Rzymskie termy DpyVgeN
Rzymskie termy FhMiHSP


 

Rzymskie termy

Idź do strony : 1, 2, 3  Next
Admin
Admin
Admin
Rzymskie termy Wto 02 Cze 2020, 21:31

Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Rzymskie termy Sro 17 Cze 2020, 20:52

#1

Było późno. Łaźnia była pusta i skąpana w delikatnej i miło pachnącej świeżością mgiełce utworzonej przez parę wodną. Gdy Blake postawiła swoje bose stopy na kafelkach i poczuła jak wdycha przyjemnie ciepłe wilgotne powietrze, jej napięte po treningu mięśnie rozluźniły się nieco. Miała na sobie jedynie ręcznik, który i tak nie przysłaniał zbyt wiele, a jej opalona skóra miejscami tylko było przyozdobiona czerwonymi śladami po uderzeniach broni treningowej. Być może nie będzie z tego siniaków, chociaż przecież nie miało to znaczenia. Wszystkie poprzednie goiły się na niej jak na psie.
Podeszła do jacuzzi, zsunęła z siebie ręcznik i weszła do gorącej wody, zanużając się w niej po dekolt, odczuwając pieczenie każdego nowopowstałego otarcia na ciele, jako niemalże coś przyjemnego. Córka Aresa przymknęła oczy, zsuwając się jeszcze odrobinę po ścianie jacuzzi, aż błogie ciepło ogarnęło jej ramiona i barki, aż do samego podbródka. Chwilę później zamoczyła również całą głowę. Pozostała pod wodą kilka spokojnych sekund, a gdy się wynużyła zaczesała mokre włosy do tyłu. Jej ciało odpowiedziało totalnym rozluźnieniem, które przyjemnie rozeszło się po mięśniach. Lata spędzone w obozie nauczyły ją pewnych rytuałów, dzięki którym przeżywała mordercze treningi i była w stanie je powtarzać z dnia na dzień. Doceniała potęgę relaksu jak mało kto, a łaźnia stawała się jej niewielką świątynią spokoju.
Leżała naga w wodzie, nie czując ani krzty niepokoju z tego powodu – zdawało się że Blake urodziła się pozbawiona poczucia wstydu. Bąbelki zasłaniały jej ciało na tyle, aby nie odstraszyć bardziej pruderyjnych herosów, którzy mogliby się pojawić w łaźni, nie była przecież ekshibicjonistką. Przynajmniej nie w ten patologiczny sposób. Sama natomiast zapewne nie zwróciłaby na ewentualne towarzystwo uwagi większej, aniżeli gdyby stała w pełnym ubraniu i nie było w tym żadnego podtekstu, a jedynie zwykła bezwstydność. Cała Blake Simmons. Żałowała jedynie, że nie ma ze sobą butelki wina, bo tylko tego brakowało jej do osiągnięcia pełni relaksu.
Gość
Gość
avatar
Re: Rzymskie termy Pon 22 Cze 2020, 23:00

To był kolejny ciężki dzień w życiu kapitana drużyny Dionizosa. Wszystko zaczęło się rano, kiedy to został ściągnięty z łóżka około południa. Zrobił to nie kto inny jak jego ukochany zastępca Levi. Chłopak miał problem w związku z paroma nowymi członkami zespołu i postanowił poprosić Galicheta o radę. Co prawda miał całkowicie w dupie to, że Folk był od trzech dni w cugu i poranki były dla niego równie ciężkie co narodziny grubego dziecka przez kobietę. Niestety taka rola kapitana - trzeba pomagać innym i ogarniać całe to gówno w drużynie.
Następnie przez resztę dnia był nieziemski kac, którego dodatkowo spotęgowało niańczenie Alvy. No cóż, tak to jest jak się adoptuje dziecko i decyduje się być jego mentorem.
Na całe szczęście po wspólnym treningu Folk nie miał już żadnych zajęć, a co za tym idzie mógł wychillować się w łaźni, która znajdowała się w koloseum. Wiedział, że miejsce to jest raczej mało użytkowane przez innych, dlatego też nie miał żadnych problemów z wejściem do pomieszczenia całkowicie na waleta - przyodziany jedynie w paczkę szlugów, zapalniczkę i swoją ukochaną piersiówkę. Znalazł jacuzzi znajdujące się na uboczu, a następnie niczym małe dziecko zanurzył się w nim aż po czubek głowy. Woda była tak przyjemna, a Folk tak najebany, że nie zauważył nawet kiedy zasnął.
Z błogiej drzemki zerwało go zachowanie czegoś co Folk mógł przyrównać do zarzucania swoim dupskiem przez słonia w składzie porcelany. I wcale tak bardzo się nie pomylił. Okazało się bowiem, że osobą odpowiedzialną za jego pobudkę był nikt inny jak Blake "Simson" Simmons. Laska zachowywała się jakby była tu totalnie sama, a gdyby tego jeszcze było mało to zaczęła świecić bimbałkami i pupą na wszystkie strony świata. O bogowie! Gdyby tylko Zeus to zobaczył to na pewno wyciągnąłby pompkę... Żeby odjebać istotę, która przeszkadza biednemu dziecku Hekate we śnie.
Z początku nic nie mówił i obserwował jak Blake odpierdala swój rytuał rodem ze "Zmierzchu". W tym czasie popijał cały czas whisky ze swojej piersiówki - w końcu jak już go obudzili to co mu szkodzi.
Kiedy dziewczyna skończyła się już tarzać w wodzie niczym murzyn w kontenerze pełnym bananów przemówił:
- Co Ty tu kurwa robisz Simson? Nie widziałaś, że śpię? Obudziłaś mnie to chuja...
Odpalił szluga, a jego twarz przypominała bardzo grumpy cata.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Rzymskie termy Sro 24 Cze 2020, 09:11

Dzieci Aresa nie lubiły dawać się zaskakiwać. Miały w sobie tę subtelną dumę, która kazała im być najlepszymi w każdej dziedzinie, bez względu na to jak trudne bądź wręcz niemożliwe by to nie było. Kwestia podpasowania tatusiowi o niewyobrażalnych wymaganiach, o ile oczywiście akurat nie miało się go w dupie. Można by to nazwać swego rodzaju idealizmem. Blake od lat starała się wyleczyć z tej irytującej przypadłości, przynajmniej w pewnym stopniu i być może nawet po trochu jej to wychodzio. Na tyle, na ile była w stanie zdystansować się do swojej palącej potrzeby zaimponowania jednemu z najbardziej wybrednych Bogów.
Kiedy tak siedziała w łaźni, rozluźniona i zrelaksowana, przez krótką chwilę przestała myśleć o tych wszystkich rzeczach, które powinna robić lepiej. Jak mogła myśleć, że ta chwila będzie trwała dłużej niż… no cóż, chwilę. Głos kapitana wyrwał ją z błogiego stanu z pozbawioną litości brutalnością. Nie mogła nic na to poradzić, że drgnęła zaskoczona obecnością herosa.
- Kurwa ty tutaj? - spytała być może niezbyt przenikliwie. Dobrze, że nie stanęła na baczność. Wypuściła powietrze i zmusiła swoje mięśnie do ponownego rozluźnienia się. - Spałeś? - powtórzyła za nim, zupełnie ignorując celowe przekręcenie nazwiska (mogłaby go przecież nazwać Galishit w zamian, ale w końcu miała dzisiaj dobry humor), po czym spojrzała na piersiówkę w jego dłoni unosząc lekko brwi i dochodząc do wniosku, że w sumie nie powinno jej to dziwić. Przypominając sobie o swoim niewypowiedzianym życzeniu odnośnie butelki wina uśmiechnęła się kącikiem ust.
- Jeżeli ktoś kiedyś powiedziałby mi, że wylądujemy razem nago w jednym pomieszczeniu przez zupełny przypadek, w życiu bym nie uwierzyła.
Miała ochotę sprawdzić co tam miał w tej swojej piersiówce, ale wymagałoby to przeniesienia się do drugiego jacuzzi. Z drugiej strony nikt przecież nie mógł spodziewać się po niej wstydu z okazji zaistniałej sytuacji.
Spróbowała najpierw pójść łatwiejszą drogą. Oparła przedramiona na brzegu swojego jacuzzi i spojrzała na Folka z delikatnym urokliwym uśmiechem.
- Co tam masz dobrego? - spytała dość niewinnie, będąc jednocześnie świadomą tego, jak różne odpowiedzi mogła uzyskać.
Gość
Gość
avatar
Re: Rzymskie termy Nie 05 Lip 2020, 23:17

W sumie to Folk nie wiedział czy to kwestia tego, że popił czy może zmęczenia, ale nie miał zbytniej ochoty na kłótnie z córką Aresa. Kiedy usłyszał pytanie kobiety spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął. Upijając kolejny łyczek rzekł:
- Kutasa bez wzwodu, a co? - po wypowiedzeniu tych słów jego wzrok zawiesił się na piersiówce, a sam Folk doznał niemalże oświecenia. Szybkim ruchem gałek znów przerzucił wzrok na Blake i powiedział stanowczym głosem. - Ni chuja, moje. Nie dam Ci.
Zanurzył się jeszcze bardziej w wodzie. - A co do wspólnego siedzenia nago to już nie raz cała drużyna korzystała z tej łaźni w jednym czasie. Najwyraźniej nikt nigdy Cię nie zaprosił na nagą libację. - Wyciągnął z ramy papierosa i odpalił go.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Rzymskie termy Pon 06 Lip 2020, 19:13

Blake uniosła lewą brew w rozbawionym wyrazie. Nie spodziewała się po nim niczego innego, w sumie zadając niejednoznaczne pytanie całkiem celowo.
- Najgorzej – skomentowała kwestię braku wzwodu, a gdy Folk zaczął rozwijać się na temat drużynowych spotkań koedukacyjnych, ona postanowiła wyjść z wody. Jeśli góra nie chce przyjść do Mahometa, to Mahomet musi przyjść do góry.
- Prawda – przyznała, ignorując ręcznik leżący pod jej jacuzzi i idąc w stronę kapitana jak ją sam Ares stworzył, nie spiesząc się przy tym zbytnio. - Ale musisz przyznać, że spotkania sam na sam są bardziej satysfakcjonujące. Zresztą członek członkowi nierówny.
Zamiast wejść do jego jacuzzi, stanęła obok i zanim syn Hekate zdążył wziąć drugiego bucha ze swojego papierosa, wyciągnęła mu go bez wahania z ręki. Oczywiście mógł się sprzeciwić, ba, pewnie jakby chciał, z palcem w dupie by jej przeszkodził. Jeżeli jednak tego nie zrobił, zaciągnęła się papierosem i uśmiechnęła na znak zadowolenia. Wiedziała, że czegoś jej tutaj brakowało, a Folklore był podany jak na tacy. Po chwili weszła do jacuzzi z jego fajką w ustach, nie przejmując się czymś takim jak przestrzeń osobista.


Ostatnio zmieniony przez Blake Simmons dnia Wto 21 Lip 2020, 18:50, w całości zmieniany 1 raz
Giotto Nero
Giotto Nero
Re: Rzymskie termy Pon 06 Lip 2020, 20:35

Ten dzień nie zapowiadał się jakoś stosunkowo ciekawo, dlatego Giotto był skłonny przyjąć każde zadanie od Dionizosa, które przyniosłoby jakąś wartość dodatnią obozowi i przeciwdziałałoby nudzie. Tego jednak, co jeden z zarządców obozu mu powiedział, nie spodziewał się. Niemniej jednak Nero skinął porozumiewawczo głową i wyszedł z Wielkiego Domu Dionizosa, mając ze sobą dwa przedmioty, które mogły przesądzić o zwycięstwie lub klęsce.
Rozmawiał z Folkiem jakiś czas temu i ten karakan wyjawił mu, że dziś będzie się opierdzielać w łaźni. Wiedział więc gdzie go szukać i swoje kroki natychmiast skierował właśnie w to miejsce, dziwiąc się przy okazji, że nie spotkał po drodze zbyt wielu herosów, choć pora i pogoda sprzyjały małym spacerkom po obozie.
Nero wszedł na teren koloseum i powędrował od razu do łaźni, a jego oczom ukazał się widok gołodupej Blake. Całe szczęście nie miała obsranego dupska, toteż nie był to aż taki zły widok. Zapewne niejeden austriacki akwarelista by ją uwiecznił. Mimo tego jednak i tak morda Giotto wyglądała jak zdziwienie Dionizosa, który wiele lat temu nakrył Folka posuwającego szarlotkę.
Celem był oczywiście Galichet, który siedział w jacuzzi tyłem do niego i sobie coś jarał. Być może był to ten pedalski e-pet i Folk w końcu się ujawnił, toteż Blake nie będzie mu suszyć głowy o seks, tylko np. Hoshi.
Mając w ręku dwa wartościowe przedmioty i pewien element zaskoczenia, postanowił zajść dwójkę herosów od tyłu oraz użyć tychże itemów do ujawnienia swojej obecności w łaźni. Giotto wziął wiaderko w obie ręce, mopa zaś trzymał dociśniętego między bokiem swojego ciała a prawą ręką i przysunął się po cichu. Będąc już w odpowiedniej odległości (około metra od nich), zaszedł ich od tyłu i zaczął drzeć się jak pojebany we wiadro, które miał przy sobie:
- TARTAR TY KURWO JEBANA PRZESTAŃ MI RODZINE PRZEŚLADOWAĆ!!! - wykrzyczał, po czym ujawnił swoją obecność.
Spojrzał z obrzydzeniem na dwójkę herosów w jacuzzi.
- A więc jednak się myjesz Folk - rzucił do swojego kumpla od serca, z którym nie jedną pił flaszkę i leżał na macie.
- Potrzymaj - zwrócił się w stronę Simmons i założył jej wiadro na głowę, by nie przeszkadzała dorosłym w rozmowie.
- Dionizos mówi, że masz ćwiczyć tą rękę, co ci Asklepios kupił na skidrow - rzucił do Folka. - Zanim jednak dostaniesz do ręki kałacha, najpierw opanuj mopa - dodał, po czym przekazał mop Folksterowi.
Dla efektu również zapukał kilka razy od góry we wiadro, które Blake miała na głowie, chociaż sam nie wiedział po co to zrobił.
- Mówi też, że masz wysprzątać kible w greckiej dzielnicy. Miał to zrobić Levi, no ale on już raczej nigdy nic nie posprząta - odparł beznamiętnie, bo śmierć zastępcy Galicheta niespecjalnie robiła na nim wrażenie.
Nero schował ręce do kieszeni i spojrzał na tę upośledzoną dwójkę swoim jednym okiem, drugie miał bowiem zakryte przez bandaż.
- Jak już skończysz, zgłoś się do Dionizosa, bo ma coś dla ciebie i bynajmniej nie są to twoi koledzy z gejowskiej parady w Waszyngtonie - rzekł i zrobił charakterystyczną literkę W z palców prawej dłoni, dodając do tego słynne "West Side". No i tym samym zostawił Folka z mopem w ręku i Blake w aerodynamicznym kasku z wiadra.
Udał się do gospody, by napić się czegoś dobrego i zapomnieć o tym wpierdolonym do piekarnika karle.

zt
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Nie 02 Sie 2020, 01:15

Poranny trening odbył się w spokoju i z dużą dozą dobrego humoru, bo Corvus poprowadził go razem ze swoją ukochaną. Prawdę mówiąc, cały ten show dał mu do myślenia, że być może powinien Sylvię częściej angażować w takie treningi, bo jej pomoc okazała się nieoceniona. Doglądała herosów, którym Juarez nie mógł poświęcać uwagi, przekazywała wskazówki, motywowała i nawet potrafiła dotrzeć do dzieci, co wcale nie było takie łatwe. Ponadto, sam widok Garcii obok działał na Corvusa pokrzepiająco. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że syn Melinoe nie raz jeszcze zaprosi na wspólny trening z młodzikami swoją ukochaną.
Po aktywnym poranku, mieli chwilę dla siebie i postanowili zjeść obiad w swoim mieszkaniu, co oczywiście trochę się przeciągnęło z wiadomych względów: mieli dziś cały dzień spędzić ze sobą, a najlepszym do tego miejscem było... łózko. No i jak to osoby z latynoskimi i hiszpańskimi korzeniami: nie mogli być grzeczni. Tak więc po bardzo przyjemnym popołudniu, wspaniałym obiedzie i dalszej leniwej części dnia, postanowili w końcu wybrać się do łaźni, tak jak umówili się dzień wcześniej.
Po spakowaniu wszystkich rzeczy do jednej torby, przyszli państwo Juarez pojawili się w łaźni, uprzednio zaliczając szatnię i rozbierając się do naga, zasłaniając ciała wyłącznie ręcznikami. Oczom Juareza okazało się puste pomieszczenie, co bardzo go uszczęśliwiło - dzięki temu mógł być nieco bardziej otwarty i okazywać więcej czułości ukochanej, niż ma to miejsce przy gapiach.
Powoli wszedł do ciepłej wody i przepłynął kilka metrów, rozkoszując się wolnym dniem. Palcem przywołał do siebie Sylvię, która jeszcze przez chwilę stała przed wejściem do basenu. Nie mogąc się powstrzymać, przygryzł lekko dolną wargę, obserwując jak Meksykanka zrzuca z siebie ręcznik, a następnie zmysłowo wchodzi do wody i do niego podpływa. Ten widok był naprawdę rozkoszny i ciężko mu to było ukryć.
Oparł się plecami o ściankę basenu i objął ukochaną, zachęcając ją do zbliżenia się.
- Dawno tu nie byliśmy - zauważył, nie mogąc sobie przypomnieć ile to już tygodni czy nawet miesięcy bez zaliczenia łaźni. A kiedyś był to ich dość regularny sposób spędzania wspólnych chwil.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Wto 04 Sie 2020, 00:21

#3

Garcia zwyczajnie nie chciała zawieść ukochanego, dlatego przykładała się do pracy. Nie żeby trenowanie, a raczej doglądanie treningu dzieciaków, jakoś ją męczyło czy nużyło. Nie musiała się przymuszać na siłę uśmiechać i gryźć w język, by łapek młodym herosom nie powyrywać. Było okej, tak po prostu. Nie pisałaby się na stałe zajęcie tego typu i jeszcze w pojedynkę, ale czasem może pomóc Corvusowi albo nawet poprowadzić jeden na jeden albo z małą grupą zajęcia z użyciem jej broni jednej czy drugiej.
Z całą pewnością to był ten czas, na który od rana - jeśli nie od wczoraj nawet - czekała. Najzwyklejsze leniwe popołudnie w objęciach Juareza, to było coś, za czym naprawdę tęskniła. Wkalkulowane miała to, że i obiad i lenistwo trochę im się wydłuży o częste wizyty w łóżku, ale kto by się tym przejmował? Tu raczej cieszyć się można. W końcu, nieco późniejszym wieczorem niż to planowali, wybrali się do łaźni.
Dużo rzeczy nie potrzebowali, także jedna torba okazała się być w zupełności wystarczająca. Prawdę mówiąc Sylvia trochę liczyła na to, że będą sami, a przynajmniej przez jakiś (najlepiej jak najdłuższy) czas. Owinięta jedynie ręcznikiem rozejrzała się zadowolona z takiego obrotu sytuacji i zerknęła w stronę drzwi raz jeszcze rozważając ich zablokowanie. Westchnęła pod nosem wiedząc, że Juarez przejąłby się tym bardziej niż powinien, dlatego dała sobie spokój z takim pomysłem.
Trochę się przez to zamyśliła i mężczyzna zdążył już znaleźć się w wodzie. Zerknęła na niego z uśmiechem, po czym zrzuciła z siebie ręcznik i powolnym krokiem weszła do basenu, a potem spokojnie do niego podpłynęła. Widziała jak na nią patrzył i bardzo jej to schlebiało.
Kiedy Corvus ją objął, zbliżyła się do niego jeszcze bardziej, jedną dłoń oparła na jego biodrze, a druga spoczęła na karku. Delikatnie paznokciami drapała go po szyi i okolicy uśmiechając się przy tym do ukochanego.
- To prawda, zdecydowanie za długo - między innymi właśnie dlatego to miejsce zaproponowała. Brakowało jej tego po prostu. Cmoknęła go w usta, a potem w szyję i policzek, a zaraz po tym odpłynęła kawałek dalej mając ochotę trochę się podroczyć czy też powygłupiać.
- Jak mnie pilnujesz, skoro mogę ci uciec? - spytała rozbawiona zachęcając go, by znalazł się obok niej i przypilnował ją tak, by nie mogła uciec z jego objęć.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Sro 05 Sie 2020, 12:52

Z czasem Sylvia pewnie będzie mieć dość zaproszeń Corvusa, który być może częściej będzie ją wykorzystywać jako swoją asystentkę w trakcie treningów. Teraz jednak o tym nie myślał, gdyż w jego głowie królowała ona i widoki, które miał przed sobą. Nie mógł oderwać od niej wzroku i czuł też, że ten powolny i kuszący chód jest niejako nagrodą dla niego za to, że jest dobrym chłopakiem. Przez chwilę myślał jeszcze o nagiej Sylvii, ale postanowił szybko porzucić te myśli, by skupić się na tym, co ma przed sobą. Zamiast tylko tentegować o tym, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i ją dotknąć, co spotkało się z aprobatą brunetki.
Uśmiechnął się na pierwszego całusa, a później machinalnie uniósł głowę w górę, by miała swobodniejszy dostęp do jego szyi. Uwielbiał, gdy Garcia całowała go w tych okolicach, gdyż miał je bardzo uwrażliwione i wywoływało to u niego niemalże dreszcze. To spowodowało rozluźnienie chwytu i późniejsze... odpłynięcie Sylvii od niego!
Opuścił natychmiast głowę i spojrzał na ukochaną, której najwidoczniej zebrało się na wygłupy. Syn Melinoe potraktował to jak wyzwanie i natychmiast odbił się stopami od ściany basenu, podpływając do ukochanej, która raczej nie uciekała od niego, gdy już znalazł się bliżej.
Pociągnął ją za nogi, którymi zasugerował, by go objęła w pasie i tym razem uszczelnił uścisk, obejmując ją tak, by ich klatki piersiowe się stykały, tak jak i z resztą ich nosy, czy chwilę później usta, gdy Juarez zainicjował czuły pocałunek.
Przeniósł swoje dłonie nieco niżej, dotykając jej pośladków, które ścisnął.
- Zaraz zobaczysz jak - uśmiechnął się lekko i nosem naparł na policzek Sylvii, by obróciła się w stronę wejścia do łaźni. Juarez stworzył dwie zjawy, które znalazły się odpowiednio przed wejściem i w środku.
- Teraz nigdzie mi nie uciekniesz - było to równoznaczne z wyrażeniem "nikt nam nie będzie przeszkadzać". Czy coś sugerował? Być może, choć z jego pewnością siebie w tych kwestiach raczej nie można było spodziewać się bezpośredniej propozycji chociażby seksu w łaźni.
Corvus przysunął swoje usta do warg Sylvii i zainicjował namiętny pocałunek, który został poprzedzony przylgnięciem swoim ciałem do jej ciała jeszcze bardziej, niwelując większość przerw między nimi. Jedną dłoń trzymał na jej pośladku, drugą zaś zmierzwił jej włosy, po czym wplótł ją w nie, zachęcając tylko do pogłębienia tej przyjemnej czynności.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Pon 10 Sie 2020, 12:53

Być może tak właśnie będzie, ale o tym przyjdzie (albo i nie) dowiedzieć się za jakiś czas, gdy faktycznie Corvus zdecyduje się na częste zapraszanie jej na tego typu zajęcia. Póki co jednak żyła obecną chwilą, a nie tym co może być, ale też niekoniecznie. Weszła powoli i kusząco do wody po to, by skupić całą jego uwagę na sobie i (miała nadzieję) zakończyć jego myślenie o innych rzeczach i obowiązkach. Teraz był czas dla nich i nikogo więcej. Czy to jednocześnie była jakaś nagroda? Z całą pewnością, bo była zadowolona, że wygospodarował dla niej niemal cały dzień.
Może trochę ułatwiła sobie to odpłynięcie tymi pieszczotami, ale przecież nie zamierzała tak naprawdę od niego uciekać. Ot zwykła zabawa, bo miała dzisiaj naprawdę dobry humor dzięki jego obecności. Już dawno nie mieli całego dnia dla siebie.
Na jej twarzy pojawił się mały, rozbawiony uśmiech, gdy ukochany spojrzał na nią zdziwiony. Widząc, że podpływa do niej oczywiście nawet nie ruszyła się z miejsca, bo przecież nie zamierzała uciekać przed nim po całym basenie. Ot, taka chwilowa zabawa, by zobaczyć jak szybko ponownie Juarez znajdzie się obok i jak teraz będzie jej "pilnował".
Objęła go w pasie nogami zgodnie z sugestią, zarzucając mu ręce na ramiona. Taka bliskość zdecydowanie jej odpowiadała, a gdy mężczyzna chwilę później ją pocałował, ona z radością to odwzajemniła.
Obróciła głowę czując jego napór z lekkim uśmiechem na jego słowa. Szczerze mówiąc była zaciekawiona o co mu chodziło. Gdy zobaczyła zjawy, jej uśmiech się powiększył. Nie spodziewała się tego w ogóle.
Uniosła zaskoczona jedną brew na jego kolejne słowa, bo w ogóle się tego po nim nie spodziewała. Niemniej coś podobnego chodziło jej po głowie jak już wiemy, więc z całą pewnością ona nie będzie narzekać na prywatność, którą dzięki zjawom zyskali.
- Nie mam nawet tego w planach - szepnęła, by była jasność sytuacji i zaraz odpowiedziała na  pocałunek Corvusa. Wsunęła palce jednej dłoni w jego włosy przyciągając go jak najbliżej i z każdą chwilą coraz bardziej namiętnie go całowała. Po dłuższej chwili odsunęła się na milimetry od jego ust łapiąc oddech.
- Nie spodziewałam się tego po tobie kochanie - odparła z zadowolonym uśmiechem kiwając głową w stronę drzwi, ale nie odrywając od niego wzroku. Bardzo ją zaskoczył, pozytywnie oczywiście.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Sob 15 Sie 2020, 20:21

Zakończenie jego myślenia o innych rzeczach i obowiązkach nie było w tej sytuacji trudne, bo Juarez cały dzień ustawił pod Sylvię, toteż przez większość czasu myślał tylko i wyłącznie o niej. Co prawda potrafił oddzielić to na czas treningu z adeptami i dawać jej nieco mniej uwagi, niż mógłby, ale miał zamiar jej to wynagrodzić tutaj w łaźni, choć z jego perspektywy raczej nie miał czego wynagradzać, bo i tak dawał jej dużo atencji podczas ćwiczeń z młodzikami. Kiedy jednak Sylvia zrzuciła z siebie ręcznik, wszystkie troski momentalnie uleciały z niego, a on sam rozkoszował się widokiem ukochanej, która ewidentnie kusiła go (tak jak zawsze z resztą) i pozwoliła mu napatrzeć się na jej nagie ciało przez te kilka chwil.
Będąc bliżej niej, natychmiast na jego twarz wstąpił uśmiech, który sugerował, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Nie mógł jednak powstrzymać się od pocałowania jej, dlatego też gdy tylko nadarzyła się okazja (czyt. zarzuciła mu ręce na ramiona) syn Melinoe wpił się w usta Garcii, chcąc pokazać jej, że bardzo ją kocha i że nie krępuje go okazywanie czułości aż tak bardzo, jak mogłaby to postrzegać.
Podobało mu się to, że Sylvia poparła jego pomysł ze zjawami, które miały stać na straży i dawać im wyłączność na korzystanie z tej łaźni przynajmniej na najbliższe kilkadziesiąt minut. Nie miał zamiaru jednak dyskutować z nią dłużej na ten temat, bo były ważniejsze rzeczy do roboty, ot chociażby kolejny pocałunek, który z sekundy na sekundę stawał się coraz bardziej namiętny. Wsunięcie palców we włosy tylko zachęciło Juareza do śmielszych czułości i przybliżenia się, co poskutkowało naparciem na jej ciało i zetknięciem się jego nagiej klatki z jej piersiami. Dłonie spokojnie spoczywały na jej pośladkach, a sam Corvus zaciskał na nich od czasu do czasu swoje palce.
Spojrzał na nią ze spokojem, gdy się odsunęła nieznacznie od niego, ale nawet nie ukrywał, że przerwanie tego pocałunku mu nie podobało. On jeszcze miał oddech do tego, ale musiał zaczekać, by i Sylvia go nabrała.
- Powiem szczerze, że ja też się tego nie spodziewałem po sobie - odparł w ich rodzimym języku, gdyż przy niej częściej mówił po hiszpańsku niż po angielsku i bardzo go to cieszyło. - Nie chcę, żeby ktoś nam przeszkadzał. To chwila tylko dla nas - dodał, uśmiechając się kącikiem ust.
Bardzo był mu potrzebny taki dzień, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogólne zabieganie i brak czasu dla Sylvii czasami. Musiał przyznać, że nawet trochę zapomniał jak przyjemnie jest spędzać z nią czas i jak przyjemnie jest być herosem, który nie ma aż tylu obowiązków co kapitan.
W końcu puścił jedną dłonią jej pośladek i przeniósł ją nieco wyżej na jej talię, by palcami połaskotać ją dosłownie chwilę.
- Dziękuję za tą wyrozumiałość - rzucił po chwili, uśmiechając się ciepło. - Wiem, że łatka "drugiej Noemi" jest irytująca, ale wiedz, że dla mnie nigdy nie byłaś jej zastępstwem. To ona była gorszą wersją ciebie - dodał może trochę zbyt pochopnie, ale nawet Corvus zaczynał dostrzegać to, że mnóstwo herosów w obozie postrzega Sylvię jako zastępstwo zmarłej Noemi, głównie przez ich podobieństwo w wielu aspektach.
- Chcę żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie najważniejsza. I że pamiętam o obietnicy. O tym, że za jakiś czas opuścimy ten obóz i spróbujemy normalnego życia. Gdy pokonamy tego potwora, zrzeknę się tytułu i wyjedziemy gdzie tylko będziesz chciała - przypomniał, mając w głowie obraz rozmowy sprzed kilku miesięcy, gdy Sylvia wyraźnie podkreśliła, jak bardzo ta sprawa jest dla niej istotna. Dla niego również była, bo choć czasem był amebą uczuciową i wstydziochem, to jednak doskonale wiedział, że jego największym marzeniem jest nie uznanie wśród herosów, a założenie rodziny.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Sob 15 Sie 2020, 22:36

Odwzajemniła jego pocałunek z zadowoleniem, nie zamierzając go kończyć. Niemniej nadal sądziła, że krępowało go okazywanie uczuć. Wprawdzie byli w miejscu publicznym, ale sami, więc nie do końca to się liczyło biorąc pod uwagę, że oni prędzej usłyszeliby czyjeś wejście, niż ktoś dostrzegł ich. Z drugiej strony nie był Mitchellem ze Współczesnej rodziny, więc w sumie nie było tak źle. A przecież dostrzegała to, że im dłużej byli razem, tym bardziej on się w tej kwestii ośmielał.
Gdy tylko ponownie ją pocałował, ona od razu to odwzajemniła po chwili wsuwając palce w jego włosy zachęcając go tym samym nie tyle do nie przerywania pieszczoty, a pogłębiania jej. Czuła coraz bardziej jak się nakręca. Jedna z jej dłoni sunęła po jego ramieniu, karku i łopatce, a druga wciąż była wsunięta w jego włosy delikatnie je przytrzymując bądź drapiąc skórę głowy. Uśmiechała się od czasu do czasu czując jak zaciska dłonie na jej pośladkach, by niestety w końcu nieco się odsunąć, aby nabrać oddechu i odsapnąć. Może i mogłaby jeszcze trochę się całować, ale nie była pewna czy Corvusowi chodziło o prywatność w takim samym sensie jak jej. Wolała więc póki co się nie nakręcać za bardzo, chociaż było to niezwykle ciężkie.
Zauważyła, że nie jest zadowolony z przerwania pocałunku co ją... ucieszyło. To tylko oznaczało, jak bardzo jest teraz jej spragniony, nawet jeżeli na pocałunkach i obmacywaniu się miało się skończyć. Pieszczoty zawsze są miłe.
- Pasuje mi taki scenariusz - w końcu kilkukrotnie chodziło jej to po głowie. Co prawda gdyby zamknęli w jakiś inny sposób drzwi nikt by nie wiedział, kto jest w środku, a tak bardzo łatwo można było się domyśleć kto i w jakim celu. Jej to nie przeszkadzało, ale zaskoczyło ją to, że i jemu też nie.
- Ej - mruknęła poruszając się w wodzie chcąc uniknąć łaskotania, ale nie zamierzała się od niego odsuwać. Może gdyby trwało to dłużej, ale w takiej sytuacji było to zdecydowanie do przeżycia. Za bardzo lubiła jego bliskość.
Ściągnęła brwi słysząc o wyrozumiałości i już miała pytać o co chodzi, kiedy on zaczął dalej mówić... Niepotrzebnie. Jej twarz nie wyrażała niczego żałując, że Juarez postanowił wszystko zepsuć mówiąc mało tego, że o Noemi, o której rozmawiać od dawna już nie lubiła, a do tego poruszając kwestię zastępstwa, o którym mówiło wiele osób i ona sama nie raz i dwa tak się właśnie czuła. Trzeba przyznać, że ostatnio wymamrotane przez sen właśnie imię Noemi wcale nie poprawiało jej pewności siebie. Niemniej dusiła w sobie wszystkie obawy, jak zwykle zresztą.
- Nie wiem, gdzie bym chciała tak naprawdę - mruknęła nie do końca wierząc, że kiedykolwiek ten obóz opuszczą albo zrobią to razem. Posłała mu uśmiech, który jednak był cieniem tego, co na jej twarzy jeszcze kilka chwil temu istniało i wyswobodziła się z jego objęć postanawiając nieco ochłonąć, więc zamiast spokojnie dryfować, pokonywała długość basenu w dość szybkim tempie, jednak nie znowuż jakimś wybitnie szybkim czy sportowym.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Pon 17 Sie 2020, 00:49

Corvus ośmielał się coraz bardziej i to było widoczne chociażby ostatnio w gospodzie czy wśród młodzików, gdy okazywali sobie czułości na różne sposoby. Wcześniej było o to bardzo ciężko i nawet gdy Juarez odważył się to zrobić w towarzystwie, to jednak nigdy nie szedł za ciosem i nie przekraczał kolejnych swoich granic, stając się bardziej pewien siebie w tych kwestiach. Sylvii jednak mogło to nie wystarczać i miała do tego pełne prawo, bo tak na dobrą sprawę, co było w tym złego, że oczekiwała od niego nieco więcej uwagi i czułości? Była jego kobietą, miała swoje potrzeby i najwidoczniej widziała potencjał w Hiszpanie, tylko trzeba było wydusić z niego te pokłady czułości, o które czasem tak zabiegała. Wspólne wieczory w gospodzie i łaźni na pewno działały dobrze na niego.
Nie potrafił ukrywać tego, że bardzo za nią tęskni i że gdy się nakręcają wzajemnie, to on nie jest zadowolony z przerywania czułości. To było dość zabawne, że w towarzystwie odmawiał sobie takich przyjemności, a będąc tylko we dwoje łaknął ich jak Folk alkoholu. Było to z jednej strony dziwne, z drugiej strony jednak uzasadnione osobowością Juareza, która ewoluowała na przestrzeni lat. Stał się wszakże dumnym liderem z charyzmą i skończył z byciem wyalienowanym wyrzutkiem. W relacjach z ukochaną jednak nie poczynił aż tak gigantycznych postępów.
Dostrzegł na jej twarzy rozgoryczenie i już wtedy wiedział, że zepsuł atmosferę. Zadziałało to jednak na niego bardzo demotywująco, a jej odsunięcie się tylko dopełniło dzieła. Nie sądził, że taką deklaracją ją urazi i że będą w stanie zepsuć ten przemiły wieczór. Jak widać się mylił i po tym wymuszonym uśmiechu, gdy tylko Garcia zaczęła płynąć nieco szybciej, oddalając się cały czas od niego, Juarez spuścił wzrok i przez chwile stał nieruchomo, by w końcu podnieść głowę wyżej, nie chcąc nawet spoglądać na Sylvię.
Przekręcił głowę w przeciwnym kierunku i zanurzył się całkowicie w wodzie. Kilka chwil był pod wodą, nim postanowił wynurzyć się kawałek dalej i w końcu spojrzeć na Garcię, która oddaliła się od niego już na kilkanaście metrów. Spojrzał na wezwaną przez siebie zjawę i westchnął lekko, znów spuszczając głowę. Jego pewność siebie zniknęła i pojawiło się te okropne uczucie, że znowu ją zawiódł. A jej nigdy zawieść nie chciał.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Wto 18 Sie 2020, 20:57

To nie chodziło o to, że dla Sylvii było to niewystarczające. Jasne, bywały takie chwile, ale to nie była codzienność, tak jak wcześniej. Widziała, jak mężczyzna się stara i ośmiela dla niej. Czy jednak chciałaby więcej? Jasne, dlaczego miałaby nie? To byłoby bezsensu. Lubiła być w centrum jego uwagi, lubiła gdy okazywał jej miłość i udowadniał właśnie, że takim uczuciem ją darzy. Była łasa na takie rzeczy, więc najchętniej czułości przyjmowałaby cały dzień, ale tak czy inaczej zazwyczaj doceniała jego starania. Bywały dni, kiedy to nie wystarczało i tyle.
Garcia starała się rozumieć jego obowiązki, ale prawda była taka, że gdyby był stanowczy, to część by mu odeszła na barki zastępcy albo innych członków drużyny, których w jej oczach nierzadko wyręczał. Wtedy nie musiałby za nią tęsknić, bo spędzałby z nią dostateczną ilość czasu, a tak przepracowywał się na rzecz opierdalania się innych. Niemniej nie zamierzała poruszać tego ponownie, skoro wczoraj o tym jeszcze rozmawiali i dzięki temu byli właśnie tutaj, a nie osobno gdzieś indziej. Jak widać gdy się chciało, można było wygospodarować sobie wolny czas i rozdysponować zadania pomiędzy herosów.
Nie mogła nic na to poradzić, że z niewiadomych przyczyn poruszył iście drażniącą ją kwestię. Tu nawet nie chodziło o to czy ona w to wierzyła czy nie, ale w tak romantycznej i intymnej chwili nie poruszasz takich tematu. Nie wyskakujesz z "wiesz co, oni wszyscy nie mają racji. Nie jesteś zastępstwem". Skoro nie jest, to czemu nie uciszył innych, tylko jej o tym mówi i to jeszcze w takiej chwili? Naprawdę on byłby równie zachwycony, gdyby w trakcie nakręcania się ich poruszyła temat, że w sumie to Juareza kocha bardziej jak ex. Wcale nie było to demotywujące i odbierające chęci na wszystko, że w tak intymnej sytuacji w jej głowie pojawiła się myśl o byłym. W dodatku na tyle silna, że musiała zostać wyrażona na głos. A jak się doda do tego wątpliwości z tym związane jeszcze, to już w ogóle mamy gwarantowane zjebanie atmosfery.
Płynęła więc przed siebie w tym momencie nie myśląc o tym co w ogóle robi Corvus. Ona właściwie starała się o niczym nie myśleć, więc tylko oddychała głęboko i na tym się skupiała. Przynajmniej próbowała, bo ciężko było nie myśleć o tym, co przed chwilą się wydarzyło. Nie wierzyła w złe intencje mężczyzny, co nie zmienia faktu, że myślał o Noemi w momencie, kiedy byli minuty od uprawiania seksu.
W końcu znalazła się na końcu zbiornika, więc by odsapnąć oparła ramiona na brzegu basenu, a na nich głowę. Przymknęła oczy starając się myśleć właściwie o czymkolwiek innym niż tym, co bombardowało jej myśli, choćby miał to był niebieski kwiat i kolce. Niestety słabo jej to szło przez co dodatkowo się irytowała.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Sro 19 Sie 2020, 14:03

Corvus błędnie interpretował całą tą sytuację, bo choć okoliczności temu sprzyjały, a pieszczoty stawały się intensywniejsze, nie odebrał tego jak zaproszenie na seks. Wszystko przez swoją wstrzemięźliwość w takich miejscach, nie czując się komfortowo robiąc to gdzieś indziej poza ich mieszkaniem, czy wcześniej mieszkaniem Sylvii i swoim, gdy jeszcze bytowali osobno. Dzisiejszy dzień był jednak szczególny i kto wie, czy gdyby Juarez nie zepsuł atmosfery, do niczego by tutaj nie doszło? Wszakże stworzył zjawy, które miały pilnować ich intymności i dużo znaków wskazywało na to, że wykorzystaliby basen w dużo lepszym celu, niż tylko do pływania.
Widząc jednak rozgoryczenie i irytację Sylvii, całkowicie stracił animusz i prawdę powiedziawszy, bardzo wątpliwym było to, że cokolwiek między nimi się tutaj wydarzy. Tym bardziej, że syn Melinoe nie spieszył w ogóle w stronę Sylvii. Cały czas stał w miejscu, by po chwili odsunąć się jeszcze bardziej. To była ta sfera związku, której nie potrafił zrozumieć. Nie umiał uspokoić Garcii, ani odpowiednio się zachować, a przez swoją niepewność i niechęć do konfliktów, nie ryzykował żadnym gestem, by tylko nie pogorszyć tego stanu. Z resztą, przed chwilą dostał nauczkę za otwarcie się bardziej na nią. Podzielił się swoimi spostrzeżeniami i chciał ją podbudować, tymczasem uzyskał zupełnie odwrotny efekt tylko dlatego, że wspomniał o Noemi.
Gdy była na końcu zbiornika, spojrzał na nią mniej więcej z przeciwległego końca i westchnął lekko, opuszczając znowu głowę. Ten wieczór nie tak miał wyglądać. Wszystko wskazywało na to, że syn Melinoe spieprzył romantyczny nastrój i po raz kolejny pokazał, jak marnym jest partnerem. Nie dość, że nie poświęcał jej tyle czasu i nie dawał tyle atencji, na ile zasługiwała, to jeszcze gdy już starał się coś robić w tym celu, robił to nie tak jak tego oczekiwała.
Spojrzał na wodę gdzieś po skosie i pomasował prawą ręką swoją szyję, zahaczając końcówką dłoni o policzek. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się, co powinien zrobić i na nic konkretnego nie wpadł. Poczuł jednak ogromną potrzebę zbliżenia się do niej, dlatego szybko przepłynął całą długość, by stanąć jakieś półtorej metra za nią, gdyż była do niego odwrócona plecami.
- Wiem, że jestem okropnym chłopakiem - rzucił podłamanym głosem. - Ale nie chcę, żebyś była na mnie zła. Nie tak miał wyglądać ten wieczór - ostrożnie przybliżył się do niej i najpierw położył rękę na jej ramieniu, by chwilę później, jeśli Sylvia nie zareagowała w żaden gwałtowny sposób, przenieść rękę pod jej biust, objąć ją również drugą i przylgnąć do niej ciałem, odczuwając przy tym ogromną potrzebę bliskości. Tylko czy mu na to pozwoliła?
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Sro 19 Sie 2020, 22:44

Nawet jeśli do seksu miałoby nie dojść, to jednak w dalszym ciągu byli w tak intymnej sytuacji, że raczej nie powinny po ich myślach krążyć ich ex. To w dalszym ciągu było nieco dziwne i pośrednio pokazały jej, że pomimo jego słów i zapewnień, to jednak całując się z nią myśli o innej. Co z tego, że martwej? To tylko bardziej wyczuliło jej obawy dotyczące zastępstwa. W końcu głównie liczyły się czyny, a nie słowa, a te w tym momencie wyglądały na puste i co tu dużo mówić, fałszywe. Nie oskarżała go o celowe okłamywanie ją, ale kto wie? Może zaklinał rzeczywistość dla spokoju własnego sumienia, gdy ktoś inny mu w końcu powiedział o tym zastępstwie i wszystko Juarez wreszcie zrozumiał? W tym momencie ta wersja wydawała się jej bardziej prawdopodobna.
Czasami nic nie robienie i obojętność były gorsze niż możliwość przypadkowego pogorszenia konfliktu. Wiedziała, że taki jest i to nie tylko w stosunku do niej. W końcu to ona musiała opierdolić Asklepiosów, by on nie narażał się na rozpoczęcie konfliktu, którego tak bardzo nie lubi. Czasem jednak mógłby jakoś zareagować, jakkolwiek właściwie pokazując nawet jej czyste niezadowolenie z sytuacji. Nie oczekiwała jednak cudów, więc nie spodziewała się tego, że Juarez ruszy za nią. Wiedziała, że pozostawi ją samej sobie i najpewniej póki ona nie zrobi jakiegokolwiek w jego stronę, to trochę to potrwa, nim on do niej podejdzie czy raczej podpłynie w tym wypadku.
No niestety, nie było idealnych związków i z pewnością ich do takiej kategorii by nie zaliczyła. Było wiele nieścisłości, mało wspólnego czasu i chociażby właśnie obawy o Noemi i bycie jej zastępstwem. Ona też nie była idealną partnerką, miała swoje humory i temperament, więc musieli nad tym pracować albo to zostawić w cholerę, jeśli tak miało być dalej albo jeszcze gorzej.
Nie wiedziała ile czasu tak wisiała na brzegu basenu mając ochotę i próbując się wyłączyć, podczas gdy jej myśli pędziły z prędkością światła co rusz przedstawiając jej kolejne dowody na to, że jest tylko zastępstwem i niczym więcej. Gdy Corvus w końcu zacznie dostrzegać to, że nie jest Noemi, zostawi ją.
Nie powiedziała, ani w żaden sposób nie zareagowała na jego słowa. Nie ruszyła się nawet o milimetr po nich, ani też gdy ostrożnie ją objął. Milczała naprawdę dłuższą chwilę i jeśli w międzyczasie coś mówił bądź pytał, to nie dostał żadnej odpowiedzi.
- Nie jesteś okropny - wyszeptała po uprzednim chrząknięciu celem oczyszczenia gardła. Nie miała ochoty na ten temat dyskutować, bo prawdę mówiąc spodziewała się, że ta rozmowa doprowadziłaby do ich rozstania. A ona wolała póki co żyć w kłamstwie i iluzji aniżeli bez niego. - Zapomnijmy o tym - mruknęła po chwili znowu odwracając się w jego stronę i uśmiechając się lekko. Było wszystko dobrze, widzisz Corvus?
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Sro 26 Sie 2020, 12:56

Było dziwne, ale w tym wypadku Corvus nie myślał o swojej ex, tylko o tym, że inni ranią jego ukochaną tymi porównaniami. Od wielu tygodni Noemi nie gościła w myślach Juareza i powoli zaczynał on sądzić, że ma ten etap już za sobą. Dzięki Sylvii był w stanie bardzo szybko zapomnieć o tragicznie zmarłej byłej dziewczynie i tylko obozowicze oraz sama Garcia przypominali mu o tym, że kiedyś po kampusie chodziła Noemi Enamorado, córka Asklepiosa. Corvus chciał, by jego ukochana nie miała wątpliwości odnośnie jego uczuć i skoro nadarzyła się okazja, by jej to podkreślić, to postanowił z niej skorzystać. Najwidoczniej był to błąd i pewnie teraz zastanowi się kilka razy, nim w jakikolwiek sposób porówna Sylvię i Noemi. On odbierałby to zupełnie inaczej, ale to już ustaliliśmy, że Corvus wiele rzeczy inaczej odbierał.
Corvus liczył na to, że Garcia w końcu oswoi się z pewnymi myślami i że przestanie samą siebie traktować jak zastępstwo dla Noemi. Bo z czego tak naprawdę wynikał ten problem? To syn Melinoe widział ją jako zastępstwo dla swojej ex? Nie. To obozowicze i Sylvia tak to widzieli, a skoro nie przekonywały jej jego słowa, to nie pozostawało mu nic innego jak tylko czekać i udowadniać każdego dnia, że Noemi Enamorado już w jego życiu nie ma. Była teraz Sylvia Garcia i prawdę powiedziawszy - ona tam od zawsze powinna być.
Kiedy ją objął i rzucił w jej stronę kilka słów, znów poczuł się niepewnie. Zdobył się na akt odwagi by podejść do niezadowolonej Sylvii, a w zamian nie otrzymał tak naprawdę nic. Równie dobrze mógł ją puścić i niewiele by to zmieniło, bo przez dłuższy moment brunetka nie zamierzała mu odpowiadać na nic. To go bardzo zdemotywowało i już był bliski tego, by znów się od niej odsunąć, albo nawet wyjść z łaźni, nie chcąc dalej przebywać w tej ciężkiej atmosferze. Z reguły nie uciekał od konfrontacji, ale podczas spotkań z nią nie na to się nastawiał. Całe szczęście Sylvia obróciła się w porę, by jeszcze go chwilę zatrzymać przy sobie.
Juarez może i był amebą uczuciową, ale nawet on potrafił dostrzec, że następna reakcja Sylvii była wymuszona. Uśmiech nie był szczery i nie było wszystko dobrze, jak starała się to teraz przedstawiać. Swój odbiór tej reakcji postanowił zostawić dla siebie, nie chcąc psuć już w dalszym ciągu atmosfery.
- Najpierw pozwól, że cię przeproszę - rzucił po hiszpańsku, po czym przysunął usta do jej warg i zainicjował namiętny oraz bardzo czuły pocałunek. Chciał tym samym przekazać, jak bardzo Sylvia jest dla niego ważna, bo bardzo przyłożył się do tego pocałunku. Nie całował jej tak po raz pierwszy, ale powinno to zostać przez nią odnotowane, bo nieczęsto zdarza się tak, że Corvus tak intensywnie, namiętnie, czule i długo ją całuje. Z różnych względów.
Jego dłonie spoczęły na dole jej pleców, by chwilę później być na jej pośladkach. Po co? Po to, by unieść ją nieznacznie i wpić się jeszcze mocniej w jej usta, jak gdyby chciał udowodnić, że to wszystko co teraz jej daje, jest przeznaczone tylko i wyłącznie dla niej. Dopiero po dłuższej chwili odsunął się od niej, ale nie wypuścił jej z uścisku, będąc dalej spragnionym bliskości.
- Kocham cię, Sylvia - szepnął. - Ponad wszystko - zadeklarował, co znów miało podkreślić, że jest ona najważniejsza dla niego.
Będąc na płytszej części basenu, stanął na nogi i pochylił głowę, opierając ją o klatkę piersiową córki Hefajstosa. Schował tym samym przed nią swoje spojrzenie i swoją ręką nakierował dłoń brunetki na jego kark, by przytuliła go mocno do siebie i nie puszczała. Bardzo potrzebował bliskości i pewności, że Sylvia nie jest aż tak zła, jak myślał.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Pon 31 Sie 2020, 00:15

Oboje mieli nieco inny sposób myślenia oraz odbierania rzeczywistości i teoretycznie się z tym pogodzili. Wiedzieli kiedy dane zachowanie wynika właśnie z tego powodu, a kiedy jest wynikiem czegoś innego. Były jednak takie sytuacje, jak ta przed chwilą, gdzie nie potrafili tak bardzo racjonalnie do tego podejść, bo na przykład jak w tym przypadku, trafił idealnie w jej słaby i mocno czuły punkt. To był zapalnik do kłótni z innymi i do poczucia zdrady, gdy Corvus w tak intymnej sytuacji mówił o swojej ex. I to nie ex, którą sam zostawił i się z tego cieszy, tylko taką która tragicznie zginęła i której śmierć jeszcze niedawno opłakiwał. To znacząca różnica. Bo tak naprawdę skąd Sylvia ma wiedzieć, co jemu siedziało w głowie? To był Juarez, on przecież wiele rzeczy mówił i nie miał tak naprawdę tego na myśli. Czasami wychodził na słodziaka, ale dzisiaj nie. Skąd mogła wiedzieć, że teraz też nie mówi czegoś, z czym tak naprawdę się nie zgadza?
To czy Corvus ją widział własnymi oczami jako zastępstwo to jedno, ale to czy okazywał to ewentualne zastępstwo, to drugie. W końcu jako jego przyjaciółka nie przywiązywała za bardzo wagi do tego, gdy on szczególnie na początku żałoby mówił jej jak bardzo przypomina mu Noemi pod wieloma względami. Gdy jednak się w nim zakochała i się zeszli, zyskiwało to jednak nieco innego wymiaru. Zwłaszcza, gdy inni herosi też zaczęli jej wytykać podobieństwo i zwyczajne zastępstwo, a nie szczere uczucia względem Sylvii Garcii. Mówimy o miłości i o silnych emocjach, ciężko rozdzielić takie rzeczy czy wspomnienia, stąd też jej niepewność.
Jasne, że uśmiech nie był do końca szczery. Starała się jednak załatać tę sytuację i jeszcze posklejać ten wieczór do kupy, choćby początkowo wymuszonymi uśmiechami celem oczyszczenia atmosfery. No i nie chciała, by czuł się winny całej sytuacji. Widzicie, jak zakochana w nim była?
Już miała mówić, że nie musi jej za nic przepraszać, że to nie jego wina tylko jej i jej zjebanych humorków oraz, że niczym ma się nie przejmować, bo między nimi jest dobrze, ale nie zdążyła. Przez pierwszą sekundę nie zareagowała w ogóle, ale potem mógł poczuć, jak rozluźnia się w jego ramionach. Zaczęła odwzajemniać jego pocałunek starając się mu pokazać, jak mocno go kocha i jak bardzo nie da rady sobie bez niego żyć.
Objęła go mocno, gdy nieznacznie ją uniósł nie przestając go całować. Musiała mu pokazać przecież, że go kocha, że wszystko jest okej i że przeprasza za to, że zepsuła im wieczór. Liczyła na to, że tym pocałunkiem nieco to naprawią, bo przecież to miał być świetny dzień, a nie tragiczny. Nienawidziła się z nim kłócić, zwłaszcza wieczorami, bo te bez niego a zaraz obok niego były wyjątkowo trudne.
- Ja ciebie też kocham, Corvus - powiedziała cicho w odpowiedzi lekko zachrypniętym głosem. Uśmiechnęła się lekko, tym razem szczerze, na potwierdzenie jeszcze tych słów, gdyby miał jakieś wątpliwości.
Gdy zasugerował jej, że ma go przytulić, zrobiła to bez wahania. W końcu nie była na niego zła, bo prawdę mówiąc nie potrafiła się na niego złościć, a jeśli już to nie na dłużej jak kilka minut. Była raczej nieco rozczarowana tą przykrą zmianą tematu albo najprościej na to patrząc bała się. Bała się, że go straci, gdy w końcu zrozumie, że tak naprawdę jej nie kocha, nie w takim sensie. Kocha jej wyobrażenie, a raczej tą część wspólną z Noemi zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym. Bała się, że różnice w końcu zaważą, on zrozumie, że jest kimś innym niż zmarła kobieta i nie będzie potrafił jej kochać. Tuliła go jednak mocno nie chcąc się od niego odsuwać, w końcu to jego w swoim życiu właśnie potrzebowała.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Sro 02 Wrz 2020, 23:12

Corvus wiedział, że Noemi była jego słabością, bo przecież nigdy nie wyzbył się uczuć względem niej, jednakże wiedział też, że ten etap jego życia jest zakończony i trzeba się skupić na czymś zupełnie nowym. Sylvia od zawsze była przy nim, jednakże dopiero po jakimś czasie zaczął dostrzegać to, że łączy ich coś więcej niż przyjaźń. To jest zasługa między innymi Enamorado, która nauczyła Juareza postępowania z kobietami i odczytywania subtelniejszych znaków. Co prawda dalej nie był orłem w tej kwestii i wiele rzeczy mu umykało, ale teraz zdarzało się, że coś dostrzegał, a wcześniej istniała tylko jedna możliwość, by Corvus zrozumiał, że kobieta jest nim zainteresowana. Takowa panna musiała podejść i mu powiedzieć wprost, dokładnie tymi słowami: "jestem tobą zainteresowana". Tak więc coś dobrego z tego związku z Noemi się zrodziło.
Gdy znowu zaczęli się całować, wszystko inne przestało mieć znaczenie, a Juarez odzyskał nieco więcej animuszu i nie był już tak spłoszony jak wcześniej. Pomogła mu w tym również deklaracja Garcii, która była tak pełna prawdy i uczuć, że nawet będąc wcześniejszym sobą, by to zrozumiał. Wiedział doskonale, co brunetka do niego czuje i kim są dla siebie, dlatego też nie zamierzał dalej rozpamiętywać Noemi w jej towarzystwie i psuć nastroju w ten i w każdy inny wspólny wieczór.
Później Sylvia go przytuliła, dokładnie tak jak tego oczekiwał i w tej samej chwili Corvus poczuł najpierw na swoim czole, a później na przyłożonym do jej klatki piersiowej uchu, jak bardzo Garcia przejęła się tym wszystkim, czego efektem było szybkie bicie jej serca. Wyciągnął wnioski z tego, ale paradoksalnie ten dźwięk zaczął go uspokajać i już po kilku chwilach wrócił do stanu sprzed tych słów, których teraz bardzo żałował. Postanowił więc za wszelką cenę naprawić wszystko, byleby tylko Sylvia odzyskała radość i zaliczyła ten wieczór do udanych.
Podniósł głowę i spojrzał na ukochaną, uśmiechając się w jej stronę najlepiej jak potrafił. A bardzo się postarał, bo taki uśmiech rzadko był widziany na jego twarzy. Garcia znała go bardzo dobrze i powinna dostrzec, że jest to najlepsza wersja, jaką tylko jest w stanie z siebie wykrzesać.
- Wyglądasz... niesamowicie - rzucił, chcąc zacząć od czegoś, co szło mu zawsze najsłabiej: od komplementu. - Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie - dodał już nieco pewniej, starając się jak najlepiej potrafił. - Wszyscy bogowie mi ciebie zazdroszczą - dokończył, zyskując z każdym słowem na pewności i obdarowując ją znowu najlepszym uśmiechem, jaki tylko był w stanie pokazać.
Przejechał dłonią po jej pośladku, zaciskając ją nieznacznie na nim. Nie miało to jednak podtekstu erotycznego, choć trzeba było przyznać, że ta bliskość i pocałunki działały na niego bardzo, o czym świadczyło pewne wybrzuszenie nieco poniżej pasa z przodu Corvusa.
Syn Melinoe ucałował policzek swojej ukochanej, by później dziabnąć ją pieszczotliwie w obojczyk.
- Mam szalony pomysł - zwrócił się do niej. - Może pojedziemy na weekend do Meksyku? Albo do Hiszpanii? - spytał, gdyż w tejże chwili zapragnął poznać jej dom, bądź odwiedzić swój. - Tylko ty i ja, póki mamy trochę luzu po twojej płomiennej przemowie na śniadaniu - zaśmiał się cicho, znów prezentując ten cudowny uśmiech, który zawsze się pojawiał, gdy był szczęśliwy.
Przylgnął do niej swoim ciałem jeszcze bardziej i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Mam dostęp do wszystkich portali, więc... może to być nawet ten weekend - zasugerował. Nie był to pierwszy raz, gdy Sylvia była wyżej od jego obowiązków, ale takie przełożenie ich było dotąd niespotykane. Jak widać, bardzo zależało mu na tym, by spędzić więcej czasu razem.
Nim jednak pozwolił jej odpowiedzieć, znów wpił się w jej usta, pozwalając sobie nie tylko na to, by rozpocząć namiętny taniec języków, ale by również złapać ją odważnie za pośladki i nawet poocierać się o nią chwilę, sugerując jej delikatnie, że jeśli o niego chodzi, to ten wieczór może trwać jeszcze bardzo długo i może być jeszcze przyjemniejszy niż teraz.
Sylvia García
Sylvia García
Re: Rzymskie termy Czw 03 Wrz 2020, 23:25

Tym pocałunkiem Sylvia próbowała oddać im obojgu dobry nastrój i odzyskać ten wieczór, który jeszcze moment temu wydawał się kompletnie stracony. Wiedziała doskonale, że ciut inaczej by to wyglądało, gdyby sytuacji sprzed kilku minut nie było, ale mogli odzyskać ten wieczór do pewnego stopnia. Musieli jednak przestać mówić głupoty, a im się więcej całowali, tym mniejszą szansę na to mieli. Sprytnie to wykombinowała, co nie?
Przytuliła go mocno do siebie czując ciepło bijące od jego ciała i to ją powoli zaczęło uspokajać. To i paradoksalnie jego bliskość, której jeszcze chwilę temu unikała i nie chciała. We wszystkim musiał być jednak umiar i tak jak z dala od niego mogła swój gniew zmieszany z rozgoryczeniem rozgryzać i próbować przełknąć, tak potrzebowała jego bliskości by zwyczajnie się uspokoić. On z tym zadaniem najlepiej sobie radzić niezależnie od tego przez kogo czy co jej nastrój podupadał.
Uśmiechnęła się lekko dostrzegając jego uśmiech. Doskonale wiedziała jak rzadko go widuje i co on potencjalnie oznacza. Starał się bardzo, w tym momencie prawdopodobnie sprawić, by zapomniała o tym, co nie wyszło. Głaskała go delikatnie po głowie palcami jednej dłoni uważnie go obserwując odkąd zadarł głowę, by na nią spojrzeć.
Uśmiechnęła się nieco szerzej, a z każdym komplementem rodzonym w pewnych bólach, uśmiechała się nieco bardziej. Było to słodkie, że tak się starał, naprawdę doceniała to bardzo i starała się zostawić za sobą to, co niefortunnie wypadło z jego ust.
- Bogowie raczej są ci wdzięczni, bo doprowadziłabym ich do szału - rzuciła rozbawiona, ale doskonale wiedziała jaka jest. Niektórzy ją lubili niezależnie od jej temperamentu albo właśnie z jego powodu, inni nie. Proste. Wiedziała, że łatwą z charakteru osobą nie jest, ale jak się zastanowi, to mimo wszystko więcej miała pozytywnych relacji aniżeli negatywnych.
Uśmiechnęła się lekko, gdy ja ucałował, a potem podgryzł. Zaraz jednak spojrzała na niego ze ściągniętymi brwiami. Corvus raczej nie miewał szalonych pomysłów, więc nie była do końca pewna czy bardziej ją to intryguje czy niepokoi. Kolejne jego słowa jednocześnie ją uspokoiły i zaskoczyły, bo takiego luzu od obowiązków się po nim mimo wszystko nie spodziewała. Było to z całą pewnością widoczne na jej twarzy, zaraz jednak zaśmiała się, gdy wspomniał o wydarzeniach ze śniadania.
- Ja jestem chętna, tylko kiedy? I gdzie ostatecznie? - rzuciła bo przecież weekend to niedużo, więc trzeba było się dobrze zastanowić. Bliżej mieli z pewnością do jej domu, ale może bardziej wolał do siebie polecieć? Na kolejne jego słowa już się uśmiechnęła, bo to rozwiązywało wiele problemów.
Nie zdążyła jednak mu odpowiedzieć, ponieważ postanowił ją pocałować. Zarzuciła mu ręce na ramiona i z chęcią odpowiedziała na jego pocałunek. Odwzajemniała go równie namiętnie co on, a jego ocieranie się potraktowała jako jednoznaczny sygnał. Podskoczyła więc chwytając się nogami w jego pasie tym samym zachęcając go, by wszedł na głębszą wodę, by było mu wygodniej. W końcu przygryzła lekko jego dolna wargę kończąc tym samym pocałunek. Chwilowo.
- To gdzie byś wolał spędzić weekend? - spytała szeptem nieco się na nim poruszając, by poocierać się pośladkami o jego przyrodzenie. Niezależnie jaką odpowiedź udzielił, wpiła się w jego usta ponownie namiętnie go całując.
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Rzymskie termy Nie 06 Wrz 2020, 15:32

Nie chciał stracić tak udanego wieczoru, dlatego postanowił za wszelką cenę udobruchać Sylvię, która początkowo wydawała się być bardzo zawiedziona jego wypowiedziami. Całe szczęście nie był to aż tak zły stan, jak mu się wydawało i już po chwili przeszli do tego, czego oboje zapewne pragnęli od momentu odsunięcia się od siebie. Corvus nie tylko inicjował pocałunki, ale również komplementował ukochaną, co szło mu pewnie słabo, ale chodziło tutaj o intencje i starania, nie dosłowny sens tych słów. I jak widać - udało mu się ocieplić swój wizerunek, a także wywołać na twarzy Garcii uśmiech, za którym tak tęsknił przez te ostatnie kilka chwil.
Nie zgadzał się zupełnie z tym, co powiedziała Sylvia, bo ona tylko zgrywała taką twardą i nieustępliwą. W rzeczywistości była bardziej delikatna i spokojna, przynajmniej względem niego. Gdyby zakochała się w jakimś bogu (czy bogini) to z pewnością takie zachowania przeszłyby również na ten drugi obiekt westchnień, więc tak na dobrą sprawę, póki ona była w kimś zakochana, to ta osoba miała jak pączek w maśle. A reszta? Cóż, chrzanić ją.
Ten pomysł przyszedł mu spontanicznie do głowy, najpewniej dlatego, że był trochę zaaferowany tym całym spotkaniem i dawno nie spędził z nią niemalże całego dnia. Tak mu się to spodobało, że postanowił przeciągnąć to, korzystając z pewnych możliwości, które przysługiwały mu jako kapitanowi. Ostatecznie jednak nie wiedział, gdzie chciał jechać, bo za Hiszpanią opowiadały się jego koneksje rodzinne i sentymentalizm, a za Meksykiem chęć poznania kultury i obyczajów Meksykanów, do których Sylvia się przecież zaliczała.
Zanim jednak jej odpowiedział, znów zaczął ją całować, nakręcając się jeszcze bardziej na swoją miłość. Pocałunek był długi i namiętny, a przy tym pełen erotyzmu, bo angażował nie tylko usta, ale również pozostałe partie ciała, które jednoznacznie domagały się czegoś więcej i czuł to nie tylko ze swojej strony.
- Jedźmy do ciebie - zaproponował, chcąc pokazać, jak bardzo zależy mu na tym, by jeszcze lepiej poznać Garcię.
Kiedy otarła się o jego przyrodzenie pośladkami, Juarez przełknął ślinę i spojrzał na nią, nie mając jednak czasu na nic więcej, gdyż córka Hefajstosa znów przeszła do namiętnego całowania go. Potraktował to jako pozwolenie na to, by przejść do czegoś bardziej poważnego.

- Chodź się umyć - zaproponował, po czym udał się w stronę pryszniców, pod które zabrał Sylvię. Tam już wskoczyli pod jeden wspólnie i wymyli się dokładnie, uprawiając przy okazji kolejny boski seks, wszakże korzystali z braku jakichkolwiek innych osób w tym miejscu. Po wszystkim udali się do swojego mieszkania, w którym to spędzili kolejne kilka godzin naprzemiennie odpoczywając, jedząc i kochając się do białego rana. Znowu. Nazajutrz rozpoczęli przygotowania do wyjazdu, który miał się odbyć w weekend.

zt oboje
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Rzymskie termy Nie 01 Sie 2021, 22:34

Deverill wydobrzał już po misji, w której odniósł pewne rany i na nowo mógł korzystać z uroków kampusu po opuszczeniu szpitala. W pierwszej kolejności zawitał oczywiście do Olivii, by upewnić się, że jest między nimi wszystko w porządku. Skoro było, to wrócił do traktowania jej w dalszym ciągu jak przyjaciółkę, co było coraz cięższe z racji wciągania się w tę relację. Mimo to, nie wydał się ze swoimi uczuciami i tak naprawdę chyba nie dawał żadnych znaków Gale, by ta zmieniła podejście względem niego. Byli więc trochę w patowej sytuacji, biorąc pod uwagę, że oboje coś do siebie czuli.
Dziś wyjątkowo nie umawiał się z córką Ullra, chcąc spędzić wieczór samemu. Najpierw więc udał się do pawilonu jadalnego wyłącznie po porcję obiadową na wynos, by następnie zjeść sobie gdzieś na obrzeżach, a finalnie skończyć w łaźni, która o tych godzinach była często wolna.
Syn Eris miał szczęście, bo było dokładnie tak jak zakładał i po dotarciu na teren koloseum, mógł rozkoszować się ciszą i spokojem w łaźniach, które przez nikogo nie były zajęte. Pozwolił sobie więc na to, by rzucić ręcznik gdzieś na bok i pływać na waleta, jednocześnie rozkoszując się przyjemnym ciepłem wody.
Zatracił się w tym do tego stopnia, że nawet chyba zdrzemnął się lekko, kiedy zaczął dryfować na wodzie. Na szczęście jego genitalia nie wystawały za taflę wody, toteż jeśli ktoś by tu się zjawił, raczej nie będzie skrępowany jego negliżem. Inna sprawa, że skupiał się wyłącznie na przyjemności i przestał rejestrować wszystko wokół, co było postawą mało inteligentną. Cóż jednak poradzić? Marco miał potrzebę odpoczynku i tylko w taki sposób był w stanie to zrobić.
Olivia Gale
Olivia Gale
Re: Rzymskie termy Pon 02 Sie 2021, 11:26

- 7 -

Olivia miała mały mętlik w głowie spowodowany całą tą sytuacją z Markiem. Nie miała powodów, by mu nie wierzyć, ale tak samo jak podsłuchanej przypadkiem rozmowie między dwoma herosami. Myślała nawet o poproszeniu półboga operującego na emocjach o sprawdzenie dla niej tego, ale doszła do wniosku, że nie zna za dobrze nikogo takiego, a obcej osoby nie chce prosić. Nauczyła się już dawno, że różne osoby są w tym miejscu i takie prośby mogą się źle skończyć. Była więc to dość patowa sytuacja tym bardziej, że bardziej skłaniała się ku temu, że coś do niej czuje. Pamiętała przecież jego zachowanie na imprezie i choć sama niewinna nie była, to Deverill nie powinien w to brnąć, o ile faktycznie widział w niej najczystszą relację przyjacielską. Nie zamierzała jednak ryzykować i skoro powiedział, że to tylko przyjaźń, pozostało jej zapomnieć o własnych uczuciach.
Gale po dzisiejszym treningu była cała obita i słysząc tylko radę od trenera, by skorzystała od razu z łaźni, skinęła tylko głową. Po prysznicu skierowała się więc od razu do koloseum licząc na to, że o tej porze nikogo w zasadzie tu nie będzie. Sam środek dnia, pora obiadowa to nietypowy czas na tego typu przyjemności. W szatni owinęła się jedynie białym, puchatym ręcznikiem zgodnie z zasadami tego miejsca. Nagość jakoś ją nie krępowała mocno, ale wiadomo wolała gdy ludzi było mniej. Samo zasolenie akwenów oraz różnych dodatków powodowało, że woda nie była krystalicznie czysta, co też dawało jakieś poczucie bezpieczeństwa.
W pierwszej chwili Olivia nie dostrzegła nikogo wybierając na początku basen z gorącą wodą, na ten z zimną decydując się na koniec. Usiadła zamaczając nogi, by zaraz szybko zrzucić ręcznik i łagodnie zanurzyć się w wodzie. Westchnęła cicho, gdy tylko poczuła ciepło, które już w pierwszej chwili zadziałało przyjemnie na jej mięśnie. Chodziła spokojnie po akwenie ciesząc się że woda sięga jej ponad biust, w międzyczasie związując włosy w luźnego koka za pomocą dodatkowej gumki, którą miała na ręce.
Dopiero gdy trąciła czyjąś stopę ze zdziwieniem zauważyła, że nie jest tu sama. Z takiej jednak perspektywy, w ogóle nie widziała kto to.
- Przepraszam - rzuciła tylko cicho i odpłynęła kawałek dalej nie chcąc mężczyźnie przeszkadzać. Podpłynęła pod jedną ściankę, oparła ramiona na podłodze, a na nich położyła głowę pozwalając reszcie ciału się unieść i relaksować.
Marc Deverill
Marc Deverill
Re: Rzymskie termy Wto 10 Sie 2021, 22:22

Wieczór w termach rzymskich był zazwyczaj spokojny, bo herosi jeśli z nich korzystali, robili to zazwyczaj po patrolach, przed obowiązkami czy po treningu. Te z kolei nie odbywały się w porach wieczornych poza małymi wyjątkami, toteż Marc miał prawie stuprocentową pewność, że kiedy tu przyjdzie, nikogo w środku nie zastanie. I tak w rzeczywistości było, na co sam Deverill uśmiechnął się tylko lekko, po czym szybko zanurzył w wodzie, chcąc się odprężyć, uspokoić i poukładać kilka rzeczy w głowie, które ostatnio cały czas przesłaniały mu trzeźwy osąd wielu sytuacji.
Relaks postępował, a syn Eris powoli zaczął odpływać, co poskutkowało drzemką i dryfowaniem po arcyspokojnej tafli wody. Jak na zawołanie, przyjemność jeszcze bardziej się zwiększyła, gdy zaczął myśleć czy może raczej śnić o Olivii, która ostatnio nader często gościła w jego głowie. Najczęściej były to zwykłe sytuacje z ich spotkań, które Deverill sobie odtwarzał. Tym razem jednak myślał o ich grze w "prawda czy wyzwanie" i momencie, w którym dostrzegł ją po raz pierwszy nagą. To wywołało mimowolny uśmiech na jego facjacie i zatracił się w tym do tego stopnia, że wszystko inne przestało mieć znaczenie. Zrobiło mu się też trochę goręcej, gdy odtwarzał tę scenę klatkę po klatce, z nieco wyidealizowanym jej obrazem, jak to podczas wielu przyjemnych wspomnień.
Z letargu wyrwało go szturchnięcie stopy, które natychmiast zakończyło jego sen na jawie i skłoniło do wyprostowania się oraz ogarnięcia sytuacji wokół. Usłyszał tylko ciche "przepraszam" i od razu rozpoznał ten głos. Upewnił się w osądzie chwilę później, gdy otworzył oczy i spoglądał na odpływającą Olivię. Ona najwidoczniej go nie dostrzegła, albo celowo od niego odpłynęła, jednak znając ją opcja nr 2 była znikoma. Postanowił więc od razu podpłynąć i przywitać się, skoro już tak czy siak za nią zatęsknił i nawet podczas relaksu, który miał być samotny (czyt. bez niej) i tak o niej myślał.
Rozbawiony spojrzał na Gale, która dalej go nie zauważyła i teraz relaksowała się przy ściance, odchylając głowę do tyłu i opierając się o brzeg basenu. Siłą rzeczy jej piersi zostały bardziej wyeksponowane w tej pozycji, na co Marc zareagował tylko delikatnym przygryzieniem wargi. Bardzo żałował, że woda była spokojna i nie hulała niczym fale, bo wtedy byłaby szansa na to, że jej poziom może się obniżyć, odsłaniając przy tym intymniejsze części jej dekoltu. Wiadomym było, o jakich myślał. Już podczas pamiętnej gry szczególnie zwracał na nie uwagę.
Cicho podpłynął do brunetki i od razu zagaił:
- W negliżu ci do twarzy - no to palnął.
Sponsored content
Re: Rzymskie termy

Rzymskie termy
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Koloseum-
Skocz do: