Uśmiechnęła się szerzej w jego stronę, gdy potwierdził jej to, co zauważyła sama. Patrol był bardzo spokojny. Czasem się śmiała do Marca, że patrole wbrew pozorom były trudniejsze od niektorych misji. Na tych potrafiła się wynudzić, gdy wszystko układało się idealnie po myśli półbogów, a niemal na każdym patrolu walkę musiała stoczyć. Co prawda jeszcze nie mierzyła się za barierą z potworem nie do pokonania przez nią i może stąd też takie wrażenie, że jej misje bywały łatwiejsze od tej codzienności w patrolowaniu. Zawstydziła się nieco na jego słowa, a jej policzki zaróżowiły się nieco jak zwykle w takiej sytuacji. Co prawda zawtórowała mu krótko śmiechem, ale to uczucie zostanie jeszcze z nią na kilka chwil. Uśmiechnęła się więc uroczo, gdy ją cmoknął, nie komentując jednak jego propozycji w żaden sposób. Co prawda namówił ją na seks w miejscu publicznym, ale wbrew temu, co mu się wydawało, nie zamierzała tego powtarzać. Było miło, ale stresu odczuwała więcej, niż to wszystko było warte. Czym innym był jednak seks w jacuzzi, w której sali mogli się zamknąć, a czym innym nad strumykiem czy w innym tego typu miejscu dostępnym dla każdego. - Nie, trenowaliśmy łucznictwo znowu - westchnęła trochę, bo to łucznictwo coraz mniej jej leżało. Było mało praktyczne i o ile z racji mocy to ćwiczyła, tak uważała, że ma już wystarczający poziom i należy zastanowić się nad nową bronią, która będzie jej konikiem. Szli więc przed siebie, a ona zaskakująco jakoś nie wiedziała o czym rozmawiać. Może to zmęczenie materiału? Wszak ostatnimi dniami rozmawiali wiele i o wielu rzeczach. Zaraz jednak się zatrzymała, gdy dostrzegła duży głaz o nietypowym kształcie wchodzący nieco w strumyk. Zdjęła buty i skarpety, po czym weszła na niego tak, by zamoczyć stopy w dość chłodnym nurcie rzeczki. - Dołączysz czy będziesz się tak patrzył? - spojrzała na niego rozbawiona. Nóg moczyć nie musiał, ale obok siąść już mógł przecież.
Marc Deverill
Re: Rzeka Sro 13 Lip 2022, 10:44
Deverill czuł się bardzo swobodnie przy Olivii, dlatego też czasem wymsknęło mu się coś dwuznacznego tak jak teraz. Nie robił jednak tego specjalnie, a po prostu mówił coś bez żadnych konsekwencji, bo spędzając z nią czas nie musiał być wiecznie skupiony. Potrafił przy niej odpocząć i dzięki temu też jego życie było zdecydowanie łatwiejsze, co widać było w każdym jego aspekcie: lepiej sypiał, miał więcej energii, z większym impetem podejmował się kolejnych zadań, nie dołował się, nie chciał opuścić obozu, a przy tym miał jeszcze mnóstwo uczuć, którymi chciał obdarzać brunetkę codziennie. W końcu był szczęśliwy i ona była oczywistym centrum jego szczęścia. Pokiwał tylko głową z lekkim rozbawieniem, choć wcale ta sytuacja go nie bawiła, miał dobry humor, to wszystko. - Nie przepadasz zanim, co? - wiele razy wyrażała już niepochlebne zdanie na temat tej przestarzałej formy rzemiosła wojennego, więc było to pytanie retoryczne. Jeśli jednak miała ochotę ponarzekać trochę więcej, to on ją jak zawsze wysłucha, w końcu między innymi temu służyły takie spotkania. Gdy dotarli do charakterystycznego głazu, Deverill przez moment obserwował swoją lubą, która zaraz postanowiła zdjąć buty i pomoczyć nogi, choć wobec tej głębokości zanurzenie ciała do kostek było maksimum, które była w stanie osiągnąć. - A mogę popatrzeć? - uśmiechnął się trochę z nią pogrywając, ale wiedząc doskonale czego dziewczyna oczekuje, Marc zaraz zdjął swoje buty i skarpetki, po czym usiadł obok Gale i od razu postanowił objąć ją u dołu pleców, jego dłoń spoczęła zaś na jej udzie. - Moglibyśmy iść nad jezioro - zaproponował, bo choć temperatura nie była typowo letnia, tak oni jako herosi odczuwali ją nieco inaczej i bez problemu mogli odczuwać przyjemność z pluskania się, nawet jeśli słońce ich nie paliło jakoś mocno. - W nocy - poruszył wymownie brwiami, sugerując jej, że atmosfera wieczorna byłaby dużo bardziej intymna i tym samym może nawet romantyczna? Swoją drogą odkąd się zeszli, syn Eris odkrył w sobie niespotykane dotąd pokłady romantyzmu, o który w ogóle się nie podejrzewał. Jak widać mocno zadziałał na niego ten związek. - Ewentualnie możemy potrenować coś razem i nie będzie to strzelanie z łuku - dodał już bardziej neutralnie, choć wobec tego uniesienia ze szczęścia Olivia mogła zinterpretować jego słowa znów nieco dwuznacznie. Powtarzam jednak: chłopak nie miał na to wpływu, był za bardzo w skowronkach, żeby zwracać uwagi na tego typu pierdoły. W końcu żył tak, jak chciał, a nie tak jak musiał.
Olivia Gale
Re: Rzeka Sob 16 Lip 2022, 21:02
- Nic się nie zmieniło - zrobiła kwaśną minę i wzruszyła ramionami. Raczej gdyby nagle pokochała te stare metody walki, by o tym się Deverill dowiedział. I wcale nie poprawiało sytuacji, że zamiast łuku z kawałka drewna mieli naprawdę nowoczesny sprzęt. To dalej było nieefektywne. Może i za zwykły pistolet się nie weźmie, bo strzała jednak miała dalszy zasięg, ale już pistolet maszynowy czy karabinek, to w ogóle inna sprawa. Poza tym chciałaby się jeszcze nauczyć walczyć z bronią przy sobie. Jakieś noże, może patyk jak ukochanego, ale coś co w zwarciu jako takim jej pomoże. Bo choć strzałą mogła dźgnąć, to łatwiej to zrobić typowym ostrzem. - Możesz jak dołączysz - uśmiechnęła się rozbawiona, bo jej też humor się z każdą chwilą przy nim poprawiał. Uśmiech zmienił się na ten z zadowolenia, gdy do niej dołączył i ją objął. - Teraz? - spojrzała na niego zdziwiona, bo ledwo przecież przyszli tutaj. Nie żeby pomysł jej się nie podobał, ale nad jezioro mogli się wybrać następnym razem. Uśmiechnęła się zaraz z mieszanki rozbawienia i zawstydzenia, gdy wspomniał o nocy. - Podejrzewam, że w nocy jeszcze jest nieprzyjemna temperatura, ale za jakiś czas... Kto wie... - pogładziła go po dłoni zerkając na niego zadowolona. To mogło być przyjemne doświadczenie, a atmosfera mogła być romantyczna. - Wiesz, że ja chętnie z tobą potrenuje - o dziwo to zinterpretowała poprawie, pewnie przez ton jego głosu. Skupiła wzrok na stopach, którymi zmąciła nieco wodę, by zaraz przestać. Ot, z nudów chyba. - A co dzisiaj mi dobrego zrobisz na kolację? - rzuciła zaraz uśmiechając się rozbawiona. Wiedziała, że pewnie skończy się na wspólnym robieniu posiłku, ale nie zaszkodziło spróbować, prawda?
Marc Deverill
Re: Rzeka Wto 19 Lip 2022, 15:23
Pokiwał tylko głową z rozbawieniem, zgadzając się z Olivią, bo jemu również ten rodzaj broni średnio odpowiadał. On co prawda posługiwał się czymś jeszcze bardziej prymitywnym, bo zwykłym kijem, ale to było dla niego po prostu wygodne. Poza tym miał też jeszcze karty, no i swoje pięści, bo w walce wręcz był całkiem niezły. Łucznictwa nigdy nie tykał, odbył jedynie podstawowe szkolenie i od biedy strzelił sobie kilka razy, by pamięć mięśniowa się utrzymwała. Wcale go więc nie dziwiło podejście ukochanej, choć w jej przypadku było to trochę ironiczne, bo przecież była dzieckiem Ullra. Boga, który ukochał sobie łucznictwo do tego stopnia, iż stało się to jednym z naturalnych talentów jego dzieci, mocą przecież nie można było tego nazwać. Moczył sobie nogi w najlepsze, choć przy tak wąskim strumyku nie było to nie wiadomo jakie przeżycie. Było mu jednak przyjemnie, przede wszystkim za sprawą ukochanej, która od razu przylgnęła bardziej do niego, kiedy ten ją objął. Następnie wywrócił oczami z rozbawienia na jej tłumaczenie. - Jesteś herosem, kuoczko - zaczął. - Dla nas temperatura wody jest zupełnie inna, lepsza - zachęcił, bo tak jak spontanicznie wpadł na ten plan, tak coraz bardziej on mu się podobał. Oczywiście wiadomo na co liczył, na kąpiel w świetle księżyca najlepiej nago, ewentualnie w bieliźnie, która i tak po przemoczeniu odsłoni sporo części miejsc intymnych Gale. Nie żeby nie widywał jej nago ostatnio bardzo często, bo przecież dziewczyna nie miała problemu z tym, by po jego mieszkaniu lub tym bardziej po swoim chodzić bez stanika czy majtek. Jemu jednak nigdy mało i jak to miało miejsce w przypadku wielu facetów, romantyzm został szybko zmieniony w podniecenie. - Tylko wiesz, nie będzie taryfy ulgowej - powiedział dumnie niczym paw, jednak było to teatralne zagranie, by Nowozelandka łyknęła to i starała się go przekonać, by jednak jakieś fory się pojawiły. A dziewczyna z pewnością miała argumenty ku temu, by przekonać go do tego, wystarczyło kilka spojrzeń, jakiś uśmiech, dotyk i już był jej. Dobrze, że jeszcze nie korzystała z tego aż tak często, jak mogła. - Ja tobie? - uniósł brwi autentycznie zdziwiony, po czym zachichotał pod nosem. - Dzisiaj ty robisz mi kolację, kochanie - podrapał ją pieszczotliwie po udzie. - I masaż, zasłużyłem sobie - poruszył zachęcająco brwiami.
Olivia Gale
Re: Rzeka Sro 20 Lip 2022, 10:14
Olivia wykorzystała swój naturalny talent i była naprawdę niezłym łucznikiem. Zresztą jej boską bronią, jak każdego chyba dziecka Ullra był łuk, więc tak czy siak broń ma zawsze przy sobie. Jak okaże się przydatna albo z jakiegoś powodu będzie jedyną, to przecież ją wykorzysta. A to, że wolała skuteczniejsze i nowoczesne sposoby walki, to już inna bajka. - Zdaję sobie sprawę z tego kochanie, moczę nogi w strumyku w marcu. Niemniej poczekałabym z kąpielą na chociaż kilka cieplejszych dni, by woda się ociepliła - była herosem czy nie, była też ciepłolubna i wchodzenie w marcu do chłodnej wody wcale ją nie przekonywało. Wiedziała, że przeżyłaby to, w końcu morsy wchodzą do wody i zimą. To jednak nie było coś, co w zamyśle miało być przyjemne. A ona chciała się cieszyć taką romantyczną scenerią, a nie pływać cały czas po to, by nie zrobiło jej się zimno. - Jak nie dasz mi taryfy ulgowej, to trening nie ma sensu. Będę non stop leżeć na macie - zaśmiała się, bo o ile jej walka wręcz była już na przyzwoitym poziomie, tak jeśli będzie ją chciał nauczyć walki chociażby z kijem, to wtedy nie ma sensu podnosić się z maty przy pierwszym upadku. - Niby czym? - zaśmiała się słysząc, że sobie zasłużył, a potem pokręciła przecząco głową. - Dawno mnie nie masowałeś, więc ty też nie będziesz masowany - stwierdziła i choć wciąż była rozbawiona, tak mówiła teraz poważnie. Zwykle kończyło się na tym, że był już zbyt zmęczony albo zrelaksowany na odwdzięczenie się i to "jutro" nie nastąpiło od bardzo wielu dni. - A kolację co najwyżej możemy zrobić wspólnie - cmoknęła go w policzek, by zaraz wrócić do opierania głowy an jego ramieniu. - Na coś konkretnego masz ochotę? - spytała jeszcze, bo jej po głowie chodziła jakaś szakszuka, ale była ciekawa jego pomysłu.
Marc Deverill
Re: Rzeka Sro 27 Lip 2022, 11:31
Deverillowi w dalszym ciągu wydawało się zabawne to, że choć Olivia już jakiś czas była w tym obozie, tak nie mogła się przyzwyczaić do tego, że od wielu miesięcy nie jest już człowiekiem i wszystko odczuwa zupełnie inaczej. Sama wielokrotnie przecież to podkreślała, że nie jest jej tak gorąco latem, ani tak zimno zimą jak powinno być. Dużo więcej jadła, miała zdecydowanie więcej energii, nie chorowała w ogóle, a przy tym jeszcze wszystkie inne odczucia były spotęgowane. Ot choćby sam orgazm, nawiązując do seksu, miała intensywniejszy niż jako człowiek, co było zasługą jej boskich genów. To był jeden z niewielu profitów posiadania boskiej krwi: niedogodności odczuwało się słabiej lub w ogóle, a wszystkie udogodnienia i przyjemności ze zdwojoną bądź nawet potrójną siłą. Ostatecznie jednak Marco wzruszył ramionami i westchnął zrezygnowany, bo jego plan romantyczno-erotycznej kąpieli w świetle księżyca właśnie legł w gruzach. - No jak uważasz - odparł spokojnie. - Świecenie klatą muszę zatem zostawić na maj - rzucił z udawanym zrezygnowaniem, by zaraz zaśmiać się cicho, gdy tylko dostrzegł w oczach Olivii przez moment te zwątpienie. Widział te małe gesty i tak jak on ubóstwiał patrzeć na nią, tak zdawał sobie z tego sprawę, że i ona uwielbia patrzeć na niego. Nie okazywała jednak tego tak bezpośrednio i otwarcie, dlatego czasem musiał się domyślać, że akurat to chodzi jej po głowie. Niemniej jednak rozbawiło go trochę to, gdy dostrzegł w oczach Gale te zwątpienie, bo jej wyraz twarzy przez te kilka sekund mówił jedno: "kurde, o tym nie pomyślałam, mój Marc nago...". Ale też szybko połączyła fakty i w sumie zawsze mogła wprowadzić tę wizję na potrzeby ich domowego zaciszu, wszakże on dużo częściej paradował bez ubrań po jej czy swoim mieszkaniu. - To da nam pogląd na to, co rzeczywiście potrafisz - odrzekł szczerze. - Po co ci fory? Na zewnątrz tego nie masz. Nieważne ile razy będziesz leżeć na macie, ważne za którym razem ty położysz mnie - dodał nieco enigmatycznie, ale Nowozelandka doskonale wiedziała, o co mu chodzi. - Jeśli dam ci fory, nie będziemy wiedzieli, czy to twoje umiejętności czy moja "litość" - położył nacisk na słowo litość, w dodatku uniósł też jedną rękę i wysunął dwa palce z pięści, by następnie zgiąć je kilkukrotnie, co miało tylko potwierdzić, że ostatnie wyrażenie było tylko okołotematycznym określeniem zastępczym. Ściągnął brwi do siebie, ukazując tym samym swoje niezadowolenie z odpowiedzi. - Jak to czym? - zapytał z udawaną pretensją. - Miłością - dodał po chwili i kiedy ta cmoknęła go w policzek, on od razu odwdzięczył się tym samym, a i jeszcze pocałował ją w usta dla lepszego efektu. - Wiesz, że nie lubię gotować. Ty za to robisz wszystko takie pyszne... - odpalił tryb maślanych oczu i bajerki, chcąc ewidentnie wymusić na ukochanej przygotowanie kolacji dla nich. Często tak sobie z nią pogrywał, dlatego ta metoda przestawała być już skuteczna, ale czasem Olivia naprawdę ulegała jego prośbom i zabierała się za papu, podczas gdy on leżał sobie i odpoczywał. - Zjadłbym twoją jajeczniczkę - poruszył wymownie brwiami zachęcając ją do prośby sprzed chwili. I tutaj akurat nie manipulował w żaden sposób, bo on naprawdę ubóstwiał jej sposób przygotowywania jajek. Niby nic niezwykłego nie robiła, a jednak sto razy bardziej smakowała mu właśnie jajecznica Gale niż jego, czy jakaś z knajpki obozowej. I nawet nie trzeba było mu jakiejś kiełbasy czy innego chorizo.
Olivia Gale
Re: Rzeka Nie 21 Sie 2022, 19:46
Na jej twarz wstąpiło zwątpienie i to nie dlatego, że Marc chciał poświecić klatą, a z powodu jego tonu głosu. Gdy się jednak zaśmiał zrozumiała, że wcale się naprawdę nie zawiódł, a jej twarz złagodniała oraz przybrała małego uśmiechu. Za klatą nie tęskniła szczególnie, bo widywała ją bardzo często i mogła ją również zobaczyć dzisiaj, gdy tylko znajdą się w jednym z mieszkań. Nie lubiła słowa litość, dlatego lekko się skrzywiła. Nie chciała jednak aż tak na poważnie podchodzić do wspólnego treningu w porównaniu do niego najwyraźniej. Ona widziała w tym szansę na wspólne poruszanie się, może odrobinę czułości oraz kapki szansy, że nauczy się czegoś nowego albo coś podszkoli. - Nie wiedziałam, że tak na poważnie chcesz. No dobra - bąknęła cicho wzruszając ramionami, a na jej twarzy malowało się lekkie zdziwienie. Może z nim odbyć prawdziwy trening, ale te ma ustawiane z innymi tak czy siak. Tu liczyła na więcej luzu i trochę funu. No przeliczyła się dziewczyna najwyraźniej. - Ja też nie lubię gotować - ucięła temat dość stanowczo, jednak na jej twarzy był uśmiech. Nie była przecież ani zła ani nic takiego, jednak nie zamierzała kolejny raz ulec tym oczom kota ze Shreka. Pora przyszła się odwdzięczyć za te wszystkie nadprogramowe jedzonka, które robiła kiedy była ewidentnie jego kolej. Teraz ona chciała sobie poleżeć i pachnieć. - To naucz się ją robić - wystawiła mu nawet sam czubek języka jak jakaś pięciolatka, która już wiedziała, że tak nie wolno, ale musiała. Stąd też właśnie czubek a nie cały język. Olivia poruszała stopami by nieco wzburzyć wodę obserwując właśnie całą sytuację. Miło było posiedzieć w ciszy we dwójkę w takich okolicznościach, gdzie jakimś cudem nikt im nie przeszkadzał. Przez natłok herosów w obozowej wiosce coraz ciężej było nawet na obrzeżach o taką sytuację.
Marc Deverill
Re: Rzeka Pon 22 Sie 2022, 15:30
Uniósł lekko brew nie kryjąc zaskoczenia, kiedy Olivia wprost stwierdziła, że oczekiwała lżejszego treningu. Następnie trochę pożałował tego, że tak mocno wychylił się ze wspólnym treningiem, bo tym samym odmówił sobie być może obfitującego w dwuznaczności spotkania z ukochaną pod pretekstem wspólnych ćwiczeń. Mogli przecież "zabawić" się w podobny sposób, jak zrobili to swego czasu w łaźniach, kiedy to nakręcali się wzajemnie nagością i pewnymi gestami z tą różnicą, że teraz nie musieliby trzymać rąk przy sobie. Nic więc dziwnego, że uśmiech z jego twarzy zniknął, a w zamian tego pojawiło się rozczarowanie. - Brawo panie Deverill, właśnie zaproponowałeś randkę polegającą na tłuczeniu się po gębach - nie zaśmiał się, ale próbował obrócić całą sytuację w żart, by jakoś wybrnąć z tego. - Ale jeśli jest szansa na naprawienie tego to cofam propozycję, możemy posparować na luzie, a jak mnie obalisz i usiądziesz na mnie, to uznam to za przypadek - mówił to rozglądając się wokół, a jednocześnie nie patrząc w ogóle na Gale, co było oczywistą sugestią i zachętą do zrobienia właśnie tego. - A robisz to świetnie - komplementował ją rzecz jasna próbując trochę nią zmanipulować, choć akurat tutaj nie kłamał w żadnym przypadku, bo Olivia naprawdę potrafiła radzić sobie w kuchni. Dużo też pomagał fakt, że Deverill jadał praktycznie wszystko i tym samym nietrudno było się wstrzelić w jego preferencje, aczkolwiek z pewnością większość potraw, które przygotowała mu brunetka Marc traktował jako coś wspaniałego. - Ale ona jest twoja! - rzucił z udawanym oburzeniem. - Ja, choćbym zrobił wszystko krok po kroku jak ty, i tak nie zrobiłbym tak cudownej - znów cmoknął ją w usta, bo po pierwsze chciał, a po drugie nie zamierzał dać za wygraną: nie chciało mu się robić dzisiaj jedzenia, dlatego zapierał się rękami i nogami, byleby tylko córka Ullra w końcu odpuściła i zgodziła się znów robić papu wieczorem. Widząc jednak jej wzrok, który zaczął go wręcz świdrować, ostatecznie westchnął głośno i spojrzał z uśmiechem, który jednak nie oznaczał zadowolenia, a raczej oswojenie się z porażką. - No dobra... - odparł. - Dziś będziesz księżniczką i dostaniesz kolację do łóżka - poruszył wymownie brwiami, a następnie zachichotał cicho. - Mam brać piżamę? - doskonale wiedział, że będą spać dziś razem, bo przecież oni od tygodni nocowali naprzemiennie u siebie i wcale nie zamierzał tego zmieniać. Lubił jednak od czasu do czasu podkreślić to w jakiś sposób, choćby poprzez zwykłe słowne potwierdzenie tego. Choć i tak zdecydowanie bardziej wolał, kiedy Olivia od czasu do czasu kokietowała go i dwuznacznie zachęcała do tego, by został u niej lub sama wkręcała się do niego na spanie. Po chwili ciszy i pluskania się nogami w wodzie, spojrzał przed siebie. - Gdybyśmy mieli okazję, chciałabyś wrócić do domu? - rzucił nagle. - Na Nową Zelandię? - dodał od razu.
Olivia Gale
Re: Rzeka Nie 25 Wrz 2022, 19:20
Prychnęła, gdy Marc podsumował samego siebie chyba niezbyt będąc zadowolonym z takiego obrotu spraw. Zaraz jednak uśmiechnęła się pierw lekko, a potem czysto z rozbawienia, gdy jednak chciał cofnąć swoją propozycję. - Mogę uznać, że tego nie słyszałam - zaśmiała się zerkając na niego, aż w końcu oparła mu głowę na ramieniu wciąż rozbawiona. Na następne słowa już wywróciła oczami, bo wiedziała o co mu chodzi. Może nie gotowała źle, ale on też nie jak się postarał. Wiedziała po co te wszystkie komplementy w tym momencie padają i zaparła się sama przed sobą, że to jej nie złamie. - To niech stanie się nasza. Nie musisz robić identycznej żeby była dobra - zauważyła z uśmiechem twardo jak nie ona obstając przy swoim. I dobrze, bo to co robił Deverill było w sumie niemiłą manipulacją. Niby wpisane to było w jego krew, ale jej tego nie powinien fundować. - A to nie jestem twoją księżniczką na co dzień? - spytała niby zaskoczona, ale uśmiech był pełen satysfakcji, że w końcu to jej udało się postawić na swoim i nie złamała się jego ciepłym słówkom i kręceniu. - A od kiedy jej potrzebujesz? - spytała z uśmiechem, który oznaczał tylko jedno - "hell yes!". Milczeli dłuższą chwilę, a gdy Marc zadał jej pytanie, aż przeniosła na niego zaskoczone pytanie. - No jasne, że tak. Przypominam ci, że proponowałam ci to dawno temu. Powrót do domu, mojego domu. Wiesz, że ja nie czuję się herosem - wzruszyła lekko ramionami. Może i obudziła potencjał, wyćwiczyła wiele rzeczy i nie leżała na laurach, ale prawda była taka, że wolała żyć jak normalny człowiek. Jasne, rodziło to pewne zagrożenia, ale czy ściąganie jej do obozu z myślą o nadchodzącej bitwie, w której poległo wielu doświadczonych nie było zagrożeniem? Było celowym wystawianiem jej na niebezpieczeństwo i gotowym poświęceniem jej dla uratowania kogoś bardziej doświadczonego. Smutne. - A ty? - spytała, bo raz, że wtedy jej nie odpowiedział w żaden sposób, a dwa, że z jakiegoś powodu właśnie ten temat poruszył.
Marc Deverill
Re: Rzeka Sro 28 Wrz 2022, 15:18
Deverill wiedział, kiedy należy ustąpić i to była właśnie taka sytuacja. Olivia rzadko wykazywała się taką samodyscypliną i ostatecznie bardzo często szła na ugodę, co Marc jeszcze częściej próbował wykorzystać. Dziś jednak widział jej bojową postawę i nie wyczuł nawet momentu na to, by trochę bardziej ją zbajerować, a co za tym idzie: nakłonić ją do wykonania planu po jego myśli. Dalej jednak twierdził, że Gale była zdecydowanie lepszą kucharką od niego i to ona powinna gotować częściej (tak jak do tej pory), bo to zdrowsze dla nich i przede wszystkim smaczniejsze, o! Uniósł lekko brew z podejrzliwym wzrokiem. - Łapanie za słówka to moja strategia - zachichotał, po czym poruszył wymownie brwiami. - Uznam to za tak - jego uśmiech się poszerzył, bo po samej reakcji córki Ullra mógł jasno określić jej stanowisko: brunetka nawet nie wyobrażała sobie, że dzisiejszą noc spędzą osobno i w sumie sprawa tak wyglądała od dobrych kilku tygodni. Wyjątkiem były rzecz jasna misje, które wymagały większego nakładu czasowego niż kilka godzin. Nawet po patrolach oboje wracali tam, gdzie akurat drugie sobie smacznie spało lub wyczekiwało na powrót, bo przecież nie raz nie dwa Olivia czekała na Marca do późnych godzin nocnych. On na nią trochę rzadziej, bo z reguły miał więcej obowiązków i siłą rzeczy musiał być wypoczęty, a i sam Corvus raczej nie wysyłał Gale na nocne patrole, które były trudniejsze od tych porannych czy popołudniowych z racji warunków. Jego pytanie było niezbyt konkretne, bo przecież pamiętał ich wcześniejszą rozmowę na ten temat. Bardziej chodziło mu o to, by dowiedzieć się, czy coś zmieniło się w podejściu brunetki. Jej odpowiedź jednak była wystarczająca, by wywnioskować, że w tej kwestii cały czas pozostawała przy opcji odejścia z obozu, gdy tylko nadarzy się odpowiednia okazja. - Jeszcze jakiś czas temu powiedziałbym, że nie wiem - przyznał, bo do Nowej Zelandii nic go nie ciągnęło, ale obóz też z kolei go przy niczym nie trzymał. Wyjątkiem była Olivia, dla której syn Eris był w stanie zrobić naprawdę dużo, w tym wyprowadzić się z obozu i zamieszkać z nią w kraju, z którego oboje pochodzą. Nie chciał jednak deklarować się w tym momencie, gdyż od pewnego czasu w obozie żyło mu się bardzo wygodnie i co najważniejsze: był szczęśliwy. - Teraz czuję się tu dużo lepiej niż wcześniej - miał wszakże moment, w którym mocno zastanawiał się nad opuszczeniem obozu na rzecz NoGods. - Ale to twoja zasługa, więc podejrzewam, że w każdym innym miejscu na świecie byłoby podobnie. Choćby miałoby to być igloo na Grenlandii - zachichotał lekko i zaczesał kosmyk włosów ukochanej za jej ucho, a następnie przysunął się nieznacznie i cmoknął ją czule w policzek, o ile ta nie przekręciła w tym momencie głowy w jego stronę. Bo jeśli to zrobiła, to oczywistym było, że swoje wargi nakierował na jej usta zamiast na skórę niedaleko ucha.
Olivia Gale
Re: Rzeka Pon 17 Paź 2022, 20:59
Zaśmiała się cicho, gdy wypomniał jej łapanie za słówka, ale od czasu do czasu i ona mogła to robić, prawda? Widząc jednak jego ogólne zadowolenie, nawet nie wchodziła w tą nawet żartobliwą dyskusję na ten temat, bo i po co? Mieli lepsze zajęcia, dlatego też właśnie kobieta chwilę później pocałowała mężczyznę czule nieco wydłużając pocałunek, ale nie przyprawiając ich o duży brak powietrza. Taki w sam raz, by nie wywoływać zgorszenia, gdyby ktoś na tym pustkowiu miał ich obserwować. Olivia niejednokrotnie mówiła o tym, że nie czuje się herosem, ani nawet super komfortowo w tym multi-kulti wyzwolonym obozie. Wolała swoje spore cztery kąty, ale sądziła, że skoro niemal wołami i przekupstwem zmusili ją do przybycia w obozie, tak tak łatwo nie wypuszczą herosów przed bitwą. Ktoś musiał polec, a lepiej żeby to była ona czy Corvus? No właśnie. Z drugiej strony siłą jej tu przecież też nie mogą trzymać... tylko czy on był chętny? Wysłuchała więc jego odpowiedzi, która była wybitnie wymijająca, ale jakoś ją to nie dziwiło. Marc często robił świadomie lub nie takie uniki. Po co więc ją pytał, skoro sam nie był gotów jednoznacznie się określić gdzie chciałby żyć? Zresztą nie trudno było wywnioskować co myśli, skoro jakiś czas temu nie wiedział, to znaczy, że teraz wie, ale nie mówi. Wspomina za to o tym, że lepiej się czuje w obozie. Wniosek nasuwa się sam. Uśmiechnęła się więc lekko, gdy cmoknął ją w policzek, a następnie podwinęła nogi i otrzepała je z wody. - Kontynuujemy spacer? - zaproponowała, choć w sumie nie była to do końca propozycja do odrzucenia, bo nie chciało jej się siedzieć. Dlatego też stanęła na kamieniu czekając aż Deverill uda się ku brzegowi, a następnie ona wkładając najpierw skarpetki,a potem buty. Kto by się przejmował z lekka mokrymi stopami. Złapała chłopaka za rękę, gdy ten też się ogarnął i ruszyła wgłąb lasu gdzieś przed siebie, gdzie prowadziły ich nogi. - Jaki film oglądamy wieczorem? - spytała, bo warto już zawczasu to ustalić tym bardziej, że długo na wyborze im się zawsze schodziło.
Marc Deverill
Re: Rzeka Wto 18 Paź 2022, 15:41
Olivia zdecydowanie zbyt mocno nadinterpretowała jego wypowiedź, ale nic nie mógł na to poradzić, skoro ona znacznie poważniej podchodziła do tego tematu. Marc w tym momencie był na rozstaju dróg i nie wiedział, czego tak naprawdę chce. Wiedział jedynie, że chce być u boku Olivii i dlatego też podkreślił jej wyjątkowość. Gdziekolwiek dziewczyna by się nie udała, on pojedzie za nią i dalej będzie szczęśliwy, bo nietrudno było mu połączyć fakty i zrozumieć, że jego szczęście zależało właśnie od niej. Dopiero po jej przybyciu tutaj poczuł się cudownie, więc nic dziwnego, że powiązał to wszystko z jej obecnością. A zmiana była znacząca, gdyż przecież zastanawiał się nad dołączeniem do NoGods przed jej przeprowadzką do obozu. - Możemy - odpowiedział od razu i sam wytrał stopy na tyle, ile było to możliwe. On jednak zanim nałożył skarpetki i buty, przeszedł kilkadziesiąt metrów na boso, trzymając w jednej dłoni parę butów, a drugą mając splecioną z tą Gale. Dostrzegając jednak niezbyt wygodny dla skóry stóp teren, od razu poprosił o chwilę przerwy, otrzepał co mógł i przyodział buty z powrotem. Zaraz wyprostował się i uśmiechnął lekko w kierunku ukochanej, która jak widać myślała już o wieczorze. Niepoprawnie wyczuł w tym pewien podtekst (czy może raczej po prostu on o tym myślał i przypiął jej taką łatkę), dlatego pociągnął temat. - Nie będziemy nic oglądać, kochanie - rzucił dwuznacznie i nosem odgarnął kosmyk jej włosów, ocierając się przy okazji o jej policzek, a następnie pocałował ją delikatnie w te miejsce. Dopiero reakcja Olivii dała mu do zrozumienia, że to jego wyobraźnia raz jeszcze z nim pogrywała i dodał sobie zbyt dużo, przez co jej wypowiedź brzmiała właśnie tak a nie inaczej w jego głowie. - Odkładamy już jakiś czas Irlandczyka, może w końcu się zabierzemy? - zapytał z nieco głupkowatym uśmiechem. Brakowało tylko by się zaśmiał, żeby wyjść na jeszcze większego jełopa. Choć z drugiej strony, czy on zrobił coś złego sugerując jej dwuznaczności? Poniekąd to dobrze o nim świadczyło, skoro cały czas pragnął Olivii i myślał o tym, że gdy będą mieli więcej prywatności, będzie mógł sobie pozwolić na znacznie więcej. Pokonywali kolejne metry po wydeptanej leśnej drodze, aż nagle im oczom ukazała się łania, która przebiegła sobie kilkanaście metrów dalej, przeskakując przy okazji strumyk. Tuż za nią to samo zrobił inny zwierzak tego gatunku, ale tym razem był to samiec. Na ten widok Deverill aż parsknął śmiechem. - Nawet tutaj faceci uganiają się za laskami - zażartował głośniej i zaśmiał się nieco mocniej, ale zaraz się uspokoił, nie chcąc psuć tak przyjemnej i cichej atmosfery podczas spaceru po lesie. - Swoją drogą, to dość zabawne, że barierę mogą przekroczyć zarówno herosi, jak i zwykłe zwierzęta, z kolei bestie i ludzie nie. Pewnie kolejny akt wyjebania ze strony Zeusa i Odyna, bo kto się tam zajmuje takimi szczegółami - wzruszył lekko ramionami, a następnie podniósł trzymaną dłoń córki Ullra i pocałował ją w jej wierzchną część. - Wracamy niedługo? - zapytał ukochaną i stanął niemal na środku drogi tylko po to, by przyciągnąć ją do siebie, przytulić i czule pocałować. Ot zwykła potrzeba, co było całkowicie normalne, wszak oboje obdarowywali się takimi czułościami na co dzień.