Heidi była zmęczona po treningu, a ręka ją bolała zupełnie jak przewidziała Black. Jedyne o czym marzyła to ciepła kąpiel, dobry posiłek i odrobina odpoczynku. Po parunastu minutach błądzenia w końcu trafiła do swojego pokoju (jak niby miała się odnaleźć skoro wszystko wyglądało tak samo?). Rozejrzała się dookoła i dokładnie przeszukała wszystkie szuflady i szafę, jakby spodziewała się tam znaleźć coś nadzwyczajnego. I choć tak się nie stało to była całkiem zadowolona. Były tam jakiś podstawowe ubrania i różne drobiazgi, które mogłyby jej się przydać. Najwyraźniej rozumieli, że wcześniej była bezdomna - cieszyło ją, że tyle jej dali tym samym nie wytykając pochodzenia, ale wiedziała też, że nie ma nic za darmo. Łuk i kołczan ze strzałami postawiła w kącie, a telefon na szafce. Swoje brudne ubrania ściągnęła i rzuciła w kąt, a z szafy wyciągnęła szare spodnie dresowe i zwykłą, czarną koszulkę. Nie zamierzała nigdzie wychodzić, nie była pewna czy mogła. Będzie musiała zapytać Black przy najbliższym spotkaniu. Po za tym, gdzie niby miałaby pójść? Wzięła czyste ubrania i upewniwszy się, że nikogo nie ma na korytarzu poszła do łazienki.
***
Wykąpana i w czystych ubraniach wróciła do pokoju już nieco bardziej rozluźniona. Rozłożyła się na łóżku i rozciągnęła. I co ma niby teraz robić? Black kazała jej odpoczywać, ale przecież zanudzi się na śmierć.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 11:44
Rutyna. To dobre słowo, chyba jedyne które może opisać stan, w który Boris popadał coraz bardziej. To jedenaście lat, jak dołączył do tej organizacji, która tak naprawdę dała mu dom. Mężczyzna był im za to wdzięczny, jednak wciąż, można by rzec, sprawiał problemy, bowiem nie zawsze chciał się podporządkować rozkazom, jeśli były wydawane wbrew jego woli czy przekonaniom. Oczywiście, jeśli można było się z kimś, że tak to ujmę, zabawić, to chętnie przyjmował takie rozkazy, wiadomo, pozbycie się jakiegoś frajera zawsze w cenie. Jednak od jakiegoś czasu i to przestało sprawiać mu taką satysfakcję jak wcześniej. No ale wróćmy do obecnej chwili. Rosjanin przechadzał się po korytarzach, rozglądając się uważniej, jednakże nie dostrzegł żadnych zmian od ostatniego razu. Nic dziwnego. NoGods chyba nie lubią jakichkolwiek zmian, przynajmniej takie sprawiają wrażenie. Równie dobrze mógłby iść przez ten korytarz z zamkniętymi oczyma, a i tak ominąłby wszystkie ewentualne przeszkody. Nieco stęchłe powietrze przyprawiało go już o mdłości, dzień w dzień to samo. Mężczyzna wzdrygnął się tylko, na samą myśl, że nic tu się nie zmieni. Nudy. Ostatnio doszły go też słuchy, że w ekipie pojawiła się dziewczyna, która z tego co wie, powinna być jego siostrą. Przynajmniej połowicznie, bowiem mają tego samego ojca. Znaczy takie dostał informacje, ale równie dobrze mogłyby to być zwykłe plotki. Stąd decyzja o bezpośredniej konfrontacji i tak oto Boris stanął pod drzwiami pokoju.. no właśnie? Jak ona się nazywała? Coś na h, ale za Chiny nie mógł sobie przypomnieć jak ono brzmiało. No nic. Jakoś to będzie, czyż nie? Boris poprawił okulary przeciwsłoneczne, ułożył lepiej kajdan, wsadził jedną rękę do kieszeni bluzy i uniósł rękę, celem zapukania w drzwi. Zapukał i nie zrobił tego najdelikatniej.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 12:13
Bardzo chciała zasnąć, ale nie mogła, chociaż czuła, że powinna. W myślach wciąż analizowała wydarzenia ostatnich dni, obracała i rozkładała na części wszystko co mogło być ważne. A im więcej myślała tym mniej wiedziała. Wreckless dała jej jakieś odpowiedzi, ale wciąż nie była pewna czym zajmuje się NoGods - równie dobrze mogłaby przeczytać ich stronę w Wikipedii, gdyby taka istniała (sprawdzała nie tylko Wikipedię, NoGods zdawało się nie istnieć dla świata). Zatracona w myślach nie spodziewała się gości, więc kiedy po pokoju rozniosło się pukanie, wróć, walenie do drzwi Idi wzdrygnęła się. Czyżby Black przyszła z jej wymarzonym zwierzątkiem, o które tak subtelnie prosiła? Pełna nadziei podeszła do drzwi i choć nauczona była inaczej otworzyła drzwi od razu. Bo w sumie co mogłoby jej tu grozić? Była pewna, że potwory nie pukają do drzwi. Nie mogła ukryć zawiedzenia, które spłynęło teraz na jej twarz. -Mogę jakoś pomóc? - Wbiła pytające spojrzenie w nieznajomego.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 12:53
Cóż. Gdyby Heidi wiedziała coś więcej o przeszłości Rosjanina, doszłaby do wniosku, że potwory jednak czasem pukają do drzwi. Chociaż fakt, faktem nie zawsze, a i w tym przypadku to nie do końca było pukanie. Dopiero w momencie, kiedy usłyszał ruch w pokoju dotarło do niego, że nie ma pojęcia o czym z nią chce porozmawiać. No bo jak to? "No elo, słyszałem, że Ullr to twój stary. To tak jak mój, co nie." No bądźmy poważni. Jeśli już otworzy, to cudem będzie, jeśli nie zatrzaśnie mu drzwi przed nosem, ale nic. Boris to pewny siebie facet, więc nawet jak mówi głupoty, to mówi je tak jakby były jakimiś mądrościami czy coś. Chyba. I te, jakże poważne, jak na niego, rozmyślania przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. No i trudno, trzeba sobie jakoś poradzić. W drzwiach stanęła blondynka, która, jak mógł się spodziewać, była niższa od niego co najmniej głowę. No ale taki jego los, w końcu jest dość sporym byczkiem. W połączeniu z jego łysym łbem i aktualnie ubranym czarnym dresie adidasa sprawiało mało przyjazne wrażenie. No ale nic na to nie poradzi, taki po prostu jest i nie zamierza zmieniać, żeby podpasować innym. I już miał coś powiedzieć, kiedy dostał wiadomość. Pokazał palcem, żeby poczekała moment i odczytał szybko wiadomość. Ah. Widocznie i tak miał tu trafić, bowiem wiadomość po części dotyczyła tejże właśnie dziewczyny. Szybko schował telefon i ponownie spojrzał na nią. -Ta. Bo ten. Mówili, że Ullr to twój ojczulek, no to tak jakby mój też. No. To pogadać chciałem, nie. Boris jestem. - Powiedział, szczerząc zęby i wyciągnął ku niej swoją wielką łapę.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 14:33
Nie powinna była otwierać tych drzwi - teraz ma na głowie faceta co na potulnego nie wygląda, a w dodatku szuka w niej rodziny. Jak na kogoś kto rodziny szuka był też dość bezczelny. Jaka wiadomość mogła być tak ważna żeby przerwać pierwszą rozmowę, którą to on zainicjował pukając do jej drzwi? Podniosła brwi z niedowierzaniem czekając aż jegimość przeczyta sms'a i raczy ją swoją uwagą. Wysłuchała co miał do powiedzenia i uścisnęła mu dłoń. Chyba wypadałoby zaprosić do środka, ale czy naprawdę miała ochotę? Miała odpoczywać, a nie jednoczyć się z pół-rodzeństwem. Zdecydowanie nie była tu, żeby zdobywać przyjaciół. - Heidi, ale Idi też może być. - odparła i puściła jego rękę. - Chcesz wejść? Cofnęła się o krok żeby wpuścić go do środka. Nie sądziła by wysłano Borisa żeby ją zabił, jeszcze nie zdążyła podpaść. Może faktycznie był tu tylko po to, żeby poznać siostrzyczkę?
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 16:00
Kiedy tylko ujęła jego dłoń, momentalnie ją zacisnął. Co prawda starał się nie zrobić tego za mocno, ale skutek był raczej mierny. No cóż. Na szczęście nie był to na tyle mocny uścisk, żeby połamać kości czy coś, bo taka sytuacja byłaby dość nieprzyjemna. No i prawdę powiedziawszy to on też średnio widział się w roli starszego brata, tym bardziej, że ma z rodziną złe wspomnienia, ale poznać siostrę mógł, co mu szkodziło. Teraz przynajmniej oko nacieszy, co nie. No. Na pytanie czy chce wejść jedynie skinął głową. Światło odbijało się od jego łysej głowy. Sprawiała wrażenie, jak gdyby żaden włos na niej nie rósł, naprawdę. Wszedł do środka i rozejrzał się. No tak. Czego miał się spodziewać? Przecież każdy pokój wyglądał niemalże tak samo. To serio mogło doprowadzić człowieka, czy tam pół-boga do szaleństwa, zwłaszcza po tak długim czasie przebywania tu. -No. Ta. Tego.. - Nie za bardzo wiedział jak rozpocząć rozmowę. Serio. Nic nie przychodziło mu do głowy, pustka totalna. I cóż to począć w takiej sytuacji. Mógł chociaż wziąć ze sobą wódkę, to zawsze pomaga przełamywać lody, że też o tym nie pomyślał. No ale on to w sumie rzadko myśli, więc to żaden powód do bycia zaskoczonym.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 19:37
Zamknęła za nim drzwi i stanęła w miejscu nie bardzo wiedząc co ma zrobić. Nawet usiąść za bardzo nie było gdzie, z wyjątkiem łóżka. Skinęła więc na nie zachęcając go by usiadł. Sama zajęła miejsce na środku siadając po turecku. Zalety dresów? Można siadać jak się chce. - Na ciebie ojciec też wyjebał? - zapytała. Była ciekawa czy Black faktycznie miała rację co do Ullr'a i czy Boris zupełnie tak jak ona został przez niego odrzucony. A może było tak, że to ona była niewystarczająco dobra dla nordyckiego boga? Posłała mu lekki uśmiech. Jego wygląd wcale jej nie odstraszał - kiedy była bezdomna widywała o wiele gorszych typów, a także takich, którzy wyglądali na porządnych, a okazywało się, że jest na odwrót. Wygląd nie czyni człowieka.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Sro 20 Lut 2019, 22:42
Zaletą dresów, jest przede wszystkim wygoda. Wygoda i możność wykonania niczym nieskrępowanych ruchów, a to w momencie, kiedy istnieje prawdopodobieństwo wystąpienia zagrożenia jest czymś nieopisanie przydatnym. Kiedy dziewczyna zachęciła go do posadzenia jego dupska, ten przycupnął na łóżku i zdjął okulary ukazując swoje błękitne oczy. Była to bardzo zimna barwa, a jego spojrzenie było pełne smutku i żalu, nie potrafił maskować swoich uczuć, doskonale to wiedział. Stąd też okulary były nieodłącznym elementem jego stroju. -Ojciec.. No tak. Miał wyjebane. I jeśli go spotkam to będzie miał wyjebane. Ale wszystkie zęby. Albo żebra. Jeszcze się zobaczy. Ullr. To imię nawet nie chciało przejść mężczyźnie przez gardło. Jak takie zakazane słowo. Można by jako przykład zakazanych słów dać tu przekleństwa, ale Rosjanin akurat tego nieco nadużywa. Cóż. Dziewczyna była też w stosunku do niego nadzwyczaj miła. Do tego nie wydawała się być zrażona co do niego ze względu na jego wygląd, a tym zaskarbiła sobie jego sympatię. -Swoją drogą. Matka.. Też już ma wyjebane. Głupoty. Z głowy. Powiedział. Mogło to zabrzmieć dość tajemniczo, ale on miał przed oczyma wydarzenia z tamtej konkretnej nocy, która zadecydowała o jego ucieczce do Stanów. Ale to temat, który nie powinien być poruszany. Przynajmniej nie na trzeźwo.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 00:14
Otworzył się przed nią. Tak po prostu, nawet jej nie znając. Zaimponował jej tym zachowaniem. Nie były to może najgłębsze pragnienia i uczucia, ale podał jej skrawek swojego umysłu na tacy. Nie bardzo to rozumiała, ale była to zdecydowanie dobra odmiana. W przeciwieństwie do ludzi, których spotykała na ulicy - wiadomo, każdy miał jakąś historię i często się nimi dzielili, ale były to raczej opowieści niżeli spowiedź z ich uczuć. Zupełnie jakby próbowali wyciąć własne istnienie z tych zdarzeń. Sądziła, że powodem był żal i cierpienie po utracie swojego dawnego życia. Bezdomnie często mieli rodziny, ukochane osoby, a ich los był po prostu nieszczęściem. Idi do niedawna też w to wierzyła, ale teraz kiedy wiedziała o istnieniu obozu nie mogła odpędzić od siebie myśli, że los w rzeczywistości był osobą, a w dodatku cholernie parszywą i wredną. Bo jak inaczej można było to wyjaśnić? Gdyby wtedy nie uciekła od dawna byłaby heroską, a osoby jak Wreckless czy Boris jej wrogami. - Moja... Nie wiem, nie pamiętam. - odparła krótko. Wiele razy próbowała sobie przypomnieć matkę. Jak wyglądała, jakiego kolory miała oczy, jej uśmiech czy chociażby pogrzeb, ale te wspomnienia, jeśli kiedykolwiek je miała, już dawno wyblakły. Niezliczenie wiele razy zastanawiała się dlaczego wylądowała w sierocińcu. Czy jej matka nie miała rodziców, rodzeństwa czy kuzynostwa? Jako dziecko często siadała w oknie i wyobrażała sobie, że pod budynek podjeżdża samochód, a z niego wychodzi ktoś krewny. Obejmuje ją czule i przeprasza, że tyle musiała czekać. Z czasem jednak marzenie to zniknęło, a wraz z nim cała nadzieja. - Przykro mi. - powiedziała szczerze wlepiając spojrzenie w smutne oblicze Borisa i kładąc dłoń na jego szerokim ramieniu. - Ale teraz masz nową rodzinę, tutaj, w NoGods. - dodała po chwili cofając rękę. Przebywanie w towarzystwie Rosjanina było takie naturalne, czuła jakby dwa kawałki puzzli w końcu się odnalazły w tym całym bałaganie. Czy dopuści do siebie pozytywne myśli i pragnienia? Mogliby być morderczym rodzeństwem, które odmieni świat, nierozłączni i niepokonani. Jak już nauczy się wylewać wodę z miski uderzeniem dłoni. Chciała się wyrwać z tego pokoju, pójść na zakupy, zjeść prawdziwe jedzenie. Będzie musiała zapytać Black o środki finansowe. Pierwszym co kupi będzie najdroższe meny w McDonaldzie. Żadne tanie cheeseburgery za drobniaki, a porządny zestaw z górnej półki. A później buty w pasującym rozmiarze. Rzuciła ukradkowe spojrzenie na swoje stare buty stojące w kącie. - Dawno tutaj trafiłeś? - zapytała coby zmienić temat na jakiś lżejszy.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 00:35
Może słowo otworzył jest w tym przypadku nieco nietrafione. Raczej jedynie odpowiedział na zadane pytanie, niźli się otwierał. Fakt, miał żal do losu i świata za to w jakim położeniu się znalazł. Że musiał walczyć o przetrwanie. Że musiał żyć z matką, która go po prostu katowała. Że ojciec okazał się bogiem, który mógłby się pojawić kiedy tylko chciał. Dlaczego go zostawił? Czy było z nim coś nie tak? Był.. niekompletny? Czy może po prostu nie był godny? Dopiero z czasem odszedł od tych pytań i ze smutku czy żalu została w nim jedynie nienawiść. Nienawiść do ojca, która z tlącego się węgielka przeobraziła się w szalejący w nim pożar. Jednym z jego życiowych celów jest spojrzeć w oczy swojego ojczulka, a potem dać mu w ryj. Najmocniej jak tylko się da. Tym bardziej, że, jak się okazało, zostawił samemu sobie nie tylko jego. -Kurwa. Ja chciałbym o swojej zapomnieć. Ciężkie westchnięcie przedarło się przez powietrze unoszące się w pokoju. Na szczęście nie było takie ciężkie i stęchłe jak na korytarzu. Powietrze tutaj było.. lekkie? To chyba dobre określenie, biorąc pod uwagę z jaką łatwością mu się oddychało. Poklepał lekko jej dłoń, kiedy ta wylądowała na jego ramieniu. Jemu nie było specjalnie przykro. Jak już było wspomniane, może kiedyś, teraz jedynie nienawidził swoich rodziców. -Rodzinę.. Chyba ta. Nie wiem. Pojebane to wszystko. NoGods.. Rodzina.. Coś może było prawdziwego w tym stwierdzeniu, aczkolwiek Rosjanin wciąż miał mieszane uczucia co do tej organizacji. Mętlik, który zrobił mu się w głowie, nie pomagał w odnalezieniu jednoznacznej odpowiedzi. -Jedenaście lat temu, więc można uznać, że dość dawno.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 00:47
Boris był szczery, ale zarazem lekki w obejściu. Sprawiał, że ciężkie tematy stawały się pytaniem o pogodę. Zastanawiała się jakie jeszcze sekretne moce przed nią skrywa. Nawet jeśli teraz ich nienawidził, że Idi czuła kryjący się gdzieś żal. A może był to jej własny, który w jej myślach był niemalże namacalny i po prostu przenosiła go na osobę Borisa, bo tak jej było łatwiej? Znaleźć osobę w podobnej, jak nie gorszej, sytuacji i przez nią zrozumieć siebie. Nieco egoistyczne, ale tak było o wiele prościej. Mętlik w głowie był nieco mnie zawiły kiedy mogła spojrzeć na własne przeżycia z innej perspektywy. Ucieszyło ją, że nie tylko ona jest niepewna co do organizacji i nie tylko ona uważa, że ten cały układ jest chory lub, jak to ujął Boris, pojebany. W dodatku on wciąż tak myślał, a był tutaj już jedenaście lat. Szmat czasu. - To mój pierwszy dzień. - powiedziała. - Nie sądzę żebym kiedykolwiek mogła się tu odnaleźć. To wszystko jest takie... inne. Są tutaj ludzie, o których trzeba myśleć, współpraca, wspólny cel. Nie wiem czy to do końca rozumiem. Nie wiem czy potrafię. Wlepiła spojrzenie w pościel. Potrzebowała by ktoś rozwiał jej wątpliwości i powiedział, że dokonała odpowiedniego wyboru.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 16:57
Szczery. Tak to dobre określenie. Nie krył niczego, jedna z zasad, z którymi szedł twardo przez życie. Jak ktoś go wkurwiał, to mówił mu, że go wkurwia. Jak nie chce z kimś gadać, to mówi wprost, że może spierdalać. Czyż życie dzięki temu nie jest łatwiejsze? Znaczy przynajmniej dla niego jest. Boris spojrzał w jej oczy, jakby chciał zajrzeć w jej duszę, dostrzec coś więcej, jakby poznać ją od środka. Mogło to sprawić, że dziewczyna poczuła się nieco niekomfortowo, ale nie myślał o tym, ale miał jakiś w tym jakiś swój cel. Cel, o którym wiedział tylko on, a może chciał wiedzieć. W każdym razie po coś to zrobił. Pierwszy dzień.. Heidi faktycznie musi się czuć strasznie zagubiona. Pamiętał doskonale jak on przeżywał pierwsze dni, miesiące, nawet lata. Wtedy on musiał poradzić sobie sam. Zawsze radził sobie sam, w końcu tak pokierowało go życie. Ale ona nie musiała przez to przechodzić. Cholera. Zna ją od chwili, ale to jego siostra, czyż nie? No tak, więc teraz będzie czuł się poniekąd za nią odpowiedzialny. Nie musi, wie o tym doskonale, ale rodzina jest najważniejsza. Tego nauczył się w gangu, swojej, wtedy jedynej, prawdziwej, rodzinie. Dziewczyna spuściła wzrok, Boris podrapał się po głowie i popatrzył na nią. W końcu położył rękę na jej barku. -Luz. Odnajdziesz się, dasz radę. Poza tym, kurwa, teraz masz też brata, a braci się nie traci. Na twarzy Rosjanina pojawił się szeroki uśmiech. Co dziwne jego zęby były białe, ba, nawet były kompletne, co jest dziwne biorąc pod uwagę ile razy dostał po ryju.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 19:43
Poczuwszy dłoń Borisa na swoim barku podniosła spojrzenie i wlepiła w niego ciemnozielone oczy. Czy faktycznie mogła znaleźć w nim oparcie i rodzinę, której nigdy nie miała? Nigdy nawet nie marzyła o rodzeństwie, a co dopiero powiedzieć o wspierającym bracie. Posłała mu wdzięczny uśmiech. - Mam straszną ochotę na McDonalda. - powiedziała po chwili. - Wiesz może czy NoGods funduje nasze zachcianki? Musiałam gdzieś zgubić swój portfel. Głupio je było przyznać, że po prostu nie miała pieniędzy. Nie chciała też, żeby Boris jej w jakikolwiek sposób współczuł, bo nie potrzebowała litości. Potrzebowała przewodnika, kogoś kto pomoże jej odnaleźć się w tym nowym świecie. - Podejrzewam, że mi jako świeżakowi nie wolno wychodzić, ale z tobą chyba mogę? - dodała po chwili zastanowienia.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Czw 21 Lut 2019, 23:35
Po chwili w końcu zabrał dłoń z jej barku, w końcu chciał żeby poczuła się lepiej, a nie żeby zrobiło się dziwnie. Dłoń oczywiście powędrowała do kieszeni, bo gdzież by indziej mogłaby skończyć? Jej wdzięczny uśmiech sprawił, że zrobiło mu się cieplej na sercu. Widocznie udało mu się, poprawił nieco jej humor. Doskonale. -Jak masz, to ja mogę zafundować, żaden to dla mnie problem. Z resztą. I tak musimy skoczyć w jeszcze jedno miejsce. Boris raczej nie współczuje i nie okazuje litości. Po prostu pomaga, bo bliskim zawsze chce pomóc. Nawet jak nie może to może. Zatem chętnie pomoże. -Czy ja wiem? Ja to wychodziłem nawet jak byłem tu nowy. Wzruszył ramionami, odpowiadając na jej pytanie. W sumie to było chyba pytanie retoryczne, ale odpowiedzieć mógł, bo czemu nie?
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Pią 22 Lut 2019, 00:18
Znów spuściła wzrok. Nie czuła się dobrze ukrywając przed nim prawdę. Wzięła głęboki wdech. -Nie wiem czemu to powiedziałam. Po prostu nie mam pieniędzy. Skłamałam, przepraszam.- powiedziała szybko, zupełnie jakby miało to sprawić, że słowa z podobnym tempie znikną z jej umysłu. Z palcach gniotła kawałek kołdry. Nie miała w zwyczaju ot tak przepraszać i wyjawiać prawdę, ale nie chciała, żeby ich relacja była budowana na kłamstwie. Drobnym co prawda, ale wciąż kłamstwie. Prędko o tym zapomniała, bo uwagę skupiła na czym innym. Musieli gdzieś pójść. Myśli mimowolnie powędrowały do książki o Harrym Potterze, tej pierwszej, kiedy to chłopiec z Hagridem odbierali mały pakunek z tajnej skrytki. Niestety, książki nigdy nie doczytała, bo ktoś ją jej ukradł kiedy nie patrzała. Czy to właśnie była podobna misja? Może to właśnie ta wiadomość, którą dostał kiedy zapukał do jej drzwi była taka ważne. Oblicze młodej zalśniło podekscytowaniem. - Mamy spotkać się z jakimś tajnym agentem? A może zwerbować kolejnego półboga? O, a może pokonać jakiegoś niebezpiecznego potwora? - wystrzeliła serią pytań po czym kontynuowała nie dając mu szansy na odpowiedź. - Powinnam zabrać swój łuk? Kurczę, nawet noża nie mam. Zerknęła na swoje stare ubrania. Musiał jej wypaść przy którejś z dzikich ucieczek przed różnymi potworami. Podniosłą się z łóżka z energią, której jeszcze parę minut temu nie miała i zarzuciła na siebie swoją bordową, znoszoną bluzę. Wiedziała, że powinna założyć coś ładniejszego i nowszego, ale miała do niej sentyment. Na ulicy wielu jej tej bluzy zazdrościło i musiała ją pilnować, szczególnie przed innymi dzieciakami. Poczuła drobne ssanie w żołądku. - Możemy najpierw zjeść? - zapytała.
Boris Dostojewski
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Pią 22 Lut 2019, 12:53
Boris słysząc, że ta skłamała zmarszczył brwi. Nienawidził kłamców, ale ona się przyznała, więc tym razem zamierzał jej wybaczyć. Chrząknął tylko. -Nie okłamuj mnie. Nigdy. Kłamcom wybijam zęby. Powiedział poważnym tonem, wlepiając w nią spojrzenie, które zdawało się świdrować ją na wylot. Koniec końców położył rękę na jej głowie i zmierzwił jej włosy. Chyba nie chciał być aż tak surowy, no w końcu szybko się przyznała, a to trzeba docenić. Po chwili dziewczyna nieco się ożywiła. Czy to było spowodowane faktem, iż poinformował ją, że mają się gdzieś udać? Być może. No cóż, pozostaje mu liczyć, że się nie zawiedzie, kiedy dowie się o co tak naprawdę chodziło. Jego ręka znów wylądowała w kieszeni, a on ziewnął głośno. Wtedy dziewczyna znowu przemówiła. -Wyluzuj, nie idziemy obić nikomu mordy, ale też powinno być dobrze. I tak. Możemy najpierw zjeść. Boris podniósł się z jej łóżka i przeciągnął się. Coś mu strzeliło w plecach, a on westchnął z ulgą. Był gotów do drogi, pozostało mu jedynie czekać aż Heidi się przygotuje i mogą ruszać na podbój miasta, czy coś.
Heidi Ormond
Re: Pokój #2 Heidi Ormond Pią 22 Lut 2019, 15:38
Zrobiło jej się głupio. Już dawno nie dostała od nikogo bury. Właściwie to nie pamiętała by kiedykolwiek ją od kogokolwiek dostała. Rozumiała to jednak, bo przecież potraktował ją z szacunkiem i uprzejmie, a ona odpłaciła się kłamstwem. Było to bezczelne z jej strony. Poprawiła włosy i schowała telefon do kieszeni. Wiedziała, że na dworze panuje zima, ale nie miała w zwyczaju marznąć. Z resztą, odrobina chłodu nigdy nikomu nie zaszkodziła, a już na pewno nie Idi, która większość życia spędziła śpiąc na kartonach, bo nie zawsze było miejsce w schronisku. Po za tym nie każde schronisko się nadawało, w niektórych zadawali jej zbyt wiele pytań. Ostatecznie nauczyła się gdzie może przenocować i nigdy nie zostawała na dłużej by nie wzbudzać ciekawości personalu. - To w drogę. - oświadczyła. Zanim wyszli omiotła wzrokiem pokój chcąc zapamiętać każdy szczegół, jakby w obawie, że to wszystko może okazać się pięknym snem i zniknąć za parę chwil.