Wielkie drzewo - Page 2 DpyVgeN
Wielkie drzewo - Page 2 FhMiHSP


 

Wielkie drzewo

Idź do strony : Previous  1, 2
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wielkie drzewo Nie 11 Kwi 2021, 21:46

Heros, który został zaczepiony przez Leo raczej nie wyglądał na przestraszonego bądź wycofanego. Wręcz przeciwnie, był uśmiechnięty i wyluzowany. W momencie kiedy usłyszał pytanie swojego starszego obozowego kolegi od razu wyciągnął z torby, którą miał przy sobie, na w pół pełną butelkę whisky i podał ją mężczyźnie:
- Jasne, nie krępuj się. Wzięliśmy dziś ze sobą tego dużo.
Tutaj jednak kończyła się ta mniej przyjemna część spotkania. Drugą i zdecydowanie mniej przyjemną można było zaobserwować między Liderem grupy, a Ximenne. Kobieta rozpoczęła swój chód i postanowiła obejść towarzystwo po okręgu. Z początku dobry plan w pewnym momencie okazał się brzemienny w skutkach. Kiedy dziewczyna znalazła się za mężczyznami usłyszała znany już sobie głos:
- Rozumiem, że to znaczy nie?
Wtedy właśnie była świadkiem tego, że sama zapędziła się w kozi róg. Pozostała czwórka mężczyzn wycofała się razem z nią i zachowując bezpieczną odległość stworzyła luźny okrąg wokół kobiety. Wtedy dopiero przywódca grupy postanowił się odwrócić i spojrzeć na Ximenne:
- Czy to znaczy, że mamy sobie wziąć Cię siłą? Trochę szkoda będzie jak po tak upojnej nocy nie będziesz niczego pamiętać, prawda? Może jednak zgodzisz się żebyśmy zrobili to za obopólną aprobatą? Od razu tylko mówię, że jest to moja ostatnia propozycja.
Z ust mężczyzny nie schodził w ogóle uśmiech. Widać było, że czuł swoją przewagę w tej sytuacji, zwłaszcza od momentu kiedy Ximenne znalazła się między nimi i odebrała sobie możliwość potencjalnej ucieczki.

Kolejka dowolna
Eveline Farawey
Eveline Farawey
Re: Wielkie drzewo Nie 11 Kwi 2021, 22:17

Eve przysłuchiwała się temu z rosnącym niepokojem, ale również nieznacznym uśmiechem. Ahh, jak dobrze, że tutaj jest tyle cieni. Ciekawe czy w ogóle zobaczą jej kulę, która na nich świśnie... Ale zanim to zrobi...
No cóż. Nie chcieli jak widać przepuścić, a to otoczenie Ximene tylko utwierdziło w tym Eve. Żadną prośbą i pojednaniem niczego tutaj nie załatwią, nie z nimi i na pewno nie z Ximene, a Eve wiedziała, że najlepiej jest spacyfikować mózga całej tej operacji. Nie będą już tacy pewni siebie a w dodatku zaskoczeni niespodziewanym atakiem, w dodatku da szansę na ucieczkę Ximene albo nawet walkę. Przecież Eve może rzucać cieniami ze swojego miejsca.
Kobieta zwinnie zaczęła ruszać się na grubej gałęzi, dopóki nie znalazła się nad głową tego najbardziej rozgadanego. Oj gagatku, za bardzo pokazujesz kto tu rządzi i to Cię gubi, ale to może też Cię nauczy zamykać jadaczkę.
Eve zadyndała za nim, oplątawszy się nogami na gałęzi, ale nie na długo. Zrobiła taki zamach jakby kijem golfowym, celując w skroń mężczyzny. Ze smutkiem pomyślała, że chyba on dzisiaj nie dostanie kijem w oko, ale najwidoczniej ma szczęście. Weszło jak w masło i mężczyzna powinien upaść jak długi. Kobieta doskonale wiedziała gdzie celuje, aby ktoś padł jak nieprzytomny na ziemię a gałąź, jeszcze z taką mocą, powinna jak najbardziej zadziałać. W dodatku Eveline działa szybko, zwinnie i niezwykle precyzyjnie.
Nareszcie się zamkniesz przeszło jej przez głowę z niesamowitą satysfakcją.
Po akcji oczywiście bardzo szybko podciągnęła się, znikając w ciemnościach.
Ximene Tavares
Ximene Tavares
Re: Wielkie drzewo Pon 12 Kwi 2021, 01:10

Ximene nie spodziewała się, że jakakolwiek część tego spotkania, będzie, albo może być miła. Upici herosi uważający się za nei wiadomo kogo, szczególnie w zderzeniu z kimś kto nie tolerował głupoty jak Ximene, nie mogła skończyć się dobrze. Cóż wyglądało na to, że Leonardo zagadywał jedno z podpitych mężczyzn. Dobre i to, przynajmniej jeden będzie zdecydowanie rozproszony, jak na Leonardo to chyba już i tak dużo robił.
Mężczyźni okazali się bardziej zawzięci i skoordynowani niż Ximene przypuszczała. Niezbyt podobała się jej myśl, że może powinna stąd odejść, jej własna duma nie pozwalała jej uciekać z pola bitwy, ale może to jednak będzie rozsądniejsze wyjście? Przynajmniej po sposobie w jaki ją okrążyli wiadome było, że jej kontratak będzie dużo bardziej uprawniony niż wcześniej.
No i trzeba przyznać, że całą akcję Eveline, Ximene miała ochotę nagrodzić gromkimi brawami, bo dziewczyna ją naprawdę pozytywnie dziś zaskoczyła. Na pewno jest jej winna kilka kolejek w barze albo czegokolwiek sobie dziewczyna zażyczy.
Teraz Ximene nie odpowiedziała na żadne zaczepki, bo i nie było sensu. Widząc kątem oka, atak Eveline jaki ma za chwilę nastąpić, Ximene obróciła się do mężczyzny, który najbardziej zagradzał jej drogę wyjścia z tego ciasnego okręgu, puściła do niego zalotnie oko, następnie starając się zsynchronizować swój atak z atakiem Eveline, na tyle na ile to było możliwe, wyprowdziła szybki cios pięścią w krtań mężczyzny, a potem wycofała się z tego, już teraz półokręgu miejmy nadzieję i spróbowała się zacząć stąd oddalać.
Leonardo Petrarca
Leonardo Petrarca
Re: Wielkie drzewo Pon 12 Kwi 2021, 10:26

Takiej reakcji ze strony obozowego podrostka Leonardo się nie spodziewał, jednak należy przyznać, że pierwszy raz tego dnia szczerze się uśmiechnął, uznając alkoholowy poczęstunek za najlepszą rzecz jaka mu się dziś przytrafiła. Serio. Może ta cała sytuacja skończy się dla Włocha dobrze i będzie mógł zapić całą niepotrzebną rozmowę z hersokami, które miały się zaraz znaleźć w ferworze walki. Tymczasem Leo nie próżnował, częstując się haustem whisky. Żadnym koneserem nie był, whisky jak whisky, ale zrobił minę jakby właśnie wypił najlepszy trunek tego typu. Nawet prawdą było, że wypił właśnie najsmaczniejszy alkohol tego dnia.
- Dziękuję wielce, towarzyszu - dodał, wymuszając na sobie chęć do ludzi. Duże poświęcenie, owszem, jednak jeśli chciało się przetrwać i napić - można nawet się trochę pouśmiechać i nadać innym jakieś epitety. Heros-alkoholowy-ofiarodawca został otoczony przez Petrarkę ramieniem i zapewne wymieniali się butelką popijając łyk za łykiem, oglądając odgrywający się przed nimi cyrk.
Leo komentował to jedynie wykrzywionym grymasem twarzy, przerażonymi sykami i dozą śmieszności. Nie ukrywał: miło oglądało się Ximene wraz z Eveline, które niemalże synchronizują swoje ciosy, torując sobie drogę ku wolności. Go girls! Dopingował je w myślach, żeby już wszyscy się rozeszli i dali Leonardo spokój. Zresztą zasłużony spokój. Jeśli herosi byliby gotowi rzucić się na odchodzące dziewczęta, Włoch był gotów stworzyć kości i przyszpilić część z nich w miejscu.
- Panowie, może kurwa, koledze pomóżcie! - krzyknął na nich, gdyby ci jaskiniowcy nie umieli sobie nadać następnego celu swojego istnienia. Pomogą koledze, dziewczyny odejdą, panowie zostaną zaprowadzeni na dziwki do miasta przez Leo. Plan miał potencjał.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wielkie drzewo Sro 14 Kwi 2021, 20:30

Sytuacja stawała się coraz bardziej napięta. Z jednej strony Ximene otoczona przez przeciwników, z drugiej zaś Leo, który w najlepsze popijał sobie whisky trzymając jednego z delikwentów. Nad nimi wszystkimi znajdowała się jeszcze Eve, która czekała na sposobność do ataku. I w końcu nadszedł ten moment. Wasze ruchy wydawały się wręcz idealnie zsynchronizowane. Zupełnie jakbyście trenowały to latami wspólnie na placu treningowym. Cała akcja najprawdopodobniej skończyłaby się sukcesem, gdyby nie kilka małych, drobnych szczegółów.
Pierwszym problemem okazała się być nasza kochana Eve. Nie można było ująć tej dziewczynie zwinności, która zawdzięczała zapewne całkiem nieźle rozwiniętej akrobatyce. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że miejsce to, pomimo osłony nocy jest rozświetlane przez świetliki, a więc dziecko posiadające umbrakinezę i nie korzystające z niej w sprzyjających warunkach może się "poparzyć". Tak było i tym razem. Sam pomysł nie był zły, jednakże czas, który Eve musiała poświęcić na dodarcie gałęzią do swojego oponenta, został wykorzystany przez jego towarzyszy. W momencie kiedy dziewczyna zaczęła wykonywać już zwis do góry nogami jeden z waszych przeciwników krzyknął w stronę swojego lidera:
- Za Tobą! - Nie trzeba było długo czekać na reakcję, którą było stanie cały czas jak słup soli. Dziewczyna zamachnęła się i... Poczuła jak ogromny ładunek elektryczności przechodzi jej ciało nim jeszcze zdążyła wyprowadzić uderzenie. Elektryczna tarcza, którą mężczyzna zdążył ustawić wokół siebie zadziałała niemalże perfekcyjnie na pozbawioną tolerancji Eve. Nie potrzeba było wiele, aby młódka wylądowała na ziemi i legła nie mając możliwości opanowania skurczy swoich mięśni.
Kolejnym problemem okazała się odległość jaką musiała pokonać Ximene. Najwyraźniej przeciwnicy nie należeli do pierwszych lepszych podrostków, z którymi mógł poradzić sobie każdy heros. Stworzyli oni w końcu luźny krąg wokół kobiety, a jego główną zaletą bywa to, że między centrum, a obwodem stworzona jest odległość umożliwiająca reakcję. Dlatego też w momencie kiedy Ximene ruszyła na swojego przeciwnika, ten miał chwilę, aby zareagować. Czasu co prawda nie było aż tyle, aby uniknąć uderzenie, które trafiło w swój cel. Jednakże ta chwila na przygotowania dała "celowi" możliwość odgryzienia się w pewien sposób. W pierwszej chwili nie wyglądało to zbyt poważnie. Mężczyzna upadł, a Ximene miała przed sobą drogę do wolności. W momencie jednak kiedy cofnęła swoją dłoń poczuła na niej ciepło, które z każdym ułamkiem sekundy było coraz większe. Tak, na dłoni kobiety znajdował się żrący kwas, który zaczynał właśnie w całkiem "przyzwoitym" tempie rozpuszczać skórę na palcach i kostkach. Ból zaczął być nie do zniesienia, a dłoń coraz bardziej traciła swoją tkankę. Jedynie posiadanie wysokiej tolerancji chroniło teraz Ximene przez zwijaniem się z bólu.
Ostatnim ancymonkiem z tej ferajny był Leo, który najwyraźniej bawił się w najlepsze popijając smaczny trunek. Z mijającymi jednak sekundami mężczyzna zaczął czuć się jakoś dziwnie... jakoś.. sennie?

Kolejka dowolna, bardzo wam dziękuję za szybkie odpisy ;)
Status:
- Ximene - poparzona ręka, na której wciąż znajduje się trucizna
- Eve - doznałaś dosyć mocnego porażenia, ale jesteś w stanie spróbować opanować swoje mięśnia
- Leo - zaczynasz czuć się zmęczony, ospały, senny
Eveline Farawey
Eveline Farawey
Re: Wielkie drzewo Sro 14 Kwi 2021, 23:40

Eve spadła z drzewa z łoskotem i chyba życie jej przemknęło przed oczami. Cholera jasna, straciłam taką dobrą pozycję i zaciemnienie tam na drzewie... myślała z goryczą i złością, że kij nie dosięgnął tego, kogo miał dosięgnąć... tyle tutaj świetlików na ziemi a z tą bolącą ręką nic nie zrobię jak na razie. Niech oni tylko nie zobaczą jaka jestem teraz niedysponowana.
Teraz również popatrzyła na Ximene i jej pięść - nie wyglądało to za dobrze, ale może Eve miała jakieś odtrutki w swojej mini apteczce? Na chwilę obecną kobieta musiała zająć się swoją poparzoną ręką i jakoś zyskać na czasie. Zresztą Ximene musiałaby znaleźć się bliżej Eveline. Może też Leo uda się namówić większą ilość kompanii do popijawki? Zawsze to mniej tych przeciwników i większa szansa na wygraną, a może Leo też już obmyślił jakiś lepszy plan?
Miała użyć czaromowy na nich? Tylko czy to się uda, skoro prawie przyrżnęła jednemu? No i Eve była kiepska w tym. Cholerne kiepska, no ale może najwyższy czas spróbować doskonalić sobie umiejętności i nie zajmować się tylko umbrakinezą? Kobieta doszła do jakiegoś cienia na kuckach, rękę nadal miała jakąś obwisłą i nie do życia.
- To było całkiem niezłe, muszę przyznać - zaczęła szczerym, łagodnym głosem ostrożnie dobierając słowa. - A chciałam z Wami zagrać w kotka i w myszkę. Taki wprawny wojownik... cholera, ile się tego uczyłeś? - zagadnęła na prawdę ciekawsko Eve. Włożyła w to strasznie dużo chęci i siły, nadal biegle nie potrafiła czarować mową, ale starała się. Nie chciała też wyjść na lizusa tylko na dzieweczkę zafascynowaną umiejętnościami przeciwnika. A nuż rozgada się, skoro taki z niego gagatek? W dodatku pijany a pijanym ludziom chętniej do gadania? - Stary wyjadacz chleba... czyżbyś był na jakiś misjach... Tak wprawnie obmyślałam ten plan i nie wypaliło. Jestem załamana. Ale przyznaj... był całkiem całkiem? Jak byś Ty postąpił?  
Leonardo Petrarca
Leonardo Petrarca
Re: Wielkie drzewo Pią 16 Kwi 2021, 03:08

Wyładowanie elektryczne na tle mroku rozświetlonego owadami zdawało się zachwycać Leonardo swoim poetyckim wręcz pięknem. Pociągnął kolejny łyk alkoholu, łapiąc się na tym, że nie jest to przyjaciółka wódka - raczej jej zazdrosny kochanek. Jednak chłop nie zamierzał wybrzydzać, przecież darmowy alkohol to ten najlepszy. O ile poświęcenie społeczne nie wymagało nadmiernego przymilania się do obcych. Teraz ów niesnaska rekompensowana była przez przedstawienie narwanych do walki herosów. Więc nawet jeśli pił nużące whisky to nie zamierzał przestawać. Każdemu zdarzy przysnąć się przy kielichu czy tam flaszeczce. Ważne, żeby cieszyć się swoim towarzystwem! Kompani potrzebni zdawali się jedynie dla pozorów. Dlatego Leonardo tylko kątem oka spojrzał na swojego dobrodzieja, chcąc ocenić jego stan. Nieznajomy-znajomy półbóg wydawał się teraz. Dziwny, troszkę dziwniejszy niż reszta, ale chyba nie w ten niepokojący sposób.
Eveline wciąż usiłowała zaszpanować swoimi akrobacjami i chłop zupełnie jej nie obwiniał. Młoda był, niech się cieszy, bo przecież chwaleni się gibkością przed stadem napalonych samców zawsze kończy okazaniem podziwu, szacunku oraz niejakiego respektu wobec kobiety. Włoch uśmiechną się półgębkiem, a sen otulał go ciepłą kołderką coraz bardziej. Ziewną niesubtelnie, ale za to z pełną kulturą zasłonił twarz. Po czym zagadną swoją podpórkę.
- To czyim dzieckiem jesteś? - Wolał wiedzieć, bo skoro na salony i bijatyki wszedł kwas czy inne świństwo, które pokarało Ximene to lepiej się ubezpieczać! Dlatego Leonardo zachowawczo postanowił się nieco rozbudzić, ot, zmienić teren na nieco przyjemniejszy dla siebie, korzystając przy tym ze swojej mocy. Nie to że od razu chciał przywołać śnieżyce, raczej obniżyć temperaturę wokół siebie i nowego kolegi, o ile mu się uda to sypnąć na nich białym puszkiem, z lekka mrożącym w kontakcie ze skórą. Zawiać im w twarz chłodniejszym wiaterkiem, żeby kojące zimny złagodziło niechęć Włocha do ludzi i nie dało mu się tak szybko poddać w walce z trunkiem. Przecież każdy musiał lubić rozmowy w śniegu chłodniejszym niż ten zwyczajny.
Ximene Tavares
Ximene Tavares
Re: Wielkie drzewo Pią 16 Kwi 2021, 09:58

Ximene nie mogła za bardzo przyglądać się temu co dzieje się dookoła, dlatego zaskoczyłą ją wyłądowanie elektryczne, które, sprawiło, że Eveline spadła na ziemię. Zrobiło się jej naprawdę szkoda dziewczyny, bo starała się, właściwie to nadstawiała karku dla niej. Zdecydowanie musi jej podziękować i czuła, że miała u niej dług. Cóż to kwestia do rozważenia i rozwiązania na potem.
Teraz niby jej cios 'wszedł' tak jak powinien wejść, bo miała prawie pewność, że nie ma wielu takich, którzy by jej dorównali. Przykładem mogły być dzieci Aresa, ale ich dobrze znała i wiedziała, ze nie ma ich wśród tej grupy. Poza tym raczej nie wyskoczyli bo do niej z takimi tekstami.
Niestety, niedługo potem dłoń zaczęła kurewsko piec. Kiedy na nią spojrzała zobaczy kwas wypalający jej kostki i palce. No pięknie. Co mogła zrobić? Uniosła dłoń i strzepnęła nadmiar w kierunku twarzy jednego z tych herosów, marna próba ale kto wie. Nie miała przy sobie zbyt wiele czym można by zmyć kwas. Kurwa. Podstawą jednak było wydostanie się stąd. Najchętniej zabiłaby każdego z nich w tej chwili. Przeklinała samą siebie, że nie posiada żadnej mocy którą możnaby razić. Starała się jednak wycofać i skierować swoje kroki do Eveline, która chyba też nie była w świetnej kondycji, niemniej lepiej, żeby teraz nie były rozdzielone wspólnie, mogą zdziałać więcej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Wielkie drzewo Nie 18 Kwi 2021, 19:55

Sytuacja nie wyglądała najlepiej, a z każda sekundą mogło być coraz gorzej. W pierwszej kolejności warto byłoby się przyjrzeć Eveline, która pomimo wyimaginowanemu poruszaniu się nie była w stanie ruszyć się z miejsca. Powód? Bardzo prosty. Po otrzymaniu dawki ładunku elektrycznego, którego nie powstydziłby się sam potomek Zeusa, dziewczyna nawet chwili nie poświęciła na to, aby poradzić sobie ze swoim krytycznym stanem. W związku z tym jej ciało raz po raz przechodziły wyładowania elektryczne powodujące mimowolne skurcze i rozkurcze mięśni, które poza frustracją niosły ze sobą ogromny ból. (Miejmy nadzieję, że w tej sytuacji mięsień zwieracza nie nawali)
W przypadku Ximene sytuacja nie wyglądała lepiej. Kobieta co prawda próbowała zrzucić ze swojej dłoni kwas, jednakże nie jest tak łatwo pozbyć się wytworu magicznego, który raz przykleił się do ciała. Najwyraźniej widząc, że nic nie wskóra kobieta postanowiła udać się do Eveline, która najwyraźniej nie była w stanie poradzić sobie z własnym ciałem. W momencie kiedy nasza bohaterka mijała "lidera" grupy, ten nawet na nią nie spojrzał.
- Morfeusza. - To jedyne słowo usłyszał Leo kiedy zapytał w końcu swojego "kumpla" o jego boskiego potomka. Wszystko w tym momencie zdało się łączyć w jedną całość. Alkohol, noc, delikatne otępienie organizmu, a na samym końcu kontakt fizyczny - idealny scenariusz dla herosa, który może poszczycić się umiejętnościami pozbawienia swojego przeciwnika sił do walki - i to dosłownie. Mężczyzna wyraźnie wzmocnił uścisk i ewidentnie zaczął używać swojej mocy na najwyższym poziomie, gdyż nawet pomimo swojej ogromnej tolerancji Leo zaczął słabnąć. - Kurwa, twardy jesteś. - Te słowa towarzyszyły naszemu herosowi w momencie kiedy padał dupą na ziemię.
Zdawało się, że jesteście na straconej pozycji. Każde z was nie było raczej w stanie ciągnąć walki przeciwko 6 innym herosom, którzy byli jeszcze pełni sił, a przynajmniej sprawiali takie wrażenie. Wtem "lider" skinął głową, a następnie odwrócił się do Ximene i Eve:
- I po co była ta cała agresja? Ja jedynie powiedziałem, że składam tą propozycję po raz ostatni. Niemniej jednak, zaatakowałyście nas i w tej sytuacji powinniśmy zgłosić to do szefostwa obozu. Wiecie o tym, że atak na innego herosa to dosyć poważna sprawa? - Uśmiechnął się. - Pomyślę co z tym jeszcze zrobić, ale na ten moment. - Ponownie skinął głową i w tym samym momencie kwas znajdujący się na dłoni Ximene zaczął parować, pozostawiając po sobie jedynie spaloną tkankę. - Życzę wam udanego wieczoru i.. lepiej zabrać ją do szpitala. Jeśli poleży w takim stanie jeszcze trochę to walnie jej serducho.
Po tych słowach odszedł wraz ze swoimi koleżkami.

Koniec udziału MG. Dziękuję wam bardzo za tą krótką sesję
Podsumowanie:
- Eveline - Doznałaś paraliżu, jako, że nie próbowałaś nawet opanować swojego ciała stan się pogarsza, konieczna jest wizyta w szpitalu
- Ximene - tkanka na palcach jest mocno spalona, na szczęście jesteś w stanie uratować dłoń i przywrócić ją do pełnej sprawności po udanej wizycie w szpitalu
- Leo - masz stłuczony tyłek i czujesz się bardzo senny. Dzięki swojej tolerancji jesteś w stanie się rozbudzić, ale możesz też iść spać ;)
Leonardo Petrarca
Leonardo Petrarca
Re: Wielkie drzewo Pon 19 Kwi 2021, 12:43

Senność powinna dać Leonardo do myślenia, iż coś jest na rzeczy. Ten dopiero połączył wątki, gdy syn Morfeusza przyznał się do pochodzenia. Petrarka jakby wiedział, że będąc w uścisku na niewiele może sobie pozwolić. Już nie zacznie uciekać walczyć czy cokolwiek. Postanowił oddać się snu, ale na swoich warunkach. Włoch miał do siebie szacunek i nie chciał dać się zaciągnąć do spania pierwszemu lepszemu kolesiowi. Walkę jednak przegrał, upadając na ziemię i z ciężkimi powiekami spojrzał jeszcze na świetliki. Były piękne. Za nim zapewne odgrywała się jakaś akcja, ale nie myśląc wiele - facet poszedł spać, budząc się dopiero rano przy szkielecie jelenia. Cóż, nie wiedział co się stało z dziewczynami, ale jeśli karma jest prawdziwa to zapewne je dopadła za przeszkadzanie i niszczenia pięknego dnia Petrarki.

/zt
Ximene Tavares
Ximene Tavares
Re: Wielkie drzewo Sro 21 Kwi 2021, 01:48

Eveline zdecydowanie nie prezentowała się dobrze, była chyba w najgroszym stanie, mimo, że ręka Ximene prezentowała się dosyć paskudnie, to jednak mogła się poruszać i miała kontrolę nad swoim ciałem w przeciwieństwie do Eveline. Ximene wiedziała, że musi jej pomóc, bo dziewczyna znalazła się w takim stanie tylko i wyłącznie dlatego, że chciała jej pomóc, więc to odpowiedzialnością dziecka Enyo było pomóc jej doprowadzić się do porządku. Kątem oka zobaczyła jedynie Leonardo, który właśnie zasypiał na ziemi niczym małe dziecko. Potem obok niej przeszedł lider tej bandy, który to im zarzucił atak, jakby to one były winne całej tej sytuacji. Ximene prychnęła tylko. Może i skończyła z poparzeniem, ale nie poddała się bez walki, a podpici mężczyźni nie dostali tego co chcieli. I to było w sumie najważniejsze. A po bitwie, nawet jeśli nie do końca wygranej przyszedł czas na leczenie się z ran. Swoją poparzoną rękę zgięła na w łokciu i trzymała na wysokości klatki piersiowej, żeby niczym jej nie urazić, schyliła się i drugą wzięła sparaliżowaną Eveline pod ramię i w takim stanie krok za krokiem szła w kierunku obozu.

/zt
Eveline Farawey
Eveline Farawey
Re: Wielkie drzewo Sro 21 Kwi 2021, 13:30

Eve była w szoku, że wyładowanie okazało się tak wielkie i że herosi jednak odpuścili im. Pomieszało jej się wszystko. Sprawdzali ich czy co jest grane w końcu? Jednak stres, napięte ciało nie pozwalało jej namyślać się zbyt długo i po prostu zemdlała w ramionach Ximene, myśląc z mroczkami w oczach tylko o tym, że przecież jak mogą im zarzucić atak, skoro to Eveline i Ximene są poszkodowane? Zastanawiała się krótko, czy wzięli to pod uwagę, bo jeśli zamierzą coś im zarzucić to Eve to bardzo szybko obali ich gadaninę nie pozostawiając po nich suchej nitki.
Jednak była zadowolona. Nie zgwałcili ich, obyło się bez rozlewu krwi, zdążyła tylko wyszeptać zanim zemdlała:
- A co z Leo, Xim?

/zt
Sponsored content
Re: Wielkie drzewo

Wielkie drzewo
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 2 z 2Idź do strony : Previous  1, 2



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Skraj obozu :: Las-
Skocz do: