Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros - Page 2 DpyVgeN
Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros - Page 2 FhMiHSP


 

Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros

Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Wto 18 Paź 2022, 20:40

Nie zareagowała w żaden sposób na jego słowa o zmianie zdania. To między innymi przez takie głupie jego teksty cały czas nic w ich relacje się nie zmieniło. Może gdyby okazywał więcej poszanowania dla ich relacji, a mniej domagał się seksu, mogliby go uprawiać od czasu do czasu gdyby wierzyła, że nie odwróci się od niej po pierwszym numerku. A tak nawet o przytuleniu mógł zapomnieć, choć prawda była taka, że do jego komentarza Viviana naprawdę nad tym się zastanawiała. Była tylko człowiekiem, a i tak bardzo długo wytrzymała bez bliskości drugiej osoby.
Przytaknęła tylko na całą historię tego, co zawierały papierowe torby. Może nie była miłośniczką Maka, ale to tez nie tak, że nie znała klasyków, bo nigdy ich nie jadła. Zdarzało się zwłaszcza gdy miała jeszcze dzieci.
Kiedy wszystko było gotowe, Kolumbijka również przeszła do jedzenia zaczynając wrapem, frytkami i rzecz jasna colą. Wszystko więc przeplatała nie przejmując się tym, że nie jadła jak dama dworu. Nigdy tak nie jadła. Rzuciła mu zaskoczone spojrzenie, gdy znowu wytarł jej policzek z sosu i oblizał palec. Wiedziała, że często brudziła się na twarzy, taka była jej natura, a może to urok? Zwykle jednak tylko jedna osoba poczyniała sobie takie troskliwe gesty i z całą pewnością nie był to Odys. Dziwiła ją więc ta jego naturalność w tym wszystkim, bo nie widziała w tym kolejnej próby podrywu.
- Domyślam się - mruknęła tylko w odpowiedzi i miała dodać coś jeszcze, ale w tym momencie między jej nogami wylądowała frytka. I teoretycznie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że chwilę później wylądowała tam ręka Spyrosa. Spojrzała to na rękę, to na niego próbując przeanalizować co on właśnie odpierdolił. Szybko jednak doszła do wniosku, że Grek był jak małe dziecko - najpierw robił, a potem myślał jakiej biedy tym sobie napytał. Postanowiła więc to wszystko zignorować włącznie z jego słabym żartem. Wróciła do jedzenia.
- Czyli jak? - myślała przez chwilę, że chodzi o sposób przygotowania frytek w inny sposób, ale gdy tylko mężczyzna zaczął tłumaczyć, Viviana wywróciła oczami. Prychnęła nawet pod nosem z rozbawienia, ale gdy wyjął długą frytkę, tylko spojrzała na niego z uniesioną brwią i wpakowała sobie do ust ostatni kęs wrapa. Tyle miała mu do powiedzenia w kwestii wspólnego jedzenia frytki. Gdy przełknęła, sięgnęła po kanapkę, którą zaczęła po prostu jeść. Mówiła, że się nie najadła, a heros jednak trochę w siebie wpakować potrafił.
- Dobry był ten wrap. Są takie w naszym maku? - spytała, gdy popiła zawartość ust colą. Ten sos tzatziki robił robotę i jak na McDonald's było dużo warzyw w środku. Nie kojarzyła, by w amerykańskiej knajpie też tak było.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Czw 27 Paź 2022, 15:15

Odysseas szanował Gavirię i okazywał to w sposób najbardziej do siebie podobny: był przy niej wyluzowany i jednocześnie nie traktował poważnie jej docinek, dzięki czemu nie zrazili się jeszcze do siebie, bo przecież wystarczyłoby kilka takich odzywek ze strony Kolumbijki, by Grek stwierdził, że: "a, wyjebane jajca, poszukam sobie innej". On jednak dzielnie trwał w tej nieco głupkowatej relacji, w której on rzucał dwuznacznościami, a ona raz po raz gasiła go, zasłaniając się własną ogładą i wyrzeczeniami, bo przecież w taki sposób Spyros odbierał jej przeżywanie śmierci bliskich. Po takim czasie powinna już zacząć sobie układać życie na nowo, tymczasem cały czas tkwiła we wspomnieniach i zamiast żyć, wegetowała. Z drugiej strony, kim on był, by ją oceniać? Każdy inaczej przeżywa żałobę. Również w innym tempie.
W pewien sposób bawiło go to, że Viviana traktowała go jak małe dziecko i tym samym wiele rzeczy puszczała mu płazem. Mało kto byłby na tyle odważny, by wsadzić rękę tam gdzie on, a jeszcze mniej osób przeżyłoby to. Jemu nic się nie stało, a mało tego, Gaviria w dodatku zlekceważyła jego ruch i komentarz, co też dało mu niejako do zrozumienia, że kobieta czuje się dość komfortowo w jego towarzystwie i nawet takie rzeczy nie wpływają jakoś mocno negatywnie na jego ocenę w jej oczach.
Później nawet zaśmiał się lekko na jej reakcję odnośnie włoskiego sposobu jedzenia frytek, bo była w pewien sposób urocza, nawet chyba było widać pewne zakłopotanie w jej oczach, a na tym poniekąd mu zależało. Lubił widzieć te bardziej dziewczyńskie zachowania Viviany, gdyż momentami naprawdę ciężko się z nią rozmawiało. Była chyba drugą najmroczniejszą osobą w obozie po Giotto, który i tak ostatnio w roli tatusia sprawdza się znakomicie i chyba powoli zaczyna ustępować córce Hodra ten tytuł.
- A chuj wie, nie jadam tam zbyt często - wzruszył ramionami, gdyż nie mógł nic poradzić na to, że rzadko kiedy stołuje się w McDonald's i tym samym nie ma pojęcia jakie menu knajpa oferuje na terenie Stanów Zjednoczonych. - Podejrzewam, że nie, bo tam to w większości gówno, nie jedzenie - dodał poważnie, po czym zaśmiał się lekko, gdyż trochę bawiło go to, że jeszcze jakiś czas temu sam narzekał na grecką kuchnię, a teraz zaczął napieprzać na kolejną. Ciekawe czy były w ogóle jakieś smaczne jego zdaniem.
Upił kilka łyków coli i wziął się za kolejną kanapkę, którą pochłonął w dość szybkim tempie. On sam też nie najadł się tym gyrosem, więc nic dziwnego, że mógł w siebie wcisnąć kolejny obiad. Wystarczy tylko spojrzeć na niego: dorodne chłopisko i w dodatku heros. To aż się prosiło o kilkukrotnie większe zapotrzebowanie na kalorie, witaminy i sole mineralne niż przeciętny śmiertelnik.
- Jakie było najlepsze jedzenie, jakie jadłaś w swoim życiu? - spytał z czystej ciekawości i na tyle neutralnie, by nie sugerować jej niczego. Widział, że powoli zaczyna przesadzać z przaśnym humorem, więc postanowił na te kilka chwil oszczędzić sobie komentarzy, choć trzeba było przyznać, że w pewien sposób utrudniała mu robotę. Jej majtki bowiem zawinęły się na jej łonie tak, że odsłaniały kawałek jej kobiecości. Nieduży, ale na pewno taki, którego nie powinien widzieć nikt poza kochankiem lub mężem. Mimo to siedział niewzruszony i tylko od czasu do czasu dyskretnie tam zerkał, w końcu coś mu się należy od życia, nie?
W końcu jednak ugiął się i spojrzał tam, a następnie teatralnie westchnął, by zwrócić jej na tą uwagę.
- Popraw te majtki, bo mnie dekoncentrujesz - wywrócił oczami i zaczął patrzeć na sufit i ściany, jakby to miało go uchronić od dalszego wgapiania się we ten odsłonięty fragment jej szparki.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pią 18 Lis 2022, 21:43

Kolumbijka nie raz i nie dwa słyszała, że jest mroczna, ale przecież nie robiła tego na pokaz. Była sobą, dość oschłym herosem, który przy niewielu się mniej lub bardziej otwiera, ale z całą pewnością nigdy nie staje się świergoczącą, uroczą damą, którą byle słowo rozbawi. Taki kwiatków należy szukać w innym miejscu. Niemniej nikt nie próbował znacząco jej zmieniać, a ona też nie potrzebowała wielu ludzi wokół. Jak widać ci, co już byli ją akceptowali.
Wzruszyła tylko lekko ramionami, gdy przyznał, że nie wie. Zaraz jednak zaśmiała się pod nosem przenosząc nawet na Greka spojrzenie.
- Co prawda zgadzam się, że to gówno, ale skoro już dwie kuchnie takie są, to jakie według ciebie są dobre? - może Odys lubi jakąś dziwną kuchnię albo jakąś chińską czy inną gruzińską? Była więc ciekawa co wpisuje się w jego smaki, skoro tak ochoczo krytykuje inne, a i po części też przecież całą śródziemnomorską do kosza wyrzucił, więc i nie tylko Grecja jest gówniana.
- Szczerze? Nie wiem, ale bardzo lubię wracać do rodzimej kuchni. Są tam specyficzne przysmaki, ale skoro alkohol ci siadł, to kto wie? Może nawet nasze rarytasy byś polubił - uśmiechnęła się lekko i już miała w głowie plan by zdobyć kilka tych "specjałów" w jakiś sposób i dać niczego nieświadomemu Spyrosowi. Podobno bez wiedzy, a więc i bez uprzedzeń najlepiej się ocenia jedzenie. Jej dzieci zresztą gdyby nie to (i mąż zresztą też) nie zjadłyby w życiu steka z kangura.
Viviana nie była świadoma, że jej bielizna nieco się zawinęła. A że też bardziej skupiła się na pochłanianiu jedzenia, tak też nawet nie wyłapała gdzie Odys zerka. Nie, dopóki teatralnie nie westchnął. Spojrzała to na niego, to w dół, by następnie szybko poprawić bieliznę. To ją nieco wybiło z rytmu, żeby nie powiedzieć zwyczajnie wprawiło w zakłopotanie. Zamiast tego sięgnęła po wielki kubek coli, którym częściowo zasłoniła twarz, a więc miała sekundę czy dwie na opanowanie się.
- Dekoncentruję w jedzeniu? W sumie nie dziwi mnie, że nie jesteś w stanie jednocześnie jeść i robić innej rzeczy. Jak żujesz gumę, to zatrzymujesz się w trakcie chodzenia? - musiała dać upust swoim emocjom, stąd też oczywiście nabijanie się z niego. Jej ton jednak o dziwo był łagodny i rozbawiony, więc i nie było słychać w tym złośliwości, a jedynie żart.
Brunetka skończyła swoje jedzenie, puste papierki i inne śmieci wyrzuciła do papierowej torby, w której przyniesione zostało jedzenie.
- Dobra, idę spać - mruknęła, choć za bardzo zmęczona nie była. Nie wiedziała jednak co robić dalej, a upijać się przed imprezą to trochę słaby pomysł. Chociaż...? Na razie sobie darowała i gdy tylko mężczyzna się ogarnął z jej łóżka, ona na chwilę jeszcze skończyła do łazienki, a potem uderzyła w kimę.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sro 11 Sty 2023, 12:46

To było dobre pytanie, bo Odysseas tak naprawdę nigdy nie zastanawiał się, jaka kuchnia jest jego zdaniem najlepsza. Potrafił wskazać słabe lub przeceniane, ale czy jakąś dobrą? Chwilę zatem musiał podumać, nim przyszło mu do głowy coś odpowiedniego. Uśmiechnął się więc do Gavirii nieco bezczelnie, choć nie miał przecież nic złego na myśli, po czym przeszedł do wyjawiania kobiecie, gdzie najlepiej jego zdaniem jadać.
- Włoska jest w porządku - rozpoczął mało oryginalnie, ale też ciężko było się nie zgodzić z tą tezą, bo w wielu rankingach kuchnia apenińska była uważana za jedną z najlepszych. - Słowiańska też jest niezła, zwłaszcza jeśli chodzi o mięso - zdarzało mu się trochę podróżować po Chorwacji, Bośni, Słowacji czy nawet po Polsce i tam musiał przyznać, że jeśli chodzi o przyrządzanie mięsa, to niektórzy kucharze nie mieli sobie równych. - A z takich egzotyczniejszych to tajska, wyłączając kilka beznadziejnych dań lokalsów - i na tym zakończył swój wywód. Pewnie gdyby zastanowił się nieco dłużej, przyszłoby mu do głowy coś jeszcze innego, ale odniósł wrażenie, że chyba to wystarczyło Kolumbijce, więc dalej się nie produkował.
- To zależy, co tam u was się je - chciał pociągnąć ją trochę za język, bo skoro kolumbijska kuchnia była tak przez nią chwalona, to chciał poznać jakieś specyfiki stamtąd. Nawet jeśli miałyby to być same nazwy dań, które on sobie potem gdzieś wygoogluje.
Zaskoczyło go to, że jego komentarz o zawiniętych majtkach tak ją wprawił w zakłopotanie, bo takie sceny zdarzały się nader rzadko. Niemniej jednak miło było widzieć, że Viviana ma ludzkie odruchy i czasami potrafi się zawstydzić czy wybić z rytmu, a nie zawsze tylko "ty debilu" albo "jeszcze słowo i utnę ci łeb" oczywiście w akompaniamencie bezuczuciowości.
Zaśmiał się na jej uszczypliwość, która była sprytną próbą przerzucenia rozmowy na niego. Będąc zatem bardzo miłym człowiekiem z natury, Grek uśmiechnął się lekko i pozwolił jej opanować sytuację, nie wracając już do tematu niesfornie układającej się bielizny.
- Powiem więcej, jak żuję gumę, to przestaję oddychać w tym czasie - zaśmiał się głośno sugerując, że jest to rzecz jasna żart, ale kto go tam wie? Może faktycznie jego procesy myślowe nie pozwalają mu na wykonywanie tak skomplikowanych sekwencji wspólnych jak żucie i oddychanie.
On też dokończył swoją porcję i po chwili spojrzał na zegarek, jak gdyby wyczuwając moment, że zaraz się rozejdą do własnych łóżek. Tak też się stało, bo Gaviria kilka minut później zarządziła spanie, czy może raczej poinformowała go, że ona zamierza to zrobić. Nie pozostało mu zatem nic innego jak dostosować się, wszakże co miałby robić samemu? Nie wiedział nawet jacy goście się już pojawili w hotelu, a też nie miał zamiaru chodzić po pokojach i szukać towarzystwa. Mógł też oczywiście pójść na dół do restauracji/baru i tam ogarnąć sytuację, ale po co, skoro w rzeczywistości chciał spędzić jak najwięcej czasu z Kolumbijką?
Pożegnał się z Vivianą i kiedy poszła do łazienki, on poszedł do swojego pokoju ogarnąć rzeczy, po czym gdy ta się zwolniła, od razu ją zajął. Tam rozebrał się i poszedł pod prysznic, analizując to, co zdarzyło się dzisiejszego wieczora. Jego myśli szybko powędrowały w dolne rejony ciała Viviany, co siłą rzeczy wywołało u niego przyjemny dreszcz. Mało brakowało, by ulżył sobie pod prysznicem, bo nawet miał ochotę się trochę podotykać, acz ostatecznie nic z tego nie wyszło, bo po co miał się dalej nakręcać? Umył się więc, wytarł i wyszedł po cichu, by nie robić jakiegoś hałasu, choć też nie spodziewał się, by Gaviria już spała. Chociaż może złapała jakiś teleportlag?
Wskoczył do łóżka i po chwili sam też zasnął, co nie było dla niego problemem, gdyż był przyzwyczajony do tego klimatu i nawet czuł się z nim bardziej komfortowo niż w East Lansing. Nazajutrz wstał jako pierwszy, mając ostatnio nie tyle co problemy z długim spaniem, co po prostu wystarczyło mu raptem kilka godzin do wypoczynku. Najpewniej był to efekt wybudzenia boskiego potencjału, który przyspieszał również regenerację. Jak to on, wyszedł całkowicie nagi spod kołdry, a następnie ze swojego pokoju, nie przejmując się tym, że Gaviria może go zobaczyć. Ruszył do łazienki ogarnąć się i umyć zęby, bo przecież zawsze musiał być gotowy, gdyby córka Hodra obudziła się z myślą o przelizaniu się z nim, prawda?
W trakcie szczotkowania zębów wyszedł z łazienki celem wzięcia dezodorantu z torby i od razu dostrzegł po wyjściu Gavirię w piżamie, bieliźnie, czy czymkolwiek w czym tam stała. Niewzruszony chwilę spoglądał na nią podziwiając jak zwykle jej ciało, jednak ona chyba miała zdecydowanie więcej do oglądania, wszak stał przed nią tak, jak go bogowie ulepili. Dopiero po chwili zerknął na dół dostrzegając końcówkę swojego porannego wzwodu.
Wzruszył ramionami i mając w ustach sporo piany z pasty do zębów rzucił do Viviany:
- Uznajmy, że mi też się majtki zawinęły - oczywiście żartował, ale przy okazji przypomniał też dziewczynie, że w pewien sposób jest 1 do 1. Choć ona zobaczyła jego przyrodzenie w całej okazałości, a on tylko skrawek jej łona. Niemniej jednak bierzemy co dają, si?
Poszedł zatem do pokoju i wziął stamtąd dezodorant, a w zależności od tego, czy Gaviria skrzyczała go czy też nie, albo ubrał bokserki albo dalej paradował nago po apartamencie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pią 13 Sty 2023, 21:36

Gdy tak bezczelnie się uśmiechnął, była pewna, że padnie coś w stylu "kuchnia spomiędzy twoich nóg", ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie rozumiała dlaczego taki uśmiech się pojawił, ale nie rozprawiała nad tym, tylko skupiła się na jego odpowiedzi. Przytaknęła lekko przyjmując jego zdanie do wiadomości.
- Słowiańskiej nie miałam okazji próbować - rzuciła ot tak, chcąc jakoś to skomentować.
- Różne rzeczy. Może nawet niedługo spróbujesz, jak mnie nie wkurwisz - nie żeby sugerowała wspólne wybranie się w jej rodzinne strony albo nawet gotowanie. No ale od czego są portale i przysługi (bądź groźby), by wyskoczyć po autentyczne żarełko i wrócić, by nieświadomy Grek z otwartym umysłem spróbował kilku przysmaków? Pewnie pokusiłaby się o te najbardziej obrzydliwsze jeżeli chodzi o samą świadomość i których nawet ona przez to nie ruszy. No ale kto wie? Może on polubi takie... specyfiki.
Prychnęła rozbawiona, gdy Odys pociągnął żart o gumie dalej czując, że to nieprzyjemne uczucie ją opuszcza. Na całe szczęście. Bardzo rzadko się to zdarzało, a ona nienawidziła tego uczucia. Pewnie jakby tak się dobrze zastanowiła, to by odkryła, że ostatnio w taki stan wprawiał ją jej mąż, ale Gaviria jak ognia unikała stawiania Spyrosa obok swojego męża w jakimkolwiek kontekście.
Kiedy po łazience poszła do łóżka, narzuciła na siebie kołdrę i zwracając się w stronę okna (a więc przeciwną do Spyrosa) tak sobie leżała bardzo długo, bo usnąć nie mogła. Raz, że była wyspana, a dwa, że miała spory kocioł w głowie, co było dość problematyczne, bo nie miała ochoty na analizę dnia dzisiejszego, choć najwyraźniej jej podświadomość miała inne zdanie na ten temat. Słyszała więc jak Grek wracał i się kładł, ale nie dała w żaden sposób po sobie znać, że nie śpi.
Usnęła bardzo późno i stąd pewnie Odys jako pierwszy się podniósł. Jak tylko otworzyła oczy i usłyszała krzątającego się mężczyznę, trafiło ją, że naprawdę czuje się przy nim bezpiecznie w takim komfortowym ujęciu. Inaczej byłaby obudzona, gdyby postawił tylko nogę na podłodze. Nie analizowała jednak tego, tylko wstała poprawiając przydługą koszulkę, by wziąć majtki i do tego jakieś spodenki i krótki top, bo przecież do imprezy jeszcze sporo. Myślała o łazience, więc dopiero po sekundzie skapnęła się, że grek stoi przed nią całkowicie nagi i to jeszcze z lekkim wzwodem. Na jego odpowiedź spojrzała tylko z jedną uniesioną brwią, bo nie wiedziała jak w ogóle zareagować. Zaskoczył ją, bo na pewno takiego paradowania się nie spodziewała.
Gdy tylko zwolnił łazienkę, kobieta zajęła ją najpierw myjąc ciało (i chcąc nie chcąc wracając myślami do nagiego ciała mężczyzny, które czy chciała czy nie, atrakcyjne było), a potem ogarnęła włosy i umyła zęby. Ubrała się w ciuchy, które wzięła ze sobą, a potem wróciła do pokoju. Tak jakby. Od razu skierowała się na balkon, gdzie rozsiadła się na wygodnym fotelu zarzucając nogi na barierkę i łapiąc poranne słońce.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pon 16 Sty 2023, 15:09

Jak widać Odysseas czasem potrafił zaskoczyć pozytywnie i nawet uczył się trochę na własnych błędach, bo skoro Viviana oczekiwała od niego jakiegoś erotycznego podtekstu nawet w tak prozaicznej kwestii jak ulubiona kuchnia, a on zachował się z klasą, to można było mówić o jakiejś pozytywnej ewolucji Spyrosa. Co prawda nie od razu Rzym zbudowano i pewnie na następne sto pytań odpowie jej bardzo dwuznacznie, ale to był już jakiś początek, bo jeszcze jakiś czas temu nikt nie musiałby liczyć ile normalnych odpowiedzi się od niego uzyska, bo te zwyczajnie nie padały.
- Wkurwiam cię od jakiegoś czasu i właśnie jesteś ze mną w Grecji na wakacjach - rzekł nieco prześmiewczo. - Na pewno nie lecisz na to? - zaśmiał się na koniec sugerując, że był to żart, bo doskonale wiedział, iż Gaviria miała swoje prywatne pobudki ku temu, by z nim się tu wybrać: chciała się wyrwać z obozu na jakiś czas, odwiedzić Grecję i posmażyć się na słoneczku, bowiem klimat Peloponezu zdecydowanie bardziej przypominał jej rodzimą Kolumbię niż East Lansing.
Poranne spotkanie odbyło się w dość niecodziennej atmosferze, bo tak jak wielokrotnie ich rozmowy miały erotyczny podtekst (głównie za jego sprawą), tak chyba pierwszy raz Viviana widziała go nago, w dodatku z porannym wzwodem. On sobie jednak nic z tego nie robił i tak naprawdę kobieta też nie powinna, bo skoro miała męża i dzieci, to pewnie nie raz nie dwa widziała na własne oczy męskie przyrodzenie, wszakże jakoś trzeba było je spłodzić.
Skoro go nie skrzyczała za nagość, to ten też nie zamierzał się tym przejmować i paradował tak po apartamencie jeszcze przez dobre kilkanaście minut nim narzucił na siebie bokserki. Większość tego czasu co prawda Gaviria spędziła i tak w łazience, więc nie musiała na niego patrzeć, ale ciekawiło go, czy tak jak jego rączka świerzbiła, żeby sobie ulżyć do wspominek o niej, tak i ona myślała o nim w tych perspektywach. W końcu nie było to nic złego, a jego domysłami było to, że skoro od lat Viviana była sama i nikogo do siebie nie dopuszczała, to musiała opracować jakieś satysfakcjonujące sposoby masturbacji, by nie popaść w obłęd. On by popadł, gdyby miał żyć w celibacie zbyt długo.
Wyszedł na balkon w letnich ciuchach, na które składały się mało oryginalne: sandały, krótkie spodenki oraz błękitna koszula hawajska, odsłaniająca niemały kawałek jego klatki piersiowej. Nałożył też okulary na nos, by słońce, które tego dnia świeciło wyjątkowo intensywnie, nie wypaliło mu oczu.
- Wyglądasz jak kocica wylegująca się w słońcu - odezwał się, by zaznaczyć swoją obecność, o ile ta nie została jeszcze przez córkę Hodra odnotowana. - Będziesz opalać się toples czy fani nie mają na co liczyć? - przez fanów miał na myśli rzecz jasna samego siebie. Zaraz zachichotał lekko i usiadł obok niej na drugim, identycznym fotelu, a pomiędzy nimi był jedynie mały stolik, na którym mogliby położyć kawę, gdyby ją zrobili.
- Nawet nie toples to zajebisty widok. Mogłabyś być modelką strojów kąpielowych albo jakiejś bielizny, poważnie - może i mało wyszukany, ale przynajmniej jakiś komplement z jego strony. Co prawda z małym podtekstem, ale cóż złego było w zachwycaniu się jej ciałem? - Ale wiesz, takich normalnych. Nie jak te wieszaki, co tydzień na kromce chleba jadą - zaśmiał się zaraz, bo przecież zdarzyło mu się wspominać o tym i za każdym razem Viviana podkreślała, że chuja się nadaje, bo nie waży 13 kilo przy 1,85 m wzrostu.
- Zastanowiłaś się czy idziemy na ceremonię czy czekamy od razu na salę? - poprawił tylko nieznacznie okulary i spojrzał na Kolumbijkę.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pon 16 Sty 2023, 19:35

- Nauczyłeś się być bardziej fajny niż wkurwiać - przyznała rozbawiona, ale w stu procentach szczera. Lubiła go, co raczej było oczywiste, skoro różne teksty uchodziły mu płazem, a innym by nie uszły. Tak samo jak on zmienił do niej podejście w toku ich relacji, tak samo było i z nią. Co prawda unikała podsuwanego przez Nero tematu jakoby mieli się związać i za tym wkurwianiem się wzajemnym kryło się coś więcej.
To, że widziała kilka penisów w swoim życiu nie sprawiało, że teraz wszyscy faceci powinni ze swoim chodzić na wierzchu, bo przecież "każdy to w swoim życiu widział". Grek miał po prostu szczęście, że na tyle ją zaskoczył, że aż nie wkurwił, bo mogłoby to się skończyć źle. Głównie dla jego przyrodzenia.
Jasne, że Gaviria się masturbowała, to raczej oczywista sprawa, gdy jest się samotnym. Czy robiła to jednak teraz podczas myślenia o jego ciele, które jej zaprezentował czy po prostu o nim myślała? Cóż, może niech to jednak pozostanie jej sprawą prywatną, bo przecież tak by właśnie wypadało.
Viviana siedziała, a właściwie leżała na balkonie z przymkniętymi oczami rozkoszując się ciepłem słońca, którego dawno tak intensywnie nie odczuwała. Ech te East Lansing. Zrelaksowała się na tyle, że nie miała ochoty się ruszać choć usłyszała jak mężczyzna wchodzi na balkon.
- Bo nią jestem - mruknęła tylko, bo halo. Nie tylko on tu był kurewsko pewny siebie, ona nie zawsze to po prostu pokazywała. - Tutaj? Nie. Gdzie indziej? Wszystko możliwe - Viviana nienawidziła odznaczającej się opalenizny, więc toples było rzeczą oczywistą, z której Grek nie musiał zdawać sobie sprawy. Podroczyć się nie zaszkodziło, a kto wie? Może to sprawi, że będzie się lepiej zachowywał?
Kącik ust drgnął jej lekko, gdy przyznał, że widok jest zajebisty. Poza tym nie ruszyła się ani trochę, więc jeśli tylko na nią patrzył, być może to wyłapał.
- Nah, pozabijałabym całą branżę słuchając ich pseudo mądrości gości, którzy chuja wiedzą o życiu i chuja mądrości też mają - pewnie wzruszyłaby nawet ramionami, ale za wygodnie jej było żeby się ruszać jakkolwiek.
- Pierdolę ten ślub - mruknęła, bo jeśli mogła sobie odmówić przykrego obowiązku, to sobie odmówiła. Cieszyła się, że Nero wzięli ślub we Włoszech, a w obozie czekało ich tylko wesele. Dzięki temu najgorsza część ją ominęła i została sama zabawa.
- Skąd blizna na biodrze? - zapytała zaciekawiona przypominając sobie jego nagie ciało. Cóż...
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sro 18 Sty 2023, 15:42

Odysseas uśmiechnął się od ucha do ucha, gdy Viviana w swój sposób go skomplementowała. Nie przeszkadzało mu w ogóle to, że wytknęła mu przy okazji fakt, iż swego czasu ją wkurwiał, bo dla niego liczył się tylko ostateczny efekt: Gaviria powoli zaczynała się do niego przekonywać i coraz więcej puszczała mu płazem. Być może uniewrażliwiła się na jego głupie zagrywki, a może nawet kilka z nich ostatecznie polubiła i zaczęła kojarzyć je bardziej pozytywnie niż wcześniej? Ta kobieta miała wiele tajemnic i wiele rzeczy ukrywała, ale całe szczęście Grek powoli zaczynał do niej docierać i tym samym poznawać ją znacznie lepiej.
- Uuu... bardziej fajny - poruszył wymownie brwiami. - Uważaj Viv, bo zaraz faktycznie na mnie polecisz i co wtedy? - zaśmiał się cicho.
Obserwowanie Kolumbijki wylegującej się w słońcu było świetnym widokiem, dlatego też nie zamierzał wcale sobie tego żałować. Tym bardziej, że miał na nosie okulary przeciwsłoneczne i dzięki temu promienie nie raziły go w żaden sposób, o ile nie przekręcił głowy tak, by szkła nie blokowały drogi do jego oczu. Rajcowała go w pewien sposób ta pewność siebie Viviany, bo lubił dojrzałe kobiety z pazurem, a ta potrafiła go pokazywać w różnych sytuacjach. Początkowo mogło się to wydawać trochę męczące, ale po dłuższym zastanowieniu Gaviria była świetną kandydatką na przyjaciółkę czy partnerkę. Miała coś do powiedzenia i potrafiła ustawić do pionu, gdy trzeba było. Nie to co połowa landrynek z obozu, które myślą tylko o tym, by zaspokoić swędzenie piczki.
- Zacznę do ciebie tak mówić, kocico - zaśmiał się lekko. Na drugą część odpowiedzi zareagował uniesieniem brwi i podejrzanym uśmiechem. - A jak fani będą grzeczni, to będą z tobą tam "gdzie indziej"? - wiadomo było, że pokrętnie pytał o to, czy jest szansa, by ujrzał ją opalającą się toples.
Dostrzegł też ten delikatny uśmiech, gdy stwierdził, że ma zajebisty widok i to mu też dało do myślenia. Czyżby Gaviria domagała się więcej komplementów z jego strony? Najwidoczniej nie była tak mroczna i obojętna na tego typu podryw, jak początkowo mu się zdawało.
- Ty pozabijałabyś nawet jakby nie mieli tych pseudo mądrości - znów się zaśmiał, bo tak też poniekąd widział Vivianę: jako bezwzględną osobę, której wystarczy się odrobinę narazić i już można trafić do piachu. Co prawda jemu się poszczęściło i ostatecznie skończyło się tylko na kilku siniakach oraz strachu, ale kto wie czy on nie miał u niej chodów z racji bycia jej uczniakiem? Albo po prostu leciała na niego i szkoda jej było takiego mięska, by zgniło w trumnie.
- Liczyłem, że to powiesz - uśmiechnął się szeroko, bo on też nie miał ochoty na podróż do kościoła. On przyjechał tutaj na imprezę: pobawić się, popić, potańczyć, dobrze zjeść i może zaruchać, jak się przyfarci, w końcu tutaj miał dużo większą władzę niż w obozie.
- Ktoś tu myśli o nagim Odysie? No Viv, nie podejrzewałbym cię o to - skoro dała mu pożywkę, to nie omieszkał nie skorzystać z sytuacji, by trochę się z niej ponabijać. Niemniej jednak schlebiało mu to, że myślała o nim i była poniekąd zainteresowana jego ciałem, ot choćby historią blizn. Stąd przecież prosta droga do tego, by porozmawiali o tym na przykład po intensywnym seksie, przytulając się.
- To akurat nie jest nic spektakularnego - zaczął historię. - Jako gówniarz pracowałem w fabryce za frytki i któregoś razu jakiś idiota obsługiwał maszynę tak, że koniec końców ciachnął mi biodro jak szedłem z towarem. Ani on mnie nie widział, ani ja jego, a też jakieś zasady kultury w pracy to w Grecji raczej rzadkość, więc nietrudno było o wypadek - wzruszył ramionami na koniec. - Dużo ciekawsza jest historia tego - wskazał jej na bliznę przy lewym obojczyku. - Dziwka, której zapłaciłem za seks miała chyba jakiś moment słabości i stwierdziła, że pierdoli swoją pracę i zwiewa - znów zaczął mówić. - Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że właśnie mnie ujeżdżała i miała pod ręką butelkę wina, którą wypiliśmy całą. Rozbiła mi ją na łbie, a potem wbiła jej końcówkę w obojczyk. Trwało to może kilka sekund, a ja też byłem niezbyt... w formie - przyznał. - Wtedy ostro ćpałem, więc nie zwracałem uwagi na wiele rzeczy. W tym na butelkę lecącą prosto na mój łeb. Ale wtedy nauczyłem się, że koniec z dziwkami, bo po co płacić za coś, czego większość i tak chce, no nie? - zaśmiał się na koniec, jak gdyby miała być to zabawna anegdota, a tymczasem opowiedział de facto o tym, jak bardzo był nieostrożny pod wpływem narkotyków i cudem uniknął śmierci, wszak wystarczyło wbić tulipana w inne miejsce i już mogło być z nim bardzo źle. A tak skończyło się na kilku bliznach, których w większości i tak nie widać, bo zasłaniają je włosy oraz częściowo zasklepiona skóra na głowie.
- Tobie też zdarzyło się ujeżdżać kogoś i jebnąć mu butelką w trakcie, czy nie? - dodał na koniec rozbawiony.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sro 18 Sty 2023, 19:44

- Ty lecisz na mnie od dnia pierwszego i ktoś się tym przejmuje? - rzuciła rozbawiona, choć wolała nie myśleć o tej alternatywie, którą jej przedstawiał. Wystarczyło, że czasami jej podświadomość podczas snów się odpalała, bo Viviana "na trzeźwo" nie dopuszczała do siebie takich rozważań, zagłębiania się w swoje uczucia czy (nie daj boże) porównywanie Greka do jej zmarłego męża.
- Lubisz mnie wkurwiać, co? - mruknęła rozbawiona, gdy stwierdził, że znalazł dla niej ksywkę. Kolumbijka strasznie tego nie lubiła i nawet męża strofowała w tym zakresie, który zmuszony był ograniczać się do jednego czy dwóch pieszczotliwych określeń. - To zależy, gdzie będę ja, a gdzie ci fani. Na pewno nikogo zapraszać nie będę - na pewno nie zamierzała go zapraszać tam, gdzie będzie się nago opalać, ale też nie zamierzała uciekać przed nim. Jak przegnie, to i tak zginie.
- Też racja - zaśmiała się. Miała wrażenie, że w ostatnich latach i tak sporo zmięka. Niemniej nadal była osobą, w której lepiej było nie mieć wroga.
Wywróciła tylko oczami, gdy zasugerował, że myślała o nim nagim. Nie żeby właśnie tak nie było, cóż. Nie zrobiło to na niej jednak jakiegoś wrażenia.
- Nuda - mruknęła tylko po usłyszeniu nudnej historii o bliźnie z biodra. Aż podniosła na sekundę głowę, by zerknąć an wskazywaną inną bliznę, która podobno miała ciekawe podłoże. Zaraz wróciła do poprzedniej pozycji i czekała na historię.
Wysłuchała jego historii szybko unosząc brwi z niedowierzania, aż w końcu prychała z niego pod nosem rozbawiona. Nie wątpiła nigdy w to, że ktoś taki jak on musiał korzystać z dziwek, całe jego jestestwo po dołączeniu do obozu to był "dziwki, koks, tajski boks". Niemniej ta historia była absurdalna.
- Jesteś bardziej żałosny niż myślałam - rzuciła rozbawiona, choć szczera przy tym była mimo wszystko. - Nie, ale może dlatego, że nie rucham się z dziwkami i nie ćpię jak pojeb - wzruszyła lekko ramionami i rzuciła mu tylko szybkie spojrzenie. No nie zapunktował tą historią w jej oczach. Ona swoje dwie największe miała skryte, ale kto wie? Może kiedyś zasłuży na zobaczenie ich i usłyszenie tej historii.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Czw 19 Sty 2023, 15:11

Pokiwał głową na obie strony wcale nie mając zamiaru się z nią sprzeczać. Co prawda drobnym nadużyciem było mówienie o tym, że leciał na nią od pierwszego dnia, bo wtedy to on myślał jedynie o tym, by przeżyć i w ogóle zacząć jako tako funkcjonować w obozie. Ale też nie zajęło mu długo polecenie na Vivianę, bo przecież już drugiego dnia patrzył na nią jak na laskę do przelecenia i w sumie nadal na nią tak patrzył z tym wyjątkiem, że przelecieć chciał ją kilka razy, a może i nawet wejść z nią w związek, jeśli by się zgodziła.
- Nikt z nas się nie przejmuje i jak nie wylądowaliśmy w łóżku, tak dalej w nim nie wylądowaliśmy - wzruszył ramionami, jakby cały ten wywód miał prowadzić właśnie do takich wniosków. Zaraz jednak zaśmiał się cicho i kontynuował rozmowę.
- Czasami. Zauważyłem, że nikt nie ma odwagi nadawać ci ksywek, więc ja się poświęcę - znów zaśmiał się cicho, a następnie uniósł lekko brew, nie spodziewając się akurat takiej odpowiedzi. Bardziej obstawiał coś w stylu: chuja dostaniesz debilu, a tymczasem Gaviria wcale nie wykluczyła opcji opalania się przy nim toples.
- Zapowiadają się ogromne trudy uwolnienia od fanów - rzucił niby w eter, jednak wydźwięk był jednoznaczny. Wyłączając dzisiejszą imprezę, na której to Kolumbijka raczej nie będzie świecić gołymi cyckami, Spyros nie będzie odstępował jej na krok, byleby tylko mieć szansę na zobaczenie kolejnego skrawku jej ciała, który był dla niego zakazany. Fragment szparki widział już wczoraj i do teraz o nim rozmyślał, więc zobaczenie cycków brunetki było teraz celem nadrzędnym dla niego. No bo kto się oprze takim kształtom?
Wzruszył ramionami na jej komentarz o tym, że jest żałosny. Wiedział doskonale, że tamten etap w jego życiu był słaby i nie musiała go w tym utwierdzać. Niemniej jednak nie ruszyło go to w żaden sposób, bo był świadom żałości tej sytuacji i dla niego najważniejsze było wyciągnięcie wniosków: koniec z dziwkami i używkami, a tamta sytuacja była jednym z głównych argumentów za tym postanowieniem.
- Akurat ciebie podejrzewałbym o to, że mogłabyś to zrobić na trzeźwo i to tylko mając zły humor - zaśmiał się głośno, bo akurat tego typu sytuacja pasowałaby do Gavirii. Co prawda nie sądził, by kobieta sypiała z wieloma mężczyznami przed swoim mężem, ale co on o niej wiedział tak naprawdę? Równie dobrze jako nastolata czy inna młoda siksa mogła szaleć, popuszczać szpary ile się dało i jak modliszka zabijała po stosunku partnera, a potem zakopywała go gdzieś jak Voight kryminalistów w Chicago PD. Nie posądzał jej o to, ale przecież nigdy nie mógł być niczego pewien, zwłaszcza wobec tak tajemniczych person jak ona.
Nie chciał jej dalej przeszkadzać w opalaniu się, więc wstał z krzesła i zawędrował do apartamentu. Nim jednak wrócił do środka, rzucił jeszcze na odchodne:
- Z dziwkami już dawno skończyłem. Teraz w moim typie są dojrzałe brunetki z pomalowanymi ustami, opalające się czasami toples - uśmiechnął się pewnie, po czym nie czekając na jej odpowiedź wrócił do apartamentu.
Dzień mijał im dość szybko, biorąc pod uwagę potrzebę zjedzenia śniadania, a następnie przygotowania się na wesele, które odbywało się kilka pięter niżej. Do przewidzenia było to, że ogarniać zaczną się znacznie wcześniej, by się nie spóźnić, wszakże mieli czekać na młodych już na miejscu. On robotę miał dosyć prostą: skarpety, podkoszulek, koszula, marynarka i spodnie, wszystko związać pasem, wypachnić się jakimiś feromonami i jazda. Z nią pewnie było więcej roboty, dlatego też gdy Gaviria siedziała nieco przydługo w toalecie, Odysseas postanowił zapukać do drzwi, a następnie wejść do środka nawet jeśli nie wyraziła zgody. Po co więc pukał? I czy zobaczył coś czego nie powinien czy może wpadł w odpowiednim momencie, by asystować córce Hodra w nakładaniu na przykład jakiejś biżuterii?
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pią 20 Sty 2023, 22:30

Rozłożyła lekko ręce jakby chciała powiedzieć "co ja poradzę?", choć wiadomo, że gdyby zależało to tylko od Odysa, to już na jednym z pierwszych treningów by się ze sobą przespali.
Zaśmiała się cicho słysząc o jego poświęceniu, choć mimo to miała nadzieję, że tych określeń będzie jak najmniej tak samo jak częstotliwość ich padania. No nie lubiła takich rzeczy, taki z niej dziwny typ.
Wywróciła tylko oczami nie bardzo przejmując się jego sugestią. Jak będzie chciała się od niego uwolnić, to nawet grek nie zauważy kiedy brunetka zniknie. Tym bardziej, że po weselu będą mieć oddzielne pokoje. Drugi raz (choć ten był przymusowy) tego błędu nie popełni.
- W sumie też prawda - zaśmiała się, gdy mężczyzna stwierdził, że z nią na trzeźwo takie rzeczy mogłyby przejść. Jak to mówią, zły dotyk boli całe życie. Źle ją dotknąłeś? No to będzie bolało, choć ona bez problemu by tą butelką zabiła, więc czy cierpienie trwałoby dostatecznie długo?
W żaden sposób nie zareagowała na jego słowa, tym bardziej że miała zamknięte oczy i nie wiedziała czy na nią patrzy. Słyszała za to, że zaraz opuścił balkon, dlatego kobieta odetchnęła głęboko i jeszcze dłuższą chwilę zażywała słonecznej kąpieli.
Kiedy przyszedł czas szykowania się, Viviana poszła do łazienki, gdzie przy toaletce przy dużym oknie robiła sobie makijaż. Trochę to trwało zwłaszcza, że miał być perfekcyjny i mocny. Usta oczywiście były pokryte czerwienią, inaczej się odbyć nie mogło. Po skończeniu makijażu stała w łazience w samej bieliźnie wcierając w ciało rozświetlający balsam, by jej ciało miało piękny glow. Oczywiście gdy kończyła wszedł do środka Odys.
- Nikt ciebie nie zapraszał, wynoś się - rzuciła od razu rzucając mu szybkie spojrzenie, a następnie myjąc dłonie, które aż zanadto się skrzyły od dużej ilości balsamu. Gdy mężczyzna wyszedł, Kolumbijka ściągnęła stanik i założyła na siebie sukienkę. Tuż po tym wyszła z łazienki i siadła na swoim łóżku, by założyć sandałki na ok 7 cm obcasie.
- O której wychodzimy? - spytała poprawiając włosy w małym lusterku, które po chwili schowała do kopertówki, którą oczywiście planowała ze sobą zabrać.


(sukienka)
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Nie 22 Sty 2023, 17:28

Odysseas dostrzegał pewną zmianę w zachowaniu Viviany, dlatego też dużo łatwiej było mu teraz żartować i przy tym nie obrywać. Najwidoczniej oboje w jakiś sposób przywykli do swojego towarzystwa i dzięki temu mieli większą tolerancję na swoje typowe zachowania: on mógł przy niej śmieszkować, ona mogła zachowywać się jak księżniczka ciemności. Zaczynało to współgrać coraz lepiej i nie dało się zaprzeczyć, że coraz bardziej cieszyli się swoim towarzystwem, co jeszcze kilka miesięcy temu było wręcz nie do pomyślenia.
Kiedy przyszedł czas przygotowań, Spyros zostawił sobie trochę czasu na ewentualne poprawki bądź pomoc Gavirii, która najpewniej będzie się szykować znacznie dłużej od niego. Nie pomylił się w swoim osądzie i gdy on już był gotów do wymarszu, tak ona jeszcze nie wypełzła z łazienki, co oznaczało tyle, że była w trakcie przygotowań. Nie wiedział, czy kobieta właśnie kończyła makijaż czy już nakładała ciuchy i mimo jakichś tam oznak, że brunetka mogłaby sobie nie życzyć jego wejścia do środka, on to zrobił, uprzednio tylko anonsując pukaniem swoją obecność przy drzwiach do łazienki.
Nie udawał nawet zdziwionego, gdy zobaczył ją w samej bieliźnie i nawet uśmiechnął się na ten widok, gdyż bardzo mu się on podobał. Nic więc dziwnego, że zanim dotarł do niego jej komunikat, zdążył poobserwować jej pośladki czy biust, które dziś wyjątkowo dużo razy mógł sobie oglądać - dzięki bikini lub komplecie bielizny. Swoją drogą, musiał przyznać, że córka Hodra potrafiła dobierać bieliznę i tym samym rozbudzić jego zmysły.
Chwilę później znalazł się za drzwiami i odszedł na kilkanaście kroków, by w razie czego nie dostać od Viviany, gdy ta będzie opuszczać pomieszczenie. Zajął się w tym czasie przeglądaniem w lustrze i sprawdzeniem, czy wszystko leży na nim odpowiednio dobrze. Nigdzie nie było nic pogięte, krawat dobrze przylegał do koszuli, włosy idealnie ułożone, no nic tylko wyrywać laski na weselu.
Obrócił się za siebie, gdy Viviana w końcu wyszła z łazienki i przez pierwsze kilka chwil podziwiał ją, gdyż wyglądała jak milion dolarów. Sukienka idealnie eksponująca jej piersi i podkreślająca biodra, odsłaniająca również po części nogi i plecy. Nie trudno było zgadnąć, że jedną z pierwszych myśli jaka go naszła, była chęć zerwania z niej tej kiecki i dostania się do środka. Tym bardziej, że Kolumbijka nie miała na sobie stanika, co dostrzegł od razu.
- Nie wiem, czy widziałem piękniejszą kobietę od ciebie - rzucił komplementem i uśmiechnął się pewnie. Co prawda gdzieś tam z tyłu głowy miał spotkanie z Afrodytą, które co prawda nie było jakoś mocno intensywne, ale nawet mimo rzucenia tylko jednego spojrzenia zrobiło mu się gorąco na jej widok. Niemniej jednak było to tak dawno, że wobec świeżego odczucia, nawet grecka bogini miłości nie dorastała Gavirii do pięt.
Dopiero po chwili spojrzał na zegarek.
- Do ich przyjazdu została godzina, więc mamy dwa wyjścia: albo jedziemy już na dół albo siedzimy jeszcze chwilę tutaj - jemu nie zależało na żadnej z możliwości, dlatego wybór pozostawił córce Hodra, a sam schował jedną rękę do kieszeni, drugą zaś pomasował się po karku, cały czas rzecz jasna obserwując Vivianę. - Naprawdę jesteś piękna - powiedział poważnie i z niepodobną do niego niewinnością, tak jakby stwierdzając fakt bez podtekstu erotycznego czy głupawego żartu, a to się nie zdarzało zbyt często.
W zależności od decyzji Viviany, zostali jeszcze na chwilę w apartamencie lub ruszyli na dół, na salę balową, która była ogromnych rozmiarów. Przystrojona była w typowe weselne akcesoria, miała też lekko przyciemniane za pomocą różnych firanek i elementów okna, by intensywne greckie słońce nie dostawało się do środka aż tak mocno i tym samym nie psuło uroczystej, bankietowej atmosfery. Gości było znacznie więcej niż Odysseas się spodziewał, dlatego gdy tylko znaleźli się w środku, ujął rękę Viviany w swoją i poprowadził ją przez grupy ludzi prosto do baru, bo najpewniej oboje chcieli się właśnie tam znaleźć. Kiedy tylko dotarli na miejsce, oparł się lekko o blat i poprosił kelnera o kieliszek szampana, gdyż póki co tylko to było serwowane przed przyjazdem nowożeńców. Syn Chione cieszył się, że udało mu się niepostrzeżenie przemknąć obok starych znajomych, którzy tym samym nie zagadali go. Kątem oka spojrzał na Gavirię.
- Połowa z nich nie dotrwa do drugiego ciepłego posiłku, kilka par pewnie zaliczy szybki numerek w kiblu, może nawet ktoś zginie albo kogoś zgwałcą. Obstawiam oba - zagaił do koleżanki, nie przejmując się tym, że dał niezbyt dobrą laurkę gangsterskim imprezkom. Ale po co miał ją kłamać?
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Nie 22 Sty 2023, 19:25

Viviana co do zasady nie lubiła ani się stroić, ani też w sumie tego typu wydarzeń. Jednak nawet ktoś taki jak ona od czasu do czasu chciała ubrać coś niecodziennego i się pobawić. Wesele Nero było prawie dwa lata temu, no to nic dziwnego, że jej się chciało. A która kobieta nie chciała czasami poczuć się mega seksownie? Nawet ktoś taki jak Kolumbijka, która nikogo nie chciała w swoim życiu, czasami lubiła być adorowana, a ta sukienka to przecież aż sie o to prosi. Czy ona w tej sukience.
Zajęta zapinaniem sandałków - co wbrew pozorom takie proste nie było - w pierwszej chwili nie spojrzała na niego, gdy ją skomplementował, ale uśmiechnęła się na to pod nosem. Dopiero gdy uporała się z butami, zatrzymała na Odysie spojrzenie.
- Nie mnie to oceniać - co prawda widywał córki Afrodyty na co dzień, więc śmiała wątpić w to czy aby na pewno nie widział piękniejszej. Komplement i to nie z tych prostackich jednak zawsze chętnie przyjmie (choć niemal nigdy tego po sobie nie pokaże).
- Możemy jechać, to jakieś dobre miejsca zajmiemy. No chyba, że będą przypisane - to drugie było prawdopodobne jeżeli mieli mózg, bo dowolne miejsca wprowadzały chaos. Znów na niego spojrzała, gdy w tak poważny sposób ją skomplementował. Aż uśmiechnęła się lekko coby poczuł, że to docenia. - Dziękuję - dodała jeszcze w zasadzie już się zbierając do wyjścia.
Gdy byli w windzie obserwowała kątem oka ich odbicie w lustrze.
- Dobrze ci w tym odcieniu niebieskiego - przyznała pewnie i nawet strzepnęła z jego ramienia jakiś niewidzialny okruszek, jakby chciała poprawić jeszcze jego wygląd. Po co to zrobiła? Sama nie wiedziała.
- Nie wiem czemu, ale wyobrażałam sobie, że wesele odbędzie się na zewnątrz. W jakimś ogrodzie albo coś - przyznała, gdy Spyros poprowadził ją do ogromnej sali bankietowej. Nieco zaskoczona spojrzała na dłoń, gdy chwycił ją Grek, jednak zamiast się wyrywać dała mu się poprowadzić przez tłum ludzi, którzy najwidoczniej też mieli w dupie sam ślub. Na szczęście mężczyzna puścił jej dłoń, gdy tylko znaleźli się przy barze. Nieco zasmuciła ją wieść o szampanie, no ale cóż, weźmie co dają.
- Lepiej dla wszystkich żeby nikt nikogo nie gwałcił - mruknęła niebezpiecznie, a następnie upiła nieco alkoholu. Jak widać morderstwa jakoś jej nie przeszkadzały, ale zakładała też, że raczej w takich okolicznościach nie zabija się losowych osób dla funu, tylko jest to zemsta. A na nią trzeba sobie zasłużyć. Co innego gwałt, bo tu wystarczyło być gnidą albo podpitą gnidą. Może brunetka nie była zbyt przyjazna, ale na pewno nie będzie się przyglądać, gdy ktoś krzywdzi w sposób tak dotkliwy niewinną osobę? A czemu akurat gwałty ją tak ruszały? Cóż... miała swoje powody.
- Ukrywasz się? - spytała zaintrygowana, gdy Grek opuścił nieco głowę, kiedy niedaleko nich przeszedł jakiś podejrzany typ. - Raczej słabe miejsce sobie wybrałeś - dodała zaraz w żarcie mając zarówno na myśli bar, jak i samo wesele.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pon 23 Sty 2023, 17:04

Spyrosa zaskoczył komplement Viviany, bo to nie było coś bardzo popularnego w jej wykonaniu, dlatego też każdą taką pochwałę starał się zapamiętywać. Skoro podobał jej się w tym kolorze garnituru, to najwidoczniej poznał odrobinę jej preferencji. Spojrzenie Gavirii oraz fakt, że wytrzepała mu okruszek z ramienia tylko utwierdził go w tym, że komplement był szczery i że naprawdę się podobał brunetce w tym wydaniu. Już dawno domyślał się, że gdyby nie jego charakter i podejście Viviany, to biorąc pod uwagę sam seksualny pociąg, wylądowali by w łóżku ze sobą. Niemniej jednak stało przed nimi kilka przeszkód, które trzeba było ominąć.
- Pewnie część jest gdzieś na zewnątrz - domyślił się, bo sam zapomniał zapytać, jak to wszystko ma wyglądać. Biorąc pod uwagę jednak ilość gości, wątpliwym było, aby wszyscy zmieścili się w sali bankietowej na coś więcej aniżeli tylko gorący posiłek. Rotacja między terenem wewnątrz i na zewnątrz była nieunikniona. - Ogółem gangi nie przepadają za otwartymi imprezami. Wtedy łatwiej coś może "wypłynąć" - wyjaśnił jej podejście swoich znajomych, które było zgodne z prawdą. Wewnątrz, pośród swoich ludzi, gangusy mogły sobie pozwalać na znacznie więcej niż na zewnątrz, gdzie mogli czekać dziennikarze śledczy lub nawet paparazzi, wszakże często w towarzystwie szemranych typów przebywały gwiazdy, zwłaszcza te lokalne, które chcą się gdzieś wybić.
Wzruszył tylko ramionami, gdy już siedzieli przy blacie baru, bo on nie zamierzał ratować żadnej panienki, która mogłaby zostać potencjalnie zgwałcona. Nie żeby życzył tego komukolwiek, ale nie ruszały go te kwestie, gdyż znał system i wiedział, że nawet jeśli zostałoby coś komuś udowodnione, to koniec końców członek gangu nie zapłaciłby za to. Chyba, że byłby jakąś płotką, która dopiero zaczyna przygodę w tym akwarium.
- Zastanawiam się, czy jest tu więcej półbogów - rzucił nagle, spoglądając z udawanym zainteresowaniem na coraz liczniej gromadzących się gości. Statystycznie była niewielka szansa na to, że ktoś z towarzystwa tak jak oni posiada w sobie boską krew. Ciekawe więc, czy ów osoba była w obozie i Viviana może ją zna? Istniała też spora szansa na spotkanie tutaj kogoś z tego całego NoGods, o którym on tylko słyszał z opowieści, wszak nie było go jeszcze w obozie gdy grupa działała.
Instynktownie uchylił się, kiedy dostrzegł znajomego gangusa, przechodzącego niemal obok nich. Gdyby nie ta reakcja, najpewniej zagadałby do nich i zapewne porwał gdzieś Odysseasa, albo co gorsza, zaczął się naprzykrzać Kolumbijce.
- Im później trafię na kilka osób tym lepiej - odpowiedział nieco enigmatycznie. Wśród gości zapewne znalazłoby się kilka osób, które mają jakieś niedokończone interesy z Grekiem. Mało tego, zjawienie się tutaj mogło oznaczać, że zamierza wrócić do gry i tym samym skończyć swój nieokreślony czasowo urlop. Najpewniej i tak czeka go spotkanie z szefem lub jego podwładnymi, ale im później tym lepiej, może alkohol załagodzi stosunki i skupią się na samej jego obecności niż na wymuszaniu deklaracji.
Wypił duszkiem cały kieliszek szampana i poprosił o następny.
- Jestem na urlopie od gangu, nigdy stamtąd nie odszedłem - zaczął nagle. - Więc mogą chcieć mojego powrotu i co wtedy? Pęknie ci serce, Viv - zaśmiał się cicho. - Chociaż pewnie zaraz sama mnie oddasz w ich łapy, żeby mieć spokój, co? - trochę ją testował, bo jeśli Gaviria wyprze się, to będzie oznaczało, że jej zależy i że nie wkurza jej tak, jak zdarza jej się to opisywać. No i że lubi jego towarzystwo, którego nie chce sobie odmawiać przez takie głupoty. - Tylko przemyśl dobrze sprawę, bo jak mnie oddasz, to wtedy nici z masażu pleców, jak już będziesz się opalać toples niedługo - znów zaśmiał się, tym razem nieco głośniej, ale wobec panującego zamieszania, nie został usłyszany przez praktycznie nikogo.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pon 23 Sty 2023, 19:45

Kiedy Odys wyjaśnił jej czemu impreza raczej ma odbywać się w środku, pokiwała lekko głową ze zrozumieniem. Ma to sens, a i też podejrzewała, że takie wydarzenia są świetną okazją do aresztowań. W końcu wiadomo, że najbliżsi muszą być, a i inni wypadałoby żeby się pojawili z różnych względów. Ciekawe czy na tej imprezie będzie jakiś nalot i kogoś aresztują, byłoby zabawnie a już zwłaszcza, gdyby dotyczyłoby to pana młodego, bo jak dobrze pamiętała, to on był kumplem gangusem Spyrosa.
Och ją rozprawy sądowe wcale nie interesowały. Jeżeli przyłapie kogokolwiek nawet na samej próbie gwałtu, zostanie prokuratorem, sędzią i katem w jednym w bardzo szybkim czasie. Szans na obronę w zasadzie brak. Gdyby miała to zostawić w rękach wymiaru sprawiedliwości (jakiegokolwiek kraju), to sama mogłaby równie dobrze podsuwać im dziewczyny do gwałcenia, taki byłby efekt. Lepiej zająć się takimi sprawami osobiście.
Wzruszyła tylko lekko ramionami słysząc o półbogach, przynajmniej w pierwszej chwili.
- Gnidę do gnid ciągnie, więc wszystko możliwe. W tym miejscu obiecuję ci jednak, skoro już podsunąłeś myśl, że jeśli spotkam tu kogoś z NoGods, to choćbym miała rozpruć mu flaki na parę młodą podczas pierwszego tańca, zrobię to bez wahania - do tej pory nie brała takiego scenariusza pod uwagę, ale po zastanowieniu miało to jakieś szanse istnienia. Zwłaszcza, że takich ciągnęło do przemocy, władzy i zepsucia generalnie.
Prychnęła rozbawiona, gdy powiedział, że lepiej opóźnić niektóre spotkania. Viviana pewnie przyznałaby mu racje do całego tego towarzystwa, ale jednak chciał tu przyjechać i tu byli. Może pan młody był dla niego istotny? A może jeszcze chciał zaliczyć jako pierwszy pannę młodą w ramach jakiegoś odwetu? Chuj wie.
Spojrzała na niego znowu dopijając swój pierwszy kieliszek szampana, niemal od razu prosząc o kolejny. Zaśmiała się w pierwszej chwili na jego słowa, bo o ile rozumiała, że to częściowo żart, tak w samej podstawie miał błędne założenie.
- Wiesz, że jesteś znacznie potężniejszy od nich, więc oni mogą guzik chcieć? - uniosła nawet lekko jedną brew i uśmiechnęła się delikatnie, bo właśnie zamierzała odwrócić kota ogonem.
- Pytanie więc do ciebie czy wolisz tych dzikusów czy jednak relację z prawdziwym człowiekiem. Żeby to tobie serce za mną nie pękło, jak zdecydujesz się odejść - uśmiechnęła się rozbawiona i znowu napiła się szampana. No więc jak to wyglądało? Nadal ciągnęło go do tego światka (a może nawet bardziej ze względu na moce) czy jednak zmądrzał i nie chciał być aż takim skurwielem?
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Wto 24 Sty 2023, 15:32

Spyrosa wcale by nie zdziwiło to, że znajduje się w pobliżu jakiś heros, co sam swoim pytaniem delikatnie zasugerował. Nie zdziwiłoby go też to, że jeśli ów półbóg należał wcześniej do NoGods, to istniałaby ogromna szansa na to, iż nie dożyłby końca tego wesela, gdyż doskonale znał stosunek Viviany do wywrotowców. Ona obwiniała każdego członka NoGods o śmierć swojej rodziny, nieważne czy brał udział w tej słynnej bitwie czy też nie. Dziwiło więc go to, dlaczego jeszcze taki Jellal czy Tanja żyją i mają się całkiem dobrze, choć akurat w przypadku tej drugiej osoby, ona tak lekko nie miała z obozowiczami co Fernandes.
- Przedstawiłaś to tak fajnie, że chyba cię wkręcę i powiem, że mamy kogoś z NoGods - zaśmiał się głośno, choć Kolumbijce pewnie do śmiechu nie było. Jego jednak brutalność czy pewien rodzaj gore nie ruszały, bo obracając się przez lata w przestępczym półświatku stał się niewrażliwy na krew i cierpienie innych. Gdyby miał mieć wyrzuty sumienia bądź wątpliwości, nie byłby tak skuteczny i nie dorobiłby się ksywki Karcharías, co po Grecku oznaczało "rekina".
Pokiwał głową zgadzając się z tym, że jest znacznie potężniejszy od wszystkich w towarzystwie (o ile nie było tu innych półbogów) wyłączając Vivianę, jednak on nie był aż tak optymistycznie do tego nastawiony. To nie była prosta sprawa do rozwiązania, bo wpływy gangu sięgały daleko daleko poza Europę.
- A jednocześnie mam też świadomość, że nie jestem kuloodporny, śliczna - uśmiechnął się niby uprzejmie, ale jednak dało się dostrzec w tym nutkę sarkazmu.
Odysseas nie był głupi i wiedział, że musiał to odpowiednio rozegrać, aby nikomu nic się nie stało. No bo co z tego, że zabiłby kilka czy kilkanaście osób, drugie tyle okaleczył i wyjechał, skoro potem stałby się jednym z celów gangu? Znając jego szczęście, ktoś by go ustrzelił w najmniej pożądanym momencie, a przecież syn Chione miał wielkie plany dotyczące swojego życia: ot choćby zaliczyć Vivkę, co zdawało się być robotą na znacznie dłuższy okres niż kilka dni. Delikatnie rzecz ujmując.
Upił łyk szampana, po czym spojrzał na rozbawioną Kolumbijkę. Miała trochę racji, to prędzej on za nią zatęskni niż ona za nim.
- Dlatego właśnie mam wątpliwości słuchaj - zaśmiał się lekko. - Z jednej strony wolałbym się nie narażać im, ale z drugiej serce mi pęknie, jak skończy się podglądanie ciebie - wiadomym było, że nie powie wprost o tym, iż polubił ją i zwyczajnie jej obecność wprawia go w dobry nastrój, dlatego też zastosował sprytne porównanie, które pasowało do niego jak ulał, a w jego języku wyrażało dokładnie to, że lubi z nią spędzać czas. - Poza tym, kto cię wymasuje tak dobrze jak ja? I dotrzyma ci towarzystwa w święta? Albo ponadaje ci kilka uroczych pseudonimów, na które ty tylko warkniesz? Sama widzisz, muszę wybierać między tym czego chciałbym uniknąć, a co bardzo bym chciał mieć na co dzień - wzruszył ramionami nie zdając sobie w ogóle sprawy z tego, że był bardzo bezpośredni, ale jednocześnie nie bezczelny i nie zboczony, dzięki czemu cała ta wypowiedź miała trochę inny, bardziej intymny wydźwięk.
Wtem podszedł do nich jeden z gości, który od razu radośnie krzyknął na widok Odysseasa, zwracając się do niego per Karcharias.
- Nie spodziewałem się, że cię tu zobaczę! Myślałem, że dalej wygrzewasz jaja na Malediwach! - zaśmiał się głośno i objął herosa, na co ten zareagował tym samym. Zaraz jednak jego uwaga przeniosła się na Gavirię, którą obłapiał wzrokiem przez dobre kilka chwil zanim się odezwał. - No no, rekinie. Fajną cizię wyrwałeś. Orzeszek zamiast mózgu i tylko sobie ruchasz czasami czy ma czasem coś mądrego to powiedzenia? - znów się zaśmiał. - Ale gdzie moje maniery, Giorgios Samaras. Właściciel klubu nocnego "Dzika Laguna" i prawa ręka szefa twojego chłoptasia - wysunął rękę, by się przywitać, a następnie chcąc ucałować dłoń córki Hodra, jednak Spyros w porę wszedł między nich i objął Vivianę.
- Wybacz Gigi, ale mamy pewną sprawę do załatwienia - poruszył wymownie brwiami sugerując wiadomo co, po czym odszedł, wymuszając to samo na Kolumbijce. Celem było rzecz jasna zażegnanie kryzysu i ominięcie konfrontacji, która skończyłaby się pewnie mordem. Na szczęście zareagował na tyle szybko, że koniec końców Viviana nie zdążyła połamać Giorgiosowi wszystkich kończyn, a później nakarmić własnym kutasem.
Kiedy przebrnęli już przez sporą część ludzi i ukryli się, syn Chione odetchnął głośno.
- Mówiłem ci, że to będzie cyrk. Jego nie możesz tknąć, jeśli chcesz, żebym zachował głowę na swoim miejscu - i w tym momencie mówił śmiertelnie poważnie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Wto 24 Sty 2023, 20:54

Prychnęła trochę rozbawiona jego stwierdzeniem, a trochę poirytowana samą myślą, że ktoś taki mógłby się tu w ogóle pojawić. Nie żeby znała każdego jednego NoGods, ale obóz sporo o nich wiedział, co Kolumbijka bardzo dokładnie przestudiowała. Konsultowała się nawet swego czasu z Mercerem, by ze skopiowanej listy odhaczyć nieżyjących. Nie żeby miała w planach polowanie takie jak on, ale jak ktoś się napatoczy... Swoją drogą nieźle Corvus go wpierdolił z tą Gashi. Ona pewnie by ją zabiła i żyła poza obozem, gdyby dostała bana. Niemniej na bezpośrednią współpracę obóz nie miał co liczyć i generał dobrze o tym wiedział. Byli NoGods mogli oddychać, a to już progres z jej strony.
Wywróciła oczami an jego słowa, nim się odezwała.
- Co ty nie powiesz? - tym razem to u niej słychać było sarkazm. - Z powodu jednak twojej siły i umiejętności, jeżeli dobrze to rozegrasz, to do niczego nie będą mogli ciebie zmusić. A masz jeszcze mnie - wzruszyła lekko ramionami, bo nie miała problemu z pobrudzeniem sobie rąk, a skoro już tu była, to mogła mu pomóc.
Dopiła szampana z lekko uniesioną brwią, gdy przedstawiał jej swoje wątpliwości. Oczywiście wywróciła oczami słysząc o podglądaniu.
- Co ty masz z tym masowaniem? - zaśmiała się przerywając mu, bo kolejny raz do tego nawiązywał, a ona nie rozumiała do czego on pije. Cała reszta pasowała do niego i podsumowanie idealnie ujęło to, co sądziła o jego podejściu. Sama go polubiła, ale widziała też przecież zmianę, która w nim zaszła. Nie był już tym zwyczajnym, burackim bandziorem, który wszedł na salę treningową i po kilku sekundach figo fago, został sprowadzony do parteru. Dosłownie i w przenośni. Nie dziwiłoby więc jej wcale, gdyby jednak do tego życia poprzedniego go nie ciągnęło, choć nie wykluczała całkowicie takiej wersji.
Skrzywiła się niemal, gdy nagle ktoś się przy nich znalazł i darł mordę. Postanowiła jednak zachować stoicki spokój i póki co nie angażować się ani w ich rozmowę, ani też nie zabijać typa kimkolwiek był. Stała więc spokojnie i dopijała swojego szampana słuchając tego prostaka.
Powiedzieć, że ręka ją świerzbiła do zabicia typa, to nic nie powiedzieć biorąc pod uwagę jak się o niej wypowiedział. Miała jeszcze trochę szampana w kieliszku i tylko chęć dopicia tego uratowała gościowi życie. Póki co. Dopiła więc alkohol mając gdzieś jego przedstawienie się. Mówi o manierach, a chwilę wcześniej nazywa ją kurwą. Niezła kurwa to z tej logiki była.
Na pewno ręki by mu nie podała, dlatego dobrze, że w porę wszedł Odys, bo słysząc o tym, kim jest domyśliła się, że jego zabicie mogłoby sprawić im trochę kłopotu. Nie żeby się bała, ale podejrzewała, że Spyros wolał tego uniknąć.
- Domyśliłam się, tylko dlatego jeszcze żyje - mruknęła ponuro, bo jednak wolałaby zwyczajnie gościa zabić. A nie miała szampana, więc już w ogóle zadowolona nie była. Dajcie jej jakiś alkohol, jeżeli ma się tu nie odbyć krwawa jatka. - Tylko żeby była jasność. Mogę się powstrzymać przed wyrwaniem kilka łbów, ale głupiej cizi grać nie będę - żeby teraz sobie nie wyobrażał niewiadomo czego. Wiedział doskonale kogo zaprasza ze sobą. Jeżeli miał z tym problem mógł zaprosić... głupią cizię, ich w obozie też nie brakowało.
- Karcharias? Co to znaczy? - zainteresowała się najciekawszym elementem tego całego wydarzenia.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sro 25 Sty 2023, 14:04

Niejako zaskoczyła go w pewien sposób odpowiedź Viviany, bo zdawało mu się, że kobieta zasugerowała swoją pomoc w odejściu z gangu i jeśli była świadoma tego o czym mówi, to brała pod uwagę wspólne wybicie w pień całego dowództwa, bo żeby udało mu się ujść z życiem, musiałby niemal rozpieprzyć organizację, a nie ma nic lepszego od urżnięcia łbów szefów. Nie sądził jednak, by Gaviria miała świadomość, na jakich warunkach może odbyć się odejście z gangu, dlatego też postanowił jej to wytłumaczyć.
- Nie rozumiesz, Viv - zaczął. - Żeby mieć pewność, że nie będę na celowniku musielibyśmy pozbyć się szefów. Nie można ot tak odejść sobie z gangu, nie tutaj - może w Kolumbii działało to trochę inaczej, a może po prostu córka Hodra nie miała pojęcia o czym mówi tak naprawdę i nie znała żadnych zasad rządzących tym światem? Nie miałby jej tego za złe, w końcu skąd miałaby to wiedzieć, jeśli sama nigdy nie ugrzęzła w tym środowisku tak jak on?
Widząc jednak jej kwaśną minę uśmiechnął się lekko.
- Ale to miłe, że oferujesz swoją pomoc. Schlebia mi to, że byłabyś gotowa dla mnie zabić - zaśmiał się cicho, bo doskonale wiedział, że córka Hodra nie miała problemu z kończeniem życia innych i wcale nie chodziło tu o niego. Kto mu jednak zabroni nadać dodatkowe znaczenie temu prostemu faktowi? - I nawet jeśli to niewiele znaczy, dziękuję. Nigdy nie mogłem powiedzieć, że "mam kogoś", nieważne co by się stało - rzucił już nieco ciszej i z pewnym zawstydzeniem, bo od razu przypomniał sobie o swojej niedoszłej żonie, o której przecież też tak myślał. Ostatecznie przeliczył się i zerwał zaręczyny, więc wrócił do punktu wyjścia. Czuł jednak, że z Gavirią było inaczej, bo ona rzadko kiedy rzucała słowa na wiatr i nie miał powodu, by jej nie wierzyć.
- No w myślach już cię setki razy masowałem - zaśmiał się głośno.
Po całej sytuacji ze swoim przełożonym musiał trochę się ogarnąć, bo niewiele brakowało i Viviana zaczęłaby cztery wesela i pogrzeb od końca - od pogrzebu właśnie. Zaskoczyło go jednak to, jak bardzo spokojna była i jak łatwo dała się odsunąć, a także przejść trochę dalej. Była pojętną kobietą, więc domyśliła się, że nie można tak po prostu kogoś zaciukać i nie liczyć się z konsekwencjami w tym środowisku. Dobrze, że miał ją przy sobie.
Odetchnął znów z ulgą.
- Nie chcę, żebyś grała głupią cizię - potwierdził jej słowa. - Lubię Vivianę Gavirię, a nie jakąś Vivcię-pipcie - zachichotał lekko. - Po prostu powstrzymaj się od ucinania łbów teraz, jeszcze przyjdzie na to czas - uśmiechnął się delikatnie jakby sugerując jej, iż ich rozmowa sprzed kilku minut mogła go przekonać do próby odejścia z gangu, wszakże coraz więcej argumentów było za, a ten najgłówniejszy sam oferował mu chęć pomocy.
- Rekin - odpowiedział od razu na jej pytanie o karcharias. - Kiedy byłem chłopem od czarnej roboty, używałem do tego często haków i ci debile ubzdurali sobie, że ślady po nich na ciałach ofiar imitują zęby rekina. Nigdy za tym nie przepadałem, ale tak już się przyjęło i chyba do tego przywykłem - wzruszył ramionami. - Ale ty tak nie mów, wolę jak nazywasz mnie po imieniu albo je zdrabniasz. Ewentualnie nazywaj mnie "skarbie" czy coś - zaśmiał się głupkowato. - Albo "debilu", bo nawet to polubiłem w twoim wykonaniu - zaśmiał się jeszcze głośniej, a na dodatek podrapał po karku.
- Przynieść ci kolejny kieliszek szampana? - spytał, gdyż ostatnio Viviana miała mocny ciąg do alkoholu i wspominała też, że zamierza tu porządnie zabalować, przez co on rozumiał między innymi wlanie w siebie hektolitrów napojów procentowych. Do przyjazdu młodych zostało jeszcze kilkanaście minut, więc mogli wypić kilka kolejek na odwagę. - I w ogóle rozglądam się po tej sali, no i chyba miałem racje. Jesteś najpiękniejsza - uśmiechnął się dość uprzejmie jak na niego, unosząc tylko jeden kącik ust do góry. Nie miał problemu z tym, by zachwalać jej wygląd, bo przypominała boginię i doskonale zdawała sobie sprawę nie tylko z tego, że jest w jego typie, ale też z tego, że mnóstwo spojrzeń męskiej oraz damskiej społeczności zebranej pod tym dachem mimowolnie spogląda na nią z podziwem lub zazdrością.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sro 25 Sty 2023, 21:55

Viviana ni to się uśmiechnęła, ni to skrzywiła, ni to się śmiała na jego pierwszą odpowiedź. Nie rozumiała bowiem w czym był problem.
- Dla mnie to nie problem - wzruszyła lekko ramionami nie doceniając chyba ani jej, ani też swoich własnych umiejętności. Można było wybić całe szefostwo i nawet nikt nie musiał wiedzieć, że to on. Wystarczyło sprytnie ich podejść, a potem wyrżnąć ich i wszystkich świadków. Aż do ostatniego zera.
- Nie mam problemu z zabiciem gnidy, ale nie każdy może liczyć na oferowaną przeze mnie pomoc - poniekąd przyznała mu racje, bo o ile jego były gang mogłaby wybić, ot tak po prostu dla zabawy. Tak jednak pomoc nie oferowała wielu osobom. Co innego, gdy ktoś odważył się o nią prosić, wtedy była bardziej skłonna nawet jeżeli sama tej pomocy akurat tej osobie by nie zaoferowała. Wszystko jednak zależało od sprawy, ale do niej nikt ze złamanym sercem nie przychodził, już bardziej po to, by czyjeś serce dostać na tacy.
- Szczere i poważne dziękuję? To coś znaczy w twoim przypadku - uśmiechnęła się lekko już trochę uspokajając się. Zaśmiała się cicho, gdy stwierdził, że już ją masował, ale w swojej głowie. Jakoś jej to wcale nie dziwiło.
Przytaknęła lekko z pewnym zaskoczeniem, bo podejrzewała, że jeszcze nie tak dawno wolałby żeby chociaż przez chwilę poudawała. Przynajmniej przed dawnymi, pustymi kumplami, którzy widzą dziesiątkę i się ślinią jak bezmózgi, o brak czegoś w czaszce oskarżając jednocześnie kobiety. Hipokryci.
Uniosła lekko brwi słysząc o rekinie, a po wyjaśnieniu tego pseudonimu nawet cicho parsknęła śmiechem. Chyba trzeba pokazać chłopakom jak wygląda ciało po spotkaniu z rekinem, może wtedy dotrze jak głupi byli?
- Bezmózgi - mruknęła jeszcze, by następnie się zaśmiać. A chwilę później głośniej już na tego debila. - Ja nie daję ksywek, no ale debilu jakoś do ciebie przylgnęło - wzruszyła lekko ramionami z miną "to nie moja wina". Sam się prosił o to obrażanie, aż jej kurde w nawyk to weszło.
- Poproszę - mruknęła mając ochotę nie tylko się napić, ale i zająć czymś ręce. Mimowolnie chcąc się czymś zająć rozglądała się po gościach, choć może szukała tego upadłego herosa? - I pewnie najstarsza - nie żeby czuła się staro, ot zauważony fakt patrząc po wszystkich kobietach. - Powinnam bać się jakiegoś noża, bo jakaś gówniara nie przeżyje, że wyglądam lepiej? - zażartowała sobie, bo nie podejrzewała takiej sytuacji. W końcu one musiały być bezdennie tępe, skoro wiązały się z takimi ludźmi czy też regularnie dawały dupy, bo pewnie wielu z nich nie wierzyło w związki... przynajmniej z jedną kobietą.
Gdy Odys poszedł po drinka, ona przechadzała się po sali, głównie po to, by na wielkiej tablicy zobaczyć, przy którym stoliku mają siedzieć. Gdy Grek już się przy niej znalazł, upiła szampana nim się odezwała.
- Mamy stolik 15. Siedzimy ze Stefano Comencini plus jeden, Marią Ricolfi z jakimś Alvaro i jeszcze jakaś dwójka. Coś ci to mówi? - spytała zaciekawiona, gdy już wypiła połowę kieliszka z alkoholem.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Czw 26 Sty 2023, 15:29

W pewien sposób imponowała mu pewność siebie Viviany, jednak odnosił również wrażenie, że wynikała ona bardziej z niewiedzy, aniżeli z przesadnej wiary we własne umiejętności. Odysseas tkwił po same uszy w tym świecie i jak widać nawet mimo wzięcia urlopu pierwszy raz od początku swojego życia, musiał zjawić się na weselu jednego z członków gangu. To tylko pokazywało z jak wielką organizacją mieli do czynienia, ale z drugiej strony nie dziwił się Gavirii, że mogła to postrzegać w prostszy sposób, gdyż sam nie spowiadał się ze swojego pobytu tutaj. Ot raptem kilka ogólników, na podstawie których ciężko było wyciągnąć sensowne wnioski.
- Przemyślę sprawę - odpowiedział tylko krótko, by dać jej do zrozumienia, że bierze pod uwagę coraz mocniej jej propozycję. Mieli być w Grecji jakiś czas, więc można było spróbować zaciukać całe szefostwo, zwłaszcza że najpewniej zbierze się ono na dzisiejszym weselu, po czym przez dobre kilka dni będzie jeszcze balować, jak to gangusy w Grecji. Swoją drogą, było to dość zabawne, że organizacje przestępcze z Peloponezu ceniły sobie dobrą zabawę i luźno traktowały umowy oraz przede wszystkim umówione spotkania w przeciwieństwie np. do takiej Yakuzy, dla której punktualność była jednym z najważniejszych aspektów biznesu. Może dlatego właśnie grecki gang niezbyt lubił się z azjatyckimi odpowiednikami?
- Szczere i poważne - potwierdził i nawet skinął dodatkowo głową, jak gdyby miało to jeszcze bardziej podbudować prawdziwość jego wypowiedzi.
Wzruszył ramionami, kiedy Kolumbijka nazwała jego "kumpli" bezmózgami, bo daleko do prawdy tutaj wcale nie było. Czasami w gangu wystarczyło mieć tylko mięśnie i już się do niego należało. Co prawda wyżej pojawiali się jedynie ci bardziej cwani lub ogarnięci, a przygłupom zostawiano brudną robotę, ale najwidoczniej Viviana zareagowała w bardzo podobny sposób na fakt nazywania go karchariasem, co on przez pierwsze kilkaset razy w swoim życiu.
- Jestem wyjątkowy - wyszczerzył się mocno dumny z faktu, że skoro córka Hodra nie tworzyła nigdy ksywek, a jemu jednak jakąś stworzyła, to musiało być w nim coś innego. Wiadomym było, że to był kolejny objaw jego przeinaczania słów i dorabiania wygodnych dla siebie teorii, by nawet obrazę potraktować w pewien sposób pozytywnie, ale zdawało mu się, że od jakiegoś czasu ten fakt Vivianie nie przeszkadzał. Zupełnie jakby przywykła do tego, że cokolwiek powie, nieważne jak niemiłego, to Odys i tak to przekręci.
Początkowo chciał, by Gaviria była jedną z tych głupich ciź, bo dzięki temu mogłaby uniknąć wielu potencjalnych problemów. Gdy jednak znaleźli się już na dole i Odysseas spostrzegł, jak wiele jest tu prostytutek, idiotek i nieszanujących się kobiet, uznał, że Viviana powinna pozostać sobą, bo takiej kobiecie nie przystoi uchodzenie za jedną z tych właśnie dziewczyn.
- Najstarsza na pewno nie jesteś, więc się nie martw. Poza tym, masz na karku nawet nie wiem ile, a wyglądasz na 25, więc wizualnie jesteś jedną z najmłodszych - zaśmiał się lekko, po czym powędrował do baru, by przynieść swojej partnerce kolejny kieliszek szampana.
Skinął głową, wręczając jej kieliszek i słuchał uważnie z kim siedzą. To było bardzo ważne, gdyż stoliki były dobierane tak, aby podkreślić kogoś status, przyjaźń lub nawet obrazić w pewien sposób. Kiedy zaczęła wymieniać mu nazwiska, on zapamiętał je, a następnie wyjawił, w czym się ów osoby specjalizują.
- Comencini prowadzi kasyno w Brescii, cwaniak ale niegroźny. Kiedyś wynajął nas do innych cwaniaków okradających jego kasyno. Ricolfi to szmata jakich mało, trzyma za pysk wszystkich w Mediolanie. Najgorszy sort, do dziś ściąga haracze nawet od fryzjerów. Żaden pieniądz dla niej nie śmierdzi, a z Alvaro miała się już rozwieźć wiele razy. On jest niegroźny, przyssał się tylko do jej cyca i korzysta z uroków życia, czasem ją zdradzając przy okazji. A ta pozostała dwójka to Lazaros i Larysa Tzolisowie, mają różne biznesy w Salonikach i okolicach: pralnie, w której robi się dragi, przemycają ludzi i prowadzą sieć burdeli. Także nie trafiliśmy najgorzej, dużo rozmów o forsie, wszyscy trzymają fason i jak widać nie zostałem zdegradowany, więc nie podpadłem szefom - odetchnął lekko z ulgą, po czym właśnie w tym momencie do sali wszedł jeden z wodzirejów prowadzących wesele, który zapowiedział już za kilka chwil przybycie młodej pary. Cała uwaga przeniesiona została oczywiście na spore wejście i dywan, po którym zaraz mieli przejść nowożeńcy. Spyros w tym czasie instynktownie objął Vivianę w pasie i nieznacznie przybliżył do siebie, by się nie zgubili (no i rzecz jasna po to, żeby trochę ją podotykać).
Para weszła do pomieszczenia i została od razu powitana fanfarami oraz specjalną, uzgodnioną wcześniej piosenką w akompaniamencie prowadzącego. Tuż za nimi weszła reszta gości, w tym wielu z przełożonych Odysseasa, głównie starszych facetów z żonami lub partnerkami w różnym wieku. Na razie jednak tłum otoczył młodą parę, która pozytywnie zaskoczona frekwencją przejęła na moment mikrofon i zaczęła dziękować wszystkim za przybycie. Następnie prowadzący zarządził pierwsze zwyczaje w stylu greckim i niedługo potem miał zostać podany pierwszy posiłek, zatem większość gości zajęła miejsca przy swoich stolikach.
Odysseas dyskretnie spoglądał na Stefano z partnerką, Marię z Alvaro i na Tzolisów, którzy nie wydawali się być jakoś mocno wciągnięci w wesele oraz spoufalanie się ze sobą nawzajem. Każdy bowiem zajmował się sobą w oczekiwaniu na posiłki. Spyros również skorzystał z tej szansy i pochylił się lekko, by coś wyszeptać Gavirii na ucho. Zanim to jednak zrobił, z zachwytem spoglądał w jej dekolt.
- Plan jest taki. Jemy, pijemy i gratulujemy nowożeńcom. Jeśli to odbębnimy, to później możemy zawijać. Im mniej będziemy ze wszystkimi się spoufalać tym większa szansa, że nasze wyjście wcześniej odbędzie się bez echa. Chyba, że będziesz się dobrze bawić, wtedy możemy zostać do rana - zaśmiał się delikatnie na koniec i pogładził Gavirię po udzie, które akurat miała odsłonięte z racji kroju sukienki. Widząc jednak jej przeszywający wzrok, od razu cofnął rękę i wyprostował się w oczekiwaniu na pierwsze ciepłe danie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sob 28 Sty 2023, 19:46

Prychnęła tylko rozbawiona, gdy Grek zaczął się szczerzyć z powodu swojej wyjątkowości. Nie była pewna czy nazywanie kogoś debilem, to powód do dumy, ale najwidoczniej w Odysowych przepalonych stykach właśnie to tak wyglądało.
- Wizualnie najmłodszych? - spojrzała na niego z powątpiewaniem, a następnie wskazała dyskretnie na grupkę kilku parek niedaleko nich. - Tamte wyglądają jakby miały 15 lat - oby tak tylko wyglądały, a nie faktycznie je miały. Trochę ją bawiło to, że Spyros nie wie ile ona ma lat, gdy w księgi w bibliotece może zajrzeć w dowolnej chwili. Albo nawet spytać. Było to jednocześnie miłe, że próbuje ją w ten sposób skomplementować, ale doskonale zdawała sobie sprawę, że wygląda dojrzalej jak 25latka. No ale jej to nie przeszkadzało.
Gdy tylko wrócił, odebrała od niego szampana i po przedstawieniu swojego towarzystwa, upiła alkohol. Z pewnym nawet zainteresowaniem słuchała z kim będą siedzieć, choć była szansa, że za trzy minuty tego już pamiętać nie będzie. Cwaniak, szmata z dzieckiem u cyca i najgorszy typ człowieka. Nie no, niezłe towarzystwo. Ona sama lekko się skrzywiła, więc widząc zadowolenie Odysa nieco się zdziwiła. Przynajmniej dopóki nie powiedział o braku degradacji. Co prawda wywróciła na to oczami, ale domyślała się, że to oznacza tyle, że jest w miarę bezpieczny. O ile w języku gangsterów coś takiego istniało.
Zaraz wszedł ktoś i powiedział coś, czego kompletnie nie zrozumiała. Przynajmniej w pierwszej chwili, bo patrząc po reakcjach innych, chyba oznaczało, że zaraz wejdzie młoda para. Myślała nawet przez chwilę o eliksirze językowym, ale z racji tego, że utrzymuje się efekt jedynie przez godzinę, nie widziała sensu, by ze sobą go zabierać. Godzina nic jej nie da przecież. Subtelnie wyswobodziła się z objęcia Spyrosa i miała nadzieję, że zrozumie aluzje. Nie zrobiła tego bardziej widowiskowo tylko dlatego, że właśnie młoda para weszła na salę.
Cała szopka trwała chwilę, a tuż po tym szybko zlokalizowali swój stolik i przy wyznaczonych krzesłach usiedli. Coś czuła w kościach, że to obok niej siedział ten cały Alvaro, przynajmniej na takiego wyglądał.
Ściągnęła lekko brwi, gdy powiedział, że po obiedzie mają się wynieść. To na cholerę się stroiła? Gdyby jej zdradził, że chodzi o obiad, nie wyściubiłaby palca ze swojego mieszkania. Nie zdążyła tego skomentować, bo zaraz Grek popełnił spory błąd. Gdyby mogła zabijać wzrokiem, to Spyros teraz przechodziłby co najmniej tortury.
- Mówiłeś, że chcesz się wybawić. Zmieniłeś zdanie? - spytała cicho, bo być może zauważył coś, co sugerowało szybką ucieczkę aniżeli zabawę. Byłoby szkoda, bo jednak nie lubiła tracić czasu, a to okazałoby się kompletną jego stratą. Póki co czekała na odpowiedź.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Sob 28 Sty 2023, 21:45

Odysseas jakoś nigdy nie zastanawiał się zbyt mocno, ile tak naprawdę Viviana ma lat, bo wizualnie dałby jej gdzieś od 25 do 30, reszta była mu obojętna. Wiedział, że herosi wolniej się starzeją, więc nie zdziwiłby się, gdyby Gaviria zbliżała się do 50-ki i dalej miała ciało nastolatki, a przy tym bardzo niewiele zmarszczek. Dobrze, że chociaż tego typu profity mieli dzięki boskiej krwi, choć tak naprawdę rzadko kto pewnie dożywał takiego wieku, gdyż nie dostrzegł w obozie zbyt wielu półbogów, którzy przypominali mu starszych od niego samego. Niemniej jednak mogło być to po prostu jego mylne wrażenie.
- Tamte z kolei na 50 - wskazał palcem inną grupkę, wypindrzonych 40-latek, które tak umiejętnie miały nałożone makijaże oraz dobrane ciuchy, że wydawały się być dziesięć lat starsze niż w rzeczywistości. On nie przyglądał się zbytnio tłumowi, bo bardziej skupiał swój wzrok na Vivianie oraz potencjalnemu wypatrywaniu swoich szefów, ale wybierając kilka losowych grupek na potrzeby tej krótkiej dyskusji tylko upewnił się, że córka Hodra przesadza i tak naprawdę nie ma tu aż tyle młodych dziewczyn, ile mogło się wydawać.
Kiedy wodzirej zaczął prowadzić wesele, a Kolumbijka odsunęła się od niego, Odysseas tylko uśmiechnął się krzywo na moment, po czym westchnął zrezygnowany. Chciał ją podotykać, ale jej reakcja wyraźnie wskazała mu, gdzie jest jego miejsce. Może tylko patrzeć i to go trochę denerwowało, bo pewnie nie był jedynym, który chciałby ścisnąć tu i ówdzie Vivianę.
Następnie przenieśli się do swojego stolika, a sama odpowiedź Gavirii na jego sugestie mocno go zaskoczyła. Przecież jeszcze kilka chwil temu rozmawiali o czymś, o czym Kolumbijka zdawała się zapomnieć. Postanowił więc wyjaśnić swoje podejście, skoro jedna rzecz jej umknęła w tym wszystkim.
- Wiesz... wtedy nie wiedziałem, że chcesz mi pomóc się wydostać - powiedział w miarę cicho, by potencjalnie nikt z towarzyszy przy stole nie usłyszał nawet skrawka jego wypowiedzi. - Im dłużej tu będę, tym większa szansa na to, że ktoś się zainteresuje lub przyczepi, a na tym chyba nie powinno nam zależeć? - pytanie retoryczne.
Oczywiście zawsze wieczór mógł się potoczyć tak, że wobec tak ogromnej ilości gości uda im się przemknąć wobec najważniejszych person gangu niezauważenie, a jednocześnie wybawią się i wrócą bardzo późno do wynajętego apartamentu. On jednak brał pod uwagę ten najgorszy scenariusz, że istniało ryzyko ściągnięcia na siebie uwagi, co z kolei wywołałoby szereg niepożądanych wydarzeń. Niemniej jednak wystarczyło mu zaledwie kilkanaście minut od ich rozmowy, by nabrał przekonania do tego, że chce opuścić gang i jest gotów to zrobić choćby dzisiaj.
- Chcę się wybawić, ale jeszcze bardziej chcę wrócić do obozu ze świadomością, że mogę się poświęcić w całości jemu - odpowiedział pewnie. - I tobie, w końcu to się wiąże ze sporą liczbą masaży - zachichotał lekko znów nawiązując do kwestii, której uczepił się jak rzep psiego ogona, a która jednocześnie dotąd nie miała nigdy miejsca. Mówił o tym jednak z takim przekonaniem, że ktoś nie wiedzący o faktycznym zdanie rzeczy na pewno by mu uwierzył.
- Wiem, że stroiłaś się cały wieczór. Wyglądasz obłędnie, jesteś królową tego balu, najpiękniejsza i w ogóle, ale to jest pierwszy raz od kiedy mam realną szansę się wyrwać z tej chujni. Gdyby nie ty, nie uwierzyłbym w to, więc to trochę twoja wina - znów zaśmiał się, tym razem nieco głupkowato, ale inaczej tego nie potrafił wytłumaczyć. Pewność Gavirii przeszła na niego i tak jak jakiś czas temu nie widział żadnej opcji na opuszczenie gangu, tak teraz czuł w kościach, że z pomocą Kolumbijki uda mu się zamknąć ten etap i rozpocząć nowy - z nią w obozie.
Wtem rozpoczął się toast zainicjowany przez pana młodego, który podziękował wszystkim za przybycie. Spyros uniósł swój kieliszek szampana i napił się razem ze wszystkimi, po czym wrócił spojrzeniem do Viviany, znów nieświadomie kładąc dłoń na jej udzie, która ponownie zaraz się cofnęła pod naporem jej przeszywającego spojrzenia.
- Ciekawe czy przygotują coś dobrego czy znowu będziemy musieli zaginać do maka - zachichotał cicho w kierunku Gavirii, a następnie spojrzał na pozostałych gości przy stole, którzy trochę im się przyglądali.
- Coś nie tak? - spytał po angielsku, gdyż mimo środziemnomorskich korzeni wszystkich zebranych porozumiewali się oni w najpopularniejszym międzynarodowym języku, w końcu Grecy, Włosi i Kolumbijka chyba tylko mogli się dogadać po angielsku, jakkolwiek śmiesznie to nie brzmiało. Odezwać postanowił się Comencini.
- Dawno nie pokazywałeś się w Brescii, a jesteś mi winien partyjkę blackjacka - powiedział niby przyjaźnie, a jednak dało się usłyszeć w tym coś niepokojącego. - Nie lubię, jak ktoś nie dotrzymuje obietnic - dodał, na co wtrącił się Lazaros.
- Daj spokój Stefano, Odysseas jest teraz na wakacjach i jak widać nie próżnuje - obejmując swoją żonę pokiwał kilka razy wymownie brwiami, na co Spyros zareagował tylko sztucznym uśmiechem. Zaraz heros nachylił się do Gavirii i dodał kilka słów po cichu.
- Zapomniałem o jednej rzeczy... Lazaros i Larysa to rodzeństwo - jego wyraz twarzy nie zdradzał nic i oczekiwał od Viviany tego samego, jednak wieść o kazirodczej parze naprzeciwko mogła nie być tak łatwa do przyswojenia.
Spyros obrócił się nieznacznie i przyjrzał części gości, która zaczęła otrzymywać już pierwsze ciepłe dania. Pośród nich dostrzegł kogoś, kogo zupełnie się nie spodziewał tu spotkać. To była jego była narzeczona, Helena. W dodatku siedziała obok jednego z jego szefów - Nereusa Vasilisa. Od razu obrócił się i spojrzał na pusty talerz nieco zszokowany. Był dziwnie cichy jak na siebie.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Nie 29 Sty 2023, 21:21

- To już bardziej moja grupa wiekowa - rzuciła luźno ciekawa jego reakcji. Do 50tki jeszcze co prawda było jej daleko, ale jednak bliżej niż do 25, o 15stu nie wspominając. Wszystko to jednak miało wybadać jego zachowanie, bo ona za to doskonale wiedziała, że różnił ich jedynie rok. On jak widać kompletnie nie wiedział i chyba miał ją za młodszą, niż była w rzeczywistości. Ciekawe czy myśl, że na pół wieku sprawi, że straci nią zainteresowanie.
- Rozumiem. A czy nie wzbudzisz zainteresowania, gdy okaże się, że zniknąłeś za szybko? - spytała cicho szczerze zaciekawiona, bo jej osobiście właśnie bardziej to by się rzuciło w oczy. Skoro ktoś się wymyka unikając spotkania z nią, Viviana od razu wie, że ten ktoś coś przejebał. Ale może gangsterzy byli prostsi i faktycznie, czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal.
- Czekaj, to w momencie, gdy tu się wybieraliśmy, to jechałeś tu z myślą, że wracasz do nich? - spytała szczerze niedowierzając, bo pomimo wszystkiego nie sądziła, że to jest właśnie ten powód przyjazdu na wesele. Zwłaszcza, że wyjazd przestawiał jej w barwach "kumpel się chajta i fajnie byłoby się pobawić", a nie "jak nie przybędę, to wyznaczą nagrodę za moją głowę". Ktoś tu brzydko się zachował.
- Wiesz, koniec końców mam to w dupie. Nie potrzebuję greckiego wesela do życia, tylko szkoda mi zmarnowanego czasu na tą tapetę - mruknęła cicho, bo tak jak greckie wakacje mogła przygarnąć (choć pewnie, gdyby zaproponował jej tylko to, to by się nie zgodziła), tak mógł się rozmyślić rano, to tak by się nie pindrzyła.
Zaraz za nim i innymi gośćmi uniosła nieco szampana, a następnie napiła się z niego całkiem sporo. Gdy jednak znowu poczuła dłoń na udzie, spojrzała na niego ostrzegawczo.
- No jak jedzenie będzie do kitu, to na pewno zaraz stąd wyjdę - jedzenie to podstawa i każdy szanujący się człowiek powinien o tym wiedzieć. Dobre jedzenie, to szczęśliwi ludzie. No chyba, że woleli wprowadzić stan niezadowolenia i poruszeń między przybyłymi. Wtedy chujowe jedzenie miało sens.
Widziała, że jeden z mężczyzn ich obserwuje, ale nic sobie z tego nie robiła. A przynajmniej do czasu, gdy nie odezwał się Odys. Wtedy zatrzymała spojrzenie na podglądaczu. Gaviria uniosła lekko brew, bo kto jak kto, ale ona umiała grozić pod płaszczykiem rozmowy, więc dokładnie to tu wyczuła. Postanowiła jednak nie ingerować i zwyczajnie obserwować Spyrosa. Być może nadejdzie moment, gdy będzie potrzebował wsparcia jakiegokolwiek.
Gdy Grek zdradził jej sekret parki z naprzeciwka, o mało co nie puściła pawia, ale udało jej się zachować stoicki spokój. Druga wewnętrzna reakcja to rzecz jasna była chęć wyśmiania. Byli na tyle chujowi, że nikt poza siostrą/bratem ich nie chciał?
Skupiła na chwilę spojrzenie na swoim towarzyszu, dlatego też doskonale widziała jak zmienia się jego wyraz twarzy. Tym razem to ona się nachyliła, chcąc dodać temu wszystkiemu nieco szopki, którą towarzystwo kupi, wsparła się na jego ramieniu.
- Wyglądasz jakbyś zobaczył ducha. Mamy się ewakuować? - spytała spokojnie, bo ostatnie co można było powiedzieć o Vivianie to to, że panikowała. Zresztą nie dostrzegała żadnej niepokojącej sytuacji, ale na Greku ewidentnie coś wywarło wrażenie. Pytanie co lub kto.
Odysseas Spyros
Odysseas Spyros
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Wto 31 Sty 2023, 13:57

Spojrzał podejrzliwie na Vivianę, która odniosła się do swojej grupy wiekowej, gdy ten pokazał jej kilka kobiet 50+. Zaczął więc się zastanawiać, ile tak naprawdę Gaviria ma lat i tak jak początkowo obstawiał jakieś 30, tak w życiu nie pomyślałby, że jest od niej młodszy. Usposobieniem na pewno, ale nie pod względem wyglądu, gdyż ta wyglądała jakby była w swoim prime-time, który dla większości ludzi jest nieosiągalny: powaga kogoś dojrzałego, gładka skóra jak u dziecka i brak niedoskonałości w stylu zmarszczek, pryszczy czy innych wągrów. To było dość ciekawe, że on mimo boskiej krwi starzał się normalnie do momentu wybudzenia potencjału i dopiero teraz wydłużył sobie życie.
- Żartujesz sobie - wziął to na poważnie, dlatego w końcu zebrał się na odwagę, by dopytać, ile partnerka ma lat. - Czasami zachowujesz się jakbyś miała 50... naprawdę tyle masz? - z jednej strony w to nie wierzył, dlatego chciał się z niej ponabijać. Z drugiej jednak pamiętając historię, że córka Hodra miała męża i dzieci oraz mając na uwadze fakt wolniejszego starzenia się herosów po wybudzeniu potencjału, zaczął nawet w to wierzyć. To by wyjaśniało jej momentami zmęczone podejście do wielu tematów. Widziała już tyle, że na sporo rzeczy przestała tracić siły, wiedząc, że jej wkład i tak nic nie da.
- Nawet jeśli mnie zobaczą, to widząc ciebie założą pewnie, że poszliśmy się pieprzyć, więc raczej to zrozumieją - przyznał spokojnie. - Twoja uroda jest ogromnym atutem tej sytuacji, bo nikt by ci nie odmówił. A już na pewno nie ja - uśmiechnął się lekko, łącząc wyjaśnienie sytuacji potencjalnego wcześniejszego wyjścia z komplementem, który kolejny raz okazał się być taktowny i niewulgarny. Odysseas niczym małpa używająca narzędzi po raz pierwszy uczył się.
- Nie do końca - odpowiedział spokojnie. - Jechałem tu z myślą, że będę musiał załatwić sobie przedłużenie urlopu i że jakoś uda się to zrobić, byleby nie odpierdolić nic na weselu - zaczął wyjaśniać. - Ale przedstawiłaś sprawę tak, że załatwimy to w inny sposób - uśmiechnął się lekko.
- Dlatego mówię, że wszystko zależy od ciebie. Jeśli chcesz się bawić, będziemy się bawić. Ja jednak pierwszy raz od 20 lat mam szansę uwolnić się z tego więzienia, więc nie powinno ciebie dziwić to, że najbardziej myślę właśnie o tym - przyznał cicho, ale inaczej nie potrafił jej tego wyjaśnić. Jasne, że życie w gangu miało swoje profity, zwłaszcza kiedy był gówniarzem. Teraz jednak oczekiwał stabilizacji i bezpieczeństwa, a zdecydowanie łatwiej było tego szukać, kiedy gang zostałby rozbity i zamiast szukać winnych, skupialiby się raczej na odbudowie tego, co zostało.
Pokiwał głową i odsunął rękę, bo znów pozwolił sobie na zbyt dużo. Miał jednak nadzieję, że jedzenie przyjdzie odpowiednie i będzie chociaż zjadliwe, bo oczywistym było, że nie ma szans aby wszystko trafiło perfekcyjnie w ich gusta. Niemniej jednak międzynarodowa społeczność tego wesela domagała się raczej normalnych dań, więc nawet jeśli będzie w tym śródziemnomorska nuta, to raczej będą uderzać w znane smaki, by jak najmniej poszło do śmieci.
Zaskoczyło go odrobinę zachowanie Viviany, czy może raczej jej mina na wieść o rodzeństwie-małżeństwie, bo tak jak nie zdradzała ona nic, tak zauważył, że często robiła to w sytuacjach, w których miała ochotę zareagować zupełnie przeciwnie. Miała wtedy ten charakterystyczny neutral na twarzy, a nie chłód, dlatego właśnie to rozróżnił. To była bowiem lekka ignorancja z jej strony, gdyż w obozie tak biologicznie rzecz biorąc często kuzyni wiązali się z kuzynkami lub z ciotkami czy siostrzenicami. Nie mówiąc już o tym, że ich boscy rodzice w sporej części są właśnie ze związków kazirodczych.
Po zobaczeniu narzeczonej mina mu zrzedła i tak naprawdę do momentu pytania Kolumbijki nic się nie odzywał, ani nawet się nie rozglądał. Spojrzał na brunetkę z lekkim zmieszaniem, po czym westchnął lekko.
- Nie wiesz o mnie wielu rzeczy, Viv - zaczął tajemniczo. - Kiedyś byłem bardzo blisko tego, żeby sam organizować coś takiego - wskazał ręką na większą część pomieszczenia. - Miałem narzeczoną, z którą zerwałem. I teraz ta sama była narzeczona siedzi kilka stolików za nami w towarzystwie jednego z moich szefów. To ta brunetka w błękitnej sukni. Łatwo ją poznać - naprowadził kobietę na trop, po czym sam nie odwracał się w tym kierunku, by nie robić jakiejś szopki. Niemniej jednak Viviana bez trudu mogła dostrzec kobietę, gdyż jako nieliczna miała na sobie ten kolor sukienki, a jak jeszcze dodała sobie do tego towarzystwo bossa gangu, to ilość opcji w ogóle ograniczała się do jednej. Nereusa łatwo było dostrzec: dziadek, odrobinę przy kości, z brzuszkiem i łysiną, jednak w tak drogim garniturze, że od razu czuło się respekt.
- Mam dodać, że nie spodziewałem się jej tutaj? - pytanie retoryczne.
Na ich stole w końcu pojawiły się potrawy, a sam Spyros przeszedł do konsumpcji zupy na bazie owoców morza, która nie była aż tak zła. Ot coś na pobudzenie organizmu, choć zaskoczyło go to, że w tym przepychu zapomnieli o przystawkach. A może gang był w kryzysie i oszczędzali nawet na czymś takim? Wiele mogło się zmienić przez ostatnie lata.
Viviana Gaviria
Viviana Gaviria
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros Pią 03 Lut 2023, 18:21

Wzruszyła lekko ramionami, gdy Odys chyba niemal przeraził się tym, że Kolumbijka może mieć 50 lat. Uśmiechnęła się jednak lekko, gdy odważył się w końcu zapytać ją wprost, ile wiosen skończyła. Brawo dla niego.
- Za miesiąc i kilka dni kończę 39 lat - odpowiedziała normalnie, bo nie było to coś, czego się wstydziła. Wiek to tylko liczba i to powiedzenie jeszcze lepiej wpisywało się w życie półbogów. W końcu na tyle nie wyglądała, na tyle też się nie czuła, jak widać zresztą po jej sukience. Która 40stka wskoczyłaby w taką kieckę? Tym samym jednak potwierdziły się obawy Greka, że jest od niej młodszy.
- Jest to wyjaśnienie - mruknęła, bo nie było jej trzeba wiele tłumaczyć. Coś tam chciała zrozumieć, bo tak na logikę niektóre rzeczy wydawały jej się nielogiczne, a że Odys był jaki był, to podejrzewała, że mógłby głupio się zachować. Stąd prośba o wyjaśnienie.
- Jeżeli ma to tobie cokolwiek ułatwić w tej sprawie, to możemy wyjść nawet teraz. Ja mogę się bawić wszędzie, nie potrzebuję wesela gangsterów. Choć nie ukrywam, że liczyłam na to, że komuś wyrwę jaja - dodała już na koniec żartobliwie. Czy aby na pewno? Trochę ją to dziwiło, że teraz gang nazywa więzieniem, bo wstępując do obozu na pewno tak by tego nie nazwał. Czuł się kimś będąc zwykłym przestępcą, ale w zorganizowanej grupie. Co się więc zmieniło, że gang zaczął postrzegać jako więzienie, a nie wolność?
Obóz był równie popierdolony, jak kazirodcza parka przed nimi. Niemniej Gaviria jednak kazirodztwo wśród bogów postrzegała trochę inaczej (choć wciąż ohyda), bo to jednak bogowie, a nie ludzie. Związki z kuzynami w obozie, cóż. Biorąc pod uwagę popierdoloną sytuację bogów niekiedy było to nieuniknione. Niemniej jednak z takim samym obrzydzeniem reagowała na obozowe związki ze wspólnym rodzicem, jak i na to, co miała przed oczami.
Uniosła obie brwi ewidentnie zdziwiona (żeby nie powiedzieć zszokowana), gdy zasugerował jej, że niemal sam nie byłby główną atrakcją takiego wesela. Spyros i uczucia jej w ogóle do siebie nie pasowały, już nic nie mówiąc o zaangażowaniu i lojalności. Wysłuchała jednak go uważnie, a następnie subtelnie spojrzała na kobietę lustrując ją, jej alfonsa, a następnie wróciła do Odysa spojrzeniem.
- Przykro mi, ale twoja była jest pierdolnięta. Jak nisko trzeba upaść, by wymienić ciebie na dziadka z impotencją? - pytanie retoryczne. Co prawda odnosiła się jedynie do aspektów fizycznych, choć nie sądziła, by dziadziuś gangus był najlepszą osobą pod słońcem, ani nawet minimalnie lepszą od Spyrosa. Być może go nawet uraziła, jeżeli cokolwiek czuł jeszcze do byłej, ale ona tym nie bardzo się przejęła. Przynajmniej z pozoru, bo prawdę mówiąc zaintrygował ją tym faktem i zastanawiała się ile o nim jeszcze nie wie, co sprawiłoby, że byłby bardziej ludzki.
Gdy pojawiła się przed nimi zupa, od razu przeszła do jedzenia jej, która taka najgorsza znowu nie była. To mogła być jednak kwestia tego, że Viviana po prostu lubiła owoce morza i ten sam fakt sprawiał, że zupa była jadalna. Zaraz po zupie, wjechało drugie danie. Ryba, dużo zieleniny i różne dodatki do wyboru na stole. Ziemniaki, frytki, a nawet ryż i jakiś sos. Ona postawiła na frytki.
- Nadal coś do niej czujesz? - spytała cicho wcześniej nieco pochylając się w jego kierunku. No zaintrygował ją jak nic!
Sponsored content
Re: Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros

Grecja - Viviana Gaviria | Odysseas Spyros
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
Similar topics
-
» Odysseas Spyros
» Odysseas Spyros
» Odysseas Spyros
» Mieszkanie 3 - Odysseas Spyros
» Viviana Gaviria



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Reszta globu :: Reszta Globu :: Eurazja-
Skocz do: