Dział ksiąg zakazanych DpyVgeN
Dział ksiąg zakazanych FhMiHSP


 

Dział ksiąg zakazanych

Admin
Admin
Admin
Dział ksiąg zakazanych Sro 03 Cze 2020, 11:16

Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Dział ksiąg zakazanych Sob 05 Gru 2020, 19:57

Corvus po powrocie z krótkiego urlopu w Meksyku, rzucił się w wir obozowych obowiązków, jak gdyby przez cały ten czas wszystko stanęło w miejscu i nic nie szło na przód. Efektem tego były rzadsze spotkania z ukochaną, ale z tym sobie jakoś radzili. Sylvia chętniej przychodziła na zajęcia prowadzone przez niego, składała mu różne wizyty, chcąc umilić mu chociaż te kilka minut czy w końcu aktywnie uczestniczyła w życiu obozu, pomagając mu jak tylko może. Juarez bardzo doceniał jej zaangażowanie i dlatego na dzisiaj zaplanował coś szczególnego. Tak skoordynował wszystko, żeby mieć dwie godzinki wolne tuż po obiedzie, dlatego napisał tylko tajemniczą wiadomość do córki Hefajstosa: "potrzebuję cię przy zakazanych księgach", co oczywiście oznaczało, że dziewczyna otrzymała pozwolenie na wejście do pomieszczenia, które z reguły było zamknięte. On już tam czekał.
Nie przygotował co prawda żadnego obiadu, ale na stole zostawił trochę różnych przekąsek, w tym nachosy, które ostatnio jedli bardzo często oraz dip chilli, który pasował niemalże do każdego dania kuchni meksykańskiej. Miał ochotę trochę odpocząć od wszystkiego, a co było lepsze od popołudnia sam-na-sam z Sylvią? Wiadomo, że wieczór, ale na to akurat sobie pozwolić nie mógł, gdyż doszlifowywał swój nowy projekt, a konkretniej dokładne plany konstrukcyjne swojego gabinetu.
Kiedy tylko zgrzał się już trochę, rzucił skórzaną kurtkę w kąt, przesunął jeden ze skórzanych foteli i usiadł na nim, wzdychając lekko. Dla zabicia czasu wziął jedną z ksiąg, której jeszcze nie czytał, a która skrywała w sobie tajemnice Hadesu. Od czasu swojego wskrzeszenia bardzo zgłębiał tajniki życia w zaświatach i starał się zrozumieć nieco więcej ze swojego pobytu tam, niż do tej pory.
Spojrzał na zegarek, który wisiał na jednym filarze i uśmiechnął się kącikiem ust, gdyż Sylvia powinna być tutaj za kilka chwil. Poczuł znajomą ekscytację, która towarzyszyła mu zazwyczaj, jak już dochodziło między nimi do seksu, ale tym razem nie planował niczego takiego. Wiedział co prawda, że tutaj nikt im nie przeszkodzi i teoretycznie mogliby przeznaczyć kilkadziesiąt minut na okazanie sobie takich czułości, ale nie to było istotą tego spotkania. Chodziło tylko i wyłącznie o czas, który wspólnie mogli spędzić.
Nalał sobie trochę soku z limonki do jednej z dwóch przygotowanych szklanek i czekał, coraz bardziej zniecierpliwiony. Zerwał się na równe nogi, gdy usłyszał naciśnięcie na klamkę, a na jego twarz wstąpił uśmiech pełen szczęścia, gdy zobaczył w drzwiach swoją ukochaną.
Odłożył czym prędzej szklankę i nim jeszcze dziewczyna zdążyła się rozebrać, podszedł do niej, przyszpilił wręcz do drzwi, które ostatecznie córka Hefajstosa domknęła swoimi plecami i złożył na jej ustach czuły, pełen miłości i zaangażowania pocałunek.
- Tęskniłem - wyszeptał jej po chwili, gdy już pierwsze emocje opadły i w ogóle był w stanie się opamiętać. Widać było, że bardzo brakowało mu tych chwil z Garcią, dlatego też wysilił się nawet na zorganizowanie im prywatnego popołudnia, co wobec ostatnich wydarzeń było dość zaskakujące.
Gestem ręki zaprosił dziewczynę w głąb pomieszczenia, wskazując jej jednocześnie fotel, na którym sam wcześniej siedział.
- Zanim zapytasz - zaczął. - Potrzebuję cię do towarzystwa, bo generał Corvus Juarez ogarnął swoje obowiązki tak, by spędzić te późne popołudnie z kimś bardzo dla niego szczególnym. Ostatnio zaniedbał tą osobę i chce to naprawić - mówił w trzeciej osobie, bo tak mu było łatwiej mówić o swoich uczuciach, choć na jego twarz wstąpił głupkowaty uśmiech, a ręka powędrowała na kark, drapiąc go delikatnie.
- Częstuj się i opowiadaj, jak minął ci dzień, kochanie - powiedział już nieco pewniej i wskazał na trochę słodyczy oraz miseczkę nachosów. Sam trochę zaaferowany tym wszystkim zapomniał przynieść siedzenia dla siebie, dlatego zanim Garcia powiedziała cokolwiek, Corvus podsiadł ją na fotelu i usadził na swoich kolanach bokiem, by miała wgląd zarówno na przekąski, jak i na niego.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Dział ksiąg zakazanych Nie 06 Gru 2020, 23:08

#6

Gdyby Sylvia wiedziała, że ten pseudo urlop odbije jej się taką czkawką, to nigdy by się na niego nie zgodziła. W końcu kiedy o parze ludzi mieszkających ze sobą mówisz "rzadsze spotkania z ukochaną" to znak, że ktoś tu niezdrowo przeginał z pracą. Meksykanka jednak zagryzała zęby i nic nie mówiła, gdy początkowo nadrabiał te ogromne, trzydniowe straty, gdy później miał kolejne zebrania i spotkania, kolejne pomysły, kolejnych młodzików... Miała jednak już dość i tylko ostatkiem sił się trzymała, by nie wykrzyczeć mu tego prosto w twarz. Zapominał o jej istnieniu i to było przykre.
Garcia widząc wiadomość od ukochanego, odebrała ją podekscytowana, by zaraz ten zapał momentalnie zgasł. Potrzebuje jej po raz kolejny i to w takim miejscu, które jasno sugerowało zadanie dla niej. Dochodziła do wniosku, że bycie z generałem to więcej obowiązków i nieprzyjemnych nakazów oraz zakazów niż jakiekolwiek profity razem wzięte.
Tak czy inaczej pomocy mu nie odmówi, dlatego z cichym westchnięciem podniosła się z kanapy i podeszła do szafy. Szybko wybrała jakieś ubrania, bo przecież musiała się jakoś prezentować jako jego dziewczyna. Co prawda uwielbiała ciepło, ale była już tak przyzwyczajona do tutejszych jesieni i zim - a także była herosem - że nie miała problemu z odsłonięciem nóg.
Dość szybko znalazła się w bibliotece, a później tuż dziale z zakazanymi księgami. Szła stukając swoimi ciężkimi buciorami, ale cóż poradzić? Nie była panią Nero, nie kochała szpilek tak jak ona. Nacisnęła na klamkę i weszła do zakazanego działu, posyłając Corvusowi ciepły uśmiech, jak tylko go dostrzegła. Miał ogromne szczęście, że tak go kochała i wystarczyło jej na niego spojrzeć, by na tyle się uspokoić, żeby ugryźć się w język i miło spędzić czas.
Nie spodziewała się takiego przywitania, ale długo ją zachęcać nie trzeba było do odwzajemnienia pocałunku. Oparła więc mu dłonie na ramionach i na krótką chwilę oddała się tej chwili.
- Ja też - odparła cicho wzdychając cicho. Po krótkiej przyjemności nadszedł czas na rzeczywistość. Zrzuciła z siebie kurkę, którą odłożyła tam, gdzie była jego, po czym podeszła ponownie do niego i zasiadła na wskazanym fotelu. Popatrzyła na niego nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi i chyba Juarez poprawnie to rozczytał, bo uprzedził ją swoimi słowami.
Uśmiechnęła się lekko na jego słowa. Wciąż nieco bawiło ją to mówienie w trzeciej osobie w takich chwilach, to już dawno do tego przywykła. Zaskoczył ją i tym razem o dziwo pozytywnie. Może najlepiej to nie brzmiało, ale takie było życie. A nim bajka nie była.
- Takie zadanie to ja rozumiem - wtrąciła zadowolona chwytając go za wolną dłoń i lekko ją ściskając. I tak już się otworzył przy niej, choć czasami wciąż widziała w nim zawstydzonego nastolatka. Czy to kiedykolwiek minie? Nie wiedziała, nawet już nie sądziła, ale kto wie?
Nim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, znów była na nogach, jednak jedynie przez moment, by potem znaleźć się na kolanach mężczyzny. Wiedziała, że miał inny cel w tym wszystkim, ale nie mogła się powstrzymać, przez złożeniem głowy na jego ramieniu wtulając się tym samym w jego szyję i pewnie wymuszając nieco wsparcie się o oparcie dla większej wygody. Pieprzyć przekąski, tęskniła za nim i to jego potrzebowała.
- Nudno, trochę pogrzebałam w warsztacie, ale szybko poszło - przyznała lekko wzruszając ramionami. Może brzmiała jak leń przy zabieganym Juarezie, ale wypełniała wszystkie swoje obowiązki i nie miała czego się w tej kwestii wstydzić. - A twój? To jest istotniejsze. Ja większość dnia przesiedziałam w domu - uśmiechnęła się lekko zachęcając go do odpowiedzi.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Dział ksiąg zakazanych Czw 10 Gru 2020, 21:17

Mogli oddać się tej chwili i dlatego Corvus nie zamierzał czekać na to, aż Sylvia się rozbierze, czy w ogóle nawet nie pytał o jej pozwolenie. Naparł na nią i porządnie pocałował, dokładnie tak jak planował od samego początku. Fakt odwzajemnienia pieszczoty tylko zachęcił go do pogłębienia go i finalnie przywitanie trwało dużo dłużej, niż chyba oboje zakładali. Ich usta rozłączyły się dopiero po jakimś czasie i mogli nie tylko złapać oddech, ale też Juarez mógł zaprezentować swojej ukochanej to, co udało mu się przygotować przez te kilkadziesiąt minut.
Podobało mu się również to, kiedy posadzili już swoje tyłki i Sylvia przytuliła się do niego. Ostatnimi czasy syn Melinoe bardzo ją zaniedbał i brunetka mogła być zła na niego z tego powodu. Tymczasem okazała ona wiele zrozumienia i zamiast wytykać mu to wszystko, postanowiła czerpać garściami z tej krótkiej chwili sam na sam. To dla niego wiele znaczyło. Nie tylko w kwestii tego, że spędzą miło popołudnie, ale też dlatego że Garcia była bardzo wyrozumiałą i dojrzałą kobietą, która wspiera go na wszelkie możliwe sposoby, choć często koliduje to z jej potrzebami. Była prawdziwym skarbem, o który młody generał musiał zadbać.
Objął ją trochę mocniej, by miała pewność, że jego chwyt jest dobry i jest mu wygodnie, a przy tym ona sama jest bezpieczna i może sobie skorzystać z niego jak z poduszki. Natychmiastowo zaczął zabawę jej włosami, co było stałym elementem nie tylko ich spotkań w mieszkaniu, ale również i poza nim. Juarez był wręcz uzależniony od psucia jej fryzury, gdyż uwielbiał te uczucie, kiedy tak przeczesywał jej kosmyki między palcami. Było to poważne do tego stopnia, że Garcia zaczęła nawet używać takich odżywek, by mu to jeszcze bardziej uprzyjemnić, a przy tym suszyła też włosy z myślą, by pod koniec nieco je ochłodzić zimniejszymi powiewami, byleby tylko Corvusowi to odpowiadało.
- Mam cię zanudzać pracą? - spytał, unosząc lekko jedną brew. - Raporty, problemy... dobrze, że chociaż budżet się zgadza - również wzruszył ramionami, ale zrobił to dużo łagodniej, żeby tylko nie uderzyć barkiem Sylvii. - Ale przynajmniej wykańczają już mój gabinet. Z tym Simmons w sumie też uporają się do końca tygodnia - uśmiechnął się lekko, bo wizja przyjmowania interesantów w swoim własnym lokum czy też w zastępczych miejscach takich jak cukiernia czy bary odchodziła w zapomnienie.
Pogładził Sylvię po policzku, po czym natychmiast wrócił do zabawy jej włosami, poprawiając nieco tyłek, który zaczął mu się wciskać w fotel.
- Swoją drogą, mam dla ciebie mega newsa - rzucił, tym razem przechodząc już na język hiszpański. Nie wiedział nawet czemu pierwsze kilka minut rozmowy prowadzili w angielskim języku. - Nero będą mieli ślub. Tutaj. W obozie - Corvus rzecz jasna wiedział o tym pierwszy, bo przecież musiał wydać pozwolenie na organizację czegoś takiego. Dotąd wszyscy spodziewali się, że na ślubie cywilnym we Włoszech się zakończy, tymczasem państwo Nero zdecydowali podzielić się swoim szczęściem również z herosami i innymi mieszkańcami tego miejsca.
- Więc chcesz czy nie, musisz szukać już sobie sukienki na imprezę. No i... - tu przerwał na moment. - Musisz pomóc mi kupić garnitur - stwierdził po chwili, bo to była kwestia, która martwiła go najbardziej. Niezbyt dobrze czuł się w takiej odzieży, a i nie miał zbyt wielu okazji, by w takim eleganckim wydaniu paradować. Nic więc dziwnego, że nie był pewien, co ma założyć i że będzie potrzebował pomocy swojej ukochanej. Chociaż akurat z ubiorem to było dość normalne, bo Garcia kontrolowała jego garderobę, bardzo często doradzając mu w wielu kwestiach. Znała się na tym o niebo lepiej niż on.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Dział ksiąg zakazanych Pon 14 Gru 2020, 23:42

To niestety albo stety się nie wykluczało. Jasne, Garcia starała się rozumieć, okazywać wsparcie i cieszyć z każdej chwili spędzonej razem. Co jednak nie oznaczało, że nie ciążyło i nie denerwowało jej to, jak coraz mniej czasu mężczyzna ma dla niej. Byli razem, a jakby żyli osobno ostatnimi czasy i to zdecydowanie jej się nie podobało. Meksykanka była jednak mistrzynią duszenia wszystkiego w sobie, aż w końcu te wszystkie drobne przewinienia skumulowane przestawały być drobne, a straszne i doprowadzające ją do szewskiej pasji. Tłumaczyła samej sobie wiele rzeczy, ale co to zmienia, skoro tak czy siak jakieś zachowanie czy słowa zabolały? Racjonalizacja niewiele daje w takiej sytuacji.
Cóż tu dużo mówić, wiedziała jak wielką satysfakcję i relaks jej chłopak czerpie z prostej zabawy włosami. Dlaczego więc miałaby nie postarać się trochę bardziej, by znaleźć jeszcze lepsze produkty, które były również z korzyścią dla niej samej, a tym samym dać mu jeszcze więcej frajdy? Brunetka chętnie wtuliła się w mężczyznę odczuwając wielkie braki jego bliskości. Ostatnio częściej mijali się w drzwiach, a nawet i nie, aniżeli spędzali wspólnie czas w domu. Słabe, ale co ona mogła zrobić? Poza wybuchem, który prędzej czy później nastąpi. To nieuniknione.
Wzruszyła lekko ramionami na jego pytanie. Ta jego praca bardziej ją denerwowała aniżeli w jakikolwiek sposób ciekawiła czy motywowała, ale kochała go i to był dostateczny powód, by tym wszystkim nieinteresującym się interesować.
- A kiedykolwiek budżet nam się nie zgadzał? - zerknęła na niego rozbawiona, choć tak po prawdzie nigdy ją to nie obchodziło. Kto wie, może sami bogowie albo boscy zarządcy narzucali im jakieś bezsensowne limity przy tym worku bez dna? Ją akurat gabinet nie cieszył za bardzo, bo to oznaczało, że zamiast zajrzeć do niej do domu na pięć minut nawet czy do warsztatu, będzie siedział w gabinecie i gapił się w ścianę. W końcu ktoś może przyjść.
Spojrzała na niego zaciekawiona, gdy powiedział, że ma jakieś wieści. Widziała po nim pewne podekscytowanie, więc nie przypuszczała, że zamierzał jej ogłosić wszem i wobec, że jakiś gówniak nauczył się nowej techniki walki czy opanował bardziej swoje moce. W większym rozrachunku, miała w końcu to gdzieś i chyba oboje zdawali sobie z tego sprawę. To nie jej dzieci, by ekscytować się ich wynikami. Gdy jednak usłyszała o ślubie, a raczej weselu to uniosła zdziwiona brwi. Do Elisy to jeszcze pasowało, ale nie sądziła, że namówi Giotto na urządzenie wesołych pląsów.
Uśmiechnęła się najpierw rozbawiona - jakby dla niej kupowanie dla siebie pięknych ubrań było problemem - a potem czule i z ciepłem, gdy powiedział o własnym stroju.
- Nie martw się, będziemy wyglądać cudownie - pogłaskała go po policzku i cmoknęła w szczękę, bo tu właśnie miała najbliżej z racji tego tulenia się. - To najpierw muszę ja wybrać sukienkę, żebyśmy pasowali do siebie, ale spokojnie. Daj mi dwa dni i wszystko będzie do nas szło. Tylko muszę miarę z ciebie ściągnąć - przymknęła oczy zastanawiając się w jakie kolory pójść. Póki co jednak nie miała pomysłu.
- Szczerze mówiąc dziwię się, że Giotto się na to zgodził. Ile osób zapraszają? - w końcu po Nero spodziewała się wąskiej grupy osób aniżeli hucznego wesela dla dosłownie wszystkich. Czyżby Włoch zmiękł?
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Dział ksiąg zakazanych Pon 21 Gru 2020, 21:57

Corvus nie wiedział skąd bierze się ta jego zabawa włosami. Co prawda nigdy pewnie tego nie wyjaśni, ale jakieś tam podejrzenia miał. Oglądał kiedyś materiał o tym, że noworodki i małe dzieci bardzo często nabierały różnych nawyków tuż po urodzeniu czy w pierwszych tygodniach życia. Może Juarez przez ten krótki czas jak był niemowlęciem, bawił się włosami Melinoe i dlatego mu to zostało do teraz? To by w sumie wyjaśniało wiele rzeczy, skoro w domu dziecka nie miał z kim w ten sposób się bawić. Z drugiej strony, mógł to być też zwyczajny przypadek, który został odkryty jakiś czas temu.
Chłopak uśmiechnął się krzywo na samą myśl, jaki panowałby dramat w obozie, gdyby budżet im się nie spinał. To był jeden z niewielu profitów, że mogli wydawać ile chcieli pieniędzy i nigdy im niczego nie brakowało.
- Oby to się nigdy nie zmieniło - rzucił. - Nie chcę nawet myśleć, co by się tu działo bez pieniędzy - dodał, nie chcąc zajmować się dalej tą kwestią.
Nico zaskoczyła go rezolutność Sylvii, która tak ochoczo odniosła się do wesela. Wiedział, że dziewczyna była skora do zabawy i lubiła takie wydarzenia, ale nie spodziewał się aż tak pozytywnej reakcji. Miała jednak pełne prawo do tego, by czuć jakąś ekscytację z tego powodu, skoro był to pierwszy raz od ponad roku, gdzie mogli się trochę pobawić. Ostatnio byli tak pochłonięci obowiązkami, że żaden z półbogów nie myślał nawet o zabawie, a tu proszę. Nadarzyła się okazja i Juarez dołożył swoje trzy grosze do tego, by się ona odbyła.
Cały czas bawił się włosami i uśmiechnął się, gdy Garcia najpierw go pogłaskała, a później ucałowała w szczękę. Przynajmniej jedną kwestię miał z głowy: ubiór.
- W domu to zrobimy - potwierdził tylko, bo teraz nie mieli jak zdjąć miary z siebie, skoro nie posiadali odpowiednich przyrządów do tego. Miarkę w mieszkaniu jednak mięli, bo przecież Sylvia była dziewczyną lubiącą się stroić oraz kupować sobie nowe ciuchy, toteż było to niezbędne w ich domostwie.
Juarez pomasował się po karku.
- Nie uwierzysz, ale cały obóz - rzekł równie zdziwiony postawą Giotto, co Sylvia. - Myślę jednak, że poszli na kompromis. Ona chciała wszystkich, on wąską grupę. Więc są wszyscy - zażartował sobie, co było objawem lekkiej hipokryzji z jego strony, gdyż w przypadku jego związku z Sylvią, istniały ogromne szanse, że zachowałby się identycznie. Mógł być generałem całego obozu, ale jednak to Garcia rządziła u nich w domu i oboje doskonale o tym wiedzieli.
Corvus sięgnął po kilka nachosów i przysunął dip bliżej krawędzi stołu, żeby sobie je maczać.
- Otwórz usta - zasygnalizował, po czym nabrał nieco pikantnego dipu na kukurydzianego chrupka i włożył go do ust ukochanej, zdając się przy tym na typowy dla niego gest, bo karmił ją bardzo często. Nie wiedział skąd to wynikało, ale tak już było i koniec. Jemu, a tym bardziej jej to nie przeszkadzało.
- Dziękuję, że pomożesz mi z garniturem. Wiesz, że się w tym nie odnajduję - rzucił po chwili, głaszcząc ją czystą dłonią po policzku. Na jego twarz znowu wstąpił uśmiech, gdy moment wcześniej ucałował w skroń Sylvię. - Dawno nie było wesela w obozie. Ostatnie to chyba te Viviany... - wspomniał, wzdychając lekko, gdyż wiadomo jak historia rodziny Gaviria się skończyła.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Dział ksiąg zakazanych Sro 06 Sty 2021, 19:28

Uśmiechnęła się, a właściwie nieco wykrzywiła, co tylko z pozoru mogło się wydawać nieco dziwnym uśmiechem. Oboje by wiedzieli, co by się wydarzyło, gdyby bogowie zaczęli ich ograniczać w kwestiach finansowych, które były dla nich nieograniczone. Od 10 roku życia pracowali i mieliby jeszcze być finansowo rozliczani za pracę na rzecz obozu? Przecież staliby się jednym, wielkim NoGods i w takiej sytuacji nawet i ona byłaby przeciwko bogom. Ci jednak nie byli aż tak głupi, chyba. Nie było sensu jednak o tym dyskutować, bo oboje zdawali sobie sprawę, że nie byłoby tu wtedy dobrze. Ani dla obozu, ani dla herosów, ani dla samych bogów.
- Jasne - przytaknęła tylko, bo przecież nie oczekiwała, że teraz ściągnie z niego miarę albo że pójdą w tej chwili do domu, by to zrobić. Podejrzewała, że mają jeszcze trochę czasu, więc na spokojnie zdążą. A Garcia też nie była z tych, co takie rzeczy na ostatnia chwilę zostawiała.
Uniosła zaskoczona brwi słysząc o całym obozie. Podejrzewała, że będą to oni, pewnie Blake i kilka innych "ważniejszych" i bliższych im osób. Chociaż bardziej pasowało to do Elisy, to tak czy siak nie spodziewała się, że ta będzie chciała widzieć tam wszystkich.
Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, zaśmiała się cicho na jego słowa, nawet nie wątpiąc w to, że tak to najprawdopodobniej wyglądało. A to, że u nich skończyłoby się podobnie nie sprawiało, że Corvusa nie mogło to bawić.
- Nawet po Elisie nie spodziewałam się całego obozu - przyznała, bo choć nie były za blisko, to jednak trochę tego ich medyka znała. - Może to kwestia bitwy? Chce, żeby wszyscy mieli pozytywne wspomnienia z tego typu wydarzeń, by nieco zamaskować to, co każdy wciąż mniej lub bardziej pamięta - zaproponowała jednak z nutką pytania w głosie, bo przecież pewności nie mogła mieć. Jakieś ręce i nogi jednak to miało, prawda?
Zgodnie z jego prośbą otworzyła usta, by po chwili pochrupać sobie nachosa, którego jej zapodał. Dla niej to karmienie było urocze i z całą pewnością nie zamierzała marudzić na to, że ma dosłownie podsuwane jedzenie pod nos. Zaraz jednak uśmiechnęła się nieco rozbawiona.
- Nie masz za co dziękować, przecież wiesz - tym bardziej, że Sylvia się w tym odnajdywała i lubiła wyszukiwać perełki wśród ubrań zarówno dla niego, jak i dla siebie. Westchnęła słysząc o Kolumbijce, której nie zazdrościła. - A nie Arona i tej... jak jej tam było? - zmrużyła oczy próbując sobie coś przypomnieć. Pamiętała, że wesele miało się odbyć niedaleko ogłoszenia Juareza kapitanem, ale to było przed? Czy po i nie zdążyli wziąć tego ślubu? Nie pamiętała. - Albo Hector? - dorzuciła jeszcze przypominając sobie, że ten przecież też stracił żonę w jakiejś misji. Chyba?
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Dział ksiąg zakazanych Wto 12 Sty 2021, 23:04

Corvus miał jako taki pogląd na tę sytuację i choć nie znał aż tak dobrze Elisy, to jednak pewne rzeczy mógł zakładać. Prośba o organizacje wesela została wystosowana od razu z inną, by możliwie jak największej liczbie herosów dać tego dnia wolne i udostępnić im specjalny namiot. Juarez uznał to za dobry pomysł, bo dzięki temu przyszła pani Nero rozwiąże jego problem, głównie niesubordynacji herosów, którzy byli już chyba znużeni ciągłą pracą w szpitalu czy w warsztatach. Mieli więc oni obrać wartę i patrolować barierę podczas gdy reszta półbogów będzie świętować legalizację najniebezpieczniejszej pary we wszystkich dziewięciu światach.
Syn Melinoe zastanowił się chwilkę, nim udzielił odpowiedzi Meksykance.
- Bardzo możliwe - przytaknął. - Jest dobrym dowódcą i na pewno wie, że takie wydarzenie nikomu nie zaszkodzi. Podniesie morale i może lepiej będzie się wszystkim pracować - może i było to śmiałe stwierdzenie, ale Corvus bywał czasami optymistą i miał do tego pełne prawo, wszakże od kiedy objął stery całego obozu, to wielu herosów pokazało, że nie są takimi nierobami, za jakich ich wszyscy mieli. Dobrze to prosperowało, więc należało nagrodzić wszystkich za trudy z ostatnich tygodni po reorganizacji.
- Ortega nie miał wesela, bo jego termin był jakoś po bitwie, no i wiesz... on amnezja, ona grób - syn jednej z bogiń śmierci raczej potrafił o niej mówić bez żadnych trudności, taki mamy klimat. - Masz rację, chyba Collado ostatni miał wesele. Reszta tylko śluby w tajemnicy - przyznał i nawet ucieszyło go to, że Sylvia miała pamięć do takowych wydarzeń. Trochę go to odciążało we wszystkim, bo ostatnimi czasy wielu wymagało od niego pamiętania takich pierdół, że gdyby tylko na nich się skupiał, to nic by nie robił, tylko zapamiętywał głupoty.
Wziął jeszcze jednego nachosa, ale tym razem po nabraniu odrobiny dipu sam go zjadł. Kolejny jednak trafił już znowu do ust Garcii, której chyba podobało się takie karmienie.
- Obóz zasługuje na chwilę wytchnienia. Wszyscy urabiają sobie ręce po łokcie. Ty z tego co słyszałem też nie próżnujesz. Jestem z ciebie dumny, że tak dobrze sobie radzisz - pogładził ją po włosach i uśmiechnął się delikatnie. - Wiem, że nie powinienem wykorzystywać tych kilku godzin wolnego na pracę, ale wiesz jak to jest. Tutaj nie da się inaczej. Mam nadzieję, że nie jesteś o to zła? - zmierzwił jeden kosmyk jej włosów, po czym cmoknął ją w policzek.
Wtem otrzymał smsa, którego od razu przeczytał i na którego widok od razu się uśmiechnął. Odłożył komórkę do kieszeni i spojrzał zadowolony na Sylvię.
- Wygląda na to, że wieczór również mam wolny - poruszył wymownie brwiami. - Muszę tylko zajść do Tyra i zdać mu raporty z kilku misji. Więc teraz pozostaje pytanie: łóżeczko czy łaźnia? - spytał zachęcającym tonem, bo ostatnio łaźnia kojarzyła mu się dość dobrze. Wiadomo dlaczego.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Dział ksiąg zakazanych Sro 20 Sty 2021, 23:08

Oboje pewne rzeczy zakładali, chociaż Corvus mógł to robić z nieco większą pewnością, wszak Elisę znał lepiej od niej. A Giotto? Jego znała chyba tylko jego przyszła, a właściwie już obecna żona. Ten ślub po cichu nieco ją zaskoczył, choć gdy nad tym chwilę podumała, nie mogła im się wcale dziwić. Byli razem, więc dlaczego nie małżeństwo? Ona za bardzo nad tym nie myślała w swojej perspektywie, ale jej związek od tego Nero nieco się różnił. Niby byli dojrzali, ale chyba nie aż tak, by pchać się w takie deklaracje. Zwłaszcza z jej wątpliwościami co do jego uczuć. Poza tym, i tak żyli w obozie jak małżeństwo, a póki jeszcze go nie opuszczali, to na grzyba im to?
- Podniesie morale, o ile nie pozabijają się herosi na ich weselu - zażartowała, choć było w tym ziarnko prawdy. W końcu w barach co rusz wynikały burdy co chwilę i to w wyniku pierdoły w dość małych grupach. A gdy zbierze się niemal cały obóz na małej przestrzeni? Znaczy wiadomo, stosunkowo małej w porównaniu chociażby do całego obozu, po którym na co dzień byli rozrzuceni.
- No właśnie tak kojarzyłam, że to w tym okresie miało być. Tylko nie pamiętałam czy przed czy nie doszło już do niego po bitwie - przyznała nie mając problemu z mówieniem o śmierci. Do niej właściwie przywykła od dziecka, a obóz tylko bardziej ją jeszcze do tego przyzwyczaił. Nie żeby obojętne jej było to, że herosi umierają, ale nie zamierzała przy każdej rozmowie dramatyzować, gdy tylko wspomną półboga, który z jakiegoś powodu nie żyje. Taki mają klimat.
Garcia lubiła być karmiona, bo czasem włączał jej się leniuszek, ale głównie rozchodziło się o troskę, która płynęła z tak prostych gestów. Dlatego też gdy tylko widziała podsuwane jedzenie, otwierała z ufnością buzię wiedząc, że Juarez nie będzie próbował jej otruć.
Uśmiechnęła się lekko, gdy ją pochwalił. Sylvia nie zamierzała zrzucać swojej pracy na innych, bo chociaż czasem miała sporego lenia, to jednak pracę nawet lubiła. No, ale czego tu nie lubić, kiedy głównie obcujesz ze sprzętem, a nie ludźmi. A to przecież oni najbardziej wkurwiają, a na sprzęt warknie, zaklnie, ale w końcu się naprawi. Z herosami tak nie działa, niektórzy nic innego nie potrafią tylko wkurwiać. Jedynie wzruszyła lekko ramionami na jego pytanie, bo co miała powiedzieć? Tak, jestem o to zła? Kiedy on ją właśnie wychwalał i zakładał, że jest zupełnie inaczej? Wolała nie podejmować tematu licząc na to, że on nie będzie tego ciągnął dalej. Dla ich własnego bezpieczeństwa.
Na kolejne jego słowa tylko uśmiechnęła się szeroko, bo nie spodziewała się, że wreszcie spędzą wieczór razem. Nie pamiętała kiedy ostatnio to miało miejsce, a o czym teraz wolała nie myśleć, by się nie wściekać znowu. Zresztą, miała decyzję do podjęcia.
- Łóżko - odpowiedziała po chwili namysłu cmokając go w szczękę, do której najbliżej jej było sięgnąć. I gdy tylko w jakikolwiek sposób się przybliżył, cmoknęła go w policzek albo usta w zależności gdzie mogła sięgnąć. Chciała go tylko dla siebie i o ile w łaźni mogli to sobie zapewnić, to w domu mieli stuprocentową pewność, że tak właśnie będzie.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Dział ksiąg zakazanych Sro 27 Sty 2021, 15:00

Corvus szczerzę powiedziawszy nie myślał w żaden sposób o weselu z Sylvią, bo uważał, że na to jeszcze za wcześnie. Byli ze sobą niecały rok i choć rozumieli się doskonale, kochali i planowali wspólnie przyszłość, to jednak pozostawało to dalej tylko planem. Do poważniejszych deklaracji Juarez nie był gotowy, za wyjątkiem tej, w której wyraźnie powiedział wszystkim dowódcom, że gdy tylko pokonają syna Tartaru i zażegnają kryzys, on dobrowolnie zrzeknie się tytułu generała. Nie wspomniał jednak o tym, że będzie się to tyczyło również innej sprawy: wyprowadzki z obozu, którą z Garcią planowali niemal od początku swojego związku. A ślub i dzieci? To już potem, gdy w miarę się ustatkują poza kampusem.
Syn Melinoe tylko krzywo się uśmiechnął, bo prawdę mówiąc Sylvia dość szybko go wyjaśniła i sam chyba nie wierzył w to, co powiedział jeszcze chwilę temu.
- Mam nadzieję, że tak nie będzie - odparł. - Straciliśmy zbyt dużo ludzi ostatnio na zewnątrz - przyznał, nie będąc wcale zadowolony z tego, że jakakolwiek misja by się nie wydarzyła, to w 90% przypadków ktoś musiał z niej nie wrócić. Chyba tylko Jinowi i Carli udało się przeżyć, choć akurat ten pierwszy nie zaliczy zadania z kielichem Dionizosa do najprzyjemniejszych.
Choć nie chciał początkowo rozmawiać o pracy w obozie, to jednak ich życie było stricte podporządkowane pod nią, dlatego też nie było praktycznie możliwości, by nie poruszyć tego tematu. Tym bardziej, że sam Juarez nie należał do typowych plotkarzy i dość szybko męczyły go tematy rozmów o innych herosach. Z resztą, miał tyle na głowie, że akurat takie pierdoły wolał pomijać. Wystarczająco dużo musiał pamiętać i bez informacji o tym, kto z kim sypia, a kto komu nie lajkuje zdjęć na facebooku.
Wiadomość o wolnym wieczorze go usatysfakcjonowała i jak widać, nie tylko jego. Sylvia od razu go ucałowała w policzek, bo do niego właśnie sięgnęła i też zadecydowała jak spędzą resztę dnia, na co generał ochoczo przystał. Co prawda łaźnia też miała swoje plusy, ale mieszkanko było jednak czymś dużo bardziej komfortowym. Tam mogli nie tylko razem się lenić i tulić, ale też bez żadnego stresu się kochać w zależności od tego gdzie i w jaki sposób mieli ochotę: bardziej aktywnie/leniwie, na łóżku/sofie, pod prysznicem/w wannie, etc.
- Zatem postanowione - rzekł wyraźnie rozradowany, po czym wymusił na Garcii wstanie z jego kolan. Sam podniósł się kilka sekund później i stworzył kilka zjaw, które miały za zadanie posprzątać cały ten syf w pomieszczeniu.
- Czekaj na mnie w domu - pochylił się w stronę ukochanej i pocałował ją czule, pozwalając sobie również na objęcie jej, czy nawet złapanie za pośladki. - Zaniosę raporty do Tyra i wrócę, powinienem być za niecałą godzinę - zapowiedział, po czym znów ucałował ukochaną i przytulił ją, ciesząc się coraz bardziej na myśl wspólnego wieczora.
Rozeszli się kilka minut później, Juarez poszedł załatwić sprawy z Tyrem, porozmawiali trochę o wszystkim, po czym - jak zapowiedział - wrócił do mieszkania, w którym oczekiwała już go Sylvia.

zt oboje
Sponsored content
Re: Dział ksiąg zakazanych

Dział ksiąg zakazanych
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Dział Ksiąg Zakazanych



Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Wielka Biblioteka-
Skocz do: