Hailey nie znała Revana, dlatego też jej założenia, że nie byłby w stanie się nią zainteresować były po prostu błędne. Od miesięcy czy nawet lat zdradzał już swoją żonę, więc Rosalina nie byłaby żadną przeszkodą do tego, by przespać się z córką Hypnosa. Jakby nie patrzeć, była też poniekąd w jego typie, bo choć spotykał się z kobietami, które ubierały się bardziej wyzywająco i były znacznie bardziej otwarte na takie schadzki, tak spełniała dwa warunki, które dla Le Talleca były bardzo istotne: miała urodę oraz była znacznie młodsza od jego żony. Syn Pasithei pozwalał sobie na znacznie więcej, ponieważ zaczął oddziaływać na niego alkohol, a poza tym Green otwierała się bardziej na niego i dostrzegł pewną szansę na to, by się zabawić. Co prawda nie nastawiał się na seks w kiblu tawerny z Hailey, ale taniec był doskonałym pretekstem do tego, by trochę lepiej poznać jej ciało i ją podotykać tu i ówdzie. Stąd też te wszystkie obroty, ręce na biodrach, plecach czy ocieranie się o siebie, któremu momentami daleko było do zwykłych znajomych tańczących razem na parkiecie. O żonatych mężczyznach nie wspominając. Nie dostrzegł całkowicie jej reakcji na jego słowa wyszeptane do ucha, jednak poczuł, że temperatura ciała blondynki rośnie, a to było najlepszym dowodem na to, jak atmosfera między nimi się napinała. Nie było mu dane jednak zbyt długo pokołysać się z Green w tej pozycji, gdyż zaraz DJ zmienił piosenkę i powrócili do nieco szybszego rytmu, odsuwając się od siebie na bezpieczną odległość. Le Tallecowi było jednak mało i postanowił, że ponownie doprowadzi do przylgnięcia ich ciał, toteż tym razem z nieco większym animuszem przyciągnął ją do siebie, licząc na to, że córka Hypnosa zarzuci mu ręce na ramiona i odda się całkowicie temu doznaniu. Ta jednak postawiła pewną barierę między nimi i trzymała ręce blisko siebie, czego efektem było mocniejsze wyeksponowanie biustu. Skoro nie dała się objąć, tak jak Le Tallec tego chciał, to chociaż polampi się w jej cycki, które z tej perspektywy wyglądały na znacznie większe niż w rzeczywistości. Nie dawał po sobie tego poznać, ale z pewnym rozbawieniem przyjmował to, że mimo zakłopotania Hailey, ta nie zwróciła mu uwagi na tak bezczelne obczajanie jej biustu. A widać było po niej, że trochę tego chciała, gdyż kto nie lubi czuć się bardziej komfortowo? Niemniej jednak naszła go pewna refleksja, że Green może należeć do tych cichych myszek, które same niczego nie powiedzą, ale jednocześnie gdzieś tam mniej lub bardziej świadomie pragną tego typu uwagi ze strony mężczyzny. Już miał przesuwać dłoń na jej pośladek, gdy nagle córka Hypnosa zaproponowała powrót do stolika, na co Revan finalnie się zgodził. Nie zamierzał jej przecież do niczego zmuszać, a skoro sama zdawała się ustalać jakieś granice, to siłowe przekraczanie ich mogło przynieść zupełnie inny efekt do zamierzonego. Zawsze mógł co prawda użyć na niej czaromowy i trochę podsycić jej pragnienia, czy może nawet wprost rozkazać jej udzielić mu zgodę do tego, jednak z jakiegoś powodu nie użył na niej swoich mocy. A z reguły to robił, jeśli małolata, na którą Le Tallec miał ochotę, stawiała się. Skinieniem głowy przyjął do wiadomości informację i powrócił na swoje miejsce, zajmując dłoń tym razem szklanką, która dalej była do połowy pełna. - Za co konkretnie? – spytał spokojnie, a zarazem z celowym podtekstem, chcąc nie tylko dowiedzieć się czegoś ciekawego, ale jednocześnie nieco zakłopotać rozmówczynię, bo wyjście ze strefy komfortu często mówiło dużo więcej o człowieku niż takie luźne, kontrolowane przezeń gadki. Domyślał się bowiem, że zarówno taniec, jak i dotyk mogły się jej bardzo podobać, wszakże wspominała wielokrotnie, że nie ma nikogo. A przecież każda dziewczyna w jej wieku miała swoje potrzeby, te fizyczne również. To skierowało jego myśli w nieco innym kierunku i nawet już miał ją pytać, w jaki sposób Hailey radzi sobie z tym, że nie ma chłopaka, jednak ostatecznie odpuścił ten temat. Domyślał się, że nawet taka cnotka jak ona ma jakieś zabawki, ewentualnie korzysta ze swoich dłoni, by dać upust frustracji seksualnej. No bo przecież Revan dalej zakładał, że Green na pewno nie jest dziewicą. - Świetnie się ruszasz. Pewnie niejednego wyrwałaś już na to – rzucił niby od czapy, a jednak bardzo celowo, chcąc wybadać, czy Green zdarzały się próby uwodzenia tańcem. Może to była jedna z nich, ale Le Tallec nie odczytał tego tak dobrze, jak powinien? Swoją drogą zadziwiające było to, że jeszcze jakąś godzinę temu uważał ją tylko za ładną dziewczynę, a teraz chciał ją przelecieć. Dużo potrafi zmienić trochę tańca i większe wyeksponowanie cycków, to tak w ramach podpowiedzi dla wszystkich szarych myszek na tej planecie.
Hailey Green
Re: Tawerna "Jolly Roger" Pią 05 Kwi 2024, 21:06
Speszyła się nieco, jakby wyczuwając w jego pytaniu, że tu nie chodzi o zwykłe doprecyzowanie. Upiła nieco swojego drinka na sekundę na niego wzrok, by później wrócić nim do mężczyzny. - Za taniec, nie musiałeś tego robić - wyjaśniła spokojnie, po czym uśmiechnęła się szerzej. - Dobrze się bawiłam - dodała, żeby podkreślić swoje szczere podziękowania. Nie rozumiała co prawda jego pewnych zachowań, ale może tacy mężczyźni jak Revan lubili widzieć skrępowanie płci pięknej niezależnie czy byli nimi w ogóle w jakiś sposób zainteresowani? Czy Le Tallec się nią zwyczajnie bawił licząc na jej zbłaźnienie się jako niedoświadczonej osoby? Być może, w końcu pokazał się już ze złośliwej strony. - Dziękuję, ale gwarantuję, że nikogo nigdy nie wyrwałam - przyznała nieco zawstydzona, bo może i zdarzało jej się, że podbijali podczas tańca do niej różni herosi, ale właśnie na bujaniu się kończyło. Ewentualnie na próbie przelecenia jej, co jak wiadomo nigdy się nie wydarzyło, ani nie budziło jej zainteresowania. A poza szukaniem do seksu czegokolwiek co się rusza, nikt nie był zainteresowany poznaniem jej i prawdziwym randkowaniem. Dodając to tego komentarze brata i niektórych półbogów, że wygląda jak dziecko jest duża szansa, że Hailey nie wyłapywała prób subtelnego flirtu z nią. W końcu nie była piękną kobietą, więc czemu ktoś miałby nią być zainteresowany poza napaleńcami na wszystko i wszystkich? - Ty też dobrze tańczysz - dodała po chwili Green i dopiła swojego drinka. Zaczęła przez kilka chwil bawić się szklanką, by przypomnieć mu to, co wcześniej mu zasugerowała, jednak po kilku sekundach odstawiła zwyczajnie szklankę. Musiała przystopować z alkoholem, bo w tym tempie to ona się upije, a tego przecież nie chciała. - Jakie plany na jutro? - spytała więc chcąc jakoś podtrzymać rozmowę.
Revan Le Tallec
Re: Tawerna "Jolly Roger" Czw 11 Kwi 2024, 15:10
Niedoświadczenie Hailey działało na korzyść Revana, gdyż ten mógł sobie pozwolić na zdecydowanie więcej, aniżeli w przypadku świadomej kobiety, które przy większej pewności siebie mogły zwrócić mu uwagę na co poniektóre gesty. Green jednak wydawała się być wycofana, a dla drapieżników pokroju Le Talleca była to tylko woda na młyn. Było to z jednej strony trochę straszne, że mężczyzna nie dbał o samopoczucie swojej partnerki w tańcu, a jedynie o swoje potrzeby wymacania kogoś mniej czy bardziej, jednak z drugiej strony to nie było też tak, że wpychał jej ręce do majtek. Dotykał ją subtelnie, w odpowiednich miejscach, z wyczuciem i z potencjalną linią obrony, która polegała na pewnej choreografii tanecznej, wszak na parkiecie można było sobie pozwolić na znacznie więcej. Poza tym, syn Pasithei wychodził z założenia, że jeśli Hailey naprawdę nie chciałaby być przez niego dotykaną, to po pierwsze nie chciałaby z nim tańczyć, a po drugie gdyby zostały przekroczone jej limity, to wycofała by się lub zwróciła mu uwagę, że ten przegina. To się nie stało, więc w swoim mniemaniu Revan miał czyste ręce, a i nawet pewną satysfakcję, która wynikała z podziękowań Green za ów taniec. W pewnym stopniu uległość blondynki kręciła go i powodowała, że z minuty na minutę Le Tallec coraz mocniej interesował się Hailey w kontekście seksualnym. Na potwierdzenie tego wystarczyły spojrzenia, które były nieco bardziej dwuznaczne oraz zaczął przywiązywać większą wagę do tego, jak dziewczyna prezentuje się pod względem swoich wdzięków. A te uwydatnione przez odpowiedni ubiór przyciągały wzrok, jednocześnie rozbudzając jego wyobraźnię. Aż dziw bierze, że nikt nie połasił się na taką laseczkę jak ona. Co prawda podejrzewał, że wynikało to z nieco dziecięcego wyglądu Hailey, ale chociażby dziś pokazała wszystkim, że jej piersi wcale nie są najmniejsze, a jej twarz wsparta makijażem wcale nie jest tak niewinna. Wszak o nogach czy pośladkach Green nie można było powiedzieć, że nie były dojrzałe, bo dziewczyna mierzyła blisko 170 cm wzrostu i dolne partie ciała były jej niewątpliwymi atutami. Uśmiechnął się pewnie, gdy podziękowała mu za taniec i podsunął nawet swoją szklankę, by stuknąć się z tą trzymaną przez Green. - Ja też nie najgorzej – powiedział spokojnie, a jednocześnie pewnie i z pewną nutą zawadiackości, jakby próbował zachęcić ją do siebie tą drobną arogancją. Co by nie mówić, z reguły takie działania przynosiły oczekiwane skutki, gdyż większość dziewczyn w obozie miało osobowość uległą i te domagały się kogoś nad nimi wskazującego kierunek, za którym jednocześnie one mogłyby ruszyć. Uniósł lekko brew zainteresowany jej odpowiedzią, gdyż uznał to za kurtuazyjne kłamstewko z jej strony. Ciężko było mu bowiem uwierzyć w to, że kręcąc w ten sposób biodrami, nigdy nikogo nie usidliła, choćby na jakiś krótki czas. - No cóż… – zaczął spokojnie. - Nie każda jest Carlą czy Larą – zachichotał lekko, nawiązując do dwóch kobiet z obozu, które swego czasu były uznawane za prawdziwe mistrzynie uwodzenia i nie bez przyczyny, wszakże obie miały mnóstwo wdzięku oraz sposobów na przykucie spojrzeń nie tylko przedstawicieli przeciwnej płci. Prawdę powiedziawszy, gdy tempo rozmowy siadło, Le Tallec pomyślał, że to najwyższy czas, by się stąd zbierać. Zaskoczyło więc go poniekąd to, że Hailey nawiązała kolejną próbę rozmowy z nim, co półbóg mógł zinterpretować dwojako. Uczennica albo chciała po prostu jego towarzystwa, albo w nieumiejętny sposób próbowała skupić na sobie jego uwagę w jakimś celu, być może nawet okołoseksualnym. Wychylił więc sporo zawartości ze szklanki, chcąc dobrze zwilżyć gardło i oblizał na koniec dolną wargę, dbając o to, by pojedyncze krople nie spłynęły mu na podbródek. - Mam zaplanowany jedynie wieczorny patrol, a poza tym wolne cały dzień – stwierdził dość neutralnym tonem, choć można było dostrzec nieco więcej luzu w jego odpowiedziach, wszak stężenie alkoholu we krwi też swoje robiło. - A co, chcesz potańczyć jeszcze? – poruszył wymownie brwiami, jednocześnie znów podejmując próbę drobnego flirtu z Hailey, którą ta raczej powinna odebrać w jednoznaczny sposób. Mając jednak w pamięci jej poprzednie reakcje, postanowił to jeszcze dopakować kolejnym zdaniem. - Ja bym z tobą zatańczył. I to bardzo chętnie – uśmiechnął się kącikiem ust, jednocześnie prezentując kuszący ton, który dotąd był zarezerwowany jedynie dla jego kochanek oraz w przeszłości również dla Rosaliny. Na wsparcie swoich słów nie tylko uniósł lekko szklankę, by ponownie zwilżyć gardło, ale jednocześnie znów spojrzał w tak bezczelny sposób w jej dekolt, że tylko ktoś ślepy mógłby nie zauważyć, na co teraz syn Pasithei patrzy. Musiał pryznać, że siostra jego kumpla naprawdę trafiła do niego swoim strojem i pobudziła jego wyobraźnię.
Hailey Green
Re: Tawerna "Jolly Roger" Pią 10 Maj 2024, 22:19
Uśmiechnęła się rozbawiona jego słowami, a nawet prychnęła bezgłośnie na te jego nieco aroganckie słowa. Nie żeby ją zraziły czy cokolwiek negatywnego. Jak widać, nieco ją tym rozbawił. - Mhm, to prawda - mruknęła nieco zawstydzona. Nie dlatego, że uraził ją porównując ją do tych dwóch pięknych kobiet odbierając jednocześnie tymi słowami jej urody. Wiedziała, że nie ma się co porównywać. Bardziej chodziło o to, że wymienione półboginie są dość... frywolne, a jej zdecydowanie było daleko do siebie. Sama myśl, że mogłaby jakkolwiek zachować się jak one, przyprawiała ją o rumieńce. Oczywiście pomijając to, że ją by wyśmiali, a nie się ślinili. Widziała obozowe nastolatki, z reguły upite, które właśnie tego próbowały. Najłaskawsze były zazwyczaj spojrzenia politowania. Pokiwała lekko głową na jego słowa pokazując, że przyswoiła jego słowa. Gdy nie powiedział nic innego postanowiła, że nie będzie podrzucać kolejnego pytania, bo to nie wywiad. Może był już zmęczony jej towarzystwem? Ona zresztą też powinna się ulotnić. Wypiła już sporo jak na siebie, a ten trick z postawionym drinkiem na pewno już dzisiaj nie wyjdzie. Dlatego zdziwiła się, gdy jednak LeTallec się odezwał, bo już miała życzyć mu dobrej nocy. Oczywiście zawstydził ją tym pytaniem, co jej odwrócenie wzroku mogło zasugerować. Wróciła do niego nieco zaskoczonym spojrzeniem, gdy dodał, że on miałby ochotę. Uśmiechnęła się naprawdę uroczo, bo miło jej się zrobiło z tego powodu. Najwidoczniej nie była takim złym towarzystwem, a i fajnie się tańczyło komuś, kto zwykle tego w barze nie robi na tyle, by to powtórzyć. I nawet miała już coś mówić, kiedy złapała go na tym, że bezwstydnie patrzył na jej niewielkich rozmiarów piersi. Jej policzki przybrały kolor różu, bo wiedziała, że strój Iriny spowodował, że nawet pomimo tego, że wygląda jak nastolata, to spojrzenie przyciąga... No i dlatego, że wstydziła się tego, jak małe te były. - Hmm... Możemy zatańczyć jeszcze piosenkę czy dwie - powiedziała próbując przyciągnąć jego uwagę, w międzyczasie podając przechodzącemu kelnerowi pustą szklankę. Mimo, że nie prosiła, to chyba z automatu przyniósł jej kolejnego. A tu zadziałał automat i choć miała już nie pić, to upiła nieco ze swojego nowego drinka.
Revan Le Tallec
Re: Tawerna "Jolly Roger" Pon 13 Maj 2024, 15:28
Hailey miała nieco zakrzywiony obraz półbogiń, bo prawdę powiedziawszy, nawet te bardziej frywolne, które lubiły nadużywać alkoholu, nie miały problemu ze znajdowaniem potencjalnych partnerów do tańca, nie mówiąc już o seksualnych. Jej zdaniem mogło to nie uchodzić takim uroczym dziewczętom, ale prawda była inna. Herosi lubowali się w takich, bo te z reguły były łatwiejszymi kąskami do capnięcia. Lara czy Carla mimo swoich niewątpliwych umiejętności w piciu, nigdy nie pozwalały na to, by alkohol uderzył im do głowy i tym samym nawet podpite, to one zawsze kontrolowały sytuację czy tempo flirtowania. Te grzeczniejsze, które upiły się, były łatwiejszym celem dla drapieżników pokroju Revana i choć on sam wolał nieco więcej sportu w tym, aniżeli prostoty, tak skłamałby, gdyby stwierdził, że nigdy nie skorzystał z okazji i nie wyrwał obozowej małolaty akurat wtedy, gdy ta była podpita. Niemal rozbawiło go odwrócenie wzroku przez Green, która bardzo łatwo była w tym momencie przez niego rozgrywana. Le Tallec nie miał jeszcze pewności, czy blondynka nie gra takiej cnotki, ale nawet jeśli, to bardzo jej to wychodziło. Dawno nie spotkał dziewczyny w jej wieku, która jednocześnie była tak odporna na flirt, czy może raczej niekumata jeśli chodziło o zażyłości dwójki ludzi w barze przed i po wspólnym tańcu. Bezczelność z jaką paradował teraz syn Pasithei była zauważalna i nawet tak niewinna osóbka jak Hailey dostrzegała, iż jego spojrzenie czasami lądowało w jej dekolcie. Z drugiej strony, to była też po części jej wina, bo gdyby nie chciała wzroku na swoich piersiach, to dlaczego eksponowałaby je w taki sposób? Nie wierzył w to, że brakowało jej odpowiednich strojów na wyjście, wszak mieszkańcy obozu do najbiedniejszych nie należeli. To był też kolejny argument za tym, że córka Hypnosa mogła tylko grać cnotkę, a w rzeczywistości być przebiegłą lisicą. Poza tym, wcale nie miała najmniejszych piersi, więc i było na co popatrzeć. Wiadomo, że nie mogła się równać z wieloma półboginiami, ale też nie była deską do prasowania. A chłop od czasu do czasu lubi sobie spojrzeć na krągłości, Revan nie jest wyjątkiem. Le Tallec uniósł brew z zainteresowaniem, gdy blondynka wyraziła chęć jeszcze jednego tańca z nim. To dawało mu pewien spokój, gdyż po pierwsze utwierdziło go w przekonaniu, iż taniec się jej podobał, a po drugie sama Hailey była nim zainteresowana na swój sposób. Gdyby tak nie było, nie wyraziłaby takiej chęci. Wychylił więc część zawartości szklanki, którą niedawno podsunął mu kelner i podniósł się z siedzenia. - To chodź – powiedział spokojnie i pewnie, przywdziewając na twarz zawadiacki uśmiech. Wysunął rękę w kierunku blondynki i pomógł jej wstać, zapraszając tym samym na parkiet. Kiedy znaleźli się znów tam, gdzie byli jeszcze kilka minut temu, Revan od razu pominął moment bujania się osobno i zbliżył się do siostry swojego przyjaciela, pozwalając sobie na położenie dłoni na jej biodra. Bardzo blisko przylgnął też do niej, dzięki czemu oboje mogli wzajemnie wyczuć znów swoje perfumy, ale utrzymali odpowiedni dystans, by nie stykać się niczym więcej poza nieco wysuniętymi do przodu dłońmi. Słysząc zmianę piosenki, od razu uśmiechnął się lekko i zachęcił Green do tego, by obróciła się i zbliżyła się, tym razem tyłem do niego. Treść piosenki ewidentnie bowiem sugerowała, że ma ona podtekst seksualny i opowiadała o dwójce ludzi, którzy zaczęli od namiętnego tańca w klubie, a skończyli na seksie w wynajętym pokoju hotelowym. Nie żeby Revan planował coś podobnego, ale jeśli Hailey miałaby ochotę, to zawsze może go przecież zaprosić do siebie, prawda?