Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pon 09 Sie 2021, 15:36, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Nie 21 Cze 2020, 20:10
Dwoje ludzi zniknęło. Nikt nie wiedział, gdzie poszli, po co, ani co się z nimi tak naprawdę stało. Niektórzy żartowali, że poszli się lepiej poznać, a żeby nie wzbudzać podejrzeń, wybrali do tego miejsca las; inni byli mniej optymistyczni twierdząc, że zostali rozszarpani przez potwory. Sprawa ich zniknięcia nie mogła jednak pozostać bez reakcji; Rada Obozu zadecydowała, że przydałoby się wysłać ekipę, która miałaby sprawdzić, co tak naprawdę się stało. Folklore Galichet, Blake Simmons, Delilah Bianchi. Cieszymy się, że zgłosiliście się jako ochotnicy. Pamiętajcie, że możecie natknąć się na potwory i nie przestawajcie szukać, dopóki nie znajdziecie naszych zgub, choćby mieli być w szczątkach. Powodzenia. Zapewne spodziewaliście się spełnienia najczarniejszego ze scenariuszy - śmierć dwojga, dość młodych herosów byłoby kolejną stratą dla obozu. Jednak kiedy trafiliście na polanę, gdzie mogli przecież przebywać, zauważyliście tylko kartkę, zapełnioną kropkami i kreskami. Chociaż po młodych ludziach nie było śladu, zaczęliście podejrzewać, że może to wskazówka do miejsca, w którym są. Nawet jeśli byłaby to głupia gra, w którą zdecydowali się zagrać razem z całym obozem, nie mogliście tego tak po prostu zostawić. Postanowiliście odczytać zakodowaną wiadomość.
Zadaniem kapitana drużyny będzie komunikacja ze mną przez Discord w celu podania odpowiedzi Waszej zagadki. Żeby ją rozwiązać - komunikujcie się również między sobą! Bez zmartwień, szyfry są znane, trzeba je jedynie złamać. Sami ustalacie kolejność; mój następny post pojawi się gdy wszyscy uczestnicy odpowiedzą. Macie 72 godziny na rozpoczęcie. Powodzenia!
Delilah Bianchi
Re: Polana w lesie Pon 22 Cze 2020, 22:21
Zgłaszając się do tej konkretnej misji miała nadzieję na odskocznię od dnia codziennego, wielkie przygody zamiast kolejnych godzin spędzonych w szpitalu, na sali treningowej bądź w innym nudnym miejscu. Dlatego teraz, gotowa na niesamowite zdarzenia, może nawet jakąś walkę i zapewne trupy uciekinierów walające się w kałuży krwi, praktycznie podskakiwała zamiast iść, podekscytowana tym wszystkim. Specjalnie na tę okazję zabrała ze sobą szkicownik mając nadzieję urozmaicić swoją kolekcję rysunków makabryczną zbrodnią. Ubrana też była odpowiednio jak na takową wyprawę, chociaż pewnie większość ludzi byłaby odmiennego zdania. Miała na sobie kwiatową sukienkę do kolan, na którą narzucony był kardigan z wielkimi kieszeniami. Na nogach skórzane botki sięgające za kostki, a na biodrach wisiał pas, do którego przypięte były bicz i sztylet. Na pierwszy rzut oka można było nawet uznać, że dziewczyna jest nieuzbrojona, bo całe to żelastwo kryło się w fałdach ubrań. Do tego przerzucona przez ramię listonoszka i voilà – gotowy stój bojowy. Musiała przyznać, że miejsce, do którego zostali wysłani rysowało się inaczej w jej wyobraźni. Liczyła na… coś. Nieważne czy miałaby to być obściskująca się parka prosząca się wręcz o reprymendę za zamieszanie jakie spowodowała, czy może jedynie pozostałe po herosach truchło, które przyszłoby im sprzątać. Cokolwiek ekscytującego. Tymczasem na ziemi leżała tylko kartka, którą podniosła licząc na jakiekolwiek wyjaśnienia. Jednak zamiast spodziewanych liter zobaczyła ciąg kresek i kropek, co przynajmniej stanowiło nadzieję na to coś ciekawego. – Szyfr Mors’a. – rzuciła cicho ni to do siebie samej, ni to do towarzyszy, ale przekazała kartkę kapitanowi sama wyciągając rysownik z zamiarem przepisania kodu, a może nawet rozwiązania jeśli uda jej się cokolwiek z tego przypomnieć.
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Wto 23 Cze 2020, 09:05
Blake miała to do siebie, że zapisywała się na misje z dozą dość dużej ostrożności - nie lubiła angażować się w coś, co jej zdaniem nie było wystarczająco interesujące. Córka Aresa nie marnowała siły i czasu na bzdety, w końcu po ojcu odziedziczyła specyficzną dumę, która kazała jej wybierać ambitne kierunki działania. Nie mogła marnować swoich umiejętności na coś, co nie było tego warte. Cóż. Na dzisiejszą misję zapisywała się z dość dużym pośpiechem na zasadzie "jest, ok, biorę udział, to idę na trening". Kiedy znalazła się na polanie pośrodku lasu, na której nie było niczego poza zaszyfrowaną karteczką, zaczęła się zastanawiać dlaczego, mimo zwyczajowej ostrożności, tym razem popełniła tak oczywisty błąd. Nienawidziła zagadek i chociaż być może nie była wcale aż tak beznadziejna w ich rozwiązywaniu, irytowało ją to, że zabierały cenny czas. Ubrana w, poprzecierane już w kilku miejscach dopasowane spodnie, wiązane buty za kostkę z solidną podeszwą i wygodny top z odkrytym brzuchem podeszła do Delilah, a widząc rzędy kropek i kresek na kartce, którą heroina trzymała w dłoniach, skrzywiła się malowniczo. - Świetnie. - Rozejrzała się po okolicy, licząc na coś więcej, jednak w jej oczach szybko pojawił się zawód. Spojrzała na swojego kapitana, który przecież również tam był i uniosła lekko brwi w cwanym wyrazie, w którym krył się cień nadziei, odrobinę zakrapiany rozbawieniem. - Nie masz może wśród swoich ukrytych talentów, umiejętności łamania szyfrów? Poprawiła pas na biodrach, za który wsuniętych było między innymi kilka sztyletów i latarka i uśmiechnęła się niemal urokliwie. Nie lubiła ograniczać swoich ruchów torbami i plecakami.
Gość
Gość
Re: Polana w lesie Czw 25 Cze 2020, 19:42
Folklore nie miał za bardzo ochoty uczestniczyć w misji. Było to dla niego co najmniej męczące. Niestety w końcu nawet Dionizos miał dość jego opierdalania się i cięcia w chuja, tak więc rozkazał mu poszukać zaginionych herosów. Jako kartę przetargową postawił zabranie Folkowi całego zapasu alkoholu na tydzień. Dzień byłby zrozumiały, dwa dni może jeszcze jakoś by wytrzymał, ale kurwa tydzień?! Taki stan rzeczy był niedopuszczalny, dlatego też mężczyzna zebrał ze swojego mieszkania wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, czyli szlugi i piersiówkę. Co prawda myślał jeszcze o telefonie ze spotify, ale po chwili zrezygnował. Kiedy dotarł na miejsce aż przetarł oczy ze zdziwienia. Z początku nie mógł uwierzyć, że to co widzi przed sobą to prawda. Jednakże szybko zostało zweryfikowane to, że to co widzi przed sobą jest całkowicie realne. Załamany schował twarz w dłoniach. Tak oto miał przed sobą dwie kobiety, które stwierdziły, że chcą wziąć udział w misji. Ze wszystkich herosów w obozie trafił na narkomankę, która ubrała się na misję niczym dziecko lat 60/70 oraz laskę, która miała nazwisko takie samo jak dawna firma produkująca telefony. Przecież sam specjalnie telefon zostawił w domu! Przez dłuższy czas się nie odzywał i pozwolił specom od szyfrów zająć się kodem morsa. Z czasem zaczął nawet powoli odlatywać do krainy snów kiedy to z błogiego zamyślenia wyciągnęła go Blake. - Kiedyś urządziliśmy z Giotto zawody w tym kto za pomocą swoich sików wybije w morsie hymn Mongolii. Pokażcie mi to. - podszedł do córki Morfeusza i wziął od niej kod. Patrząc na kartkę łyknął trzy łyki z piersiówki i rzekł.- Toż to dziecinnie proste. Mamy iść na północ i północny wschód. Jako, że drogi są dwie, a nas tylko trójka to wy we dwie pójdziecie na północny wschód. Poza tym znajdziecie tam jakieś filiżanki, a baby się na tym lepiej znają niż ja. Ja idę na północ - drużyna, która pierwsza ogarnie swój teren dołącza do... Chociaż nie. Wy ogarnijcie swoje, mną się nie przejmujcie.- Po tych słowach Folk ruszył w swoim kierunku. Będąc jednak około 5 metrów od kobiet zatrzymał się. - Jak umrzecie to będzie to tylko wasza wina... Tak tylko mówię. - Po tych słowach poszedł dalej.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Pią 26 Cze 2020, 11:43
Złamanie kodu Morsa nie było takie trudne, jednak decyzja o rozdzieleniu się nie należała do najlepszych. Odległość między wami koniec końców nie była większa niż pół kilometra, a przez las niosły się przecież krzyki. Jakby komuś coś się stało, zawsze mogliście się o tym poinformować. Folklore, który zdecydował się na samotny marsz, wkrótce dotarł głębiej w las, gdzie do jednego z drzew przyklejona była kolejna zakodowana wiadomość, jednak nie zdążył nawet jej zedrzeć, czy też uważniej się jej przyjrzeć. Nerwowe chrumkanie tuż za jego plecami dostatecznie musiało zwrócić jego uwagę; stał naprzeciw dorosłego dzika kalidońskiego. I kto by pomyślał, że tyle ich się narobiło w lasach? Zwierzę było gotowe do szarży na mężczyznę, stąd też musiał szybko reagować. Blake i Delilah pozostawione z teoretycznie prostszym zadaniem wędrowały z odpowiednim kierunku, chociaż po tych filiżankach nie było ani śladu. Dopiero po dłuższej wędrówce zauważyły biało-złoty zestaw pozostawiony na pniu ściętego drzewa. Wyglądało to podejrzanie - takie przedmioty pozostawione w samym środku lasu? Jednak były wspomniane w zagadce, musicie je zgarnąć i przenieść w taki sposób, żeby się nie stłukły. I mogłoby to być dość proste, gdyby nie fakt, że na przeciwko pnia stał drugi dzik kalidoński. Jego chrumkanie nie było takie nerwowe, aczkolwiek był zirytowany waszą obecnością i w każdej chwili mógł w was wbiec i staranować. Należało działać szybko.
Treść wiadomości poznacie, kiedy rozprawicie się z dzikami. Jak decydować o tym, czy wasz atak/unik się powiódł? Obydwa dziki mają po 100 wytrzymałości, do tego przyjmują o dziesięć punktów mniejsze obrażenia od waszych ataków. Żeby wymierzyć atak, należy rzucić kostką d20 dwa razy - pierwszy raz dla tego, czy się trafi, drugi raz dla siły. Do pierwszego rzutu możecie dodać jednorazowo: +3 oczka za piąty poziom umiejętności posługiwania się bronią, którą atakujecie; +2 oczka za czwarty poziom broni, którą się posługujecie; +1 oczko za trzeci poziom broni, którą się posługujecie. Do drugiego rzutu dodajemy modyfikator wynoszący 1/4 mocy broni, którą się posługujecie (np. jeżeli w umiejętność przeznaczyliście 100 punktów, do rzutu dodajecie 25). Ataki dzika można uniknąć - dziki mają 14 w ataku. Rzucamy jedną kostką - jeżeli wypadnie liczba poniżej 14, atak dzika was trafił, jeżeli powyżej - unik wam się powiódł. W przypadku jeżeli was trafił, rzucamy kostką drugi raz na zadane obrażenia. Od tego wyniku możecie odjąć 1 punkt za każde 10 punktów poziomu umiejętności broni, którą posługujecie się w tej walce. Macie 125 wytrzymałości. Kostkami można rzucać chociażby na Google poprzez wpisanie komendy d20 roll; prosiłabym o podlinkowanie kostek, albo wysłanie mi ich przez discord/pw na Alvę. Dodatkowe modyfikatory: Folklore za 100 punktów w tresurze za każdym razem dodaje +5 do wyniku oczek; Folklore oraz Blake za punkty w akrobatyce dodają: Folk + 5 oczek, Blake +3 oczka do uniku; Folklore za 100 punktów w wyczulonych zmysłach za każdym razem dodaje +5 oczek do uniku; Delilah za 41 punktów + 3 do uniku. Kolejność odpisów może pozostać jaka jest; Folklore odpisuje ostatni. W razie jakichkolwiek problemów ze zrozumieniem instrukcji, proszę atakować na discordzie - Ariel#1713 - albo przez pw do Alvy. Powodzenia!
Delilah Bianchi
Re: Polana w lesie Sob 27 Cze 2020, 11:33
Jeszcze zanim ruszyły w swoim kierunku, zarządzonym im przez kapitana, szybko przepisała treść zagadki i zanotowała chaotyczne instrukcje rzucone mimochodem przez Folklora. Nigdy nie wiadomo kiedy i czy mogą się przydać. Z kolei na wieść o rozdzieleniu się kiwnęła jedynie głową, w głębi ducha szczęśliwa, że zabraknie osoby, która mogłaby nimi dyrygować, a zamiast tego będą mogły rządzić same sobą. Teoretycznie Blake była wciąż starsza i miała dłuższy staż, ale nikt nie ogłosił jej oficjalnie przywódczynią w tej dwójce. Początkowo wędrowała w ciszy, wciąż trzymając w jednej ręce zagadkę i tylko co jakiś czas rozglądając się po okolicy, siłą rzeczy zwalając ten obowiązek na towarzyszkę. - Filiżanki? Chyba kapitanowi coś się pomyliło. – chociaż musiała przyznać, że kiedy sama próbowała rozwiązać szyfr wychodziło jej dokładnie to samo, co nie miało większego sensu do momentu, w którym przed nimi zaprawdę zarysowała się szklana zastawa. Podeszła i podniosła jedną z filiżanek szukając dodatkowych zagadek albo wskazówek. – Jak już zostawili filiżanki to mogli też zapomnieć o resztach herbaty… - w jej głosie nie było słychać rozbawienia, tak że trudno było określić czy żartuje, czy mówi całkowicie na serio. Zaraz jednak napotkały na kolejną przeszkodę – dzika. Rozważała czy nie łatwiej byłoby uśpić zwierzę i po prostu przejść koło niego, ale w takiej sytuacji musiałaby się do niego zbliżyć i go dotknąć co wydawało się praktycznie niemożliwe. Rzuciła okiem na Blake i powoli odłożyła filiżankę na pień z zamiarem uporania się ze zwierzęciem w pierwszej kolejności. Wydawało jej się znacznie prostsze nie dopuścić dzika do tego prowizorycznego stolika niż walczyć z nim ze szkłem w ręce. Zwolnionym ruchem sięgnęła też po sztylet przypięty do paska czekając aż dzik rzuci się na dziewczyny. Kiedy tak się stało wyciągnęła broń w stronę atakującego starając się sama zejść z jego drogi. Niestety nie była wystarczająco szybka i zanim zdążyła uskoczyć dzik zahaczył o jej nogę, ale też ostrze otarło się o bok zwierzęcia kalecząc go. Przynajmniej tyle, ale sama zaskoczona atakiem odsunęła się nieznacznie starając się określić skalę obrażeń, zanim nastąpi kolejny atak.
Rzut pierwszy czy trafiłam: 15+2=17 Rzut drugi na siłę: 12+(61/4)-10=12+15-10=17 Rzut na unik: 5+3=8 Rzut na obrażenia od dzika: 14-6=8
Ostatnio zmieniony przez Delilah Bianchi dnia Czw 02 Lip 2020, 12:22, w całości zmieniany 1 raz
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Sob 27 Cze 2020, 14:33
Wieść o zawodach w sikaniu między Folkiem a Giotto, Blake skomentowała wymownym uniesieniem lewej brwi, lecz kiedy obdarzył je swoim chaotycznym wyjaśnieniem i ruszył beztrosko niemalże pogwizdując pod nosem w swoją stronę, jej mina zrzedła. - Filiżanki...co? Hej! To tyle? Serio? - Miała ochotę czymś w niego rzucić, a pierścień na jej dłoni przekształcił się w długi jędnoręczny miecz, jednak mogła sobie nim jedynie pomachać, bo Folk miał ją w dupie. - Skurczybyk. Westchnęła, oparła broń na ramieniu i ze zrezygnowaniem razem z córką Morfeusza skierowała się na północny wschód. Więc będą szukać filiżanek. Cudownie. Nie nawiązywała po drodze kontaktu ze swoją współtowarzyszką, raczej skupiając się na zadaniu, bez względu na to jak bezsensowne by się ono nie wydawało. Z każdym kolejnym kilometrem miała coraz bardziej podirytowany nastrój, a kiedy Delilah zasugerowała Folkowi pomyłkę, Blake tylko wzruszyła ramionami. - Może za mało dzisiaj wypił… - mruknęła, jednak wtedy też jej oczom ukazał się pieniek przyozdobiony biało-złotym zestawem, na widok którego stanęła momentalnie. - Albo to jednak ja za mało wypiłam – uznała marszcząc czoło. Widok był tak dziwaczny, że aż niepokojący, a Blake od razu przypomniała się Alicja w Krainie Czarów. Nie znosiła tej książki, ewidentnie w przeciwieństwie do Deli, bo córka Morfeusza minęła ją i od razu sięgnęła po zestaw. Dzięki temu, że stała nieruchomo, Blake ciut szybciej dostrzegła zwieńczającą cały obrazek wielką kalidońską świnię stojącą jakby na straży przedmiotów. Córka Aresa w duchu pomyślała tylko, że woli prosiaka niż Kapelusznika, a w jej dłoniach znów pojawiły się dwa miecze. Rzuciła Deli ostrzegawcze spojrzenie po czym, powoli nabrała powietrza. - Nie wyglądasz mi na amatora herbaty – oceniła dzika, a na jej ustach pojawił się lekki uśmiech. Zakręciła kilka razy mieczami w dłoniach i ruszyła dokładnie w tym samym momencie co bestia. Zwierzę wybrało tę z heroin, która stała bliżej filiżanek, więc Delilah oberwała jako pierwsza. Blake nawet nie zwolniła. Z impetem skoczyła na kalidońskiego dzika wbijając mu prawy miecz między żebra, lewym natomiast tnąc przez włochaty łeb. Korzystając z rozpędu wymierzyła kopniaka w twardy bok świni, tuż przy zatopionym ostrzu, wyszarpując je z rozbryzgiem ciemnej krwi. Wielki odyniec zakwiczał ze złością i rzucił się na nią, córka Aresa jednak w ostatniej chwili zdołała zrobić unik poprzez przewrót w bok wykonując jednocześnie czyste tnięcie przez udzisko zwierzęcia. Przeraźliwy wrzask rozszedł się po lesie. Teraz odyniec był naprawdę wkurwiony.
Celność pierwszego ataku 15 + 3 = 18 Siła 19 +20 - 10 = 29 Unik 13 + 3 = 16 Celność drugiego ataku 14 + 3 = 17 Siła 17 + 20 - 10 = 27
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Sro 01 Lip 2020, 20:34
Folklore najwyraźniej był zbyt odurzony trunkiem, żeby w ogóle zareagować na obecność dzikiego zwierzęcia. Nawet nie przygotował broni, przez co dzik ruszył prosto na niego, głową trafiając go prosto w krocze i pobiegł dalej do przodu, zostawiając obolałego mężczyznę i przygotowując się do następnego ataku. Natomiast kilkaset metrów dalej, Blake i Delilah radziły sobie nawet dobrze; dzik był dostatecznie osłabiony i gotowy na zaszarżowanie po raz kolejny, tym razem jednak pierwsza na jego drodze miała znaleźć się córka Aresa, której to przypadłoby zabicie potwora. Na całe szczęście, filiżanki były całe, a to był przecież jeden z punktów tej dziwnej zagadki, a przynajmniej tego, czym podzielił się kapitan drużyny Dionizosa.
Kostki działają tak samo, z jedną małą różnicą: Folklore za oberwanie w czułe miejsce traci dotychczasowe premie; Blake, przepełniona pewnością siebie, zyskuje +2 do wyniku wszystkich oczek. Następny mój post pojawi się 5 lipca, macie czas do 4 lipca godziny 23:59 na napisanie kolejnych postów! Powodzenia!
Gość
Gość
Re: Polana w lesie Sro 01 Lip 2020, 23:19
Uderzenie było faktycznie dosyć potężne przez do Galichet znalazł się na deskach. Pierwsze co zrobił kiedy odzyskał chociaż trochę przytomność to wsadzenie dłoni w majtki i sprawdzenie czy jego klejnoty są całe. Miał nadzieję, że tak było chociaż żaden z niego lekarz. Wkurwiony jednak postanowił, że nie odpuści stworowi, który postanowił naruszyć jego drogocennego, ostatniego plemnika. Wykorzystując swoją moc kontroli mgły rozesłał ją na polu bitwy. Sam zaś całkowicie rozpłynął się we mgle. Dzięki temu nie musiał martwić się jakimkolwiek atakiem stwora - był w końcu całkowicie niematerialny. Nie miał również zamiaru pozostać dłużny dzikowi. Korzystając z prawdopodobnej utraty orientacji w sytuacji przez dzika, stworzył z mroku niezliczoną ilość ostrzy, które następnie posłał z dużą prędkością w stronę dzika.
mój rzut kostką na atak (nie wiedziałem na ile ich zrobić skoro iloć ostrzy jest ogromna, zrobiłem więc jeden roll bez żadnych premii): 17 rzut na unik - jestem niematerialny, więc nie mam nawet jak oberwać.
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Czw 02 Lip 2020, 08:52
Rozwścieczone zwierzę zostawiało za sobą ślady krwi z ran zadanych przez córkę Aresa i chyba zapomniało o istnieniu Deli. Blake uśmiechnęła się do odyńca, który znów wbił w nią swoje nienawistne spojrzenie. Jej dwa jednoręczne miecze były w gotowości, gdy świnia zaszarżowała na nią po raz ostatni. Przyćmione złością, zdawało się nie przejmować klingami, które wyszły mu na spotkanie, chciało po prostu zranić, poturbować i najlepiej zajebać tę irytującą istotę. Blake nie doceniła zawziętości zwierzęcia, i w momencie jego ataku nie zdążyła w porę wykonać uniku. Szable dzika niechybnie spotkałyby się z jej brzuchem, gdyby nie szybki blok dwoma mieczami. Nieprzyjemny dźwięk uderzenia stali o twardą kość rozległ się po lesie, a zaraz po nim złowieszczy kwik, ponieważ córka Aresa zdążyła wykonać obrót przejmujący część siły ataku zwierzęcia i ciąć lewym mieczem w jego tłusty bok. Dzik zachwiał się na nogach, jednak zaraz resztką sił zwrócił się w stronę Simmons. Dziewczyna przewróciła oczami. - Nie chcesz zdechnąć, co? Tym razem to ona pierwsza ruszyła w stronę dzika. Zwierzę próbowało kontratakować, jednak nie miało szans z córką Aresa, która zgrabnie uniknęła ataku szablami poprzez wślizg między przednie nogi galopującego dzika, jednocześnie wymierzając czyste cięcie dwoma mieczami przez tchawicę zwierzęcia. Przeraźliwy wrzask przeszedł w piskliwy kwik, gdy dzik zaczął tracić powietrze uchodzące przez jego rozpłatane gardło. W końcu padł na leśną ściółkę nieruchomy, chociaż zdawało się, że wciąż gorący ze złości. Blake, której dekolt, szyja i część policzka skąpane były w świeżej krwi odyńca, wstała i spojrzała na cielsko z góry po czym zerknęła na córkę Morfeusza. - Żyjesz? Pochyliła się nad dzikiem i wytarła po kolei ostrza swoich mieczy o jego szorstką szczecinę. Dotknęła swojego policzka, który aż lepił się od krwi i skrzywiła się. - Uh. Obleśne. Bierz filiżanki, musimy znaleźć Folka. – Jej miecze znów zmieniły się w pierścienie, córka Aresa natomiast ściągnęła z siebie bluzkę i przetarła materiałem twarz i szyję, po czym, chcąc nie chcąc, założyła ubranie z powrotem. Nie chciała pozostawiać po sobie śladów w tym cholernym lesie.
Zanim udało jej się całkowicie podnieść i przygotować na kolejny atak było już po wszystkim. Walka się skończyła, a dzik leżał we wciąż rosnącej kałuży krwi. No cóż, takie są zalety towarzystwa córki Aresa, z czego akurat Deli była zadowolona, bo wielką fanką walki nie była. - Żyję. – odpowiedziała krótko. Nawet jej rana nie wyglądała tak źle, a już na pewno miała na sobie mniej krwi niż jej towarzyszka, która szczerze mówiąc wyglądała jakby się w niej kąpała. Przynajmniej nie było widać na niej żadnych ran, dlatego zamiast do Blake Deli podeszła do pieńka z filiżankami. – Nie powinna tutaj być jeszcze jakaś zagadka co dalej? – ostatecznie ten poprzedni szyfr zaprowadził ich tutaj, ale nie mówił co mają robić po odnalezieniu rzeczonych szklanic, a jeśli nic nie znajdą to w tym przypadku logiczniej wydawało jej się ruszyć dalej w tym samym kierunku, na północny wschód. – Folklore da sobie radę. Powinnyśmy chyba iść dalej. – dodała wskazując na kierunek przeciwny do tego, z którego przybyły. Tak czy siak wzięła filiżanki trzymając je ostrożnie w obu rękach i rozglądając wokół czy nic nie przeszkodzi im znowu.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Czw 02 Lip 2020, 17:23
Niestety, Folklore nigdy nie będzie mógł mieć dzieci. Może i nie poczuł większej różnicy trzymając rękę w bokserkach, a jednak nigdy nie będzie mógł doczekać się swoich następców. Jego atak niestety całkiem zdezorientował dzika, który zakwiczał tylko i z przerażeniem uciekł głęboko w las, zostawiając za sobą krwawy ślad. Tym razem synowi Hekate nie było dane zaprezentować swoich umiejętności w sile i sprycie, czy też tresurze dzikich zwierząt. Musiał wytężyć umysł. Ewentualnie też i dziewczęta znalazły się w polu mgły, zbliżając się do drzewa, na którym znajdowała się kolejna zagadka; podpowiedź, w którym kierunku mają iść. Może i znajdzie się tam słowo wyjaśnienia co do filiżanek? Chociaż sama kartka wyglądała jakby była wyrwana z prostego zeszytu, a pismo nie było zbyt zgrabne, wszystko było czytelne. Pozostało tylko złamać szyfr, który dzielił od poznania odpowiedzi. Drzewa zaszumiały, a ptaki wznowiły swoje świergotanie. Wyglądało na to, że nie groziło wam żadne niebezpieczeństwo, przynajmniej na ten moment. Mogliście w spokoju zająć się rozwiązaniem zagadki.
Dziękuję za aktywność! Na rozwiązanie zagadki macie czas do 5 lipca, godziny 23:59. Prosiłabym, żebyście tym razem nie potraktowali tego jako sikałem w kodzie Morse’a, tylko żeby w Waszych postach była mowa o tym, że Wasze postaci faktycznie łamią kod, zastanawiają się nad nim, rzucają sobie propozycje. W końcu jesteście drużyną, dyskutujcie. Kolejność odpisywania jest zależna tylko od Was i pamiętajcie, żeby podesłać mi odszyfrowaną wiadomość przez PW do Alvy, albo na discord. Powodzenia!
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Pią 03 Lip 2020, 19:43
Blake nie mogła odmówić Deli racji w sprawie Folka, jednak nie obyło się to bez niechęci. Musiały iść dalej, bez względu na to jak bardzo Simmons nie lubiła się rozdzielać na dłużej, niż to konieczne, co wcale nie miało nic wspólnego z tym, że gdzieś tam był jej kapitan i nie wiedziała co się z nim dzieje. Może właśnie tracił życie? Albo co gorsza płodność? Cóż, wzruszyła ramionami na znak zgody i ruszyła w odpowiednią stronę razem z córką Morfeusza. Tym razem nie musiały iść długo, kiedy ich oczom ukazała się kolejna wskazówka. - Czuję się jakbyśmy były na podchodach – mruknęła i zerwała kartkę z drzewa. Jej wzrok śledził ciąg liter z rosnącą irytacją. - Chociaż tam przynajmniej rozstawiają strzałki. Rozumiesz coś z tego? - Podała zwitek papieru córce Morfeusza, z bladą nadzieją, sama natomiast rozejrzała się po okolicy. Nie wiedziała co bardziej by jej się teraz przydało – dodatkowa wskazówka czy może kolejna świnia do ubicia. Niestety, pełna zawodu musiała znów spojrzeć na kartkę papieru z zaszyfrowaną wiadomością, ponieważ w pobliżu nie było teraz niczego ciekawszego do roboty. Dość szybko okazało się, że bez względu na to w jaki sposób nie próbowała poprzestawiać liter, nic z tego co miała przed oczami nie nabierało sensu. Pożałowała, że nie ma tu Folka z jego piersiówką, bo zaczynała tracić cierpliwość.
Delilah Bianchi
Re: Polana w lesie Sob 04 Lip 2020, 18:06
W głębi duszy cieszyła się z tego małego zwycięstwa, że Blake posłuchała jej i zrobiły tak jak powiedziała. Że miała wystarczającą siłę przebicia albo po prostu jej pomysł okazał się lepszy i ostatecznie postawiła na swoim. Nawet nie musiała się zbytnio wysilać. Zresztą wątpiła, by kapitan miał podobne przeszkody co one. Szczególnie, że to właśnie ta trasa zaprowadziła je do kolejnej zagadki. Miała nadzieję, że pójdzie im równie sprawnie co ta poprzednia, ale tym razem nie było przy nich Folka i jego niezwykle przydatnych umiejętności sikania. Poza tym, wątpiła by zdały się patrząc na ciąg liter, które na pierwszy rzut oka nie miały ze sobą nic wspólnego. – Nic. - pokręciła głową, bo naprawdę nawet nic nie przychodziło jej do głowy. - Może coś z filiżankami? – podniosła jedną z nich, a drugą podała towarzyszce. Przyjrzała się swojej dokładniej mając nadzieję, że znajduje się na nich jakaś wskazówka, którą wcześniej pominęły. Wyjęła też ponownie rysownik i ołówek. Próbowała przestawiać litery na różne sposoby, zaznaczać poszczególne litery, ale na nic się to zdawało. Tyle że te durne filiżanki musiały mieć coś z tym wspólnego. Przewinęła też do poprzedniego, uprzednio spisanego szyfru, zastanawiając się czy oba nie mają ze sobą czegoś wspólnego, ale dalej nic. W końcu po wypróbowaniu licznych pomysłów poddała się i spojrzała na Simmons. – Myślisz, że jak znajdziemy kapitana to będzie miała jakiś pomysł jak to rozwiązać?
Gość
Gość
Re: Polana w lesie Nie 05 Lip 2020, 23:09
Folk wyszedł z mgły po dłuższej chwili, nasłuchując wcześniej rozmyślań dziewczyn na temat zagadki, która była im przedstawiona. Co prawda przez dłuższą chwilę sam się nad nią zastanawiał. Myślał, że może być to połączenie szyfru Cesar z przestawianiem liter, nic takiego jednak nie miało miejsca. - Nie mam bladego pojęcia jeśli mam być szczery. Prawdę mówiąc to jeśli przy tych filiżankach nie ma żadnej konkretnej wskazówki to jednoznacznie możemy uznać, że ten kto się z nami "bawi" za bardzo się ściśnieniował i dał nam rebus bez możliwości rozwiązania go - co jest dosyć słabe, biorąc pod uwagę, że nawet najtrudniejsze sudoku dają wskazówki w postaci fundamentalnych zasad, których musisz się trzymać. Jako kapitan sugeruję po prostu zawrócić jeśli niczego nie znajdziemy przy tej porcelanie - jakoś nas wytłumaczę. Nie każda misja musi się powodzić, a ja nie mam zamiaru być dalej wodzony za nos. Upił większego łyczka ze swojej piersiówki.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Pon 06 Lip 2020, 10:08
Folklore może i miał trochę racji - jeżeli przyjrzeć się bardziej, na dole kartki było nawet delikatnie napisane Cezar, jakby miało być podpowiedzią, albo po prostu ściągą dla tego, kto to pisał. W końcu na dole strony drobnym pismem zapisane również było A > Z, E > C, I > F. Może i była to podpowiedź na wypadek, gdyby kod okazał się zbyt trudny do złamania, co chyba miało miejsce. Dookoła nie było nic więcej, a w lesie panowała cisza; nawet przy filiżankach nie było nic dodatkowego. Może jednak ten szum drzew i cichy śpiew ptaków, jakby w oddali, ułatwi Wam skupienie się i ponowicie próbę rozwiązania zagadki, nawet jeśli wydaje się być ona całkowicie pozbawiona sensu.
W zagadce uwzględnione są polskie znaki, może to Was tak bardzo zbiło z tropu. Na Wasze kolejne posty czekam do czwartku, 9.07, godziny 23:59, ale możecie napisać więcej niż raz, jakbyście chcieli rozwiązać tę zagadkę bardziej fabularnie. Powodzenia z dalszym rozwiązywaniem!
Delilah Bianchi
Re: Polana w lesie Pon 06 Lip 2020, 11:26
Dopiero po dokładniejszym przyjrzeniu się kartce, kiedy słońce padło na nią pod odpowiednim kątem przebijając się korony drzew, Deli dojrzała jakieś znaczki w rogu kartki. Widocznie szyfr był na tyle ciężki, że nawet szyfrujący musiał napisać sobie podpowiedzi, których zapomniał w pośpiechu albo przez nieuwagę usunąć. Z tą małą wskazówką wypróbowała jeszcze kilka kombinacji, a kiedy w końcu trafiła na poprawne przesunięcie kodu cezara podskoczyła lekko, a z jej ust wyrwał się krótki okrzyk – MAM! Pokazała kartkę, na której w pośpiechu nagryzmolono rozwiązanie, wielokrotnie poprzekreślane kiedy przez nieuwagę zrobiła błąd. - Dobrze mówiłam, że będzie coś z herbatą. – w tej sytuacji z powodu tego małego zwycięstwa na jej twarzy widoczny był uśmiech, który pojawiał się naprawdę rzadko. Nawet jeśli jej wcześniejsze słowa niedokładnie tego dotyczyły, ale mniejsza z tym. – Może mogę się napić łyczka tego co tam masz w ramach nagrody? – spytała niewinnie swojego kapitana wskazując na piersiówkę, ale uśmieszek wciąż majaczył na jej twarzyczce.
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Sro 08 Lip 2020, 18:45
Blake patrzyła na Folka, zaskoczona jego gotowością do odpuszczenia misji, i chociaż musiała przyznać, że miał sporo racji to jednak rzadko widziało się syna Hekate, który rezygnował z podjętego postanowienia. Zanim zdążyła jakkolwiek skomentować jego pełną dramatyzmu wypowiedź, Deli wykrzyknęła triumfalnie i pokazała im rozwiązany szyfr.Córka Aresa przez chwilę próbowała odnaleźć się w bazgrołach, szybko jednak pojęła sens wiadomości. Małe zwycięstwo patrząc na to, że za rzeką z pewnością czekała ich kolejna zagadka, a wzrost poziomu trudności każdej następnej wcale nie grał na ich korzyść. - Brawo – rzuciła, być może niezbyt entuzjastycznie, ale jednak szczerze. Uśmiechnęła się do Deli, ciesząc się że podczas tej misji tak idealnie potrafiły podzielić się obowiązkami. Blake zabija, Delilah rozwiązuje zagadki. - W takim razie musimy iść na wschód – odparła zgodnie z tym co zrozumiała z zaszyfrowanego listu. Spojrzała na Folka. - A ty coś w ogóle znalazłeś po tym jak się rozdzieliliśmy? - spytała marszcząc czoło, bo jak do tej pory kapitan niczym się przecież nie pochwalił. Kiedy córka Morfeusza spytała o jego piersiówkę, Blake zaśmiała się pod nosem. - No ciekawe. - Zerknęła przez ramię na Folka unosząc z rozbawieniem brwi i czekając na jego reakcję.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Pią 10 Lip 2020, 13:36
Gdy poznaliście rozwiązanie, oczywistym chyba okazał się kierunek dalszej wędrówki. W wiadomości została zawarta informacja o tym, żeby udać się na wschód, do tego znaleźć rzekę, przez którą musielibyście się przeprawić. I faktycznie - idąc na wschód, szybko natrafiliście na potok, choć nie było widać na nim żadnego mostu. Prąd rzeki był dość szybki, przeskoczenie jej nie wchodziło w grę przez jej szerokość. Teraz to od was zależy, czy zdecydujecie się po prostu do niej wejść i przejść (lub przepłynąć) na drugi brzeg, a może wymyślicie inny sposób na przedostanie się. Dookoła było trochę ściętych drzew, nawet sznurków, krótkich, ale grubych. Woda jest na tyle głęboka, że gdyby umieścić w niej waszą trójkę, Folklore byłby zamoczony do klatki piersiowej, Blake do szyi, a Delilah miałaby już brodę w wodzie. Do tego nie wiadomo za bardzo, jakie jest jej koryto; czy nie ma tam żadnego szkła, czy innych ostrych elementów.
Dziękuję za aktywność! Liczę na waszą kreatywność, ale może mnie zaskoczycie sposobem, w jaki zdecydujecie się przejść przez rzekę! Na napisanie postów macie czas do poniedziałku, 13.07, godziny 23:59. Powodzenia!
Gość
Gość
Re: Polana w lesie Pon 13 Lip 2020, 20:40
No cóż, nie było innej rady niż przedostać się przez znajdujący się na ich drodze potok. Po prawdzie mężczyzna mógł po prostu znów się zdematerializować i w takiej formie "przelecieć" nad potokiem. Niemniej jednak nie miał zamiaru zostawiać swoich towarzyszek na pastwę bijących po jajkach dzików - nawet jeśli dziewczyny ów jajek nie posiadały. Kto wie co jeszcze takim zwyrodnialcom może przyjść do głowy? Szczerze mówiąc to Folk nawet nie miał zamiaru o tym mysleć. - Dobra, odpocznijcie chwilę, a ja zajmę się zrobieniem dla nas kładki. Po tych słowach ruszył do ściętych drzew, które znajdowały się nieopodal. Szukał jedynie takich, których długość odpowiadałaby szerokości potoku plus około 30-40 centymetrów z jednej i drugiej strony brzega, a także grube na tyle, aby udźwignąć każdą z osób. Kiedy już takie znalazł postarał się zrobić z nich chociaż metrową na szerokość kładkę, chociaż im większa tym lepsza. Nie miał zamiaru używać sznurków, co prawda mógł je rozpruć i stworzyć cieńsze kawałki, ale obawiał się braku wytrzymałości. Dlatego też posłużył się żyłką, którą ze sobą wziął, uciął z niej około 15 metrów, a następnie podzielił do na dwa równe odcinki, którymi związał obydwa końce "kładki". Starał się robić to na odległości około 20 centymetrów od końca, dzięki czemu zmniejszał ryzyko spadnięcia żyłki. Ponadto, aby zapobiec ewentualnym ruchom poszczególnych segmentów kładki poumieszczał między nimi grube kawałki sznurka. Dzięki mocnemu ściągnięciu żyłki konstrukcja powinna być stabilna i wytrzymała. Po powrocie do dziewczyn ustawił kładkę przed potokiem, a następnie za pomocą umbrakinezy stworzył, na końcu znajdującym się w powietrzu, dwie linki z haczykami. Haczyki te za pomocą swojej nieważkiej lewitacji powędrowały na drugi brzeg i wbiły się w ziemię. Następnie zaczęły się skracać dzięki czemu zadziałały jak naturalny wysięgnik - dzięki temu Folk nie musiał się martwić, że kładka znajdzie się drugim brzegiem w wodzie i uniemożliwi im przeprawienie się. Kiedy skończył odwrócił się w stronę dziewczyn: - Pójdę przodem. Po tych słowach wszedł ostrożnie na kładkę i sprawdził jej stabilność, jeśli wszystko było w porządku przeszedł powoli na drugi brzeg, na którym czekał na swoje towarzyszki. Oczywiście dumny ze swojego sukcesu gulnął sobie z piersiówki - co prawda tylko łyczek, w końcu nie wiadomo ile ich podróż jeszcze zajmie.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Wto 14 Lip 2020, 10:21
Z pomocą najstarszego z was, udało się Wam przejść przez potok. Kładka okazała się być strzałem w dziesiątkę - bezpiecznie znaleźliście się na drugim brzegu, a niedaleko brzegu, na najbliższym drzewie zauważyliście kolejne kartki, tym razem dwie. Jedna z nich wisiała prosto, elegancko, druga natomiast przyczepiona była jakby w pośpiechu; delikatne podmuchy wiatru sprawiały, że trzepotała jak skrzydła ptaka. Przynajmniej pismo było czytelne, chociaż kombinacja liter znów mogła wydać się dziwna. Teraz tylko od Was zależy, co zrobicie z kolejnymi zakodowanymi wiadomościami - zignorujecie je, a może z nadzieją na to, że to już ostatnia część tych nieśmiesznych podchodów postaracie się rozwiązać, z myślą, że naprowadzi to Was na odpowiednią drogę i ocalicie zagubionych herosów?
Kartka pierwsza
Kod:
Przlszeksukl przlz rzlil? Omjl grdycedujl, Odo ndazkljl, zl c onkl blazklukl nd imedujl. Zoklnukl swmj iklrcnli - kazukl nd pmecankl, Pmik um, ym kazkl wdo ndprdwal ucankl. Pdoklydjukl yteim m omkuh fkekzdniduh K otseukl jlatnkl m soduzntuh mbwdrzdniduh. D zndjmok - blz zodrywkln! Ndwly ambrzl jlazd, Nku ko skl nkl sydem, sdok wdo pmwklazd
Kartka druga
Kod:
Un yn jbz prselw knolwc ywj esazwj pndrnzt, Ina jsk eldzw dnurzw esm eaztayklm aibzt! Zmlwoclw ytikn klwrbowk e kynrs ldzlwclw ayrnow Pn ayb mwyrsch jbz os zschnd, aztukn molw zosjdzlwclw Nulwcbjw, zw b molw dnurzw alw osjwclw Elwc prztaplwazclw krnkb, ynesrztazw mnl! Dnurzw, knoczw plasc... ezrnk ml alw plwrdnil.
Klasycznie o rozwiązania proszę poprzez PW do Alvy lub do mnie na discord. Rozwiązujcie zagadki fabularnie. Czas na napisanie postów mija 17 lipca o godzinie 23:59. Powodzenia!
Blake Simmons
Re: Polana w lesie Czw 16 Lip 2020, 20:01
Blake patrzyła z podziwem jak Folk zabrał się za budowanie przejścia przez rzekę i nawet kilka razy spróbowała mu pomóc z co cięższymi elementami. W międzyczasie wykorzystała też obecność zimnej, wartkiej wody, aby obmyć się z resztek krwi odyńca. Wkrótce ciężka praca ich kapitana przyniosła zamierzony efekt i już wkrótce wszyscy znaleźli się bezpiecznie po drugiej stronie potoku. Oczywiście, tak jak podejrzewała córka Aresa, czekały na nich kolejne zagadki. - Z początku był chociaż efekt zaskoczenia, teraz to już tylko irytuje - mruknęła i ściągnęła dwie kartki z drzew, zauważając przy tym jak różnie zostały one przymocowane. Czyżby zbliżali się do tego, ktokolwiek bawił się z nimi w tę prześmiewczą zabawę w kotka i myszkę? Przesunęła wzrokiem po ciągu liter, po czym rozejrzała się naokoło. Oddała Folkowi wiadomości, jako że on i Deli okazali się być tutaj o wiele lepiej zaznajomieni z tematyką szyfrów, sama natomiast zaczęła obchodzić okolicę w poszukiwaniu jakichkolwiek śladów obecności herosów, cały czas jednak pozostając w zasięgu wzroku z towarzyszami. W jej dłoniach pojawiły się dwa zakrzywione miecze, a czujne spojrzenie przesuwało się po lesie naokoło nich wypatrując... cóż, czegokolwiek.
Gość
Gość
Re: Polana w lesie Pią 17 Lip 2020, 23:46
Folk od razu zajął się rozszyfrowaniem zagadek, które zostały dla nich przygotowane. Nie trwało to długo kiedy zauważył zależności między przestawieniem liter. Wyciągając z kieszeni ołówek zaczął kreślić i przestawiać litery na kartce. Po chwili miał już całe rozwiązanie, które przedstawił dziewczynom. Następnie podszedł do Bianchi i wziął od niej filiżanki: - Nie obraź się, ale wydaje mi się, że ze mną będą bezpieczniejsze. A co do tego co Ty mówisz Blake to się zgadzam. Ktoś najwyraźniej chce dostać jako deser szybki wpierdol. Mówiłem - trzeba było ich od razu zostawić... Sami by wrócili. Po tych słowach ruszył we wskazany kierunek: - Przyspieszmy kroku to złapiemy tego kogoś kto się z nami bawi. Oczywiście nie zapomniał, aby po stu metrach zmienić kierunek na zachód. Po jego minie widać było ewidentnie, że jest niemiłosiernie wkurwiony całą tą sytuacją.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Polana w lesie Sob 18 Lip 2020, 12:21
W końcu dotarliście na miejsce - przed wami znajdowała się prosta, drewniana chata, z której okna widać było dwoje herosów... siedzących przy stole? Otóż gdy weszliście do środka, całkowicie zszokowani, okazało się, że za wszystkim stoi przyjazny ork, chcący jedynie niewinnej zabawy. Przeprosił, że narobił kłopotu i zapewnił, że te dziki to naprawdę nie jest jego wina, a jako rekompensatę zaproponował herbatę, bo znaleźliście jego filiżanki, oraz obwarzanki, bajgle i faworki, które, jak zapewniał, były jego własnej roboty. Po podwieczorku zaproponował nawet, że odprowadzi was na skraj lasu, wszystkich, żebyście bezpiecznie wrócili do obozu; tak też się stało. Herosi ocaleni, ale niektórzy obozowicze jedynie chichotali pod nosami na wieść, że prawie cały dzień spędziliście na bieganiu po lesie za kartkami, jakbyście uciekali przed jakimś potworem, a rzeczywistość okazała się całkowicie inna.
NAGRODY Blake: +9 punktów zwykłych (najbardziej dopilnowany termin); +4 punktów boskich (zabicie dzika); Delilah: +8 punktów zwykłych (podstawa+poradzenie sobie z zagadką) Folklore: brak (spóźnienie, dwukrotny brak odpisu)
Tutaj moja ingerencja się kończy, możecie korzystać z masowego Z/T, lub dokończyć wątek na własną rękę. Dziękuję za udział!