Polana w środku lasu - Page 2 DpyVgeN
Polana w środku lasu - Page 2 FhMiHSP


 

Polana w środku lasu

Idź do strony : Previous  1, 2
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Czw 11 Lip 2019, 14:05

Być może w obliczu ich spotkania to kim byli po tych 3 latach nie miało znaczenia. Zapewne ignorowanie tego, że z pewnością pewne kwestie uległy zmianie nie było rozsądne, jednak Seth nie należał do rozsądnych osób. Kiedy Joanne pozwoliła mu się objąć, a później wtuliła się w jego tors uśmiechnął się lekko i pocałował ją w czubek głowy w długim opiekuńczym geście. Była drobna w jego ramionach, a on mógłby jej z nich nie wypuszczać, gdyby tylko miał taką możliwość.
Royce wydawał się usatysfakcjonowany faktem, że udało mu się rozbawić blondynkę chociaż o drobinę, a w jego szmaragdowych tęczówkach pojawił się znajomy łobuzerski odblask.
- Jest śmieszne, póki się z tego śmiejemy - odpowiedział jej niewinnie i chociaż mówił żartobliwie, szybko uświadomił sobie, że było w tym sporo prawdy. Obecne okoliczności mogły uchodzić za zabawne, jednak ile czasu mogło minąć dopóki ta dwójka w końcu nie spotka się w sytuacji, w której wcale nie będzie im do śmiechu? Kolejne słowa Joanne były tylko głośnym potwierdzeniem ich obaw.
- Wiem o tym.. - powiedział cicho, już poważniejszym tonem i korzystając z tego, że była blisko położył jej swoje przyozdobione rzemieniami dłonie na ramionach po czym spojrzał jej w oczy uważnie. - Nigdy w życiu nie zrobię ci krzywdy. Wierzysz mi? - Szukał w jej migdałowych oczach dawnego zaufania do siebie. Chciał żeby była pewna jego intencji, co do którym sam nie miał najmniejszych wątpliwości. - Ani NoGods ani herosi z obozu ani nawet sami bogowie mnie do tego nie zmuszą.
Gdzieś w pewnym momencie zatopił się w tych łagodnych oczach, zapominając o wszystkim innym. Trzy lata to długi okres czasu, jednak niewystarczająco długi aby zapomnieć o dawnych uczuciach. A Royce miał wrażenie, że jego własne zamiast wyblaknąć z czasem jedynie przybrały na sile. Mając bolesną świadomość tego rozchylił lekko usta jakby chciał coś powiedzieć, ale nie do końca wiedział co.
Cholera, przecież nigdy mu się to nie zdarzało...
- A ty co tutaj robisz tak właściwie? - spytał w końcu, chociaż widać było, że pierwotnie chciał powiedzieć coś zupełnie innego. Jego dłonie zsunęły się w jej ramion. Musiał powstrzymać się przed ochotą wyciągnięcia paczki papierosów, więc zamiast tego jedną ręką przeczesał włosy, a drugą, która już wcisnęła się do kieszeni kurtki po prostu tam zostawił. Nie chciał żeby ich spotkanie dobiegało końca, z drugiej strony nie mógł oczekiwać od Joanne że rzuci wszystkie swoje obowiązki żeby spędzić z nim trochę czasu. Chociaż czy aby na pewno nie mógł?
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Pią 12 Lip 2019, 10:12

Śmiech zdawał się być najprostszym sposobem do tuszowania wszelkich emocji. Być może nie każdy był w stanie zrozumieć takie zachowanie, ale objawiało się ono u Joanne instynktownie. Niekiedy był to przejaw ironizowania, innym razem reakcja na stres lub na pewne emocje, by nie ujawniać ich w inny sposób. Seth był jedną z niewielu osób o ile nie jedyną, która nie uważała tego za coś złego. Joanne niekiedy potrafiła wyśmiać lub zakpić z rzeczy, które wszystkim zdawały się najbardziej niedorzecznych, a w rzeczywistości właśnie w taki sposób przyswajała okoliczności, w jakich się znajdowała.
Nie śmiała oderwać od niego wzroku, gdy do niej mówił i przekonywał o tym, że ich położenie nie obróci ich przeciwko sobie. Zazwyczaj to właśnie w jego oczach widziała ile szczerości było w tym, co mówił. Nie da się ukryć, że nie zawsze było to proste, w końcu stał przed nią właśnie syn Lokiego, który był w stanie oszukać niejednego herosa. Mimo to bywały momenty, że potrafiła dostrzec, kiedy mówił prawdę. Właściwie to niepokoiła ją myśl, że była w stanie komukolwiek tak mocno zaufać, bo graniczyło to niemal ze skrajną naiwnością. Jego szmaragdowe tęczówki sprawiały, że tłumiła w sobie tą myśl i odrzucała ją na inny tor.
- Tak, wierzę ci.- odpowiedziała z pełnym przekonaniem, a na jej twarzy nie zapadł nawet cień wątpliwości.- Ale i tak nie powinni wiedzieć, co nas łączy.- dodała niechętnie po jego następnych słowach. W obozie byli ludzie, którzy także pamiętali Setha tak samo to, jak blisko był z Joanne. Pierwsze dni od jego ucieczki to były nieustające pytania, a ona musiała udawać, że o niczym nie wie. Jeżeli któraś ze stron dowiedziałaby się o ich relacji, z pewnością zrobiłaby coś żeby ich podzielić. Joanne nawet nie wyobrażała sobie ceny, jaką musiałaby zapłacić w takich okolicznościach. Głęboko wierzyła, że Royce zrozumie, co miała na myśli.
Patrzyła na niego oczekująco, gdy spostrzegła, że chciał jeszcze coś powiedzieć. Na jego twarzy pojawiło się coś, czego nie umiała nawet zdefiniować. Po tym jak słowa padły już z jego słów odniosła wrażenie jakby ostatecznie zrezygnował z tego, co chciał powiedzieć wcześniej. Jego chwilowe zawahanie wzbudziło w niej lekkie napięcie jakby sama nie wiedziała, czego teraz mogłaby oczekiwać. Z pewnością to spotkanie było dla obojga mocno emocjonujące, a nawet porównywalnie do dnia, w którym ich drogi się rozeszły. Tym razem wszystko odbywało się w o wiele lepszym świetle, co napełniało córkę Heliosa pozytywnymi wrażeniami.
Spojrzała na niego odrobinę podejrzliwie zastanawiając się jednocześnie nad odpowiedzią na jego pytanie. Jej obecność w tym miejscu mogła zdawać się łatwiejsza do wyjaśnienia, bo nieopodal znajdował się obóz, w którym mieszkała.
- Nudziłam się.- odpowiedziała wpierw i zaśmiała się krótko, świadomie używając tej samej wymówki co on.- Kręciłam się po lesie, a ta polana ma chyba jakąś siłę przyciągania.- dodała i rozejrzała się odruchowo dookoła. To miejsce rzeczywiście miało w sobie coś, co za każdym razem gdy Joanne znajdowała się blisko, sprawiało, że musiała choć na chwilę tu podejść. Być tym czymś były właśnie wspomnienia, jednak nim one powstały też musiała jakoś tu trafić.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Sob 13 Lip 2019, 21:20

Faktycznie zaufanie Sethowi mogło uchodzić za szczyt naiwności. Właściwie to bardzo często jego kłamstwa były bardziej wiarygodne niż niejedna prawda, a Ci, którzy go znali dobrze wiedzieli, że słowa syna Lokiego należy traktować z ostrożnością. Joanne jakimś cudem była wyjątkiem od tej reguły, ponieważ w niewytłumaczalny dla Royce’a sposób nie pozwalała mu siebie okłamać. Nie potrafił się do tego zmusić i było to nieco przerażające, jednak jako król złodziei i kłamca idealny uznawał zaufanie panny Collins za coś, na co warto ciężko pracować. Miał w głębi duszy poczucie, że nie chciałby tego utracić, a każde jej spokojne spojrzenie pozbawione podejrzliwości utwierdzało go w tym przekonaniu. Tym bardziej widać było na jego twarzy wyraz zadowolenia z odpowiedzi  blondynki na temat zaufania do jego osoby. Po ich kolejnych słowach Seth kiwnął powoli głową. Doskonale rozumiał obawy Joanne. Sam wolał nie wyobrażać sobie sposobów, w jakie zarówno NoGods jak i herosi z obozu mogliby wykorzystać ich bliskie relacje przeciwko nim. Mógł jedynie domyślać się pod jak uważną obserwacją była Jo zaraz po jego odejściu.
- Zrobimy wszystko żeby się nie dowiedzieli – odparł spokojnie, patrząc jej w oczy. Zrobił krótką pauzę. – Ale teraz, kiedy znowu się spotkaliśmy.. nie popełnię tego samego błędu drugi raz, Jo.. – urwał, jakby chciał się upewnić, że blondynka wie co miał na myśli. Nie spuszczał z niej swojego uważnego wzroku. - Nie zostawię cię na kolejne trzy lata. Nawet jeżeli to głupie i nierozsądne. Wiesz, że nie jestem rozsądną osobą. – Na koniec pozwolił sobie na cień uśmiechu. Był w stanie wziąć ryzyko na swoje barki. Wierzył też, że był w stanie ochronić Joanne i w razie czego poświęcić siebie żeby ona była bezpieczna. Ale dobrze wiedział, że zdecydowanie nie był w stanie odwrócić się i odejść od niej po raz kolejny. Te trzy lata uświadomiły mu bardzo wiele, a teraz w obliczu ponownego spotkania przyjaciółki, dostrzegł wszystko w jaśniejszym świetle.
Spuścił na chwilę wzrok z lekkim uśmiechem i zanim dziewczyna zdążyła jakkolwiek zareagować spojrzał na nią z powrotem.
- To wszystko oczywiście tylko jeżeli ty też tego chcesz – powiedział z urokliwą niepewnością, która w dziewięćdziesięciu procentach była grą, w dziesięciu jednak pozostając szczerą prawdą.
Kiedy odpowiedziała na jego pytanie w taki sam sposób, w jaki on wcześniej odpowiedział jej, na ustach Royce’a pojawił się lekki uśmiech.
- Jak widać faktycznie oboje lubimy spacery po lesie – zauważył z lekkim rozbawieniem. Przesunął dłonią po brodzie z namysłem. – Aż nie chce się wierzyć, że to jest przypadkowe spotkanie.
Rozejrzał się po polanie, rozmyślając o tych wszystkich godzinach spędzonych w tym miejscu z blondynką. Gdyby wierzył, że Bogowie w ogóle przejmowali się swoimi bękarcimi dziećmi, mógłby podejrzewać, że faktycznie jakaś wyższa siła sprawiła, że natrafili na siebie akurat w tym miejscu. Zdecydowanie jednak nie podejrzewał Lokiego o taki romantyzm.
- Jak masz zamiar zabić dzisiaj nudę? – spytał spoglądając na Joanne dopiero po chwili, a w jego oczach kryła się cwana iskierka.
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Pon 15 Lip 2019, 16:21

Joanne cieszyła się, że przyjaciel ją zrozumiał i podzielił jej zdanie. Utrzymanie tej tajemnicy nie było ważne ze względu na cudzą opinię ale dlatego, że od tego zależało bezpieczeństwo ich obojga. Wystarczały jej wspomnienia z dni, które nastąpiły po jego zniknięciu, kiedy była wręcz przesłuchiwana w celu wyciągnięcia jakichkolwiek informacji dotyczących Setha. Gdyby do kogoś dotarła w ogóle wieść, że się znowu spotkali wszystko zaczęłoby się od nowa lub byłoby jeszcze gorzej. Strach pomyśleć o tym, co zrobiliby NoGods wiedząc, że wśród herosów zamieszkujących obóz jeden z nich ma przyjaciela. Joanne mogła jedynie snuć podejrzenia, ale żaden z scenariuszy nie wyglądał w jej wyobrażeniu kolorowo.
- To jest głupie i nierozsądne.- powiedziała dziwnie poważnym tonem. Po chwili jednak na jej twarzy znowu pojawiał się uśmiech, który w wolnym tempie stawał się coraz szerszy.- Ale kto powiedział, że ja jestem mądrzejsza?- dodała i zaśmiała się krótko, jakby chciała w ten sposób choć przez chwilę przestać myśleć o tym jak o czymś niebezpiecznym. Po tym jak wszelkie niepewności związane z ich rozłąką mieli za sobą, chciała nacieszyć się jego obecnością. Bywały chwilę, że myślała, iż to ona jest osobą nieodpowiedzialną, która z góry ma wszystko gdzieś. Wtedy jednak przypominała sobie o synu Lokiego, przy którym ona okazywała się osobą, która rzeczywiście myśli na zapas. Nawet jeśli wspólnie wpadali na skrajnie głupie pomysły, większym prawdopodobieństwem było to, że właśnie Joanne się zawaha i pomyśli o konsekwencjach. Niekiedy zazdrościła Sethowi tego poziomu beztroski, którego nie potrafiła doścignąć.
Pokręciła lekko głową z nikłą dezaprobatą widząc jego czarującą minę, jakby rzeczywiście miał zamiar wziąć pod uwagę to, czy będzie chciała się jeszcze z nim zobaczyć. Oczywistym dla ich obojga było, że nie było teraz siły, która sprawiłaby, że dziewczyna by zaprzeczyła. Jego słowa były w pewnym sensie tylko formalnością.
- Dobra, nie czaruj już tak, bo wyjdzie na to, że nie umiem ci się oprzeć.- zażartowała, choć te słowa miały jasny przekaz, że nie ma zamiaru czekać kolejnych trzech lat, by móc go znowu spotkać.
Uniosła jedną brew w reakcji na jego dość niespodziewane pytanie. Przez moment zastanawiała się, czy zadał je dla prostego przeciągnięcia rozmowy, czy może miał coś do zasugerowania. W jego spojrzeniu kryło się coś, co podpowiadało jej, że albo czeka na jakiś wybitnie kreatywny pomysł albo sam taki miał.
- Zastanawiam się, czy istnieje jakiś sposób byśmy mogli nadrobić jakoś te trzy lata.- stwierdziła zastanawiając się jednocześnie nad tym jak rzeczywiście zabić rzekomą nudę.- Nauczyłeś się czegoś nowego, czego nie uczą nas w obozie?- zapytała zaciekawiona i jednocześnie odrobinę podekscytowana. Zdolności i wiedza, jaką nabywają w obozie to jedno, ale wykorzystanie ich w jakiś ciekawy sposób, inny niż docelowy to była zupełnie inna sprawa.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Sro 17 Lip 2019, 15:48

Royce uśmiechnął się kiedy Joanne przyznała, że sama również nie należy do rozsądnych osób.
- I tak zawsze byłaś tą mądrzejszą – zauważył z urokliwym uśmiechem, który miał przypomnieć jej o każdym jego głupim pomyśle, który sabotowała aby uchronić go przed utratą zdrowia i życia. Mimo to w jego oczach pojawił się wyraz zadowolenia w związku z tym, że doszli do porozumienia. Nie dało się tak łatwo wymazać trzech lat rozłąki, jednak wspólne postanowienie utrzymywania kontaktu było idealnym początkiem.
Nagle Seth zmarszczył czoło jakby dotarły do niego słowa blondynki.
- Naprawdę jesteś w stanie mi się oprzeć? – spytał z rozczarowaniem w głosie i pochylił się nad nią, jakby nie chciał żeby ktoś inny usłyszał jego słowa. Przelotny cwany uśmiech przebiegł po jego twarzy. – Łamiesz mi serce, Joanne Collins.
Widać było po iskierkach w jego oczach, że rozjaśnienie spraw między nimi wprowadziło go w pierwszorzędny nastrój. Czuł się tak jakby ciężar, który nosił na swoich barkach przez ostatnie kilka lat zelżał co najmniej o połowę. Naszła go przedziwna ochota do świętowania, upicia się alkoholem i towarzystwem panny Collins, oraz zrobieniem paru innych głupich i nierozsądnych rzeczy.
W odpowiedzi na jej kolejne pytanie Royce wydął lekko wargi zastanawiając się przez chwilę.
- NoGods ma nieco inne podejście do nauki niż kapitanowie w obozie – przyznał. Poruszył ręką a po obu stronach Joanne pojawiły się dwie niematerialne postacie będące stuprocentowym odzwierciedleniem blondynki. Stały w milczeniu, patrząc na Joanne jej własnymi oczami, niczym lustrzane odbicia. – Tak samo do wykorzystywania swoich umiejętności. Nie narzucają kierunku szkolenia, pozwalają rozwijać się po swojemu. – Zamyślił się na chwilę patrząc na swoje iluzje. – Chyba tego najbardziej mi brakowało w obozie. Indywidualności.
Dwie Joanne rozproszyły się na wietrze znikając tak szybko jak się pojawiły. Seth uśmiechnął się nikle.
- A co do nadrobienia ostatnich trzech lat, jest na to wiele sposobów. – Znów dorwał się do swojej paczki papierosów i wsunął jednego z nich do ust. – Kiedy ostatni raz byłaś gdzieś poza obozem?
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Sro 17 Lip 2019, 20:14

Joanne westchnęła ciężko i rzuciła przyjacielowi spojrzenie spod byka. Po jej minie nietrudno było się domyślić, że nie zgadza się z tym co powiedział. Prawdą było, że często powstrzymywała go od popełnienia skrajnej głupoty, jednak wątpiła, by wiązało się to z jakimikolwiek przejawami mądrości. Zazwyczaj tchórzyła albo znajdywała jakiś inny pretekst, który sprawiał, że wolała zrezygnować z jakiegoś pomysłu.
- Oj nie zawsze.- skomentowała jedynie, ale nie chciała nawiązywać do żadnej z konkretnych sytuacji. Sama nie wiedziała, czy potrafiła przywołać konkretne wspomnienie, ale po prostu wiedziała, że to nie mądrość była czymś, czym kierowała się, kiedy go od czegoś powstrzymywała.
Gdy tylko usłyszała jego głos przepełniony rozczarowaniem, zaśmiała się marszcząc lekko nos.
- Chyba bardzo cię boli, że jestem jedyną dziewczyną, która nie nabiera się na twoje marne sztuczki, co?- zażartowała w odpowiedzi na jego słowa. Nie miała na myśli tylko tego, że Seth był doskonałym kłamcą, ale zdawała sobie sprawę z jego nieprzeciętnego wyglądu i pewnego rodzaju uroku osobistego. Pomimo tego, co powiedziała nigdy nie uważała, że doskonale sobie radzi z demaskowaniem jego kłamstw. Wydawało jej się, że po prostu Royce nigdy nie chciał jej okłamywać, więc podświadomość mu notorycznie to utrudniała.
Rozejrzała się po obu stronach dostrzegając tam dwie postacie, które wyglądały zupełnie jak ona. Były niczym odbicia w zwierciadle. Joanne z pewną satysfakcją wypisaną na twarzy przyglądała się jeden z iluzji słuchając w między czasie tego, co mówił do niej syn Lokiego. Wyciągnęła nawet dłoń w stronę swojego odbicia, ale nim go dotknęła postać zniknęła. Wtedy blondynka spojrzała z powrotem na przyjaciela z uznaniem w oczach.
- Tak poza misją?- zapytała, choć brzmiało to z pewnością retorycznie, bo w gruncie rzeczy oczywistym było, że właśnie o to chodziło Sethowi. Joanne uniosła na moment wzrok zastanawiając się nad odpowiedzią. Poruszała lekko ustami jakby chciała coś policzyć w głowie. Ostatecznie westchnęła i pokręciła głową, nie umiejąc dojść do odpowiedzi na jego pytanie.
- Wychodzi na to, że zdziadziałam w ciągu ostatnich trzech lat.- stwierdziła z dozą bezradności, a na jej czole pojawiły się dwie zmarszczki.- Najzwyczajniej brakowało mi doborowego towarzystwa.- dodała, a jej słowa miały jednoznaczny wydźwięk.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Czw 18 Lip 2019, 13:05

Udał, że nie dostrzegł jej niezadowolenia i nie usłyszał wątpliwych słów. Zawsze utrzymywał, że Joanne miała w sobie o wiele więcej odwagi niż jej się wydawało. Poza tym czy to nie jest tak, że trzeba być głupcem żeby nie odczuwać strachu? W każdym razie mina Setha sugerowała, że nie dał jej się przekonać ani trochę, jednak nie miał również zamiaru się kłócić o swoją rację. Na razie.
Royce uśmiechnął się z cwanym błyskiem w oku w odpowiedzi na podejrzenia Joanne.
- Bardzo – potwierdził bez ogródek. Znała go jak nikt inny, dobrze wiedziała, że nie miał problemów z przyznawaniem się do takich rzeczy i nawet nie starał się aby jego słowa zabrzmiały jak żart. Bywał bezpośredni aż do bólu, co tylko jeszcze bardziej myliło słuchaczy, którzy próbowali odgadnąć, czy jego słowa były prawdą czy zawiłym fałszem. W przypadku Joanne tych wątpliwości nie było, bo mężczyzna zwyczajnie nie umiał jej okłamać. Royce nagle zmarszczył czoło. – Czekaj.. marne? Naprawdę uważasz, że moje sztuczki są marne? – spytał z grymasem, a w jego głosie znów zamiast urazy było raczej niedowierzanie, tym razem zakrapiane nieco rozbawieniem. Pokręcił głową. – Jesteś prawdziwym wyzwaniem dla mnie Joanne. – Uśmiechnął się szelmowsko. – Uważaj. Znasz mnie przecież. Lubię wyzwania.
Było to zaczepne ostrzeżenie. Niemniej jednak dość prawdziwe.
Seth patrzył przez chwilę, jak Joanne przygląda się swoim sobowtórom, próbując odgadnąć jej wyraz twarzy, który swoją drogą bardzo mu się podobał. Powstrzymał w sobie chęć podejścia do niej bliżej i zamiast tego sprawił, że iluzje zniknęły. Pokiwał głową, potwierdzając jej właściwie i tak retoryczne pytanie.
Uśmiechnął się lekko, widząc jak Joanne zastanawia się nad odpowiedzią na jego kolejne pytanie, wiedząc już że będzie ona na korzyść planu, który formował się w jego głowie. Wydawał się bardzo usatysfakcjonowany gdy już usłyszał to z ust blondynki. Rozłożył ręce na boki.
- Może to jednak los chciał żebyśmy na siebie trafili i żebym uratował cię z tej niedoli nudy i monotonności? – zasugerował, ewidentnie nie potrzebując potwierdzenia na swoje słowa. Zaciągnął się papierosem. – Co powiesz na wypad do miasta? Stawiam obiad i piwo. Lansing? Detroid? ...Nowy Jork? – Proponując ostatnie miasto uśmiechnął się nikle, dając blondynce do zrozumienia, że nawet taka odległość nie ostudziłaby jego chęci do zabicia nudy. – Mój samochód stoi jakieś dwa kilometry od granicy obozu.
Być może był to kolejny nierozsądny plan – w końcu w mieście ktoś mógł ich zobaczyć. Wiele osób z obozu znało Setha, a akurat najbliżej położone miasto było dość często odwiedzane przez znudzonych herosów z obozu. Detroid było większe, położone dalej przez co zdawałoby się bezpieczniejsze. Nowy Jork… cóż, oznaczał cały dzień drogi, więc chyba był irracjonalną propozycją, Royce jednak dobrze wiedział, że gdyby tylko Joanne kiedyś wyraziła ochotę na wspólną dalszą podróż, on sam nie zawahałby się ani przez chwilę. No ale może na początek małe kroczki, panie Royce…
Joanne Collins
Joanne Collins
Re: Polana w środku lasu Czw 18 Lip 2019, 19:52

Uśmiechnęła się od niego triumfalnie, gdy tylko przyznał jej rację. W tej sytuacji jego szczerość rzeczywiście nie znała granicy, bo wydobyła się z niego jeszcze zanim do końca przemyślał to co usłyszał od Collins. Dowodem tego było jego nagłe zawahanie i intryga. Joanne nie przestawała się śmiać, gdy ten zdawał sobie coraz bardziej sprawę z tego, że nazwała jego sztuczki marnymi. Dobrze wiedziała, że Seth uważa siebie za mistrza kłamstw i oszustw. Właściwie to nigdy nie wątpiła z jego umiejętności, ale nie byłaby sobą gdyby nie używała tego jako pretekstu do droczenia się z nim.
- Mhm.- przytaknęła mu stanowczo jakby nic nie było w stanie zmienić jej zdania w tej kwestii. - Mnie byś okłamał?- zapytała w reakcji na jego kolejne słowa. Zrobiła przy tym nazbyt przesłodzoną minę, jakby taki tandetny sposób miał przekonać Setha, że ostatecznie przecież by jej nie okłamał.
Propozycja, która padła z ust syna Lokiego, wzbudziła natychmiast w blondynce pewnego rodzaju ekscytację. Myśl, że wszystko co dzieje się między nimi wraca powoli do normy wzmagała w niej same pozytywne odczucia. Od uścisku nie przestawała się uśmiechać.
- Nie wiem za czyją sprawą znowu się spotkaliśmy, ale jestem dozgonnie wdzięczna.- odparła całkiem szczerze. Na hasło "Nowy Jork" otworzyła szerzej oczy w zachwycie, jakby właśnie tam chciała się udać. Zaraz jednak szare komórki ożyły i zaczęła do niej docierać myśl o odległości i czasie jaki zajęłaby im podróż. - Detroid będzie idealne.- odpowiedziała podejmując ostatecznie już decyzję.- Ale do Nowego Jorku też pojedziemy w najbliższym czasie.- oznajmiła stanowczo, a na jej twarzy było wymalowane, że nawet nie bierze sprzeciwu pod uwagę.
Seth Royce
Seth Royce
Re: Polana w środku lasu Czw 18 Lip 2019, 20:32

Royce patrzył przez chwilę na Joanne, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym czy jest w stanie ją okłamać. W końcu jednak zmarszczył czoło.
- Moje sztuczki na szczęście nie opierają się jedynie na kłamstwie - uznał, po czym posłał jej lekki uśmiech, ewidentnie zadowolony ze swojej konkluzji, która sprawiała, że jego wyzwanie stawało się mniej niemożliwe do spełnienia. Można by spokojnie powiedzieć, że kiedy tylko Joanne Collins uzna, że jednak nie może mu się oprzeć, będzie mógł umrzeć szczęśliwy. Poniekąd.
Jej niekryta chęć do wyruszenia na miasto sprawiła, że Seth uśmiechnął się szeroko. Uwielbiał te iskierki entuzjazmu w jej oczach, sprawiały że mężczyzna miał ochotę zrobić wszystko, aby sprawić blondynce nieco radości. Kiedyś uważał, że nie potrafi być z kimś aż tak blisko, żeby zależało mu na drugiej osobie bardziej niż na samym sobie. Joanne Collins wiele razy na przestrzeni lat ich znajomości uświadamiała mu jak bardzo się mylił w pewnych kwestiach i to również była jedna z nich.
Uniósł lekko brwi i uśmiechnął się kącikiem ust kiedy blondynka stanowczo podjęła decyzję.
- Idealnie - uznał tylko, wyraźnie usatysfakcjonowany. - W takim razie jedziemy do Detroid.
Jak postanowili tak też zrobili. Seth jak to Seth bez problemu wyszedł przez barierę obozową nie ściągając na siebie żadnej uwagi ewentualnych strażników i spotkał się z Joanne przy drodze obok swojego BMW. Wsiedli do samochodu i skierowali się w stronę Detroid.

/zt x2
Sponsored content
Re: Polana w środku lasu

Polana w środku lasu
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2
Similar topics
-
» Polana w lesie
» Serce lasu
» Serce lasu
» Północno-wschodnia część lasu
» Północno-wschodnia część lasu



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: