Mała zatoka  DpyVgeN
Mała zatoka  FhMiHSP


 

Mała zatoka

Idź do strony : 1, 2  Next
Admin
Admin
Admin
Mała zatoka Czw 07 Lut 2019, 21:42

James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Czw 21 Mar 2019, 23:47

Jezioro graniczące z obozem miało w swym obrębie wiele tajemniczych i pięknych zakamarków, które wprost idealnie nadawały się na towarzyskie spotkanie, randkę, a może nawet coś więcej? Los chciał, że w jednym z takich miejsc późnym popołudniem miała się spotkać dwójka „przyjaciół”, cóż słowo te niekoniecznie dobrze obrazowało ich relację, lecz James, nie miał nic przeciwko temu, aby się spotykać. Znali się jak łyse konie i wiedział, że może z nią pogadać na każdy temat, a że ostatnio ma takich wątków sporo to chętnie, któryś z nich poruszy. Tym bardziej, że prócz obiecanego treningu, który fakt faktem miał się odbyć prawdziwe wieki temu zabrał ze sobą whisky. Trunek to wyborny z jego rodzinnych stron i z chęcią chciał usłyszeć opinię wojowniczki na jego temat. Mając w pamięci to, że ostatni mi czasy kiedy pili skusił się na jej asortyment  i później tego szczyptę żałował. Bowiem Rosjanie jak nikt inny potrafią robić wódkę. Chociaż libacja ta miała i miłe momenty kiedy zanosili się śmiechem i płaczem wspominając wybryki popełniane za dzieciaka. Lub pamiętną scenę z wypchanym jednorożcem w gabinecie Tyra… Mężczyznę przeszył dreszcz na samo wspomnienie tych wybryków liczył, że tym razem będzie inaczej i na coś jeszcze ale tego wolał nie zdradzać przed wcześnie. Wiedział, że niektóre kobiety reagują płochliwie na odważniejsze deklaracje, a podbój mongolskich stepów i wspólne polowanie na wielką stopę, która porywa jaki to wyjątkowa propozycja.
Ułożył swoje rzeczy w tym plecak pod jednym z drzew i wyciągnął fajkę. Widok spokojnego jeziora napawał go spokojem i skłaniał ku refleksją nad tym co było, a czego już nie ma. Wyrzuty minionych lat musiały odejść w niepamięć. Wszak spotkanie true ogre na swojej drodze budziło grozę i wśród najznamienitszych herosów.
Dym spokojnie wypływał z ust młodzieńca, a czujny wzrok obserwował linię na horyzoncie. Ubrany w czarną sportową kurtkę, szare dresy i sportowe buty nie przedstawiał się jakby chciał podczas treningu walczyć bronią białą. Raczej stawiał na bliski kontakt w końcu Pandora musi poprawić to i owo.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Pią 22 Mar 2019, 18:00

#1

Fakt, okoliczne tereny wokół Obozu były szczególnie przyjemne. Dawały chwilę wytchnienia od obozowej rzeczywistości. Poza tym, każdy mógł coś dla siebie znaleźć w tych okolicach - coś na przyjacielskie spotkanie, coś na romantyczną schadzkę, a Pandora uważała też, że również świetnie chowałoby się tutaj trupa. Nikt nic widzi, więc i nie byłoby papraniny z niechcianymi świadkami, tylko korzystać!
Cóż, idąc tym tropem myślenia, Panda mogłaby spróbować swojej teorii na Jamesie, ale... no właśnie, ale. Pomimo że zawsze traktowała go jak rywala, a nawet rywala #1, nie chciałaby, żeby jego ciało użyźniało tutejszą ziemię przy zatoczce. Jasne, lubiła mu dokuczać, ale źle mu nie życzyła. Chociaż do tego w życiu nie przyznałaby się! Poza tym, była z nim umówiona na trening, a ten z założenia nie miał się kończyć śmiercią jednego z uczestników. Cwaniaczek przyniósł jeszcze whisky i mógł być pewny tego, że córka Lokiego od razu będzie miała iskierki, jeśli nawet nie kurwiki, gdy zobaczy trunek z rodzinnych stron Szkota. Oho, czyżby liczył na rewanż w piciu?
Podsumowując, James był bezpieczny, o!
Chociaż...
Pandora również ubrała się wygodniej, bo trening to trening. W sportowych ciuchach i bez broni, bo jeśli dobrze pamiętała, miała z Jamesem potrenować walkę wręcz, zbliżała się do zatoki. I tak się złożyło, że zastępcę kapitana zobaczyła, gdy ten pięknie komponował się z otoczeniem, jak zwykle dobrze wyglądając nawet w treningowych dresach, zadumany i pogrążony w swoich myślach. Pandora przystanęła i chwilę obserwowała swojego "przyjaciela". Właśnie, "przyjaciela". Tak właściwie, czy te słowo powinno być w cudzysłowie? Jasne, rywalizowali ze sobą, dokuczali, gdy tylko mieli okazję, ale jednocześnie znali się oraz wiedzieli, że mogli na sobie polegać. Oj, pogmatwane to wszystko między nimi było! Jedno Pandora wiedziała - gdyby mężczyzna zaproponowałby jej wspólne podbijanie mongolskich stepów, gdzie polowaliby na wielką stopę, by ochronić tamtejsze jaki, zgodziłaby się w ciemno.
I dla poprawy humoru oraz dlatego, że nie mogło być zbyt miło, Panda pozostała Pandą, zatem James mógł poczuć mocniejszy podmuch wiatru i nim zwróciłby uwagę na kobietę, na twarzy miał opadły liść. Heh, geny Lokiego udzieliły się pół Rosjance...
- Zero jeden dla mnie! - w taki sposób przywitała się Pandora, która po tymże "czułym" geście wyszła z krzaków, w których się czaiła, cicha niczym trusia. Wyszczerzyła się łobuzersko do zastępcy kapitana, podchodząc do niego. - Oj, chyba się już starzejesz, skoro tak się dałeś podejść - dodała, oczywiście w celu, by sprowokować Szkota do szermierki słownej. Czy da się w nią wciągnąć? Zobaczy się.


Ostatnio zmieniony przez Pandora Morozov dnia Pon 22 Kwi 2019, 16:30, w całości zmieniany 2 razy
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Pią 22 Mar 2019, 20:52

Szare kłęby dymu wydobywające się co czas jakiś z ust mężczyzny porywała bryza znad jeziora niosąc je hen daleko gdzieś. James, myślał o wszystkim i niczym wracał jednak często do rozpamiętywania pewnego miłego wieczoru jaki miał miejsce kilka dni temu. Fakt uprzednio przeprosił wątrobę za to katowanie, lecz była to sytuacja w której mężczyzna najzwyczajniej w świecie nie może odpuścić. Wszak nie co wieczór znajome niziołki, a raczej karły częstują bimbrem, który leżakował kilka miesięcy w zimnej piwniczce. O wy zimny i mocny trunek rozgrzał ciała i pobudził serca zabawnej kompani.
Uśmiechnął się na myśl o tamtym wieczorze i spoważniał nagle. Nie chciał, aby Pandora ujrzała go w tak pogodnym nastroju, gdyż dziewczyna pomyśleć może, że się cieszy na jej widok. Nic bardziej mylnego psotna przyjaciółeczka jeno z twarzy była apetyczna. Tak to wychudzone jakoby kundel w schronisku. Aczkolwiek jakieś tam pokłady mięśni miała i to dobrze rokowało na przyszłość. Być może co silniejszy wiatr nie zdmuchnie jej z powierzchni ziemi.
Słysząc ruch za plecami nie drgnął spokojnie wyczekiwał ataku – niespodzianki, wyczulone zmysły robiły swoje i ciężko komukolwiek było herosa zaskoczyć. Nie mniej udał, że plan Rosjanki się udał i przyjął na twarz uderzenie wiatru i liścia... Czuł, że mógł być to początek "małej" rekompensata za te zabawy po pijaku na jednorożcu…
Sapiesz jak zarzynany troll. Popracuj nad ekscytacją to, że widzisz wroga i masz go wyciągnięcie dłoni nie oznacza, że wygrałaś – skarcił ją zachowując powagę na twarzy. – Na rozgrzewkę boks, pasuje? – spojrzał na brunetkę badawczo zastanawiając się w myślach, czy ta pamiętała o rozgrzewce…? Z drugiej strony nie jego zmartwienie jeśli sobie coś nadwyręży.


Ostatnio zmieniony przez James Anderhil dnia Sob 23 Mar 2019, 02:14, w całości zmieniany 1 raz
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Sob 23 Mar 2019, 00:23

Wieczór, owszem był miły. Szkoda tylko, że ostateczne konsekwencje nie były takie do końca przyjemne. Okej, może i Jamesa zawsze starała się traktować jako swojego największego rywala i w sumie rzeczywiście nim był. Dzięki niemu chciała się rozwijać, a żeby utrzeć mu nosa. Jednocześnie był kompanem z drużyny, z którym najlepiej jej się współpracowało i mogła śmiało rzec, że jak już miałaby zwierzać się komuś ze swoich problemów, poszłaby właśnie najpierw do Szkota. A wspólna popijawa sprzed kilku dni nie była w sumie niczym nowym. "Chwilowy rozejm" na ich wojennej ścieżce pełnej dowcipów, przekomarzanek, dokuczania i rzeczywistych walk, ale takich pod kontrolą. Tylko, że ich ostatnie wspólne picie skończyło się czymś, co jedynie jeszcze bardziej pogmatwało ich i tak skomplikowaną relację. I nawet jeśli ta część nocy z jednorożcem była przyjemna jak diabli, samotna pobudka już nie.
Zabolało to Pandorę bardziej, niż ta, chciałaby przyznać.
James starał się nie uśmiechać, a Panda przeciwnie. Jej aktorstwo nie było najgorsze, na tyle dobre, żeby na pierwszy rzut oka wydawało się, jakby serio nie miała pewnych rzeczy, które chciałaby wyjaśnić Anderhilowi - mocno i dosadnie. Tak, żeby i jego też zabolało. Podobno zemsta najlepiej smakuje na zimno, ale Panda nie chciała się stricte zemścić, chciała się odwdzięczyć. Poza tym, nie miała cierpliwości, by bawić się w długotrwałe gierki z Jamesem. Po prostu to kwestia czasu, zanim nie wybuchnie.
- Wow, też cię dobrze widzieć, słońce - przewróciła oczami, a uśmiech momentalnie zniknął z jej twarzy. No tak, to miał być poważny, a nie "pofaszny" trening. Chociaż mógł odpuścić sobie te złote rady, jakby Tyr już nimi wystarczająco nie rzucał. I hej! Uderzenie zwiędłym liściem było dobrym sposobem na przywitanie! Co jak co, ale James zawsze mógł dostać potocznym liściem albo kłodą. - Pasuje - odparła jedynie, rozciągając się trochę, na rozruszanie. Rozgrzewkę już sobie zrobiła, o takich podstawach nie zapominała. Następnie stanęła przed Jamesem, w pozycji, gotowa na pierwszą część treningu.


Ostatnio zmieniony przez Pandora Morozov dnia Pon 22 Kwi 2019, 16:31, w całości zmieniany 1 raz
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Sob 23 Mar 2019, 02:40

Zwinnie zakręcił białym papierosem, a raczej tym co z niego zostało w palcach i rzucając pod nogi zgasił nie patrząc nawet na niego. Ostatni wydech, który niósł ze sobą kłąb szarego dymu opuścił puca mężczyzny. Na widok i słowa Pandory, coś w nim drgnęło. Nie przyznałby się do tego w tej chwili ale miał poczucie dziwnie podobne do wstydu, czyżby honor i duma młodzieńca zostały nadszarpnięte? Był świadom swoich wad i zalet, lecz czasem jedna chwila zdolna jest zmienić tak wiele, że aż strach.
Pokaz umiejętności wojowniczki nie był czymś nad wyraz spektakularnym jednakże znał ją nie od dziś i mógł dziękować losowi, że ta nie wpadła na coś bardziej idiotycznego... Jej umysł w parze z mocami sprawiał, iż z istoty jaką była, a mowa tu o kobiecie, która sama w sobie jest diabelnie niebezpieczna. Przeradzała się w diablicę z ostatnich kręgów piekła Dantego. Mimo tego wszystkiego na co nałożył się również ton głosu Anderhil, uśmiechnął się leciutko w jej stronę.
Sądziłem, że masz dość akcji po ostatniej misji, ale jednak przyjęłaś zaproszenie. Cieszę się – myśl o walce sprzed kilku tygodni, o tym jak po kolana babrali się w błocie, krwi i flakach zarzynanych ghuli. Odstraszy Pandorę na czas jakiś, albo przynajmniej zrezygnuje ze wspólnych misji. Jak zwykle zrobiła odwrotnie niż zakładał. Była to naprawdę silna i niezależna kobieta, o którą warto walczyć.
Niespiesznie staną na przeciwko Bojki, i uśmiechając się kącikami ust przyjął pozycję do walki.
Śmiało, pokaż na co cię stać – dość spokojny ton w którym tliła się jednak iskierka ironii. Mimo to James, zachował spokój i trzeźwy umysł. Poza treningami i misjami mogło ich łączyć sporo, mogli się nienawidzić, drzeć koty, a nawet lubić. Ale jeśli przychodziło do walki musieli kooperować jako zespół, jako jeden organizm i wówczas liczyło się dobro ogółu, a emocje chowało się głęboko w duszy, by nie przeszkadzały.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Sob 23 Mar 2019, 13:06

Może i coś drgnęło w Jamesie, ale tego Pandora już zobaczyć czy wyczuć nie mogła, więc dalej sądziła, że mężczyzna przeszedł do ich codzienności, ot tak. Jasne, Panda też próbowała zachowywać się tak, jakby nigdy nic, jakby wcale nie wykorzystali tego biednego, wypchanego jednorożca do celów mu nieprzeznaczonych. I nawet jeśli teraz kobieta była dosyć przekonywująca w swoim aktorstwie, nie mogła stłumić gorzkiego uczucia wywoływane obecnością Szkota. Skubany, był jednak jej bliski, więc to, jak skończył się ten wieczór sprzed kilku dni, miał tym bardziej boleśniejsze skutki.
Fakt, może i aerokineza nie była domeną Pandory, ale wywołanie takiego niewielkiego podmuchu wiatru, było dla niej czymś dziecinnie prostym. Zresztą, gdyby James chciał, mógłby uniknąć bliskiego spotkania z liściem. Co jak co, ale lata treningów, doświadczenie i dar od Boga, a raczej boga Magniego, robiły swoje, czyli sprawiały, że Anderhil był niebezpiecznym herosem. Panda bardzo dobrze o tym wiedziała i nawet jeśli lubiła z nim walczyć, nigdy nie chciałaby stanąć z nim w pojedynku na śmierć i życie. Cóż, miała jeszcze kilka innych powodów, które utwierdzały kobietę w tym, że takiego starcia z Jamesem wolałaby uniknąć, ale te zostały po części już wyżej wymienione, a druga część zostanie wyjawiona z czasem.
- Serio sądziłeś, że babranie się we flakach ghuli mnie zniechęci? Toż to czysta przyjemność! - okej, teraz ton miała sarkastyczny, ale daleko jej było do narzekania. Wręcz przeciwnie! Panda nie mogła powstrzymać szerokiego uśmiechu na samo wspomnienie misji. Co jak co, ale trzeba czegoś więcej, niż wnętrzności potworów, błoto i krew, żeby zniechęcić córkę Lokiego do wypraw z Jamesem. Więc jeśli ten chciałby jakoś pozbyć się Pandy, to prędzej podziała na nią szczerość, niż coraz bardziej makabryczne misje. Przykro mi, ona miała po prostu szaleństwo we krwi.
Tym razem brunetka jedynie pokręciła głową z niewielkim uśmiechem, nie komentując zachętę Jamesa do podjęcia walki. Co jak co, ale tutaj mężczyzna miał znaczną przewagę nad nią. Ale hej, Panda za to przodowała w broni palnej. Szkoda tylko, że Anderhil nie był aż taki skłonny do wypróbowania jej.
Okej, chyba można odpuścić sobie opis odpowiedniej pozycji bokserskiej dla osób praworęcznych, da? Da! Lećmy dalej!
Cóż, James chyba chciał wymusić na Pandzie, by ta pierwsza zaatakowała, co średnio jej pasowało. Zawsze wtedy miał większą szansę na uniknięcie i kontratak, wykorzystując lukę w jej obronie, którą na pewno jakąś znajdzie. Mimo tego nie pozostawała w stagnacji, bo to nie była walka na cierpliwość, a trening. Skupiona, zlustrowała pobieżnie mężczyznę, próbując wyłapać jakiś konkretny, słabszy punkt, w który mogła uderzyć, choć pewnie ten skurczybyk nie pozwolił Pandorze na zauważenie go, jeśli takowy pojawiłby się w jego gardzie. No nic. Chyba po prostu najlepiej zacząć od czegoś spokojniejszego, więc kobieta wyprowadziła dwa proste ciosy lewą i prawą ręką, testując obronę Jamesa oraz jego zachowanie. Czy pozostanie w defensywie, czy szybko wykorzysta okazję do ataku, a może postawi na uniki. Sama Panda na razie, dopóki emocje nie brały góry, trzymała zwartą gardę, gdyby jednak heros przeszedłby do ofensywy.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Pon 25 Mar 2019, 01:27

Skoro tak stawiasz sprawę to szambo u Surtura, wymaga oczyszczenia. Liczę, że spodoba ci się ta misja – odparł rozbrajająco szczerze, a powaga malująca się na twarzy mężczyzny tym bardziej utwierdzała, że nie żartował. Będąc prawą ręką kapitana i zaufanym Tyra śmiało mógł zlecać wykonywanie misji innym herosom. Mimo tej delikatnej zgryźliwości James, dość miło wspomniał misję z Bojką, zapamiętując ją jako wojowniczą i upartą kobietę, która na przejawy większej dawki czułości i słodkich słów reagowała mdłościami. Fakt, czasem przesadzała w niektórych aspektach ale doprawdy są rzeczy gorsze niż sadystyczne uśmieszki podczas patroszenia potworów, czy też upijanie się do nieprzytomności w obskurnych pubach. Bez wątpienia mógł z pełną świadomością swoich słów powiedzieć, że Pandora, nadawała się na towarzyszkę wspólnych misji oraz libacji.
James, czekał uśmiechając się tajemniczo na ciosy wojowniczki. Trzymał rzecz jasna cały czas gardę, acz była ona nieco luźna wszak nie spinał się nigdy. Na spokojnie zatem wyczekał, aż ta wykona swój ruch. Ciosy nadeszły nad wyraz szybko, acz dwa pierwsze przyjął na gardę przyjmując cały ich impet na przedramiona. Natomiast przed prawym prostym zwyczajnie uciekł ciałem wykonując unik tułowiem, klasyczny i prosty ale jakże skuteczny. Nie korzystał z okazji chwilowego odsłonięcia się kobiety, gdyż chciał aby ta walka trwała jak najdłużej. Miast tedy atakować zmienił pozycję w iście taneczny sposób okrążając przeciwniczkę, lecz nie zatoczył pełnego kręgu, a gdzieś w połowie nagle zaatakował trzema szybkimi ciosami. Prawy prosty w skierowany w gardę i najsilniejszy z całej serii, a po nim lewy sierpowy celujący w twarz i na dobitkę prawy prosty najsłabszy z nich wszystkich, który za cel obrał sobie nieco zadarty, ku górze nosek Pandory. Ruchy mężczyzny były szybkie i zwinne przywodziły na myśl rozjuszonego rysia.
James, wychodził z założenia, że technika to podstawa podstaw, a z nią kondycja współgra. Jeśli natomiast do tej parki dodamy siłę wychodzi prawdziwe piękno tej dyscypliny. Ostatni mi czasy spędzał wiele wieczorów wraz z Giotto, który ukrywał się przed rudą wiedźmą na oglądaniu właśnie boksu, a konkretnie pewnej gwiazdy, która podbiła serca herosów mowa o Vasiliym Lomachenko, ukraińskim bokserze.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Wto 26 Mar 2019, 23:37

- Nie zrobisz tego... - okej, nie brzmiała pewnie nawet dla siebie samej, a co dopiero dla Jamesa. Możliwe, że wynikało to z tego, że niestety zastępca kapitana, gdyby się uparł, mógłby przydzielić jej takie zadanie. - Czy to już nie jest przypadkiem wykorzystywanie podwładnych? - spróbowała od innej strony, patrząc czujnie na reakcje mężczyzny. Możliwe, że się z nią tylko droczył, ale jak na złość, skubaniec miał tak poważną minę, że Pandora aż nie była w stanie zorientować się, co do szczerości jego słów.
Cóż, jeżeli Anderhil naprawdę zdecyduje się powierzyć taką misję kobiecie, mógł się spodziewać zabłąkanego flaczka w swoim łóżku. I oczywiście nie będzie żadnych świadków, żeby udowodnić, że Panda przy tym "żarcie" majstrowała.
Może i Pandora średnio chciała przyznać to na głos, ale również nie narzekała na wspólne misje z Jamesem. Ba! Wręcz przeciwnie! Dobrze jej się pracowało z Szkotem. Nie tylko bawiła się przednio, ale również nie musiała obawiać się o swój tyłek, bo James był silnym herosem, a skoro jeszcze współpraca z nim działała, w konsekwencji Panda wiedziała, że w razie czego Anderhil wspomoże ją. I vice versa, oczywiście. A to, że nie chwalili się non stop nawzajem i też nie zachowywali się profesjonalnie, czyli powiedzmy jak wiedźmini, którzy raczej nie dawali się ponieść emocjom, też było dobre. Takie wyważone, ot. Luźna atmosfera była ważną rzeczą, nawet jeśli u nich przejawiała się w postaci dokuczania sobie nawzajem. Grunt, że działało!
Unik Jamesa oraz jego przemieszczenie się, wymusiło na Pandorze szybkie działanie, zwłaszcza że mężczyzna również postanowił zaatakować. Kobieta prędko odwróciła się w stronę Szkota, by nie stać do niego bokiem czy też nawet tyłem. Od razu podniosła też gardę, aczkolwiek ta średnio się zdała, bo pierwsze uderzenie Anderhila było mocne, a Panda, przez mus szybkiego odwrócenia się i bronienia, nie miała pewnej gardy. Cios przyjęła, ale odczuła go dosyć boleśnie. Natomiast lewy sierpowy wylądował na jej twarzy, a Pandorę trochę wysiłku kosztowało, by po tym uderzeniu, nie dać się "dobić" prawym prostym, nawet jeśli ten był najsłabszy. Kobieta, wręcz odruchowo, zanurkowała przed trzecim ciosem Jamesa i wykorzystując okazję, uderzyło go lewą ręką w żebra. Długo też przy nim nie zostawała. Zwiększyła dystans pomiędzy nim a sobą, niezależnie od tego, czy James dał radę obronić się przed jej ciosem, czy nie. Pandora podniosła gardę, nie przejmując się pulsującym z bólu policzkiem. Adrenalina i tak zaczęła działać, będąc zarazem skutecznym znieczulaczem. Nie mówiąc już o powoli wzbierających się w kobiecie emocjach, związanych z feralnym, jednorożcowym wieczorem.
Tym razem ona szybko zaatakowała, posyłając na gardę dwie lewe proste, niezbyt silne, ale miejmy nadzieję, że na tyle wymuszające pozostanie w defensywie, że Pandora mogłaby zakończyć swoją obecna serię prawym, mocnym sierpowym. Czy skutecznym? Nie mnie oceniać.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Sro 27 Mar 2019, 20:30

Oczywiście, że zrobię – odparł nie przejmując się reakcją Pandory, ton jej głosu wyraźnie stracił na pewności, lecz dziewczyna nie dawała za wygraną i to w niej lubił. – Nie, to jest rozkaz – odparł grobowym tonem, którego brzmienie mogłoby zaniepokoić drauga. Poddawanie się szermierce słownej w momencie kiedy sprzyjające karty są po stronie przeciwnika nie było rozsądnym pomysłem. James, nie ukrywał nigdy faktu, że co jak, co ale tego typu utarczki słowne nie należały do jego specjalności. Zdecydowanie lepiej czuł się z mieczem w dłoni lub piórem i kartką, niżeli stojąc bezbronny przed drugą osobą i zdając się na swój język i trafność ripost. Mimo to wygrane batalie z Pandorą, dawały mu sporo frajdy, której nie ukrywał. I tak oto żelazna zasłona powagi runęła, a szczera i dobroduszna natura wyszła za tej maski uśmiechając się szelmowsko. Te zakończenie dyskusji było dyktowane raczej obawą przed wkurwieniem Bojki, mężczyzna dostrzegał, że ta jest podminowana i wolał nie dodawać swoich pięciu groszy, lecz podświadomie czuł, że i tak to niewiele zmieni. To go nieco trapiło, aczkolwiek walka była w tej chwili ważniejsza niżeli rozterki duszy i to jej postanowił się poświęcić w pełni. Tym bardziej, iż wojowniczka zaczynała się rozkręcać.
Miał świadomość tego z jaką siłą uderzył Pandorę, i wiedział, że w tym miejscu pojawi się piękny guz, lecz nie odczuwał poczucia winy. W końcu był to trening, a ona nie nadążyła za jego ciosami. Tak jak i on sam dał się zgubić własnej pewności w wyprowadzaniu ciosów i za bardzo wyszedł do przodu przez co kobieta w chwili uniku mogła go skarcić. Cios w żebra odczuł jednak na jego twarzy wciąż błądził szelmowski uśmiech. Zdziwił się, że Rosjanka nie atakuje dalej, a zwiększa dystans. Sądził, iż posunie się dalej, a tu jednak nie. Odetchnął.
Wściekłość powoli narastała w Bojce, widać to było w jej sarnich oczach. Atak jaki przepuściła był dobrym pomysłem, lepsze to niż czekanie na przeciwnika i schodzenie do głębokiej defensywy. Lewy prosty wymierzony w jego twarz został sparowany w dość niekonwencjonalny sposób jak na boks, albowiem otwarta dłoń, która nagle niczym wąż wystrzeliła przed siebie w porę zmieniła tor wymierzonego ataku, a mężczyzna mimo wszystko wykonał nieznaczny ruch całym ciałem w prawo stąd też i kolejny prosty nie znalazł potwierdzenia nie tyle co nawet na twarzy Jamesa, co jego gardzie. Zaskoczeniem natomiast mógł być sierp dziewczyny z dawnego ZSSR, która wydawało się, że straciła impet natarcia, a tu jednak prawy sierp znalazł drogę do gardy Szkota, lecz mimo siły jaką niósł rozbił się jak fala o skały.
No no… kicia potrafi drapać – dość prześmiewczy ton głosu połączony z tajemniczym uśmieszkiem, był jawną prowokacją. I taktyką na tą walkę. James, chciał, aby Pandora pokazała mu na co ją stać nie licząc się z konsekwencjami w postaci siniaków i obtarć. Był skłonny zrobić wiele tylko po to, by ujrzeć jej możliwości.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Czw 28 Mar 2019, 00:41

Tym razem, gdy James stwierdził, że to jest rozkaz, na twarzy Pandory pojawił się cwany półuśmiech, a ona sama nawiązała kontakt wzrokowy z zastępcą kapitana, chcąc skonfrontować się z nim.
- A skąd taka pewność, że się podporządkuję? - spytała, głosem niższym niż miała normalnie, co mogło być jednocześnie rozumiane jako ostrzeżenie bądź jako zwykłą prowokację. Cóż, Panda bywała cyniczna pod tym względem, nawet jeśli potrafiła zrozumieć z socjologicznego stanowiska, dlaczego wśród ludzi wytwarzają się nieraz skomplikowane struktury hierarchiczne. Co nie oznacza, że ona dawała się w nie wpisać, a tym bardziej, gdy James, jej rywal #1, miał znajdować się nad nią. Po prostu duma nie pozwalała jej na to, by ot tak wykonać jego rozkaz, nawet jeśli był zastępcą kapitana.
Jak się okazało, James żartował z tą misją, chociaż Pandora i tak czujnie przypatrywała mu się, nie bardzo wierząc w to, że Anderhil nie spróbuje dokuczyć jej w taki sposób. Cóż, mógł też chcieć się zemścić za te wszystkie utarczki słowne, podczas których Panda miała te ostatnie słowo. Co prawda ich szermierki kończyły się zazwyczaj remisem, ale nie zmienia to faktu, że z ich dwójki, to Morozov była bardziej wyszczekana, a szczególnie w pubach, gdzie nie mogła odpuścić podpitym i za dużo pozwalającym sobie jegomościom. Pyskowanie wszelkim maściom autorytetom również sprawiało jej frajdę. Heh, szkoda tylko, że Tyr mało kiedy odpuszczał Pandorze, zawsze karząc ją upierdliwymi misjami, sprzątaniem danego obiektu w Obozie bądź zakazując jej ekscytujących wypraw. I na nic zdawały się argumenty, że ona w gruncie rzeczy grzecznie odpowiadała, racjonalnie argumentując i pokazując, że persona, z którą kłóciła się, nie miała racji. Ona była niczym Sokrates ze swoją metoda elenktyczną! I musiała sprzątać sale treningowe lub przypatrywać się dzieciakom z Obozu, co było nudne jak cholera.
Jak widać, pomimo kar, nie nauczyła się odpuszczania sobie komentarzy.
No, ale przynajmniej James mógł ją czegoś nauczyć. Zresztą, po to dzisiaj się z nim spotkała, by potrenować walkę wręcz. I jak na razie szło jej... znośnie? Tak to określmy. W sumie, zawsze mogła już leżeć na ziemi, ale jeszcze trzymała się na nogach, nawet jeśli z obitym policzkiem. To nie był pierwszy i zapewne nie jest to ostatni siniak, który nabił jej James.
Cóż, może i mogła jeszcze obić żebra mężczyzny, ale wolała nie przesadzać, by ten przypadkiem jakoś nie wykorzystał jej pozycji na własną korzyść. Poza tym i tak nie zamierzała przechodzić do defensywy. Wynikiem tego była jej seria ciosów już opisanych w poprzednim poście.
Takiego sparowania nie spodziewała się, choć nie dała się wybić z rytmu. Cóż, garda Jamesa i tak zrobiła swoje, nie mówiąc już o jego prowokacji.
Pandora zmrużyła nieznacznie oczy, patrząc na twarz Szkota i czując nagłą ochotę, by zetrzeć ten jego uśmieszek. I była skłonna to zrobić, chociażby poprzez klasyczna dyńkę. Mimo wszystko powstrzymała się od takiego ruchu, podobnie jak powstrzymała się od pokazania, że tak, kicia potrafi podrapać, zwłaszcza, jeśli jest jaguarem lub innym wielkim kotem.
- Wolę nawet nie wiedzieć, skąd taki denny tekst wytrzasnąłeś - na dobry start odpyskowała, bo jak to tak, żeby James miał ostatnie słowo. I cóż, może nie dała ponieść się emocjom, ale jej mina była zacięta, gdy ponownie podniosła dłonie, by zaraz też zaatakować. Tym razem posłała na gardę Szkota szybki, lewy prosty, a następnie od razu zaatakowała żebra mężczyzny, poprzez mocne uderzenie prawą ręką. Nie ma pewności czy ten atak powiódł się, ale jeśli James dał taką okazję, to Pandora skorzystała z luki w obronie, kończąc serię lewym hakiem. A nuż się uda?
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Pią 29 Mar 2019, 14:24

Wkurwianie Pandory, było zasadniczo proste jeśli pamiętało się o kilku istotnych aspektach mianowicie, aby przy tej czynności myśleć, a nie każdy mongoł pamięta o tak podstawowych rzeczach, oraz przednio wypada ubezpieczyć ale nie tak jak przed wieczorkiem sam na sam z laską, a raczej chodzi o zabezpieczenia jak przed walką na pięści z trollem jaskiniowym. Szczęście w nieszczęściu James, nie musiał tego dnia się specjalnie starać bo pożoga furii jawiła się w jej sarnich oczach. A gniew jaki spadnie na tego nieszczęśnika (patrz mnie) będzie zapamiętany na długo…
Chociaż nasz mongoł nie mógł zaprzeczyć, że wcale specjalnie tego nie robi. Głównie chodziło mu o odgadnięcie emocji jakie Bojką, kierują. Co prawda znał ją doskonale, lecz kobieta ta była w swej otwartości i wylewności z uczuć porównywalna co Troja dla Greków i jeśli jej nie przyciśnie to nigdy nie dowie się tego co ją trapi, a znając życie sama się z owym problemem upora nic nikomu nie mówiąc. I cóż Jamesowi imponowała z jednej strony taka postawa bowiem silne i niezależne kobiety kocha się najbardziej, a tym bardziej kiedy nie wystawiają wszystkich kart na stół w momencie, kiedy mężczyzna skomplementuje ich urodę i pochwali talenty. Bowiem mężczyzna wychodził z założenia, że tajemnica i ciekawość jaka narasta w tego typu relacji jest swego rodzaju paliwem napędowym. Jednakże wadą i to dość zasadniczą tej skrytości u kobiety było to, że czasem warto było się otworzyć nie tyle co na świat cały, a jeno przyjaciół, którzy nie wystawią i zostaną. Wierzył w to z serca całego, że Pandora, mu ufa i jest względem niego lojalna. Bez tego jakakolwiek relacja upadnie wcześniej czy później nie mówiąc już o misjach i walce w której cechy te są jednym z fundamentów powodzenia.
Wracając jednak do walki i tego co się działo w niewielkiej zatoce to uwaga Pandory, rozbawiła herosa. – Tak coś czułem, że to będzie przesada i kicz ale chciałem zobaczyć twoją minę i było warto – odparł z uśmiechem na twarzy wcale nie strapiony jej słowami.
Atak jaki nastąpił chwilę później był do przewidzenia zablokował od niechcenia lewy prosty gardą i gdy dziewczyna zadawała kolejny cios uderzył nie bacząc na konsekwencje. Prawy prosty pomknął rozbijając niepewną gardę w sam środek uroczej twarzyczki Bojki, reakcja i siła zadanego ciosu zaskoczyły samego Jamesa, który zaklął w myślach. Nie blokował ewentualnych dalszych ciosów stojąc jak kołek patrzył niepewnie na kobietę.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Pon 01 Kwi 2019, 20:42

Fakt, temperament Pandy, który był głównie mieszanką choleryka i sangwinika, robił swoje, a James, ten dzieciak z mongolizmem, był prawdziwym specjalistą w denerwowaniu kobiety. Chociaż nie, bywali lepsi w tej sztuce, a na pewno nie posiadali pewnego immunitetu, a dokładniej sympatii Morozov. Brunet mimo wszystko był kimś ważnym dla kobiety i ostatecznie nie zrobiłaby mu nigdy poważniej krzywdy. Oczywiście lepiej, żeby Szkot myślał inaczej, bo jeszcze wykorzystałby to przeciw Pandorze. Dlatego też pół Rosjanka nie robiła nic, co wskazywałoby na to, że Dżejms rzeczywiście ma ten immunitet.
Fakt, Panda nigdy nie była wylewna, co do mówienia o swoich problemach i nic nie wskazywało na to, żeby miało się zmienić. Nie lubiła, nie lubi i nie będzie lubić rozmawiać o kłopotach, o rozterkach i o wszelkich słabszych chwilach, które, notabene, każdy miał. Cóż, może czasem powinna otworzyć się przed kimś, nie zaszkodziłoby jej to. Prawdopodobnie skierowałaby się do Jamesa, by ten był jej studnią wyżaleń. I wiecie co? Gdyby znalazła się w takiej sytuacji, w której wygadywałaby się Szkotowi ze wszystkich swoich problemów, mniejszych i większych, to ten mógłby nawet posadzić ją na kozetkę i pobawić się w psychologa. I być może, Panda nie wytarłaby podłogi Jamesem, gdyby ten rzucił tekstem w stylu "jeśli mam ci pomóc, musisz się dla mnie otworzyć". Chociaż nie, to zawsze było złe, nawet jeśli to Panda byłaby tą, która mówiłaby takie psychologiczne klasyki. Heh, właśnie. Ciekawe czy nasz drogi James jest taki wylewny, gdy chodzi o zwierzanie się z problemów?
- Tak? I jaką miałam minę? - spytała, trochę od niechcenia, bo akurat w tamtym momencie była już skoncentrowana na walce. Mimo wszystko jej umysł wciąż nie mógł powstrzymać się od odpowiedzenia, a słowa wyszły z niej mimowolnie.
Nie zdążyła schronić się przed ciosem Jamesa, ani go uniknąć, więc poczuła ostry ból w miejscu, w którym jej się oberwało, czyli w twarz. W uszach jej zapiszczało, a przed oczami miała mroczki. Skubany, uderzył mocno. Możliwe, że aż cofnęła się do tyłu, możliwe, że potrzebowała chwili, by złapać równowagę. Nie była pewna, ale grunt, że utrzymała się na nogach. Dodatkowo jej atak również się udał, aczkolwiek jej hak był wyprowadzony na wpół świadomie. Cóż, zadziałał, a przynajmniej trafiła, nie miała na co narzekać.
Twarz Pandy pulsowała bólem, którą, w tym momencie, gdy była już nabuzowana adrenaliną oraz emocjami, które wybuchły w niej niczym wulkan, wcale nie czuła. Cios Jamesa był swoistym zapalnikiem, który wywołał erupcję. W ustach miała posmak krwi z rozciętej wargi i z każdym wdechem czuła również jego metaliczny zapach. Średnio ją to teraz obchodziło, nawet nie kłopotała się z tym, by otrzeć usta. Zamiast tego zaatakowała Jamesa, bez większego ładu oraz precyzji. Po prostu nacierała na niego, szybciej i mocniej, bez finezji. Szczerze powiedziawszy, z boku Panda mogła wyglądać tak, jakby właśnie brała udział w bójce barowej.
Problem polegał na tym, że James w ogóle się nie bronił.
Kobieta nawet nie wiedziała, kiedy przewróciła bruneta, siadając na nim okrakiem i waląc go po twarzy. A może dopiero miała to zrobić? Cóż, na pewno potraktowała Szkota kilkoma... okej, kilkunastoma sierpowymi, ale czy zrobiła to, gdy jeszcze stali, czy na parterze - tego nie była pewna. Tak właściwie to dopiero ocknęła się z amoku, patrząc na Jamesa pod nim, który... nie robił nic. Po prostu przyjmował ciosy i patrzył na nią z niedowierzaniem. Pandora wciąż czuła negatywne emocje spowodowane tym, jak potraktował ją Szkot, wciąż były one gorące, ba, wręcz palące. Bezczynność Anderhila zdenerwowała ją, zarazem wywołując mocne, przytłaczające poczucie winy. Byłoby łatwiej tłuc Jamesa, gdyby chociaż ten się bronił. A tak, gdy szał minął, nie mogła się zebrać w sobie, by ponownie uderzyć mężczyznę. I jeszcze te cholerne spojrzenie, jakby Pandora już nie czuła się wystarczająco gównianie.
- Kurwa! - syknęła, oddychając szybko i próbując ponownie walnąć Jamesa, który miał czelność zabawić się z nią na tym cholernym jednorożcu, jak z pierwszą lepszą laską z Obozu, a potem zachowywać się, jakby nigdy nic. Jednak nie dała rady, a zamiast tego jej potłuczona dłoń znalazła się obok głowy herosa, a sama Panda zawisła nad nim, próbując uspokoić oddech oraz ogień gniewu, który spalał ją od wewnątrz. - Niech cię szlag, Anderhil! - warknęła, nawiązując kontakt wzrokowy z Szkotem i już go nie przerywając. - Ciebie, twój głupi mongolizm, twój cholerny uśmiech, twój ujmujący charakter, tego pierdolonego jednorożca! - oho, i już wiadomo, skąd ta złość Pandy. - A najbardziej mnie, że ci kurwa zaufałam. Niech to wszystko szlag trafi! - wydyszała wściekle, znowu czując jak nowa fala palących emocji rozlewa się po jej wnętrzu, płynąc w żyłach i powodując, że aż miała mroczki przed oczami. Tym razem nie zaatakowała, wciąż wisiała nad Jamesem, wpatrując się w niego błyszczącymi ślepiami, jak drapieżnik. I tak, te porównanie było bardzo adekwatne do tego, co się właśnie teraz działo z Pandą, bo gdyby Anderhil wykonał jakiś nieodpowiedni ruch, powiedział coś, co trafiłoby w czuły punkt kobiety, ta prawdopodobnie zrezygnowałaby z klasycznego boksu na rzecz zdolności po Lokim. I cóż, James teraz nie miał łatwego zadania, jeśli zechciałby porozmawiać z Pandorą, bo ta, nie tylko aż drżała z wysiłku, powstrzymując przemianę w bardziej niebezpieczne zwierzę, ale również była jak odsłonięty nerw, łatwym do skaleczenia. A pół Rosjanka zawsze kryła smutek i ból za agresją, bo to było dla niej łatwiejsze, niż pozwolenie sobie na łzy.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Czw 04 Kwi 2019, 14:19

Prowokacja, zmuszenie do odsłonięcia się, swoich myśli i wyciągnięcia prawdy. Tak James postanowił zaryzykować i zmusić Pandorę do wyjawienia swoich pobudek tego dlaczego napędzała ją taka agresja. Znał ją wszak nie od dziś i mógł śmiało określić, kiedy dziewczynę coś gryzło, jaki miała humor w danej chwili, czy chociażby co może knuć zamyślona z delikatnym cieniem uśmieszku spoglądając na grupkę niziołków. Co tu dużo mówić byli sobie bliscy i znali się jak łyse konie ale no cóż zawszę jest jakieś „ale” bądź granica, której się nie powinno przekraczać. A oni to uczynili i chociaż Anderhila wyrzuty sumienia zjadały od środka, gdyż sądził iż mógł zapanować nad sytuacją to niestety nic nie uczynił, ot dał się porwać chwili. I teraz tkwią w tym bagnie razem zagrzebani po szyje.
Sytuacja pozornie mogła być prosta do rozwikłania facet i kobieta idą do łóżka jest miło i na następny dzień żegnają się. Sprawę komplikuje fakt, że są przyjaciółmi i to raczej takimi bliższymi niżeli dalszymi i to, że faktycznie lubią spędzać czas w swojej obecności. Tyle, że tu wkracza wrodzony mongolizm i nader częsty brak logicznego myślenia u Mongoła Jr. Gdyż ten po upojnej nocy miast nad ranem powitać swą lubą zwyczajnie i prostolinijnie uciekł jak złodziej przyłapany w sadzie przez właściciela. Wyrzuty sumienia oczywiście dojechały wrażliwca i chociaż starał się przez te kilka dni stłumić je i nie okazywać po sobie żadnych zmian to Ragnar i Giotto, szybko wywęszyli prawdę i zaśmiewają się z głupoty herosa.
Wszystko to potoczyło się jak w filmie akcji, ot słów kilka rzuconych gdzieś na początku, przeplatanka zgryźliwości i wymiana ciosów, a w konsekwencji udana prowokacja i wyduszenie z kobiety prawdy, która była wszak oczywista i namacalna, lecz James chciał ujrzeć jej reakcję by mieć pewność czy dobrze odgadł jej intencje. Żałował tego co jej uczynił ale nie mógł zmienić  swoich decyzji, zasługiwał na każdy wymierzony cios, splunięcie i pogardliwe spojrzenie. A jednocześnie cieszył się z tego, że złość, którą Bojka, dławiła w sobie od kilku dni mogła nareszcie znaleźć ujście.
Leżał pozornie bezradny i spoglądał ze smutkiem na Rosjankę wiedział, że jest teraz jak kocię bez matki, a jeden fałszywy ruch może sprawić, że straci ją na zawszę. Wrażliwa i odsłonięta, narażona na atak i odrzucenie nie potrafił z taką zawziętością tłumić swych emocji co Pandora i szybko mogła to dostrzec po zmianie wyrazu twarzy i spojrzeniu. Skrucha i gniew odcisnęły swe piętno, a wyrzuty sumienia dodały węgla do tegoż pieca wstydu.
Hej! ale jednorożca w to nie mieszaj… – odparł mimowolnie po tym jak jad uchodził wraz ze słowami z ciała dziewczyn. – Przepraszam...– mógł mówić co powinien zrobić, co wypadało by uczynić, jak jej to zrekompensuje ale nic z tego nie uczynił to nie miało znaczenia i tego typu tłumaczenia w oczach Szkota, były gównianą zagrywką. Wolał szczerość i sytuację, która wyniknie po tym niżeli złudne obietnice. Rzygał takimi manewrami i miał serdecznie dość zżerających go od środka wyrzutów sumienia.
Postąpiłem jak ostatni chuj to fakt. Zwyczajnie stchórzyłem bojąc się tego co nieznane i obce. Zaangażowania, lojalności, partnerstwa, czegoś więcej niż zwykłej relacji przyjacielskiej. – Nie uciekał wzrokiem zdając sobie sprawę z faktu, że cokolwiek teraz powie może zostać źle zinterpretowane i zapłaci za to krwią ale brnął w to dalej bo chciał aby dziewczyna miała pełen obraz świadomości tego co czuł. – Widząc jak pierwsze promienie słońca okalają twoją twarz i zastygły na niej uśmiech pękło coś we mnie – uśmiechnął się smutno i spojrzał w kierunku jeziora bojąc się tym razem, że Pandora wkradnie się w głąb jego duszy i zrozumie to czego on sam wolał nie odgadywać.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Pią 05 Kwi 2019, 18:15

Heh, w sumie, to było dosyć zabawne. Pandora i James znali się na tyle długo, by czytać z siebie, jak z otwartej księgi. Wszelkie drobiazgi umykające postronnym obserwatorom, dla nich były niczym wielkie, czerwone znaki oznajmujące, co właśnie dzieje się w ich głowach. Co prawda stwierdzenie, że nie mieli przed sobą żadnych tajemnic, byłoby grubą przesadą, ale śmiało można stwierdzić, że znali się jak łyse konie. I co z tego? I co z tego, skoro Pandorze najtrudniej było powiedzieć o swoich emocjach właśnie Jamesowi? Zdecydowanie wolałaby stanąć do samotnej walki z True Ogrem, niż wyjawić Szkotowi, że tak właściwie to nie jest dla niej tylko rywalem #1, a czymś więcej. Absurdalne? I to jak! Ale jak widać nawet Pandę nie ominął pierwotny strach przed odrzuceniem, a swoje obawy najłatwiej ukryć pod zgryźliwościami. Teraz nawet nie kontrolowała już swoich reakcji na obecność Jamesa i jego słowa. Tak mocno odcinała się od cieplejszych uczuć żywionych do Anderhila, że aż już nie potrafiła inaczej. Już nawet nie była pewna, dlaczego okłamuje siebie samą oraz mężczyznę. Jakie to byłoby proste, gdyby postawiła wszystko na ławę, wyjaśniła.
Tylko, właśnie, nic nigdy nie jest proste, a ich relacja na pewno.
Pandora oczywiście znała wrażliwszą stronę Mongoła Jr. ale i tak sądziła, że dla niego, tamten wieczór, był zwykłą rozrywką. Owszem, kobieta musiała przyznać, że nie było źle, a nawet więcej, ale niestety nie potrafiła ot tak wrócić do ich codzienności, jakby nigdy nic się nie stało. Mieli zbyt głęboką, emocjonalną relację, by taki wyskok z jednorożcem, pozostał obojętny. Pół Rosjanka, nieważne jak bardzo powtarzała sobie, że nie powinna się tym przejmować, to i tak czuła żal, smutek oraz złość na tego dzieciaka z mongolizmem. Czuła też strach, że rzeczywiście zostanie odrzucona, gdyby na wierzch wyszły jej prawdziwe emocje, które wobec niego żywiła, a to, jak uciekł po tym wszystkim, jedynie napędzało jej mózg do pisania czarnych scenariuszy, a warto zaznaczyć, że mózg Pandy naprawdę nie był najnormalniejszy. Krótko mówiąc, mieszanka wybuchowa.
Fakt, w tej chwili Panda rzeczywiście była niczym porzucony kociak, ale James również nie prezentował się najlepiej. Oczywiście już nie chodzi o zakrwawioną twarz, ale emocje, które odczuwał, a które były równie dobrze widoczne, jak te kobiety. Pandora może i była teraz ślepa na cały świat, ale nie na Anderhila. Jego uważnie obserwowała, więc dostrzegła jego skruchę i gniew.
To... to ją zmieszało.
Co prawda nie dała po sobie tego poznać, ale nie spodziewała się po Jamesie wyrzutów sumienia. Chociaż nie, podejrzewała, że mężczyzna je ma, ale podświadomie. Świadomie wmawiała sobie, że Szkot potraktował ją jako zwykłą rozrywkę, jedno nocną przygodę, tym samym samą siebie napędzając do żywienia negatywnych emocji. A tu proszę! Zatem Panda zaskoczona nie była, ale straciła trochę wigoru. A James nie pomagał. Jego kolejne słowa nie były czymś, czego spodziewała się Pandora, więc na jej twarzy pojawiło się niedowierzanie. Powoli wycofywała się, siadając brunetowi na brzuchu i patrząc na niego w szoku. Cóż, Szkot, jak zwykle, był poetycki, co akurat uważała za jego zabawną, ale zarazem dobrą cechę. Teraz... teraz miała mieszane uczucia. W ogóle była jednym, wielkim mętlikiem i brunetka miała wrażenie, że w jej głowie, aż buzuje od nadmiaru wrażeń oraz myśli. Już nie była pewna, co chciała zrobić Jamesowi, czy go uderzyć, pocałować, przytulić, otrząsnąć. Chyba wszystkiego po trochu, co było adekwatne do obecnego stanu emocjonalnego Morozov, czyli jednej, wielkiej mieszanki.
Najbezpieczniej było się oddalić, co też zrobiła.
- Gdzie jest whisky? - spytała, wstając z Anderhila i nie czekając na jego odpowiedź, poszła w kierunku, gdzie stała butelka z alkoholem. Nie patrzyła na niego, bo ani on nie chciał, żeby kobieta zobaczyła jego uczucia, ani ona też tego teraz nie chciała zobaczyć. Sama była zbyt przytłoczona przez swoje.
- Jestem za trzeźwa na taką rozmowę - jęknęła, jakby była w agonii, od razu biorąc kilka porządnych łyków whisky, gdy wreszcie ją dopadła.
Potrzebowała chwili, by sobie to wszystko ułożyć w głowie. Co prawda czuła, że teraz mogłaby brnąć dalej, mogłaby przekroczyć granicę tylko przyjacielskiej relacji, ale... no właśnie, ale. Ale okazało się, że teraz ona stchórzyła, nie robiąc i nie mówiąc nic, co jaśniej pokazywałoby, jak bardzo ucieszyła się na te małe, ale o wielkim znaczeniu, wyznanie Anderhila.
- To nie wyjdzie, to nie ma sensu - odezwała się wreszcie, patrząc w wodę. Jej słowa kaleczyły ją samą i nagle poczuła mdłości, zła na siebie. - To jest zbyt popieprzone - dodała, ponownie pijąc whisky. Dlaczego musiała być jeszcze trzeźwa? Pieprzone, słowiańskie geny. - Uznajmy, że nic między nami się nie wydarzyło i ustalmy, że już się nie wydarzy. Ciągle jesteś dla mnie głupim dzieciakiem z mongolizmem, a ja dla ciebie zgryźliwą wariatką. Tak będzie... najlepiej - sama nie wierzyła w to, co mówi.
Naprawdę ją mdliło, gdy słyszała, co wygadywała. Chciała zupełnie inaczej, ale jednocześnie nie potrafiła po to sięgnąć, nie wiedziała jak. Czuła się sfrustrowana, jak nigdy dotąd.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Sob 06 Kwi 2019, 21:03

On uciekał wzrokiem ona go śledziła starając się wybadać co ten skrywa, a kiedy już dotknęła tych nieznanych i obcych drzwi nie pociągnęła za klamkę znieruchomiała w pół ruchu i odstąpiła bojąc się tego co może zobaczyć. James, był jej za to wdzięczny o ile tak to mógł określić zdecydowanie to nie był jego dzień na wyznania i tego typu rozmowy, lecz czy kiedykolwiek znajdą ten odpowiedni moment by o tym porozmawiać? Wątpił w to szczerze wiedział, że zarówno dla niego jak i dla niej było to bardzo nieprzyjemne, bolesne i przede wszystkim po otwarciu tych drzwi nie było powrotu do tego co było dawniej. To go napełniało wątpliwościami i strachem.
Z westchnięciem skwitował czyny Rosjanki, która mimo że mogła nie uczyniła już użytku ze swych pięści i przesunęła się na brzuch, a później wstała. Była lekką kobietą i James nie odczuwał dyskomfortu kiedy ta na nim leżała, lecz kontakt z jej ciałem zbyt miło się kojarzył i był w tej sytuacji zwyczajnie niewskazany, a przynajmniej na razie. Nie teraz kiedy ich serca były otwarte, a rany krwawiły byli zbyt słabi by móc cokolwiek zdziałać dlatego z ulgą przyjął taktyczny odwrót kobiety.  Jej słowa przecięły ciszę, która zapadła jak ostrze sztyletu przechodzącego przez szatę z atłasu, gładko i dobitnie. Już chciał jej odpowiedzieć kiedy usłyszał dźwięk rozpinanego zamka od plecaka i brzęk butelki. Wstał niespiesznie z kamienistej plaży wpierw siadając, a później prostując się krytycznym okiem ocenił swój stan, lecz pozornie otrzepał ubranie z pyłu i zaczesał rozmierzwione włosy do tyłu. Czuł jak cała bez mała twarz pulsuje gorącym i dotkliwym bólem ot zawszę mógł tłumaczyć się tym, że pędząc przez las na Płotce przygrzmocił w nisko rosnącą gałąź, lecz kto mu uwierzy? Bracia, Alva? Wątpił w to był dla nich zbyt oczywisty za dobrze go znali by mógł ukryć przed nimi kłamstwo, a na opinii innych ludzi mu zwyczajnie nie zależało.
Spoglądał długo na spokojną taflę jeziora, a słowa wojowniczki odbijały się echem w jego głowie. Czy chciał, aby to się tak zakończyło, czy pozwoli tej dziewczynie odejść, ot tak by mogła dalej roztrząsać tą sytuację i wmawiać sobie, że to nie tak i że wszystko jest po staremu, a przede wszystkim, czy on sam tego chciał? Podniósł z ziemi kilka kamieni i co czas jakiś robił zamach i rzucał nimi przed siebie burząc spokojną taflę jeziora. Myślał czego pragnie pozwalając jednocześnie Pandorze ochłonąć i stłumić gniew i inne uczucia, które widać źle na nią działały. Chciał, aby się nieco znieczuliła i wiedział, że to potrwa więc dawał jej czas. A kiedy padły wszystkie słowa i zdawać by się mogło, że oto kurtyna zapadła i koniec James, zrobił to co do niego należało. Odwrócił się na pięcie i niespiesznie podszedł do kobiety, która siedziała pod jednym z drzew chwycił jej dłoni i poderwał, ku górze. – Za dużo gadasz… – skwitował, krótko i pocałował Rosjankę.
Kobieta ma prawo do tego by na głos myśleć, medytować nad istotą czasu, i podważać za i przeciw, lecz to na barkach mężczyzny spoczywa odpowiedzialność i to on podejmuje decyzje, nie może się wahać. Jeśli zjebał, cóż trudno porażki się zdarzają jeśli wygrał – wspaniale. Grunt to działanie, konkretna decyzja, zdecydowanie. James, zdecydował wybrał stronę po której się opowiedział i skwitował to dość konkretnie i tak jak na niego przystało.
Pandora Morozov
Pandora Morozov
Re: Mała zatoka Pon 08 Kwi 2019, 00:52

Fakt, Pandora stchórzyła. Inaczej nie dało się nazwać tego, co zrobiła. Popchnęła siebie oraz Jamesa do granicy, ale gdy mężczyzna pozwolił jej przekroczyć ją, Panda wycofała się, woląc nie dowiadywać się, co się za nią znajduje. Jaki ładunek emocjonalny, jakie myśli, pragnienia - jakie wszystko! Kobieta czuła, że byłoby to dla niej zbyt wiele, więc w pierwotnym odruchu uciekła, jednocześnie robiąc niechcący przysługę herosowi, który najwyraźniej też nie miał sił, by wychodzić poza swoją strefę komfortu, mimo że pozwolił brunetce do naruszenia jej. Cóż, najwyraźniej dzisiaj obydwoje nie byli przygotowani na to. Zresztą, czy kiedykolwiek będą? Może, a może nie.
Czas pokaże.
A na razie Pandora rozpijała butelkę whisky, nawet nie przykładając większej wagi nad jej smakiem. Tępo wpatrywała się w Jamesa puszczającego kaczki. Prawdopodobnie, gdyby nie była aż takim wrakiem emocjonalnym, jak w tej chwili, dołączyłaby do niego. Po prostu dla rozluźnienia, ot. Teraz wolała utrzymać dystans pomiędzy sobą a Anderhilem, by ochłonąć. Zresztą, dobitnym sygnałem uspokojenia się był ból twarzy i obitych dłoni. Pandora zapewne zwróci uwagę swoimi śladami po treningu z Jamesem, ale nikt tym się nie przejmie. To nie był pierwszy raz, gdy Morozov wyglądała jak siedem nieszczęść i zapewne nie jest to ostatni raz.
Pół Rosjanka obserwowała bruneta, gdy ten zbliżał się do niej. Nie była pewna, co mu chodzi po głowie, ale długo nie musiała czekać na odpowiedź. Dała podnieść się Szkotowi, aczkolwiek nie spodziewała się, że ten ją pocałuje. Tak właściwie to działania Jamesa mocno przytłoczyły Pandorę, w której zaczęły się kłębić wiele sprzecznych emocji. I nawet jeśli w pierwszym odruchu odwzajemniła pocałunek, który smakował krwią, tak w drugim brunet mógł poczuć dłoń na klatce piersiowej, która mocno na niego napierała, by ten się odsunął.
Może i na barkach mężczyzny spoczywa odpowiedzialność za decyzje, ale problem polegał na tym, że Morozov również zdecydowała i z tym heros musiał się liczyć.
Kobieta odsunęła się od Anderhila, ale jednocześnie nie wytworzyła między nimi dużego dystansu, nie. Tak właściwie jej dłoń wciąż znajdowała się na klatce Jamesa i nawet jeśli to za jej pomocą odepchnęła Szkota, tak zarazem nie mogła nic poradzić na zatrzymanie go przed zbyt dużym oddaleniem się od niej, poprzez zaciśnięcie ręki w pięść. Miała gdzieś to, że gniecie jego koszulkę.
- Racja, chyba za dużo gadam - przyznała, nawiązując kontakt wzrokowy z Szkotem i uparcie ignorując płonące policzki, które pewnie były czerwone niczym burak. - Bo mnie w ogóle nie słuchasz, Anderhil - dokończyła ostrzejszym tonem, mając wrażenie, że jej serce postanowiło odtańczyć kozaka. Cholera, bolało. Bolało ją dosłownie wszystko, zaczynając od fizycznych ran, a kończąc na jej upierdliwym sumieniu. - To nie wyjdzie, James, z wielu różnych powodów, więc po prostu zostańmy przy tym, czym jesteśmy - chociaż głos miała zdecydowany, to minę miała zbolałą, nie mówiąc już o spojrzeniu. Jednak mimo tego, że jej jedna część chciała pozostać przy herosie, do tego stopnia, że aż wyła na samą myśl o odsunięciu się, Pandora i tak wreszcie puściła koszulkę bruneta, robiąc krok w tył, a potem kolejny. Ostatecznie odwróciła się, szybkim krokiem wracając do Obozu, trasą dłuższą, niż byłoby to potrzebne. Musiała pomyśleć, musiała ochłonąć i przede wszystkim musiała dokończyć whisky.
Niekoniczne w tej kolejności...

z.t
James Anderhil
James Anderhil
Re: Mała zatoka Pon 08 Kwi 2019, 02:43

James miał świadomość tego co zrobił wiedział, że było to cholernie ryzykowne z jego strony zagranie, ot można je porównać do „ostatniej deski ratunku”, lecz również zdawał sobie sprawę z tego, że musiał podjąć odpowiednie kroki. Przedstawił Pandorze swoją wizję, swoja odpowiedź nie spodziewał się, że ta ją zaaprobuje z miejsca i szczerze mówiąc zdziwiłby się gdyby na to poszła. Za dobrze ją znał by nie móc przewidzieć jej zachowania. Chociaż i tak jeśli chodzi o emocje i zawszę stanowiły one w ich relacji pewną niewiadomą. Sprawę intymną i zagadkową, oczywiście przyjaźnili się jednakże nie odkrywali przed sobą nigdy kart. Po dziś dzień, kiedy to prawda wyszła na jaw, a Panda i James zostali z wielką dziurą w sercu, która nazywa się „niewiadoma”. Mężczyzna nie winił w żaden sposób Rosjanki musiał dać jej czas na przetrawienie tego do czego doszło tu dziś, a to nie było takie łatwe. Obawiał się, że może pozostać na długo w niewiedzy i tylko to go trapiło bowiem jak każdy kto choć raz w życiu kochał chciał wiedzieć, czy na daremno jego słowa padły i otworzył się po to tylko by dostać przysłowiowego kosza, czy jednak jest coś więcej, a to co czuł kiedy byli razem nie było jeno złudą i wyszukaną na siłę iluzją. Wierzył w to w prawdę chociaż mógł spodziewać się wszystkiego. Nie był wstanie już przewidzieć toru losu relacji z Bojką i obawiał się najgorszego. Ot, zawszę tak miał, że z góry zakładał gówniany scenariusz, a to z prostej przyczyny. Przynajmniej jeśli się pomyli będzie mógł się cieszyć, a jeśli nie to cóż, trudno.
Stał minut parę wpatrując się w znikającą na horyzoncie postać kobiety, której wyznał sekret swego serca i zastanawiał się nad swymi decyzjami. Nie przychodziło mu jednak nic do głowy co mogłoby sprawić, że popełnił błąd. Chociaż znając życie gdy streści całą tą sytuację swemu bratu ten wyśmieje jego zachowanie i powie, że naturalnie „zjebał”. Mimo to w głębi duszy wiedział, że postąpił słusznie i nie miał do siebie pretensji, ani wyrzutów o to co się stało. Nie mógł też obwiniać Pandory za tą reakcję, dziewczyna prawdopodobnie nie wie w dalszym ciągu, co o tym wszystkim myśleć i jak powinna się zachować.
Westchnął zrezygnowany sporej wielkości głaz spadł mu dziś z serca chociaż nie poczuł się przez to ani trochę lepiej. Zatęsknił nagle za smakiem whisky, niestety jego pociecha duchowa została gwizdnięta i będzie musiał dreptać do obozu po kolejną. Usiadł na trawie pod drzewem i spoglądał na szaro-zieloną taflę jeziora myśląc o swych słowach i czynach.  

z/t
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Mała zatoka Czw 02 Maj 2019, 00:50

Podsumowanie:

James
5 punktów zwykłych

Pandora
5 punktów zwykłych
Olov Eriksson
Olov Eriksson
Re: Mała zatoka Wto 25 Cze 2019, 23:33

Zaczynał się ładny poranek, przyjemna chłodna bryza i czyste niebo bez żadnej chmurki. Od jeziora odbijało się wschodzące słońce które gdzieś wychodziło znad gór na horyzoncie. Ptasiory ćwierkały melodyjnie, wszystko malowało się w pięknych barwach. Dla Olova nie był to taki zwyczajny dzień, to jeden z dni nóg i kondycji. Napieprzania po zatoce w jedną i drugą stronę, ćwiczenia na piasku, jakiś sparing. Już czuje, że będzie dobry wycisk i zmęczenie. Najlepsze, że zawsze szuka sobie kogoś do towarzystwa, nikt nie lubi ćwiczyć samemu, no chyba, że bez sparingu idziemy, ale to inna historia. Podszedł wczoraj do Avalon, już nawet nie pamięta ile jest w obozie, ale już trochę czasu minęło. Zapytał czy nie chce spędzić z nim poranka na ćwiczeniach. Jakoś nigdy nie miał okazji z nią dłużej posiedzieć i pogadać, a przydałoby się. Każdy miał cięższe misje, każdy kogoś stracił z drużyny. Lecz taka doświadczona dzierlatka jak Johnson co swoje już przeżyła, będzie miłą odmianą, niż te wszystkie świerzyny co przychodzą do obozu.
Przyszedł na ustalone miejsce. Deptak usytuowany gdzieś w połowie zatoki z paroma ławkami i stołami. Rozejrzał się, chyba był pierwszy albo może ustawiła się gdzieś indziej. Podszedł do pierwszego lepszego stolika i rzucił torbę na blat. Wyciągnął butelkę z wodą i schował spodnie z bluzą do środka torby. Zerknął na zegarek. Przed czasem, dobrze. Ubrany w sportowe buty, krótkie czarne spodenki i biały tank top zaczął się rozgrzewać.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Mała zatoka Wto 25 Cze 2019, 23:51

Poranki takie jak ten, czy też piękne zachody słońca wieczorową porą to dla niej normalka, uwielbiała bowiem ćwiczyć, nie tylko samotnie w sali treningowej ale również, a może przede wszystkim, na świeżym powietrzu. Była żywym ogniem, ciągle w ruchu i raczej z daleka od tłumów, nic więc dziwnego że raczej nie znała mężczyzny, który to nagle podszedł by zagadać i zaprosić na wspólny trening zeszłego dnia. Oczywiście była zaskoczona, bo jak w sumie większość, kojarzyła go jedynie z widzenia, w stołówce albo gdzieś w obozie, bo wspólną misję by raczej zapamiętała. Mimo wszystko nie zamierzała odmówić, przecież choć była samotnym wilkiem, nie oznaczało to kompletnej izolacji od ludzi. Dlatego też ubrała się w czarny top oraz sportowe spodnie w tym samym kolorze, do torby spakowała najpotrzebniejsze rzeczy i przybiegła na umówione miejsce, gdzie czekał już na nią Olov. -Cześć, widzę że już rozgrzewka w trakcie.- uśmiechnęła się lekko, podchodząc bliżej i kładąc na chwilę torbę na stole by również się napić, na szczęście się nie spóźniła, choć czasami jej się to zdarzało, choć w sumie czy miało to akurat jakieś znaczenie? Nawet gościa nie znała a się miała przejmować.
Olov Eriksson
Olov Eriksson
Re: Mała zatoka Sro 26 Cze 2019, 00:15

Ledwo zaczął rozgrzewkę a ta już się pojawiła. Myślał, że będzie musiał na nią poczekać, ale miłe zaskoczenie, że punktualna jest. Przerwał rozgrzeweczkę i odwrócił się do niej przodem. No kobitka porządnie wyrobiona jest, dobrze, nie będzie opierdalania się. Położył butelkę na ziemi i podszedł do niej obdarowując ją ciepłym uśmiechem.
- Hej Avalon. Wyjmij co musisz odłożymy torbę na stół i możemy zaczynać - Wyciągnął rękę po jej torbę, żeby jej pomóc. Chyba nie ma w tym nic dziwnego, że pomagać już chce od samego początku.
- Nigdy nie mieliśmy czasu pogadać. Misje omijały nas szerokim łukiem. Olov jestem, możesz mnie prawdopodobnie kojarzyć po treningach z nowymi. Wyspana? - Zagadał do niej luźno bez zbędnych ceregieli. Nie wiedział co w sumie mogła robić od wczoraj. On miał akurat okazję posiedzieć trochę z Ian’nem i napić się co nieco. Muszą ogarnąć kilka rzeczy ale to teraz trening będzie najważniejszy.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Mała zatoka Sro 26 Cze 2019, 00:23

Nie przepadała za spóźnianiem się, ogólnie w życiu kierowała się prostą zasadą, wymagasz od innych to również i od siebie, jednakże wczorajszego wieczoru trochę się zasiedziała na sali treningowej przez co zaspała, bo jednak mimo tych pokładów energii uwielbiała sobie nieco pospać. Gdyby miała jakieś dobre towarzystwo do picia to może by również wpadła na ten pomysł, a tak pozostawało nadal trenować swoje ciało jak i umysł, by stawać się coraz lepszą, choć ostatnio poczuła już zmęczenie życiem w ciągłym biegu, dlatego też po części nie odmówiła mu tego biegania, ile można żyć w samotności, prawda? -Jasne.- rzuciła krótko, uśmiechając się lekko i odkładając torbę, miło z jego strony że chciał pomóc, jednakże kobieta silna, niezależna... żart oczywiście. Po prostu nie miała nic ciężkiego więc sama ją przeniosła i odłożyła na miejsce, wzięła wodę, bo bez tego bieganka nie ma, po czym rozciągnęła się jeszcze w miejscu. -No tak, ci to się mają dobrze.- w sumie nie słyszała za dużo o tym, jakim był trenerem, a może słyszała ale nie przepadała za słuchaniem plotek i zapomniała już o tym, w każdym bądź razie miała teraz świetną okazję by poznać go bliżej, a to jak trenuje doświadczy na własnej skórze.
Olov Eriksson
Olov Eriksson
Re: Mała zatoka Sro 26 Cze 2019, 14:03

Jak zawsze jego przyzwoitość dała się we znaki, co poradzić. Pomocy od Erikssona nie chciała, może też i racja, po co chłop do torby wypchanej ciuchami. Wzruszył ramionami i kiwnął głową w geście zrozumienia, ustawił się gdzie wcześniej i dołączył do jej rozgrzewki. W jej trakcie wyjaśnił jej krótko co będą robić. Pobiegają na końce zatoki, zależy jak będą się czuć po maratonie. Wtedy też pójdą na plaże i poćwiczą, jakieś siłowe, wytrzymałościowe i na deser coś specjalnego. Skończył i sięgnął po wode, odkręcił butle i spojrzał na Avalon.
- ...a na koniec można sparing sobie zrobić. Co o tym sądzisz? - Łyknął sobie wody na zachętę. Sprawdził czas i poszedł oprzeć się o stół, trzeba sobie odpocząć chwilę. Kiedy dziewczyna skończy wskaże kierunek w którym się udadzą i wtedy będzie można zacząć prawidłowy trening. Zawsze ciekawiło go w jaki sposób tyle osób było w obozie a z niektórymi nigdy nie rozmawiał czy też nie był na misji. Mówią, że niby jak rodzina, a to bardziej jak sąsiedzi. Dlatego też miła odmiana tak wyjść z kimś kogo się nie zna. But mu się rozwiązał. Spojrzał z politowaniem w buty. Jakby nie mógł na bosaka pobiec?
- W ogóle Avalon, jak ostatnio w obozie? Nie było mnie jakiś czas, a sporo nowych dołączyło, co z nimi? - Przykucnął zawiązując buta i spojrzał na nią z dołu.
- A ty jak tam, dobrze? - Dużo misji ostatnio mieli Ci od Dionizosa, przecież potracili kilkoro doświadczonych ludzi. Trzeba uważać, ostatnio coś się dzieje.
Avalon Johnson
Avalon Johnson
Re: Mała zatoka Sro 26 Cze 2019, 14:42

Zaczęła spokojnie wykonywać rozgrzewkę, bowiem ostatnie czego chciała to jakaś kontuzja wykluczająca ją z kolejnych misji, a biorąc pod uwagę jej uzależnienie od ćwiczeń i wyjść z obozu zdecydowanie można ustalić że byłoby to straszne przeżycie. Zaczęła więc się rozciągać, porobiła również parę skłonów, które w jej stroju mogło wyglądać... ciekawie. Słuchała uważnie jego planu, w sumie wszystko jej jedno, byle spędzić aktywnie czas, trochę dziwiło ją że do biegania czy ćwiczeń musiał zrobić plan z podpunktami, myślała że będzie to raczej luźne spotkanie, a tymczasem poczuła się niczym jego uczennica. -Mi pasuje.- uśmiechnęła się, zakładając ręce na biodra, jeśli nie boi się przegranej mogą walczyć, nigdy sparingu nie odmawiała. Po rozgrzewce napiła się wody i ruszyli w końcu wyznaczoną przez niego trasą. Jeśli chodziło o obóz, nie należał jednak do najmniejszych, mieli sporo ludzi więc jak najbardziej było to możliwe by kogoś nie znać, szczególnie Avalon która większość czasu spędzała na sali treningowej bądź poza obozem. Do tej pory była raczej samotniczką i unikała kontaktu, możliwe że było to spowodowane ostatnim, dość burzliwym związkiem, po prostu miała dość facetów i chciała mieć trochę świętego spokoju, a teraz miała powoli dość tego i zaczynała się otwierać na innych. -Hm? W sumie to nie wiem, ostatnio skupiałam się na swoich treningach.- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Niestety biec nie mogli bo biedakowi się but rozwiązał, a zanim to ogarnął zdążyła się jeszcze trochę porozciągać, nie przepadała za staniem w miejscu i nic nie robieniem, no chyba że odpoczywała na jakiejś polanie czy w lesie. -Bywało lepiej.- westchnęła, misje miały to do siebie, że nie wszystkie kończyły się szczęśliwie, jednakże ci którzy się ich podejmowali byli raczej tego świadomi, wiązało się to z ryzykiem, wszystko jednak dla dobra obozu.
Sponsored content
Re: Mała zatoka

Mała zatoka
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Mała zatoka
» Witaj w nowym świecie, mała



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: