Pokój Narad DpyVgeN
Pokój Narad FhMiHSP


 

Pokój Narad

Admin
Admin
Admin
Pokój Narad Wto 02 Cze 2020, 21:16



Ostatnio zmieniony przez Admin dnia Pon 09 Sie 2021, 15:11, w całości zmieniany 1 raz
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój Narad Pon 27 Lip 2020, 22:52

Corvus nie był zaskoczony wiadomością od Asklepiosa, gdyż obiło mu się o uszy, że Folklore zrezygnował ze stanowiska kapitana drużyny Dionizosa. Nie spodziewał się jednak, że kapitan Aegirów został poważnie ranny, a kapitan Tyra zginął podczas misji. Nadzwyczajne zebranie było nieuniknione i bardzo potrzebne. Nigdy dotąd bowiem nie zdarzyło się, by obóz nie posiadał minimum dwóch kapitanów zdolnych pełnić tą funkcję w danej chwili. Juarez nie spodziewał się cudów, ale zaczął poważnie zastanawiać się nad tym, jak powinno wyglądać funkcjonowanie obozu i jakie zmiany powinny tu zajść, wszakże po masakrze sprzed roku nie mieli aż tak wielu kandydatów na kapitanów niż przedtem. Na palcach jednej ręki mógł policzyć osoby mogące zastąpić Folklore czy tragicznie zmarłego kapitana drużyny Tyra.
Wszedł do pomieszczenia jako pierwszy i zajął miejsce przeznaczone dla kapitana drużyny Asklepiosa. Był ciekaw kto stawi się od strony drużyny Dionizosa, gdyż w kuluarach mówiło się o tym, jakoby Giotto miał zająć miejsce Folklore. Czy syn Melinoe w to wierzył? Znał poniekąd Nero i jego charakter, co było sprzeczne z funkcją kapitana. Był samotnikiem i nie tolerował wokół siebie nikogo poza kilkoma osobami, to nie był dobry materiał na lidera. Sprawa Tyra i Aegira była już dużo łatwiejsza, gdyż zastępcy kapitanów żyli i mieli się dobrze, dlatego spodziewał się tutaj między innymi Alvy.
Przeczesał włosy i westchnął lekko, skrzyżował ręce na klatce piersiowej w oczekiwaniu na bogów oraz resztę. Przymknął też oczy, by skupić się na swoich myślach i dywagacjach, których głównym tematem były kandydatury potencjalnych kapitanów. W głowie zrodził mu się jednak jeszcze jeden pomysł, który być może nie był aż tak przewidywalny, ale mógł się udać. Sytuacja bowiem zmuszała obóz do zmian i kiedy był na nie czas jeśli nie po utracie trzech kapitanów oraz prawie połowy populacji podczas bitwy z potomkiem Tartaru? Juarez już wiedział, co będzie chciał powiedzieć, na razie jednak czekał na pozostałych.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Pokój Narad Wto 28 Lip 2020, 08:19

Gio co prawda nieco przygotował ją na wiadomość o spotkaniu, jednak biorąc pod uwagę emocje, które sięgały zenitu w tamtych okolicznościach, cud że w ogóle to zarejestrowała. Zdawała sobie sprawę z charakteru tej narady, nie trzeba było być geniuszem żeby zauważyć, że w obozie herosów źle się dzieje. Fakt że bogowie zapraszają na naradę córkę Aresa również o czymś świadczył, w końcu do tej pory bronili się jak mogli przed dopuszczeniem jej do brania udziału w jakichkolwiek decyzyjnych spotkaniach. Dzieci Aresa nie cieszyły się dobrą opinią wśród obozowiczów i Blake mimo tego że potrafiła w większości przypadków utrzymać swój temperament na wodzy, zawsze spotykała się z tym nieco niesprawiedliwym stereotypem. Przywykła do tego, nigdy nie zależało jej na zmianie stanu rzeczy. A jednak, tego dnia gdy wchodziła na salę narad pierwszy raz w życiu jako reprezentant drużyny Dionizosa, czuła pewną satysfakcję. Miała w końcu możliwość coś zmienić.
Pokój był mniejszy niż sobie wyobrażała, a poza nią swoje miejsce przy okrągłym stole zajął na razie tylko Juarez,któremu skinęła głową na powitanie - domyślała się że mężczyzna nie spodziewał  się tutaj jej osoby. Zresztą kto by się mógł spodziewać.
Zajęła swoje miejsce i oparła się wygodnie na krześle, a jej lewa dłoń machinalnie sięgnęła do prawej, na której wciąż widniała litera "F". Jak so tego wszystkiego doszło...
Alva Bergman
Alva Bergman
Re: Pokój Narad Wto 28 Lip 2020, 11:23

Przez ostatnie wydarzenia miałam wrażenie, że coś we mnie zaczyna się zmieniać. Uświadomienie sobie, że Galichet to tylko stary zgred, mało chwalebna śmierć jednego z moich towarzyszy na misji, a potem jeszcze informacja, że mamy pogrzeb do odprawienia. I to nie byle kogo; kapitan był jedną z tych niewielu osób, które mi w pełni ufały i mógł sam poszczycić się właśnie tym, że równie ja ufałam mu bezgranicznie. W końcu mieliśmy między sobą jakąś chemię, może nieciągnącą się w romans, a jednak była to pewnego rodzaju dobra przyjaźń, która sprawiała, że mój pobyt w obozie wcale nie był taki zły.
Chociaż tyle dobrego, że zdołali przynieść jego ciało; co prawda, sam jego pogrzeb musimy poprzedzić dziesięciodniową żałobą, jak nakazuje tradycja, choć pochowaliśmy go już w łodzi, specjalnie do tego przygotowanej.
Co zapewne dziwiło greków, nasza żałoba wyglądała zdecydowanie inaczej, niż mogli sobie to wyobrażać. Zebraliśmy się wszyscy w tawernie i... piliśmy. Właściwie to bawiliśmy się, jak nasi przodkowie po utracie wodza. Co prawda - tych najmłodszych nie dopuszczaliśmy do alkoholu i nawet kilka osób upewniło się, żeby poszli spać o normalnych godzinach, ale my balowaliśmy praktycznie do świtu, zapewne niejednemu spędzając sen z powiek.
Całe szczęście, że sama nigdy nie potrzebowałam dużej ilości snu. I że na lodówce wisiała kartka informująca o spotkaniu w greckiej dzielnicy. Zupełnie wypadło mi to z głowy; jakby coś jeszcze we mnie pękło po tym, jak dowiedziałam się o śmierci kapitana, a przecież nie przywiązuję się do ludzi. Czułam jednak pewnego rodzaju pustkę; szczególnie kiedy weszłam do pokoju narad całkiem sama, choć miałam w zwyczaju robić to w obecności kapitana. Skinęłam głową w kierunku obecnych i zajęłam swoje miejsce, patrząc jeszcze na wytatuowane runy na palcach, choć skupiłam się na jednej, Wunjo, szepcząc ciche prośby do Friggi, której to właśnie ta runa była przypisana.
Frigg, Odynie, Hel, matko... miejcie mnie w opiece. I najlepiej cały obóz też...
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pokój Narad Wto 28 Lip 2020, 23:15

Kiedy herosi zebrali się w Wielkim Domu Dionizosa, musieli jeszcze chwilę odczekać, nim w Sali Narad zjawili się zarządcy obozu. Nie trwało to jednak długo i już po kilku minutach oczom Blake, Alvy, Corvusa i reprezentanta drużyny Aegira ukazali się kolejno Asklepios, Aegir, Tyr i Dionizos. Ten ostatni zamknął drzwi za sobą i przeszedł od razu w wyznaczone miejsce. Po jego prawicy usiadł Tyr, po lewicy Asklepios. Aegir z kolei usiadł po prawicy Tyra. Dzięki temu bogowie siedzieli skumuleni na czterech siedzeniach obok siebie i mieli dobry wgląd na pozostałych członków narady. Poczciwy Tyr uśmiechnął się w stronę Alvy, najmłodszej uczestniczki zebrania:
- Witaj Alvo, córko Hel - skinął w jej stronę głową, będąc jak zwykle bardzo spokojnym. Na twarzach pozostałych już tak kolorowo nie było. Można było dostrzec zdenerwowanie, trwogę a także niepewność, gdyż taka sytuacja nigdy nie miała miejsca.
Następny w kolejności odezwał się Asklepios, który powitał jedynego kapitana na tym zebraniu:
- Corvusie, synu Melinoe, dobrze, że przybyłeś na te spotkanie - rzekł staruszek, choć jego wyraz twarzy wcale nie symbolizował radości.
Aegir przywitał się ze swoim reprezentantem, a Dionizos postanowił odezwać się jako ostatni:
- Blake, córko Aresa, Giotto poinformował mnie o tym, że zastępujesz go podczas narady i tym samym, będziemy brać również twój głos pod uwagę - zwrócił się bóg winnej latorośli i od razu wstał, przechodząc kilka kroków w jedną i w drugą stronę.
- Jak zapewne wiecie, obóz stoi przed nie lada wyzwaniem, by uporządkować wszystko to, co się tutaj dzieje - rzekł spokojnie Dionizos. - Atak potomka Tartaru, zdziesiątkowanie obozu oraz odejście trzech kapitanów skłoniło nas do zwołania tego zebrania, na którym powinniśmy ustalić, co dalej z Obozem Półkrwi - Dionizos usiadł z powrotem na swoim krześle, a zaraz po nim odezwał się Tyr.
- Ta nadzwyczajna sytuacja wymaga nadzwyczajnych środków. Nie znamy was i waszych drużyn tak dobrze jak wy, dlatego podjęliśmy decyzje, abyście tym razem wy zaproponowali nowe kandydatury bądź zmiany - rzucił bardzo poważnie i spokojnie.
- Wysłuchamy wszystkich waszych propozycji. Jak widzicie dalsze funkcjonowanie obozu? - wtrącił się Aegir.
W tej samej chwili odezwał się również zastępca drużyny Aegira - Thierry, syn Njorda:
- Jeśli o mnie chodzi, to chciałbym tylko powiedzieć, że rezygnuję z funkcji zastępcy drużyny - tymi słowami wprawił w niemałe osłupienie nie tylko Aegira, ale również pozostałych bogów. - Nie radzę sobie z tym stresem i nie dam rady być nim dłużej - wyjaśnił młody Francuz, który zastępował na zebraniu kapitana.
Aegir westchnął głośno zrezygnowany, akceptując decyzję Thierry'ego. Francuz został również poproszony o wyjście z sali, gdyż zgodnie z regulaminem obozu, bez odpowiednich uprawnień nie mógł tutaj przebywać. Na sali zostało zatem czterech bogów oraz trzech herosów.
- Macie jakieś rozwiązanie dla tej beznadziejnej sytuacji? - spytał nieco poddenerwowany Dionizos, który wzrokiem przeskoczył po każdym z siedzących obok półbogów.

Deadline: 01.08.2020 23:59:59
Kolejność odpisu dowolna
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój Narad Wto 28 Lip 2020, 23:40

Corvus oczekiwał w spokoju na pozostałych wyznaczonych herosów oraz bogów i gdy ci zjawili się w pomieszczeniu, każdego przywitał skinieniem głowy i małym uśmiechem, który był szczery, wszakże nie było tutaj herosów czy bogów, których Juarez nie trawił. Syn Melinoe w ciszy przysłuchiwał się wszystkiemu temu, co mówili zarządcy obozu. Zaskoczyła go rezygnacja Thierry'ego, ale z drugiej strony nie miał co się mu dziwić. Sam miewał różne wahania nastroju związane ze swoim statusem i nadmiarem pracy, ale już się na to poniekąd uodpornił. Inni najwidoczniej nie mieli tyle szczęścia i nie potrafili poradzić sobie ze stresem, narastającą presją i ciągle ogromnymi oczekiwaniami.
Kiedy bogowie spytali o rozwiązanie tej sytuacji, Juarez jako pierwszy postanowił zabrać głos. Podniósł się ze swojego siedzenia, sygnalizując tym samym chęć zaprezentowania swojego pomysłu. Nabrał powietrza do płuc i spojrzał na wszystkich po kolei, będąc gotowym do monologu.
- Długo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że najwłaściwszą decyzją byłoby zrezygnowanie z podziału na drużyny - zaczął pewnie dość szokującym stwierdzeniem, gdyż obecny podział na cztery drużyny istniał od niepamiętnych czasów. - Jesteśmy w stanie wojny, jest nas mniej niż wcześniej, wielu doświadczonych herosów poległo i prawdę mówiąc brakuje kompetentnych półbogów do objęcia tych ważnych rang. Wobec tego proponuję scentralizowanie wszystkiego i zupełnie inny podział. Na potrzebę tego, zostałaby utworzona tylko jedna grupa, której mógłbym przewodzić. Zamiast jednego zastępcy, wziąłbym ich kilku i mam tutaj na myśli następujące osoby: Alvę Bergman jako osobę odpowiadającą za sprawy z Nordami, Elisę Gatti jako osobę koordynującą pracę w szpitalu, Alexa Silverhanda jako osobę zajmującą się organizowaniem patroli, Blake Simmons jako osobę odpowiedzialną za treningi herosów oraz Folklore Galicheta, który byłby moim doradcą na czas wojny, gdy powróci już ze swojej podróży - wziął kolejny oddech, by kontynuować swój wywód. - Podczas wojny przejąłbym funkcję generała, podczas gdy pozostali wymienieni przeze mnie herosi zostaliby generałami dywizji. Proponowałbym również powołać specjalny oddział półbogów, który zająłby się zadaniami specjalnymi, by zminimalizować ryzyko utraty kolejnych. W tej formacji widziałbym odpowiednio: Giotto Nero, Samuela Blade, Hectora Collado, Larę Gusevę oraz Errona Blacka. Uważam też, że każdy z moich zastępców powinien wyznaczyć sobie kogoś do pomocy, by podzielić obowiązki jeszcze bardziej. To spowoduje, że scentralizujemy władzę i zdecentralizujemy obowiązki, dzięki czemu wszystko będzie szło sprawniej. Ponadto wyznaczyłbym też kilku herosów-trenerów, którzy mogliby przekazywać swoją wiedzę innym. Teraz mnóstwo ćwiczeń odbywa się w pojedynkę bądź w duetach. Sam prowadzę od wielu miesięcy szkolenia dla młodych członków drużyny Asklepiosa i uważam, że robią dużo większe postępy pracując z kimś doświadczonym, aniżeli w pojedynkę bądź podczas rzadkich wydarzeń jak bitwa o sztandar - zakończył pierwszą część i dał reszcie wszystko przetrawić, nim znowu się odezwał.
- Dzielnice zostałyby takie same i nie następowałby żaden przydział do drużyn. Obowiązek treningu nowo-przybyłych należałby do wyznaczonych przez nas herosów, dzięki czemu kapitan i zastępcy mieliby mniej pracy, niż dotychczas. Na czas tej wojny zrezygnowałbym też z możliwości wyzwania kapitana czy zastępcy na walkę o tytuł. Po pokonaniu syna Tartaru moglibyśmy wrócić do starego podziału, ale na razie uważam, że najwłaściwsze będzie przegrupowanie się i porzucenie dotychczasowego systemu, by wszystko usprawnić. W tym wypadku czas gra na naszą niekorzyść, tak jak i każde waśnie między herosami. Nie wiem tylko, jak miałaby wyglądać sytuacja z głosowaniem, bo tutaj widzę dwie opcje: albo głos na naradach mają wszyscy moi zastępcy i ja, albo tylko ja - zwrócił się w stronę bogów, których na pewno ta kwestia interesowała.
- Uważam, że to najlepsze wyjście - zakończył i wrócił na swoje miejsce, oddychając głośno, gdyż trochę go zmęczył ten monolog. Spodziewał się, że być może zostanie odebrany jako narcyz i osoba pragnąca władzy, ale Corvus zrobił to tylko z powodu obecnej sytuacji. Obiecał przecież Sylvii, że za jakiś czas opuszczą obóz, gdy wszystko się uspokoi. Teraz jednak byli w stanie wojny i nie chciał obarczać nikogo tak wielką odpowiedzialnością, dlatego sam postanowił wysunąć swoją kandydaturę na lidera całego obozu.
Alva Bergman
Alva Bergman
Re: Pokój Narad Pią 31 Lip 2020, 11:07

Właściwie to nie przepadałam za tymi naradami. Przychodziłam na nie, bo wiedziałam, że muszę na nie przyjść jako zastępca, ale siedzenie obok kapitana i wysłuchiwanie tego wszystkiego było inne. Nie ja potem mówiłam całej drużynie o tym, jak wygląda plan, tylko on. Najwyżej mogłam wtrącić się gdy o czymś zapomniał, jednak szybko przejmował pałeczkę. Teraz kiedy nie było kapitanów obydwu drużyn, może razem z Thierrym podzielilibyśmy się obowiązkami; jemu przecież ludzie zaufaliby szybciej niż mi. Już potrafię sobie wyobrazić te spojrzenia, gdy zabieram głos na forum i przemawiam do wszystkich; chyba byłoby o wiele lepiej, żeby to on był kapitanem. Jeżeli taka opcja weszłaby w grę.
Z powodu zwykłego przyzwyczajenia, rzadko zabierałam głos przy okrągłym stole, ba, byłam bardziej nieobecna niż obecna; a jednak na słowa francuza aż odwróciłam się w jego kierunku i zmierzyłam go wzrokiem. Nie daję rady. Uniosłam jeszcze brwi w geście zaskoczenia i odwróciłam się już twarzą do innych obecnych, prostując się na krześle. Myśl, Bergman. Czy uzmysłowisz wszystkim, że wcale ni jesteś kimś tak dobrym, jak im się wydaje?
Całe szczęście, głos zabrał ktoś inny. Corvus Juarez, nie wydaje mi się, żeby łączyło nas cokolwiek innego, poza tymi zebraniami. Kojarzy mi się tylko jeszcze, że został wskrzeszony na misji; pewnie niezbyt przyjemne uczucie. Przynajmniej mówił z sensem; powstrzymywałam się tylko od kaszlnięcia, gdy ten uznał, że będę zastępcą w sprawie nordów. Mimo wszystko wysłuchałam go do końca, a był to długi monolog. Westchnęłam cicho.
- Nie wiem, czy inni dadzą mi tyle zaufania - przyznałam, jeszcze siedząc na swoim miejscu. Wtedy do mnie dopiero dotarło, że przydałoby się wstać w takiej sytuacji i że w sumie to chyba nigdy nie zabierałam głosu w tym miejscu. Poniosło się trochę echem. Wstałam z krzesła i spojrzałam jeszcze po wszystkich obecnych. - Nie zrozumcie mnie źle, ale po prostu wydaje mi się, że wiek i staż w obozie sprawia, że niektórzy patrzą na mnie z góry. Mimo bycia zastępcą kapitana - biały kosmyk, który zaciągnęłam za ucho gdy przysłonił mi wzrok, przypomniał mi o jeszcze jednej sprawie. - Odnoszę też wrażenie, że moje pochodzenie też nie pomaga w zdobyciu ich zaufania. Mimo tego uważam, że Corvus ma rację. Można by było lepiej zająć się tymi, co dopiero rozpoczynają treningi, bo ich sytuacja nie jest najlepsza. A potem stracimy wielu młodych herosów tylko przez to, że ich treningi nie przynoszą skutków - nawet jeśli otrzymali już boskie błogosławieństwo. - Jestem w stanie ci zaufać i dziękuję, że ufasz też mi, ale... nie wiem, czy jestem odpowiednią osobą na to stanowisko - zwróciłam się bezpośrednio do syna Melinoe, delikatnie uniosłam kąciki ust w górę w jakby cieniu uśmiechu, po czym zajęłam swoje miejsce. Może jestem w tym miejscu już ostatni raz...
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Pokój Narad Pią 31 Lip 2020, 19:07

Siedziała na swoim miejscu, z początku przyglądając się przybywającym osobom, żeby w końcu powitać samych bogów kiedy to weszli do sali. Skinęła głową na słowa Dionizosa, zastanawiając się dlaczego z góry założyła, że Giotto będzie z nią na tym spotkaniu. Jednak to jego Folk wyznaczył na swoje miejsce, chociaż musiała przyznać, że ta decyzja ze względu na raczej nikłe zainteresowanie sprawami obozowymi Nero, była mało przemyślana.
Wysłuchała monologu Corvusa z lekko zmarszczonym czołem, pozwoliła też na to aby Alva wypowiedziała najpierw swoje wątpliwości, zanim sama wstała z miejsca.
- Odważna propozycja – przyznała na start Juarezowi z mieszaniną podziwu i tej ostrzegawczej nuty w głosie - Nie sądzę żeby łamanie starych tradycji, które od dawna rządziły tym obozem było dobrym pomysłem. Spójrzmy prawdzie w oczy, herosi czują potrzebę przynależności do konkretnych drużyn, nie wspominając już o podziale na te greckie i nordyckie. Nie potrafimy działać wspólnie, zbyt dużo podziałów było między nami utrzymywanych przez te lata. Zbyt wiele różnych tradycji.  Z dużo większą łatwością nauczyliśmy się lojalności do kapitanów, przy których sami się szkoliliśmy… - tutaj urwała na chwilę, jakby te słowa przeszły jej przez gardło bez wcześniejszego przemyślenia. W końcu westchnęła. - Poza tym mianujesz się generałem całego obozu i chociaż osobiście nie podejrzewam cię o narcyzm, myślę, że możesz mieć problem z lojalnością tych, którzy posiadają mniej wiary w twoje intencje. To wszystko najprawdopodobniej doprowadzi do mniejszych bądź większych buntów w obozie, których i bez tego jest zdecydowanie za dużo.  
Zrobiła krótką przerwę, jakby już nic więcej nie chciała dodawać, jednak w końcu uśmiechnęła się kącikiem ust.
- A jednak jesteśmy w stanie wojny, czyż nie? I chociaż nie podoba mi się pomysł rezygnowania z drużyn, myślę, że twoja odważna propozycja jest naszą jedyną szansą. Podział, który proponujesz jest rozsądny i praktyczny. Drastyczny, ale innym sposobem nie zjednoczymy się na tyle, aby poradzić sobie z zagrożeniem. Albo się pozabijamy, albo zrobimy silniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. I w tym przedsięwzięciu, chowając własne upodobania, jestem w stanie wziąć udział.
Spojrzała na literę widniejącą na swojej dłoni.
- Krótko mówiąc, nie będzie łatwo, ale masz mój głos i możesz liczyć na mnie jeżeli chodzi o proponowaną pozycję, Juarez. Ale tylko pod warunkiem, że późniejsze decyzje będziemy podejmować wszyscy, a nie ty w pojedynkę - odparła twardo, odnosząc się do jego ostatnich słów.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pokój Narad Sob 01 Sie 2020, 14:24

Bogowie w ciszy słuchali wypowiedzi herosów, którzy zaprezentowali łącznie jeden pomysł. Od samego początku było widać niechęć wypisaną na twarzy Dionizosa, który był zwolennikiem pozostania przy starym układzie. Pozostali byli bardziej neutralni w tej kwestii i póki każdy z reprezentantów nie skończył swojej części wypowiedzi, siedzieli cicho i analizowali całą sytuację. Tyr wyprostował się na swoim miejscu i jako pierwszy z bogów postanowił się odezwać kilka chwil po tym, jak Blake zakończyła swoją wypowiedź.
Bóg nie wstawał, gdyż raczej mieli w zwyczaju siedzieć i mówić o wszystkim spokojnie.
- Zgadzam się z córką Aresa, że pomysł ten jest odważny. Uważam też, że w normalnych warunkach byłoby to nieuzasadnione. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację oraz poważne braki, to chyba jedyne rozwiązanie, by cokolwiek zmienić i jednocześnie nie wywrócić całego obozu do góry nogami - zaczął, po czym przeniósł swoje spojrzenie na Bergman. - Alvo, córko Hel, być może krótko jesteś zastępcą, ale nigdy mnie nie zawiodłaś. Jeśli teraz się wycofasz, nigdy nie zdobędziesz szacunku w obozie, uznają cię za tchórza - dokończył, chcąc wyraźnie pokazać, że jest przeciw temu, by jego podwładna zrezygnowała z propozycji objęcia funkcji zastępcy w "nowym obozie".
Następny do sprawy odniósł się Dionizos, który miał nieco inne zdanie na ten temat.
- Jestem przeciw temu pomysłowi. Zaburzenie starego porządku spowoduje chaos przez pierwsze tygodnie, a na to nie możemy sobie pozwolić - odparł.
Kolejny był Aegir, który zanim postanowił się odezwać, chwilę się jeszcze wstrzymał, najpewniej przygotowując w głowie całą swoją wypowiedź.
- Zgadzam się i z wami i z Dionizosem - zaczął. - Miną dekady zanim obóz podniesie się po tej tragedii sprzed roku. Nagle przecież nie przybędzie setek herosów i nikt nie zapełni tych pustych miejsc. Destabilizacja w tym momencie z jednej strony nie jest odpowiednim rozwiązaniem - kontynuował. - Z drugiej jednak... jeśli nie teraz, to kiedy? Obóz został odbudowany, teraz należy odbudować półbogów i myślę, że taka zmiana może wyjść nam na dobre - zakończył.
Ostatni w dyskusji udzielił się Asklepios, który myślami chyba był gdzie indziej. Wyłapał jednak to co potrzebne i po chwili przerwy od słów Aegira, odezwał się ostatni z reprezentantów bogów.
- Dotąd podczas głosowań było po równo, cztery głosy bogów i cztery półbogów. Przy podziale, który proponujesz, Corvusie, liczba waszych głosów wzrośnie do sześciu i będziecie w stanie nas przegłosować. Jestem za tymi zmianami i z radością zaakceptuję Elisę jako osobę odpowiedzialną za szpital, gdyż teraz też spełnia się w tej funkcji i nie mam do niej zastrzeżeń. Uważam jednak, że powinniśmy zostać przy podziale 4-4 w głosach i wobec ewentualnego braku konsensusu, przy następnym głosowaniu odrzucać głos kapitana, bądź w tym momencie zastępcy z najmniejszym stażem - zakończył i odetchnął lekko, spoglądając na pozostałych herosów.

Deadline: 04.08.2020 23:59:59
Kolejność odpisu dowolna
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój Narad Sob 01 Sie 2020, 15:05

Corvus słuchał z uwagą odpowiedzi pozostałych i prawdę mówiąc, nie zgadzał się ani z Alvą, ani z Blake. Od samego początku dało się dostrzec jego zaskoczenie, gdy obie zareagowały w sposób dość niespodziewany dla niego. Liczył na większe poparcie, a tymczasem jedna zwątpiła w samą siebie i w to, że nadaje się na taką rangę, druga zaś zakwestionowała lojalność wielu herosów. Najwidoczniej tylko Juarez widział ten problem i tak jak Bergman tego nie poruszyła, tak Simmons starała się chyba przedstawić mu problem w fajnym opakowaniu, jak gdyby w tym momencie ten system się sprawdzał.
Spodziewał się tego, że najtrudniej będzie przekonać Dionizosa do tych zmian, gdyż on należał akurat do tych bogów, którzy nie przejmowali się co prawda tradycją i obyczajami, ale wszelkie zmiany uważali za kłopotliwe i czasochłonne, niewspółmierne do potencjalnych wyników. To było dość przerażające, że jeden z zarządców i teoretycznie jeden z opiekunów tak na dobrą sprawę liczył się tylko ze swoim komfortem.
Kiedy wszyscy zakończyli swoje monologi, Corvus ponownie wstał, by odpowiedzieć na kilka zarzutów oraz wątpliwości. Przeszedł kilka kroków i znów stanął w tym samym miejscu. W pierwszej kolejności postanowił odpowiedzieć Blake.
- Zgadzam się z tym, że miewamy różnice, zwłaszcza w tradycjach. Niemniej jednak, uważam, że problem tkwi właśnie w tym podziale. Stwierdziłaś, że herosi z dużo większą łatwością uczą się lojalności do kapitanów niż do obozu. Moim zdaniem to jest rzecz, którą jako pierwszą powinniśmy zmienić. Bycie lojalnym jednostce, a nie całej grupie czy idei powoduje, że pozostali przestają mieć dla siebie jakiekolwiek znaczenie - zaczął. - Ta transformacja jest właśnie po to, by można było połączyć jedno z drugim. Herosi zaczną być lojalni wobec obozu, a jeśli nie potrafią, będą lojalni wobec mnie, któregoś z was albo w ogóle, innej opcji nie ma. Ponadto, usunięcie podziału spowoduje więcej interakcji między nami, więcej wspólnych zadań oraz treningów. W obozie szybko przywykną do tej zmiany, a nawet jeśli ktoś będzie temu oponował, to zmiana pokoleniowa zrobi swoje. Tak na dobrą sprawę, ta zmiana może być niewygodna głównie dla bogów, którzy bez obrazy, ale trochę gorzej akceptują nowości i jakiekolwiek zmiany - wziął kolejny oddech i kontynuował swoją wypowiedź, nawiązując do następnych potencjalnych zarzutów.
- W chwili obecnej jestem jedynym kapitanem w obozie. Rangi nie przyjąłem z myślą o tym, by wchodzić w tyłek bogom, bądź tak jak twój były kapitan - pić z nimi. Tylko z drużyną Asklepiosa nie ma problemów od czasu bitwy, bo jesteśmy dobrze zorganizowani i śmiem twierdzić, że jest to również w ogromnej części moja zasługa. Jestem lojalny obozowi i jego mieszkańcom, nie obchodzi mnie to czy półbóg jest Grekiem czy Nordem, czy jest z drużyny Asklepiosa, Dionizosa, Aegira czy Tyra, pomogę każdemu i każdego traktuję tak samo - westchnął lekko, bo było mu już trochę sucho w gardle. - Nie twierdzę, że nie masz racji i wielu herosów może nie być lojalnych, ale tutaj nie chodzi o lojalność mnie, tobie czy Bergman. Chodzi o to, by herosi byli lojalni obozowi i by skończyć z tym sztucznym podziałem. Poza tym, od czegoś będę mieć was, prawda? Wy najlepiej wiecie, jak działają wasze drużyny i co trzeba zrobić, by zjednać w sobie ich członków. Liczę na waszą pomoc w tej kwestii. Ponadto, jeśli chodzi o kwestię tradycji to tutaj niewiele się zmieni - pewne grupy dalej mogą je utrzymywać, jeśli dotąd im to odpowiadało. Głównie chodzi o to, by skończyć z rozmienianiem się na drobne - zakończył i skinął głową w stronę Blake, dziękując jej tym samym za wsparcie tego pomysłu.
Chwilę odsapnął, nim zwrócił się w stronę Alvy.
- Więcej pewności siebie, Bergman - zaczął. - Ucieczka nic ci nie da poza tym, że zostaniesz uznana za tchórza, jak słusznie zauważył Tyr. Jesteś najmłodszym zastępcą w historii tego obozu i skoro twój kapitan obdarzył cię takim zaufaniem, nie widzę powodu, dla którego ja nie miałbym tego zrobić. Poza tym, jeśli to w jakiś sposób ci pomoże, to wiedz, że doskonale wiem, jak się czujesz. Sam jestem najmłodszym kapitanem w historii obozu i uwierz mi, to kwestia czasu, nim nabiorą do ciebie szacunku. Nie zmuszę cię jednak do tej funkcji, jeśli sama jej nie chcesz. Przemyśl to, póki jest jeszcze czas na wycofanie się - zakończył, po czym przeszedł do bogów, którzy również mieli swoje do powiedzenia.
Skinął głową na każdą decyzję, aczkolwiek do tej Dionizosa musiał się odnieść.
- Dionizosie, chaosu nie unikniemy. Został jeden kapitan, dla pozostałych grup trzeba wybrać kolejnych, miną tygodnie, jeśli nie miesiące, zanim herosi przyzwyczają się do nich. To jest idealna chwila, by wprowadzić te zmiany - potem Juarez przeszedł do Asklepiosa, który wyraził swoje wątpliwości odnośnie procesu głosowań.
- Temu można szybko zaradzić. Poza sobą, wyznaczę jeszcze trzech zastępców, którzy będą mieli głos podczas narad. Zachowamy wtedy stary podział głosów i jednocześnie ominiemy problem nadmiaru głosów z którejś stron, bądź mojego monopolu na nie, przed czym przestrzega nas Simmons - zasugerował, bo to mogło być dobre rozwiązanie. Proces wyznaczania herosów upoważnionych do głosowania byłby już na jego głowie i pewnie znalazłby jakąś akceptowalną metodę dla reszty.
Zajął z powrotem swoje miejsce i wziął głęboki oddech oraz zwilżył gardło, wlewając zawartość szklanki wody, która stała na stole i była przeznaczona właśnie dla niego.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Pokój Narad Pon 03 Sie 2020, 10:23

Blake nie miała zamiaru udawać, że pomysł Corvusa jest idealny, ani, mimo tego, że bardzo szybko w duchu zrozumiała, że jest jedynym mądrym wyjściem, piać z zachwytu nad nim od wejścia. Rozwiązanie kapitana niebieskich generowało wiele konfliktów wśród herosów i być może była to kwestia jej pesymizmu, że nie wierzyła w dozgonną lojalność wszystkich półbogów, jednak nie miała wcale złych zamiarów przedstawiając swoje wątpliwości Juarezowi. Prawda była taka, że rozwiązanie, które obmyślił było, jak już zaznaczyła, odważne i w swojej pomysłowości godne podziwu. Ktoś jednak musiał głośno powiedzieć o tym jakie mogą być najgorsze konsekwencje takich zmian.
Kolejne słowa Corvusa coraz bardziej przypadały jej do gustu, czego jednak nie manifestowała w żaden wyraźniejszy sposób aniżeli delikatne skinięcie głową. Nieco poirytował ją Dionizos, który był za pozostaniem przy tradycji, bez zrozumienia zasadności i dalekosiężnych zalet nowego porządku, postanowiła jednak powstrzymać się przed skomentowaniem tego. Zwróciła się do Hiszpana.
- Corvus, zgadzam się z tobą, że obecna sytuacja musi się zmienić, podobnie jak motywacja herosów, która powinna być oparta na dobru obozu i naszej społeczności, a to co proponujesz wydaje się być jedynym słusznym w tym momencie sposobem na osiągnięcie tego – odezwała się gdy tylko skończył mówić, nawiązując jeszcze do jego wcześniejszych słów. Mogła również dodać, że osoba, której najbardziej zależało na tej zmianie była bogowie wiedzą gdzie i w imieniu właśnie tej sprawy opuściła obóz, jednak mówienie na głos o Folku było w tym momencie ponad jej możliwości. - Chcę jedynie zaznaczyć, że wprowadzając to w życie, musimy być gotowi na niechęć ze strony herosów i nie mówię tutaj o samej świadomności, ale o faktycznych planach na to, jak poradzić sobie z ewentualnym buntem. Na pewno nie wszystkich, ponieważ ci rozsądni oczywiście cię poprą. - Przeczesała włosy, odgarniając je do tyłu i westchnęła spoglądając na kapitana parą ciemnych oczu, w których zobaczyć można było tylko spokój i szczerość. - Chciałabym się mylić, Corvus, ale wydaje mi się, że musisz być gotowy na konfrontację z tymi, którzy nie będą na tyle lojalni aby za tobą pójść. Moje poparcie już masz i możesz być pewien, że wierzę w słuszność tych zmian i w twoje intencje jako kapitana. Po prostu być może zbyt słabo wierzę w rozsądek niektórych naszych towarzyszy.
Córka Aresa zrobiła krótką pauzę, jakby zbierała myśli.
- Przywczaiłam się, że ze względu na swojego ojca jestem brana za osobę konfliktową, być może też z tego względu zawsze patrzę na innych dość krytycznie i spodziewam się po nich najgorszego. – Wzruszyła delikatnie ramionami po czym znów spojrzała na Corvusa. - Dlatego też, mimo że wszyscy tutaj możemy mieć najlepsze zamiary, staram się być świadoma, że reszta obozu nie zawsze to zrozumie i nie zawsze będzie posłuszna. Jeżeli faktycznie chcesz być generałem całego obozu, uważam że powinieneś już teraz ustalić czy w czasie nadchodzącej wojny będziesz przywódcą z twardą ręką, który będzie wymagał lojalności i karał za jej brak… - Uniosła lekko lewą brew. - Czy może będziesz starał się pokojowo załatwiać sprawy, które będą mogły przechylić szalę zwycięstwa na naszą niekorzyść.
Nie trudno było się domyślić, którą z dwóch opcji sugerowała córka Aresa. Znów westchnęła lekko, bo czuła że jej podejście może się innym nie spodobać, a jednak wciąż jej słowa skierowane były tylko do Corvusa.
- Nie zrozum mnie źle, wiem że z powodzeniem i bez zarzutu przewodziłeś drużynie Asklepiosa przez ostatni rok i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie był to łatwy okres. Jednak bycie generałem całego obozu, w czasach wielkich zmian i wielkich wojen.. – urwała z sugestią. Jej ciemne oczy nie były w żadnym stopniu nieprzyjemne czy wrogie, nie miały w sobie również nawet cienia oskarżenia czy też wątpliwości. Były za to pełne bezlitosnej, bezpośredniej szczerości i oczekiwania tego samego ze strony rozmówcy. - Musimy wiedzieć czy, tak jak bym chciała wierzyć, będziesz miał wystarczająco twardy kręgosłup na to.
Alva Bergman
Alva Bergman
Re: Pokój Narad Wto 04 Sie 2020, 10:50

Więcej wiary w siebie. Normalnie mam jej mnóstwo, ale też nie robię sobie nic z tego, co mówią o mnie inni, ale w obecnej sytuacji powątpiewanie w swoje umiejętności mi nie odpuszczało. Najzwyczajniej w świecie zastanawiało mnie, jak zareaguje cała nordycka część obozu, jeżeli przedstawię im plan działania, o ile ten właściwie przejdzie. W końcu Dionizosa ciężko zadowolić, choć pozostali bogowie wydali się bardziej zadowoleni. Może poza Asklepiosem, którego wypowiedź mnie zaniepokoiła. Przy następnym głosowaniu odrzucać głos kapitana, bądź w tym momencie zastępcy z najmniejszym stażem - czyli co, mogłabym przestać już się odzywać? No chyba, że ten najmniejszy staż dotyczyć będzie nowo powołanych zastępców, tyle, że kto zgodziłby się na brak głosu kosztem kogoś, kto w obozie gości niewiele lat?
Przysłuchiwałam się rozwojowi sytuacji. Interesowało mnie, w którą stronę to wszystko pójdzie; w sumie to nie czułam potrzeby wtrącenia się w cudze zdanie. W końcu, nie dość, że i tak byłam tu najmłodszym herosem, to do tego mówienie czegokolwiek przy tym zacnym gronie nie było dla mnie czymś typowym. Z tej racji bawiłam się tylko bransoletką na ręce, oczami przechodząc z jednej osoby na drugą. I dopiero kiedy Blake skończyła mówić, omiotłam spojrzeniem całą salę, żeby zatrzymać się na Corvusie.
- Muszę się zgodzić z Blake - nawet nie wstałam z miejsca; puściłam rzemyk bransoletki i złączone dłonie schowałam pod stołem. - Ludziom na tak wysokim stanowisku dość często woda sodowa i władza uderza do głowy, albo przytłacza ich cała ta sytuacja - podarowałam sobie już stwierdzenie, że historia pokazała jak traktowani być mogą samozwańczy liderzy, chcący dobra kosztem czegoś innego, ale pakujący to w jakieś ładne hasła, typu "wolny kraj", "precz z tyranią" czy nawet "zjednoczenie". - Nordzi nie będą widzieli w tobie prawdziwego wodza - stwierdziłam jeszcze, dość zgodnie z prawdą, czując po kilku sekundach od ostatniego słowa, że muszę sprostować swoje słowa. - Nie znasz chociażby naszych tradycji. I żeby nie było, o was wiemy sporo - chociażby przez obserwacje, wczesne lata nauki poza obozem, czy właściwie ciekawość. Trzeba znać lud, który się podbija, prawda? Wiedzieć, co od niego można przejąć. Pomimo tego, że wielu nordyckich dzieci obóz zdołał stracić, przez co było nas mniej niż greków, nie można było nas ignorować.
- Swoją drogą, wątpię, że nie znajdą się sami zadowoleni z tego, że nie mieli żadnego wkładu w wybór generała, a wybrało go wąskie grono przy okrągłym stole - chyba powoli wracała mi coraz większa pewność siebie, przez co zaczynała wracać mi też chęć bezczelności. I choć wojna to poważna sprawa a obóz naprawdę potrzebował jakiegokolwiek ratunku, przemeblowanie szyków można było rozłożyć w czasie. Dać się ludziom do tego przyzwyczaić. Sprawić, żeby czuli w tym wszystkim swój udział...
Żałowałam, że nie wzięłam gum do żucia. Mogłam jedynie sięgnąć po zapalniczkę do kieszeni, bawiąc się jej ogniem, ale w obecnej sytuacji było to co najmniej niestosowne.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pokój Narad Sro 05 Sie 2020, 12:01

Bogowie spoglądali na herosów z mniejszą lub większą uwagą i słuchali ich wypowiedzi. Brali pod uwagę zdanie każdego z zebranych, dlatego nikt nikomu nie przerywał i czekali cierpliwie na swoją kolej. Po ich twarzach też nie można było dostrzec zbyt wielu reakcji, gdyż tacy doświadczeni rozmówcy jak oni raczej ukrywali swoje bardziej skomplikowane uczucia. Ponadto, mało co potrafiło ich zaskoczyć, rozśmieszyć czy zdenerwować. Dopiero gdy ostatnia z towarzystwa Alva powiedziała swoje, w pierwszej kolejności postanowił się odezwać Dionizos.
- Rozmawiacie ze sobą tak, jakby decyzja została już podjęta - zaczął. - Nie wydaje mi się, by proponowane przez was zmiany były odpowiednie. Dotąd każdy z nas miał pod sobą jednego kapitana i mógł wydawać mu bezpośrednio rozkazy. Teraz wszystko przechodziłoby przez ciebie, synu Melinoe - dokończył.
Natychmiast postanowił włączyć się Aegir, któremu pomysł z restrukturyzacją obozu bardziej się podobał.
- Niekoniecznie, Dionizosie - spojrzał na boga winnej latorośli. - Syn Melinoe miałby pod sobą kilku zastępców, którzy mogliby przyjmować zadania bez konsultacji z nim. Wystarczy tylko podzielić obowiązki, co Corvus już zaproponował. Teraz wygląda to tak, że nieważne jakie to jest zadanie, musi ono przejść przez kapitana. Przy podziale proponowanym przez niego byłoby to dużo płynniejsze, bo można byłoby zwrócić się do zastępcy odpowiedzialnego za ten rodzaj zadań i wtedy udział kapitana nie jest konieczny - zakończył wywód.
Tyr w tym czasie patrzył z lekkim zaskoczeniem na twarzy, bo nie spodziewał się tego, co powiedziała Alva.
- Alvo, skoro ty byłaś w stanie dowiedzieć się wiele o Grekach, to oni mogli również wiele dowiedzieć się o nas. Nie oceniaj ich zbyt pochopnie - przestrzegł.
Dalsza część wywołała u niego niemałą konsternację, gdyż brzmiało to tak, jakby Bergman albo ich nie słuchała, albo nie wiedziała, jak wygląda podejmowanie decyzji podczas narad.
- Od zarania dziejów obozowe decyzje podejmowane są właśnie w ten sposób. Dotąd tylko wąskiemu gronu herosów się to nie podobało. Ale NoGods już nie ma. Ci, którzy zostali w obozie zaakceptowali to, że decyzje podejmowało zawsze czterech bogów i czterech kapitanów. Podział proponowany przez syna Melinoe jest sensowny, bo nie zmienia aż tak obozowej polityki, a wyłącznie podział administracyjny, który w chwili obecnej bardziej przeszkadza niż pomaga - wszystkiemu przysłuchiwał się uważnie Asklepios, który postanowił od razu odezwać się po Tyrze, który właśnie skończył mówić do Alvy.
- Pomysł zdaje się być odpowiedni. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wszystkiego, ale z tego co mi wiadomo, Corvus ma poważanie w obozie. Nie bez przyczyny został kapitanem w tak młodym wieku i muszę przyznać, że jest to jeden z najlepszych kapitanów mojej drużyny od początku tego podziału. Te kilka tysięcy lat już żyję, więc wiem co mówię. Początkowo półbogowie mogą być zaskoczeni tymi zmianami, ale wierzę w nich i w to, że mają świadomość jak funkcjonował obóz przez ostatni rok. Zmiany są potrzebne - zakończył i spojrzał na Dionizosa, który później zaczął przyglądać się Corvusowi. Czyżby nad czymś się zastanawiał? Być może poparcie Blake, członkini jego drużyny, zaczynało oddziaływać i na samego zarządcę?

Deadline: 08.08.2020 23:59:59
Kolejność odpisu dowolna
Corvus Juarez
Corvus Juarez
Re: Pokój Narad Sro 05 Sie 2020, 12:33

Juarez był cały czas spokojny, ale nie zamierzał ustąpić w żadnej kwestii. Jako jedyny wyszedł z jakimkolwiek przemyślanym pomysłem i wydawało mu się, że większość problemów o których wspominają dziewczyny była wyolbrzymionych. Znał i Greków i Nordów, wiedział, że wielu z nich jest lojalnych swoim kapitanom a nie obozowi, ale tę tendencję należało jak najszybciej zmienić. Ponadto, żył tutaj już ponad 15 lat i nauczył się wielu rzeczy, choćby zarządzania różnymi od siebie grupami. Ci bardziej oporni w obozie i tak z reguły nie zagrzewali tu miejsca i dołączali do NoGods. Tak więc jeśli miałby być jakiś bunt, to Corvus spodziewał się raczej pojedynczych wyskoków, aniżeli skoordynowanej i przygotowanej akcji, która nic dobrego nie przyniesie.
Wchodząc w dialog z Blake, słuchał uważnie wszystkich jej sugestii i obaw, która starała się uargumentować.
- Od ponad roku nie było żadnego pojedynku o tytuł - zaczął. - Większość herosów nie interesuje się władzą, bo wiedzą, że to wiąże się z obowiązkami i problemami. Nie widzę więc powodów, dla którego miałby wybuchnąć bunt, skoro w tym momencie nikogo to nie obchodzi. Rozumiem jednak, że posada generała całego obozu może być kusząca, ale właśnie dlatego proponuję porzucenie tradycji o wyzywaniu się na pojedynki o tytuł. Teraz nie ma na to czasu - odparł.
Ponownie wstał z miejsca i westchnął lekko, przysłuchując się temu, co mówią bogowie, Alva i co ma jeszcze do powiedzenia Blake. Spodziewał się, że jego pomysł wyda się kontrowersyjny i nie przejdzie gładko, ale prawdę mówiąc, obstawiał większy opór ze strony zarządców obozu, a nie ze strony herosów, którzy doskonale wiedzieli, jak w tym momencie kampus funkcjonuje, a raczej jak nie funkcjonuje.
- Nie chcę być złośliwy, Bergman - zwrócił się w stronę córki Hel. - Obawiasz się, że zachłysnę się władzą, albo przytłoczy mnie ta sytuacja. Czy to nie ty przed chwilą poddałaś w wątpliwość samą siebie? Wiem kim jestem, wiem na co mnie stać i wiem co chcę osiągnąć. Z naszej trójki tylko ja na chwilę obecną pokazałem, że udźwignę to, co zostanie na mnie zrzucone - skrzyżował ręce na klatce piersiowej. - Poza tym, skoro potencjalnie ma być tylu niezadowolonych z wyboru w wąskim gronie... gdzie oni są w takim razie? Trzy drużyny nie mają kapitanów i nikt nie kwapi się, by przejąć te funkcje. Od kilku dni drużyny Dionizosa i Tyra mają puste miejsce, a dotąd nikt się nie zgłosił. Naprawdę uważasz, że będzie aż tylu niezadowolonych? - spytał.
Stanął po chwili przy oknie plecami do wszystkich i spoglądał przez moment w teren za Wielkim Domem Dionizosa.
- Jestem osobą ugodową do pewnego stopnia - zaczął. - Nie pozwolę wejść sobie na głowę, ale nie będę też zamordystą, który nadużywa swojej władzy. Szacunek zbudowałem na swojej inteligencji, doświadczeniu, ciężkiej pracy i zaufaniu. Nie zamierzam zmieniać tych metod, skoro w drużynie Asklepiosa to się sprawdziło - dokończył, po czym wziął kolejny oddech. Nim się jednak odezwał, minęła chwila, gdyż chciał zebrać swoje myśli i użyć odpowiednich słów.
- Rok temu straciłem życie - powiedział poważnym tonem. - Byłem tam. Byłem w Hadesie. Widziałem wiele strasznych rzeczy i nikomu nie życzę tego, by podzielił mój los. Kapitanem zostałem, bo chciałem coś zmienić. Chciałem, by drużyna Asklepiosa funkcjonowała jak najlepiej. To się udało. Teraz przyszedł czas na ważniejsze zadania - odwrócił się w stronę pozostałych zebranych.
- Nie pozwolę na to, by ktokolwiek przeżył to co ja. Nie pragnę ani władzy, ani zemsty. To nie jest moja natura. Chcę uratować jak najwięcej herosów i tylko w taki sposób potrafię to zrobić. Jestem gotów przyjąć na siebie więcej obowiązków oraz ponieść konsekwencje swoich decyzji. Gdy to wszystko się skończy, zrezygnuję. Obiecałem coś pewnej osobie i obietnicy zamierzam dotrzymać. Tak samo obiecuję też wam, że gdy wygramy wojnę, dobrowolnie zrezygnuję z tego tytułu - rzekł bardzo poważnie, chcąc zostać odebranym we właściwy sposób.
- Obóz to nie miejsce tylko ludzie i są oni dla mnie najważniejsi, dlatego chcę się tego podjąć. Nie dopuszczę do tego, by sytuacja sprzed roku się powtórzyła. Dość strachu, żałoby i unikania problemów. Pora na kontratak - rzucił na koniec i oparł się plecami o ścianę obok okna, krzyżując znów ręce na klatce piersiowej.
Blake Simmons
Blake Simmons
Re: Pokój Narad Czw 06 Sie 2020, 08:23

Blake wysłuchała Bogów oraz Corvusa od początku do końca, siedząc spokojnie na swoim miejscu, czując jak powoli rozluźnia się w tym dziwnym gronie – w końcu była to pierwsza narada w jakiej uczestniczyła. Gdyby obgadywali codziennie sprawy obozowe, z pewnością nie byłoby to dla niej tak angażujące, jednak kwestie nadchodzących wydarzeń były dla córki Aresa z oczywistych powodów wyjątkowo ważne. Kto by pomyślał, że tak dobrze się poczuje na tym miejscu, na którym właśnie siedziała. A niby utrzymywała, że nie ma aspiracji na wyższe stanowiska.
Po ostatnich słowach Corvusa uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, jakby spodziewała się tego, że tak sprawnie wybrnie z oskarżeń Alvy i jej  własnych wątpliwości. Wstała powoli. Tym razem jednak nie zwróciła się do syna Melinoe, a do samego boga pijaństwa.
- Dionizosie, wiem że wolałbyś na moim miejscu widzieć zupełnie innego herosa – zaczęła, bezpośrednio, bez cienia zawahania aż do ostatniego słowa, kiedy to urwała na chwilę. - Jestem pewna,  że Folk poparłby w tym momencie Corvusa. Rozumiał potrzebę zmian bardziej niż ktokolwiek inny, a swoje ostatnie chwile w obozie spędził na uświadomieniu nam, że liczy się społeczność, a nie jednostka. - Zmarszczyła lekko czoło, żeby ukryć ewentualne emocje, które mogłyby się tam wkraść, w praktyce pozostając opanowaną jak zwykle. - To co proponuje Juarez jest może i ciosem dla tradycji, ale żeby ktoś później mógł ją znów pielęgnować i tworzyć, musimy odrzucić na bok wszelkie uprzedzenia do siebie nawzajem. Jeżeli to przeżyjemy, będziemy silniejsi niż kiedykolwiek. Pomysł ma moje całkowite poparcie. - Po ostatnich słowach skierowała spojrzenie znowu na Corvusa i skinęła głową, dając do zrozumienia, że nie ma więcej wątpliwości czy zastrzeżeń.
Alva Bergman
Alva Bergman
Re: Pokój Narad Czw 06 Sie 2020, 22:27

Czasem lepiej było obserwować tylko rozwój sytuacji, swoje zdanie dokładając dopiero w chwili, gdy było to naprawdę konieczne. Przecież ci ludzie mnie nie znali. Nie wiedzieli o mnie zbyt wiele, tylko znali moje pochodzenie, kilka cech i preferowany styl walki, choć ten był wiadomy dla każdego po obronie obozu. Dziesięć lat spędzonych w obozie uświadomiło mi, że ufać mogę niewielkiemu gronu, które wciąż się ode mnie nie odwróciło. Tych, co uznawałam za najbliższych, mogłam przecież zliczyć na palcach. I tak te moje wypowiedzi wydały się skreślić już mnie jako kapitana czegokolwiek, nawet schowka na wiadra i miotły. Nie pozostało mi nic innego, jak zwyczajnie czekać na rozwój sytuacji, przy okazji zbierając wszelkie myśli zastanawiając się, czy nie będzie chociaż jednego pomysłu, jakieś zmiany, którą mogłabym zaproponować. Może wtedy nie wyjdę na całkowitego darmozjada, dzieciaka we mgle, który nie wie, co może zrobić. Właściwie, tak się czułam. Byłam prowadzona jakby za rękę przez prawie rok, a teraz, gdy sytuacja stawała się tsk poważna, do tego straciłam przewodnika, wszystko wydało się o wiele trudniejsze. Cięższe. Przejdzie z czasem, mam tylko taką nadzieję.
- Jeśli mogę coś zaproponować od siebie - spojrzałam tylko po zgromadzonych - chciałabym zaproponować większe urozmaicenie treningów, ale w tej sprawie, jeżeli wszyscy akceptujemy ten wybór, zwrócę się chyba już do Blake - spojrzałam na córkę Aresa, delikatnie kiwając głową w jej stronę. Westchnęłam cicho, patrząc jeszcze po bogach. Odpuściłam sobie żart pokroju "Hades czy Helheim", mocniej złapałam za kotwicę przy bransoletce.
- Nie mam nic więcej do dodania - stwierdziłam tylko, puściłam zawieczkę i skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej. Następnym razem będę po prostu słuchała i mówiła tyle, ile potrzeba. Niech inni się spisują. Może jeszcze będę miała okazję ich posłuchać.
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Pokój Narad Pią 07 Sie 2020, 12:18

Każdy z bogów miał już wyrobione zdanie na ten temat i zdawało się, że niewiele zmieniło się od czasu rozpoczęcia zebrania. Dionizos dalej spoglądał na wszystkich niezadowolony, przez Tyra i Asklepiosa przemawiał względny spokój, a Aegir analizował sytuację, znajdując coraz więcej pozytywów w pomyśle Corvusa.
Po dłuższej wypowiedzi Syna Melinoe, bogowie wtrącili kilka swoich słów, a chwilę później Blake rozpoczęła oficjalne głosowanie, opowiadając się za nowym podziałem władzy w obozie. Tyr spojrzał na swoją podopieczną - Alvę i rzekł w jej kierunku:
- Rozumiem, że zgadzasz się z nowym podziałem? - spytał kontrolnie, by dziewczyna jasno i klarownie określiła swoje stanowisko.
Corvus został policzony z automatu, bo przecież sam wyszedł z tą ideą i nie trzeba było go oficjalnie o to pytać, swoje zdanie wszakże już wyraził. Bogowie przeszli więc do oddawania głosów i cały proces z ich strony rozpoczął znowuż Tyr.
- Głosuję na tak - rzucił krótko i zwięźle. Kolejnym bogiem, który został spytany o swoje zdanie był Dionizos. Nim jednak przeszedł do głosowania, postanowił dodać kilka słów od siebie.
- Nie ukrywam, że przyzwyczaiłem się do obecności Folklore - zaczął, spoglądając na Blake. - Ale jeśli wynik głosowania przeważy o zmianach, nie będę temu oponował - dodał. - Głosuję na nie - zakończył, utrzymując zatem swoje poprzednie stanowisko.
Kolejny głos należał do Aegira, który siedział ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej i intensywnie nad czymś się zastanawiał. Trwało to mniej więcej od tego momentu, gdy odpowiedział Dionizosowi kilka chwil wcześniej.
- Niepokoi mnie jeszcze jedna kwestia - odezwał się. - Członkowie mojej drużyny zostali pominięci w wyborach zastępców. Nie zakładam oczywiście żadnego uprzedzenia do nas, ale czy naprawdę nie znajdzie się tam nikt, kto pasuje na tę funkcję? - spytał, kierując swoje słowa w stronę pomysłodawcy przemian. - Ostatecznie głosuję na tak, ale chciałbym odpowiedzi na te pytanie - dokończył, po czym natychmiast głos zabrał Asklepios.
- Jestem na tak - nie przeciągał bez sensu i po zakończonym głosowaniu Tyr podniósł się z siedzenia, by ogłosić oficjalny werdykt.
- Stosunkiem głosów sześć do jednego propozycja reformacji obozu zostaje przyjęta. Corvus Juarez zostaje głównym kapitanem, a także generałem całej armii obozu. Ma też obowiązek wyznaczyć grono swoich zastępców, którzy na czas wojny stają się generałami dywizji, a także wyznaczyć maksimum trzech z nich jako reprezentantów z prawem głosu podczas narad - zaczął swój wywód. - Wyznaczeni zastępcy przejmą odpowiednie funkcje w obozie, a o podziale administracyjnym poinformuje nas Corvus Juarez, gdy już wyznaczy oficjalnie swoich zastępców. Tymczasowo zostaje zniesione również prawo do wyzwania kapitana bądź jego zastępcy na pojedynek o tytuł. Zostaje utworzona również jednostka specjalna herosów, której członków wybierze Corvus wraz ze swoimi zastępcami. Nastąpi też inny podział obowiązków w obozie, zostaną wyznaczeni trenerzy, medycy, wojownicy oraz kilka innych klas, które usprawnią funkcjonowanie obozu. Kwestia urozmaicenia treningów pozostaje jak zwykle w gestii kapitanów oraz samych półbogów - Tyr odetchnął głęboko, po czym spojrzał kolejno na każdego z zebranych.
- Gdy wszystko już zostanie dopięte, Aegir uda się do Asgardu poinformować Wszechojca o zmianach, Dionizos zaś uda się na Olimp poinformować o tym Zeusa. Spotkanie uważam za zakończone, wracajcie do swoich obowiązków - zarządził, po czym sam opuścił jako pierwszy pomieszczenie. Za nim udali się kolejno Dionizos, Asklepios i Aegir.

zt dla wszystkich

PS. Jeśli macie ochotę odpisać i wyjść sami, to macie taką możliwość. Domyślnie wszyscy dostali zt i nie ma obowiązku odpisywania. Dodam, że ja Corvusem skorzystam z możliwości nie napisania posta i tym samym wyszedł on już z pomieszczenia.

Zebranie dobiegło końca.

Podsumowanie spotkania:
+ 1 punkt zwykły
+ 1 punkt boski

Dziękuję za szybkie odpisywanie, wzięcie udziału w dyskusji i aktywność poza tym tematem. Jestem z was naprawdę zadowolony, oby tak dalej!
Sponsored content
Re: Pokój Narad

Pokój Narad
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry
Strona 1 z 1
Similar topics
-
» Pokój Narad - Okrągły Stół
» Pokój mieszkalny
» Pokój #42 - Ian Core
» Pokój #14 - Fay Balmer
» Pokój #13 - Margo May



Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Obóz i okolice :: Dzielnica Grecka :: Wielki Dom Dionizosa-
Skocz do: