Heron Varr Nie 17 Lut 2019, 21:03 | |
| 11 luty 2019 roku, Central Park - NY To był wieczór dla mnie, chwila oderwania od obozowej rzeczywistości i kilka piw na zabicie myśli. Rutyna. Misja, powrót, oglądanie zachodu słońca w parku, robiłem to od zawsze, oczywiście - wymykając się. Tak, znałem konsekwencje tych działań ale w samotności czułem się najlepiej. Tam było tłoczno, głośno, miałem dość oglądania szczęśliwych twarzy, a tu dawali mi spokój, nikt nie podchodził. Do czasu. To był pierwszy raz gdy zamiast skwaszonej miny widziałem lekkie zaciekawienie na twarzy a w głosie niejako chęć do rozmowy. Black, tak nazwała się kobieta z którą przesiedziałem chwilę na ławce, okazała się być córką Hel i moim wrogiem. Rozmowa przeistoczyła się w walkę a ja pragnąć bratniej duszy dałem głupocie przejąć kontrolę. Przegrałem, brawie zginąłem. Najpewniej następne spotkanie skończy się walką już bez słowa, bez wspólnego piwa i podziwiania zachodu słońca. Nadejdzie ciemność która kroczy za mną od urodzenia. |
|