Hito-ni hitokuse DpyVgeN
Hito-ni hitokuse FhMiHSP


 

Hito-ni hitokuse

James Anderhil
James Anderhil
Hito-ni hitokuse Nie 17 Lut 2019, 04:21



Wreckless Black i James Anderhil

16,11, AD 2018 Boston, pub "Black Cat"



Zaproszenie na drinka wojowniczkę, było jedynie z pozoru złym pomysłem, owszem reprezentowali dwa oddzielne obozy i mieli inne cele, lecz pomoc na szlaku była rzeczą jak najbardziej naturalną. To też James, postanowił nagiąć nieco zasady i spędzić trochę czasu z nowo poznaną. Tym bardziej, że zaimponowała mu swymi umiejętnościami, a to rzadkość.
– Nieźle walczysz – odparł zgodnie z prawdą, bo chuchro z niej, a wywija mieczem tak, że niejednego faceta zawstydzi. Taneczny lekki krok, gracja w poruszaniu się, dobra kondycja i brak zawahania, oto co kształtuje prawdziwych zabójców. I ten chłód w spojrzeniu wręcz obojętność na świat i wszystko co ludzkie. Przez ułamek chwili nawet pomyślał, czy kobieta ta zdolna jest do uśmiechu wszak ten wręcz nienaturalnie mógłby wyglądać skąpany w aurze jaka ją otacza.  Zdecydowanie było w niej więcej mroku niż w niejednym potworze jakiego przyszło mu zabić, a mimo to zaufał swej intuicji i siedzi teraz naprzeciwko niej. Od czasu do czasu na dłużej zatrzymując wzrok na dziewczynie, a raczej kobiecie, lustrując ją uważnie. Myśląc przy tym nad losem, który zechciał akurat w tym momencie spleść ich drogi. Przeznaczenie? Niekoniecznie w nie wierzył, raczej przypadek sprawił, że akurat trafili na siebie. Spojrzał w bok na bawiącą się grupkę znajomych szumnie świętujących jakieś wydarzenie. Znajdowali się w cale przyjemnym pubie z głośników wydobywały się smętne nuty rockowych ballad z lat 70', a serwowane drinki były znośne, to wystarczyło do pogawędki.
– Jak masz na imię? – zapytał po czym upił ze szklaneczki niewielki łyk bursztynowego trunku. Anderhil, uwielbiał whisky i zawszę jeśli była okazja pił ten alkohol nie gardząc żadnym innym oczywiście. Ubrany swoją drogą, był lekko i wygodnie, hebanowy płaszcz którego się pozbył na wejściu wieszając na wieszaku nieopodal stolika, białą koszulkę i klasyczne ciemnogranatowe jeansy, oraz wysokie eleganckie buty ze skóry.
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Nie 17 Lut 2019, 09:33

Walka mieczem była dla niej jak oddychanie, może nabyta zdolność, a może było w jej krwi od urodzenia. Spotykanie na swojej drodze osoby, które umieją docenić każdą bronią albo same nią władają, albo wiedzą więcej niż przeciętni ludzie. Las pełen potworów, a ona wybrała się na oczyszczenie go z jednego, dość wkurzającego rodzaju. Gdyby nie jej towarzysz pewnie byłaby podzielona na trzy, na śniadanie, obiad i kolację. Zaskakujące wręcz było to, że ktokolwiek wtedy przechodził. W jakimś stopniu była mu wdzięczna, owszem, ale jej kamienna, zimna twarz nie drgnęła nawet na chwilę, żadna emocja się na niej nie pojawiła.
-Mmm... Jeszcze raz, dziękuję za pomoc. - ukłoniła się lekko, okazując szacunek i równość pomiędzy nimi. Takie zachowania ze strony dziewczyny mogło spotkać naprawdę garstkę osób. Zwłaszcza, że Wreckless nie uważała za potrzebne komunikowanie się z innymi. Dzisiaj z jej wybawcą wręcz chciała spędzić spokojnie czas. Wyłączyła nawet specjalnie telefon, bo nie miała sił na jakiekolwiek ponowne perypetie. Świat się nie zawali, jak Black na chwilę przestanie się nim interesować.
Na dłoniach białe, w sumie to już szaro-biało-czerwone rękawiczki szybko zostały zsunięte z bladych rąk dziewczyny. Wyglądały naprawdę tragicznie. Dobrze, że po jej czarnym płaszczu do kolan, ze złotymi guzikami, kołnierzem do brody, wszystkie brudy już spłynęły. Mogła go na spokojnie zdjąć i tak też zrobiła. Rozpinając płaszcz ujawniła pod spodem czarne body, które idealnie przylegały do jej ciała. Wysokie buty na obcasie dodawały km teraz charakteru. W odpowiedzi na pytanie towarzysza siadła obok niego zamieszczając płaszcz na swoim siedzeniu.
-Black. Możesz mi mówić Black. - kiwnęła do niego głową jakby oczekiwała, na przedstawienie jego osoby. Jednocześnie spojrzała na barmana i machnęła do niego ręką.
- Co pijemy? Słabe, średnie, mocne?- Przeczesała ciemne włosy bladą ręką i zastanawiając się nad swoim trunkiem spojrzała na chwilę na twarz towarzysza. Miała wrażenie, że są jak dwa różne światy, yin i yang. Ona chłodna, zdystansowana, on pogodny, otwarty nawet na rozmowy ze swoim wrogiem. Było to wręcz zagadkowe, tak jak jego ciemno orzechowe oczy. Wreckless przez jakiś rok nie nosiła soczewek koloryzujących, tak samo było i dzisiaj. Mały kosmos bez gwiazd w oczach, tak to określała. Jedyny minus był taki, że siedząc w barze przez aurę Black mogło dojść do kilku bujek. A ona wolałaby raczej tego uniknąć, jednak nie odmówi drinka swojemu wybawcy. Była mu naprawdę wdzięczna.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Nie 17 Lut 2019, 14:36

Uśmiechnął się leciutko widząc pokorę i szacunek w oczach kobiety, która nawet w takim świecie pełnym magii, bogów i różnych dziwów była na swój sposób wyjątkowa. Nigdy nie ukrywał, że potrafi się poznać na ludziach ot taki talent zapewne po matce, bo ojciec gardził czymś tak małostkowym jak uczucia i empatia. Wojowniczka o kruczoczarnych włosach zaimponowała mu swą postawą, acz głupota, tudzież pech dzisiejszego poranka o mały włos nie pozbawił jej życia.
– Drobiazg – przyjął podziękowania i posłał w stronę nowo poznanej nieco bardziej sypatyczny uśmiech. Zdając sobie doskonale sprawę, że nic tak dobrze nie łączy ludzi jak wspólna walka i alkohol nie wahał się zanadto, a właściwie przez to postawił aby po walce odpocząć w pubie.
Miejsce to nie było do końca w stylu Lorcana, zdecydowanie bardziej wolał stare Brytyjskie puby w których czuć było zapach alkoholi, dym papierosów i cygar, a przede wszystkim aura jaka otaczała takie miejsca wpływała niezwykle kojąco na rozdartą duszę.
– Miło mi panienkę poznać, nazywam się Anderhil, James Anderhil – skłonił się lekko, a cień delikatnego uśmiechu nie znikał zdawać by się mogło z jego oblicza. Co tu dużo mówić? Był zadowolony z takiego obrotu spraw. Wiedząc, że mógł trafić na kogoś, kto nie szczyci się kulturą i rozsądkiem, a wówczas wieczór ten raczej spędzałby sam kojąc wyrzuty sumienia. Herosi w jego oczach byli zbyt cenni, by ich mordować. Wystarczająco wiele potworów pragnie naszej śmierci, zbyt wiele cieni kryje się pośród mroków by pozwolić, abyśmy wzajem się jeszcze mordowali. Nie popierał tej ideologii, ale nie odmawiał rozkazom. Dzisiejszego wieczora jednak byli tu sami. Z dala od wszelakich problemów, podziałów i zwierzchników. Mogli zatem zapomnieć się i oddać przyjemności płynącej z rozmowy i degustacji trunków.
– Sugeruje whisky – i czując, że panienka nie będzie oponowała zamówił butelkę Glenfiddich’a 12 letnią, wyborny single malt z rodzinnych stron. Charakteryzujący się świeżym, by nie powiedzieć orzeźwiającym owocowym aromatem w którym czuć jednak gruszki, zielone winogrona, nutkę cytrusów, wanilię i miód, a żeby nie było tak cukierkowo to oczywiście aromat podbija słód i nikły ślad dębu niezawodnie przypominający o korzeniach tego trunku. Był ciekaw czy posmakuje panience Black, ta whisky.          
– Co przygnało cię w te regiony? – dość osobiste pytanie zdawał sobie z tego sprawę, lecz chciał poznać przyczynę ratowania jej z opresji. Wszak raczej nie zastawiała sideł na stwora z którym nie ma teoretycznie szans, wyglądała na bystrą...
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Nie 17 Lut 2019, 20:24

Dla niej nie było to wcale nic takiego. Chłopak znalazł się w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie. Wreckless natomiast robiła obu stroną przysługę oczyszczając las z niepotrzebnych stworów. Nie wiedziała jednak, że ten będzie taki natarczywy i agresywny. Zaskoczyło ją to na tyle, że została wytrącona z równowagi. Postać bruneta oczywiście wydawała jej się chcieć ją zaatakować, ale było zupełnie inaczej. Chłopak zaserwował jej pokaz zdolności, których na pewno brak dziewczynie. Spoglądając na sytuację w barze westchnęła cicho. Nie przepadała za tłumami. Tłoczne miejsca ją denerwowały, jakby ludzie nie mieli naprawdę miejsca na spotkania. Tyle restauracji, tyle barów, a Tobie się zawsze wydaje, że oni schodzą się właśnie do tego jednego, w którym jesteś Ty.
Słysząc imię swojego wybawiciela kiwnęła głowa i zakodowała sobie gdzieś z boku ta informacje. Posiadanie znajomych w obozie nie było jej celem. Zwłaszcza, że ona nie miała znajomych, może inni ją za takowa uważali, ona utrzymywała dystans pięć metrów. Za dużo spotkań z niewłaściwymi osobami kończyło się na niekorzyść własnie tych samych osób. Nie jest to wina Black, że ona wykorzysta sytuację na swoja korzyść i jeśli ktoś jej wejdzie w drogę to spotka go to samo co kłodę, która napatoczyła jej się pod nogi kilka metrów za nią. Kilka bluzg z ust pięknej, dostojne pani też pewnie usłyszy. Nie raz unosiła głos, nie raz spluwała mięsem na niewyedukowane osoby. Aż przypomniał jej się Jason...
Na słowo whisky zareagowała automatycznie, szerzej otwarte oczy przystępniejsza pozycja na krześle. Picie alkoholu było dla niej jak picie zwykłej wody - uwielbiała i nie wybrzydzała. Nie mogła również odmówić swojemu wybawicielowi James'owi, który zaprosił ją co prawda na drinka. Odmawianie nie było w jej naturze, nie takim propozycjom. To co zostało zamówione zainteresowało Black. Zazwyczaj brała to co jej podawali, nie patrzyła na nazwę czy smak. Ale tutaj został wskazany konkretny egzemplarz. To zaciekawiło dziewczynę. Podwinęła lekko rękawy odsłaniając niewielki tatuaż na ręce i oparła się o blat.
-Słyszałam, że ta bestia przeszkadzała zarówno wam jak i moim ludziom. W wolnej chwili chciałam się jej pozbyć. Hmm... taki, jak to mówią... Drobny uczynek dla dobra ogółu. - powiedziała wzruszając ramionami. Bardziej ciekawa była skąd on się tam wziął. Przyjrzała mu się dokładniej badając go ciemnymi jak noc oczami i przeczesała włosy dłonią.
-Nie mniej jednak pytanie powinno zostać odwrócone w Twoją stronę... Co Ty robiłeś w okolicy? - zmrużyła oczy bacznie obserwując James'a. Mimo iż chłopak ją uratował, to wolała być ostrożna. Nigdy nie wiadomo co może się wydarzyć. Zwłaszcza, że Wreckless nie należała raczej do osób, którym powinno się pomagać.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Wto 19 Lut 2019, 19:02

Anderhil, zauważył wyraźną zmianę w nastawieniu i postawie kobiety kiedy padła nazwa „whisky” a kelner kilka chwil później podał do stolika dwa kryształy i brudno-zieloną butelkę wybornego trunku. Nie mógł również nie dostrzec jak dopasowane body zarysowuje kształt figury panienki Black, a było na co spoglądać. Jednak nie to zwróciło jego uwagę, a przynajmniej nie głównie to. Gwiazdozbiór Smoka z łaciny Draco, w miejscu skąd pochodził znajomość mapy nocnego nieba była podstawą. Każdy chłopiec i dziewczynka studiowali to wszak mimo ery nowoczesnych technologii, kiedy znajdziesz się na otwartym morzu zdany tylko na siebie dobrze wiedzieć, gdzie jest dom. Z pewnego zamyślenia wyrwał go głos kobiety, miły i przyjemny, lecz chłodny.
– Tropiłem pewnego gryfa – samicę, zabiła kilku młodych herosów, którzy zlekceważyli zasady i zamierzali odejść. A przynajmniej tak głosi plotka. Miałem zabić stwora i to uczyniłem z twoją pomocą. – Odpowiedział uśmiechając się delikatnie. – Jakiś stwór zabił jej potomstwo i wpadła w szał. Stąd też ten atak i sianie postrachu w naszych stronach. – Zakończył wywód o gryfie i polał bursztynowego trunku kobiecie i sobie.
– Dziękuje za przysługę, jednak następnym razem bądź czujniejsza. – Dobra rada na przyszłość, a kto wie może posłucha i nie zginie rozszarpana przez karagory. Doprawdy szkoda, by jej było i mimowolnie kątem oka przeleciał po jej sylwetce zatrzymując się w kilku strategicznych punktach.
Kobieta wyraźnie bawiła Jamesa, i nie ukrywał tego, kiedy zadała pytanie i otaksowała go spojrzeniem tych swoich pięknych patrzałek przywodzącym na myśl dwa węgielki próbujące niczym wykrywacz kłamstw zdiagnozować przesłuchiwanego. Zdusił śmiech i zaszczycił niewiastę uroczym uśmiechem, a wedle plotek nawet podchodzącym pod miano „czarującego”.
– Jesteś piękną, młodą kobietą o dość chłodnej osobowości tli się w tobie jednak coś co przyciąga – odparł cały czas uśmiechnięty, ba nawet pochylił się nieco ku niej. A w nozdrzach momentalnie poczuł zapach szamponu, ciała i zaschniętej krwi, wyczulone zmysły reagowały silniej niż zazwyczaj. – Ciekawy tatuaż – przerwał podchody i wygodnie oparł się na kanapie. – „Draco” - smok, reprezentant chaosu sprzeciwiający się bogom, aż tak ich nienawidzisz? Co za pytanie, oczywiście że tak. – Spojrzenie ciekawe, aczkolwiek stonowane nie chcąc uchodzić za prowokatora James nieco spuścił z tonu. Było nie było ale kobieta mu imponowała i nie chciał jej zrazić, a raczej poznać.
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Wto 19 Lut 2019, 20:50

Posiadanie drobnego ciała miało swoje wady i zalety. Na pewno zaletą było, to, że idealnie wpasowywało się w ciuchy, które sobie Wreckless wybierała. Wadą natomiast było to, że przyciągała wzrok nie tylko przystojnych mężczyzn, ale nawet tych obleśnych. Czuła jak ludzie się na nią patrzą, wiedziała, że jej małe ciało nie było też wystarczająco silne w niektórych sytuacjach, ale nadrabiała akrobatyką. Jej drobna budowa ciała zawsze dawała jej ten plus, że w walce mogła bez problemu uniknąć ciosów, czy szybciej reagować. Zawsze miała tą tyci przewagę nad większymi przeciwnikami. Nie było to jednak przydatne w walce z gryfem. Odsłoniła się zbyt wiele razy, zbyt wiele razy pozwoliła pochopnie oceniać sytuację i atakować w złym momencie.
-Teraz rozumiem... Gdyby nie Ty... ten gryf już dawno by mnie jadł na swoją kolację. - skinęła mu jeszcze raz głową w podzięce i słuchając jego kolejnych słów spojrzała w blat przed sobą. Miał rację, jeśli nie będzie ostrożna, wkrótce skończy bardzo marnie. Zamknęła mocno oczy, jakby chciała odtrącić w tej chwili wszystkie swoje obawy. Cicho westchnęła i słysząc jak chłopak polewa im alkohol uniosła wzrok kierując go na twarz James'a.
-Wiesz... to ja powinnam Ci dalej dziękować. Ja tylko przyciągnęła uwagę tej bestyjki. - odparła spokojnie badając wzrok, który badał ją. Uniosła brew do góry zastanawiając się skąd ten dziwny uśmiech, takie... nienegatywne podejście w stosunku do jej osoby. Bardzo ją to zainteresowało, więc bacznie obserwowała zachowania swojego wybawiciela, który najwidoczniej... dostrzegł walory Wreckless?
-P...przyciąga? Przepraszam, nie rozumiem co masz na myśli.-Black była zmieszana, nie bardzo wiedziała jak ma zareagować na słowa towarzysza. Nie przychodziły jej również do głowy jakiekolwiek słowa, które mogłyby określić dogłębniej zdziwienie dziewczyny. Przydałby jej się teraz słownik albo encyklopedia. Kompletnie nie wiedziała o co mu mogło chodzić. Kolejne jego ruchy, to przybliżenie się do niej sprawiło, że wygięła się w lekki łuk, jakby chciała tego uniknąć.
-Hmm? Nie to, że nienawidzę. Mojej matki nienawidzę, do reszty się nawet nie przystawiam. Nic do nich nie mam. - wzięła do ręki szklankę z nalaną whisky i wypiła za jednym razem odstawiając naczynie z cichym hukiem na blat.
-Nie zakłada się z góry czyichś poglądów. To bardzo niekulturalne. - spojrzała na niego chłodno biorąc butelkę whisky i sama sobie dolała nie czekając, aż James wypije swoje.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Czw 21 Lut 2019, 20:53

– Drobiazg nie ma o czym mówić, powaga – posłał w stronę panienki rozbrajający uśmiech i złożył ręce za głowę rozkładając się wygodniej na kanapie, acz z całym szacunkiem do kobiety i miejsca w którym był. Pozycja ta idealnie odzwierciedlała jego nastrój, luz i chill po dobrze wykonanej robicie.
Jej mina oraz reakcja rozbawiły Anderhila i nie krył tego. – Moja droga wojowniczko o kruczoczarnych włosach, jesteś niezaprzeczalnie piękną kobietą, a mówiąc prościej przyciągasz swoją osobą, a jeśli tego nie odczułaś to zapewne twój chłodek odstrasza potencjalnych napaleńców – wytłumaczył jak dziecku w czym rzecz samemu popadając w zadumę. Jakże to tak jest, że co i rusz trafiam na takie kobiety? Niezależne, stroniące od towarzystwa, a jednocześnie warte tyle, co całe złoto Valhalli. Łączące cechy wojowniczki i damy wzajem – zastanowił się. Doprawdy myśl ta nie dawała spokoju i kołatała się niecierpliwie jak jaskółka w garści. Może faktycznie miał szczęście do kobiet?
– Rozumiem, i ja mam niezbyt ciepłe relacje z ojczulkiem, który wykorzystawszy matkę zniknął, ech ale by chcieć go zabić? Nie, sądzę, że to by mogło zburzyć harmonię w świecie – odpowiedział szczerze i nader poważnie zupełnie innym tonem niżeli wcześniejsze odpowiedzi. Teraz też wszak i temat był z innej ligi i nie należało sobie żartować. A nóż ktoś słucha i jeszcze gotów piorunem strzelić kapryśnemu bachorowi w czerep?
– Nie zakładam, stwierdzam fakt przez dodawanie informacji, ale skoro poczułaś się urażona, przepraszam – uśmiechnął się kącikami ust i również sobie polał whisky. Widział, że ma do czynienia z konkretną kobietą i musiał zważać na słowa coby niczego pochopnego nie palnąć, a jednocześnie ochota by ją bliżej poznać rosła z każdą chwilą.
– Kto nauczył Cię tak walczyć? –zapytał po chwili ewidentnie ciekaw jaką odpowiedzią go uraczy. Sięgnął w międzyczasie po szkło i wypił całą zawartość.
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Pią 22 Lut 2019, 10:49

Musiała trochę sprostować jego słowa. Mrużąc oczy i wypijając kolejną szklankę whisky oblizała blade usta, które wykrzywiły się w grymasie. Nie lubiła spoufalać się z innymi ludźmi, a w przypadku osób z obozu - to już bardziej. Odłożyła szklankę nie odrywając jednak od niej ręki. Dolała do naczynia trunku wypuszczając z ust trochę chłodnego powietrza, który schłodził napój. Zerknęła kątem oka na James'a.
-Dziękuję za twe pochlebstwa i tak, zdaje sobie z tego sprawę... Myślisz, że chce by tak było?... - spytała przystawiając zimną szklankę do czoła. Atmosfera dookoła w barze sprawiała wrażenie irracjonalnej. Wszyscy dookoła dobrze się bawią, a oni siedzą, dookoła Black przygnębiająca, chłodna atmosfera, która mogłaby niejednego przyprawić o zawroty głowy. Przymknęła oczy próbując wsłuchać się w muzykę, która wybrzmiewała z głośników. Nie ważne jak bardzo by chciała, żeby wszystko było odwrotnie, nic nie zmieni faktu, że ona - córka Hel, jest jaka jest... Urodziła się taka i nikt nigdy nie chciał mieć z nią cokolwiek do czynienia. Takiego doświadczenia nikt nie powinien doświadczyć w swoim życiu. Odrzucenie, bezsilność, samotność, ból.
-Chce tylko by odpowiedziała za to... co mi zrobiła... - wyszeptała przystawiając szklankę tym razem do ust, upiła połowę jej zawartości delektując się smakiem whisky, które bawiło jej podniebienie. Odetchnęła spokojnie i kiwnęła głową słuchając słów James'a, które dochodziły do jej uszu. Założyła włosy za ucho i oparła się wygodnie na kanapie zakładając nogę na nogę.
-Mmm... Mieliśmy takiego nauczyciela. Codziennie przed treningiem kazał nam stać na palcach przez ponad godzinę z uniesionymi rękami. A jak ktoś nawet drgnął dostawał po głowie drewnianym mieczem...-zdradziła chłopakowi dopijając resztę trunku. Stare wspomnienia zawitały przed jej oczami. Gdyby umiała się uśmiechać, pewnie by to teraz zrobiła. Przyjemnie wspomina te dni, kiedy trenowała, uczyła się jak zachować się w walce, na polu bitwy.
-A Ciebie? Kapitan? - spojrzała na bruneta sięgając po butelkę i dolewając sobie już trzecią kolejkę.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Pią 22 Lut 2019, 11:37

Inteligentna i wartościowa kobieta jak ją poznać w naszych czasach? Otóż bardzo prosto wystarczy udać się tropem bestii do lasu i czekać na rozwój wypadków, a tak poważnie to Anderhilowi, niezwykle przypadło do gustu to co powiedziała. Była ś w i a d o m a, swoich wdzięków, a mimo to nie robiła z nich tarczy, czasem niewątpliwie służyły jako narzędzie. Oręż, którego lękają się w cichości ducha mężczyźni bo wiedzą, że nie mają tarczy by zasłonić taki cios.
– Myślę, że przez to jesteś tym bardziej wyobcowana ze społeczeństwa mając na karku nachalne persony, lub zwykłych facetów, którzy nie lubią jak im się odmawia i później chętnie uprzykrzają życie takiej osóbce. Innymi słowy jest twoja uroda jest bronią i przekleństwem jednocześnie – odparł z całkowitą powagą. Chciał uzmysłowić kobiecie, że rozumie jej położenie, a jego słowa komplementujące jej urok były prosto z serca bez podwójnego dna i podtekstu. Nie zwykł w ten sposób dobierać się do kobiecych majtek.
– Rozumiem, cóż może Ci się ta sztuka uda, a może nie będąc całkowicie szczerym powątpiewam w to. My herosi jesteśmy często tylko marionetkami na ich placu zabaw. Głupcem ten kto sądzi, że jest inaczej ale nie neguje twoich postanowień. Nawet Rzym nie trwał wiecznie, a gniew, ból, pot i krew nie raz stawały się fundamentem do obalenia tyrani. Chociażby Spartakus, porwał za sobą tłumy stanął na czele armii, walczył i zginął, lecz robił to bo wierzył w swoje ideały, marzenia – ten przydługi monolog skwitował lekkim grymasem przypominającym uśmiech, a w głębi ducha debatował po której stronie on w takim konflikcie by się znalazł? Polał mimowolnie jej i sobie bursztynowego trunku.
Lorcan, parskną śmiechem słysząc metody treningu w nogods. – Bardzo ciekawy trening wytrzymałościowy. Jezioro łabędzie wystawialiście? – zażartował, zastanawiając się przy okazji, czy panna Black ma w sobie odrobinkę dystansu i nie obróci tej uwagi w złą stronę. – Mój kapitan i nauka czegokolwiek prócz picia? Nie ma opcji. Walki uczyło mnie kilku herosów, lecz każdy z nich dziś trawę gryzie. Najwięcej mówiąc szczerze wyniosłem z lekcji pewnego Orka – poety co toporem dwusiecznym wywijał jakby nic nie ważył i od pewnej Walkirii o imieniu Dahlia, lecz to stare i ponure dzieje… – urwał przypominając sobie towarzyszkę i pośredniczkę bogów i jej śluby. Spochmurniał przez to na moment.
– Lubię ten chłód – zaczął po dłuższej chwili – przypomina dom, północną Szkocję, gdzie północny wiatr hula, a w pubach zawszę znalazło się ciepło i przyjazną atmosferę. Chciałbym byś i ty takie miejsce znalazła. Kogoś kto zaakceptuje twoją wyjątkowość i będzie Ci wsparciem bo samemu przemierzając trudy życia jest cholernie ciężko. – Ktoś kto poda dłoń gdy upadniesz, pomoże Ci podczas choroby, nie osądzi pochopnie i zaakceptuje twoje wady, a doceni zalety. Druga połówka przyjaciel, kochanek, wojownik.
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Pią 22 Lut 2019, 13:02

Pomiędzy jedną a druga piosenką, które dobiegały z głośników Wreckless wyjęła fajkę z kieszeni kurtki, przeszukała kieszenie w poszukiwaniu zapalniczki. Możliwe, że jej wypadła podczas walki. Mruknęła pod nosem opadając ciężko na kanapę i wsuwając papierosa między wargi. Czuła, że to jakieś zrządzenie losu. Uważnie słuchając James'a zdała sobie sprawę, że ona w NoGods czuła się jak w domu. Mimo iż nie każdy chciał utrzymywać z nią jakiekolwiek relacje, a ona dystansowała siebie, żeby nikomu krzywdy nie zrobić, to jednak w głębi czuła się źle. Jednak... nikt tego nie wiedział, ani nie widział. Nie zdradzała swoich uczuć nikomu.
-Zdaje sobie sprawę z tego, że to jaka jestem czyni mnie niebezpieczną... Czasami ludzie albo są głupi, albo udają głupich... Na jedno wychodzi. - stwierdziła wyjmując papierosa z ust i kładąc go obok szklanki, którą James napełnił. Trening nie zawsze wydawał jej się adekwatny do tego co potem faktycznie z niego wynieśli. Albo to była kara za spóźnialstwo? Nie była sobie w stanie przypomnieć. Większość wspomnień była przez nią wymazana, odepchnięta, nie chciała ich. Możliwe jednak, że nie zdawała sobie sprawy z tego, co właściwie sobie sama robiła.
- Szczerze powiedziawszy gówno mnie obchodzi co oni sobie robią z nas i po co to wszystko. Chcę odpowiedzi, faktów, skruchy. Czegokolwiek co mnie zaspokoi. Nikogo innego krzywdzić nie chce. Po prostu... - zatrzymała się na chwilę w swych myślach. Nie lubiła mieć na sumieniu niewinnych ludzi. A dość często się zdarzało, że zlecenia nie odpowiadały jej kompletnie.- Nie zależy mi na krzywdzeniu innych. - dokończyła podnosząc szklankę z whisky. Chwilę tak siedziała z ręką w powietrzu, wzrokiem wbitym w dal. Jakby nad czym kontemplowała. Powoli przystawiła chłodną szklankę do ust i upiła łyka trunku.
-Czasem nawet odgrywaliśmy "Czerwonego Kapturka". Kto by pomyślał, że umiemy się bawić...-wzruszyła ramionami oczywiście żartując. Nie widać było po niej żadnego uśmiechy, zmiany nastroju, nic. Chłodna maska przywdziana na drobną twarz. Obróciła się bokiem do James'a.
-Norwegia też ma takie miejsca. Co prawda, więcej tam skał i gór... Ale też jest to piękne, chłodne miejsce. Może ktoś się znajdzie, kto zrozumie moje zdanie i nie będzie miał pretensji o to jaka jestem. Może... kiedyś...- wyszeptała niepewnie. Jakby oceniała siebie naprawdę nisko i tak właśnie było. Przez zdolności odziedziczone po swojej matce nie zdobywała żadnych dłuższych znajomości, nie poczuła nigdy ciepłych emocji, po prostu pusta kartka z napisem "Nieznane". Zawsze tak było... Dla niej nigdy nie było inaczej.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Sob 23 Lut 2019, 03:21

Parsknął na słowa kobiety faktycznie mimo odmiennych temperamentów nadawali na podobnych falach co sprawiało, że przyjemność płynąca z rozmowy była tym większa im dalej w las. Gdyby tylko dziewczyna przestała stawiać niewidzialne mury odgradzające ich byłoby fantastycznie ale i na to przyjdzie swoja kolej. Tym czasem Anderhil widząc gorączkowe poszukiwania niechybnie zapalniczki uśmiechnął się. Czekał owszem do momentu rezygnacji, by wkroczyć z odsieczą.
Niewielka posrebrzana zapalniczka zalśniła w jego długich i zręcznych palcach bez zbędnych ceregieli wskrzesił ogień podsuwając dłoń pod niemal nos czarnowłosej. – Bez obrazy ale w moich oczach jesteś ptaszyną skrzywdzoną przez los – odparł wcale szczerze i dobitnie co miało skrócić ewentualne rozważania jego słów. Miał prawo, by tak sądzić i wiele nie mylił się tym poglądem z prawdą. Wprawdzie każdy kto ma oczy i uszy otwarte na mowę młodej wojowniczki wyłapie w jej tonie to co Anderhil i przyzna rację. To też nie mając w tej materii niczego do dodania począł bawić się w dłoni zapalniczką i pozornie na tej czynności się skupił.
Słuchał tego co panienka Black ma do powiedzenia i zastanawiał się czy aby na pewno to ta sama kobieta co przed momentem. Wojowniczka, która nie lęka się śmierci teraz w taki oto sposób odpowiada na zadane pytanie. Zmarszczył brwi i zastanawiał się czas jakiś nad konkretną odpowiedzią, lecz ta nie nadchodziła to też rzucił co mu serce podpowiadało w tej chwili. – Nie liczyłbym na to. Odstąpiłaś od obozu jesteś wrogiem bogów, a oni obrazę chowają długo. Jeśli poszczęści Ci się przeżyjesz jeszcze kilka lat – wątpił w powodzenie tej wyprawy, pragnienia była jeszcze kapryśnym dzieckiem, które musiało przywyknąć do tego, że życie ma smak goryczy. Już pomijając fakt, że gdyby Black stanęła przed bogiem niechybnie by zgięła, a tego nie chciał widzieć ani o tym słyszeć. Była to fakt w przeciwnej frakcji ale jej śmierć nie ucieszyła by go.
Uśmiechnął się na wspomnienie o czerwonym kapturku acz nic nie dodał od siebie widząc chłodne podejście dziewczyny zaczynał się zastanawiać nad opcjami irytacji lub rozbawienia niemniej i te mogłyby spełznąć na niczym. Jasne nie przeszkadzała mu jej „maseczka” lecz była irytująca na dłuższą metę. Tu marudziła, że nie ma znajomych ale nie potrafiła się otworzyć. Zdać na tą odrobinkę poświęcenia może akurat trafi się ktoś kto nie zrani, a doceni i zaakceptuje?
– Może kiedyś? – uśmiechnął się kącikiem ust, acz przypominało to raczej grymas i polał whisky. Trunek swoją drogą powoli się kończył to też gestem przywołał kelnerkę prosząc, gdy ta podeszła o to samo co poprzednio. Sądził, że alkohol wpłynie na dziewczynę i w końcu pęknie.
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Nie 24 Lut 2019, 13:14

Miała pewne zasady, których się trzymała przez całe swoje życie, a może przez życie które jeszcze pamiętała. Zdawała sobie sprawę, że nie zawsze jej zasady były pochwalane przez NoGods. Wiedziała, że często to przez nie dochodziło do kłótni, niepohamowanych zachowań, niekontrolowanych ataków. Często Wreckless potrafiła po prostu wybuchnąć. Była co prawda spokojną, poważną, skupioną osobą, ale każdy kto ją znał trochę dłużej mógł dojść do wniosku, że są rzeczy, które wybijają ją z takiego zachowania. Poruszanie przez bruneta tematu NoGods trochę ją mocniej poruszyło. Efekt alkoholu dał o sobie znać, a Wreckless czuła jak jej blade policzki, mimo iż nigdy nie skalane innym kolorem - dzisiaj płonęły. Delikatnie, ale płonęły. Odetchnęła cicho widząc jak mężczyzna podpala jej papierosa. Zdziwiona otworzyła szerzej oczy i zaciągając się gorzkim dymem odsunęła po chwili papierosa od ust. Dym, który zmieszał się z chłodnym powietrzem powoli ulatywał z pomiędzy jej warg. Małe chmurki unosiły się w powietrzu, przesuwały w stronę stolika, a potem zniknęły. Kątem oka obserwowała mężczyznę. I tak w sumie dużo powiedziała, o kilka słów za dużo. Powinna zakończyć to zwierzanie się. Alkohol sprawiał, że była bardziej otwarta i podatna na niektóre propozycje. Tej kolejki szybko nie wypije. Spoglądając na zapalonego papierosa zrobiła nim w powietrzu kilka ósemek i przystawiła go ponownie do ust. Ten smak był dla niej tak kojący, że gdyby choć przez chwilę sobie odpuściła na zapalenie minimum jednego papieroska.
-Uważaj sobie o mnie co tylko chcesz. - mruknęła na chwilę zatrzymując się w czasie i skupiając się na muzyce. Delikatny, przyjemny jazz. Uwielbiała go słuchać spędzając czas ze swoim psem, któremu najwidoczniej ten styl muzyki również się podoba i relaksuje dwójkę. Słysząc kolejne słowa James'a zmrużyła oczy patrząc na ludzi, którzy wchodzili i wychodzili z baru. Każda z tych osób nie wiedziała co ich czeka, jaką mają przyszłość, co może ich spotkać. Uważali zapewne, że świat dookoła nie jest wcale taki straszny, niebezpieczny. Możliwe, że mieli rację, ale Wreckless wiedziała swoje. Nie odsuwała od ust papierosa, zaciągnęła się nim ponownie i odpowiadając na słowa James'a spojrzała na niego:
-Mhm. Może. Życie jest pełne niespodzianek. Los może spleść drogi wielu ludzi. Niektórzy będą do siebie pasować, a inni już nie.- wzruszyła ramionami i ponownie zaciągnęła się papierosem. Chmurka, która wydobyła się z ust Black zrobiła kilka kłębków i owinęła twarz dziewczyny. Lubiła tak się bawić z dymem papierosowym. Zawsze sprawiało jej to jakąś satysfakcję, mimo iż było to zwykłe manipulowanie chłodnym powietrzem. Westchnęła głęboko. Takiego typu rozmowy często doprowadzały ją do myślenia, czy dobrze robi, czy powinna postępować tak jak chce. Czy to co robi jest słuszne. Odrzuciła szybko te myśli, to one ją definiowały, dawały jej sens. Nie miała zamiaru z tego rezygnować. Wyprostowała się na kanapie, co prawda dalej się opierała o kanapę, ale teraz siedziała zdecydowanie wygodniej niż poprzednio.
James Anderhil
James Anderhil
Re: Hito-ni hitokuse Sob 02 Mar 2019, 10:50

Uwaga podzielona na kilka rzeczy i czynników sprawiała, że James widział wszystko co się dzieje w barze, a przynajmniej w jego centralnej części, mógł również obserwować czarnowłosą, jak i dać ponieść muzyce oraz chwili odprężenia. Dym papierosa nie przeszkadzał mu ani trochę, ba wręcz uważał że niektórym kobietą wspomniana trutka dodaje uroku i sprawia, że są przez to jeszcze bardziej pociągające. Spoglądał zatem na Black, kiedy ta zaciągała się dymem, a jej usteczka zaciskają się na fajce, uśmiechnął się do swoich myśli.
– Samotność, to droga którą nie każdy powinien podążać. Może cię zgubić i pozbawić wszystkiego na czym kiedykolwiek ci zależało – czy bycie samotnym w świecie pełnym niebezpieczeństw było roztropne? Raczej nie, nie sądził również, że nogods przejmą się ewentualnym brakiem jej, ot zwykła ofiara jakich co dzień. Tym się właśnie obóz różnił od tej hałastry dzieci i starych, którzy uznając iż zostali skrzywdzeni przez bogów chcą ich zniszczenia, totalna hipokryzja. Obóz nigdy nie zostawi w potrzebie i choćby na samego true ogre człowiek się zasadzał zawszę dostanie wsparcie. Ponadto obóz to coś więcej niż mury, miasteczko, bogowie, obóz to miejsce w którym zawiązują się przyjaźnie, braterstwo krwi, coś co sprawia, że człowiek nigdy nie będzie samotny na polu walki bo zawszę, będzie ktoś kto mu osłoni plecy. Niestety nasza droga koleżanka nie przekonała się o tym i wybrała nogods, bo ma „sprawę” do swej matki…
– Zostawiam cię panno Black ze swoimi myślami i tą oto butelką whisky, powodzenia na szlaku. – Wstał, a jego słowa dodały chwili pewnej uroczystości. Nie chciał widzieć tej smarkuli martwej w leżu jakiegoś paskudnego stwora ale też jasno określiła zasady i szanował je dlatego nic już nie mówił o bogach, obozie, czy odwiecznej walce ze złem. Nie miało to sensu była uparta i jedyne czego by posłuchała to mowa bicza, a na taką lekcję nie chciał jej zabierać, ot polubił ją nawet.
Telefon nieustannie wibrował w wewnętrznej kieszeni płaszcza czuł że musi się spieszyć. Skłonił się lekko panience Black i ująwszy jej wąską dłoń w swe ciepłe i silne palce pocałował wierzch dłoni patrząc jej przy tym w oczy. Odchodząc szepnął kilka słów do barmana i dał mu co nieco tak, aby dziewczyna nie widziała. W końcu wyszedł na zewnątrz, a chłód nocy powitał z radością sięgnął po telefon, który od chwil kilku milczał i spojrzał na rejestr nieodebranych połączeń.
– No jasne… – szepnął do siebie i zaśmiał się krótko. Aż tak jej tęskno, że wydzwania w środku nocy, ech cóż zrobić, kobiety…
Gość
Gość
avatar
Re: Hito-ni hitokuse Sob 02 Mar 2019, 12:02

Obserwacja James'a na coś się opłaciła. Można by powiedzieć, że nieco więcej się o nim dowiedziała i mogła na spokojnie powiedzieć, że jeśli miałaby się z kimś bić z obozu, to wolała by był to właśnie brunet. Papieros wcale nie kurczył się, miała wrażenie, że ustał w miejscu, a ona rozkoszowała się samym dymem. Oblizała spierzchłe usta i widząc kątem oka jak jej towarzysz wstaje i żegna się ona tylko machnęła w jego stronę ręką. Samotność jej nie doskwierała, miała przecież psa, który pilnował jej. Co prawda nie brała go wszędzie ze sobą, ale Garrus był wielce towarzyskim psem i wypełniał tą lukę w życiu dziewczyny. Kiwnęła lekko głową na słowa bruneta i zerknęła na butelkę. Pewnie zabierze ją ze sobą do siedziby. Nie chciała by się zmarnowała. Skrzywiona jednak odstawiła napój i odprowadzając wzrokiem bruneta do drzwi odetchnęła cicho.
Miała przed sobą dwa wyjścia, wrócić do siedziby, lub schlać się w tym barze i poczekać aż ktoś ją zgarnie. Przeczesała włosy wolną dłonią, zaciągnęła się papierosem i podjęła decyzję. Napiła się ostatni raz whisky i podnosząc się z kanapy zarzuciła na siebie swój płaszcz. Nie zapinała go, bo w sumie nie widziała jako tako potrzeby. Przeszła zgrabnie przez bar i rzucając pieniędzmi na blat przed barmanem otaksowała go wzrokiem. Wsunęła papierosa między wargi i idąc powoli do wyjścia rzuciła ostatnie spojrzenie na otoczenie, w którym wcześniej przesiadywała. Wpisała go w pamięć i przekroczyła próg baru kierując się w stronę najbliższego transportu, jaki mogłaby złapać. Czy to taksówka, pociąg, czy bus. Nie miało to żadnego znaczenia. Kroczyła między ludźmi rozsiewając chłodną, przytłaczającą aurę i paliła papierosa, który powoli, jednak, jej się kończył.

zakończenie
Sponsored content
Re: Hito-ni hitokuse

Hito-ni hitokuse
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: