toteż szarżowała całkiem na oślep, a zapach posoki nakręcał ją jeszcze bardziej. Brown stał niecałe półtora metra dalej. Łatwo mógł ocenić, że młoda heroina już dogorywa, bo wrzaski stopniowo cichły. Dookoła były co najmniej już trzy jednostki krwi, także wniosek nasuwał się jeden - Balmer umierała i to w dość nieprzyjemny sposób.
Alex - gdy trąciłaś jej nogę w dość subtelny sposób, nie wydarzyło się kompletnie nic. Kobieta nie zareagowała, nadal leżała nieprzytomna. Mogłaś się jej zatem dokładnie przyjrzeć, a także ocenić otoczenie. Zauważyłaś, że oddycha, choć dość słabo. Albo przynajmniej takie odebrałaś wrażenie. Była piękna, zdecydowanie jej wiek oscylował w okolicach czterdziestki oraz biła z niej swoista dojrzałość. Śmiało mogła się podobać większości przedstawicieli płci przeciwnej. Poczułaś chłodny powiew powietrza na swoich plecach, a ciarki po raz kolejny przebiegły po całym twoim ciele. Instynkt samozachowawczy podpowiadał ucieczkę, ale przecież trzeba było się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, czyż nie? Dookoła było nadal dziwnie spokojnie, pomimo ciężkiej atmosfery i nienaturalnej ciemności. Zniżywszy się i skupiwszy wzrok mogłaś dojrzeć jedynie naruszone krzaki: połamane i zwisające gałązki. Generalnie dookoła było dość sporo śladów świadczących o szamotaninie, których to początkowo nie dostrzegłaś, choć było wtedy zdecydowanie jaśniej. Wszystko jednak dzięki twojej determinacji i chęci rozwiązania zagadki. Wtem, gdy zbliżyłaś się jeszcze bardziej, leżąca kobieta otworzyła oczy i gwałtownie, szybciej, niż jakikolwiek inny śmiertelnik, rzuciła się w twoją stronę. Jej ręce, które jeszcze do niedawna wydawały się delikatne, aczkolwiek poranione, przybrały szponiastą manierę, celując ostrymi paznokciami w twoją szyję. W momencie ataku na twarzy blondwłosej kobiety pojawił się krwiożerczy uśmiech, a do twych uszu, Jones, dobiegł kolejny niepokojący bodziec - głośne wycie zwiastowało tylko jedno. Futrzany dodatek do dania głównego.
Zasady: - Czas na odpisy do poniedziałku, tj. 03.06.2019r.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 03 Cze 2019, 22:12
W przypadku herosów instynkt ucieczki często miał niewiele do powiedzenia. Taka praca, że półbóg pakował się w największą ciemność, najgorętszy ogień, zwykle po prostu tam, skąd cała reszta uciekała. I tym razem Alex przeklęła w duchu swój los, ignorując chęć spierniczania gdzie pieprz rośnie. Może to był błąd? Już po chwili ta pozornie niegroźna, a przede wszystkim nieprzytomna kobieta rzuciła się na nią. Była nienaturalnie szybka, co w obecnej sytuacji już nawet nie dziwiło za bardzo Jones. Jej wyjściowa pozycja pomogła w zwinnym przejściu tuż pod szponami blond wariatki. Heroina często testowała ten manewr przy treningach z większymi od siebie lub po prostu bardziej narwanymi, którzy często zwyczajnie próbowali ją pochwycić w żelazny uścisk. Tym razem szpony zaciśnięte na gardle Alex mogły skończyć się dla niej szybką śmiercią przez wykrwawienie, więc nawet nie zamierzała się cackać i wymijając kobietę (nisko na nogach, pod jej szponami), cięła ją mieczem w bok. Wszystko zajęło zaledwie chwilę, a z boku mogło wyglądać trochę jak korrida. Wycie podsunęło dla Alex jedynie dwa potwory. Wilkołak albo kolejne dziwne wilki. Na samo wspomnienie misji, którą odbywała z Arthurem i tego, ile zajęło im pokonanie wilkołaka, Jones błagała bogów, aby to był jedynie wilczek. W dodatku blondynka była dla heroiny zagadką. Huldrę wykluczyła, wątpiła również, aby to była zaginiona dziewczyna trolla. I prawdę mówiąc, bardziej skłaniałaby się ku temu, że te wilcze stada były przyzywane właśnie przez tajemniczą kobietę. Jak to się miało do porwania Haliny, jeszcze nie wiedziała. Była za to przekonana, że jeśli czegoś szybko nie wymyśli, to może zostać otoczona przez krwiożercze Azorki, Puszki i Reksie. - Mogę cię zapewnić, że nie jestem wartościowym posiłkiem. - Warknęła do kobiety, sięgając po długi nóż myśliwski, który miała przy udzie. Była gotowa do walki na dwa ostrza, tak jak lubiła najbardziej. Żałowała jedynie, że żadne z nich nie było srebrne... Pech, nie ta torebka...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Sro 05 Cze 2019, 17:08
Finał udziału w misji Victora oraz Fay był taki, że ten pierwszy, gdy tylko ujrzał konającą Balmer, odsunął się zgrabnie, nie chcąc dać się staranować, zaś dogorywająca młoda heroska straciła przytomność, a niedługo po tym, gdy dzika świnia wpadła w kolejne krzaki, raniąc przy tym swój nadprogramowy bagaż, skonała z powodu poważnych obrażeń wewnętrznych i wykrwawienia. Brown natomiast, najwyraźniej zamierzając uniknąć jakichkolwiek pytań o całą sprawę, poszedł w tylko sobie znanym kierunku, jednakże znacznie odbiegającym od tego, ku któremu się kierował pierwotnie. Od tamtego dnia nikt go nie widział w obozie, z nikim też się nie kontaktował.
Cięcie mieczem, na które się zdecydowałaś, Jones, było niezłą decyzją. Ostrze trafiło w cel, zahaczając o materiał sukienki i ciało, zostawiając oponentce ranę o długości około dziesięciu centymetrów szerokości i dwóch centymetrów głębokości. Krwawa plama pojawiła się od razu na ubraniu, przyozdabiając również twój miecz. Całe zdarzenie rozwścieczyło kobietę jeszcze bardziej, a gdy ty znalazła się za nią, udało ci się ujrzeć to, czego nie zobaczyłaś wcześniej. Spod krótkiej sukienki wystawała charakterystyczna rudawa kita, choć nie tak okazała, jak w przypadku zwierząt, które je noszą pierwotnie. Kobieta nie zaatakowała cię znów od razu, jednakże w ogóle nie odniosła się do twoich słów. Zlustrowała szybko wzrokiem okoliczne krzaki, jakby czegoś szukając. Przestrzeń dookoła was była dość ograniczona poprzez gęsto utkane leśne krzaczory, więc ucieczka była naturalnie utrudniona. Tak samo jak i widoczność. Wycie natomiast tylko wzmogło, a nim przeciwniczka znów się na ciebie rzuciła, z twojej prawej strony, spomiędzy gęstwiny, wyłoniła się postać dobrze ci już znana. Wielki wilk, z którego pyska spływała gęstwa i zielonkawa piana, warknął przeciągle i w ogóle nie zawracając sobie głowy drugą kobietą, skierował się od razu na ciebie, Jones. Na dwunastej miałaś poranioną laskę, której szpony były niemal tak ostre, jak twój miecz, zaś na siedemnastej futrzaka, który zamierzał wgryźć się i wyszarpać ci sporą część uda. Plusem wszystkiego było to, że obydwie atakujące istoty wydawały się kierować tylko instynktem. Co w przypadku opcji nr 2 było zrozumiałe, tak bramka numer 1 zachowywała się nienaturalnie, jak na to specyficzne stworzenie przystało.
Uwagi: - Fay Balmer umarła podczas misji.
Zasady: - Im szybciej odpis, tym szybciej odpiszę i ja. - Jones, gratuluję wytrwałości.
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Sro 05 Cze 2019, 18:39
Nie miała pojęcia, co tu się do cholery działo. Naprawdę... Drzewiec mógł chociaż trochę zaangażować się w ogarnianie swojego lasu i zająć się chociażby narwanymi wilkami. Jones przełknęła ślinę, stając oko w oko z rozwścieczonym futrzakiem. Odskoczyła na bok, uciekając przed atakiem kobiety. - A może jednak jesteś Halina? - Zwróciła się znów do blondynki, powoli robiąc kilka niedużych kroków w tył i mierząc wzrokiem to jedno, to drugie stworzenie. - Twój mąż mnie przysyła. Albo chłopak? - Kontynuowała, podskakując i kopiąc wilka w pysk, gdy spróbował ugryźć jej nogę. - Taki duży, bardzo zapłakany, przystojniak! - Dodała, mając nadzieję, że jednak dotrze to jakoś do kobiety i otrzyma wyjaśnienia. Ta sytuacja była chora i Alex uznała, że nie pozostaje jej nic poza walką. Jednocześnie musiała rozegrać to na tyle mądrze, aby żaden z przeciwników jej nie zaskoczył. Najpierw postarała się utrzymać tę dwójkę przed sobą, następnie poruszyła się gwałtownie, prowokując wilka do dalszego ataku, a jeśli to zrobił, cięła nisko, celując mieczem w łapy, jednocześnie przechodząc obok zwierzęcia.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Czw 06 Cze 2019, 21:06
Huldra, bo zdecydowanie tym była kobieta, wściekle atakowała blondynkę, znów próbując ją zadrapać, co po raz kolejny zostało jej udaremnione. Podobnie też potoczył się atak wilka, który, gdy został kopnięty, pisnął tylko jak skarcony szczeniak. Odskoczyła na chwilę w stronę przeciwną od Alexy i potrząsnął swoim łbem rozbryzgując zielonkawą pianę dookoła, a kropelki tejże osiadły na ubraniu heroiny. Oponentka Jones zachwiała się nieznacznie na swoich nogach i nie przystąpiła do kolejnego ataku, gdyż w tym samym momencie wilk wykonał skok na córę Aegira, unikając jej sprytnego ataku. Jego łapy ciężko opadły na piersi Alexandry, popychając ją do tyłu. Zwierzak kłapnął też swoją paszczą niebezpiecznie blisko twarzy heroiny. Nie odgryzł jej niczego ważnego, ale swoimi ostrymi kłami zahaczył o policzek, rozorawszy skórę. Krew trysnęła, mechanoreceptory zostały uszkodzone, więc odczuwalny ból stał się naprawdę nieznośny. Jednocześnie jednak organizm zainicjował wzmożoną produkcję adrenaliny, która poniekąd zagłuszyła piekący ból polika. Ten ułamek sekundy wykorzystała huldra, która podbiegła od tyłu i z całej siły kopnęła Alex w okolice lewej nerki śmiejąc się przy tym złowieszczo, a następnie sprawnie odskakując na bok. Wydawała się dobrze bawić podczas, gdy wilk szarpał się i próbował przewrócić Jones oraz wgryźć się w jej buźkę.
Zasady: - Wiadomo ;)
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pią 07 Cze 2019, 11:03
Przypomniała sobie, jak niedawno na treningu Crow obalił ją w taki sam sposób, jak teraz próbował zrobić to wilk. Jones zachwiała się, jednak w porę dostawiona do tyłu noga uratowała ją przed upadkiem. Ktoś krzyknął. Był to kobiecy krzyk i córa Aegira dopiero po chwili uświadomiła sobie, że wydobył się z jej gardła. Ciepła krew ściekała po jej policzku, jednak heroina nie miała czasu zajmować sobie tym głowy. Znów krzyknęła, dodając do tego kilka przekleństw, ponieważ kopnięcie Huldry zmusiło ją do ugięcia nóg i tym samym ułatwiła wilkowi ewentualny skok. Mimo to półbogini postanowiła to wykorzystać i jeśli wilk ją zaatakował, w ostatniej chwili wyciągnęła przed klatkę piersiową nóż, by zwierzę się na niego nadziało. Udało się? Na wszelki wypadek dźgnęła futrzaka jeszcze mieczem w bok, padając pod jego cielskiem. Miała nadzieję, że blondynka pójdzie po rozum do głowy i wreszcie przestanie ją atakować, bo głupio byłoby gdyby Alex dostarczyła ją bez ogona. - Halina przestań, chcę ci pomóc! Nie chcę walczyć! - Znów spróbowała przemówić kobiecie do rozumu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Północno-wschodnia część lasu Nie 09 Cze 2019, 21:41
Heroina poczuła na swoich rękach ciepłą ciecz, która okazała się krwią wilka. Ten, nim jednak wyzionął ducha od dwóch sztychów zadanych przez Alexandrę, zahaczył paszczą tym razem o jej ramię, wgryzając się w nie. Zębami zahaczył o lewy obojczyk, uszkadzając go znacznie. Nie zdążył jednak wyszarpać fragmentu ciała Jones, gdyż padł od zadanych mu obrażeń i razem z heroiną osunął się na leśną ścieżkę, przygniatając półboginię. Mocny ból, który towarzyszył Alexandrze, sprawił, że zakręciło jej się w głowie. Przez chwilę nie była w stanie zogniskować wzroku, a dodatkowy ciężar włochatego cielska nie pomagał w tym wszystkim. Jednakże kolejny przypływ adrenaliny sprawił, że jeśli tylko odpowiednio naparła prawą stroną swojego ciała, była w stanie pozbyć się skowyjca z siebie. Krew z rany zmoczyła ubranie Jones, wsiąkając w materiał, a ją samą stopniowo osłabiając. I tylko dlatego, że nie była w pełni śmiertelniczką oraz to, że była silniejsza, niż chociażby Crow przypuszczał, pozwoliły jej wytrwać i nie paść pomiędzy najbliższe krzaki. Huldra nie atakowała. Czaiła się, krążyła dookoła niczym sęp i szczerzyła się nienaturalnie nieustannie spoglądając na poczynania Jones. - Myślisz, że tamten troll naprawdę na mnie czeka? Że ja jestem jego żoną? - zapytała w końcu huldra i znów zaśmiała się w ten diaboliczny sposób. - Zostaniesz dzisiaj moim obiadem. Ale nie obawiaj się... Nie będzie bolało bardziej, niż to, co ci zrobił mój zwierzak. Swoim paluchem wskazała na coraz bardziej krwawiącą ranę Jones, całkiem zapominając, że ona sama jest ranna. Najwidoczniej zamroczona szałem zabijania zignorowała ten fakt. Może czas wykorzystać jej psychiczną naturę przeciwko niej samej?
Alexandra Jones
Re: Północno-wschodnia część lasu Pon 10 Cze 2019, 15:17
Zrzuciła z siebie wilcze truchło, krzywiąc się z bólu. Jedną ręką tamowała krwawienie przy obojczyku, a drugą ściskała miecz. Nie widziała, co powinna zrobić z huldrą. Nie chciała zabijać osoby, na poszukiwanie której została wysłana. Z drugiej strony w tej sytuacji chyba bardziej ceniła swoje życie, a bestia sama zdaje się przyznała, że nie jest tym, za kogo bierze ją Jones. Powoli puściła ranę i sięgnęła zakrwawioną dłonią do krótkich noży na udzie, jednocześnie obracając miecz w dłoni, jakby chciała odwrócić uwagę kobiety. - Od kiedy zwierzęta mogą mieć swoje zwierzęta? - Zakpiła i rzuciła ostrzem, celując w klatkę piersiową huldry. Moment i ruszyła do ataku, markując cięcie na głowę, a w ostatniej chwili robiąc wślizg tuż obok nóg blondynki. Miecz heroiny sięgnął tylnej części kolan przeciwniczki, by rozpłatać więzadła i ścięgna. Jones chciała widzieć tę sukę jak klęczy, zanim zetnie jej łeb. Miarka się przebrała, zbyt wielkie straty herosi ponieśli na tej misji. Jeśli udało jej się powalić huldrę, poderwała się do pionu i cięła oburącz z góry, prosto w czaszkę blondynki.