Bar "U Bandyty Keitha" DpyVgeN
Bar "U Bandyty Keitha" FhMiHSP


 

Bar "U Bandyty Keitha"

Admin
Admin
Admin
Bar "U Bandyty Keitha" Czw 07 Lut 2019, 16:36

Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Bar "U Bandyty Keitha" Sob 23 Mar 2019, 14:53

Dziennik Nero, 11 września 2001
Dwie wieże. Trzysta pięćdziesiąt osiem kilometrów do celu. Protokoły aktywowane. Samolot porwany - to właśnie Giotto słyszał przez swoje łokitoki, gdy siedział na kiblu. Pamiętał ten dzień jak dziś. Najebany Hermes wraz z grupą łatwopalnych talibańskich przyjaciół porwał samolot, który jakiś czas później pierdolnął w WTC. Było to oczywiście na zlecenie Izraela, co jest tajemnicą poliszynela. Borat przeprowadził śledztwo mające na celu udowodnienie ich win, trafił nawet do gniazda Żydów. Wspierają ich wojnę terroru. Szekle.

Giotto wstał przerażony, mając w pamięci kolejny sen wysłany mu przez Fobosa. Żydzi przerażali go prawie tak samo jak brak papieru w toalecie. Wiedział też, że bez marihuany sobie nie poradzi, dlatego wyruszył czym prędzej do swojego dilera, mając na sobie tylko wygodne spodnie i kurtkę. Dziś bowiem był umówiony ze swoimi compadres na alcoholes i zgones przez zapijates mordes. Nie mógł się doczekać, kiedy to w amerykańskim barze u Bandyty Keitha dojdzie do spotkania na szczycie uniwersum. Nero sprawnie przeszedł przez całą zasraną psimi kupami ulicę Mazurską, minął klatkę Czcigodnego z Mazurskiej, zahaczył o kolorową i trafił z powrotem do obozu, do docelowego miejsca swojej podróży.
Wszedł do środka - było pusto, herosi jeszcze ssali tatusiowe cyce, dlatego Giotto mógł wybrać sobie miejsce jakie chciał. Wiedząc jednak, że NDSa może spodziewać się wszędzie, najpierw zlustrował wzrokiem całe pomieszczenie i jakieś zajebiste skrytki, w których najebany Ragnar mógłby przechować swoje zwłoki. Pierwszym tropem był blat barowy, gdyż barman dziwnie chodził, jakby omijając jakąś przeszkodę leżącą na podłodze. To był jednak mylny trop, okazało się bowiem, że tam rzygał po prostu Bonus BGC i nie posprzątał. Giotto zrezygnowany usiadł na jednym z krzeseł i czekał na swoich fumfli.
Naszło go na wspominki, konkretniej na Wietnam, w którym to był z Jamesem. Pamiętał akcję, w której wpierdolili do piekarnika wietnamskiego czarnego karła - potomka Wietnamki i murzyna z teledysków MC Hammera. Nafaszerowali go też napalmem, co dało dodatkowy efekt w postaci dosyć sporego ogniska. Nie wiedzieć kiedy, zjawił się tam potem Ku Klux Klan z Ragnarem na czele jako swoim guru i zaczęli opowiadać rasistowskie żarty. Śmiechu było co nie miara.
Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i naszło go na kolejne retro z Wietnamu. Tym razem z Folklore, który uciekał od grupy Wietnamczyków, bowiem zajebał im ostatniego psa do jedzenia. Było to o tyle spektakularne, że odebrał go w samolocie i wyskoczył z niego. Miał spadochron, ale co z tego, skoro do ziemi było tak blisko, że nie zdążył się otworzyć. Pamiętał słowa syna Hekate w momencie upadku: - Kepyncze, paracaido sevior! Auuuuuu! - no i w pizdu i wylądował i cały mysterny plan też w pizdu.
Wtedy zajebał ostro i przez długi czas Giotto nie wiedział, jak pomóc swojemu kumplowi. Dopiero gdy zobaczył dmuchaną lalę faceta, przypomniała mu się pewna rymowanka: "Strzeż się Mery Szoł, zamiast dziwek miała chujów sto". W momencie, kiedy Nero napompował już lalkę niczym Adson ustami opony w Michelinie, zacytował te słowa, a Folk prawie zrobił cosplay rosyjskiego pakera z siłowni*, całe szczęście obeszło się bez większych komplikacji.
Nero zamówił szklankę łychy i czekał, aż ta banda decydentów pojawi się w środku otoczona murzynami, karłami, żydami, transwestytami i chuj wie czym jeszcze.

* - https://www.youtube.com/watch?v=j-yAsWoNEf0
James Anderhil
James Anderhil
Re: Bar "U Bandyty Keitha" Pią 29 Mar 2019, 15:29





Poranek powitał leżąc w samych gaciach plackiem na łące nie myślał zbyt wiele o tym w jaki sposób się tu znalazł, ot zapewne stęskniony za rodzinnymi stepami lunatykując wyszedł z ciepłego łóżeczka i położył się tutaj. James alias Mongoł Jr. Nie raz budził się w dziwnych miejscach, ot czasem gdzieś na poddaszu stodoły zagrzebany w sianku u boku z zielonymi diadami, a czasem w piekarniku z włączonym termoobiegiem i ustaloną temperaturą na 180 stopni, wszak skoro pizza mogła w takim ciepełku przebywać i w konsekwencji zmienić się w potrawę dla której grubasy w USiA się zabijają to dlaczego on by nie mógł? Może akurat wyrośnie mu piąty włos na klacie lub pojawi się trzecia dziurka w nosie? Warto podjąć takie ryzyko tym bardziej mając tak wspaniałomyślnych braci, którzy udostępniają swój piekarnik do tego typu zabaw.
Nie mitrężył jednak czasu leżakując na łące, która w jego oczach była stepem bowiem bał się, że zaspał, acz znając życie to kiedy on się budził to Ragnar, dopiero obraca się na drugi bok, Giotto puszcza serenadę z wiatrów, a Folk chrapie tak, że pochłania tlen z atmosfery. Co by jednak nie mówić jego bracia byli daleko i raczej swoim chodem „alla ninja” ich nie obudzi. Zatem jak stał tak też ruszył przed siebie, aby ogarnąć się na wieczorną degustację win i kulturalną dyskusję o tematach polityczno-społecznych takich jak: marsze zwolenników LGBT, a mowa nienawiści wśród karłów, walki transseksualistów z homosiami w klatkach, oraz czy ponowne wzniesienie niewolnictwa ma sens patrząc obiektywnym okiem spadkobierców woli austriackiego malarza i wiele wiele innych…
Stosunkowo ogarnięty i elegancko ubrany, by nie powiedzieć, że wystrojony jak choinka na dzień wniebowstąpienia świętego sokoła. Wyszedł późnym popołudniem ze swojego mieszkania pokonując po drodze rozmaite pokusy w postaci kuso ubranych nimf paradujących przy basenie, oraz stada centaurów grających w kosza z niziołkami dotarł do baru „bandyty Keitha”. Wszedł niespiesznie, a mijając lustro w holu zlustrował swój wygląd. Czarna koszula idealnie podkreślała białą cerę, sygnety jak zwykle zdobiły jego palce, a trzy posrebrzane zegarki trzymał w zapasie w razie gdyby napotkany czarny karzeł, któryś z nich podwinął.
Bracie – skinął głową w stronę starszego i wyciągnął grabę w jego kierunku. Po grzecznościach usiadł po jego lewicy, niestety. Junior wiedział bowiem, że po prawicy zasiada jedynie Ragnarm, a nie chciał kapitanowi psuć humoru na wstępie wszak 23:00 jeszcze nie było…  – Ciekawe, gdzie się włóczą te szkuty...– odparł ponuro. Wiedział, że Ragnar zaraz przyjdzie ale z Folkiem i jego timingiem trzeba się liczyć godzinę co najmniej do przodu. Zamówił zatem łychę i usiadł wygodniej na krześle.
Sponsored content
Re: Bar "U Bandyty Keitha"

Bar "U Bandyty Keitha"
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: OFFTOP :: Archiwum :: Fabuła-
Skocz do: