Z perspektywy Killiana ostatni wspólny wyjazd z Aidą można było uznać za bardzo udany. Co prawda nie było im dane spędzić nawet całego weekendu poza obozem, gdyż zarządcy wyjątkowo zgodzili się jedynie na piątek i sobotę, ale i tak wykorzystali ten czas dość produktywnie. Głównie jeśli chodzi o swoją relację, która zdaniem Torresa nieco się pogłębiła. Ponadto odpoczęli od obozowego zgiełku i przede wszystkim od problemów związanych z obecnością Gongory z innych czasów, która potrafiła już mocno namieszać samym faktem przebywania w tym samym miejscu co oni. Niestety w następne dni musieli już się zająć swoimi obowiązkami, jednak tym razem wyjątkowo Killian miał dyżur w szpitalu. Najwidoczniej skończył się okres, w którym to pracuje więcej w warsztacie, gdyż ostatnimi czasy przybyło kilku mechaników, a lekarzy było dalej tak samo mało jak wcześniej. Mimo tego, postanowił spędzić chociaż część przerwy z Aidą, dlatego z samego rana zadzwonił do niej, zdając sobie sprawę z tego, że kobieta również powinna mieć w tym czasie przerwę. Umówili się zatem w pokoju socjalnym lekarzy, do którego Gongora co prawda nie powinna wchodzić, ale odkąd szefową została Elisa, która zajmowała się konkretami i nie zwracała uwagi na nieznaczące pierdoły, łatwiej było ujść nawet bez jakiejś krytyki ze strony pozostałych. Inna sprawa może być taka, że czułaby się niesprawiedliwie, gdyby Giotto mógł sobie wchodzić wszędzie (co przecież robił), a inni partnerzy czy przyjaciele lekarzy już nie. Oczywiście z umiarem. Zerkając na zegar w komputerze Killian wykręcił numer do Aidy, która niedługo powinna zacząć wspólnie z nim przerwę. - Weźmiesz mi z baru spaghetti bolognese? – a kiedy usłyszał odpowiedź twierdzącą, skinął głową lekko. - W stołówce dzisiaj jakiś dzień kuchni azjatyckiej, na którą nie mam ochoty – wyjaśnił i od razu przestrzegł przyjaciółkę, by ta w razie czego nie wpieprzyła się na minę i nie przyszła do szpitala z nadzieją, że zje cokolwiek innego niż specjały głównie z Chin, Japonii czy Korei. - Do zobaczenia – rzucił na koniec radośnie i rozłączył się, po czym przeszedł do uzupełniania kolejnych kart pacjentów, którymi zajmował się w czasie porannej zmiany. Tak się w to wciągnął, że nawet nie zauważył, kiedy wybiła godzina obiadu i w pośpiechu wszystko pozamykał, łącznie ze swoim gabinetem, po czym ruszył do pokoju socjalnego, w którym miał się spotkać z Aidą. Dostrzegając ją przed drzwiami z głupkowato-przepraszającym uśmiechem przywitał się z nią, zdając sobie sprawę z tego, że nikogo w środku nie było, a Gongora nie posiadała do pomieszczenia klucza. Otworzył więc swojej ex drzwi, po czym wszedł za nią do środka i usiadł na fotelu przy którymś z wolnych stolików na środku. - Masz te spaghetti? Umieram z głodu – przyznał całkiem szczerze i jak na zawołanie zaburczało mu dość głośno w brzuchu, na co sam Killian zareagował wzruszeniem ramionami. - Sama słyszysz – dodał żartobliwym tonem i kiedy brunetka przekazała mu pudełko z makaronem oraz sztućce, od razu zabrał się za jedzenie. Zaskoczony spojrzał na Aidę, która dodatkowo wyciągnęła butelkę napoju izotonicznego, w dodatku jego ulubionego. - To dla mnie? – uśmiechnął się od razu po tym, zdając sobie sprawę z tego, że córka Gullveig rzadko pija takie rzeczy i to z pewnością był napój dla niego. - Jesteś najlepsza – rzucił poszerzając lekko uśmiech i wziął do ręki izotonika, którego od razu się napił z racji potrzeby. - A tak poza tym, to… jak ci mija dzień? – zapytał w końcu, gdy już ogarnął swoje pierwotne instynkty związane z głodem i pragnieniem. Przez moment wszakże zachowywał się niczym rozbitek, który od kilku dni nic nie jadł.
Aida Gongora
Re: Pokój socjalny lekarzy Pon 23 Paź 2023, 20:41
- 6 -
Aida cieszyła się, że koniec końców udało im się zrobić choć krótki wypad poza obóz. To pozwalało złapać oddech, zwłaszcza w perspektywie kolejnej Gongory chodzącej po obozie i wygląda na to, że mającej chrapkę na Killiana. Co kobiecie nie podobało się z wielu powodów, o których rozmawiać nie zamierzała. Kolejne dni jednak miała pełne pracy i jak na złość mężczyzna miał teraz zmiany w szpitalu. Że też musiał być tym lekarzem. Na całe szczęście, jak okazało się przy porannej rozmowie, przerwa im się pokrywała i tą postanowili spędzić razem. Gdy zadzwonił przyjaciel, w pierwszej chwili pomyślała, że coś mu wypadło i nieco posmutniała. Jak się za chwilę okazało, zupełnie niepotrzebnie. - Jasne, nie ma problemu - odpowiedziała na jego prośbę, wszak miała po drodze toteż za wiele drogi więcej nie zrobi. - Dobrze wiedzieć - rzuciła jeszcze słysząc o kuchni w szpitalu, która i do niej nieszczególnie trafiała. - Do zobaczenia - odpowiedziała wesoło tym samym i od razu zadzwoniła do baru. Poprosiła o dwie porcje spaghetti, co by nie musiała tracić cennego czasu na oczekiwanie na posiłek. Dzięki temu ten zostanie przygotowany w międzyczasie, a ona go jedynie odbierze, jak ładnie się to zgra czasowo. Okaże się, bo nie wiedziała przecież jaki ruch był w barze. Kilka chwil później wyskoczyła z roboczego stroju mechanika pozostając w typowo letniej, fioletowej sukience. Na szczęście, gdy poszła do baru, akurat pakowali jej zamówienie. Poprosiła jeszcze o napój izotoniczny oraz colę i dosłownie chwilę po rozpoczęciu przerwy, była już pod pokojem socjalnym lekarzy. Niestety pocałowała klamkę, dlatego oparła się o ścianę i czekała na przyjaciela sądząc, że ktoś go po drodze zatrzymał. Jak to w szpitalu pewnie bywa. Gdy tylko Torres przyszedł, uśmiechnęła sie do niego i wpuszczona do środka zajęła jedno z miejsc przy stoliku. Nim zdążyła odpowiedzieć na pytanie, zaburczało mężczyźnie w brzuchu, na co ona krótko się zaśmiała. - Mam, nie martw się - wyciągnęła jego porcję podając ją razem ze sztućcami. Sama sobie również wyjęła, a następnie podała mu izotonik sobie wyciągając też colę. - Wiesz, że ja tego nie lubię pić - uśmiechnęła się szerzej, gdy stwierdził, że jest najlepsza i sama zajęła się znacznie spokojniejszym jedzeniem własnej porcji. - Nudno. Znacznie lepiej mi się pracuje z tobą. Czemu ciebie ściągnęli do szpitala, coś się dzieje? - niby wiedziała, że Torres był świetnym lekarzem, ale to częściej w warsztacie spędzał czas. A ona oczywiście była tego zwolenniczką.
Killian Torres
Re: Pokój socjalny lekarzy Wto 24 Paź 2023, 15:15
Killian uśmiechnął się na widok Aidy, którą od razu przeprosił też spojrzeniem za spóźnienie, jednak w głównej mierze skupił się na dwóch rzeczach: tym, że wyglądała bardzo uroczo w fioletowej sukience oraz że trzymała w rękach bardzo ważną przesyłkę dla niego, na którą jego brzuch zareagował dosłownie chwilę po wejściu do pokoju socjalnego lekarzy. - Więc jeszcze ktoś tam nade mną czuwa – zaśmiał się cicho, patrząc w sufit, kiedy Gongora potwierdziła, że przyniosła dla niego to, co chciał. Był jednak bardzo zaskoczony, kiedy brunetka wyciągnęła w dodatku napój izotoniczny i to właśnie z powodu tego zaskoczenia zadał totalnie głupie pytanie, na które później sam sobie odpowiedział. Wiedział przecież, że córka Gullveig nie piła takich rzeczy. Przez dłuższą chwilę się nie odzywał, pochłaniając spaghetti w nienaturalnym, może nawet nieco niezdrowym tempie i dopiero jej pytanie pozwoliło mu dobrze przełknąć wszystko oraz złapać chwilę wytchnienia. - To miłe – uśmiechnął się lekko, gdy przyjaciółka wprost stwierdziła, że lepiej pracuje się z nim niż bez niego. - Wiesz jak tu jest – westchnął cicho. - Raz nikogo nie ma do opatrywania, innym razem lekarz musiałby robić pięć operacji na raz, żeby się wyrobić – wzruszył ramionami. - Poza tym, Elisa upiera się przy tym, że szpital jest ważniejszy niż warsztat i to tu powinno więcej środków iść. Mało tego, szefowa chce mieć jak najlepszą kadrę, a nic tak nie uczy jak praktyka – wyjaśnił w trakcie przerwy między pożeraniem kolejnych kęsów i uśmiechnął się przepraszająco, jakby to była jego wina, że nie mają okazji pracować. - Przez tych herosów z przyszłości jest znacznie więcej pracy – dodał po chwili i znów wziął się za jedzenie spaghetti, które wchodziło mu jak złoto. W międzyczasie popijał to wszystko izotonikiem, który co prawda nie był akurat w jego ulubionym smaku, ale z pewnością był jednym z lepszych, więc tutaj Aida mogła sobie zaliczyć kolejne punkciki. - Też wolę pracę w warsztacie, tam jest znacznie spokojniej i nie masz do czynienia z humorzastymi pacjentami – zachichotał lekko, znów robiąc na moment przerwę od jedzenia, po czym spojrzał na Gongorę. - Swoją drogą, natknęłaś się ostatnio na tą drugą ciebie? – zapytał z ciekawości. - Od kilku dni jej nie widziałem nigdzie i zaczynam się martwić, w końcu dalej tu siedzą… – rzucił już bardziej zajawkowo, mając na myśli oczywiście tych wszystkich półbogów, którzy przybyli do ich rzeczywistości z innych czasów. Sam Torres starał się unikać Aidy z przyszłości, jednak nie czynił jakichś nadzwyczajnych środków ku temu, a jedynie starał się nie chodzić w miejsca, w których potencjalnie ów dziewczyna mogłaby być. - W ogóle mam wrażenie, że ostatnio nieco ciszej wśród tych wszystkich podróżników – najwidoczniej minął już początkowy bum na tych wszystkich herosów z innych czasów i większość wróciła do swoich zajęć lub po prostu pomaga przy prostych pracach w obozie.
Aida Gongora
Re: Pokój socjalny lekarzy Czw 28 Gru 2023, 20:17
- Tak, ja - zaśmiała się, bo po ona była przecież tak dobra i poszła dla niego po upragniony obiad. Czy to nie był skarb? Tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że pomyślała za niego i wzięła izotonik. - Chyba przestanę lubić panią cesarzową - rzuciła rozbawiona nie przejmując się tym, że ktoś mógłby akurat wejść i to usłyszeć. Tak postrzegała Nero z czego nie raz sobie żartowała. Nie miała jednak nic do samej kobiety, która twardą ręką trzymała szpital w ryzach. Nieco to nawet podziwiała, bo zmienić podejście bogów i półbogów do tego ważnego punktu obozu, to nie lada sztuka. A ona ją wykonywała cały czas perfekcyjnie. Szkoda tylko, że cierpiała na tym jej praca czy może raczej jej własna atmosfera w pracy. - Myślałam, że mają nie sprawiać kłopotów - mruknęła bardziej dla komentarza niż potrzeby wyjaśnień. W końcu nie tajemnicą było, że przybysi nie mogli wykonywać większości zajęć. Nie wiadomo było czy można im ufać - choć tego generał wprost nie powiedział - oraz czy nie znikną tak nagle, jak się pojawili. Gongora nie mogła się tego doczekać, bo jej chodząca kopie niezwykle ją drażniła. - Martwisz się o nią? - spytała na pozór spokojnie jedynie z lekko uniesioną jedną brwią. Tyle wyłapała z tego wszystkiego, co powiedział i jak jeszcze po pierwszym zdaniu chciała zażartować, że niektórzy ich klienci bardziej jęczą nad zepsutym samochodem czy telefonem niż połamanymi kończynami, tak po kolejnych już o tym zapomniała. - I dobrze. Powinniśmy zamknąć ich w jakiejś celi i trzymać z daleka od nas. Z jakiegoś powodu oni właśnie przybyli do naszej rzeczywistości - mruknęła niezadowolona nie mając ochoty o nich gadać. Zapchała się więc swoim jedzeniem, bo pełne usta to zawsze dobra wymówka do braku odpowiedzi. Odezwała się dopiero, gdy mężczyzna dostał powiadomienie na służbowy telefon. - Nie mów, że musisz iść - jęknęła z zawodem, gdy Killian czytał treść wiadomości.
Killian Torres
Re: Pokój socjalny lekarzy Pią 29 Gru 2023, 15:17
Killian pokiwał głową z rozbawieniem, bo cały kontekst rozmowy był na swój sposób uroczy. Doceniał to, że Aida przejmowała się nim, jego problemami i potrzebami, a także to, że znała jego preferencje, toteż potrafiła sprawić mu nawet tak mały prezencik jak napój izotoniczny do posiłku. Tylko osoby, które były przy nim blisko, wiedziały jak bardzo takie małe gesty są dla niego istotne i na pewno nie omieszka odwdzięczyć się przyjaciółce, która mimo obozowego kryzysu i nadmiaru obowiązków, znalazła dla niego te kilka minut, by skombinować mu jedzenie, przyjść do niego i jeszcze wspólnie z nim zjeść, dotrzymując mu towarzystwa. Wciągając kolejne połacie makaronu, spoglądał to z rozbawieniem, to z aprobatą na córkę Gullveig, która mimo żartowania sobie z cesarzowej Nero, miała sporo racji. Niby był to tylko zabawny komentarz, a jednak trafiła nim w punkt, wszakże on też od jakiegoś czasu uważał, że Elisa nieco przesadza i dokłada im niepotrzebnej roboty. Wiadomo, przy takiej perfekcjonistce wszystko musiało chodzić jak w zegarku i żadne trzęsienie ziemi czy inwazja kosmitów tego nie zmienią, niemniej jednak generał nie do końca przystosowała szpital do nagłego napływu takiej ilości nowych herosów, którzy przecież też uczestniczyli w życiu obozu. - Panią cesarzową… – zachichotał lekko w przerwie między kolejnymi kęsami i od razu zapił to izotonikiem, bo samo określenie bardzo go rozbawiło. Niemniej jednak pasowało jak ulał do Elisy, która wobec swojego obozowego statusu często była postrzegana nawet wyżej niż Corvus. Wiadomym było, że to Juarez miał ostateczny głos, ale Nero miała taką siłę przebicia, że potrafiła wymuszać wiele rzeczy, w tym takich poza jej kompetencjami. Z drugiej strony, czy ktoś się temu dziwi? Gdyby Killian miał po swojej stronie Giotto oddanego do tego stopnia jemu jak Elisie, to pewnie sam bez problemu przejąłby władzę tutaj. Corvus jest głową, Elisa szyją, a Giotto pięściami, łokciami, kolanami i tak dalej. Idealnie się ten tercet dopełnia. - Dziwisz się? – zaczął. - Powinniśmy się też dobrze odżywiać, myć zęby codziennie i unikać nadmiaru gazowanych napojów. Średnio to się czasem udaje – wzruszył ramionami, bo choć on na całe szczęście nie ucierpiał jakoś mocno z powodu przybycia herosów z innych czasów, tak wobec takiej mieszanki wybuchowej jaką jest obóz, dołożenie do tego kotła kolejnych person z wielkimi temperamentami nie zwiastuje niczego dobrego. Całe szczęście, że chociaż ten Giotto z przyszłości nie robi zadym, bo populacja mogłaby się szybko skurczyć. Torres nie zdawał sobie sprawy z tego, jak druga Aida denerwuje tą prawdziwą. Wystarczyłoby, by ten zastanowił się i dodał to do charakteru swojej ex, która przecież nie była potulną półboginią, witającą wszystkich z uśmiechem na ustach. Była czasami krnąbrna i lubiła oznaczać swój teren, więc kiedy w polu widzenia pojawiła się jej inna wersja, to logicznym jest, że tutejszej Gongorze nie jest to na rękę. Tylko no… Killian w ogóle o tym nie myślał z wielu powodów, między innymi przez zapracowanie. - Nie martwię się o nią, tylko martwi mnie ta sytuacja. Jest za cicho – wyjaśnił, kiwając przecząco głową i biorąc łyk izotonika. Nie dane mu było jednak wytłumaczyć bardziej swojego pytania, gdyż Gongora rzuciła dość szorstkim komentarzem, na co Killian zareagował nie tylko krzywym, wymuszonym uśmiechem, ale też i nienaturalną ciszą. On miał bardziej liberalne podejście do tego, aczkolwiek starał się zrozumieć podejście córki Gullveig, która miała nieco więcej interesu w tym, by ich wszystkich pozamykać w celach. W końcu czy on nie zachowałby się podobnie, gdyby wokół Aidy krążył drugi Killian z cholera wie jakimi zamiarami? - Ciekawe co to za powód? – rzucił w eter, bo on również nie wierzył w przypadki i choć nie był takim paranoikiem czy zwolennikiem teorii spiskowych jak Hector, tak spodziewał się, że tutaj jakiejś wyższe siły mogły maczać swoje paluchy. Mało to razy jakiś niezadowolony bóg rozpętał wojnę, która pochłonęła tysiące ofiar po ziemskiej i boskiej stronie? A co jeśli tym razem Chronos się wkurwił? To było możliwe. Wyciągnął od razu telefon, gdy poczuł, jak ten mu zawibrował i przeczytał wiadomość, na którą krzywo się uśmiechnął, a wraz z każdym kolejnym przeczytanym zdaniem tylko psuł mu się nastrój. Westchnął ciężko, odkładając służbowy telefon na stolik i spojrzał na Aidę. - Przełożyli mi operację na wcześniejszą godzinę i wcisnęli kolejną. I tak to właśnie się dzieje w tym pierdolniku ostatnio – westchnął znów, po czym spojrzał na końcówkę swojej porcji spaghetti. - Posiedzę jeszcze z tobą, ale zamiast wyjść po 20, pewnie przeciągnie się to do północy – wywrócił oczami, a następnie pociągnął kilka łyków z butelki izotonika, by choć w jakimś małym stopniu osłodzić sobie tą gorzką wiadomość. - A ty jakie masz plany? Pewnie coś fajnego – wiedział, że nie ma szans wyrwać się nigdzie, toteż może chociaż pozazdrościć trochę swojej przyjaciółce, która na pewno spędzi wieczór w przyjemniejszy sposób. Miał tylko nadzieję, że nie będzie to żadna randka. Nie żeby nie zależało mu na jej szczęściu i dobrym samopoczuciu, ale jakoś tak lepiej mu się ją widziało, gdy nie miała żadnego adoratora obok siebie. Tak było zdecydowanie lepiej. ZDECYDOWANIE.
Aida Gongora
Re: Pokój socjalny lekarzy Czw 25 Sty 2024, 21:19
Westchnęła tylko na jego stwierdzenie o tym, co powinni robić. Zdawała sobie doskonale z tego sprawę, co nie zmieniało faktu, że nad obcymi klonami powinien obóz mieć trochę większy rygor. Wiedziała, że dzieci cesarzowej są wyjęte sponad prawa, ale reszta mogłaby być trzymana w klatce. Z tego co się orientowała, to niemal każdego oni wkurwiali, więc po co drażnić lwa? Po co czekać, aż ktoś w końcu pęknie i zacznie się jakaś bitka przynajmniej? - To zaproś ją na kolejną sesję całowania się. Może wtedy będzie głośna - chociaż planowała to powiedzieć lekko z nutką złośliwości, to jednak wyszło to bardzo oschle od razu sugerując, że jego zainteresowanie jej kopią wyraźnie ją drażni. A przynajmniej ona myślała, że to już jest oczywiste, ale czy Killian połączy kropki? - Pewnie nigdy się nie dowiemy - wzruszyła lekko ramionami, bo podejrzewała, że są to sprawki bogów. A oni byli zbyt maluczcy, by poznać jakiekolwiek ich zamiary. - Och, przykro mi - odpowiedziała łagodnie słysząc o tym, jak pozmieniali mu grafik. Sięgnęła przez stół po jego dłoń i ścisnęła ją na chwilę lekko, nim zabrała swoją tylko po to, by napić się coli. - Wieczór w łóżku z popcornem i filmem akcji - wyjawiła mu swoje plany, po czym uśmiechnęła się lekko. - Jak chcesz, mogę opowiadać ci fabułę na bieżąco w smsach - zaśmiała się cicho ze swojej propozycji wiedząc, że mężczyzna nie będzie miał pewnie za wiele przerw między operacjami. A nawet jeśli, to poświęci je na odpoczynek. - Ale cieszę się, że nie musisz skracać swojej przerwy. Ostatnio brakuje mi twojego towarzystwa - wyznała z małym uśmiechem, po czym dodała. - Przyzwyczaiłam się do tego, że mam ciebie obok przez większość dni - znów posłała mu lekki uśmiech, by zaraz skupić się na tym, by dojeść swoją porcję jedzenia.
Killian Torres
Re: Pokój socjalny lekarzy Pon 29 Sty 2024, 15:56
Killian był nieco mniej krytycznie nastawiony do przybyszów, bo jednak dostrzegał też pewne nieoczekiwane plusy z ich obecności, ot chociażby odciążenie innych półbogów w prostych zadaniach, dzięki czemu w pewnych sektorach działania kampusu nie było aż takiego zapierdolu. On niestety trafił na okres w szpitalu, kiedy było znacznie więcej herosów z urazami i ranami, gdyż nałożyło się kilkanaście misji na siebie w tym czasie, a tam wystarczył jeden błąd, by stracić życie. Co dopiero by zostać rannym. Widział jednak, że jego zabawny komentarz nie trafił do Aidy, toteż nie ciągnął tematu dalej. Zamiast tego skupił się na podzielaniu jej obaw, które ta wyrażała niemal od samego początku. Oczywistym było, że Gongora miała sporo racji w swoich osądach i nie należało nad wyraz ufać przybyszom z innych rzeczywistości, ale czasem brunetka przesadzała w tym wszystkim. Wryło go jednak w momencie, kiedy przyjaciółka wprost stwierdziła, że powinien zaprosić jej klona na kolejną sesję całowania się. Przez dłuższą chwilę nie ruszał makaronu, ani też niczego nie popijał, gdyż w tym momencie naprawdę zrobiło mu się przykro. Córka Gullveig powiedziała to tak, jakby miała ogromny żal do niego o coś, czemu on tak naprawdę nie był wcale winien. To od jej odpowiedniczki wyszła ta cała inicjatywa i on został zaskoczony tym gestem, co tłumaczył jej już kilka razy. Dlaczego mu nie wierzyła? Był głodny, jednak jego apetyt nagle zmalał, co wiązało się stricte z wypowiedzianymi przez Aidę słowami, które najpewniej bardziej zranią jego samego, aniżeli Gongorę z innych czasów. Na szczęście niezręczną chwilę ciszy przerwał dzwonek wibracji w telefonie z informacją, która jeszcze bardziej go podłamała. Po upiciu kilku kolejnych łyków izotonika z lekkim zaskoczeniem spojrzał na dłoń Aidy, która ścisnęła tą jego. To było bardzo miłe, aczkolwiek nie aż tak jak powinno. Wszystko przez komentarz brunetki sprzed kilku chwil, w którym wypomniała mu po raz kolejny te niekomfortowe zdarzenie między nim a jej odpowiedniczką z innej rzeczywistości. Nie chciał jednak wyjść na kogoś mocno zranionego, więc uśmiechnął się lekko i przeniósł temat na nią, jednocześnie słuchając jej odpowiedzi z zainteresowaniem. - Już sobie to wyobrażam – zachichotał lekko, zanim dokończył. - Jestem w środku operacji, a tu nagle sms od ciebie, że zabili brata głównego bohatera – zaśmiał się, tym razem nieco głośniej i jak na zawołanie wrócił mu apetyt, zatem znów zaczął wciągać makaron, którego nie było już aż tak dużo, jakby chciał. Z jakiegoś powodu pomyślał o Aidzie w łóżku oglądającej film i… delikatnie zarumienił się. W głowie miał kilka wizji, z których każda była równie przyjemna: Aida naga, okryta tylko pościelą w niektórych miejscach, Aida naga całkowicie odkryta, Aida w seksownej halce, Aida w seksownej piżamie, Aida w kuszącej bieliźnie… i wiele innych podobnych wersji, choć zdarzały się również te urocze jak Aida po czubek nosa pod kocykiem albo upaćkana sosem z nachosów na policzkach. Wszystkie były bardzo przyjemne. Serce zabiło mu mocniej, gdy wyznała mu, że brakuje jej towarzystwa Torresa. Córka Gullveig czasami potrafiła sprawić, że syn Bragiego się rozpływał i tym razem nie było inaczej. Spojrzał na nią z uśmiechem pełnym ciepła i wdzięczności, a jednocześnie pozwolił sobie złapać ją za dłoń, w której trzymała talerz, jednak zrobił to ostrożnie, żeby nie wytrącić jej go. - Mi twojego też – odpowiedział i czuć było, że mówi to szczerze. - Kocham pracować z tobą i w ogóle spędzać razem czas… – powiedział już nieco mniej pewnie z małą dozą nieśmiałości, co wprawiony słuchacz byłby w stanie wywnioskować z samego tonu wypowiedzi. - Myślę już nawet o kolejnej wycieczce – powiedział znacznie pewniej i uśmiechnął się szerzej, a następnie puścił rękę Gongory z małym różem na policzkach. - A jeśli bym… – zaczął nagle. - … zdołał wyjść przed północą, to mogę wpaść do ciebie? – zapytał z niezwykłą odwagą jak na siebie, gdyż dotąd nie zdarzało mu się prosić o takie rzeczy. Co prawda zdarzało im się wielokrotnie spać w swoim towarzystwie, ale przeważnie były to drzemki gdzieś na sofie w warsztacie lub podczas wspólnych wycieczek, gdzie zawsze mieli osobne łóżka. - Też mnie interesuje ten film – powiedział grając szczerego, całkowicie zapominając o tym, że Aida nie podała nawet jego tytułu, więc było to delikatnie mówiąc podejrzane, taka pewna deklaracja. Tego już jednak Torres nie wiedział, więc pytanie czy Aida wykorzysta to jakoś przeciw niemu, czy może raczej potraktuje to jako coś miłego lub uroczego? No i czy zaprosi go do siebie dzisiaj? A jakby tak przyszedł do niej późno w nocy, a ona była w tej halce… albo w czymś jeszcze innym? Lub bez czegoś…?