Rzeka DpyVgeN
Rzeka FhMiHSP


 

Rzeka

Idź do strony : 1, 2  Next
Admin
Admin
Admin
Rzeka Sro 03 Cze 2020, 11:28

Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Nie 14 Cze 2020, 23:14

Drake nie wydawał się być mocno podekscytowany spotkaniem z Kate, ale tutaj ukazywała się jego świetna gra pozorów. W rzeczywistości był bardzo poruszony tym, że córka Ateny zgodziła się wybrać z nim nad rzekę - miejsce szczególnie przez niego lubiane, w którym z łatwością można było odpocząć od obozowego zgiełku. Choć sam pomysł wydawał się prosty, tak szczera i wesoła odpowiedź Gibbins jednoznacznie zasugerowała mu, że brunetka być może spodziewała się zaproszenia z jego strony. To mu dało trochę pewności siebie i dzięki temu miał przez cały dzień dobry humor. Z drugiej strony, śmieszyło go też trochę to, że tak nie może się doczekać spotkania z dziewczyną, z którą przecież odbył poranny patrol.
Mieli już dziś wolne od obowiązków, dlatego Hellstorm narzucił na siebie coś luźniejszego, co w połączeniu z bezchmurnym niebem i ciepłym powietrzem w Michigan pozwoliło mu na ograniczenie odzieży tylko do t-shirtu i spodenek do kolan. Był to strój raczej zwyczajny, aniżeli stricte wakacyjny, ale dało się odczuć już tą nutkę sezonu letniego.
Tak jak zapowiedział, zjawił się o czasie pod drzwiami pokoju Kate i zapukał trzy razy, chcąc wyciągnąć ją na świeże powietrze. Gdy dziewczyna otworzyła mu drzwi, wysilił się na mały, aczkolwiek uroczy uśmiech.
- Ulubienica Ateny gotowa na spacer? - spytał, siląc się na jakiś żart, przynajmniej to miał zasugerować jego krótki chichot. Gdy tylko wyszli z budynku, udali się na obrzeża Obozu, a celem ich wędrówki była rzeka nieopodal.
- Wieczorami jest tutaj pusto - zagaił. - Lubię się czasem wyciszyć przy rzece - rzucił, wyjawiając jej docelowe miejsce podróży.
Zerkał na nią co jakiś czas, bo nie mógł się powstrzymać. Odczuwał jakąś dziwną potrzebę utrzymywania z nią kontaktu większego niż ten dźwiękowy poprzez słowa.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Wto 16 Cze 2020, 00:23

#1

Polubiła się z Hellstormem, co tu dużo mówić. Był w jej typie dodatkowo, także spędzanie z nim czasu było naprawdę czymś świetnym. Nie chodziło tu tylko o ładną buźkę czy ciało, ale to działało jakby nie patrzeć stymulująco. Dlatego gdy Drake zaproponował na patrolu - a właściwie już po nim - wieczorny spacer, z wielką chęcią się zgodziła. Lubiła przebywać na zewnątrz, dlatego niezwykle rzadko można było ją zastać w jej mieszkaniu. Już prędzej pod samym budynkiem na ławce albo gdzieś kręcącą się po obozie. Była też inna sprawa tego spotkania - do tej pory, choć się polubili to ich spotkania mniej lub bardziej dotyczyły obowiązków, aniżeli przyjemności. To trochę inna sytuacja i prawdę mówiąc nie mogła się trochę doczekać późniejszej pory dnia.
W międzyczasie znalazła sobie zajęcie, siedziała pod budynkiem z książką w ręku. Większość pewnie uznałaby ją za mało ciekawą albo wręcz straszliwie nudną, ale nie córka Ateny. Niemniej na dłuższą chwilę przed umówioną godziną stała przy szafie - może i była specyficzna, ale wciąż była kobietą. Nie było co jednak się stroić, więc właściwie jej strój nie odbiegał od jego. Jedyna różnica była taka, że jej ubrania były otagowane jako damskie. No i spodenki były znacznie krótsze, typowo kobiece jednak z całym tyłkiem zakrytym.
Tak więc jak usłyszała pukanie, poprawiła jeszcze dłonią przed lustrem włosy i ruszyła otworzyć drzwi. Jej uśmiech z pewnością był nieco większy, chociaż nie był on od ucha do ucha, to nie ten rodzaj kobiety. Uśmiechnęła się nieco szerzej rozbawiona jego żarcikiem, bo z pewnością nie była niczyją ulubienicą. Niemniej, nie miało to dla niej tak naprawdę znaczenia.
- Pewnie - rzuciła jeszcze, żeby nie pozostawić wątpliwości i zamykając mieszkanie wyszli razem... gdzieś, bo właściwie nie była pewna, gdzie tak naprawdę wędrują i czy ten spacer ma w ogóle konkretny cel. Szli dość sporo w ciszy oddalając się od zgiełku wieczornych rozmów herosów, ta wszechogarniająca ich powoli cisza była tak przyjemna, że nie czuła potrzeby jej przerywania. Przynajmniej przez jakiś czas, a dokładniej póki Drake się nie odezwał.
- Fakt, większość idzie nad jezioro, a dodatkowo rzeka miło szumi, co pozwala na pewne oderwanie się od rzeczywistości. Przynajmniej na chwilę - uśmiechnęła się wiedząc, że zabrzmiała trochę jakby fizjologowała, ale chyba nie było w tym niczego złego. Tym bardziej, że biały szum rzeki naprawdę potrafił wyłączyć człowieka czy uspokoić.
- Często przychodzisz nad rzekę? - spytała czysto z ciekawości, bo chociaż sama często krążyła po obrzeżach, to jednak rzadko jej celem była własnie rzeka czy jezioro.


Ostatnio zmieniony przez Kate Gibbins dnia Nie 28 Cze 2020, 14:12, w całości zmieniany 1 raz
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Sro 17 Cze 2020, 01:26

Hellstorm przez swój brak pewności momentami bywał nieznośny, ale też sam sobie robił pod górkę. Ze swoją aparycją i umiejętnościami był zdolny zaimponować każdej kobiecie w Obozie, która była hetero, albo przynajmniej interesowała się mężczyznami. Tymczasem Hellstorm nabrał chyba trochę stereotypowych, hadesowych introwertycznych cech charakteru, które wpływały na jego kontakty ze wszystkimi wokół. Przecież w Obozie było tylu wyzwolonych herosów, którzy tylko na zwykłą prośbę byli gotowi się z nim przespać, a tymczasem Drake nie korzystał z tego w ogóle, nie dawał mamić się córkom Afrodyty, córkom Sif czy córkom Erosa. Z Kate było jednak trochę inaczej, bo tutaj wchodziło do gry coś więcej, niż tylko ładna buzia, krągły biust i wyrobiony tyłek Gibbins.
Gdy byli już nad rzeką, Drake ukucnął przed wodą i zamoczył w niej dłoń, po czym drugą suchą, zgarnął piasek, który zaczął mu się przesypywać przez palce, gdy tylko uniósł rękę.
- Dosyć - odparł spokojnie, wypuszczając wodę i piasek w tym samym momencie. - Łatwiej się wyciszyć niż w lesie czy nad jeziorem - powodów nie musiał tłumaczyć, bo Kate sama je wyjawiła chwilę wcześniej: w tych pozostałych miejscach było więcej osób.
- Ciebie tutaj nie widuję, więc są dwie możliwości: albo rzadko tu bywasz, albo przychodzisz o porach nie dla półbogów ciemności, czyli rano - zażartował, nawiązując do swojego ojca, którym był przecież bóg podziemi. Drake nie był rannym ptaszkiem i rzadko kiedy zjawiał się tutaj o porannych godzinach, z reguły trzeba go było ściągać z łóżka, bo choć był służbistą, to jednak wstawanie o poranku było ponad jego siły.
Usiadł na piasku i poklepał miejsce obok, by Kate usiadła obok niego. Nim to jednak zrobił, ściągnął koszulkę i położył ją obok, by córka Ateny nie musiała się martwić o piasek, który mógłby jej nalecieć do spodenek. Prawdziwy dżentelmen.
- Myślałaś kiedyś o tym, że mogłabyś być dzieckiem innego boga? - spytał z czystej ciekawości, bo jak widać jemu również się udzielił filozoficzny nastrój.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Sro 24 Cze 2020, 00:04

Kate dziwiła się, że Drake jest wolny i zastanowiła się kilka razy z czego to wynikało. Doszła to wniosku, że właśnie pewne jego wycofanie może to powodować, choć nie wątpiła w to, że i tak mnóstwo herosek okazywało mu zainteresowanie. Hellstorm był rozsądny, więc zakładała, że to raczej z resztą było coś nie tak, aniżeli z nim, że odrzucał zaloty. Na szczęście Gibbins choć to nie tak przecież, że była w nim zabujana. Dostrzegała zwyczajnie wiele jego zalet, a także nie dało się zaprzeczyć temu, że był zbudowany i przystojny. Choć ją właściwie interesowało tylko wnętrze "głowy", ale przecież podobało jej się, więc i te fizyczne aspekty była w stanie docenić.
Przystanęła nieopodal obserwując jego krótką zabawę żywiołami. Uśmiechnęła się lekko na jego odpowiedź, bo to przecież miało sens. W końcu sama przed chwilą to wszystko wyjaśniała. Lubiła inteligentnych ludzi.
- Przychodzę tu dość rzadko, to fakt. Po obrzeżach kręcę się jednak stosunkowo często. Bardziej jednak las albo ruiny - wyjaśniła przy okazji zdradzając, gdzie może jej szukać, jeśli w "centrum" obozu jej nie zlokalizuje.  - No i jednak częściej rano, choć zdarza się też i wieczorami - dodała po chwili z małym uśmiechem wiedząc, że te wczesne godziny sprawiają mu pewną trudność.
Zrobiła kilka kroków w jego kierunku, gdy poklepał miejsce obok niego. Udała jednak niewzruszoną, gdy ściągnął z siebie koszulkę , chociaż widok z cała pewnością był miły. Usiadła więc na jego koszulce wpatrując się w wodę przed sobą. Zerknęła na niego kątem oka gdy zadał jej pytanie.
- No jasne. Wielokrotnie. A ty? - była ciekawa czy ewentualne rozmyślenia wynikają po prostu z ciekawości umysłu czy jednak coś mu jednak nie do końca odpowiada. Co prawda z jej matki i przekazywanych "mocy" się czasami śmiano, ona jednak była zadowolona z takiej matki, a nie innej.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Sob 27 Cze 2020, 16:26

Drake był jednym z nielicznych herosów w obozie, którzy nie korzystali ze swojej aparycji, by wyrywać kolejne tabuny dziewczyn. Jego osobowość nie pozwalała mu na to przez drobne braki pewności oraz przez pewne emocjonalne połączenie z innymi, które przeszkadzało mu w nawiązywaniu takich przelotnych romansów. Nie był jakimś tam romantykiem, który marzył o tym, by "płomień namiętności rozpalił jego serce", ale na pewno nie sprowadzał spraw okołoseksowych do zwykłych fizycznych potrzeb. Prawiczkiem nie był, ale biorąc pod uwagę swój potencjał oraz gotowość herosek w obozie, jego "rekord" w odbytych stosunkach był doprawdy niski w porównaniu z większą częścią społeczności.
Jak widać jednak taka postawa przyniosła mu inne profity, ot choćby zainteresowanie kogoś takiego jak Kate, która jako córka Ateny była wręcz zobligowana do tego, by najpierw skupić się na jego osobowości i inteligencji, a dopiero potem na mięśniach i rozmiarze penisa. Można byłoby zaryzykować nawet stwierdzenie, że dla Hellstorma córki Ateny są wręcz stworzone, bowiem spełniały jego oczekiwania, a przynajmniej ich większość. Gibbins miała jednak tą przewagę, że spełniała wszystkie wymogi: była dla Drake wręcz idealna.
Siedząc przed wodą spoglądał przed siebie i myślał o wielu rzeczach, nie zapominając jednak o przekazaniu odpowiedniej uwagi Kate.
- Zdarzyło mi się - odparł spokojnie, jak to on. - Chociaż dostrzegam dużo podobieństw do ojca - dodał.
Znów wziął trochę piasku do ręki i zaczął się nim bawić, jednocześnie spoglądając na wodę, która została zmącona wyskokiem w powietrze jakiejś rybki.
- Teoretycznie, to Hadesowi należał się tron na Olimpie - rzucił. - Był najstarszy i najrozważniejszy ze wszystkich, a już na pewno bardziej niż Zeus i Posejdon. Mimo to, zaakceptował władanie podziemiami i przez wielu uznawany jest za boga surowego, ale też sprawiedliwego w przeciwieństwie do Zeusa, który bawi się władzą i Posejdona, który faworyzuje swoje dzieci. Myślę, że tą obowiązkowość odziedziczyłem właśnie po nim. Staram się wypełniać swoją rolę w obozie, tak jak mój ojciec robi to w podziemiach - wziął krótki oddech i spojrzał na Kate. - Jedyne co można mu zarzucić tak naprawdę to porwanie Persefony, ale jakby nie patrzeć, z tej wielkiej trójki ojciec porwał i poślubił tą samą, z kolei Zeus i Posejdon... zaliczyli chyba wszystkie nimfy - zaśmiał się lekko, gdy dotarło do niego, że znalazł powód do usprawiedliwienia porwania.
- Ale nie martw się, porywactwa po nim nie odziedziczyłem - dodał z małym uśmiechem, spoglądając w oczy Gibbins. Było w tym tak dużo szczerości, że musiałaby naprawdę być socjopatką, by mu nie uwierzyć w tym momencie. Kobiet nie należy porywać, trzeba je przekonać do siebie, zwłaszcza swoją osobowością. Hadesie, ucz się od syna podrywu!
- Ty z kolei po matce odziedziczyłaś dużo więcej, co? - spytał, chcąc dowiedzieć się, jaką wizję swojej matki ma Kate. On wyjawił, jak patrzy na swojego ojca, a przynajmniej w jakimś stopniu. Co na to Gibbins?
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Sob 27 Cze 2020, 22:47

Kate też nie była kobietą, która leciała na muskuły i wskakiwała do łóżka każdemu "przystojniakowi". Była córką Ateny, więc pewne cechy były nieuniknione. Dla niej liczyło się wnętrze, z którego ludzie nierzadko robią sobie żarty, bo liczy się to, co widoczne. Nie żeby ludzie nie doceniali osobowości, ale miała wrażenie, że to jednak aparycja była na pierwszym miejscu. Zresztą tu, w obozie było właściwie podobnie. Może i między innymi stąd pewne żarty krążące nad dziećmi Ateny właśnie, bo mało tego, że to "mózg" je interesował, to jeszcze nie dziedziczyły żadnych "porządnych" mocy boskich. Niby herosi, a często głupi i stereotypujący, jak ludzie których nierzadko wyśmiewają. Cóż, Gibbins nazywała to zwyczajnie hipokryzją.
Być może w końcu Drake odważy zrobić się jakiś krok i choćby cokolwiek zasugerować, bo jeśli chodzi o kwestie miłosne, to z nią wcale nie było lepiej. Nie była odważna, jak córki Afrodyty by nie tylko pokazać swoje atuty (nawet te umysłowe), ale też to, że jej zależy. Jedyne co było oczywiste, że kocha siostrę i oddałaby bez wahania za nią życie. Sporo tu "rodzeństwa", ale mała była z krwi i kości jej rodziną i choć zdarzało się to też innym, to czy wszyscy byli tak zżyci nie była pewna. U niej siostra ma pierwsze miejsce, zawsze.
Zerknęła na niego zaciekawiona, gdy wspomniał o swoim ojcu. Nie żeby w życiu by nie powiedziała, że są spokrewnieni, ale miała nadzieję, że rozwinie myśl. Była zwyczajnie ciekawa jego spojrzenia na to cale pokrewieństwo, bo jednak co heros, to inne spostrzeżenia.
Przysłuchiwała się jego wywodowi z nieukrywaną ciekawością, dopiero na koniec unosząc jedną brew słysząc to pewne usprawiedliwienie porwania Persefony. Ona szczerze jej tego współczuła, choć nie oznaczało to, że Drake nie miał racji w całym tym swoim wywodzie.
- To dobrze, bo mielibyśmy pewny problem. Oczywiście zakładając, że w ogóle to mnie miałbyś porwać i wziąć za żonę - po kilku sekundach dopiero dotarło do niej, że można to potraktować jak pytanie. Była ciekawa czy i jeśli, to jak odpowie. Nie żeby, gdyby miałaby to być inna kobieta, to by jej nie ratowała. Nie ma zgody na porwania, także niezależnie od wybranki Hadesowych dzieci, przeciwstawiałaby się.
- Cóż, bez wątpienia mam arachnofobię. Także bardziej przeraża mnie pająk wielkości paznokcia niż taki ghul - zaczęła żartobliwie zerkając na niego, by zaraz skupić wzrok na wodzie. - Mam wrażenie czasami, że jestem trochę kropla w kroplę jak matka. W końcu obie jesteśmy sprawiedliwe, bezkonfliktowe i mądre.   - i skromne, warto dodać. - Uważam ją, tak samo zresztą jak siebie za stabilną osobę. Pewne siebie, z silną wolą, pracowite, zdecydowanie praktyczne. Taka trochę magiczna matka chrzestna, która w jakiś sposób chroni nie tylko swoje dzieci, ale wszystkie żyjące w obozie. Mam świadomość, że tak to nie wygląda, ale to chyba najlepsze póki co, co przychodzi mi do głowy jako opis jej.  - zerknęła na niego ponownie po tym dziwnym podsumowaniu, bo prawdę mówiąc ciężko było jej opisać to, co siedziało jej w głowie w związku z Ateną.
- Myślę, że jest niedoceniana, zresztą tak samo jak jej dzieci. Nie mam tu konkretnie na myśli siebie, ale to panujące przekonanie, że właściwie nie jesteśmy herosami, bo nie wiem... Nie rosną kwiaty wokół mnie - wzruszyła lekko ramionami. Jeśli miała być szczera, uważała swoje moce za jedne z najlepszych, jakie boscy rodzice mieli do zaoferowania. No, ale była tylko córką Ateny, co tam wiedziała?
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Nie 28 Cze 2020, 01:41

Drake powinien wziąć się w garść i wykonać krok w stronę Kate, która ewidentnie mu się podobała i chyba nawet zaczęła to dostrzegać. On jednak przez swoje nieznaczne wycofanie nie był pewny, czy ryzykować, bo nie chciał stracić tego, co już wypracowali. Szanował ją jako osobę i poniekąd przyjaciółkę, dlatego coraz ciężej było mu wyjawić inne uczucia, którymi darzył Gibbins. Stan zauroczenia nie pomagał mu w osądzie, gdyż tak jak normalnie może byłby w stanie coś wyznać, tak teraz postrzegał córkę Ateny zbyt idealnie i przez to go onieśmielała. Dlatego właśnie często musiał zajmować czymś swoje dłonie, przytykał palce do twarzy, tworząc różnorakie kombinacje, wyglądając przy okazji jak pajac i tak dalej. To nie było takie proste, o czym córka Ateny chyba też coś wiedziała.
Jego wywód może i był trochę zabawny, zwłaszcza usprawiedliwienie porwania, ale tak to już wyglądało w jego oczach. Porównywał kilkadziesiąt różnych sytuacji i jakby nie patrzeć, na chłopski rozum: porwanie i poślubienie jednej kobiety jest trochę lżejszym wykroczeniem niż przelecenie setek nimf, tytanid i bogiń. Z drugiej strony, to był trochę wybór mniejszego zła.
Spojrzał z zaciekawieniem na Gibbins.
- Chciałbym żebyś została moją żoną z miłości, nie z przymusu - odparł, śmiejąc się razem z nią. Gdy do niego również dotarło, co właśnie powiedział, od razu zaczął tłumaczyć. - Znaczy... nie że konkretnie ty, tylko ogólnie. Żeby moja żona ożeniła się ze mną z miłości... no wiesz - nerwowo przekręcił głowę, by patrzeć z powrotem na wodę. Wypuścił piasek z dłoni i przycisnął ją natychmiast do twarzy, masując się po podbródku i dolnej wardze dwoma palcami, a także udając, jakoby nic tutaj teraz nie miało miejsca, choć w rzeczywistości doszło tu do jakiegoś wyznania.
Całe szczęście Kate aż tak mocno nie drążyła tego tematu i zaczęła opowiadać o swoich odczuciach, które on słuchał z odpowiednią uwagą.
- Jesteś bardzo mądra - uśmiechnął się w jej stronę, bo jakby nie patrzeć, była dużo mądrzejsza od niego, widać było u niej tą dojrzałość i pewność, której jemu bardzo często brakuje.
- Jeśli o mnie chodzi, to jesteś świetnym herosem - rzucił po chwili. - Co z tego, że wokół innych rosną kwiaty, skoro to jedyne, co po sobie zostawią? Ty jesteś inna, zostawisz po sobie o wiele więcej niż wianek - dodał, uśmiechając się lekko i spoglądając znów na nią. Dużo łatwiej było mu komplementować ją za jej pracę na rzecz obozu niż za pewne cechy, których szukał u potencjalnych partnerek. Kontekst "zawodowy" był prostszy od tego prywatnego.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Nie 28 Cze 2020, 02:48

Szacunek nie miał tu nic do rzeczy, a raczej nie powinien z jego powodu się hamować. Czym innym byłoby wyznanie jej uczuć czy sugestia jakakolwiek w tym kierunku, a czym innym byłoby stwierdzenie "chcę cię przerżnąć", czego w życiu by się po nim nie spodziewała. Nie byli jeszcze na tyle wsiąknięci w tą przyjaźń, by nie dało się tego zmienić. Choć z drugiej strony mają też przykład Elisy i Giotto, którzy chyba od zawsze się przyjaźnili, a jednak w końcu się zeszli. Nie obeszło się to bez małego echa po obozie, choć to własnie też potwierdzało, że da się i to bez narażania przyjaźni na szwank. Są dorośli i gdyby nawet nie chciała z nim zacieśniać więzów, to nie widziała powodów, by mieli wtedy zakańczać przyjaźń.
Koniec końców zgadzała się z nim w całym tym przedstawionym obrazie Hadesa, choć nie da się ukryć, że to porwanie nie wyglądało za dobrze w jego życiorysie i lepiej by było, gdyby jego syn nie przejawiał takich chęci w przypadku wybrania jakiejś kobiety. Niejednokrotnie (choć nie powie tego na głos) w przypadku kilku bogów wydawało jej się, że oni - herosi - są bardziej dojrzali.
Choć na jej twarzy żadne nowe emocje się nie malowały, to w środku zrobiło jej się odrobinę goręcej na to jasne i klarowne wyznanie. Chciała jakiegoś dowodu na zainteresowanie, to ma dziewczyna. Wystarczyła jednak sekunda, by zaczął się tłumaczyć z tych niefortunnych wychodzi na to słów.
- No tak - odparła z tym samym uśmiechem, ale w jej głosie można było usłyszeć... zawód? Chyba inaczej nazwać się tego nie dało, bo jednak to nie okazało się być tym potencjalnym dowodem, o którym już myślała. Rozumiała to, że mógł się zaplątać w odpowiedzi, skoro jej pytanie- nie pytanie było skontrowane tak, a nie inaczej. Sama również przeniosła wzrok na wodę i jedną dłonią zaczęła się bawić piaskiem. Nie tyle go przesypywała, co sunęła dłonią po nim albo dociskała ją pozwalając by piach nieco ją przysłonił.
Zerknęła w jego stronę uśmiechając się lekko na ten jakby nie patrzeć komplement. Może i Kate była pewna siebie, co zresztą już zaznaczyła, jednak nie odnosiło się to do strefy uczuć. Poniekąd mogło to być związane z wcześniejszą tęsknotą i troską o rodzinę, później doszedł do tego strach i strata, a obecnie dalej troszczy się o młodszą siostrę. Doliczając do tego nauka nowego życia, pozwania swoich korzeni i umiejętności, niewiele w tym było czasu na uczucia i miłostki, stąd mogło wynikać pewne jej niedoświadczenie w tych kwestiach uczuciowych.
- Jesteś jednym z nielicznych na to wychodzi - może i jej umiejętności były doceniane przy planowaniu misji czy bitew, ale na ogół jednak wolano to wyśmiewać aniżeli doceniać. Mięso armatnie i te sprawy.
- Myślisz, że uda nam się go pokonać? - spytała całkiem poważnie zerkając na niego. Liczyła na to i przecież już od dawna główkowali nad różnymi scenariuszami i taktykami. Najważniejsze było zdobyć wszystkie potrzebne przedmioty.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Pon 29 Cze 2020, 01:08

Drake podchodził do tej znajomości po części bardzo pragmatycznie, dlatego też tonował nastroje i nie chciał zrzucać na Kate kolejnego balastu w postaci swojej persony. Ich współpraca trwała kilkanaście tygodni i tak na dobrą sprawę poznawali się dopiero, a że Hellstorm bardzo polubił Gibbins, to częściej zastanawiał się i hamował w potencjalnych gestach czy słowach, by ograniczyć możliwość zranienia jej w jakiś sposób. Ta taktyka dawała owoce w postaci lepszego kontaktu, ale jeśli syn Hadesa nie podejmie ryzyka, to brunetka sama najpewniej się nie domyśli, że nie tylko o przyjaźń i współpracę tutaj chodzi. Nim jednak ten introwertyk się przełamie, minie pewnie jeszcze wiele księżyców i być może nawet jeden z nich właśnie dzisiaj zobaczą, bo niebo było bezchmurne.
Syn Hadesa zdołał zarejestrować zawód w jej głosie, dlatego nieznacznie przygryzł wargę i skierował wzrok w zupełnie inną stronę, zastanawiając się, jak wybrnąć z tej sytuacji. Nastała jednak niezręczna cisza, którą przerwał dopiero jej wywód na temat Ateny. To przywróciło mu nieco pewności, jednakże z tyłu głowy cały czas miał te słowa, które wybrzmiewały mu coraz intensywniej: "chciałbym żebyś została moją żoną" robiło na nim ogromne wrażenie i nawet zdołało wywołać to maleńki rumieniec na jego twarzy, który w tej wieczornej scenerii raczej nie został dostrzeżony przez córkę Ateny.
Miły nastrój jednak skończył się wraz ze wspomnieniem o synu Tartaru, z którym Drake nie miał okazji się zmierzyć bezpośrednio, pokonał tylko kilka jego potworów podczas wielkiej obozowej bitwy. Hellstorm opuścił nieznacznie głowę, jednocześnie spoglądając na siedzącą obok niego Gibbins. Przesunął dłonią po swojej koszulce, by następnie położyć ją na jej dłoń i delikatnie ją ująć. Jeśli Kate nie była zahartowana, mogła poczuć pewne uczucie chłodu, które towarzyszy dzieciom Hadesa przy takich sytuacjach, miał bowiem rękę zimną jak lód.
- Jeśli chcemy przeżyć, musimy wygrać - odparł pewnie, wiedząc, że jeśli nie pokonają przeciwnika, to Obóz, Olimp, Asgard i wszystkie inne miejsca zostaną zniszczone. - Uda się, mamy o co walczyć - zacisnął dłoń nieco mocniej, ale nie sprawił jej bólu. Był bardzo poważny, ale jednocześnie spoglądał na nią w nieco inny sposób, niż zawsze. Kate mogła się domyślić po tym, że Drake zamierzał walczyć między innymi dla niej. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że głównie dla niej i jeśli tak to brunetka odczyta, niewiele się pomyli. Nawet w ogóle bym powiedział.
Przejechał kciukiem po zewnętrznej stronie jej dłoni i odetchnął spokojnie.
- Dobrze jest mieć ciebie obok - zaczął po chwili. - To daje mi dużo pewności i spokoju. Naprawdę wierzę dzięki temu w to zwycięstwo - dodał, znów przejeżdżając kciukiem w tym samym miejscu. Coś za bardzo się odważył na dotyk ten półnagi heros, chyba udzielił mu się nastrój, szum wody i księżyc, który wydawał się świecić coraz intensywniej.
Swoją drogą, kiedy zaszło słońce?
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Pon 29 Cze 2020, 20:12

Fakt faktem ich relacja nie trwała za długo, pomimo wielu lat spędzonych w obozie. Znali się jasne, byli w końcu w jednej drużynie, ale do tej pory ani wspólne misje się nie zdarzały, ani oni też nie rozpoczęli jakiejkolwiek rozmowy. Od bitwy było ich trochę mniej, więc w końcu trafili razem na misję, a później następną i następną. Okazało się, że całkiem dobry z nich duet, także od tematów misyjnych do bardziej prywatnych przeszli. Zdaje się, że więcej ich łączy niż dzieli, a sami herosi najwyraźniej bardzo lubią swoje towarzystwo. Nikt z nich jednak nie pokazuje, jak bardzo w rzeczywistości.
Nie była pewna czy usłyszał jej zawód i miała nadzieję, że nie, bo to raczej miało jedno znaczenie. Między innymi niemal od razu rozpoczęła wywód o swojej matce, przez większość czasu obserwując płynącą rzekę. Co jakiś czas zerkała na niego ale kątem oka, więc możliwości na dostrzeżenie rumieńca nie bardzo miała. A gdy już przeniosła na niego spojrzenie w pełni, ten kolor z twarzy jego zdawał się już zniknąć. Miała jednak nadzieję, że nie powrócą do tematu jego żony i jej zawodu w tej kwestii, bo prawdopodobnie z zawstydzenia byłaby cała różowa.
Odczuwała pewny chłód od jego dłoni, ale dzięki tolerancji, nie wstrząsnęło nią jakby to miało miejsce chociażby z młodziakami. Zerknęła na niego z małym uśmiechem doskonale wiedząc, że porusza trudny temat. Ten, którego się unika i udaje się, że nie istnieje podczas towarzyskich rozmów. Kate jednak nie bała się ciężkich tematów i nie sądziła jednocześnie, że musiał on zakończyć ich miłe nastroje. Taka była ich rzeczywistość obecnie i wypadałoby umieć w niej żyć, a nie podejście na zasadzie "ten, którego imienia nie wolno wymawiać".
- Cieszę się, że w nas wierzysz. Wbrew pozorom opinie w obozie są podzielone - odparła z ciepłym uśmiechem. Wiadomym było przecież, że z nastawieniem na własną sromotną porażkę, nie miało się szansy na najmniejsze zwycięstwo. Nastroje w obozie musiały się zmienić, bo ich losy niejako od tego zależały. Miło jej się jednak zrobiło słysząc jego zacięcie i pewność w tym, co mówił. Mieli o co walczyć z całą pewnością. O ten obóz, o boskie wymiary i o siebie samych w każdym aspekcie. Herosi dopiero po tym wydarzeniu naprawdę zaczęli zauważać, jak ich życie jest krótkie i zaczęli z niego czerpać całymi garściami. Ona zresztą nie była inna, więc może wypadałoby sięgnąć po to szczęście? Zerknęła na ich dłonie, a potem znów jemu w oczy.
- Tworzymy całkiem zgraną parę, co? - spytała z lekkim uśmiechem odwracając swoją dłoń i tym samym splatając ich palce razem. Tym razem to ona delikatnie przesunęła kciukiem po boku jego dłoni patrząc jednak gdzieś przed siebie, a nie na niego.
- Swoją drogą nie bawi ciebie to, że dopiero po tylu latach byliśmy na wspólnej misji? - zerknęła na niego rozbawiona, choć jeśli miałaby być szczera, to bardziej żałowała takiego stanu rzeczy. Oznacza to, że od lat miała przed nosem świetnego faceta, a nie miała o tym pojęcia.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Pią 03 Lip 2020, 12:24

Drużyna Dionizosa rządziła się własnymi, specyficznymi prawami. Wystarczyło spojrzeć tylko kogo mamy tam u sterów, by widzieć, że część ruchów czy założeń kompletnie przeczy logice. Tak jak po stronie Asklepiosa miało się obowiązkowego kapitana, tak Dionizos wybrał Folklore zapewne tylko przez jego talent do picia alkoholu, wydawało się nawet, że zastępca jest bardziej kompetentny od lidera. Tak na dobrą sprawę można byłoby wysunąć stwierdzenie, że to Asklepios rządzi po stronie greckiej, a Dionizos jest tutaj tylko za karę, bo pewnie wolałby być na Olimpie czy coś.
Hellstorm nie unikał nigdy tego tematu, bo jakby nie patrzeć, nie miał ku temu powodów. Jasne, obóz był w żałobie i wielu herosów straciło życie, inni tak jak Folklore czy Giotto ucierpieli dość mocno tracąc odpowiednio rękę czy oko, ale koniec końców Drake'owi udało się wyjść bez szwanku z tego. Ot tylko kilka siniaków i jakieś niegroźne rozcięcia. Spychanie tego na drugi plan nie było jego receptą na radzenie sobie z tym, wolał dyskutować o tym otwarcie i z niecierpliwością czekał na decyzję władz obozowych, kiedy to ruszą na poszukiwanie niezbędnych surowców do stworzenia broni przeciw temu potworowi.
Spojrzał kątem oka na Kate.
- Tym razem nie damy się zaskoczyć - odparł, będąc przekonanym, że ta masakra wynikła głównie z ich nieprzygotowania, bowiem część herosów na imprezę przyszła nawet bez broni, co z pewnością miało znaczenie przy powiększeniu liczby ofiar.
Kiedy Gibbins splotła ich palce, poczuł przypływ przyjemnego ciepła w tym miejscu, które szybko się rozeszło po całym jego ciele.
- Nie da się ukryć - odparł również z lekkim uśmiechem, zgadzając się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Uzupełniali się dość dobrze, mieli podobne poczucie własnej wartości oraz wykazywali się oddaniem dla obozu, oboje byli świetnymi wojownikami, no i spędzanie ze sobą czasu było samą przyjemnością. Być może to ostatnie wynikało z czegoś nieco innego, niż tylko sympatii.
Znów spojrzał na nią, delikatnie poruszając swoją dłonią, ale ani mu się widziało puszczenie jej ręki.
- Jakby na to spojrzeć logicznie, to zupełnie nie jest dziwne - odparł. - Jesteśmy bardzo podobni do siebie, umiemy zarządzać grupą i bardziej ogarniamy wszystko wokół niż reszta. A skoro jest nas dwoje, to ciebie można wysłać by niańczyć jednych, mnie można wysłać do niańczenia drugich, no i koniec końców to się później nie zazębia - dokończył, bo skoro sam Folklore nie potrafił ogarnąć swojej drużyny, to musieli to robić za niego inni, zwłaszcza tacy służbiści.
Obrócił głowę znowu w stronę córki Ateny.
- Będę szczery - zaczął. - Nie bawi mnie to w ogóle, bardziej żałuję, że nie poznaliśmy się wcześniej - uśmiechnął się promiennie w jej stronę, dotąd chyba nigdy nie wyszczerzył się tak bardzo przy niej. Był w tym wszystkim jednak bardzo szczery, bo sam odczuwał ogromny zawód z tego powodu, że przez wiele lat użerał się z mniej ogarniętymi członkami drużyny Dionizosa, zamiast współpracować właśnie z nią. No i był też zły na siebie, że mimo świadomości, jaka opinia o niej panowała wewnątrz obozu, nigdy nie zdecydował się zagadać do niej. Było to trochę niedojrzałe z jego strony, że nie wziął spraw we własne ręce i liczył na wspólny angaż do misji, zamiast po prostu podejść i poznać się bliżej. Jak widać, to nie było takie trudne.
Spoglądając w oczy Gibbins przez chwilę uśmiechał się, po czym zatracił się w tym kompletnie i mimowolnie przysunął twarz do jej, by w końcu odważyć się na delikatne cmoknięcie jej ust swoimi. Tutaj zadziałał już instynkt, który przestał być aktywny dopiero po chwili. Drake mimo tego nie odsunął się od niej. Po muśnięciu jej ust odsunął twarz tylko na kilka milimetrów, sam nie do końca wiedząc dlaczego.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Sob 04 Lip 2020, 14:14

Kate wolała już nie komentować wyborów Dionizosa czy zachowań swojego kapitana, bo to co wyczyniał było poniżej jakiejkolwiek krytyki. Czuła się trochę, jakby przegrała na loterii, skoro własnie do tej drużyny trafiła i taki kapitan się u niej pojawił. Początkowo kapitan był całkiem fajny, jednak gdy on zginął, trafił im się totalny baran. Gibbins nie była osobą złośliwą, jednak wobec "swojego kapitana" nie potrafiła zachowywać się inaczej. Wystarczyło go chwilę posłuchać, by wiedzieć, że ma się do czynienia z głupio-mądrym. Jeśli dodać do tego jego alkoholizm i totalne olanie wszystkiego, no cóż... Jak mogłaby kogoś takiego szanować?
Brunetka też należała raczej do tych łagodniej potraktowanych w czasie walki. Zdobyła jedynie kilka siniaków, no i postrzelone udo, ale to raczej zbłąkany nabój ją zaatakował. Co prawda nie uważała za najmądrzejsze strzelać w takim miejscu, ale już pal licho. Lepsza blizna po postrzale, jak utrata oka. Niemniej między innymi dlatego Gibbins trenując młodych tłumaczyła jak ważna jest umiejętność walki wręcz i bronią "przy sobie".  Sama też oczekiwała zbierania materiałów, bo to wszystko za długo trwało. Trochę się przerzedzili, ale przecież setka herosów nie ruszy razem po jeden przedmiot. Można było ich podzielić. Jedni odbudowują obóz, inni go chronią i pracują wewnątrz, a inni wyruszają po przedmioty. No ale po co zajmować się problemem od razu? Lepiej poczekać z nadzieją, że sam wyparuje.
- To prawda - odparła pewnie. Wiedziała, że spora część tragedii wynikała z nieprzygotowania bądź nawet upicia się niektórych. Kate jednak była zdania, że broń trzeba mieć przy sobie zawsze, a i upijać się nie wypada, gdy żyjesz w ciągłym zagrożeniu jakby nie było.
Jej również zrobiło się cieplej i nie była pewna czy wynika to ze zwyczajnej bliskości czy emocje doszły do głosu i chodziło tu o coś więcej. Uśmiechnęła się na jego słowa, bo choć chodziło jej teoretycznie o ich zawodową relację, to jednak słowo "para" wywarło na niej też trochę inne wrażenie. Może dlatego go właśnie użyła, a nie "drużyna" czy "duet"?
- Wiem, że masz rację. To najlogiczniejsze na co Dionizosa i Folka było stać. Skoro oni nie bardzo potrafią zarządzać, to niech robi to ktoś, kto potrafi. No i skończyło się jak skończyło - uśmiechnęła się lekko, choć raczej był on bardziej smutny jak wesoły. Wolałaby aby było inaczej, żeby znali się od lat, skoro mieli siebie pod nosem i tyle czasu przez nieudolność innych oni zmarnowali. Cóż, winiła też przy tym siebie, bo mogła przecież do niego zagadać albo coś.
Spojrzała na niego, gdy usłyszała ten wstęp, by zaraz uśmiechnąć się szeroko w odpowiedzi zarówno na jego słowa, jak i na uśmiech, który zdobił jego twarz. Ciężko było inaczej zareagować tym bardziej, że myślała podobnie do niego.
- Ja też żałuję - dodała po chwili, by nie miał tutaj jakichkolwiek wątpliwości, że działa to w dwie strony. Mimowolnie delikatnie muskała jego dłoń swoim kciukiem, w ogóle nie czując skrępowania ich splecionymi palcami. Teoretycznie to było coś, co dla nich - przyjaciół - raczej nie było zarezerwowane, a z drugiej strony czuła się z tym najnaturalniej pod słońcem. Choć teraz chyba wypadałaby powiedzieć księżycem.
Ona właściwie też trochę chyba w tym wszystkim odpłynęła, bo w ogóle nie dostrzegała jego ruchu tak patrząc na niego i uśmiechając się. Dopiero, gdy poczuła jego wargi na swoich musnęła je w odpowiedzi delikatnie. Wzrok miała skierowany ku dołowi i dopiero po sekundzie czy dwóch odważyła się spojrzeć mu w oczy. To właśnie stało się jej błędem (albo właśnie sukcesem), bo tym razem to ona przylgnęła do jego ust lekko je muskając w niewinnym pocałunku.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Wto 07 Lip 2020, 13:00

W tym właśnie tkwił problem, że wobec tak nielicznych sił jakie posiadał obóz, ciężko było wyznaczyć bardziej kompetentną grupę do szukania tych przedmiotów. Należało to przemyśleć i jak widać nawet bogowie nie mieli na to recepty, bo przecież nie można wysłać Giotto, Corvusa, Lary, Joanne, Alvy, Kate, Sylvii, Drake, Errona, Iris, Hectora, Alexa i Blake na jedną misję, bo wtedy zabrakłoby odpowiednio wyszkolonych herosów do pozostałych zadań, które trzeba było wykonywać w międzyczasie. Im więcej porządnych półbogów ruszyłoby na misję poszukiwawczą przedmiotów, tym większa szansa była na jej powodzenie. Niestety jednak mógł ucierpieć na tym obóz, bo nie byłoby komu prowadzić ćwiczeń czy też prowadzić patroli. Wielu doświadczonych herosów zginęło i dotąd niewielu z nich zostało zastąpionych.
Skinął głową zgadzając się z tym, co powiedział wcześniej i co dodała od siebie Kate. Jak Dionizos i Folk byli raczej cymbałami, tak trzeba było przyznać, że akurat jeśli chodzi o wybór dowódców na misję i postawienie na Kate czy Drake, było to dość logiczne. Szkoda tylko, że tak naprawdę wykonywali oni cudzą robotę i byli wykorzystywani przez swoje zaangażowanie w obozowe sprawy.
Kontakt fizyczny z nią był przyjemny i tylko skłonił Hellstorma do pociągnięcia sprawy dalej. Stąd też decyzja o tym krótkim pocałunku, który okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż mimo drobnego gestu, niemal nieodczuwalnego, został on odwzajemniony. To oznaczało, że nie pomylił się w swoich osądach i najwidoczniej Kate była nim zainteresowana równie mocno, co on nią. Nie spodziewał się jednak, że ta poważna i spokojna Gibbins, która nie afiszowała się aż tak ze swoimi reakcjami, zainicjuje kolejny pocałunek, równie niewinny jak ten pierwszy jego.
Syn Hadesa potraktował to jak zaproszenie i bez słowa pogłębił doznanie, pozwalając sobie teraz nie tylko na czułość i delikatność, ale również na namiętność. Przechylił nieznacznie głowę, by mieć swobodniejszy dostęp do jej ust i po chwili muskania jej warg, wsunął powoli język do środka, rozpoczynając taniec języków. Jego dłoń zawędrowała na jej policzek, który ujął w pieszczotliwym geście, gładząc go wolną dłonią. I trwało to kilkanaście sekund, nim nie odczuł potrzeby zaczerpnięcia powietrza. Mimowolnie odsunął się i przygryzł nieznacznie swoją dolną wargę, spoglądając jej w oczy.
- Musiałem - rzucił po chwili, jak gdyby w ogóle istniała potrzeba wytłumaczenia tego zachowania. Niemniej jednak mówił prawdę, nie mógł się powstrzymać od tego pocałunku i chciał, by Kate o tym wiedziała. Tylko czy jej potrzebne było to potwierdzenie?
Odsunął twarz jeszcze bardziej, by spoglądać na jej uradowaną twarz.
- To najlepszy spacer w moim życiu - rzekł z małym uśmiechem, chcąc niejako rozładować atmosferę od tego miłosnego napięcia. Troszkę nie wiedział jak się zachować, bo uczucia podpowiadały mu, by skupił się wyłącznie na niej i skoro już pocałowali się dwa razy, to należało zrobić to kolejny raz - tego właśnie pragnął. Nie chciał jednak przegiąć i dlatego powstrzymywał się od rzucenia na nią. Póki co.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Wto 07 Lip 2020, 22:48

Nie musieli szukać ich wszystkich na raz, by rozsądnie rozdzielić największe siły obozu pomiędzy właśnie to miejsce, a poszukiwania. Wystarczyło jednak zacząć, co jak oboje wiedzieli, było wciąż odkładane na "niebawem". Kate irytowała się coraz bardziej, bo z takim podejściem nigdy nie pokonają dziecka Tartaru i nigdy jako tako nie odetchną. Teraz jedni panikowali i tworzyli na siłę rodziny ze strachu, a inni zatrzymali się i przestali planować ich założenie. Nie podobało jej się to, musieli wrócić do normalnego życia. Normalnego na standardy półboga, wiadomo. To wszystko trwało za długo jak dla niej, ale nie w jej rękach leżały takie decyzje.
Właściwie za wiele z tym zrobić nie mogli, bo oni nie potrafili olać obozu chociaż na chwilę. Dokładnie wypełniali powierzone im zadania, bo zależało im na dobru i spokoju tego miejsca. Czy było to wykorzystywane przeciwko nim? Z całą pewnością, tylko co z tego, skoro na to pozwalali?
Drake podobał się jej od jakiegoś czasu i tylko z każdym spotkaniem się to pogłębiało. Może gdyby była córką Afrodyty albo nieco bardziej doświadczona, dałaby mu jasno do zrozumienia, że jest nim zainteresowana. Kate jednak raczej była na co dzień pewną siebie osobą, co jak widać nie miało przełożenia na sferę romantyczną.  Gdy ją jednak musnął, nie mogła się powstrzymać. W odpowiedzi zrobiła to samo, by po chwili samej to zainicjować. Miała w końcu nadzieję, że skoro zrobił taki krok, na muśnięciu się nie skończy. Kobieta miała nadzieję, że zrozumie przekaz tego gestu.
Odwzajemniała jego pocałunek czując przyjemnie rozchodzące się ciepło po ciele. Nieco przekręciła się bardziej w stronę mężczyzny opierając dłoń na jego szyi, jedynie czubkami palców zahaczała o jego włosy na karku. Gdy poczuła język syna Hadesa na swoim wzdłuż jej kręgosłupa przeszedł dreszczyk przyjemności. Całowała go z nie mniejszą namiętnością jak on nie myśląc w zasadzie przez chwilę o niczym więcej, tylko to się liczyło. Ta chwila, ich chwila i nikogo więcej. Miała nadzieję, że będzie ona trwała jak najdłużej, choć prawdopodobnie każda byłaby teraz za krótka. Odetchnęła głęboko, gdy już się odsunął.
- Cieszę się - odparła patrząc mu w oczy, wcześniej zerkała na jego usta i delikatnie kciukiem wyciągnęła jego przygryzioną wargę. Nie potrzebowała takich wyjaśnień, ale nie miała nic przeciwko temu. Uśmiechnęła się delikatnie dopiero po chwili zabierając dłoń spoczywającą na szyi mężczyzny.
- Tak, mój też - uśmiechnęła się nieco szerzej zerkając to na niego, to na wodę przed nimi. Przez chwilę pozwoliła by cisza i szum rzeki ją nieco uspokoiły. Przymknęła nawet na chwilę oczy biorąc kilka głębszych wdechów, nie czuła się tak... w zasadzie to nigdy się tak nie czuła. Rozejrzała się wokół nich i nie dostrzegając żadnych intruzów, skupiła się ponownie na nim.
- Mam nadzieję, że nie przesadzę teraz ale... - zawahała się przygryzając dolną wargę i nieznacznie się zbliżając. Spojrzała mężczyźnie w oczy jednocześnie nieco zawstydzona, jak i szczęśliwa. - Mam ochotę to powtórzyć - powiedziała cicho z każdym słowem nieco się przybliżając. Teraz właściwie ich usta się dotykały, ale potrzebowała jakiejkolwiek formy odpowiedzi, by pójść dalej.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Czw 09 Lip 2020, 21:47

To był właśnie problem, którego nie potrafili rozwiązać. Tych wykwalifikowanych i ogarniętych osób było zbyt mało, by rozdzielić zadania między nich i ruszyć w podróż po przedmioty. Weźmy przykład takiego Giotto z ich drużyny, który non stop był gdzieś poza obozem, czym wkurwiał wszystkich jego wrogów, bestie oraz oczywiście Elisę, która swojego przyszłego męża (bądźmy szczerzy, tak pasują do siebie, że weselicho to już dawno powinno się odbyć) widywała tylko kilka razy w tygodniu, bo ten wiecznie był w jakimś rozjeździe poza obozem. Zdarzało się, że nawet nie widzieli się tydzień czy dwa i jaki wtedy był rozpierdol? A to tylko jedna osoba. Kolejny przykład to chociażby Corvus, który zarządzał praktycznie w pojedynkę całą drugą grecką drużyną, z małą pomocą temperamentnej Sylvii (in my opinion: Sylvia i Eliska powinny się zakumplować ze sobą, bo charakterologicznie są w chuj podobne) i tym samym wykonywał mnóstwo obowiązków ponad stan. A dlaczego? Po części, bo nie było komu zlecić innych zadań, skoro tylu herosów zginęło, a w ich miejsce nie przyszedł praktycznie nikt nowy.
Być może gdyby Kate była córką boga czy bogini specjalizujących się w miłości, poszłoby im to wszystko o wiele szybciej. Ona jednak była tą wstrzemięźliwą od Ateny, a te córki i ci synowie byli postrzegani jako dziewice orleańskie i wieczni prawiczkowie, gdyż zawsze podkreślali jak to liczy się intelekt partnera, a nie rozmiar fiuta, cycków czy krągłość pośladków. To tak jednak nie działało i tak jak krzywdzącym stereotypem było uważanie córek Afrodyty za panie do towarzystwa, tak i stereotypem było uważanie córek Ateny za dziewczyny nie myślące o żadnym chłopaku w kategoriach seksualnych.
Zdziwiło go nieco takie wyznanie z jej strony, bo choć on przyznał się, że to jego najlepszy spacer w życiu, tak po niej nie spodziewał się aż takich deklaracji. Być może dlatego, że Gibbins była oszczędna w poważnych słowach i raczej była kimś, kto te sfery zostawiał tylko dla nielicznych. Jak widać - dla niego również.
Odsunął się nieznacznie, czując jak Kate powoli chłonie z tego zawirowania i jak atmosfera ponownie staje się zwyczajna. Zmyliło go trochę te rozglądanie się wokół, przez co głupi Drake pomyślał wpierw, że Kate popełniła głupstwo i teraz sprawdziła, czy nikt aby tego nie widział, bo będzie jej wstyd. Szybko jednak zweryfikował swój osąd, nim jeszcze odezwała się w jego stronę - czemu on w ogóle pomyślał sobie coś takiego?
Dostrzegł to przygryzienie wargi, nomen omen bardzo podobne do tego, które on zrobił chwilę wcześniej. Poczuł jak serce zaczyna mu mocniej bić, gdy tylko przybliżyła się o kilka milimetrów do niego i zaczęła intensywnie mu się przyglądać. Na moment zatonął w jej tęczkówkach, rozkoszując się pięknem jej oczu. Zawsze wyglądała zjawiskowo, ale dziś działało coś jeszcze i chyba Hellstorm zaczynał się domyślać co to było.
Choć pragnął tego nade wszystko, zaskoczyła go jej deklaracja. Jak widać, nie tylko on to poczuł.
- Córko Ateny... - wyszeptał cicho. - Miałem nadzieję, że będziesz chciała to powtórzyć - sparafrazował jej słowa, dając wyraz temu, jak bardzo był przekonany do tego i jak bardzo podobało mu się to wszystko.
Momentalnie wpił się w jej usta i natychmiast naparł na brunetkę, wymuszając na niej pozycję leżącą. Dłoń Drake zawędrowała za głowę Gibbins, by ta nie uderzyła o jakiś kamień ukryty w piasku i pod jego koszulką, na której teraz właśnie leżeli. Drugą dłonią błądził po jej ciele, pozwalając sobie na gładzenie ją palcami po gołej skórze między spodenkami a górną częścią jej odzienia.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Pią 10 Lip 2020, 17:58

Problemów było sporo, ale dało się podzielić zasoby herosów tak, by to ugryźć. Niekoniecznie wszystkie akcje poszukiwawcze na raz, nie wszyscy razem, tylko solidna grupa tam i solidna zostaje wewnątrz, by rozdzielac mniejsze zadania pomiędzy mniej ogarniętych półbogów. Akurat Kate nikt nie mógł wpierać, że to jest niemożliwe. Czy było trudne? Owszem, ale zdecydowanie do zrobienia, gdyby się chciało. Nero był zdecydowanie asem pośród tych najistotniejszych i wszyscy wiele mu zawdzięczali. Jednocześnie współczuła Gatti, że przez wysokie kwalifikacje chłopaka, ona na tym cierpi. Dionizos i kapitan mogli bardziej skupić się na szkoleniu, a przede wszystkim na tych opierdalających się. Nikt nikogo na śmierć nie chciał posyłać, ale nie mogli wiecznie robić zadań, za tych leniwszych i tym samym bardziej narażonych na niepowodzenie. Nie na tym życie w obozie polegało.
No jasne, że Gibbins dostrzegała seksualny aspekt Hellstorma, to jaki był przystojny i dobrze zbudowany. Potrafiła się podniecić jak każdy inny heros, niemniej zanim dostrzeże ciało, ważne jest to, co w głowie. Jak się tak zastanowić, to naprawdę jest takie głupie, żeby najpierw poznać człowieka, a dopiero później pchać się z nim czy nią do łóżka? Ona z pewnością nie widzi w tym głupoty, a właśnie inteligencję. Pytanie jednak czy komuś zależy tylko na zaliczaniu czy czymś wartościowym w swoim życiu.
Drake zaskarbił sobie jej zaufanie i sympatię (i nie tylko), dlatego nic dziwnego, że odważyła się po tym wszystkim na takie słowa. Miała nadzieję, że to też mu udowodni, jak bardzo jej zależy.
Może dlatego, że oboje byli w tym wszystkim dość niepewni i mało doświadczeni. Ona nie pomyślałaby o tym, jak o błędzie. Rozglądała się ponieważ jak sam zauważył, nie była zbyt wylewną osobą i wolałaby takich scen nie prezentować postronnym widzom. To było coś bardzo prywatnego i chciałaby, aby było tylko dla nich. Tylko i aż tyle.
Często przygryzała wargę, jak się denerwowała albo była nieco niepewna. Teraz też trochę na czuja się zachowywała tym bardziej, że u niej nie uświadczyłoby się wcześniej takich wyznań i takich zachowań, zwłaszcza w miejscu teoretycznie publicznym. Czuła jednak jak z każdą chwilą coraz bardziej pojmuje to, co między nimi jest i jak bardzo tego chce i potrzebuje.
Spojrzała mu prosto w oczy, gdy zaczął szeptać. Na kolejne jego słowa zdążyła się tylko delikatnie uśmiechnąć, powiedzieć nic nie powiedziała, bo usta miała już zajęte. Odwzajemniała pocałunki ostrożnie kładąc się na plecach zgodnie z niemą sugestią. Ona sama przesuwała dłońmi po jego ramionach i górze pleców zahaczając co jakiś czas o głowę i włosy. Czuła, jak pocałunek ją pochłania, więc dopiero  po dłuższej chwili była w stanie się na tyle skupić, by naprzeć na niego i wymusić by usiadł. Sama spoczęła na jego nogach oplatając go dłońmi na szyi. Dopiero wtedy oderwała się od jego ust i odetchnęła głęboko dla uspokojenia patrząc mu przy tym w oczy.
- Co ty ze mną robisz? - spytała cicho z małym uśmiechem jednocześnie to rozumiejąc i nie rozumiejąc.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Sob 11 Lip 2020, 00:40

Wszystko to wyglądało dobrze na papierze, tylko trzeba było doliczyć jeszcze dwa kompletnie nowe problemy, które mogły pojawić się wraz z ruszeniem w podróż. Pierwszym problemem było to, że te misje należały do tych arcytrudnych: grób Pierwszego Norda i Tartar to nie było lokacje nawet dla najbardziej doświadczonych herosów, a co dopiero dla tak nielicznych. Było niemal pewne, że kilku z nich może nie wrócić i tak na dobrą sprawę to była podróż w jedną stronę, drugi problem zaś pojawiał się, gdy już ci nieliczni powrócili do domu. Co jeśli byliby na tyle wycieńczeni, bądź poranieni, by potem nie móc dojść do sprawności przez następne kilka tygodni? To znowu odłożyłoby w czasie plan walki z synem Tartaru, a przecież trzeba jeszcze wykonywać inne zadania dla obozu: patrolować, zabijać stwory w okolicy, a także kawałek dalej, trenować innych i tak dalej.
Jego również w jakiś sposób mogło deprymować to, że mógłby ich ktoś nakryć na tak intymnej sytuacji, ale tutaj zadziałał instynkt i ten pocałunek był podyktowany ogromną potrzebą oraz uczuciami, odłożył na bok wszystkie zmartwienia, w tym to, które gdzieś tam cicho się pojawiało, że Gibbins być może nie jest nim zainteresowana akurat w tym kontekście. Różnie mogło przecież być.
Kolejny pocałunek był intensywniejszy i bardziej namiętny, co poskutkowało nie tylko podgrzaniem temperatury jego ciała, ale również ochotą na jeszcze więcej. Hellstorm był mężczyzną, który starał się często brać z życia garściami i skoro nadarzyła się okazja, by całować się dłużej z Kate, to dlaczego miał z tego nie korzystać? Dopiero jej wymuszenie siadu nieco ostudziło jego zapędy, aczkolwiek i tak był mega usatysfakcjonowany tym co tu zaszło, bo weszła mu na kolana, oplotła dłońmi jego szyję i jeszcze chwilę całowała go, nim odsunęła się i spojrzała mu w oczy.
Syn Hadesa wpatrywał się w nią jak w obrazek, z sekundy na sekundę czując coraz większy napływ pozytywnych emocji. Zauroczył się w niej kompletnie i dostrzegał w niej swój chodzący ideał, była piękna w każdym tego słowa znaczeniu i dało się to odczuć nie tylko w jego spojrzeniu, ale również w biciu serca, które biło mocno, a zarazem bardzo spokojnie.
Ujął jej policzek w swoją dłoń i przechylił nieznacznie głowę na bok, uśmiechając się bardzo szczerze w jej stronę.
- Uczę cię, jak będziemy się od teraz witać - zażartował, chcąc nieco rozluźnić atmosferę, a jednocześnie zapewnić ją, że dla niego nie jest to jednorazowy wyskok, jakiś nagły wzrost podniecenia czy też potrzeba fizyczności. Traktował to wszystko bardzo poważnie, choć nie wiedział, czy słusznie, bo przecież był w stosunkach damsko-męskich niedoświadczony i tak naprawdę było to jego pierwsze większe zauroczenie chyba.
Pogładził ją zewnętrzną stroną dłoni po policzku i znów się uśmiechnął, czując jak szczęście zaraz go rozsadzi. Ujął jej dłoń w swoją i pogładził palcem jej wewnętrzną część.
- O ile chcesz... - dodał już trochę mniej pewnie, bo przecież nie mógł decydować za nią. Poniekąd liczył też na potwierdzenie tych słów także przez nią, a najlepiej w formie fizycznej: pocałunku, znaczy się przywitania.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Sob 11 Lip 2020, 18:59

Czego by nie zrobili byłoby złe, ale według Gibbins gorsze było zwlekanie i być może ponowne zaskoczenie przez syna Tartara z potworami. Prawdopodobnie i on tym razem będzie lepiej przygotowany, więc bez przedmiotów, to może być jeszcze gorszy pogrom. A czy teraz ruszą czy za pół roku, to nadal poślą najbardziej doświadczonych, nadal część z nich nie wróci i nadal mogą być tak poranieni, że będą potrzebowali kilku tygodni regeneracji. Nie istotne było to czy teraz to miało się zadziać czy później, scenariusz nadal wyglądał podobnie z tą różnicą, że każdy tydzień opóźnienia zwiększał ryzyko nadejście zagłady.
Kate pofolgowała sobie, bo gdyby nie uczucia nią targające, to prawdopodobnie nigdy czegoś takiego w miejscu publicznym by nie zrobiła. Dzisiaj był wyjątek od reguły i na te kilka chwil zapomniała o potencjalnych podglądaczach. Niemniej jego niepewność by ją nieco uraziła, bo (stereotypowo patrząc) nie była córką Afrodyty, by to było dla niej niezobowiązujące nic. Nie była właściwie jak większość herosów czy  herosek wiecznie napalonych gotowych rozłożyć nogi przed każdym niezależnie od płci.
Jej też robiło się coraz goręcej i z każdą chwilą coraz bardziej się napalała. Między innymi dlatego musiała zwolnić tempo, a najlepiej to zastopować wszystko, póki oboje trzeźwo myślą. Stąd też wymuszenie na nim, by się podniósł, jednak była na tyle sprytna, by zrobił to płynnie wraz z nim i nie odrywać się od jego ust. Przynajmniej jeszcze przez te kilka długich sekund, bo w końcu to ona zakończyła pocałunek i nieco odsunęła swoją twarz od jego.
Widziała jak na nią patrzył i to jej niezwykle schlebiało. Jej spojrzenie wcale nie było odmienne, bo czuła rozpierające ją emocje i uczucie zauroczenia. Wpadła kompletnie ta nasza poważna Gibbins, ale nie było to nic zaskakującego biorąc pod uwagę, że jej siostra od jakiegoś czasu śmiała się z niej, gdy ta tylko wspominała o Drake'u. Podobno od razu widać było zakochanie.
Na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, choć jedna brew jednocześnie powędrowała ku górze na jego słowa. Nie żeby miała coś przeciwko, po prostu nigdy jeszcze nie usłyszała z jego ust tak bezpośredniego podejścia do sprawy i tak odważnego, pewnego siebie jednocześnie. Tak, podobało jej się to bardzo, ale czy kogoś to mogło dziwić, skoro Kate była córką Ateny?
Kolejne słowa już brzmiały bardziej jak on, ale z drugiej strony były przecież potrzebne. W końcu czysto w teorii różnie mogło być, przynajmniej przy innych heroskach, dla których takie zachowania były normą. Nie dla niej jednak, więc odpowiedź była oczywista.
- Chcę, bardzo... - szepnęła nie odrywając wzroku od jego oczu. Cmoknęła go w policzek i w końcu zsunęła się z jego kolan i z zadowolonym uśmiechem zajęła ponownie miejsce na jego koszulce. Nieco pogniecionej, zasypanej piaskiem, ale nie przejmowała się tym. Była szczęśliwa.
- A ty jesteś pewny, że tego chcesz? - spytała jeszcze zerkając na niego. Wiedziała, że mężczyzna obok niej różni się od herosów, ale upewnić się musiała. Nie zależało jej na krótkich romansach przecież.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Pią 17 Lip 2020, 14:04

Byli narażeni na tak cały czas i tak na dobrą sprawę, w każdej chwili mógł nadejść ich koniec. Drake też tracił powoli zaufanie do zarządców obozu oraz do kapitanów (głównie swojego, bo Corvus jeszcze swoje obowiązki wykonywał) i tak na dobrą sprawę czuł się niejako jak świnia hodowana na rzeź. Z drugiej strony wiedział też, że Asklepiosowi, Tyrowi czy Dionizosowi nie jest na rękę upadek obozu, dlatego też przygotowują plan i odpowiednie środki, by w końcu ruszyć w nieznane i zdobyć pożądane przedmioty. Zdaniem Hellstorma przeczekali już dostatecznie długo i nie można było dalej tego przeciągać, gdyż w każdej chwili ten potwór znów może przypuścić atak na kampus.
Nie spodziewał się po niej, że będzie gotowa okazywać sobie czułości w każdym miejscu i o każdym czasie, ale było to dla niego poniekąd bardzo wygodne, bo przecież Hellstorm sam nie czuł się aż tak pewnie, by szczerzyć się to wszystkich z powodu pogłębienia relacji z Gibbins. Nie był też osobą, która była łasa na atencję i oświadczanie wszystkim wokół, jak to jest szczęśliwy. Wystarczyło tylko, by córka Ateny wiedziała, że już w tym momencie jest dla niego najważniejsza i że gdy tylko będą sami chociażby w domowym zaciszu, będą "nadrabiać" te wszystkie braki pocałunków i czułości w towarzystwie. To był chyba dobry układ.
Spoglądając w jej oczy dostrzegał doprawdy wiele, ale przede wszystkim to co chciał: wzajemność. Czuł każdą komórką ciała, jak Kate go pożąda i jak bardzo zmienia się temperatura jej ciała, gdy tylko wykona jakiś drobny gest w jej stronę, albo ona sobie coś po prostu pomyśli o nich fajnego. Córki Ateny bardzo często były oszczędne w reakcjach i trzeba było nauczyć się je odczytywać. Kate jednak w tym momencie była wyjątkiem od reguły, gdyż szczęście miała niemalże wypisane na twarzy.
Choć Gibbins zsunęła się z jego kolan i trochę ostudziła atmosferę, nie całując go po raz kolejny, Drake nie miał jej tego za złe. Spodziewał się, że minie trochę czasu, nim oboje przywykną do bliskości i zaczną czuć się komfortowo w tych pozach. Ale jeśli Kate chciałaby potrenować siedzenie na jego kolanach, to Drake nigdy nie odmówi, żeby była jasność!
Syn Hadesa przesunął wierzchem dłoni po jej policzku.
- Jestem pewny - powiedział, a jego ton tylko potwierdzał to wszystko.
Przekręcił się bokiem do niej, by znów spoglądać na jezioro i tym razem zamiast tylko ująć jej dłoń i ją trzymać, objął ją jak typowy chłopak swoją dziewczynę oraz zachęcił, by położyła głowę na jego ramieniu i po prostu wtuliła się w niego.
- Jak zareaguje na to twoja siostra? - spytał, bo przecież to była bardzo istotna kwestia. Kate dała się poznać przede wszystkim jako przykładna starsza siostra, która dba o swoje relacje rodzinne, zwłaszcza względem tej młodszej. Hellstorm nie wiedział, jakie ma ona zdanie na jego temat i byłoby trochę wpadką, gdyby siostra Gibbins go nie lubiła. Trochę się tym przejmował, co było kolejnym dowodem jego zaangażowania.
Kate Gibbins
Kate Gibbins
Re: Rzeka Nie 19 Lip 2020, 00:37

Wychodzi na to, że wiele kłamstwa było w stwierdzeniu, że przeciwieństwa się przyciągają. A i może tak się zdarza, ale raczej nie można z tego stworzyć czegoś stabilnego i na długo. Takie było przynajmniej jej zdanie, stąd też w jej mniemaniu idealnie do siebie z Hellstormem pasowali. Niektórzy łaknęli mniej lub bardziej pieszczot przy innych czy też okazywania sobie miłości. Nie ona i na całe szczęście nie i on. Te rzeczy zdecydowanie mogą sobie zostawić na domowe zacisze, bo to, że Kate nie była tak otwarta, nie oznacza, że nie lubiła takiego okazywania uczuć. Także zdecydowanie dobry układ.
Gibbins nie była typową córką Ateny pomimo wielu naprawdę podobieństw. Nie była jednak aż tak oszczędna, by wręcz być oschłą. Uwielbiała się przecież śmiać czy uśmiechać (choć ten był zwykle mały) i nie ma problemu, by robić to przy innych. Taki mały wyjątek od reguły, no i dzisiejsza chwila, bo z całą pewnością nie wyczyta z jej twarzy tak łatwo tego wszystkiego następnym razem. A przynajmniej nie w takim miejscu.
Kate nie przeszkadzałoby takie siedzenie na kolanach, a i nawet całowanie, gdyby znajdowali się w domu jednego z nich. W tym miejscu jednak było ryzyko ich nakrycia i choć w gruncie rzeczy nie robili nic złego, to jednak wolała to zachować tylko dla nich. W końcu to dość intymna sytuacja, przynajmniej jak dla niej, dla której całowanie się z byle kim nie było normą.
Uśmiechnęła się delikatnie na jego potwierdzenie, bo przecież to właśnie pragnęła usłyszeć. Zapatrzyła się na rzekę, gdy on zmieniał pozycję i spojrzała na niego dopiero, gdy poczuła jego obejmując ją rękę. Przysunęła się nieco bliżej niego i ostrożnie oparła głowę na jego ramieniu. Na jej twarzy gościł cały czas maleńki uśmiech, ale jak mogłoby być inaczej, skoro tak się sprawy potoczyły?
- Eee... Jestem pewna, że będzie szczęśliwa że ja w końcu jestem. No i z pewnością ciebie polubi - cieszyła się, że teraz wtulała się w niego i nie miał szans dojrzeć jej lekkiego zawstydzenia. W końcu Emma od jakiegoś czasu śmiała się z niej, że zakochana w Drake'u jest. Mężczyzny nie miała okazji poznać, bo na całe szczęście, trafiła młoda do Asklepiosów. Czasami wolałaby totalnie mieć siostrę obok, ale koniec końców lepszy taki kapitan, a nie Folk.
Drake Hellstorm
Drake Hellstorm
Re: Rzeka Sro 22 Lip 2020, 00:38

Drake nigdy nie wierzył w teorię, jakoby przeciwieństwa miały się przyciągać. Był osobą za pan brat z logiką, dlatego też nie widział żadnego sensownego powodu, by być z kimś takim, z wyjątkiem uzupełniania się wzajemnego. Ale czy dało się na tym zbudować sensowne uczucie? Śmiem wątpić, zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę brak istotnych czynników wspólnych. Wiadomo, że następuje pewna hierarchizacja wartości i tak jak można sprzeczać się politycznie, to nie jest to czynnik decydujący. Co jednak gdy kobieta pragnie potomstwa, a mężczyzna tego nie chce? Co jeśli jedna strona chce spokoju i ustatkowania, druga adrenaliny i życia na kocią łapę? Co jeśli on chce spędzać wolny czas w taki sposób, który jej nawet przeszkadza? Już nie mówiąc o akceptacji. Przeciwieństwa przyciągały się tylko i wyłącznie fizycznie czy seksualnie, ale na tym nie buduje się związku. A jeśli jednak te przeciwieństwa się dogadają i będą razem funkcjonować, a także będą szczęśliwi, to nigdy tymi przeciwieństwami nie byli.
Kate znalazła bardzo fajny balans w samej sobie, dzięki czemu nie była ani tezą ani antytezą dziecka Ateny. Posiadała w sobie wiele różnych cech: potrafiła się śmiać, była bardzo mądra, a jednocześnie nie arogancka, miała w sobie empatię, acz nie była ona nadmierna, potrafiła też pogodzić swoją potrzebę izolowania się z integracją obozową, dzięki czemu wyglądała na jedną z najnormalniejszych osób na całym kampusie. Było to bardzo prawidłowe, bo dała się poznać jako obowiązkowa i ciepła kobieta, która nie jest jednak kluchą i ma charakter, nie pozwalający na to, by ktokolwiek wszedł jej na głowę. Spośród wszystkich dziewczyn w obozie, ona należała już do grona kobiet - w pełni ukształtowanych i zdecydowanych. Między innymi to go w niej pociągało, ta dojrzałość.
- Jeśli jest choć trochę podobna do ciebie, to i ja ją polubię - spojrzał kątem oka na ukochaną i uśmiechnął się lekko, będąc pewnym swoich słów.
Siedzieli tak w ciszy jeszcze dobrych kilka chwil, nim ściemniło się do tego stopnia, że oświetlały ich tylko promienie odbite od księżyca. To była właściwa pora, by wracać i najpewniej przespać się z tym nagromadzeniem pozytywnych emocji. Z drugiej strony, Hellstorm nie chciał kończyć jeszcze spotkania, bo nie zdążył się nacieszyć chwilą i swoją Kate. Bo tak już mógł o niej mówić.
- Nie chcę być natrętny, ale... - zaczął, bo spodziewał się, jak to może zabrzmieć. - Chciałbym spędzić z tobą jeszcze trochę czasu dzisiaj - powiedział wprost, by Gibbins miała pewność, że Drake jest bardzo przejęty całym tym dzisiejszym wieczorem.
- Chciałabyś wpaść do mnie teraz? - spytał, po czym od razu zaczął się tłumaczyć. - Oczywiście nie chodzi tu o żaden seks czy coś... - nieco się zdenerwował, bo nie było to dla niego komfortowe. - Znaczy wiesz... podobasz mi się i chciałbym to z tobą zrobić, ale... nie chodzi tu teraz o to, tylko o przedłużenie wspólnego wieczora... ale jakby coś, to ja nie mam nic przeciwko - trochę spanikował, bo w jego głowie brzmiało to trochę gorzej, niż w rzeczywistości. Miał nadzieję tylko, że Kate nie potraktuje tego jak zniechęcenia, tylko również będzie chciała z nim spędzić tą - jakby nie patrzeć - noc.
Podniósł się do pozycji stojącej i podał rękę brunetce, by i ta wstała z jego pomocą. Zabrał od niej koszulkę, którą wytrzepał z piasku i nałożył ją ponownie na siebie. Nie przeszkadzało mu, że była pognieciona. Jego Kate na niej siedziała, więc nawet wolał taką nosić. Powalone, nie?
- Wracamy? - spytał i uzyskując aprobatę bądź nie, poczekał aż córka Ateny będzie gotowa i udadzą się z powrotem do obozu.
Dokąd poszli? To już tylko wie ta dwójka.

zt oboje
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Rzeka Sro 29 Cze 2022, 15:53

Ostatnie tygodnie w życiu Marca były najlepsze, jakie mógł sobie wyobrazić. Jego związek z Olivią rozkwitał, on miał mnóstwo energii do wszystkiego, dogadywali się (co wobec jego aury było dość niezwykłe) i nawet nie myślał o tym, by opuścić obóz. W końcu znalazł jakiś punkt zaczepienia dla siebie i tym samym nareszcie czuł się tutaj jak w domu, bo jak się okazało - cały ten czas brakowało mu po prostu tej jednej, jedynej osoby, z którą mógłby dzielić niemalże wszystko. Nic więc dziwnego, że miał takiego powera do wszystkiego i tej energii wcale nie tracił. Teraz już rozumiał na czym polegała ta cała miłość. Nie przesłaniało mu to jednak w żaden sposób obowiązków, które wykonywał z większą uwagą i zaangażowaniem, mając teraz dodatkową motywację w postaci Olivii, dlatego też nie nudził się tak mocno jak kiedyś. Wcześniej bywało z tym różnie.
Zbliżały się godziny wieczorne, a on kończył właśnie swój patrol i odliczał wręcz sekundy do wybicia tej konkretnej, by mógł wrócić do Gale i spędzić z nią resztę dnia. Dziś jednak postanowili umówić się w innym miejscu niż w jakiejś karczmie, dlatego też wybrali się na obrzeża obozu, by skorzystać z dobrej pogody i przespacerować się wieczorną porą po dość klimatycznym obszarze. Zanim jednak udali się tam, Marc zahaczył jeszcze o koloseum, do którego miał znacznie bliżej niż do greckiej dzielnicy i wziął prysznic, a potem przebrał się (pomyślał o wszystkim zawczasu, więc ciuchy na zmianę miał przygotowane). Spotkali się więc na drodze prowadzącej do lasu lub nad jezioro w zależności od tego, gdzie chcielby skręcić.
Syn Eris jak tylko zobaczył swoją ukochaną, przyspieszył kroku i bez słowa wziął ją w objęcia, żeby zaraz złożyć na jej ustach czuły pocałunek, który przedłużał ile tylko się dało. W pewnej chwili musieli jednak przestać, by nie zabrakło im powietrza.
- Cześć, kuoczko - uśmiechnął się zalotnie i cmoknął jeszcze w usta Olivię, by zaraz spleść ich ręce i gładzić ją kciukiem po zewnętrznej stronie jej dłoni. - Długo czekałaś? - od razu dopytał, choć miał nadzieję, że Nowozelandka dopiero co tu przyszła, dzięki czemu nie miałby żadnych wyrzutów sumienia czy coś w ten deseń.
- Chodźmy - zarządził, po czym skierował swoje kroki w stronę lasu, w którym to miał się odbyć ich spacer. Nie szli w żadne konkretne miejsce, a po prostu przed siebie, ciesząc się swoim towarzystwem. Gdzie nogi ich zaprowadzą? To zależy, jak bardzo będą skupieni na podróży, a jak bardzo będą skupieni na sobie, bo ostatnio to oni świata poza sobą nie widzą.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Rzeka Wto 05 Lip 2022, 09:41

- 10 -

Związek z Markiem, choć po pierwszych dniach budził kilka jej obaw, tak okazał się być najlepszym, co ją spotkało. Dogadywali się jeszcze lepiej niż wcześniej i nie utracili tej przyjaźni, która ich łączyła. Ona wręcz rozrosła się jeszcze bardziej, co w połączeniu z bijącą od nich miłością i oddaniu, było zestawem idealnym. Gale z całą pewnością nie miała na co narzekać, bo nie było między nimi sporów i dziwnych sytuacji. Dzięki temu też ich sprawy nie eskalowały za wpływem jego aury, bo nie miało co eskalować. Oboje jednak mieli na uwadze to, że ewentualne kłótnie będą przez to rosły do absurdalnych poziomów i najlepszym dla nich rozwiązaniem będzie wtedy odseparowanie się, by jego aura z niej zeszła. Może rozwiązywanie kłótni telefonicznie to nie najdojrzalszy pomysł, ale w ich przypadku właśnie najbardziej dojrzały ze wszystkich.
Olivia miała dzisiaj tylko trening i to w popołudniowej porze, więc na spokojnie zdążyła wrócić po nim do siebie, na spokojnie się umyć i jeszcze chwilę się ponudzić, nim wyszła na spotkanie z ukochanym. Ubrała się w wygodne rzeczy, w końcu mieli spacerować po lesie, ale jak to ona lubiła przy tym zawsze dobrze wyglądać. Odkąd była z Deverillem, skupiała na tym jeszcze więcej uwagi, chcąc rzecz jasna i podobać się jemu.
Gale była na miejscu kilka minut przed czasem i wcale się nie niecierpliwiła. Skupiła się na ciszy wokół siebie i przyrodzie, dlatego też szybko wyłapała, że ktoś się zbliża. Obróciła się w jego kierunku i z uroczym uśmiechem czekała, aż podejdzie. Zarzuciła mu ręce na ramiona i oddała pocałunkowi trwając w nim, póki mężczyzna tego nie przerwał.
- Cześć, pingwinku - mruknęła zadowolona po tym, jak cmoknął ją w usta. - Tylko kilka minut - powiedziała lekko i machnęła ręką sugerując, by tym w ogóle się nie przejmował. Czuła przecież, że był czysty oraz pachnący i doceniała znacznie bardziej to, niżby miał przyjść chwilę wcześniej, ale zapocony.
Ruszyła w równym tempie z Markiem gdzieś w las zupełnie nie interesując się ich przypadkową trasą. Dłuższą chwilę szli w milczeniu, a gdy znaleźli się nad płytkim strumykiem rzeki, Gale spojrzała na ukochanego uśmiechnięta.
- Rozumiem, że patrol był spokojny - nawiązała do jego zadania sprzed chwili, z którego wrócił cały i zdrowy oraz, wydawałoby się, w ogóle nie zmęczony.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Rzeka Sro 06 Lip 2022, 14:31

Miłość miała to do siebie, że nawet wśród najmroczniejszych i najbardziej konfliktowych ludzi wywoływała niespotykane dotąd pokłady empatii i chęci dążenia do zgody, dzięki czemu czyniła ludzi lepszymi. Może to właśnie ten fakt był głównym powodem, dla którego jego aura nie była praktycznie żadnym problemem w ich relacji, choć z pewnością dużo też zawdzięczał temu, że gdy tylko pojawiała się okazja, by zaognić jakiś konflikt, to albo on, albo Olivia wychodzili z pomieszczenia, by nie ulec tej presji. Z reguły była to ona, bo jednak jego aura bardziej oddziaływała na nią, niż na niego, ale jemu też się zdarzyło. Niemniej jednak dzięki temu trwali w tym związku i z dnia na dzień było coraz lepiej, co było widać po ich reakcjach, gdy tylko siebie zobaczyli.
Odetchnął z ulgą, gdy Gale wcale nie była zdenerwowana z tego faktu, że chwilę na niego poczekała i zaraz splótł ich ręce, by zaprowadzić ich nieco głębiej w las, konkretniej w kierunku strumyka rzeczki, która płynęła nieopodal.
- Zaskakująco tak - przyznał, bo rzadko kiedy zdarzało się, że nie spotkali w okolicy nawet jakiegoś podrzędnego troglodyty. Zapach herosów, który unosił się z obozu nawet mimo bariery był bardzo kuszący dla wielu bestii i właśnie dlatego ich patrole były czymś codziennym, bo ilu potworów by nie zaciukali pod swoim przysłowiowym "płotem", to dwa razy tyle przyjdzie tutaj jutro, szukając swojej szansy na skosztowanie jakiegoś zagubionego półboga.
- Mam więc dużo sił dla ciebie dzisiaj - poruszył wymownie brwiami, po czym roześmiał się, bo mogło to mieć różny wydźwięk. - Także korzystaj, w każdej formie - cmoknął ją w policzek i w ten sposób niejako zachęcił ją do tego, by Nowozelandka wymogła na nim coś. A co to będzie? To już zależy od jej preferencji, bo mogła mieć ochotę na całą gamę rzeczy, począwszy od mizianka, poprzez masaż, skończywszy na namiętnym seksie pośród drzewek. Niby była dość konserwatywna i wstrzemięźliwa w tego typu akcjach, ale Deverill potrafił w niej wybudzić wiele instynktów, które pozwalały jej przekraczać pewne granice. Także seks w miejscu publicznym nie był dla nich niczym obcym.
- Jak twój trening? Nauczyłaś się czegoś nowego? - Olivia była w obozie już jakiś czas, więc wiele wiedzy zostało jej przekazane. Tak naprawdę teraz potrzebowała już testów na zewnątrz, które od jakiegoś czasu zdarzały się coraz częściej. Chodziła na patrole, bywała na łatwiejszych misjach i za każdym razem wracała niemal bez szwanku. Jak widać była lepiej przygotowana, niż ktokolwiek mógłby się spodziewać, w tym on.
Sponsored content
Re: Rzeka

Rzeka
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
Similar topics
-
» Rzeka
» Rzeka
» Rzeka



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Skraj obozu :: Las-
Skocz do: