Zachary Knight DpyVgeN
Zachary Knight FhMiHSP


 

Zachary Knight

Zachary Knight
Zachary Knight
Zachary Knight Czw 14 Mar 2019, 12:26

POSTAĆ
Zachary Knight
Wiek - 27 lat
Pochodzenie - Chicago, USA
Staż w obozie - 7 lat w obozie, 2 poza nim, 8 lat w NoGods
Rodzic - Atena
Drużyna/NoGods - NoGods
Ranga - Członek
Zajęty wygląd - Dylan O'Brien
Aparycja
Co by tu dużo pisać na temat wyglądu Zacharego. Średnio wysoki, nie przekracza 180 cm wzrostu, smukły lecz umięśniony, jak na półboga przystało. Włosy oraz oczy w odcieniu brązu, odziedziczone po rodzicach i jest to jeden z kilku powodów, dla których unika patrzenia w lustra. Wręcz omija je szerokim łukiem, co skutkuje proszeniem innych o strzyżenie włosów czy też wskazanie miejsca, które ominął podczas golenia. Nierozłącznym elementem jego garderoby jest naszyjnik z wyrytym symbolem omegi, który jest przekreślony. Wprawne oko byłoby w stanie stwierdzić, że to przekreślenie zostało zrobione czymś tępym, wręcz nie przypominało stylu wyrycia samego symbolu. Innym znakiem szczególnym Zacharego jest tatuaż na lewym nadgarstku przedstawiający "T.A.K.E.", gdzie litery T, A i E również zostały skreślone. I jeśli spojrzy się na jego ręce czy korpus, można zauważyć dużą ilość blizn, niektóre po czymś ostrym, niektóre po oparzeniach, niektóre postrzałowe. Między innymi dlatego zawsze nosi coś z długim rękawem, bądź to koszula flanelowa czy bluza. Rzadko kiedy widzi się go w podkoszulku czy z gołą klatą.
Charakter
Najprościej rzecz ujmując, Zachary Knight jest półbogiem niestabilnym jeśli chodzi o jego charakter. Po traumatycznych wydarzeniu jakim była śmierć jego drużyny podczas misji oraz spędzeniu dwóch lat w samotności na podróżowaniu po Ameryce bez jakiegokolwiek celu, jego psychika nie wytrzymała. Nieregularne pojawianie się stanów depresyjnych i agresji, przeplatanych momentami, gdzie może funkcjonować "normalnie" to dla niego chleb powszedni. Czasami takie stany mogą być przez coś wywołane, lecz trudno sporządzić listę tych cosi, ponieważ zawsze się zmieniają i jakieś wspomnienie czy słowo mogą nie wywołać drugi raz takiej samej reakcji. Jednak pomiędzy tymi epizodami? Wtedy pokazuje się jego prawdziwy charakter... lub przynajmniej to, co z niego zostało. Napady manii Knighta są bardzo agresywne. Wszelka logika jest wyrzucana przez okno, plany zostają porzucone i jego jedynym celem jest pozbycie się rzeczy lub osoby, stojących na jego drodze. Bywają momenty, kiedy ma na tyle świadomości, że pamięta co miał zrobić, lecz nadal jego uwaga skupia się na pozbyciu osoby (lub rzeczy), która wywołała ten stan. Na szczęście dla innych takie napady manii są zazwyczaj poprzedzane jakimiś odruchami, jak na przykład zaciskanie pięści, mimika twarzy czy podniesiony głos. Inaczej rzecz ujmując, jeśli się nie jest głuchym i ślepym, to można zdążyć odpowiednio zareagować lub zejść mu z drogi.
Jeszcze za czasów obozowych, można było go określić jako żartownisia, który uwielbiał gry słowne. Nazywano go przez to mądralą, co mu nigdy nie przeszkadzało, w końcu był synem Ateny. Był to dla niego komplement. I jak na takiego przystało, zazwyczaj starał się myśleć za pomocą logiki, a nie emocji. Mówię zazwyczaj, gdyż bywały momenty, gdy mu to nie wychodziło. Lecz zawsze miał jakiś plan działania... no chyba, że w grę wchodziły emocje, wtedy to była metoda prób i błędów. Ten aspekt się w nim nie zmienił, ponieważ obecnie przykłada dużą uwagę na sporządzanie planów, choć zakres dostępnych środków się poszerzył. W jaki sposób? Proste, przy przetrwaniu nie ma czegoś takiego jak brudne czy honorowe zagrania. Są tylko takie, które zapewnią przetrwanie i takie, które tego nie zrobią. Odziedziczył również po swojej matce pewność siebie, wręcz zahaczającą o pychę. Nie lubił, gdy ktoś go kwestionował bez jakichkolwiek argumentów, a nawet w przypadku jakichś, to starał się je obalić. Zazwyczaj przez różnego rodzaju dyskusje. Nie znosi też wszelkiego rodzaju niesprawiedliwości, bądź to oszukiwanie podczas gier czy walk lub znęcanie się nad kimś słabszym. Nigdy nie bał się stanąć w czyjej obronie, nawet jeśli był to ktoś obcy. Żył zgodnie z zasadą, by traktować innych tak, jak się chce, by inni traktowali ciebie i w tę zasadę wchodziło również ingerowanie w takie sytuacje. Ponieważ na miejscu dzieciaka leżącego na ziemi też by chciał, aby ktoś zareagował, aby mu pomógł. I ten aspekt życia obozowego nadal przy nim został, choć jego definicja sprawiedliwości uległa lekkiej zmianie. Lub po prostu dorósł i zauważył, że nawet jeśli czasem nie zareagujesz, to nie znaczy, że mu nie pomagasz.
Że są rzeczy ważne... i ważniejsze.
Jest również lojalny do szpiku kości. A przynajmniej do ludzi, którzy są lojalni wobec niego. Nie znosi zdrajców, kłamców, którzy udają przyjaciół, aby w korzystnym dla nich momencie wbić sztylet w plecy. Zachary nigdy nie zapomina i nigdy nie przebacza. I każdy, kto go zna wie, że drugich szans nie daje. Ponieważ nie jest w stanie zaryzykować ponownego zranienia, ponieważ jeśli ta osoba raz go zdradziła, to nic nie powstrzyma jej od ponownego zrobienia tego.
Był też osobą społeczną, miał wręcz znajomych w każdej z drużyn. Jednak po tragedii to się zmieniło. Stał się osobą zamkniętą, nie nawiązującą żadnych nowych więzi. Nie ma  przyjaciół w NoGods, ma tylko sojuszników. Ponieważ uważa, że na nich nie zasługuje, ponieważ wie, że dla przyjaciół z obozu jest martwy. Ponieważ wie, że żyje na pożyczonym czasie i zamierzał zrobić to, po co jeszcze żył. Zamierzał zrealizować swój cel, by mógł wreszcie odpocząć.
I jak na dziecko Ateny, jest bibliofilem. Za czasów obozowych nie było książki w bibliotece, która choć na chwilę nie znalazła się w jego rękach. Nie mówiąc już o jego prywatnej kolekcji, którą miał w mieszkaniu. Od dziecka jego pasją było zagłębianie się w książkach swojego ojca, uczenie się o świecie oraz poznawanie historii danych postaci, bądź to rzeczywistych czy nie. Kiedyś jego ulubioną historyjką był mit o Atenach, lecz to było kiedyś.
Przykładowy post


- Naprawdę? Ciemna uliczka? Pomyślałby kto, że syn bogini mądrości miałby lepszy plan. - odezwała się ciemna sylwetka, która od dłuższego czasu podążała za Zacharym. Początkowo półbóg uważał, że był to kolejny potwór, starający się ukryć pośród tłumu śmiertelników, aby w odpowiedniej chwili zaatakować. Problem polegał jednak na tym... że ta osoba wcale się nie ukrywała, wręcz dawała znać o swojej obecności. Oczywiście Knight próbował zgubić tego nowego wielbiciela, ale mężczyzna (lub młody chłopak?) był zawzięty. Z tego powodu syn Ateny zdecydował doprowadzić do konfrontacji na własnych warunkach. Jeśliby doszło do walki, to zamierzał mieć nad nią jakąś kontrolę... a przynajmniej tyle kontroli, na ile mógł sobie pozwolić w przypadku nieznanego przeciwnika.
- Nie tobie oceniać, zwłaszcza, że mam twoje zdanie gdzieś. Przejdźmy do rzeczy, kim jesteś i czego chcesz? - powiedział Zachary, nie owijający w bawełnę. Czasami bezpośrednie podejście było najlepsze. A zwłaszcza teraz, ponieważ Knight nie wiedział, czy ten nieznajomy był tutaj sam czy z kimś. Z tego co na obecną chwilę widział, to raczej się nie zapowiadało, ale przecież chyba na tym polegały zasadzki.
Ofiara nigdy się ich nie spodziewała.
- Jestem półbogiem, tak jak ty, a czego chce? Cóż, to zabrzmi oklepanie, ale chcę wielu rzeczy. Chcę dożyć późnego wieku, chcę spełnić swoje marzenie, swój cel, chcę zjeść hamburgera w restauracji, którą minęliśmy przed chwilą, bo pachniało tam cudownie, chcę porozmawiać z tobą jak półbóg z półbogiem, bez obawy, że w połowie rozmowy utniesz mi jakąś kończynę swoim mieczykiem. I przede wszystkim obecnie chcę ci zaoferować wyjście. - oznajmił nieznajomy, wyliczając każdą kolejną rzecz na swoich palcach. Miałoby to komiczny efekt, gdyby nie fakt, że Zachary nie lubił jego pewności siebie oraz jego słów. Lista powodów, dla których ktoś by go szukał, była mała, a fakt, że ten nieznajomy przedstawił się jako półbóg, oczywiście nie podając swojego imienia, jeszcze bardziej zawężała tę listę.
- Możesz przekazać bogom, że nie jestem zainteresowany byciem marionetką tańczącą do ich piosenki. Do obozu nie wracam. - wycedził Zachary, zaciskając pięść na rękojeści miecza i oczekując ataku ze strony obcego półboga. Alejka była zbyt wąska, a dystans pomiędzy nimi zbyt mały, żeby przywołanie łuku i strzelanie z niego miało jakikolwiek sens. Jednak zaskakująco, ten nie zaatakował go. Wręcz przeciwnie, uśmiechał się, zupełnie jakby odpowiedź Knighta była... dokładnie taką, jakiej chciał.
- To w takim razie mamy wiele wspólnego, bo również chcemy tego uniknąć. My, czyli ja i moi towarzysze, którzy czekają na wiadomość ode mnie. - mówił półbóg, nadal się uśmiechając. To napawało syna Ateny niepokojem, zwłaszcza, gdy zdał sobie sprawę z jego słów. My. Szybkim wzrokiem zaczął się rozglądać, za jakimiś ukrytymi sylwetkami, które mogłyby go otaczać, ale niczego takiego nie widział. Nie chcąc ryzykować, wyciągnął miecz z pochwy i wymierzył nim w kierunku nieznajomego.
- O czym ty do jasnej cholery mówisz. - prawie krzyknął Knight, bacznym wzrokiem obserwując stojącą przed nim osobę. Jeśli teraz by go zaatakował i szybko obalił, to zdążyłby stworzyć trochę dystansu pomiędzy sobą a jego sojusznikami. Mimo, że nie chciałby zranić innego półboga, tak samo mocno nie chciał wrócić do obozu, do tych przeklętych bogów. Jeśli miałby zaatakować tego chłopaka... zabić go, aby do tego nie dopuścić, to będzie musiał. Wiedział jak to zrobić, jedno, czyste pchnięcie mieczem i bezboleśnie by umarł.
Tak proste.
- Spokojnie, spokojnie. Jestem tu tylko ja, ale rozumiesz, jakieś zabezpieczenie muszę mieć. Tylko samobójczy kretyn podążałby za kimś do ciemnej alejki bez planu awaryjnego, a ja samobójczych skłonności nie mam. I wracając do sedna sprawy... chcemy ci zaproponować wyjście z twojej sytuacji, może nawet szansę zemsty na bogach za...- - zaczął półbóg, lecz jego następne słowa zostały zagłuszone przez krzyk Zacharego.
- ZEMSTĘ?! Że niby zemsta mi coś da!? Nie rozśmieszaj mnie! Zemsta nie ma dla mnie żadnego znaczenia, bo ona mi nie wymaże mi wspomnień z tamtego dnia! Nie wymaże jego krwi z mojego miecza! Nie przywróci mi ich do życia! - wrzeszczał Knight, a w jego oczach pojawiły się łzy na samo wspomnienie o tamtym dniu. Wciąż widział ich przed sobą, wciąż widział na swoich rękach krew T., starając się uciskać miejsce, gdzie przeszyła go włócznia, wciąż słyszał krzyki E., głowę A. leżącą tuż obok niego, oczy trolli, które błyszczały w świetle ich ogniska, swój błagalny głos, śmiechy, łzy, krzyki, krew, pieczenie, śmiech, krew, krew, krew, śmierć, samotność, krew.
- Ooo, a byłem przekonany, że osoba na twoim miejscu chciałaby tego. Lecz skoro nie jesteś zainteresowany, to możemy sobie darować dalsze rozmowy i już zacząć szykować pogrzeby innych herosów. - kontynuował półbóg, zupełnie nie zauważając lub może ignorując stan, w jakim znajdował się Zachary. Nadal mówił tym samym, zrelaksowanym tonem, zupełnie jakby wszystko szło po jego myśli, jakby na tym mu zależało.
To tylko powodowało, że Knight czuł narastający gniew.
- Przestań pierdolić i mów do rzeczy? Jakie pogrzeby? Czego ty chcesz! - krzyknął Zachary, stawiając krok do przodu i jeszcze bardziej ściskając miecz. Czuł, że jeżeli nie dostanie zaraz odpowiedzi, to się na niego rzuci. Byle go zamknąć, byle nie musieć więcej wspominać, byle wyładować ten gniew, bo tak bardzo go nienawidził. Nienawidził gniewu, tego półboga, bogów, potworów, świata.
Tak bardzo nienawidził siebie.
- Masz temperament, to mi się podoba i zarazem nie podoba. Zaś co do pogrzebów, to mówię o pogrzebach tych wszystkich półbogów, którzy zostaną wysłani na kolejne misje. Myślisz, że po tobie i twojej drużynie przestali? Oczywiście, że tak zrobili... na dwa tygodnie. Po upływie tego czasu zaczęli wysyłać kolejne drużyny, kolejnych półbogów, mniej lub bardziej wytrenowanych niż wy. I jak to się zazwyczaj kończy? Czyjąś śmiercią na pewno, bo widzisz, dla bogów jesteśmy tylko niechcianymi zwierzakami, które dostali na urodzinki, choć ich nie chcieli. Muszą się nami zająć, dopóki nie zginiemy, a jak to zrobić? Wysyłając nas na misje, bardzo niebezpieczne misje dodam. Jak zginiemy, jeden problem mniej, jeśli przeżyjemy? Będziemy szczęśliwi, że przeżyliśmy przygodę i nam się udało. Będziemy mieli o czym opowiadać swoim przyjaciołom, dzieciom, które również będą wysyłane na misje. I tak będzie dopóki półbogowie będą słuchać bogów. Dopóki oni będą u władzy. - mówił półbóg, lecz coś się jego postawie zmieniło. Zniknął rozbawiony wyraz twarzy, w głosie zaczęło brakować tego lekko drwiącego tonu, nawet sposób w jaki patrzył na Zacharego był zupełnie odmienny. Lecz Knight tego nie widział, miał to gdzieś. Chciał przejść do sedna, chciał wiedzieć, o co chodzi temu półbogowi i zamierzał zdobyć odpowiedzi na swoje pytania, czy to za pomocą dyskusji czy siły.
- Myślisz, że ja o tym nie wiem? Oboje wiemy, że prawa im... - zaczął Knight, lecz zanim zdążył cokolwiek więcej powiedzieć, stojący przed nim półbóg zdecydował się wtrącić. Tak jak wcześniej zrobił to sam Zachary.
- Zabraniają!? A powiedz mi, kto ustalił te prawa? Już ci powiem, oni! Oni sami je ustalili! I to oni decydują, kiedy chcą by obowiązywały, a kiedy nie! I że niby nieprzestrzeganie ich sprawi, że zaczną bardziej ingerować w świat śmiertelników?! Oni już to robią, jesteśmy tego żyjącym dowodem. Mało tego, musi płacić za ich decyzje, mierzyć się z ich konsekwencjami! Zapytasz zaraz jakimi pewnie, a ja ci dam jedno imię. Arachne. - wykrzyczał nieznajomy, nie bojąc się przywołać imienia kobiety przeklętej przez Atenę. I w odpowiedzi na to imię, Knight nie mógł powstrzymać się od odczuwania tego irracjonalnego strachu. Strachu, który opanowywał jego myśli oraz uczucia, uniemożliwiał mu atak, zmuszał zawsze do ucieczki. Bo nie można przed nią stać i walczyć, nie. Przed nią się tylko ucieka.
Byle zniszczyć dzieło Ateny, byle wyplenić jej krew z tego świata.
- Widzisz! Ty i twoje rodzeństwo płacicie za jej arogancje oraz pychę, gdy ona sama siedzi sobie tam na górze bezczynnie i obserwuje!- kontynuował półbóg widząc reakcje Zacharego na jego słowa.
- Zamknij się. - powiedział cicho syn Ateny, zamykając oczy i starając się zapanować nad swoimi myślami, swoimi emocjami.
- Zdajesz sobie z tego sprawę Zachary, przeżyłeś to sam! Trolle mordowały twoich przyjaciół na oczach olimpijczyków i oni nic nie zrobili w tym czasie. Wręcz do tego doprowadzili! - mówił ciągle i ciągle, i ciągle, a Zachary chciał tylko ciszy. By wreszcie się zamknął, by te krzyki zamilkły, bo jego krzyki wreszcie ucichły.
- ZAMKNIJ RYJ. - krzyknął, rzucając się w kierunku półboga z mieczem. Chciał go uciszyć, pozbawić go głosu. Bo jego słowa przywoływały rzeczy, o których Knight nie chciał myśleć, o których chciał zapomnieć. Lecz walka nie zdążyła nawet potrwać kilku sekund i Zachary już leżał na ziemi, pozbawiony broni, uziemiony. Starał się uwolnić z mocnego chwytu nieznajomego, ale nie mógł. Nie mógł wstać. Nie mógł zapanować nad sobą. Nie mógł powstrzymać się od wspominania. Nie mógł ich uratować. Nie mógł sprawić, by osoby odpowiedzialne za ich śmierć zapłaciły. Nie mógł wrócić do obozu. Nie mógł wrócić do swoich przyjaciół, do swojej rodziny. Nie mógł im pomóc.
Nie mógł dalej widzieć sensu życia.
- I gdzie wtedy była twoja sprawiedliwość?! Gdzie była bogini sprawiedliwości, twoja matka? Bo z tego co słyszałem, to bóg kowalstwa dalej siedzi sobie w swojej pracowni, jakby niby nic. Jakby jego maszyneria wcale nie doprowadziła do ich zguby. - mówił Zacharemu prosto do ucha i nie ważne jak bardzo ten chciał go zagłuszyć, jak bardzo chciał przestać go słuchać, to nie mógł. Każde słowo dochodziło do niego i rozbudzało w nim coraz bardziej emocje.
- ZAMKNIJ PYSK, NIE WIESZ O CZYM MÓWISZ! NIE MASZ BLADEGO POJĘCIA, CO JA MUSIAŁEM PRZEŻYĆ. - krzyczał półbóg ze łzami w oczach, nadal próbując się wyszarpać z uścisku nieznajomego. Nie chciał już z nim walczyć, chciał uciec, oddalić się od niego. Tak długo starał się zapomnieć, zagłuszyć te wspomnienia, emocje, wszystko związane ze śmiercią jego przyjaciół. Ale nigdy nie mógł. Nie mógł tego dokonać. Nie mógł odrzucić ich poświęcenia. Nie mógł przestać przeżyć.
Przestać cierpieć.
- NIE WIEM? DOSKONALE WIEM, BO PRZEŻYŁEM COŚ PODOBNEGO. MOI TOWARZYSZE PRZEŻYLI PODOBNE RZECZY I WIELE INNYCH PÓŁBOGÓW BĘDZIE TO PRZEŻYWAĆ, JEŚLI CZEGOŚ NIE ZROBIMY! - oznajmił półbóg, obracając Knighta w taki sposób, że widzieli siebie teraz twarzą w twarz. Również i w jego oczach były łzy, zupełnie jakby też sobie coś przypominał. Ten widok sprawił, że Zachary na chwilę się uspokoił i resztka racjonalnego głosu zdołała się przedrzeć przez burzę emocji, którą odczuwał. Nikt nie byłby w stanie udawać takie spojrzenia, pełnego bólu, smutku i nienawiści.
Nikt.
- I co dokładnie ma to być, he!? Jaki jest wasz plan!? - zapytał syn Ateny, zaprzestając prób wyrwania się z uścisku nieznajomego, co o dziwo poskutkowało uwolnieniem.  
- Nasz plan? On polega na tym, że oni wreszcie zasmakują konsekwencji swoich czynów, tak samo jak zrobili to ich poprzednicy. I wiem, że ty też tego chcesz. Chcesz, aby sprawiedliwość w końcu została wymierzona. Chcesz, aby twoi przyjaciele z obozu nie musieli dłużej umierać na misjach. By mogli żyć szczęśliwie. Chcesz, by wspomnienia przestały cię nachodzić, by głosy wreszcie ucichły, byś w końcu mógł odpocząć. My też tego chcemy, więc dołącz do nas Zachary. Pomóż nam naprawić ten niesprawiedliwy świat pozbywając się źródła tej niesprawiedliwości. Pomóż półbogom, aby ci nie musieli dłużej umierać z rąk potworów i bogów. Dołącz do nas i powiedzmy razem nie bogom. - odpowiedział nieznajomy, wstając i wyciągając rękę w kierunku Zacharego. Knight wiedział, że ich plan była szalony. Przeciwstawić się bogom? Bogom!? Jak potwory jeszcze mógł zrozumieć, tak ta wizja przeciwstawienia się im... przeciwstawienia się własnym rodzicom była nierealna. I pomimo tego... on ją rozumiał, chciał jej. Chciał świata, gdzie nie będą musieli już cierpieć z rąk czy szponów jakiegoś monstra, gdzie nie będą musieli się obawiać, czy w wyniku jakiegoś kaprysu boga nie zostaną wysłani na samobójczą misje, gdzie będę mogli żyć... szczęśliwie, a przynajmniej na tyle na ile mogliby. I jeśli... i jeśli ceną tego byłaby śmierć bogów, śmierć jego matki, to jest w stanie ponieść ten ciężar.
Ponieważ bogowie by się nie zawahali, gdyby musieli zabić półbogów dla własnego przetrwania.
Ponieważ ten ciężar jest w niczym w porównaniu z tym, co on teraz niesie.
I dlatego zaakceptował dłoń Nate'a, by pomóc zmienić świat.
Ich świat.

Ciekawostki


- Zawsze nosi naszyjnik z wyrytym symbolem omega, który jest przekreślony
- Na nadgarstku ma tatuaż T.A.K.E., gdzie jedyną nieprzekreśloną literą jest K
- Fan koszul flanowych
- Ulubiony kolor czarny
- Jak prawdziwy syn Ateny, uwielbia czytać
- Choruje na PTSD i zaburzenia afektywne dwubiegunowe, co dodatkowo powoduje pojawianie się stanów depresyjnych po jego epizodach agresji.
- Nie lubi opowiadać o dwóch latach, które spędził na samotnym podróżowaniu
- Nienawidzi trolli
- Kiedyś jego ulubionymi książkami były te, poświęcone przygodom Sherlocka Holmesa.
- Jak jeszcze przebywał w obozie, to posiadał psa imieniem "Generał", który był mieszańcem owczarka pasterskiego. Nie wie, co się z nim stało i stara się o nim nie myśleć
- Darzy bogów greckim wielką pogardą, zwłaszcza swoją matkę oraz Hefajstosa.
- Cierpi na arachnofobię i tego nienawidzi.
- Czasami wolny czas spędza na wdrapywaniu się na jakiś dach, gdzie następne szkicuje w swoim notatniku.
- Jego notatnik wypełniony jest różnymi scenami czy portretami. Na niektórych kartkach znajdują się ślady po kroplach jakiejś cieczy czy po prostu pozostałości po wyrwanych kartkach.
- Zawsze przy sobie nosi mały sztylet wykonany z niebiańskiego brązu. Zwłaszcza podczas snu
- Często ma w nocy koszmary, a po obudzeniu nie jest w stanie odróżnić rzeczywistości od jawy
Zachary Knight
Zachary Knight
Re: Zachary Knight Nie 17 Mar 2019, 14:55

Podbijam~
Ragnar Crow
Ragnar Crow
Re: Zachary Knight Sro 20 Mar 2019, 21:53

AKCEPT

Dostajesz 440 punktów za staż, oraz 160 punktów mocy boskich.

Zamykam i życzę miłej gry.
Sponsored content
Re: Zachary Knight

Zachary Knight
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Zachary Knight
» Zachary Knight
» Pokój #6 - Zachary Knight



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Nieaktywne Karty Postaci-
Skocz do: