Anthony Hawthorne Wto 23 Cze 2020, 19:27 | |
| Anthony Hawthorne Wiek 21 Pochodzenie Bristol, UK Staż w obozie 11 lat Rodzic Demeter Drużyna Asklepiosa Ranga członek drużyny Zajęty wygląd George Shelley | |
Wygląd Na pierwszy rzut oka Anthony wygląda na całkowicie niegroźnego chłopca, głównie przez średni, chociaż popularnie uznawany za niski, wzrost, oraz szczupłą, nieszczególnie muskularną sylwetkę. Dodaj do tego burzę brązowych włosów, którym zależnie od pogody zdarza się falować czy nawet skręcać w loczki. Przez spore brązowe oczy, pyzate policzki, zadarty nos i częste rumieńce (lekkie zmęczenie, stres czy nawet nieco obniżona temperatura powietrza wystarczą) pomimo pełnoletniości trzyma się go niemalże dziecięcy wygląd. Ciężko zastać go bez uśmiechu na twarzy; czasem próbuje dodać sobie powagi okularami-zerówkami co ma jednak odwrotny skutek. Na grzbiet wrzuca wszystko co wpadnie mu pod rękę, a więc zwykle chodzi w kolorowych t-shirtach czy bluzach - wszystkim czego nie żal ubrudzić, bo to zdarza mu się stosunkowo często. Jedynym zagrożeniem z jego strony może wydać się nóż myśliwski, który zawsze nosi przy pasku, a jest on tam przede wszystkim w celu ułatwienia zbierania niezbędnych w lecznicy roślin. | Charakter Dziecko szczęścia - jakby trzeba było opisać człowieka w dwóch słowach, to wystarczyłoby, aby powierzchownie podsumować jego istotę. Entuzjastyczny, czasem nieśmiały, ale z założenia uprzejmy dla każdego obozowicza jak ludzi spoza społeczności. Jest dobrym przyjacielem, robi za godnego zaufania powiernika sekretów, a i doskonałego słuchacza, jeśli tylko pojawia się taka potrzeba. Posiada umiejętność doceniania małych rzeczy w życiu, jak spacery po lesie, słuchanie odgłosów natury, obserwacja lokalnej flory i fauny, oraz uczucie świeżej trawy lub suchych liści pod stopami - zwłaszcza gdy wychodzi się bez butów; kiepski humor jest mu w stanie poprawić nawet sam widok kwitnących stokrotek, które w ramach charakterystycznego zwyczaju lubi zakładać sobie za ucho. Pacyfista z krwi i kości - podstawy walki zna jedynie z przymusu i dla ewentualnej samoobrony - chociaż nie znaczy to, że daje pomiatać sobą czy osobami, na których mu zależy. Potrafi się postawić, posiada wręcz ośli opór i znajdzie metody inne niż agresja, aby zostać przy swoich przekonaniach i odegrać się na osobach, które nastąpiły mu na odcisk (co nie jest wcale takim łatwym zadaniem). Próbuje pomagać ludziom jak może, głównie pałając się medycyną i zielarstwem, jednak dzięki temu wie także co zrobić, aby znacząco utrudnić życie bez zadawania bólu czy faktycznego skrzywdzenia delikwenta. Bowiem za uśmiechem dziecka znajduje się wybuchowy charakter będący w stanie wstrząsnąć okolicą jak tylko ktoś go wybudzi. |
Przykładowy post Strach. Krew. Krzyki. Ludzie w pośpiechu przewracający fiolki ze zbędnymi wywarami, aby dostać się do zwitek bandaży, maści, igieł, czy jakiegokolwiek materiału mogącego zatamować obfite krwawienie osób wijących się na łóżkach szpitalnych. Z takim widokiem bezsprzecznie łączyła się rola medyka, każdy to wiedział, ale nie dało się do tego przygotować. Psychicznie, ani fizycznie. Anthony zamarł w bezruchu, gdy zalała go fala mdłości, a przez kilka sekund, które trwały nieskończoność, świat poruszał się bez niego. Widział migające postaci. Słyszał co dzieje się zarówno w szpitalu jak i poza nim. Widział swoich znajomych, ludzi których uznawał za rodzinę, którzy potrzebowali pomocy, a pewnym było, że nie każdy ją otrzyma. Zakręciło mu się w głowie. Nie było czasu na użalanie się nad sobą. Przełknął ślinę, poruszył głową i sięgnął do swojego paska, aby wyszarpnąć go ze szlufek i, uciskając go nad kolanem, zatamować obfite krwawienie osoby, która go teraz potrzebowała. Wróciła mu świadomość, wiedział, że musi działać. W końcu tego się uczył. Od tego był. Huk z lewej strony przyciągnął jego uwagę, a z nagłym odwróceniem głowy w stronę hałasu... Gwałtownie usiadł na łóżku, przyciskając dłonie do klatki piersiowej. Oddech miał ciężki, urwany; włosy przyklejone do czoła w mokrych strąkach po śnie, który znał aż za dobrze. Zeszłe lato odbiło się na nim bardziej niż chciałby się do tego przyznać, a wszyscy doskonale wiedzieli, że już nigdy nic nie będzie takie samo. Nie odzyskają tych, których stracili. Po kilku głębszych oddechach udało mu się uspokoić dygotanie ciała, chociaż rozprostowanie spiętych mięśni zajęło mu jeszcze dłuższą chwilę. Nie szkodzi. Przez okno wpadały dopiero pierwsze promienie wschodzącego słońca, miał jeszcze czas na dojście do siebie. Widok powoli budzącego się świata działał na tyle uspokajająco, że Anthony w końcu ruszył się spod pościeli i po szybkim prysznicu zasuwał już przez obóz, wciskając sobie za pas swój zaufany nóż i witając się z tymi zagubionymi duszami, które także wyściubiały głowy z łóżka skoro świt. Zwolnił dopiero, kiedy wkroczył między gęste drzewa i wziął głęboki wdech, który zdawał się przeczyszczać jego umysł i odbierać wszelkie lęki i stres. W tej chwili istniał tylko on i las. Zrobił kilka kroków wgłąb, od razu rozglądając się za tym, czego potrzebował. Kora dębu, liście brzozy, może jakaś pokrzywa, jeśli uda mu się użyć przydługich rękawów bluzy jako ochrony przed poparzeniem. Zdecydowanie musiał zacząć nosić ze sobą rękawice, ale może następnym razem uda mu się zapamiętać coś tak trywialnego. Na wędrówce między drzewami spędził dobrych kilka godzin, nawet jeśli ilość zebranych ziół bynajmniej na to nie wskazywała. W naciągniętym na dłoń rękawie ściskał te najgroźniejsze znaleziska, podczas gdy nadgarstek tej ręki przyciskał do kieszeni na foncie bluzy, aby pozostałe nie postanowiły samowolnie wrócić do matki natury. Wrócił do obozu wyglądając jak zwykle - ziemia na spodniach, kawałki liści we włosach, nawet jeśli sam nie wiedział jak się tam znalazły - a po odstawieniu swojego łupu na miejsce, zabrał się za pomoc z mniejszymi urazami tych nieszczególnie uważnych osób, które już zdążyły sobie coś zrobić. Pomoc w szpitalu łączyła się ze strachem, zawyżonym stresem i widokami, których może czasem ciężko zapomnieć. Ale zawsze lepsze to niż trening siłowy.
Ciekawostki - Szkoli się na medyka i miał takie marzenie już od dzieciństwa, kiedy to podkradał z domowej apteczki bandaże, aby zawijać nimi kończyny swoim pluszowym misiom;
- Większość wolnego czasu spędza w lesie, na polanach czy nawet w koronach drzew. Wraca stamtąd poobdzierany i zwykle z kieszeniami wypchanymi znalezionymi ziołami lub po prostu liśćmi, których kolor przypadł mu do gustu;
- Jest dobry w nauce języków, głównie na własną rękę, i na ten moment opanował francuski, hiszpański, łacinę, staro i nowogrecki oraz język migowy;
- Nie posiada najmniejszej wady wzroku, ale czasem w ten sposób próbuje wytłumaczyć swój całkowity brak cela w używaniu broni dystansowej;
- W środku lasu zajmuje się rodziną wiewiórek, którą czasem dokarmia i zapewnia stare tkaniny do budowania zimowego legowiska;
- Posiada notatnik, w którym od pierwszego roku w obozie rysuje rośliny znajdujące się w okolicy, rozpisuje ich działanie (od leczniczych po śmiertelne), oraz z czym można je połączyć dla lepszego efektu. Jest to jego największy skarb, nawet jeśli miejscami poszarpane strony mogą na to nie wskazywać;
- Jest leworęczny, co w pojedynkach uznaje za swój atut. W końcu kto spodziewa się ataku z tej drugiej strony?
Ostatnio zmieniony przez Anthony Hawthorne dnia Wto 23 Cze 2020, 20:05, w całości zmieniany 2 razy |
|
Re: Anthony Hawthorne Wto 23 Cze 2020, 19:27 | |
| podbijam do sprawdzenia <3 |
|
Re: Anthony Hawthorne Wto 23 Cze 2020, 21:11 | |
| Uwagi: - Na wstępie jest możliwość używania trzech języków, o ile nie weźmie się punktów w Lingwistykę. Pamiętaj, by włożyć odpowiednią liczbę punktów w tę umiejętność, inaczej kilka języków przepadnie. (10 punktów - 1 język, wyłączając oczywiście trzy dozwolone) Karta zaakceptowana ! Otrzymujesz na start: - 320 punktów zwykłych - 60 punktów boskich
Kartę zamykam i przenoszę.
Witaj w drużynie Asklepiosa, Anthony!
|
|
|