"Jeśli umrze ptak, przypomnij sobie jak pięknie latał." — Te słowa zdecydowanie były jak najbardziej trafne, również te słowa najbardziej trafiły do głowy panny Tello. Czytanie książek było jedną z jej wielu pasji, jednak nie czytała współczesnych opowieści, gdyż uważała je za gorsze od tych, które były napisane w czasie, gdy jej jeszcze nie było na świecie. Wiele ludzi powtarzało, że trzeba pilnować każdej chwili w swoim życiu, bo one tak szybko odchodzą, ale ona miała inne zdanie na ten temat. Gdy odchodzi pewna, ważna chwila nastaje czas na nową, być może tak samo, lub bardziej ważną.
Lucrecia miała dzisiaj w planach spacer, dosyć długi spacer na świeżym powietrzu, a potem może trening w miłym towarzystwie? Jednak tuż przed tym postanowiła odwiedzić dobrego znajomego, którego lubiła częstować swoimi ostrymi potrawami, święcie wierzyła w to, że chłopak kiedyś nie zdoła wytrzymać ostrości i po prostu się podda.
Nie minęło wiele czasu, a ona już stała przed drzwiami do jego pokoju z dwoma pojemnikami, jeden był mniejszy, a drugi troszkę większy, na sam koniec pogładziła jeszcze swoją niebieską sukienkę i zapukała, tylko i wyłącznie raz, potem weszła do środka bez żadnego pytania. Lubiła tak robić, nawet jeśli nie było to zbyt kulturalne.
— Jesteś może głodny? Wiem, że jesteś i ja przybywam ci z pomocą, jak zawsze. — powiedziała, niemalże od razu i zbliżyła się do niewielkiego stolika w pokoju, zaraz potem ustawiła swoje pojemniki, jednocześnie je otwierając. Kiedy zrobiła to, co miała do wykonania, pokierowała swój wzrok na Noah, po czym puściła w jego stronę całkiem przyjazny uśmiech.
— Zrobiłam te smażone pierożki z kurczakiem i warzywami, które tak polubiłeś, jednak sos wyszedł mi trochę ... za ostry. — mruknęła z lekkim rozbawieniem, po czym wzięła jedną porcję i zamoczyła w ciemno czerwonym sosie, nie czekała zbyt długo i smakołyk wylądował w jej ustach. Miała rację - było okropnie ostre, jednak ona była do tego przyzwyczajona, kochała takie smaki.