Misja: Orkowa Zupa Herosowa Grupa orków zamieszkująca ruiny dawnego obozu porywa parę młodych obozowiczów, uznając ich za świetną bazę do ugotowania rosołu. Celem misji jest odbicie nieszczęśników i pozbycie się orków.
Po deszczowej nocy nastał mglisty poranek. Cała okolica skąpana jest w przesiąkniętej wilgocią mgle, która osiada na każdej dostępnej powierzchni. Widoczność nie przekracza stu metrów. Herosi spotykają się na obrzeżach ruin, które muszą przeszukać, ponieważ nikt dokładnie nie wie gdzie znajduje się siedziba bandy orków ani ilu ich tak naprawę jest. Jest to dość spory obszar, a zabudowy w wielu miejscach wciąż pozostają nienaruszone, tworząc swego rodzaju labirynt możliwych kryjówek. W pierwszym poście proszę o uwzględnienie ekwipunku postaci. Kwestie strategiczne zostały postawione jasno - zróbcie to tak, aby było dobrze. Kapitanem drużyny jest Anthony Harris, oby podejmował mądre decyzje.
Zasady: - Czas na odpis to 72h. - Jeżeli postać nie odpisze w przeciągu tego czasu, zostaje na obecną turę przejęta pod całkowitą władzę Mistrza Gry. - O tym czy będzie konkretna kolejność odpisów czy dowolność będzie decydował Mistrz Gry po każdej turze. - Przede wszystkim dobrej zabawy.
Kolejność postów w tej turze jest dowolna.
Anthony Harris
Re: Zrujnowane Zabudowy Czw 10 Paź 2019, 20:40
Kto przy zdrowych zmysłach zadecydował, że to Tony będzie kapitanem grupy? To przecież zakrawa o szaleństwo. Mówi się, że w tym szaleństwie jest metoda, ale no... bez przesady! Miał najniższy staż w obozie i w ogóle to... caman. Popatrzcie na niego. To nie jest materiał na dowódcę. Szemrany dzieciak z dzielnicy, nie osoba, która ma być strategiem. Eh, pewnie przesadzał, to nie była misja, która miała zadecydować o losach świata, ale i tak... życie paru herosów zależało od jego decyzji. Eugh. Po co on się gdziekolwiek pcha.
Miał na sobie lekki, jednakże wytrzymały skórzany pancerz z wzmocnieniami w strategicznych miejscach. Buty były zabezpieczone, by nie przemiękły podczas łażenia po mokrym lesie. Jego łuk był dalej zamieniony w rzemyk, który spoczywał spokojnie na jego nadgarstku, jednak maczeta przybrała już bardziej materialną postać i była zawieszona przy jego pasku. Wolał mieć broń ciętą przy sobie, by była od razu pod ręką w razie nagłej potrzeby obrony/ataku z bliskiego dystansu. Łuk zawsze na spokojnie mógł sobie odmienić. Zabrał ze sobą średniej wielkości plecak, do którego wrzucił dwie małe butelki wody, linę oraz parę gaz i bandaż (just in case). Miał też telefon w plecaku, wrzucił go tam z nawyku ale wyciszył dźwięki! W razie czego, zawsze mógł plecak zostawić gdzieś, gdyby mu zaczął ciążyć bądź przeszkadzać.
Spojrzał na zbieraninę, z którą miał wyruszyć na misję. Część znał z widzenia, rzucił szybkie przywitania a do Scottie się uśmiechnął szeroko. - Hello gurl, pogoda nam sprzyja, prawda? - rzucił sarkastycznie i westchnął ciężko. Spojrzał ponownie na resztę wesołej zbieraniny. Zdał sobie sprawę, że jest rodzynkiem w tej ekipie. Hej! To szowinizm, że jedyny facet w ekipie i to on musi być dowódcą! Zaraz feministki się zlecą i zabiją orki. W tym szaleństwie jest metoda. - Mamy do przeszukania w w luj duży obszar, kręty jak diabli. Czas też nie jest nam na rękę, więc przeszukamy go dwójkami. Lily i Scottie. Od tego miejsca wszystko na wschód jest wasze. Ja i Thea bierzemy zachód. - Zdecydował się na kompromis pomiędzy całkowitym rozdzieleniem się a szukaniem orków w czwórkę. Czas ich gonił, a rozdzielanie się kompletne robiło z nich zbyt łatwy łup. - Jeśli znajdziecie ich i życie porwanych nie będzie chwilowo w niebezpieczeństwie, będą z dala od wielkiego gara z wrzątkiem etc, nie atakujcie, znajdźcie nas. Jeśli będzie w niebezpieczeństwie... cóż. Improwizujcie. - Tu zwrócił się bezpośrednio do Scottie i Lily. - Może uda się z nimi dogadać, jakoś przekupić, by obeszło się bez walki... ale nie liczyłbym na to, skoro już się skusili na porywanie. - Dodał i westchnął ciężko. - Jakieś pytania? - zapytał, patrząc na dziewczyny.
Scarlett Thorburn
Re: Zrujnowane Zabudowy Czw 10 Paź 2019, 23:34
Paskudne orki i ich podłe poczynania. Gdy tylko Scarlett dowiedziała się o tej sytuacji to oczywiście zgłosiła się do misji. Nie chciała siedzieć bezczynnie, gdy ich młodzi koledzy przeżywali horror. Wiadomo co potwory chciały z nimi zrobić, także tym bardziej kobieta rwała się do pomocy. Poza tym miała dość siedzenia w obozie i nudy, więc chciała po prostu zająć czymś umysł. Jeśli chodzi o ubiór to dziewczyna postawiła na ciemne, ciepłe i przylegające spodnie, a także koszulkę termiczną na długi rękaw. Podobnie jak Anthony nałożyła na to skórzany pancerz, który w założeniu miał jej pomóc. Na to jeszcze dołożyła cieniutką acz przeciwdeszczową kurtkę. Ponadto buty w stylu trapery, chociaż lekkie i wygodne. Na szyi miała zawiązaną apaszkę, Włosy miała związane w kitkę, by nie przeszkadzały jej w czasie walki. Oczywiście 0 makijażu, bo jest tu zbędny. Z broni miała oczywiście swoją kuszę ze strzałami, która obecnie spoczywała na jej palcu w postaci złotego pierścionka. Przy pasku miała przypięte dwa pistolety ze srebrnymi nabojami oraz dwa sztylety. Ona również zabrała ze sobą mały plecak, który w ogóle jej nie ciążył. Miała w nim wodę, podręczną apteczkę, dodatkowe naboje, telefon, mała lornetka, mała latarka oraz zapalniczka. - Cześć - mruknęła i wywróciła oczami na jego uwagę. Wiadomo, że nie mogło być zbyt pięknie. - Gratuluję awansu. I długo nie trzeba było, żeby zaczął dowodzić, gdy tylko pojawiła się reszta drużyny, z którą również się oczywiście przywitała. - Macie telefon? Może po prostu ten kto pierwszy ich znajdzie da znać albo wyśle swoją lokalizację? - dopowiedziała jeszcze, bo tak będzie zdecydowanie łatwiej niż szukać się po całym terenie. Ale może o to chodziło Tonemu, a ona nie zrozumiała. W sumie gdyby nie Lily to byliby w całości z drużyny Tyra. Swoją drogą poczuła ukłucie zawodu, że przyjaciel nie sparował jej ze sobą. Wolałaby walczyć przy jego boku, bo dziewczyny praktycznie nie znała poza tym, że była teraz dziewczyną Drake'a. Nic do niej nie miała, więc zachowywała się w stosunku do niej neutralnie. Nie była też przekonana czy rozdzielenie się to na pewno dobry pomysł. Niemniej biorąc pod uwagę obszar do sprawdzenia to na pewno szybciej im pójdzie jak każda para będzie miała swoją stronę. - Ja nie mam. Możemy iść - powiedziała z lekkim kiwnięciem głowy i jeśli Lily nie miała nic do dodania to ruszyły obie w stronę wschodu, zachowując przy tym pełną ostrożność.
Thea Dokken
Re: Zrujnowane Zabudowy Pią 11 Paź 2019, 14:19
Thea nie zastanawiała się długo słysząc o tym, że ktoś z herosów ma problem. Nie mogła być na jednej zadymie więc postanowiła od razu pójść na inną. Nie myślała też wiele o byciu kapitanem czy też o tym kto nim będzie. Dla dziewczyny najważniejsze było zadanie. Owszem chciała by dowodził nimi ktoś zorganizowany i mający głowę na karku ale akurat przy tym wyborze nie miała nic do powiedzenia. Owszem słysząc o tym, że ktoś mógł wpaść w paskudne łapska orków, a być może skończyć w ich brzuchach napawało pannę Dokken mdłościami więc nie zastanawiała się ani chwilę czy ruszyć na pomoc tym nieszczęśnikom. Ubrała się w niebieski T-shirt, skórzaną kurtkę zapinana na zamek wzmocnioną specjalnymi wstawkami na torsie i ramionach, oraz skórzane spodnie również wzmocnione na kolanach i udach. Do tego dziewczyna ma na sobie długie, czarne buty podobne do glanów, wiązane na osiemnaście dziurek i zapinane na dwie klamry, ma też pas do którego przypięty jest miecz jednoręczny. W prawym bucie dość przezornie ukryła jeszcze sztylet i tak przygotowana poszła na miejsce zbiórki. Do tego na palcu lewej ręki nosiła sygnet, który dostała od swojego boskiego rodzica, który zmienia się w łuk i kołczan pełen strzał. Same ruiny nie napawały dziewczyny przerażeniem czy czymś podobnym ale biorąc pod uwagę to, że padało i znad powierzchni ziemi unosiła się mgła miejsce mogło się wydawać trochę mistyczne. Po przybyciu na miejsce rozejrzała się po przybyłych herosach i skinęła im głową. Owszem wszystkich kojarzyła jednak ani z chłopakiem, ani z dziewczyna z drużyny Tyra nie łączyła jej jakaś specjalna więź. - Cześć. Gotowi by skopać parę tłustych zadków? – zapytała by zagaić rozmowę. Nie wiedziała nawet od czego zacząć. Słuchała chłopaka, który mówił z sensem i wydawało się, że wie co robi jednak ona miała inny pomysł na tą misję. - Możemy się tak podzielić ale może się uda znaleźć jakiekolwiek ślady na ziemi. W końcu padało więc przy odrobinie szczęścia możemy znaleźć jakieś odciski wielkich orkowych stóp? – powiedziała i podeszła do chłopaka. On był dowódcą, a Dokken mogła tylko wyrażać swoje zdanie. Co prawda wytrawną tropicielka nie była ale każdy z nich przechodził jakieś treningi w tym zakresie więc rozróżnić ślad czyjejś łapy od na przykład bieżnika opony samochodowej potrafił chyba odróżnić. - Co do telefonu to go mam ale użycie go może spowodować to, że się zdradzimy i nasi przeciwnicy będą wiedzieli, że chcemy ich odbić i mogą przyspieszyć swoje działania. – powiedziała i spojrzała na zgromadzonych po czym wysłuchała kolejnych wypowiedzi ich kapitana. - Pytań brak. Możemy ruszać. – stwierdziła gotowa do drogi.
Gość
Gość
Re: Zrujnowane Zabudowy Pią 11 Paź 2019, 15:06
Nie była zbyt zachwycona faktem, iż mieli przemierzać nieznany teren i to w dodatku ruiny jakiegoś budynku. Ciarki przechodziły ją na samą myśl o tej misji, ale miała z tyłu głowy pewnego rodzaju świergot, który zapewniał ją, że wszystko będzie dobrze. Dopóki oczywiście nie zrobi czegoś pochopnie. Stanięcie na nieodpowiednim kamieniu, zawalenie konstrukcji na głowę, sprowadzenie na manowce w nieznanym labiryncie. Wszystko to kumulowało się i kumulowało. A strach u Lilliany niestety wcale nie malał pomimo "wsparcia". Dlatego też za radą Hellstorm'a zaopatrzyła się w więcej niż jedną rzecz, którą umiała się posługiwać i nałożyła na siebie tyle warstw żelastwa, żeby być pewną iż nic poważnego jej się nie stanie. Przygotowania do misji Griffin trwały dość długo, bo mimo iż znała swoje dobre strony to musiała zabezpieczyć się od tych gorszych stron i mieć w pogotowiu każdego rodzaju broń. Ubrana więc w zbroję z niebiańskiego spiżu z kolczugą kroju greckiego pod spodem przyszła na miejsce misji. Może i wyglądała jak wojownicy ze średniowiecza, ale był to na tyle dobry strój, że była pewna iż podczas walki nie będzie musiała obawiać się o poważne obrażenia. Była przygotowana aby nieść pomoc innym gdyby otrzymali cios. Rude włosy spięte miała w kucyka wysoko na głowie, na dłonie wcisnęła skórzane rękawiczki i upewniła się, że jej cudowny kolczyk zamieniający się we włócznię jest na miejscu, czyli na uchu. Na plecach miała niewielki plecak, na tyle mały i wygodny, aby móc nieść w nim jego zawartość, czyli granaty, opatrunki, tłumiki do broni, wodę oraz latarkę. Za plecakiem miała schowany krótki miecz zwany Wakizashi, przy pasie w kaburze schowany Deser Eagle, a pod plecakiem przy pasie przypięty karabin MP5. Takiego typu przygotowania mieli w NoGods i do tej pory w ten sam sposób przygotowywała się na misje w obozie. Było to wygodne jak i zarazem wielce użyteczne, bo nigdy nie wiadomo co może Cię spotkać na nieznanym terenie, a nóż widelec zawsze się to przyda. Tak więc zaopatrzona jak na wojnę w Iraku Lilly przybyła na miejsce i słysząc postanowienia kapitana całej misji kiwnęła jedynie posłusznie głową. Nie miała przecież problemu z przydziałem ani z podziałem zadań. Wszystko wydawało jej się na tyle rozsądne i mądre, że nie musiała dodawać swoich 5 groszy do sterty złotówek. - Nie używajmy telefonów, zdradzą nas i dodatkowo możemy mieć kłopoty nie tylko w formie orków - odparła krótko przytakując dziewczynie z drużyny Tyr'a, która słusznie zauważyła, że to zły pomysł. Lilly nie znała się na tropieniu, ale oczy miała i zawsze mogła coś zauważyć. Raz miała do czynienia z orkami i pamiętała, że nie było to dość ciekawe wspomnienie. Kilka osób ledwo uszło cało z misji, a tutaj mieli ratować właśnie smutną parkę przed wsadzeniem do kotła. Mimo iż Lilliana wolałaby przeprowadzić misję bez podnoszenia broni, to jednak tutaj nie widziała za bardzo wyjścia. Więc nawet nie komentowała słów kapitana drużyny, bo nie było sensu. Sam zaznaczył - jeśli będzie trzeba - miały improwizować. - Możemy iść - odparła spokojnie i wyjmując latarkę z plecaka włączyła ją i idąc ostrożnie za Scarlett, koleżanką Drake'a, rozglądała się za śladami, które mogłyby wskazywać na to, że dziewczyny idą w dobrym kierunku. Choć czy można to nazwać de facto dobrym kierunkiem skoro zmierzałyby w stronę pieczary orków?
Mistrz Gry
Mistrz Gry
Re: Zrujnowane Zabudowy Sob 12 Paź 2019, 12:19
Wszyscy mogli zastanawiać się skąd pomysł wyznaczenia młodego syna Frei z niewielkim stażem w obozie jako kapitana drużyny ratunkowej. Być może był to swego rodzaju sposób na to aby w tych trudnych dla herosów czasach wykształcić świeże talenty? A może po prostu w chaosie ostatnich wydarzeń nikt nie miał czasu zastanowić się dwa razy nad zasadnością tej decyzji? Cóż, nasi uczestnicy mogli tylko domyślać się odpowiedzi, a sam młody Harris starać się wybrnąć z tego wyzwania cało. Teraz i tak jedyne co pozostało to modlić się aby ten eksperyment nie pociągnął za sobą żadnych ofiar, prawda? Zgodnie z podjętą przez kapitana decyzją grupa rozdzieliła się na dwie pary. Dyskusje na temat ryzyka używania telefonów komórkowych były być może zasadne, jednak gdyby tylko któreś z nich zerknęło na wskaźnik zasięgu swojego sprzętu, szybko zorientowaliby się, że sprawa i tak była przesądzona – w tym miejscu bowiem wszystkie ich telefony nie miały nawet jednej żałosnej kreseczki. Tak więc herosi ruszyli w głąb ruin skazani na bardziej przyziemne formy porozumiewania się między sobą. Pary dość szybko zniknęły sobie z oczu, ponieważ po tylu latach dawne zabudowania pierwotnego obozu zdążyły dość gęsto zarosnąć wszelką roślinnością. Na tym etapie poszukiwań musieli poruszać się po dość śliskim, błotnistym terenie, porośniętym pnączami i powykręcanymi drzewami, co niestety wymagało od nich pewnej dozy ostrożności. Anthony i Thea, którzy szli ku zachodniej stronie po kilkunastu minutach żmudnej wędrówki mogli zauważyć, że otaczające ich zarośla zaczęły się przerzedzać. W pewnym momencie rozsądek panny Dokken, która poszukiwała w błocie śladów orków bardzo się popłacił, ponieważ zdołała zauważyć zęby potrzasku ukrytego w gęstwinie pnączy, przez które przechodzili. W ostatniej chwili postawiła nogę tuż obok niego, a gdy tylko kant jej glana dotknął sidła, te zatrzasnęły się hałaśliwie płosząc kilka ptaków z drzew. Na szczęście noga Thei pozostała nietknięta. Uf, było blisko, prawda? Gdy tylko para zdołała otrząsnąć się z szoku, po kilkunastu metrach dalszej wędrówki ich oczom ukazał się wyłaniający się spomiędzy drzew niewielki plac. Na trzech krawędziach niegdyś zapewne pięknie wybrukowanego patio roztaczały się niskie budynki tworząc układ litery U. Po lewej stronie dach był zawalony, gdyby jednak zdecydowali się przemierzyć otwarty placyk, mogliby dojść do zamkniętych drewnianych drzwi, które prawdopodobnie prowadziły do, na pierwszy rzut oka, zachowanej części zabudowań po prawej stronie. Duże cegły były zarośnięte mchem i wydawały się dosyć solidne. Pomimo obecności sideł, gdzie by nie spojrzeli, nie potrafili dostrzec innych śladów obecności orków. Mogli zatem przeszukać budynek, bądź ominąć tę część i ruszyć dalej w mglisty gąszcz. Lilly oraz Scarlett nie miały takiego szczęścia i musiały przedzierać się przez gęsto rosnące krzewy oraz powyginane korzenie drzew rosnących po wschodniej stronie ruin. Latarka byłaby zdecydowanie bardziej przydatna w zamkniętym pomieszczeniu, ponieważ jedyne co córka Hel mogła dostrzec w jej świetle to gęstniejącą mgłę, co dawało wrażenie, że nadmierne światło jedynie przeszkadzało w poszukiwaniach. Wilgotnym powietrzem ciężko się oddychało, a w pewnym momencie heroiny mogły poczuć jak wzbogaca się ono o dość specyficzny odór. Łatwo było w nim rozpoznać smród orków, zaostrzający się w miarę każdego pokonywanego przez dziewczyny metra. Idąc tak przez śmierdzące krzaki, nasze bohaterki natrafiły na mur wysoki na około dwa metry i porośnięty bluszczem. Gdy spojrzały w prawo, mogły dostrzec, że ciągnie się on przez kolejne sto metrów, a później urywa się jakby zakręcał do wewnątrz. Z lewej strony natomiast krzaki były tak gęste, że nie było widać jak daleko jeszcze musiałyby przejść aby go ominąć. Pod pnączami bluszczu prześwitywały stare cegły, na tyle nierówne, że umożliwiały wspięcie się na górę. Do heroin należała decyzja gdzie ruszą dalej. Przed herosami pozostawał spory obszar ruin do przeszukania, a czas nie działał na ich korzyść. Jak długo dwójka adeptów mogła czekać aż zgraja orków wrzuci ich do gotującego kotła? Tego nie wiedział nikt, jednak nasi ratownicy musieli zakładać najgorsze. Czy będą przeszukiwać każdy skrawek i każdy budynek, czy może zdecydują się na szybkie przeczesanie jak największej powierzchni labiryntu ruin starając się nie zgubić po drodze drogi do domu?
Anthony – jesteś kapitanem więc zgodnie z Twoją decyzją grupa rozdzieliła się na dwie pary. Obyś wiedział co robisz. Thea – dzięki temu, że patrzysz pod nogi Twoja stopa jest cała i zdrowa. Nikt chyba jednak nie liczy na to, że to koniec pułapek. Lilly i Scarlett – dalszą drogę na wschód zagrodził Wam mur. Możecie sprawdzić co jest za nim bądź spróbować go obejść.
Gratulacje, pierwsza tura za Wami!
Macie 72h na odpis czyli do wtorku włącznie. Kolejność odpisów pozostaje dowolna.
Gość
Gość
Re: Zrujnowane Zabudowy Pon 14 Paź 2019, 19:13
Niezbyt przekonana co do rozdzielania się w takich ruinach poszła wraz z Scarlett we wskazanym przez kapitana misji kierunku. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że latarka może nie być najlepszym rozwiązaniem na tego rodzaju mgłę, ale tak jak i używasz świateł przeciwmgielnych by coś dostrzec tak i używasz mimo wszystko latarki. Smród, który dotarł do nosa rudowłosej sprawił, że jej mina wykrzywiła się. Jęknęła niezadowolona z powodu odoru i w znanym wszystkim geście zaczęła rozmachiwać powietrze przed swoim nosem. Jednakże to wszystko nie trwało długo, kiedy natrafiły na spowity roślinnością mur przygryzła dolną wargę. - Mogę Cię podsadzić. Będzie szybciej niż naokoło i zdecydowanie bezpieczniej - uznała krótko i jeśli jej towarzyszka przystała na to, stanęła pod murem, wystawiła kolanko i ułożyła na nim dłonie, aby móc następnie podnieść dziewczynę. Jeżeli jednak nie zgodziła się na to wyciągnęła zza plecaka krótkie Wakizashi przygotowana na ewentualne niebezpieczeństwo, które mogło czyhać za każdym rogiem. Wiedziała, ze zbliżały się do celu, a przez plecy przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz. Obawiała się, że jej towarzysze mogą być w podobnym niebezpieczeństwie, lub większym. Mimo to przełknęła ślinę i zrobiła to co trzeba było. Działała.
Anthony Harris
Re: Zrujnowane Zabudowy Pon 14 Paź 2019, 19:47
" Obyś wiedział co robisz. " HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA. Okej, pośmialiśmy się wszyscy, przechodźmy do akcji. Decyzja o nie dobieraniu się w parę z Scarlett była bardziej strategiczna niż osobista. Oboje czuli się pewniej z bronią dystansową, więc starał się to tak podzielić, poza tym ufał Scarlett, że niczego nie odwali. Kurde. To wszystko brzmi tak mądrze. Prawie nie jak Anthony. Sam nie był za tym by się rozdzielać, ale wisiało mu to w głowie, że czas nie jest dokładnie po ich stronie. Czy podjął dobrą decyzje, pewnie nie. Nie ostatnia pewnie w jego życiu. - Grunt jest grząski po deszczu, mogły zostać jakieś ślady, ale Orki nie są jedynymi mieszkańcami tych terenów. - łatwo coś odbić w mokrej ziemi, jednak tak samo łatwo to wtedy zatrzeć, jak przebiegnie jakaś łania, czy cokolwiek biega po tych ruinach poza orkami. Tony wyjął swoją maczetę i przecinał krzaki, jeśli te stały mu na drodze do przejścia, jednak nie porywał się na grubsze gałęzie, by nie uszkodzić ostrza. Na chwilę spuścił wzrok z Thei i TRZASK. Spojrzał w jej stronę z prędkością światła. - Jesteś cała? - spytał z odrobiną przerażenia w głosie, podchodząc bliżej, widząc zatrzaśniętą pułapkę. Kiedy wszystko okazało się być cacy, odetchnął z ulgą. - Cóż. Z pewnością łania nie zostawiła tego tutaj. - mruknął, był to jakiś ślad czyjejś obecności, ale pułapka mogła być stara. Pewnie była wielokrotnie używana, więc trudno mu było stwierdzić, czy leży tu od dawna. Kiedy doszli do placu, rozejrzał się i westchnął ciężko. - Przejdźmy się, zobaczmy czy są tu jakieś znaki śmierdzących przystojniaków jak nie, będziemy musieli iść dalej. Co ty na to? - spytał Thei, szukając aprobaty. W końcu sam nie wiedział co ma robić. Zgłosił się na misję, nie sądził, że każą mu na niej decydować!
Thea Dokken
Re: Zrujnowane Zabudowy Wto 15 Paź 2019, 19:00
Thea przestała się interesować tym kto został wytypowany kapitanem tej akcji ratunkowej dawno temu. W końcu mieli misję i musieli ją wykonać w miarę szybko i bez większych strat. Przecież tu szło o życie dwójki herosów. Więc panna Dokken skupiła się tylko i wyłącznie na zadaniu. Przemierzając zachodnią stronę ruin patrzyła się w ziemię, by znaleźć jakieś ślady orków. Owszem grząska ziemia powinna to ułatwić. Na szczęście była to dobra decyzja. W końcu uratowała jej nogę. Gdy tylko jej but dotknął krańca pułapki ta się zatrzasnęła, a dziewczyna odskoczyła od potrzasku. Pieprzone kreatury. pomyślała i spojrzała dookoła w poszukiwaniu jakiegoś porządnego drąga, by bada grunt pod nogami zanim na niego stanie. Owszem podniosła na chwilę głowę, gdy mieli wyjść na otwartą przestrzeń lecz czy na pewno to był dobry pomysł. Hałas mógł zaalarmować Orków i wychodzenie na otwarty plac wydawało się pannie Dokken głupotą, ale z drugiej strony musieli się spieszyć. Spojrzała na chłopaka i lekko się uśmiechnęła. - Tak z nogą wszystko gra. Na szczęście patrzę pod nogi. – powiedziała i zaczęła wypatrywać jakiegokolwiek ruchu czy też porządnej gałęzi leżącej na ziemi. Jeśli by coś takiego znalazła podniosła by to i zaczęłaby badać teren, na który zamierzała stanąć. - Możemy się przejść ale miejmy siebie w zasięgu wzroku lub słuchu. Najlepiej by było, iść wzdłuż muru coś śpiewając lub nucąc, by się nie zgubić oraz dawać sobie znaki, gdzie jesteśmy. – powiedziała. Owszem pomysł mógł być dość szalony ale jedyny jaki miała. Jak nic nie znajdą będą musieli się cofnąć do mglistego gąszczu.
Scarlett Thorburn
Re: Zrujnowane Zabudowy Wto 15 Paź 2019, 21:53
Kiwnęła jeszcze głową na ich uwagi. Faktycznie użycie telefonów komórkowych nie było zbyt rozsądne, więc po ich słowach zgodziła się z nimi i nie kontynuowała tematu, chociaż nieco się martwiła, że później będą musieli się szukać. Ale nic, za chwilę Anthony i Thea poszli w swoim kierunku i dziewczyny zostały same. Scarlett wyciągnęła jeden sztylet, gdy przedzierały się przez gęste krzewy i odcinała te najbardziej przeszkadzające w przejściu. Długo nie trzeba było czekać, żeby poczuć smród orków. Scarlett skrzywiła się nieco przez odór, ale zanim zdążyła się odezwać, dostrzegła mur, który nie pozwalał przejść dalej. Dostrzegła w murze nierówno ułożone cegły, po których można było się wspiąć. Pytanie tylko czy nie były uszkodzone. Wolałaby jednak się nie poobijać już na początku ich przygody. Wobec tego zgodziła się na propozycję Lily i gdy tylko ta ułożyła dłonie w koszyczek, Scottie postawiła na nich jedną stopę i rękoma podciągnęła się na szczyt muru. Ostrożnie wystawiała głowę nad krawędź, żeby w razie niebezpieczeństwa nie zostać postrzeloną lub choćby zauważoną. Nie chciały przecież zdradzać swojego położenia, prawda? Jeśli za murem okazało się bezpiecznie to wdrapała się na niego, po czym nachyliła się i wyciągnęła rękę ku swojej towarzyszce, żeby pomóc jej w podobny sposób, w jaki zadziałało to odwrotnie. Jeśli dostrzegła coś niebezpiecznego i podejrzanego to natychmiast schowała się za murem i najciszej jak to tylko możliwe poinformowała Lilly co właśnie zobaczyła.